Kiedy NAPRAWDĘ odczułaś, ze Twój facet cię kocha?

[Sylure]

Napisane przez flamma87

Jestem w związku, pierwszym moim związku, odkąd skończyłam 17 lat (TŻ jest starszy o 5 miesięcy) i od samego początku wkładaliśmy w niego masę zaangażowania i wysiłku, choć dookoła mówiono nam, że wszystko szybciej się skończy niż zaczęło - właśnie przez nasz młody wiek. Przeszliśmy razem mnóstwo ciężkich chwil, ale jeszcze więcej dobrych i szczęśliwych, a my wciąż razem; teraz mamy po 22 lata.

Tak więc Sylure, nie dajcie się nikomu i walczcie dzielnie o Wasze szczęście.

Dziękuję, za optymistyczną odpowiedź! Cieszę się, że mam żywy przykład Pozdrawiam i życzę szczęścia!

[zirarel]

hmm.... przegladajac ten watek natrafilam na wspomnienie matur. przypomnial mi sie maly mily gest mojego faceta- w dniu mojej matury specjalnie rano (o 8) wstal i przyjechal do szkoly zeby ze mna pobyc troche przed egzaminem ustnym z niemieckiego. i chyba pomoglo- zdalam na 100% moze 8 rano to nie tak barbarzynska pora, ale przeciez nie musial, nie? mogl spac skoro skonczyl juz swoje matury.
osobiscie drobne gesty najbardziej mnie uswiadamiaja ze moj facet mnie kocha. przeciez nie chodzi o to by mnie zasypywal prezentami

[alloffkowa]

Napisane przez flamma87

Drażni mnie, kiedy ludzie powtarzają jak mantrę, że "tacy młodzi, nie wiedzą co to uczucia, co to prawdziwa miłość".
G*wno prawda! Za czasów liceum znałam mnóstwo dojrzałych (oczywiście na tyle, na ile pozwalało im doświadczenie życiowe) i wspaniałych ludzi. I będę zawzięcie bronić takich właśnie młodych ludzi, tzn. odpowiedzialnych, mądrych młodych ludzi, bo należy im się szacunek za to, że nie dają się zwieść temu, co im serwuje głupi i pokręcony świat.
Jestem w związku, pierwszym moim związku, odkąd skończyłam 17 lat (TŻ jest starszy o 5 miesięcy) i od samego początku wkładaliśmy w niego masę zaangażowania i wysiłku, choć dookoła mówiono nam, że wszystko szybciej się skończy niż zaczęło - właśnie przez nasz młody wiek. Przeszliśmy razem mnóstwo ciężkich chwil, ale jeszcze więcej dobrych i szczęśliwych, a my wciąż razem; teraz mamy po 22 lata.

Tak więc Sylure, nie dajcie się nikomu i walczcie dzielnie o Wasze szczęście.

Ojej, więc jeszcze są ludzie którzy wierzą w młodzież...
Sama mam 17 lat, i nie raz nie dwa, było mi ciężko uzyskać jakieś pozytywne komentarze.. a to przez to że mam faceta o 7 lat starszego...
i miałam kilka przykrości z tym związanych

[nitunia]

O, przypomniała mi się jeszcze jedna sytuacja... Będę chyba często zaśmiecać ten wątek
Od jakiegoś czasu planujemy wspólny weekendowy wypad gdzieś w góry. Jedziemy za tydzień To będzie nasz pierwszy taki wyjazd, pomijając jakieś jednodniowe wycieczki, więc jesteśmy strasznie przejęci I ostatnio mój TŻ powiedział, że chciałby tam "nadrobić romantyczność naszego pierwszego razu"... Może to nie jest nic wyjątkowego, ale strasznie mnie to rozczuliło... Nie wiem czy jakikolwiek znany mi facet wpadłby na coś takiego, oni raczej nie przywiązują wagi do takich rzeczy

[nniee]

Napisane przez Sylure

Pierwszy raz poczułam potrzebę wpisu na wizaż.pl, do tego tutaj o.O

Ehh, wątek poprawia nastrój, to fakt
Chciałam się podzielić moja małą historią

Jestem z moim obecnym w dość trudnym związku, ze względu na dzielącą nas odległość. Nie widzieliśmy się 10 miesięcy... Ostatnio, gdy spotkaliśmy się pierwszy raz po tej rozłące, była taka chwila, której NIGDY nie zapomnę
Siedzieliśmy w parku na ławce. Patrzyliśmy sobie w oczy, jeszcze nie dowierzając, że wytrwaliśmy taką próbę. Nagle, zapytał, czy może położyć mi się na brzuchu. Ułożył na nim głowę tuląc się mocno i trwaliśmy tak w milczeniu... Głaszcząc Go po twarzy pomyślałam, że potrzebowaliśmy tego oboje... Bardzo dziwne, trudne do opisania, przyjemne uczucie. Coś jak więź między Matką a Dzieckiem. (Mój wyznał mi, że czuł się wtedy jak niemowlę)

Niedawno przyznał mi się, że omal się wtedy nie rozpłakał (widziałam to, gdy próbował ukryć przede mną twarz wtulajac się w mój brzuch)... Miało to związek z tym, co się działo ze mną w czerwcu... Miałam spore problemy, wylądowałam w szpitalu, mogliśmy się już nigdy nie zobaczyć, bo było naprawdę ŹLE... Właściwie żyję tylko dlatego, że zareagował
w porę i zadzwonił do mojej Mamy...
To mnie całkiem rozczuliło, naprawdę czułam, że mnie Kocha... Czuję to nadal. Nawet, gdy jesteśmy daleko od siebie

Hm, sam fakt, że jest ze mną w takim związku wiele świadczy.

Co do bólów-co-miesięcznych; w te dni szczególnie okazuje mi czułość i sprawia, że boli mniej

Wiele jeszcze mogłabym takich sytuacji przywołać. W każdym razie, jestem szczęsliwa i naprawde czuję się kochana

Prosiłabym, żeby nie oceniać tego stereotypowo (mamy po 17 lat). Każdy człowiek jest inny. A nastolatki to też ludzie

Widzisz Kochana, ja też mam 17 lat, z Moim jestem 15 miesięcy i wbrew temu co sądzą niektórzy ja też poczułam smak miłości (moja wypowiedz jakieś 10 stron wcześniej)
Powodzenia życzę, trzymajcie się

[erratic]

Zerwałam z nim, bo sądziłam że go nie kocham. Cierpiał strasznie, ale był słowny-gdy poprosiłam,aby się do mnie nie odzywał-milczał. A ja coraz bardziej żałowałam swojej decyzji, czułam że był dla mnie kimś cholernie ważnym.Po 3 miesiącach od rozstania napisałam mu smsa"Przepraszam, wiem że nie powinnam do Ciebie pisać, ale ja po prostu za Tobą tęsknię..." nic nie odpisał, nie zadzwonił cisza... Pogodziłam się z tym, że go straciłam na zawsze z własnej głupoty. Po 2 godzinach słyszę dzwonek do drzwi-on z bukietem 86 kwiatów(ilość dni przez jakie się nie widzieliśmy).To co widziałam w jego oczach to była miłość-ta jedyna i upragniona....

[kolezankaa]

Napisane przez erratic

Zerwałam z nim, bo sądziłam że go nie kocham. Cierpiał strasznie, ale był słowny-gdy poprosiłam,aby się do mnie nie odzywał-milczał. A ja coraz bardziej żałowałam swojej decyzji, czułam że był dla mnie kimś cholernie ważnym.Po 3 miesiącach od rozstania napisałam mu smsa"Przepraszam, wiem że nie powinnam do Ciebie pisać, ale ja po prostu za Tobą tęsknię..." nic nie odpisał, nie zadzwonił cisza... Pogodziłam się z tym, że go straciłam na zawsze z własnej głupoty. Po 2 godzinach słyszę dzwonek do drzwi-on z bukietem 86 kwiatów(ilość dni przez jakie się nie widzieliśmy).To co widziałam w jego oczach to była miłość-ta jedyna i upragniona....

cudowne.. wymarzony gest

[alloffkowa]

Napisane przez erratic

Zerwałam z nim, bo sądziłam że go nie kocham. Cierpiał strasznie, ale był słowny-gdy poprosiłam,aby się do mnie nie odzywał-milczał. A ja coraz bardziej żałowałam swojej decyzji, czułam że był dla mnie kimś cholernie ważnym.Po 3 miesiącach od rozstania napisałam mu smsa"Przepraszam, wiem że nie powinnam do Ciebie pisać, ale ja po prostu za Tobą tęsknię..." nic nie odpisał, nie zadzwonił cisza... Pogodziłam się z tym, że go straciłam na zawsze z własnej głupoty. Po 2 godzinach słyszę dzwonek do drzwi-on z bukietem 86 kwiatów(ilość dni przez jakie się nie widzieliśmy).To co widziałam w jego oczach to była miłość-ta jedyna i upragniona....

ojej...

[abercrombie&fitch]

Napisane przez erratic

Zerwałam z nim, bo sądziłam że go nie kocham. Cierpiał strasznie, ale był słowny-gdy poprosiłam,aby się do mnie nie odzywał-milczał. A ja coraz bardziej żałowałam swojej decyzji, czułam że był dla mnie kimś cholernie ważnym.Po 3 miesiącach od rozstania napisałam mu smsa"Przepraszam, wiem że nie powinnam do Ciebie pisać, ale ja po prostu za Tobą tęsknię..." nic nie odpisał, nie zadzwonił cisza... Pogodziłam się z tym, że go straciłam na zawsze z własnej głupoty. Po 2 godzinach słyszę dzwonek do drzwi-on z bukietem 86 kwiatów(ilość dni przez jakie się nie widzieliśmy).To co widziałam w jego oczach to była miłość-ta jedyna i upragniona....

Piękne! aż się poryczałam ze wzruszenia...

[Dzika Ropucha]

Napisane przez erratic

Zerwałam z nim, bo sądziłam że go nie kocham. Cierpiał strasznie, ale był słowny-gdy poprosiłam,aby się do mnie nie odzywał-milczał. A ja coraz bardziej żałowałam swojej decyzji, czułam że był dla mnie kimś cholernie ważnym.Po 3 miesiącach od rozstania napisałam mu smsa"Przepraszam, wiem że nie powinnam do Ciebie pisać, ale ja po prostu za Tobą tęsknię..." nic nie odpisał, nie zadzwonił cisza... Pogodziłam się z tym, że go straciłam na zawsze z własnej głupoty. Po 2 godzinach słyszę dzwonek do drzwi-on z bukietem 86 kwiatów(ilość dni przez jakie się nie widzieliśmy).To co widziałam w jego oczach to była miłość-ta jedyna i upragniona....

Jak to przeczytałam i sobie wyobraziłam tą scenę.. to mało co i bym się popłakała. Cudownie.

[erratic]

tak, wy płaczecie a ja mam serce z kamienia.... Bo wciąz go nie kocham... jest mi bliski, ale go nie kocham

[Queen Doll]

Hmm mój obecny TŻ bardzo często mi to pokazuje. Zawsze kiedy do mnie przyjeżdża to przywozi ze sobą jedną różę . Raz tylko, kiedy miał ze sobą wielką, ciężką torbę nie przywiózł mi kwiatka... po chwili jednak wyciągnął z niej ogromne pudełko czekoladek i powiedział: 'przepraszam że nie róża, ale nie miałem się jak z nią zabrać, a czekoladki mogłem schować'.
Poza tym jest dla mnie bardzo czuły. Któregoś razu pokłóciliśmy się okropnie, usłyszałam wtedy parę niemiłych słów, powiedziałam też zbyt dużo co bardzo go zraniło. Tego dnia mieliśmy się rozejść już ostatecznie i zrobilismy to. Wygarnęłam mu że nie chcę go znać, odwróciłam się i poszłam w swoją stronę. Nie minęło 5 min, a TŻ przybiegł do mnie, a kiedy zobaczył że cała jestem we łzach to od razu serce mu zmiękło... Przytulił mnie z całej siły do siebie - mimo że ja nie chciałam wyrzucając mu że jest podłym chamem - a potem przeprosił za wszystko i powiedział że nie pozwoli mi odejść. Później tylko chwilę na siebie popatrzyliśmy i zaczęliśmy się całować na samym środku ulicy .

[Rozaaa87]

Napisane przez Sylure

Pierwszy raz poczułam potrzebę wpisu na wizaż.pl, do tego tutaj o.O

Ehh, wątek poprawia nastrój, to fakt
Chciałam się podzielić moja małą historią

Jestem z moim obecnym w dość trudnym związku, ze względu na dzielącą nas odległość. Nie widzieliśmy się 10 miesięcy... Ostatnio, gdy spotkaliśmy się pierwszy raz po tej rozłące, była taka chwila, której NIGDY nie zapomnę
Siedzieliśmy w parku na ławce. Patrzyliśmy sobie w oczy, jeszcze nie dowierzając, że wytrwaliśmy taką próbę. Nagle, zapytał, czy może położyć mi się na brzuchu. Ułożył na nim głowę tuląc się mocno i trwaliśmy tak w milczeniu... Głaszcząc Go po twarzy pomyślałam, że potrzebowaliśmy tego oboje... Bardzo dziwne, trudne do opisania, przyjemne uczucie. Coś jak więź między Matką a Dzieckiem. (Mój wyznał mi, że czuł się wtedy jak niemowlę)

Niedawno przyznał mi się, że omal się wtedy nie rozpłakał (widziałam to, gdy próbował ukryć przede mną twarz wtulajac się w mój brzuch)... Miało to związek z tym, co się działo ze mną w czerwcu... Miałam spore problemy, wylądowałam w szpitalu, mogliśmy się już nigdy nie zobaczyć, bo było naprawdę ŹLE... Właściwie żyję tylko dlatego, że zareagował
w porę i zadzwonił do mojej Mamy...
To mnie całkiem rozczuliło, naprawdę czułam, że mnie Kocha... Czuję to nadal. Nawet, gdy jesteśmy daleko od siebie

Hm, sam fakt, że jest ze mną w takim związku wiele świadczy.

Co do bólów-co-miesięcznych; w te dni szczególnie okazuje mi czułość i sprawia, że boli mniej

Wiele jeszcze mogłabym takich sytuacji przywołać. W każdym razie, jestem szczęsliwa i naprawde czuję się kochana

Prosiłabym, żeby nie oceniać tego stereotypowo (mamy po 17 lat). Każdy człowiek jest inny. A nastolatki to też ludzie

Byłam w tym samym wieku, kiedy zaczełam się spotykać z moim TŻ Mamy po 22 lata i nadal jesteśmy razem bez żadnych większych problemów To nie zależy od wieku tylko od tego co ma się w głowie życzę szczęścia

[kasiuha]

eh... takich sytuacji jest wiele i niewiele...

jak tak czytałam wpisy moich poprzedniczek przypominały mi się różne sytuacje, gesty i szukałam w pamięci, czegoś wyjątkowego... były kryzysy, powroty, łzy w oczach, kwiaty, szczere i poważne rozmowy z wielkimi wyznaniami i uniesienia...

Prawie rok temu miałam operację takiej narośli kostnej przy stawie. W szpitalu byłam niecały tydzień. Mój narzeczony (już wtedy) nie był u mnie tylko jednego dnia, kiedy sama mu powiedziałam, żeby nie przyjeżdżał (bo szpital był poza miejscem naszego zamieszkania). Nie chodzi o same odwiedziny, bo po operacji byłam unieruchomiona nie mogłam wstawać, nie mogłam iść do WC, tylko korzystać z tzw. basenu. On mi w tym wszystkim pomagał, na dodatek dostałam miesiączki. Potem przy wyjściu ze szpitala było ciężko, bo ta noga nie była do końca sprawna, za nim doszłam do samochodu strasznie się zmęczyłam i byłam przeokropnie zła, odreagowywałam wszystkie stresy nazbierane w szpitalu, a on się nadal mną przepięknie zajmował...
Te wszystkie jego gesty w tym czasie znaczą dla mnie bardzo wiele i wtedy chyba poczułam najbardziej jego miłość.

Oby wasi mężczyźni również potrafili zawsze stanąć na wysokości zadania!

P.S. Bardzo fajny wątek i uśmiechnąć się można i łzę uronić! Pozdrawiam!

[Brook]

Napisane przez erratic

tak, wy płaczecie a ja mam serce z kamienia.... Bo wciąz go nie kocham... jest mi bliski, ale go nie kocham

ile z nim bylas?

[Sylure]

odpowiedź na wpisy: Rozaaa87; nniee; alloffkowa
W tym wieku ciężko walczyć z panujacymi stereotypami u "doświadczonych" osób
W moim przypadku jest tym trudniej, ze to "związek na odległość"... (dzieli nas 150 km, widujemy się "od święta"...). Denerwuje mnie, że ludzie oceniają nie wiedząc wiele o danej sytuacji. Ciągle słyszę pytania: A jeśli on ma tam kogoś i gra na dwa fronty? Może on nie jest taki, jak Ci się wydaje, bo na pewno go dobrze nie znasz? Jak możesz być tak naiwna i głupia, zeby tkwić w takim związku? itp... Ja wiem tylko, że rozmawiamy ze sobą więcej niż niejedna para mieszkajaca w tym samym mieście. W takim układzie, w jakim jestem, KAŻDA chwila spędzona wspólnie jest naprawdę piękna!

Szczerze, życzę każdej Kobiecie takiego Mężczyzny, który POTRAFIŁBY BYĆ Z NIĄ NA ODLEGŁOŚC CHOCIAŻ ROK! Bo to prawdziwy Skarb...

Pozdrawiam i dziękuję!

PS. Jestem Szczęśliwa

[erratic]

Napisane przez Brook

ile z nim bylas?

ok 2,5 miesiąca. Później 3 miesiące rozstania i znów jesteśmy od kilku tygodni.

[flamma87]

Napisane przez Rozaaa87

Byłam w tym samym wieku, kiedy zaczełam się spotykać z moim TŻ Mamy po 22 lata i nadal jesteśmy razem bez żadnych większych problemów To nie zależy od wieku tylko od tego co ma się w głowie życzę szczęścia

Dokładnie jak ja i mój TŻ.

[Brook]

Napisane przez erratic

ok 2,5 miesiąca. Później 3 miesiące rozstania i znów jesteśmy od kilku tygodni.

io teraz czujesz ze to juz to?

ja jestem 2 miechy i juz czuje ze nie chce z nim byc( mowie o stalym zwiazku) ,ale nie moge zerwac zabardzo bo mamy jechac do pracy razem za granice a musze zarobic jestem w rozsypce...poza tym chyba cos jednak czuje do niego- nie wiem zauroczenie moze to tylko...

[erratic]

niestety wciąż nic do niego nie czuję... A powinnam. Bo to ideał. Wszyscy znajomi, rodzina zachwyceni, że mam tak wspaniałego faceta. Koleżanki zazdroszczą, że budzi mnie smsami z buziakami, że nie wstydzi się mówić, że mnie kocha, pokazywać, że jesteśmy razem. Ale mnie od tego aż mdli...

[Brook]

to i tak szybko ci mowi ze ci ekocha

wiesz co my chyba musimy zakoncyc te zwiazku skoro czujemy ze to nie to

musimy odwazyc sie i tupnac chyba
do milosci zmusic sie nie da chyba

chybaze zakochana jestes to mozesz dac szanse az sie rozwinie

[erratic]

po raz pierwszy powiedział , że mnie kocha po 1,5 miesiąca związku.
Zakończyłam to raz i teraz się boję.... Bo wiem, że on jest dla mnie szczęściem...

[Brook]

szczesciem? znaczy daje Ci zwiazek sam szczescie czy on?

[erratic]

On, Bo jest nie tylko facetem ale i przyjacielem. którego niestety nie kocham...

[Serendipity]

Od 4 dni boli mnie ząb.Na początku to olałam, aż przyszła sobota i było za późno na dentystę jeden ostry dyżur zamknięty, w drugim mnie nie przyjęli, ale nie o tym.
Tż przez ten czas był przy mnie, woził mnie po mieście, aby znaleźć jakiegoś dentystę , dzwonił do różnych prywatnych, szukał apteki i kroił mi jedzenie na malutkie kawałki, bo bolący ząb to jedynka, więc nie mogłam nic odgryzać. Leżał przy mnie i pocieszał, ciągle mówiąc, że będzie przy mnie.

Często to w trudnych chwilach dostrzegamy jak bardzo druga osoba się o nas martwi, jak kocha.

[Konkardia]

Napisane przez pink69

Ryczę jak bóbr, ale to ze szczęścia. Że ja też mam taką osobę.

I ja mogę się pod tym podpisać... Od początku naszej znajomości ujmował mnie wszystkimi słowami i gestami, które do mnie kierował, ale szczególnie zapamiętałam (i zachowałam) te słowa:

"Jesteś spełnieniem moich marzeń... nie przypuszczałem, że kiedyś to w swoim życiu komuś powiem" i...

"Z Tobą... mógłbym nawet umrzeć"

...

[Jeanne90]

Napisane przez Konkardia

I ja mogę się pod tym podpisać... Od początku naszej znajomości ujmował mnie wszystkimi słowami i gestami, które do mnie kierował, ale szczególnie zapamiętałam (i zachowałam) te słowa:

"Jesteś spełnieniem moich marzeń... nie przypuszczałem, że kiedyś to w swoim życiu komuś powiem" i...

"Z Tobą... mógłbym nawet umrzeć"

...

Napisał Ci to (sms, email, gg), czy powiedział? Pytam z ciekawości

[flamma87]

Napisane przez Konkardia

I ja mogę się pod tym podpisać... Od początku naszej znajomości ujmował mnie wszystkimi słowami i gestami, które do mnie kierował, ale szczególnie zapamiętałam (i zachowałam) te słowa:

"Jesteś spełnieniem moich marzeń... nie przypuszczałem, że kiedyś to w swoim życiu komuś powiem" i...

"Z Tobą... mógłbym nawet umrzeć"

...

Popłakałam się.
Cieszę się, że innym cudownie się układa, ale popłakałam się też dlatego, że przypomniały mi się słowa mojego TŻ w momencie, kiedy kończyliśmy nasze pierwsze spotkanie jako para (już wtedy szaleńczo zakochani, bo mieliśmy ze sobą kontakt na co dzień), zatrzymał mnie na chwilę, objął, popatrzył w oczy i powiedział "dziękuję za to, że jesteś" - dopiero później domyśliłam się, ile musiało kosztować go to wyznanie, bo jest człowiekiem, który chowa głęboko emocje i nie szasta miłymi słówkami co pięć minut. Coś pięknego, pierwsze miesiące razem wspominam jak cudowny sen, zupełnie nierealny, nie pamiętam zupełnie nic innego z tego okresu, co działo się w moim życiu - tylko nasze spotkania, rozmowy godzinami, pocałunki. Tak, zdecydowanie mogę powiedzieć, że jestem szczęśliwa.

[Miss Dramatique]

Napisane przez Queen Doll

Hmm mój obecny TŻ bardzo często mi to pokazuje. Zawsze kiedy do mnie przyjeżdża to przywozi ze sobą jedną różę . Raz tylko, kiedy miał ze sobą wielką, ciężką torbę nie przywiózł mi kwiatka... po chwili jednak wyciągnął z niej ogromne pudełko czekoladek i powiedział: 'przepraszam że nie róża, ale nie miałem się jak z nią zabrać, a czekoladki mogłem schować'.
Poza tym jest dla mnie bardzo czuły. Któregoś razu pokłóciliśmy się okropnie, usłyszałam wtedy parę niemiłych słów, powiedziałam też zbyt dużo co bardzo go zraniło. Tego dnia mieliśmy się rozejść już ostatecznie i zrobilismy to. Wygarnęłam mu że nie chcę go znać, odwróciłam się i poszłam w swoją stronę. Nie minęło 5 min, a TŻ przybiegł do mnie, a kiedy zobaczył że cała jestem we łzach to od razu serce mu zmiękło... Przytulił mnie z całej siły do siebie - mimo że ja nie chciałam wyrzucając mu że jest podłym chamem - a potem przeprosił za wszystko i powiedział że nie pozwoli mi odejść. Później tylko chwilę na siebie popatrzyliśmy i zaczęliśmy się całować na samym środku ulicy .

o kurcze

[Konkardia]

Napisane przez Jeanne90

Napisał Ci to (sms, email, gg), czy powiedział? Pytam z ciekawości

Przez sms... Mieszkamy od siebie ponad 600 km i to jeden z wielu sposobów, dzięki którym się kontaktujemy. Osobiście mówi mi inne rzeczy... równie piękne...