Seksualne problemy katolików

[kalincia]

Napisane przez Bananalama

Siur. Przepraszam za OT.
Mnie się jedna pani z bliskiej rodziny (wielodzietna) zwierzyła, że nie stosują z mężem antykoncepcji, bo kościół nie pozwala. Stosują tylko stosunek przerywany. W chacie bida nie piszczy może, bo dzieciaki czyste i ubrane nawet ładnie i schludnie, ale czasu dla nich nikt nie ma.

No i tak to wygląda. A wyrak pisze o czytaniu encyklik. Znam buraczanych katolików, nie tych oświeconych. Problemy moralno - seksualne, które przytoczyłam i tak dotyczą tych, którzy trochę myślą. Owczarnia z moich rejonów nawet takich problemów nie ma. Problemem jest, jak nie dać mężowi, skoro się, pijany napiera, a w domu już czwórka.
Ale powtórzę, na odpowiedzi zdenerwowanych. Wszycy mają problemy seksualne. Nie wszyscy z powodu: czym obrażam boga (bogów) i w kiedy grzeszę, doznając przyjemności.

[Bananalama]

najciekawsze w tym jest to, że kościół zakazuje też przerywanego, ale o tym pani nie wiedziała .
Albo inna moja rodzinna historia : kobita mieszka w kawalerce, ma wadę serca. Przy drugim dziecku miała cesarkę i problemy zdrowotne z tego tytułu. Kolejna ciąża myk, bliźniaki. Też cesarka. Kolejna ciąża to już zagrożenie życia w jej wypadku. Przy okazji cesarki chcą podwiązać jajowody. Ona się nie zgadza, bo religia jej zabrania. Zabezpieczenia z mężem nie stosują innego, niż przerywany. Czyli żadnego.

Ale to też wina bezmyślności jednostki raczej.

[Wyrak]

Napisane przez kalincia

Ależ wiem, wyraku, że świadomi katolicy to robią. Ale ja obserwuję tych mało oświeconych, w części kraju tradycyjnie bardzo katolickiej, ale bezmyślnie katolickiej. Ci ludzie nie czytają nawet przepisów kulinarnych, co tam mówić o encyklikach. Wierzą tradycyjnie, słuchają, co ksiądz powie, czego katechetka uczy. Spróbowałbyś pogadać z katechetką (siostrą) w mojej szkole o seksie...jakimkolwiek! To grzech i tyle. O seksie się nie mówi - robi się, ale to wstydliwa strona życia. Ksiądz grzmi z ambony o satanizmie w Harrym Poterze - już widzę, jak udziela żonie lub mężowi rad zgodnych ze współczesnym katechizmem odnośnie seksu oralnego, czy analnego i wyjaśnia na spokojnie co "wolno".

Primo: a co ma niby czesc kraju "tradycyjnie bardziej katolicka", do tego, czy ktos jest "oswiecony" czy nie?
Secundo: jaki "oswiecony" znowuz? Poczytanie Biblii czy KKK stanowia oswiecenie? Jak dla mnie, to cos normalnego dla kogos uwazajacego sie za katolika.
Skoro ktos sie przejmuje nakazami zasadami KK, to jakim cudem nawet sie z nimi nie zapozna?

Napisane przez Gosia197

„Kobieta jest istotą pośrednią, która nie została stworzona na obraz i podobieństwo Boga. To naturalny porządek rzeczy, że kobieta ma służyć mężczyźnie.” (tzw. "św." Augustyn 354-430)

Tak sie konczy przytaczanie bezmyslnie cytatow za jakimis racjonalistami i forami, pogratulowac tylko znajomosci nauk Augustyna

Swoja droga - nie ma to, jak zrodla z IV-V wieku AD, ciekawa jaka byla swiecka opinia w temacie

Napisane przez kalincia

A gdzie się podziały SEKSUALNE problemy katolików. Wątek nie dotyczy problemów niekatolików w katolickim społeczeństwie, pamiętacie?

Tak samo watek nie dotyczy wypisywania bez ladu i skladu mniej lub bardziej bezsensownych zalow i frustracji pod adresem KK/wierzacych, a zawsze takie watki sa tego pelne, tak swoja droga.

Na koniec tylko dodam - ktos sie ciska wielce na forum na KK, ale dzieci do komunii posyla. Zenada i tyle.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez Wyrak

Primo: a co ma niby czesc kraju "tradycyjnie bardziej katolicka", do tego, czy ktos jest "oswiecony" czy nie?
Secundo: jaki "oswiecony" znowuz? Poczytanie Biblii czy KKK stanowia oswiecenie? Jak dla mnie, to cos normalnego dla kogos uwazajacego sie za katolika.
Skoro ktos sie przejmuje nakazami zasadami KK, to jakim cudem nawet sie z nimi nie zapozna?

Takim cudem, że KK w pewnym sensie zgarnął do siebie ludzi niezbyt oświeconych , którym wcale nie przeszkadza, że nigdy nic nie przeczytali. Ksiądz mówi, trzeba słuchać. Dla ciebie może jest normalne zapoznanie się z zasadmi swojej wiary, ale większość ludzi jednak tego nie potrzebuje i wcale nie są od tego katolikami w mniejszym stopniu.

[Wyrak]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;34335806]Takim cudem, że KK w pewnym sensie zgarnął do siebie ludzi niezbyt oświeconych , którym wcale nie przeszkadza, że nigdy nic nie przeczytali. Ksiądz mówi, trzeba słuchać. Dla ciebie może jest normalne zapoznanie się z zasadmi swojej wiary, ale większość ludzi jednak tego nie potrzebuje i wcale nie są od tego katolikami w mniejszym stopniu.[/QUOTE]

Zaraz zaraz: w jaki niby sposob zgarnal? Lapanki kler prowadzil, zakazal to czy tamto czytac? Ma jakas kontrole nad tym, kto cos czyta a nie? Bo z moich obserwacji to wynika, ze wrecz przeciwnie.

Druga sprawa: uwazasz, ze w KK jest jakas nadreprezentacja nieoswieconych? Bo z tego co widac w tym temacie chocby, to, ze ani ktos wiedza, ani logika, nomen omen, nie grzeszy, jest cecha indywidualna.

Wiekszosc ludzi w ogole nie potrzebuje wiedzy, czytania, rozszerzania swoich horyzntow, tylko, ze to nie ma zadnego zwiazku z wiara badz nie danej osoby

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez Wyrak

Zaraz zaraz: w jaki niby sposob zgarnal? Lapanki kler prowadzil, zakazal to czy tamto czytac? Ma jakas kontrole nad tym, kto cos czyta a nie? Bo z moich obserwacji to wynika, ze wrecz przeciwnie.

W taki sposób, że to najpopularniejsze wyznanie w Polsce. Niemowlak zostaje włączony do KK, potem w tym wyznaniu wychowywany i jeśli wyrośnie na człowieka niezastanawiającego się nad niczym, to będzie dla niego jedyną i najprawdziwszą prawdą, że katolikiem być trzeba i już. Bo tak było zawsze. Takiemu człowiekowi nie trzeba zakazywać czytania, bo tak czy inaczej by nie czytał.

Druga sprawa: uwazasz, ze w KK jest jakas nadreprezentacja nieoswieconych? Bo z tego co widac w tym temacie chocby, to, ze ani ktos wiedza, ani logika, nomen omen, nie grzeszy, jest cecha indywidualna.

Nie wiem czy jest nadreprezentacja. Nie prowadzę statystyk. Natomiast obserwując ludzi zauważyłam, że wśród nieoświeconych o wiele silniej zakorzenione są pewnie przyzwyczajenia, także religine.

Wiekszosc ludzi w ogole nie potrzebuje wiedzy, czytania, rozszerzania swoich horyzntow, tylko, ze to nie ma zadnego zwiazku z wiara badz nie danej osoby

Czasem jednak jest taki związek. Znam kilka osbób którze po zapoznaniu się z Biblą, KKK i historią Kościoła porzuciły swoją wiarę. Poza tym czasem niechęć do wiedzy jest wybiórcza. Ludźmi niepotrzebującymi poszerzania horyzontów łatwo manipulować. Nie tylko poprzez religię, ale także przez nią. Żeby nie robić offtopu: najłatwiej manipulować przez wzbudzanie poczucia winy, a takie łatwo wywołać wprowadzają zakazy/nakazy dotyczące najsilniejszych popędów, np. seksualnego.

[kalincia]

Napisane przez Wyrak

Primo: a co ma niby czesc kraju "tradycyjnie bardziej katolicka", do tego, czy ktos jest "oswiecony" czy nie?
Secundo: jaki "oswiecony" znowuz? Poczytanie Biblii czy KKK stanowia oswiecenie? Jak dla mnie, to cos normalnego dla kogos uwazajacego sie za katolika.
Skoro ktos sie przejmuje nakazami zasadami KK, to jakim cudem nawet sie z nimi nie zapozna?

Na koniec tylko dodam - ktos sie ciska wielce na forum na KK, ale dzieci do komunii posyla. Zenada i tyle.

Ci ludzie niczego nie czytają, wiedzą tyle, co ksiądz na spowiedzi, albo siostra na religii powie. A że mówią głupio (albo o seksie wcale nie chcą mówić), to i ludzie głupi. Nie zapozna się ze słowem pisanym, bo po co, skoro ksiądz powiedział, na czytanie marnować czas. Przecież ksiądz wie najlepiej.

[Gosia197]

Wklejam,bo bardzo mi się ten fragment spodobał.To odnośnie "łapanki" KK



Bertrand Russel przypowieśc o niebiańskim czajniczku

"Wielu ludzi wierzących mówi tak, jakby to na sceptykach spoczywał obowiązek udowodnienia nieprawdziwości głoszonych przez nich dogmatów, a nie na wierzących ciężar dowodu. Oczywiście, to pomyłka. Gdybym stwierdził, że gdzieś tam, pomiędzy Ziemią a Marsem, krąży wokół Słońca po eliptycznej orbicie porcelanowy czajniczek, nikt nie byłby w stanie zakwestionować prawdziwości tego twierdzenia (oczywiście musiałbym być wystarczająco przewidujący, by dodać, że czajniczek jest zbyt mały, by dało się go dostrzec nawet za pomocą najpotężniejszych teleskopów). Gdybym jednak obwieścił, że skoro moich poglądów nie można zakwestionować, to jest przejawem absurdalnych i nieracjonalnych uprzedzeń odrzucanie ich przez innych ludzi, uznano by — skądinąd słusznie — że prawię nonsensy. Jednakże, jeśliby istnienie czajniczka potwierdzały starożytne księgi, które jako uświęconą prawdę odczytywano by nam co niedzielę, i których treść wkładano by w dziecięce główki w każdej szkole, odmowa wiary w istnienie czajniczka uznana zostałaby za przejaw podejrzanej ekscentryczności, osobnika weń wątpiącego wysłano by zaś do psychiatry w czasach bardziej oświeconych, a oddano inkwizycji w epokach wcześniejszych".

[Wyrak]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;34338282]W taki sposób, że to najpopularniejsze wyznanie w Polsce. Niemowlak zostaje włączony do KK, potem w tym wyznaniu wychowywany i jeśli wyrośnie na człowieka niezastanawiającego się nad niczym, to będzie dla niego jedyną i najprawdziwszą prawdą, że katolikiem być trzeba i już. Bo tak było zawsze. Takiemu człowiekowi nie trzeba zakazywać czytania, bo tak czy inaczej by nie czytał. [/QUOTE]

Libseth, ale wg mnie w tym co piszesz jest jedna mocno nielogiczna sprawa. Skoro jest mowa o ludziach, ktorzy wg Ciebie maja problemy, akurat ze sfera seksu, to sa sila rzeczy osoby, ktore sie co nieco przejmuja i zastanawiaja nad pewnymi sprawami.
Ty zas piszesz o osobach podchodzacych do tego zupelnie bezrefleksyjnie, jaki odsetek tych osob w ogole bedzie sie przejmowal zaleceniami i nakazami KK?

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;34338282]Nie wiem czy jest nadreprezentacja. Nie prowadzę statystyk. Natomiast obserwując ludzi zauważyłam, że wśród nieoświeconych o wiele silniej zakorzenione są pewnie przyzwyczajenia, także religine. [/QUOTE]

Ja sie zupelnie z tym zgadzam, tylko, ze to nie wynika/nie jest uwarunkowane w zaden sposob katolicyzmem. Stad nie bardzo rozumiem, dlaczego by to rozpatrywac w kontekscie tematu?

Napisane przez Gosia197

Wklejam,bo bardzo mi się ten fragment spodobał.To odnośnie "łapanki" KK

Sama wyslalas dziecko do komunii, a cos o lapance wypisujesz. Malo, ze zachowanie tego typu to totalna zenada, to nawet nie jestes w stanie logicznie zauwazyc konsekwencji tego co zrobilas

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez Wyrak

Libseth, ale wg mnie w tym co piszesz jest jedna mocno nielogiczna sprawa. Skoro jest mowa o ludziach, ktorzy wg Ciebie maja problemy, akurat ze sfera seksu, to sa sila rzeczy osoby, ktore sie co nieco przejmuja i zastanawiaja nad pewnymi sprawami.
Ty zas piszesz o osobach podchodzacych do tego zupelnie bezrefleksyjnie, jaki odsetek tych osob w ogole bedzie sie przejmowal zaleceniami i nakazami KK?

To akurat była ogólna refleksja na temat katolicyzmu, nie tylko o problemach seksualnych. Ci zupełnie bezrefleksyjni prawdopodobnie będą się płodzić bez opamiętania, z resztą bez względu na wyznanie. No ale wbrew pozorom każdy czasem myśli i moim zdaniem, jeśli zastanawia się czy 2 orgazmy obrażają Jezusa, to jednak myśli niewystarczająco.

Ja sie zupelnie z tym zgadzam, tylko, ze to nie wynika/nie jest uwarunkowane w zaden sposob katolicyzmem. Stad nie bardzo rozumiem, dlaczego by to rozpatrywac w kontekscie tematu?

Racja. To raczej odwrotna zależność i katolicyzm jest w tym wypadku uwarunkowany bezmyślnością. Nie twierdzę, że każdy katolik jest bezmyślny, tylko to, co pisałam wcześniej -jeśli ktoś zindoktrynowany w dzieciństwie wyrasta na osobę niezbyt światłą, to do głowy mu nie przyjdzie, że katolicyzm nie jest obowiązkowy. Wtedy zamiast robić po swojemu lub znaleźć inne wyznanie będzie się zastanawiać który otwór w seksie nie jest grzeszny.

[Switezianka_23]

Libseth, ale wg mnie w tym co piszesz jest jedna mocno nielogiczna sprawa. Skoro jest mowa o ludziach, ktorzy wg Ciebie maja problemy, akurat ze sfera seksu, to sa sila rzeczy osoby, ktore sie co nieco przejmuja i zastanawiaja nad pewnymi sprawami.
Ty zas piszesz o osobach podchodzacych do tego zupelnie bezrefleksyjnie, jaki odsetek tych osob w ogole bedzie sie przejmowal zaleceniami i nakazami KK?

Tu się mylisz. Osoby, które się zastanawiają nad pewnymi rzeczami i do tego czytają encykliki i KKK zazwyczaj potrafią same odpowiedzieć sobie na pytanie jak powinno wyglądać ich życie seksualne aby było zgodne z wolą Boga. Problemy w tej mierze mają osoby przyzwyczajone do przestrzegania tego, co im ktoś wyżej w "hierarchii" nakaże bez wgłębiania się w to dlaczego mają tak postępować (poza: bo to obrazi Boga). W tym momencie z jednej strony mają one własne pragnienia i popędy a z drugiej obwarowania, których nie rozumieją i strach, czy już są w sferze nieczystej, czy jeszcze nie.

Do tego muszę dodać jeszcze swoją opinię o prasie katolickiej. Czytałam jedną z popularniejszych gazet z tej dziedziny i byłam przerażona. Z dziedzin, na których się znam wyłapałam błędy merytoryczne, przekłamania oraz różnego rodzaju nieczyste chwyty mające na celu poparcie tezy autora (typu cytowanie tylko połowy wypowiedzi autorytetu, tak aby zmienić jej wydźwięk na pasujący ideologicznie). Jeżeli takie rzeczy mają miejsce w tematyce, którą się zajmuję (więc łatwo mi je wyłapać) to w życiu nie zaufałabym poradom zawartym w tej gazecie dotyczącym dziedzin, o których nie mam tak dobrego rozeznania (jak np. czystość pożycia małżeńskiego). Dlatego jeżeli chodzi o etykę mojego życia (i współżycia :P) polegam na encyklikach, KKK i najważniejszym: przykazaniu miłości Boga i bliźniego.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez Switezianka_23

Do tego muszę dodać jeszcze swoją opinię o prasie katolickiej. Czytałam jedną z popularniejszych gazet z tej dziedziny i byłam przerażona. Z dziedzin, na których się znam wyłapałam błędy merytoryczne, przekłamania oraz różnego rodzaju nieczyste chwyty mające na celu poparcie tezy autora (typu cytowanie tylko połowy wypowiedzi autorytetu, tak aby zmienić jej wydźwięk na pasujący ideologicznie). Jeżeli takie rzeczy mają miejsce w tematyce, którą się zajmuję (więc łatwo mi je wyłapać) to w życiu nie zaufałabym poradom zawartym w tej gazecie dotyczącym dziedzin, o których nie mam tak dobrego rozeznania (jak np. czystość pożycia małżeńskiego). Dlatego jeżeli chodzi o etykę mojego życia (i współżycia :P) polegam na encyklikach, KKK i najważniejszym: przykazaniu miłości Boga i bliźniego.

Eee tam prasa katolicka. Portale internetowe są jeszcze lepsze, zwłaszcza mój ulubiony: http://www.rodzinakatolicka.pl/, skąd można się dowiedzieć np. tego, że tabletki anty często powodują uniemożliwienie zarodkowi zagnieżdzenie się w macicy.

[Chatul]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;34357647]Eee tam prasa katolicka. Portale internetowe są jeszcze lepsze, zwłaszcza mój ulubiony: http://www.rodzinakatolicka.pl/, skąd można się dowiedzieć np. tego, że tabletki anty często powodują uniemożliwienie zarodkowi zagnieżdzenie się w macicy.[/QUOTE]

Wszystko zależy od przyjętej definicji słowa „często”

[Switezianka_23]

Eee tam prasa katolicka. Portale internetowe są jeszcze lepsze, zwłaszcza mój ulubiony: http://www.rodzinakatolicka.pl/, skąd można się dowiedzieć np. tego, że tabletki anty często powodują uniemożliwienie zarodkowi zagnieżdzenie się w macicy.

Szukałam jakichkolwiek publikacji naukowych, które dostarczałyby dowodów na takie działanie tabletek. Po ogromnych bojach znalazłam jedną, która podaje dowody pośrednie i twierdzi, że nie da się wykluczyć, że tabletki mogą mieć takie działanie. Dla katolika to powinno wystarczyć. Właśnie dlatego nie rozumiem po co uciekać się do kłamstwa aby przekonać do swoich racji, jeżeli można użyć prawdziwych i rzetelnych argumentów? Czy naprawdę lepiej zrobić skrót myślowy i go jeszcze wyolbrzymić? Z jednej strony wielu ludzi nie zada sobie trudu aby sprawdzić jak jest naprawdę. Tylko, że wystarczy, że jedna osoba to zrobi i publicznie zarzuci kłamstwo podając dowody czarno na białym i już traci się wiarygodność także w sprawach, w których się nie podkoloryzowało.

[749d3470e67da5a340716cf11c99d98c9d41692a_5eab587331573]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;34357647]Eee tam prasa katolicka. Portale internetowe są jeszcze lepsze, zwłaszcza mój ulubiony: http://www.rodzinakatolicka.pl/, skąd można się dowiedzieć np. tego, że tabletki anty często powodują uniemożliwienie zarodkowi zagnieżdzenie się w macicy.[/QUOTE]
W farmakologii Jańca http://www.ceneo.pl/440012cl-Kompendium_farmakologii na stronach 317 i 318 jest opisany taki właśnie mechanizm działania.

[_vixen_]

Ta troska katolikow o zarodki jest dla mnie zawsze wzruszajaca

[201706190936]

Napisane przez _vixen_

Ta troska katolikow o zarodki jest dla mnie zawsze wzruszajaca

a mnie zadziwia "troska" o życie seksualne katolików przez osoby które z Kościołem i katolicyzmem mają bardzo mało wspólnego (a w temacie o dziwo najwięcej do powiedzenia)

[Switezianka_23]

W farmakologii Jańca http://www.ceneo.pl/440012cl-Kompendium_farmakologii na stronach 317 i 318 jest opisany taki właśnie mechanizm działania.

Jeżeli mogłabyś podać cytowane publikacje badań, na podstawie których stworzono ten mechanizm działania będę bardzo wdzięczna. Powinno być w bibliografii książki. Bo naprawdę od dawna staram się coś znaleźć.

[749d3470e67da5a340716cf11c99d98c9d41692a_5eab587331573]

Napisane przez Switezianka_23

Jeżeli mogłabyś podać cytowane publikacje badań, na podstawie których stworzono ten mechanizm działania będę bardzo wdzięczna. Powinno być w bibliografii książki. Bo naprawdę od dawna staram się coś znaleźć.

nie ma bibliografii,
ale...obydwa składniki stosowane razem powodują zmiany w błonie śluzowej macicy, utrudniając implantację zapłodnionej komórki jajowej.

[_vixen_]

Napisane przez Senses Woman

a mnie zadziwia "troska" o życie seksualne katolików przez osoby które z Kościołem i katolicyzmem mają bardzo mało wspólnego (a w temacie o dziwo najwięcej do powiedzenia)

Na swiecie jest tyle realnych nieszczesc, ktorym mozna jakos przeciwdzialac, ze troska o zarodki jest groteskowa, chociaz zrozumiala, bo zarodki jesc nie wolaja i mozna poswirowac w ich obronie za darmo.

A watki na wizazu sa na przerozne tematy, ten cieszy sie popularnoscia, wiec widocznie zapotrzebowanie jest.

[Switezianka_23]

obydwa składniki stosowane razem powodują zmiany w błonie śluzowej macicy, utrudniając implantację zapłodnionej komórki jajowej.

Jedyne co ja znalazłam to:
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/10693729
Arch Fam Med. 2000 Feb;9(2):126-33.
Postfertilization effects of oral contraceptives and their relationship to informed consent.
Larimore WL, Stanford JB.

Publikacja po pierwsze podkreśla, że istnieją jedynie pośrednie dowody, chociaż autorzy klasyfikują je jako dobre-bardzo dobre. Po drugie została zamieszczona w periodyku nie mającym żadnego impact factor, a więc mało prestiżowym, co może ale nie musi przekładać się na jakość analiz. Po trzecie meta-badania opublikowane w 2000 roku musiały dotyczyć analiz przeprowadzanych na środkach antykoncepcyjnych o kilka generacji do tyłu od obecnie stosowanych. Więc dalej szukam czegoś nowszego.

Właśnie doczytałam, że badania na które się w tym artykule powołują, a które wykazały zmiany w grubości endometrium teoretycznie uniemożliwiające implantacje zarodka zostały zrobione w 1986 roku... Nie ma to jak "aktualne" dane...

[mikia20]

Napisane przez _vixen_

Na swiecie jest tyle realnych nieszczesc, ktorym mozna jakos przeciwdzialac, ze troska o zarodki jest groteskowa, chociaz zrozumiala, bo zarodki jesc nie wolaja i mozna poswirowac w ich obronie za darmo.

A watki na wizazu sa na przerozne tematy, ten cieszy sie popularnoscia, wiec widocznie zapotrzebowanie jest.

Celnie powiedziane.

Szczególnie że zawsze odnoszę wrażenie że czym większa "obrona" zarodków tym mniejsze zajęcie się tym, co z tych zarodków powstanie i się urodzi.

Zaś czym większe doświadczenie pracy w domach dziecka czy z osobami niepełnosprawnymi - tym większe zrozumienie potrzeby aborcji. Wystarczy poczytać posty takiej Szajajaby. I tak wszystkiego na forum pewnie dziewczyna napisać nie może, bo to byłoby wyciągnie osobistych rzeczy ludzi z którymi pracuje, ale tylko można sobie wyobrazić jakie dramaty widzi na codziennie.

[_vixen_]

Z zarodka moze wyrosnac lekarz aborcjonista albo taki popelniajacy zbrodnie in vitro seryjny morderca zarodkow.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

[1=749d3470e67da5a340716cf 11c99d98c9d41692a_5eab587 331573;34360962]W farmakologii Jańca http://www.ceneo.pl/440012cl-Kompendium_farmakologii na stronach 317 i 318 jest opisany taki właśnie mechanizm działania.[/QUOTE]
Nie chodzi mi o sam fakt istnienia takiego mechanizmu, tylko o to "często". Nie może często zapobiegać implantacji, bo to tego jest potrzebna częsta owulacja i częste zapłodnienia. Tabletki anty zapobiegają owulacji.

Napisane przez Switezianka_23

a mnie zadziwia "troska" o życie seksualne katolików przez osoby które z Kościołem i katolicyzmem mają bardzo mało wspólnego (a w temacie o dziwo najwięcej do powiedzenia)

To trochę jak z księżmi, którzy mają najwięcej do powiedzenia w sprawach seksu, a przecież nie mogą mieć z nim nic wspólnego

[kalincia]

To nie troska, tylko zainteresowanie egzotyką...
A wątek powinien się nazywać "moralne problemy katolików z seksem", bo przecież o takie specyficzne problemy chodzi, a nie o seksualne.

[Chatul]

Napisane przez Switezianka_23

Szukałam jakichkolwiek publikacji naukowych, które dostarczałyby dowodów na takie działanie tabletek. Po ogromnych bojach znalazłam jedną, która podaje dowody pośrednie i twierdzi, że nie da się wykluczyć, że tabletki mogą mieć takie działanie. Dla katolika to powinno wystarczyć. Właśnie dlatego nie rozumiem po co uciekać się do kłamstwa aby przekonać do swoich racji, jeżeli można użyć prawdziwych i rzetelnych argumentów? Czy naprawdę lepiej zrobić skrót myślowy i go jeszcze wyolbrzymić? Z jednej strony wielu ludzi nie zada sobie trudu aby sprawdzić jak jest naprawdę. Tylko, że wystarczy, że jedna osoba to zrobi i publicznie zarzuci kłamstwo podając dowody czarno na białym i już traci się wiarygodność także w sprawach, w których się nie podkoloryzowało.

Szok W tylu miejscach widziałam informację o takim działaniu tabletek, że uznałam, że to prawda Kłamstwo powtórzone wiele razy staje się prawdą

No nic, poszukam jakichś informacji na własną rękę. Dziękuję za to, co tutaj wkleiłaś

[Switezianka_23]

Szok W tylu miejscach widziałam informację o takim działaniu tabletek, że uznałam, że to prawda Kłamstwo powtórzone wiele razy staje się prawdą

No nic, poszukam jakichś informacji na własną rękę. Dziękuję za to, co tutaj wkleiłaś

No właśnie okazuje się, badania cytowane jako pośredni dowód były opublikowane w 1986 roku, czyli robione jeszcze wcześniej (od pół roku do roku). Pozostałe rzeczy, które znalazłam to metaanalizy publikacji z przestrzeni lat 1995-2001, które też często cytują inne, wcześniejsze publikacje. Najlepsze co można na ich podstawie wywnioskować, to że istnieje duże prawdopodobieństwo, że tabletki mogą tak działać. Jak mówiłam, dla katolika to powinno wystarczyć, ale mi chodzi o sam fakt podawania tego mechanizmu jako coś udowodnionego.

Jeżeli ktokolwiek znajdzie coś nowszego, albo chociaż badania prowadzone po administracji dawek składników pigułek odpowiadającym obecnym standardom środków antykoncepcyjnych będę niesamowicie wdzięczna.

A i fakt. Wiele jest prawd oczywistych, które jak zacząć dogrzebywać się do sedna okazują się nie takie jakby się wydawało :P

[Chantallka]

Napisane przez Senses Woman

a mnie zadziwia "troska" o życie seksualne katolików przez osoby które z Kościołem i katolicyzmem mają bardzo mało wspólnego (a w temacie o dziwo najwięcej do powiedzenia)

No dokładnie takie osoby najwięcej mają do powiedzenia

[kalincia]

Napisane przez Chantallka

No dokładnie takie osoby najwięcej mają do powiedzenia

Tego dotyczy wąteki, jak ktoś napisał, ma duże powodzenie. Mam swoje zadziwienia i fascynacje, jak czytam te moralno - seksualne rozkminy. Czemu nie mam do tego prawa? Na katolickich forach też o mnie piszą. Że takie, jak ja nie szanują się, bo antykoncepcja do tego prowadzi, że jestem jedną z morderczyń, bo biorę tabletki, które są zabójcze dla "życia", że mój partner na pewno podchodzi do mnie bez szacunku, bo nie jestem jego żoną i jestem "zawsze dostępna", a mój partner jest niegodny zaufania, bo odszedł od żony, że...długo by wymieniać. Mają prawo tak myśleć i mówić, ze zgrozą nad moim zepsuciem oraz współczuciem dla mojej kondycji moralnej? Pewnie mają. I ja mam prawo zadziwić się zagwozdką kobiety, której seks oralny przeszkadza przyjmować komunię, bo sfera moczowo-płciowa jest nieczysta albo faceta, który nie wie, czy naraża siebie i kobietę na grzech, skoro doprowadza ją do orgazmu przed penetracją. Z tym, że mnie te problemy zadziwiają, że takie ktoś może mieć w normalnym świecie, czasem śmieszą. Dla nich jestem grzeszna i tyle. Mam to w nosie, co myślą, piszą na temat niewierzących, stosujących antykoncepcję, żyjących w nieformalnym związku - takich, jak ja, niewierzących w te ich "dogmaty". Ale mnie też wolno czytać ich wątki i dyskutować tu na ten temat, bo po to powstał ten wątek.

[Chatul]

Napisane przez kalincia

(...) że mój partner na pewno podchodzi do mnie bez szacunku, bo nie jestem jego żoną i jestem "zawsze dostępna"

I takiego rozumowania nie rozumiem.

Skoro mężczyzna szanuje kobietę dopiero wtedy, gdy ona przez jakiś czas nie jest dla niego dostępna (bo ma dni płodne), to jakim cudem szanuje ją podczas niekiedy długotrwałych, starań o dziecko, kiedy seks może być bez problemu przez cały cykl? Jakim cudem szanuje ją po menopauzie, kiedy można już uprawiać seks w dowolnym momencie? Jakim cudem szanuje w czasie ciąży?
I jakim cudem kobieta szanuje mężczyznę, który zawsze jest dostępny?