Jakie macie kompleksy ? :>

[tygrysiatko18]

nie wiem czemu ale wiekszosc kobiet chce miec wiekszy biust?


ja ogolnie uwazam ze moglbym nabrac troche masy miesniowej bo slabizna jestem jak sie ostatnio na uczelni okazuje

[sambrija]

ojj wzasadzie to nie podoba mi sie moj nos za duzy choc ostatnio chyba sie przekonuje,i uwazam ze moje usta sa za wsakie.

[nekome]

Napisane przez tygrysiatko18

nie wiem czemu ale wiekszosc kobiet chce miec wiekszy biust?


ja ogolnie uwazam ze moglbym nabrac troche masy miesniowej bo slabizna jestem jak sie ostatnio na uczelni okazuje

kochanie przeciez juz Ci mowilam ze powinienes chodzic na silownie , minimum 2 godziny dziennie... nie wiem dlaczego nie chcesz mnie posluchac!!!
te Twoje 3 treningi koszykowki plus dodatkowo mecze, dwie plywalnie , gimnastyka i dwa treningi siatkowki tygodniowo to nic!!! opieprzasz sie niesamowicie!!
wiesz, ja to bym bardzo chciala zebys byl tak napakowany, zebys nie mogl zgiac reki zeby komorke do ucha przylozyc.... oh....

[YenneferD]

Napisane przez nekome

kochanie przeciez juz Ci mowilam ze powinienes chodzic na silownie , minimum 2 godziny dziennie... nie wiem dlaczego nie chcesz mnie posluchac!!!
te Twoje 3 treningi koszykowki plus dodatkowo mecze, dwie plywalnie , gimnastyka i dwa treningi siatkowki tygodniowo to nic!!! opieprzasz sie niesamowicie!!
wiesz, ja to bym bardzo chciala zebys byl tak napakowany, zebys nie mogl zgiac reki zeby komorke do ucha przylozyc.... oh....

tak trzymaj, Nekome

[lorinka]

heh... z wyglądu nie lubię swoich cienkich włosków (chociaż czasami są ładne nawet, czasami...) i chudości czasem, a z charakteru - nienawidzę swojej nieśmiałości, braku spontaniczności i ciągłego myślenia "bo co inni pomyślą".

[nekome]

Napisane przez YenneferD

tak trzymaj, Nekome

trzeba niemadre pomysly z glowy Tygryskowi wybic...

[Ivon.a]

To ja tak nie czytając żadnych wypowiedi powiem że mam duży biust I im bardziej tyję, tym mam większy tragedia hihihihihihiTo mój trochę mały kompleks

[kootek_mamrotek]

bardzo nie lubie swojego nosa piersi moglyby byc wieksze bo wypłakane B mnie nie zachwyca a z charakteru wyrzuciłabym swój słomiany zapał i natychmiastową niepochamowaną chamskość jaką okazuja czasem do osób które mnie w danej chwili zirytuja

[~~~JOLA~~~]

Moze nie bede sie skupiac na wygladzie, bo tyle tego, ze ksiazke mozna by napisac Ale pracuje nad tym Niestety nie wszystko mozna zmienic
A co do charakteru, to tez troche tego jest. Przede wszystkim nie znosze mojej niesmialosci , zbyt szybkiego ustepowania w imie swietego spokoju , czesto nie mowie tego, co naprawde mysle, zeby nie prowokowac zbednych dyskusji. Na dodatek mam slomiany zapal i zbyt malo wiary we wlasne sily... I jak to wszystko zwalczyc

Aha i jeszcze nie umiem wymawiac "ü" (mieszkam w DE, wiec uzywanie j. niemieckiego jest nieuniknione )

[gonka23]

Napisane przez ~~~JOLA~~~

zbyt szybkiego ustepowania w imie swietego spokoju , czesto nie mowie tego, co naprawde mysle, zeby nie prowokowac zbednych dyskusji.

kurka mam dokładnie to samo. wolę odpuścić niż się wypowiedzieć. ale uważam, że w niektórych sytuacjach to jest nieuniknione .

[Martynka21]

jestem jedym wielkim kompleksem...
moglabym wyliczac bez konca...
poczawszy od charakteru po wyglad i zachowanie....
1) hiper emocjonalna, nadwrazliwa, drazliwa, fochujaca sie, usychajaca z tesknoty, placzliwa, leniwa za czesto, bywam zlosliwa i niecierpliwa,
2) tradzik, pekajace naczynka, wysokie czolo, duze piersi, 5kg nadwagi, cellulit, grube uda, niewysportowanie, zielonkawy odcien moich blond wlosow, male oczka, rozowy odcien cery, szerokie ramiona, lamliwe paznokcie,
..... az sie dziwie ze znalazl sie mezczyzna ktory ze mna chce byc.

[KasiaKatarzynka]

zbyt szczupłe nogi .... piersi w sumie mogą być [już je chyba polubiłam, a przynajmniej "pogodziliśmy się"]....hmmmmmmmmmmm, mogłabym troszeczkę przytyć, ale jeśli nie przytyję to nic się nei stanie, tak sobie myślę, że kurcze chyba nie mam kompleksów, lubię siebie taką jaka jestem

Napisane przez ~~~JOLA~~~

Moze nie bede sie skupiac na wygladzie, bo tyle tego, ze ksiazke mozna by napisac Ale pracuje nad tym Niestety nie wszystko mozna zmienic
A co do charakteru, to tez troche tego jest. Przede wszystkim nie znosze mojej niesmialosci , zbyt szybkiego ustepowania w imie swietego spokoju , czesto nie mowie tego, co naprawde mysle, zeby nie prowokowac zbednych dyskusji. Na dodatek mam slomiany zapal i zbyt malo wiary we wlasne sily... I jak to wszystko zwalczyc

Aha i jeszcze nie umiem wymawiac "ü" (mieszkam w DE, wiec uzywanie j. niemieckiego jest nieuniknione )

nie wszystko da się zienić, ale przy odrobinie pracy da się zmienić postrzeganie siebie przez samego siebie psychika czyni cuda

[septymka]

Yh.. ja mam kompleks, że wciąż nie jestem wystarczająco dobrym muzykiem, zwłaszcza że instrument na którym gram zdominowany jest przez facetów.. No ale kompleks znika gdy wejdę na scenę. Kiedyś powinno mi przejść na dobre..

[czekoladka]

Najbardziej wkurza mnie u siebie takie dziwne odczuwanie:

1. Mój facet na pewno mnie nie kocha, zdradza mnie, jestem mu cieżarem, nie podobam mu się, ma mnie gdzieś i na pewno zależy mu na eks dziewczynie . Non stop dręczą mnie takie myśli - to już jest męczące - ciągle myślę, że ona (jego eks) była dla niego kimś wyjątkowym, a ja jestem tylko klinem

2. Wyolbrzymiam swoje porażki a sukcesów -swoich- nie zauważam

3. Jestem dla innych tylko jednym wielkim kłopotem

4. Wszystkie porażki - moje i nie moje - są tylko i wyłącznie moją winą a sukcesy (moje) są łutem szczęścia - bo na pewno nie są moją zasługą


5. Nie lubię swojej nadpobudliwości - jestem strasznie nerwowa, prawie wszytsko mnie irytuje Jestem strasznie wrażliwa - nienawidzę niesprawiedliwości i krzywdy - wiem, że jeśli pojdę do jakiejś pracy i zobaczę, że dzieje się komuś jakas krzywda spowodowana niesprawiedliwością, bede z tym walczyć i mogę stracic pracę przez to...

6. Wiecznie myślę o porażkach, dołuję się, smucę się...

TAK MYŚLĘ ZAWSZE, NIE WIEM, JAK TO ZMIENIĆ...

A wiecie, co jest najlepsze??? Że inne osoby postzregają mnie jako osobę zadowoloną z życia i z siebie A ja cierpię katusze przez to moje dziwne myślenie...

Jeśli chodzi o wygląd - akceptuję siebie, inni też dają mi odczuć, że jestem atrakcyjna, nie mam do siebie zastrzeżeń pod względem wyglądu. Chcialabym tylko mieć inny charakter - chcę żyć bardziej na luzie (tak, jak kiedyś kiedy mialam 18 latek...) a nie w takim wiecznym napięciu, nie chcę się zamartwiać wszystkim... Poza tym wszystko muszę mieć zrobione najlepiej, perfekcyjnie, ale i tak nie jestem zadowolona

[Mirianka]

Napisane przez czekoladka

Najbardziej wkurza mnie u siebie takie dziwne odczuwanie:

1. Mój facet na pewno mnie nie kocha, zdradza mnie, jestem mu cieżarem, nie podobam mu się, ma mnie gdzieś i na pewno zależy mu na eks dziewczynie . Non stop dręczą mnie takie myśli - to już jest męczące - ciągle myślę, że ona (jego eks) była dla niego kimś wyjątkowym, a ja jestem tylko klinem

2. Wyolbrzymiam swoje porażki a sukcesów -swoich- nie zauważam

3. Jestem dla innych tylko jednym wielkim kłopotem

4. Wszystkie porażki - moje i nie moje - są tylko i wyłącznie moją winą a sukcesy (moje) są łutem szczęścia - bo na pewno nie są moją zasługą


5. Nie lubię swojej nadpobudliwości - jestem strasznie nerwowa, prawie wszytsko mnie irytuje Jestem strasznie wrażliwa - nienawidzę niesprawiedliwości i krzywdy - wiem, że jeśli pojdę do jakiejś pracy i zobaczę, że dzieje się komuś jakas krzywda spowodowana niesprawiedliwością, bede z tym walczyć i mogę stracic pracę przez to...

6. Wiecznie myślę o porażkach, dołuję się, smucę się...

TAK MYŚLĘ ZAWSZE, NIE WIEM, JAK TO ZMIENIĆ...

A wiecie, co jest najlepsze??? Że inne osoby postzregają mnie jako osobę zadowoloną z życia i z siebie A ja cierpię katusze przez to moje dziwne myślenie...

Jeśli chodzi o wygląd - akceptuję siebie, inni też dają mi odczuć, że jestem atrakcyjna, nie mam do siebie zastrzeżeń pod względem wyglądu. Chcialabym tylko mieć inny charakter - chcę żyć bardziej na luzie (tak, jak kiedyś kiedy mialam 18 latek...) a nie w takim wiecznym napięciu, nie chcę się zamartwiać wszystkim... Poza tym wszystko muszę mieć zrobione najlepiej, perfekcyjnie, ale i tak nie jestem zadowolona

kurcze Czekoladko,ja to czytam i czytam i za chiny nie wiem o czym piszesz
Ty taka??eee moze to teraz też wyolbrzymiłaś
jestes bardzo fajną dziewczyną i z awatarka widzę ze bardzo ładną
ech,ja to właśnie rzadko coś do perfekcji doprowadzea próbowałaś kiedyś o tym nie mysleś jak to zmienić?? myślę()ze to by pomogło

[czekoladka]

Napisane przez Mirianka

kurcze Czekoladko,ja to czytam i czytam i za chiny nie wiem o czym piszesz
Ty taka??eee moze to teraz też wyolbrzymiłaś
jestes bardzo fajną dziewczyną i z awatarka widzę ze bardzo ładną
ech,ja to właśnie rzadko coś do perfekcji doprowadzea próbowałaś kiedyś o tym nie mysleś jak to zmienić?? myślę()ze to by pomogło

Sama widzisz Mirianko kochana... trudno w to uwierzyć... Ale tak jest, niestety... Mam taką skłonność do wyolbrzymiania tego, co złe i do pamiętania tylko złych rzeczy To strasznie wkurzające i dołujące. Owszem, staram się o tym nie myśleć, ale to w końcu i tak przychodzi i mnie męczy... Taka durna jestem już i koniec Taki charakter walnięty Wiecznie węszę jakiś podstęp, we wszystkim szukam jakiegoś haka, bo nie wierzę, że może być dobrze... W ten weekend byłam na studiach (podyplomowych) i zaprezentowalam moją pracę (ankieta i analiza) - wszystkim szczęki poopadały z wrazenia, ze tak profesjonalnie to zrobiłam... Ja się ucieszylam, że się podobało, ale tylko przez 1 dzień byłam zadowolona, bo teraz już zaczynam myśleć, że to fuks, cud jakiś, i wymyślam, ze mogłam to zrobić jeszcze lepiej, że coś powinnam dopisać jeszcze... To jest na takiej zasadzie, że sama siebie sprowadzam na Ziemię i wmawiam sobie, że nie ma co się cieszyć, bo szczeście trwa krótko... Taki mam sposób myślenia. To jest chyba tak, że boję się rozczarowania i dlatego staram się nie cieszyć za bardzo i za długo. Cieszę się z czegoś, ale krótko - potem sprowadzam samą siebie do rzeczywistości . Nie wiem, skąd to sie wzięło dziękuję kochanieńka za komplemencik i za radę - oczywiście sie zastosuję do niej Cóż, jestem perfekcjonistką i to moja wielka wada - bo to jest wada w moim wypadku... Ale co najlepsze - jestem tez bałaganiarką - w pokoju mam totalny bajzel

[Różowy Strachulec]

Napisane przez czekoladka

W ten weekend byłam na studiach (podyplomowych) i zaprezentowalam moją pracę (ankieta i analiza) - wszystkim szczęki poopadały z wrazenia, ze tak profesjonalnie to zrobiłam... Ja się ucieszylam, że się podobało, ale tylko przez 1 dzień byłam zadowolona, bo teraz już zaczynam myśleć, że to fuks, cud jakiś, i wymyślam, ze mogłam to zrobić jeszcze lepiej, że coś powinnam dopisać jeszcze

Czekoladko, jakbym czytała o sobie Wczoraj przeglądałam swoje CV, które było wysłane w połowie września i chciałam je poprawiać bo jest nie dość dobre.
Do dziś boli mnie że odchodząc z drugich studiów (mając już mgr inż w kieszeni poszłam zaocznie na elektrotechnikę - dla przyjemności) nie zdałam ostatniego egzaminu. Ale po co miałam go zdawać skoro te studia mnie nie satysfakcjonowały? Nie starcza że fizykę której się wszyscy bali zdałam najlepiej na roku (a na 150 osób były 2 dziewczyny ), to za mało, to się nie liczy. Na pewno można było lepiej.

[Ines1985]

Napisane przez pluszynka

ja mam kompleksy ale nie umiem z nimi walczyć jestem pulchna (ale słabą mam wolę - diety nie przestrzegam, kocham słodycze i gotowanie), czuję się brzydka - no tu trochę pracuję nad samooceną jestem leniem strasznym, czas mi przez palce przecieka - mam kompleks nieroba, i źle mi z tym

Czy to napisala Pluszynka ktora mialam okazje poznac? W ogole mi to do niej nie pasuje

Jesli chodzi o moje kompleksy...
Kurcze, strasznie ciezko mi cos na ten temat napisac bo słowo "kompleksy" zle mi sie kojarzy i przez to uwazam ze zadnych nie posiadam.
Jeszcze pare lat temu - owszem, zadreczalam sie ze brzuch za tłusty, ze wzrost za niski, ze wlosy i oczy maja brzydki kolor... To naprawde spedzalo mi sen z powiek . A teraz? W pelni akceptuje siebie. Z 1,6 m wzrostu, z okropnymi bliznami po trądziku i w ogole paskudną cerą, z tym mysim kolorem włosow i nijakimi oczami...
Jezeli mialabym w cudowny sposob poprawic jedna rzecz w swoim wygladzie to bylaby to cera, bo bardzo bym chciala uwolnic sie od fluidu i korektora.
I jesli mialabym juz wymienic cos, co moglabym nazwac kompleksem to bylaby to wlasnie cera - bo faktycznie, niechetnie pokazuje sie ludziom bez chociazby korektora na bliznach.

Aaaa, zapomnialam o krzywym zgryzie . Tez bym to z checia zmienila, ale kompleksem to nie jest, bo nie mam zadnych problemow z usmiechaniem się.

[czekoladka]

Napisane przez Różowy Strachulec

Czekoladko, jakbym czytała o sobie Wczoraj przeglądałam swoje CV, które było wysłane w połowie września i chciałam je poprawiać bo jest nie dość dobre.
Do dziś boli mnie że odchodząc z drugich studiów (mając już mgr inż w kieszeni poszłam zaocznie na elektrotechnikę - dla przyjemności) nie zdałam ostatniego egzaminu. Ale po co miałam go zdawać skoro te studia mnie nie satysfakcjonowały? Nie starcza że fizykę której się wszyscy bali zdałam najlepiej na roku (a na 150 osób były 2 dziewczyny ), to za mało, to się nie liczy. Na pewno można było lepiej.

Różowczyku, co za ulga, już myślałam, że ja tylko jestem taka To normalnie jakiś feler... Elektrotechnika??? O Mater Dei... Ale musisz być zdolniacha ... Fizyka??? Mater Dei... Dla mnie fizyka na poziomie podstawówki to czarna magia ... Ja bylam na filologii polskiej i też zdalam taki jeden egzamin - zakałę, oblało chyba z 85 % ludzi, a ja zdałam na 4 - byłam w szoku doslownie- ale zapomnialam szybko o tym sukcesie i zaczęłam myśleć o porażkach... No feler w tym charakterze mam, nie da się ukryć Ale mimo tego, że ciągle roztrząsam porażki, mam silny charakter - jestem raczej twarda, niełatwo mnie złamać . Ta siła chyba wynika z tego, że pamiętając o prażkach, chcę być jeszcze lepsza i lepsza, dążę do tego ciągle. To jedyny pozytyw felernego charakterku

Oj, Strachulczyku, poddałaś się za szybko - niepotrzebnie odeszłaś z tych studiów... Ja walczę do końca, nie poddaję się, chociaż stresy przeżywam okropne. Jeśli już coś zacznę, to musze to skończyć choćby się waliło i paliło- jestem maxymalną perfekcjonistką, taką aż do bólu. Kurcze, a moze wróciłabyś na te studia? To były podyplomówki? Czy normalne studia? Nie poddawaj się kochana, walcz...

[Różowy Strachulec]

Napisane przez czekoladka

Oj, Strachulczyku, poddałaś się za szybko - niepotrzebnie odeszłaś z tych studiów... Ja walczę do końca, nie poddaję się, chociaż stresy przeżywam okropne. Jeśli już coś zacznę, to musze to skończyć choćby się waliło i paliło- jestem maxymalną perfekcjonistką, taką aż do bólu. Kurcze, a moze wróciłabyś na te studia? To były podyplomówki? Czy normalne studia? Nie poddawaj się kochana, walcz...

Były normalne, poszłam na nie po zrobieniu magistra na Akademii Ekonomicznej. Powód - lubię laboratoria, lubię coś robić pratycznego na ćwiczeniach i elektrotechnika zapowiadała się pod tym względem ciekawie. Okazało się ze to niestety sama teoria, a to mnie nie bawiło zupełnie i dlatego odeszłam. Nie chciałam spędzić 3 lat na płatnych i nie sprawiających mi przyjemności studiach tylko po to żeby zdobyć kolejny tytuł inżyniera, nijak się mający do mojego mgra (jestem z wykształcenia towaroznawcą).
Reasumując - elektrotechnika okazała się za mało techniczna jak dla mnie

[margitta]

Ja też nie jestem sobą zachwycona... a często słyszę, że inni zazdroszczą mi wyglądu... to dla mnie zupełnie niezrozumiało, bo według mnie jestem niezbyt ładna. Nie cierpię tego, że jestem niska, chociaż jestem bardzo szczupła. Mam za szerokie ramiona (jak facet... ) Krótkie nóżki... mały biust...

Z charakteru nie lubię swojej zazdrości i pesymizmu. Zawsze mi się wydaje, że wszystko pójdzie źle... że na następnej imprezie chłopak zainteresuje się jakąś inną... że zrobię coś głupiego... chciałabym być bardzie pewna siebie.

Napisane przez Martynka21

rozowy odcien cery... (

Różowy odcień cery? Ja mam totalnie żółtą....

[czekoladka]

Napisane przez Różowy Strachulec

Były normalne, poszłam na nie po zrobieniu magistra na Akademii Ekonomicznej. Powód - lubię laboratoria, lubię coś robić pratycznego na ćwiczeniach i elektrotechnika zapowiadała się pod tym względem ciekawie. Okazało się ze to niestety sama teoria, a to mnie nie bawiło zupełnie i dlatego odeszłam. Nie chciałam spędzić 3 lat na płatnych i nie sprawiających mi przyjemności studiach tylko po to żeby zdobyć kolejny tytuł inżyniera, nijak się mający do mojego mgra (jestem z wykształcenia towaroznawcą).
Reasumując - elektrotechnika okazała się za mało techniczna jak dla mnie

No to wszytsko jasne Po prostu nie było to cos, co Cię frapowało , a już myślalam, że poddałaś się tak po prostu...Ufffff, co za ulga. Kurcze, to ciekawy kierunek to towaroznawstwo... O co w tym chodzi? Co to dokładnie jest za zawód? Sorry, moze wychodzę na jakąś tępotę, ale kurde molek, nie wiem dokladnie czym sie zajmuje towaroznawca... Czasem nazwy są troszkę mylące, wiec mogę się jedynie domyślać. Napisz mi kochana, bo mnie to ciekawi. Szalona jesteś , taki praktyk - technik z Ciebie, kurcze, super Typowy scisłowiec... A Akademia Ekonomiczna to już coś To chyba intratny kierunek to towaroznawstwo... Nie to co ja - filologia polska na UAM - zupełnie nieoplacalny i nieprzydatny kierunek - nie mogę znaleźć pracy w zawodzie. Wydaje mi się, ze w dzisijeszych czasach potrzebni są właśnie ścisłowcy . A ja, kurcze, humanistką jestem - ale też nie do końca - bo teoretyk ze mnie kiepski, w zasadzie jestem troszkę humanistką troszkę ścisłowcem i bardziej praktykiem niż teoretykiem... Dlatego wszyscy się dziwią, że ja - absolwentka fil.polskiej - nie przepadam za literaturą ... Kocham natomiast gramatykę i sam język, pochodzenie wyrazów, znaczenie wyrazów... I coś w tym jest, bo większość ludzi na moich studiach bylo typowymi humanistami i wielkim problemem była dla nich gramatyka - sami wykładowcy mówili, że ludzie na fil.pol. mają z tym problemy, a dla mnie gramatyka opisowa i historyczna to był raj na Ziemi

[~~~JOLA~~~]

Napisane przez KasiaKatarzynka

nie wszystko da się zienić, ale przy odrobinie pracy da się zmienić postrzeganie siebie przez samego siebie psychika czyni cuda

Wiem, wiem... I wlasnie nad tym pracuje Musze powiedziec, ze i tak juz spore postepy zrobilam Bardzo pomogli mi w tym moi przyjaciele, ale jak piszesz - psychika jest tu najwazniejsza

[SandraBullock]

Napisane przez ~~~JOLA~~~

Wiem, wiem... I wlasnie nad tym pracuje Musze powiedziec, ze i tak juz spore postepy zrobilam Bardzo pomogli mi w tym moi przyjaciele, ale jak piszesz - psychika jest tu najwazniejsza

Ja też zrobiłam postępy,bo cała psychoterapia(cierpię na depresję i nie tylko) odnosi skutek,ale też farmakologia jest pomocna.Duzo siły daje mi fitness,teraz gdy nie moge ćwiczyć,widzę,jak bardzo mi go brakuje,bo nie moge się wyładowaćChciałabym poprawic wygląd mojego brzucha,który i tak się zmienił...Jest trochę ładniejszySchudłam i z tego się bardzo cieszęJa pracuję cały czas nad psychiką,która wymaga wielu poprawek,póki co udaje mi sie to trochęA moim kompleksem jest przede wszystkim wspomniany brzuch.

[Różowy Strachulec]

Napisane przez czekoladka

No to wszytsko jasne Po prostu nie było to cos, co Cię frapowało , a już myślalam, że poddałaś się tak po prostu...Ufffff, co za ulga.

Ja się tak po prostu nigdy nie poddaję

Kurcze, to ciekawy kierunek to towaroznawstwo... O co w tym chodzi? Co to dokładnie jest za zawód? Sorry, moze wychodzę na jakąś tępotę, ale kurde molek, nie wiem dokladnie czym sie zajmuje towaroznawca... Czasem nazwy są troszkę mylące, wiec mogę się jedynie domyślać. Napisz mi kochana, bo mnie to ciekawi. Szalona jesteś , taki praktyk - technik z Ciebie, kurcze, super Typowy scisłowiec... A Akademia Ekonomiczna to już coś To chyba intratny kierunek to towaroznawstwo...

Nie wychodzisz na żadną tępotę , nikt chyba nie wie o co w towarce chodzi Moja specjalizacja to kształtowanie i ochrona jakości art. przemysłowych. Na studiach miałam chyba wszystko - od prawa, poprzez chemię, statystykę, informatykę, rachunkowość do norm obowiązujących w przemyśle motoryzacyjnym Niewiele osób z mojego roku pracuje w zawodzie - na przykład moja koleżanka bada tynki a kolega po specjalności spożywczej - śledzie w Lisnerze
Jak mi się uda to będę pracować w dziale serwisu pewnej firmy informatycznej na stanowisku administracyjnym, podobno się nadaję (perfekcjonizm + czepianie się błędów czasem się jednak przydaje ), wspomniane cv poszło we wrześniu i dzisiaj koło południa do mnie zadzwonili, mam mieć wstępne spotkanie w przyszłym tygodniu. Ciekawe co z tego wyjdzie, bo prawdę mówiąc bardziej by mi pasowało zarządzanie jakością w tej samej firmie, ale się do mnie jeszcze nie odezwali.

[bluegirl]

doszedł mi nastepny
mianowicie niegdy nie miałam z tym wiekszych probemów, akceptowałam swoje ciało, mimo iz nie było idealne, ale przytyłam i do 3 kg
własnie weszłam na wagę i przeraziłam się waga nic nie spada jest mi źle, ćwiczyc zaczełam juz jakiś czas temu, nie obrzeram się, jem na sniadanie rogalika z kawą, na obiad jem zazwyczaj pół talerza zupy i kolecji nie jadam wogóle, czasem jem drugie sniadanie i coś przegryzę
brzuch mam jak piłka
może to przez tą hiperprolaktynemię, bo moja kolezanka też tak miała że jak podnosił się jej poziom prolartyny to miała duży brzuch ja kiedyś też, a nie mam zamieru robic sobie raz jeszcze badań bo wiem że wyniki sa złe
czuje się jak prosiak

[prowokacja17]

Próbuje walczyć ze swoimi kompleksami,niektóre już odeszły w niepamięć ale niektore chyba nigdy nie znikną :

1.Nie cierpie swoich stóp!
2.Skóry na czole(tam zazwyczaj mam pełno malych krostek)
3.Nie lubie tego, że moje włosy falują i nigdy nie układają się tak jak ja chce!!
3.Nie lubię tego, że jak tyje to zawsze w biodrach i udach i robią mi się takie "boczki"
4.Skóry na kolanach
5.Nie lubie szerokich ramion(a tego już niestety nie da się zmienić )

[meesha]

hmmm duzo by wymieniac glownie to brzuch (ten tluszczyk mnie dobija)... pozniej cera (pryszcze i blizny po pryszczach )... te sa najwazniejsze i najgorsze... z wlosami jakos sobie radze plaski tylek tez moge ukryc... chociaz ciezko aaaa i ostatnio odkrylam ze mam za duzy nos i za waskie usta... i za duze uszy ale o nich wiedzialam od dawna i nienawidze mojej "drugiej" brody... nie moge sie mocniej usmiechnac na zdjeciach bo wygladam jak idiotka

[PaTrYcJa1989]

ooojjj....kompleksyy..... hehe zakompleksiona zem nie dziewuszka:P:P
a wiec zacznijmy od dolu (tak bym chciala zeby tak bylo).....wiec tak szczyplesze nozki bym chciala,co za tym idzie bioderka...wezsza talia,plaski brzuszek tezb ym chciala,....oj moje wysokie czolo jest okropne i ta okraglutka pyzata twarzyczka tez za duzy nosek...,to takie wieksze kompleksiki ...a z tych mniejszych...to "niesforne" wlosy,lamiace sie paznokcie:P:P:P:heeh,jasn a.bardzo jasna karnacja....wolal bym ciemniejsza i ciemne wloski...no i chyba wszystko...sporo nie..OoOO takie pytanko....dzis Boze Narodzenie...Mikolaj preznety roznosi ...to moze by mi ten Mikolaj spelnil tem oje zyczenia co do pozbycia sie tych kompleksow:P:P:P

[niepoprawna*romantyczka]

ja to jestem cała jednym wielkim kompleksem.:
-nieśmiała jestem
-mam krzywe zęby
-krzywe nogi
-małe oczy
-wąską górną wargę ust
-niekiedy mi pryszcze wyskakują
-za gruba jestem
-mam brzydkie paznkocie
-za gruby brzuch,nogi,tyłek
-mam rumieńce
-daje sie wyzyskiwac
-za duzy nos
No znalazło by sie jeszcze cos ale was nie chce zanudzac...