Najgorsze, najdziwniejsze NUMERY WYKRĘCONE PRZEZ FACETÓW (przeżyte i zasłyszane)

[Cirilla]

Widzę, że moje story o facecie w seminarium wzbudziło wiele kontrowersji Dzięki niektórym za obronę, to właśnie Wy macie rację - nie śmieję się z tego, że koleś chce być księdzem! Jego wybór i zrobił to po rozstaniu, więc tym bardziej mnie to mało interesuje. Ale jak sobie pomyślę, że będę mogła kiedyś opowiedzieć wnukom: "kochani... nasz papież był kiedyś moim chłopakiem...", no to wtedy uśmiech mi się poszerza (niczym dziecku, któremu się powiedziało, że żyletka to harmonijka ustna) i czy to takie złe? Wyluzujcie!

[szien]

Napisane przez Cirilla

Widzę, że moje story o facecie w seminarium wzbudziło wiele kontrowersji Dzięki niektórym za obronę, to właśnie Wy macie rację - nie śmieję się z tego, że koleś chce być księdzem! Jego wybór i zrobił to po rozstaniu, więc tym bardziej mnie to mało interesuje. Ale jak sobie pomyślę, że będę mogła kiedyś opowiedzieć wnukom: "kochani... nasz papież był kiedyś moim chłopakiem...", no to wtedy uśmiech mi się poszerza (niczym dziecku, któremu się powiedziało, że żyletka to harmonijka ustna) i czy to takie złe? Wyluzujcie!

[Marbella85]

Wcale nieśmieszny numer, ale dziewczyna też nie za mądra.
Pewna znajoma miała faceta, który poprosił ją aby pojechała do Belgii i wzięła tam ślub z jego znajomym. Miała być spłatą długu i jeszcze dostać za to pieniądze. Dziewczyna była w kiepskiej sytuacji finansowej, ale też tak byłą zaślepiona miłością do swojego faceta, że zgodziła się. Na szczęście do ślubu nie doszło, bo jej chłopak i przyszły mąż nie dogadali się co do kasy.

[antymezis]

To "numery" mojego TŻ są całkiem niewinne jakieś tam popalanie fajek za moimi plecami - irytuje straszliwie, ale cóż... Najbardziej kiedy łapię go na gorącym uczynku, a ten próbuje mi wmówić, że mam jakieś omamy, zwidy itd.
No, z dziwniejszych zachować to zdarzyło mu się, że udręczony kilkugodzinną wędrówką po sklepach różnorakichciuchowych, wziął jakieś tam ubrania i machając mi nimi przed nosem z okrzykiem: " no chodź, chodź, cip, cip, taś, taś", począł wabić mnie do przebieralni.
Na widok miny jakiejś kobiety obserwującej owo nietuzinkowe zachowanie TŻ-a, popłakałam się ze śmiechu.

Cóż, ale osoba, do której ukochana zwraca się per: "cipcia", musi mieć zrytą psychikę. Wiem, jestem złaaa, okropna, niegrzeczna i w ogóle.

Tak czy owak, wątek mocny

[ineczka7]

Napisane przez antymezis

Cóż, ale osoba, do której ukochana zwraca się per: "cipcia", musi mieć zrytą psychikę. Wiem, jestem złaaa, okropna, niegrzeczna i w ogóle.

mój ojciec od zawsze do matki mówił "cipcia" i pamiętam, że było to dla mnie tak naturalne, że dopiero jak w liceum przypadkiem komuś o tym powiedziałam i wywołało to ogólną radość - wtedy zrozumiałam jak on właściwie do niej mówi

przez tyle lat to było dla mnie jak "skarbie" czy "kochanie", absolutnie nie miałam innych skojarzeń

[ania_z_wzgorza_marzen]

Napisane przez ineczka7

mój ojciec od zawsze do matki mówił "cipcia" i pamiętam, że było to dla mnie tak naturalne, że dopiero jak w liceum przypadkiem komuś o tym powiedziałam i wywołało to ogólną radość - wtedy zrozumiałam jak on właściwie do niej mówi

przez tyle lat to było dla mnie jak "skarbie" czy "kochanie", absolutnie nie miałam innych skojarzeń

i Twoja mama tak to tolerowała? chyba musi bardzo kochać Twojego tatę

[grudniowa-szatynka]

Napisane przez ania z wzgórza marzeń

i Twoja mama tak to tolerowała? chyba musi bardzo kochać Twojego tatę

przecież to nie jest obraźliwy zwrot, jeśli jest użyty pieszczotliwie i żartobliwie.
ja w takim razie nie mówię, jak się zwracam do tż i vice versa

[incognito_girl]

Napisane przez grudniowa-szatynka

przecież to nie jest obraźliwy zwrot, jeśli jest użyty pieszczotliwie i żartobliwie.
ja w takim razie nie mówię, jak się zwracam do tż i vice versa

No teraz jak już zaczęłaś to pisz, bom ciekawa

Ale żeby nie było, że OT, to przytoczę historię koleżanki, która poznała na fotka.pl chłopaka z innego miasta. Umówili się na pierwsze spotkanie i ona pojechała do niego. Spotkali się gdzieś na mieście, a że ona poczuła potrzebę fizjologiczną to wziął ją do centrum handlowego. No i ona poszła do łazienki, chce wchodzić do kabiny, a on za nią! Próbowała zatrzasnąć przed nim drzwi, ale że był większy i silniejszy to otworzył, wszedł do niej i zamknął drzwi, po czym zaczął się rozbierać i dobierać do niej. Na szczęście jakaś inna kobieta, która była w łazience, zawołała ochronę. A chłopak się potem tłumaczył, że nie miał złych zamiarów i nie chciał jej nic zrobić, tylko "sprawdzał, czy jest łatwa".

[RedApple]

Napisane przez grudniowa-szatynka

przecież to nie jest obraźliwy zwrot, jeśli jest użyty pieszczotliwie i żartobliwie.
Ja w takim razie nie mówię, jak się zwracam do tż i vice versa

:d

[aagnesska22]

Napisane przez Marbella85

Wcale nieśmieszny numer, ale dziewczyna też nie za mądra.
Pewna znajoma miała faceta, który poprosił ją aby pojechała do Belgii i wzięła tam ślub z jego znajomym. Miała być spłatą długu i jeszcze dostać za to pieniądze. Dziewczyna była w kiepskiej sytuacji finansowej, ale też tak byłą zaślepiona miłością do swojego faceta, że zgodziła się. Na szczęście do ślubu nie doszło, bo jej chłopak i przyszły mąż nie dogadali się co do kasy.

ehhhh....tego nie da sie skomentować...

[aga24zuzia]

siedze sobie w knajpce z moim ex chlopakiem/ bardzo przystojny i pewny siebie facet/ obok nas siedziala jakas jego zadasana kolezanka...po czym on gdzies poszedl i przyniosl roze...wiec ja ucieszona ze to dla mnie i mowie ze dziekuje a on do mnie ze nie dla psa kielbasa.. i zucil te roze na stol...poczulam sie jak smiec..kolezanka zaczela sie glupio smiac...to byl nasz ostatni dzien bycia razem..wiesniak jeden

[iwona200]

Napisane przez aga24zuzia

siedze sobie w knajpce z moim ex chlopakiem/ bardzo przystojny i pewny siebie facet/ obok nas siedziala jakas jego zadasana kolezanka...po czym on gdzies poszedl i przyniosl roze...wiec ja ucieszona ze to dla mnie i mowie ze dziekuje a on do mnie ze nie dla psa kielbasa.. i zucil te roze na stol...poczulam sie jak smiec..kolezanka zaczela sie glupio smiac...to byl nasz ostatni dzien bycia razem..wiesniak jeden

kurcze myslalam caly czas ze podczas tego zdarzenia juz byl ex i zdziwiona bylam, ze myslalas ze roza jest dla ciebie

a w koncu dla kogo ja przyniosl? dla ciebie i tak "zażartował" czy była dla tej kolezanki? bo w koncu rzucil ja na stół to nie wiem dla kogo była

Ale nic nie zmienia faktu, że poleciał...

[panierrka]

Napisane przez incognito_girl

No teraz jak już zaczęłaś to pisz, bom ciekawa

Ale żeby nie było, że OT, to przytoczę historię koleżanki, która poznała na fotka.pl chłopaka z innego miasta. Umówili się na pierwsze spotkanie i ona pojechała do niego. Spotkali się gdzieś na mieście, a że ona poczuła potrzebę fizjologiczną to wziął ją do centrum handlowego. No i ona poszła do łazienki, chce wchodzić do kabiny, a on za nią! Próbowała zatrzasnąć przed nim drzwi, ale że był większy i silniejszy to otworzył, wszedł do niej i zamknął drzwi, po czym zaczął się rozbierać i dobierać do niej. Na szczęście jakaś inna kobieta, która była w łazience, zawołała ochronę. A chłopak się potem tłumaczył, że nie miał złych zamiarów i nie chciał jej nic zrobić, tylko "sprawdzał, czy jest łatwa".

o kurcze

[foxy123]

Moj tata mowi do mojej mamusi 'bambaryla' albo 'stary rowerze' i wszyscy (razem z mama) sie z tego smiejemy bo to tylko takie zarty! Nie widze nic zlego w uzyciu slowa 'cipcia' kiedy jest ono kierowane pieszczotliwie chyba przesadzacie Podkresle,ze jestem z normalnej,kochajacej sie rodziny a takie zarciki sprawiaja,ze u mnie w domu jest bardzo wesolo Podalabym wiecej przykladow,ale po co

Szkoda,ze nie dane mi juz bywac z rodzicami na codzien

[andziuchna]

Napisane przez foxy123

Moj tata mowi do mojej mamusi 'bambaryla' albo 'stary rowerze' i wszyscy (razem z mama) sie z tego smiejemy bo to tylko takie zarty! Nie widze nic zlego w uzyciu slowa 'cipcia' kiedy jest ono kierowane pieszczotliwie chyba przesadzacie Podkresle,ze jestem z normalnej,kochajacej sie rodziny a takie zarciki sprawiaja,ze u mnie w domu jest bardzo wesolo Podalabym wiecej przykladow,ale po co

Szkoda,ze nie dane mi juz bywac z rodzicami na codzien

stary rowerze? na takie okreslenie ukochanej bym nie wpadla
widac ludzka pomyslowosc nie ma granic

[Romanaccia]

Kiedys spotkalam sie z takim jednym,poszlismy na spacer a potem na piwko ,zrobilo sie juz pozno,wiec odprowadzil mnie do domu,pozegnalismy sie ,a tu nagle po jakis 10 minutach dzwoni do mnie i mowi ,ze chyba musi u mnie na noc zostac,bo nie ma juz zadnego autobusu nocnego i on nie moze do domu wrocic...

pomijajac juz fakt,ze mieszkal niedaleko i mog sobie spokojnie na piechotke pojsc...

jakby 2 przystankow nie bylo mozna przejsc

[foxy123]

Napisane przez andziuchna

stary rowerze? na takie okreslenie ukochanej bym nie wpadla
widac ludzka pomyslowosc nie ma granic

tak to tylko moj tata wpada na takie dziwne 'przezwiska'

[201803290936]

Napisane przez ineczka7

mój ojciec od zawsze do matki mówił "cipcia" i pamiętam, że było to dla mnie tak naturalne, że dopiero jak w liceum przypadkiem komuś o tym powiedziałam i wywołało to ogólną radość - wtedy zrozumiałam jak on właściwie do niej mówi

przez tyle lat to było dla mnie jak "skarbie" czy "kochanie", absolutnie nie miałam innych skojarzeń

Moja mama czasami dla żartu mówi "ty cipo" (w dodatku robi przy tym minę czarownicy i śmiesznie moduluje głos) - zawsze się z tego śmieję, to mnie rozbraja. Dla mnie to śmieszne i normalne, ale raz jedna koleżanka mojej siostry się obraziła, bo mama do tak nich powiedziała. Musiałyśmy przepraszać i mówić, że to taki żart i w sumie tyle co "wy dziewczyny", "wy małpki"...

[olla83]

Napisane przez grudniowa-szatynka

przecież to nie jest obraźliwy zwrot, jeśli jest użyty pieszczotliwie i żartobliwie.
ja w takim razie nie mówię, jak się zwracam do tż i vice versa

cóż... cipka to nie jest obraźliwy zwrot, ale jest nacechowany seksualnie i wg. mnie to nie jest normalne gdy ojciec w ten sposób zwraca się do córki. Co innego kiedy to jest TŻ- wtedy nie wiedze w tym nic złego.

[ineczka7]

Napisane przez ania z wzgórza marzeń

i Twoja mama tak to tolerowała? chyba musi bardzo kochać Twojego tatę

a co w tym dziwnego? to nie jest mówione ani z agresją, ani pogardą, ani też z żadnym zabarwieniem seksualnym, używa tego tak jak inni "kotku" czy "skarbie" i nigdy w życiu bym nie pomyślała, że takie dowcipne zdrobnienia trzeba "tolerować" :P

Napisane przez foxy123

Moj tata mowi do mojej mamusi 'bambaryla' albo 'stary rowerze' i wszyscy (razem z mama) sie z tego smiejemy bo to tylko takie zarty! Nie widze nic zlego w uzyciu slowa 'cipcia' kiedy jest ono kierowane pieszczotliwie chyba przesadzacie Podkresle,ze jestem z normalnej,kochajacej sie rodziny a takie zarciki sprawiaja,ze u mnie w domu jest bardzo wesolo Podalabym wiecej przykladow,ale po co

o no właśnie, obstawiam, że moje małżeństwo pełne by było takich zwrotów, które z założenia w udanym związku będą raczej zabawne niż wredne

Napisane przez olla83

cóż... cipka to nie jest obraźliwy zwrot, ale jest nacechowany seksualnie i wg. mnie to nie jest normalne gdy ojciec w ten sposób zwraca się do córki. Co innego kiedy to jest TŻ- wtedy nie wiedze w tym nic złego.

a czyj ojciec zwraca się tak do córki?

[olla83]

Napisane przez ineczka7

a co w tym dziwnego? to nie jest mówione ani z agresją, ani pogardą, ani też z żadnym zabarwieniem seksualnym, używa tego tak jak inni "kotku" czy "skarbie" i nigdy w życiu bym nie pomyślała, że takie dowcipne zdrobnienia trzeba "tolerować" :P


o no właśnie, obstawiam, że moje małżeństwo pełne by było takich zwrotów, które z założenia w udanym związku będą raczej zabawne niż wredne


a czyj ojciec zwraca się tak do córki?

faktycznie była mowa o matce a nie o córce. zle przeczytalam

[grudniowa-szatynka]

Dziewczyny, czytajcie posty z większym zrozumieniem albo uważniej, bo później wychodzą takie nieporozumienia, że uważamy, że w porządku jest gdy ojciec zwraca się do córki per cipka.
Raz, że chodzi o żonę a dwa: cipcia a nie cipka. to jednak trochę inaczej brzmi


EOT.

[antymezis]

Napisane przez foxy123

Moj tata mowi do mojej mamusi 'bambaryla' albo 'stary rowerze' i wszyscy (razem z mama) sie z tego smiejemy bo to tylko takie zarty! Nie widze nic zlego w uzyciu slowa 'cipcia' kiedy jest ono kierowane pieszczotliwie chyba przesadzacie Podkresle,ze jestem z normalnej,kochajacej sie rodziny a takie zarciki sprawiaja,ze u mnie w domu jest bardzo wesolo Podalabym wiecej przykladow,ale po co

Szkoda,ze nie dane mi juz bywac z rodzicami na codzien

też uroczo xD. Jednak 'cipcia' rządzi to takie uniwersalne określenie

[wariatkowo]

Najgorszy numer o jakim słyszałam to taki że facet zostawił moją znajomą 3 dni przed weselem i powiedział jej że chyba jej nie kocha po czym szybko znalazł się w ramionach innej Na własnej skórze to tylko raz się przekonałam jacy to są oni genialni w swej prostocie- wybieraliśmy się na wesele do moich znajomych, a po moim geniuszu ani widu ani słychu ,więc wydzwaniam jak opętana i nic,bez odzewu,chcąć nie chcąc musiałam sama pójść na to wesele.Po 3 dniach dzwoni do mie wspominany pan,nabzdrygąlony w trąbke i próbuje się tłumaczyć że garnitur który miał założyć nie bardzo na nim leżał,bo chyba ostatnio mu się przytyło... no tak, gdziesz on taki vip mógłby pokazać się publicznie w zle skrojonym garniaku?? ehh,ten samczy ród...

[foxy123]

To ja opowiem inna historie - mam tutaj kumpele,ktora byla ze swoim facetem prawie 3 lata. Co jakis czas przylatywal do niej, to ona leciala do Polski itp. Gdy byl tu ostatnio wszystko zdawalo sie byc idealnie...kiedy polecial nie odzywal sie do niej ok. tygodnia. Dzwonila do niego a on sie rozlaczal, pisala esy-on nie odpisywal. W koncu dostala wiadomosc od znajomego,ze jej ukochany 'w przyszla' sobote ma slub Jak sie okazalo, wpadl z jakas laska przed wylotem do mojej kumpeli no i zostal zmuszony do malzenstwa przez przyszlej panny mlodej rodzicow

Historia jak z filmu..szkoda mi jej bylo

[agusia8524]

To może ja opowiem swoją, jakże świeżą historię, bo w sumie dopiero kończę ten "wspaniały" związek. Więc do rzeczy...z mym lubym byłam prawie 4lata, w tym czasie zdążył
- kilka razy zostawić mnie na imprezie samą, bo nie chciałam by na pół godzinki wyszedł na piwo do sklepu z kumplami, albo nie tak się odezwałam
- wyprowadzać się ode mnie o3 w nocy, dodam, że w stanie mocno wskazującym
- przespać się ze swoją TYLKO koleżanką (z którą omawiał wszelkie problemy naszego związku przez ok6miesięcy) w ok3dni po jednym z naszych chyba 9 rozstań(nie jestem już w stanie ich policzyć, bo z każdą ciut większą kłótnią zabierał swoje rzeczy i odchodził, by wrócić po tygodni, a ja cała w skowronkach przyjmowałam go, bom stęskniona i ślepo wierzyłam, że "tym razem to on sie na pewno zmieni")
- zarzucić mi, że zamykam go w klatce, bo nie podobał mi się fakt, że ledwo co się rozeszliśmy(ten sam dzień), a on poznaje i 2 dni później(a było to kilka dni temu) umawia się z nową koleżanką, bo ja ciągle zrzędzę, a z nią to mu się przynajmniej dobrze rozmawia...
- co kłótnia to miałam ciekawsze przydomki, ostatnio terrorystka, wcześniej osoba bez horyzontów, widzę tylko czubek własnego nosa, bo on nie może pić z kumplami kiedy mu się zachce, albo na prośbę, by choćby w jedną niedzielę w miesiącu poszedł ze mną na spacer, stwierdził, że on nie lubi i do niczego zmuszał się nie będzie
- gdy staraliśmy się o dzidzię ( do tej pory się dziwię, że wpadłam na posiadanie dziecka z nim) stwierdził, że on to robił tylko dla mnie, bo jemu to właściwie obojętne, a jak miał zrobić badanie nasienia, stwierdził, że królikiem doświadczalnym nie jest( w końcu je zrobił)
To tak w skrócie;p jak mi się coś przypomni to dopiszę..
Choć muszę przyznać, że mimo wszystko ciut boli...

[mOna01]

Napisane przez agusia8524

To może ja opowiem swoją, jakże świeżą historię, bo w sumie dopiero kończę ten "wspaniały" związek. Więc do rzeczy...z mym lubym byłam prawie 4lata, w tym czasie zdążył
- kilka razy zostawić mnie na imprezie samą, bo nie chciałam by na pół godzinki wyszedł na piwo do sklepu z kumplami, albo nie tak się odezwałam
- wyprowadzać się ode mnie o3 w nocy, dodam, że w stanie mocno wskazującym
- przespać się ze swoją TYLKO koleżanką (z którą omawiał wszelkie problemy naszego związku przez ok6miesięcy) w ok3dni po jednym z naszych chyba 9 rozstań(nie jestem już w stanie ich policzyć, bo z każdą ciut większą kłótnią zabierał swoje rzeczy i odchodził, by wrócić po tygodni, a ja cała w skowronkach przyjmowałam go, bom stęskniona i ślepo wierzyłam, że "tym razem to on sie na pewno zmieni")
- zarzucić mi, że zamykam go w klatce, bo nie podobał mi się fakt, że ledwo co się rozeszliśmy(ten sam dzień), a on poznaje i 2 dni później(a było to kilka dni temu) umawia się z nową koleżanką, bo ja ciągle zrzędzę, a z nią to mu się przynajmniej dobrze rozmawia...
- co kłótnia to miałam ciekawsze przydomki, ostatnio terrorystka, wcześniej osoba bez horyzontów, widzę tylko czubek własnego nosa, bo on nie może pić z kumplami kiedy mu się zachce, albo na prośbę, by choćby w jedną niedzielę w miesiącu poszedł ze mną na spacer, stwierdził, że on nie lubi i do niczego zmuszał się nie będzie
- gdy staraliśmy się o dzidzię ( do tej pory się dziwię, że wpadłam na posiadanie dziecka z nim) stwierdził, że on to robił tylko dla mnie, bo jemu to właściwie obojętne, a jak miał zrobić badanie nasienia, stwierdził, że królikiem doświadczalnym nie jest( w końcu je zrobił)
To tak w skrócie;p jak mi się coś przypomni to dopiszę..
Choć muszę przyznać, że mimo wszystko ciut boli...

Współczuję palanta Oczywiście, że boli, ale z czasem przestanie i znów zaświeci słońce powinnaś się cieszyć, że jednak nie zaszłaś w ciążę z takim dupkiem

[Claire91]

Niektore sytuacje naprawde niewesole

[agusia8524]

No ja liczę na to, że będzie lepiej...
A i jeszcze mi się przypomniało jak w wakacje 2 lata temu, kiedy byliśmy nad morzem, obraził się na mnie, już za bardzo nawet nie pamiętam o co i siedział bite 3 dni w pokoju oglądając tv i rozwiązując krzyżówki, bo mu się pogoda nie podobała i nie miał ochoty ze mną rozmawiać, a w zeszłe wakacje też jak byliśmy nad morzem, delikatnie uświadamiał mi, że może się rozejdźmy, a jak już się rozejdziemy, to czemu nie, on zapewne spróbuje z wyżej wspomnianą koleżanką....Boże gdzie ja miałam i mam oczy, że mi źle jeszcze;/ brrr

[Katarzynka3]

Napisane przez agusia8524

No ja liczę na to, że będzie lepiej...
A i jeszcze mi się przypomniało jak w wakacje 2 lata temu, kiedy byliśmy nad morzem, obraził się na mnie, już za bardzo nawet nie pamiętam o co i siedział bite 3 dni w pokoju oglądając tv i rozwiązując krzyżówki, bo mu się pogoda nie podobała i nie miał ochoty ze mną rozmawiać, a w zeszłe wakacje też jak byliśmy nad morzem, delikatnie uświadamiał mi, że może się rozejdźmy, a jak już się rozejdziemy, to czemu nie, on zapewne spróbuje z wyżej wspomnianą koleżanką....Boże gdzie ja miałam i mam oczy, że mi źle jeszcze;/ brrr