Najgorsze, najdziwniejsze NUMERY WYKRĘCONE PRZEZ FACETÓW (przeżyte i zasłyszane)

[rybkad]

Chyba się dziewczyna zdenerwowała bo dostałam w odwecie 13 wiadomości ociekajacych jadem i nienawiściąNo ale teraz to już na to leję sikiem prostym

[edit23]

Napisane przez rybkad

Chyba się dziewczyna zdenerwowała bo dostałam w odwecie 13 wiadomości ociekajacych jadem i nienawiściąNo ale teraz to już na to leję sikiem prostym

Domyślam się, że jakby napisała na Wizażu to zarobiłaby BANA.

[antoinettee]

Napisane przez rybkad

Chyba się dziewczyna zdenerwowała bo dostałam w odwecie 13 wiadomości ociekajacych jadem i nienawiściąNo ale teraz to już na to leję sikiem prostym

Może zgłoś moderatorom jakieś naruszenie regulaminu. Głupia dziewczyna, ah ten brak inteligencji

[rybkad]

Napisane przez antoinettee

Może zgłoś moderatorom jakieś naruszenie regulaminu. Głupia dziewczyna, ah ten brak inteligencji

Eeee,zablokowałam ją i niech sama ma do siebie pretensje,ja jej nie zaczepiałam tylko ona mnie

[edit23]

Napisane przez rybkad

Eeee,zablokowałam ją i niech sama ma do siebie pretensje,ja jej nie zaczepiałam tylko ona mnie

i dobrze zrobiłaś... będziesz mieć teraz święty spokój

[PatkaM84]

Napisane przez rybkad

Chyba się dziewczyna zdenerwowała bo dostałam w odwecie 13 wiadomości ociekajacych jadem i nienawiściąNo ale teraz to już na to leję sikiem prostym

no co Ty...

Jak to niektórzy nie potrafią docenić innego człowieka

[Izaluka]

Napisane przez rybkad

Chyba się dziewczyna zdenerwowała bo dostałam w odwecie 13 wiadomości ociekajacych jadem i nienawiściąNo ale teraz to już na to leję sikiem prostym

Co za idiotka...
Czasem mnie przeraża ten kobiecy jad

Bardzo dobrze zrobiłaś - sik prosty powinien zadziałać

[Vivienne]

Ciekawe czy dało jej to do myślenia

[Aggie125]

No i dobrze, niech potem do siebie ma pretensje, że nie porozmawiała z Tobą innym tonem

[rybkad]

Napisane przez Aggie125

No i dobrze, niech potem do siebie ma pretensje, że nie porozmawiała z Tobą innym tonem

Wogóle nie rozumiem po co ze mna nazwiązywała kontakt

[emi_lka]

Przypadek mojej koleżanki: ma 21 lat, jest z facetem ponad 5 lat (od liceum)

a on:
od samego początku kręcił na boku z innymi (ona nawet go kiedyś przyłapała - ale generalnie - czekała aż sam się przyzna i przeprosi wyznawszy grzechy)

gdy wyjechał na studia (ona została) zdradzał ją niejawnie oraz jawnie (robiąc sobie przerwę)

wciąż powracający temat: nie wiem, czy Cię kocham, nie wiem czy chcę z Tobą być

Stadardowe zachowania: wystawianie jej (ma po nią przyjechać na dworzec, ona z torbami, on dzwoni, że jednak nie przyjedzie bo jest na obiedzie u cioci)

Generalnie olewka: ona się pyta co u niego, on: nuuuda (i cisza), ale z innymi osobami nie problemów z komunikacją

Szczyt wszystkiego: zaszła w ciążę - poroniła - tuż po jej wyjściu ze szpitala on ją zostawił, bo chciał spróbować z innymi

Obecnie: nadal są razembo: już są tak długo razem, że jej się coś od niego należy (ślub), on się zmieni (czasami obiecuje poprawę, a potem pyta kiedy i co obiecał, bo on nie pamięta)

Finał Postawiła mu ultimatum, że do świąt ma się oświadczyć, jeśli nie - koniec z nimi

Przygotowania trwają, dzień przed dostaje smsa: że nie będzie zaręczyn bo on nie ma zamiaru się do niczego zmuszać.

Efekt - szloch i załamka, ale sylwestra już razem spędzili.
I nadal są razem.

Współczuję dziewczynie, bo jest sobie i katem, i ofiarą.

[Aggie125]

Emi_lka, tu już dziewczyna sama się prosi o bycie nieszczęśliwą.

[Djana]

o mamusiu!!

jej naiwnosc w glowie mi sie nie miesci wspolczuje jej ze nawet w jej otoczeniu nie ma nikogo kto pomoglby jej wyplatac sie z tego... o tym jak przyjaciele czasem zawodza w takich sytuacjach to moznaby niestety gruba ksiazke napisac niemniej nie wiemy jak sprawa wyglada z tej perspektywy(tzn pomocy znajomych) z drugiej strony jak czlowiek sam sobie nie chce pomoc to nikt go do niczego nie zmusi

ale faktycznie - sama jest sobie katem i ofiara

[emi_lka]

Napisane przez Aggie125

Emi_lka, tu już dziewczyna sama się prosi o bycie nieszczęśliwą.

No dokładnie. Nic do niej nie dociera Zero konsekwencji, zero szacunku do siebie.

Ale koleś też mógłby już sobie darować, bo zachowuje się perfidnie!!!

Tłumaczenia przyjaciół, wtrącanie się nic nie daje, ona potakuje, ale potem zostaje zawsze z nim:-(

[PatkaM84]

o ja, współczuję dziewczynie... normalnie sama się prosi...

[tulipanna.]

Moglabym napisac ksiazke pod tytulem "najwiekszy skur... swiata" opisujaca dzieje i przypadki mojego ex. Chlopczyk byl bardzo udany na szczescie tez dalam mu popalic na koncu, ale nigdy nie daruje sobie ponad roku zmarnowanego czasu bycia jego ofiara...

Ale to byla bardziej trauma niz numer, wiec moze sobie odpuszcze.

[LifeIsSoSad]

ok, dziś przegięcie

pisalam esy z kolegą (podoba mi się, a raczej podobał) . I tak dla beki napisałam że dla niego zrobie wszystko. A on ? "Zrób mi loda "

:?

kur...dę... jakbym ja usłyszala od kogos "zrobie dla Ciebie wszystko" to bym myslala raczej o tym że dla mnie umrze, zabije kogoś, skoczy w przepaść... sratatatataaaa... a on o robieniu loda...

ale oczywiscie "żartował"
i teraz zdzwiony es "A jesteś zła? :/"
jeny :P po raz kolejny mam nauczkę - nie zadawać się z gnojkami wiem, że moja "historia" to pikuś w porównaniu z niektórymi opisanymi w tym wątki zdarzeniami, ale niech to będzie mały kamyczek rzucony na stertę głazów męskich przewinień i dziwactw...


Edit : aaaa ... to już 2 raz... za pierwszym razem było to jednak znacznie mniej bezczelne... ehhh

[LifeIsSoSad]

Napisane przez emi_lka

Przypadek mojej koleżanki: ma 21 lat, jest z facetem ponad 5 lat (od liceum)

a on:
od samego początku kręcił na boku z innymi (ona nawet go kiedyś przyłapała - ale generalnie - czekała aż sam się przyzna i przeprosi wyznawszy grzechy)

gdy wyjechał na studia (ona została) zdradzał ją niejawnie oraz jawnie (robiąc sobie przerwę)

wciąż powracający temat: nie wiem, czy Cię kocham, nie wiem czy chcę z Tobą być

Stadardowe zachowania: wystawianie jej (ma po nią przyjechać na dworzec, ona z torbami, on dzwoni, że jednak nie przyjedzie bo jest na obiedzie u cioci)

Generalnie olewka: ona się pyta co u niego, on: nuuuda (i cisza), ale z innymi osobami nie problemów z komunikacją

Szczyt wszystkiego: zaszła w ciążę - poroniła - tuż po jej wyjściu ze szpitala on ją zostawił, bo chciał spróbować z innymi

Obecnie: nadal są razembo: już są tak długo razem, że jej się coś od niego należy (ślub), on się zmieni (czasami obiecuje poprawę, a potem pyta kiedy i co obiecał, bo on nie pamięta)

Finał Postawiła mu ultimatum, że do świąt ma się oświadczyć, jeśli nie - koniec z nimi

Przygotowania trwają, dzień przed dostaje smsa: że nie będzie zaręczyn bo on nie ma zamiaru się do niczego zmuszać.

Efekt - szloch i załamka, ale sylwestra już razem spędzili.
I nadal są razem.

Współczuję dziewczynie, bo jest sobie i katem, i ofiarą.

to jest straszne co miłosc potrafi zrobić ze slabym człowiekiem. chociaż... to nie jest miłość. ;/ sama nie wiem jak to nazwać? totalnie slepe przywiązanie ? brak umiejetności radzenia sobie samodzielnie z życiem? Do jasnej ciasnej, bycie z facetem powinno byc przyjemnoscia , radoscia, wspieraniem sie nawzajem... a to jest jakas jedna wielka katorga, i to na własne zyczenie. nie rozumiem, jak mozna pozwalać się tak traktowac.

[201803290936]

Napisane przez Aggie125

Emi_lka, tu już dziewczyna sama się prosi o bycie nieszczęśliwą.

Dokładnie. A ja jakoś nie współczuję tej dziewczynie z opowieści, bo 5 lat to wystarczająco aby przejrzeć na oczy. Swoją drogą: szkoda, że ludzie się bardziej skupiają na długości związku (a czasem "związku"), a nie bardziej na jego jakości. Dla mnie pisanie o 5-letnim stażu, jeśli się kogoś poznało prawie w podstawówce to żaden argument. Lepiej rok się znać intensywnie, świadomie, dojrzale, a nie 5 lat w okresie największego szczeniactwa.

[TheCuteOne]

Napisane przez rybkad

Dziewczyny wysłałam takie coś:

pawel (29-05-2006 22:19)
stracilem cie zaluje a moja milosc jest do ciebie do konca zycia
pawel (29-05-2006 22:19)
moze jestem za molody niepomyslalem co robilem
pawel (29-05-2006 22:19)
niezdradzilem cie
pawel (29-05-2006 22:20)
ale zawsze pamietalem o tobie i cie kocham
pawel (29-05-2006 22:20)
nad zycie
pawel (29-05-2006 22:20)
stracilem milosc mojego zycia
pawel (29-05-2006 22:20)
jutro ide do seminarium jak mnie przyimnia niechce zyc bez ciebie
Ja (29-05-2006 22:21)
do jakiego seminarium?
pawel (29-05-2006 22:21)
niechce innej dziewczyny
pawel (29-05-2006 22:21)
tylko ciebie kocham
pawel (29-05-2006 22:22)
aqle cie stracilem
Ja (29-05-2006 22:22)
przykro mi ale zeby zostac ksiedzem trzeba miec mature
Ja (29-05-2006 22:22)
seminarium to wyzsza szkola
pawel (29-05-2006 22:22)
moze ten twuj przyjaciel zrobi ci lepsze wakacje
pawel (29-05-2006 22:23)
ja ide na ksiedza
pawel (29-05-2006 22:23)
stracilem sens zycia moze to mi nawruci wiare ze by sobie zycia nieodbierac
pawel (29-05-2006 22:24)
moze to jest zalosne ale tylko ciebie kocham nad zycie
pawel (29-05-2006 22:25)
od kiedy mnie zdradzasz?
Ja (29-05-2006 22:26)
ja cie nie zdradzam bo juz nie jestesmy razem to raz
Ja (29-05-2006 22:26)
a dwa nigdy cie nie zdradzilam


ja juz sobie takiej ladnej dziewczyny nieznajde jak ty ale przy najmniej bedzie mnie kochala do bulu
Ja (29-05-2006 22:30)
do bólu juz jak cos

[maloja]

Ej, ten wątek jest genialny, ale czasem się zastanawiam kto ma bardziej nie po kolei w głowie, oni, czy my, że znosimy takie rzeczy???

A propos roztań... byłam z kimś około roku, inteligentny, wykształcony, pasjonat, wszystko fajnie, tylko taki jakiś niezdecydowany, wiecie, typ wiecznego kawalera, trochę maminsynek, trochę zakompleksiony z powodu tuszy (chociaż nie był gruby, ot, taki misiek). Spotykamy sie, jest super, knajpki, kolacje, seks (co chyba mimo wieku około 30, niezbyt często mu się do tej pory zdarzało, miał drobne problemy ze wzwodem ). Spotykaliśmy się raz w tygodniu, przy czym jak napisał 1 esa w międzyczasie to był sukces. Wmawiałam sobie, że to dlatego ze oboje jesteśmy zapracowani, ale w pewnym momencie poczułam, ze cos się ten związek nie rozwija... Znosiłam to dzielnie aż w końcu napisałam mu sms żeby się zastanowił o co chodzi i dał mi znać bo zaczyna mnie to męczyć. I wtedy zapadł się pod ziemię... Po dwóch tygodniach zaproponował spotkanie, na którym powiedział męcząc sie niezmiernie, że jestem cytuję "za grzeczna" i że on by chciał żeby dziewczyna, metaforycznie, wbiła mu czasem obcas ! Kurde może mu sie jakieś sado macho marzyło ???
Spoko, ja rozumiem, ludzie mają różne fantazję, mógł mi kupić pejczyk w prezencie a nie zrywać .
No więc czasami to naprawdę nie wiadomo jak facetom dogodzić...

[iv85]

Myślę że wiele z nas ma na pęczki takich historii, cóż faceci Ja osobiście nie mogę wyjątkowo narzekać, ale jedna historia z czasów liceum zapadła mi w pamięć... Kolega już od pierwszej klasy robił podchody, w drugiej jego starania przybrały na sile Jedna znajoma z klasy ciągle mi mówiła, jaki on zakochany, jaką my cudowną parą byśmy byli itp... Więc wyobrażacie sobie moje zdziwienie kiedy w pewien pamiętny, styczniowy poniedziałek zobaczyłam ich za rączkę na szkolnym korytarzu Ich romantyczna znajomość przetrwała jakieś trzy dni, a ja z kumplem do końca liceum utrzymywaliśmy kontakt, ale na stopie poprawnej... Na szczęście minęło już parę lat, z Kumplem się przyjaźnie i od czasu do czasu mu przypominam jakiego dał czadu w "młodości" Nawet teraz śmieję się sama do siebie...

[maloja]

Ale moja własna naiwność mnie powala jak spojrzę w przeszłość. Wyjechałam z moim pierwszym facetem na studia do innego miasta, wynajęliśmy pokój u takiego starszego pana, ale że było u niego piekielnie zimno to zaczęliśmy szukać czegoś innego. W między czasie mój ex zdążył się zaprzyjaźnić z koleżanką z roku i zaproponował, żebyśmy wynajęli z nią całe mieszkanie na spółkę, to będzie taniej. Coś mi śmierdział ten pomyśł, no ale przecież mam do niego zaufanie...
Nie zczaiłam nawet jak mojemy byczkowi ptaszek przestał stawać, żal mi go było, że to może przez stresy... jeszcze się tej koleżance zwierzałam ... o maj gad... Po jakimś czasie zaczęło się między nami psuć, zerwałam z nim, ale nie zdążyłam sie nawet wyprowadzić, jak znalazł sobie pocieszycielkę, inną koleżankę z roku . Nie no to juz było upokorzenie po którym powinnam zatłuc go jakimś tępym narzędziem , ale nieeeeeeee... przepłakałam swoje i chyba z powodu jakiejś chorej ambicji postanowiłam go odzyskać.
No i udało się. Ale w ogóle juz mnie bycie z nim nie bawiło, więc rzuciłam go na dobre, wciskając kit o byciu przyjaciółmi i wróciłam do swojego miasta.
Ale telenoweli nie koniec, co się po jakims czasie okazało? że jest z naszą współlokatorką ha ha ha ha!
No dobra, stwierdziłam, że mnie to rybka i mogę sie nawet z nimi kumplować. Swoją drogą wiedziałam juz jakie z niego ziółko i delektowałam się zemstą na zimno, czyli obserwowałam jak moja "koleżanka" dostaje to co chciała. Jakiś czas potem rozstali się, ona zapłaciła za to terapią u psychologa... a on jęczał że popełnił wielki błąd niszcząc nasz związek i próbował do mnie wrócić.
Ale ja już byłam na szczęście wyleczona z tej chorej znajomości i go zlałam...

A w końcu znalazłam swoją cudowną drugą połówkę

[N4TI]

wydarzenia sprzed miesiaca.. facet, 24 letni, przystojny wie ze bylam zajeta i sam ma dziewczyne... tanczy ze mna cala noc na imprezie, pisze smsy, proponuje sex spotkanie... oczywiscie odmawiam... nastepnie unika mnie, po czym znow pisze i zaprasza na impreze na ktora przychodzi znow z dziewczyna i znow mnie unika po czym znow tanczymy caly czas do konca imprezy, chce pocalunku.. po czym znow unika i zlewa a na koniec sie dowiaduje ze to wszystko bylo zaplanowane przez niego i jego kolegow hmmmm widocznie sa 24letnie dzieci??

[laylaaa]

Napisane przez N4TI

wydarzenia sprzed miesiaca.. facet, 24 letni, przystojny wie ze bylam zajeta i sam ma dziewczyne... tanczy ze mna cala noc na imprezie, pisze smsy, proponuje sex spotkanie... oczywiscie odmawiam... nastepnie unika mnie, po czym znow pisze i zaprasza na impreze na ktora przychodzi znow z dziewczyna i znow mnie unika po czym znow tanczymy caly czas do konca imprezy, chce pocalunku.. po czym znow unika i zlewa a na koniec sie dowiaduje ze to wszystko bylo zaplanowane przez niego i jego kolegow hmmmm widocznie sa 24letnie dzieci??

hmm mając tzta tanczysz z obcym gosciem przez cala impreze i jeszcze podajesz mu swoj numer?
trochę dziwne, no ale nie moja sprawa.

[N4TI]

tak wyszlo, zanim doszlo do tej imprezy kumplowalismy tzn siedzielismy na zajeciach razem i w ogole... uwazalam go za dobrego kolege dlatego dalam mu moj numer bo wydawal sie fajny i mily ale nie myslalam o nim jak o potencjalnym chlopaku :P

[201803290936]

Napisane przez maloja

Ej, ten wątek jest genialny, ale czasem się zastanawiam kto ma bardziej nie po kolei w głowie, oni, czy my, że znosimy takie rzeczy???

A propos roztań... byłam z kimś około roku, inteligentny, wykształcony, pasjonat, wszystko fajnie, tylko taki jakiś niezdecydowany, wiecie, typ wiecznego kawalera, trochę maminsynek, trochę zakompleksiony z powodu tuszy (chociaż nie był gruby, ot, taki misiek). Spotykamy sie, jest super, knajpki, kolacje, seks (co chyba mimo wieku około 30, niezbyt często mu się do tej pory zdarzało, miał drobne problemy ze wzwodem ). Spotykaliśmy się raz w tygodniu, przy czym jak napisał 1 esa w międzyczasie to był sukces. Wmawiałam sobie, że to dlatego ze oboje jesteśmy zapracowani, ale w pewnym momencie poczułam, ze cos się ten związek nie rozwija...

(...)

Hehe, a nie miał na imię Klaudiusz przypadkiem? Chociaż ta końcówka o jego marzeniu, żeby mu kobieta wciskała obcas nieco nie pasuje, ale ogólnie jakby opis faceta, z którym się kiedyś krótko spotykałam .

[maloja]

Napisane przez Doris1981

Hehe, a nie miał na imię Klaudiusz przypadkiem? Chociaż ta końcówka o jego marzeniu, żeby mu kobieta wciskała obcas nieco nie pasuje, ale ogólnie jakby opis faceta, z którym się kiedyś krótko spotykałam .

Nie, ale widocznie nie jest to odosobniony przypadek,
może mieli zbyt wymagające mamusie

[aurelia_1]

Napisane przez N4TI

hmmmm widocznie sa 24letnie dzieci??

Uwierz mi, że są...Nawet znam takiego jednego. Podobny typ do Twojego kolegi. Może nawet trochę gorszy.

[martiniątko]

Napisane przez N4TI

widocznie sa 24letnie dzieci??

W telewizji ostatnio usłyszałam takie coś: "mężczyzna rozwija się do 6. roku życia - potem już tylko rośnie". A skoro w telewizji tak mówili, znaczy się prawda