Mam Sponsora

[golgie]

Napisane przez MichalAniol

Ale mi dołożyłyście, powinienem się pod dywan schować czy co... Cieszę się, że są jeszcze tak prawomyslne i mądre kobiety na świecie. Takie, które wybierają partnera nie patrząc, co on w sensie materialnym może wnieść do związku. Czy będzie w stanie utrzymać ją i dzieci, czy kupi co jakos czas coś złotego, albo podzieli sie tym co ma, żeby mogła sobie kupic następną parę butów.

1.Cieszę się, że sa na tym swiecie kobiety, które chca być partnerami dla mężczyzny w każdym tego słowa znaczeniu. Zarobić na mieszkanie, kupić sobie samochód, samodzielnie tworzyć sobie zabezpieczenie finansowe.

2.Tylko, że pojawiacie sie w przyrodzie tak czesto, jak jednorożce. Ja szczęśliwie miałem szczęście na taka trafic. I mimo, że teraz zarabiam dużo więcej, relacje miedzy nami są partnerskie. A koleżanki wokół: a jakim on samochodem jeździ, co ci kupił, gdzie cię zabrał na wakacje.3. Jeżeli zdecydują się wyjść za mąż, to mniej z miłości, bardziej z rozsądku. Czyś nie jest to zakamuflowana forma prostytucji czy innego sponsoringu?
Pewien psycholog (nazwisko tu pominę) wyraził sie bardzio dobitnie: mężczyźni się żenią/wiążą dla seksu, kobiety dla zasobów/pieniędzy partnera. Wniosek z tego jeden: te które mają sponsora i ci, którzy sponsorują, są przynajmniej względem siebie uczciwi. A czy to samo jest w Waszych związkach?

Ad1.-zaskoczę Cię chyba-będąc w małżenstwie, tworzy się wspólnie rodzinę, dzieli się wszystkim, a to co Ty przedstawiasz, wygląda na sytuację dwojga współlokatorów, którzy, owszem, razem mieszkają, ale każdy ma osobne rzeczy-samochód, finanse itp.A co jeśli kobieta zajmuje się ,,tylko" domem, wychowuje dzieci?No taaak-to już nie jest partnerka
Ad2.To smutne,że w takim środowisku się obracasz,zdecydowanie zaburza ono Twój pogląd na świat.
Ad3.Apropos tej ,,mądrości"-naprawdę siedzisz im w głowach i możesz zawyrokować co tak naprawdę nimi kieruje?Jeśli tak, to masz zdolności nadzwyczajne,których oczywiście zazdroszczę i gratuluję.

[Luba]

Napisane przez A kuku

A nikt! Dlatego wielu chodzi do agencji.

Jeśli nie mają partnerek niech chodzą.

Napisane przez A kuku

Myślisz? A ja zapatruję się na to wręcz przeciwnie. W obu przypadkach (zdrady i zachowania właściwej kolejności) jest to porażka kobiety. Ale w przypadku zdrady jest na kogo zwalić, bo przecież pojawiła się ta s..a kochanka. W przypadku, gdy facet po prostu odchodzi donikąd pozostaje bić się samej w piersi. A gdy jeszcze się okaże, że nie był wcale taki zły, bo po miesiącu już inna go chce, to już ciężko się z tym pogodzić.

To jest porażka związku, czyli nie tylko kobiety. Człowiek porzucany jest zrozpaczony, zły, czuej sie potraktowany niesprawiedliwie itd. Człowiek, który dodatkowo był zdradzany czuje się rozczarowany, zły, poniżony podwójnie.
Ale w ostatecznym rozrachunku, tak jak pisałam, uznaje, że rozstanie było dobre. Zawsze to dobrze jednak pozbyć się kogoś kto nas zdradza. A dla bardziej mściwych dodatkową myślą rogrzewającą , że następna głupia nabrała się na zdrajce związkowego.

Napisane przez A kuku

I tu Cię zaskoczę, bo w przypadku związków większą winę zawsze przypisuję facetowi. Gdy kobieta zdradza - również uważam, że to wina faceta, bo albo ją sobie taką wybrał, albo nie potrafił dać jej szczęścia.

"Mąż winien, jeżeli niewiasta przekracza miarę. "
Tacyt

Ja winię zwykle osobę zdradzającą i nei mam dla neij ani wytłumaczenia ani szacunku.

Napisane przez A kuku

Ja dla zdrady nie tylko w związku pobłażliwy nigdy nie byłem i dla mnie ktoś kto wbija mi nóż w plecy w pracy jest tak samo skończony. To jedyny przypadek kiedy nie dałbym nigdy, nikomu drugiej szansy. Może dlatego nikt mnie nie zdradza?

Serio? No nigdy bym nie powiedziała, czytając ten wątek.

[golgie]

poza tym-zgadzam się z elfir-,,gdzie ci mężczyźni..."

[MichalAniol]

Drogie Panie,
strasznie mi sie podoba to teoretyzowanie na tematy, z którymi wiekszość z Was nie spotkała się bezpośrednio. Nie była jeszcze tymi trzecimi, ani zapewne zdradzanymi żonami również. Dlatego mozecie sie wypowiadać jedynie na zasadzie, "co ja bym prawdopodobnie w takiej sytaucji zrobiła". Jestem przekonany, że gdy rzeczywistość zaskrzeczy u Waszego progu, opinie już nie będą takie czarno-białe. Zakochacie sie w cudownym facecie, który jest ideałem i ma tylko jedną malutką wadę: żonę. Albo połączycie się z facetem więzami dużo silniejszymi niż małżeńskie: kredytem na mieszkanie, a nagle pojawi się hero o muskalarnych ramionach. I co wtedy..? Wiem, wiem, rozwiażecie to błyskawicznie i za jednym zamachem Albo, co bardziej prawdopodobne, dorośniecie Okaże się, że może szarości też są dopuszczalne i że warto dla nich żyć. I że nie można oceniać ludzi tylko dlatego, że nie przystają do naszych standardów moralności. bo sami mozemy być w ten sposób skrzywdzeni.

Generalnie nie mam nic przeciwko dziwkom, dziwkarzom, szczęśliwym małżonkom, rogaczom, tym trzecim w trójkącie i tak dalej, tak długo, jak długo nie czują się w tym totalnie nieszczęśliwi. Nie cierpię załzawionych oczu Jeżeli kobieta potrafi dac szczęscie dwóm niewiedzącym o sobie panom równolegle, to tylko pogratulować, a nie wyzywać od szmat. Jeżeli zainteresowała się żonatym mężczyzną, to cieszę się, że znalazła kogoś interesującego. A nie wyzywać od dziwek.
Pamietajmy, że nikt nie zmusza nikogo aby żył w takim a nie innym związku. To jego prawo aby decydować, kiedy i z kim czuje się szczęśliwy. A innym wara od tego...
W związku z tym życzę Wam, drogie Wizażystki, jedynie pięknych i szczęśliwych związków (?!) i obiecuję jednocześnie, że ich aspekt moralny kompletnie mnie nie będzie interesował

[A kuku]

Napisane przez Luba

To jest porażka związku, czyli nie tylko kobiety. Człowiek porzucany jest zrozpaczony, zły, czuej sie potraktowany niesprawiedliwie itd. Człowiek, który dodatkowo był zdradzany czuje się rozczarowany, zły, poniżony podwójnie.

Jasne, że to jest porażka obu stron, bo przecież z jakichś powodów byli razem i nie tak to miało być.

Napisane przez Luba

Ale w ostatecznym rozrachunku, tak jak pisałam, uznaje, że rozstanie było dobre. Zawsze to dobrze jednak pozbyć się kogoś kto nas zdradza. A dla bardziej mściwych dodatkową myślą rogrzewającą , że następna głupia nabrała się na zdrajce związkowego.

Ciekawe dlaczego z taką pobłażliwością nie myślicie o kochance?

Napisane przez Luba

Ja winię zwykle osobę zdradzającą i nei mam dla neij ani wytłumaczenia ani szacunku.

Ja również ją winię, szacunku nie mam, ale nie przeszkadza mi to próbować zrozumieć.

Napisane przez Luba

Serio? No nigdy bym nie powiedziała, czytając ten wątek.

Brak pobłażania, a próba ogarnięcia całości dramatu, zrozumienia ról poszczególnych aktorów i motywów im przyświecających to dla mnie dwie różne sprawy nie wykluczające się wzajemnie,

Napisane przez golgie

poza tym-zgadzam się z elfir-,,gdzie ci mężczyźni..."

Szukaj, szukaj!

[golgie]

Napisane przez MichalAniol

Drogie Panie,
strasznie mi sie podoba to teoretyzowanie na tematy, z którymi wiekszość z Was nie spotkała się bezpośrednio. Nie była jeszcze tymi trzecimi, ani zapewne zdradzanymi żonami również. Dlatego mozecie sie wypowiadać jedynie na zasadzie, "co ja bym prawdopodobnie w takiej sytaucji zrobiła". Jestem przekonany, że gdy rzeczywistość zaskrzeczy u Waszego progu, opinie już nie będą takie czarno-białe. Zakochacie sie w cudownym facecie, który jest ideałem i ma tylko jedną malutką wadę: żonę. Albo połączycie się z facetem więzami dużo silniejszymi niż małżeńskie: kredytem na mieszkanie, a nagle pojawi się hero o muskalarnych ramionach. I co wtedy..? Wiem, wiem, rozwiażecie to błyskawicznie i za jednym zamachem Albo, co bardziej prawdopodobne, dorośniecie Okaże się, że może szarości też są dopuszczalne i że warto dla nich żyć. I że nie można oceniać ludzi tylko dlatego, że nie przystają do naszych standardów moralności. bo sami mozemy być w ten sposób skrzywdzeni.

Generalnie nie mam nic przeciwko dziwkom, dziwkarzom, szczęśliwym małżonkom, rogaczom, tym trzecim w trójkącie i tak dalej, tak długo, jak długo nie czują się w tym totalnie nieszczęśliwi. Nie cierpię załzawionych oczu Jeżeli kobieta potrafi dac szczęscie dwóm niewiedzącym o sobie panom równolegle, to tylko pogratulować, a nie wyzywać od szmat. Jeżeli zainteresowała się żonatym mężczyzną, to cieszę się, że znalazła kogoś interesującego. A nie wyzywać od dziwek.
Pamietajmy, że nikt nie zmusza nikogo aby żył w takim a nie innym związku. To jego prawo aby decydować, kiedy i z kim czuje się szczęśliwy. A innym wara od tego...
W związku z tym życzę Wam, drogie Wizażystki, jedynie pięknych i szczęśliwych związków (?!) i obiecuję jednocześnie, że ich aspekt moralny kompletnie mnie nie będzie interesował

Źle oceniasz i inteligencję i morale kobiet, może znajdą się takie durne, ale na moim przykładzie mogę,na pewno powiedzieć, ze mi to nie grozi.Swoje lata już mam i rozum teżOceniać też mogę według moich standardów moralnych, takie mam ,,stety "prawoI tak jak niektórzy faceci dla mnie to popierdółki(patrz zdradzający na przykład), tak inne kobiety nazywam tym czym są-dziw...ami(spotykające się z czyimiś mężami, gdy sprawy nie są zakończone), może i ostre ,ale prawdziwe-w pewnym sytuacjach nie ma szarości, a jeśli ktoś je widzi, to ma chyba nie do końca ukształtowany system wartości-mówiąc bez ogródek i językiem młodzieżowym-zryty beret

---------- Dopisano o 17:22 ---------- Poprzedni post napisano o 17:20 ----------

Napisane przez A kuku

Jasne, że to jest porażka obu stron, bo przecież z jakichś powodów byli razem i nie tak to miało być.



Ciekawe dlaczego z taką pobłażliwością nie myślicie o kochance?



Ja również ją winię, szacunku nie mam, ale nie przeszkadza mi to próbować zrozumieć.



Brak pobłażania, a próba ogarnięcia całości dramatu, zrozumienia ról poszczególnych aktorów i motywów im przyświecających to dla mnie dwie różne sprawy nie wykluczające się wzajemnie,



Szukaj, szukaj!

no cóż, ja już nie muszę

[A kuku]

Napisane przez golgie

no cóż, ja już nie muszę

To co Cię obchodzi: "gdzie ci mężczyźni"? Czyżbyś chciała zdradzić?

[Luba]

Napisane przez MichalAniol

Drogie Panie,
strasznie mi sie podoba to teoretyzowanie na tematy, z którymi wiekszość z Was nie spotkała się bezpośrednio. Nie była jeszcze tymi trzecimi, ani zapewne zdradzanymi żonami również. Dlatego mozecie sie wypowiadać jedynie na zasadzie, "co ja bym prawdopodobnie w takiej sytaucji zrobiła". Jestem przekonany, że gdy rzeczywistość zaskrzeczy u Waszego progu, opinie już nie będą takie czarno-białe. Zakochacie sie w cudownym facecie, który jest ideałem i ma tylko jedną malutką wadę: żonę. Albo połączycie się z facetem więzami dużo silniejszymi niż małżeńskie: kredytem na mieszkanie, a nagle pojawi się hero o muskalarnych ramionach. I co wtedy..? Wiem, wiem, rozwiażecie to błyskawicznie i za jednym zamachem Albo, co bardziej prawdopodobne, dorośniecie Okaże się, że może szarości też są dopuszczalne i że warto dla nich żyć. I że nie można oceniać ludzi tylko dlatego, że nie przystają do naszych standardów moralności. bo sami mozemy być w ten sposób skrzywdzeni.

Pochlebiam sobie, że jestem już dojrzała, może błędnie ale w takim razie kiedy to nastąpi?

Nie wiesz kto w jakich sytuacjach w życiu bywał i czy faktycznie nie rozwiązał ich własnie błyskawicznie.

Napisane przez MichalAniol

Generalnie nie mam nic przeciwko dziwkom, dziwkarzom, szczęśliwym małżonkom, rogaczom, tym trzecim w trójkącie i tak dalej, tak długo, jak długo nie czują się w tym totalnie nieszczęśliwi. Nie cierpię załzawionych oczu Jeżeli kobieta potrafi dac szczęscie dwóm niewiedzącym o sobie panom równolegle, to tylko pogratulować, a nie wyzywać od szmat. Jeżeli zainteresowała się żonatym mężczyzną, to cieszę się, że znalazła kogoś interesującego. A nie wyzywać od dziwek.
Pamietajmy, że nikt nie zmusza nikogo aby żył w takim a nie innym związku. To jego prawo aby decydować, kiedy i z kim czuje się szczęśliwy. A innym wara od tego...

Szkoda, że nie bierzesz pod uwagę szczęścia tych niczego nieswiadomych rogaczy, którzy moze () tez zasługują na szczęście ale bez kłamstwa i oszustwa.

Napisane przez A kuku

Ciekawe dlaczego z taką pobłażliwością nie myślicie o kochance?

To było o kochance

Napisane przez A kuku

Ja również ją winię, szacunku nie mam, ale nie przeszkadza mi to próbować zrozumieć.

Taka mam wadę, może wrodzoną, że niektórych rzeczy nie chcę zrozumieć i są dla mnie zwyczajnie niedopuszczalne.

Napisane przez A kuku

Brak pobłażania, a próba ogarnięcia całości dramatu, zrozumienia ról poszczególnych aktorów i motywów im przyświecających to dla mnie dwie różne sprawy nie wykluczające się wzajemnie,

Nie widzę sensu w szukaniu usprawiedliwień dla kłamcy i oszusta (w związku), obojętnie jakiej jest płci.

[golgie]

nie, nigdy tego nie zrobię, a jeśli jakimś cudem mi się zachce, to powiem mężowi, że odchodzę i napiszę wniosek rozwodowy, po prostu

---------- Dopisano o 17:32 ---------- Poprzedni post napisano o 17:31 ----------

Luba-pod Twoimi słowami również mogę się podpisać

[201803290936]

Napisane przez MichalAniol

Drogie Panie,
strasznie mi sie podoba to teoretyzowanie na tematy, z którymi wiekszość z Was nie spotkała się bezpośrednio. Nie była jeszcze tymi trzecimi, ani zapewne zdradzanymi żonami również. Dlatego mozecie sie wypowiadać jedynie na zasadzie, "co ja bym prawdopodobnie w takiej sytaucji zrobiła". Jestem przekonany, że gdy rzeczywistość zaskrzeczy u Waszego progu, opinie już nie będą takie czarno-białe. Zakochacie sie w cudownym facecie, który jest ideałem i ma tylko jedną malutką wadę: żonę. Albo połączycie się z facetem więzami dużo silniejszymi niż małżeńskie: kredytem na mieszkanie, a nagle pojawi się hero o muskalarnych ramionach. I co wtedy..? Wiem, wiem, rozwiażecie to błyskawicznie i za jednym zamachem Albo, co bardziej prawdopodobne, dorośniecie Okaże się, że może szarości też są dopuszczalne i że warto dla nich żyć. I że nie można oceniać ludzi tylko dlatego, że nie przystają do naszych standardów moralności. bo sami mozemy być w ten sposób skrzywdzeni.
(...)

Tak, oczywiście, bo większość z nas to siedzi właściwie 24 h w domu, ludzi nie spotyka, a już na pewno nie fajnych i przystojnych, jak na imprezy, to tylko ze ślubnym, pokus zero, życia nie znamy. Snów nie mamy, fantazji również nie, tak sobie tylko teoretyzujemy o życiu, które widzimy w tv. Oczywiście.

[platekrozy]

Napisane przez Doris1981

Tak, oczywiście, bo większość z nas to siedzi właściwie 24 h w domu, ludzi nie spotyka, a już na pewno nie fajnych i przystojnych, jak na imprezy, to tylko ze ślubnym, pokus zero, życia nie znamy. Snów nie mamy, fantazji również nie, tak sobie tylko teoretyzujemy o życiu, które widzimy w tv. Oczywiście.

nie mogę,ale dokładnie jest tak jak napisałaś

[laisla]

Napisane przez A kuku

Dzięki za odpowiedź, ale mnie szczególnie interesuje odpowiedź Lubej.

To może przejdź na priva To publiczne forum.

---------- Dopisano o 23:20 ---------- Poprzedni post napisano o 23:14 ----------

Napisane przez MichalAniol

Drogie Panie,
strasznie mi sie podoba to teoretyzowanie na tematy, z którymi wiekszość z Was nie spotkała się bezpośrednio. Nie była jeszcze tymi trzecimi, ani zapewne zdradzanymi żonami również. Dlatego mozecie sie wypowiadać jedynie na zasadzie, "co ja bym prawdopodobnie w takiej sytaucji zrobiła". Jestem przekonany, że gdy rzeczywistość zaskrzeczy u Waszego progu, opinie już nie będą takie czarno-białe.

Nie wiesz jak bardzo się mylisz. Właśnie dlatego, że próbuje się godzić na inne odcienie niż czerń i biel w związku rzeczywistość skrzeczy bardzo nieprzyjemnie u progu. Jeśli wszystko jest proste i klarowne, życie ma właściwą jakość a my szacunek do siebie. I nie teoretyzuję. Niestety

[A kuku]

Napisane przez Luba

To było o kochance

Trudno mi uwierzyć w ten lekki ton w przypadku kochanki.

Napisane przez Luba

Taka mam wadę, może wrodzoną, że niektórych rzeczy nie chcę zrozumieć i są dla mnie zwyczajnie niedopuszczalne.

Nie widzę sensu w szukaniu usprawiedliwień dla kłamcy i oszusta (w związku), obojętnie jakiej jest płci.

A ja jestem wierny maksymie Konfucjusza:

"Nie rozpaczaj, że ludzie cię nie rozumieją. Martw się tym, że to ty nie rozumiesz ludzi."

Czy to już znaczy, że usprawiedliwiam, że dopuszczam takie zachowanie?

Napisane przez golgie

nie, nigdy tego nie zrobię, a jeśli jakimś cudem mi się zachce, to powiem mężowi, że odchodzę i napiszę wniosek rozwodowy, po prostu

To co Cię interesuje: "Gdzie Ci mężczyźni?" Wystarczy żebyś wiedziała, gdzie aktualnie podziewa się Twój.

Napisane przez laisla

To może przejdź na priva To publiczne forum.

Pytanie było publiczne, to i odpowiedź miała być publiczna. Rozchmurz się. Ja nie deprecjonowałem Twojej wypowiedzi. Wręcz za nią podziękowałem. A oczekiwałem z utęsknieniem na odpowiedź Lubej z tego oto powodu:

Napisane przez A kuku

A żona nigdy nie jest winna tego, że facet ma dość i idzie do innej?

Luba podeszła do zdrady jak do przysłowiowego medalu, który ma dwie strony czyli faceta i kochankę, a zapomniała, że istnieje jeszcze, czasem całkiem pokaźnych rozmiarów, kant w postaci żony. Tyle, że tak naprawdę, to ten medal nazywa się małżeństwo, na jego awersie widnieje żona, a na rewersie mąż. Może stąd ta awersja?

[Luba]

Napisane przez A kuku

Trudno mi uwierzyć w ten lekki ton w przypadku kochanki.

To nie mój problem

Napisane przez A kuku

A ja jestem wierny maksymie Konfucjusza:

"Nie rozpaczaj, że ludzie cię nie rozumieją. Martw się tym, że to ty nie rozumiesz ludzi."

Akurat nie o wierność maksymom chodzi w tym wątku

Napisane przez A kuku

Czy to już znaczy, że usprawiedliwiam, że dopuszczam takie zachowanie?

Nie chcesz zrozumieć, Ty już rozumiesz ludzi którzy zdradzają (w powody nie wnikam, litościwie) Ty chcesz koniecznie usprawiedliwić, a to różnica

Napisane przez A kuku

Luba podeszła do zdrady jak do przysłowiowego medalu, który ma dwie strony czyli faceta i kochankę, a zapomniała, że istnieje jeszcze, czasem całkiem pokaźnych rozmiarów, kant w postaci żony. Tyle, że tak naprawdę, to ten medal nazywa się małżeństwo, na jego awersie widnieje żona, a na rewersie mąż. Może stąd ta awersja?

Luba o niczym nie zapomniała, po prostu nie widzi sprawy tak jak Ty, spróbuj to także zrozumieć. Czyżbym nie zasługiwała na odrobine zrozumienia? Dlaczego, jeśli nie odmawiasz zrozumienia nawet oślizłym zdrajcom? W czym jestem od nich gorsza?

Podeszłam do zdrady jako do przysłowiowego medalu, medal ma dwie strony, które czynnie uczestniczą w zdradzie: mąż i kochanka. Medal ten posiada kant, który bardzo przeszkadza obu stronom a nazywa się żona, kant mimowolnie a wręcz wbrew woli znajduje się między mężem i kochanką i bardzo z powodu tej właśnie pozycji cierpi. Wiadomo, że kant nie jest najwygodniejszym miejscem do siedzenia.
I właśnie tak to wygląda naprawdę.

[A kuku]

Napisane przez Luba

To nie mój problem

Masz całkowitą rację.

Napisane przez Luba

Akurat nie o wierność maksymom chodzi w tym wątku

Napisane przez Luba

Nie chcesz zrozumieć, Ty już rozumiesz ludzi którzy zdradzają (w powody nie wnikam, litościwie) Ty chcesz koniecznie usprawiedliwić, a to różnica

Tym razem to Twój problem, że tak widzisz moje intencje.

Napisane przez Luba

Luba o niczym nie zapomniała, po prostu nie widzi sprawy tak jak Ty, spróbuj to także zrozumieć. Czyżbym nie zasługiwała na odrobine zrozumienia? Dlaczego, jeśli nie odmawiasz zrozumienia nawet oślizłym zdrajcom? W czym jestem od nich gorsza?

W niczym nie jesteś gorsza, zasługujesz na zrozumienie jak każdy i próbuję, próbuję, próbuję, dlatego też Cię podpytuję.

Napisane przez Luba

Podeszłam do zdrady jako do przysłowiowego medalu, medal ma dwie strony, które czynnie uczestniczą w zdradzie: mąż i kochanka. Medal ten posiada kant, który bardzo przeszkadza obu stronom a nazywa się żona, kant mimowolnie a wręcz wbrew woli znajduje się między mężem i kochanką i bardzo z powodu tej właśnie pozycji cierpi. Wiadomo, że kant nie jest najwygodniejszym miejscem do siedzenia.
I właśnie tak to wygląda naprawdę.

Podoba mi się Twoje tłumaczenie, bo jest wielce zabawne, ale widzę w tym rozumowaniu jeden, za to bardzo zasadniczy błąd. Chronologia Moja Miła Pani! Chronologia! Medal o nazwie "zdrada" można zdobyć wyłącznie po zdobyciu medalu o nazwie "związek". Trzeba sobie na niego uczciwie zasłużyć ciężką pracą będąc w związku. Inaczej się nie da, bo przecież bez związku zdrady być nie może. A w związku oprócz męża jest żona, która zamiast grzecznie siedzieć na awersie, to staje kantem do męża. W ten oto prosty sposób robi wygodne miejsce dla ... kochanki sama skazując się na niewygody ze wspomnianym kantem związane.

[Luba]

Napisane przez A kuku

Tym razem to Twój problem, że tak widzisz moje intencje.

Nie jest to dla mnie aż problemem.

Napisane przez A kuku

W niczym nie jesteś gorsza, zasługujesz na zrozumienie jak każdy i próbuję, próbuję, próbuję, dlatego też Cię podpytuję.

Tyle tylko, że nie przyjmujesz tego co piszę do wiadmosci. Nie uznajesz, że ja patrzę na problem całkiem inaczej niż Ty.
Na co dowodem jest to:

Napisane przez A kuku

Podoba mi się Twoje tłumaczenie, bo jest wielce zabawne, ale widzę w tym rozumowaniu jeden, za to bardzo zasadniczy błąd. Chronologia Moja Miła Pani! Chronologia! Medal o nazwie "zdrada" można zdobyć wyłącznie po zdobyciu medalu o nazwie "związek". Trzeba sobie na niego uczciwie zasłużyć ciężką pracą będąc w związku. Inaczej się nie da, bo przecież bez związku zdrady być nie może. A w związku oprócz męża jest żona, która zamiast grzecznie siedzieć na awersie, to staje kantem do męża. W ten oto prosty sposób robi wygodne miejsce dla ... kochanki sama skazując się na niewygody ze wspomnianym kantem związane.

Ty kompletnie nie przyjmujesz do wiadomości tego co pisałam tu wcześniej i na tym polega Twój problem ze zrozumieniem tego co piszę
Jeszcze raz więc powtórzę.
Ja przyjmuję całkiem inne, że tak powiem przesłanki zdrady niż Ty. Nie uznaję tego, że zdradzana żona zawsze jest zmorą, która sobie zapracowała. Tak jak pisałam, moim zdaniem (z którym nie musisz się zgadzać, ale które, jeśli chcesz zrozumieć, musisz przyjąć do wiadomości) żona bardzo często jest "winna" jedynie tego, że jest żoną znaną dokładnie od x lat i która się mężowi znudziła.
Dlatego Twoja "chronologia" nie ma zastosowania, ponieważ ja wychodzę z całkiem innego założenia.
Twoje usiłowania zrozumienia tego co piszę są pozorne, ponieważ Ty nie chcesz zrozumieć mojego punktu widzenia a moje wyjaśniania przykładasz nie do moich założeń lecz do swoich.
W ten sposób do niczego nie dojdziesz, ponieważ cały czas błędnie zakładasz, że ja myślę to samo co Ty.

I w związku z tym, że zaczynam się tutaj powtarzać, proszę Cię abyś, jesli znowu czegoś nie zrozumiesz przeczytał moje poprzednie posty (pamiętając o tym, że ja mam inne poglądy na genezę zdrady ) A ponieważ w takich sytuacjach zwykle piszę, że "nie mam ochoty międlić w kółko tego samego" więc i tutaj też się do tego zastosuję. Szkoda naszego czasu.

[A kuku]

Napisane przez Luba

Nie jest to dla mnie aż problemem.

Tyci o . problemik? Też nie?

Napisane przez Luba

Ty kompletnie nie przyjmujesz do wiadomości tego co pisałam tu wcześniej i na tym polega Twój problem ze zrozumieniem tego co piszę

Przyjmuję do wiadomości i nie tylko uznaję, ale wręcz widzę, że patrzysz na sprawy z innej strony i rozumiem Cię doskonale, bo przecież jesteś ... żoną. Gdybyś była kochanką inaczej byś śpiewała.

Napisane przez Luba

Ja przyjmuję całkiem inne, że tak powiem przesłanki zdrady niż Ty. Nie uznaję tego, że zdradzana żona zawsze jest zmorą, która sobie zapracowała. Tak jak pisałam, moim zdaniem (z którym nie musisz się zgadzać, ale które, jeśli chcesz zrozumieć, musisz przyjąć do wiadomości) żona bardzo często jest "winna" jedynie tego, że jest żoną znaną dokładnie od x lat i która się mężowi znudziła.

Nie dość, że przyjmuję do wiadomości Twoje stanowisko, to jeszcze je częściowo podzielam, bo wiem, że część z Was ma nieszczęście związać się z facetem, któremu płaty mózgowe obsunęły się niżej pępka. Ale podzielam tylko częściowo, bo nawet wtedy, gdy żona się mężowi znudziła bardzo często jest to jej winą. Nie chce mi się zbyt dużo pisać o wielorakich sposobach stawania na kant przez żony więc posłużę się artykułem, który parę problemów z dziedziny o nazwie "Jak zmienia się kobieta stając się żoną" porusza. Oczywiście nie porusza wszystkich, bo w przypadku kobiecej natury to nie jest możliwe:
http://kobiecyporadnik.pl/kat,102635...jtticaid=6c36d

Napisane przez Luba

Dlatego Twoja "chronologia" nie ma zastosowania, ponieważ ja wychodzę z całkiem innego założenia.

Zastosujmy zatem Twoją. Najpierw zdrada, potem związek. Kochanka staje się żoną i ... jesteśmy w punkcie wyjścia. Znów jest kogo zdradzać.

Napisane przez Luba

Twoje usiłowania zrozumienia tego co piszę są pozorne, ponieważ Ty nie chcesz zrozumieć mojego punktu widzenia a moje wyjaśniania przykładasz nie do moich założeń lecz do swoich.
W ten sposób do niczego nie dojdziesz, ponieważ cały czas błędnie zakładasz, że ja myślę to samo co Ty.

Oczywiście, że Twoje wyjaśnienia przykładam do swojego widzenia świata, weryfikuję swoje spojrzenie na ten świat w oparciu o Twoje spostrzeżenia, analizuję Twoje wnioski i porównuję je ze swoimi i ... zostaję przy swoich, bo Twoje wydają mi się, może nie tyle powierzchowne, ile zbyt jednostronne. Widzisz tylko dwoje zdrajców i biedną ofiarę w postaci żony. A przecież ofiara też bierze udział w zbrodni. Kwestionujesz wiktymologię?

"W gorączkowym badaniu zachowania przestępcy, nie trudno skupić całą swoją uwagę na potencjalnych cechach takiego przestępcy i zapomnieć, jak wielką wartość ma zrozumienie jego ofiar."
Brent Turvey

Ja dodałbym do tego: "I roli jaką odegrały!" A przecież żona to nie tylko ofiara zbrodni, ale często wręcz podżegaczka do niej.

Napisane przez Luba

I w związku z tym, że zaczynam się tutaj powtarzać, proszę Cię abyś, jesli znowu czegoś nie zrozumiesz przeczytał moje poprzednie posty (pamiętając o tym, że ja mam inne poglądy na genezę zdrady ) A ponieważ w takich sytuacjach zwykle piszę, że "nie mam ochoty międlić w kółko tego samego" więc i tutaj też się do tego zastosuję. Szkoda naszego czasu.

Nie będę ich czytał, bo je pamiętam.

[golgie]

Napisane przez A kuku

To co Cię interesuje: "Gdzie Ci mężczyźni?" Wystarczy żebyś wiedziała, gdzie aktualnie podziewa się Twój.

Ok, poczytaj to co napisała elfir , ja się zgodziłam z nią ,bo wokół niestety widać baaardzo wielu wymoczków, a nie mężczyzn>Mam tyle lat, że zdążyłam się poprzyglądać pewnym delikwentom, po p[rostu życzyłabym sobie, aby świat był lepszy, to chyba normalne?Czy nadal jest coś niejasne?

[A kuku]

Napisane przez golgie

... wokół niestety widać baaardzo wielu wymoczków, a nie mężczyzn>Mam tyle lat, że zdążyłam się poprzyglądać pewnym delikwentom, po p[rostu życzyłabym sobie, aby świat był lepszy, to chyba normalne? ...

Ale nierealne! No i jest jeszcze coś. 3 mld ludzi na świecie to kobiety. Poza kochankami same ideały?

[golgie]

widzę, że dysponujesz dokładnymi wyliczeniami, no no noNie same ideały, ale przynajmniej nie dzi*ki:/Wiesz, nikt nie jest idealny i niestety wiem jaki jest świat, ale to nie powód, aby nie trzymać się swoich wartości i mieć o takich...ehem... swoje zdanie

[kalincia]

Bardzo ciekawy ten artykuł, który polecił akuku. I bardzo prawdziwy.

[A kuku]

Napisane przez golgie

Nie same ideały, ale przynajmniej nie dzi*ki:/

Dzi*ki w tych 3 mld też są. I prostytutki. I zrzędliwe żony. I namiętne kochanki. I fantastyczne matki. I upierdliwe konkubiny. I zdradzane kobiety. I zdradzające kobiety. I ... .

Napisane przez golgie

Wiesz, nikt nie jest idealny i niestety wiem jaki jest świat, ale to nie powód, aby nie trzymać się swoich wartości i mieć o takich...ehem... swoje zdanie

Mam to samo z tą różnicą, że oprócz "wymoczków" wśród mężczyzn widzę również "królewny" wśród kobiet, obok "delikwentów" wiele "kobiet wyzwolonych". Tak już mam, że zawsze próbuję ogarnąć całość, a nie tak jak Wy tylko ten fragment rzeczywistości, który Wam pasuje.

[Luba]

Napisane przez A kuku

Gdybyś była kochanką inaczej byś śpiewała.

Żeby to nastąpiło, to ktoś musiałby najpierw amputować mi dość duże obszary mózgu A zaznaczam, że jestem do niego dość przywiązana

[golgie]

Napisane przez A kuku

Dzi*ki w tych 3 mld też są. I prostytutki. I zrzędliwe żony. I namiętne kochanki. I fantastyczne matki. I upierdliwe konkubiny. I zdradzane kobiety. I zdradzające kobiety. I ... .



Mam to samo z tą różnicą, że oprócz "wymoczków" wśród mężczyzn widzę również "królewny" wśród kobiet, obok "delikwentów" wiele "kobiet wyzwolonych". Tak już mam, że zawsze próbuję ogarnąć całość, a nie tak jak Wy tylko ten fragment rzeczywistości, który Wam pasuje.

i tu się nie nie zrozumiałyśmy/liśmy?Ja także ogarniam całość, co pozwala mi posiadać takie, a nie inne poglądy.
P.S. występuję w liczbie pojedyńczej, więc zwrot ,,Wy" tu niezbyt pasuje

[A kuku]

Napisane przez Luba

Żeby to nastąpiło, to ktoś musiałby najpierw amputować mi dość duże obszary mózgu A zaznaczam, że jestem do niego dość przywiązana

Nie neguję broń Boże ani Twojego kręgosłupa moralnego, ani Twojego przywiązania do płatów czołowych, potylicznych i całej reszty. Ja tylko wiem, że mówienie w życiu "nigdy" i "zawsze" jest odrobinkę ryzykowne. Tym bardziej, gdy jest się kobietą i oprócz mózgu ma się jeszcze większe serce. A jak to serce wpadnie w konflikt z tym mózgiem, to ratuj się kto może.
Po drugie, nie powiedziałem, że będziesz kochanką tylko, że gdybyś była, to Twoja melodia brzmiałaby inaczej.
Po trzecie, czasem w życiu bywa tak ( i tego Ci nigdy nie życzę), że trzeba wybierać między dwoma wartościami. Wiesz jakie to trudne?

Napisane przez golgie

i tu się nie nie zrozumiałyśmy/liśmy?

Zdecydowanie -liśmy. Witam!

Napisane przez golgie

Ja także ogarniam całość, co pozwala mi posiadać takie, a nie inne poglądy.

Ogarniać pewnie ogarniasz, ale nie dajesz temu dowodów pisząc wyłącznie o "wymoczkach" i "delikwentach". W kontekście modlitwy o lepszy świat wyraźnie dajesz do zrozumienia, że to my mężczyźni jesteśmy całym złem tego świata. Może i tak jest? Ale jeśli tak jest, to z pewnością przez kobiety!

Napisane przez golgie

P.S. występuję w liczbie pojedyńczej, więc zwrot ,,Wy" tu niezbyt pasuje

Ty sama występujesz w liczbie pojedynczej, ale ponieważ Twoje poglądy odosobnione nie są to używam liczby mnogiej. Podobnie ze spojrzeniem na świat. Opisujesz go jednostronnie (choć ogarniasz jego całość), a więc razem z Lubą już jesteście we dwie, czyli Wy.

[Elfir]

Napisane przez MichalAniol

strasznie mi sie podoba to teoretyzowanie na tematy, z którymi wiekszość z Was nie spotkała się bezpośrednio. Nie była jeszcze tymi trzecimi, ani zapewne zdradzanymi żonami również. Dlatego mozecie sie wypowiadać jedynie na zasadzie, "co ja bym prawdopodobnie w takiej sytaucji zrobiła".

Wiesz, niektórzy mają kręgosłup moralny, który po prostu uniemożliwi im zakochanie się w żonatym facecie/zamężnej żonie. Od razu włącza się czerwone światło "STOP".
Bycie kochanką kompletnie by mnie nie bawiło, bo od mężczyzny oczekuje związku, a nie byciem materacem do relaksowania się.
Podobnie dziwką - dla mnie to upokarzające być utrzymanką. Świadczyłoby tylko, że jedyne co we mnie jest wartościowe (za co mi płacą) to dziura między nogami. Ja cenię jednak wyżej swój umysł i wiedzę.

[Luba]

Napisane przez A kuku

Nie neguję broń Boże ani Twojego kręgosłupa moralnego, ani Twojego przywiązania do płatów czołowych, potylicznych i całej reszty. Ja tylko wiem, że mówienie w życiu "nigdy" i "zawsze" jest odrobinkę ryzykowne. Tym bardziej, gdy jest się kobietą i oprócz mózgu ma się jeszcze większe serce. A jak to serce wpadnie w konflikt z tym mózgiem, to ratuj się kto może.

To, ze jestem kobietą nie znaczy, że jestem upośledzona umysłowo. Nie, nie kieruję się sercem w sprawach ważnych. Może inaczej, kieruję się nie tylko sercem i nie jest ono na pierwszym miejscu. Kieruję się także umysłem i tym, co niektórzy nazywają zasadami, moralnością czy tez zwykła przyzwoitością.

Napisane przez A kuku

Po trzecie, czasem w życiu bywa tak ( i tego Ci nigdy nie życzę), że trzeba wybierać między dwoma wartościami. Wiesz jakie to trudne?

Wybory zawsze są trudne (jutro kończę 42 lata, chyba nie przypuszczasz, że nigdy w życiu nie dokonywałam wyboru ).
Ale w kwestii zdrady czy bycia kochanką to nie jest wybór między dwiema wartościami, ponieważ tu może być (dla mnie) tylko jedna wartość i tę zawsze (i mówię to z całą pewnością ) wybiorę: uczciwość w stosunku do siebie i partnera.

[A kuku]

Napisane przez Elfir

Wiesz, niektórzy mają kręgosłup moralny, który po prostu uniemożliwi im zakochanie się w żonatym facecie/zamężnej żonie. Od razu włącza się czerwone światło "STOP".
Bycie kochanką kompletnie by mnie nie bawiło, bo od mężczyzny oczekuje związku, a nie byciem materacem do relaksowania się.
Podobnie dziwką - dla mnie to upokarzające być utrzymanką. Świadczyłoby tylko, że jedyne co we mnie jest wartościowe (za co mi płacą) to dziura między nogami. Ja cenię jednak wyżej swój umysł i wiedzę.

A ja się z poniższą wypowiedzią Michała Anioła zgodzę.

Napisane przez MichalAniol

Drogie Panie,
strasznie mi sie podoba to teoretyzowanie na tematy, z którymi wiekszość z Was nie spotkała się bezpośrednio. Nie była jeszcze tymi trzecimi, ani zapewne zdradzanymi żonami również. Dlatego mozecie sie wypowiadać jedynie na zasadzie, "co ja bym prawdopodobnie w takiej sytaucji zrobiła". ...

I to wcale nie na zasadzie męskiej solidarności. Ty Elfir też sie zgodzisz pod warunkiem, że przemyślisz temat w oderwaniu od dzi*ek, kochanek i innych materacy. Popatrz na ludzi, którym przez wiele lat wydaje się, że nie skrzywdziliby muchy, a któregoś dnia zabijają w obronie własnej, w obronie kogoś innego lub w napadzie szaleństwa. Popatrz na chłopaków, którzy idą do wojska, marzą o misji w Afganistanie, myślą o sobie jak o macho i wracają z Afganistanu z pomieszanymi zmysłami jako ludzkie wraki. Popatrz na kobiety o twardym kręgosłupie moralnym brzydzące się już samym słowem prostytucjia, które nie mogąc znieść myśli o tym, że ich dzieci głodują, postanowiły sprzedawać swe ciało. Takich przykładów rozmijania się naszej wizji samego siebie z rzeczywistością można podać setki. Dlatego pewnym własnego zachowania można być tylko wtedy, gdy było się w jakieś sytuacji ekstremalnej. Wtedy dopiero możemy powiedzieć skoro raz się tak zachowałem, to jest duże prawdopodobieństwo, że następnym razem znów tak zareaguję. Prawdopodobieństwo może nawet zbliżone do jedności, ale nie pewność!

---------- Dopisano o 17:10 ---------- Poprzedni post napisano o 17:06 ----------

Napisane przez Luba

To, ze jestem kobietą nie znaczy, że jestem upośledzona umysłowo.

Nigdy w życiu bym tak nie pomyślał!!!

Napisane przez Luba

Wybory zawsze są trudne (jutro kończę 42 lata, chyba nie przypuszczasz, że nigdy w życiu nie dokonywałam wyboru ).

W pierwszym odruchu chciałem Ci złożyć życzenia urodzinowe, ale ... to chyba już nie ten czas?

Napisane przez Luba

Ale w kwestii zdrady czy bycia kochanką to nie jest wybór między dwiema wartościami, ponieważ tu może być (dla mnie) tylko jedna wartość i tę zawsze (i mówię to z całą pewnością ) wybiorę: uczciwość w stosunku do siebie i partnera.

Nie zrozumiałaś. Dwie wartości! Np. zdrada i życie Twojego dziecka. Przespałabyś się z panem doktorem, gdyby od tego zależał przeszczep, a tym samym życie Twojego dziecka?

[kalincia]

no, no. Ciekawe pytanie, skoro mowa o tym, co nigdy i o tym co zawsze. Ale to na tyle ekstremalna sytuacja, że nie to samo jednak. Chociaż wybór między uczciwością a miłością też może być trudny. Albo między szacunkiem i przywiązaniem a namiętnością.

[Luba]

Napisane przez A kuku

W pierwszym odruchu chciałem Ci złożyć życzenia urodzinowe, ale ... to chyba już nie ten czas?

Dlaczego?

Napisane przez A kuku

Nie zrozumiałaś. Dwie wartości! Np. zdrada i życie Twojego dziecka. Przespałabyś się z panem doktorem, gdyby od tego zależał przeszczep, a tym samym życie Twojego dziecka?

Naprawdę musisz się posiłkować aż takimi przykładami? O ile wiem to jednak mało ludzi zdradza wybierając między aż "takimi wartościami" Nie dopisuj wyższych celów do zwykłej zdrady.

Poszukałabym innego lekarza