Seks a spowiedź - zbiorczy

[ciri15]

Napisane przez Doris1981

Tylko, że Rapifen zapewne ma na myśli to, że ja się kogoś poznaje, to się pewnych ważnych rzeczy dowiaduje od razu lub bardzo szybko (bo się w zdrowej, normalnej relacji poznaje człowieka początkowo głównie poprzez ROZMOWĘ i to na każdy temat, a nie tylko patrzenie sobie w oczka). I tutaj ma rację - jakby facet powiedział "seks nie bo NIE, never przed ślubem" (czyli mam w d... to, że Ty masz ochotę i inny pogląd na sprawę, nie zakładam, że życie się zmienia), to też bym go kopnęła w d... A jakby związek był zaawansowany, trwały i wyszło by coś takiego "kochanie, ja jednak chcę zachować czystość do ślubu, bo..." (sensowne argumenty), to pewnie byłyby rozmowy o tym, radzenie sobie etc. Tylko nei wyobrażam sobie, że takie coś miałoby wyjść nagle, po mega długim czasie bycia ze sobą.

Tak, ale miłość może pojawić się zanim w ogóle zaczniemy rozmawiać o seksie... Ja nie wiem jakie "od razu" masz na myśli, ale nie znam w moim otoczeniu takich przypadków że "cześć, cześć, zamierzasz uprawiać seks przed ślubem?". Wiadomo, u niektórych sama znajomość zaczyna się od seksu, ale to rzadkość.
Pogrubione - trochę kłóci mi się ze sobą... No i jak w mega długim związku nie rozmawiać o seksie? To że ktoś chce czekać do ślubu wychodzi raczej na początku, w kilku pierwszych miesiącach, chyba że ludzie w ogóle nie potrafią ze sobą rozmawiać, no ale wtedy wg mnie taki związek od początku jest kulejący...

[rapifen]

a gdyby to nie był nowo poznany facet, tylko Twoj facet? jestescie blisko, kochasz go. laczy was przeciez cos wiecej niz seks. i on wyszedlby z taka inicjatywą, powołując się na religię? pytam z ciekawości.

Nie potrafiłabym związać się z kimś dla kogo religia oznacza tak wiele. Seks do ślubu, ślub w kościele a potem będzie chciał wychowywać dzieci w swojej wierze. Niestety, to jest problem nie do przeskoczenia. To nie jest tak ahopsiup. Nie chcę wychowywać dzieci w religii, w żadnej religii nie chce ich wychowywać. Gdyby dla partnera byłoby tak szalenie istotne, no to przykro mi. Czasem trzeba się kierować rozumem bo powstają straszne dylematy. Ale jak mówiłam; dla jednych to mniej istotne, dla innych bardziej. Dla mnie-szalenie.

Tak, ale miłość może pojawić się zanim w ogóle zaczniemy rozmawiać o seksie... Ja nie wiem jakie "od razu"

Ja od razu wybadałam poglądy i kwestię religii bo potem się zakocham przez przypadek a okaże się że facet jest jakiejś egzotycznej wiary i ma zamiar mieć trzy żony

[rudaaapaskuda]

Jestem osobą wierzącą, ale w tym momencie moje przekonania odbiegają od zasad głoszonych przez kościół. Moim zdaniem jeśli decyzja związana z seksem jest dobrze przemyślana, w dodatku ukochaną osobą, z którą chcielibyśmy przeżyć naszą przyszłość, to naprawdę to czy zrobimy to przed ślubem, czy też po- nie wydaje mi się najważniejsze.
Owszem, jeśli chodzi o seks z przypadkowym facetem, z którym nie mamy żadnej więzi emocjonalnej, to całkowicie inna sprawa, ale jeśli współżycie wynika z głębokiego uczucia dwoja ludzi, którzy są w pełni świadomi swoich czynów, to nie wydaje mi się to niczym karygodnym. Ot tyle.

[aktaga13]

Napisane przez rapifen

Nie potrafiłabym związać się z kimś dla kogo religia oznacza tak wiele. Seks do ślubu, ślub w kościele a potem będzie chciał wychowywać dzieci w swojej wierze. Niestety, to jest problem nie do przeskoczenia. To nie jest tak ahopsiup. Nie chcę wychowywać dzieci w religii, w żadnej religii nie chce ich wychowywać. Gdyby dla partnera byłoby tak szalenie istotne, no to przykro mi. Czasem trzeba się kierować rozumem bo powstają straszne dylematy. Ale jak mówiłam; dla jednych to mniej istotne, dla innych bardziej. Dla mnie-szalenie.

dzięki za ten głos. zgadzam się z Toba w zupełności

[Anethka]

Przyznam, że śledzę ten temat od początku i naprawdę jestem zdumiona hipokryzją niektórych osób .
"Wierzę w boga, chodzę do kościoła, uważam się za wzorową katoliczkę, jestem panną, błony już od dawna nie mam, a w torebce zawsze noszę tabletki anty... Co z tego, że Kościół Katolicki zabrania seksu przed ślubem? Dla mnie jest to idiotyczne, bo robię to z kimś kogo kocham!".

Tutaj mamy inny przykład, ale identyczną postawę:
"Deklaruję się jako wegetarianka, ba! Należę do Związku Wegetarian, ale każdego wieczoru zjadam pół kilograma wątróbki, bo przecież zasada, która mówi, że nie wolno tego robić jest nonsensem. W końcu bardzo ją lubię!".

Zarówno jedna jak i druga postawa to hipokryzja i (nie oszukujmy się) wywołuje szeroki uśmiech albo denerwuje wielu ludzi . Oczywiście tylko Ci, których postępowanie jest takie samo, jak któreś z tych opisanych powyżej, szukają usprawiedliwienia dla siebie, dla tego, co robią, bo ONI nie widzą nic złego w swojej postawie.
Smutne jest nie to, że ludzie nie potrafią żyć zgodnie z zasadmi religii, którą wyznają, ale to, że nawet im na tym nie zależy. Jeśli tak dobrze radzą sobie z klasyfikacją uczynku, w kategorii: grzech-nie grzech (niezależnie od tego, jakie stanowisko przyjmuje kościół), to nie rozumiem czemu tyle trudności sprawia im uświadomienie sobie, że przez swoje zachowanie katolikami nazwać się nie mogą.

[agat_ek]

Anethka, może trochę zmienię temat, ale słuchaj, jako grzech postrzegane jest również mieszkanie z facetem przed ślubem, prawda? tylko kościół nie weźmie pod uwagę, że dopiero wtedy ludzie tak naprawdę poznają siebie, swoje charaktery, dopiero wtedy mogą zweryfikować czy są w stanie spędzić ze sobą resztę życia.
no wybacz, ale w tym przypadku tłumaczenie- jak się kochacie, to dacie radę, albo miłość przetrwa wszystko- jakoś mnie nie przekonuje. osobiście wolałabym wiedzieć przed, czy do siebie pasujemy i czy ślub nie będzie pomyłką.

[rapifen]

Ja oszaleję od takich postów Nie mam siły otwierać paszczy żeby kogoś uświadamiać

[Anethka]

Napisane przez rapifen

Ja oszaleję od takich postów Nie mam siły otwierać paszczy żeby kogoś uświadamiać

Szkoda, bo świetnie Ci idzie

Napisane przez agat_ek

Anethka, może trochę zmienię temat, ale słuchaj, jako grzech postrzegane jest również mieszkanie z facetem przed ślubem, prawda? tylko kościół nie weźmie pod uwagę, że dopiero wtedy ludzie tak naprawdę poznają siebie, swoje charaktery, dopiero wtedy mogą zweryfikować czy są w stanie spędzić ze sobą resztę życia.
no wybacz, ale w tym przypadku tłumaczenie- jak się kochacie, to dacie radę, albo miłość przetrwa wszystko- jakoś mnie nie przekonuje. osobiście wolałabym wiedzieć przed, czy do siebie pasujemy i czy ślub nie będzie pomyłką.

I jeśli takie zdanie ma osoba, która katolikiem nie jest - w porządku. Katolik to osoba, która zgadza się z zasadami kościoła i się do nich stosuje, jeśli tego nie robi to nim nie jest. A akurat to czy któraś z tych zasad jest bzdurna czy nie, nie jest ważne.

[BioIvO]

Napisane przez migociaa

Ktoś tu coś pisał o ślubach (...)Oczywiście ojciec młodego poszedł i zapłacił. Dla mnie totalne zderzenie z rzeczywistością na czym tak naprawdę większości księży zależy. Skąd maja naprawde porządne fury,często takie na które nie stać przeciętnego człowieka, a przecież gdzieś słyszałam ,że należy nadmiar dóbr oddawać potrzebującym....

Osobiście uważam, że wyznaczanie jakiś sztywnych cenników jest całkowicie absurdalne. Każdy powinien oferować taka kwotę na jaka go stać. Z drugiej strony, z tego co słyszałam nie zawsze mozna liczyć na zwykłą "przyzwoitość"wiernyc h. Narzeczonym marzy sie romantyczny ślub w pieknym kościółku, a później huczne wesele, jednak bywają wielce obrażeni, że ksiądz chce od nich "wyciagnąć" np. 1000 zł. Przykre tym bardziej, że nieraz więcej wydają na wstążeczki i baloniki niż chcą przekazać na rzecz swojej parafii. A kościół nie jest właśnością księdza i to właśnie parafianie powinni dbać o stan budynku (remony, ogrzewanie itp.) Ksiądz jest prywatna osobą i nie ślubuje nikomu ubóstwa (chyba że jest zakonnikiem).Może odziedziczyć wille w Zakopcu a od rodziców dostać limuzyne na urodziny, jego prywatna sprawa.

Napisane przez sine.ira

Wymóg co do "trzymania" cnoty do ślubu był sensowny (tzn. w miarę "życiowy", realny do spełnienia) kiedy ludzie (daawno temu) bardzo wcześnie zawierali małżeństwa (w wieku do 20 lat, powiedzmy)

Ciekawe, że uważasz iż ten wymóg kiedyś miał jednak jakiś sens. Czyli nie negujesz go całkowicie. Tłumaczysz jego nieżyciowość tym, że młodzi nie chca sie szybko pobierać. Po prawdzie mało jest małżeństw między 18-20 latkami, ale to wynika nie tyle z dążenia do zdobycia wykształcenia czy wyrobienia pozycji zawodowej, co z ogólnego zmniejszenia poczucia odpowiedzialności. Mówiąc prościej młodzi są coraz dłużej dziećmi. Tylko to nie zmienia faktu, że seks przed ślubem jest grzechem i tak naucza KK. Nie ma co liczyć na to, że KK stanie się bardziej "lajtowy"i będzie szedł na rękę w takich sprawach. Wszelkie zmany w kościele mają przebieg nie rewolucyjny a ewolucyjny.
Narzeczeństwo przez 10 lat to już jakieś nieporozumienie. Rozumiem rok, 2 ew. 3 lata ale takie wieloletnie związki są albo konkubinatem albo są bez przyszłości.

Napisane przez Doris1981

I tutaj ma rację - jakby facet powiedział "seks nie bo NIE, never przed ślubem" (czyli mam w d... to, że Ty masz ochotę i inny pogląd na sprawę, nie zakładam, że życie się zmienia), to też bym go kopnęła w d... A jakby związek był zaawansowany, trwały i wyszło by coś takiego "kochanie, ja jednak chcę zachować czystość do ślubu, bo..." (sensowne argumenty), to pewnie byłyby rozmowy o tym, radzenie sobie etc. .

Chcesz poszanowania własnego zdania i poglądów a równoczesnie jesteś nietolerancyjna wobec myślących inaczej niz Ty. Tolerancja musi działać w obie strony (ja szanuje twoje zdanie ale ty uszanuj moje). W momenie gdy ktos ma druga osobe w d... nie ma miłości.

Napisane przez rudaaapaskuda

Moim zdaniem jeśli decyzja związana z seksem jest dobrze przemyślana, w dodatku ukochaną osobą, z którą chcielibyśmy przeżyć naszą przyszłość, to naprawdę to czy zrobimy to przed ślubem, czy też po- nie wydaje mi się najważniejsze.

Dlatego każdy z nas ma wolną wolę i jest wyposażony w rozum, serce i sumienie. Jeśli nie widzisz w tym nic złego to przecież masz do tego prawo. Niestety takie argumenty, że jak sie kocha to można iść do łóżka bo seks z miłości jest piękny i wspaniały nie rozwiewają relatywizmu moralnego. Jedna zakocha sie tylko raz, wyjdzie za ukochanego i tylko on będzie jej jedynym kochankiem do końca życia. Inna będzie się zakochiwać "na zabój" raz na jakiś czas i za każdym razem będzie to kandydat na męża. Więc każdy musi we własnym sumieniu ocenić czy konserwatyzm Kościoła jest bezzasadny.

[agat_ek]

Napisane przez Anethka

I jeśli takie zdanie ma osoba, która katolikiem nie jest - w porządku. Katolik to osoba, która zgadza się z zasadami kościoła i się do nich stosuje, jeśli tego nie robi to nim nie jest. A akurat to czy któraś z tych zasad jest bzdurna czy nie, nie jest ważne.

czyli uważasz, że ksiądz, który usłyszał takie wytłumaczenie od mojej koleżanki i powiedział, że rzeczywiście, tutaj akurat może się z nią zgodzić i udzielił jej rozgrzeszenia, też nie jest katolikiem?

[rapifen]

Chcesz poszanowania własnego zdania i poglądów a równoczesnie jesteś nietolerancyjna wobec myślących inaczej niz Ty. Tolerancja musi działać w obie strony (ja szanuje twoje zdanie ale ty uszanuj moje). W momenie gdy ktos ma druga osobe w d... nie ma miłości.

Tolerować to ja mogę że chłop słucha death metalu, ogolił się na łyso i wytatuował na głowie psa bez nóg. Seks to zupełnie co innego. I to nie znaczy że ktoś ma kogoś w d... wypraszam sobie takie teksty ;}
Są dziewczyny które się ze mną nie zgodziły i bardzo ładnie to ujęły bez obrażania mnie, ty natomiast rzucasz jakimiś mało smacznymi hasłami.

[Klarissa]

Napisane przez agat_ek

czyli uważasz, że ksiądz, który usłyszał takie wytłumaczenie od mojej koleżanki i powiedział, że rzeczywiście, tutaj akurat może się z nią zgodzić i udzielił jej rozgrzeszenia, też nie jest katolikiem?

Ksiądz też jest człowiekiem i też może się mylić. Jego prywatne zdanie nie jest istotne w kwestii rozstrzygania co jest, a co nie jest zgodne z wiarą katolicką - od rozstrzygania tego jest Kongregacja do spraw nauki i wiary.

Napisane przez BioIvO

Dlatego każdy z nas ma wolną wolę i jest wyposażony w rozum, serce i sumienie. Jeśli nie widzisz w tym nic złego to przecież masz do tego prawo. Niestety takie argumenty, że jak sie kocha to można iść do łóżka bo seks z miłości jest piękny i wspaniały nie rozwiewają relatywizmu moralnego. Jedna zakocha sie tylko raz, wyjdzie za ukochanego i tylko on będzie jej jedynym kochankiem do końca życia. Inna będzie się zakochiwać "na zabój" raz na jakiś czas i za każdym razem będzie to kandydat na męża. Więc każdy musi we własnym sumieniu ocenić czy konserwatyzm Kościoła jest bezzasadny.

Nawet jeśli to co w tym złego, bo nie rozumiem? Jednemu znalezienie idealnego partnera udaje się od razu, innym może zająć trochę czasu. Człowiek ma prawo do błędów także w sferze uczuć.

[nadia24l]

Napisane przez agat_ek

Anethka, może trochę zmienię temat, ale słuchaj, jako grzech postrzegane jest również mieszkanie z facetem przed ślubem, prawda? tylko kościół nie weźmie pod uwagę, że dopiero wtedy ludzie tak naprawdę poznają siebie, swoje charaktery, dopiero wtedy mogą zweryfikować czy są w stanie spędzić ze sobą resztę życia.
no wybacz, ale w tym przypadku tłumaczenie- jak się kochacie, to dacie radę, albo miłość przetrwa wszystko- jakoś mnie nie przekonuje. osobiście wolałabym wiedzieć przed, czy do siebie pasujemy i czy ślub nie będzie pomyłką.

Ty tak uważasz, inni też, jeszcze inni nie.
Ale to nie wy ustalacie te zasady.
One są od dawna takie a nie inne, albo ktoś ich przestrzega bo jest katolikiem, albo nie i wg mnie kropka.
Ty masz na to taki pogląd, inna osoba ma inny, każdy by dodał najchętniej coś od siebie. I jak by to wyglądało wtedy, te zasady.
Zawsze znalazłby się ktoś, komu by nie pasowały.
Nie dogodzi się wszystkim, niestety.

Ja się zgadzam z Tobą, wierzę w Boga i chyba na tym się kończy mój "katolicyzm", ale mimo iż nie stosuję sie do tych zasad- szanuję je.

Poza tym mieszkanie z kimś przed ślubem nie da Ci gwarancji, że przetrwacie i "pasujecie", bo dzisiaj możecie pasować, a po paru latach każde z was się zmieni i od was tylko będzie zależało, czy dalej razem idziecie przez życie i pokonujecie przeciwności.
Więc to sprawdzenie się przed, to zawsze coś, ale żadna gwaranacja

---------- Dopisano o 22:10 ---------- Poprzedni post napisano o 22:07 ----------

Napisane przez Anethka

I jeśli takie zdanie ma osoba, która katolikiem nie jest - w porządku. Katolik to osoba, która zgadza się z zasadami kościoła i się do nich stosuje, jeśli tego nie robi to nim nie jest. A akurat to czy któraś z tych zasad jest bzdurna czy nie, nie jest ważne.

dokładnie, też tak myśle

i nie ma co dodawać tu swoje teorie i ulepszenia tych zasad, bo wybór tu jest prosty

[aktaga13]

Napisane przez Anethka

Przyznam, że śledzę ten temat od początku i naprawdę jestem zdumiona hipokryzją niektórych osób .
"Wierzę w boga, chodzę do kościoła, uważam się za wzorową katoliczkę, jestem panną, błony już od dawna nie mam, a w torebce zawsze noszę tabletki anty... Co z tego, że Kościół Katolicki zabrania seksu przed ślubem? Dla mnie jest to idiotyczne, bo robię to z kimś kogo kocham!".

Tutaj mamy inny przykład, ale identyczną postawę:
"Deklaruję się jako wegetarianka, ba! Należę do Związku Wegetarian, ale każdego wieczoru zjadam pół kilograma wątróbki, bo przecież zasada, która mówi, że nie wolno tego robić jest nonsensem. W końcu bardzo ją lubię!".

Zarówno jedna jak i druga postawa to hipokryzja i (nie oszukujmy się) wywołuje szeroki uśmiech albo denerwuje wielu ludzi . Oczywiście tylko Ci, których postępowanie jest takie samo, jak któreś z tych opisanych powyżej, szukają usprawiedliwienia dla siebie, dla tego, co robią, bo ONI nie widzą nic złego w swojej postawie.
Smutne jest nie to, że ludzie nie potrafią żyć zgodnie z zasadmi religii, którą wyznają, ale to, że nawet im na tym nie zależy. Jeśli tak dobrze radzą sobie z klasyfikacją uczynku, w kategorii: grzech-nie grzech (niezależnie od tego, jakie stanowisko przyjmuje kościół), to nie rozumiem czemu tyle trudności sprawia im uświadomienie sobie, że przez swoje zachowanie katolikami nazwać się nie mogą.

dobre z tymi wegetarianami]

Napisane przez rapifen

Ja oszaleję od takich postów Nie mam siły otwierać paszczy żeby kogoś uświadamiać

no dosłownie!

Napisane przez rapifen

Tolerować to ja mogę że chłop słucha death metalu, ogolił się na łyso i wytatuował na głowie psa bez nóg. Seks to zupełnie co innego. I to nie znaczy że ktoś ma kogoś w d... wypraszam sobie takie teksty ;}
Są dziewczyny które się ze mną nie zgodziły i bardzo ładnie to ujęły bez obrażania mnie, ty natomiast rzucasz jakimiś mało smacznymi hasłami.

uśmiałam się do monitora

[BioIvO]

Napisane przez rapifen

Tolerować to ja mogę że chłop słucha death metalu, ogolił się na łyso i wytatuował na głowie psa bez nóg. Seks to zupełnie co innego. I to nie znaczy że ktoś ma kogoś w d... wypraszam sobie takie teksty ;}
Są dziewczyny które się ze mną nie zgodziły i bardzo ładnie to ujęły bez obrażania mnie, ty natomiast rzucasz jakimiś mało smacznymi hasłami.

No co Ty?! Przecież nie obrażam nikogo. Nie pisałam do Ciebie. Poza tym odniosłam sie do konkretnej wypowiedzi. Przeczytaj na spokojnie to co pisałam wcześniej.

[ciri15]

Napisane przez BioIvO

Wszelkie zmany w kościele mają przebieg nie rewolucyjny a ewolucyjny.

Ważne ze są możliwe. Ja myślę, że w tej kwestii dużo się zmieni, choc ja tego nie dożyję

[rapifen]

Nie pisałaś do mnie ale to co napisałaś tak czy siak odnosi się do moich poglądów.

[BioIvO]

Napisane przez Klarissa

Nawet jeśli to co w tym złego, bo nie rozumiem? Jednemu znalezienie idealnego partnera udaje się od razu, innym może zająć trochę czasu. Człowiek ma prawo do błędów także w sferze uczuć.

Każdy szuka szczęścia tak jak chce i umie. Daltego pisałam o wolnej woli. Jedni mają bardziej surowe zasady moralne inni mniej. A Kościół ma swoja naukę.

[intense2103]

Napisane przez BioIvO

Narzeczeństwo przez 10 lat to już jakieś nieporozumienie. Rozumiem rok, 2 ew. 3 lata ale takie wieloletnie związki są albo konkubinatem albo są bez przyszłości.

Mało jest par, które tak żyją? Sama znam jedną, która jest ze sobą od początku liceum (mieli po 16 lat), a teraz planują ślub w 10 rocznicę swojego związku. Czy to coś dziwnego? Chyba to dobrze, że chcieli skonczyć studia, "ustatkować" się jakoś. Mieli biec do ołtarza od razu po liceum?

Ja, pewnie jak wiele innych dziewczyn chciałabym wziąć ślub z TŻtem po studiach. Na pewno będziemy ze sobą wtedy dużo dłużej niż 2-3 lata.

[balletoevs]

Ale przecież mowa o narzeczeństwie a nie stażu związku

[intense2103]

Musiałam źle zrozumieć. To do mnie podobne . Dzięki za uświadomienie

[Blondi2989]

I to jest właśnie temat mojej bolączki... Ja jestem wierząca, chodzę do Kościoła, spowiadam się, swój pierwszy raz mam przed sobą. I ja może skłonna byłabym do utrzymania swojego dziewictwa, ale nie mogę być egoistką i oczekiwać tego samego od mojego TŻ, który będzie tego potrzebował... To jest takie trudne do ogarnięcia...

[tofaniutka]

ja uważam, że kościół za bardzo wtrąca się w sprawy intymne... jest bardzo mało ludzi którzy patrzą pod tym względem na wiarę tak więc pójdziemy do piekła.... tak serio wasze propozycje "zmień wiarę" są po prostu głupie. I co ma się "odchrzcić", "odbierzmować", i "odkomunić"- wiem , nie ma takich słów, no ale nie wiem jak ja mam to nazwać...

[BioIvO]

Napisane przez Blondi2989

I to jest właśnie temat mojej bolączki... Ja jestem wierząca, chodzę do Kościoła, spowiadam się, swój pierwszy raz mam przed sobą. I ja może skłonna byłabym do utrzymania swojego dziewictwa, ale nie mogę być egoistką i oczekiwać tego samego od mojego TŻ, który będzie tego potrzebował... To jest takie trudne do ogarnięcia...

Tak sie zastanawiam właśnie- niby "dzisiejsze kobiety" są takie uświadomione ale jeszcze tyle przesądów krąży wśród dziewczyn. Nie pierwszy raz słyszę, że dziewczyna sama nie wyszłaby z inicjatywą rozpoczęcia współżycia ale decyduje sie na to ze względu na chłopaka (a bo chłopak w tym wieku to wiadomo, a bo przecież nie będzie czekał, bo jemu na tym zależy itp.) No kurcze, macie chyba wpływ na wasze decyzje. Na seks powinny świadomie decydować sie dwie dorosłe osoby. Tak aby dla obojga był na to właściwy czas, miejsce itp. Żeby nie stawiać się w sytuacji: bo tak musiałam, bo tak było trzeba- tylko bo chciałam tego na 100%. Teraz są już takie czasy, że kobieta i mężczyzna są równouprawnieni w związku.

[cerveza]

Napisane przez tofaniutka

ja uważam, że kościół za bardzo wtrąca się w sprawy intymne... jest bardzo mało ludzi którzy patrzą pod tym względem na wiarę tak więc pójdziemy do piekła.... tak serio wasze propozycje "zmień wiarę" są po prostu głupie. I co ma się "odchrzcić", "odbierzmować", i "odkomunić"- wiem , nie ma takich słów, no ale nie wiem jak ja mam to nazwać...

fachowo to się nazywa apostazja

[Neciak89]

Napisane przez cerveza

fachowo to się nazywa apostazja

Dobrze wiedzieć. A tak z ciekawości, bo może wiesz, jak to się odbywa?

[Blondi2989]

Napisane przez BioIvO

Tak sie zastanawiam właśnie- niby "dzisiejsze kobiety" są takie uświadomione ale jeszcze tyle przesądów krąży wśród dziewczyn. Nie pierwszy raz słyszę, że dziewczyna sama nie wyszłaby z inicjatywą rozpoczęcia współżycia ale decyduje sie na to ze względu na chłopaka (a bo chłopak w tym wieku to wiadomo, a bo przecież nie będzie czekał, bo jemu na tym zależy itp.) No kurcze, macie chyba wpływ na wasze decyzje. Na seks powinny świadomie decydować sie dwie dorosłe osoby. Tak aby dla obojga był na to właściwy czas, miejsce itp. Żeby nie stawiać się w sytuacji: bo tak musiałam, bo tak było trzeba- tylko bo chciałam tego na 100%. Teraz są już takie czasy, że kobieta i mężczyzna są równouprawnieni w związku.

Zgadzam się. Mamy po 20 lat, jesteśmy dorośli i ja powiedzmy w tej chwili jeszcze nie jestem na to gotowa ze względu na krótki czas trwania związku, ale wiem, że niedługo dojrzeję do tej decyzji, w której mogłabym powiedzieć - tak, jestem odpowiedzialna, chcę tego, z miłości i tak dalej, ale... no właśnie pozostaje to ale w kwestii wiary...

[cerveza]

Napisane przez Neciak89

Dobrze wiedzieć. A tak z ciekawości, bo może wiesz, jak to się odbywa?

Na tej stronie jest wszystko http://apostazja.pl/

---------- Dopisano o 19:53 ---------- Poprzedni post napisano o 19:50 ----------

Napisane przez Blondi2989

Zgadzam się. Mamy po 20 lat, jesteśmy dorośli i ja powiedzmy w tej chwili jeszcze nie jestem na to gotowa ze względu na krótki czas trwania związku, ale wiem, że niedługo dojrzeję do tej decyzji, w której mogłabym powiedzieć - tak, jestem odpowiedzialna, chcę tego, z miłości i tak dalej, ale... no właśnie pozostaje to ale w kwestii wiary...

Jeśli chcesz być członkiem kościoła musisz akceptować jego zasady i powstrzymywać się od współżycia pozamałżeńskiego, a później nie możesz używać antykoncepcji.
Jeśli nie akceptujesz zasad, zawsze możesz być po prostu chrześcijanką niezrzeszoną i nie chodzić na msze czy do spowiedzi. Kościół do wiary nie jest potrzebny.

[BioIvO]

Napisane przez tofaniutka

ja uważam, że kościół za bardzo wtrąca się w sprawy intymne... jest bardzo mało ludzi którzy patrzą pod tym względem na wiarę tak więc pójdziemy do piekła.... tak serio wasze propozycje "zmień wiarę" są po prostu głupie. I co ma się "odchrzcić", "odbierzmować", i "odkomunić"- wiem , nie ma takich słów, no ale nie wiem jak ja mam to nazwać...

Za bardzo się wtrąca? To znaczy, że trochę może się wtrącać ale nie za dużo?
Na szczęście to nie ludzie oceniają kto gdzie "pójdzie".
Jednak sprawa jest prosta- skoro znasz "zasady" wiary katolickiej (a znasz bo po bierzmowaniu jest sie dorosłym, świadomym katolikiem) i je łamiesz to robisz to z premedytacją.

[ciri15]

Napisane przez cerveza

Jeśli nie akceptujesz zasad, zawsze możesz być po prostu chrześcijanką niezrzeszoną i nie chodzić na msze czy do spowiedzi. Kościół do wiary nie jest potrzebny.

O. Ciekawe. A można być chrześcijanką niezrzeszoną i chodzić do kościoła? Bo trudno bybyło mi z tego zrezygnować całkiem. Chyba nie ma takiego zakazu?