Dla kotów i psów jest podwórko a nie dom. Często słyszane zdanie..

[tutmirlajt]

Wg mnie to zupełna nieprawda. I szczerze mówiąc szkoda mi piesków uwiązanych na łańcuchu..

[paulina150528]

Przecież nie wszystkie psy i koty na podwórku żyja na uwięzi
Ja jestem przeciwniczką trzymania psów na łańcuchu jak i w mieszkaniach o minimalistycznych gabarytach.Bo i w jednym jak i drugim przypadku zwierze się męczy.

[iloneczka1]

Inne zdanie które słyszałam na wsi, towarzyszyło wypedzaniu głodnych kotów na dwór w zimie w porze obiadowej właścieli - idź na "mysy"

[esfira]

na wsi koty trzyma się, żeby łapały myszy. Myszy są w stodole.
Troche to naiwne liczyć na to, że ludzie na wsi będą trzymać koty w domu, kot na wsi nie jest traktowany jako zwierzę towarzyszące, tylko jako myszołap i tyle.

[iloneczka1]

Nie u wszystkich są tylko w stodole. Nie wszyscy tak traktują koty na wsi mimo posiadania myszy, nawet tylko w stodole. Dlatego u tych jednych gospodarzy zwrócilam na to uwagę, że robią inaczej. No ale czego można chcieć. generalnie kot najedzony też będzie polował, przykładem moje trzy na wakacjach.

[andere]

Moja babcia ma na wsi 3 koty(jeszcze niedawno 4). Kiedy przyjadę to Kicia śpi zakopana w pościeli, Rudy grzeje futro przy piecu, a jedyna Duśka siedzi na podwórku, bo jej ta kocia hołota nie psuje Ogólne zdziwienie sąsiadów, bo pies na łóżku, bo karma w miskach, bo kot je mięso.
Np. u sąsiada jeżeli kot próbuje wejść do domu to jest krzyk: 'na myszy wooooooon!'. Taka wioska, że ludzie od siebie małpują i zaczęli też dawać karmę

[skarbiatko]

to jest zdanie egoistów chyba...

[HDaisy]

no niestety, ludzie starej daty ze wsi na ogół (!) twierdzą, że kot jest na myszy, a pies do pilnowania podwórka. Nie nadają się do siedzenia w domu.

Choć znam też i młodych gospodarzy, gdzie pies siedzi w zamknięciu i dostaje jakieś zlewki z obiadów + chleb z rozcieńczoną wodą. Paranoja. Proszenie i gadanie nic nie daje, są zupełnie odporni na wszelkie argumenty.

[iloneczka1]

Najgorzej jak wyjadą i zostawią go na psatwę losu bo sprzedali dom. Miałam raz takiego dwa miesiace na przechowaniu. Chciał zjeść miskę a na dźwięk głosu wciskał się pod stół.

[illuvies]

A ja - jeśli chodzi o koty - to powiem Wam, że wolę zachowanie ludzi ze wsi, niż hipokryzję miastowych, którą prezentuje np. moja matka. Jeśli kot nie jest traktowany jako zwierzę domowe, przytulanka etc., tylko myszołap - to jak najbardziej, niech siedzi na dworze. Natomiast do furii doprowadzają mnie teksty - kontrargumenty, jeśli chodzi o sterylkę/kastrację i niewypuszczania kotów na dwór - że to nienaturalne, i oczekiwanie od futrzaka, że będzie się miział i grzał nogi w nocy.

[paulina150528]

Napisane przez HDaisy

no niestety, ludzie starej daty ze wsi na ogół (!) twierdzą, że kot jest na myszy, a pies do pilnowania podwórka. Nie nadają się do siedzenia w domu.

Choć znam też i młodych gospodarzy, gdzie pies siedzi w zamknięciu i dostaje jakieś zlewki z obiadów + chleb z rozcieńczoną wodą. Paranoja. Proszenie i gadanie nic nie daje, są zupełnie odporni na wszelkie argumenty.

Jak dla mnie pies powinien być na dworzu.Co wcale nie znaczy,że ma siedziec na uwięzi i zlewki jesc.
Jestem miłosniczką zwierzat od dziecka i mam małe zoo u siebie,ale z całym szacunkiem dla moich czworonoznych przyjacół w domu ich trzymac nie bede.I owszem pilnowanie domu i jego domowników jest jego zadaniem A wcale starej daty nie jestem.

O kotach nie będe się rozwodzic bo....lepiej nie bede kończyć

[Scio]

Moja ciocia ma 3 kotki, jedną dziką kotkę - dochodzącą i dwa podwórkowo-domowe. Mimo, że dostają jedzenie i tak polują na myszy, przynoszą je do domu i rzucają cioci pod nogi chwaląc się zdobyczą

[iloneczka1]

Mój jakby miał warunki, całą dobę siedzialby na zewnątrz. Taki zawzięty na pilnowanie, stróżowanie, zapachy, gonitwy. Zwlaszcza w zimie. Nos mi kiedyś odmarzl ale nie udało mi się go zapedzić do klatki schodowej. Został do czwartej rano na polu. , ma trochę z husky ale glównie wilk schroniskowy.

[marchewkowe pole]

Napisane przez paulina150528

Jak dla mnie pies powinien być na dworzu.Co wcale nie znaczy,że ma siedziec na uwięzi i zlewki jesc.
Jestem miłosniczką zwierzat od dziecka i mam małe zoo u siebie,ale z całym szacunkiem dla moich czworonoznych przyjacół w domu ich trzymac nie bede.I owszem pilnowanie domu i jego domowników jest jego zadaniem A wcale starej daty nie jestem.

O kotach nie będe się rozwodzic bo....lepiej nie bede kończyć

a dlaczego "z całym szacunkiem" (gdzie tu szacunek i dla kogo) nie będziesz ich trzymać w domu, skoro określasz mianem przyjaciół? twój pies jest twoim przyjacielem ale co- jednocześnie sługą i niewolnikiem- ma zadania i musi się z nich wywiązywać? to chyba nie pasuje do siebie. albo się jest miłośnikiem zwierząt i traktuje je na równi z innymi domownikami albo użytkowo, bez pretensji do wielkich słów.

odnośnie tematu- biorąc pod uwagę ze definicja zwierzęcia "kot" i "pies" zawiera w sobie słowa "udomowiony gatunek ssaka"- powinno ono mieszkać w domu, chyba że samo wybrało inaczej. jeśli zwierzę chce wejść do domu (nie robi tego przecież bez przyczyny- jest głodne, jest mu zimno, potrzebuje towarzystwa) a opiekun je wyrzuca na zewnątrz "bo tam jest jego miejsce" to to jest barbarzyństwo. nie wiem po co ludziom zwierzęta skoro nie potrafią ich godnie traktować.

[paulina150528]

Napisane przez marchewkowe pole

a dlaczego "z całym szacunkiem" (gdzie tu szacunek i dla kogo) nie będziesz ich trzymać w domu, skoro określasz mianem przyjaciół? twój pies jest twoim przyjacielem ale co- jednocześnie sługą i niewolnikiem- ma zadania i musi się z nich wywiązywać? to chyba nie pasuje do siebie. albo się jest miłośnikiem zwierząt i traktuje je na równi z innymi domownikami albo użytkowo, bez pretensji do wielkich słów.

odnośnie tematu- biorąc pod uwagę ze definicja zwierzęcia "kot" i "pies" zawiera w sobie słowa "udomowiony gatunek ssaka"- powinno ono mieszkać w domu, chyba że samo wybrało inaczej. jeśli zwierzę chce wejść do domu (nie robi tego przecież bez przyczyny- jest głodne, jest mu zimno, potrzebuje towarzystwa) a opiekun je wyrzuca na zewnątrz "bo tam jest jego miejsce" to to jest barbarzyństwo. nie wiem po co ludziom zwierzęta skoro nie potrafią ich godnie traktować.

A gdzie powiedziałam,że jest sługąI zapewniam Cie,że moje psy mają lepiej u mnie na dworzu niż te duże trzymane na 40 metrach mieszkania i wychodzące na spacerek dwa razy dziennie

P.s.Głodne nie chodzą,toważystwo tez maja a zimno im napewno nie jest

[marchewkowe pole]

cieszę się, że twoje zwierzęta mają tak dobrze, mam taką nadzieję , ale nie odpowiedziałaś na pytanie dlaczego nie będziesz trzymać zwierząt w domu. bo pobrudzą dywan?

piszesz ogólnie o psach, generalizując jakby wszystkie miały takie same potrzeby a to jest relatywne- jeden pies będzie szczęśliwy siedząc cały dzień na mrozie a inny w 40metrowym mieszkaniu z dwoma spacerkami dziennie.
trzeba dostosować warunki do rodzaju zwierzęcia.
taki husky lubi przebywać na dworze ale chyba nie trzymałabyś na podwórku jakiegoś yorka czy pudla? nierasowych to też dotyczy, są takie co lubią jeść i spać cały dzień a są i takie które ciężko zapędzić do domu.

[SuZana1986]

zapominacie o jednej rzeczy to są zwierzęta które zawsze były na dworze nie licząc zwierząt egzotycznych które przystosowane sa do inneg klimatu to naprawde nic sie im nie stanie.... oczywiscie przypadki ze pies caly czas jest w domu a nagle cos was wzielo zeby go w zimie wywalic i ma byc na dworze to nie.... musicie odrazu ustalic gdzie ma byc pies i sie tego trzymac pies da sobie rade naprawde ( caly czas mowa o psach z naszej strefy klimatycznej)
wiec
wszystko zależy od tego do czego przyzwyczaisz psa ( o kotach sie nie wypowiadam bo nie wiem nigdy nie miałam ..... psy miałam trzy)

[paulina150528]

Napisane przez marchewkowe pole

cieszę się, że twoje zwierzęta mają tak dobrze, mam taką nadzieję , ale nie odpowiedziałaś na pytanie dlaczego nie będziesz trzymać zwierząt w domu. bo pobrudzą dywan?

piszesz ogólnie o psach, generalizując jakby wszystkie miały takie same potrzeby a to jest relatywne- jeden pies będzie szczęśliwy siedząc cały dzień na mrozie a inny w 40metrowym mieszkaniu z dwoma spacerkami dziennie.
trzeba dostosować warunki do rodzaju zwierzęcia.
taki husky lubi przebywać na dworze ale chyba nie trzymałabyś na podwórku jakiegoś yorka czy pudla? nierasowych to też dotyczy, są takie co lubią jeść i spać cały dzień a są i takie które ciężko zapędzić do domu.

Wiesz ja mówie akurat o dużych psachCzemu ich bym nie trzymała w domu?Bo najzwyczajniej w świecie byłaby to dla nich męczarnia a dom mam całkiem spory. Ciężko byłoby mi trzymać ich aż pięć w domu.Zresztą ja pisze o psach dużych a nie psach maskotkach domowychGdybym miała takiego krasnala małego oczywiste,że miałby swoje miejsce w domu bo na moim podwórku by zabłądził

Generalnie jak dla mnie pies powinien miec swobode bo niestety nikt mnie nie przekona,że taki owczarek czy husky w mieszakniu czuje się rewelacyjnie.I oczywiście idąc tym tropem nie uznaje łańcuchów i ciasnych kojców To,że trzymam je na dworzu też nie świadczy o braku przyjazni do czteronogich.Bo,zeby byc ich przyjacielem i szanowac zwierze nie musze ich we własnym łózku trzymac.

[iloneczka1]

To jest wszystko bardzo indywidualne.
Mój wilkohusky źle się czuje w mieszkaniu, (6 piętro). 4 razy dziennie owszem, wychodzi, ale biegać nie bardzo ma jak, bo zaraz jak ludzie widzą psa bez smyczy dzwonią do straży miejskiej. Rozumiem, były przypadki pogryzień. Ja nie miałam jeszcze kontaktu fizycznego z tymi panami ale sąsiedzi mieli chociaż jeden psiur był bez zębów i stary. Ale waga była regulaminowa, więc 300zł.
W nocy pies wędruje od łóżka do posłania, na gołą podlogę, stoi oparty o parapet i wącha. On by był szczęśliwy całą noc na polu, i moje dwa koty. Trzeci musi być zakopany w szafie w swetrze
Mój na polu za osiedlem jak sie zmęczy gonieniem i zniknie mi z oczu, kopie dziurę w ziemi w krzakach i odpoczywa w niej. Jak w budzie.
Ale już suczka sąsiadki, foxterier, siknie i ciągnie do domu.

Mój nie moze spac na polu, nawet jakby miał obejście do dypozycji, po ostrych zapaleniach płuc z zamierzchłej przeszłości, gdy nie był u mnie, wskazane łóżeczko Pańci.

[nenowka152900]

wstyd się przyznać ale moi rodzice mieli właśnie takie podejście, ale dużo im wyjaśniłam i teraz chwalą się sąsiadom, że mają koty kastraty mamy 2 psy ( w kojcach) oraz kotki, które kursują między domem a polem. nie wyobrażam sobie zabronić wychodzenia im na pole, na pewno było by im smutno i nie były by zadowolone z tej zmiany.

[illuvies]

Napisane przez nenowka152900

wstyd się przyznać ale moi rodzice mieli właśnie takie podejście, ale dużo im wyjaśniłam i teraz chwalą się sąsiadom, że mają koty kastraty mamy 2 psy ( w kojcach) oraz kotki, które kursują między domem a polem. nie wyobrażam sobie zabronić wychodzenia im na pole, na pewno było by im smutno i nie były by zadowolone z tej zmiany.

Moi rodzice dalej twierdzą, że kot musi sobie poużywać, no i kocur jest taki śliczny to bylo by wstyd, gdyby nie porobił równie pięknych kociąt... No i jako że mam dwie znajdy, wciąż młode, to je wychowuję jako niewychodzące - nie mają za czym tęsknić - a zamknięcie kota, ktory ma w nawyku wychodzenie na dwór, to dla niego krzywda, mimo, że w dobrej wierze...

[andere]

Napisane przez illuvies

Moi rodzice dalej twierdzą, że kot musi sobie poużywać, no i kocur jest taki śliczny to bylo by wstyd, gdyby nie porobił równie pięknych kociąt... No i jako że mam dwie znajdy, wciąż młode, to je wychowuję jako niewychodzące - nie mają za czym tęsknić - a zamknięcie kota, ktory ma w nawyku wychodzenie na dwór, to dla niego krzywda, mimo, że w dobrej wierze...

Skąd ja to znam? 'To jest kocur i byłby wstyd przed kocurami jakby bez jajek został'.

[iloneczka1]

Moje kocury zostały wykastrowane każdy dopiero około 2,5 roku życia. Są niewychodzące, blokowe. Z tego samego powodu, co w powyższym poście. Ale smród już był nie do wytrzymania. Wreszcie moje błagania zostały wysłuchane jak ktoryś narobił do kompa

[illuvies]

Napisane przez andere

Skąd ja to znam? 'To jest kocur i byłby wstyd przed kocurami jakby bez jajek został'.

Dokładnie! I dlatego będzie niewychodzący, bo szkoda, by się miał wstydzić...

[dottta]

Napisane przez paulina150528

Wiesz ja mówie akurat o dużych psachCzemu ich bym nie trzymała w domu?Bo najzwyczajniej w świecie byłaby to dla nich męczarnia a dom mam całkiem spory. Ciężko byłoby mi trzymać ich aż pięć w domu.Zresztą ja pisze o psach dużych a nie psach maskotkach domowychGdybym miała takiego krasnala małego oczywiste,że miałby swoje miejsce w domu bo na moim podwórku by zabłądził

Generalnie jak dla mnie pies powinien miec swobode bo niestety nikt mnie nie przekona,że taki owczarek czy husky w mieszakniu czuje się rewelacyjnie.I oczywiście idąc tym tropem nie uznaje łańcuchów i ciasnych kojców To,że trzymam je na dworzu też nie świadczy o braku przyjazni do czteronogich.Bo,zeby byc ich przyjacielem i szanowac zwierze nie musze ich we własnym łózku trzymac.

Wtrącę swoje 5 groszy mimo że nie miałam zamiaru. Duży pies dużemu psu nie równy i nie każdy moze mieszkacw budzie na dworze tylko dlatego że JEST DUŻY. Nie każdy jest przystosowany do tego, czyt. posiada podszerstek który stanowi warstwę termoizolacyjną czyli odpowiada za to że m.in. pies nie marznie.

[kania0407]

To i ja powiem co myślę..... Uważam, że nie można mylić dwóch rzeczy, mianowicie: zwierzęta pracujące i taki utrzymywane tylko dla przyjemności właściciela.
Nie raz byłam swiadkiem, gdy ludzie przygarniali ze schroniska duże, czasem nawet agresywne psy, jedynie po to by pilnowały domów, firm lub innych terenów prywatnych. Wierzcie, albo nie, ale te psy nie miały żadnych innych szans na adopcje, a tak ich warunki diametralnie się poprawiały: pełna miska, obszerny kojec i bieganie do woli co noc.
Podobnie z kotami, jeszcze nie widziałam gospodarstwa które gardziło by swoimi łowcami myszy, bo trzeba zaznaczyć, że kot sobie zawsze sam poradzi i nie potrzebuje opieki człowieka, no a cóż gospodarz myszy sobie nie nałapie:P
Tak więc podsumowując nie dajmy się koleżanki zwariować, jeśli zwierze ma zapewnione odpowiednie warunki, to nie ma nic złego w tym, że przy okazji trochę popracuje) przecież nawet york potrafi skutecznie zaalarmować domowników o wkroczeniu intruza))

[puczka14]

Gdy tata kupił mi psa, to myślałam że będzie spał w domu, u mnie w pokoju. Ale zaraz po zakupie, mój tato dał mi jasno do zrozumienia, że dom jest dla ludzi, a piesek może spać w kotłowni. Wcześniej go nie rozumiałam, teraz rozumiem. Moja babcia w mieście mieszka w bloku, i do niedawna miała psa w domu. W zupie, plackach, kanapkach, znajdywałam kłaki psa i myślałam że zaraz zwymiotuję. Psa bym może wpuściła do domu, nigdy kota, który skacze po meblach, i wszystko drapie. Niedobrze mi się robi na myśl, co by było gdyby mój kot w porze obiadu wskoczył mi na stół i zaczął wyjadać kotleta z talerza...

Moim zdaniem dla psa i kota jest podwórko, bo w końcu ich przodkowie żyli na dworze, i nic im nie było...

To jest moja opinia...

[miyya]

miałaś kiedyś kota ? Chyba nie bardzo jakbyś nie wiedziała u kota też można zakorzenić dobre nawyki mój kot właściwie od początku był dość grzeczny i wyobraź sobie że nie drapie i nie włazi na stół kiedy jem itd .. A co do trzymania zwierząt na dworze ja uważam że można je trzymać na dworze ale z rozsądkiem .. Należy zapewnić im dobre warunki mieszkalne .. dostateczną ilość kontaktu z człowiekiem no i przede wszystkim zadbać o to by nie marzły zimą o czym często właściciele zapominają!! Ja trzymam swoje zwierzęta w domu .. i nawet kiedy się wyprowadze za miasto to i tak pora wieczorna będzie sygnałem dla mojej "hołoty" że czas do domu do spania I nie rozumiem tego ludzkiego pedantyzmu .. Piszecie że pies dawno dawno temu trzymany był na dworze i wyłącznie użytkowy .. a człowiek dawno dawno temu używał kąpieli raz na miesiąc , i żył w glinianej chacie .. Zastanówcie sie tak porównywać można bez końca poza tym psy w dzisiejszych czasach nie są już takie odporne pod względem zdrowotnym jak kiedys .. Ja uważam że można trzymać zwierzęta na dworzu ale z rozsądkiem mimo tego moje zawsze były i będą żyły w domu bo serce by mi sie krajało gdybym ja siedziała w ciepłych pieleszach a mój przyjaciel marzł pod drzwiami ... Zresztą gdy pies jest na dworzu to już nie to samo .. ciężko jest z więzią pomiędzy pupilem a właścicielem więzią która psu jest bardzo potrzebna ..

[iloneczka1]

puczka14, nie komentuję, powiem jedynie, ze skrzywdzono Cię, wmawiając Ci takie zdanie o kotach i gdzie jest miejsce psa. Ciekawe, czy powiedziano Ci tez, ze miejsce kobiety jest w kuchni. Wcale bym się nie zdziwiła.
Coraz mniej dziwię się także skąd te pękające w szwach schroniska, a po krzakach, piwnicach i podworzach okaleczone, zdychające z głodu zwierzaki. To forum jednak to świetna statystyka i przekrojowo widać jaki jest w społeczeństwie stosunek do zwierząt.

Owszem, pies czy kot, mają potencjał i są przydatne "zawodowo", tylko co z nimi jak osiągną wiek emerytalny. A zanim osiągną, w jakich warunkach zasuwają i czy się potem poamięta o ich zasługach. Raczej nie.

Kotu powiesz raz "nie wolno", stanowczo zdejmiesz ze stołu, wsadzisz do kuwety razem z kupą z dywanu w papierku i już rozumie. Mam 3 (rzekomo niereformowalne, bo dorosłe z krzaków. NIc bardziej błędnego). Zeby człowiek miał taką zdolność pojmowania jak kot czy pies, świat byłby lepszy, mozesz być pewna.

Owszem, kłaki pies i kot rozpuszcza, jeżeli właściciel nie dba o stan jesgo futra. Mam zgrzebło dla królika i śladu kłaków w zupie. A koty śpią na połce i szafce obok lodówki. Czyli kudły powinny stanowić 50% naszego jadłospisu.
Pies po schronisku został w wannie przy okazji kilku kąpieli wyczesany zgrzebłem, około 10 kg klaków wyszło (ważone na mokro ). Teraz co kilka dni czeszemy na sucho na spacerze, zeby nie kudlić w domu i problem praktycznie nie istnieje.

Jest ryzyko że rzuci się na kotleta, jezeli jest głodny!!!! Znam z opowiadań wiejskich zdarzenia, ze kot coś tam "zeżarł ze stołu, wskoczył jak nikt nie widział". To było dlatego jak mniemam, że nie dawano mu jeść, tylko miał sobie upolować mysz. Mnie przez gardło nie przejdzie, jeżeli wcześniej nie naje się kot czy pies. Nie dlatego, ze się przyłączy do mojego kotleta (to by mi nie przeszkadzało , poza tym mój kot wie, że po stole się nie chodzi) tylko, że będzie patrzył i nie rozumial, ze ja jem a on nie. Po polsku mówiąc, będzie mu przykro


W innym wątku ankieta do wypełnienia na prośbę Wizażanki dotyczaca przesądów co do zwirząt domowych
https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=392636

Coś jednak jest na rzeczy.

[kromisia]

Ja tylko dodam ( bom nowa wiec wielkich przemowien nie bede pisac ), ze dopoki nie zamieszka sie z kotem nie dowie sie ile to mitow o nim krazylo.
Mieszkam z 3 kotami. Owszem sa klaczki ( ale nie w zupie, nie w kanapkach, nie w lodowce ) na kocach gdzie przesypiaja dlugie godziny. Nie jestem maniaczka, nie sprzatam non-stop, nawet nie odkurzam codziennie, a jestem alergigiem na kurz....wystarczy, ze odkurze 2 razy na tyd....czasami czesciej posciel gdyz kociaki przychodza w nocy do nas. Tak, tak, czasami spia z nami i nikomu to nie przeszkadza.
Nasze koty nigdy nie wyskakuja na stol kiedy jemy. Kilka razy zdarzylo sie, ze siadaly na krzesle i przygladaly sie A, ze dbamy o podstawowa higiene to nikt u nas na nic nie zachorowal.
Nasze koty maja dostep do ogrodka, ale nie poza. Mieszkamy w miescie i mimo iz za ogrodem jest cos à la laka, koty maja do dyspozycji tylko ogrod. Na noc sa zamykane. Ktos mi powie, ze zrobilam kotu krzywde.....a ja odpowiem, ze przygarniajac je jestem za nie odpowiedzialna..