Czy ja jestem egoistką?;(

[neska951]

Mój znajomy nie został w wojsku ,mimo że prosili go o to zapewniali pracę,bo chciał pobyć z dziewczyną [ nie wiem czy ona go naciskała] potem okazało się że nie tak łatwo tam wrócić.......musiał czekać rok na bezrobociu na szkolenie aby mógł wrócić do pracy w wojsku......
jeszcze na koniec tuż przed szkoleniem okazało się że niestey wypadł z listy i musi czekać rok......na szczęście wszystko dobrze się skończyło ale ile kłopotów i nerwów..... tp trochę inna sytuacja ale podobna.
niestety są takie czasy że trzeba łapać każdą szansę,macie przed sobą całe życie aby być razem..........jeśli on chce to robić i ma taką szansę pozwól mu na to, spróbuj postawić się w jego sytuacji, czy zrezygnowałabyś z takiej szansy jak byłabyś na jego miejscu? jeśli miałabyś szansę na pracę , która zapewniłaby Tobie i Twojemu TZ poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa w tych dziwnych, trudnych dla młodych ludzi czasach?

moim zdaniem jeśli naprawdę się kochacie to rozstanie wcale wam nie zaszkodzi, bo to co robicie robicie dla siebie , abyście mogli potem spokojnie żyć

[tama]

Napisane przez Fresa

Tamo,masz rację w tym ,co piszesz.

Ale pisałam już to wcześniej .
Trzeba wziąć pod uwagę także i to:

(...)

Póki co,dziewczyna nie może stawiać mu warunków,bo więzy małżeńskie ani dzieci ich nie łączą-nie mieszkają jeszcze razem .
Więc niby są razem,a jednak osobno.
I w tej sytuacji są jeszcze na etapie-gdy każde powinno mysleć przede wszystkim o sobie-bo jednością jeszcze nie są.

Freso, naturalnie Tobie również pewnej racji odmówić nie można.
Oczywiste jest, że nie samą miłością żyje człowiek. Szeroko pojęta samorealizacja - w zdobywaniu wykształcenia, w pracy zawodowej, w karierze - to ważny aspekt życia. I można go czasami zaprzepaścić jedną źle podjętą decyzją, a potem mieć pretensje do partnera o złamane życie. Dlatego napisałam, że chłopak powinien mieć udział w podjęciu decyzji, aby nie miał prawa kiedyś tam w przyszłości zrzucić z siebie odpowiedzialności za konsekwencje: "O Ty zaborcza Pati, karierę mi zrujnowałaś!"

Jednocześnie Pati_j ma prawo "zagrozić" mu swoimi przeczuciami, że dłuższej rozłąki nie wytrzyma, że inaczej wyobraża sobie swój szczęśliwy związek. Że ten wyjazd może ich uczucie zniszczyć, zabić. Ma prawo to wszystko wyrzucić z siebie, aby on któregoś pięknego dnia nie obudził się z ręką w nocniku, gdy nie będzie miał już do kogo z tego Cieszyna wracać.

Nie sprowadzałabym jedności do więzów małżeńskich, potomków i wspólnego mieszkania. Jedność między dwojgiem ludzi to chyba bardziej stan ducha, niż to, co materialnie bądź formalnie wiąże.

Napisane przez Fresa

Teraz odkryłaś wszystkie (chyba) karty.
I teraz mogę odpowiedzieć Ci na pytanie ,które zadałaś w tytule.
Tak,jesteś egoistką.

Nie zgadzam się z pogrubionym. Ja to wszystko, co opisała Autorka wątku (szczególnie uwaga o "fikcyjnym" związku) postrzegam jako troskę o miłość, która jest WSPÓLNYM interesem Pati_j i jej TeŻeta. Gdyby Pati była egoistką - nie byłoby tego wątku, nie byłoby wątpliwości w nim zawartych, nie byłoby prośby o rady. Byłoby natomiast postawienie chłopaka pod ścianą z "argumentem" albo Cieszyn, albo ja - wybieraj.

[amistad.k.m.s]

Napisane przez Fresa

Teraz odkryłaś wszystkie (chyba) karty.
I teraz mogę odpowiedzieć Ci na pytanie ,które zadałaś w tytule.
Tak,jesteś egoistką .
Chcesz sobie podporządkować TŻeta nie licząc sie z jego potrzebami (tak,tak-praca to potrzeba),tylko ze swoimi zachciankami(pobyć trochę z nim ,żeby nabrać sił do ponownego rozstania).


Tak-przecież praca będzie na niego czekała .

Pozwolę sobie podpisać się pod twoją wypowiedzią Myślę tak samo

[wenedka]

Napisane przez Pati_j

Fresa uważasz że to jest egoizm że chcę być z moim TŻ widzieć go i czuć a nie tylko opierać się na telefonach itp? Bo ja uważam że milość trzeba pielęgnować a nie da się tego robić przez same smsy i rozmowy telefoniczne, przynajmniej nie na tak długi okres. i skoro mój TŻ nie chce sam podjąć decyzji to myślę ze on też ma dosyć takiego "fikcyjnego" zwiazku

dzięki, czyli wychodzi na to, ze mój związek na odległośc jest fikcyjny?
Bardzo egoistycznie podchodzisz do tej sprawy. Pozwól facetowi się rozwijać, jego żoną nie jesteś, a z tego co wiem, to jeszcze Ci się nawet nie oświadczył.

[tama]

Napisane przez wenedka

dzięki, czyli wychodzi na to, ze mój związek na odległośc jest fikcyjny?
Bardzo egoistycznie podchodzisz do tej sprawy. Pozwól facetowi się rozwijać, jego żoną nie jesteś, a z tego co wiem, to jeszcze Ci się nawet nie oświadczył.

Wenedko, Pati nigdzie nie napisała, że TWÓJ związek na odległość jest fikcyjny
Przedstawiła SWOJĄ historię.
Być może Ty i Twój TŻ radzicie sobie z rozłąką (to cudownie ).
Pati_j - nie.
Co nie znaczy, że jest egoistką.
Z tego co widzę nie stawia swojemu chłopakowi ultimatum. Prosi nas o rady, gdyż szuka najlepszego dla nich dwojga rozwiązania, na co otrzymała JEGO przyzwolenie.

[Fresa]

Napisane przez Pati_j

Fresa uważasz że to jest egoizm że chcę być z moim TŻ widzieć go i czuć a nie tylko opierać się na telefonach itp? Bo ja uważam że milość trzeba pielęgnować a nie da się tego robić przez same smsy i rozmowy telefoniczne, przynajmniej nie na tak długi okres. i skoro mój TŻ nie chce sam podjąć decyzji to myślę ze on też ma dosyć takiego "fikcyjnego" zwiazku

Tak-nadal podtrzymuję to ,co napisałam wcześniej.
A nie sztuką jest pięlęgnować miłość,gdy ma się kogoś na wyciągnięcie ręki-ale wtedy,gdy ta druga osoba jest daleko.
Poza tym wna pewno przyjeżdżałby do domu od czasu do czasu przecież.

Napisane przez Rena

A mozesz sie uczyc w Cieszynie? tzn tam robic mature?

Właśnie .

Napisane przez Pati_j

nie ma szans tam nie ma kierunku architektury krajobrazu i zresztą to jest nierealne

No widzisz.
On ma zrezygnować dla Ciebie z marzeń o wykonywaniu takiej pracy w jakiej będzie czuł się dobrze i ma okazję teraz się zaczepić.

A Ty nie jesteś zdolna dla niego zrezygnować z tej architektury.
Przecież równie dobrze możesz skończyć profil ogólny-po tym profilu ludzie też idą na studia i to na każdy kierunek.

A samo liceum i matura pracy w zawodzie architekta Ci nie dadzą.

Więc nie masz nic do stracenia.

Napisane przez Pati_j

do Anglii chcieliśmy jechać na pracę sezonową na wakacje na 2 miesiące, nocleg mielibyśmy pewny bo mieszka tam przyjaciel mojego TŻ

Do wakacji jeszcze kilka miesięcy do przodu mamy.
Akurat tyle,ile potrzeba Twojemu TŻ na szkolenie.

Więc można mieć i to i to .

Najpierw szkolenie-a na wakacje-do pracy do Anglii .

[Pati_j]

Ach powoli....
Freso po pierwsze ja się uczę w technikum a nie w liceum i za rok piszę maturę i zdaję egzamin zawodowy. Jeśli byłoby to liceum to nie miałabym nic do stracenia bo maturę mogę zrobić w każdej innej szkole ale wybrałam właśnie technikum żeby mieć jednak tego technika I maturę.
Po drugie problem nie jest w mojej decyzji tylko w samej realizacji takiego pomysłu. Może akurat Ty masz tolerancyjnych rodziców którzy pochwalają usamodzielnianie się córki ale JA TAKICH NIE MAM. Moi mi nawet nie dadzą do końca zaprezentować planu mojej przeprowadzki do Cieszyna. To nie jest takie proste. I przecież ja nie zabraniam mu rozwijania się bo chcę żeby tam pracował ale najpierw chcę trochę zadbać o nasz związek który przez te ostatnie 9 miesięcy trochę jednak podupadł. I skoro on sam nie chciał podjąć decyzji to wydaje mi się że mu też nie było łatwo i też ma wątpliwości czy nasz związek wytrzyma jeszcze tak długą rozłąkę.

[Momo]

Dodam jeszcze,że samą miłością żyć się nie da - czasami trzeba coś zjeść.Twój TŻ jest rozsądny i myśli o przyszłości.
Ty jesteś na utrzymaniu rodziców(jak sądzę),więc takie sprawy jak czynsz,pieniądze na jedzenie ,ubranie - nie obchodzą Cię.A Twój chłopak chciałby się usamodzielnić,znależć kontretną pracę i zapewnić bezpieczny byt Wam obojgu.To naprawdę dobrze o nim świadczy

[Fresa]

Nikt nie powiedział,że decyzja jest/będzie łatwa.

Napisane przez Momo

Dodam jeszcze,że samą miłością żyć się nie da - czasami trzeba coś zjeść.Twój TŻ jest rozsądny i myśli o przyszłości.
Ty jesteś na utrzymaniu rodziców(jak sądzę),więc takie sprawy jak czynsz,pieniądze na jedzenie ,ubranie - nie obchodzą Cię.A Twój chłopak chciałby się usamodzielnić,znależć kontretną pracę i zapewnić bezpieczny byt Wam obojgu.To naprawdę dobrze o nim świadczy

Zgadzam się z Momo .

[neska951]

Pati_j przeczytałś może co napisałam o pracy w wojsku..............

odpowiedz na pytanie : jaką decyzję podjęłabyś na jego miejscu?

Uważam że chłopak jest bardzo w Tobie zakochany ,że pozostawił Tobie tą decyzję, ja powiem szczrze że jak bym była na jego miejscu podjęłabym to wyzwanie , kierując się przyszłością mojego związku..................

[**pysiaczek**]

Moim zdaniem powinien skorzystac z okazji, jaką daje mu wojsko..

[Mademoiselle Abricot]

Jasne, pysiaczek ma rację. On niech tylko łapie pracę, jak może, ty w spokoju skończysz szkołę, a prędzej czy później i tak wszystko się poukłada. Kwestia cierpliwości. Potraktuj to jako próbę. Wiem, że ten czas może wydać Ci się wiecznością, ale jeśli naprawde nie pozwolisz mu wykorzystać tej szansy to - wybacz - sądzę, że BĘDZIE to egoistyczne z Twojej strony.

[Pati_j]

no ta... niby decyzja jest dla wszystkich oczywista ale dla mnie nie jest to takie łatwe pytacie jak ja bym zrobiła na jego miejscu? tu jestem pewna ze nie ryzykowałabym mojego związku skoro widzę że jest on już i tak dość nadwyrężony ostatnimi 9 miesiącami. Ja bym zrezygnowała, naprawdę. Ale nie mam zamiaru mu tego mówić bo pomyśli że w takim razie on też musi zrezygnować. A chcę żeby to była przemyślana decyzja no cóż co będzie to będzie...

[Engelchen]

tak, jasne
zrezygowalabys z pracy architekta krajobrazu gdyby nasunela sie taka propozycja, ze teraz albo nigdy? albo gdybys dostala sie na studia na jakas renomowana uczelnie ale z dala od niego?
piszesz ze on bedzie mial mozliwosc podjecia tej samej pracy we wrzesniu ale masz na to gwarancje?
moj brat ma podobna dziewczyne do ciebie
tez zawsze jej potrzeby sa wazniejsze niz jego dobro
wybacz moj ton (byc moze odbierasz go jako niemily) ale tyle osob radzi ci zebys dala mu szanse na samorealizacje a ty dalej probujesz nas przekonac ze twoj punkt widzenia jest sluszny
poza tym dlaczego niby wasz zwiazek podupadl? to juz nie kochacie sie tak jak przed 9 miesiacami?

[calkiem-spoko]

Napisane przez Engelchen

moj brat ma podobna dziewczyne do ciebie
tez zawsze jej potrzeby sa wazniejsze niz jego dobro

Bez przesady. Wcale nie odbieram Pati jako egoistki.
Sama wiem, jak to jest nie widziec sie z ukochanym przez 2 miesiace i jaki to ciezar ryczec prawie codziennie i chodzic spac o 20.00 zeby czas szybko zlecial.
Ciekawe, czy tez takie madre byscie byly, gdyby to Wasi TŻtowie mieli podobna sytuacje? Czy tak wspanialomyslnie myslalybyscie tylko o nich?
Zauwazcie, ze Pati nie ma 25 lat, tylko o wiele mniej. I trudno jej bedzie pogodzic sie z sytuacją, gdy będzie widziała szczęsliwe zwiazku swoich koleżanek TU NA MIEJSCU.

[tama]

Napisane przez Engelchen

moj brat ma podobna dziewczyne do ciebie
tez zawsze jej potrzeby sa wazniejsze niz jego dobro
(...)
poza tym dlaczego niby wasz zwiazek podupadl? to juz nie kochacie sie tak jak przed 9 miesiacami?

1) SKĄD to przekonanie, że pragnienie bliskości jest TYLKO potrzebą Pati_j? Jeśli ON również waży różne opcje, to może najważniejszym dla niego dobrem wcale nie jest ten Cieszyn?
2) CO w tym takiego zdumiewającego, że rozłąka może nadwyrężyć związek i wpłynąć na jego jakość? Pierwszy to taki przypadek na świecie?

Żeby była jasność - ja nie deprecjonuję argumentów o konieczności korzystania z zawodowej szansy!

Z tym że chłodne kalkulacje osób, które nie są bohaterami tej historii - to jedno, a uczucia Pati_j, będące tzw. odwrotną stroną medalu - to drugie. To coś, czego niektóre wypowiadające się tu osoby zdają się kompletnie nie brać pod uwagę, czyniąc z Pati_j potwora biorącego faceta pod pantofel.
Tak, jakby to, co ona czuje i przeżywa było zbrodnią przeciwko chłopakowi.
A potrzeba bycia blisko - zamachem na jego wolność.

Myślę, że co niektóre Wizażanki zapędziły się trochę w tej jednoznacznie negatywnej charakterystyce Autorki wątku.

[suzana]

Napisane przez calkiem-spoko

Bez przesady. Wcale nie odbieram Pati jako egoistki.
Sama wiem, jak to jest nie widziec sie z ukochanym przez 2 miesiace i jaki to ciezar ryczec prawie codziennie i chodzic spac o 20.00 zeby czas szybko zlecial.
Ciekawe, czy tez takie madre byscie byly, gdyby to Wasi TŻtowie mieli podobna sytuacje? Czy tak wspanialomyslnie myslalybyscie tylko o nich?
Zauwazcie, ze Pati nie ma 25 lat, tylko o wiele mniej. I trudno jej bedzie pogodzic sie z sytuacją, gdy będzie widziała szczęsliwe zwiazku swoich koleżanek TU NA MIEJSCU.

Całkiem-spoko gdybym nie wiedziała na czym polega rozłąka i czym są tak poważne decyzje jak podjęcie się szkolenia w takiej poważnej instytucji to - nie odzywałabym się.

[uhahana]

Ejj, przecież z Rybnika do Cieszyna nie jest aż tak daleko nawet gdyby
Będzie dobrze

[gosiap82]

Po pierwsze, to nie zgadzam sie z opinia, ze zwiazek na odleglosc jest w jakis sposob "fikcyjny"! Niestety czasy sa jakie sa i wielu ludzi musi jakos pogodzic zycie osobiste z zawodowym. Jest ciezko, bardzo ciezko-wiem co mowie, bo wlasnie w takim zwiazku aktualnie jestem ( 3 lata mieszkalismy razem, a niestety od roku widujemy sie raz na 2 -3 miesiace., wiec "bol" jest wielki jesli czlowiek przyzwyczail sie do codziennej obecnosci TZ i wszystkiego co sie z tym wiaze). Z jednej strony i tak sie ciesze, bo mamy mozliwosc codziennych rozmow (gg, skype, smsy), co nie kazdemu jest w takim zwiazku dane,a z drugiej wiadomo...nic nie zastapi bezposredniego kontaktu. Mimo wszystko....jestesmy osobno nie dla kaprysu ale aby osiagnac cos, co pomoze nam w przyszlosci osiagnac cos wiecej , a co za tym idzie polepszyc nasza sytuacje zawodowa i finansowa. Wiem,ze na pierwszym miejscu jest milosc, a praca i kasa to sprawa drugorzedna. Jednakze naszym zdaniem aby zyc tak jak chcemy, to wszystko musi sie w pewien sposob uzupelniac. Wiec moim zdaniem egoistka nie jestes, bo nie podjelas tej decyzji pochopnie tylko sie nad nia zastanawiasz ale z drugiej nalezy wykorzystac ta szanse, ktora zostala dana Twojemu partnerowi.

A teraz cos dla ludziskow w zwiazkach na odleglosc Piosenka zespolu Strachy na lachy

to chodzi o to by od siebie
nie upaść za daleko
jak te dwa łyse kamienie nad rzeką
chodzi o to
by pierwsze chciało słuchać
co by to drugie
powiedzieć chce do ucha
że po mej głowie
czasem się ich boję:

chodzą słowa nie do powiedzenia.. [...]

Tu chodzi o to by od siebie
nie upaść za daleko
kiedy długo drugie
nie widzi pierwszego
bo gdy siedzi człek samu
z czarnymi myślami
człowiek rzuca słuchawkami,

Bo chodzi o to by od siebie
nie upaść za daleko
nawet jeśli czasem
między nami wykipi mleko
choćbyś nawet i wieczorem
zasypiała zdołowana
chciałbym ci zaśpiewać
z rana

Kochana:
Dzień dobry kocham cię,
już posmarowałem tobą chleb.
Dzień dobry kocham Cię,
nie chcę cię z oczu stracić,
więc, jeszcze więcej..
Dzień dobry kocham cię,
podzielimy dziś ten ogień na dwoje, [...]

paranoje para-twoje [...]
paranormalne paranoje we dwoje...

[Rozterka]

tama, mam dokładnie takie same zdanie jak Ty

[Engelchen]

gdybym nie wiedziala co to milosc na odleglosc to nie pisalabym w tym watku- to zrozumiale.
trzy lata jestem z facetem, z ktorym widywalam sie tylko raz w miesiacu na weekend bo on mieszkal w innym miescie a ja musialam studia skonczyc.
dopiero od niedawna mieszkamy razem
nigdy nie przyszlo mi do glowy zeby rzucic studia, aby z nim pobyc troche,
on tez myslal podobnie
sa pewne priorytety i pewnych rzeczy sie nie przeskoczy i nie mozna ich mierzyc miloscia
wspolczuje ci ze jeszcze nie jest ten czas kiedy bedziecie razem i tylko razem ale pomysl ze to wszystko to tylko po to, zebyscie juz pozniej byli szczesliwi i mogli poswiecic czas tylko waszej milosci
mysle ze jezeli naprawde sie kochacie to jeszcze wytrzymacie te troche, bo co to jest 5 miesiecy jezeli chcecie pozniej byc ze soba cale zycie

[neska951]

Napisane przez suzana

Całkiem-spoko gdybym nie wiedziała na czym polega rozłąka i czym są tak poważne decyzje jak podjęcie się szkolenia w takiej poważnej instytucji to - nie odzywałabym się.

ja również wiem co to wielomiesięczna rozłąka,wiem co to bezrobocie, wiem jak wygląda praca w tego typu instytucjach,i również przez to nie rozumiem jak rozłąka może "nadwyrężyć związek"a może ja jakoś innaczej rozumiem słowo "nadwyrężyć"...

[tama]

1) Rozumowanie: "skoro ja wytrzymuję związek na odległość tzn. że każdy może" nie jest chyba najwłaściwsze. Każdy ma inną psychikę i odporność, że tak sięgnę po oklepaną prawdę. Nie mierzmy innych szablonem sporządzonym na własne podobieństwo.

2) nadwyrężyć - "miałam na myśli" osłabić więź, na skutek tego, na co zwróciłam uwagę w pierwszym moim poscie do tego tematu: wystawienie na zbyt ciężką dla kogoś próbę. Jeśli się dwoje ludzi nie widzi, mało ze sobą rozmawia, mało ze sobą przebywa (no przynajmniej moim zdaniem nic nie zastąpi fizycznej bliskości i kontaktu twarzą w twarz; telefony to marna namiastka) - to ja bardzo przepraszam, ale chyba może się zdarzyć, że w końcu "żar" diabli wezmą?

[neska951]

tak naprawdę "żar" może wygasnąć nawet wtedy kiedy partnerzy nie są oddzieleni kilometrami............
Radzimy i piszemy przez pryzmat naszych osobistych doświadczeń, przynajmniej ja tak robię.....jakże jnnaczej ma być.....jeśli nie mam o czymś zielonego pojęcia to nie wypowiadam się na dany temat.Rozumiem że dziewczyna tęskni wiem co to znaczy tęsknić miesiącami za TZ, i nie mogę powiedzieć że wytrzymywałam, bo miałam wrażenie że nie wytrzymam ale dałam radę...

A jeśli chodzi o słowo nadwyrężenie to chciałam spytać o to autorkę tematu co miała na myśli pisząc że jej związek został "nadwyrężony",może zaistniało między nimi coś niedobrego i dziewczyna boi się że kolejnej rozłąki nie zniesie......
chociaż moim zdaniem jeśli między dwojgiem ludzi jest to co nazywamy miłością to kilometry nie mają tak naprawdę znaczenia.


W swoim życiu wyznaję zasadę że nie wymagam od swojego TZ tego czego sama bym nie zrobiła..........czyli ja bym mu pozwoliła na realizację planów zawodowych, idąc dalej tokiem mojego myślenia będąc na miejscu autorki wątku myśląc tak jak ona[ stweirdziła że zrezygnowałaby ze swoich planów], zrezygnowałabym ze swoich planów odnośnie sudiów i wyjechałabym z TZ...aby być z nim.......

[Engelchen]

podpisuje sie pod postem neski
skoro Pati radzi sie nas i pyta wprost czy jest egoistka to chyba chodzi jej o nasze zdanie, ktore tu piszemy a to wiaze sie z NASZYMI doswiadczeniami i tym co my czujemy. to przeciez naturalne ze patrzymy na problem przez nasze doswiadczenia.
Pati nie czuje jak my i postapi jak bedzie uwazac ale skoro prosi nas o wyrazenie swojej opinii to wlasnie to robimy
i chyba jednak nie zapominamy ze KAZDY czuje inaczej
po prostu ciezko wiedziec jak kto czuje dlatego piszemy o sobie

[suzana]

Napisane przez neska951

chociaż moim zdaniem jeśli między dwojgiem ludzi jest to co nazywamy miłością to kilometry nie mają tak naprawdę znaczenia.

zgadam się z całą wypowiedzią

moim zdaniem tu nie chodzi o egozim a o strach
więcej nie napiszę, bo mogę się mylić, a nie chciałabym nikogo ranić

[neska951]

mam nadzieję że nikogo nie uraziłam wypowiedziami........ nie miałam takiego zamiar

[Pati_j]

hej dziewczyny piszę dopiero teraz bo wcześniej nie miałam czasu (czyt. NIE ODSTĘPOWAŁAM MOJEGO TŻ-ta NA KROK). Piszę dla tych które były zainteresowane tym wątkiem.
W piątek przyjechało moje kochanie i tak wyszło że ani ja ani On nie rozpoczynaliśmy tego tematu, spędziliśmy miło czas, poszliśmy na piwko i było fajnie. Dopiero w sobotę sobie zaczęliśmy rozmawiać na poważnie i powiedziałam mu że boję się (TAK TO JEST NAJWŁAŚCIWSZE SŁOWO!) że jak będzie znów tak daleko to coś się może między nami popsuć ale z drugiej strony widzę że to jest dla niego wielka szansa... I wiecie co? On mi powiedział że już zdecydował i nie zostawi mnie więcej samą Czy się cieszę? Pewnie, w środku jestem przeszczęśliwa tylko jednak coś mnie gryzie że z mojego powodu zrezygnował. Bo próbowałam wybadać co myśli żeby później tam spróbować się dostać ale TŻ mi powiedział wprost że on tam już wogóle nie chce iść także teraz już totalnie nie wiem co myśleć. Napewno będę Go jeszcze w przyszłości namawiać żeby chociaż spróbował tam ale nie wiem jak to będzie
Napewno myślicie że jestem marudna... hmmm faktycznie
Chciałam podziękować za WSZYSTKIE wyrażone tu opinie przede wszystkim dziękuję Tamie bo nieraz nie musiałam komuś coś tłumaczyć bo ona zrobiła to za mnie i widziałam że mamy taki sam tok myślenia dziękuję!
pozdrawiam wszystkie wizażanki!!!: cmok:

[Asia31]

Pati bardzo sie ciesze,ze nie bedziecie musieli sie rozstawac.Nie miej wyrzutow ze to przez ciebie sam tak zdecydowal.Calusy

[et-ka]

Pati, cieszę się, że wszystko ułożyło się po Twojej myśli.