Sprzeczne tendencje w podejściu kobiet do kwestii związanych z seksem

[patiasym]

41569_371447988885_3135847_n.jpg

[Dopamine99]

Dla Ciebie dziewczyna co raz czy 2 w mc zaspokaja się z PRZYSTOJNYM KOLEGĄ to kur&stwo?

Chłopie ku$%a bierze BYLE KOGO a nie PRZYSTOJNEGO kolegę.

Tylko że 'przystojny kolega', znaczy dla mnie tyle, co 'piękna koleżanka'. To jest właśnie byle kto. 90% moich koleżanek to piękne kobiety.

Dopamine99 2x w mc zaspokaja się z PIĘKNĄ KOLEŻANKĄ i wtedy kim jesteś?

Nie bardzo jestem w stanie wyobrazić sobie taką sytuację.

Albo jesteś w związku, który się rozpada z WINY kobiety... po 2 mc masz nową i znów jest seks itp.

Tylko, że Ty przedstawiasz tak nierealistyczne sytuacje, jak np. pech 10 razy pod rząd. W życiu tak nie jest. Gdy popełniamy błąd, następnym razem jesteśmy bardziej ostrożni.

[normalnyFacet]

Napisane przez Dopamine99

Tylko że 'przystojny kolega', znaczy dla mnie tyle, co 'piękna koleżanka'. To jest właśnie byle kto. 90% moich koleżanek to piękne kobiety.



Nie bardzo jestem w stanie wyobrazić sobie taką sytuację.



Tylko, że Ty przedstawiasz tak nierealistyczne sytuacje, jak np. pech 10 razy pod rząd. W życiu tak nie jest. Gdy popełniamy błąd, następnym razem jesteśmy bardziej ostrożni.

Ten przykład z przystojnym kolegą był tylko wstępem rozpoczynającym listę innych "aspektów", dla których dana kobieta idzie z nim do łóżka, a jednocześnie sprawiają, iż on jest lepszą opcją do łóżka niż inny/inni

poza tym iskra między ludźmi to pojęcie względne a o ku*estwie NIE MUSI świadczyć.

[kalincia]

Napisane przez bober111

To widać że kobiety się bardziej w tym zatracają. No i dlatego też mają mocniejsze doznania. Niektóre potrafią stracić świadomość.

---------- Dopisano o 13:22 ---------- Poprzedni post napisano o 13:18 ----------



Przyczyną jest długotrwałe podniecenie seksualne, które nie zakończyło się orgazmem. Podczas podniecenia u seksualnie dojrzałego mężczyzny przywspółczulny układ nerwowy zwiększa ilość impulsów do tkanek genitalnych, które prowadzą do zwiększonego przepływu krwi w rejonach penisa, jąder i prostaty. Zwężanie się mięśni powoduje lokalny wzrost ciśnienia krwi, który zapewnia też stabilną erekcję niezbędną do penetracji podczas stosunku.
Jeśli nie dochodzi do ejakulacji, krew zostaje pozbawiona tlenu, co powoduje dotkliwy ból.

jest coś takiego faktycznie, mnie to nie dotyczy bo u mnie jeste miekki ale to przez brak testosteronu i niedorozwuj narządów płciowych

Gdzie widać? Na pornolach, które u ciebie są jedynym ródłem wiedzy?
Całkowicie się zgadzam w odniesieniu do ciebie, na to zielone...

---------- Dopisano o 19:04 ---------- Poprzedni post napisano o 18:54 ----------

Napisane przez SekretnyWachlarz

Ja nie o tym. Chodzi mi o to, że buzię mamy do jedzenia, pochwę do przyjmowania plemników, do krwawienia i sikania, a odbyt do robienia kupy. Nie sądzę abyśmy byli inaczej skonstruowani. Poza tym... mówienie: lubię seks w tyłek brzmi fajnie, ale mówienie uprawiam seks w ostatni odcinek jelita, którym jest odbytnica, nie brzmi już zbyt fajnie. No i sam fakt, że seks analny może prowadzić do raka też nie nastraja jakoś pozytywnie, ale co kto lubi. Chodzi mi tylko o to, że nim ja coś zrobię to sprawdzam czy może mi to zaszkodzić (wiem, wiem oddychanie też szkodzi ale darujmy sobie już takie porównania), a jeżeli tak to jak bardzo. A inni ludzie to jakby zapominają o tej stronie technicznej właśnie i tylko widoki się liczą, ach, ach piękne widoki.

Buzię mamy do jedzenia, więc nie do pocałunków i pieszczot, pochwę do przyjmowania plemników, więc nie do pieszczenia i seksu w gumce (nie sikam pochwą, nie wiem, jak inne), odbyt do robienia kupy, więc nie do pieszczot i penetracji. Rozumiem, że przyjmujesz te wszystkie twierdzenia - równo, bo wszystkie opierają się na tej samej logice.
Ja tam uprawiam seks również w ostatni odcinek jelita, którym jest odbytnica i jest to fajne.

---------- Dopisano o 19:07 ---------- Poprzedni post napisano o 19:04 ----------

Napisane przez SekretnyWachlarz

No właśnie, dlatego napisałam, że jestem zła i okropna, bo nie czerpię z tego satysfakcji.

---------- Dopisano o 17:04 ---------- Poprzedni post napisano o 17:02 ----------



Wiem, co to strefy erogenne i wiem, że odbyt ma ich nawet więcej, więc może skoro tak lubisz seks analny, a odbyt jakby nie patrzeć mamy taki sam to tobie niech ktoś coś włoży, przecież lubisz przyjemność, czemu jej sobie odmawiać i dawać tylko 100% przyjemności partnerce? ^^

Nie wiem, jak inni, ale mój partner to lubi, więc sprawiam mu tak przyjemność.

---------- Dopisano o 19:17 ---------- Poprzedni post napisano o 19:07 ----------

Napisane przez SekretnyWachlarz

No w sumie.

---------- Dopisano o 22:10 ---------- Poprzedni post napisano o 22:08 ----------



Może tak, może nie. Ogólnie przeraża mnie to, że teraz wiele rzeczy jest już mówionych otwarcie, a kiedyś (nie przeczę, że nie istniały, ale bez mówienia tego głośno) nie były. Ja to taka staroświecka. Seks pod pierzyną, pozycja klasyczna, po ciemku, bez udziwnień, bez zabaw, bez dodatków. Ciężko jest znaleźć partnera o podobnych upodobaniach, a świat się zmienia, ludzie też i nie chcę myśleć, co będzie za 5 czy 10 lat. -.-'

No. Dotyczy też to np. pedofilii. Kiedyś była też, również w rodzinie, ale była tabu? To dobrze?
Co do seksu oralnego, analnego...czemu nie mówić o tym otwarcie, skoro to nie przestępstwo, a źródło przyjemności. Ty się wstydzisz zachowań seksualnych, więc robisz to pod pierzyną i po ciemku, ale, szczerze mówiąc, to wydaje mi się wynikiem jakichś zahamowań, a nie normą. Po ciemku i w ukryciu robi się rzeczy złe. Nie mówię tu o publicznym uprawianiu seksu, bo to sfera intymna, ale wstydzić się partnera? Całować go tu, ale już tam nie, bo to obrzydliwe? Po ciemku, ale już nie-widząc go i jego reakcje? Dziwne...

[TmargoT]

Napisane przez InkluzjaOstateczna

Słuchajcie, zakładam ten temat, bo ciekawią mnie pewne tendencje które zauważyłem u większości na tym forum. Chodzi mi o relatywizm w kwestiach związanych właśnie z uprawianiem seksu i decyzjami które tego dotyczą. Na początek tylko pytanie, nie rozkręcam wątku, bo oczywiście można debatować nad tym skąd taka niewspółmierność w podejściu, skąd się wzięły te stereotypy "łatwości", o podłożu biologicznym, kontekście historyczno-kulturowym, społecznym i tak dalej, a także dlaczego niewarto negować tak ważnych czynników (które z czegoś wynikały) i wszystkiego na świecie ujednolicać. Ale na taką dyskusję mam nadzieję później. A o co chodzi... już mówię.

Czy nie zauważacie, że gdy pada stwierdzenie o "łatwości", np. podczas dyskusji o dużej liczbie partnerów albo doświadczeniach związanych z jednonocnymi przygodami czy seksem bez zobowiązań, to pojawia się rzesza oburzonych użytkowniczek, które zadają pytania - "tak, a dlaczego to kobietę się uważa za łatwą a faceta za macho?!", "co, kobieta nie może uprawiać seksu z kim, kiedy i jak chce?!", "jeśli lubi seks, to niech się nim bawi, to nie jest żadne "oddawanie się" mężczyźnie" itp, mógłbym jeszcze porzucać przykładami ale wystarczy wejść na odpowiednie tematy i samemu poczytać, domyślacie się o jaki ton mi chodzi.
Lecz potem nagle wchodzimy na topic, który dotyczy np. spotykania się z jakimś starszym mężczyzną i rozterek dot. kierunku tej relacji albo chociażby związku bez zobowiązań lub uprawiania seksu z EX. Autorki mówią, że mają ochotę na seks z kimś kogo opisują albo zdarza się on regularnie w nie do końca jasnej relacji i targają nimi sprzeczne emocje, więc zakładają temat na forum (tego to nigdy nie zrozumiem u kobiet, ale spoko ). I w przytłaczającej większości dominują w tych tematach odpowiedzi i takie rady i stwierdzenia jak "on chce Cię tylko wykorzystać", "świetnie, Twój były ma seks, przy tym nic nie musi, jeszcze może się z innymi spotykać i jest zadowolony, dziewczyno!", "zależy mu tylko na jednym", "byłam w takim układzie i to się nigdy nie kończy dobrze" czy teksty o "szacunku do samej siebie" i tak daaaalej.....

No więc jak to jest? Z jednej strony parcie na to, żeby podejście do tej kwestii u kobiet i mężczyzn było takie samo i ich zrównywało, promowanie tzw. wyzwolonego trybu życia i świadomości własnych potrzeb, konieczności ich zaspokajania, a z drugiej strony cały czas traktowanie mężczyzn jako interesownych, z BARDZO pejoratywnym określaniem w ogóle tego, że facet może po prostu chcieć seksu (bo "chce cię wykorzystać" itp). Są na wizażu praktycznie setki przykładów tak sprzecznych postaw i chciałbym je zrozumieć. Bo wiem, że nikt nie lubi, jak się go traktuje gorzej czy dyskryminuje, stąd też zacietrzewienie na kobiecą "łatwość", a z drugiej strony jednak u większości ostrożność i zachowawczość, milion rozkmin dotyczących seksu i uczuć, postrzeganie facetów przez pryzmat tego jakie jest ich do tego podejście.

Sorry, ale raczej trudno mi sobie wyobrazić, żeby na jakimś męskim forum były do znalezienia emocjonalne dysputy na temat tego, że jakaś kobieta z którą typ się spotyka chce go "wykorzystać" i "zależy jej tylko na jednym" czy rady w stylu "szanuj się, koleś!". Stąd też chciałem potraktować ten wątek jak przedłużenie dyskusji z "Ilu miałaś partnerów" z równoczesnym porzuceniem tamtego poziomu mentalnego szamba.

pewnie chodzio o podejście .
bo czym innym jest świadomość jednorazowego seksu,a czym innym jest seks na pierwszej randce,a w poświadomości widzieć się przy ołtarzu w sukni slubnej.

nikomu nie poradziłabym wolności seksualnej wiedząc,że dziewczyna tego nie oczekuje od faceta.choć sama myślę inaczej to nie radzę jej w/g mojego uznania,ale rady dostosowuję do rozmówczyni

---------- Dopisano o 19:17 ---------- Poprzedni post napisano o 18:44 ----------

Napisane przez Dopamine99

Uważam, że wynika to z:

1. Ślepej walki ze stereotypami
2. podążaniu za zaszczepianym konsekwentnie przez media wizerunkiem 'kobiety wyzwolonej',
3. podążaniu za modą na dominację nad mężczyznami (kobiety udowadniające, że faceci są głupsi od nich to już standard)
4. braku znajomości swoich WŁASNYCH potrzeb, pragnień, brak wsłuchania w siebie

to tworzy konflikt wewnętrzny, bo z jednej strony kobiety nęci ten obraz kobiety wyzwolonej, chcą dominować nad mężczyznami, z drugiej strony później okazuje się, że to nie jest to, czego rzeczywiście chcą. Kobiety chcą być silne, ale siłę kojarzą z męskością, w związku z tym poprzez uproszczenie, naśladują rzekomo silne cechy mężczyzn, w tym podbijanie serc (czy też genitaliów) płci przeciwnej. Oczywiście niesamowicie poprawia humor i samoocenę stwierdzenie, że ja jestem kobietą wyzwoloną, świadomą, a facet to świnia, której chodzi tylko o jedno. To nic, że to różne nazwy na to samo zjawisko.

Problem w tym, że niektóre dają się na to złapać, a tak naprawdę mało kto zadaje sobie pytania - 'czego ja NAPRAWDĘ chcę'.

Jeśli kobiety stały się trochę męskie i już nie wiadomo co to znaczy być kobietą, to trzeba sobie zdać sprawę z tego, że mężczyźni są już kompletnie skołowani. Tak naprawdę nie wiedzą, co to znaczy być męskim, nie mogą bowiem niczym kobiecie zaimponować, bo przejęła jego role.

[tomcio]

Napisane przez normalnyFacet

Niekoniecznie ta co miała wielu partnerów od razu zdradzać musiała

Są kobiety co po prostu lubią seks, są czułe i uważają to za coś normalnego w związku. Takie kobiety dosyć często są wykorzystywane niestety, a to że ją ktoś krzywdził nie oznacza iż ona jest jakaś zła i fe. Kobieta może starać się, chce się wykazać, jest czuła, coś zrobi dla faceta dobrego, a jak trafi na ch*ja x3 to miała 3 partnerów, ale skoro oni byłi chu*ami to czy ona jest z automatu zła?

No nie wydaje mi się (Dopamine99)..

normalnyFacet - z czystej ciekawości zapytam - co robisz na kobiecym forum?

[kalincia]

Napisane przez tomcio

normalnyFacet - z czystej ciekawości zapytam - co robisz na kobiecym forum?

Poznaje drugą połowę ludzkości, dyskutując? I jako jeden z bardzo niewielu tutaj, robi to w miarę noormalnie?
Cenię sobię jego opinie, chociaż nie zawsze się z nimi zgadzam.

[TmargoT]

Napisane przez tomcio

normalnyFacet - z czystej ciekawości zapytam - co robisz na kobiecym forum?

to samo co ty

[normalnyFacet]

Napisane przez kalincia

Poznaje drugą połowę ludzkości, dyskutując? I jako jeden z bardzo niewielu tutaj, robi to w miarę noormalnie?
Cenię sobię jego opinie, chociaż nie zawsze się z nimi zgadzam.

Mam do czynienia z kobietami i te forum pozwala mi nijako chociaż lepiej je rozumieć

[tomcio]

Napisane przez normalnyFacet

Mam do czynienia z kobietami i te forum pozwala mi nijako chociaż lepiej je rozumieć

i chwała Ci za to, ale jako normalny mężczyzna oceniam Cię w wielu postach za adwokata diabła

[elvegirl]

O, ciekawe, tomcio, możesz rozwinąć swoją myśl?

[tomcio]

Napisane przez elvegirl

O, ciekawe, tomcio, możesz rozwinąć swoją myśl?

elvegirl, Inkluzja w tym wątku poruszył kilka istotnych z męskiego punktu widzenia pytań czy zagadnień odnośnie postrzegania seksualności przez kobiety. Dodam, że jest to już nie konserwatywna a nowoczesna, ale męska - pełna chęci zrozumienia próba odniesienia się do tej kwestii. Nie jesteśmy i nie będziemy tacy sami (kobiety i mężczyźnie w sferze, że tak określę psycho-seksualnej) - jak to próbuje dowieść normalnyFacet (przynajmniej tak to odczytuję). Chodzi o zrozumienie tych różnic - a przez to budowanie lepszych, bardziej wartościowych związków, bez oskarżania którejkolwiek ze stron.
A pewne wypowiedzi Faceta brzmią dla mnie jak czystej wody klakierstwo - co też potwierdzają opinie niektórych z Was kobiet.

[normalnyFacet]

Napisane przez tomcio

elvegirl, Inkluzja w tym wątku poruszył kilka istotnych z męskiego punktu widzenia pytań czy zagadnień odnośnie postrzegania seksualności przez kobiety. Dodam, że jest to już nie konserwatywna a nowoczesna, ale męska - pełna chęci zrozumienia próba odniesienia się do tej kwestii. Nie jesteśmy i nie będziemy tacy sami (kobiety i mężczyźnie w sferze, że tak określę psycho-seksualnej) - jak to próbuje dowieść normalnyFacet (przynajmniej tak to odczytuję). Chodzi o zrozumienie tych różnic - a przez to budowanie lepszych, bardziej wartościowych związków, bez oskarżania którejkolwiek ze stron.
A pewne wypowiedzi Faceta brzmią dla mnie jak czystej wody klakierstwo - co też potwierdzają opinie niektórych z Was kobiet.

o nie nie nie proszę Pana absolutnie się nie zgadzam. To, że moje zdanie pokrywa się ze zdaniem Pań tu obecnych to nie oznacza klakierstwa haha bardziej tu chodzi mi o użalających się panów trafiających na ku%ewki (w ich mniemaniu), które de facto ku$ewkami nie muszą być i to chciałem im wytłumaczyć (choć nie wiem czy zrozumieli do tej pory).

[Dopamine99]

Tylko, że takie gadanie 'Ty uważasz ją za k..., ale ona wcale tą k... nie musi być', to trochę jakby to powiedzieć, zbyt lipny argument, żeby stwierdzić, że coś się komuś 'tłumaczy'.

[tomcio]

Napisane przez normalnyFacet

o nie nie nie proszę Pana absolutnie się nie zgadzam. To, że moje zdanie pokrywa się ze zdaniem Pań tu obecnych to nie oznacza klakierstwa haha bardziej tu chodzi mi o użalających się panów trafiających na ku%ewki (w ich mniemaniu), które de facto ku$ewkami nie muszą być i to chciałem im wytłumaczyć (choć nie wiem czy zrozumieli do tej pory).

Twoje prawo się nie zgodzić, proszę Pana. Wszak mamy demokrację, a w tym wątku nie mam wrażenia żeby ktoś zbytnio mówił o jakichś k..rewkach oprócz Ciebie przed chwilą

[normalnyFacet]

Napisane przez Dopamine99

Tylko, że takie gadanie 'Ty uważasz ją za k..., ale ona wcale tą k... nie musi być', to trochę jakby to powiedzieć, zbyt lipny argument, żeby stwierdzić, że coś się komuś 'tłumaczy'.

Nie lipny tylko prawdziwy. Dopamine najlepiej wybierz się do zakonu po kobietę, choć znając użalanie się facetów to z takim podejściem i tam kobiety z "przeszłością" spotkają.

[elvegirl]

tomcio, Dopcio - czy uważacie, że wszyscy mężczyźni mają identyczne podejście do sfery seksualnej?

[beznadziejny123]

Pytanie nie do mnie ale odpowiem :d Mężczyźni mają różne podejście do tej sfery i jak w każdej możliwej dziedzinie wynika to z przeszłych doświadczeń tak więc niektórzy zaliczają kobiety żeby się dowartościować, inni nie mają problemu z wiernością jednej a zawsze się trafi ktoś kto został wychowany bez ojca, przez babcie-dewotkę-katoliczkę i takie osoby zazwyczaj mają całkiem wypaczony obraz seksualności.

Ponadto według mojej wiedzy większość mężczyzn przed pierwszym razem wyobraża sobie seks jako coś za☠☠☠istego a po wszystkim okazuje się, że to w sumie coś normalnego :d

[ARAKSJEL]

Napisane przez beznadziejny123

Ponadto według mojej wiedzy większość mężczyzn przed pierwszym razem wyobraża sobie seks jako coś za☠☠☠istego a po wszystkim okazuje się, że to w sumie coś normalnego :d

Dla mnie niezmiennie od lat jest to coś za☠☠☠istego.Przynajmni ej do czasu kiedy nie ,,będę mógł ",a w tedy przyjmę w/w teorie i uznam że ,,coś normalnego" jest na tyle normalne że w sumie mi nie potrzebne,bo lubię rzeczy niezwykłe.

[TmargoT]

Napisane przez Dopamine99

Tylko, że takie gadanie 'Ty uważasz ją za k..., ale ona wcale tą k... nie musi być', to trochę jakby to powiedzieć, zbyt lipny argument, żeby stwierdzić, że coś się komuś 'tłumaczy'.

nie moj drogi.kobieta mająca wielu partnerów nie jest kuwrą,ale wyzwolona kobietą,tylko twoje spaczona wizja odbiera je inaczej.
cały świat kontra ty,tomcio*,wazonik i inne stwory z kosmosu,które nie miały porządnej partnerki i wyżywają sie na kobietach,które pewnie kopnęłby was w

*polecam wcześniejsze posty

[beznadziejny123]

Co to za bezsens z tą kobietą wyzwoloną. Wyzwoloną z czego? Kobieta wyzwolona przez wyzwoleniem mieszkała w klatce z napisem "brak seksu"?

[improbable]

Napisane przez TmargoT

kobieta mająca wielu partnerów nie jest kuwrą,ale wyzwolona kobietą

Ja również nie uważam, by kobieta mająca wielu partnerów była ku**ą. Wcale też nie musi być łatwa.
Ok.
Ale termin "kobieta wyzwolona" trochę mi śmierdzi.

[TmargoT]

Napisane przez beznadziejny123

Co to za bezsens z tą kobietą wyzwoloną. Wyzwoloną z czego? Kobieta wyzwolona przez wyzwoleniem mieszkała w klatce z napisem "brak seksu"?

kobieta wyzwolona mieszkała i sama i dawała kiedy chciała i komu chciała.nie potrzebowała portek do życia .
wam jest żal ,bo taka nie spojrzałaby na was,a co dopiero chcieć uprawiac z wami seks

---------- Dopisano o 15:08 ---------- Poprzedni post napisano o 15:08 ----------

Napisane przez improbable

Ja również nie uważam, by kobieta mająca wielu partnerów była ku**ą. Wcale też nie musi być łatwa.
Ok.
Ale termin "kobieta wyzwolona" trochę mi śmierdzi.

wyzwolona,czyli nie jest niczyją własnością.nie ma pana w postaci mężczyzny i nie ma bata w postać religii

[elvegirl]

Napisane przez beznadziejny123

Pytanie nie do mnie ale odpowiem :d Mężczyźni mają różne podejście do tej sfery i jak w każdej możliwej dziedzinie wynika to z przeszłych doświadczeń tak więc niektórzy zaliczają kobiety żeby się dowartościować, inni nie mają problemu z wiernością jednej a zawsze się trafi ktoś kto został wychowany bez ojca, przez babcie-dewotkę-katoliczkę i takie osoby zazwyczaj mają całkiem wypaczony obraz seksualności.

Dzięki, zanim się odniosę, to poczekam jeszcze na wypowiedzi panów, którym to pytanie zadałam

Napisane przez beznadziejny123

Ponadto według mojej wiedzy większość mężczyzn przed pierwszym razem wyobraża sobie seks jako coś za☠☠☠istego a po wszystkim okazuje się, że to w sumie coś normalnego :d

Mój luby uważa że to coś naturalnie za*^&^stego

Napisane przez beznadziejny123

Kobieta wyzwolona przez wyzwoleniem mieszkała w klatce z napisem "brak seksu"?

Prawie, przecież przed wyzwoleniem kobiety nie miały za dużo do powiedzenia, nawet w kwestii chęci seksu małżeńskiego. Był obowiązek małżeński do spełnienia i koniec. Było dzielenie się mężem z kochankami i brak prawa protestu.
Teraz mamy wybór.

[TmargoT]

Napisane przez elvegirl

D

Prawie, przecież przed wyzwoleniem kobiety nie miały za dużo do powiedzenia, nawet w kwestii chęci seksu małżeńskiego. Był obowiązek małżeński do spełnienia i koniec. Było dzielenie się mężem z kochankami i brak prawa protestu.
Teraz mamy wybór.

kiedyś też byli kochankowie i kochanki.nie było to oczywiste i jawne,ale było tak samo

[elvegirl]

Napisane przez TmargoT

kiedyś też byli kochankowie i kochanki.nie było to oczywiste i jawne,ale było tak samo

Ale mąż wiedzący o kochanku mógł żonę wywalić na bruk. A żona wiedząca o kochankach męża nie mogła nic.

[beznadziejny123]

Nie zrozumieliśmy się :d Nie uważam, że to co robi "kobieta wyzwolona" jest złe tylko sam termin jest głupi. Ale fakt, macie trochę racji. Tyle, że mentalność się dużo nie zmieniła ani religia niestety nie upadła, po prostu kobiety nie muszą się trzymać faceta, żeby nie umrzeć z głodu więc pozwalają sobie na więcej.

Spoko TmargoT, nie jest mi żal, ja nie chce nikogo na wyłączność a tobie życzę wspaniałych kochanków ;d

[TmargoT]

Napisane przez beznadziejny123

Nie zrozumieliśmy się :d Nie uważam, że to co robi "kobieta wyzwolona" jest złe tylko sam termin jest głupi. Ale fakt, macie trochę racji. Tyle, że mentalność się dużo nie zmieniła ani religia niestety nie upadła, po prostu kobiety nie muszą się trzymać faceta, żeby nie umrzeć z głodu więc pozwalają sobie na więcej.

Spoko TmargoT, nie jest mi żal, ja nie chce nikogo na wyłączność a tobie życzę wspaniałych kochanków ;d

dziekuje,choć od kilkunastu lat jestem wierna jednemu

a samo słowo moze i jest nieciekawe,ale jak wiele określa.

[kalincia]

Napisane przez beznadziejny123

Nie zrozumieliśmy się :d Nie uważam, że to co robi "kobieta wyzwolona" jest złe tylko sam termin jest głupi. Ale fakt, macie trochę racji. Tyle, że mentalność się dużo nie zmieniła ani religia niestety nie upadła, po prostu kobiety nie muszą się trzymać faceta, żeby nie umrzeć z głodu więc pozwalają sobie na więcej.

Spoko TmargoT, nie jest mi żal, ja nie chce nikogo na wyłączność a tobie życzę wspaniałych kochanków ;d

"Kobieta wyzwolona" - znaczy - wyzwolona spod niepodważalnej męskiej dominaci. Może tworzyć świetny związek z jednym ukochanym, z którym się kochają i szanują, może nie chcieć związku i uprawiać przygodny seks. Może tan związek trwać szczęśliwie całe zycie, może któryś z partnerów seksualnych stać się partnerem życiowym. Albo nigdy nie chcieć partnera życiowego. Jej wybór. Wcześniej nie było wyboru. Była żoną lub dziwką. Na tym polega róznica.

[patiasym]

Nigdy bym się nie określiła jako "kobieta wyzwolona". Po łacinie "liberta" czyli właśnie "wyzwolona kobieta" znaczy tyle co niewolnica podniesiona ze stanu niewoli, najczęściej w akcie wdzięczności właściciela. W dzisiejszym znaczeniu oznacza to jak pisałyście zrzucenie jarzma patriarchatu i wyzwolenie spod męskiej dominacji: zamknięcia, wykluczenia i braku możliwości decydowania o swoim życiu. Dokonały tego same kobiety - nikt ich nie wyzwalał, więc upraszam przynajmniej o zmianę "wyzwolona" na "samowyzwolona". Jak w starej pieśni (zagadka: kto wie jaki jest jej tytuł ):
Nie nam wyglądać zmiłowania
Z wyroków bożych, z pańskich praw.
Z własnego prawa bierz nadania
I z własnej woli sam się zbaw!
Oczywiście wciąż o tę wolność kobiet walczę, ale już nie dla mnie. Ja się już urodziłam wolna - w bardzo liberalnej rodzinie, niereligijnej, hołdującej równouprawnieniu i wychowana zostałam w tym duchu. Gdy opuściłam dom rodzinny nigdy nie ograniczała mnie religia, konwenanse, nie byłam zależna finansowo lub w jakikolwiek inny sposób od mężczyzny. Spójrzcie na analogię - mówimy o naszym kraju "niepodległy" ale czy "wyzwolony" (nawet jeśli bylibyśmy zgodni o które wyzwolenie chodzi )? OK, są inne czasy - ale ponieważ samowyzwolona była już moja matka, ja jestem po prostu wolna.

Sądzę zatem, że mogę się nazwać kobietą wolną, niezależną, pewną siebie, pewną swej seksualności i potrzeb - bez zażenowania mówiącą o nich i realizującą się seksualnie wedle własnego uznania, bezpruderyjną, niepoddającą się presji partnera ani społeczeństwa, niebojącą się przeciwności losu i zawsze broniącą swojego zdania. Nie czuję się jednak "wyzwolona".

Oczywiście zawsze znajdą się osoby zawistne i ograniczone które nazwą mnie puszczalską kurvą - czy to przez samą zazdrość czy też przez uleganie prymitywnym ocenom.