|
|
#91 | |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2014-02
Wiadomości: 9 831
|
Dot.: Problem - nie nasze nie moje mieszkanie
Cytat:
Wiem, że jest okres ochronny, tzn. w zimie, że nie można dokonać eksmisji ani wystawić kogoś za drzwi, komu do tej pory udostępniało się swoje mieszkanie i że jak by się uprzeć, to nawet z wynajmowanego mieszkania w tym okresie nie musiałoby się wynosić. A z meldunkiem jak jest to nie wiem. ---------- Dopisano o 13:01 ---------- Poprzedni post napisano o 12:48 ---------- No podejście zakładające czarny scenariusz i porażkę, bo przecież kuzyna ciotki babci mąż to ją puścił w skarpetach. No i co z tego. Ja rozumiem, że emocje to zły doradca, ale kurde - wiarę w człowieka, którego się podobno kocha, też trzeba mieć. Jak tu żyć jak się tylko węszy oszustwo, bycie wykorzystanym i cholera wie co jeszcze. Nie wiem czy takie lęki pomagają dobrze wybrać partnera, raczej nie bardzo. |
|
|
|
|
|
#92 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-08
Lokalizacja: garnek złota na końcu tęczy
Wiadomości: 60 400
|
Dot.: Problem - nie nasze nie moje mieszkanie
Cytat:
__________________
Z tobą chcę oglądać rzeki, co samotnie płyną Gwiazdy nad łąkami w środku lasu i jagód czarnych... Tyranozaury |
|
|
|
|
|
#93 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2011-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 6 012
|
Dot.: Problem - nie nasze nie moje mieszkanie
Pomysł by iść na wynajęte choć jest mieszkanie to brak pomyślunku.
Po co wykładać kupę kasy na wynajem? Owszem pakowanie pieniędzy w remont nie swojego mieszkania jest słabe, ale autorka w końcu zawsze może dołożyć się w ruchomości (biorąc na nie faktury na swoje nazwisko) a facet niech zainwestuje w wymalowanie ścian/kafelki czy co tam jeszcze. Po ślubie zresztą i tak będzie wszystko wspólne. Tak, wiem że formalnie mieszkanie jest rodziców, ale nie zakładałabym od razu że rodzicom sie odwidzi i będą chcieli nagle syna znowu z mieszkania wyrzucić. Najlepiej byłoby chyba zamiast bawić się w jakieś wykupywanie, po prostu zrobić darowiznę- niech rodzice faceta podarują mu część mieszkania, żeby był współwłaścicielem i po sprawie. Jak chcą to niech z autorki też uczynią po ślubie współwłaścicielkę, a jak nie to i tak będą małżeństwem i nie warto zakładać że się rozejdą/umrą czy co tam jeszcze.
__________________
Mój telefon zna inne wyrazy i inną ortografię. Bardzo za niego przepraszam. |
|
|
|
|
#94 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2015-08
Lokalizacja: Undercity
Wiadomości: 30 027
|
Dot.: Problem - nie nasze nie moje mieszkanie
Rozwiązanie nr 3 jest po ślubie. Wtedy chyba przepisują na dwójkę, nie?
Wynajmowanie to kiepska opcja. Ale lepsza niż wsadzenie całych oszczędności w czyjś dom. A jeśli koleś UMRZE zamin się pobiorą? Rodzice tak o pozwolą jej mieszkać? Może pozwolą, może oddadzą za remont, a może nie. Nie znamy ich. A takie pieniądze tylko na dokumenty, bo można się przejechać. O spadku nie wspominam nawet i praw siostry do mieszkania. Tak właś ie urządzili moją ciocię i 10 lat żałowała, że weszła w taki układ, bo rodzinka obiecała, a rodzice i siostunia okazali się psycholami...
__________________
To boldly go where no man has gone before. Top secret Uczestnik ściśle tajnego rządowego programu badań nad eksperymentalną szczepionką na malarię. |
|
|
|
|
#95 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-08
Lokalizacja: garnek złota na końcu tęczy
Wiadomości: 60 400
|
Dot.: Problem - nie nasze nie moje mieszkanie
Cytat:
__________________
Z tobą chcę oglądać rzeki, co samotnie płyną Gwiazdy nad łąkami w środku lasu i jagód czarnych... Tyranozaury |
|
|
|
|
|
#96 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2008-10
Wiadomości: 22 728
|
Dot.: Problem - nie nasze nie moje mieszkanie
|
|
|
|
|
#97 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-12
Wiadomości: 3 392
|
Dot.: Problem - nie nasze nie moje mieszkanie
Cytat:
Jak dla mnie, to Autorka ze swoim chłopcem powinni najpierw nauczyć się liczyć, a później brać za sprawy mieszkaniowe. On paradny - mieszkanie to nie, dom będzie budować, ale i ona nie lepsza - daje sobie rok, przez rok pomieszka, jak nie wyjdzie i nic się nie rozwiąże, to odejdzie i kupi sobie mieszkanie. Znaczy, z czego kupi, skoro oszczędności rozpuści na mebelki do salonu? Rodzice jej dadzą na wkład własny i jeszcze wezmą z nią kredyt, bo sama nie wydoli? Druga rzecz, to powinni się państwo nauczyć rozmawiać, skoro już po zaręczynach i ślub w planach. Obrączka na palcu komunikacji nie załatwi, ani z partnerem, ani ze światem. Tu przecież nie chodzi jedynie o zaufanie do partnera - bo zaufanie można mieć ogromne, nie trzeba żadnego kryzysu w związku, żeby wyrzucić w błoto ogromną kasę przeznaczoną na remont. Chodzi o zaufanie do całego tłumu ludzi, którzy są tak czy inaczej w sytuacji obecni. Rodzice chłopca z jakiejś przyczyny twierdzą, że nie wybierają się na tamten świat, więc mieszkanie ma zostać ich. Rozsądnie twierdzą, gdybym miała w planach remont domu, który może pochłonąć dowolne pieniądze, nie pozbywałabym się mieszkania (zwłaszcza wyremontowanego za cudze), które w podbramkowej sytuacji mogłabym sprzedać lub, jeśli własnościowe, wykorzystać do wzięcia pożyczki hipotecznej. Jakby co, ja mam gdzie mieszkać, nie? Rodzice, prócz tego, że mogą potrzebować pieniędzy, mogą też umrzeć. Wypadki chodzą po ludziach. No ale nikt takich rzeczy nie zakłada, więc niekoniecznie w testamencie jest rozpisane, jak między dzieci majątek dzielić. Prócz rodziców, trzeba zakładać jeszcze dobrą wolę i lojalność siostry. Siostra ma jakiegoś męża, który może jej podpowiadać rozmaite rozwiązania, w stanie żałoby po rodzicach można wiele rzeczy dać sobie wmówić. I tym wszystkim ludziom ma Autorka zaufać, bo ufa im chłopiec, który dla osępienia policji z dwustu złotych dodatku będzie ryzykował całym swoim majątkiem. Ja bym nie ufała jego oglądowi sytuacji; także dlatego, że tego rodzaju cwaniakowanie lubi być dziedziczne. Autorka jest z rodziny, w której rodzice pomagają dzieciom - jej chłopiec niekoniecznie. Znacząca wydaje mi się okoliczność z narzędziami: ktoś musi sobie kupić nowe. Gdyby chodziło o pomoc dziecku, rodzice chłopca zostawiliby przynajmniej część śrubokrętów. Zwłaszcza, że będzie robił remont ich mieszkania. Ogólnie to ta sytuacja nie rokuje. |
|
|
|
|
|
#98 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2006-09
Lokalizacja: Wro
Wiadomości: 387
|
Dot.: Problem - nie nasze nie moje mieszkanie
rembertowa, zostań moim doradcą życiowym
|
|
|
|
|
#99 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2013-12
Wiadomości: 1 421
|
Dot.: Problem - nie nasze nie moje mieszkanie
Nie chciało mi się czytać calego wątku, ale ja z moim eksem mieliśmy niemal identyczny przypadek. Mieliśmy dostać mieszkanie, ale na razie jest jak jest. Głupia ja, zamiast słuchać siostry to wpakowałam w mieszkanie 100k.znaczy głównie to eks. Teraz tam nie mieszka, ojciec zakazał mu powrotu. Wiec ja bym na waszym miejscu odkładala jeszcze kilka lat kasę, a potem dobrała mały kredyt
__________________
And then she'd say: It's OK, I got lost on the way
But I'm a Supergirl and Supergirls don't cry. |
|
|
|
|
#100 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2015-08
Lokalizacja: Undercity
Wiadomości: 30 027
|
Dot.: Problem - nie nasze nie moje mieszkanie
Candycotton, ja rozumiem, że nie przepisuje się na obcą osobę. Ale nie wymaga się od niej wyremontowania swojego domu, jeśli nie ma się zamiaru tego zrobić.
To naprawdę prosta sprawa. Remont finansuje ten, kto w ewentualnym domu zostanie. Ja bym po prostu na układ z domem nie poszła w ogóle, ale btak finansowania remontu to jedyne sensowne rozwiązanie jeśli nie ma się praw do nieruchomości...
__________________
To boldly go where no man has gone before. Top secret Uczestnik ściśle tajnego rządowego programu badań nad eksperymentalną szczepionką na malarię. |
|
|
|
|
#101 | ||
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 82
|
Dot.: Problem - nie nasze nie moje mieszkanie
[1=dfdce9ad473ee3ba4bd9426 289ac63cb58eb8552;5287831 3]
Ale tak w ogóle to mnie trochę przeraża ten wątek. Serio jak mieszkałyście z facetem przed ślubem/bez ślubu, to na wszystko coście kupiły brałyście na siebie faktury ? ![]() Boże, to ja chyba żyłam w patologicznym związku. Próbowałam już tutaj forsować tę myśl jako, że ten związek raczej kiepski, bez zaufania ze strony autorki, pełen lęku i liczenia pieniędzy. Ale żyjemy w kraju, gdzie koniecznie trzeba mieć coś SWOJEGO, wynajem to frajerstwo, masakra i opcja dla debili. W każdej sytuacji. Nawet w tak niepewnej jak ta tu opisana. Można powiedzieć, że tż jest bardziej związany z moją rodziną u nas spędza wszystkie rodzinne imprezy urodzinowe imieninowe rocznice święta czy rodzinne weekendy przy grillu na ogródku. Jestem oczkiem w głowie rodziców i moi rodzice się boją, żeby ktoś mnie czasem nie wykiwał nie okłamał i zostawił z niczym i nie zgadzają się z tym co robię. Dzień w dzień słyszę, że jak coś potrzebuję to mam mówić to mi pomogą, albo pomogą tż, że jak chcemy to nam kupią telewizor sprzęt do kuchni - ale ja nie chcę ich pomocy nie chcę ich w to mieszać póki co. Jak się rozczaruję to ja nie chcę w to wciągać moich rodziców. A tż niech sam się namacha przy tym remoncie mój tata z mamą nie są pierwszej młodości żeby skakać po drabinach i nosić ciężkie rzeczy. Myślę, że inaczej jest zaczynać i ryzykować od zera razem, jak równy z równym, a tak naprawdę to ja wchodzę do czyjegoś mieszkania sama ja mogę tutaj najwięcej stracić więc myślę, że nie ma też co mówić o braku zaufania. Moim zdaniem trzeba myśleć przyszłościowo i chcę mieć stabilizację i jakieś koło ratunkowe w rezerwie na wszelki wypadek. Ja tutaj nie tylko muszę zaufać tż, ale przede wszystkim RODZICOM TŻ, bo to ich mieszkanie a ich gadka "a mieszkajcie sobie my tu nie wrócimy" za 5 lat może się zmienić. Dlatego podchodzę to całej sprawy z coraz większym dystansem. A z tym SWOIM to może wpływ moich rodziców. Jedni ludzie żyją byle jak i jest im to obojętne czy będą całe życie wynajmować mieszkanie i zmieniać co rok i się przeprowadzać sto razy, ale ja pragnę mieć swoje miejsce na ziemi. Moi rodzice zawsze mi wmawiali co Twoje to twoje i nikt Ci tego nie zabierze, w razie choroby masz kapitał w razie różnych sytuacji życiowych masz kapitał który możesz sprzedać coś z tym zrobić, a potem przekażesz dzieciom żeby coś po sobie zostawić i tak moi rodzice dorobili się mieszkania kilku garaży(które wynajmują) i działki budowlanej w bardzo dobrej dzielnicy willowej wszystko przekażą po równo po śmierci mi i mojemu rodzeństwu - żeby coś po sobie zostawić. Może dlatego tak mi zależy na swoim, bo tak mnie rodzice nauczyli. ---------- Dopisano o 22:44 ---------- Poprzedni post napisano o 22:35 ---------- Cytat:
---------- Dopisano o 22:47 ---------- Poprzedni post napisano o 22:44 ---------- Cytat:
---------- Dopisano o 23:27 ---------- Poprzedni post napisano o 22:47 ---------- Odnośnie tego co napisała Rembertowa â na obecną chwile chcę utopić z 5 tysięcy tylko w ruchome rzeczy. Jeśli chodzi o moich rodziców są w stanie mi bardzo pomóc finansowo, ale nie wciągnę ich za chol**ę w ten niepewny interes. Gdybym chciała brać kredyt na mieszkanie pomogli by mi ogólnie mówiąc np. duży byłby ich wkład w remont(ale to osobny temat) w każdym razie nie pozwolę, żeby moi rodzice swoje pieniądze inwestowali w czyjeś mieszkanie. Mam wspaniałych rodziców i rodzeństwo jesteśmy bardzo kochającą się rodziną która może na siebie liczyć takiego zżycia u tż w rodzinie nie zauważyłam. Ja nawet mało co znam jego rodziców jak wspomniałam powyżej mało czasu spędzałam z jego rodziną ponieważ oni spędzali większość czasu w domu gdzie wyjechali (800km od naszej miejscowości) święta spędzałam ze swoją rodziną tż przeż święta praktycznie zawsze pracuje Tż jest bardziej zżyty z moją rodziną gdyż to z nami spędzał różne imprezy rodzinne urodziny rocznice święta czy rodzinne grille na działce. Jego rodziców zwykle nie było. Dlatego tak do wszystkiego podchodzę jak podchodzę. Dlatego chcę zbierać paragony potwierdzenia przelewów, bo nie wiem co mnie może czekać w podbramkowej sytuacji. Edytowane przez m4jkaa Czas edycji: 2015-09-24 o 23:29 |
||
|
|
|
|
#102 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2004-12
Wiadomości: 16 080
|
Dot.: Problem - nie nasze nie moje mieszkanie
Serdecznie ci to odradzam.
Nie ładuj tam kasy i nie licz na to ze przepisza coś na ciebie. Ja byłam w podobnej sytuacji zostałam z niczym .mieszkanie było na teścia po rozwodzie zabrałam swoje rzeczy dwoje dzieci i tyle z tego miałam. Co z tego ze kupiłam pralkę czy lodówkę po 10 latach te sprzęty były gow. .o warte nawet bym nie chciała ich brać ze sobą. Kupcie coś razem nie inwestuj w czyjeś. Z tymi fakturami to brzmi ok ale gdy przychodzi co do czego to sprawy w sądzie kosztują nie tylko pieniądze a i nerwy .mi się nie chciało uzerac. Dodam że moja siostra została w takiej samej sytuacji (plus teść powrócił -mieszkał za granicą ale musiał wrócić i zwalil się im na chatę -nie mgła powiedzieć nnie gościu w życiu codziennym był problematyczny) Dostała kuchenkę,Meble Z duzego Pokoju, meble dziecka i stary samochód po 7 latach ładowania kasy W Okna, podlogi Itp. Jestem na nie . |
|
|
|
|
#103 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 611
|
Dot.: Problem - nie nasze nie moje mieszkanie
[1=7623cb0b746b4d40e529fc1 23bf669aade741778_65822f0 7d8014;52890132]Serdecznie ci to odradzam.
Nie ładuj tam kasy i nie licz na to ze przepisza coś na ciebie. Ja byłam w podobnej sytuacji zostałam z niczym .mieszkanie było na teścia po rozwodzie zabrałam swoje rzeczy dwoje dzieci i tyle z tego miałam. Co z tego ze kupiłam pralkę czy lodówkę po 10 latach te sprzęty były gow. .o warte nawet bym nie chciała ich brać ze sobą. Kupcie coś razem nie inwestuj w czyjeś. Z tymi fakturami to brzmi ok ale gdy przychodzi co do czego to sprawy w sądzie kosztują nie tylko pieniądze a i nerwy .mi się nie chciało uzerac. Dodam że moja siostra została w takiej samej sytuacji (plus teść powrócił -mieszkał za granicą ale musiał wrócić i zwalil się im na chatę -nie mgła powiedzieć nnie gościu w życiu codziennym był problematyczny) Dostała kuchenkę,Meble Z duzego Pokoju, meble dziecka i stary samochód po 7 latach ładowania kasy W Okna, podlogi Itp. Jestem na nie .[/QUOTE] Kiedyś bym idealistycznie zakrzyknęła "ale jak to tak, ufać trzeba bezgranicznie, po co się zabezpieczać??", a teraz się, po naoglądaniu się w swoim otoczeniu takich przypadków (i niestety to kobiety najczęściej są stratne, bo właśnie: nie chcą się kłócić, podejmować walki, nie mają w sobie takie "bezczelności") zgadzam z powyższym. |
|
|
|
|
#104 | |||
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2014-02
Wiadomości: 9 831
|
Dot.: Problem - nie nasze nie moje mieszkanie
Cytat:
Nie daj się zwariować, i myśl o tym, że najważniejsze to móc z kimś dzielić życie i te wszystkie posiadłości, których się planuje dorobić ![]() Nagromadzisz dóbr i zostaniesz z tym sama. Będziesz wtedy szczęśliwa ? Cytat:
Mieszkanie rodziców faceta, jest mieszkaniem rodziców faceta, nic wam do niego. To tylko mglista obietnica, której jak już wiesz, nie ma co traktować poważnie. Póki co. Rzecz w tym, żeby Twój facet też to zrozumiał. Cytat:
Sztuka to mądrze wyważyć między mieć swoje, a dzielić to swoje jeszcze z kimś. |
|||
|
|
|
|
#105 | |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 10 795
|
Dot.: Problem - nie nasze nie moje mieszkanie
Cytat:
Mając do wyboru liczyć na czyjąś łaskę i czekać latami aż szanowny pan teść postanowi przepisać nieruchomość a móc już teraz dbać o swoje interesy i kupno niezależnego mieszkania z moim nazwiskiem na papierku to nie zastanawiałabym się ani chwili. |
|
|
|
|
|
#106 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 82
|
Dot.: Problem - nie nasze nie moje mieszkanie
Takich sytuacji się właśnie boję jak wspomniała koleżanka wyżej. Niech się stanie cokolwiek jakaś nie wiem powódź zerwany dach pożar to nie dość, że rodzice się zwalą na głowę to jeszcze jego siostra z rodziną, bo to jest ich mieszkanie.A wątpię, że tam coś jest ubezpieczone jak to jest stary dom do kapitalnego remontu.
Wspomnę, że te mieszkanie które dostałam od miasta do remontu nie było takie złe chciałam je trochę ogarnąć z rodzicami i rodzeństwem i potem się zamienić wziąć mieszkanie jakieś inne z niewielkim zadłużeniem wiele osób popadło w długi i z chęcią by się zamieniło na mieszkanie w trochę gorszej dzielnicy, ale z mniejszym czynszem. - ale zrezygnowałam i czasem nie wiem czy dobrze postąpiłam. Tak tylko myślę teraz (jakby czasem miało dojść do ślubu i mielibyśmy tam jednak zostać)czy może tż z rodzicami powinni podpisać jakieś pismo notarialne, że w razie czego będą zobowiązani do spłaty mnie ? Może się przejdę do notariusza po jakąś poradę jak to wygląda prawnie i jak mam się zabezpieczyć w razie czego. Któraś z was wspomniała o jakimś wekslu. Jestem osobą bardzo ostrożną (płacę krocie np za AC na wszelki wypadek gdyby ktoś podrapał mój samochód gwoździem gdyby spadł grad i obił samochód - choć wiele osób mi się dziwi, że pakuję kasę w blachę i myślę o jakiś nieszczęściach- ja dzięki temu mam spokojną głowę) więc nie szykanujcie mnie, że to z mojej strony brak zaufania. Ale zwyczajnie nie chcę kiedyś zostać na lodzie, albo z dzieckiem na lodzie. Kocham tż, ale miłość to nie wszystko, bo czasem osoby które kochamy potrafią zadawać największy ból. Edytowane przez m4jkaa Czas edycji: 2015-09-25 o 08:25 |
|
|
|
|
#107 | |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 611
|
Dot.: Problem - nie nasze nie moje mieszkanie
Cytat:
Moja siostra uratowała wekslem kasę (na szczęście ma dobrą znajomą radczynię prawną), bo panu się nagle związek odwidział, a miała w to jego mieszkanie władowane właśnie 40 tysięcy złotych - bo spłacała mu raty kredytu, dała na to, dała na tamto. I tak oczywiście to nie była pełna suma, bo co poszło w rzeczy niefakturowe (mój tato tam im robił remont oczywiście bez brania za to kasy) lub rzeczy, które się zużyły, to wiadomo, że spłaty tego nie wymagała. Tylko realną, udokumentowaną kasę. |
|
|
|
|
|
#108 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2010-05
Wiadomości: 1 144
|
Dot.: Problem - nie nasze nie moje mieszkanie
Trzeba zabezpieczać swoje interesy, niestety. Idealistyczne "my się kochamy i sobie ufamy" jest naprawdę naiwne. Znajoma mojej mamy, wdowa, miała duży problem. Wczesniej, z mężem, mieszkała w mieszkaniu, które było własnością jego rodziców i mieli je "kiedyś przepisać na niego". Dzieci nie mieli. Niestety, mąż zmarł, a rodzice męża kazali jej się wynieść, a ona do dziś pluje sobie w brodę, bo nie przewidzała takiej sytuacji.
|
|
|
|
|
#109 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2004-12
Wiadomości: 16 080
|
Dot.: Problem - nie nasze nie moje mieszkanie
Po pierwsze tak jak poprzedniczka myślę że nic ci nie podpiszą a jeszcze przestaną cie lubić ;-)
Po drugie nawet jakby podpisali to później egzekwowanie tych pieniędzy to tez ból tyłka. Nie ma żadnej pewności ze za kilka kilkadziesiąt lat na stare lata nie "zwarjuja "i zapisza mieszkanie siostrze twojego chłopaka albo wnukowi bo wy byliście nie wdzięczni. Różne rzeczy się zdarzają .ja bym nigdy swojego mieszkania na synowa albo zięcia nie przepisała. Zycie różnie się układa a jak ciężko na coś pracuje to nie chce rozdawać to obcym bo podział majątku nie zależy od winy za rozpad małżeństwa .chyba by mnie szlag trafił jakbym przepisał na zięcia a on by np rogi ddostawil mojej córce albo nie daj Boże ja bił i przy rozwodzie by dostał połowę mojego mieszkania. Nie.jestem na nie z takimi układami Edytowane przez 7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014 Czas edycji: 2015-09-25 o 11:21 |
|
|
|
|
#110 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2008-10
Wiadomości: 22 728
|
Dot.: Problem - nie nasze nie moje mieszkanie
A mnie dziwi facet, ktoremu z nieba spada mieszkanie, ma kase na remont i je tak po prostu odrzuci. A może nie dziwi, bo nie wierze, ze to zrobi. Choćby dlatego, ze może się właśnie rozstanie z autorka i zostanie całkiem goly, na wynajmie. Trochę żyjemy nie w tych realiach co trzeba, żeby ktoś odrzucal mieszkanie. Nikt nie bedzie na niego czekal, tylko pewnie zostanie sprzedane jak go nie weźmie, w końcu generuje jakieś koszty.
Czy autorka faktycznie szczerze z nim o tym rozmawiala? |
|
|
|
|
#111 | |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 82
|
Dot.: Problem - nie nasze nie moje mieszkanie
Cytat:
|
|
|
|
|
|
#112 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 611
|
Dot.: Problem - nie nasze nie moje mieszkanie
|
|
|
|
|
#113 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 82
|
Dot.: Problem - nie nasze nie moje mieszkanie
Tż już mówiłam wiele razy, że nie widzi mi się pakowanie oszczędności w czyjeś ściany i, że nie mam zamiaru zostać w przyszłości sama bez niczego. Głupi dodatek nie może decydować o mojej przyszłości. On musi to zrozumieć w końcu, że nie może być tak, że to ja ciągle z czegoś rezygnuję, że to ja idę na kompromisy. Jemu się dobrze mówi jest u siebie czuje się tam swobodnie ma pewny grunt pod nogami dodatkowo dostaje dodatek rodzice go nie wyrzucą rodzice zawsze syna obronią jak przyjdzie co do czego - a ty kochanie się dostosuj przecież cie kocham zawsze będziemy razem. Nie może być coś takiego.. jak patrzę na to zastanawiam się nad tym co raz bardziej to mam wrażenie, że strzelam sobie w stopę.
Tak jak mówiłam zamieszkamy razem ogarniemy powierzchownie te mieszkanie damy sobie czas na dotarcie niech minie te trochę czasu może tż w końcu zrozumie. Bo ja nie odpuszczę, albo podejmujemy jakaś decyzję korzystną dla obojga, albo ten związek się rozpadnie. |
|
|
|
|
#114 | |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 611
|
Dot.: Problem - nie nasze nie moje mieszkanie
Cytat:
---------- Dopisano o 16:03 ---------- Poprzedni post napisano o 16:01 ---------- Kosztorys zrobiony, zakres prac "ogarniania" mieszkania ogarnięty? Ustalone na 100% kto za co płaci i w jakim stopniu? Wiesz ile wydasz na meble i inne ruchomości? |
|
|
|
|
|
#115 | |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 82
|
Dot.: Problem - nie nasze nie moje mieszkanie
Cytat:
Zakresem prac ogarniania farby gipsy gładzie farby kupuje tż i on też wszystko robi sam. |
|
|
|
|
|
#116 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2009-07
Wiadomości: 824
|
Dot.: Problem - nie nasze nie moje mieszkanie
Autorko nie włożyłabym nawet złotówki w nieswoje mieszkanie.Twoje wątpliwości są w pełni uzasadnione
|
|
|
|
|
#117 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 82
|
Dot.: Problem - nie nasze nie moje mieszkanie
|
|
|
|
|
#118 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 611
|
Dot.: Problem - nie nasze nie moje mieszkanie
Wydasz? Na początku pisałaś tak, jakby miało być 5 tysięcy ale na dwoje, a nie na osobę. A znając życie skończy się na większej sumie.
|
|
|
|
|
#119 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 82
|
Dot.: Problem - nie nasze nie moje mieszkanie
Może źle to ujęłam, albo może źle to odebrałaś, ale moje koszta to około 5 tysięcy już to wszystko wyliczyłam i wątpliwe, że wyjdzie inaczej jakoś dużo więcej. Materiał kupuje tż i inne pierdoły.
|
|
|
|
|
#120 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2015-08
Lokalizacja: Undercity
Wiadomości: 30 027
|
Dot.: Problem - nie nasze nie moje mieszkanie
Ja to zrozumiałam od początku, że autorkę wyniesie urządzanie 5 tysięcy.
__________________
To boldly go where no man has gone before. Top secret Uczestnik ściśle tajnego rządowego programu badań nad eksperymentalną szczepionką na malarię. |
|
|
![]() |
Nowe wątki na forum Intymnie
|
|
|
| Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
| Narzędzia | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 22:45.
















