Zagroda babuszki cz.6

[Emmi123]

Dzień dobry w piąteczek

Cicha U mnie pomór wśród kadry świetlicowej. Istny armagedon. Jak u Ciebie? MEN jeszcze wprowadził (słusznie) zakaz wyciągania wspomagania z ich planowych godzin, to jest katastrofa. Cieszę się, że wprowadzili, bo było to nadużywane, ale w takich sytuacjach jak lecą zwolnienia L-4, to jest fatalnie. U nas 300 dzieci zapisanych na świetlicę, wiadomo chodzą rotacyjnie, ale jednak jest ich sporo. Dyrekcja wystosowała apel do rodziców aby, jak nie pracują to żeby nie dawali dzieci do świetlic. U nas od kilkunastu lat jest moda na ,,darmową opiekę nad dzieckiem w szkole/przedszkolu. Ale dojrzałam już w Internecie, że pojawiają się placówki przedszkole pracujące z dziećmi do 20.00. Jak to napisali, dyrektora dostosowała się do próśb rodziców. Więc już niedługo w tych placówkach dzieciaki będą koczować od 7.00 do 20.00. Wydaje mi się, że zmierzamy ku stylowi skandynawskiemu, gdzie szkoły ogólnodostępne są z internatami i rodzice odbierają swoje dzieci na weekendy albo tylko na święta.

Tematycznie, to siedzimy teraz w sokach z aronii, zaraz zbiórka winogron. MM stwierdził, że lepiej aronię mrozić, niż robić z niej soki, bo bardzo mało tego soku wychodzi na ilość owocu. Na pewno mniej chrzanienia, ale raczej będziemy robić już mrożone na zimowe kompoty.
Orzechy włoskie zaczynają się otwierać, też już zaraz będą do zbierania. I owoce pigwowca.
Zaimponowały mi nasiona rzodkiewki. Wysiałam ją pod koniec sierpnia, ale było sucho i nic. A teraz jak deszcze ruszyły widzę, że wyszły i formułują swoje rządki. Niebywałe! Wiedziałam, że ziarenko potrafi przetrwać i poczekać, ale nigdy nie miałam okazji tego zaobserwować.

Dobrego dnia życzę wszystkim


Potem będę czytać dokładniej, bo wczoraj to próbowałam coś czytać ale padłam, a teraz już czas mnie goni. A w weekend ciąg dalszy papierologii, z której chyba nigdy nie wyjdę, bo nadciągają kolejne orzeczenia . Muszę zobaczyć w rozporządzeniu ile orzeczeń może być w klasie szkoły nie integracyjnej. Niech otwierają więcej szkół integracyjnych. Ale takich prawdziwych, a nie szumna nazwa integracyjna a tam zaledwie 1-2 klasy a inne zwyczajne. Wszystkie powinny być integracyjne. Ale dość, już nagadałam się na ten temat dzieląc się swoją frustracją
Kurcze już pierwsza połowa września za nami, kiedy to zleciało?
Zdrowia wszystkim życzę

[Imegan]

Hejka 👋

Dziś mam dzień różnych spraw.Trzeba ruszyć do miasteczka ,bo bank trzeba odwiedzić,kantor,jak się uda to sklep z AGD bo mi bardzo stary sokownik padł.Rozszczelnil się zbiornik na sok i sok lał się do zbiornika z wodą.Musze kupić nowy ,bo jeszcze trochę owoców na soki jest.

Emmi ja aronii nie puszczam na siłowniku,bo soku tyci,tyci.. Robię tak :proporcja 1kg aronii,3litry wody,1kg cukru ,ok 300wusniowych liści( może być trochę mniej)No i tak :zalewam owoce z liśćmi woda,gotuje i odstawiam na 24 godz.Potem zlewam powstały sok,dodaje cukier ,gotuje i potem słoiczki i pasteryzacja.Aronia sama z siebie jest sucha i w sokowniku nie da za dużo soku.Dodatek liści wiśniowych powoduje ,że sok ma posmak wiśniowy i goryczka aronii jest mniej wyczuwalna.

Kupiłam lokalnie paprykę na przetwory.Tylko po 5zl za kg,ale piękna,dorodna,duża,o grubych ściankach, słodka i świeża.Znalazlam ogłoszenie na lokalnej stronie na FB,zadzwoniłam i okazało się ,że to sąsiednią wioska od tej co mieszka Ka,Kupiliśmy po 15 kg i już myślę czy nie dokupić jeszcze.Moja niby owocuje,ale to taka pomidorowa w kształcie.Do pojedzenia z kanapkami to okej ,ale na przetwory stanowczo za mało.A przepisów na różne paprykowe i pomidorowe przetwory multum.Czesto siedzę na tiktoku i tam full przepisów.S,czegolnie Ukrainki mają dużo różnych przepisów,Turczynki też.Jak tylko jest tłumaczenie i przepis pod filmikiem to zapisuje.Musze też spisać to do zeszytów ,żeby było Z netu to może szybko zniknąć.Szanowny na ten moment zostaje o tydzień dłużej w Szwecji.Tyle ,że muszę mu ogarnąć przewalutowanie złotówek na korony szwedzkie,żeby miał czym płacić.Jest tam zwyczaj na stacjach benzynowych ,że na karcie musi być 1300 SEK ,żeby można było w ogóle uruchomić transakcje,nawet jak kwota do zapłacenia jest mniejsza.Dziwne ,no ale co kraj to obyczaj.

[annorl1]

Witam
Lanolinko, dobrze zrozumiałaś. Na naszej wsi w końcu popłynie woda z wodociągu. Nigdy mi tego nie trzeba było. No bo zawsze była studnia. Ale teraz się cieszę, że będzie możliwość się podpiąć. Bo inaczej trzeba by studnię kopać. A z tym różnie jest. Pewnie docelowo jak będzie kasa, za rok może dwa, będziemy chcieli wykopać głębinówkę. Żeby zwierzakom mieć, ale nie musimy tego na już. Na razie się jeszcze przemęczymy z tym jak jest.
Lanolinko, mam nadzieję, że truskawki Ci się pięknie poprzyjmują. I będziesz miała ogrom owoców za rok.
Emmi, z tymi przedszkolami z tego co czytałam to nie tak, że od rana do nocy dzieci w placówce. Po prostu jest to dostosowanie się do rodziców pracujących na zmiany. I wtedy dziecko nie przychodzi do przedszkola na 8 czy 7 jak inne. A na 12 czy 13 godzinę jak rodzic do pracy jedzie czy idzie.
Emmi, ja z aroni zrobiłam trochę soków. Ale z jabłkiem. A tak to w planach mam jeszcze kompoty jabłko aronia.
Imegan, też się zastanawiam nad papryką. I chyba podjadę sobie kupić i zrobię do słoików.

[Lanolinkaaa]

Emmi, woda z wodociągu to piękna sprawa. Może I kanalizację Wam zrobią.

Ja też zrozumiałam, że dzieci będą od rana do nocy w przedszkolu siedzieć, a to nie o to chodzi 🙃

[Emmi123]

Hejka popołudniowo

Imegan No to my też już wiemy, że z aronii to nie ma co robić soku, bo szkoda owocu. Dzięki za przepis, zapiszę sobie.

Dziewczyny, ale ja napisałam, że w przyszłości będzie tyle siedziało dziecko. Chociaż... właśnie sobie przypomniałam, że trafiłam z rok temu info, że są już w stolicy przedszkola prywatne z pracą do 19.00? Od rana. Wierzycie w to, że jak matka pracuje 12 godzin to nie skorzysta z takiej możliwości zapewnienia opieki całodziennej?

---------- Dopisano o 16:52 ---------- Poprzedni post napisano o 16:46 ----------

U mnie ciepło. Pochmurno, momentami wyglądało słonko, ale nie załapałam się na niego podczas wf na placu zabaw, a szkoda.
Cieszę się, że już weekend
MM mnie wpienia, bo znów latanie na grzyby jest codzienne. Tyle rzeczy do ogarnięcia, mógłby coś zrobić w domu to fruuu do lasu . Ale przynajmniej zrobił w piekarniku udka kurczaka z warzywami

---------- Dopisano o 17:23 ---------- Poprzedni post napisano o 16:52 ----------

Napisane przez Lanolinkaaa

Emmi, woda z wodociągu to piękna sprawa. Może I kanalizację Wam zrobią.

Lanolinka To nie u mnie a u Annorl . U nas już można od kilku lat ale my bronimy się rękoma i nogami. Po pierwsze musielibyśmy ciągnąć rury przez cały podjazd, a to spory koszt, bo mamy dom na końcu działki , to jeszcze ciągle słyszymy apele na grupie społecznościowej aby ograniczać zużycie wody, bo wodociąg nie daje rady... :/. I zwyczajnie nie ma w kranach wody.


Annorl Smacznie brzmi sok aroniowo-jabłkowy. Muszę kiedyś zrobić. Może przyszły rok okaże się łaskawszy. W tym roku zero jabłek. Zostało nam kilka słoiczków suszonych z zeszłego roku.

[lenifa]

Emmi to ja go popieram z fruu do lasu. Dobrze że nie będzie tak fruu do lasu w zimie Grzybki są i jeszcze udka z warzywami. A jak mi powiesz, że jeszcze sam czyści grzyby, no to anioł

[Emmi123]

Lenifo Pewnie, że sam robi wokół grzybów. Ja włączam się wyjątkowo jak jest dużo, późna pora. Zbierasz to czyścisz Ja ich nie jem. Jako dziecko jadłam, obrzydzono mi je i się skończyło. Ale próbowałam kilka razy i nie smakują mi. Może mają coś w sobie, czego organizm nie chce, nie wiem...

---------- Dopisano o 17:32 ---------- Poprzedni post napisano o 17:30 ----------

Wklepałam z ciekawości i wspominają o ,,alergii na grzyby". Jestem alergikiem nawet pokarmowym, więc może o to chodzi?

---------- Dopisano o 17:34 ---------- Poprzedni post napisano o 17:32 ----------

Idąc dalej...
,,Alergia na grzyby powstaje na skutek nadwrażliwości układu odpornościowego na białka zawarte w zarodnikach i fragmentach grzybni. Do czynników wyzwalających alergię zalicza się wdychane zarodniki pleśni unoszące się w powietrzu, obecność grzybów w kurzu domowym, a także spożywanie grzybów jadalnych. Objawy mogą dotyczyć dróg oddechowych, skóry lub układu pokarmowego, a reakcje mogą być wywoływane przez grzyby zewnętrzne (jak Alternaria) i wewnętrzne (jak Penicillium)"


Mam alergię na pleśń.

---------- Dopisano o 17:36 ---------- Poprzedni post napisano o 17:34 ----------

Wracając do MM, to jest sporo robót do wykonania a nie latanie bez sensu na grzyby. Jak będzie wysp to wtedy się pójdzie. Drażni mnie to, bo w tym zbieractwie widzę już fiksację.

[lenifa]

Ja bardzo lubiłam grzyby. No ale teraz to już jest bardzo mało rzeczy co moge zjeść. Na grzybach ważne aby sie dobrze znać. Wiele z nich ma właściwości lecznicze. Ale i wiele podobnych do jadalnych jest trujących i to bardzo.

[Imegan]

Emmi jak ja Cię rozumiem.Szanowny też napalil się że w Szwecji będzie latał po grzybach ,bo tam las to.juz wokół domku gdzie mieszkają.No i zonk.Jedzie do pracy -jeszcze ciemno.Wraca- już ciemno.W soboty wolne tylko popołudnie i niedziela.No a trzeba sobie ogarnąć pranie,sprzątanie,jakieś zarelko ugotować.W domu zaś też nieważne co byłoby do zrobienia las i grzyby ważniejsze.No i całe dnie by po tym lesie chodził.No i jak coś tam znalazł to mnie do przerabiania podrzucał.Ja grzyby lubię jeść,ale gdy mam zapasy suszonych,marynowanych i jeszcze mrożonych to to ściąganie grzybów do domu mija się z celem.No jedynie to żeby na świeżo coś z nich przygotować.

Znów dziś nic nie zrobiłam.Te jazdy ,łażenie po urzędach ,sklepach męczą mnie.Wiem ,że mus i lezę gdzie trzeba ,ale potem po powrocie to zaleganie w fotelu lub kanapie.No ale jutro od rana pomidory i papryka na tapecie.Mam taką nadzieję,że będą moce do działania.

[Cicha7222]

Emmi u mnie brakuje jednej nauczycielki już i jest ciężko bo mała szkoła. U nas też dużo dzieci zostaje na świetlicy i w przedszkolu. Z.kazdym rokiem więcej. I to nie tylko osób pracujących. Padłam po całym tygodniu. Dzień krótki. Jutro zawody sportowe z dziećmi. Dawniej szkoła była inna. My nie byliśmy pilnowani na każdym kroku, nauczyciele siedzieli sobie na przerwach w pokoju nauczycielskim odpoczęli. A teraz nie da się. Wszędzie musi być dyżur i pilnowanie bo zaraz coś sobie zrobią lub zniszczą. My jako dzieci szanowaliśmy i nauczycieli i siebie i mienie szkolne.

---------- Dopisano o 19:48 ---------- Poprzedni post napisano o 19:45 ----------

Imegan tak urzędy wysysają energię. Aniu to dobrze że się podlaczycie. My mamy i studnie i wodę z wodociągu. Do podlewania czy jakichś prac jest ta ze studni.

[annorl1]

Lanolinko, kanalizację też zrobili na wsi. Ale ja nie podpinam się. Wydaliśmy kilka lat temu kupę kasy na przydomową oczyszczalnię, więc nie potrzebuję się podpinać pod miejską kanalizację. Raz do roku zamawiamy szambiarkę i już.
Emmi, ale nadal jest to pobyt dziecka w placówce w godzinach pracy rodzica. A nie w czasie wolnym. Wydaje mi się, że jakoś to będą weryfikować, że dla niepracujących rodziców nie będzie opcji zostawić dziecka na te 12 godzin ?
Emmi, jak ja rozumiem Twojego męża. Ja jeszcze nie złapałam bakcyla na grzyby w tym roku. Ale jak już złapię, to nie ma że pranie, gary czy ogródek. Najpierw las
Imegan, mnie też męczy jazda szczególnie do miasta, do lekarzy, czy większych sklepów. No, ale mam dzieci i czasem trzeba je zabrać na zakupy. Jak były małe to wszystko sama kupowałam, albo na necie. No ale już czas żeby same nauczyły suę wybierać, decydować, czy po prostu bywać w sklepie.
Cicha, ale dawniej jak by dzieci zachowywały się na przerwach tak jak teraz, to nauczyciel by huknął, albo dał po łapach i by się skończył. Teraz nawet uwagę nauczyciel musi odpowiednio zwracać, bo rodzice zaraz ze skargą przychodzą do dyrektora, albo od razu do kuratorium zgłaszają. Współczuję nauczycielom, że im nic nie wolno.

[lenifa]

Ja właśnie byłam na kamerce z wnusią i jestem przeszczęśliwa babcia! Przy mnie wyśmigała cały metr łańcuszka na szydełku. Noż bałam się że za wcześnie kombinuję z nauczeniem jej tego szydełka, ale udało się! Na dodatek zrobiła to bardzo równo jak na swoje 6 lat. Noż mnie tak ładnie to na początku nie wychodziło. Wnuczek zaś właśnie zrobił mamie zakupy.

[Emmi123]

Cześć
Nie pamiętam czy byłam już, czy nie. Dzisiaj trudny dzień. Wiele spraw do ogarnięcia.

Annorl Zadumałam się nad tym nauczycielem dawniej i dziś. Myślę sobie, że nigdy nie ma zezwolenia na pokrzykiwanie czy ,,klapnięcie" ucznia. Ważny jest wzajemny szacunek. Dawniej dzieciak musiał rozumieć dorosłego, kiedy do niego mówił. Co z perspektywy lat, jest dość osobliwe. Obecnie nacisk jest aby dorosły zrozumiał dziecko, w końcu kiedyś sam był na tym etapie. I to ma większy sen. Uważam, że obecnie dzieci nie są wychowywane przez rodziców w szacunku do innych osób. Egoizm dziecka nawet względem rówieśnika jest obecnie rażący. ,,Nie ważny ktoś, bylebym ja dostał/a to co chcę". Dzieci nie szanują rodziców, osób z rodziny, ogromna ilość rodzeństwa nie trawi się i otwarcie o tym mówi. Skoro nie ma szacunku do najbliższych to jak ma być szacunek do osób obcych?

[lenifa]

Ja się mogę wypowiedzieć jak było. Chociaż ja nie doświadczyłam jakowychś kar w szkole, chociaż raz to może stałam w kącie No ale normą bylo dostać linijka po łapach. I stanie w kącie było czymś zwykłym. Był jakis tam system kar i nagród, ale ogólnie nauczyciele byli w większości życzliwi dzieciom. Nagrody to była odznaka wzorowego ucznia. Taka czerwona owalna plakietka z napisem wzorowy uczeń. Nigdy nie dostałam... No i oczywiście obowiązkowe mundurki i tarcze szkolne.
Poszłam zapytac męża czy miał jakąś taką karę w szkole... Powiedział, że raz dostał dziennikiem przez łeb) Za palenie fajek. A przypomniałam sobie jeszcze, złapanie i wykręcanie ucha... Noż to było według mnie podłe po prostu. Ale widziałam coś takiego. Mam nadzieję że teraz nikt nikomu nie wykręca ucha. Nie mniej osobiście przynajmniej dla mnie, dawna szkoła nie stosowała jakowychś kar specjalnych typu fizycznego i większośc nauczycieli mimo licznych klas, dawała sobie radę. Może dlatego, że aż takiej biurokracji nie było.

[Emmi123]

Lenifo Wrzesień to szkolne emocje i tak krąży po Zagrodzie. Szczególnie w Internecie rodzice kipią złośliwością i złą energią z powodu końca wakacji i musem zaprowadzania dzieci do szkoły. Dla mnie to chore. Może wróćmy to dawnych czasów, co to do szkoły chodziły tylko dzieci, których rodziców było na to stać . Rodzic bulił i jeszcze surowe zasady musiał tolerować. Wtedy się działo w nie jednej szkole .


MM kupił pierogi z mięsem. Nadal ich nie robimy. Moje zrażenie się jest głębsze niż mi się wydaje. Do tego barszczyk kupny... taka esencja konserwantów i innych ble fuj, i wiecie, że nawet mój organizm nie grymasi? Jest to jedno z nielicznych ,,ble fuj", które mogę co jakiś czas jeść. Chociaż najbardziej mi smakuje mój domowy barszczyk. A jeszcze mam od naszych Sąsiadek przepis na czysty barszcz czerwony z fasolą Jaś, to w ogóle mniam, mniam Ale dziś jest gotowiec z kartonu, nie pamiętam jakiej firmy, Horteksu? Jaki by nie był...

[lenifa]

U mnie za dzieci się buli Nie ma kasy i że tak nazwę raczej jest ciężko w tym temacie ale córa wybrała szkołę dla niego i jest to prywatna szkoła no i związany z tym koszt. Póki co jesteśmy zadowoleni. To już trzeci rok. Wnuczka chyba pójdzie do tej samej szkoły. Ja nie protestuję, mimo że naprawdę z kasą ciężko im też. Ale pamietam co zrobiłam z własnym synem. Czytał od 4 roku życia, wszystkim sie interesował. Moja encyklopedia wyglądała pożal sięBoże bo to jego ulubiona książka była, ale chciałam aby przeszedł drogę jak wszystkie inne dzieci. W pierwszej klasie rozmawiano ze mną aby go przenieść do drugiej lub trzeciej klasy, ale miałam watpliwości, że może to tylko mnie i im się zdaje. Nie chciałam robić z dziecka ęą. Skończyło się na tym że się nudził i zaczął baciarzyć... I teraz będzie problem z wnuczką.. Zerówka. Od pół roku płynnie czyta. Wie co to są ułamki rozumie je. Liczy jak stara. Ale zasadniczo to ma pasje malarskie. Babcia nie może nadążyc z papierem i farbami. No i co teraz? Pytałam ją wczoraj czy koleżanki i koledzy w przedszkolu też już czytają. Mówi mi że oni się dopiero uczą literek. Nie zapytałam jej co ona w tym czasie robi. I nie piszę to w celu jakie to ja mam zdolne wnuki, bo pamiętam problem z synem i jak to się skończylo. 5 razy podejście do matury... Dzieci maja różny tryb rozwojowy i w różnym czasie interesują się tym czy owym. Szkoła nie jest przystosowana do tych różnic. I nie oznacza to że są zdolniejsze lub mniej zdolne dzieci. Oznacza to różny czas i w tym czasie różna percepcja przyswajania wiedzy i umiejętności. A jak idzie szablon szkolny to się te biedne dzieciaki upycha w szablon.

Dodam coś jeszcze. Nie zawsze oznacza to wpływ rodziców. Bo ktoś mogłby powiedzieć, że się tam chwalę że mam zdolne wnuki czy coś. Nie nie, Pamietam doświadczenie z synem. Bo ja go nie uczyłam czytania. Noz musiałabym być stuknieta aby 4 letnie dziecko uczyć czytania. Owszem on się pytał mnie czasem co to za literka. No to mu mówiłam. Ale zasadniczo to siedziałam w garach. To że czyta wyszło jak kiedyś szukałam coś po encyklopedii, on był obok i sie mnie pyta: Mamusiu co to jest nerka. Encyklopedia była otwarta na literze N. Ja zdziwiona pytaniem, a on no że tu jest nerka i co to jest. Ja się go pytam skąd wie, że to nerka. A on że przecież tu pisze. Wiec zaczełam sprawdzać, czy czyta. No i okazało się że tak. Nie mogłam nauczyć go za to wiązania sznurówek... Ciężko szło.

Emmi gotowce pierogi, czy cos inne, wszystko zależy kto jest producentem. Ja czasem kupuje, zwłaszcza w Krakowie jak jestem. Akurat w moim sklepiku są ponoć znakomite. Wszystko zależy od człowieka co jest przy produkcji albo je po prostu robi. A ludzie jak to ludzie są różni w kwestiach swoich zdolności i umiejętności a także uczciwości. A ponoć znakomite, to napisałam z relacji tych co je jedzą, bo sama nie jem.

[annorl1]

Witam słonecznie ❤❤

Emmie, też pierogi kupuje bo nie mam czasu robić. Bo mi się nie chce... Ale my mamy lokalna firmę gdzie lepią ręcznie.

Co do przemocy w szkole. Też nie jestem za. Ale kurde... Jak nauczyciel zwróci dziecku uwagę, że nie wolno bić innego ucznia, czy że na lekcji nie zachowujemy się jak na placu zabaw. To matki zaraz robią masakrę.

Lenifa, myślę że tak zdolna wnusia nudzi się w przedszkolu. To może przerodzić się we frustrację. Moja córka która została rok odroczona i do 1 klasy poszła rok później, gdzieś od połowy roku szkolnego zaczęła się nudzić. Bo już znała wszystkie literki. Zaczynała czytac. Matematykę też już na trochę wyższym poziomie znała niż zerowka. I co? Skończyło się tym, że dziecko stało się nieznosne. Zarówno w szkole jak i w domu. Po prostu nudziła się i wkurzalo ja że musi się znowu uczyć tego co już potrafi. Tylko że ja za późno zaczęłam kojarzyć fakty. A teraz poszła do szkoły. I jestto inne dziecko.

[lenifa]

An czlowiek od maleńkiego nie jest istota z szablonu. A my przyzwyczajeni jesteśmy albo do szablonu albo do odbierania innych wg nas samych. Tzn oczekujemy. że drugi czlowiek ma być w jakiejś "naszej normie"cokolwiek to oznacza. Dlatego ludziom ciężko idzie porozumiewanie się.

Jeszcze jeden przykład podam co zaobserowałam z dzieckiem znajomej. Początek pdostawówki, dziecko ze wszystkimi się tłucze. Po prostu pierwszy do walnięcia kogoś. Po czym okazało się że po prostu ma poważną wadę wzroku. Okulary odmieniły wszystko.

I to dotyczy nie tylko dzieci. każdy jeden z osobna ludź ma za soba jakąś przeszlość, rodzinna lub edukacyjną na to nakładają się indywidualne predyspozycje, zdolności, lub czasem ich brak i tez z różnych powodów. Potem tak jak się jest ukształtowanym w jakimś sensie ma sie wpływ na otoczenie lepszy lub gorszy i tak sie toczy ta śnieżna kula , jak leci tak leci.

[Emmi123]

Niedzielne dzień dobry

Lenifo Twoje przykłady są klasycznymi przykładami na dzieci uzdolnione. Uzdolnienia dzieli się na różne schematy, specjalnie użyłam słowa ,,schemat" bo wszystko co nas otacza a nawet my sami należymy do jakiegoś schematu. Ale nie o tym. To jest to o czym od kilku lat przynudzam - różne szkoły. Dziś jak i ,,wtedy", głównie ciągnie się słabszych. W dzisiejszych czasach pomoc słabszym uczniom jest jeszcze bardziej. Są jakieś tam programy i zajęcia dla dzieci uzdolnionych, typu dodatkowe zajęcia z matematyki, raz w tygodniu. Ale co to jest? Przecież to śmiech. Dziecko uzdolnione powinno być na przykład w klasie z innymi uzdolnionymi np. matematycznie, aby mógł zawierać znajomości, móc porozmawiać na swoim poziomie matematycznym. Aby przez cały rok, albo i okres edukacyjny rozwijać zwoje zdolności inaczej niż prezentuje to podstawa programowa. I o tym wszystkim ciągle przynudzam. Równe szanse. Kiedy to mówię, każdy ma przed oczami tylko dzieci z problemami. A mamy jeszcze dzieci w normie wiekowej i jeszcze dzieci uzdolnione. I jest dooooopa

Gdzie jestem? Na Zagrodzie. To napiszę, że idę wypuścić kaczki i dać im wody, może i kury wypuszczę... Na pewno kaczki, bo kiszą się w szopie a jest piękna pogoda.

[Cicha7222]

Witajcie boli mnie kolano. W nocy mnie budziło. Zapowiada się piękna pogoda wczoraj skosilam trawę aż całe podwórko. Może dlatego kolano siadło. Idę pić kawę. Miłego dnia życzę Wam

[lenifa]

Emmi Jak najbardziej są różnice, wielowymiarowe w różnym odniesieniu. Przy czym ja uważam, że te "mniej zdolne" niekoniecznie są mniej zdolne. Że może to wynikac z różnych uwarunkowań. Także zdrowotnych i w wielu tematach rozwiązywalnych na dzień dzisiejszy już. Jest dobrze jak dziecko może jako dziecko zorientowac się w tych różnicach. Tylko że to trzeba by mądrze zrobić. Ja aż taka mądra nie jestem aby wiedziała jak. Może chodzi o stopień w kwestiach czasowych. Nie wiem. Nie byłoby całkiem dobrze, gdyby np zdolne rozwijające się dzieci w jakims kierunku, postrzegały tylko wąski zakres swoich talentów . Właściwie powinny poznać realia świata. Bo i tak z tym realnym światem wcześniej czy później się zderzą. Złoty środek, może to utopia tylko ... Na pewno nie szybko.
I np nawet najlepszy pomysł można pięknie i skutecznie utopić, jak bierze się za to ktoś przy ograniczonym postrzeganiu. I mamy teraz taką akcje właśnie w temacie szkoły. I to utopienie tematu nastąpiło z powodów braku wyważenia istoty rzeczy przez osoby to wprowadzające. Bo np ja się calkowicie zgadzam, że tematy zdrowotne, uczenie tego jak najwcześniej jest bardzo ważne. No ale to trzeba mieć pojęcie jak to robic, rozumieć percepcję dziecka a nie wewalanie swoich własnych poglądów, nie będe tu wypowiadac się w szczegółach. No i co. Temat został utopiony. Sam temat całkiem niezły, ale pomysł na jego realizację beznadziejny.

Cicha ja bym sobie na kolano przykleiła plasterek kinoki

[Emmi123]

Lenifo Ja mówię o prostych rozwiązaniach, które są potrzebne na już. W dodatku są realizowane w innych państwach i się sprawdzają. Polak przede wszystkim narzeka ale jak chce się jakieś zmiany wprowadzić to krzyczy, że nie chce. Nawet jak niby to coś się zmienia na sugestie społeczeństwa to od razu do tego musi swoja partia wsadzić jakiś swój omen, który nie może przeforsować a jest okazja. Polityka i pieniądze ciągle ta sama bzdura.


Cicha Nie pamiętam czy pisałaś już kiedyś o bólu kolana, ale jak się powtórzyło, to ja bym poszła do ortopedy. Najpierw prześwietlenie kolana zlecone przez lekarza pierwszego kontaktu, bo wizyta u ortopedy bez prześwietlenia jest bezsensowna. U nas taka wizyta jest zmarnowana, bo kieruje na prześwietlenie i po wizycie.

---------- Dopisano o 08:42 ---------- Poprzedni post napisano o 08:36 ----------

Lenifo My pierogi kupujemy w zwykłych sklepach ogólnospożywczych. Ale TS jest smakoszką pierogów i zabrałam ją do pierogalni, którą zachwalają, robią tam z różnym farszem, również z sezonowych produktów i była zachwycona. Przyznam się, że ja głównie w fakturze ciasta poczułam jakąś różnicę, a tak to... ale pewnie to o ciasto chodzi . Lubię pierogi z mięsem i jem je od czasu do czasu, ale miłością do nich nie pałam.

[lenifa]

Dokładnie tak Emmi. Przy czym za granicą tez robią przeróżniaste błędy. A kiedy w grę wchodzi mały człowiek, trzeba zachować wyższy stopień rozsądku. Czyli nauczyciel, inna osoba odpowiedzialna za szkolnictwo, no niestety to nie tylko zawód - to powołanie jest. Nie pole eksperymentów a rozwaga. Nie jak mi podleci, a wiedza. Pojęcie z czym mamy do czynienia i to bardzo szeroko, a nie a walnę maczugą, bo mi się maczuga podoba.

[Emmi123]

Annorl Twój przykład powinna rozwiązać dyrektorka, określając wyraźnie zasady i obowiązki ucznia w szkole. Przede wszystkim bezpieczeństwo i szacunek do drugiej osoby. Przecież są na to wszystko paragrafy oświatowe.

W tym roku jestem znów z 1 klasą i powiem Wam, że sporo dzieci umie czytać. Jest garstka, która nie zna liter. I co to oznacza? A to, że programy przedszkolne są niespójne. Jest obowiązek dania dziecka do zerówki, więc odpada różnica tych co chodziły od tych co przyszły z domu. Ostatnio nawet trafiłam na artykuł, niezadowolonych rodziców, bo ma być wprowadzone w zerówkach nauka i pisanie literek. Ale to jest właśnie wyjście ku zainteresowaniom samych dzieci. Dzieci chcą poznawać literki i są nimi zaciekawione, bez względu na to czy rodzic chce w tym uczestniczyć, czy nie. Powiem krótko - masz dzieci to się nimi zajmij. Mam wrażenie, że wielu rodziców to ma dzieci, bo tak trzeba, czy tak wyszło i ... wieczna, swobodna zabawa, a aktywność z nimi jak akurat rodzicowi się zachce, a tak to zajmij się sobą, bo mi przeszkadzasz. Rodzice często ,,straszą" nauczyciela - dziecko mi wszystko opowiada w domu. Ale nam, nauczycielom też: ciągłe gadanie na mesengerze, siedzenie w kompie, swoje zajęcia jogi, fitnes itd ale z dzieckiem na dwór nie wyjdzie. Ja to wszystko rozumiem, każdy ma prawo do czasu dla siebie, ale jak masz dziecko, rodzinę to trzeba czas dla siebie połączyć. Co to za rodzic, którego męczy pobyt z własnym dzieckiem? Widuję na ulicach skandaliczne zachowanie dziecka, na które pozwala rodzic, ale to przecież to jest efekt jego wychowywania a nie przedszkola. A potem placówki oświatowe muszą się mordować z takim dzieckiem. A rodzic kłamie, że ,,ono było grzeczne". W jakich my czasach żyjemy, że spora ilość rodziców nie umie wychowywać swoich dzieci w sposób kulturalny społecznie, ich własne dzieci ich męczą.


Annorl Twoja córcia jest jednym z wielu dzieci, które poszły z pasją do szkoły i zaczęły się nudzić. Właśnie przez to co już wcześniej napisałam. We Francji co roku tworzy się nowa klasa z uczniów. Płacz ogromny, bo są przyjaźnie. Ale tak mają. U nas ciągnie się jedną klasę do końca, bez względu jak trudna się staje ze względu na poszerzające się deficyty kogoś tam, czy po prostu nudna, bo dla kogoś nie jest rozwojowa. Zgadzamy się wszystkie w jednym - dzieci rozwijają się w różnym tempie. Więc dlaczego kiszą się w jednych klasach?

[lenifa]

Ci rodzice już z czegoś wyrośli. Byli w jakiejś szkole, trafiali na takich czy innych nauczycieli, doroslych itd. Nauczono ich "Jest Crunchips, jest impreza". I wszystko... I to co zrobimy źle, wali nie tylko dziś ale na całe pokolenia.

[Emmi123]

Lenifo Nie wiem co to za rodzice, bo ja takim nie byłam. Widzę tylko, że ich dzieci są zaniedbane emocjonalnie. Rozumiem, że rodzic był nieukiem, czy miał trudności z opanowaniem wiedzy i program podstawówki go przerasta, ale jest jeszcze rozwijanie więzi i tzw ,,miłość".

[lenifa]

Wszystko ma swoje przyczyny w historii tak ogólnej jak i indywidualnej.

[Emmi123]

Lenifo Ty zawsze kończysz tym samym. Ale tym razem nie zgodzę się. Jeśli ktoś ma problem to w dzisiejszych czasach jest mnóstwo możliwości na pomoc. Nie wiem czy ludziom się nie chce, czy się wstydzą, ale zamiatają pod dywan i udają, że jest OK. Tylko, że nie jest Ok, bo zwiększa się wśród młodzieży myśl samobójcza. I to już nie jest w obszarze jednostki - bo ona, to czy tamto. Człowiek + dziecko = nie jestem już jednostką.

[Emmi123]

U mnie grasuje covid. A jak u Was? Ostatnio rozmawiałam z sąsiadką to też ją dopadło a teraz przechodzi cała rodzina.


Zebrałam trochę malin, ale to garstka. Muszę przyznać, że fragment z malinami a nawet agrestem mam zaniedbany, wszystko na siebie włazi przez co, jest mało owoców. W wakacje nie pora, a jesienią to nie mam na to czasu, aby to ogarnąć.
Już za chwilę trzeba będzie zbierać orzechy włoskie. Ale też jest ich mało przez suszę. Na jednym z krzaków pigwowca nie ma ani jednego owocu. Po raz pierwszy tak mam. Na drugim trochę jest.

[lenifa]

Tylko nie zawsze jeszcze wiemy gdzie sa prawdziwe przyczyny. Tak w sensie indywidualnym. Nie wszyscy ludzie potrafią też pomóc. Czasem przyczyna nawet nie jest pierwotna, a po drodze już mnóstwo innych muld. Tzn trzeba coś robić zgadzam sie, tylko że to poszukiwanie. Jak musisz wypisać te całe mnóstwo papierków to kiedy masz szukać. Czas jest czasem, nie chce być niczym innym.