Dziwne zachowanie TŻ o pieniadze...

[liselotta]

Napisane przez stokrotka0198

wiesz, to jego sprawa jakie chce miec relacje w zwiazku i nie musi ustepowac autorce
slubu nie maja, nie musi jej dawac kasy. moze sobie zbiera na czarna godzine albo na prywatny samolot, nie znaczy ze musi sie z kasa dzielic

wszystko się sprowadza do tego, że mają różne koncepcje związku. i to takie rozjeżdżające się mocno.
dla mnie jego podejście jest nie do przyjęcia, dla autorki zdaje się również. jeśli nie osiągną kompromisu to chyba lepiej się rozejść i znaleźć kogoś o podobnych poglądach na partnerstwo, czyż nie?

[topdong]

Tematu już na 3 strony, a tu tylko kasa, kasa, kasa. Z całego wątku ja podpisuję się pod postem od Doris:

Napisane przez Doris1981

I jak sobie wyobrażasz dalsze życie z kimś takim? Ty wczasy na balkonie w domu, on na Seszelach? Dziewczyno, tam gdzie jest za dużo myślenia o kasie, własnym interesie i "biznesowania", tam nie ma miejsca na szczerą miłość. Po prostu nie ma. Zachorowałabyś, zaczęłabyś generować wydatki i co by zrobił? Na ulicę Cię wyrzucił? Wybacz, uważam, że temu panu na razie jest z Tobą wygodnie, ale miłości tu nie widzę, w ogóle. Jak się kogoś kocha, to chce mu się nieba uchylić i nie żyłuje na takie rzeczy. Dziwię się, że Tobie się jedynie "wydaje" że on jest chytry. Czas otworzyć oczy.

Pisząc, że OPRÓCZ TEGO jesteście szczęśliwi, zaklinasz rzeczywistość. To takie puste hasełko, mrzonka.

Mądre, prawdziwe, skupione na życiu, a nie na pieniądzach, które jak widać łatwo potrafią przesłonić człowiekowi obraz. Choć nie da się ukryć, że jego skąpstwo jest spore - albo przynajmniej tak się można domyślać, bo z tego co widać, to autorka za bardzo na ten temat nie rozmawia ze swoim partnerem. Z drugiej strony czytając ponownie cytat Doris mam wrażenie, że autorka (jak i niezła część wizażanek) uzależnia swoje szczęście od hojności swojego partnera, choć wprost nikt tego nigdy nie powie.

[emma8]

Napisane przez liselotta

wszystko się sprowadza do tego, że mają różne koncepcje związku. i to takie rozjeżdżające się mocno.
dla mnie jego podejście jest nie do przyjęcia, dla autorki zdaje się również. jeśli nie osiągną kompromisu to chyba lepiej się rozejść i znaleźć kogoś o podobnych poglądach na partnerstwo, czyż nie?

Jeżeli któraś kobieta zgodzi się na jego poglądy na partnerstwo, to będzie po prostu naiwna. Ciekawe jak to będzie wyglądało w dalszym życiu.
Ona zarabia 2 tys, on 12, rachunki na pół, zakupy na pół, kosmetyki na pół. Zakupy na dziecko też pewnie będą dzielone na pół. Dziewczynie uda się zaoszczędzić parę groszy, więc na wakacje pojedzie z dzieckiem nad pobliskie bajoro. On natomiast poleci na wyspy bora-bora i przywiezie im pamiątki z wakacji. Idealny związek, nie ma co, pewnie każdej kobiecie taki się marzy.

[af6a7928a10f2efb7030debf852af0b1c87659cc]

Napisane przez emma8

Jeżeli któraś kobieta zgodzi się na jego poglądy na partnerstwo, to będzie po prostu naiwna. Ciekawe jak to będzie wyglądało w dalszym życiu.
Ona zarabia 2 tys, on 12, rachunki na pół, zakupy na pół, kosmetyki na pół. Zakupy na dziecko też pewnie będą dzielone na pół. Dziewczynie uda się zaoszczędzić parę groszy, więc na wakacje pojedzie z dzieckiem nad pobliskie bajoro. On natomiast poleci na wyspy bora-bora i przywiezie im pamiątki z wakacji. Idealny związek, nie ma co, pewnie każdej kobiecie taki się marzy.

a może po prostu znajdzie sobie kobietę co będzie zarabiała tyle samo co on? i która też będzie miała takie poglądy na kasę w związku?
dlaczego zakładasz, że wszystkie kobiety zarabiają 2000zł?

nawet tutaj na wizażu jest sporo kobiet nie mających wspólnych pieniędzy z mężem

[kalincia]

Napisane przez Zuzka_Zu

Mi też jest ciężko ale go kocham i to jest ten problem bo nie wiem co zrobić....czy da sie go jakoś zmienić...

A porozmawiałaś z nim o tym, mówiąc mu to, co nam?

---------- Dopisano o 22:14 ---------- Poprzedni post napisano o 22:12 ----------

Napisane przez Zuzka_Zu

Bo jest w zasadzie tak wygodniej mamy więcej swobody bo mozemy mieszkać sami rodzice nei zadawają miliona pytań... mamy poprostu więcej przestrzeni i intymności.

Nie chciałabym żeby wydawał na mnie całej pensji ani dokładał mi jakiej stałej sumy .. ale byłoby miło gdyby czasem zainteresował się moimi biletami albo zabrał mnie na zakupy ale jak widać on na to nie wpadnie....

To mu to powiedz, w związku się rozmawia i jest to normalne.

[Layla79]

Nie, idealny zwiazek bedzie taki, ze w ramach wspolnoty, on przepisze na nia polowe mieszkania, zeby poczula sie jak u siebie, zrobia wspolnote i ona na wypadek, jakby chciala sie rozwiesc to dostanie polowe z tej odlozonej kasy plus polowe mieszkania i to sie dopiero nazywa interes!
/zart/
A tak serio, to ludzie z odmiennymi pogladami do siebie nie pasuja i juz.
Zrob Autorko prosty test, zapytaj go, czy myslalby w przyszlosci o intercyzie. I bedziesz miala jasnosc.

[kalincia]

Napisane przez Zuzka_Zu

nie, tego że mnie zostawi się nie boję. Sama nie wiem może nie umiem z nim o tym pogadać i nie wiem dlaczego tak jest albo jak zacząć z nim taką rozmowe, bardziej nie chciałabym wysłuchiwac ile to on nie miał wydatków albo zeby sobie pomyślał ze chcę od niego wyciągnąc kase bo tak nie jest. często jak jestem wkurzona wspomnę czasem jak było z moim ex że mnei wspierał itd. chyba nie umiem zacząć takiej rozmowy z nim

No to nic się nie zmieni. Skoro nawet rozmawiać z nim nie umiesz na ważny temat.

[201803290936]

Napisane przez stokrotka0198

wiesz, to jego sprawa jakie chce miec relacje w zwiazku i nie musi ustepowac autorce
slubu nie maja, nie musi jej dawac kasy. moze sobie zbiera na czarna godzine albo na prywatny samolot, nie znaczy ze musi sie z kasa dzielic
(...)

Nie, jak się jest w związku (co jest nieobowiązkowe, nikt nikogo nie zmusza, ona jego również nie) to jest ich sprawa, a nie tylko jego, czy jej. Ona nie chce, aby jej dawał kasę "na waciki", tylko by chciała, zresztą bardzo słusznie, aby w końcu raczył zauważyć, że dysproporcje w ich zarobkach są bardzo duże i żeby się nieco bardziej poczuwał do pewnych rzeczy. Naprawdę, średnio rozgarnięty, ale kochający i troskliwy facet zadbałby o dojazd swojej dziewczyny do siebie, zainteresował się, czy ona ma na to całe jeżdżenie. I tak dalej. To nie są wymagania z księżyca, to są podstawy.

[7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014]

wogole przemysl jakby ten zwiazek wygladal w przyszlosci.
wyobraz sobie ze wychodzisz za niego za maz,mieszkanie jest jego majatkiem odrebnym nigdy nie bedziesz miala do niego praw,
zamierzasz cale zycie nie wydawac kasy na ulepszenia w tym mieszkaniu?nie dokladac sie do zadnych sprzetow bo w koncu to nie twoje mieszkanie i nie zabierzesz ze soba kuchenki do zbudowy czy kafelkow z lazienki?
bedziesz zarabiac jakas tam kwote placic polwe czynszu i rachunki(no to by bylo fair)i z czym zostaniesz wrazie rozwdu?
to nie rokuje dobrze,mimo ze go kochasz zle bys na tym wyszla gdybys zwiazala swoja przyszlosc z kims takim
sama mam kolezanke ktora zyje wlasnie w takim jakims chorym ukladzie facet zarabia dobrze ma dwoje dzieci z pierwszego malzenstwa(placi alimenty) ona zarabia znacznie mniej maja wspolna corke ,zakupy -jedzenie robia na pol, rachunki placa na pol.jak sie cos dla dziecka skonczy to ona z racji idzie do sklepu i kupuje ze swojej pensji ubranka,pampersy,kosmetyk i dla dziecka on jej nigdy za to kasy nie oddaje a sam nigdy nic nie kupuje bo sie nie zna.
tragedia!
nigdy bym sie nie zwiazala na stale z takim gadem.
przemysl to jeszcze raz

[201803290936]

[1=af6a7928a10f2efb7030deb f852af0b1c87659cc;4864972 0]a może po prostu znajdzie sobie kobietę co będzie zarabiała tyle samo co on? i która też będzie miała takie poglądy na kasę w związku?
dlaczego zakładasz, że wszystkie kobiety zarabiają 2000zł?

nawet tutaj na wizażu jest sporo kobiet nie mających wspólnych pieniędzy z mężem[/QUOTE]

I co w momencie, gdy ta kobieta straci pracę? Koniec związku?
Wybacz, ale jednak zarobki 12 tysięcy są nierealne dla większości nie tylko Polek, ale i Polaków. Szukanie partnera/ki pod kątem zarobków? Może od razu założyć spółkę z o.o. i nie udawać, że chodzi o jakieś tam uczucia i inne "pierdoły".

[Zuzka_Zu]

Rady typu znajdź kogoś kto zarabia 2 tys są nie na miejscu bo tak jak już pisałam studiuje i to prawo żeby dobrze w przyszłości zarabiać wiec to jest sytuacja przejściowa ale na chwilę obecna nie mogę iść nigdzie do pracy na pełen etat bo studiuje i to jest dla mnie ważne. Pewnie za kilka lat w przyszłości będę zarabiała więcej ale gdyby mojemu tz powinela się wtedy noga to bym mu pomogła i nie dała odczuć ze jest w gorszej sytuacji

[kalincia]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;48645335]A ja dla odmiany nie widzę u faceta problemu.Skoro on rzeczywiście je głównie w restauracjach, to nie potrzebuje tych garnków. One są potrzebne tobie, więc sama możesz je sobie przynieść. Można przeżyć z jednym garnkiem i jedną patelnią nawet jeśli nie je się w restauracjach nigdy. Chyba, że on nalega żebyś mu gotowała - wtedy możesz zwyczajnie zakomunikować, że nie masz w czym.
Swoją drogą sama też wolałabym wydać 2tys. na grę zamiast na garnki
Zabawne, przecież to on chce, żeby ona coś u niego gotowała.
W tej sytuacji nie widzę jakoś utrzymywania go przez twoich rodziców. Oni utrzymują ciebie. Jeśli ty się dokładasz do wspólnego wyjazdu, to nie jest utrzymywanie go, tylko utrzymywanie siebie. Narzekasz na swoje dojazdy do Wrocławia, ale one są twoją decyzją, nie jego. Jeśli nie masz na to kasy, to po co to robisz?
To inwestycja w bycie razem. Jeśli ona jedzie do niego i płaci za to, żeby byli razem, to on mógłby się do biletów dołożyć zwłaszcza, że zarabia 6 razy więcej. No chyba, że jemu nie zależy, by byli razem, a autorka pcha się na siłę.
Dla mnie z kolei abstrakcją jest mieszkanie z kimś i nie dokładanie się. On nie daje na sobie pasożytować.
On nie chce się dzielić. To różnica. A ma, przypominam 6 razy więcej. Więc jego wkład finansowy w cokolwiek wspólnego, adekwatnie do zasobów powinien być 6 razy większy.Przestałabym wydawać kasę na rzeczy, na które mnie nie stać.
A już kompletnie w oderwaniu od tematu wątku, to powiedziałabym facetowi o każdym problemie jaki zauważam w jego zachowaniu. Ty chyba czekasz aż on się sam domyśli. W rzeczywistości to wygląda tak, że ludzie nie wiedzą kiedy coś ci nie odpowiada jeśli tego nie powiesz.
Bilety jeszcze rozumiem, ale zakupy? Dobrze rozumiem, że chcesz od niego prezentów
? A czemu nie? Przeciętnie zakochany facet lubi czasem coś dać swojej dziewczynie. O ile nie jest dusigroszem.
A co ty masz do zaoferowania w zamian?
Taaa, faceci są niedomyślni wprost proporcjonalnie do nieumiejętności wysłowienia się przez ich partnerki. Patrz niżej. Nie rozmawiała z nim, ale wymaga, żeby wiedział o co jej chodzi:
Trzeba było nie jechać skoro nie było cię stać. Bezczelne jest wybierania się na wyjazd w nadziei, że będziesz cały czas pasożytować. Pasożytuje więc każda żona, która nie pracuje, a bezczelnie wymaga pieniędzy na swoje utrzymanie.
W związku nie ma twoje - moje. A facet, który tyle zarabia, mógłby spokojnie zostawić partnerce te jej marne 2 tysiące na waciki. Gdyby chciał. A nie - liczyć po połowie tyle ode mnie, to też tyle od ciebie.A ty dla niego co robisz?

Facet najwyraźniej nie czułby się dobrze w związku, do którego musi dokładać więcej. Albo jest ci z tym dobrze albo nie - to już twój wybór.[/QUOTE]
Dlaczego nie miałby dokładać więcej skoro zarabia więcej? Autorce nie jest z tym dobrze i to nie dziwi.


---------- Dopisano o 22:32 ---------- Poprzedni post napisano o 22:28 ----------

Napisane przez Zuzka_Zu

rozmawialiśmy tylko o tym jak to powinno wyglądać w przyszłości i generalnie widzimy to zupełnie inaczej.
On uwaza że jesli zaczełabym pracę to niedosć ze płąciłabym z nim rachunki sprzatała gotowała prałą co i tak teraz robie to do współnych zakupów mebli itd też powinnam się dorzucać... pomimo tego że to jego mieszkanie i gdybysmy sie rozstali to przecież tych rzeczy nei zabiorę...

A o obecnej sytuacji z nim nie rozmawiałam tak wprost tylko sugerowałam ale to nie przynosi żadnego skutku bo najwidoczniej on nie chce tego zauważyć.

Mam nadzieję, że nie przystaniesz na tak lichwiarski kontrakt. Jeśli zaczęłabyś pracę, to dokładać powinnaś się proporcjonalnie do zarobków. Np. teraz - jedna szósta wydatków. Jeśli będziesz pracować, to pranie, sprzątanie, gotowanie jest waszym wspólnym zadaniem, a nie twoim obowiązkiem.
Nie ogarniam, co cię trzyma przy tym skąpym szowiniście, swoją drogą.

[201703060948]

Napisane przez Zuzka_Zu

Po wspólnym wakacyjnym mieszkaniu nie wiem już kompletnie co sądzić bo gdybym zarabiała 2 tys mies przy jego 12 tys to on i tak chciałby zebym płaciła z nim rachunki.. dla mnie to abstrakcja...

Dla mnie też.

Chyba, że przesadzasz z jego zarobkami (powiedział Ci ile zarabia, czy zgadujesz?).

Jeśli facet zarabia kilkakrotnie więcej niż Ty i żąda żebyś dokładała się do wydatków plus zawsze płaciła za dojazdy do niego to nadaje się tylko do odstrzału. Zero empatii, zero odpowiedzialności, zero uczucia.

Kiedyś będziesz o tym myślała i zastanawiała się, dlaczego tak długo to wytrzymałaś.

[kalincia]

Napisane przez Zuzka_Zu

przedewszystkim moje podejście...i to ze przestanę przyjeżdzać. moze to go ruszy

To niezły sprawdzian. Obstawiam, że zamiast samemu ruszyć 4 litery szybko odpuści i znajdzie na miejscu kogoś do obsługi. A ty wreszcie zrozumiesz, jak mało dla niego znaczysz w porównaniu z kasą.

---------- Dopisano o 22:41 ---------- Poprzedni post napisano o 22:37 ----------

Napisane przez emma8

Autorka płaci za bilety w jedną i drugą stronę, więc za dojazdy miesięcznie wychodzi jej ok 400 zł. I to ona traci czas na dojazdy. Jeżeli przyjeżdżała cały okrągły rok to wydała 4800 zł. Jeżeli dwa- 9600 zł
Piszesz o wyjazdach, ale przecież autorka napisała że za każdym razem jej facet przypomina jej o dołożeniu się do tego wyjazdu. Mieszkając u niego tylko przez wakacje płaciła rachunki na pół, pewnie razem z zakupami itd.
Na dodatek powiedział że kiedy razem zamieszkają on oczekuje jej wkładu w meble, mimo że przy rozstaniu ona ich ze sobą nie weźmie.
Mimo iż TŻ autorki na codzień stołuje się w restauracjach, gdy autorka przyjeżdża nagle wpada na genialny pomysł żeby to ona gotowała, zamiast czekać na nią z obiadem i butelką wina po podróży. Oczywiście garnków nie kupi.
Bierze od matki pieniądze, mimo że zarabia tyle ile zarabia.
Gdy jest u niego autorka pierze, gotuje, sprząta.
Autorka żeby zarobić na przyjazdy do niego bierze pierwszą lepszą robotę ale facetowi się nie podoba, bo jeszcze jakiś znajomy zobaczy że jest hostessą w sklepie i będzie wstyd.
Ona dostała od niego pomoc w paru projektach na studiach związanych z jego dziedziną. I opiekę podczas choroby i to chyba tyle
Jeżeli to nie jest opis cholernego sknery i cwaniaka, to już naprawdę nie wiem czego.

No nie? Facet do odstrzału. Przypominam sobie, jak było, gdy jeszcze przyjeżdżałam 200km do mojego tż. Nieba by przychylił, a nie rozliczał się z zakupów i kazał gotować.

[Layla79]

[1=7623cb0b746b4d40e529fc1 23bf669aade741778_65822f0 7d8014;48649908]wogole przemysl jakby ten zwiazek wygladal w przyszlosci.
wyobraz sobie ze wychodzisz za niego za maz,mieszkanie jest jego majatkiem odrebnym nigdy nie bedziesz miala do niego praw,
zamierzasz cale zycie nie wydawac kasy na ulepszenia w tym mieszkaniu?nie dokladac sie do zadnych sprzetow bo w koncu to nie twoje mieszkanie i nie zabierzesz ze soba kuchenki do zbudowy czy kafelkow z lazienki?
bedziesz zarabiac jakas tam kwote placic polwe czynszu i rachunki(no to by bylo fair)i z czym zostaniesz wrazie rozwdu?
to nie rokuje dobrze,mimo ze go kochasz zle bys na tym wyszla gdybys zwiazala swoja przyszlosc z kims takim
sama mam kolezanke ktora zyje wlasnie w takim jakims chorym ukladzie facet zarabia dobrze ma dwoje dzieci z pierwszego malzenstwa(placi alimenty) ona zarabia znacznie mniej maja wspolna corke ,zakupy -jedzenie robia na pol, rachunki placa na pol.jak sie cos dla dziecka skonczy to ona z racji idzie do sklepu i kupuje ze swojej pensji ubranka,pampersy,kosmetyk i dla dziecka on jej nigdy za to kasy nie oddaje a sam nigdy nic nie kupuje bo sie nie zna.
tragedia!
nigdy bym sie nie zwiazala na stale z takim gadem.
przemysl to jeszcze raz[/QUOTE]
no dobra, ale tak na spokojnie, zobaczmy jak to wyglada z drugiej strony. Gdyby on chcial np. uwspolnic mieszkanie, to przeciez po rozwodzie stracilby polowe wlasnego mieszkania. Naprawde nigdy w zyciu nie zrozumiem, o co chodzi z ta strata partnerow wprowadzajacych sie, przeciez nie musza kupowac mieszkania, maja ulatwiony start, zero kredytow. Co oni traca?
No i co zrobic w takim ukladzie, jak jeden ma mieszkanie i zarabia wiecej, a drugi nie ma mieszkania i zarabia malo? Co byloby uczciwe?

[cukier_bialy2]

Właśnie doczytałam że jesteś z nim 3 lata. Czy to oznacza, że już 3 lata tak kursujesz?

[201803290936]

Napisane przez kalincia

(...)
Mam nadzieję, że nie przystaniesz na tak lichwiarski kontrakt. Jeśli zaczęłabyś pracę, to dokładać powinnaś się proporcjonalnie do zarobków. Np. teraz - jedna szósta wydatków. Jeśli będziesz pracować, to pranie, sprzątanie, gotowanie jest waszym wspólnym zadaniem, a nie twoim obowiązkiem.
Nie ogarniam, co cię trzyma przy tym skąpym szowiniście, swoją drogą.

Skrajna desperacja?

[Hiyori]

Napisane przez Zuzka_Zu

jesli chodzi o jego pochodzenie to nie pochodzi z biednego domu, ale z tego co mówił od dziecka był takim dusi groszem i rodzeństwo od niego pożyczało.
nawiązujac do wypowiedzi z dylematem czy kupić tarkę czy ulubioną książkę.. jego przecież takie dylematy nie dotyczą.

O przyszłości rozmawialiśmy i on uważa że związek to partnerstwo i nawet jeśli facet dużo zarabia a kobieta mało to i tak powinni płacic rachunki razem oczywiscie facet wg niego niby płaci większa cześć ale nie wiem..w kazdym razie jego poglady opieraja sie niby na "partnerstwie"i że wszystko powinno odbywac się wspólnie płacenie również.

jego rodzice są zupełnie inni niż on... są wspaniali i jak widzą ze on sobie sam załuje na coś to jego mam mając tylko emeryture potrafi dac mu pieniadze zeby sobie cos kupił i odrazu też mi

Pierścionek zaręczynowy też masz sobie w połowie zafundować?
Zarabia 12k i i jeszcze wyciąga rękę po pieniądze do rodziców Bezwstydny kolo. żałosny.

Napisane przez Zuzka_Zu

jak chciałam w wakacje sobie dorobić jak chwilowo nie miałam pracy jako hostessa to był niezadowolony że jego kobieta ma tak pracować bo może spotka mnie jakis nasz a bardziej jego znajomy....

I jeszcze się ciebie wstydzi w dodatku.
Motyw z restauracją jest kur nie do przebicia Normalnie sam się nachapie na mieście, bo mu się gotować nie chce i jakoś nie jest mu pieniędzy szkoda, ale jak ty przyjeżdżasz to nagle oszczędza. Kiedy właśnie wtedy on powinien was zabrać do restauracji. I tu sama jesteś sobie winna- ty jesteś u niego w domu gościem, a robisz za służąca, gosposię i wiadomo co jeszcze.
Często jest tak, że facet nie będzie "inwestował" w kogoś na kim mu nie zależy. On cię teraz "wychowuje", uczy, żebyś od niego niczego w przyszłości nie oczekiwała, a ty dajesz się tresować.
To jest przypadek beznadziejny, ogarnij się dziewczyno i podziękuj temu panu za miło spędzony czas. Straciłaś trzy lata na beznadziejny związek. Znajdziesz kogoś lepszego.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez kalincia

Dlaczego nie miałby dokładać więcej skoro zarabia więcej? Autorce nie jest z tym dobrze i to nie dziwi.

Dlatego, że nie chce. To jest wystarczający i ostateczny argument. On nie chce dokładać do związku więcej kasy, taki układ mu odpowiada, powiedział to jasno, a ona i tak do niego przyjeżdża i tkwi w tym związku. Doprawdy rozwala mnie jak tutaj niektóre piszą co on powinien zrobić ze swoimi pieniędzmi.

Zabawne, przecież to on chce, żeby ona coś u niego gotowała.

Przecież on ma jakieś garnki, tylko jej zdaniem za mało Dla niego wyposażenie jest wystarczające.

To inwestycja w bycie razem. Jeśli ona jedzie do niego i płaci za to, żeby byli razem, to on mógłby się do biletów dołożyć zwłaszcza, że zarabia 6 razy więcej. No chyba, że jemu nie zależy, by byli razem, a autorka pcha się na siłę.

Toteż na jej przyjazdy mógłby się dorzucać, ale na wspólne wyjazdy w góry już mogą składać się razem.

On nie chce się dzielić. To różnica. A ma, przypominam 6 razy więcej. Więc jego wkład finansowy w cokolwiek wspólnego, adekwatnie do zasobów powinien być 6 razy większy.

Dlaczego wszyscy tak się garną do zarządzania cudzymi pieniędzmi. On na tę kasę pracuje sam. I owszem dzieli się, bo ona czasem u niego mieszka jak rozumiem.

A czemu nie? Przeciętnie zakochany facet lubi czasem coś dać swojej dziewczynie. O ile nie jest dusigroszem.

A temu nie, że ona mu w zamian nic nie kupi, bo nie ma kasy. Z resztą co innego dostać czasem prezent, a co innego uważać za oczywistość, że powinien zabrać dziewczynę na zakupy.

Pasożytuje więc każda żona, która nie pracuje, a bezczelnie wymaga pieniędzy na swoje utrzymanie.

Nie. Ta przykładowa żona jest pasożytem, kiedy jej mężowi jej bezrobocie nie odpowiada. Jeśli obie strony ustalą, że chcą układu, w którym pracuje tylko jedna osoba, to pasożytnictwa nie ma.

W związku nie ma twoje - moje. A facet, który tyle zarabia, mógłby spokojnie zostawić partnerce te jej marne 2 tysiące na waciki. Gdyby chciał. A nie - liczyć po połowie tyle ode mnie, to też tyle od ciebie

Ależ oczywiście że jest moje-twoje. W różnych zakresach w zależności od związku.

[maryanna3]

Pomijając już jego podejście, które jak dla mnie nie ma nic wspólnego z miłością a bardziej z wyrachowaniem, skąpstwem i po prostu słabym charakterem to ten \facet\ zarabia całkiem dobrze a jeszcze bierze kasę od matki i wstydzi się Ciebie, jeśli miałabyś być hostessą bo 'co znajomi powiedzą'. Nie mam dla Ciebie rad bo aż mi się wierzyć nie chce, żeś 3 lata z takim idiotą wytrzymała, jestem tylko ciekawa skąd taki egzemplarz wytrzasnęłaś.

[kalincia]

Do Lisbeth. Sądzisz więc, że dziewczyna ma tylko wybór - zaakceptować sytuację lub odejść. I tu się z tobą zgadzam, chociaż z zupełnie innych przesłanek doszłam do tego wniosku.
Taki dusigrosz nie rokuje dobrze na przyszłość, jeśli chodzi o normalny związek. Czyli taki, w którym ludzie się dogadują, dzielą, a nie liczą ile kto ma zainwesować, żeby było po równo, bo wtedy będzie partnerstwo.

[201803290936]

Napisane przez maryanna3

Pomijając już jego podejście, które jak dla mnie nie ma nic wspólnego z miłością a bardziej z wyrachowaniem, skąpstwem i po prostu słabym charakterem to ten \facet\ zarabia całkiem dobrze a jeszcze bierze kasę od matki i wstydzi się Ciebie, jeśli miałabyś być hostessą bo 'co znajomi powiedzą'. Nie mam dla Ciebie rad bo aż mi się wierzyć nie chce, żeś 3 lata z takim idiotą wytrzymała, jestem tylko ciekawa skąd taki egzemplarz wytrzasnęłaś.

To 3 lata w kontekście tych wszystkich faktów wręcz szokują. Zrozumiałabym max pół roku, ale 3 lata z takim burakiem... Podziwiam wytrzymałość psychiczną i zdolność do samooszukiwania się.

[Hiyori]

Napisane przez kalincia

Do Lisbeth. Sądzisz więc, że dziewczyna ma tylko wybór - zaakceptować sytuację lub odejść. I tu się z tobą zgadzam, chociaż z zupełnie innych przesłanek doszłam do tego wniosku.
Taki dusigrosz nie rokuje dobrze na przyszłość, jeśli chodzi o normalny związek. Czyli taki, w którym ludzie się dogadują, dzielą, a nie liczą ile kto ma zainwesować, żeby było po równo, bo wtedy będzie partnerstwo.

Dokładnie. Znam taką parę, która ma osobne półki w lodówce. Chyba nie o to w związku chodzi.

[Luba]

Wiecie, ja sie zgadzam z Lisbeth.
Facet moze robic ze swoja forsa co chce. I on jasno i wyraznie powiedzial autorce co chce, co zrobi i jak chce zyc. Ba, on jej to nawet pokazal. W sumie to uczciwy jest i nie jest zmienny.
Czy skapy to nie wiem, moze minimalista, moze zbyt oszczedny a moze po prostu niedostatecznie zakochany

A ona jak ten osiolek uparcie jezdzi, chce zeby on sie zmienil, bla bla bla.
No ludzie.

Oczywiscie byloby milo, zeby on mial takie poglady jak ona, albo ona takie jak on. Ale tak nie jest, wiec nie ma sie co szarpac tylko trzeba poszukac swojej polowki gdzie indziej i jemu na to pozwolic.

[201803290936]

Napisane przez Luba

Wiecie, ja sie zgadzam z Lisbeth.
Facet moze robic ze swoja forsa co chce. I on jasno i wyraznie powiedzial autorce co chce, co zrobi i jak chce zyc. Ba, on jej to nawet pokazal. W sumie to uczciwy jest i nie jest zmienny.
Czy skapy to nie wiem, moze minimalista, moze zbyt oszczedny a moze po prostu niedostatecznie zakochany

A ona jak ten osiolek uparcie jezdzi, chce zeby on sie zmienil, bla bla bla.
No ludzie.

Oczywiscie byloby milo, zeby on mial takie poglady jak ona, albo ona takie jak on. Ale tak nie jest, wiec nie ma sie co szarpac tylko trzeba poszukac swojej polowki gdzie indziej i jemu na to pozwolic.

To, że ona głupio robi i jest naiwna, to już ustaliliśmy. Ale to nie zmienia faktu, że zachowanie i poglądy tego faceta to z leksza porażka. No wybacz, ale nie wierzę, że uważasz, że on jest taki cacy i OK.

[Zuzka_Zu]

Pierwszy rok był zupełnie inny gdy się spotykaliśmy wtedy jakoś tego nie dostrzegał am albo on się z tym krył. Nie marudzil że idziemy do knajpy kupował kwiaty nie było problemem to ze się zatrzymuje w hotelu jak się nie znaliśmy a przyjeżdżał do Krakowa żeby się spotkać. Potrafił np zaprosić mnie na sylwestra za którego zapłacił 900 zł a w tym roku jak znalazłam ofertę za 1000 to stwierdził że to dużo i ze generalnie to może się dorzucę. ... do tego wszystkiego uważa ostatnio szczególnie ze wszystko mu się należy i jest bardzo zazdrosny...ostatnio zaczęłam uświadamiać sobie ze przez ten związek się zmieniłam nie jestem już ta sama osoba co kiedyś

[kalincia]

Napisane przez Zuzka_Zu

Pierwszy rok był zupełnie inny gdy się spotykaliśmy wtedy jakoś tego nie dostrzegał am albo on się z tym krył. Nie marudzil że idziemy do knajpy kupował kwiaty nie było problemem to ze się zatrzymuje w hotelu jak się nie znaliśmy a przyjeżdżał do Krakowa żeby się spotkać. Potrafił np zaprosić mnie na sylwestra za którego zapłacił 900 zł a w tym roku jak znalazłam ofertę za 1000 to stwierdził że to dużo i ze generalnie to może się dorzucę. ... do tego wszystkiego uważa ostatnio szczególnie ze wszystko mu się należy i jest bardzo zazdrosny...ostatnio zaczęłam uświadamiać sobie ze przez ten związek się zmieniłam nie jestem już ta sama osoba co kiedyś

Większość osób powiedziała ci dość dosadnie, co myśli o tym facecie i co myśli o twojej postawie. Jakoś się do tego ustosunkujesz?

[Luba]

Napisane przez Doris1981

To, że ona głupio robi i jest naiwna, to już ustaliliśmy. Ale to nie zmienia faktu, że zachowanie i poglądy tego faceta to z leksza porażka. No wybacz, ale nie wierzę, że uważasz, że on jest taki cacy i OK.

ale widzisz, on sie z tym wszytskim nie kryje, uczciwie stawia sprawe i pod tym wzgledem jest ok.
Owszem, ja bym z nim nie chciala byc.
Ale popatrz, np Lisbeth juz by mogla i dla niej jego poglady bylyby najnormalniejsze w swiecie.

Uwazam, ze facet uczciwie mowil o co mu chodzi, przez caly ten czas zachowywal sie tak jak mowil i w sumie to sie nie zdziwie jak on sie nieziemsko zdziwi jak dziewczyna wyskoczy z pretensjami Bo przeciez wyglada na to, ze ona sie godzi na to wszytsko i podziela jego poglady.
Zeby geby nie otworzyc przez tyle czasu, to juz trzeba chyba niemowa byc.
Serio, o ile facet wg mnie jest w porzadku w tym wszytskim, bo nikomu oczu nie mydli to autorka jest jednym z najwiekszych gamoni jakich widzialam.

[liselotta]

Napisane przez Zuzka_Zu

Pierwszy rok był zupełnie inny gdy się spotykaliśmy wtedy jakoś tego nie dostrzegał am albo on się z tym krył. Nie marudzil że idziemy do knajpy kupował kwiaty nie było problemem to ze się zatrzymuje w hotelu jak się nie znaliśmy a przyjeżdżał do Krakowa żeby się spotkać. Potrafił np zaprosić mnie na sylwestra za którego zapłacił 900 zł a w tym roku jak znalazłam ofertę za 1000 to stwierdził że to dużo i ze generalnie to może się dorzucę. ... do tego wszystkiego uważa ostatnio szczególnie ze wszystko mu się należy i jest bardzo zazdrosny...ostatnio zaczęłam uświadamiać sobie ze przez ten związek się zmieniłam nie jestem już ta sama osoba co kiedyś

iiiii... wychodzą trupy z szafy, gęsiego.

[201803290936]

Napisane przez Zuzka_Zu

Pierwszy rok był zupełnie inny gdy się spotykaliśmy wtedy jakoś tego nie dostrzegał am albo on się z tym krył. Nie marudzil że idziemy do knajpy kupował kwiaty nie było problemem to ze się zatrzymuje w hotelu jak się nie znaliśmy a przyjeżdżał do Krakowa żeby się spotkać. Potrafił np zaprosić mnie na sylwestra za którego zapłacił 900 zł a w tym roku jak znalazłam ofertę za 1000 to stwierdził że to dużo i ze generalnie to może się dorzucę. ... do tego wszystkiego uważa ostatnio szczególnie ze wszystko mu się należy i jest bardzo zazdrosny...ostatnio zaczęłam uświadamiać sobie ze przez ten związek się zmieniłam nie jestem już ta sama osoba co kiedyś

I co zamierzasz w związku z tym? Kolejne 3 lata zmarnować na modlenie się, aby pan się zmienił? Wiesz, póki był zauroczony nowością, jaką byłaś, to się nieco starał. Potem przyszło przyzwyczajenie... i zaczęło się biznesowanie i cwaniactwo. On Cię nie kocha, to przecież widać, słychać i czuć. Jesteś wygodną opcją, póki co. Ale zrozum wreszcie, że to Twoje życie i sama powinnaś dbać o szczęście, a nie liczyć na cuda i "może on zrozumie". Nie, nie zrozumie, on czeka aż Ty zrozumiesz i się dostosujesz.

---------- Dopisano o 23:39 ---------- Poprzedni post napisano o 23:37 ----------

Napisane przez Luba

ale widzisz, on sie z tym wszytskim nie kryje, uczciwie stawia sprawe i pod tym wzgledem jest ok.
Owszem, ja bym z nim nie chciala byc.
Ale popatrz, np Lisbeth juz by mogla i dla niej jego poglady bylyby najnormalniejsze w swiecie.

Uwazam, ze facet uczciwie mowil o co mu chodzi, przez caly ten czas zachowywal sie tak jak mowil i w sumie to sie nie zdziwie jak on sie nieziemsko zdziwi jak dziewczyna wyskoczy z pretensjami Bo przeciez wyglada na to, ze ona sie godzi na to wszytsko i podziela jego poglady.
Zeby geby nie otworzyc przez tyle czasu, to juz trzeba chyba niemowa byc.
Serio, o ile facet wg mnie jest w porzadku w tym wszytskim, bo nikomu oczu nie mydli to autorka jest jednym z najwiekszych gamoni jakich widzialam.

Autorka właśnie napisała, że przez pierwszy rok był zgoła inny. Więc z tą jego "uczciwością" to bym jednak nie szalała.

Jak złodziej się nie kryje z kradzieżą, to też jest "uczciwy"? No błagam.