Czy to już koniec ..... - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2009-04-19, 20:37   #1
lavida
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 26

Czy to już koniec .....


Jestem stałą czytelniczką, ale zdecydowałam się utworzyć nowe konto i opowiedzieć moja historię.

Jestem z Kamilem prawie 5 lat. W tym 2 razy się rozstawaliśmy na okres 3-4 miesięcy. Poznaliśmy się na studiach. Zaczęliśmy ze sobą chodzić dopiero na 2 roku studiów. Z początku on nie był chętny związkowi, powodem była odległość. Nie duża ale dla niego znacząca - 24 km. Uważał, że taki związek na odległość może nie przetrać. Mimo wszystko zdecydował się spróbować.

Nasze początki wspominam bardzo miło. Spędzaliśmy czas ze sobą na uczelni i po za nią. Czułam się wspaniale, czułam motylki, do dziś mile ten czas wspominam.

Kiedy nadeszły wakacje spotykaliśmy się raz na tydzień. Raz on do mnie przyjeżdżał raz ja do niego. Po pół roku w moje urodziny nocował u mnie po raz pierwszy. Do niczego nie doszło wtedy.

Nadeszły nasze 2 wakacje on miał wtedy iśc do szkółki wojskowej na 6 tyg. Zaczęłam się w tym czasie od niego oddalać, awantury o byle co szły. Jakoś tak wyszło że na wesele do kuzynki poszłam z kolega on za to wściekł się i zerwał ze mną (bo nie mógł iść- wolał przyjechać do domu i nachlać się jak świnia niż ze mna na wesele iść). Po 3 miechach mój zaczął do mnie sms pisać dzwonić, prosić czy nie spróbujemy ponownie. Zgodziłam się.

Wtedy zaczął się też 7 ostatni semestr studiów. Mięliśmy zajęcia tylko raz w tygodniu, a on zaś pracował jako pomoc w budowie. Do listopada. Na zajęcia nie zawsze przyjeżdżał. Spotykaliśmy się rzadko raz na 2-3 tyg. Ale jakoś to szło. Ja w tym czasie pisał pracę na obronę , bo chciałam szybko ją napisać, on zaś obijał się. W maju obroniłam się a on nawet nie ruszył swojej pracy.

Przed kolejnymi 3 naszymi wakacjami zerwałam z nim, nie wytrzymałam tego że rzadko się widywaliśmy. Po jakimś czasie zapoznałam kolegę mojego kolegi, zaczęliśmy spotykać się, ale koleś zaczął mnie oszukiwać i wszystko rozpadło się. A on nie mógł beze mnie żyć i we wrześniu zaczął zagadywać bym do niego wróciła i wróciłam. Spotykaliśmy się znów raz na tydzień, było między nami lepiej niż kiedyś. Ja rozpoczęłam studia magisterskie, a on nadal mordował się nad pisaniem pracy inżynierskiej. Kolejny rok był dobry. Doszło między nami do zbliżenia, mieliśmy plany, wyjazd wakacyjny. On napisał pracę dzięki mojej pomocy. Poszedł na staż od marca do września.

Potem chciał odpocząć, bo się zmordował tym stażem. Nic tak nie robił siedział 8 godzin tam. Potem zaczęło się między nami psuć. Powody związane z pracą, bo ile to można odpoczywać. Największy kryzys nastąpił w grudniu kiedy jego matka nie pozwoliła mu do mnie przyjeżdżać. Bolała ją ręka i chciała by jej pomagał. A ja byłam chora 2 tyg grypko mnie poważnie złapało. Spotkaliśmy się dopiero na Sylwka. Ale mało brakowało a byśmy go spędzili osobno, bo nie chciał matki samej zostawić (ojciec zmarl mu 7 lat temu).Ale matka tak się nachlała, ze ją zostawił sam i do mnie przyjechał.

Na początku stycznia wpadł na pomysł, że zostanie żołnierzem zawodowym. Zaczął ćwiczyć i dopiero w lutym szukać w jednostkach roboty. I tylko koło siebie znalazł, zaliczył ćwiczenia. Łatwił dokumenty i stwierdzili że nie ma przyjęć. Potem złożył podanie do jakiejś firmy u siebie i cisza. Wkońcu miał złożyć podanie do innej firmy ale dostał zawiadomienie z wojska że musi zrobić testy i badania. Więc wybrał sobie daty przed i po świętach wielkanocnych (dlatego że za duży koszt na dojazdy wyjdzie).

Moim zdaniem on robote jak diabli odwleka. W święta zachorowałam i choruje do tej pory. Już ponad 2 tyg się nie widzimy a on każe bym do niego przyjechała, bo inaczej spotkamy się za 3 tyg. Nie rozumiem go jak chora moge do niego jechać ;/

Kazałam mu złożyć podania do roboty bo już wojsko załatwiła on, teraz nie mogę bo za tydzień lub 1,5 mam remont w domu. Malowanie pokoju i podłogi będą zakładane – ale nie wiem co on tam będzie robić, jak prace robotnik będzie wykonywać. Stwierdził, że jak remont skonczy się, złoży podanie do innej firmy 30km od niego bo wiecej płacą i będzie sobie dojeżdżać. Myślę że znów to się źle skonczy.

Ja niedawno obroniłam pracę magisterską. Czekam na dyplom. Dowiadywałam się o robotę. Mam duże szanse ale dopiero w czerwcu (bo firma ma remont), tylko że w miejscowości 70 km ode mnie (od niego koło 50). Szukam obecnie mieszkanka na wynajęcie, bo chce tam przeprowadzić się. Kiedy powiedziałam mu o swych planach on nie przejął się. Powiedział, że jakoś będziemy sobie radzić, spotykać się w weekendy. Ale nie będzie do mnie przeprowadzać się. Woli do domu przyjeżdżać bo tak ma wygodnie, obiadek, swoje łóżeczko itp. Trudno nic na to nie poradze jeśli nie chce ze mną wyjechać.

Do tego wnerwia mnie jego matka. Kiedyś było dobrze, teraz nie. To znaczy kiedy jestem u niego nom stop siedzi w jego pokoju. Nie mamy intymności, mówiłam mu wiele razy że mnie to przeszkadza że moja mama nie siedzi u mnie jak on jest. A On nie widzi problemu. Do tego teraz uzależniła się i nom stop jak przychodzi z rynku ze swej roboty gra na kompie. Nawet nie ma kiedy pogadać na skype bo gra, jak jestem u niego ciągle gra. Wyjść nie raz się nie da bo zimna pogoda albo pada. A ona nom stop w jego pokoju. Jedynakiem nie jest, ma brata. Ale ona m rodzinę. Sam z matką tylko jest. Coraz bardziej myślę nad rozstaniem, że tak nie da się. Nie dosyć ta jego matka to jeszcze nie chce pracować (wymiguje się) i na dokładkę wyprowadzić się ze swojego domu nie chce. Wiadomo ciężko jest opuścić rodziców ale kiedyś trzeba.

Mój tato chciałby abym nadal mieszkała z nimi ale uszanował moja decyzję. Bo wie, że w większym mieście mam przyszłość niż z małym gdzie roboty nie ma.

Nie ma już sił na to wszystko. Czasami myślę, że ten wyjazd dobrze mi zrobi. Poznam tam nowych ludzi bo w swoim mieście nie mam nikogo każdy wyjechał do innych miast. Może tam wszystko odmieni sie. Mam dość takiego życia. chciałabym ułożyć sobie zycie. A ten do mnie my nawet nie mammy kasy by mieskanie kupić, na kredyt nie stać. Może za 10-15 lat zamieszkamy razem, bo teraz to nierealne. ;///

Edytowane przez lavida
Czas edycji: 2009-04-19 o 20:40
lavida jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-04-19, 20:52   #2
Immaginary
Zadomowienie
 
Avatar Immaginary
 
Zarejestrowany: 2006-06
Lokalizacja: Poznań/Kielce
Wiadomości: 1 270
Dot.: Czy to już koniec .....

Z tego co piszesz wynika, że Twój facet to taki typowy Piotruś Pan. Nie ma zamiaru się usamodzielniać, choć na to najwyższa pora. Jest także strasznym obibokiem w sprawach nauki i pracy, a to też świadczy o niedojrzałości. Zastanawia mnie jeszcze ta kwestia z jego matka i to, że on nie widzi w tym problemu. Wydaje mi się to conajmniej dziwne, bo przecież obie połowy w związku potrzebują chwil spędzonych WYŁĄCZNIE razem, bez żadnych osób trzecich.
Jeżeli czujesz że masz tego dość ( a wcale się nie dziwie), to możesz spróbować separacji. Jeśli wtedy odczujesz że świetnie sobie bez niego radzisz i wcale go nie potrzebujesz, to już wiesz które rozwiązanie wybrać.
Immaginary jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-04-19, 21:37   #3
zagubiona89r
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2008-06
Lokalizacja: Katowice
Wiadomości: 4 972
Dot.: Czy to już koniec .....

Cytat:
Napisane przez lavida Pokaż wiadomość
Jestem stałą czytelniczką, ale zdecydowałam się utworzyć nowe konto i opowiedzieć moja historię.

Jestem z Kamilem prawie 5 lat. W tym 2 razy się rozstawaliśmy na okres 3-4 miesięcy. Poznaliśmy się na studiach. Zaczęliśmy ze sobą chodzić dopiero na 2 roku studiów. Z początku on nie był chętny związkowi, powodem była odległość. Nie duża ale dla niego znacząca - 24 km. Uważał, że taki związek na odległość może nie przetrać. Mimo wszystko zdecydował się spróbować.

Nasze początki wspominam bardzo miło. Spędzaliśmy czas ze sobą na uczelni i po za nią. Czułam się wspaniale, czułam motylki, do dziś mile ten czas wspominam.

Kiedy nadeszły wakacje spotykaliśmy się raz na tydzień. Raz on do mnie przyjeżdżał raz ja do niego. Po pół roku w moje urodziny nocował u mnie po raz pierwszy. Do niczego nie doszło wtedy.

Nadeszły nasze 2 wakacje on miał wtedy iśc do szkółki wojskowej na 6 tyg. Zaczęłam się w tym czasie od niego oddalać, awantury o byle co szły. Jakoś tak wyszło że na wesele do kuzynki poszłam z kolega on za to wściekł się i zerwał ze mną (bo nie mógł iść- wolał przyjechać do domu i nachlać się jak świnia niż ze mna na wesele iść). Po 3 miechach mój zaczął do mnie sms pisać dzwonić, prosić czy nie spróbujemy ponownie. Zgodziłam się.

Wtedy zaczął się też 7 ostatni semestr studiów. Mięliśmy zajęcia tylko raz w tygodniu, a on zaś pracował jako pomoc w budowie. Do listopada. Na zajęcia nie zawsze przyjeżdżał. Spotykaliśmy się rzadko raz na 2-3 tyg. Ale jakoś to szło. Ja w tym czasie pisał pracę na obronę , bo chciałam szybko ją napisać, on zaś obijał się. W maju obroniłam się a on nawet nie ruszył swojej pracy.

Przed kolejnymi 3 naszymi wakacjami zerwałam z nim, nie wytrzymałam tego że rzadko się widywaliśmy. Po jakimś czasie zapoznałam kolegę mojego kolegi, zaczęliśmy spotykać się, ale koleś zaczął mnie oszukiwać i wszystko rozpadło się. A on nie mógł beze mnie żyć i we wrześniu zaczął zagadywać bym do niego wróciła i wróciłam. Spotykaliśmy się znów raz na tydzień, było między nami lepiej niż kiedyś. Ja rozpoczęłam studia magisterskie, a on nadal mordował się nad pisaniem pracy inżynierskiej. Kolejny rok był dobry. Doszło między nami do zbliżenia, mieliśmy plany, wyjazd wakacyjny. On napisał pracę dzięki mojej pomocy. Poszedł na staż od marca do września.

Potem chciał odpocząć, bo się zmordował tym stażem. Nic tak nie robił siedział 8 godzin tam. Potem zaczęło się między nami psuć. Powody związane z pracą, bo ile to można odpoczywać. Największy kryzys nastąpił w grudniu kiedy jego matka nie pozwoliła mu do mnie przyjeżdżać. Bolała ją ręka i chciała by jej pomagał. A ja byłam chora 2 tyg grypko mnie poważnie złapało. Spotkaliśmy się dopiero na Sylwka. Ale mało brakowało a byśmy go spędzili osobno, bo nie chciał matki samej zostawić (ojciec zmarl mu 7 lat temu).Ale matka tak się nachlała, ze ją zostawił sam i do mnie przyjechał.

Na początku stycznia wpadł na pomysł, że zostanie żołnierzem zawodowym. Zaczął ćwiczyć i dopiero w lutym szukać w jednostkach roboty. I tylko koło siebie znalazł, zaliczył ćwiczenia. Łatwił dokumenty i stwierdzili że nie ma przyjęć. Potem złożył podanie do jakiejś firmy u siebie i cisza. Wkońcu miał złożyć podanie do innej firmy ale dostał zawiadomienie z wojska że musi zrobić testy i badania. Więc wybrał sobie daty przed i po świętach wielkanocnych (dlatego że za duży koszt na dojazdy wyjdzie).

Moim zdaniem on robote jak diabli odwleka. W święta zachorowałam i choruje do tej pory. Już ponad 2 tyg się nie widzimy a on każe bym do niego przyjechała, bo inaczej spotkamy się za 3 tyg. Nie rozumiem go jak chora moge do niego jechać ;/

Kazałam mu złożyć podania do roboty bo już wojsko załatwiła on, teraz nie mogę bo za tydzień lub 1,5 mam remont w domu. Malowanie pokoju i podłogi będą zakładane – ale nie wiem co on tam będzie robić, jak prace robotnik będzie wykonywać. Stwierdził, że jak remont skonczy się, złoży podanie do innej firmy 30km od niego bo wiecej płacą i będzie sobie dojeżdżać. Myślę że znów to się źle skonczy.

Ja niedawno obroniłam pracę magisterską. Czekam na dyplom. Dowiadywałam się o robotę. Mam duże szanse ale dopiero w czerwcu (bo firma ma remont), tylko że w miejscowości 70 km ode mnie (od niego koło 50). Szukam obecnie mieszkanka na wynajęcie, bo chce tam przeprowadzić się. Kiedy powiedziałam mu o swych planach on nie przejął się. Powiedział, że jakoś będziemy sobie radzić, spotykać się w weekendy. Ale nie będzie do mnie przeprowadzać się. Woli do domu przyjeżdżać bo tak ma wygodnie, obiadek, swoje łóżeczko itp. Trudno nic na to nie poradze jeśli nie chce ze mną wyjechać.

Do tego wnerwia mnie jego matka. Kiedyś było dobrze, teraz nie. To znaczy kiedy jestem u niego nom stop siedzi w jego pokoju. Nie mamy intymności, mówiłam mu wiele razy że mnie to przeszkadza że moja mama nie siedzi u mnie jak on jest. A On nie widzi problemu. Do tego teraz uzależniła się i nom stop jak przychodzi z rynku ze swej roboty gra na kompie. Nawet nie ma kiedy pogadać na skype bo gra, jak jestem u niego ciągle gra. Wyjść nie raz się nie da bo zimna pogoda albo pada. A ona nom stop w jego pokoju. Jedynakiem nie jest, ma brata. Ale ona m rodzinę. Sam z matką tylko jest. Coraz bardziej myślę nad rozstaniem, że tak nie da się. Nie dosyć ta jego matka to jeszcze nie chce pracować (wymiguje się) i na dokładkę wyprowadzić się ze swojego domu nie chce. Wiadomo ciężko jest opuścić rodziców ale kiedyś trzeba.

Mój tato chciałby abym nadal mieszkała z nimi ale uszanował moja decyzję. Bo wie, że w większym mieście mam przyszłość niż z małym gdzie roboty nie ma.

Nie ma już sił na to wszystko. Czasami myślę, że ten wyjazd dobrze mi zrobi. Poznam tam nowych ludzi bo w swoim mieście nie mam nikogo każdy wyjechał do innych miast. Może tam wszystko odmieni sie. Mam dość takiego życia. chciałabym ułożyć sobie zycie. A ten do mnie my nawet nie mammy kasy by mieskanie kupić, na kredyt nie stać. Może za 10-15 lat zamieszkamy razem, bo teraz to nierealne. ;///

Ja powiem tak. Myślę, że Ty dorosłaś on nie. I tu wasze drogi się rozmijają. Powinnaś go zostawić. Nie mówie, że to zły człowiek, ale niedojrzały, nie mający jakichś priorytetów, żyjący z dnia na dzień, nie myślący o przyszłości w dodatku maminsynek, któremu o zgrozo tak wygodnie. I myślę, że są to wady, z którymi cięzko walczyć. Nawet studia skończył z sporą Twoją pomocą... bo sam pewnie dłużej by się z tą pracą męczył o ile wogóle napisał. Jesteś dziewczyną z ambicjami ciekawą życia, chcącą się usamodzielnić. Po prostu dorosłą. On inaczej podchodzi do życia. I myślę, że w tej kwestii się możecie nigdy nie dogadać. Zrobisz jak uważasz, ale wydaje mi się, że pozytywne chwilę w tym związku się wypaliły, warto zostawić sobie dobre wspomnienia niż próbować sklejać wśrdód złości światy, które od jakiegoś czasu coraz bardziej się rozmijają.
__________________

... znam słowa, które jak atropina rozszerzają źrenice i zmieniają kolor świata. Po nich nie można już odejść ...
zagubiona89r jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-04-19, 22:28   #4
kinghah
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2008-06
Wiadomości: 442
Dot.: Czy to już koniec .....

Cytat:
Napisane przez lavida Pokaż wiadomość
Jestem stałą czytelniczką, ale zdecydowałam się utworzyć nowe konto i opowiedzieć moja historię.

Jestem z Kamilem prawie 5 lat. W tym 2 razy się rozstawaliśmy na okres 3-4 miesięcy. Poznaliśmy się na studiach. Zaczęliśmy ze sobą chodzić dopiero na 2 roku studiów. Z początku on nie był chętny związkowi, powodem była odległość. Nie duża ale dla niego znacząca - 24 km. Uważał, że taki związek na odległość może nie przetrać. Mimo wszystko zdecydował się spróbować.

Nasze początki wspominam bardzo miło. Spędzaliśmy czas ze sobą na uczelni i po za nią. Czułam się wspaniale, czułam motylki, do dziś mile ten czas wspominam.

Kiedy nadeszły wakacje spotykaliśmy się raz na tydzień. Raz on do mnie przyjeżdżał raz ja do niego. Po pół roku w moje urodziny nocował u mnie po raz pierwszy. Do niczego nie doszło wtedy.

Nadeszły nasze 2 wakacje on miał wtedy iśc do szkółki wojskowej na 6 tyg. Zaczęłam się w tym czasie od niego oddalać, awantury o byle co szły. Jakoś tak wyszło że na wesele do kuzynki poszłam z kolega on za to wściekł się i zerwał ze mną (bo nie mógł iść- wolał przyjechać do domu i nachlać się jak świnia niż ze mna na wesele iść). Po 3 miechach mój zaczął do mnie sms pisać dzwonić, prosić czy nie spróbujemy ponownie. Zgodziłam się.

Wtedy zaczął się też 7 ostatni semestr studiów. Mięliśmy zajęcia tylko raz w tygodniu, a on zaś pracował jako pomoc w budowie. Do listopada. Na zajęcia nie zawsze przyjeżdżał. Spotykaliśmy się rzadko raz na 2-3 tyg. Ale jakoś to szło. Ja w tym czasie pisał pracę na obronę , bo chciałam szybko ją napisać, on zaś obijał się. W maju obroniłam się a on nawet nie ruszył swojej pracy.

Przed kolejnymi 3 naszymi wakacjami zerwałam z nim, nie wytrzymałam tego że rzadko się widywaliśmy. Po jakimś czasie zapoznałam kolegę mojego kolegi, zaczęliśmy spotykać się, ale koleś zaczął mnie oszukiwać i wszystko rozpadło się. A on nie mógł beze mnie żyć i we wrześniu zaczął zagadywać bym do niego wróciła i wróciłam. Spotykaliśmy się znów raz na tydzień, było między nami lepiej niż kiedyś. Ja rozpoczęłam studia magisterskie, a on nadal mordował się nad pisaniem pracy inżynierskiej. Kolejny rok był dobry. Doszło między nami do zbliżenia, mieliśmy plany, wyjazd wakacyjny. On napisał pracę dzięki mojej pomocy. Poszedł na staż od marca do września.

Potem chciał odpocząć, bo się zmordował tym stażem. Nic tak nie robił siedział 8 godzin tam. Potem zaczęło się między nami psuć. Powody związane z pracą, bo ile to można odpoczywać. Największy kryzys nastąpił w grudniu kiedy jego matka nie pozwoliła mu do mnie przyjeżdżać. Bolała ją ręka i chciała by jej pomagał. A ja byłam chora 2 tyg grypko mnie poważnie złapało. Spotkaliśmy się dopiero na Sylwka. Ale mało brakowało a byśmy go spędzili osobno, bo nie chciał matki samej zostawić (ojciec zmarl mu 7 lat temu).Ale matka tak się nachlała, ze ją zostawił sam i do mnie przyjechał.

Na początku stycznia wpadł na pomysł, że zostanie żołnierzem zawodowym. Zaczął ćwiczyć i dopiero w lutym szukać w jednostkach roboty. I tylko koło siebie znalazł, zaliczył ćwiczenia. Łatwił dokumenty i stwierdzili że nie ma przyjęć. Potem złożył podanie do jakiejś firmy u siebie i cisza. Wkońcu miał złożyć podanie do innej firmy ale dostał zawiadomienie z wojska że musi zrobić testy i badania. Więc wybrał sobie daty przed i po świętach wielkanocnych (dlatego że za duży koszt na dojazdy wyjdzie).

Moim zdaniem on robote jak diabli odwleka. W święta zachorowałam i choruje do tej pory. Już ponad 2 tyg się nie widzimy a on każe bym do niego przyjechała, bo inaczej spotkamy się za 3 tyg. Nie rozumiem go jak chora moge do niego jechać ;/

Kazałam mu złożyć podania do roboty bo już wojsko załatwiła on, teraz nie mogę bo za tydzień lub 1,5 mam remont w domu. Malowanie pokoju i podłogi będą zakładane – ale nie wiem co on tam będzie robić, jak prace robotnik będzie wykonywać. Stwierdził, że jak remont skonczy się, złoży podanie do innej firmy 30km od niego bo wiecej płacą i będzie sobie dojeżdżać. Myślę że znów to się źle skonczy.

Ja niedawno obroniłam pracę magisterską. Czekam na dyplom. Dowiadywałam się o robotę. Mam duże szanse ale dopiero w czerwcu (bo firma ma remont), tylko że w miejscowości 70 km ode mnie (od niego koło 50). Szukam obecnie mieszkanka na wynajęcie, bo chce tam przeprowadzić się. Kiedy powiedziałam mu o swych planach on nie przejął się. Powiedział, że jakoś będziemy sobie radzić, spotykać się w weekendy. Ale nie będzie do mnie przeprowadzać się. Woli do domu przyjeżdżać bo tak ma wygodnie, obiadek, swoje łóżeczko itp. Trudno nic na to nie poradze jeśli nie chce ze mną wyjechać.

Do tego wnerwia mnie jego matka. Kiedyś było dobrze, teraz nie. To znaczy kiedy jestem u niego nom stop siedzi w jego pokoju. Nie mamy intymności, mówiłam mu wiele razy że mnie to przeszkadza że moja mama nie siedzi u mnie jak on jest. A On nie widzi problemu. Do tego teraz uzależniła się i nom stop jak przychodzi z rynku ze swej roboty gra na kompie. Nawet nie ma kiedy pogadać na skype bo gra, jak jestem u niego ciągle gra. Wyjść nie raz się nie da bo zimna pogoda albo pada. A ona nom stop w jego pokoju. Jedynakiem nie jest, ma brata. Ale ona m rodzinę. Sam z matką tylko jest. Coraz bardziej myślę nad rozstaniem, że tak nie da się. Nie dosyć ta jego matka to jeszcze nie chce pracować (wymiguje się) i na dokładkę wyprowadzić się ze swojego domu nie chce. Wiadomo ciężko jest opuścić rodziców ale kiedyś trzeba.

Mój tato chciałby abym nadal mieszkała z nimi ale uszanował moja decyzję. Bo wie, że w większym mieście mam przyszłość niż z małym gdzie roboty nie ma.

Nie ma już sił na to wszystko. Czasami myślę, że ten wyjazd dobrze mi zrobi. Poznam tam nowych ludzi bo w swoim mieście nie mam nikogo każdy wyjechał do innych miast. Może tam wszystko odmieni sie. Mam dość takiego życia. chciałabym ułożyć sobie zycie. A ten do mnie my nawet nie mammy kasy by mieskanie kupić, na kredyt nie stać. Może za 10-15 lat zamieszkamy razem, bo teraz to nierealne. ;///
Oj, kiepsko. Gostek nie lubi dorosłego życia, chętnie pozwala innym wyręczać go w podejmowaniu decyzji (Ty mu każesz iść do takiej czy innej pracy, zabrać się za pracę inżynierska itp.), mieszka z mamą bo tak jest wygodnie, nawet dojeżdżać mu się nie chce (do pracy ani do Ciebie) - ZMYKAJ!!!
Albo na początek - odpuść na parę tygodni, zobacz, czy wykaże inicjatywę, sama będziesz miała odpowiedź.
P.S. Przyglądałaś się rodzinie? Matka, która po pracy całymi dniami gra na kompie, hm... To skąd gość ma mieć motywację do jakiegokolwiek wysiłku życiowego, skoro mama taka ladaca? Gdzie się miał tego nauczyć? ZMYKAJ!
kinghah jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-04-19, 22:40   #5
lavida
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 26
Dot.: Czy to już koniec .....

Cytat:
Napisane przez kinghah Pokaż wiadomość
Oj, kiepsko. Gostek nie lubi dorosłego życia, chętnie pozwala innym wyręczać go w podejmowaniu decyzji (Ty mu każesz iść do takiej czy innej pracy, zabrać się za pracę inżynierska itp.), mieszka z mamą bo tak jest wygodnie, nawet dojeżdżać mu się nie chce (do pracy ani do Ciebie) - ZMYKAJ!!!
Albo na początek - odpuść na parę tygodni, zobacz, czy wykaże inicjatywę, sama będziesz miała odpowiedź.
P.S. Przyglądałaś się rodzinie? Matka, która po pracy całymi dniami gra na kompie, hm... To skąd gość ma mieć motywację do jakiegokolwiek wysiłku życiowego, skoro mama taka ladaca? Gdzie się miał tego nauczyć? ZMYKAJ!
Każe mu iść do roboty bo szlak mnie trafia jak nic nie robi w domu poza graniem w gry. S tale odkłada terminy by iśc do roboty (teraz remont wcześniej coś innego).
Wcześniej matka przekonywała go żeby do roboty szedł, krzyczała, nawet mówiła, że jeść mu nie da. Ale nie dało to.
Teraz od jakiś 2 miechów wpadła w nałóg (grania w karty w "kurniku"). Nom stop co zadzwoni do mnei to słychać klikanie w myszkę. Ja ona to mówi, umila sobie wolny czas. Nawet juz go nie pogania do roboty.
A na sam wieczór (nie zawsze ale zdarza sie oglądaja razem filmy). Nawet osttanio on wpadł w manie gier tylko, że jakieś siciowe dokładnie nie wiem. Ze mna pogada z 5-10 min na skype i wysyła mnie spać albo iśc sie uczyć, bo musi pograć.
I na zmiane raz matka raz on pogrywają ;/
naprawde ale moja cierpliwość juz się kończy.

Co do mojego wyjazdu do innego miasta. Boję się, nie ukrywam tego Będę tam sama, nie będę miała z kim pogadać. A tu mam rodzinę, ale z 2 strony rodzice wiecznie źyć nie będą, czas się usamodzielnić. Mam obawy. Czy wy tez miałyście/mieliście, jak wyprowadzaliście sie z rodzinnego domu sami, zdani tylko na siebie?

Boję się tez facetów, że moge jakiegoś głupka spotkać , albo gorszego niz Tż.

Edytowane przez lavida
Czas edycji: 2009-04-19 o 22:42
lavida jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-04-19, 22:53   #6
Immaginary
Zadomowienie
 
Avatar Immaginary
 
Zarejestrowany: 2006-06
Lokalizacja: Poznań/Kielce
Wiadomości: 1 270
Dot.: Czy to już koniec .....

No właśnie, typowy problem kobiet. Boimy się że nigdy spotkamy nikogo lepszego od naszych mężczyzn. A conajmniej 3/4 pań spotyka. Więc w tym wypadku nie ma się czego bać
Piszesz że boisz się wyjechać sama do obcego miasta. Wcale się nie dziwie, to faktycznie może być trudna decyzja. Ale przecież lepiej spróbowac, niż poźniej pluć sobie w brode, że sie nie sprobowało
A od faceta lepiej uciekaj. Wyobrażasz sobie swoją przyszłość z takim Piotrusiem Panem? Małzeństwo, wspolne mieszkanie, wychowywanie dzieci?
Immaginary jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-04-20, 10:58   #7
Mallutka
Zadomowienie
 
Avatar Mallutka
 
Zarejestrowany: 2005-07
Wiadomości: 1 132
Dot.: Czy to już koniec .....

Cytat:
Albo na początek - odpuść na parę tygodni, zobacz, czy wykaże inicjatywę, sama będziesz miała odpowiedź.

jak nie wiesz co zrobić to nie rób nic. Odpowiedz sama do ciebie przyjdzie.


Cytat:
Napisane przez lavida Pokaż wiadomość

Co do mojego wyjazdu do innego miasta. Boję się, nie ukrywam tego Będę tam sama, nie będę miała z kim pogadać. A tu mam rodzinę, ale z 2 strony rodzice wiecznie źyć nie będą, czas się usamodzielnić. Mam obawy. Czy wy tez miałyście/mieliście, jak wyprowadzaliście sie z rodzinnego domu sami, zdani tylko na siebie?

Boję się tez facetów, że moge jakiegoś głupka spotkać , albo gorszego niz Tż.

lavida nie wiem jakie masz układy z rodzinką ale zawsze możesz zadzwonić w chwilach gdy wszystko idzie źle. Nawet jak się wyprowadzisz to nie zostajesz kompletnie, zupełnie sama.
Zawsze są koleżanki do których możesz napisać maila, sms'a, zadzwonić. Wiem, że to nie to samo ale zawsze coś.

ja się wyprowadziłam na studia i na początku potwornie panikowałam. Wracałam na każdy weekend do domu. Myliłam tramwaje.
Czułam się potwornie zagubiona.
Ale wiedziałam, że przeprowadzka z mojej miasto-wsi do Krakowa to dobry pomysł. Więc się zaczęłam ze wszystkim oswajać i jakoś słońce zaświeciło nad moją głową.
Także bój się i rób
Mallutka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-04-20, 13:45   #8
Sethra
Raczkowanie
 
Avatar Sethra
 
Zarejestrowany: 2008-12
Lokalizacja: Kalisz
Wiadomości: 91
Dot.: Czy to już koniec .....

Ten facet nie jest dla Ciebie, on woli mamusię i swój domek. Ty jesteś na drugim planie. Radzę Ci, zostaw kolesia, więcej czasu nie marnuj, jak byś już dawno o nim zapomniała to kto wie, może teraz mialabyś pożądnego faceta, który szanowałby twoje decyzje i bardziej starał. Ja miałam podobnego chłopaka, miał 25 lat, a słuchał mamusi, jak kuzyn do niego przyszedł, to moje prośby nie pomagały by zostali w domu, tylko poszli do baru a ja musiałam iść po mojego EX i przyprowadzić nawalonego jak automat.
Jeśli ten facet się tak zachowuje, nie stara się byście byli razem, to go sobie odpuść, ja też odpuściłam, wyjechałam do innego miasta, zapomniałam a teraz jestem szczęśliwą żoną i mamą.
Odpuść sobie kolesia, znajdziesz innego, przede wszystkim nie myśl o tym, że znajdziesz gorszego, bo to nie jest pewne, natomiast pewne jest to, że z tym facetem to Ty NIGDY nie będziesz szczęśliwa.

Edytowane przez Sethra
Czas edycji: 2009-04-20 o 13:46
Sethra jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-04-20, 19:31   #9
Lady_kejsi
Raczkowanie
 
Avatar Lady_kejsi
 
Zarejestrowany: 2007-05
Lokalizacja: Po prawej okno, po lewej łóżko...
Wiadomości: 222
Dot.: Czy to już koniec .....

niestety znam takich mężczyzn, których robota się nie trzyma, a i oni sami wolą wszystko olewać niż wziąć się w garść. Rade mam jedną. Jeśli jesteś w stanie poczekać na jego ewentualne wydoroślenie, to zrób to. Jeśli jednak już w tej chwili marzy Ci się prawdziwy dorosły związek to odejdź by wbrew pozorom oszczędzić sobie cierpień.
__________________
C a p o e i r a m e u a m o r . . .


Kocham od początku
'każdy nowy dzień zaczyna się głęboką nocą'
Lady_kejsi jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-04-20, 21:25   #10
lavida
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 26
Dot.: Czy to już koniec .....

Dziś Tż przyznał się, że idzie do roboty jako pomocnik murarza. Załatwił mi robotę kumpel i nawet nie raczyl mi tego wczoraj powiedzieć dopiero dziś. Pracę ma mieć od 7 do 17, więc obijać napewno nie będzie się. \

Dziś zadzwonił do niego pracodawca ma zarabiać 9 zł na godzinę. A w soboty 100%. To powiedział, że każdą sobote będzie robił.

A co spotkania stwierdził, że spotkamy się co 2 czy 3 sobotę. Bo soboty też będzie robić, bo jak 100% kasy miało by przepaść.
A ze mną bedzie spotykać się kiedy będzie mu się chciało.
A gdyby co ja moge na 18 do niego w sobote przyjechać. Przecież widno jest nie ciemno, to moge pociągami pojeździć.
Kurczę łaskę mi robi z tymi sobotami ;/ (jak będzie chciał to sie spotka jak nie to będzie robił)

Nie wyobrażam sobie tego co będzie jak wyjadę, to spotkań wogóle nie będzie w takiej sytuacji.

Edytowane przez lavida
Czas edycji: 2009-04-21 o 15:14
lavida jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 08:35.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.