|
Notka |
|
Wizażowe wyliczanki Wizażowe wyliczanki, to miejsce gdzie porozmawiasz o pogodzie, jedzeniu, twoim samopoczuciu lub o tym co ostatnio dostałaś od swojego ukochanego. |
![]() |
|
Narzędzia |
![]() |
#4621 | |
Użytkownik ma kliknąć w link aktywujący (mail)
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 216
|
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu
Cytat:
![]() [1=7a1f522eb83de308935e9eb 654607f24bf1b13c1_6401389 3eb394;13212613] ![]() ''Jacob, ja nie mogę być szczęśliwa bez niego. -Skąd wiesz, skoro nigdy nie próbowałaś? [...] -Nie chcę być szczęśliwa z nikim oprócz niego - upierałam się.''[/QUOTE] ![]() ![]() '' -Powinnam Cie przeprosic,ale wcale nie jest mi przykro. -A mi powinno byc przykro, ze Tobie nie jest przykro, ale tez nie jest mi przykro'' |
|
![]() ![]() |
![]() |
#4622 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-08
Lokalizacja: bawimy się powietrzem.
Wiadomości: 16 564
|
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu
- Co tak właściwie należy do obowiązków Walentynki? - spytałam robiąc unik.
- Niewolnicze oddanie i takie tam. Sama wiesz.
__________________
Dopiero gdy ulegamy pasji, jesteśmy naprawdę sobą. Ze wszystkich naszych namiętności najbardziej określają nas te, których nie potrafimy okiełznać. Motocykl - mój sposób na życie. ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
#4623 |
Użytkownik ma kliknąć w link aktywujący (mail)
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 216
|
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu
"Twilight again... Another ending... No matter how good was the day, it always has to the end..."
|
![]() ![]() |
![]() |
#4624 |
Raczkowanie
|
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu
Dziewczyny spadam
Edwardowych!!! ![]() ![]() ![]()
__________________
-Znowu to robisz.
-Co takiego? -Mącisz mi w głowie. ![]() ![]() ![]() ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
#4625 |
Użytkownik ma kliknąć w link aktywujący (mail)
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 216
|
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu
|
![]() ![]() |
![]() |
#4626 |
Raczkowanie
|
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu
Hej dziewczynki ;*
Co tu nadal tak cicho??;> - Noc na świętowanie. – wyszeptał składając na moich ustach delikatny pocałunek. - Poczekaj. – odepchnęłam go z czułością. Spojrzał na mnie zagubiony. Zasadniczo nigdy go nie odpychałam. To była nasza niepisana reguła, którą właśnie złamałam po raz pierwszy. - Chcę czegoś spróbować. – poinformowałam, uśmiechając się do niego z iskierkami w oczach. Położyłam dwie dłonie po obu stronach jego twarzy i zamknęłam oczy w koncentracji. Nie zbyt dobrze mi to wychodziło, gdy uczyła mnie Zafrina. Jednak tym razem byłam przekonana, że wyjdzie mi lepiej. Rozumiałam na czym to polega i wiedziałam, że on zawsze o tym marzył. Nigdy z nikim nie byłam tak blisko jak z Edwardem. Właśnie pozbywałam się mojej ochrony, ale mimo to czułam się pewnie. Ufałam mu. - Bello! – szepnął Edward zszokowany. Jeszcze bardziej się skoncentrowałam, by wyłapać odpowiednie wspomnienia. Pozwoliłam wydostać się im z mojego umysłu po to by on również je słyszał. Niektóre wspomnienia były niejasne. – te wszystkie ludzkie wspomnienia, gdy byłam jeszcze słaba i zadziwiająco łatwo można było mnie zranić. Gdy po raz pierwszy ujrzałam jego twarz... Uczucia jakie towarzyszyły mi, gdy prowadził mnie na polanę... Dźwięk jego głosu przebijający się przez mrok, gdy leżałam ledwie przytomna, gdy uratował mnie przed Jamesem... Jego twarz, gdy czekał pod ozdobą z kwiatów, by mnie poślubić.... Każdy moment z naszego pobytu na wyspie... Jego zimne dłonie dotykające nasze dziecko przez moją skórę.... Te stępki wspomnień cudownie odwzorowywał jego twarz, gdy otworzyłam oczy. Pierwsze chwile mojej nieśmiertelnej wieczności. Pierwszy pocałunek... Pierwsza noc...Nagle jego wargi dotknęły moich ust, zupełnie mnie dekoncentrując. Dech mi zaparło i nie udało mi się utrzymać dla niego otwartej furtki. Od tej pory moje myśli znowu były dla niego tajemnicą. - Ups, straciłam to. – pożaliłam się. - Słyszałem cię – oznajmił na wydechu. – Jak ... Jak to zrobiłaś? - Pomysł Zafriny. Przećwiczyłam to z nią kilka razy. Był oszołomiony. - Teraz już wiesz, - powiedziałam powoli. – Nikt na świecie nie kochał nikogo tak bardzo jak ja kocham ciebie. - Niemal masz racje. – uśmiechnął się, a jego oczy były bardziej wilgotne niż zazwyczaj. – Znam tylko jeden wyjątek. - Kłamca. Edward zaczął całować mnie zachłannie, jednak po chwili przestał bez żadnego ostrzeżenia. - Czy udałoby ci się to powtórzyć? – spytał z zastanowieniem. Na mojej twarzy pojawił się grymas - To bardzo trudne. - oznajmiłam. Cierpliwie czekał. - Nie mogę utrzymać tego zbyt długo, gdy cały czas mnie ktoś rozprasza. – ostrzegłam go. - Będę grzeczny. – obiecał. Przy gryzłam wargę w zastanowieniu, a następnie posłałam mu szeroki uśmiech. Ponownie przyłożyłam moje dłonie po obu stronach jego twarzy. Wspomnienie było jasne. Pierwsza noc mojego nowego życia ze wszystkimi szczegółami. Zaśmiałam się bezgłośnie, gdy skradł mi pocałunek, tym samym znowu mnie zdekoncentrował. - Do diabła z tym – stwierdził z pożądaniem w oczach, całując brzeg mojej szczęki. - Mamy mnóstwo czasu by nad tym popracować. – przypomniałam mu. - Setki, tysiąclecia, aż po kres wieczności. – zamruczał. - Dla mnie brzmi to właśnie tak, jak powinno. I nagle zanurzyliśmy się błogo w naszym małym, lecz doskonałym kawałku wieczności.
__________________
-Znowu to robisz.
-Co takiego? -Mącisz mi w głowie. ![]() ![]() ![]() ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
#4627 |
Wtajemniczenie
|
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu
hej
![]() ale tu cicho jak nigdy...... podobało się wam moje ogłoszenie????? ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
#4628 | ||
Zadomowienie
|
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu
Cytat:
![]() Cytat:
Lol, no właśnie. CO tutaj tak cicho?? Czy to jakaś część tego planu, czy jak? :P ![]() A ogłoszenie meeega ;D Prawie płatne ![]() " - Nie, nie o to mi chodzi - powiedziała Bella. - Po prostu jestem zaskoczona. - Znowu powąchała słomkę. - Pachnie całkiem apetycznie - przyznała." ![]() ![]() ![]()
__________________
" (...) Pragnęłam go tak, jak pragnęłam powietrza, by oddychać. Nie był to wybór – ale konieczność." ♥ ... Daria, 22 lata. Nauczycielka wf i instruktorka fitness ![]() W trakcie mgr z bezpieczeństwa morskiego państwa. Służby mundurowe <3 Edytowane przez AgeleSS Czas edycji: 2009-07-12 o 12:48 |
||
![]() ![]() |
![]() |
#4629 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2008-07
Wiadomości: 6 625
|
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu
"-Nie przestawaj płynąć! - nakazał mój niewidzialny opiekun.
Dobre sobie ! Dokąd? W tę ciemność, czy w tamtą." ---------- Dopisano o 14:00 ---------- Poprzedni post napisano o 13:56 ---------- Cytat:
![]() ![]() może dziewczyny gdzieś wyszły i tu nie zaglądają. ![]() ![]() ![]() |
|
![]() ![]() |
![]() |
#4630 | |
Użytkownik ma kliknąć w link aktywujący (mail)
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 216
|
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu
Heeeejoooo
![]() ![]() Cytat:
A ogloszenie normalnie balam sie kliknac bo nie napisalas ile wynosi oplata;O ale zaryzykowalam i ogloszenie bardzo siedem ![]() ''Nie mamy pojęcia, co za kreaturę stworzyli Cullenowie, ale wiemy, że jest silna i bardzo szybko rośnie. I będzie za młoda, żeby przestrzegać jakiegokolwiek paktu. Pamiętacie nowonarodzonych, z którymi walczyliśmy? Dzikie, gwałtowne, bez żadnych zahamowań. Wyobraźcie sobie takiego, ochranianego przez Cullenów. Tego nie wiemy... próbowałem mu przerwać. Nie wiemy, zgodził się ze mną. I w tym przypadku nie możemy czekać aż się dowiemy. Możemy pozwolić Cullenom żyć tylko wtedy, gdy jesteśmy absolutnie pewni, że możemy im zaufać, że nikogo nie ranią. Ale teraz... To nie czas na zaufanie. Im też się to nie podoba. Sam wydobył z moich wspomnieć twarz Rosalie, jej obronną pozycję i ukazał wszystkim innym. Niektórzy są gotowi walczyć za to coś, niezależnie od wszystkiego. To tylko dziecko, głośno płaczące dziecko. Nie na długo, wyszeptała Leah. Jake, stary, to duży problem, powiedział Quil. Nie możemy tego zignorować. Robicie z igły widły, spierałem się. Jedyną osobą w niebezpieczeństwie jest Bella. I znów ze swojej własnej woli, powiedział Sam. Ale tym razem jej wybór wpłynie na nas wszystkich. Nie sądzę. Nie mamy pewności. Nie możemy pozwolić krwiopijcy polować na naszych ziemiach. Więc każmy im się wynieść, powiedział wilk który mnie podtrzymywał. To był Seth. No tak. I narażać na niebezpieczeństwo innych ludzi? Jak tylko krwiopijcy wkroczą na nasz teren zniszczymy ich, niezależnie od tego, na co planują polować. Chronimy kogo tylko możemy. To szaleństwo, powiedziałem. Jeszcze tego ranka bałeś się narazić pakt. Tego ranka nie wiedziałem, że nasze rodziny są w niebezpieczeństwie. Nie mogę w to uwierzyć! Jak zamierzasz zabić to coś bez zabijania Belli? Nie odpowiedział więc zrozumiałem od razu. Zawyłem. Ona też jest człowiekiem! Czy Twoja ochrona jej nie obejmuje? Poświęcenie Belli to wysoka cena i wszyscy o tym wiemy. To będzie przeciwne wszystkiemu, co robiliśmy. Ale nie mamy wyjścia. Wszyscy będziemy opłakiwać to, co zrobimy tej nocy. Tej nocy?, powtórzył zaszokowany Seth. Sam... Myślę, że powinniśmy najpierw bardziej to przemyśleć. Skonsultować się ze starszyzną. Nie możesz serio kazać nam żeby... Nie będziemy teraz omawiać Twojej sympatii do Cullenów. Nie ma czasu na dyskusje. Zrobisz to, co zostanie Ci rozkazane, Seth. Przednie łapy Setha ugięły się, a jego głowa pochyliła się pod ciężarem rozkazu Alfy. Teraz to moje łapy się ugięły. Szamotałem się z samym sobą, aby pozostać w pozycji pionowej, kiedy rozkaz Alfy narzucił mi swoją wolę. Tylko ja i Seth siedzieliśmy nieruchomo, oko cyklonu, z obnażonymi zębami i oklapniętymi uszami. Nos Setha niemal dotykał ziemi, wciąż pochylony pod ciężarem rozkazu Sama. Czułem jego ból związany z tą nadchodzącą nielojalnością. Dla niego to była zdrada - podczas tego jednego dnia przymierza, walcząc ramię w ramię z Edwardem Cullenem, Seth naprawdę został przyjacielem wampirów. ''Nie mógł nas okłamać, kiedy byliśmy tak złączeni umysłami, jak teraz. Naprawdę wierzył, że naszym obowiązkiem było zniszczenie Belli i tego czegoś, co w sobie nosi. Naprawdę wierzył, że nie mamy chwili do stracenia. Naprawdę wierzył, że warto byłoby za to zginąć.'' Czułem się jeszcze gorzej niż Seth, gdy patrzyłem na Sama, próbującego sformułować takie rozkazy dla każdego z członków sfory, aby mieli jak największe szanse na przeżycie. ''Moje barki pochyliły się, stłamszone rozkazem. Runąłem na ziemię. Żaden członek sfory nie mógł sprzeciwić się Alfie.'' ''Nie mogliśmy sobie wyobrażać, że wszyscy przetrwamy dzisiejszy wieczór. Których z braci stracimy? Które umysły opuszczą nas na zawsze? Czyje zrozpaczone rodziny będziemy pocieszać następnego ranka?'' Musiałem tylko zapomnieć, że chronili to samo, co i ja bym chronił. Musiałem zapomnieć o przyczynie, przez którą być może chciałem, żeby zwyciężyli... Edytowane przez Liquidgold Czas edycji: 2009-07-13 o 11:36 |
|
![]() ![]() |
![]() |
#4631 |
Użytkownik ma kliknąć w link aktywujący (mail)
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 216
|
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu
''I oto pojawiła się myśl, której nigdy, przenigdy nie chciałem do siebie dopuścić. Ale teraz, z nogami, do których przymocowane były sznurki, pomyślałem o tym wyjątku z ulgą – a nawet z czymś więcej - z radością.
Nikt nie mógł podważyć decyzji przywódcy – z wyjątkiem mnie. Na nic nie zasłużyłem. Ale wewnątrz mnie były zrodzone rzeczy, z których nigdy nie skorzystałem. Nigdy nie chciałem przewodzić sforze. Teraz też nie. Nie chciałem odpowiedzialności za te losy, spoczywające na moich barkach. Nigdy nie byłbym w tym tak dobry, jak Sam. Ale dziś wieczorem był w błędzie. A ja nie urodziłem się po to, by padać przed nim na kolana. Więzy opadły ze mnie, gdy przypomniałem sobie o moim prawie urodzenia. Czułem, jak to zbiera się we mnie, zarówno wolność, jak i dziwna, pusta moc. Pusta, ponieważ siła przywódcy pochodziła od sfory, a ja nie miałem sfory. Przez moment przygniotła mnie samotność. Nie należałem już do watahy. Ale byłem wyprostowany i silny, gdy szedłem w stronę Sama, układającego plan z Paulem oraz Jaredem. Odwrócił się, gdy usłyszał, że przybyłem, a jego czarne oczy zwęziły się. Nie, powtórzyłem mu. Zrozumiał to we właściwy sposób, usłyszał wybór, jakiego dokonałem głosem przywódcy w moich myślach. Odskoczył do tyłu na pół kroku z okrzykiem szoku. Jacob! Coś ty narobił? Nie będę się ciebie słuchał, Sam. Nie w tak niesłusznej sprawie. Gapił się na mnie zaskoczony. Wybrałbyś... wybrałbyś wrogów zamiast swojej rodziny? Oni nie są..., pokręciłem głową, odchrząkując. Oni nie są naszymi wrogami. Nigdy nimi nie byli. Dopóki poważnie nie zastanowiłem się nad ich zniszczeniem, dopóki tego nie przemyślałem, nie rozumiałem tego. Tu nie chodzi o nich, warknął na mnie. Chodzi o Bellę. Nigdy nie była ci przeznaczona, nigdy cię nie wybrała, a ty uparcie niszczysz sobie dla niej życie! To były ostre, ale prawdziwe słowa. Zaczerpnąłem duży haust powietrza, wdychając je do środka. Może masz rację. Ale, Samie, przez nią zniszczysz sforę. Bez względu na to, ilu z nich przetrwa dzisiejszą noc, na zawsze już będą splamieni morderstwem. Musimy bronić naszych rodzin! Wiem, co postanowiłeś, Sam. Ale za mnie nie decydujesz, już nie. Jacob... Nie możesz się odwrócić od plemienia. Patrzyłem w jego rozwścieczone oczy. - Syn Ephraima Blacka nie urodził się po to, by słuchać syna Leviego Uleya. W takim razie to koniec, Jacobie Black? Jego włosy stanęły dęba, a z pyska wyszczerzył zęby. Paul oraz Jared warknęli i zjeżyli się u boków Sama. Nawet, jeśli mnie pokonasz, sfora nigdy cię już nie posłucha! Teraz to ja cofnąłem się do tyłu, z pełnym zdumienia skomleniem wyrywającym mi się z gardła. Pokonać cię? Nie mam zamiaru cię pokonywać, Sam. Jaki masz zatem plan? Nie będę patrzył z boku, jak chronisz ten wampirzy skrzek kosztem plemienia. Nie każę ci trzymać się na uboczu. Jeśli rozkażesz im, aby podążyli za tobą... Nigdy nikomu nie odbiorę jego własnej woli. Nie może być więcej niż jeden przywódca. Grupa wybrała mnie. Rozdzielisz nas dzisiaj? Odwrócisz się od braci? Czy skończysz te szaleństwa i znów do nas dołączysz? W tej sforze jest tylko jeden lider. Nie kwestionuję tego. Po prostu decyduję się na pójście własną drogą. Czy należysz teraz do klanu wampirów, Jacobie? Wzdrygnąłem się. Nie wiem, Samie. Ale wiem na pewno, że to... Cofnął się, gdy usłyszał ton przywódcy w moim głosie. Uraził go on bardziej niż mnie dotknął uprzednio jego. Ponieważ ja byłem urodzony, by mu przewodzić. Stanę między wami, a Cullenami. Nie będę patrzył, jak sfora zabija niewinnych... - trudno było użyć tego słowa w stosunku do wampirów, ale taka była prawda. - ..ludzi. Sfora nie upadła tak nisko. Prowadź ich we właściwym kierunku, Samie. Odwróciłem się do niego plecami i chór ryków rozdarł powietrze wokół mnie.'' Edytowane przez Liquidgold Czas edycji: 2009-07-13 o 11:28 |
![]() ![]() |
![]() |
#4632 |
Wtajemniczenie
|
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu
ciesze sie że wam sie podobało
![]() my zamknełyśmy temat 'PLANU' a wy ciągle do niego wracacie....... stała wam sie jakaś krzywda albo coś....??????????? TEMAT SKOŃCZONY!!!!!!!!!!!!!!!! ! |
![]() ![]() |
![]() |
#4633 |
Użytkownik ma kliknąć w link aktywujący (mail)
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 216
|
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu
''– Zastanawiam się - powiedział Aro zamyślony, wydawał się nie zauważać reakcji na jego poprzednie
słowa. Jego oczy powędrowały nieoczekiwanie do Jacoba i zamiast wstrętu, jaki okazali pozostali Volturi na widok gigantycznego wilka, oczy Aro wezbrały tęsknotą, której nie pojmowałam. – To tak nie działa – powiedział Edward, jego ostrożna neutralność zniknęła z jego nagle szorstkiego głosu. – Tylko nieposłuszna myśl – powiedział Aro taksując Jacoba otwarcie i nagle jego oczy przesunęły się wolno do dwóch linii wilkołaków za nami. Cokolwiek Renesmee pokazała mu, sprawiło, że wilki zaczęły go nagle interesować. – One nie należą do nas, Aro. Nie wypełniają naszych poleceń. Są tutaj, bo tego chcą. Jacob warknął groźnie. – Mimo to, one wy glądają na przywiązane do ciebie – powiedział Aro – I twojej młodej partnerki, i twojej... rodziny. Lojalne – jego głos wolno pieścił słowami. – Przybyli tu, by chronić ludzkie życie, Aro. To wydaje się sprawiać, że koegzystują z nami, ale z wysiłkiem. No chyba, że przemyślisz swój styl życia. – Tylko nieposłuszne myśli – powtórzył, śmiejąc się beztrosko – Dobrze wiesz, jak to jest. Nikt z nas nie jest w stanie kontrolować w pełni naszego pragnienia. – Wiem, jak to jest – skrzywił się Edward – I znam także różnicę pomiędzy takim rodzajem myślenia a celem kryjącym się za nim. To by nigdy nie zadziałało, Aro. Ogromna głowa Jacoba zwróciła się w stronę Edwarda a z pomiędzy jego zębów wyśliznął się cichy skowyt. – Zaintry gował go pomysł …. strażników psów – zamruczał Edward w odpowiedzi.'' ''Mogłam poczuć wyraźne iskierki światełek tam, gdzie stała moja rodzina i przyjaciele – każde jako indywidualny posmak, który, jak sądziłam, będę w stanie rozpoznać wraz z praktyką. Znałam już Edwarda – był najjaśniejszy z nich wszystkich. Całkowicie pusta przestrzeń dookoła lśniących iskierek kłopotała mnie; nie było przecież fizycznej bariery dla tarczy i jeśli którekolwiek z utalentowanych Volturi dostało by się pod nią, chroniłaby wtedy tylko mnie. Poczułam przednią zakładkę, kiedy przyciągnęłam elastyczną zbroję bardzo ostrożnie bliżej. Carlisle był najbardziej na przedzie, zasysałam tarczę z powrotem cal po calu, próbując wykrzywiać ją na kształt jego ciała, najbardziej jak tylko mogłam. Tarcza wy glądała na chętną do współpracy. Obrysowała jego kształt, a kiedy Carlisle przysunął się by stanąć bliżej Tanyi, elastycznie przesunęła się wraz z nim, przybliżając się do jego iskierki. Fascynujące. Szarpnęłam więcej nitki tkaniny, naciągając ją dookoła każdego lśniącego kształtu, który był przyjacielem lub sojusznikiem '' ''– Wilkołaki – wymamrotał w końcu. Z nagłą paniką zdałam sobie sprawę, że większość wilkołaków jest bez ochrony. Zdałam sobie sprawę, że była to sprawa zasięg u, dziwnie, że nadal czułam ich iskierki. Naprężyłam tarczę, aż do Amuna i Kebi – najdalszych członków naszej grupy – byli na zewnątrz wilków. Raz się pojawiali a innym razem ich światełk a znikały. Nie istnieli dla tego nowego zmysłu. Ale wilki nadal były jasnymi światełkami – lub raczej połowa z nich. Hmm… Okrążyłam ich znowu i jak dłu go Sam był pod ochroną, wszystkie wilki znów były migoczącymi iskierkami. Ich umysły musiały być bardziej połączone niż myślałam. Jeśli lider – Alfa – był wewnątrz mojej tarczy, reszta ich umysłów była w każdym calu chroniona, jak on. – Ach, bracie… - Aro odpowiedział na oświadczenie Kajusza zbolałym spojrzeniem. – Czy obronisz także to przymierze, Aro? – zażądał Kajusz – Dzieci Księżyca były naszymi zaciętymi wrog ami od początku. Polowaliśmy na nich do ich wymarcia w Europie i Azji. Nagle Carlisle nawiązał familijne więzi z tą ogromną plag ą robactwa – bez wątpienia w próbie zniszczenia nas. B y lepiej chronić swój wypaczony styl życia. Edward chrząknął głośno i Kajusz spojrzał na niego. Aro położył jedną ze swoich delikatnych rąk nakrywając swoją twarz, jakby wstydził się innych starożytnych. – Kajusz, jest środek dnia – spuentował Edward. Wskazał na Jacoba – Naprawdę, to nie są Dzieci Księżyca. Nie nawiązują żadnych stosunków z naszymi wrogami po drugiej stronie świata. – Ty tutaj hodujesz mutanty – plunął Kajusz do niego. Szczęki Edwarda zacisnęły się i rozluźniły, dopiero potem zrównoważenie odpowiedział. – Oni nawet nie są wilkołakami. Aro może ci to potwierdzić, jeśli mi nie wierzysz. Nie wilkołaki? Rzuciłam zagadkowe spojrzenie na Jacoba. Podniósł swoje ogromne barki i opuścił – wzruszenie ramion. On także nie wiedział, o czym mówi Edward. – Drogi Kajuszu, ostrzegłbym cię, byś nie naciskał w tym punkcie, jeśli powierzyłbyś mi swoje myśli – wymruczał Aro – Nawet jeśli te istoty myślą o sobie, jak o wilkołakach, nie są nimi. Bardziej ak uratnym określeniem dla nich powinno być zmiennokształtni. Wybór postaci wilka był wyłącznie przypadkowy. To mógłby być niedźwiedź lub jastr ząb lub pantera, kiedy ich pierwsza przemiana się dokonywała. Te istoty nie mają nic wspólnego z Dziećmi Księżyca. Odziedziczyli tę umiejętność po swoich przodkach. To genetyka – oni nie kontynuują swojego g atunku poprzez zarażanie innych, jak to czynią prawdziwe wilkołaki.'' ''– Przybyłem tu na prośbę Carlisle’a, jaki inni, by być świadkiem. – powiedział – Obserwacja dziecka nie jest właściwie dłużej potrzebna. Wszyscy widzimy, czym jest. – Pozostałem, by być świadkiem czegoś innego. Was. – gwałtownie wskazał palcem ostrożne wampiry. – Dwoje z was znam – Makenna, Charles – i widzę, że wielu z was, jest także wędrowcami, włóczykijami, jak i ja. Nie odpowiadamy przed nikim. Pomyślcie uważnie o tym, co wam teraz powiem. – Ci starożytni nie przybyli tu po sprawiedliwość, jak wam powiedzieli. Podejrzewaliśmy więcej i teraz tego dowiedziono. Przybyli, wprowadzeni w błąd, ale z istotną wymówk ą dla ich reakcji. Świadczcie teraz, jak szukają marnych wymówek, by kontynuować swoją prawdziwą misję. Świadczcie, jak wysilają się, by znaleźć usprawiedliwienie dla swych właściwych planów, by zniszczyć tą tutaj rodzinę – wskazał w kierunku Carlisle’a i Tanyi. – Volturi przybyli, by wymazać to, co postrzegają jako konk u rencję. B yć może, jak ja, patrzycie na ten klan złotookich i dziwicie się. Są trudni do zrozumienia, to prawda. Ale starożytni patrzą i widzą coś jeszcze za ich dziwnym wyborem. Widzą potęgę. – Mogę poświadczyć o więziach w tej rodzinie – mówię rodzina, a nie sprzymierzeńcy. Ci dziwni złotoocy zaprzeczają swojej prawdziwej naturze. Ale z powrotem odnaleźli coś, co jest wartę czegoś więcej, być może bardziej zadowalającego niż pożądanie? Podjąłem małe studia nad nimi podczas mojej obecności tutaj i wydaje się mi, że istotną częścią tych intensywnych więzi rodzinnych – że w ogóle czyni to możliwym – jest spokojny charakter takiego życia w poświęceniu. Nie ma tu agresji, którą wszyscy widzieliśmy w ogromnych południowych klanach, które rosły i zmniejszały się tak szybko w ich dzikich, przestarzałych sporach. Nie ma tu miejsca dla dominacji. A Aro wie o tym lepiej, niż ja sam. Obserwowałam twarz Aro, gdy słowa Garretta potępiały go, czekając w spięciu na jakąś odpowiedź. Ale jego twarz była tylko uprzejmie rozbawiona, jak gdyby czek ał na zakończenie tych kaprysów dziecka, by zdało sobie sprawę, że nikt nie zwraca uwagi na jego teatralne gesty. – Carlisle zapewnił nas wszystkich, kiedy powiedział nam, co nadchodzi, że nie wezwał nas tu do walki. Ci świadkowie – Garrett wskazał na Siobhan i Liama – zgodzili się dać dowód, żeby spowolnić przybycie Volturi na tyle, by Carlisle miał szansę przedstawić swoje racje w tej sprawie. – Ale kilkoro z nas się zastanawiało – jego oczy błysnęły do twar zy Eleazara – czy prawda po stronie Carlisle’a wystarczy, by powstrzymać tą tak zwaną sprawiedliwość. Czy Volturi są tutaj, by chronić bezpieczeństwo naszego tajemnego życia, czy po to, by chronić ich własną potęgę? Czy przybyli tu, by zniszczyć nielegalną kreację, czy sposób życia? Czy będą usatysfakcjonowani, kiedy niebezpieczeństwo przemieni się w zwyczajne nieporozumienie? Czy też może doprowadzą do końca to, co zaczęli, bez oglądania się na sprawiedliwość? – Mamy odpowiedź na te wszystkie pytania. Słyszeliśmy je w kłamliwych słowach Aro – mamy wszystko w jednym, zamiast skrawków takiej wiedzy przez wieki – i widzimy ją teraz w chętnym uśmiechu Kajusza. Ich strażnicy są tylko bezmyślną bronią, narzędziem dla ich mistr zów dla zdobycia dominacji. – Więc teraz jest więcej pytań, pytań, na które wy musicie odpowiedzieć. Kto wami rządzi, wędrowcy? Czy odpowiadacie przed kimś poza sobą? Czy macie możliwość wyboru waszej ścieżki, czy może to Volturi decydują, jak macie żyć? – Przybyłem, by być świadkiem. Zostaję, by walczyć. Volturi nie dbają o śmierć dziecka. Im zależy na śmierci naszej wolnej woli. Zwrócił twarz w stronę starożytnych. – Więc dalej, powiadam! Nie przedstawiajcie nam więcej kłamliwych racjonalizacji. Bądźcie szczerzy w kwestii waszych intencji, jak my będziemy w naszych. Będziemy bronić naszej wolności. Zaatakujecie lub nie zaatakujecie. Wybierzcie teraz i pozwólcie tym świadkom zobaczyć prawdziwą sprawę, o której tutaj debatujemy. Raz jeszcze spojrzał na świadków Volturi, jego oczy dokładnie badały k ażdą twar z. Potęga jego słów była jasno widoczna w ich reakcjach. – Możecie rozważyć dołączenie do nas. Jeśli myślicie, że Volturi dadzą wam żyć, by o tym opowiedzieć, jesteście w błędzie. Wszyscy możemy zostać zniszczeni – wzruszył ramionami – ale niekoniecznie. Być może jesteśmy bardziej wyrównani, niż sądzą. Być może Volturi wreszcie spotkali kogoś swojego formatu. Obiecać mogę wam jedno – jeśli my przegramy, wy także. Zakończył swoją płomienną mowę dając krok do tyłu, dołączając do Kate i przykucając w pół przysiadzie, gotując się do ataku.'' ---------- Dopisano o 16:23 ---------- Poprzedni post napisano o 16:17 ---------- Kochaam dla mnie tam tez temat jest skonczony .. ale nie dziwcie sie ze do niego sie wraca ... jezeli mowi sie ze cos bedzie zrobie i Wy to tam sobie potajemnie robicie a resza nie wie o co chodzi tylko moze gdybac to wiadomo ze tym co sa wtajemniczone latwiej zapomniec i olac to ... a nam - ktore nie wiedza nic jest calkiem innaczej bo czlowiek mimowolnie o tym mysli .... ciekawosc i tyle... To jest Wasza sprawa ze nie chcecie o tym gadac ...a od kad ''ten caly plan zostal wykonany'' mniej ludu zaglada na forum ...- nie mowie ze jedno ma zwiazek z drugim bo nie wiem.. ale te dwie spray sie kojarza razem i sie lacza w jedna calosc .... i tyle .... bynajmniej takie jest moje zdanie na ten temat ... |
![]() ![]() |
![]() |
#4634 |
Użytkownik ma kliknąć w link aktywujący (mail)
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 216
|
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu
''– Przy gotujcie się – wyszeptałam do innych – Zaczyna się.
- Chelsea usiłuje przebić naszą obronę – wyszeptał Edward. – Ale nie może tego zrobić. – Spojrzał na mnie. - To ty to robisz? Uśmiechnęłam się do niego zawzięcie. - Ja robię to wszystko. Nagle Edward odchylił się ode mnie, usiłując ręką odnaleźć Carlisle’a. W tym samym czasie poczułam mocniejsze u kłucie na tarczy, którą osłaniałam światło Carlisle’a. Nie było to bolesne, ale nieprzyjemne też nie. - Carlisle? Wszystko w porządku? – wydusił Edward gwałtownie. - Tak. Czemu ? - Jane – odpowiedział Edward. W momencie, kiedy wypowiedział jej imię, uderzyła w tuzin innych punktów jednocześnie, kłując na całej szerokości elastycznej tarczy. Ugięła się, ale nie przerwała. Nie sądziłam, żeby Jane była w stanie się przez nią przebić. Rozejrzałam się dookoła sprawdzając, czy wszyscy są cali.'' ''Uśmiechnęłam się więc szeroko, rzucając Jane rozbawione spojrzenie. Zmrużyła oczy, i poczułam kolejny atak, tym razem skierowany na mnie. Rozchyliłam usta, pokazując zęby. Jane wydała z siebie głośne warknięcie. Wszyscy podskoczyli, nawet zawodowa straż. Wszyscy, poza najstarszymi, którzy nie zwrócili na to uwagi, zatopieni w dysk usji. Jej bliźniak złapał ją za ramię, gdy usiłowała się na nas rzucić.'' ''- Wszystko w porządku? – syknęłam do niego. - Tak – wyszeptał. - Alec próbuje? Edward pokiwał głową. - Jego dar jest wolniejszy niż Jane. To potrwa. Dotknie nas za kilka sekund. Zobaczyłam to wtedy, kiedy wiedziałam czego szukać.(...) Ciche, niewyraźne szepcące myśli zbliżyły się do naszych stóp, a wtedy coś w rodzaju wiatru rozwiało śnieg pomiędzy nami a Volturi. Benjamin też dostrzegł nową sztuczkę i usiłował na swój sposób ją od nas odgonić. Śnieg sprawił, że lepiej można było dostrzec, gdzie skierował wiatr, ale mgła i tak nie zmieniła kierunku. Zdawało się, że usiłowanie odepchnięcia tej mgły wiatrem było jak odpychanie cienia, cień był nietykalny. Trójka najstarszych w końcu oderwała się od rozmowy z jękiem, kiedy głęboka, szczelina rozwarła się przez cały środek polany. Ziemia zadrżała przez chwilę pod moimi stopami. Tumany śnieg u wpadły w szczelinę, ale mgła podążała dalej. Aro i Kajusz przy glądali się rozwartej ziemi szeroko otwartymi oczyma. Marek spoglądał w tym samym kierunk u beznamiętnie. Nie powiedzieli ani słowa, też czekali aż mgła w końcu nas pochłonie. Wiatr wzmógł się, ale nie zadziałał. Jane uśmiechała się. Wtedy mgła uderzyła w mur. Mogłam jej spróbować, gdy tylko dotknęła mojej tarczy, miała intensywny, słodki, jakby zagęszczony smak. Przypominała uczucie znieczulenia zębów, jak u dentysty. Mgła wspięła się wyżej, szu kając jakiejkolwiek szczeliny, słabości. Nie znalazła nic. Przypominające palce pasma oparów sk ręcały tam i z powrotem, usiłując odnaleźć drogę do środka, wizu alizując chroniący nas mur. Po obu stronach szczeliny Benjamina z trudem łapano oddech. - Dobra robota, Bella! – dopingował mnie Benjamin głośno. Mój uśmiech powrócił.'' ''Edward wybuchnął ponurym śmiechem. Aro spojrzał na niego smutno. - To będzie nieodżałowana strata, gdybyśmy stracili kogokolwiek z was. A szczególnie ciebie, młody Edwardzie i twoją nowonarodzoną żonę. Volturi bardzo chętnie widzieliby was w swych szeregach, wielu z was, Bello, Benjaminie, Zafrino, Kate. Przed wami jest jeszcze wiele innych dróg do wyboru. Przemyślcie to. Wiedziałam, że desperacko usiłuje pozyskać mnie i Edwarda, zniewolić, tak jak pragnął tego z Alice. Ale bitwa była zbyt wielka. Nie zwyciężyliby, gdybym ja żyła. Byłam nawet całkiem dumna z tego, że jestem aż tak silna, że nie pozostawiałam mu wyjścia, żeby mnie nie zabić.'' Edytowane przez Liquidgold Czas edycji: 2009-07-13 o 11:22 |
![]() ![]() |
![]() |
#4635 |
Użytkownik ma kliknąć w link aktywujący (mail)
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 216
|
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu
''Nagle Edward zesztywniał.
- Tak! – syknął. Zaryzykowałam spojrzenie w jego stronę. Jego twarz promieniała triumfem, którego nie rozumiałam, było to niczym wyraz twarzy, który mógłby mieć anioł destru kcji, patrząc na płonący świat. Piękny i przerażający. Strażnicy wreszcie zareagowali, cicho, wśród ich szeregów rozszedł się szept''. - Aro? – zawołał Edward, niemal k rzycząc, ze słyszalnym zwycięstwem w głosie. ''- Ona jest absolutnie unikalna. Jej przyszłość jest nieodgadniona. - Nie całkiem wyjątkowa – nie zgodził się Edward. – To znaczy tak, ale nie jedyna w swoim rodzaju.'' ''- Aro, mógłbyś poprosić Jane, żeby nie atakowała już mojej żony? – Edward spytał kurtuazyjnie.'' - Dlaczego nie dołączysz do nas, Alice? – Zawołał głośno Edward. - Alice – wyszeptała w szok u Esme. Alice! Alice, Alice, Alice! - Alice! - Alice! – mruczały inne głosy dookoła mnie. - Alice – westchnął Aro. Nagła, gwałtowna radość zawładnęła mną. Z całej siły próbowałam utrzymać moją tarczę tam, gdzie była. '' ''- Bracie – zaczął miękko mówić do Kajusza. – Tu nie ma żadnego niebezpieczeństwa. To postęp, nie oszustwo. Te pół- wampirze dzieci są bardziej podobne do nas, jak widać. - To jest twój głos? – zażądał odpowiedzi Kajusz. - Właśnie tak. Kajusz nachmurzył się. - Moi drodzy – zaczął. – Nie będziemy dzisiaj walczyć. '' Edytowane przez Liquidgold Czas edycji: 2009-07-13 o 11:16 |
![]() ![]() |
![]() |
#4636 | |
Wtajemniczenie
|
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu
Cytat:
każdy ma inne zdanie na ten temat.... dla mnie sprawa zamknęta..... już dość dużo zostało powiedziane na ten temat.... wyciągnijcie z tego wnioski o ile sie da.... |
|
![]() ![]() |
![]() |
#4637 |
Użytkownik ma kliknąć w link aktywujący (mail)
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 216
|
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu
Ok ja juz nic nie dodaje bo mi sie oberwie xD lece paaaa
![]() ![]() ![]() ![]() ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
#4638 |
Użytkownik ma kliknąć w link aktywujący (mail)
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 216
|
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu
Kochaam ja juz mowilam ze dla mnie to tema skonczony i to od jakiegos czasu tylko napisalam jakie mam zdanie na ten temat ... i zgadzam sie ze kazda z nas ma swoje zdanie na ten temat i nic nie zostalo powiedziane na ten temat oporcz tego ze jakis plan jest i ten plan zostal wykonany ... i z tego sie nie da wyciagnac zadnych wnioskow tzn da... ale te wnioski nie sa za mile ...
|
![]() ![]() |
![]() |
#4639 |
Zadomowienie
|
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu
Ja piernicze. Jak dla mnie to oczywiste, że te sprawy się łączą i już ;p Nikt mi nie powie, że jest inaczej, bo i tak nie uwierzę :P Ale koniec.
W ogóle dzisiaj w ZG są Hity na Czasie, a ja siedzę w domu... ;[ Żal. "Wybił mnie z pantałyku". :P Uwielbiam to xD I już któryś raz to piszę, ale muszę ![]()
__________________
" (...) Pragnęłam go tak, jak pragnęłam powietrza, by oddychać. Nie był to wybór – ale konieczność." ♥ ... Daria, 22 lata. Nauczycielka wf i instruktorka fitness ![]() W trakcie mgr z bezpieczeństwa morskiego państwa. Służby mundurowe <3 |
![]() ![]() |
Okazje i pomysĹy na prezent
![]() |
#4640 | |
Użytkownik ma kliknąć w link aktywujący (mail)
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 216
|
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu
Cytat:
Hah taaa Beeeellllli sie to czesto zdazalo ![]() Aaaa tam olac ten plan ;D |
|
![]() ![]() |
![]() |
#4641 |
Raczkowanie
|
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu
Dziewczyny uspokójcie się już z tym planem!
Lecę spać.. Do jutra ![]() EDWARDOWYCH ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]()
__________________
-Znowu to robisz.
-Co takiego? -Mącisz mi w głowie. ![]() ![]() ![]() ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
#4642 |
Użytkownik ma kliknąć w link aktywujący (mail)
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 216
|
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu
Ja tez juz lece paaa dobranoc Edwardowych
![]() ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
#4643 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2006-02
Lokalizacja: from the inside ;)
Wiadomości: 243
|
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu
Cześć wszystkim
![]() Mój cytacik: "Chętna zakończyć swoje życie, nie zaznawszy dorosłości - szepnął, jakby do siebie. - Chętna uczynić z młodości zmierzch swego życia. Gotowa wyrzec się wszystkiego." Przepraszam jeśli Cię urażę ale nie to jest moim celem... Liquidgold to chyba nie najlepszy pomysł żeby wklejać po 10 stron książki jako cytat... takim sposobem można by przepisać tutaj całą a chyba raczej nie o to chodzi. Rozumiem że można wkleić tak jeden tekst ale bez przesady. Cytaty chce się czytać ale całe rozdziały...
__________________
Magiczna dieta MŻ działa ![]() |
![]() ![]() |
Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe
![]() |
#4644 | ||
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 4 917
|
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu
Cytat:
i nie ma się co stresować ![]() Cytat:
taki mały.. PS - jacob- ''Myśli obijały się od środka o czaszkę niczym rój spłoszonych pszczół. Głośno tam było. A od czasu do czasu któraś mnie na dodatek gryzła. To musiały chyba raczej być szerszenie. Pszczoły po jednym ukąszeniu szlag trafiał. A mi bezustannie dawały w kość te same myśli.'' ja jak zwykle nocą, lecę już sobie, buzia ![]()
__________________
Nie stój.Drogę wytycza się idąc. Edytowane przez MissHuffy Czas edycji: 2009-07-12 o 22:46 |
||
![]() ![]() |
![]() |
#4645 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-08
Lokalizacja: bawimy się powietrzem.
Wiadomości: 16 564
|
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu
Cytat:
chyba skoro robimy potajemnie to nie chcemy zebyscie wiedzialy o tym nie ? . A to ze mniej osob tutaj zaglada ,to moze i jest wina planu , ale tez tego co tutaj na forum sie dzieje ...
__________________
Dopiero gdy ulegamy pasji, jesteśmy naprawdę sobą. Ze wszystkich naszych namiętności najbardziej określają nas te, których nie potrafimy okiełznać. Motocykl - mój sposób na życie. ![]() |
|
![]() ![]() |
![]() |
#4646 |
Wtajemniczenie
|
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu
widze że zgadzacie sie ze mną......
![]() a czy ja powiedziałam że wnioski są miłe????? ważne że są pouczające ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
#4647 |
Zadomowienie
|
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu
W sumie ja też nie czytałam całych fragmentów, które pisywałyście tutaj.
Dajmy sobie spokój. Cicho tutaj. Starsze nie wchodzą, przyjdą nowe. Nie ma co się martwić ![]() ![]() "Myśli obijały się o czaszkę niczym rój spłoszonych pszczół. Głośno tam było. A od czasu do czasu któraś mnie na dodatek gryzła. To musiały być chyba raczej szerszenie. Pszczoły po jednym ukąszeniu szlag by trafił. A mi bezustannie dawały w kość te same myśli. (...)" "Znów czułem się pusty- tym razem, bo straciłem w życiu cel. (...)"
__________________
" (...) Pragnęłam go tak, jak pragnęłam powietrza, by oddychać. Nie był to wybór – ale konieczność." ♥ ... Daria, 22 lata. Nauczycielka wf i instruktorka fitness ![]() W trakcie mgr z bezpieczeństwa morskiego państwa. Służby mundurowe <3 |
![]() ![]() |
![]() |
#4648 | |||
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 4 917
|
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu
Cytat:
Cytat:
![]() Cytat:
![]()
__________________
Nie stój.Drogę wytycza się idąc. |
|||
![]() ![]() |
![]() |
#4649 | |
Wtajemniczenie
|
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu
Cytat:
ale chyba sie myliłam...... ---------- Dopisano o 01:26 ---------- Poprzedni post napisano o 01:03 ---------- widze że nie chcecie ze mną rozmawiać... a szkoda.... lece branoc wszystkim |
|
![]() ![]() |
![]() |
#4650 | |
Zadomowienie
|
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu
Cytat:
DObranocc ![]() ![]() Przepraszam Miss, widziałam to. Ale baaardzo lubię ten fragment. Przepraszam bardzo, że się powtórzyłam ;* ![]() Nooo... I nie czytałam, bo... Były za długie, a przecież czytałam Sagę 2x... Bez sensu czytać jeszcze raz, tak jakby na wyrywki... ;p Też już uciekam spać, jutro jadę z rana do Poznania na rehabilitację ![]() Kolorkowych snów ![]() ![]() ![]() ![]()
__________________
" (...) Pragnęłam go tak, jak pragnęłam powietrza, by oddychać. Nie był to wybór – ale konieczność." ♥ ... Daria, 22 lata. Nauczycielka wf i instruktorka fitness ![]() W trakcie mgr z bezpieczeństwa morskiego państwa. Służby mundurowe <3 |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
|



Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 19:31.