Dlaczego nie chcemy miec dzieci?

[Luba]

Moim zdaniem ludzi przestrasza sterylizacja, bo jest ostateczna i nieodwołalna. Każda taka sytuacja ludzi przestrasza z natury. Niechętnie robimy coś, czego nie można zmienić. Tym bardziej, że sterylizacja jest ingerencją w ciało, co tez jest swego rodzaju straszakiem. Poza tym bije w potrzebę przedłużania gatunku.
W temacie "sterylizacja" spotyka się w jednym miejscu pare odwiecznych, czasem podświadomych ludzkich strachów.
I to nieważne, że np. nas to nie dotyczy i tak niechętnie o tym słuchamy, ponieważ podświadomie mamy jakies swoje strachy.

[ineczka7]

Napisane przez Luba

Moim zdaniem ludzi przestrasza sterylizacja, bo jest ostateczna i nieodwołalna. Każda taka sytuacja ludzi przestrasza z natury. Niechętnie robimy coś, czego nie można zmienić. Tym bardziej, że sterylizacja jest ingerencją w ciało, co tez jest swego rodzaju straszakiem. Poza tym bije w potrzebę przedłużania gatunku.
W temacie "sterylizacja" spotyka się w jednym miejscu pare odwiecznych, czasem podświadomych ludzkich strachów.
I to nieważne, że np. nas to nie dotyczy i tak niechętnie o tym słuchamy, ponieważ podświadomie mamy jakies swoje strachy.

No dobrze, jest nieostateczna i nieodwołalna - ale mówimy nie o tych, którzy uważają ją za straszną i nigdy by jej nie zrobili, bo jest straszna. Mówimy o tym - że tacy ludzie chcą decydować o płodności innych, którzy sterylizacji by się poddali.

I to jest nienormalne.

[Ratatuj]

Napisane przez hihi

Nie mozna juz zadać normalnego pytania, bo zaraz atak i foch?

Pytam, bo interesuje mnie inny punkt widzenia i chciałabym wiedziec co takiego "Brrrr" jest w mówieniu o sterylizacji i interesuje mnie kwestia "traktowania/mówienia o swoim ciele w ten sposob". Tym bardziej, że o sterylizacji nie mówią tylko młode kobiety, które wcale nie chcą dzieci, ale także matki/ojcowie np. 2 dzieci, którzy już więcej potomstwa nie chcą mieć i chca mieć pewność, że nie wpadną i świadomie podejmują decyzję o ubezpłodnieniu.

Interesuje mnie inne spojrzenie na tę sprawę i chciałabym to podejście zrozumieć, więc pytam, ale jesli kogoś to obraża lub dotyka to przepraszam.

atak,foch

własnie o to chodzi,że jeśli o tym mówi małżeństwo czy związek kiedy mają już kilkoro dzieci a z różnych przyczyn nie mogą stosować środków antykoncepcyjnych (chociaż moim zdaniem można sobie dobrac różne metody) to jestem w stanie zrozumieć pobudki takiej decyzji aczkolwiek dla mnie nie akceptowalnej.

Albo wszystkiego nie doczytałam ale chyba jako jedyna wśród tylu wpisów napisałaś,że już byś się temu poddała gdyby to było legalne w Polsce.

Nie atakuję Cię tylko właśnie Twoja wypowiedź zwróciła moją uwagę bo jest kontrowersyjna (żeby nie było nie porozumień,chodzi mi o różnicę zdań na ten temat).
Owszem dziewczyny piszą ale o akceptacji takiego postępowania....

Dokładnie chodzi o to co pisałam wcześniej,że nie mając dzieci chcesz sie poddac sterylizacji
(okropne słowo ).

[Luba]

Napisane przez ineczka7

No dobrze, jest nieostateczna i nieodwołalna - ale mówimy nie o tych, którzy uważają ją za straszną i nigdy by jej nie zrobili, bo jest straszna. Mówimy o tym - że tacy ludzie chcą decydować o płodności innych, którzy sterylizacji by się poddali.

I to jest nienormalne.

To, że komus cos się nie podoba, to jeszcze nie znaczy, że chce za kogoś o czymś zadecydować. Mnie się nie podoba to, że ktos ma np. tunel w uchu. I co to zmienia? Ktos sobie tego tunelu nie zrobi, bo mnie się nie podoba? Nie uwierzę

W tym watku, wydaje mi się, miesza się różne rzeczy.
Każdą, nawet ogólna krytykę traktuje się jak spluniecie w twarz konkretnej osobie a każde powiedzenie czegoś np. pozytywnego o dzieciach odbiera się jak namawianie do macierzyństwa.
Może tak mniej waleczności?
Przecież tu nikt do niczego nie namawia, nie narzuca, nie decyduje.
Dlaczego nie potraktować tego jako rozmowę, w której każda ze stron podaje swoje argumenty?
Czy trzeba od razu krzyczeć o narzucaniu (jak można narzucac cos przez internet?) o nietolerancji i kulcie tego czy owego?

Mam dziwne wrażenie, że osoby nie chcące miec dzieci sa tak zdecydowane na walkę (właśnie: walkę) o swoje prawa do tego, że nawet najmniejsze i niewinne napomknięcie o tym, że ktos tam jest mamą odbieraja jako atak.
Osobiście nigdy nikomu nie wmawiałam "dziecka w brzuch" i mało mnie obchodzi, że pani W nie chce miec dzieci. Tylko wystarczy odezwać się i spytać np. Dlaczego a już pani W otwiera buzię jak może najszerzej i krzyczy o tym, ze ktos ją namawia do macierzyństwa. Dziwne.

Mnie wręcz przeciwnie, odwodzono od pomysłu posiadania 2 dziecka. Jakoś to na mnie nie wpłynęło a byli to ludzie którzy byli blisko mnie a nie po drugiej stronie ekranu. Nie powiecie mi, że czujecie, że ktos przez internet ktoś Wam cos narzuca, bo niby jak?
A jednakowoż ludzie są rózni i czasem warto przeszerzyc sobie horyzonty i dowiedziec się ilu jest mądrych, fajnych ludzi na świecie a ilu durnowatych bardziej niż ustawa przewiduje. I dlatego rozmowa na każdy temat jest wskazana i poznanie różnych punktów widzenia jest dobre. Nawet, jesli to będzie punkt widzenia, który uznamy za najgłupszy jaki na oczy widzielismy. Możemy się w tym momencie cieszyć, że taki kołek, który mysli te głupoty, mieszka ok 1000 kilometrów od nas

[hihi]

Napisane przez Ratatuj

atak,foch

własnie o to chodzi,że jeśli o tym mówi małżeństwo czy związek kiedy mają już kilkoro dzieci a z różnych przyczyn nie mogą stosować środków antykoncepcyjnych (chociaż moim zdaniem można sobie dobrac różne metody) to jestem w stanie zrozumieć pobudki takiej decyzji aczkolwiek dla mnie nie akceptowalnej.

Albo wszystkiego nie doczytałam ale chyba jako jedyna wśród tylu wpisów napisałaś,że już byś się temu poddała gdyby to było legalne w Polsce.

Nie atakuję Cię tylko właśnie Twoja wypowiedź zwróciła moją uwagę bo jest kontrowersyjna (żeby nie było nie porozumień,chodzi mi o różnicę zdań na ten temat).
Owszem dziewczyny piszą ale o akceptacji takiego postępowania....

Dokładnie chodzi o to co pisałam wcześniej,że nie mając dzieci chcesz sie poddac sterylizacji
(okropne słowo ).

Owszem, to ja napisałam. Co więcej, mój mąż zasugerował, że może lepiej będzie jeśli oto on podda sie zabiegowi, bo u mężczyzny jest to zabieg znacznie prostszy i mniej ingerujący w organizm, więc jednocześnie bardziej bezpieczny.

Sterylizacji, czy, żeby było łagodniej, zabiegowi ubezpłodnienia poddaje się, aby nie mieć dzieci. Albo aby nie mieć więcej. Jeśli ktoś nie chce mieć potomstwa i jest tego pewien, to dla mnie oczywistym jest, że wybiera najbardziej dla siebie optymalna formę antykoncepcji i w przypadku wielu osób byłaby to wlaśnie sterylizacja (można poczytać o USA, gdzie traktowane jest to jako forma zapobiegania ciąży i jest dość powszechne), a nie łykanie przez pół życia tabletek antykoncepcyjnych, które, jakby nie patrzeć, skuteczność mają mniejszą (a i skutki uboczne większe) niż zabieg.

Ja rozumiem, że dla kogoś to może być nie do zaakceptowania, ale chyba tylko w stosunku do siebie samego, prawda? Bo tak naprawdę to co społeczeństwo interesuje czy ja się wysterylizuję, czy będę łykać przez 30 lat tabletki hormonalne? Gdyby to miało wpływ na inne osoby, jakoś negatywnie na nie oddziaływało, krzywdziło - to rozumiem, że można by takie coś potępiać, ale tak?

edit:
Lubo ja nie chcę mieć dzieci, ale nikomu "prawa do bycia rodzicem" nie odmawiam, a wręcz przeciwnie - jeśli ktoś chce byc rodzicem, chce mieć dzieci, to niech je ma, bo nie ma nic piękniejszego niż bycie chcianym, kochanym dzieckiem. Mam wśród moich przyjaciół osoby mające dzieci, o dzieci się starające i... osoby bezpłodne. I wszystkie te osoby wiedzą doskonale o moim osobistym podejściu do tematu. Nikt nikogo nie atakuje, nie namawia, nie przekręca na swoją stronę, mówiąc, że wybrany przez niego styl życia jest zły/gorszy/niemoralny/potępiany...

Jako przyjaciółka potrafię się szczerze cieszyć szczęściem moich przyjaciół, ktorym udało sie "zajść w ciążę", a którzy o dziecku marzyli, bo ja wiem, że to ich wybór, ich droga, ich szczęście. A oni potrafią sie tym szczęściem dzielić ze mną nie pokazując mi, że wybrany przez mnie model zycia bez dzieci jest zły i bezwartosciowy...

[sine.ira]

Napisane przez Luba

Mam dziwne wrażenie, że osoby nie chcące miec dzieci sa tak zdecydowane na walkę (właśnie: walkę) o swoje prawa do tego, że nawet najmniejsze i niewinne napomknięcie o tym, że ktos tam jest mamą odbieraja jako atak.
Osobiście nigdy nikomu nie wmawiałam "dziecka w brzuch" i mało mnie obchodzi, że pani W nie chce miec dzieci. Tylko wystarczy odezwać się i spytać np. Dlaczego a już pani W otwiera buzię jak może najszerzej i krzyczy o tym, ze ktos ją namawia do macierzyństwa. Dziwne.

Przesada. To znaczy przesadzasz.

[illuvies]

Napisane przez Luba

Osobiście nigdy nikomu nie wmawiałam "dziecka w brzuch" i mało mnie obchodzi, że pani W nie chce miec dzieci. Tylko wystarczy odezwać się i spytać np. Dlaczego a już pani W otwiera buzię jak może najszerzej i krzyczy o tym, ze ktos ją namawia do macierzyństwa. Dziwne.

Bo pewnie pani W już swoje przegadała, dlaczego nie chce mieć dziecka, dzielnie odpierała ataki rodziny, sąsiadek, ciotek, babć i tak dalej, i od razu po takim pytaniu szykuje się na scysję. Część dziewczyn być może wyrzuca z siebie frustrację, może nieświadomie reaguje zbyt żywo na takie pytania, bo ciężko powiedzieć matce "nie interesuj się moją macicą" gdy po raz setny zapyta "kiedy wnuki". Podobnie wszystkie ciotki, koleżanki matki, sąsiadki - "a kiedy dzieciaczek?"
Ja jestem z moim TŻ rok, a już część ludzi trąbi mi o ślubie. Póki co jest to mało nachalne, ale z czasem stanie się denerwujące, a jak tu odpowiedzieć wścibskiej, ale mimo wszystko miłej sąsiadce, żeby się odpierwiastkowała i zajęła sobą?

[hihi]

Napisane przez illuvies

Bo pewnie pani W już swoje przegadała, dlaczego nie chce mieć dziecka, dzielnie odpierała ataki rodziny, sąsiadek, ciotek, babć i tak dalej, i od razu po takim pytaniu szykuje się na scysję. Część dziewczyn być może wyrzuca z siebie frustrację, może nieświadomie reaguje zbyt żywo na takie pytania, bo ciężko powiedzieć matce "nie interesuj się moją macicą" gdy po raz setny zapyta "kiedy wnuki". Podobnie wszystkie ciotki, koleżanki matki, sąsiadki - "a kiedy dzieciaczek?"
Ja jestem z moim TŻ rok, a już część ludzi trąbi mi o ślubie. Póki co jest to mało nachalne, ale z czasem stanie się denerwujące, a jak tu odpowiedzieć wścibskiej, ale mimo wszystko miłej sąsiadce, żeby się odpierwiastkowała i zajęła sobą?

Coś w tym jest. Jestem troche ponad 2 lata po ślubie i nie ma tygodnia, żeby ktoś nie rzucił jakiejs uwagi odnośnie "pory na dziecko" albo głupiego pytania co się tak słabo chłop stara, że ja nadal brzucha nie mam, a tyle czasu juz po ślubie i już taki wiek, że lepiej teraz niz pozniej A to sąsiadka, a to ciotka a to znajoma z pracy.

Ja patrzę na to już tylko z politowaniem, jak na ludzi, którzy własnego życia nie mają, więc w brzuchy innych zaglądają, ale niektórych to może to wściekłości doprowadzić

[Luba]

Napisane przez hihi

edit:
Lubo ja nie chcę mieć dzieci, ale nikomu "prawa do bycia rodzicem" nie odmawiam, a wręcz przeciwnie - jeśli ktoś chce byc rodzicem, chce mieć dzieci, to niech je ma, bo nie ma nic piękniejszego niż bycie chcianym, kochanym dzieckiem. Mam wśród moich przyjaciół osoby mające dzieci, o dzieci się starające i... osoby bezpłodne. I wszystkie te osoby wiedzą doskonale o moim osobistym podejściu do tematu. Nikt nikogo nie atakuje, nie namawia, nie przekręca na swoją stronę, mówiąc, że wybrany przez niego styl życia jest zły/gorszy/niemoralny/potępiany...

Jako przyjaciółka potrafię się szczerze cieszyć szczęściem moich przyjaciół, ktorym udało sie "zajść w ciążę", a którzy o dziecku marzyli, bo ja wiem, że to ich wybór, ich droga, ich szczęście. A oni potrafią sie tym szczęściem dzielić ze mną nie pokazując mi, że wybrany przez mnie model zycia bez dzieci jest zły i bezwartosciowy...

Napisane przez illuvies

Bo pewnie pani W już swoje przegadała, dlaczego nie chce mieć dziecka, dzielnie odpierała ataki rodziny, sąsiadek, ciotek, babć i tak dalej, i od razu po takim pytaniu szykuje się na scysję. Część dziewczyn być może wyrzuca z siebie frustrację, może nieświadomie reaguje zbyt żywo na takie pytania, bo ciężko powiedzieć matce "nie interesuj się moją macicą" gdy po raz setny zapyta "kiedy wnuki". Podobnie wszystkie ciotki, koleżanki matki, sąsiadki - "a kiedy dzieciaczek?"
Ja jestem z moim TŻ rok, a już część ludzi trąbi mi o ślubie. Póki co jest to mało nachalne, ale z czasem stanie się denerwujące, a jak tu odpowiedzieć wścibskiej, ale mimo wszystko miłej sąsiadce, żeby się odpierwiastkowała i zajęła sobą?

Dziewczyny. Ja piszę tylko i wyłącznie o tym wątku i o rozmowach forumowych. I miałam wrażenie, że dość jasno to wyraziłam. Nie mieszajmy do tego prawdziwego życia.
Ten wątek skupia osoby które nie chca miec dzieci. To jest jasne, że (jak wszędzie na wszytskich forach) znajda się osoby, które spytają "dlaczego". I nie zawsze pytanie to musi być "atakiem" (chociaz może). Np. w moim przypadku byłaby to zwykła ciekawość. Nigdy w życiu nie spytałam nikogo dlaczego wychodzi/nie wychodzi za mąż albo dlaczego ma/nie ma dzieci. Znaczy, na żywo nie spytałam A tutaj mogę, bo raz, że sa tu osoby, które otwarcie o tym pisza a dwa, to nie widzimy się i łatwiej takie pytanie zadać/ odpowiedziec na nie.
Tylko, niestety, tutaj zadanie takiego pytania czy powiedzenie, że pochwa się nie rozciapała jest traktowane wręcz jako atak czy narzucanie czegos komuś.
Albo pogardliwie skomentowane. Itd. A przecież to jest stwierdzenie prostego faktu i jakies podzielenie się swoimi doswiadczeniami, przemysleniami. Tak jak osoby nie chcące miec dzieci maja tu możliwośc pogadania o tej decyzji i przedstawienia innym swoich racji, tak i inni mają tu mozliwośc pogadania, zapytania, nawet opowiedzenia o swoim życiu.
Jasne, że i w druga stronę też są przegięcia i tak sie to kreci, taka mała spiralka niezrozumienia.
A właściwie spotkały sie tu osoby niegłupie, które mogłyby spokojnie poklikac, gdyby chciały. Tylko co jakiś czas słychać: dzieciate spadówa co wy tu robicie, to nie jest wasz wątek.
A jednak szkoda.

Napisane przez sine.ira

Przesada. To znaczy przesadzasz.

Przepraszam, czy Ty mi chcesz narzucić co mam myslec o tym wątku? Niedoczekanie

[hihi]

Napisane przez Luba

Jasne, że i w druga stronę też są przegięcia i tak sie to kreci, taka mała spiralka niezrozumienia.
A właściwie spotkały sie tu osoby niegłupie, które mogłyby spokojnie poklikac, gdyby chciały. Tylko co jakiś czas słychać: dzieciate spadówa co wy tu robice, to nie jest wasz wątek. A jednak szkoda.

Szkoda. Tym bardziej, że możnaby się wiele o sobie i innych dowiedzieć, gdyby pozbyc się tego zacietrzewienia i "potępienia" u niektórych.

Bo ja czaami jestem naprawdę bardzo ciekawa innych poglądów... tak jak w przypadku tej sterylizacji. Dla mnie sterylizacja to takie a takie coś, a dla kogos innego BRRR... MASAKRA. I ja jestem ciekawa dlaczego? Strasznie ciekawa. Szczególnie dlaczego w odniesieniu do innych? W końcu to tak jak z tatuażami - ktoś chce sobie wytatuować całą twarz? A niech sobie tatuuje, to nie moja buzia, nie moje ciało, nie moje życie.

[_vixen_]

Sterylizacja kojarzy się ze zwierzętami, dlatego ludzie tak na nią reagują.
Słyszałam, że czasem lekarze przy cesarskim cięciu niejako na życzenie kobiety przecinają kobietom jajowody czy w jakiś sposób je sterylizują.

[Ratatuj]

Napisane przez hihi

Owszem, to ja napisałam. Co więcej, mój mąż zasugerował, że może lepiej będzie jeśli oto on podda sie zabiegowi, bo u mężczyzny jest to zabieg znacznie prostszy i mniej ingerujący w organizm, więc jednocześnie bardziej bezpieczny.

Sterylizacji, czy, żeby było łagodniej, zabiegowi ubezpłodnienia poddaje się, aby nie mieć dzieci. Albo aby nie mieć więcej. Jeśli ktoś nie chce mieć potomstwa i jest tego pewien, to dla mnie oczywistym jest, że wybiera najbardziej dla siebie optymalna formę antykoncepcji i w przypadku wielu osób byłaby to wlaśnie sterylizacja (można poczytać o USA, gdzie traktowane jest to jako forma zapobiegania ciąży i jest dość powszechne), a nie łykanie przez pół życia tabletek antykoncepcyjnych, które, jakby nie patrzeć, skuteczność mają mniejszą (a i skutki uboczne większe) niż zabieg.

Ja rozumiem, że dla kogoś to może być nie do zaakceptowania, ale chyba tylko w stosunku do siebie samego, prawda? Bo tak naprawdę to co społeczeństwo interesuje czy ja się wysterylizuję, czy będę łykać przez 30 lat tabletki hormonalne? Gdyby to miało wpływ na inne osoby, jakoś negatywnie na nie oddziaływało, krzywdziło - to rozumiem, że można by takie coś potępiać, ale tak?

Ależ ja nikogo nie potępiam Hihi To Twoje ciało i rób z nim co chcesz a dla mojego rzeczywiście jest to nieakceptowalne.

To jest internet i tak jak pisze Luba zawsze łatwiej o czymś powiedzieć czy zapytać i co najważniejsze tylko słowo pisane i wystarczy,że zinterpretujemy inaczej owe słowo i może lub dochodzi do nieporozumienia.

[hihi]

Napisane przez Ratatuj

Ależ ja nikogo nie potępiam Hihi To Twoje ciało i rób z nim co chcesz a dla mojego rzeczywiście jest to nieakceptowalne.

Nie mówię o tobie konkretnie, tak jak Luba, piszę o tym wątku i sytuacjach, jakie się tu zdarzały

[Ratatuj]

Napisane przez hihi

Bo ja czaami jestem naprawdę bardzo ciekawa innych poglądów... tak jak w przypadku tej sterylizacji. Dla mnie sterylizacja to takie a takie coś, a dla kogos innego BRRR... MASAKRA. I ja jestem ciekawa dlaczego? Strasznie ciekawa. Szczególnie dlaczego w odniesieniu do innych? W końcu to tak jak z tatuażami - ktoś chce sobie wytatuować całą twarz? A niech sobie tatuuje, to nie moja buzia, nie moje ciało, nie moje życie.

napisałam,że przeraziły mnie Twoje słowa,że pójdziesz sie wysterylizować i w moich uszach to brzmi nie fajnie.Gdybyś napisała,ze pójdziesz podwiązać sobie jajniki może nie zwróciłabym na to uwagi
chociaż efekt jest ten sam.......
No i nie ukrywam,że jestem zaskoczona,że mówi o tym stanowczo kobieta młoda,która nie ma dzieci.Ale rozumiem,to jest Twój wybór,racjonalnie to wytłumaczyłaś i w porządku.......

[illuvies]

Pewnie, Lubo, że piszesz tylko o tym wątku, z tym, że wszyscy piszący w nim mają swoje życia, swój bagaż doświadczeń, który powoduje czasami, że reagują tak a nie inaczej. A z tekstu czasem trudno załapać intencję, i nie wiadomo czy pytanie "dlaczego bez dzieci" jest podyktowane ciekawością, czy jest oskarżeniem, że nie przyczyniamy się do pomnażania rodaków. Pewnie sporo osób ma punkty, których dotknięcie pociąga za sobą lawinę złości, zdenerwowania etc. - i nie mówię tutaj tylko o decyzji posiadania dzieci/małżeństwa.

Co jest jeszcze... dziwne? Że właśnie jest sporo kobiet, które się za bardzo interesują obcymi brzuchami i zadając pytanie "kiedy dziecko?" nie pozostawiają furtki pt "dzieci nie będzie", z góry zakładają, że pragnieniem każdej kobiety jest potomstwo. A jak się im stara wytłumaczyć przyczyny takiego stanu czy decyzji - które często są dość prywatne, podyktowane czasami dzieciństwa, chorobą, własnymi słabościami - to w odpowiedzi otrzymuje się tylko "Etam, przesadzasz, będziesz miała dziecko to zobaczysz, że to wszystko to pikuś".

Swoją drogą - bardzo mnie pocieszyłaś tym, że pochwa generalnie wraca do swojego "właściwego" stanu. Jestem raczej przekonana, że dzieci mieć będę, pomimo tych wszystkich niedogodności ale zawsze coś się tam w tle kołacze, że rozstępy, że to, że tamto, że trafię na zły zespół etc...

[Luba]

Napisane przez illuvies

Co jest jeszcze... dziwne? Że właśnie jest sporo kobiet, które się za bardzo interesują obcymi brzuchami i zadając pytanie "kiedy dziecko?" nie pozostawiają furtki pt "dzieci nie będzie", z góry zakładają, że pragnieniem każdej kobiety jest potomstwo. A jak się im stara wytłumaczyć przyczyny takiego stanu czy decyzji - które często są dość prywatne, podyktowane czasami dzieciństwa, chorobą, własnymi słabościami - to w odpowiedzi otrzymuje się tylko "Etam, przesadzasz, będziesz miała dziecko to zobaczysz, że to wszystko to pikuś".

Na jasne, ze tak. Bo wtedy będziesz miała większe zmartwienia

A tak poważnie. To ja w sumie uważam, że bycie rodzicem to najcięższa rola jaka nam przyszło na tym świecie odgrywać. Niczym sie tak człowiek nie martwi jak np. chorobą, niepowodzeniem swojego dziecka. I tak już do końca życia. Ja odkąd mam dzieci nie przespałam jednej nocy spokojnie Martwię się nawet na zapas. A prezciez nie można tez byc nadopiekuńczym, bo sie dziecko skrzywdzi. Trzeba wiecznie ze sobą walczyc, zeby dzieciaka nie zamknąc w domu i nigdzie nie wypuszczać
I tu rozumiem, że ktos może nie chciec się wiecznie martwić.
Inna sprawa, że jednak dziecko tez dostarcza rodzicowi największych radości, ale nie ma to tamto, to jest jendak nerwówka.

Napisane przez illuvies

Swoją drogą - bardzo mnie pocieszyłaś tym, że pochwa generalnie wraca do swojego "właściwego" stanu. Jestem raczej przekonana, że dzieci mieć będę, pomimo tych wszystkich niedogodności ale zawsze coś się tam w tle kołacze, że rozstępy, że to, że tamto, że trafię na zły zespół etc...

Miło mi A rozstepów też możesz nie mieć
Każdemu się kołacze, tego możesz byc pewna... to nie jest tak, że boja sie tylko jednostki a inni to tacy hop! do przodu. Każda sie boi, nie jestes sama

---------- Dopisano o 14:21 ---------- Poprzedni post napisano o 13:55 ----------

Jeszcze mi sie przypomniało.
Tutaj pare razy padły słowa: a bo dzieciate, to tylko o dzieciach gadają.

To ja chciałam opowiedziec jak na to patrza dzieciate

Po pierwsze to nie wszytskie gadają o dzieciach, ja się staram powstrzymywać A najbardziej lubię o dziecach gadać z moja siostrą i przyjaciólką, przynajmniej wiem, że gadam do osób żywo zainteresowanych tematem

a po drugie, to dla takiej mamy to każdy ruch dziecka to jest wydarzenie na miarę lądowania na Księżycu. Przypomnijcie sobie swoja największa radość, chwile szczęścia, najbardziej eksytujące przeżycie... to własnie czują te mamunie i tatusiowie przeżywający sukcesy swojego dzieciecia (nawet jeśli to będzie kupka zrobiona po 3 dnaich zatwardzenia) .
Ja wiem, że dla osób postronnych to całkowicie niezrozumiałe i dlatego sama staram się hamować ale zrozumcie tez trochę tych rodziców, że tak gadaja o tych dzieciakach jak o ósmych cudach świata.
Oni nie sa ograniczeni czy durnowaci. Oni przeżywaja największa miłośc swojego życia i sa tym całkowicie pochłonięci.

[Brook]

z ciekawosci ile ksoztuje zabieg sterylizacji za granica?

[lady karen]

Napisane przez irie18*

mialam na mysli wlasnie efekt rozciagniecia pochwy, a co za tym idzie pogorszenie zycia seksualnego


no ale jak widac tak nie musi byc

Pewnie nie musi - ale ja nie mam zamiaru sprawdzać, czy akurat moje ciało zachowa się "jak trzeba" i wróci do normy, czy nie. Uparłam się na cesarkę i już. Nie widzę innej możliwości, nie chcę, żeby się okazało, że akurat jestem jedną z tych nielicznych, którym się coś rozciągnęło. Wolę bliznę na brzuchu i operację. Poza tym słyszałam (nie wiem, ile w tym prawdy), że często kobieta nie zauważa, że pochwa się rozciągnęła, ale jej partner to odczuwa.

Weszłam tu tylko poczytać, z ciekawości, bo chcę mieć dzieci i nie zamierzałam się wypowiadać, ale że temat nieco zszedł na coś, co mnie interesuje, postanowiłam jednak zabrać głos Poza tym nie ukrywam, że niedawno dowiedziałam się, że mogę mieć duże problemy z zajściem w ciążę i donoszeniem jej (pani doktor mnie pocieszyła, że po 1-2 poronieniach zazwyczaj już jest ok ). To na razie nic pewnego, bo lekarka podejrzewa niedorozwój macicy, ale dopóki biorę tabletki nie da się tego stwierdzić - a na pewno nie odstawię ich wcześniej niż za 2 lata, i wtedy się okaże... Mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku, ale muszę się zacząć liczyć z tym, że nie będę miała dzieci, i weszłam tu żeby się trochę pocieszyć, że nie musi mi się za kilka lat odezwać jakiś koszmarnie silny instynkt...

[Luba]

Napisane przez lady karen

Pewnie nie musi - ale ja nie mam zamiaru sprawdzać, czy akurat moje ciało zachowa się "jak trzeba" i wróci do normy, czy nie. Uparłam się na cesarkę i już. Nie widzę innej możliwości, nie chcę, żeby się okazało, że akurat jestem jedną z tych nielicznych, którym się coś rozciągnęło. Wolę bliznę na brzuchu i operację. Poza tym słyszałam (nie wiem, ile w tym prawdy), że często kobieta nie zauważa, że pochwa się rozciągnęła, ale jej partner to odczuwa.

Ale to jest oczywiste, że kobiety opierają się na zdaniu partnerów w tym względzie, bo oni są jednak bardziej zorientowani w stanie pochwy partnerki. Oczywiście istnieje taka możliwość, że tysiące facetów na świecie to masochiści, którzy nie chcąc urazić partnerki i mówią, że wszytsko jest w porządku a jednocześnie odczuwaja dyskomfort współżycia i takie luzy, że mają wrażenie, że współżyją z powietrzem
Dziewczyny, nie wkręcajcie sobie takich rzeczy. Naprawdę, gdyby była to prawda, to żal mi wszytskich dzieciatych facetów na świecie, musieliby się strasznie męczyć i na dodatek pięknie kłamać, że wszystko jest w porządku.
Jasne, jak ktos ma ochote na cesarkę, to pewnie ją sobie zafunduje i już. Ale jednak pomyslcie logicznie. Czy jest sens dac się pokroić dla pochwy, której poród, uwierzcie, naprawde nie szkodzi, bo jest do niego stworzona?


Lady Karen, może zechcesz miec dzieci a może nie. Na wszelki wypadek napisze Ci, że mnie mówili to samo (to znaczy, że nie mogę miec dzieci. I do dziś każdy lekarz przy badaniu kręci głową i zastanawia sie jak ja zdołałam ciąże donosić ). Co prawda ciąze przeleżałam na płasko (własciwie to tę drugą już miałam bardziej lajtową) ale udało się, zero poronień i mam dzieci.

[TmargoT]

Napisane przez illuvies

Swoją drogą - bardzo mnie pocieszyłaś tym, że pochwa generalnie wraca do swojego "właściwego" stanu. Jestem raczej przekonana, że dzieci mieć będę, pomimo tych wszystkich niedogodności ale zawsze coś się tam w tle kołacze, że rozstępy, że to, że tamto, że trafię na zły zespół etc...

nie trzeba miec dzieci,zeby miec rozstępy.
wystarczy szybko rosnąć,lub tyc i chudnąć,aby nabawić sie rozstępów.
można urodzić dzecko i "ich" ni mieć
na to nie ma reguły,jest to raczej uwarnunkowane genetycznie (zawartosc kolagenu w skórze,która pomaga rozciagac sie )

[aniko 23]

Napisane przez TmargoT

nie trzeba miec dzieci,zeby miec rozstępy.
wystarczy szybko rosnąć,lub tyc i chudnąć,aby nabawić sie rozstępów.
można urodzić dzecko i "ich" ni mieć
na to nie ma reguły,jest to raczej uwarnunkowane genetycznie (zawartosc kolagenu w skórze,która pomaga rozciagac sie )

zeby miec rozciagnieta pochwe tez nie trzeba miec dzieci

[illuvies]

Napisane przez TmargoT

nie trzeba miec dzieci,zeby miec rozstępy.
wystarczy szybko rosnąć,lub tyc i chudnąć,aby nabawić sie rozstępów.
można urodzić dzecko i "ich" ni mieć
na to nie ma reguły,jest to raczej uwarnunkowane genetycznie (zawartosc kolagenu w skórze,która pomaga rozciagac sie )

To akurat dla mnie żadna nowość, i tak mam ich w cholerę, bo za szybko rosłam.

[santos]

Napisane przez Luba

Moim zdaniem ludzi przestrasza sterylizacja, bo jest ostateczna i nieodwołalna. Każda taka sytuacja ludzi przestrasza z natury.

No, bo zrobienie se bobo nie jest nieodwolalne i ostateczne. Tylko na jakies 20 lat, a no i zawsze mozna zapakowac w beczke :P

Napisane przez Ratatuj

atak,foch

własnie o to chodzi,że jeśli o tym mówi małżeństwo czy związek kiedy mają już kilkoro dzieci a z różnych przyczyn nie mogą stosować środków antykoncepcyjnych (chociaż moim zdaniem można sobie dobrac różne metody) to jestem w stanie zrozumieć pobudki takiej decyzji aczkolwiek dla mnie nie akceptowalnej.
.

oswiec mnie jakie maja stosowac metody ci, ktorzy nie moga uzywac hormonow (lub nie chca, bo jest to niezdrowe) i maja liczne alergie w tym na lateks itd? Niby tyyyyle tych metod, a jak przyjdzie sie rozejrzec, to sie okazuje ze zostaje guma lub hormonki w roznej postaci. Poza tym PO CO szukac uparcie jakiejs udziwnionej metody skoro sie nie chce

A i pomyslalyscie o ludziach, ktorzy maja choroby genetyczne itd (np hashimoto) i chociaz sa plodni to NIE chca plodzic potomstwa, bo by bylo ciezko uposledzone/chore? Nie, pewnie nie, bo przeciez niechec posiadania dziecka czy pozbawianie sie plodnosci sjest dziiiiwneeee i patologiczne

[hihi]

Napisane przez santos

A i pomyslalyscie o ludziach, ktorzy maja choroby genetyczne itd (np hashimoto) i chociaz sa plodni to NIE chca plodzic potomstwa, bo by bylo ciezko uposledzone/chore? Nie, pewnie nie, bo przeciez niechec posiadania dziecka czy pozbawianie sie plodnosci sjest dziiiiwneeee i patologiczne

Przecież właśnie o takim przypadku wspomniałam wysyłając do wątku o adopcji ukryciora. Moim zdaniem w takim przypadku niepozwolenie ludziom na sterylizację jest, bez urazy, głupotą. Tym bardziej, że takie osoby naprawdę świadomie i BARDZO ODPOWIEDZIALNIE, niesamowicie nieegoistycznie chcą dobrze...

[Luba]

Napisane przez santos

No, bo zrobienie se bobo nie jest nieodwolalne i ostateczne. Tylko na jakies 20 lat, a no i zawsze mozna zapakowac w beczke :P

No cóż, tak brzmi wytłumaczenie tej ludzkiej niechęci do sterylizacji.
Stosunku ludzi do posiadania potomstwa nie wyjasniałam.

Napisane przez santos

oswiec mnie jakie maja stosowac metody ci, ktorzy nie moga uzywac hormonow (lub nie chca, bo jest to niezdrowe) i maja liczne alergie w tym na lateks itd? Niby tyyyyle tych metod, a jak przyjdzie sie rozejrzec, to sie okazuje ze zostaje guma lub hormonki w roznej postaci. Poza tym PO CO szukac uparcie jakiejs udziwnionej metody skoro sie nie chce

A i pomyslalyscie o ludziach, ktorzy maja choroby genetyczne itd (np hashimoto) i chociaz sa plodni to NIE chca plodzic potomstwa, bo by bylo ciezko uposledzone/chore? Nie, pewnie nie, bo przeciez niechec posiadania dziecka czy pozbawianie sie plodnosci sjest dziiiiwneeee i patologiczne

Ja cie oswiecę, chodząca agresjo Osobiscie myślę o ludziach i to nawet całkiem miło myślę, nawet o tych napastliwych Wiesz, że to co tu robisz to zniechęca do jakichkolwiek rozmów? A, pewnie wiesz.
Rozmowa z Tobą jest naprawdę daremna.

[hihi]

Lubo wiesz co mi się w Tobie podoba? Że można z Tobą dyskutować rzeczowo i konkretnie o wszystkim, niezależnie od tego jak bardzo odmiennie się ma zdanie

[Luba]

Napisane przez hihi

Lubo wiesz co mi się w Tobie podoba? Że można z Tobą dyskutować rzeczowo i konkretnie o wszystkim, niezależnie od tego jak bardzo odmiennie się ma zdanie

Dziekuję i wzajemnie
Bo ja, to tak ogólnie lubię rozmawiać (to jest takie ładne okreslenie na "gęba mi sie nie zamyka")
I naprawdę lubie ludzkośc jako taką

[villemo84]

Napisane przez lady karen

Pewnie nie musi - ale ja nie mam zamiaru sprawdzać, czy akurat moje ciało zachowa się "jak trzeba" i wróci do normy, czy nie. Uparłam się na cesarkę i już. Nie widzę innej możliwości, nie chcę, żeby się okazało, że akurat jestem jedną z tych nielicznych, którym się coś rozciągnęło. Wolę bliznę na brzuchu i operację. Poza tym słyszałam (nie wiem, ile w tym prawdy), że często kobieta nie zauważa, że pochwa się rozciągnęła, ale jej partner to odczuwa.

Weszłam tu tylko poczytać, z ciekawości, bo chcę mieć dzieci i nie zamierzałam się wypowiadać, ale że temat nieco zszedł na coś, co mnie interesuje, postanowiłam jednak zabrać głos Poza tym nie ukrywam, że niedawno dowiedziałam się, że mogę mieć duże problemy z zajściem w ciążę i donoszeniem jej (pani doktor mnie pocieszyła, że po 1-2 poronieniach zazwyczaj już jest ok ). To na razie nic pewnego, bo lekarka podejrzewa niedorozwój macicy, ale dopóki biorę tabletki nie da się tego stwierdzić - a na pewno nie odstawię ich wcześniej niż za 2 lata, i wtedy się okaże... Mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku, ale muszę się zacząć liczyć z tym, że nie będę miała dzieci, i weszłam tu żeby się trochę pocieszyć, że nie musi mi się za kilka lat odezwać jakiś koszmarnie silny instynkt...

przykro mi z powodu Twoich problemow, tym bardziej ze nalezysz do tych kobiet, ktore pragna dzieci. moze pocieszy Cie to, ze wiele dziewczyn obecnie, chociazby z mojego bezposredniego otoczenia, roni przy pierwszych probach zajscia w ciaze. tzn nie chodzi mi o to, ze pocieszy Cie fakt nieszczescia tych dziewczyn, ale to, ze taka kolej rzeczy jest teraz czestym zjawiskiem, ze nie dotyczy wyjatkowo Ciebie.Ty chociaz bedziesz przygotowana na te przykre przezycia,a mysle ze to juz duzo.
ale to , o czym chcialam napisac, to pierwsza czesc Twojej wypowiedzi..ja tez przez cale zycie bylam zdecydowana na cesarke ilekroc myslalam o porodzie. ale jakis czas temu zaczelam miec watpliwosci. cesarskie ciecie to powazna operacja i podobno dochodzi sie do siebie duuzo dluzej niz po porodzie naturalnym. coz, otwieraja Ci brzuch, to musi miec swoje konsekwencje..a podobno wiekszosc babek po porodzie naturalnym po kilku godzinach juz samodzielnie chodzi i moze karmic dziecko, co po cesarce jest raczej niemozliwe. wtedy przez jakis czas po porodzie jest dla kobiety fizycznie niemozliwe, zajac sie dzieckiem.
poza tym, ostatnie odkrycia naukowcow sa takie, ze cesarka powoduje zwiekszona podatnosc na alergie i roznego rodzaju choroby u dzieci w pozniejszym wieku.jest to zwiazane z tym, ze dziecko odczuwa nagly stres,kiedy jest "wyciagane" z brzucha przy cesarce, jego poziom nagle sie podwyzsza.to zmienia sklad wod plodowych i stad komplikacje. dla mnie ma to sens. wiec cesarka to wcale nie taka bajka,jak sie niektorym dziewczynom wydaje. zreszta, slyszalam o roznych przypadkach przeciecia moczowodow , oczywiscie przez pomylke, przy tym zabiegu. a raczej operacji.

---------- Dopisano o 14:43 ---------- Poprzedni post napisano o 14:39 ----------

Napisane przez santos

No, bo zrobienie se bobo nie jest nieodwolalne i ostateczne. Tylko na jakies 20 lat, a no i zawsze mozna zapakowac w beczke :P

masz w tej kwestii racje, ale ten zart naprawde nie jest smieszny. przynajmniej nie smieszy on mnie.

---------- Dopisano o 14:51 ---------- Poprzedni post napisano o 14:43 ----------

Napisane przez santos

oswiec mnie jakie maja stosowac metody ci, ktorzy nie moga uzywac hormonow (lub nie chca, bo jest to niezdrowe) i maja liczne alergie w tym na lateks itd? Niby tyyyyle tych metod, a jak przyjdzie sie rozejrzec, to sie okazuje ze zostaje guma lub hormonki w roznej postaci. Poza tym PO CO szukac uparcie jakiejs udziwnionej metody skoro sie nie chce

A i pomyslalyscie o ludziach, ktorzy maja choroby genetyczne itd (np hashimoto) i chociaz sa plodni to NIE chca plodzic potomstwa, bo by bylo ciezko uposledzone/chore? Nie, pewnie nie, bo przeciez niechec posiadania dziecka czy pozbawianie sie plodnosci sjest dziiiiwneeee i patologiczne

Twoje wypowiedzi maja wydzwiek lekko obrazliwy. Jestes od razu nastawiona na atak, mimo ze ktos chce wejsc w normalna dyskusje, ty jestes sarkastyczna i ironiczna. Ok, przeciez nikt Ci nie broni tej calej sterylizacji, ludziom po prostu ciezko jest zrozumiec takie podejscie do sprawy. Wydaje mi sie, ze jesli ktos pragnie dziecka to po jego narodzinach raczej nie zdarzaja sie przypadki, ze macierzynstwa mu sie odechciewa. Natomiast jest wieksze prawdopodobienstwo, ze mloda osoba, ktora pozbawia sie raz na zawsze mozliwosci zajscia w ciaze, moze odkryc w sobie po latach instynkt macierzynski. Mialam kolezanke , ktora powtarzala odkad pamietam, ze nie chce miec dzieci za nic w swiecie, i ze cieszylaby sie, gdyby sie okazalo, ze jest bezplodna. pewnego dnia okazalo sie ze ma guza na macicy wielkosci pomaranczy... i ze moze nigdy nie zajsc w ciaze.wtedy sytuacja odwrocila sie o 180 stopni, dziewczyna modlila sie, zeby pozostac plodna..
co do hashimoto, moja siostra choruje, i ma sie bardzo dobrze. funkcjonuje normalnie, jest bardzo aktywna zawodowo i w niczym choroba jej nie przeszkadza. Zycie to dar, z hashimoto czy bez.

[santos]

Napisane przez villemo84

. Ok, przeciez nikt Ci nie broni tej calej sterylizacji, ludziom po prostu ciezko jest zrozumiec takie podejscie do sprawy.

Ze co slucham? W Polsce prawo tego ZABRANIA. Wiec jednak ktos mi broni.

Napisane przez villemo84

co do hashimoto, moja siostra choruje, i ma sie bardzo dobrze. funkcjonuje normalnie, jest bardzo aktywna zawodowo i w niczym choroba jej nie przeszkadza. Zycie to dar, z hashimoto czy bez.

Prosze cie, czytaj ze zrozumieniem. Nie napisalam, ze zycie to nie dar, ani ze przeszkadza. Ale na rozwoj plodu rzutuje negatywnie, bo tak jest. Chyba powinnas to wiedziec, skoro siostra choruje. Jest wiele takich chorob, ta mi przyszla do glowy z uwagi na znany tu watek wlasnie chorej na hashimoto, ktora ma ten problem. Co nie zmienia faktu, ze zyje aktywnie. Co ma piernik do wiatraka?

[villemo84]

Napisane przez santos

Ze co slucham? W Polsce prawo tego ZABRANIA. Wiec jednak ktos mi broni.

nikt nie jest Ci w stanie zabronic tego zabiegu w ogole. mozesz wyjechac za granice i tam go wykonac, a ewentualny brak srodkow finansowych na to, to juz zupelnie inna sprawa. reasumujac, masz wolny wybor.

---------- Dopisano o 17:08 ---------- Poprzedni post napisano o 17:03 ----------

Napisane przez santos

Prosze cie, czytaj ze zrozumieniem. Nie napisalam, ze zycie to nie dar, ani ze przeszkadza. Ale na rozwoj plodu rzutuje negatywnie, bo tak jest. Chyba powinnas to wiedziec, skoro siostra choruje. Jest wiele takich chorob, ta mi przyszla do glowy z uwagi na znany tu watek wlasnie chorej na hashimoto, ktora ma ten problem. Co nie zmienia faktu, ze zyje aktywnie. Co ma piernik do wiatraka?

To TY czytaj ze zrozumieniem i wnioskuj. W mojej wypowiedzi chodzilo mi jedynie o to,ze jesli przekazesz chorobe swojemu dziecku, to nie bedzie tragedii, bo nie jest to choroba uposledzajaca codzienne funkjonowanie. nie znam efektow hashimoto na rozwoj plodu,wiem tylko ze moze utrudniac zajscie w ciaze w ogole.
a tak w ogole to moge chyba dodac cos od siebie w wypowiedzi, nie musze DOKLADNIE, co do slowa trzymac sie Twoich komentarzy, i to, ze zycie jest darem to wlasnie takie dodatkowe przemyslenie.