2009-11-14, 07:07 | #3631 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-05
Wiadomości: 182
|
Dot.: Psychiatra - cz. 2
Cytat:
) no faktycznie cicho tutaj... Jak się czujecie dziewczyny?
__________________
...głupia, naiwna... |
|
2009-11-14, 07:49 | #3632 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2005-11
Wiadomości: 1 876
|
Dot.: Psychiatra - cz. 2
Cytat:
Co do wychwytu zwrotnego, to polega na tym, że serotonina jest wydzielana przez neuron, a następnie z powrotem wchłaniana jak już nie jest potrzebna. A anafranil sprawia, że jak już się wydzieli, to nie wraca, tylko zostaje w synapsie i zamiast raz pobudzić neuron postsynaptyczny (czyli ten który ją "odbiera"), to pobudza go kilkakrotnie, czyli efekt jest analogiczny do tego jaki by się osiągnęło zwiększając ilość serotoniny. Więc jest to lek na depresję, bez wątpienia, nie martw się Pozdrawiam
__________________
I'm not sad. I'm just complicated. |
|
2009-11-14, 11:25 | #3633 |
Rozeznanie
|
Dot.: Psychiatra - cz. 2
hej dziewczyny.ja tez biore anafranil od niedawna od 3 tygodni i biore go wieczorem,na ulotce przeczytałąm ze zaleca sie stosowanie go wieczorowa pora,jestem zadowolona z niego
__________________
gdy jest mi dobrze moja dusza mruczy |
2009-11-14, 18:25 | #3634 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 9 691
|
Dot.: Psychiatra - cz. 2
nie nie czapeczka nie biore go tylko z ciekawosci psytalam bo w necie cos czytalam o tym leku i mnie ten zwrot zastanwial
dzieki ze mi go wyjasnilam bo nie rozumialam |
2009-11-14, 22:00 | #3635 |
Zadomowienie
|
Dot.: Psychiatra - cz. 2
Czesc. Dołączam do Waszego grona. Od poniedziałku będę chodziła na oddział dzienny do szpitala, rozmowy z psychiatrą itp. Boję się trochę, niezbyt dobre mam wrażenia po pierwszej rozmowie z ową panią. Ale wiem, że potrzebuję jakiejś pomocy. W zasadzie to sama nie wiem co konkretnie mi jest. Mam obniżony nastrój, dośc często jestem smutna, chociaż nie jest tak, że cały czas. Są chwile, kiedy czuję się świetnie i się uśmiecham...ale to są nieliczne chwile. Przez większośc czasu nie mam ochoty na nic. Prawie nigdy nie mam energii. Czuję, jakby życie toczyło się obok mnie, przelatywało mi przez palce, a ja stoję z boku i nie mogę się ruszyc, jestem sparaliżowana, nie potrafię zacząc działac. Czasem zamykam się w sobie i nie jestem w stanie się do nikogo odezwac, czasem nawet nie mam siły się ruszyc. Czuję jakąś niewyobrażalną blokadę, barierę, której nie potrafię pokonac. Często też czuję się gorsza od innych, mimo, że nikt mi nie dokucza. Po prostu tak się czuję sama z siebie. Czuję się słaba, jakoś nie mam tej siły do walki...
Nie dbam też zbytnio o siebie.. tzn. owszem, myję się, maluję, staram się ładnie wyglądac, ale jest dla mnie czasami obojętne czy przejedzie mnie samochód czy nie, a to chyba nie jest normalne. Nie, na pewno nie jest. Chciałabym czuc taką radośc z życia, byc pełna energii, działac a nie byc bierna.. Nie wiem czy psychiatra coś tu pomoże. Ale cholernie bym chciała żeby coś się zmieniło w moim życiu na lepsze, bo to boli...taka świadomośc, że marnuję czas, że coś tracę, że nie jestem taka jaka chciałabym byc, że nie kocham siebie, i przez to wszystko nie jestem szczęśliwa.
__________________
"Najwspanialsza rzecz na świecie, to siedzieć na końskim grzbiecie..." |
2009-11-15, 13:43 | #3636 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-01
Wiadomości: 7 306
|
Dot.: Psychiatra - cz. 2
O kurcze, to ja tak mam od 3 lat i nic z tym nie robię, a tu laski idą na oddział dzienny
|
2009-11-15, 14:23 | #3637 |
Zadomowienie
|
Dot.: Psychiatra - cz. 2
No ale to źle? Psychiatra uznała, że powinnam. Zresztą im szybciej tym lepiej chyba.
__________________
"Najwspanialsza rzecz na świecie, to siedzieć na końskim grzbiecie..." |
2009-11-15, 14:36 | #3638 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-01
Wiadomości: 7 306
|
Dot.: Psychiatra - cz. 2
Nie no, nie mówię że źle, absolutnie, tylko to mi uświadamia jak ja z tym zwlekam i nic nie robię, a inni szukają jakiejś drogi wyjścia.
|
2009-11-15, 15:09 | #3639 |
Zadomowienie
|
Dot.: Psychiatra - cz. 2
Ok, rozumiem.
Z drugiej strony - nigdy nie jest za późno. Każdy dzień to szansa, żeby coś zmienic. Jeśli tylko Ci na tym zależy - próbuj. Powodzenia
__________________
"Najwspanialsza rzecz na świecie, to siedzieć na końskim grzbiecie..." |
2009-11-17, 07:16 | #3640 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 208
|
Dot.: Psychiatra - cz. 2
KawaMarcepanowa ja też byłam na dziennym z depresją (plus jeszcze czymś), może dlatego że tak się nie powinno żyć a może dlatego, że po jakimś czasie takiego życia "bez celu" można zacząć kombinować w niedobrą stronę... Rośnie frustracja tym stanem i często wynikają z tego gorsze problemy... Chyba nie warto marnować życia na taki stan, powinnaś coś z tym zrobić, żeby móc korzystać z życia w 100%
__________________
Tancerka
Śpiewaczka Cera naprawiona! Zapuszczam włosy! jest: 44 cm będzie: 70 cm [fashion]445023[/fashion] |
2009-11-17, 19:13 | #3641 |
Zadomowienie
|
Dot.: Psychiatra - cz. 2
Co tu tak cicho?
Jak tam, dziewczyny? ;> Ja byłam wczoraj pierwszy raz na tej terapi na oddziale dziennym. Miałam fatalny humor, byłam od rana wściekła i rozdrażniona, chyba już na samą myśl, że tam idę. Czuję się jak nienormalna. W dodatku się ośmieszyłam, bo nie odezwałam się do nikogo słowem i cały dzień miałam łzy w oczach, starałam się wychodzic do łazienki, jak mi się zbierało na płacz, ale nie zawsze mi się udawało... Z tego powodu czuję się jeszcze bardziej głupio.. Czasem nie potrafie kontrolowac swoich emocji. Poza tym, nie wiem co mam powiedziec, kiedy psychiatra pyta mnie kolejny raz dlaczego próbowałam się zabic. Nie mam nawet jakiegoś naprawdę dobrego powodu. Żadnej tragedii, patologicznej rodziny. Powinnam byc szczęśliwa. Czuję się jak rozkapryszony bachor, który nie docenia tego co ma. Mam kochającą rodzinę, jestem całkiem ładna, uczę się w najlepszej szkole w mieście, mam przyjaciółkę i znajomych. Sama się zastanawiam, dlaczego chciałam to zrobic. Od jakiegoś czasu wszystko stało się dla mnie obojętne, nie chce mi się nic robic, najchętniej nie wychodziłabym z łóżka. Może za bardzo skupiam się na sobie, zbyt często porównuję się do innych ludzi. Ciągle myślę o tym jaka chciałabym byc, że chciałabym się zmienic.. To wszystko bez sensu..
__________________
"Najwspanialsza rzecz na świecie, to siedzieć na końskim grzbiecie..." |
2009-11-17, 19:36 | #3642 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-01
Wiadomości: 7 306
|
Dot.: Psychiatra - cz. 2
Nie trzeba być z patologicznej rodziny żeby wylądować na tym wątku ja też nie mam typowo patologicznej, jednak są inne nieprawidłowości, które skończyly się tak jak się skończyły... natomiast na to niby proste pytanie nie dziwię się że nie wiesz co odpowiedzieć, w ogóle ciężko się rozmawia o sobie, ja bym chyba nie umiała się odezwać w ogóle..
|
2009-11-17, 20:26 | #3643 |
Zadomowienie
|
Dot.: Psychiatra - cz. 2
No właśnie skończyło się na tym, że wydusiłam tylko "nie wiem" i zaczęłam płakac.
Dlaczego zawsze jak się denerwuję muszę się rozpłakac? ;/ Pani psychiatra zadała mi pracę domową "charakterystyka mojej osoby". Czyli mam wypisac swoje zalety i wady, co lubię, czego nie lubię itp. i opisac historię swojego życia. Jutro kolejny dzień na oddziale..
__________________
"Najwspanialsza rzecz na świecie, to siedzieć na końskim grzbiecie..." |
2009-11-17, 20:34 | #3644 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 208
|
Dot.: Psychiatra - cz. 2
Mysia Pysia, w psychiatryku nie ma czegoś takiego jak ośmieszyłam się O tym musisz pamiętać - jesteś tam żeby uzyskać pomoc. Nikt tam nie jest na wycieczce i każdy rozumie, co Cię spotkało, więc postaraj tam czuć się jak najswobodniej (chociaż to strasznie trudne) Ja będąc na oddziale spędziłam 90% czasu płacząc, a pozostałe 10% rozdrapując sobie skórę na dłoniach
Nie trzeba pochodzić z rodziny patologicznej, żeby mieć problemy z emocjami. Różne czynniki wpływają na to, że odechciewa się żyć albo że zapadamy na nerwicę, BPD czy inne schorzenia. Nie kwalifikuj siebie jako osoby, której problemy są mało ważne - są bardzo ważne i musisz o siebie dbać. Zrobiłaś dużo w tym kierunku i za to należą Ci się brawa, więc zawalcz o to, żeby było coraz lepiej
__________________
Tancerka
Śpiewaczka Cera naprawiona! Zapuszczam włosy! jest: 44 cm będzie: 70 cm [fashion]445023[/fashion] Edytowane przez malawinka Czas edycji: 2009-11-17 o 20:36 |
2009-11-17, 20:48 | #3645 |
Zadomowienie
|
Dot.: Psychiatra - cz. 2
Dziękuję za wsparcie.
To właśnie jeden z moich problemów. Ja zawsze czuję się mniej ważna, gorsza. Nie potrafię bronic samej siebie, jeśli ktoś mnie skrytykuje, uważam, że miał rację. Zawsze boję się, że się pomylę, że się ośmieszę, boję się oceny innych. Chciałabym zaakceptowac siebie, zmienic sie na lepsze, na ile to możliwe, ale przede wszystkim zaakceptowac siebie, czuc się ważną, wartościową i nieprzejmowac się opinią innych. Czytałam sobie właśnie o nadwrażliwości i w sumie wiele rzeczy do mnie pasuje..
__________________
"Najwspanialsza rzecz na świecie, to siedzieć na końskim grzbiecie..." |
2009-11-18, 11:11 | #3646 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-05
Wiadomości: 195
|
Dot.: Psychiatra - cz. 2
Cześć Dziewczynki.... bardzo Was proszę o Waszą opinię w moim temacie...
Otóż sprawa wygląda następująco: Ponad 3 m-ce temu rozstałam się z chłopakiem. To był 4-letni związek burzliwy, chyba toksyczny w czasie którego on zerwał ze mną 2 razy - ja z nim 1 raz.... Po drodze było mieszkanie razem, zerwane zaręczyny, odwołany przeze mnie ślub, awantury w domu że znów jesteśmy razem, w końcu - kiedy ja byłam w stanie poświęcić wszystko - on mi podziękował.... Tydzień po wspólnych wakacjach (za które na marginesie wszystko zapłaciłam sama ) . Przez ostanie 6 m-cy praktycznie czekał na mój błąd by to skończyć - ja błagałam by został, płakałam....w końcu powiedziałam - dość - jak chcesz - nie odezwałam się więcej.... on napisał jeszcze kilka esów sugerujących że to wszystko to moja wina i że mu mnie brak - ale nie zareagowałam, skrzywdził mnie zbyt mocno - obiecywał ze będzie się starał, że tylko ja itp itd i co.../ Teraz.... Jestem osobą skrytą - mam 3 przyjaciółki ale w sumie wszystko mówiłam tylko mojemu ex.... teraz gdy go nie ma nie potrafię się ogarnąć..... Nie mam 15 lat - tylko 22 - ciągłe wahania nastroju- płacz do poduszki..... nie mam myśli samobójczych bo wiem że nie mogłabym zrobić tego rodzicom i siostrze.... Po tym rozstaniu miałam kiepsko na uczelni - nie zdany warunek, egzamin komisyjny... w domu nikt o tym nie wie... nie pokazuję po sobie że jest mi źle... Pracuje, jeżdzę do pracy - z pozoru jest ok... a tak naprawdę chcę tylko położyć się, usnąć i przespać wszystko. Gdy dzwonią znajomi - często nie odbieram bo nie mam ochoty na rozmowę.... wiem że powinnam otworzyć się na ludzi ale nie potrafię..... chcę tylko spać... potrafię spać 16 h - zawsze spałąm długo ale nie az tak.... potrafię rozpłakać się w moment a są chwile gdy chcę wyć a nie mam siły..... Jest mi źle bez niego i nie potrafię go znienawidzić.... chcę się odezwać ale wiem że obojętność z jego strony mnie dobije.... nie radzę sobie..... boję się myśleć o świętach, o Sylwestrze... ciągle mam w głowie że miałam być tą jedną na zawsze, że tylko ja... wiem że to załosne..... nie wyobrażam sobie ze ktoś inny mógłby mnie dotykac.... Wstaję bo musze, uśmiecham się zeby nikt nie pytał, nie męczył mnie....a wieczorem gryzę poduszkę i proszę Boga żeby to się skończyło..... powiedzcie Kochane -kiedy to minie, czy to już depresja....? Ja mam go ciągle w głowie..... wszystko mi go przypomina, nie radzę sobie.... w domu mówią żebym zaczęła szukać innego chłopaka a ja nie mam siły, nie chce, po co...? kolejna wielka love....? W pracy muszę się skupić - czasem nie wiem co robię... powinnam mysleć nad tematem pracy mgr - nie mam siły, a cudem udało mi się zdać komisa - powinnam to docenić... a chcę tylko spać..... Czy czas "wziąść się w garść" czy iść do specjalisty.....? Dziękuje za przeczytanie...... |
2009-11-18, 13:55 | #3647 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-05
Wiadomości: 31
|
Dot.: Psychiatra - cz. 2
Ehh witam. Także prosiłabym o opinię o moim problemie bo sama nie iwem czy się udać do specjalisty.
Otóż mój problem trwa odkąd poszłam do liceum i tam się zaczęły moje problemy. Byłam i jestem osobą ambitną chociaż teraz te ambicje są w chorym wydaniu. Nauka to był dla mnie nr 1 i nadal jest tylko teraz to wygląda tak że ani nie odpoczne w ciągu dnia bo myśle cały czas o tym co mnei przerasta i w efekcie się niczego nie naucze.Dodam że nie mam żadnych rozrywek w ciągu dnia tylko potrafie przesiedziec przy ksiązkach i nic sie nie nauczyc;/Było pare spraw w lo które na mnie wpłynęły na tyle że codziennie mnie bolał brzuch, było mi gorąco, nudności a po szkole przesypiałam do wieczora coś porobiłam i znowu spać i tak dzień w dzien. Też przytyłam i myśle ze to ze stresu.W ogole dziwie się jakim cudem udału mi się zdac aż do kl maturalnej. Możnaby rzec, że co wakacje odżywałam. Będąc w liceum stałam się osobą smutną, przygnębioną, moja samoocena strasznie poleciała w dół, małoenergiczną i był dość długi okres w którym miałam myśli samobójcze i w tymże okresie chodząc do szkoły nie wiedzialam co się dzieje na lekcjach tzn przepisywałam bezmyślnie coś z tablicy.. eh bezsensu. Był okres w którym sporo płakałam ale to wymagało czasu aż się jakoś odblokuje bo zawsze wstrzymywałam emocje. Odsunełąm klasę, znajomych, hobby, w ogóle nie chciało mi się żyć. Czułam się jak roślinka;/ O miłości nie ma co wspomnieć będąc w takim stanie. Rodzice uważają że to wszystko z lenistwa, wiele razy robili mi awantury niemalże codziennie i brałam sobie do serca to co mówią, że marnuje ich pieniądze, opinię i że nie doceniam tego co mam. Mamie powiedziałam o tym problemie. Wydawała się rozumieć to jednak powiedziala mi ze to dla niej zbyt skomplikowane, ale ze mnie rozumie. Jednak gdy znowu mi się podwinęła noga i nie poszłam do szkoły wymówiła mi to wszystko w dośc ironiczny sposób i też wiele rzeczy powiedziała innym domownikom. Bolało mnie to troche,że tak zrobiła. No i teraz sytuacja wygląda tak że w wakacje poznałam kogoś i ta znajomość mnie wyciągneła na tyle ze od początku roku czułam się tak jakbym wracała do dawnych normalnych czasów.Objawów stresu zero i do tego schudłam, jednak nadal czułam ze z tego jeszcze nie do końca wyszłam.Nawiązałam już lepsze kontakty z klasą, mam już nawet dobrą koleżankę Po 2 latach stwierdziłam że powinnam pojść do psychologa co też uczyniłam. W ogole podczas tej wizyty sie rozpłakałam i od tamtego momentu czuje się roztrzęsiona. Nie wiem czy dobrze zrobiłam bo niby nic się nie stało od tamtego czasu a mój stres wrócił. Psycholog mi radziła żebym poszła do psychiatry na wszelki wypadek gdyż może to byc depresja.Moja mama wie o tym i mówi mi zebym się wzieła w garść co mnei drażni. Sama juz nie wiem czy ja wymyślam czy może rzeczywiscie powinnam pojsc do psychiatry. Nie wiem tak samo czy mówić o tym wszystkim rodzicom.Moja mama podobno mnie rozumie, ale gdy moje obawy zwyciężają i np nie ide do szkoły to mi wszystko wymawia, nie potrafię się z nią dogadać. Już pominę jakich mam rodziców, ale są bardzo wymagający i także ambitni. Mam już 18 lat i jestem w kl maturalnej więc nie chciałabym niczego zaprzepascić. Nie wiem co robic ;/ boje się ze taka wizyta znowu może mnie roztrzęść .. ;/ Edytowane przez Segritta Czas edycji: 2009-11-18 o 13:58 |
2009-11-18, 14:05 | #3648 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-01
Wiadomości: 7 306
|
Dot.: Psychiatra - cz. 2
Cytat:
To co przeżywasz jest prawdopodobnie reakcją psychiki, na to, co przeżywałaś w tym toksycznym związku. Skończył się, niby powinnaś odetchnąć z ulgą, ale teraz psychika sobie "odbija". Wiem, bo sama to przerabiałam Można oczywiście przeczekać, ale zająć to może kilka lat, zanim wszystko sobie poukładasz i dojdziesz ze sobą do ładu. Moim zdaniem szkoda czasu, warto iść do lekarza. |
|
2009-11-18, 14:27 | #3649 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-05
Wiadomości: 195
|
Dot.: Psychiatra - cz. 2
Cytat:
Dziękuję..... Właśnie wszyscy mi mówią jak to dobrze że nie jesteśmy razem, jaką powinnam czuć ulgę jaki on był zły a tu lipa....... jeszcze nie dawno myślałam, "wy wszyscy się mylicie, przecież *** mnie kocha, ja to wiem to się nie zmieni..." i co..... i miałam nigdy nie płakać, a usłyszałam że mam "wypier***" i widzę jak leciałam do niego jak ćma do światła.... bo przecież on sobie nie poradzi beze mnie.... tratata.... kto tu nie umie sobie poradzić.... Gdy nie zdałam tego warunku tak bardzo chciałam do niego zadzwonić, wypłakać się w rękaw.... tak odruchowo.... i nagle myśl - przecież jego to nie obchodzi już.... albo obchodzi jak kumpla co jest jeszcze gorsze.... Chciałabym zapomnieć, żeby był mi obojętny..... 3 razy dzwonił i ani razu nie odebrałam bo bałam się że będzie chciał znów wrócić, a ja zmięknę.... a wiem że to bez sensu.... po prostu zapomnieć |
|
2009-11-18, 14:36 | #3650 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-01
Wiadomości: 7 306
|
Dot.: Psychiatra - cz. 2
Gwarantuję że minie trochę czasu i uczucia zbledną, w końcu będziesz o nim myślała z równym zainteresowaniem co o śmietniku na rogu
|
2009-11-18, 14:41 | #3651 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-05
Wiadomości: 195
|
Dot.: Psychiatra - cz. 2
|
2009-11-18, 16:28 | #3652 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 358
|
Dot.: Psychiatra - cz. 2
Więc tak. Mam 17 lat i pewnie zwyczajne problemy.
Przybliżę w skrócie moją sytuacje, a Wy mam nadzieje powiecie mi co dalej. Mam dość konserwatywną rodzinę, rodzinę na wsi. Dalszą rodzinę. Wychowała mnie tylko mama. Z mojego pokolenia jestem druga w klejności od najstarszych. Znaczy mam tylko rok starszą kuzynkę. Nikt nigdy w mojej rodzinie nie miał wyższego wykształcenia. Wszyscy są ze wsi, ja mieszkam w Warszawie, z mamą. Kuzynka to miła dziewczyna, niewybijająca się. Chodzi do ekonomika, nie jest zbyt ambitna. ja byłam zawsze postrzegana jako agresywna, impulsywna, zbuntowana. Aczkolwiek od kiedy chodzę do szkoły ZAWSZE z pośród mojej rodziny osiągałam najwięcej. Konkursy, mnóstwo przeróżnych zainteresowań, zdolności manualne, ścisły umysł. Nigdy się nie uczyłam za bardzo, a i tak zawsze byłam najlepsza. Książki to nie był mój priorytet. W gimnazjum miałam spore pole do popisu. Doszłam do wniosku, że to co uwielbiam to geografia. Postanowiłam mieć dobre oceny, dostać się do dobrej szkoły. Trochę się poduczyłam, trochę pościągałam, byłam oczywiście najlepsza w klasie, w szkole. Do liceum dostałam się z pierwszego wyboru. Trochę sie musiałam nakombinować, trochę przysiąść, ale się dostałam. klasa geograficzno matematyczna to moje marzenie. Nauczyciele nigdy mnie nie lubili, wiedziałam, że już teraz nie będzie lekko. No i nie było aż tak łatwo jak wcześniej. Postanowiłam się nie uczyć z niczego z czego nie miałabym zdać matury. Matma, geografia trochę polskiego. Na koniec roku prawie same dwóje, ale z przedmiotów które lubiłam byłam świetna. Problemy zdrowotne nie pozwoliły mi się powyciągać, ale byłam zadowolona. przede mną dobrze zdana matura i studia. Pierwsza klasa się skończyła. Przyszedł wrzesień a we mnie coś pękło. Nagle okazało się, że nie umiem nic. Oczekiwałam od sibie tak wiele, wszyscy wokół też. Nagle okazało się, że nie idzie mi tak dobrze. Albo przestałam rozumieć, ale rozumiałam świetnie, przychodziłam na klasówkę i dostawałam i tak jedynkę. Uświadomiłam sobie, że geografia to nie jest dobry pomysł. Wciąż ją uwielbiam, ale ogarnął mnie strach, że po studiach związanych z geografią nie czeka mnei żadna przyszłość. Chciałam się rozwijać, pracować w zawodzie, być szczęśliwa, podróżować, dotarło do mnie, że to o co walczyłam na nic mi się zda. Moje koleżanki z dzieciństwa idą na prawo, medycynę, weterynarię. Ja po studiach nie znajdę pracy. W szkole przestało wychodzić. Korepetycje zajęcia, nauka nic. Nagle całe wieczory spędzam przy książkach, uczę się za 5 osób, idę do szkoły i dostaję kolejne jedynki. Prawdopodobnie nie zdam z matmy albo angielskiego. Staram się jak mogę, przed klasówką jestem szczęśliwa, że tyle umiem i tym razem na pewno się uda bo dałam z siebie wszystko. A jednak okazuje się, że cała klasa sobie radzi tylko nie ja. Kolejna klasówka, jedynka. Okazuje się że to co przez tyle lat dawało mi największą radość i powód do dumy była nauka. Moja matma była wybitna. Moja wiedza też. Byłam dumna z siebie, że chcę pójść na tak fajne studia, że na pewno mi się to uda, że będę jeździć po świecie, na tle rodziny się wybiję. Pokażę im wszystkim. Zobaczę pół świata podczas gdy oni będą siedzieli na tej swojej wsi. Będę miała najlepsze ciuchy i nazwę zawodu która brzmi dumnie. Dziś nie radzę sobie z niczym. Chciałam rysować, okazało się, że mój wiecznie olśniewający talent jest niewystarczający. Chciałam być kimś, okazało się, że wybrałam złą drogę, na której jeszcze sobie nie radzę. Przychodzę codziennie do domu rzucam się na łóżko ze łzami w oczach, potem się uczę, uczę, uczę. Mama mówi, że pewnie dlatego sobie nie radzę, że ćwiczę za mało, uczę się za mało. Jestem rozdrażniona, najchętniej chodzę spać, bo nie chcę myśleć. Nie mam już nic. Olśniewającego umysłu, talentu, osiągnięć w nauce. To co przynosiło mi przyjemność poszło w las. Chcę położyć się spać i obudzić za 10 lat jako pani protetyk, prawnik, albo ekonomistka. Właśnie uświadomiłam sobie, że pieprzę sobie życie i nikt mi nie może nic na to poradzić. Lekarz specjalista? Przecież mnóstwo osób ma takie problemy. |
2009-11-18, 19:52 | #3653 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 9 691
|
Dot.: Psychiatra - cz. 2
kawa ma racje sama sobie z tym poradzisz,nie odbierasz telefonu od niego, a to znaczy ze jestes wytrwala i silna
jesli sobie serio nie radzisz, a chcesz dojsc do tego stanu w ktorym panujesz nad myslami i emocjami poszlabym do psychiatry byc moze dostaniesz antydepresanty dobre np na natretne mysli- sama je biore sprawiaja to ze mniej mylisz o tym co cie boli,i bez emocji musisz tylko zdac sobie sprawe z tego co chcesz- czy z nim byc wrocic czy zapomniec powodzenia zycze w slusznej decyzji.skoro to byl toksyczny zwiazek to tak samo bedzie... |
2009-11-18, 20:29 | #3654 | |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 2 275
|
Dot.: Psychiatra - cz. 2
Cytat:
Komu chcesz coś udowodnić? Podobno w życiu udaje nam się pod warunkiem, że czegoś naprawdę chcemy,a nie z takich pobudek, aby się np popisać przed kimś. Prędzej czy później takie plany zostaną zweryfikowane. Pracujesz dla siebie, a nie po to , aby mieć najlepsze ciuchy i udowadniać coś ludziom z Twojej miejscowości. Nie kieruj się takimi pobudkami, bo to do niczego nie prowadzi. Zamiast tego życz im najlepiej i zajmij po prostu sobą i swoim rozwojem DLA SAMEJ SIEBIE. Myślę, że za dużą presję narzuciłaś na siebie, jak człowiek za bardzo chce to ZAWSZE dzieje się niestety na odwrót. Życzę powodzenia |
|
2009-11-18, 20:50 | #3655 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 9 691
|
Dot.: Psychiatra - cz. 2
zgadzam sie,za duzo chcesz,a zycie nei daje nam tego co sobie wymarzymy
rob to co sprawia ci frajde a nie poswiecasz sie tylko nauce i nauce rozwijaja sie tez zyciowo za wysokie ambicje i presja jaka sobie narzucasz nie wplywa dobrze na psychike...daj sobie odetchnac i prawo do popelnainia bledow powodzenia Edytowane przez Brook Czas edycji: 2009-11-18 o 20:54 |
2009-11-18, 21:18 | #3656 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-01
Wiadomości: 7 306
|
Dot.: Psychiatra - cz. 2
Cytat:
I do liketoysoldiers - najlepszym sposobem na uwolnienie się od toksycznych myśli, które siłą rzeczy pojawiają się po destrukcyjnym związku, jest uświadomienie sobie jednej rzeczy - był taki ktoś, skrzywdził mnie, wiem że jest ostatnim [tu rzucić wiązankę] ale nie ma go już w moim życiu, ja już mam spokój, żyję dla siebie, nikt mnie teraz nie ogranicza i nie rzuca kłód pod nogi. To była ważna życiowa lekcja, na drugi raz będę ostrożniejsza. Inaczej można się truć myślami przez kilka lat, i nic dobrego z tego nie wyniknie. Edytowane przez KawaMarcepanowa Czas edycji: 2009-11-18 o 21:24 |
|
2009-11-20, 20:34 | #3657 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2005-09
Wiadomości: 9 276
|
Dot.: Psychiatra - cz. 2
czesc dziewczyny, wieki mnie nie bylo, myslalam, ze nie znajde watku (ha, wyszukalam go po nazwach lekow ) powiedzcie mi, czy ktoras z was orientuje sie jak wyglada pobyt w szpitalu na tzw lekkim oddziale, tzn chorob afektywnych
czy testuja nowe leki na pacjencie? kazali mi odstawic lek po ktorym sie tak swietnie czulam, ehh te leki nie lecza, pozwalaja tylko czasowo zapomniec o objawach... az do odstawienia ide do szpitala za jakis tydzien na 2-3 tygodnie i zaczynam sie stresowac |
2009-11-20, 22:00 | #3658 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 358
|
Dot.: Psychiatra - cz. 2
super jesteście, aż trudno mi wdzięczność wyrazić.
|
2009-11-20, 22:36 | #3659 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: Anglia
Wiadomości: 6 798
|
Dot.: Psychiatra - cz. 2
zgadzam sie z brook... jestem swietnym przykladem na to, jak zbyt wielkie ambicje potrafia zniszczyc czlowieka. mialam takie mazenia, ze wiekszosc dziewczyn w moim wieku wymiekala... faceci sie smiali, ze w tym kierunku nic nie osiagne... a ja jednak zrobilam po swojemu, mialam wielkie mazenia. potem przyszlo dorosle zycie, weryfikacja planow, weryfikacja wartosci... depresja.... a dzis? dzis chce tylko wyjsc z tego bagna i byc w stanie podjac jakakolwiek prace bez strachu. juz mi nie zalezy czy bede pracowac w swoim zawodzie (choc byloby fajnie, ale znow to jest wielka odpowiedzialnosc), czy na kasie w markecie... byleby pracowac.... nie licze na piekne ciuchy, czy na zwiedzanie swiata... zycie weryfikuje... zycie uczy pokory..
a bol niespelnionych ambicji jest gigantyczny. i jeszcze jedno: jesli juz cos udowadniac, to tylko sobie samemu. ze sie da rade, ze mozna, ze sie podola. nikomu innemu, tylko sobie. jesli cos robic, to tylko dla siebie. dla siebie wychodzimy z depresji, dla siebie podejmujemy prace, by byc niezaleznymi, dla siebie musimy dzialac. dla nikogo innego. inni ludzie moga o onas zapomniec i wtedy nasze "udowadnianie im" nie spelni sie... facet moze sie zmienic, dzieci dorastaja i odchodza z domu, tylko dla siebie samego warto jest wychodzic z zaburzen, dla siebie samej warto jest dzialac.
__________________
Windows is now a 64 bit tweak of a 32 bit extension to a 16 bit user interface for an 8 bit operating system based on a 4 bit architecture from a 2 bit company that can't stand 1 bit of competition. Edytowane przez witchwq Czas edycji: 2009-11-20 o 22:41 |
2009-11-21, 09:18 | #3660 |
Zakorzenienie
|
Dot.: Psychiatra - cz. 2
Mysia_Pysia, nawet nie wiesz jak świetnie Cię rozumiem...
Ja się leczę u psychiatry na agorafobię. Nie mam odwagi powiedzieć mu o tym, że najbardziej chciałabym zniknąć.
__________________
|
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 20:12.