Szczęście u boku rozwodnika-która z wierzący Wizażanek je znalazła?

[sweetish]

Napisane przez sunshain

a jeżeli druga strona chce rozwodu i co ma się ktoś miotać jak piąte koło u wozu

lepiej zakonczyć fikcję

Ciekawe jak wiele osób jest tego zdania co Fresa....

[Klarissa]

Napisane przez sweetish

Ciekawe jak wiele osób jest tego zdania co Fresa....

Temat był juz tutaj przewałkowany. Wszystko co nie narusza dobra innych ludzi powinno być kwestią sumienia wg mnie, ale zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie uważał, że powinno być dokładnie wg przez niego uznanych zasad. Oczywiście mój osobisty pogląd w tej materii kłóci się z poglądem Kościoła Katolickiego, dlatego też min. nie należę do tego Kościoła od długiego już czasu.

[dora_angel]

A ja podepnę się z pytaniem pod wątek.
Jeśli są poważne przesłanki do stwierdzenia nieważności małżeństwa, co stwierdził sam ksiądz na rozmowie ale druga strona nie chce się zgodzić na podjęcie procedury i nie przyznaje się do niczego ( jest kilkoro świadków, że kłamie), może to stanowić problem?

[Klarissa]

Napisane przez dora_angel

A ja podepnę się z pytaniem pod wątek.
Jeśli są poważne przesłanki do stwierdzenia nieważności małżeństwa, co stwierdził sam ksiądz na rozmowie ale druga strona nie chce się zgodzić na podjęcie procedury i nie przyznaje się do niczego ( jest kilkoro świadków, że kłamie), może to stanowić problem?

To jest proces o zasadach jak każdy inny, więc można udowodnić komuś, że kłamie. Jednak sąd kościelny nie ma środków by kogoś zmusić do stawiennictwa na rozprawie, dlatego też brak zgody jednej ze stron może znacznie utrudniać procedurę, która i tak już ciągnie się długo nawet bez utrudniania.

[sweetish]

Napisane przez Klarissa

To jest proces o zasadach jak każdy inny, więc można udowodnić komuś, że kłamie. Jednak sąd kościelny nie ma środków by kogoś zmusić do stawiennictwa na rozprawie, dlatego też brak zgody jednej ze stron może znacznie utrudniać procedurę, która i tak już ciągnie się długo nawet bez utrudniania.

A no.... mam nadzieje, że u nas przebiegnie to bez żadnych większych problemów.

A jak sprawa wygląda jesli przykładowo jedna ze stron weźmie na siebie całą winę rozpadu małżeństwa na rozwodzie cywilnym(czyt.przyzna się do zdrad etc.)? Czy to ma jakieś znaczenie w procesie o stwierdzenie nieważności małżeństwa? Czy taka osoba może zmienić zeznania i tym samym utrudnić ten proces?

[sweetish]

up!

[sweetish]

nikt nie pomoże?

[larva]

Hm. Hipotetycznie można wykorzystać fakt, ze przed sędzią małżonek przyznał się do jakichś tam spraw, a jak wiadomo, kłamać się nie powinno w sądzie . Myślę, że ksiądz powinien wiedzieć.

[AgataAgataka]

stwierdzenie niewaznosci malzenstwa koscielnego a rozwod cywilny to dwa odrebne postepowania nie polaczone ze soba, ale w przypadku np. gdy strona winna w procesie cywilnym zaprzecza przed sadem koscielnym mozna probowac dolaczyc uzasadnienie wyroku rozwodu cywilnego. jednak tak z zasady te sprawy nie sa ze soba powiazane

[nicka01]

[amy]

up

[sweetish]

Napisane przez amy

up

Hmm, widzę, że podbijacie wątek, wiec napiszę co się u nas pozmieniało.
Sprawa rozwodowa jak stała tak stoi. Wnioski/pozwy (jakkolwiek sie to nazywa) są już napisane. Teraz tylko kwestia dostarczenia ich do kurii, wpłacenia odpowiedniej kwoty i .... czekamy. Na to jednak nie ma czasu, bo TŻ pracuje za granicą i dopiero jak bedzie miał urlop załatwi to w PL.
Między nami było raz lepiej jaz gorzej...jak to w zwiazkach na odległość (zwłaszcza, że nie znamy się tak. jak chcielibysmy sie znać). No ale czekamy... zobaczymy co czas pokaże. Oboje chcielibysmy byc razem, ale ta odległość, ktora nas dzieli, jest naprawde niszcząca....

[Rebelious]

.

[sweetish]

Wątek juz daaaaawno nieaktualny.
Zwiazek jak szybko sie zaczał, tak szybko sie skonczył.

Oboje chcielibysmy byc razem, ale ta odległość, ktora nas dzieli, jest naprawde niszcząca....

Mniej wiecej miesiac po napisaniu tych słów na watku moj 'zwiazek' sie rozpadł.
I chwała Bogu za to...
Facet znalazł sobie juz laske, tez po przejsciach jak on. Teraz sie wzajemnie pocieszaja i wspieraja tkwiac w beznadziei ich życiorysów. Krzyż na droge.

[rybkie]

a bylo tak magicznie na poczatku....dobrze jednak ze sie tak stalo nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszlo

[sweetish]

Napisane przez rybkie

a bylo tak magicznie na poczatku....dobrze jednak ze sie tak stalo nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszlo

Co nie oznacza, ze nie bolało...
bo bolało masakrycznie.
Dopiero niedawno sie podniosłam tak naprawdę.

[***luna]

Napisane przez sweetish

Co nie oznacza, ze nie bolało...
bo bolało masakrycznie.
Dopiero niedawno sie podniosłam tak naprawdę.

życzę by wszystko się układało jak najlepiej dla Ciebie.

[sweetish]

Napisane przez ***luna

życzę by wszystko się układało jak najlepiej dla Ciebie.

Oj,
dziękuję
Nie spodziewałam sie tych zyczen....
Teraz dopiero z perspektywy czasu widze tak naprawde ile osob mi (nam ) kibicowało... Fajna sprawa, naprawde dziekuje. Szkoda tylko, ze okazał sie takim dupkiem...bo rzeczywiscie wszytsko wydawało sie takie magiczne...

[Klarissa]

Wiesz jest tego dobra strona - już nie masz tego problemu.
Ja osobiście uważam, że związku z ludźmi po przejściach są dla ludzi po przejściach, a osobie "normalnej" ciężko w takim związku się odnaleźć bo towarzyszy im ciągłe poczucie niesprawiedliwości