Fałszywa przyjaźń - co zrobić, gdy ktoś bliski cię okrada.

[mel89]

Pokrótce opiszę tu historię, która przydarzyła mi się parę miesiecy temu. Niby to już minęło, ale chciałabym posłuchać co mają do powiedzenia Wizażanki w tej sprawie.

Otóż przez rok czasu mieszkałam w akademiku mojej uczelni z trzema dziewczynami, z którymi byłam na roku. Szybko się zaprzyjaźniłyśmy, studiowałyśmy to samo, byłyśmy w tych samych grupach i jeszcze mieszkałyśmy razem. Nadszedł czerwiec i trzeba było spakować manatki i uciekać na wakacje. Wiedziałam, że już nie wrócę do akademika tylko wynajmę mieszkanie wraz z moim chłopakiem, więc nasze pożegnanie było łzawe i pełne wspomnień związanych ze wspólnym mieszkaniem, które wspominam bardzo dobrze. (chyba wszystkie jesteśmy sentymentalne). Wyjeżdżałam z akademika we wtorek, reszta dziewczyn z mojego pokoju wyjeżdżała w środę. We wtorek, kiedy się wyprowadzałam trzeba było oczywiście spisać rzeczy, które zostały zniszczone żeby można je było odtrącić od kaucji. Wspólnie korzystałyśmy z pokoju do nauki, gdzie zabrudziłyśmy dywan farbami. Jako że ja musiałam się z niego rozliczyć w dzien mojego wyjazdu zapłaciłam 80złoty, a dziewczyny miały go doprać następnego dnia, żeby nie dopłacać i umówiłyśmy się, że oddadzą mi po 20zł za dywan, za który ja w całości zapłaciłam. (80/4=20). Ja wyjechałam, zadzwoniłam wieczorem czy wszystko w porządku z pokojem (martwiłam się, bo zepsułam w pokoju szafkę, której na szczęście nie zauważyli przy sprawdzaniu) i czy dopłacały do dywanu. Powiedziały, że nie, i że jak spotkamy się w październiku to oddzadzą mi po 20 złoty.
Mija parę miesięcy, spotykam się we wrześniu z dwoma dziewczynami i przypominam im, że wiszą mi kaskę. Jedna wtedy mówi, że musiały płacić za szafę, którą zapsułam i nie muszą mi nic oddawać. Zdziwiło mnie to, bo przecież jak dzwoniłam po ich wyprowadzce zapytać, czy wszystko ok, to powiedziały, że tak. Parę dni później stwierdziłam, że nie będę pytać tylko sama przejdę się do akademika i zapytam. Okazało się, że nie płaciły za szafkę i dalej winne mi są 20 złoty od łebka. Potem przyszedł czas na rozmowę - jedna z moich koleżanek powiedziała najpierw, że ma problemy z moralnością i nie odda mi pieniędzy, a parę dni później że przez jej przeszłość związaną z pobytami w szpitakach psychiatrycznych ma takie zboczenie i nie wie dlaczego to zrobiła. Druga powiedziała, że ona nie chciała żeby tak wyszło, ale nie chciała też zrobić nikomu krzywdy ani nie stawać po niczyjej stronie. Przeprosiła dopiero wtedy, kiedy zagroziłam jej telefonem do matki (nie dało rady inaczej.). Trzecia z kolei raz mówiła, że to był jej pomysł, bo zostawiłam je z nienaprawioną szafkę i tak postarała mnie "ukarać". (o której doskonale wiedziałam i oczywiście podjęłabym się wszelkich kosztów związanych z naprawą jej, jeśli byłaby taka potrzeba i nie obarczałabym dziewczyn kosztami, bo przecież to ja ją zepsułam). Stosunki nasze bardzo się ochłodziły (zwykle widywałyśmy się przecież codziennie i parę razy w tygodniu wychodziłyśmy gdzieś wspólnie lub się odwiedzałyśmy). Teraz prawie z nimi nie rozmawiam. Najgorsze jest jednak to, że one przez ten cały czas próbowały zwalić na mnie winę i dowieść swojej niewinności, co dla mnie było po prostu śmieszne. One nadal trzymają się razem, a ja zostałam na lodzie i noszę w sobie (co zabawne) poczucie winy, że może to ja przesadzam (mimo, że inni moi znajomi mówią, że na ich miejscu nie chcieliby mieć z nimi nic wspólnego po takiej akcji).

Czytam to co napisałam i wygląda mi to jak przedszkolne jatki o cukierka, ale ludzie! Wydawało mi się, że jesteśmy dorosłymi ludźmi, którzy nie będą obmawiać się za plecami i knuć jak tu nie oddać mi 20 złoty! Tego chyba się nie robi najbliższym. Dziwię się, dlaczego po prostu nie powiedziały mi o szafce o którą się tak martwiły mimo, że powiedziałam że w razie wypadku to ja poniosę wszelkie koszty. Dziwię się, że w ogóle można wpaść na tak chory pomysł nie oddawania komuś pieniędzy. Dziwię się, że mnie okłamały i myślały, że to nigdy nie wyjdzie na światło dzienne (ja zadałabym sobie pytanie i przeanalizowała jednak sytuację, kiedy taka rzecz się wydaje).
Jest mi bardzo przykro i czuję się zawiedziona. Jedna z dziewczyn chciała się podjać rozmowy, ale nie mam ochoty wałkować tego samego w kółko i słuchać jak to ona nie chciała i jak wygląda sprawa z jej punktu widzenia. Dla mnie sprawa jest jasna.

Z góry dziękuję ślicznie za odpowiedzi, będą dla mnie bardzo cenne, bo sprawa męczy mnie już od dłuższego czasu.

[Amazoniak]

jak dla mnie to jakieś oszustki i tyle-dopóki z tobą mieszkały to było wszystko fajnie a teraz jakiś cyrk. olej te 80 zł-nie ma sensu się żyłować o taką kasę-przynajmniej się przekonałaś z kim mieszkałaś, choć dziwne że do tej pory nie było żadnych oznak z ich strony że coś nie gra...

[Sibbyl]

No cóż... ja na Twoim miejscu postąpiłabym tak samo... Oczywiście, przez kilka miesięcy można zapomnieć o tym, że jest się winnym komuś 20zł, ale tłumaczyć się w taki sposób...? nie wiem nawet jak to nazwać... Szkoda tylko tego roku, kiedy zdążyłyście się zaprzyjaźnić - ale może to wcale nie była przyjaźń? Spróbuj to przeanalizować na spokojnie, no i przede wszystkim znajdź sobie nowe koleżanki... A o tych kilkudziesięciu złotych zapomnij, nie ma co sobie psuć nerwów i ciągle się denerwować, tym bardziej że, jak widać, dalej nie zamierzają ci ich oddać...

[srebrnykot]

Napisane przez mel89

Pokrótce opiszę tu historię, która przydarzyła mi się parę miesiecy temu. Niby to już minęło, ale chciałabym posłuchać co mają do powiedzenia Wizażanki w tej sprawie.

Otóż przez rok czasu mieszkałam w akademiku mojej uczelni z trzema dziewczynami, z którymi byłam na roku. Szybko się zaprzyjaźniłyśmy, studiowałyśmy to samo, byłyśmy w tych samych grupach i jeszcze mieszkałyśmy razem. Nadszedł czerwiec i trzeba było spakować manatki i uciekać na wakacje. Wiedziałam, że już nie wrócę do akademika tylko wynajmę mieszkanie wraz z moim chłopakiem, więc nasze pożegnanie było łzawe i pełne wspomnień związanych ze wspólnym mieszkaniem, które wspominam bardzo dobrze. (chyba wszystkie jesteśmy sentymentalne). Wyjeżdżałam z akademika we wtorek, reszta dziewczyn z mojego pokoju wyjeżdżała w środę. We wtorek, kiedy się wyprowadzałam trzeba było oczywiście spisać rzeczy, które zostały zniszczone żeby można je było odtrącić od kaucji. Wspólnie korzystałyśmy z pokoju do nauki, gdzie zabrudziłyśmy dywan farbami. Jako że ja musiałam się z niego rozliczyć w dzien mojego wyjazdu zapłaciłam 80złoty, a dziewczyny miały go doprać następnego dnia, żeby nie dopłacać i umówiłyśmy się, że oddadzą mi po 20zł za dywan, za który ja w całości zapłaciłam. (80/4=20). Ja wyjechałam, zadzwoniłam wieczorem czy wszystko w porządku z pokojem (martwiłam się, bo zepsułam w pokoju szafkę, której na szczęście nie zauważyli przy sprawdzaniu) i czy dopłacały do dywanu. Powiedziały, że nie, i że jak spotkamy się w październiku to oddzadzą mi po 20 złoty.
Mija parę miesięcy, spotykam się we wrześniu z dwoma dziewczynami i przypominam im, że wiszą mi kaskę. Jedna wtedy mówi, że musiały płacić za szafę, którą zapsułam i nie muszą mi nic oddawać. Zdziwiło mnie to, bo przecież jak dzwoniłam po ich wyprowadzce zapytać, czy wszystko ok, to powiedziały, że tak. Parę dni później stwierdziłam, że nie będę pytać tylko sama przejdę się do akademika i zapytam. Okazało się, że nie płaciły za szafkę i dalej winne mi są 20 złoty od łebka. Potem przyszedł czas na rozmowę - jedna z moich koleżanek powiedziała najpierw, że ma problemy z moralnością i nie odda mi pieniędzy, a parę dni później że przez jej przeszłość związaną z pobytami w szpitakach psychiatrycznych ma takie zboczenie i nie wie dlaczego to zrobiła. Druga powiedziała, że ona nie chciała żeby tak wyszło, ale nie chciała też zrobić nikomu krzywdy ani nie stawać po niczyjej stronie. Przeprosiła dopiero wtedy, kiedy zagroziłam jej telefonem do matki (nie dało rady inaczej.). Trzecia z kolei raz mówiła, że to był jej pomysł, bo zostawiłam je z nienaprawioną szafkę i tak postarała mnie "ukarać". (o której doskonale wiedziałam i oczywiście podjęłabym się wszelkich kosztów związanych z naprawą jej, jeśli byłaby taka potrzeba i nie obarczałabym dziewczyn kosztami, bo przecież to ja ją zepsułam). Stosunki nasze bardzo się ochłodziły (zwykle widywałyśmy się przecież codziennie i parę razy w tygodniu wychodziłyśmy gdzieś wspólnie lub się odwiedzałyśmy). Teraz prawie z nimi nie rozmawiam. Najgorsze jest jednak to, że one przez ten cały czas próbowały zwalić na mnie winę i dowieść swojej niewinności, co dla mnie było po prostu śmieszne. One nadal trzymają się razem, a ja zostałam na lodzie i noszę w sobie (co zabawne) poczucie winy, że może to ja przesadzam (mimo, że inni moi znajomi mówią, że na ich miejscu nie chcieliby mieć z nimi nic wspólnego po takiej akcji).

Czytam to co napisałam i wygląda mi to jak przedszkolne jatki o cukierka, ale ludzie! Wydawało mi się, że jesteśmy dorosłymi ludźmi, którzy nie będą obmawiać się za plecami i knuć jak tu nie oddać mi 20 złoty! Tego chyba się nie robi najbliższym. Dziwię się, dlaczego po prostu nie powiedziały mi o szafce o którą się tak martwiły mimo, że powiedziałam że w razie wypadku to ja poniosę wszelkie koszty. Dziwię się, że w ogóle można wpaść na tak chory pomysł nie oddawania komuś pieniędzy. Dziwię się, że mnie okłamały i myślały, że to nigdy nie wyjdzie na światło dzienne (ja zadałabym sobie pytanie i przeanalizowała jednak sytuację, kiedy taka rzecz się wydaje).
Jest mi bardzo przykro i czuję się zawiedziona. Jedna z dziewczyn chciała się podjać rozmowy, ale nie mam ochoty wałkować tego samego w kółko i słuchać jak to ona nie chciała i jak wygląda sprawa z jej punktu widzenia. Dla mnie sprawa jest jasna.

Z góry dziękuję ślicznie za odpowiedzi, będą dla mnie bardzo cenne, bo sprawa męczy mnie już od dłuższego czasu.

Cóż, Twoje koleżanki, jak się okazało, potrafią zachowywać się strasznie infantylnie.
Nie kłóciłabym się już o te pieniądze, ale raczej zerwałabym znajomość. Nie mam cierpliwości do wpajania innym pewnych oczywistych zasad.

[mel89]

Dziękuję Wam ślicznie

[nenowka152900]

o 20 / 60 zł taka afera:/

[Czarnulka19]

Napisane przez nenowka152900

o 20 / 60 zł taka afera:/

Też tego nie rozumiem

[DiamondDust]

i dlatego ja nigdy za nikogo kasy nie wykladam
masz nauczke na przyszlosc -kazdy rozlicza sie za siebie

[mel89]

Napisane przez Czarnulka19

Też tego nie rozumiem

No wiecie, 20 złoty jak 20 złoty, ale tu nie chodzi o pieniądze tylko o oszustwo i kłamstwo- nie wiedzieć czemu, bo co, o to 20 złoty?
Albo im kompletnie odbiło albo... nie wiem, nie znam racjonalnego wytłumaczenia na tego typu zachowanie względem przyjaciółki.

Ktoś napisał, że powinnam sobie znaleźć inne koleżanki, ale ludzi na moim roku jest tyle co kot napłakał - 30 osób. Większość moich znajomych to także ich znajomi, a przecież nie mogę każdemu mówić jak się zachowały w stosunku do mnie (chociaż tym mi bliższym to mówię, bo przecież zauważyli, że nasze stosunki się ochłodziły), i nie mogę im zabronić spotykać się z nimi. Każdy ma swój rozum i wie, kogo traktować poważnie, a od kogo lepiej się odwrócić. Niestety nie każdy ma ten rozum. Po drugie - mam masę innych problemów na głowie, a brak towarzystwa wcale nie pomaga tylko owocuje jeszcze gorszym stresem i smutkiem. Tyle w sprawie.

---------- Dopisano o 21:37 ---------- Poprzedni post napisano o 21:36 ----------

Nie mogłam za nie wszystkie nie zapłacić, bo rozliczałam się z kaucji. Musiałabym zostać jeden dzień dłużej, żeby wszystkie dziewczyny zapłaciły z własnej kaucji.

[cholernarejestracja]

Przepraszam, ale złotyCH!

That being said, rozumiem, że tu już nie chodzi o te głupie pieniądze, tylko o to, że Cię dla takiej pierdoły okłamały. Zachowały się po świńsku, i najwyraźniej nie byłyście ze sobą tak blisko jak myślałaś, skoro nie potrafiły Ci wprost powiedzieć, że to o tę szafkę chodziło, albo jeszcze coś innego..cóż, zignorować, i albo zerwać kontakty, albo wybaczyć i zapomnieć.

[Olcia]

Napisane przez Czarnulka19

Też tego nie rozumiem

skoro to TYLKO 20zl, to dlaczego tym trzem bylo tak trudno sie rozstac z tymi pieniedzmi, ze posuwaly sie do idiotycznych klamstw?

[Sondrina]

One się zachowały infantylnie, kłamały, opowiadały o jakichś szpitalach, a to przecież nie była duża kwota... Ale ludzi poznajemy dopiero po jakimś czasie, na początku swietnie się maskują.
Ale nie rozumiem dlaczego sama nie zapłaciłaś za szafkę, skoro ją zepsułaś? Ja bym zgłosiła to, że coś popsułam i poniosłabym tego konsekwencje, bo jednak źle bym się czuła ze świadomością, że coś zniszczyłam.

[gwiazdeczka172]

Napisane przez cholernarejestracja

Przepraszam, ale złotyCH!

That being said, rozumiem, że tu już nie chodzi o te głupie pieniądze, tylko o to, że Cię dla takiej pierdoły okłamały. Zachowały się po świńsku, i najwyraźniej nie byłyście ze sobą tak blisko jak myślałaś, skoro nie potrafiły Ci wprost powiedzieć, że to o tę szafkę chodziło, albo jeszcze coś innego..cóż, zignorować, i albo zerwać kontakty, albo wybaczyć i zapomnieć.

ah, dość dawno, jeszcze w gimnazjum, moja przyjaciółka okradła moja babcię... czasami przyjeżdża do nas na noc, no i wtedy śpi u mnie w pokoju... babcia zostawiła torbę u mnie i siedziała u rodziców, a ja z moją przyjaciółką u mnie, wyszłam na chwilę po jabłka... no i cały wieczór było ok... ona poszła do domu... babcia później chciała nam wnukom dac pieniążki i mówi, że nie ma portfela pierwsze podejrzenie poszło na NIĄ... ja zapłakana zaprzeczałam, nie wierzyłąm, że mogłaby coś takiego mi zrobić, no nie ona! mój tata pojechał do niej do domu, było przed północą, powiedział jej rodzicom, że chce pogadać z M. bo niby mnie nie ma w domu... no i rzeczywiście, zabrała ten portfel... jej rodzice się od mojego niczego nie dowiedzieli... potem niby się z nią spotykałam, ale w krótkim czasie wszystko upadło... pochodziła z dość ubogiej rodziny, może to był powód...

[SerenaVDW]

Żeby o 20 zl robic takie cyrki? ( chodzi mi o nie a nie o Ciebie) Opowiadac jakies durne wyssane z palca bajeczki? Te Twoje kolezanki to rzeczywiscie maja zarowno problemy z moralnoscia jak i psychiczne. Stare babya zachowuja sie jak ostatnie szczeniary. Olej je i sie nie przejmuj. Takie "przyjaciolki" jak one to mozna conajwyzej dodiabla poslac. I ja na Twoim miejscu nie ukrywalabm przed reszta ludzi z roku co z nich za agentki

[c640cdfa886255292692728c9c3f51a456c1754b_657ce90228a24]

Napisane przez cholernarejestracja

Przepraszam, ale złotyCH!

Też miałam to napisać, bo po oczach bije.

Ciebie, autorko, rozumiem, ale ich kompletnie nie. Wielka teoria spiskowa jak nie oddać komuś 20 zł Trudno, olej je i tyle.

[anyes]

To naprawdę dobre. Natłumaczyły się, nawyjaśniały i przepraszały, ale 20 zł nie oddały. Niezłe te koleżanki.
No cóż. 30 osób na roku to mało, ale pozostało jeszcze 26. Myślę, że powinnaś zerwać z tymi "koleżankami" kontakt. Co najwyżej kontaktu tylko tyle, ile to konieczne. Pozostali koledzy i koleżanki z roku prawdopodobnie o niczym nie wiedzą, więc nie ma dla nich znaczenia konflikt między wami. Wydaje mi się, że nic nie stoi na przeszkodzie, żebyś się kumplowała z innymi.

[201803290936]

"Przyjaźń" (czyli koleżeństwo, które mylimy z PRAWDZIWĄ przyjaźnią) często kończy się tam, gdzie się zaczyna kasa. Cóż, dostałaś ważną lekcję życia za 60 zł - pociesz się tym, że niektórzy muszą płacić za rozmaite lekcje i po kilka tysięcy złotych (jak np. mnie się zdarzyło). Więc i tak tanio .

[Butelka]

Cóż, sprawa smutna i beznadziejna, nawet jeżelibyście się pogodziły to i tak byłoby między Wami nieprzyjemnie... Jeśli chodzi o wielkość kwoty, o którą poszła kłotnia, to racja, nie jest to zawrotna suma, ale tu przecież bardziej chodzi o ZASADĘ i ETYKĘ. Współczuję ci takich koleżanek, obyś na przysżłość ich unikała

[Szarlotka7891]

Fakt, 20 zł to nie dużo, ale chodzi o zasady, mnie też zdenerwowało by takie zachowanie, zwłaszcza osób które wcześniej uważałam za przyjaciół.
Myślę, że może to kwestia wychowania, środowiska w jakim dorastały?
Ja wyznaję zawsze tak zasadę, ze sama nigdy nie pożyczam kasy od nikogo, ani nikomu, no i mam święty spokój

Tak w ogóle to nie rozumiem, dlaczego Ty założyłaś za nie, po te 20 zł, skoro one i tak się wyprowadzały na drugi dzień, to od razu mogły wyłożyć kasę i zapłacić

[ZaQ85]

po 1 słowo "przyjaciółka".Ważne słowo oznaczające kogoś kto wie o Tobie wszystko,kto sprawdza się w każdej sytuacji,na kogo zawsze możesz liczyć. Jak widać w tym przypadku zostało one użyte na wyrost. Ktoś kto robi afere o oddanie 20 zł nie zasługuje,żeby być tak nazywanym. po 2 jeśli ktoś się tak zachowuje,kłamie,szuka wymówek,nie jest wart podtrzymywania dłużej znajomości i szarpania sobie nerwów. Wspólne mieszkanie z kimś,swobodne rozmowy,imprezy itd nie awansują jeszcze takiej osoby do miana przyjaciela. Przyjaciel,przyjaciółka to osoba ktora jest sprawdzona w każdej sytuacji,nigdy nie zawiedzie,a na takie coś można pracować latami. a i to nie zawsze się okaże że dana osoba rzeczywiście jest tym prawdziwym przyjacielem wniosek krótkilać pieniądze,olać fałszywe osoby i zacząć żyć bez wspominania przykrości z ich strony