A kto studiuje prawo? - ZBIORCZY

[MdM]

Kancelarii nie bedzie duzo wiecej, poniewaz ich ilosc jest ograniczona przez ustawe. Po prostu wiele z tych ludzi zostanie adwokatami/notariuszami czy radcami, ktorzy nie moga znalezc pracy w swojej profesji.

[anciaahk]

Napisane przez kaasiia

to problem Izb. Muszą znaleźć każdemu promotora Ale wyobraź sobie, co będzie za 3 lata, jak Ci ludzie zdadzą egzamin końcowy - już teraz jest kancelarii od groma.

Nie na każdej aplikacji. Poza tym patron to nie wszystko, możesz się z nim spotkać raz w tygodniu, nie musi Cię zatrudnić, a bez zatrudnienia nie nabędziesz doświadczenia np. przy sporządzaniu aktów notarialnych. Poza tym po skończonej aplikacji notarialnej nie jest się od razu notariuszem, wymagana jest asesura...
Notariat to nadal zamknięty temat. Poza tym na nową kancelarię zgodę wyraża ministerstwo po zasięgnięciu opinii izby.... Zamknięty krąg.

[kaasiia]

A wtedy?Myślę, że zaczynając studia, robiąc aplikację, czyli 8 lat dużego wysiłku, nikt nie marzy, żeby pracować w Urzędzie jakimś, na stanowisku administracyjnym,

[anciaahk]

Dlatego wybierając aplikację trzeba o tym myśleć zawczasu. Dobry przykład podałaś na specjalizację, myślę że wielu absolwentów prawa tej możliwości nie wykorzystuje.

[MdM]

Z reguly patrona trzeba niestety szukac samemu. Sama pomagalam znajomej znalezc promotora, bo bylo ciezko i nie mogla znalezc.

[kaasiia]

Mysle, że są specjalizacje, które naprawdę mogą nam dużo dać w życiu, i tu bez aplikacji (jak dla mnie--> budowlane, autorskie.)

---------- Dopisano o 19:24 ---------- Poprzedni post napisano o 19:21 ----------

Najgorszy jest mit społeczeństwa:
studiuje prawo, więc będzie mięc kupę kasy.
A tu trzeba jeszcze studia skończyć, dostać się na aplikację najlepiej, znaleźć promotora, uczyć się, uczyć i dopiero w wieku 28/29 lat można zacząć zarabiać, bo oczywiście pieniędzy, które zarabia się na aplikacji nie można w ogóle uznać za pensję, co najwyżej za jałmużnę.

[anciaahk]

Napisane przez kaasiia

pieniędzy, które zarabia się na aplikacji nie można w ogóle uznać za pensję, co najwyżej za jałmużnę.

Tui się nie zgodzę, pisałam wcześniej o licznych przypadkach, jak osoby pracujące u patrona na aplikacji naprawdę nieźle zarabiały i to na mojej prowincji. Kwestia szczęścia i determinacji.

[MdM]

Napisane przez kaasiia

Najgorszy jest mit społeczeństwa:
studiuje prawo, więc będzie mięc kupę kasy.
A tu trzeba jeszcze studia skończyć, dostać się na aplikację najlepiej, znaleźć promotora, uczyć się, uczyć i dopiero w wieku 28/29 lat można zacząć zarabiać, bo oczywiście pieniędzy, które zarabia się na aplikacji nie można w ogóle uznać za pensję, co najwyżej za jałmużnę.

Za jalmuzne to moze nie, ale fakt faktem, ze zarabia sie malo i jesli chce sie zalozyc w tym czasie rodzine to z finansami moze byc ciezko. Zalezy jeszcze oczywiscie od lokalizacji, w Wawie mozna na aplikacji spokojnie zarabiac 2000-2500zl, ale nie wolno zapominac, ze wynajem mieszkania 2 pokojowego to co najmniej 1000-1500zl, bilet miesieczny na komunikacje to cos kolo 80zl, a jak sie ma samochod to jeszcze wiecej, bo to paliwo plus ubezpieczenie, jesc tez trzeba, ciuchy jakies, ksiazki, telefon. Jak sie ma dziecko to juz w ogole.

A spoleczenstwem to w ogole nie ma sie co przejmowac. Ja juz dawno to olalam.

Swoja droga, nie wiem czy wiecie, ale przecietny Polak zarabia 3080zl. Ciekawa jestem czy to ci ludzie wiecej zarabiajacy tak zawyzaja wyniki czy faktycznie tyle sie zarabia, ale wielu ludzi nie chce sie przyznac do tego.

[_vixen_]

Napisane przez MdM

Ten problem juz sie pojawil, bo duza czesc z tych ludzi nie moze znalezc promotora. Aplikantow np notarialnych jest wiecej niz samych notariuszy w okregu.

Moja znajoma bardzo dobrze zdała egzamin na aplikacją notarialną, zresztą od zawsze wiedziała, że chce być notariuszem. Teraz szuka patrona, podejmie "pracę" nawet w ramach wolontariatu.
A jak się znajdzie pierwszego lepszego patrona, to i tak człowiek niczego się nie nauczy i kolejne lata pójdą na marne.
Dzięki bardzo za taki układ, do 27 roku życia na utrzymaniu rodziców i nie wiadomo, co dalej. Gdy w tym czasie wiele osób znajomych będzie już dobrze zarabiać.
Aplikacja jest dla osób naprawdę mocno zdeterminowanych, albo z zamożnych domów czy mających dobrze zarabiającego partnera. Najlepiej jeszcze z odpowiednimi koneksjami.

[kaasiia]

W Polsce zarobki są do 4-5 tys. Potem jest przepaść i mamy menegerów, dyrektórem w stolicy z pensjami 10-15 tys i to oni chyba tak zawyzaja srednia.
Tak jak pisalam wyzej, Moj M nie ma aplikacji, a zarabia jednak powyzej przecietnej. Mamy jednak wielu znajomych na aplikacji, ktorzy pracuja za najnizsza krajowa! (mieszkam w Łodzi i u nas tak wygląda sytuacja). Znam kilka przypadków, gdzie na aplikacji Panu Y żona zaszła w ciąże i musiał ją przerwać i zmienić pracę(byla to sędziowska),żeby utrzymać powiększającą się rodzinę

[oliwka__]

Wynagrodzenie na aplikacji zależy i wyłącznie od woli twojego patrona, i taka jest prawda. Jeden chce się dorobić na aplikancie drugi traktuje go jak człowieka równego sobie i uczciwie płaci za jego ciężką niekiedy prace.

Przykład: 2 koleżanki szukały praktyki 1 szukała na siłe druga niekoniecznie była jedna pani radca i niezbyt miła co chwile mówiła że niema czasu więc ta co niekoniecznie chciała odpuściła ta co chciała bardzo łaziła i łaziła no i ja przyjeli na praktyki bez odpłatnie ta która niekoniecznie chciała znaleśc znalazła starszego radce
A sedno tkwi w tym że ta co poszła do Pani jest wyzywana przy ludziach od k... sz.... itp. itd i siedzi tam co każdy jej się dziwi traktwoana jest podle ubliżają jej strasznie, ta co znalazła starszego sympatycznego Pana radce w ciagu 2 tygodniu nauczyła się więcej niż w czasie 5 lat studiów! Szanowny Pan poświęcał jej każdy czas wolny ba!! po tygodniu zabarła pracownice na obiad bo miał urodziny i zeby nie było nie chodzi o wiek chodzi o wychowanie ten Radca ma syne w wieku 32 lat który jest tak samo miły uczynny i z miła checią bierze wszytskich żeby czegoś nauczyć tych co dopiero zaczynają choć sam wielkiego doświadczenia jeszcze nie ma

I tak samo jestz wynagrodzeniem od patrona naprawdę zależy się na kogo trafi ale też powiedzmy sobie szczerze że szukamy patronów i idziemy do takich którzy mogą nas czegoś nauczyć bo przyklad pani która przy wsyztskich swoich pracowników nawet tych co za darmo dla niej robia wyzywa od najgorszych nie jest wymarzonym patronem i predzje czy później zrezygnujemy tymbardziej że na aplikacji mamy też egzaminy

[AmericanGirl]

Napisane przez _vixen_

Moja znajoma bardzo dobrze zdała egzamin na aplikacją notarialną, zresztą od zawsze wiedziała, że chce być notariuszem. Teraz szuka patrona, podejmie "pracę" nawet w ramach wolontariatu.
A jak się znajdzie pierwszego lepszego patrona, to i tak człowiek niczego się nie nauczy i kolejne lata pójdą na marne.
Dzięki bardzo za taki układ, do 27 roku życia na utrzymaniu rodziców i nie wiadomo, co dalej. Gdy w tym czasie wiele osób znajomych będzie już dobrze zarabiać.
Aplikacja jest dla osób naprawdę mocno zdeterminowanych, albo z zamożnych domów czy mających dobrze zarabiającego partnera. Najlepiej jeszcze z odpowiednimi koneksjami.

Będąc na aplikacji nie trzeba pracować tam jak na etacie , codziennie . Można tylko kilka dni w tygodniu poświęcić na aplikację a resztę na jakąś inną pracę .
Co do bycia na utrzymaniu u rodziców to , tak jak już pisałam , tylko indywidualna decyzja każdego studenta/aplikanta . Można być niezależnym , samemu na siebie zarabiać i mimo wszystko podążać wyznaczoną ścieżką kariery . Nie trzeba żerować na rodzicach .
Sama nie jestem ani z zamożnej rodziny , ani nie mam faceta zarabiającego niewiadomo ile , ani nie mam rodziny prawniczej , ani nie mam zbytnio znajomości .. ale nie widze powodu dla którego nie miałabym starać się być prawnikiem /aplikantem/radcą . Gdybym miała myśleć takimi schematami to nie wiem czym miałabym się w życiu zajmować . Może pracować na kasie w tesco .. ale nie tam chyba też nie zarobiłabym tyle żeby się uniezależnić i nie być na utrzymaniu rodziców .

[kaasiia]

No tak, kasa w Tesco nie jest pociągająca

[anciaahk]

American Girl, wydaje mi się, że bez pracy na etacie nie nauczysz się tyle, ile potrzeba, głównie myślę o aplikacji notarialnej, bo tą się najbardziej interesowałam. Spotkanie 1xtygodniu z patronem plus zajęcia teoretyczne to zdecydowanie za mało. Poza tym potem i tak potrzebna jest bodajże 2-letnia asesura u innego notariusza.
Ale myślę, że nie musi być to czas zarabiania jałmużny, pewnie też kwestia szczęścia.

[kaasiia]

dziewczyny, a gdzie studiujecie/studiowałyscie?

[_vixen_]

Napisane przez AmericanGirl

Sama nie jestem ani z zamożnej rodziny , ani nie mam faceta zarabiającego niewiadomo ile , ani nie mam rodziny prawniczej , ani nie mam zbytnio znajomości .. ale nie widze powodu dla którego nie miałabym starać się być prawnikiem /aplikantem/radcą . Gdybym miała myśleć takimi schematami to nie wiem czym miałabym się w życiu zajmować . Może pracować na kasie w tesco .. ale nie tam chyba też nie zarobiłabym tyle żeby się uniezależnić i nie być na utrzymaniu rodziców .

Poczekaj, aż będziesz kończyć studia i zaczniesz oceniać REALNIE swoje szanse na aplikację, czy czasem się Tobie nie odmieni.
Nie opisywałam przypadku jakiegoś lesera, co przebrnął studia na samych 3, tylko baaardzo ambitną osobę z rodziny dobrze sytuowanej.
Tym bardziej, że teraz jest problem nawet z praktykami w czasie studiów, przyjęli tyle osób na aplikację. Chętnych do wykonywania roboty za darmo jest aż nadto, więc po co mecenas ma komuś płacić?

A aplikacja ma sens tylko wtedy, gdy ma się zaangażowanego patrona - i tu odzywają się znajomości, koneksje, układy i wkręcanie swoich do co atrakcyjniejszych kancelarii.
Inaczej można nawet dostać się na aplikację, dostać olewającego Ciebie patrona, żeby przeżyć pracować byle gdzie - i potem nie zdać nawet egzaminu kończącego aplikację, co się często zdarza.
Aha, no i znajdź godziwie płatną pracę na kilka dni w tygodniu...

Wszyscy tak gadają, że co tam schematy, znajomości i tak dalej. A potem faktycznie przekonują się, że bez tego jest bardzo trudno. Nie mówię, że to niemożliwe, ale to generalnie ciężkie zadanie.

[MdM]

Napisane przez _vixen_

Poczekaj, aż będziesz kończyć studia i zaczniesz oceniać REALNIE swoje szanse na aplikację, czy czasem się Tobie nie odmieni.
Nie opisywałam przypadku jakiegoś lesera, co przebrnął studia na samych 3, tylko baaardzo ambitną osobę z rodziny dobrze sytuowanej.
Tym bardziej, że teraz jest problem nawet z praktykami w czasie studiów, przyjęli tyle osób na aplikację. Chętnych do wykonywania roboty za darmo jest aż nadto, więc po co mecenas ma komuś płacić?

A aplikacja ma sens tylko wtedy, gdy ma się zaangażowanego patrona - i tu odzywają się znajomości, koneksje, układy i wkręcanie swoich do co atrakcyjniejszych kancelarii.
Inaczej można nawet dostać się na aplikację, dostać olewającego Ciebie patrona, żeby przeżyć pracować byle gdzie - i potem nie zdać nawet egzaminu kończącego aplikację, co się często zdarza.
Aha, no i znajdź godziwie płatną pracę na kilka dni w tygodniu...

Wszyscy tak gadają, że co tam schematy, znajomości i tak dalej. A potem faktycznie przekonują się, że bez tego jest bardzo trudno. Nie mówię, że to niemożliwe, ale to generalnie ciężkie zadanie.

Trudne to jest generalnie wszystko. Nawet samo zycie.

[anciaahk]

Napisane przez MdM

Trudne to jest generalnie wszystko. Nawet samo zycie.

Świetna i treściwa puenta

[AmericanGirl]

Napisane przez anciaahk

American Girl, wydaje mi się, że bez pracy na etacie nie nauczysz się tyle, ile potrzeba, głównie myślę o aplikacji notarialnej, bo tą się najbardziej interesowałam. Spotkanie 1xtygodniu z patronem plus zajęcia teoretyczne to zdecydowanie za mało. Poza tym potem i tak potrzebna jest bodajże 2-letnia asesura u innego notariusza.
Ale myślę, że nie musi być to czas zarabiania jałmużny, pewnie też kwestia szczęścia.

Napisane przez _vixen_

Poczekaj, aż będziesz kończyć studia i zaczniesz oceniać REALNIE swoje szanse na aplikację, czy czasem się Tobie nie odmieni.
Nie opisywałam przypadku jakiegoś lesera, co przebrnął studia na samych 3, tylko baaardzo ambitną osobę z rodziny dobrze sytuowanej.
Tym bardziej, że teraz jest problem nawet z praktykami w czasie studiów, przyjęli tyle osób na aplikację. Chętnych do wykonywania roboty za darmo jest aż nadto, więc po co mecenas ma komuś płacić?

A aplikacja ma sens tylko wtedy, gdy ma się zaangażowanego patrona - i tu odzywają się znajomości, koneksje, układy i wkręcanie swoich do co atrakcyjniejszych kancelarii.
Inaczej można nawet dostać się na aplikację, dostać olewającego Ciebie patrona, żeby przeżyć pracować byle gdzie - i potem nie zdać nawet egzaminu kończącego aplikację, co się często zdarza.
Aha, no i znajdź godziwie płatną pracę na kilka dni w tygodniu...

Wszyscy tak gadają, że co tam schematy, znajomości i tak dalej. A potem faktycznie przekonują się, że bez tego jest bardzo trudno. Nie mówię, że to niemożliwe, ale to generalnie ciężkie zadanie.

Zdaję sobie z tego sprawę , że nauczysz się więcej jeśli będziesz mieć z tym styczność codziennie . Ale jeśli już nie masz szans na znalezienie kogoś kto cie przyjmie na etat , albo nie bedziesz w stanie się utrzymac za to co zaproponuje ci patron , to lepsza taka aplikacja niż zadna . Moim zdaniem .

No to skoro zawód prawnika i aplikacja są takie złe i nawet nie ma co marzyć żeby zostać np notariuszem , bo przecież trzeba myśleć REALNIE - to może poda mi ktoś przykład zawodu/kierunku studiów , który zagwarantuje mi , bez większego wysiłku (w końcu 5lat studiów i aplikacja to wysiłek , więc nie ma co się nawet starać) dobrze płatną pracę , którą będe wykonywać z zainteresowaniem , gdzie nie będzie niebezpieczeństwa , że po ukończeniu 5lat (a może lepiej 3..) nie będe bezrobotna ..

A tak z ciekawości Vixen , czym się zajmujesz?

Po żadnym kierunku nie ma się pewności , że będzie się tym kim się chce być . Nie ma się pewności , że znajdzie się prace o jakiej się marzyło . Nie ma się pewności , że będziemy zarabiać tyle ile chcemy . W każdym zawodzie znajdą się osoby zaradne , które swoją cięzką pracą osiągnęły to co chciały - nie koniecznie po znajomości . I znajdą się takie które nie dostaną pracy . To , że się jakieś studia skończy to niewiele teraz znaczy . Liczy się determinacja , zacięcie , doświadczenie . Ja wiem co chcę robić za X lat i póki nic nie stoi na przeszkodzie to do tego dąże . Jeśli coś pójdzie nie tak to za jakiś czas i przynajmniej nie będe miała do siebie pretensji , że nie próbowałam robić tego co chciałam . Jak już wspomniałam , aplikacja to tylko jedna z kilku rzeczy , które chce robić . Jakoś nie martwie się o przyszłośc i nie pisze czarnych scenariuszy . Jak bym miała myśleć , że po prawie i tak będe zasuwać gdzies w urzedzie za 1500zł (jak Bóg da) , na aplikację się nie dostanę itd .. to nawet nie chciałoby mi się iśc na żadne studia no bo i po co . Za 1500zł to ja moge dziś pracować na wspomnianiej już kasie w tesco . A póki co mam cel , marzenia i do nich dąże .
Dla kogoś te 8 lat może być marnowaniem czasu , a dla mnie marnowaniem czasu może być studiowanie pedagogiki , politologii , filozofi , polonistyki .. Ci to się powinni martwić o pracę i szukać znajomości .

[_vixen_]

Napisane przez AmericanGirl

Zdaję sobie z tego sprawę , że nauczysz się więcej jeśli będziesz mieć z tym styczność codziennie . Ale jeśli już nie masz szans na znalezienie kogoś kto cie przyjmie na etat , albo nie bedziesz w stanie się utrzymac za to co zaproponuje ci patron , to lepsza taka aplikacja niż zadna . Moim zdaniem .

Jak dla mnie to nieprawda, że taka aplikacja jest lepsza niż żadna, bo potem bardzo dużo osób oblewa egzaminy kończące aplikację.

Ludzi kończących prawo jest mnóstwo, a ilu tak naprawdę zostanie dobrze zarabiającymi, cenionymi adwokatami? Zresztą popatrzcie na wydziały prawa, tam często jest jedna wielka rodzina

A ja się zajmuję...obserwacją i rozmyślaniem

I nie jestem taka pewna, czy sytuacja absolwenta politologii tak drastycznie się rózni od absolwenta prawa :P

[anciaahk]

Napisane przez AmericanGirl

Zdaję sobie z tego sprawę , że nauczysz się więcej jeśli będziesz mieć z tym styczność codziennie . Ale jeśli już nie masz szans na znalezienie kogoś kto cie przyjmie na etat , albo nie bedziesz w stanie się utrzymac za to co zaproponuje ci patron , to lepsza taka aplikacja niż zadna . Moim zdaniem .


Po żadnym kierunku nie ma się pewności , że będzie się tym kim się chce być . Nie ma się pewności , że znajdzie się prace o jakiej się marzyło . Nie ma się pewności , że będziemy zarabiać tyle ile chcemy . W każdym zawodzie znajdą się osoby zaradne , które swoją cięzką pracą osiągnęły to co chciały - nie koniecznie po znajomości . I znajdą się takie które nie dostaną pracy . To , że się jakieś studia skończy to niewiele teraz znaczy . Liczy się determinacja , zacięcie , doświadczenie .

Wycięłam najważniejsze, ale w sumie ze wszystkim się zgadzam. Najlepiej założyć ręce i nie iść na studia, bo po niczym nie ma pracy, ewentualnie iść na politechnikę, bo niej praca na pewno jest . Tylko własna determinacja doprowadzi do celu.
Każdą pracę, jaką miałam, dostałam bez koneksji, awanse również. Ale w swoim zawodzie osiągnęłam już to co chciałam, stąd pomysł o prawie. I wierzę, że to też się uda.
A że realia są takie a nie inne - trudno, przecież jakoś w tym kraju trzeba żyć. A prawnik po rodzinie to dla mnie nie zawsze wybitny prawnik, jeszcze życie takich prawników zweryfikuje.

[_vixen_]

No cóż, oby się nikt nie przekonał na własnej skórze, jak to pracy u patrona nie dostanie, tylko będzie traktowany jak przysłowiowy wrzód na tyłku, bo będzie tam zatrudniony syn lub córka kolegi mecenasa

I nie twierdzę, że sukces jest niemożliwy i nic, tylko do grobu się kłaść albo w kolejkę do pośredniaka dostawać, ale pogadajcie z osobami (często zdolnymi, pracowitymi, z doświadczeniem), które zdały egzamin na aplikację w tym roku i desperacko szukają patronów.

[lenor]

Napisane przez anciaahk

Najlepiej założyć ręce i nie iść na studia, bo po niczym nie ma pracy, ewentualnie iść na politechnikę, bo niej praca na pewno jest .

Ciekawe, znam wielu absolwentów politechniki i żaden nie pracuje w zawodzie.

[_vixen_]

Bo studia to z założenia nie szkoła zawodowa, żeby zawsze po nich "w zawodzie" pracować

[amelinka]

Napisane przez AmericanGirl

Po żadnym kierunku nie ma się pewności , że będzie się tym kim się chce być . Nie ma się pewności , że znajdzie się prace o jakiej się marzyło . Nie ma się pewności , że będziemy zarabiać tyle ile chcemy . W każdym zawodzie znajdą się osoby zaradne , które swoją cięzką pracą osiągnęły to co chciały - nie koniecznie po znajomości . I znajdą się takie które nie dostaną pracy . To , że się jakieś studia skończy to niewiele teraz znaczy . Liczy się determinacja , zacięcie , doświadczenie .

Racja, w życiu pewna jest tylko śmierć i podatki.

[AmericanGirl]

Napisane przez _vixen_

Jak dla mnie to nieprawda, że taka aplikacja jest lepsza niż żadna, bo potem bardzo dużo osób oblewa egzaminy kończące aplikację.

Ludzi kończących prawo jest mnóstwo, a ilu tak naprawdę zostanie dobrze zarabiającymi, cenionymi adwokatami? Zresztą popatrzcie na wydziały prawa, tam często jest jedna wielka rodzina

A ja się zajmuję...obserwacją i rozmyślaniem

I nie jestem taka pewna, czy sytuacja absolwenta politologii tak drastycznie się rózni od absolwenta prawa :P

Po politologii większość ludzi nawet nie wie co może po tym robić ;]

Nie zauważyłam żeby u mnie na wydziale była jedna wielka rodzina . Wydaje mi się , że czasy kiedy na prawo zdawały tylko osoby , które miały prawniczą rodzinę lub wielkie znajomości dawno minęły . Tylko sposób myślenia ludzi z zewnątrz niewiele się zmienił . Wg normalnym jest to , że np syn czy córka prawnika idzie na takie same studia . Przez całe życie miała styczność z tym zawodem i być może ojciec zaszczepił w nim/niej zainteresowanie akurat tą dziedziną . Dla mnie to jest zrozumiałe . Zapewne takie osoby mają łatwiej , ale nie jest tak , że dzięki rodzicom dostają się na aplikację/zostają świetnymi prawnikami . Do tego również potrzeba własnej cięzkiej pracy i zaparcia .

Ludzi konczących prawo jest mnóstwo . Tak samo jak mnóstwo jest politologów , filologów , historyków .. Wszystkich zawodów na rynku jest mnóstwo . O wykształcenie znacznie łatwiej teraz niż to było kiedyś i bardzo cięzko trafić w niż . Jedynie jacyś ludzie kończący japonistyke czy inny egzotyczny kierunek mogą powiedzieć , że na rynku nie ma konkurencji . A tak poza tym to wszędzie jest konkurencja .

Żeby zostać cenionym adwokatem potrzeba na to lat . Tak samo jak w innym zawodzie , żeby wyrobić sobie nazwisko , zyskać uznanie - trzeba lat . Ilu politologów , lekarzy , historyków , dziennikarzy zostaje sławnymi , cenionymi uznanymi? Garstka . Ale to nie powód żeby nie rozwijac się akurat w tej dziedzinie . Skąd możesz mieć pewność , że akurat ty nie zostaniesz cenionym ekspertem/specjalistą w swojej dziedzinie za 20 lat ? Jeśli się nie będzie dążyć do celu to się niczego nie osiągnie i taka jest prawda .
Można wybrać najbardziej prestiżowy/przyszłościowy kierunek i nieznaleźć wymarzonej pracy . Ile jest przypadków , że jedni lekarze zarabiają mało a inni po 30 tys miesięcznie ? I to , że akurat np znasz lekarza który zarabia o wiele za mało nie znaczy , że żaden inny lekarz nie ma szansy na bycie świetnym i dobrze opłacalbym lekarzem . Tak samo jest z prawnikami . To , że znasz osoby (ambitne,zdolne,doświadcz one) , którym się niepowiodło nie znaczy , że innym tez się niepowiedzie . A to , że trudno o aplikację czy o dobrą pracę nie znaczy , że nie mamy się o to starać . Przecież nie chodzi o to , żeby zawsze isc na łatwiznę . Przynajmniej ja nie mam takiego zamiaru .

Co do aplikacji to można ją oblać nawet będąc na aplikacji z etatem .

[anciaahk]

Napisane przez lenor

Ciekawe, znam wielu absolwentów politechniki i żaden nie pracuje w zawodzie.

Dlatego na końcu zdania był .

[_vixen_]

AmericanGirl - teoretycznie masz rację, ja to wszystko wiem
Życze Ci szczerze, żebyś nigdy się nie przejechała i nie musiała zweryfikować swoich opinii.
Mam czasem wrażenie, że jeszcze dużo wody chyba w Wiśle upłynie, zanim środowiska prawnicze będą przypominały np. informatyków - jak informatyk jest naprawdę dobry, to nikogo nie interesuje, czym jest dzieckiem i kogo zna.

[aanik]

.

[anciaahk]

American Girl, przynajmniej z tego co pisze, jest osobą bardzo zdecydowaną i zdeterminowaną. Ja tam wierzę, że jej się uda .