być czy nie być z kobietą...oto me pytanie - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Seks

Notka

Seks Tutaj porozmawiasz o seksie. Masz pytania związane z życiem seksualnym lub szukasz porady? Dołącz do nas. Podziel się doświadczeniem, dodaj opinię.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2010-01-08, 12:02   #1
badboy123
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 10

być czy nie być z kobietą...oto me pytanie


Mam pytanie do kobiet, aby spojrzały na to swoim okiem. Jako facet nie potrafię obiektywnie spojrzeć (oczywiście ktoś czytający parę słów na forum też nie do końca, ale zawsze jest to impuls do dalszych przemyśleń).
Jestem już kilka długich lat z kobietą, która jest jak miód. Do rany przyłóż. Dwa gołąbki. Niestety jest pewno ale.
Od kiedy się znamy (od pierwszej wspólnej nocy) kłócimy się. Schemat zawsze ten sam (i nie chodzi tu o sprawy łóżkowe, ale pierdoły. Przynajmniej z punktu widzenia faceta): Ona ma jakąś wizję sytuacji, romantycznego wieczoru etc. Ja nie robię tego co ona oczekuje i wtedy się zaczyna. Wybuch wulkanu. Zmiana o 180 stopni. Zaczynają się bolące słowa, a ostatnimi czasy (kilka lat) za każdym razem mówi, że związek nie ma sensu i że jest w nim nieszczęśliwa. Dla mnie podręcznikowy zespół alicji w krainie czarów. Niestety coraz gorzej znoszę te kłótnie. I ja i ona mamy czarne myśli (chwila złości) i nawet raz się na krótko rozstaliśmy (bardzo to przeżyłem, ale ona wróciła ze łzami że żyć beze mnie nie może, ja w sumie wtedy też, a teraz zaczynam sobie to wyobrażać, bo moja psychika słabnie i chemia nie ta co przy początkowym zauroczeniu). Tak czy siak stawia sprawy na ostrzu noża (chyba żeby mną poruszyć), a potem jak już mówię "ochodzę, bo zwariuję", to ona wtedy strasznie rozmięka i musiałbym mieć serce z kamienia, aby nie dać nam szans. Tylko ile razy? To już jest toksyczne. Pomimo to, pomiędzy kłótniami potrafimy mieć piękne chwile i prowadzić normalne życie. Ale co z tego? Moja psychika cierpi coraz bardziej. Nawet jak się pogodzimy, to już coraz częściej trudno mi odbudować nadwątlone uczucie. Ono jakoś zanika, a jak je odbuduję to znowu BACH! po głowie. Do tego dochodzi praktyczny brak pożycia,a mi jako facetowi cholernie tego brakuje. Generalnie kobieta z którą jestem ma same problemy z sobą. Wiem, że nie ma na świecie ideałów, ale czy to jest normalny związek? Nie twierdzę, że to wszystko jej wina, ale sama przyznaje że wybuchowość jest jej wadą. ma też dużo zalet i cech które lubię (inaczej dawno bym zerwał).Jest ciepła i uczuciowa, aczkolwiek jak sami stwierdzicie sfera emocjonalna jest mocno pokręcona.
W momentach kiedy już jest bardzo źle i prawie odchodzę, to targają mną wyrzuty sumienia, że ona w sumie mnie kocha (choć już zaczyna sama podawać to w wątpliwość, tym nie mniej zachowanie sugeruje że uczucie gdzieś jest). Nie chcę być kimś kto porzuca drugą osobę, a każdy związek jaki miałem traktowałem z najwyższą powagą. Ponieważ jednak w chwilach złości mówi o tym jaka jest nieszczęśliwa, to zaczynam mieć wątpliwości w stylu: a co jak pojawi się ten tajemniczy ktoś? Z bukietem kwiatów i romantyczny (a nie taki nudny realista jak ja).
Z drugiej strony nie wiem czy nie zniszczę jej życia odchodząc. Faceci mają łatwiej w życiu. Nie wiem co robić? Kolejny raz mówić "spróbujmy" czy jednak dać nam obojgu szansę na odnalezienie się w życiu. Co myślicie?
badboy123 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-01-08, 12:17   #2
nadia24l
Raczkowanie
 
Avatar nadia24l
 
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: W-wa
Wiadomości: 212
Dot.: być czy nie być z kobietą...oto me pytanie

ja gdybym była w takiej sytuacji jednak wolałabym się rozstać, bo nie bardzo widać poprawę w Waszych relacjach,
jesteście długo, znacie się dobrze, a mimo to nic się nie zmnienia na lepsze i nie liczyłabym, ze kiedys sie zmieni skoro do tej pory zmiany nie ma
nadia24l jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-01-08, 12:38   #3
Taani
Zakorzenienie
 
Avatar Taani
 
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 4 357
Dot.: być czy nie być z kobietą...oto me pytanie

kłótnie to rzecz normalna w związku i zdrowa ale do czasu... jeśli z kłotni nie wynika jakaś próba zmiany na lepsze. Nie sztuką jest się nie kłócić, ale sztuką jest się pogodzić!
ja uważam, że powinieneś zawalczyć o ten związek. Jak ona zaczyna wybuchać to po prostu wychodź, gwarantuję, że jak wrócisz po godzinie to już będzie miękka a potem już na spokojnie porozmawiajcie dlaczego znowu doszło do kłótni i co można spróbować zmienić. Jeśli trwacie w związku już wiele lat to może Ona jest trochę nieszczęśliwa bo niepewna przyszłości. Może nie wie czy chcesz z nią zostać na zawsze, skoro jesteście już ze sobą długo, a związek się nie rozwija. Ty też musisz zastanowić się czy to jest dziewczyna, z którą chcesz się zestarzeć. Jeśli tak, to może już czas sformalizować ten związek? A jeśli nie jesteś tego pewien to lepiej rozstańcie się w zgodzie. Bo najbardziej niszczysz jej życie będąc z nią z przyzwyczajenia, a nie z miłości
Taani jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-01-08, 13:10   #4
badboy123
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 10
Dot.: być czy nie być z kobietą...oto me pytanie

widzisz...tylko problem jest taki:
ja człowiek spokojny raczej kiszę w sobie...
ona - rzuca wiele słów i bardzo gorzkich (ja bardzo się powstrzymuję i tego nie robię, co zwiększa moją frustrację, bo emocje pozostają we mnie), ale mimo to stara się. Te problemy z niczego nie wynikają, dlatego poddała się psychoterapii.
Tylko ja niestety sądzę, że natury człowieka nie da się zmienić. Można być coraz bardziej świadomym swych wad, ale nie sposób się zmienić i z introwertyka stać się np. ekstrawertykiem. Ona stara się pracować nad sobą i wiem że bardzo (!) tego pragnie, ale problem jest taki że niewiele się zmienia i schemat kłótni pozostaje ten sam. Moim zdaniem ma ona wygórowane oczekiwania w stosunku do życia powodujące czasami frustracje i sama przyznaje pewną niedojrzałość w tym zakresie. Chciałaby gwiazdkę z nieba, choć potrafi też realnie spojrzeć (tyle że chyba jednak emocje biorą górę). Ja teoretycznie wiem czego ona oczekuje, ale jak już coś robię to często zaczynam to postrzegać jako coś sztucznego. Prosty przykład: ja praktycznie nie prawię komplementów (bardzo rzadko). Jestem w stanie się przymusić, ale mam wrażenie że to jakoś nie wypływa ze mnie. Kobiety lubią komplementy, a dla mnie fakt wypróżnienia całego talerza z jedzeniem już świadczy o tym że coś smakuje, więc po co strzępić język? Wiem, wiem....niewiele kobiet może to zaakceptuje, ale nie poradzę: taki jestem. Mam za to wiele zalet (to nie moje słowa), które powodują że daję coś w zamian. Nikt nie jest kryształowy i nie twierdzę że sam taki jestem. Jestem czasami trudny, szczególnie uparty.
Cały czas targają mną wyrzuty, że może robię komuś krzywdę, że może po raz setny mam próbować i wszystko się powtórzy

---------- Dopisano o 13:54 ---------- Poprzedni post napisano o 13:42 ----------

widzisz...tylko problem jest taki:
ja człowiek spokojny raczej kiszę w sobie...
ona - rzuca wiele słów i bardzo gorzkich (ja bardzo się powstrzymuję i tego nie robię, co zwiększa moją frustrację, bo emocje pozostają we mnie), ale mimo to stara się. Te problemy z niczego nie wynikają, dlatego poddała się psychoterapii.
Tylko ja niestety sądzę, że natury człowieka nie da się zmienić. Można być coraz bardziej świadomym swych wad, ale nie sposób się zmienić i z introwertyka stać się np. ekstrawertykiem. Ona stara się pracować nad sobą i wiem że bardzo (!) tego pragnie, ale problem jest taki że niewiele się zmienia i schemat kłótni pozostaje ten sam. Moim zdaniem ma ona wygórowane oczekiwania w stosunku do życia powodujące czasami frustracje i sama przyznaje pewną niedojrzałość w tym zakresie. Chciałaby gwiazdkę z nieba, choć potrafi też realnie spojrzeć (tyle że chyba jednak emocje biorą górę). Ja teoretycznie wiem czego ona oczekuje, ale jak już coś robię to często zaczynam to postrzegać jako coś sztucznego. Prosty przykład: ja praktycznie nie prawię komplementów (bardzo rzadko). Jestem w stanie się przymusić, ale mam wrażenie że to jakoś nie wypływa ze mnie. Kobiety lubią komplementy, a dla mnie fakt wypróżnienia całego talerza z jedzeniem już świadczy o tym że coś smakuje, więc po co strzępić język? Wiem, wiem....niewiele kobiet może to zaakceptuje, ale nie poradzę: taki jestem. Mam za to wiele zalet (to nie moje słowa), które powodują że daję coś w zamian. Nikt nie jest kryształowy i nie twierdzę że sam taki jestem. Jestem czasami trudny, szczególnie uparty.
Cały czas targają mną wyrzuty, że może robię komuś krzywdę, że może po raz setny mam próbować i wszystko się powtórzy

---------- Dopisano o 14:02 ---------- Poprzedni post napisano o 13:54 ----------

Cytat:
Napisane przez Taani Pokaż wiadomość
Jak ona zaczyna wybuchać to po prostu wychodź, gwarantuję, że jak wrócisz po godzinie to już będzie miękka a potem już na spokojnie porozmawiajcie dlaczego znowu doszło do kłótni i co można spróbować zmienić. Jeśli trwacie w związku już wiele lat to może Ona jest trochę nieszczęśliwa bo niepewna przyszłości. Może nie wie czy chcesz z nią zostać na zawsze, skoro jesteście już ze sobą długo, a związek się nie rozwija. Ty też musisz zastanowić się czy to jest dziewczyna, z którą chcesz się zestarzeć. Jeśli tak, to może już czas sformalizować ten związek? A jeśli nie jesteś tego pewien to lepiej rozstańcie się w zgodzie. Bo najbardziej niszczysz jej życie będąc z nią z przyzwyczajenia, a nie z miłości
podany sposób nie działa...to raczej ciche dni. Problem narasta aż do wybuchu. Wszystko zależy od tego jaka była iskra.

Co do pewności, to masz rację, tylko że związek jest od lat formalny. Ona raczej ma charakter neurotyczny i wielu rzeczy się boi. Sama o tym wie, tylko co z tego ?
Ilości rozmów i prób zmian nie zliczę. Zawsze wychodzi na to, że coś nie tak zrobiłem. Zawsze ja daję impuls, aczkolwiek trudno mi w to uwierzyć (przy całym zrozumieniu swoich wad). Wydaje mi się, że ona już taka pozostanie: wybuchająca. Tylko to tak nas osłabiło, że ile można? Mój kolega przeżywa podobną sytuację i wtedy zastanawiam się "co on robi? przecież jego żona to wariatka? Ciągle mu robi sceny a on się kaja" ...i potem przychodzi refleksja: a jak jest u mnie? czyż nie podobnie?

---------- Dopisano o 14:07 ---------- Poprzedni post napisano o 14:02 ----------

Cytat:
Napisane przez Taani Pokaż wiadomość
Jak ona zaczyna wybuchać to po prostu wychodź, gwarantuję, że jak wrócisz po godzinie to już będzie miękka a potem już na spokojnie porozmawiajcie dlaczego znowu doszło do kłótni i co można spróbować zmienić. Jeśli trwacie w związku już wiele lat to może Ona jest trochę nieszczęśliwa bo niepewna przyszłości. Może nie wie czy chcesz z nią zostać na zawsze, skoro jesteście już ze sobą długo, a związek się nie rozwija. Ty też musisz zastanowić się czy to jest dziewczyna, z którą chcesz się zestarzeć. Jeśli tak, to może już czas sformalizować ten związek? A jeśli nie jesteś tego pewien to lepiej rozstańcie się w zgodzie. Bo najbardziej niszczysz jej życie będąc z nią z przyzwyczajenia, a nie z miłości
podany sposób nie działa...to raczej ciche dni. Problem narasta aż do wybuchu. Wszystko zależy od tego jaka była iskra.

Co do pewności, to masz rację, tylko że związek jest od lat formalny. Ona raczej ma charakter neurotyczny i wielu rzeczy się boi. Sama o tym wie, tylko co z tego ?
Ilości rozmów i prób zmian nie zliczę. Zawsze wychodzi na to, że coś nie tak zrobiłem. Zawsze ja daję impuls, aczkolwiek trudno mi w to uwierzyć (przy całym zrozumieniu swoich wad). Wydaje mi się, że ona już taka pozostanie: wybuchająca. Tylko to tak nas osłabiło, że ile można? Mój kolega przeżywa podobną sytuację i wtedy zastanawiam się "co on robi? przecież jego żona to wariatka? Ciągle mu robi sceny a on się kaja" ...i potem przychodzi refleksja: a jak jest u mnie? czyż nie podobnie?

---------- Dopisano o 14:10 ---------- Poprzedni post napisano o 14:07 ----------

Cytat:
Napisane przez Taani Pokaż wiadomość
Jak ona zaczyna wybuchać to po prostu wychodź, gwarantuję, że jak wrócisz po godzinie to już będzie miękka a potem już na spokojnie porozmawiajcie dlaczego znowu doszło do kłótni i co można spróbować zmienić. Jeśli trwacie w związku już wiele lat to może Ona jest trochę nieszczęśliwa bo niepewna przyszłości. Może nie wie czy chcesz z nią zostać na zawsze, skoro jesteście już ze sobą długo, a związek się nie rozwija. Ty też musisz zastanowić się czy to jest dziewczyna, z którą chcesz się zestarzeć. Jeśli tak, to może już czas sformalizować ten związek? A jeśli nie jesteś tego pewien to lepiej rozstańcie się w zgodzie. Bo najbardziej niszczysz jej życie będąc z nią z przyzwyczajenia, a nie z miłości
podany sposób nie działa...to raczej ciche dni. Problem narasta aż do wybuchu. Wszystko zależy od tego jaka była iskra.

Co do pewności, to masz rację, tylko że związek jest od lat formalny. Ona raczej ma charakter neurotyczny i wielu rzeczy się boi. Sama o tym wie, tylko co z tego ?
Ilości rozmów i prób zmian nie zliczę. Zawsze wychodzi na to, że coś nie tak zrobiłem. Zawsze ja daję impuls, aczkolwiek trudno mi w to uwierzyć (przy całym zrozumieniu swoich wad). Wydaje mi się, że ona już taka pozostanie: wybuchająca. Tylko to tak nas osłabiło, że ile można? Mój kolega przeżywa podobną sytuację i wtedy zastanawiam się "co on robi? przecież jego żona to wariatka? Ciągle mu robi sceny a on się kaja" ...i potem przychodzi refleksja: a jak jest u mnie? czyż nie podobnie?
badboy123 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-01-08, 13:14   #5
Taani
Zakorzenienie
 
Avatar Taani
 
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 4 357
Dot.: być czy nie być z kobietą...oto me pytanie

Cytat:
Napisane przez badboy123 Pokaż wiadomość
widzisz...tylko problem jest taki:
ja człowiek spokojny raczej kiszę w sobie...
ona - rzuca wiele słów i bardzo gorzkich (ja bardzo się powstrzymuję i tego nie robię, co zwiększa moją frustrację, bo emocje pozostają we mnie), ale mimo to stara się. Te problemy z niczego nie wynikają, dlatego poddała się psychoterapii.
Tylko ja niestety sądzę, że natury człowieka nie da się zmienić. Można być coraz bardziej świadomym swych wad, ale nie sposób się zmienić i z introwertyka stać się np. ekstrawertykiem. Ona stara się pracować nad sobą i wiem że bardzo (!) tego pragnie, ale problem jest taki że niewiele się zmienia i schemat kłótni pozostaje ten sam. Moim zdaniem ma ona wygórowane oczekiwania w stosunku do życia powodujące czasami frustracje i sama przyznaje pewną niedojrzałość w tym zakresie. Chciałaby gwiazdkę z nieba, choć potrafi też realnie spojrzeć (tyle że chyba jednak emocje biorą górę). Ja teoretycznie wiem czego ona oczekuje, ale jak już coś robię to często zaczynam to postrzegać jako coś sztucznego. Prosty przykład: ja praktycznie nie prawię komplementów (bardzo rzadko). Jestem w stanie się przymusić, ale mam wrażenie że to jakoś nie wypływa ze mnie. Kobiety lubią komplementy, a dla mnie fakt wypróżnienia całego talerza z jedzeniem już świadczy o tym że coś smakuje, więc po co strzępić język? Wiem, wiem....niewiele kobiet może to zaakceptuje, ale nie poradzę: taki jestem. Mam za to wiele zalet (to nie moje słowa), które powodują że daję coś w zamian. Nikt nie jest kryształowy i nie twierdzę że sam taki jestem. Jestem czasami trudny, szczególnie uparty.
Cały czas targają mną wyrzuty, że może robię komuś krzywdę, że może po raz setny mam próbować i wszystko się powtórzy

---------- Dopisano o 13:54 ---------- Poprzedni post napisano o 13:42 ----------

widzisz...tylko problem jest taki:
ja człowiek spokojny raczej kiszę w sobie...
ona - rzuca wiele słów i bardzo gorzkich (ja bardzo się powstrzymuję i tego nie robię, co zwiększa moją frustrację, bo emocje pozostają we mnie), ale mimo to stara się. Te problemy z niczego nie wynikają, dlatego poddała się psychoterapii.
Tylko ja niestety sądzę, że natury człowieka nie da się zmienić. Można być coraz bardziej świadomym swych wad, ale nie sposób się zmienić i z introwertyka stać się np. ekstrawertykiem. Ona stara się pracować nad sobą i wiem że bardzo (!) tego pragnie, ale problem jest taki że niewiele się zmienia i schemat kłótni pozostaje ten sam. Moim zdaniem ma ona wygórowane oczekiwania w stosunku do życia powodujące czasami frustracje i sama przyznaje pewną niedojrzałość w tym zakresie. Chciałaby gwiazdkę z nieba, choć potrafi też realnie spojrzeć (tyle że chyba jednak emocje biorą górę). Ja teoretycznie wiem czego ona oczekuje, ale jak już coś robię to często zaczynam to postrzegać jako coś sztucznego. Prosty przykład: ja praktycznie nie prawię komplementów (bardzo rzadko). Jestem w stanie się przymusić, ale mam wrażenie że to jakoś nie wypływa ze mnie. Kobiety lubią komplementy, a dla mnie fakt wypróżnienia całego talerza z jedzeniem już świadczy o tym że coś smakuje, więc po co strzępić język? Wiem, wiem....niewiele kobiet może to zaakceptuje, ale nie poradzę: taki jestem. Mam za to wiele zalet (to nie moje słowa), które powodują że daję coś w zamian. Nikt nie jest kryształowy i nie twierdzę że sam taki jestem. Jestem czasami trudny, szczególnie uparty.
Cały czas targają mną wyrzuty, że może robię komuś krzywdę, że może po raz setny mam próbować i wszystko się powtórzy

Skoro ona próbuje nad sobą pracować a schematy kłótni się powtarzają to znaczy, że teraz to Ty musisz próbować coś zmienić. Wiem, że trudno to zrozumieć, ale czasami jest tak, że sami nie zauważamy swoich wad a inni nie potrafią nam wytłumaczyć na czym te wady polegają. Moje zdanie jest takie, że tak jak piszesz nie jesteś kryształowy i na pewno niejednokrotnie wpływasz na jej stan emocjonalny bardzo negatywnie. Spróbuj coś zmienić: np tak jak już pisałam, gdy ona wybucha, Ty wyjdź i nie podsycaj jej ognia, albo zmień ton i powiedz, że ją kochasz i nie chcesz się kłócić. O ile tak jest bo może naprawdę jest tak, że jesteś z nią z przyzwyczajenia
Co do zmiany charakteru, to zgodzę się, ze nie jest możliwa, ale można zmieniać pewne zachowania, co zawsze odrobinę wpływa na zmianę charakteru. Nie prawisz komplementów, bo nie rozumiesz jak wiele mogą dla kogoś znaczyć. Nie rozumiesz, że ona widząc pusty talerz zastanawia się czy to, że zjadłeś było pewną automatyką, czy było spowodowane głodem (takim, że zjadłbyś wszystko co by Ci podstawiono) czy po prostu to oznaka, ze Ci smakowało? Skąd ma to wiedzieć skoro nie mówisz. Większość kobiet to perfekcjonistki, jak im coś nie wychodzi to narastają w nich frustracje. Skąd ona ma wiedzieć, że jej coś wychodzi, ze ładnie wygląda, że w ogóle jest Ci potrzebna skoro Ty uważasz, że szkoda strzępić języka??
Tak wiem, że milczenie jest złotem ale moim zdaniem zwykłe słowa wypowiadane z miłości są brylantami
Taani jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-01-08, 13:23   #6
badboy123
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 10
Dot.: być czy nie być z kobietą...oto me pytanie

Cytat:
Napisane przez Taani Pokaż wiadomość
Spróbuj coś zmienić: np tak jak już pisałam, gdy ona wybucha, Ty wyjdź i nie podsycaj jej ognia, albo zmień ton i powiedz, że ją kochasz i nie chcesz się kłócić.
niestety, ta metoda najczęściej powoduje dodatkową eskalację, co tłumaczy tym, że próbuję bagatelizować problem. Mam wrażenie, że sama dąży do punktu, w którym wyładowuje emocje. Mocne słowa mają (coraz mocniejsze) mają mnie poruszyć.
Poza tym jest w ludziach coś takiego co powoduje, że po pewnym czasie mówią "nie". Jestem jaki jestem i muszę się taki zaakceptować. Innymi słowy - wypierają pewne rzeczy które wpływały by na ich samoocenę.
A we wszystkim jest jeszcze to, że powodem do wyładowania jest coś drobnego, a emocje zbierają się przez dni/tygodnie. Jak więc je wymazać stwierdzeniem "kochanie! Nie chciałem. Przykro mi"???
badboy123 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-01-08, 13:34   #7
emer
Rozeznanie
 
Avatar emer
 
Zarejestrowany: 2005-07
Wiadomości: 509
Dot.: być czy nie być z kobietą...oto me pytanie

.
__________________
'Signora, please stop being so sad. If you continue like this, I will be forced to make love to you. And I've never been unfaithful to my wife.'
'Under the Tuscan Sun'

Edytowane przez emer
Czas edycji: 2011-02-21 o 11:49
emer jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-01-08, 13:43   #8
Taani
Zakorzenienie
 
Avatar Taani
 
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 4 357
Dot.: być czy nie być z kobietą...oto me pytanie

Cytat:
Napisane przez badboy123 Pokaż wiadomość
Cały czas targają mną wyrzuty, że może robię komuś krzywdę, że może po raz setny mam próbować i wszystko się powtórzy

---------- Dopisano o 13:54 ---------- Poprzedni post napisano o 13:42 ----------

podany sposób nie działa...to raczej ciche dni. Problem narasta aż do wybuchu. Wszystko zależy od tego jaka była iskra.

Co do pewności, to masz rację, tylko że związek jest od lat formalny. Ona raczej ma charakter neurotyczny i wielu rzeczy się boi. Sama o tym wie, tylko co z tego ?
Ilości rozmów i prób zmian nie zliczę. Zawsze wychodzi na to, że coś nie tak zrobiłem. Zawsze ja daję impuls, aczkolwiek trudno mi w to uwierzyć (przy całym zrozumieniu swoich wad). Wydaje mi się, że ona już taka pozostanie: wybuchająca. Tylko to tak nas osłabiło, że ile można? Mój kolega przeżywa podobną sytuację i wtedy zastanawiam się "co on robi? przecież jego żona to wariatka? Ciągle mu robi sceny a on się kaja" ...i potem przychodzi refleksja: a jak jest u mnie? czyż nie podobnie?

czyli jesteście małżeństwem? więc tym bardziej uważam, że powinieneś bardziej zawalczyć, bo w końcu coś Wami powodowało, żeby ten związek sformalizować. Nie może być tak, że było i całkowicie znikło. A być może macie dzieci, więc pomyślcie o nich: rozwód rodziców to zawsze skaza na życiorysie
Znasz piosenkę Turbo dorosłe dzieci? Niestety tak jest, że życie nie jest łatwe, nie da się wszystkiego przewidzieć, wymyśleć sobie, że będzie tak a tak, zresztą co ja Ci mówię, przecież to wiesz. Jak sam napisałeś na początku związku była chemia, która go mocno spajała, teraz jest jej mniej, to naturalna sprawa, ale nie tylko z powodu chemii jesteście razem
Przekonałeś się, że związek to seria poświęceń, ustępstw, prób poprawy, ale nie może Ci braknąć na nie siły! Przynajmniej do czasu gdy Twoja kobieta próbuje nad sobą pracować... Bo jeśli oboje przestaniecie nad sobą pracować to chyba będzie znak, że już nic Wam nie pomoże
I pamiętaj Ty uważasz swoje wady za drobne, a inni zwłaszcza osoba, która ma prawo od Ciebie dużo wymagać moze postrzegać je jako ogromne, tak jak Ty postrzegasz jej wybuchowość.

Nie wiem jaką metodę poradzić na jej wybuchy, ale jedno jest pewne nie rozmawiaj na te tematy z kolegami, bo oni Ci w relacjach z Twoją kobietą nie pomogą z prostego powodu: nie rozumieją jej bardziej niż Ty
Taani jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-01-08, 13:54   #9
emer
Rozeznanie
 
Avatar emer
 
Zarejestrowany: 2005-07
Wiadomości: 509
Dot.: być czy nie być z kobietą...oto me pytanie

.
__________________
'Signora, please stop being so sad. If you continue like this, I will be forced to make love to you. And I've never been unfaithful to my wife.'
'Under the Tuscan Sun'

Edytowane przez emer
Czas edycji: 2011-02-21 o 11:50
emer jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-01-08, 14:06   #10
nicka01
Wtajemniczenie
 
Avatar nicka01
 
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: z nienacka
Wiadomości: 2 233
Dot.: być czy nie być z kobietą...oto me pytanie

Cytat:
Napisane przez badboy123 Pokaż wiadomość
Mam pytanie do kobiet, aby spojrzały na to swoim okiem. Jako facet nie potrafię obiektywnie spojrzeć (oczywiście ktoś czytający parę słów na forum też nie do końca, ale zawsze jest to impuls do dalszych przemyśleń).
Jestem już kilka długich lat z kobietą, która jest jak miód. Do rany przyłóż. Dwa gołąbki. Niestety jest pewno ale.
Od kiedy się znamy (od pierwszej wspólnej nocy) kłócimy się. Schemat zawsze ten sam (i nie chodzi tu o sprawy łóżkowe, ale pierdoły. Przynajmniej z punktu widzenia faceta): Ona ma jakąś wizję sytuacji, romantycznego wieczoru etc. Ja nie robię tego co ona oczekuje i wtedy się zaczyna. Wybuch wulkanu. Zmiana o 180 stopni. Zaczynają się bolące słowa, a ostatnimi czasy (kilka lat) za każdym razem mówi, że związek nie ma sensu i że jest w nim nieszczęśliwa. Dla mnie podręcznikowy zespół alicji w krainie czarów. Niestety coraz gorzej znoszę te kłótnie. I ja i ona mamy czarne myśli (chwila złości) i nawet raz się na krótko rozstaliśmy (bardzo to przeżyłem, ale ona wróciła ze łzami że żyć beze mnie nie może, ja w sumie wtedy też, a teraz zaczynam sobie to wyobrażać, bo moja psychika słabnie i chemia nie ta co przy początkowym zauroczeniu). Tak czy siak stawia sprawy na ostrzu noża (chyba żeby mną poruszyć), a potem jak już mówię "ochodzę, bo zwariuję", to ona wtedy strasznie rozmięka i musiałbym mieć serce z kamienia, aby nie dać nam szans. Tylko ile razy? To już jest toksyczne. Pomimo to, pomiędzy kłótniami potrafimy mieć piękne chwile i prowadzić normalne życie. Ale co z tego? Moja psychika cierpi coraz bardziej. Nawet jak się pogodzimy, to już coraz częściej trudno mi odbudować nadwątlone uczucie. Ono jakoś zanika, a jak je odbuduję to znowu BACH! po głowie. Do tego dochodzi praktyczny brak pożycia,a mi jako facetowi cholernie tego brakuje. Generalnie kobieta z którą jestem ma same problemy z sobą. Wiem, że nie ma na świecie ideałów, ale czy to jest normalny związek? Nie twierdzę, że to wszystko jej wina, ale sama przyznaje że wybuchowość jest jej wadą. ma też dużo zalet i cech które lubię (inaczej dawno bym zerwał).Jest ciepła i uczuciowa, aczkolwiek jak sami stwierdzicie sfera emocjonalna jest mocno pokręcona.
W momentach kiedy już jest bardzo źle i prawie odchodzę, to targają mną wyrzuty sumienia, że ona w sumie mnie kocha (choć już zaczyna sama podawać to w wątpliwość, tym nie mniej zachowanie sugeruje że uczucie gdzieś jest). Nie chcę być kimś kto porzuca drugą osobę, a każdy związek jaki miałem traktowałem z najwyższą powagą. Ponieważ jednak w chwilach złości mówi o tym jaka jest nieszczęśliwa, to zaczynam mieć wątpliwości w stylu: a co jak pojawi się ten tajemniczy ktoś? Z bukietem kwiatów i romantyczny (a nie taki nudny realista jak ja).
Z drugiej strony nie wiem czy nie zniszczę jej życia odchodząc. Faceci mają łatwiej w życiu. Nie wiem co robić? Kolejny raz mówić "spróbujmy" czy jednak dać nam obojgu szansę na odnalezienie się w życiu. Co myślicie?

Najłatwiej by było powiedzieć jej o tym
__________________



nie masz żadnej szansy ale ją wykorzystaj


nicka01 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-01-08, 14:18   #11
badboy123
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 10
Dot.: być czy nie być z kobietą...oto me pytanie

Cytat:
Napisane przez emer Pokaż wiadomość
Ty oczekujesz od niej ogromnej zmiany, a sam, mimo że zdajesz sobie sprawę czego jej trzeba, nie jesteś w stanie się trochę "poświęcić" (choć moim zdaniem powiedzenie komuś, że zrobił pyszne danie, zwłaszcza, że faktycznie bardzo nam smakuje, jest banalnie proste i nie wymaga jakiegoś szczególnego poświecenia - byłoby to wbrew nam, gdyby nam nie smakowało).
nie do końca się zgodzę. Staram się wykonywać różne gesty, a to był zwykły (może zły) przykład. Staram się, ale muszę to bardzo kontrolować, co już samo w sobie jest trudne.
Może zaczyna mi brakować sił do bycia z trudną osobą. Może znam złe przykłady z otoczenia, gdzie związek rozpadał się gdy pojawiły się dzieci lub po np. 30 latach małżeństwa. Wtedy decyzja jest jeszcze trudniejsza, a i kobieta w o wiele gorszej sytuacji. Bardziej uzależniona. Taki niestety mamy model społeczeństwa. A teraz może jest ostatni sygnał.
Z jednej strony nie widzę wyjścia, a z drugiej chciałbym aby się udało. Tylko, że od lat jest równia pochyła, a pomysłów już brakuje. Bo próby i owszem były. Może wina leży po mojej stronie. Może wziąłem na siebie zbyt duże zadanie wiążąc się z osobą z problemami. Wiedziałem o nich, ale uczucie wszystko przytłumiło. Teraz przychodzi starcie z problemami życia codziennego. Związek z latami ma inną postać (nie oszukujmy się! Tylko osoby zmieniające partnera podtrzymują wysoki poziom chemii, ale dla mnie to przejaw niedojrzałości do trwałego związku). W niej wzrasta frustracja, i we mnie wzrasta. Uczucie jeszcze jest po obu stronach, ale słabnie. jestem dość silną osobowością, która potrafi przeprowadzić chłodną analizę rzeczywistości.
Czy się boję samotności? Nie. Niczego się tak nie boję jak tego, czy ona sobie poradzi, bo naprawdę pragnąłbym jej szczęścia. Nam mogłoby nie wyjść, ale to nie znaczy że indywidualnie ktoś z nas jest zły. Może po prostu zbyt późno obudziliśmy się z zauroczenia. Mamy inną wizję świata w wielu kwestiach, ale gdyby nie te wykończające kłótnie to pewnie znaleźlibyśmy (a może nawet znajdujemy) złoty środek.

---------- Dopisano o 15:14 ---------- Poprzedni post napisano o 15:10 ----------

Cytat:
Napisane przez nicka01 Pokaż wiadomość
Najłatwiej by było powiedzieć jej o tym
powiedzieć?
Ależ my o tym rozmawialiśmy tyle razy, padało tyle argumentów,a ciągle kręcimy się w kółko. Jest dobrze jakiś czas , oboje goimy rany, snujemy plany...aż przychodzi te kilka dni i wtedy wszytko obraca się o 180 stopni. I to wykańcza nas oboje o czym też rozmawialiśmy

---------- Dopisano o 15:18 ---------- Poprzedni post napisano o 15:14 ----------

Cytat:
Napisane przez nicka01 Pokaż wiadomość
Najłatwiej by było powiedzieć jej o tym
powiedzieć?
Ależ my o tym rozmawialiśmy tyle razy, padało tyle argumentów,a ciągle kręcimy się w kółko. Jest dobrze jakiś czas , oboje goimy rany, snujemy plany...aż przychodzi te kilka dni i wtedy wszytko obraca się o 180 stopni. I to wykańcza nas oboje o czym też rozmawialiśmy
badboy123 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-01-08, 14:19   #12
Taani
Zakorzenienie
 
Avatar Taani
 
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 4 357
Dot.: być czy nie być z kobietą...oto me pytanie

Cytat:
Napisane przez emer Pokaż wiadomość
Ja się z tym nie zgodzę. Moim zdaniem, a zdanie to oparte jest w małej części na doświadczeniu, a w sporej na obserwacjach, o wiele większą szkodę psychice dzieci wyrządzają rodzice, którzy na siłę chcą być razem, i mieszka się w atmosferze kłótni, napięcia i wrogości, niż rozwód rodziców i dobre stosunki z każdym z rodziców z osobna (i życie w spokoju).



A tu się zgadzam.
Masz rację, że taka sytuacja nie jest dobra, ale może Autor jest jeszcze na tym etapie, że da się te kłótnie ograniczyć i osiągnąć spokój. Ja też mam pewne obserwacje i zauważyłam, że osobom, które są z "rozwiedzionych rodzin" trudno jest ułożyć własne związki. Bo osoba z którą próbują się związać na stałe ma pewne obawy: "jeżeli jego ojciec zostawił matkę, to czy on tego nie powieli"
Nie chcę oceniać, która sytuacja jest lepsza czy trwanie w toksycznym związku czy rozwód - dla mnie obie są tragedią. Chciałam tylko napisać, że nie można się za szybko poddawać bo rozwód ma naprawdę duże następstwa dla wielu osób (nie tylko rozwód ale też rozpad długo trwającego nieformalnego związku), więc nie można się szybko poddawać bo tak jest łatwiej. Ocena czy już nadeszła ta chwila, że po prostu dalej nie ma sensu tego ciągnąć zawsze jest trudna i uważam, że my osoby zewnętrzne i tak naprawdę nie mające pełnego poglądu na sprawę nie powinnyśmy sugerować, że to już ta chwila, bo w ten sposób chyba nie pomagamy.
Taani jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-01-08, 14:50   #13
emer
Rozeznanie
 
Avatar emer
 
Zarejestrowany: 2005-07
Wiadomości: 509
Dot.: być czy nie być z kobietą...oto me pytanie

.
__________________
'Signora, please stop being so sad. If you continue like this, I will be forced to make love to you. And I've never been unfaithful to my wife.'
'Under the Tuscan Sun'

Edytowane przez emer
Czas edycji: 2011-02-21 o 11:50
emer jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-01-08, 15:08   #14
upadly_aniol00
Zakorzenienie
 
Avatar upadly_aniol00
 
Zarejestrowany: 2007-05
Wiadomości: 10 321
Dot.: być czy nie być z kobietą...oto me pytanie

Cytat:
Napisane przez badboy123 Pokaż wiadomość
Mam pytanie do kobiet, aby spojrzały na to swoim okiem. Jako facet nie potrafię obiektywnie spojrzeć (oczywiście ktoś czytający parę słów na forum też nie do końca, ale zawsze jest to impuls do dalszych przemyśleń).
Jestem już kilka długich lat z kobietą, która jest jak miód. Do rany przyłóż. Dwa gołąbki. Niestety jest pewno ale.
Od kiedy się znamy (od pierwszej wspólnej nocy) kłócimy się. Schemat zawsze ten sam (i nie chodzi tu o sprawy łóżkowe, ale pierdoły. Przynajmniej z punktu widzenia faceta): Ona ma jakąś wizję sytuacji, romantycznego wieczoru etc.
Ja nie robię tego co ona oczekuje i wtedy się zaczyna. Wybuch wulkanu. Zmiana o 180 stopni. Zaczynają się bolące słowa, a ostatnimi czasy (kilka lat) za każdym razem mówi, że związek nie ma sensu i że jest w nim nieszczęśliwa. Dla mnie podręcznikowy zespół alicji w krainie czarów. Niestety coraz gorzej znoszę te kłótnie. I ja i ona mamy czarne myśli (chwila złości) i nawet raz się na krótko rozstaliśmy (bardzo to przeżyłem, ale ona wróciła ze łzami że żyć beze mnie nie może, ja w sumie wtedy też, a teraz zaczynam sobie to wyobrażać, bo moja psychika słabnie i chemia nie ta co przy początkowym zauroczeniu). Tak czy siak stawia sprawy na ostrzu noża (chyba żeby mną poruszyć), a potem jak już mówię "ochodzę, bo zwariuję", to ona wtedy strasznie rozmięka i musiałbym mieć serce z kamienia, aby nie dać nam szans. Tylko ile razy? To już jest toksyczne. Pomimo to, pomiędzy kłótniami potrafimy mieć piękne chwile i prowadzić normalne życie. Ale co z tego? Moja psychika cierpi coraz bardziej. Nawet jak się pogodzimy, to już coraz częściej trudno mi odbudować nadwątlone uczucie. Ono jakoś zanika, a jak je odbuduję to znowu BACH! po głowie. Do tego dochodzi praktyczny brak pożycia,a mi jako facetowi cholernie tego brakuje. Generalnie kobieta z którą jestem ma same problemy z sobą. Wiem, że nie ma na świecie ideałów, ale czy to jest normalny związek? Nie twierdzę, że to wszystko jej wina, ale sama przyznaje że wybuchowość jest jej wadą. ma też dużo zalet i cech które lubię (inaczej dawno bym zerwał).Jest ciepła i uczuciowa, aczkolwiek jak sami stwierdzicie sfera emocjonalna jest mocno pokręcona.
W momentach kiedy już jest bardzo źle i prawie odchodzę, to targają mną wyrzuty sumienia, że ona w sumie mnie kocha (choć już zaczyna sama podawać to w wątpliwość, tym nie mniej zachowanie sugeruje że uczucie gdzieś jest). Nie chcę być kimś kto porzuca drugą osobę, a każdy związek jaki miałem traktowałem z najwyższą powagą. Ponieważ jednak w chwilach złości mówi o tym jaka jest nieszczęśliwa, to zaczynam mieć wątpliwości w stylu: a co jak pojawi się ten tajemniczy ktoś? Z bukietem kwiatów i romantyczny (a nie taki nudny realista jak ja).
Z drugiej strony nie wiem czy nie zniszczę jej życia odchodząc. Faceci mają łatwiej w życiu. Nie wiem co robić? Kolejny raz mówić "spróbujmy" czy jednak dać nam obojgu szansę na odnalezienie się w życiu. Co myślicie?

Eh skąd ja to znam , mam w domu brata , który jest strasznie , przeraźliwie romantyczny ... i oczywiście ja chciałam tez tak mieć jak dziewczyna mojego brata .
Mojemu TŻ mówiłam tłumaczyłam żeby więcej romantyczności .
Ale jak to facet powiedział jest jaki jest .
Że romantyczności nie można wymusić ona sama wychodzi z serduszka .
Też było wiele kłótni sprzeczek , obrażania się .
Ale ja dałam sobie spokój , jeśli mam ochotę na romantyczny wieczór to ja robię nastrój pyszną kolację , świecę itd.

A mój TŻ stara się i tak raz kiedyś sprawia , że zatyka dech w piersiach
rzadko , ale się zdarza i to mi wystarcza .

Więc może porozmawiaj z nią i powiedz w prost chcesz miły romantyczny wieczór to niech wyjdzie z inicjatywy a nie sądzę , że Ty byś się nie wczuł w rolę
wiadomo bez przesady .
Ale czasem Miła karteczka schowana do jej portfela ze słowami "Kocham Cię " coś da .

Postaw Swoje warunki , dokładnie chodzi o to abyś powiedział co Ci się nie podoba w jej zachowaniu i co ona może zmienić , żeby było lepiej , ale oczywiście Ty też coś od siebie musisz dać .
Jak nie poskutkuje to niestety , nie ułoży się , nie ma sensu dawać ciągle szans jak jest miesiąc dobrze a potem dwa źle .

---------- Dopisano o 16:08 ---------- Poprzedni post napisano o 15:57 ----------

Jeszcze mam pytanie , czyli jesteście małżeństwem ?
__________________
upadly_aniol00 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-01-08, 15:22   #15
badboy123
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 10
Dot.: być czy nie być z kobietą...oto me pytanie

Cytat:
Napisane przez emer Pokaż wiadomość
Jeśli Ci na niej zależy i chcesz, żeby dała sobie radę po rozstaniu, to bądź przy niej jako przyjaciel, na którego zawsze może liczyć, ale też bez żadnych nadziei na stanie się znowu parą. No chyba, że będzie to dla niej zbyt bolesne, wtedy pozostanie Wam maksymalne ograniczenie relacji. Choć zawsze możesz być jej aniołem stróżem i interesować się jej stanem i starać się pomóc "z cienia".
bardzo bym chciał i znam tu dobre przykłady
z drugiej jednak strony w jednym byłem konsekwentny: nigdy nie kontaktowałem się z byłymi, choć niektóre z nich niestety czasami próbowały. Wiedziałem, że kontakt z taką osobą spowoduje powrót rożnych myśli i nie chciałem aby moja żona znalazła się w sytuacji w której pojawia się nieznana tajemnicza znajoma i sam wymiana spojrzeń stanowi swego rodzaju tajemną komunikację. I może jakieś ironiczne spojrzenia tych byłych w stylu : "a to ta nowa...to co on w niej widzi..."
No tyle, że tu sprawa dotyczy tej jedynej kobiety (bo tamte to były raczej krótsze lub dłuższe znajomości, w poszukiwaniu tej drugiej połowy). Do niej mam taki stosunek, którego nic nie wymaże. Nawet jeśli zakochałbym się w innej, to wspomnienia cudownych chwil pozostaną. Naprawdę bardzo bym chciał utrzymać przyjacielskie stosunki, gdyby doszło do ostatecznego rozwiązania. Może bym się już z nikim nie związał, tego się nie wie.
Ciągle się wożę z myślami i choć już kiedyś postawiłem sprawy jasno wynikło że obie strony inaczej się zrozumiały. Myślałem o terapii dla par jako desce ratunku, ale przeczytałem że takie terapie pomagają rozwiązać problemy w komunikacji. My mamy raczej problemy z tym, że czego innego oczekujemy od życia - ja ciszy, harmonii i spokoju...a ona niby tego samego, ale dodatkowo ma czasami różne wybujałe fantazje, które jak sama przyznaje czasami zatruwają jej życie. My chyba rozumiemy swoje potrzeby i wymagania, ale problem (przynajmniej tak sądzę) to różnica temperamentu. Ona narowista, a ja flegmatyczny osiołek, który wstaje rano i mówi sobie "będzie dobrze". Ona chce życie brać garściami, a ja kontempluję życie. Ja mogę spać w namiocie, a ona potrzebuje wygodny hotel. Ja z gitarą w drogę, a ona woli samochodem.

---------- Dopisano o 16:22 ---------- Poprzedni post napisano o 16:19 ----------

Cytat:
Napisane przez upadly_aniol00 Pokaż wiadomość
Jeszcze mam pytanie , czyli jesteście małżeństwem ?
już od bardzo dawna, ale z dziećmi nam nie wyszło, choć oboje chcieliśmy. Może takie spoiwo by nas mocniej połączyło, ale ja zawsze mówię, że dzieci to nie sposób na problemy. Pewnie gdyby były dzieci, to oboje jeszcze mocniej byśmy walczyli...ale czy skuteczniej ?
badboy123 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-01-08, 15:31   #16
Taani
Zakorzenienie
 
Avatar Taani
 
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 4 357
Dot.: być czy nie być z kobietą...oto me pytanie

Cytat:
Napisane przez emer Pokaż wiadomość
No to chyba faktycznie przykład był zły. Co do kontrolowania się - tak to niestety jest, gdy jest się w "wymagającym" związku, i oczywiście, że nie jest to łatwe (choć przy sprzyjających warunkach może stać się czymś naturalnym i nie jakoś bardzo męczącym).



To, że zaczyna brakować Ci sił nie jest niczym dziwnym i co najważniejsze - nie jest Twoją winą (jeśli cały czas się starałeś, ale po prostu nic do nie dało). To, że zaczynasz poważnie zastanawiać się, czy taki związek ma sens, świadczy o dojrzałości i poważnym podejściu do życia, siebie i tej drugiej osoby. Oczywiście, że lepiej pomyśleć o tym teraz niż za parę/paręnaście lat, kiedy będziecie jeszcze bardziej związani ze sobą (czy to tylko przez czas, czy może też np. przez dzieci czy kwestie finansowe).



Jeśli te próby trwają już kilka lat i pomimo zastosowania wszystkich dostępnych środków (chęci z obu stron, pracowania nad sobą, prób wypracowania kompromisów, psychoterapii etc) nic nie dały, to moim zdaniem nic tu się nie zmieni. A mówienie "chciałbym żeby się udało" jest niestety tylko złudną nadzieją. Pewnie, że czasem chciałoby się zmienić sytuację, ale niestety nie zawsze się da. Tu trzeba podjąć męską decyzję i trzymać się jej.



Tu wina nie leży po żadnej stronie (jeśli oboje naprawdę się staraliście). Czasem po prostu dwie kochające się osoby nie mogą być razem z powodów całkowicie niezależnych od nich. Jest to niesamowicie frustrujące, ale niestety niewiele można zrobić.
Jeśli chodzi o zaczynanie takiego związku - musieliście się przekonać, czy dacie radę, moim zdaniem tchórzostwem by było nie spróbować powalczyć. Ale życie pokazało, że jednak to jest ponad Wasze siły.



A rozmawiałeś z nią o ewentualnym rozstaniu? Jak ona na to patrzy? Choć w sumie nie ma to większego znaczenia, jeśli jednym dobrym rozwiązaniem, żeby dłużej się nie męczyć, jest rozstanie (a tak jest moim zdaniem w tym wypadku). Nawet jeśli ona miałaby to bardzo przeżyć, to lepiej zakończyć to już teraz (jeśli czujesz, że to słuszna decyzja) niż męczyć się w takim związku, który nie wiadomo czy i tak nie rozpadnie się w przyszłości.



---------- Dopisano o 15:50 ---------- Poprzedni post napisano o 15:40 ----------



Z tego co autor pisze, to chyba niestety nie bardzo, bo powody tych kłótni są zbyt poważne i trudne do wytępienia. Ale o tych rozwodach to napisałam tak ogólnie, nie odnosiłam się do tej konkretnej sytuacji.
Co do obserwacji, to ja z kolei zauważyłam, że osoby z domów, gdzie są ciągłe kłótnie, a małżeństwo jest głównie formalnością, mają uraz do instytucji małżeństwa i boją się wchodzić w takie układy, bo "na pewno będzie to wyglądało jak u moich rodziców, czyli małżeństwo to w zasadzie tylko męczarnia, po to żeby utrzymać ten formalny układ". Ja z dwojga złego wolałabym, żeby rodzice się rozwiedli - i mieć dobre stosunki z każdym z rodziców (a takie stosunki mogą być wspaniałe, pomimo że rodzice nie mieszkają razem) i w miarę "niezjechaną" psychikę poprzez ciągłe napięcia w domu (a to może być także poważny problem i występować niezależnie od problemów emocjonalnych i trudności w angażowaniu się w związki).

Po pierwsze to związki nie rozpadają się same tylko my je niszczymy. Jeżeli po obu stronach jest wola, żeby znaleźć to co nas niszczy, to warto chyba nawet przez całe życie szukać. Skoro autor pisze o pięknych chwilach to wnoszę, że kocha swoją kobietę, napisał też, że widzi, że ona go kocha, więc powinien dbać o to, żeby tych pięknych chwil było jak najwięcej. Jeśli podejmie decyzję o rozstaniu to niech podejmie ją sam a nie pod wpływem naszych namówień. Zastanów się czy chciałabyś, żeby ktoś zupełnie obcy doradzał Twojemu Facetowi, ze ma Cię rzucić?

I nie zauważyłam, żeby autor pisał konkretnie o powodach kłótni, a w pierwszym poście napisał, że to pierdoły z punktu widzenia faceta! Więc może naprawdę jest trochę tak, że bagatelizuje jakieś problemy?

W dodatku piszesz, że z dwojga złego wolałabyś rozwód, a mnie się wydaje, że piszesz tak bo tego nie przeżyłaś. Rozwód też przeważnie "zjeżdża psychikę" bo nie polega tylko na wyprowadzeniu się

"Jeśli Ci na niej zależy i chcesz, żeby dała sobie radę po rozstaniu, to bądź przy niej jako przyjaciel, na którego zawsze może liczyć, ale też bez żadnych nadziei na stanie się znowu parą. No chyba, że będzie to dla niej zbyt bolesne, wtedy pozostanie Wam maksymalne ograniczenie relacji. Choć zawsze możesz być jej aniołem stróżem i interesować się jej stanem i starać się pomóc "z cienia".

Ładnie to napisałaś, piękna idea, ale nie wyobrażam sobie faceta, który byłby takim altruistą:|

---------- Dopisano o 16:31 ---------- Poprzedni post napisano o 16:22 ----------

Cytat:
Napisane przez badboy123 Pokaż wiadomość
No tyle, że tu sprawa dotyczy tej jedynej kobiety (bo tamte to były raczej krótsze lub dłuższe znajomości, w poszukiwaniu tej drugiej połowy). Do niej mam taki stosunek, którego nic nie wymaże. Nawet jeśli zakochałbym się w innej, to wspomnienia cudownych chwil pozostaną. Naprawdę bardzo bym chciał utrzymać przyjacielskie stosunki, gdyby doszło do ostatecznego rozwiązania. Może bym się już z nikim nie związał, tego się nie wie.
Ciągle się wożę z myślami i choć już kiedyś postawiłem sprawy jasno wynikło że obie strony inaczej się zrozumiały. Myślałem o terapii dla par jako desce ratunku, ale przeczytałem że takie terapie pomagają rozwiązać problemy w komunikacji. My mamy raczej problemy z tym, że czego innego oczekujemy od życia - ja ciszy, harmonii i spokoju...a ona niby tego samego, ale dodatkowo ma czasami różne wybujałe fantazje, które jak sama przyznaje czasami zatruwają jej życie. My chyba rozumiemy swoje potrzeby i wymagania, ale problem (przynajmniej tak sądzę) to różnica temperamentu. Ona narowista, a ja flegmatyczny osiołek, który wstaje rano i mówi sobie "będzie dobrze". Ona chce życie brać garściami, a ja kontempluję życie. Ja mogę spać w namiocie, a ona potrzebuje wygodny hotel. Ja z gitarą w drogę, a ona woli samochodem.

---------- Dopisano o 16:22 ---------- Poprzedni post napisano o 16:19 ----------


już od bardzo dawna, ale z dziećmi nam nie wyszło, choć oboje chcieliśmy. Może takie spoiwo by nas mocniej połączyło, ale ja zawsze mówię, że dzieci to nie sposób na problemy. Pewnie gdyby były dzieci, to oboje jeszcze mocniej byśmy walczyli...ale czy skuteczniej ?

Myślę, że Ty ją naprawdę kochasz a ten kryzys przeminie, tylko bądź cierpliwy i walcz!! Zrób jej dziś jakąś niespodziankę taką w jej stylu - taką narwaną
a tak na koniec jeszcze zapytam: ile to jest bardzo dawno??
Taani jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-01-08, 15:33   #17
badboy123
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 10
Dot.: być czy nie być z kobietą...oto me pytanie

Cytat:
Napisane przez Taani Pokaż wiadomość
"Jeśli Ci na niej zależy i chcesz, żeby dała sobie radę po rozstaniu, to bądź przy niej jako przyjaciel, na którego zawsze może liczyć, ale też bez żadnych nadziei na stanie się znowu parą. No chyba, że będzie to dla niej zbyt bolesne, wtedy pozostanie Wam maksymalne ograniczenie relacji. Choć zawsze możesz być jej aniołem stróżem i interesować się jej stanem i starać się pomóc "z cienia".

Ładnie to napisałaś, piękna idea, ale nie wyobrażam sobie faceta, który byłby takim altruistą:|
małe masz wyobrażenia, bo znam taki przykład
i oczywiście nie chodzi tu o jakiś sponsoring czy coś w tym guście, ale zwykła ludzką życzliwość i pomoc. Znam dwie pary, które się rozeszły. W obu wystarczy, aby ona zadzwoniła do niego z potrzebą, a on by nie odmówił. Można powiedzieć, że jedna para rozeszła się z jej winy (znam ją...trochę pieniądze jej przewróciły w głowie). W drugiej on nie mógł wytrzymać, bo żona zbyt bardzo chciała nim kierować. Nie wyrobił psychicznie. Powiedzmy konflikt charakterów. Oczywiście wina nigdy nie jest po jednej stronie.

Nie szukam na forum odpowiedzi na pytanie czy być czy nie (przeczytaj pierwszy post). Wszystkie odpowiedzi mają być dla mnie wskazówką do rzeczy o których może zapomniałem, a które powinienem spróbować. Czy to zła idea?
Wiem, że decyzję podejmujemy my dwoje (nawet nie ja).

---------- Dopisano o 16:33 ---------- Poprzedni post napisano o 16:32 ----------

Cytat:
Napisane przez Taani Pokaż wiadomość
a tak na koniec jeszcze zapytam: ile to jest bardzo dawno??
7 lat.
badboy123 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-01-08, 15:36   #18
emer
Rozeznanie
 
Avatar emer
 
Zarejestrowany: 2005-07
Wiadomości: 509
Dot.: być czy nie być z kobietą...oto me pytanie

.
__________________
'Signora, please stop being so sad. If you continue like this, I will be forced to make love to you. And I've never been unfaithful to my wife.'
'Under the Tuscan Sun'

Edytowane przez emer
Czas edycji: 2011-02-21 o 11:50
emer jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-01-08, 15:40   #19
upadly_aniol00
Zakorzenienie
 
Avatar upadly_aniol00
 
Zarejestrowany: 2007-05
Wiadomości: 10 321
Dot.: być czy nie być z kobietą...oto me pytanie

A powiedz dokładnie o co są kłótnie najczęściej ?
I co robisz gdy ona zaczyna wybuchać ?
Siedzisz Cicho jak myszka i czekasz aż skończy ?
__________________
upadly_aniol00 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-01-08, 15:40   #20
szugarbejb
Zakorzenienie
 
Avatar szugarbejb
 
Zarejestrowany: 2006-09
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 10 549
Dot.: być czy nie być z kobietą...oto me pytanie

Nic nie rozumiem.

Małżeństwo z długim stażem, dziewczyna robi jakiś cyrk, a Ty jesteś skołowany.
Z tego co piszesz wychodzi, że ona jest chora psychicznie, ma jakieś zaburzenia, itp., była u psychiatry kiedyś ?

Czego ona od Ciebie chce ? Żebyś więcej zarabiał, miał białego rumaka i na imię Eduardo czy garów nie myjesz ?

Schodzicie się, rozchodzicie, seksu nie ma, nie wiadomo o co chodzi, dzieci nie macie ... To o co tu kaman ?
__________________

Cytat:
Napisane przez Hultaj Pokaż wiadomość
(...)
i oczywiście ma mieć ładnego penisa, jasnego i zadbanego a nie jakieś ogóra nabrzmiałego w fuj kolorach.
szugarbejb jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-01-08, 15:43   #21
upadly_aniol00
Zakorzenienie
 
Avatar upadly_aniol00
 
Zarejestrowany: 2007-05
Wiadomości: 10 321
Dot.: być czy nie być z kobietą...oto me pytanie

Ile jesteście po ślubie ?
Czy przed ślubem też taka była ?
__________________
upadly_aniol00 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-01-08, 15:44   #22
Taani
Zakorzenienie
 
Avatar Taani
 
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 4 357
Dot.: być czy nie być z kobietą...oto me pytanie

Cytat:
Napisane przez badboy123 Pokaż wiadomość
małe masz wyobrażenia, bo znam taki przykład
i oczywiście nie chodzi tu o jakiś sponsoring czy coś w tym guście, ale zwykła ludzką życzliwość i pomoc. Znam dwie pary, które się rozeszły. W obu wystarczy, aby ona zadzwoniła do niego z potrzebą, a on by nie odmówił. Można powiedzieć, że jedna para rozeszła się z jej winy (znam ją...trochę pieniądze jej przewróciły w głowie). W drugiej on nie mógł wytrzymać, bo żona zbyt bardzo chciała nim kierować. Nie wyrobił psychicznie. Powiedzmy konflikt charakterów. Oczywiście wina nigdy nie jest po jednej stronie.

Nie szukam na forum odpowiedzi na pytanie czy być czy nie (przeczytaj pierwszy post). Wszystkie odpowiedzi mają być dla mnie wskazówką do rzeczy o których może zapomniałem, a które powinienem spróbować. Czy to zła idea?
Wiem, że decyzję podejmujemy my dwoje (nawet nie ja).

---------- Dopisano o 16:33 ---------- Poprzedni post napisano o 16:32 ----------


7 lat.


tak, tak ja też znam takie sytuacje, po 3 latach facet znalazł nową kobietę, która postawiła warunek: albo ja albo Twoja ex żona. I zgadnij co wybrał: altruizm czy własne szczęście?
A poza tym zastanów się czy tego właśnie chcesz: poświęcać się dla byłej żony??
Co do pierwszego postu -tak pamiętam, że nie szukasz odpowiedzi tylko inspiracji - dlatego właśnie napisałam, że pisanie "zostaw ją" jest bez sensu (bo na takie rozwiązanie każdy wpadnie). A gdzie napisałam, że idea jest zła? jakby była zła to nie pisałabym tu. Moim zdaniem właśnie potrzebujesz, a właściwie oboje potrzebujecie przypomnienia jak bardzo się kochacie i dlaczego. Może macie za dużo obowiązków na codzień i trochę się zaniedbaliście, może właśnie przez to się trochę od siebie oddaliliście?
nie wiem po co tak na mnie naskakujesz, ze niby niedokładnie czytam?

7 lat to piękny staż. Życzę Ci wytrwałości i sił i kolejnych ale piękniejszych lat razem!
Taani jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-01-08, 15:45   #23
upadly_aniol00
Zakorzenienie
 
Avatar upadly_aniol00
 
Zarejestrowany: 2007-05
Wiadomości: 10 321
Dot.: być czy nie być z kobietą...oto me pytanie

Cytat:
Napisane przez badboy123 Pokaż wiadomość


już od bardzo dawna, ale z dziećmi nam nie wyszło, choć oboje chcieliśmy. Może takie spoiwo by nas mocniej połączyło, ale ja zawsze mówię, że dzieci to nie sposób na problemy. Pewnie gdyby były dzieci, to oboje jeszcze mocniej byśmy walczyli...ale czy skuteczniej ?

Czyli nie możecie mieć dzieci ? Może tu tkwi cały problem problem i dlatego Twoja żona tak się zachowuje .
__________________
upadly_aniol00 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-01-08, 16:08   #24
badboy123
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 10
Dot.: być czy nie być z kobietą...oto me pytanie

Cytat:
Napisane przez szugarbejb Pokaż wiadomość
Małżeństwo z długim stażem, dziewczyna robi jakiś cyrk, a Ty jesteś skołowany.
Uczucie?
jakbym go nie miał to pewnie bym nie był skołowany tylko powiedział : good bye Genia, czas się zmienia

Cytat:
Napisane przez szugarbejb Pokaż wiadomość
Z tego co piszesz wychodzi, że ona jest chora psychicznie, ma jakieś zaburzenia, itp., była u psychiatry kiedyś ?
Tak -była . Nie raz....ale nie jest chora...lub powiedzmy jej choroba nie jest niczym nadzwyczajnym- nerwica.

czy małżeństwo nie wiąże ludzi na dobre i na złe?
Czy ja mam zostawiać kogoś tylko dlatego, że ma problem?
A co jeżeli to ja bym go miał?
A może to ja jestem częściowo winny, że ma taki a nie inny problem? Zastanawiam się też nad taką ewentualnością.
Poza tym, nie mogę zwalać wszystkiego na nią. Pewnie ja też mam swoją winę, bo pewnie jak każdy nie jestem kryształowy. Zwalanie wszystkiego na kogoś to tak trochę umywanie rąk i mówienie : to nie ja.

Nie sądzę, że jest ona wyjątkiem. Znam co najmniej jeden taki przykład. kobiety czasami bywają histeryczkami.

Niestety często wychodzi tak, że w tym gdzie ja nie rozpoznaję problemu, ona go widzi.
Mnie bardziej chodzi nie o to kto jest winny, a raczej "czy my powinniśmy być razem i czy pasujemy"?...dziwne pytanie po tylu latach, ale co zrobić. takie jest życie. Zawsze miewałem chwile rozterek (nawet przed kilka dni przed ślubem), ale zawsze uczucie goiło rany ...a teraz jest coraz gorzej.

Ktoś może zapytać: miałeś rozterki i się żeniłeś?
A tak! W życiu tak jest że nic nie jest idealne. Znam takich co żyją na kocią łapę po 10 -20 lat i ok. Im to może odpowiadać. Ja staram się podchodzić poważnie do życia. Ale zdaję sobie sprawę, że mogliśmy popełnić błąd.

Cytat:
Napisane przez szugarbejb Pokaż wiadomość
Czego ona od Ciebie chce ? Żebyś więcej zarabiał, miał białego rumaka i na imię Eduardo czy garów nie myjesz ?
myję (robimy to na zmianę), nawet czasami gotuję, sprzątamy razem.......ale zaczynam się dusić.
białego rumaka nie mamy i tu raczej się zgadzamy
oboje nie lubimy dorobkiewiczów i pozerów
mamy sporo wspólnego, ale czy na tyle aby trwać w tym?

---------- Dopisano o 17:04 ---------- Poprzedni post napisano o 17:02 ----------

Cytat:
Napisane przez upadly_aniol00 Pokaż wiadomość
Czyli nie możecie mieć dzieci ? Może tu tkwi cały problem problem i dlatego Twoja żona tak się zachowuje .
też tak myślę, że to jest część problemu.
Ale kłótnie były nawet wtedy gdy mowy o dzieciach nie było

---------- Dopisano o 17:08 ---------- Poprzedni post napisano o 17:04 ----------

Cytat:
Napisane przez upadly_aniol00 Pokaż wiadomość
Ile jesteście po ślubie ?
Czy przed ślubem też taka była ?
tak. zawsze taka była
ale kłótnie (chociaż mocne)...kończyły się szybko
z latami czas rozwiązywania konfliktów się wydłużał
problemy te same - 99% przypadków niespełnione oczekiwanie i żal o to

Edytowane przez badboy123
Czas edycji: 2010-01-08 o 16:05
badboy123 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-01-08, 16:13   #25
juma1989
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2008-04
Wiadomości: 43
Dot.: być czy nie być z kobietą...oto me pytanie

a jak wypije trochę alkoholu też wypomina Ci, że jest nieszczęśliwa? Wg mnie jak w złości Ci takie przykre słowa mówi, to są one prawdziwe.. Może jej wygodnie jest z Tobą i dlatego nie zdecydowała sie jeszcze na rozstanie, chociaż piszesz, ze ona ze łzami w oczach zawsze przeprasza, czyli na pewno coś jeszcze do Ciebie czuje albo sie boi , że zostanie sama <syndrom: panicznie boje sie byc sama, bo co powiedzą koleżanki>. Wg mnie wyładowuje swoje frustracje, ponieważ coś nią kieruje, może ma inne pragnienia, może podświadomie oczekuje czegos innego od związku, może naprawdę jest nieszczęśliwa, może dla niej ten związek też jest toksyczny... radzę Ci ją upić i wyciągnąć z niej wszystko
__________________
oto czego nie zrobisz dla siebie sama.. tego nie zrobi dla Ciebie i za Ciebie nikt inny
juma1989 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-01-08, 16:20   #26
upadly_aniol00
Zakorzenienie
 
Avatar upadly_aniol00
 
Zarejestrowany: 2007-05
Wiadomości: 10 321
Dot.: być czy nie być z kobietą...oto me pytanie

Jedyny pomysł jaki mi teraz przychodzi do głowy to duży bukiet róż i jakiś wyjazd chodź na dzień , dwa we dwoje i na tym wyjeździe , lub nawet kolacja zrobiona przez Ciebie w domu może być , płatki róż na stole , świece .... itd
Powiedzieć wtedy , że ją bardzo kochasz chciałbyś spędzić z nią resztę życia tak jak sobie przyrzekliście przed ołtarzem , ale że jej zachowanie Cie "meczy "
Powiedzieć wszystko co i jak ....
I zapytaj jej się czy zależy jej na Tobie , czy jest szansa na to byście we dwoje uratowali ten związek .
7 lat to kawał czasu .
Jeśli po rozmowie nie wyciągnie żadnych wniosków to chyba sam wiesz co zrobić.
Ale gdyby jednak było lepiej .... zaczynało się na nowo układać i byłby tylko małe incydenty to przypomnij jej o tej rozmowie....


A dzieci.... pomyśleć , że na świecie jest tyle dzieci bez miłości , które tylko czekają na to by ktoś je pokochał .

---------- Dopisano o 17:20 ---------- Poprzedni post napisano o 17:16 ----------

A może dobrym sposobem byłby powrót do przeszłości .
To jak się poznaliście , wasz pierwszy raz , lub jakiś inny wyjątkowy dzień .
Wyciągnąć stare zdjęcia zacząć we dwoje wspominać i spróbować to odtworzyć , chodź jeden mały moment .
Przypomnieć , że może być lepiej i we dwoje dojść do tego co tak naprawdę psuje wasz związek .
__________________
upadly_aniol00 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-01-08, 16:31   #27
szugarbejb
Zakorzenienie
 
Avatar szugarbejb
 
Zarejestrowany: 2006-09
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 10 549
Dot.: być czy nie być z kobietą...oto me pytanie

Cytat:
Napisane przez badboy123 Pokaż wiadomość
Uczucie?
jakbym go nie miał to pewnie bym nie był skołowany tylko powiedział : good bye Genia, czas się zmienia
Ale co to za uczucie ? Bo cały czas się kłócicie nie wiadomo o co, nie uprawiacie seksu, dzieci nie macie ... to co was łączy ? Wspólny dom, samochód, że do kina pójdziecie raz na rok? Wspomnienie uczucia chyba, a to się nazywa sentyment.
Cytat:
Tak -była . Nie raz....ale nie jest chora...lub powiedzmy jej choroba nie jest niczym nadzwyczajnym- nerwica.
No jak dla mnie to choroba i to się leczy, nie uważasz ? lekarz nie uważał?
Cytat:
czy małżeństwo nie wiąże ludzi na dobre i na złe?
A gadamy normalnie czy robimy z życia telenowelę?
Cytat:
Czy ja mam zostawiać kogoś tylko dlatego, że ma problem?
A co jeżeli to ja bym go miał?
A co jeżeli próbowałbyś go naprawić, ale nie udawałoby Ci się to ? A co jeżeli nie chciałbyś go naprawić (bo Twoja żona wie, że ma problem, ale nic z tym nie robi) ? A co jeżeli są osoby dla których jej zachowanie nie byłoby problemem ?
Cytat:
A może to ja jestem częściowo winny, że ma taki a nie inny problem? Poza tym, nie mogę zwalać wszystkiego na nią. Pewnie ja też mam swoją winę, bo pewnie jak każdy nie jestem kryształowy. Zwalanie wszystkiego na kogoś to tak trochę umywanie rąk i mówienie : to nie ja.
A pisanie że to także moja wina to też upraszczanie, bo skoro to też moja wina, to ja też będę ponosił karę i tak będziemy się kisić latami.
Cytat:
Nie sądzę, że jest ona wyjątkiem. Znam co najmniej jeden taki przykład. kobiety czasami bywają histeryczkami.
To Cie pociesza ? Cóż. Ja znam z tysiąc kobiet, które nie są.
Cytat:
Niestety często wychodzi tak, że w tym gdzie ja nie rozpoznaję problemu, ona go widzi.
Albo wynajduje.
Cytat:
Mnie bardziej chodzi nie o to kto jest winny, a raczej "czy my powinniśmy być razem i czy pasujemy"?...dziwne pytanie po tylu latach, ale co zrobić. takie jest życie.
I co, my Ci mamy powiedzieć? Obcy ludzie na forum ?
Cytat:
Ktoś może zapytać: miałeś rozterki i się żeniłeś?
A tak! W życiu tak jest że nic nie jest idealne. Znam takich co żyją na kocią łapę po 10 -20 lat i ok. Im to może odpowiadać. Ja staram się podchodzić poważnie do życia. Ale zdaję sobie sprawę, że mogliśmy popełnić błąd.
Skoro starasz się podchodzić poważnie do życia to decyzja jest jedna: albo terapia małżeńska albo żegnaj Gienia.
Cytat:
myję (robimy to na zmianę), nawet czasami gotuję, sprzątamy razem.......ale zaczynam się dusić.
Myciem garów czy tym, ze nie robisz to w 34 sekundy i nie nabłyszczasz moczem?
Cytat:
problemy te same - 99% przypadków niespełnione oczekiwanie i żal o to
No to skoro Ty nie spełniasz jej oczekiwań to co ona chce od Ciebie ? Niech znajdzie takiego, co będzie spełniał.
__________________

Cytat:
Napisane przez Hultaj Pokaż wiadomość
(...)
i oczywiście ma mieć ładnego penisa, jasnego i zadbanego a nie jakieś ogóra nabrzmiałego w fuj kolorach.
szugarbejb jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe

REKLAMA
Stary 2010-01-08, 16:36   #28
201610041047
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 416
Dot.: być czy nie być z kobietą...oto me pytanie

Witaj - to co piszesz o swojej kobiecie pasuje w 100% do mnie i jeśli Cię to interesuje powiem Ci jak wygląda to z perspektywy takiej wybuchowej kobiety - jest mi z tym bardzo źle że potrafię się zdenerwować o jakąś głupotę ale potrafię przy tym powiedzieć masę przykrych słów. ostatnio hasła że bycie razem nie ma sensu to juz norma w moim przypadku. mój facet jeszcze jest cierpliwy - chociaż przez 2 tygodnie się do mnie nie odzywał ale wyrzucam mu że z jego winy nie idzie mi na studiach (chociaż to g prawda i sama sobie stwarzam problemy) itd. ale wiedz że to jest naprawdę trudne i bardzo bym chciała to zmienić - jestem pewna że Twoja żona również! tyle że to jest bardzo trudne i wymaga pracy nad sobą. daj jej jeszcze trochę czasu i bądź cierpliwy... myślę że ona przechodzi jakiś kryzys, postaraj się podejść do sprawy z zupełnie innej strony, może gdzieś razem pojedźcie..? przepraszam jeśli cos co pisałam się powtarzało ale nie czytałam wszystkich postów.. pozdrawiam
201610041047 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-01-08, 16:58   #29
baobabka
Zadomowienie
 
Avatar baobabka
 
Zarejestrowany: 2009-07
Wiadomości: 996
Dot.: być czy nie być z kobietą...oto me pytanie

A ja mam wrażenie, że Ty już podjąłeś decyzję...tylko chcesz, żeby Wizażanki napisały Ci "tak, odejdź od niej, nie naprawisz tego, bo ona się nie zmieni"...tym samym uspokoisz swe sumienie nie wiem, czy masz kogoś na oku, czy co innego- aż tak daleko zachodzić nie będe w domysłach, ale z mojej perspektywy tak to wygląda.

nie wiem..dla mnie to takie.."robię wszystko...kocham ją ponad życie, jest prawie święta etc., a ja taaaki nieszczęsliwy..."

Bo zobacz, pytasz nas, czy masz z nią być - tym wizażankom, które piszą - tak, bądź, walcz, zmień się, zrób coś- odpisujesz, dlaczego to nie ma sensu i dlaczego masz związane ręce...odpowiedz sobie na pytanie- czy możesz coś jeszcze zrobić dla ratowania tego związku? Jeśli z czystym sumieniem stwierdzisz,że nie, to odejdź i tyle.

Edytowane przez baobabka
Czas edycji: 2010-01-08 o 17:03
baobabka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-01-08, 16:59   #30
trupiegi
Zadomowienie
 
Avatar trupiegi
 
Zarejestrowany: 2009-07
Lokalizacja: z krzesła
Wiadomości: 1 404
Dot.: być czy nie być z kobietą...oto me pytanie

Już byłam pewna, że wątek rozpoczął mój chłopak, sytuacja niemal identyczna, styl wypowiedzi jak jego, tylko małżeństwo i lekarz mi tu nie pasują.
Wysnuwam więc wniosek, że tworzycie podobny do nas związek i jesteście podobnymi do nas ludźmi. On - wrażliwy, inteligentny, "ciągnie" za dwoje, cierpliwy, tłumi gorycz dla dobra sprawy, choć sam nie widzi często swoich wad. Wiem, że ma do mnie słabość, choć czasami nie potrafi przyznać się do uczuć. No i mógłby wszędzie spać w namiocie Ja - melancholijna, jeśli idzie o ważne dla mnie sprawy - histeryczna, oderwana od rzeczywistości, wybredna, ale mocno kochająca.
Bardzo dużo myślałam nad naszym związkiem - oboje jesteśmy niedojrzali, a jednak kocham Go, budzi we mnie niezwykłe eomocje i nie wyobrażam sobie Go stracić. Jesteśmy razem od ponad pięciu lat, a gdy się poznaliśmy, byliśmy nastolatkami. Już jedno rozstanie przeżyliśmy. I trzy rozłąki - trzecia trwa (stypendia zagraniczne), na szczęście jestem oddalona tylko o 100 minut pociągiem od granicy polskiej, więc możemy się widywać.
Nie czuję się upoważniona do dawania rad. Mimo wszystko myślę, że warto zabrać głos i nie być obojętną na tak ważny i znany mi problem.
Dla mnie miłość jest najważniejsza, dlatego godzę się na upadki, by móc się podnosić. Wiem, że szczęście nie jest dane raz na zawsze, cały czas trzeba się uczyć siebie i tej drugiej osoby.
Nie słuchaj innych - rada od matki mojego M. O ironio, podłuchałam jej, żeby nie słuchać innych Widzisz, życie jest proste, ale recepty na nie - pokręcone. Najważniejsi jesteście Wy, więc słuchajcie siebie nawzajem.
Życzę Wam wszystkiego dobrego, radosnego bycia razem!

Edytowane przez trupiegi
Czas edycji: 2010-01-08 o 17:42
trupiegi jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Seks


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 17:13.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.