2009-08-18, 23:13 | #31 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-07
Wiadomości: 180
|
Dot.: Usypianie zwierząt
Mała właśnie przy mnie leży i jest zazdrosna o laptopa. Jest bardzo kochanym zwierzątkiem i nie porównuję jej do tamtej. Myślę, że moja byłaby zadowolona, gdyby wiedziała, że wzięłam małą suczkę ze schroniska. Ona bardzo lubiła inne suczki i lubiła z nimi dzielić łóżko, miski. Ja często zajmowalam się psiakiem sąsiadki i ona go nam podrzucała, jak gdzieś wyjeżdżała. Psiaki bardzo się lubiły. I moja na pewno by się ucieszyła, gdyby poznała tę sunię, bo jest bardzo pokojowo nastawiona do świata. Ma dwa latka i strasznie boi się facetów, musiał ją jakiś skrzywdzić. Mojego tatę toleruje, ale obszczekuje... Ale mamę i mnie oblizuje, wchodzi na kolana...
__________________
"W powietrzu czuję:"czegoś" mi brakuje" |
2009-08-18, 23:38 | #32 | |||||
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-10
Wiadomości: 323
|
Dot.: Usypianie zwierząt
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Należy sie też zastanowić, czy nie jest hipokryzją mówienie o dobru zwierząt i trzymanie ich w domu wbrew instnktowi. |
|||||
2009-08-19, 00:50 | #33 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 4 106
|
Dot.: Usypianie zwierząt
[1=0096a1e2f6245c4e98bc18d e9b0ed84c369ef137_632f8bf 2adc0b;13781538]Weterynarz nie może uśpić zwierzaka ot tak, bez powodu, bo komuś się znudzi [/QUOTE]
1.Co Ty nie powiesz. Chodziło mi tu o podejście dziewczyny, a nie weterynarza. 2.Chyba mało w życiu widziałaś. Weterynarz to nie zawsze rozgarnięta osoba, dbająca o dobro zwierzęcia. Owszem, tak ma wpisane w zawód, ale różne anomalie są. Pies mojej znajomej złamał sobie łapkę- zwykłe złamanie, brak zagrożenia dla życia. Dziewczyna zostawiła psa w klinice, po powrocie dowiedziała się, że psu do końca życia łapka mogła by lekko doskwierać, wiec bez jakiejkolwiek zgody- uśpili malca. Nie wiem czy pamiętasz też aferę z weterynarzem, który dostał telefon od właścicielki kota, że jej maluch rozchorował się, trzeba go uśpić i że w przeciągu godziny go przyniesie. W między czasie przyszła też inna osoba z kotem- weterynarz bez pytania co i jak, bez badania, wziął kota i go uśpił. Trochę się zdziwił, gdy chwilę po tym przyszła pani z tym kotem, który rzeczywiście miał być uśpiony. A więc tak- owszem- weterynarz nie może uśpić zwierzaka bez powodu, ale równie dobrze, można powiedzieć, że człowiek nie może zabić innego człowieka- a proszę! jednak to robi. Radzę przejrzeć na oczy, świat nie składa się tylko z dobrych ludzi, patrzących na "Mogę"- "Nie mogę". Co tam takiemu weterynarzowi- kasę za uśpienie dostanie, zwierz nie był jego, nie miał z nim jakiejś więzi emocjonalnej, to co mu tam? Oczywiście, nie popieram tego, lecz należy pamiętać, że świat nie jest taki jaki być powinien. Cytat:
a co do nawiasu to na szczęście weci moich malców wiedzą ile głupki dla mnie znaczą i walczą o nie z takim samym zaangażowaniem jak ja Porfiryna nie cieknie z pyszczka, "zarezerwowano" ją na nos i oczy, skoro miała czerwony wyciek z pyszczka to zapewne krew.
__________________
Wszystko w porządku.
Przyłóż mi spluwę do głowy i rozchlap mój mózg na ścianie. Naprawdę, mówię. Nie ma sprawy. Edytowane przez Hikaru Czas edycji: 2009-08-19 o 01:01 |
|
2009-08-19, 09:38 | #34 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: miejska dżungla
Wiadomości: 566
|
Dot.: Usypianie zwierząt
Tak porfiryna (nie wiemczy dobrze napisałam) - odkąd mi poumierały te moje ogony postanowiłam nie brac więcej i zapomniec o wszystkim co było z hodowlą szczurek związane - sama weterynarz mi poradziła, żebym dała sobie spokój bo one żyją krótko i bardzo często chorują na nowotwory (ponoc to przez bezmyślne krzyżowanie zwierząt taki kocioł w genach). Zawsze marzyłam o domu z wielką klatką pełną szczurów, które mogłyby biegac po całym mieszkaniu.... no ale co chwilę choroba, walka, śmierc. Nie dałabym rady.
xxxxxxxxxxx Wyraziłam swoje zdanie i nie oznacza to, że każdy ma sądzic tak samo. Nie chcę też nikogo na siłę przekonywac i uważam, że to co napisałam jest "moje" a esencją mojej wypowiedzi dla wszystkich powinno byc "każdy powinien dołożyc starań żeby stało się jak najlepiej dla jego podopiecznego" - tylko my sami znamy swoje zwierzęta, widzimy ich wolę walki itp. Pisząc o człowieku w stanie wegetacji nie miałam oczywiście na myśli psa podpiętego do kroplówki, w śpiączce od dwóch lat Uważam, że człowiek nawet sparaliżowany ma mógz i może jeszcze w znacznej części komunikowac się ze światem lub zajmowac swój czas myśleniem abstrakcyjnym, czy też podyktowaniem książki poprzez mrugnięcia powieką. Zwierzaki są dla mnie zdrowe w momencie kiedy mają swoją witalnośc i mogą zachowywac się jak zwierzaki nawet jeśli są stare i schorowane i nie tak energiczne jak szczenie. Po prostu zasnaowiłabym się czy piesek na kółkach albo kotek, któremu codziennie trzeba robic kilka zastrzyków i podawac kroplówki jest szczęśliwy z tej hospitalizacji. Czy on jest szczęśliwy czy to ja za wszelką cenę chcę żeby tu był i będę go męczyc? Bo uważam, że w penym stanie męczymy zwierzęta - jeśli tych leków, zastrzyków i kroplówek dziennie jest zbyt wiele. Ale to BARDZO DELIKATNA sprawa więc sporo zależy od konretnej sytuacji a nie od jakiegoś schematu. Nalepiej nie przeginac w żadną ze stron. A co do jedzenia mięsa moje male oburzenie było głównie skierowane do osbó, które nazywają usypianie zwierzęcia ( ktore ja traktuję jako bolesną pomoc i ukrócenie cierpień) zabijaniem czy też mordowaniem. Nie wyobrażam sobie, że ktoś ma obawy przed "zamordowaniem" własnego schorowanego, cierpiącego zwierzaka bez szans na wyjście z choroby ale nie przeszkadza mu w ogóle sprawa uboju zwierząt ( w końcu usypianie to chyba inna rzecz niż to co się tam dzieje?). Tego nie rozumiem. Nie jestem nawiedzona ale sądzę, że dobrze miec odwagę powiedziec sobie, że kocham nie tylko te zwierzęta, które znam i z ktorymi jestem związana emocjonalnie. Nienawidzę kiedy ktoś mi zagląda w talerz i nie zamierzam Ci prwic żadnych wykładów, zwłaszcza, że to nie Ty pisałaś o "mordowaniu" przy okazji usypiania stworów ale rozbawiło mnie (mimo, że to twoje zdanie i nie podałaś tego jako fakt) że człowiek bez mięsa nie może egzystowac Przecież to kompletna bzdura i zabobon, nie wiem skąd się bierze to przekonanie skoro wegetarianie istnieją i nie umierają w 5 lat po zaprzestaniu spożycia mięsa. No ale dosc tej gadaniny |
2009-08-19, 10:40 | #35 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2003-11
Lokalizacja: Śląsk
Wiadomości: 5 576
|
Dot.: Usypianie zwierząt
A ja sie nie czułam jak morderca. Niczego bardziej nie pragnełam niz pozwolić mojemu kotkowi odejsc, widząc jak strasznie cierpi.
W maju był jeszcze zwyczajnym, radosnym, rocznym kociakiem, ktory uwielbial rozrabiac, miesiac pozniej siedzial osowialy, nie jadl, nie pil, nie sikał. Diagnoza - wyrok. Bialaczka. Walczylismy caly miesiac, co 2 dni do weta na zastrzyki, na podawanie plynów, podawanie leków, wmuszanie jedzenia. Poddał sie niespełna miesiac po swoich pierwszych urodzinach.I chociaz pekło mi serce, nie było innej możliwosci. Załamanie odpornosci, niezwykle agresywna forma białaczki. Chociaz tyle ze jestem przekonana, ze dobrze postąpiłam. |
2009-08-19, 12:56 | #36 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2006-04
Wiadomości: 879
|
Dot.: Usypianie zwierząt
Cytat:
__________________
"When you loved the one who was killing you, it left you no options. How could you run, how could you fight, when doing so would hurt that beloved one? If your life was all you had to give your beloved, how could you not give it? If it was someone you truly loved?" |
|
2009-08-19, 17:19 | #37 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: miejska dżungla
Wiadomości: 566
|
Dot.: Usypianie zwierząt
Przezyliśmy to samo! U nas diognozy byly rozne, mala zachorowała niewiele po urodzeniu, potem leczylismy ja na calkiem innego a okazalo się, ze to brak odpornosci, wszyscy weci swiata byli pewni, ze to ciagle to stare przez to, ze zachorowalo jako taki maluch, my ja utuczylismy troszeczke ale potem krew byla tak slaba, ze kotka niemal sie dusila bo nie miala sil oddychac - i wtedy zapadla decyzja. Nasza nie dozyla roczku.
|
2009-08-19, 18:08 | #38 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-08
Lokalizacja: Utrecht
Wiadomości: 1 544
|
Dot.: Usypianie zwierząt
Witam...
Od kiedy pamietam w naszym mieszkaniu zawsze byly jakies zwierzaczki-ja najbardziej pokochalam swinki morskie Mrucza i popiskuja na Twoj widok-cudownosci Nie mialam z nimi wiekszego problemu-prawie wcale nie chorowaly,gdy nagle wszystko zaczelo sie walic....Przed samymi swietami Bozego Narodzenia zachorowal moj samczyk...Pomine to,ze miesiac wczesniej mial inna chorobe ale uleczalna...Z dnia na dzien samczyk stal sie osowialy i dostal strasznej biegunki-od razu pobieglam z nim do weterynarza i sie zaczelo chodzenie codzienne na zastrzyki,ktore nic nie pomagaly...Podawalam mu lakcid,naprawde mialam nadzieje ale wszystko na nic...Po nowym roku kolejna wizyta i jeszcze jakis guz sie przyplatal w okolicach odbytu..Weterynarz probowal mu go ''wycisc'' a moj samczyk zwijal sie z bolu a ja razem z nim...Wet poszedl po chyba jakies narzedzie za kotare,gdy z mojego pupila uszlo zycie...Zaczelam z tego szoku krzyczec,ze moja swinka umiera a wet szybko wrocil i powiedzial,ze tu nic nie da sie zrobic,ze odejdzie do kilku godzin i lepiej bedzie jesli ja uspi...To byl ogromny szok dla mnie...Przyszlam z zywa swinka i odeszla na moich rekach u weterynarzaChoc nie bylam wtedy mala dziewczynka to rozryczalam sie jak bobr,plakalam cala droge do domu-nie czulam wstydu...Pogrzebalam mojego pupila i teraz pozostaly mi tylko fotki,filmiki i wspomnienia.Czasem sie zastanawiam po co lekarz wyciskal tego guza-to to wyciskanie zabilo mojego samczykaEhhhh smutny watek.... |
2009-08-19, 19:21 | #39 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 422
|
Dot.: Usypianie zwierząt
Ja cos czuje ze moja kochana Bura umrze jak ja bede na studiach ;|| co prawda ma jeszcze czas ( ma 9 lat ale to spory pies, ma juz problemy ze stawami), ale chcialabym jej towarzyszyc podczas jej ostatniego spaceru...do weterynarza
__________________
walka ze zbędnymi centymetrami talia: 64->60 biodra: 90->85 udo: 52->49 |
2009-09-26, 22:12 | #40 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 5
|
Dot.: Usypianie zwierząt
ja musialam uspac 5 szczeniat.bo mam dziecko i dza psy a suczka byla po zastrzyku i jakims cudem zaszla w ciaze jest mi przykro gdy sie oszczenila miala 6 szczeniat pieknych,5 musialam uspac.........u weterynarza przechodzilam traume plakalm kazdego przytulam by w tej okropnrj chwili czuly sie chodz przez chwile kochane.jest miz tym zle.........ale gdy wrocilam do domy okazalo sie ze jeszcze jedno malenswo przyszlo na swiat i mam 2 szczeniaki ale i tak strasznie ubolewam nad tymi piecioma kochanymi malenstwami......nie potrafie przestac o nich myslec,po prostu czuje sie jak morderca.......jest mi tak przykro ze trudno se to wyobrazic
|
2009-09-26, 22:23 | #41 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-01
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 1 142
|
Dot.: Usypianie zwierząt
Cytat:
Nie jestem ekspertem w dziedzinie weterynarii, ale lekarz może ot tak bez poważniejszego powodu uśpić zwierzę? Coś mi tu nie halo, ale jeśli się mylę - przepraszam z góry.
__________________
|
|
2009-09-26, 22:25 | #42 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2009-08
Wiadomości: 921
|
Dot.: Usypianie zwierząt
o chyba niewłaściwe forum, wątek powinien chyba byc na wizzoż? Ja kiedyś zadzwoniłam do weterynarza, żeby przyjechał uśpić moje 2 psy (zabiły suczkę, z którą znały się od szczeniaczka). Weterynarz na szczęście powiedział, że nie przyjedzie natychmiast tylko nastęonego dnia, abym mogła to jeszcze przemyśleć.. no i minęło już kilka lat, zachowuję wszystkie środki bezpieczeństwa aby pieski były niegroźne (kastracja, kaganiec) i cieszę się, że weterynarz pomyślał wtedy za nas dwoje
__________________
Płacz jest ostatnią deską ratunku - nie pierwszą! |
2009-09-26, 22:28 | #43 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 3 851
|
Dot.: Usypianie zwierząt
my uspaliśmy szczurka
miał wielką gulę pod nóżką, która mu krwawiła, ale był mimo to bardzo żywy przeszedł operację, ale gulka wróciła, szczurek stracił aktywność, sparaliżowało mu przednią nóżkę, ciężko mu było chodzić, jeść i niestety pomogliśmy mu odejść do szczurkowego nieba od zachorowania do uśpienia minęło ponad pół roku Edytowane przez TOMORROW Czas edycji: 2009-09-26 o 22:52 |
2009-09-27, 07:47 | #44 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 5
|
Dot.: Usypianie zwierząt
miala zastrzyk zaby nie zajsc w ciaze i zaszla,nie chcialam ich usypiac ale suka to owczarek,drugi piesek to york ale mam jeszcze roczne dziecko i nie moglam sobie pozwolic na 7 szczeniat,gdybym miala ogrodek to bym im zrobila legowisko ale mam mieszkanie 45m2 wiec na tyle zwierzat to klitka,nie chcialam szczeniat po to byl zastrzyk zeby nie zaszla a tu prosze,jest mi okropnie zle z tym,wet widzial jak to przezywam ale bylam z nimi do konca,gdybym miala jeszcze jedno duze pomieszczenie w domu to z pewnoscia byly by dzis tutaj,,,,,,,wet powiedzial tak-dalas im spokojnie odejsc bo niektorzy bestialsko topia szczenieta a ja z rykiem od niegowylecialam,
---------- Dopisano o 08:47 ---------- Poprzedni post napisano o 08:40 ---------- Cytat:
to byla wina weta ze zle podal zastrzyk zapobiegajacy ciazy.nie rob ze mnie mordwrcy bo juz tak sie czuje,raz mialam 5 szczeniat ale wtedy nie mialam dziecka i wszystko bylo inaczeja teraz jest mi zle ze je uspilam mam wyrzuty sumienia,,,,,,,,,,,,,,,,, ,,,,,,,,,,,,,,,,,,, |
|
2009-09-27, 10:00 | #45 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: stąd
Wiadomości: 36 831
|
Dot.: Usypianie zwierząt
Wysterylizuj sukę.
|
2009-09-27, 10:17 | #46 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 63
|
Dot.: Usypianie zwierząt
jak morderca ? chyba raczej jak wybawciel... uważam że należy ukracać cierpienie w miarę możliwości, medycyna weterynaryjna nie jest tak dobrze rozwinięta jak w przypadku tej stosowanej u ludzi. Nic nie jesr w stanie na prawdę umorzyć xierpienia zwierząt. Zwierzęta umierają w bólach i męczarniach, musi być naprawdę przykro patrzeć jak twoje ukochane zwierzę po prostu umiera z bólu. Jesteśmy odpowiedzialni za nasze zwierzęta, kochamy je i troszczymy sie o nie prez całe ich zycie, ale gdy nadejdzie taka chwila musimy umieć podjąć tę właściwą decyzję i pomóc im odejść bez bólu i cierpienia.
|
2010-01-09, 10:12 | #47 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2008-03
Wiadomości: 24
|
Dot.: Usypianie zwierząt
ehh... jak czytam Wasze opowieści to też się rozklejam.
osobiście jestem miłośniczką malutkich zwierząt pokojowych - chomiczki a szczurki to już moja miłosc! te ich przywiązanie i inteligencja... Od samego dzieciństwa rodzice mi kupowali takie stworzonka kochane, by nauczyć mnie odpowiedzialności. I udało im się to, przy okazji rozbudzając we mnie miłość do nich! Jestem też przerażona tym, co czytam. Mam wielkie szczęście! wszyscy moi milusińscy odchodzili ode mnie w sposób naturalny! Żadne nie chorowało, nie cierpiało. Wiek robił swoje. Mój obecny szczurek - Ratri jest u mnie już prawie 3 lata i ma się świetnie. Widać już u niej wiek - szczególnie po oczach ale ciągle jest radosna i skora do biegania miałam też kiedys psa. własciwie to nie ja - moja mama, do niej był najbardziej przywiązany. Kochany psiak. był u nas 18 lat... trzeba go było uśpic gdyż biedak - już ze starości - przestawał funkcjonowac dobrze, a był tak przywiązany, że nie chciał sam naturalnie odejśc od nas... |
2010-01-09, 10:35 | #48 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-01
Wiadomości: 19 328
|
Dot.: Usypianie zwierząt
niedawno również uśpiono mojego psa, był z nami około 16 lat.
płakałam jak po stracie bliskiej osoby. niestety już w końcowych dniach bardzo cierpiał, nie mógł wstać, nic nie jadł. Płakałam na sam jego widok
__________________
sun goes down |
2010-01-09, 10:37 | #49 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-10
Wiadomości: 347
|
Dot.: Usypianie zwierząt
MdM zwierzęta nie zdychają, one umierają tak jak umrę ja i umrzesz Ty -_-
Droga autorko ze zwierzętami jest tak jak z...z przyjaciólmi. Kiedy wiesz, że można jeszcze walczyć, walczysz, kiedy wiesz, że nadchodzi ten czas, że za mocno boli, że brak już sił to pomagasz odejść. Osoba mocno związana ze swoim zwierzęciem wie takie rzeczy, patrzy w oczy i widzi kiedy trzeba się pożegnać. |
2010-02-01, 14:34 | #50 |
in love with life
Zarejestrowany: 2005-09
Lokalizacja: Leśna Kraina
Wiadomości: 25 185
|
Dot.: Usypianie zwierząt
Dla mnie umarly moje chomiczki, ale kot, o ktorym pisalam w tym watku zdechl. I tak pozostanie.
__________________
Edytowane przez MdM Czas edycji: 2010-02-01 o 14:58 |
2010-02-10, 22:06 | #51 |
BAN stały
|
Dot.: Usypianie zwierząt
Dzisiaj po 12 latach uśpiłam mojego Psiaka. W kwietniu pojawił mu się guzek na boku, pojechaliśmy do wet wycięła i stwierdziła, że to tylko tłuszczak. W sierpniu kolejne dwa, znowu usunięte. W grudniu jak przyjechałam do domu miał kolejne, i do cholery tylko ja zauważyłam, że ma napuchnięte podbrzusze wokół prącia. Pojechalismy znów do weta.
Nowotwór, a te "tłuszsczaki" to były przerzuty. Nowotwór, którego nie ma jak już usunąć. Do cholery dlaczego wcześniej tego nie sprawdzili?! Wczoraj przyjechałam znowu do domu, na jego ciele można już było wyczuć z 10 guzków, no i ten na prostacie duży jak średni balon. Ale chodził, jadł, pił. Co prawda chodzenie Mu sprawiało kłopot i najchętniej to leżał. Stwierdziłyśmy z mamą, że nie ma sensu Go męczyć, ani tym bardziej dopuścić do tego aby Mu guz pękł. Pojechałyśmy, byłam z Nim cały czas. Pierwszy zastrzyk głupi jaś - nie zasypia i nie zasypia, gdy vet powiedziała, że to na niego nie działa i trzeba drugi, zaczął wstawać, tak jakby usłyszał, tak jakby walczył. To było okropne. Potem zastrzyk właściwy, a on nic, dalej twardo usypia, chociaż połówka tego zastrzyku powinna "zrobić swoje", więc kolejna dawka, i kolejne 10 minut aż w końcu Jego serduszko ustało. Boże to było okropne, to było straszne, bo miał chęć do życia. Do jasnej cholery, może to wcale nie był Jego czas. Może zabiłam swojego psa? Nie umiem się odnaleźć w domu, cały czas zachowauję się tak jakby był tutaj, jakby za chwilę miał przyjść żeby go pogłaskać, a tymczasem leży w ogródku zakopany. Tak bardzo bardzo bym go chciała teraz przytulić, pogłaskać. W dodatku mam wyrzuty, że może się przeze mnie pochorował, od zawsze był ze mną, a potem nagle zniknęłam wyjeżdżając na studia. Rodzice mowią, że zrobił się osowiały szukał mnie po domu, po paru miesiącach pojawiły się guzy. Najpierw wpędziłam Go w chorobę, a potem zabiłam. Nie umiem tego ogarnąć... |
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 07:44.