Może nie dziś,nie jutro.Ale pewneo dnia.. i do konca życia- Zazdrośnic część XV ;)

[madziamacius8786]

Pewnie,że tak Opowiedz coś o sobie i o Was

[malgorzatek85]

Napisane przez madziamacius8786

Pewnie,że tak Opowiedz coś o sobie i o Was

Mam na imie Malgosia,mam 25 lat,mieszkam we Wroclawiu,gdzie studiuje i pracuje.Moj tż to tez M jest ode mnie o rok starszy,ale juz tylko pracuje.
Jutro mija dokladnie 10 miesiecy jak jestesmy razem.O slubie rozmawialismy juz n razy,a pierscionka nie widze!
Moj luby "obiecal" mi,ze oswiadczy sie do konca 2009 r,ale nie dotrzymal slowa. Obecnie kupil niby dla nas mieszkanie,od czerwca mamy tam zamieszkac i wg ostatnich jego obietnic po przeprowadzeniu sie na swoje,zaklada rodzine.
Ja juz w to nie wierze,wtedy mnie zranil nie dotrzymujac slowa.Pomimo tego chce z nim byc i marze o zarecznach naszych.

[najfajniejsza]

Napisane przez madziamacius8786

też jestem sama bez mojego Tża i też za nim tęsknię to prawda,że bardziej się tęskni za sobą jak się więcej czasu spędza ale nie zawsze

dyplomatka

aleks, oj wiem, co to znaczy nacieszcie się sobą i ciastami a jak było u mamy konkubenta?

swoją drogą... mojej dobrej kumpeli ze studiów mówiłam, że to dziwne, że tak tęsknię po jednej dobie bez lubego, a ona, że dla niej to dziwne, bo ona ze swoim chłopcem się widzi dwa razy w tygodniu (są z innych miast, a poza tym moja D. studiuje dwa kierunki dziennie, reprezentuje UŚ w koszykówkę, chodzi na dodatkowy angielski itp.), a ona i tak uważa, że to w sam raz, a nawet czasem za dużo powiedziałam jej, że jak zamieszkają razem to jej pewnie minie i będzie mieć jak ja lub może być odwrotnie, teraz big love, a potem nie będą umieli ze sobą wytrzymać. ja im źle nie życzę, bo bardzo ich lubię, ale nigdy nie miałam tak,żebym nie chciała się zobaczyć z lubym...
raz była sytuacja, w której bardzo go potrzebowałam, a jego nie było akurat w mieście (wyjechał na wieś swoją w czasie majówki), i zobaczyłam go dopiero trzy dni po tym, co się stało... łaziłam po ścianach, nie umiałam wytrzymać, byłam całkiem sama i nie mogłam nawet się popłakać, bo musiałam być wsparciem dla mamy i rodzeństwa. Jak P. wrócił, poszliśmy na dłuuugi spacer, opowiadał mi cudowne rzeczy i był przekochany. Ja mu wszystko opowiedziałam, płacząc jak dziecko. Był dla mnie wielkim wsparciem i obiecał, że zawsze będzie - tak jest do dzisiaj. To fantastyczne

Przepraszam, ale - jak pisałam - jestem w myśleniówkowym nastroju...

---------- Dopisano o 20:29 ---------- Poprzedni post napisano o 20:24 ----------

Napisane przez malgorzatek85

Mam na imie Malgosia,mam 25 lat,mieszkam we Wroclawiu,gdzie studiuje i pracuje.Moj tż to tez M jest ode mnie o rok starszy,ale juz tylko pracuje.
Jutro mija dokladnie 10 miesiecy jak jestesmy razem.O slubie rozmawialismy juz n razy,a pierscionka nie widze!
Moj luby "obiecal" mi,ze oswiadczy sie do konca 2009 r,ale nie dotrzymal slowa. Obecnie kupil niby dla nas mieszkanie,od czerwca mamy tam zamieszkac i wg ostatnich jego obietnic po przeprowadzeniu sie na swoje,zaklada rodzine.
Ja juz w to nie wierze,wtedy mnie zranil nie dotrzymujac slowa.Pomimo tego chce z nim byc i marze o zarecznach naszych.

czeeeeeeść
10 miesięcy to nie tak długo - ja byłam swojego pewna po trzech-czterech więc wiem, jak to jest, ale może daj swojemu troszkę czasu, co? np. do tej przeprowadzki na nowe miejsce gratuluję swoją drogą mieszkania rozumiem, że zamieszkacie razem, tak?
jak się przeprowadzicie, daj mu tydzień-dwa i porusz temat
co do tego, że się nie oświadczył, mimo że obiecywał:
1. mógł się czuć naciskany, nie być aż tak pewnym itp.
2. mógł mieć to w planach, obiecać Ci, a potem stwierdzić, że jednak lepiej będzie po przeprowadzce...? po co miał Ci o tym mówić - żeby zepsuć niespodziankę?
myśl pozytywnie i nie poruszaj tematu. skoro w ciągu kilku miesięcy rozmawialiście o tym n razy, to teraz wrzuć na luz

[yogu]

Napisane przez madziamacius8786

a co pada u Ciebie?? U mnie miało padać cały dzień a świeciło słońce

u mnie było oberwanie chmury!

[madziamacius8786]

Napisane przez malgorzatek85

Mam na imie Malgosia,mam 25 lat,mieszkam we Wroclawiu,gdzie studiuje i pracuje.Moj tż to tez M jest ode mnie o rok starszy,ale juz tylko pracuje.
Jutro mija dokladnie 10 miesiecy jak jestesmy razem.O slubie rozmawialismy juz n razy,a pierscionka nie widze!
Moj luby "obiecal" mi,ze oswiadczy sie do konca 2009 r,ale nie dotrzymal slowa. Obecnie kupil niby dla nas mieszkanie,od czerwca mamy tam zamieszkac i wg ostatnich jego obietnic po przeprowadzeniu sie na swoje,zaklada rodzine.
Ja juz w to nie wierze,wtedy mnie zranil nie dotrzymujac slowa.Pomimo tego chce z nim byc i marze o zarecznach naszych.

o to już Nas więcej z Wrocławia jest a co studiujesz?

Nie martw się 10 miesięcy to jeszcze nie tak długo pewnie on chce coś zaplanować Najważniejsze,że Cię Kocha

Napisane przez najfajniejsza

dyplomatka

swoją drogą... mojej dobrej kumpeli ze studiów mówiłam, że to dziwne, że tak tęsknię po jednej dobie bez lubego, a ona, że dla niej to dziwne, bo ona ze swoim chłopcem się widzi dwa razy w tygodniu (są z innych miast, a poza tym moja D. studiuje dwa kierunki dziennie, reprezentuje UŚ w koszykówkę, chodzi na dodatkowy angielski itp.), a ona i tak uważa, że to w sam raz, a nawet czasem za dużo powiedziałam jej, że jak zamieszkają razem to jej pewnie minie i będzie mieć jak ja lub może być odwrotnie, teraz big love, a potem nie będą umieli ze sobą wytrzymać. ja im źle nie życzę, bo bardzo ich lubię, ale nigdy nie miałam tak,żebym nie chciała się zobaczyć z lubym...
raz była sytuacja, w której bardzo go potrzebowałam, a jego nie było akurat w mieście (wyjechał na wieś swoją w czasie majówki), i zobaczyłam go dopiero trzy dni po tym, co się stało... łaziłam po ścianach, nie umiałam wytrzymać, byłam całkiem sama i nie mogłam nawet się popłakać, bo musiałam być wsparciem dla mamy i rodzeństwa. Jak P. wrócił, poszliśmy na dłuuugi spacer, opowiadał mi cudowne rzeczy i był przekochany. Ja mu wszystko opowiedziałam, płacząc jak dziecko. Był dla mnie wielkim wsparciem i obiecał, że zawsze będzie - tak jest do dzisiaj. To fantastyczne

cicho tam

niektórzy tak mają,że wolą się widzieć rzadko ze sobą i im to wystarcza a np My nie umiemy sobie dnia bez Tża wytrzymac

---------- Dopisano o 20:33 ---------- Poprzedni post napisano o 20:32 ----------

Napisane przez yogu

u mnie było oberwanie chmury!

uuu..to prawdziwy śmingus dyngus

u mnie bez deszczu..i dobrze a tak straszyli

[yogu]

Napisane przez malgorzatek85

Mam na imie Malgosia,mam 25 lat,mieszkam we Wroclawiu,gdzie studiuje i pracuje.Moj tż to tez M jest ode mnie o rok starszy,ale juz tylko pracuje.
Jutro mija dokladnie 10 miesiecy jak jestesmy razem.O slubie rozmawialismy juz n razy,a pierscionka nie widze!
Moj luby "obiecal" mi,ze oswiadczy sie do konca 2009 r,ale nie dotrzymal slowa. Obecnie kupil niby dla nas mieszkanie,od czerwca mamy tam zamieszkac i wg ostatnich jego obietnic po przeprowadzeniu sie na swoje,zaklada rodzine.
Ja juz w to nie wierze,wtedy mnie zranil nie dotrzymujac slowa.Pomimo tego chce z nim byc i marze o zarecznach naszych.

ech skąd ja znam te obiecanki
ja prawdę mówiąc o ślubie z NIM nie myślałam w pierwszym roku spotykania się ... ale za to teraz nadrabiam

[najfajniejsza]

Napisane przez madziamacius8786

cicho tam

niektórzy tak mają,że wolą się widzieć rzadko ze sobą i im to wystarcza a np My nie umiemy sobie dnia bez Tża wytrzymac

wiem, że niektórzy tak mają, ale zastanawiam się, jak oni ze sobą wytrzymują potem na co dzień

a u nas cały dzień padało... :/ a w ogóle nie widziałam nikogo ani z psikawką, ani z wiaderkiem, ani w ogóle żadnego takiego lanopodziałkowego wydarzenia. może to przez pogodę

[malgorzatek85]

[QUOTE=najfajniejsza;18371 036]
....to teraz wrzuć na luz [/QUOT]


W tym problem,ze ja nie umiem wrzucic na luz Chcialabym wiedziec na czym stoje.Wczoraj poruszylam ten temat,ale obiecalam sobie,ze do lata,niz nie powiem ani slowa o tym!!!
Ja wiedzialam,ze on to on juz po miesiacu znajomosci.
Temat zaczal on,co mnie troche dziwilo.Sam wyznaczyl potencjalny termin zarecznyn.
On mysli,ze zamieszkam z nim,ale ja sie uparlam,ze zamieszkam dopiero po zareczynach.Nie wiem czy dobrze czy zle.

[yogu]

Napisane przez madziamacius8786

uuu..to prawdziwy śmingus dyngus

u mnie bez deszczu..i dobrze a tak straszyli

na szczęście tylko taki

[butterfly20]

Małgorzatek cześć. 10 miesięcy to niewiele. Co rozumiesz pod pojęciem "kupił mieszkanie"? W sensie sam?


Czytam właśnie "dlaczego mężczyźni poślubiają zołzy" i w rozdz. 5 jest dużo na ten temat

[yogu]

Napisane przez malgorzatek85

W tym problem,ze ja nie umiem wrzucic na luz Chcialabym wiedziec na czym stoje.Wczoraj poruszylam ten temat,ale obiecalam sobie,ze do lata,niz nie powiem ani slowa o tym!!!
Ja wiedzialam,ze on to on juz po miesiacu znajomosci.
Temat zaczal on,co mnie troche dziwilo.Sam wyznaczyl potencjalny termin zarecznyn.

z tym wrzuceniem na luz masz tak jak i ja nie umiem...

wyznaczył termin i Ci o nim powiedział??

[malgorzatek85]

Napisane przez butterfly20

Małgorzatek cześć. 10 miesięcy to niewiele. Co rozumiesz pod pojęciem "kupił mieszkanie"? W sensie sam?


Czytam właśnie "dlaczego mężczyźni poślubiają zołzy" i w rozdz. 5 jest dużo na ten temat

Tak,kupil sam.Ja mam swoje mieszkanie.Nie chcielismy,zeby poki co laczyl nas tylko kredyt.

Ja juz przeczytalam o zolzach. hiiihihi

Tak sam powiedzial jak mowil,ze ma takie plany...

[aleksandrettaa]

Napisane przez malgorzatek85

Mam na imie Malgosia,mam 25 lat,mieszkam we Wroclawiu,gdzie studiuje i pracuje.Moj tż to tez M jest ode mnie o rok starszy,ale juz tylko pracuje.
Jutro mija dokladnie 10 miesiecy jak jestesmy razem.O slubie rozmawialismy juz n razy,a pierscionka nie widze!
Moj luby "obiecal" mi,ze oswiadczy sie do konca 2009 r,ale nie dotrzymal slowa. Obecnie kupil niby dla nas mieszkanie,od czerwca mamy tam zamieszkac i wg ostatnich jego obietnic po przeprowadzeniu sie na swoje,zaklada rodzine.
Ja juz w to nie wierze,wtedy mnie zranil nie dotrzymujac slowa.Pomimo tego chce z nim byc i marze o zarecznach naszych.

Witaj! '85 dobry rocznik 10 miesięcy to nie tak długo więc daj mu jeszcze trochę czasu. A skoro przed wami rocznica i zamieszkanie w swoim mieszkanku to są duże szanse, że coś się wydarzy.

Napisane przez najfajniejsza

aleks, oj wiem, co to znaczy nacieszcie się sobą i ciastami a jak było u mamy konkubenta?

U mamy konkubenta byliśmy chwilę. Zjedliśmy obiad, pogadali o świętach itp. Ogólnie miło i w porządku. Szybko się zmyliśmy, żeby dojechać do wawy bez problemów.

[najfajniejsza]

Małgosiu, a widzisz, to może pomóc, że sięz nim nie przeprowadzisz! skoro sam zaczął temat, to znaczy, że tego chce. A więc problem z głowy. Na razie milcz, a przynajmniej sama tematu nie poruszaj. Walnij sobie suwaczek jak ja to pomaga
a jak się spyta, czy z nim zamieszkasz, to mu powiedz, że chętnie, ale wolałabyś po zaręczynach, jak już mu mówiłaś... na pewno niedługo u Ciebie zabłyśnie złoto na palcu

Motyl, co ciekawego w tej książce napisano w rozdziale 5.? mnie ten tytuł nie zachęca do czytania. jest jakiś infantylny. tak jak Klub Szalonych Dziewic czy Wyznania Zakupoholiczki - choćby nie wiem, jak madre to było, to za tytuł ma minus 100

[yogu]

Napisane przez butterfly20

Czytam właśnie "dlaczego mężczyźni poślubiają zołzy" i w rozdz. 5 jest dużo na ten temat

zapodaj jakieś szczegóły albo proste i skuteczne rozwiązania
tak w punktach najlepiej

[madziamacius8786]

Napisane przez yogu

ech skąd ja znam te obiecanki
ja prawdę mówiąc o ślubie z NIM nie myślałam w pierwszym roku spotykania się ... ale za to teraz nadrabiam

kiedyś trzeba

Napisane przez najfajniejsza

wiem, że niektórzy tak mają, ale zastanawiam się, jak oni ze sobą wytrzymują potem na co dzień

a u nas cały dzień padało... :/ a w ogóle nie widziałam nikogo ani z psikawką, ani z wiaderkiem, ani w ogóle żadnego takiego lanopodziałkowego wydarzenia. może to przez pogodę

no ja też tego nie wiem jak wytrzymują ze sobą..ja bym nie dała rady tak rzadko się widzieć.. kiedyś z Tż widziałam się tylko w piątki,sob i niedz...później nam to nie wystarczało więc widywaliśmy się jeszcze we wtorki i czwartki a teraz to codziennie się widujemy

Napisane przez malgorzatek85

W tym problem,ze ja nie umiem wrzucic na luz Chcialabym wiedziec na czym stoje.Wczoraj poruszylam ten temat,ale obiecalam sobie,ze do lata,niz nie powiem ani slowa o tym!!!
Ja wiedzialam,ze on to on juz po miesiacu znajomosci.
Temat zaczal on,co mnie troche dziwilo.Sam wyznaczyl potencjalny termin zarecznyn.
On mysli,ze zamieszkam z nim,ale ja sie uparlam,ze zamieszkam dopiero po zareczynach.Nie wiem czy dobrze czy zle.

A powiedziałaś mu to,że zamieszkasz z nim po zaręczynach ??

Napisane przez yogu

na szczęście tylko taki

---------- Dopisano o 20:48 ---------- Poprzedni post napisano o 20:46 ----------

Napisane przez yogu

zapodaj jakieś szczegóły albo proste i skuteczne rozwiązania
tak w punktach najlepiej

prosimy o najważniejsze

[butterfly20]

Napisane przez najfajniejsza

Małgosiu, a widzisz, to może pomóc, że sięz nim nie przeprowadzisz! skoro sam zaczął temat, to znaczy, że tego chce. A więc problem z głowy. Na razie milcz, a przynajmniej sama tematu nie poruszaj. Walnij sobie suwaczek jak ja to pomaga
a jak się spyta, czy z nim zamieszkasz, to mu powiedz, że chętnie, ale wolałabyś po zaręczynach, jak już mu mówiłaś... na pewno niedługo u Ciebie zabłyśnie złoto na palcu

Motyl, co ciekawego w tej książce napisano w rozdziale 5.? :brzydal: mnie ten tytuł nie zachęca do czytania. jest jakiś infantylny. tak jak Klub Szalonych Dziewic czy Wyznania Zakupoholiczki - choćby nie wiem, jak madre to było, to za tytuł ma minus 100

Na poczcie mamy-poczytaj,to zobaczysz

[malgorzatek85]

Napisane przez najfajniejsza

Małgosiu, a widzisz, to może pomóc, że sięz nim nie przeprowadzisz! skoro sam zaczął temat, to znaczy, że tego chce. A więc problem z głowy. Na razie milcz, a przynajmniej sama tematu nie poruszaj. Walnij sobie suwaczek jak ja to pomaga
a jak się spyta, czy z nim zamieszkasz, to mu powiedz, że chętnie, ale wolałabyś po zaręczynach, jak już mu mówiłaś... na pewno niedługo u Ciebie zabłyśnie złoto na palcu

Pomyslalam sobie,ze jesli zamieszkam z nim bez zobowiazan to moze nigdy nie oswiadczyc sie.Wiem,ze bedzie chcial,abym zamieszkala z nim lub zostawala u niego na weekendy.Ja tak nie chce,chce sie zareczyc i dopiero zamieszkac z nim.Jesli pyta czy zamieszkamy razem,zawsze odpowiadam "moze".
Podoba mi sie ten Twoj suwaczek. hihihi

[madziamacius8786]

Motylku a to toooo...zmylił mnie tytuł.. bo Ty podałaś poślubiają a było kochają czy jakoś tak pomerdało mi się

[yogu]

Napisane przez butterfly20

Na poczcie mamy-poczytaj,to zobaczysz

ech
a nie możesz tu podać kilku ciekawostek?

nie mam dostępu do Waszych klubów i poczty ...

[madziamacius8786]

Napisane przez malgorzatek85

Pomyslalam sobie,ze jesli zamieszkam z nim bez zobowiazan to moze nigdy nie oswiadczyc sie.Wiem,ze bedzie chcial,abym zamieszkala z nim lub zostawala u niego na weekendy.Ja tak nie chce,chce sie zareczyc i dopiero zamieszkac z nim.Jesli pyta czy zamieszkamy razem,zawsze odpowiadam "moze".
Podoba mi sie ten Twoj suwaczek. hihihi

W sumie dobry pomysł bo później MOŻE odwlekać te zaręczyny. Może na Wasz rok coś szykuje? Wcale bym się nie zdziwiła

[malgorzatek85]

Napisane przez madziamacius8786

W sumie dobry pomysł bo później MOŻE odwlekać te zaręczyny. Może na Wasz rok coś szykuje? Wcale bym się nie zdziwiła

Zaproponowalam wyjazd na nasza rocznice.Uslyszalam,ze moze.A moze bedzie biegal po mieszkaniu i je remontowal.Wtedy zrobimy romantyczna kolacje i mam sie cieszyc.

[butterfly20]

Madzia "poślubiają zołzy" to chyba druga część "kochają zołzy". Na poczcie jest

Oj laski za dużo tego

---------- Dopisano o 21:05 ---------- Poprzedni post napisano o 21:05 ----------

Poza tym jestem w trakcie czytania (a czytam tylko jak nie mam nic lepszego do roboty )

[malgorzatek85]

Napisane przez butterfly20

Madzia "poślubiają zołzy" to chyba druga część "kochają zołzy". Na poczcie jest

Oj laski za dużo tego

---------- Dopisano o 21:05 ---------- Poprzedni post napisano o 21:05 ----------

Poza tym jestem w trakcie czytania (a czytam tylko jak nie mam nic lepszego do roboty )

A czy moze ktos mi podeslac "poslubiaja zolzy"???ja dyskonuje jeszcze czym takim,jak: "nie zalezy mu na tobie".

[najfajniejsza]

Napisane przez malgorzatek85

Pomyslalam sobie,ze jesli zamieszkam z nim bez zobowiazan to moze nigdy nie oswiadczyc sie.Wiem,ze bedzie chcial,abym zamieszkala z nim lub zostawala u niego na weekendy.Ja tak nie chce,chce sie zareczyc i dopiero zamieszkac z nim.Jesli pyta czy zamieszkamy razem,zawsze odpowiadam "moze".
Podoba mi sie ten Twoj suwaczek. hihihi

i dobrze - nie twierdzę jednak, że nigdy Ci się nie oświadczy, no ale może tego nie zrobić tak szybko, jakbyś chciała. jak Cię znów spyta o wspólne mieszkanie, to powiedz mu, że najpierw chcesz deklaracji. po prostu potrzebujesz tego i masz nadzieję, że dla niego to nie jest wyrzeczenie.

Napisane przez yogu

ech
a nie możesz tu podać kilku ciekawostek?

nie mam dostępu do Waszych klubów i poczty ...

ja właśnie to ściągam
spokojnie - jakiś czas regularnie z nami popisz, a szybko wkupisz się w łaski pocztowo-klubowe im więcej piszesz, tym większa szansa, że stanie się to szybciej niestety, musiałyśmy wprowadzić ograniczenia...

[madziamacius8786]

Napisane przez malgorzatek85

Zaproponowalam wyjazd na nasza rocznice.Uslyszalam,ze moze.A moze bedzie biegal po mieszkaniu i je remontowal.Wtedy zrobimy romantyczna kolacje i mam sie cieszyc.

też nieźle jakby nie było będzie dobrze fajnie,że tak mu zależy na Waszej przyszłości

Napisane przez butterfly20

Madzia "poślubiają zołzy" to chyba druga część "kochają zołzy". Na poczcie jest

ooo dziękuję nie wiedziałam Przeczytam jak znajdę chwilkę


Idę coś obejrzeć i do łóżeczka bo zmęczona jestem

Dobranoc Kochane

[butterfly20]

Ech a M. przez to wszystko nie dość,że zmarniał to jeszcze schudł z 5 kg. Trochę mi go żal. Ale bardziej żal mi siebie. To chyba dobrze?

[najfajniejsza]

Napisane przez madziamacius8786

Idę coś obejrzeć i do łóżeczka bo zmęczona jestem

Dobranoc Kochane

dobrej nocy

Napisane przez butterfly20

Ech a M. przez to wszystko nie dość,że zmarniał to jeszcze schudł z 5 kg. Trochę mi go żal. Ale bardziej żal mi siebie. To chyba dobrze?

to znaczy, że to przeżywa - i to dobrze... i dobrze, że ciągle wiesz, że to Ty jesteś pokrzywdzona.

Na razie w tym rozdziale chodzi o to, żeby kobieta była niezależna finansowo, nie rzucała nazwami marek, nie robiło na niej wrażenia to, że koleś podjechał drogim autem itp. bo facet chce nie tylko tego, by jego przyszła żona nie była z nim dla pieniędzy, lecz też tego, by sobie poradziła w razie czego

[aleksandrettaa]

Czytałam kiedyś "dlaczego mężczyźni poślubiają zołzy?". "Nie zależy mu na tobie" też przeczytałam ale ani nie zaciągnęłam chłopa do ołtarza, ani nie potrafiłam odejść uznając, ze skoro się nie oswiadcza to mu nie zależy. Jakos literatura kobieca ma mały wpływ na mnie i moje życie.

[najfajniejsza]

bzdury... dalej jest o tym, że facet chciałby usłyszeć od kobiety: "nie mogę się doczekać nowego kursu z technik handlu", zamiast: "mój zegar biologiczny tyka..." - to zależy od faceta mój jest biedny i akurat w życiu ważniejsza jest dla niego natura niż kultura, czyli zegar biologiczny do niego przemówi o wiele prędzej niż pracoholizm (oczywiście przesadzam w drugą stronę )
bla bla bla... kobieta musi być silna, znać swoją wartość, nie mieć długów, nie mieć kompleksów...
spełniam warunki, i co...? mój jeszcze nie klęczy...