Pozytywne aspekty rozstania - po rozstaniu odzyłam. - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2010-05-10, 09:32   #1
Sigfa
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 348

Pozytywne aspekty rozstania - po rozstaniu odzyłam.


Zwykle rozpad związku jest swoistą tragedią i przeważnie łączy się ze smutkiem, ale są związki, które zatruwają nam życie i po ich zakończeniu czujemy, że uwolniliśmy się od czegoś co nas dusiło i nie pozwalało zyć normalnie i cieszyć się życiem. Myślę, że niejedna z nas chętnie podzieli się swoimi doświadczeniami. Zakładam ten wątek rówiez w nadzieji, że osoby, które jeszcze tkwią w takich duszacych związkach, zobacza, że można żyć szczesliwie po drugiej stronie (czyli bez wyniszczającego nas związku).

Ja jestem raptem niedługi czas po zakończeniu swojego związku, ale już widzę pozytywne skutki tego kroku - wszyscy wokołó mówią mi, że wreszcie zaczełam się śmiać z powrotem, odbudowuję serdeczne relacje z przyjaciółmi, wreszcie zajmuję się sobą, poszłam na terapię na która długo bałam się pójść, zaczęłam wreszcie wychodzić do ludzi (wcześniej w tygodniu praca, a każdy weekend z eks tż w mieszkaniu, bo jemu nie chciało się nigdzie wychodzić) i na imprezy/koncerty. Poczułam się znowu jak dwudziestoletnia dziewczyna, a przez długo czułam się jak zmęczona życiem kobieta. A to dopiero kilka tygodni po rozstaniu i tyle pozytywnych zmian.

Podzielcie się prosze swoimi historiami - myślę, że dla wielu dziewczyn to będzie inspiracjia, że życie może wygladac barwniej, lepiej, ciekawiej.

Pozdrawiam
__________________
SB od 30.06.09
Było : 57 kg
Jest: 51 kg (a było 47kg )
Będzie: 47 kg
(mam 158 cm wzrostu)
Sigfa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-10, 09:46   #2
Sarrai
Wtajemniczenie
 
Avatar Sarrai
 
Zarejestrowany: 2009-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 2 035
Dot.: Pozytywne aspekty rozstania - po rozstaniu odzyłam.

Dojście do podobnych wniosków po moim rozstaniu zajęło mi zapewne trochę więcej czasu niż Tobie, ale moje konkluzje pokrywają się z Twoimi. Gdy zostawił mnie mój ex to był mój mały koniec świata Myślałam, że już nigdy sobie nikogo nie znajdę, że jestem nic nie warta, że to wszystko moja wina, ze gdybym inaczej sie zachowywała to by do rozstania nie doszło... Ale na szczęscie szybko wybiłam sobie te głupoty z głowy
Minął tydzień i ja poczulam się jak nowo narodzona... Miałam podobnie jak ty - tj. praca w tygodniu, wolny czas z exem, który jak sam twierdził 'nie bedzie nigdzie chodzil, bo on jest domatorem'...
A po rozstaniu.. chyba najlepsze imprezy w moim dotychczasowym zyciu się odbyły Poza tym - poznalam, kto jest moim prawdziwym przyjacielem, kto jest moją bratnią duszą, a kto jest fałszywy do szpiku kości... Generalnie, czułam, ze jakiś zupełnie nowy rozdział w moim życiu się rozpoczął... Takie poczucie, ze jeszcze tyle przede mną - jednym słowem wyrwałam się z tego marazmu
Myslę, że większość dziewczyn ma podobne odczucia, ale do takich wniosków każda z nas dochodzi w odpowiednim czasie.
Sarrai jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-10, 09:57   #3
nicka01
Wtajemniczenie
 
Avatar nicka01
 
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: z nienacka
Wiadomości: 2 233
Dot.: Pozytywne aspekty rozstania - po rozstaniu odzyłam.

Cytat:
Napisane przez Sigfa Pokaż wiadomość
Zwykle rozpad związku jest swoistą tragedią i przeważnie łączy się ze smutkiem, ale są związki, które zatruwają nam życie i po ich zakończeniu czujemy, że uwolniliśmy się od czegoś co nas dusiło i nie pozwalało zyć normalnie i cieszyć się życiem. Myślę, że niejedna z nas chętnie podzieli się swoimi doświadczeniami. Zakładam ten wątek rówiez w nadzieji, że osoby, które jeszcze tkwią w takich duszacych związkach, zobacza, że można żyć szczesliwie po drugiej stronie (czyli bez wyniszczającego nas związku).

Ja jestem raptem niedługi czas po zakończeniu swojego związku, ale już widzę pozytywne skutki tego kroku - wszyscy wokołó mówią mi, że wreszcie zaczełam się śmiać z powrotem, odbudowuję serdeczne relacje z przyjaciółmi, wreszcie zajmuję się sobą, poszłam na terapię na która długo bałam się pójść, zaczęłam wreszcie wychodzić do ludzi (wcześniej w tygodniu praca, a każdy weekend z eks tż w mieszkaniu, bo jemu nie chciało się nigdzie wychodzić) i na imprezy/koncerty. Poczułam się znowu jak dwudziestoletnia dziewczyna, a przez długo czułam się jak zmęczona życiem kobieta. A to dopiero kilka tygodni po rozstaniu i tyle pozytywnych zmian.

Podzielcie się prosze swoimi historiami - myślę, że dla wielu dziewczyn to będzie inspiracjia, że życie może wygladac barwniej, lepiej, ciekawiej.

Pozdrawiam
Trzymam kciuki i oby to nie było tymczasowe
__________________



nie masz żadnej szansy ale ją wykorzystaj


nicka01 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-10, 10:18   #4
Sigfa
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 348
Dot.: Pozytywne aspekty rozstania - po rozstaniu odzyłam.

Nicka01, też mam nadzieję, że to nie tymczasowe, ale myślę, że nie. Wiem, że czasami po zakończeniu zwiazku staramy się na siłę odczuwać euforię, żeby udowodnić sobie, że było warto to zakończyć, ale w przypadku niektórych związków, po ich zakończeniu następuje rzeczywista ulga. Mój niejako rozpadał się od 3-4 miesięcy podczas których byłam traktowana coraz gorzej i moje samopoczucie, samoocena itd. coraz bardziej leciały w dół. W końcu nadszedł taki moment, że zmęczenie sytuacja przerosło mnie na tyle, że powiedziałam sobie dość - w związku powinno czuć się przynajmniej dobrze. Ja czułam się koszmarnie. Nie powiem, że teraz czuję się idealnie, ale z czasem coraz lepiej. A na pewno duzo lepiej niż było. Kiedy uświadamiam sobie, że uwolniłam się z tego marazmu, to cieszę się bardzo. Mam w perspektywie życie, które jest nieprzewidywalne, a nie nieszanującego mnie faceta, który w imie tego, że jest domatorem, nie chce wychodzić nigdzie (nawe zwykła kawiarnia była be, bo on woli kawę w domu) i woli spędzić cały weekend od piątku wieczór do poniedziałku rano siedząc w domu. Po rozstaniu po prostu poczułam, że mam przed sobą zycie i mam możliwość spotkania męzczyzny, który bedzie chciał, abym z nim czuła sie dobrze, a nie traktował mni jako dodatkowe wyposazenie swojego mieszkania (no bo przecież gotuję, robię masaż i uprawiam seks, można mnie tez włączyć na kanał interesującej rozmowy w razie potrzeby).
__________________
SB od 30.06.09
Było : 57 kg
Jest: 51 kg (a było 47kg )
Będzie: 47 kg
(mam 158 cm wzrostu)
Sigfa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-10, 10:27   #5
nicka01
Wtajemniczenie
 
Avatar nicka01
 
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: z nienacka
Wiadomości: 2 233
Dot.: Pozytywne aspekty rozstania - po rozstaniu odzyłam.

Cytat:
Napisane przez Sigfa Pokaż wiadomość
Nicka01, też mam nadzieję, że to nie tymczasowe, ale myślę, że nie. Wiem, że czasami po zakończeniu zwiazku staramy się na siłę odczuwać euforię, żeby udowodnić sobie, że było warto to zakończyć, ale w przypadku niektórych związków, po ich zakończeniu następuje rzeczywista ulga. Mój niejako rozpadał się od 3-4 miesięcy podczas których byłam traktowana coraz gorzej i moje samopoczucie, samoocena itd. coraz bardziej leciały w dół. W końcu nadszedł taki moment, że zmęczenie sytuacja przerosło mnie na tyle, że powiedziałam sobie dość - w związku powinno czuć się przynajmniej dobrze. Ja czułam się koszmarnie. Nie powiem, że teraz czuję się idealnie, ale z czasem coraz lepiej. A na pewno duzo lepiej niż było. Kiedy uświadamiam sobie, że uwolniłam się z tego marazmu, to cieszę się bardzo. Mam w perspektywie życie, które jest nieprzewidywalne, a nie nieszanującego mnie faceta, który w imie tego, że jest domatorem, nie chce wychodzić nigdzie (nawe zwykła kawiarnia była be, bo on woli kawę w domu) i woli spędzić cały weekend od piątku wieczór do poniedziałku rano siedząc w domu. Po rozstaniu po prostu poczułam, że mam przed sobą zycie i mam możliwość spotkania męzczyzny, który bedzie chciał, abym z nim czuła sie dobrze, a nie traktował mni jako dodatkowe wyposazenie swojego mieszkania(no bo przecież gotuję, robię masaż i uprawiam seks, można mnie tez włączyć na kanał interesującej rozmowy w razie potrzeby).
O losie, to faktycznie źle trafiłaś
Trzymam kciuki
__________________



nie masz żadnej szansy ale ją wykorzystaj


nicka01 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-10, 11:14   #6
marysienka
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: Pomorze
Wiadomości: 1 668
Dot.: Pozytywne aspekty rozstania - po rozstaniu odzyłam.

- więcej czasu dla siebie samej
- więcej czasu dla znajomych
- więcej czasu dla mojego pieska, którego ostatnio zaniedbałam troszeczkę
- inne spojrzenie na świat (jakoś tak bardziej kolorowo jest)
- mam całe życie przed sobą, które mogę przeżyć według własnych zasad
__________________
Będę mamcią..
marysienka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-10, 11:45   #7
niezdara
Rozeznanie
 
Avatar niezdara
 
Zarejestrowany: 2007-04
Wiadomości: 639
Dot.: Pozytywne aspekty rozstania - po rozstaniu odzyłam.

Ja też zaczynam widzieć pozytywne strony
Eks nie chciał nigdzie wychodzić, nawet na spacer trzeba go było namawiać. Czułam się zaniedbana, nie doceniana jak żona po 20 latach małżeństwa i rutynie... Niech spada, nie chciał ze mną wyjeżdżać i robić wielu spontanicznych rzeczy
A teraz wychodzę do ludzi, bo nie muszę patrzeć czy tż będzie chciał się spotkać, dbam o siebie, bo dbałam i wcześniej, ale poczucie własnej wartości wzrasta-co mnie zdziwiło w sumie, że tak działa ten mechanizm. Czuję, że żyje swoim życiem a nie eksa!
__________________
Kliknij i zobacz jak staram się żyć, codziennie lepiej niż wczoraj
www.dailybetter.com.pl

Polub mnie https://www.facebook.com/dailybetterblog/
niezdara jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2010-05-10, 12:27   #8
201701300922
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 9 327
Dot.: Pozytywne aspekty rozstania - po rozstaniu odzyłam.

Ja jestem jakieś 2 miesiące po rozstaniu, ale już coraz mniej myślę o moim eks Chociaż te wspomnienia jeszcze trochę są bolesne...

Ale dostrzegam już wiele pozytywów:
- mogę robić co chcę, nikomu nie muszę się tłumaczyć i "spowiadać"
- wróciłam do dawnego stylu życia, którego mi brakowało tzn. dyskotekowe szaleństwo, coraz inny chłopak Po prostu uwielbiam uwodzić na dyskotekach chłopaków (wielu)
- nikt mnie nie ogranicza, sama też nie muszę się ograniczać i myśleć: czy w tym momencie zachowuję się fair wobec TŻ?
- weekendy w koncu należą do mnie Tylko do mnie
201701300922 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-10, 12:54   #9
krolowazimy
Wtajemniczenie
 
Avatar krolowazimy
 
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: Białystok
Wiadomości: 2 418
Dot.: Pozytywne aspekty rozstania - po rozstaniu odzyłam.

1. Kiedy zmęczona przychodzę do domu, mogę oddać się słodkiemu lenistwu\wyskoczyć do kumpeli\zrobić sobie spa\zrobić sobie pyszne lekkie jedzonko a nie: ogarniać mieszkanie jedną ręką, drugą pichcić tłusty obiadek, trzecią zaś doprowadzać się do perfekcji (choć Miś nieczęsto był zadowolony i z wyrzutem pytał, dlaczego znowu robię pikantne skrzydełka, gaszz).

2. Nie muszę się słuchać krytyki (notorycznej) - dlaczego czegoś nie zrobiłam, albo dlaczego coś zrobiłam.

3. Nie muszę hasać na spotkania z jego znajomymi w każdej wolnej chwili (nie przepadaliśmy za sobą).

4. Nie muszę wysłuchiwać opowieści o jego fajnych koleżankach, nie martwię się, że z kimś flirtuje, nie jest mi przykro, bo on zachwyca się x przyjaciółką.

5. W ogóle - mniej się martwię. Prawie wcale. Jedynie małymi sprawkami, swoimi. To olbrzymi komfort.

6. Zadbałam o stare przyjaźnie, mam czas dla przyjaciółek.

7. Wychodzę sama, gdzie chcę, z kim chcę, kiedy chcę. Odwiedzam knajpki z żarciem, kafejki, kluby, miasta (to było niemożliwe, bo dla Misia istniał jedynie makdonald, jeden jedyny klub, jedyni słuszni znajomi z którymi spędzaliśmy czas).

8. Znowu mam plany, wróciła ambicja, chcę czegoś więcej. Cieszę się na nowo z tego, co robię, kim jestem.

9. Widzę znowu, że potrafię zainteresować sobą inne osobniki Widzę, że chętnie ze mną rozmawiają, widzę, że się podobam (za czasów Misia czułam się jak śmieć).

10. Widzę znowu, że inni mnie lubią, że chętnie ze mną rozmawiają, że wcale nie jestem "dziwna" (Misia znajomi tak twierdzili).

11. Chudnę, ćwiczę, dbam o swój rozwój.

12. Jestem szczęśliwa.

Edytowane przez krolowazimy
Czas edycji: 2010-05-10 o 12:55
krolowazimy jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-10, 13:12   #10
niezdara
Rozeznanie
 
Avatar niezdara
 
Zarejestrowany: 2007-04
Wiadomości: 639
Dot.: Pozytywne aspekty rozstania - po rozstaniu odzyłam.

I jeszcze:
1. mogę się ubierać w co chcę a nie tak, żeby się jemu podobało.
2. robię co chcę, wychodzę z kim chcę i nie myślę czy on będzie z tego zadowolony.
3. czuję się wyzwolona z własnych uczuć, które mnie ograniczały
4. widzę że mieć chłopa to nie problem, problem żeby fajnego
5. wraca do mnie natura wolnego ducha, spontanicznej wariatki
6. nie muszę prosić :" Kochanie czy pójdziemy na spacer? A co z wakacjami?" - ciągle tylko moja inicjatywa..
7. znów powoli gdzieś w sobie odnajduję w sobie kobietę, a przy nim czułam się beznadziejna ...
__________________
Kliknij i zobacz jak staram się żyć, codziennie lepiej niż wczoraj
www.dailybetter.com.pl

Polub mnie https://www.facebook.com/dailybetterblog/
niezdara jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-10, 13:23   #11
Sigfa
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 348
Dot.: Pozytywne aspekty rozstania - po rozstaniu odzyłam.

Cytat:
Napisane przez Krolowazimy:

1. Kiedy zmęczona przychodzę do domu, mogę oddać się słodkiemu lenistwu\wyskoczyć do kumpeli\zrobić sobie spa\zrobić sobie pyszne lekkie jedzonko a nie: ogarniać mieszkanie jedną ręką, drugą pichcić tłusty obiadek, trzecią zaś doprowadzać się do perfekcji (choć Miś nieczęsto był zadowolony i z wyrzutem pytał, dlaczego znowu robię pikantne skrzydełka, gaszz).
To mi przypomina jak mój były (zaznaczam, że miał dość pokaźną nadwagę) spotykał sie ze mną tylko w weekendy i w jeden weekend zyczył sobie sajgonki, a kilka dni później w trakcie romozwy telefonicznej miał do mnie pretensje, że gotuję za tłusto (sama jestem szczupła i żywię się zdrowo, takie obiady robiłam tylko na jego życzenie). Raczej od jednego mojego obiadu raz w tygodniu nie roztył się, wiec w domu musiał jeść dużo i tłusto, więc skad naskoki na mnie, że za tłusto gotuję? A zapomniałabym - miał pretensję (ja przygotowywałam posiłek), że za rzadko sprzatam kuchnię i on to musi robić.
2. Nie muszę się słuchać krytyki (notorycznej) - dlaczego czegoś nie zrobiłam, albo dlaczego coś zrobiłam.

3. Nie muszę hasać na spotkania z jego znajomymi w każdej wolnej chwili (nie przepadaliśmy za sobą).
Moich z kolei nie znosił i zawsze musiałam wybierać - on albo oni.
4. Nie muszę wysłuchiwać opowieści o jego fajnych koleżankach, nie martwię się, że z kimś flirtuje, nie jest mi przykro, bo on zachwyca się x przyjaciółką.
Och tak! Wreszcie nie muszę słuchać o kolezankach i się nimi martwić. nie jestem porównywana do kolezanek itd. Zapewne jak ze sobą zerwaliśmy to miał nadzieję, że dzikie tabuny kolezanek się na niego rzucą, ale z tego co wiem, to nie zrobiło to na nich żadnego wrażenia, że jest wolny i do wzięcia.

5. W ogóle - mniej się martwię. Prawie wcale. Jedynie małymi sprawkami, swoimi. To olbrzymi komfort.

6. Zadbałam o stare przyjaźnie, mam czas dla przyjaciółek.
Też tak mam

7. Wychodzę sama, gdzie chcę, z kim chcę, kiedy chcę. Odwiedzam knajpki z żarciem, kafejki, kluby, miasta (to było niemożliwe, bo dla Misia istniał jedynie makdonald, jeden jedyny klub, jedyni słuszni znajomi z którymi spędzaliśmy czas).
Dla mojego nie istniało nic. Ewentualnie ulubiona restauracji, ale w celu skonsumowania dobrego posiłku, a nie przyjemnych spotkań towarzyskich.

8. Znowu mam plany, wróciła ambicja, chcę czegoś więcej. Cieszę się na nowo z tego, co robię, kim jestem.

9. Widzę znowu, że potrafię zainteresować sobą inne osobniki Widzę, że chętnie ze mną rozmawiają, widzę, że się podobam (za czasów Misia czułam się jak śmieć).

10. Widzę znowu, że inni mnie lubią, że chętnie ze mną rozmawiają, że wcale nie jestem "dziwna" (Misia znajomi tak twierdzili).

11. Chudnę, ćwiczę, dbam o swój rozwój.
Ja schudłam jeszcze będac z nim, ale wszyscy znajomi mi mówią, że wyładniałam od zerwania.

12. Jestem szczęśliwa.
Widzę, że nie tylko ja mam takie "skutki uboczne" zerwania Jak na to wszystko patrzę to zastanawiam się jakim cudem mogłam być z nim tak długo
__________________
SB od 30.06.09
Było : 57 kg
Jest: 51 kg (a było 47kg )
Będzie: 47 kg
(mam 158 cm wzrostu)
Sigfa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2010-05-10, 13:51   #12
monilkaa
Zakorzenienie
 
Avatar monilkaa
 
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: koniec świata
Wiadomości: 6 554
Dot.: Pozytywne aspekty rozstania - po rozstaniu odzyłam.

Weszłam tu z ciekawości i dopiero dzięki temu uświadomiłam sobie jak bardzo wiele waszych + zgadzałoby się z moimi. Jestem dopiero (aż?) 1,5 miesiąca po rozstaniu i ciężko mi było znaleźć jakieś pozytywne aspekty tego stanu. Nie jest lekko, ale teraz:

1. Mam DUŻO więcej czasu dla siebie samej.
2. Mój co drugi piątek nie zaczyna się gorączkowym przepakowywaniem torby, upychaniem do niej rzeczy i biegu na autobusów, a potem 4 h jazdy w obskurnym PKS-ie. (związek na odległość)
3. Wreszcie mam czas dla przyjaciół, znowu się do nich zbliżam, wreszcie mogę do woli imprezować, bez kontroli dzwoniącej do mnie co pół godziny.
4. Ubieram się i maluję tak jak chcę. Nie muszę słuchać, że ładniej mi z tymi kreskami, co z tego, że są niepraktyczne i po 4h jazdy mi spływają z twarzy.
5. Jak któraś pisała-mniej się martwię. O wszystko. O to, że z kimś flirtuje, o to, że uczył się z koleżankami, że wywinie mi coś na imprezie.
6. Dłużej śpię, bo nie gadam po nocach przez telefon.
7. Nie muszę się dopasowywać do jego planu dnia, bo Miś akurat ma czas i do mnie dzwoni, nie ważne, że ja jestem zajęta.
8. Nie muszę znowu tłumaczyć się przed znajomymi, czemu znowu nie przyjechał mimo, że obiecał.
9. Nie muszę dostawać beznadziejnych prezentów, które do niczego nie służą.
10. Nie muszę się przytulać do cuchnącej papierosami popielniczki.
11. Nie muszę być jedyną odpowiedzialną i myślącą osobą w związku.
12. Do niczego się nie zmuszam "bo tak trzeba".
13. Nie muszę się płaszyć przed ex "teściową"
14. Nie muszę słuchać od jego części znajomych, że mnie nie lubią, że jestem za brzydka, za gruba, etc.
__________________
the only time "success" comes before "work" is in the dictionary

Edytowane przez monilkaa
Czas edycji: 2010-05-10 o 14:01
monilkaa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-10, 14:15   #13
krolowazimy
Wtajemniczenie
 
Avatar krolowazimy
 
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: Białystok
Wiadomości: 2 418
Dot.: Pozytywne aspekty rozstania - po rozstaniu odzyłam.

Cytat:
Napisane przez Sigfa Pokaż wiadomość
Napisane przez Krolowazimy:

1. Kiedy zmęczona przychodzę do domu, mogę oddać się słodkiemu lenistwu\wyskoczyć do kumpeli\zrobić sobie spa\zrobić sobie pyszne lekkie jedzonko a nie: ogarniać mieszkanie jedną ręką, drugą pichcić tłusty obiadek, trzecią zaś doprowadzać się do perfekcji (choć Miś nieczęsto był zadowolony i z wyrzutem pytał, dlaczego znowu robię pikantne skrzydełka, gaszz).
To mi przypomina jak mój były (zaznaczam, że miał dość pokaźną nadwagę) spotykał sie ze mną tylko w weekendy i w jeden weekend zyczył sobie sajgonki, a kilka dni później w trakcie romozwy telefonicznej miał do mnie pretensje, że gotuję za tłusto (sama jestem szczupła i żywię się zdrowo, takie obiady robiłam tylko na jego życzenie). Raczej od jednego mojego obiadu raz w tygodniu nie roztył się, wiec w domu musiał jeść dużo i tłusto, więc skad naskoki na mnie, że za tłusto gotuję? A zapomniałabym - miał pretensję (ja przygotowywałam posiłek), że za rzadko sprzatam kuchnię i on to musi robić.
Wiesz co? Mój do kruszynek też nie należał. Naskakiwał jednak na lekką kuchnię; rybka fuj, sałatka z kurczakiem pfe (wiecie, nie dodaję majonezu), zupa z warzyw - ohyda. Gotowałam więc "męskie", ciężkie potrawy. I nie przeszkadzało mi to, bo ja lubię sobie pogotować. Dla kogoś - tym bardziej. Przykro jednak było, kiedy on z wyrzutem mówił: "znowu to samo?", a ja przy sobocie pół dnia przesiedziałam przy garach (nie używam dań z torebek, słoiczków itp.), żeby stworzyć sos doskonały Pretensje o nieporządek pojawiały się cały czas. Kiedy ustaliłam zasadę: ja gotuję, ty myjesz, nie podołał. 2 razy pozmywał, potem zaczął opowiadać, jak to jego była zawsze miała porządek. Strasznie się wtedy przejęłam

3. Nie muszę hasać na spotkania z jego znajomymi w każdej wolnej chwili (nie przepadaliśmy za sobą).
Moich z kolei nie znosił i zawsze musiałam wybierać - on albo oni.
O matko. Nie, u nas konieczności podejmowania takich wyborów nikt nie prowokował. Ja nawet tych jego przyjaciół nie krytykowałam, nie marudziłam, że trzeba iść, bo coś tam. Wkurzało mnie jednak niesamowicie, że on kochał ich bardziej ode mnie. Nie przesadzam. Niestety.

4. Nie muszę wysłuchiwać opowieści o jego fajnych koleżankach, nie martwię się, że z kimś flirtuje, nie jest mi przykro, bo on zachwyca się x przyjaciółką.
Och tak! Wreszcie nie muszę słuchać o kolezankach i się nimi martwić. nie jestem porównywana do kolezanek itd. Zapewne jak ze sobą zerwaliśmy to miał nadzieję, że dzikie tabuny kolezanek się na niego rzucą, ale z tego co wiem, to nie zrobiło to na nich żadnego wrażenia, że jest wolny i do wzięcia.
Myślę, że mój miał podobne nadzieje. I pewnie kiedy okazało się, że jednak nie - zaczął się odzywać. Tzn. wysyłać mi smsy, dwuznaczne.

6. Zadbałam o stare przyjaźnie, mam czas dla przyjaciółek.
Też tak mam
Strasznie żałuję, że to zaniedbałam w czasie trwania związku. Co ja bym zrobiła, gdyby nie one - strach pomyśleć.

7. Wychodzę sama, gdzie chcę, z kim chcę, kiedy chcę. Odwiedzam knajpki z żarciem, kafejki, kluby, miasta (to było niemożliwe, bo dla Misia istniał jedynie makdonald, jeden jedyny klub, jedyni słuszni znajomi z którymi spędzaliśmy czas).
Dla mojego nie istniało nic. Ewentualnie ulubiona restauracji, ale w celu skonsumowania dobrego posiłku, a nie przyjemnych spotkań towarzyskich.
Mój nie przepadał za nowościami. A jeśli już chciałam go wyciągnąć gdzie indziej, mówił, że jasne, fajnie - da tylko znać swoim znajomym

11. Chudnę, ćwiczę, dbam o swój rozwój.
Ja schudłam jeszcze będac z nim, ale wszyscy znajomi mi mówią, że wyładniałam od zerwania.
O tak. Też to słyszę. Bo podobno zaczynało być ze mną źle - zmęczona, smutna, osowiała. No, nieszczęśliwa.

Widzę, że nie tylko ja mam takie "skutki uboczne" zerwania Jak na to wszystko patrzę to zastanawiam się jakim cudem mogłam być z nim tak długo
Ja odpadłam po 12 miesiącach. Pewnie gdybym miała 19, 20 lat uważałabym go za księcia z bajki. Na szczęście człowiek z wiekiem mądrzeje i wie, że jak jest źle, to może być tylko gorzej - a szkoda życia marnować.

Cytat:
Napisane przez niezdara Pokaż wiadomość
I jeszcze:
4. widzę że mieć chłopa to nie problem, problem żeby fajnego
Właśnie! Ja po tym wszystkim zupełnie inaczej podchodzę do potencjalnych partnerów. Potwornie mnie zmęczył ten związek, dlatego jeśli już na początku znajomości widzę, że mężczyzna ma więcej wad niż zalet - nie wierzę, że będzie dobrze, że jakoś się ułoży. Ufam swojej intuicji. Jeszcze się nie pomyliła. Szkoda, że jej nie słuchałam

6. nie muszę prosić :" Kochanie czy pójdziemy na spacer? A co z wakacjami?" - ciągle tylko moja inicjatywa..
Yhy. U mnie do tego dochodziło znamienne już zdanie: "Spytam znajomych, czy z nami nie pojadą".

7. znów powoli gdzieś w sobie odnajduję w sobie kobietę, a przy nim czułam się beznadziejna ...
Dokładnie!
Dodam jeszcze jeden punkt:

(x) Udało mi się wypracować dystans do nieistniejącego już związku. Wiem, jakie błędy popełniłam i nie mam zamiaru ich powtarzać

Edytowane przez krolowazimy
Czas edycji: 2010-05-10 o 14:19
krolowazimy jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-10, 14:16   #14
kitkulka
Zakorzenienie
 
Avatar kitkulka
 
Zarejestrowany: 2010-02
Wiadomości: 18 974
Dot.: Pozytywne aspekty rozstania - po rozstaniu odzyłam.

Boże! Napisałam taką piękną, długą wypowiedź o tym jak męczyłam się w moim 2-letnim związku i jak bardzo odżyłam po rozstaniu, i szlag to wszystko trafił

Napiszę tylko dla wyjaśnienia, że była w związku z takim typowym Miśkiem, który tylko leżałby w domu na kanapie, oglądał filmy na dvd, grał w gry na play station i pożerał każde ilości jedzenia, a jak nie było to był zły i wyżywał się na mnie. Ciągle krytykował to jak wyglądam i jaka jestem. Ciągła szarpanina, wieczne pretensje. Nawet miniówek nie mogłam nosić, bo nikt oprócz niego nie miał prawa na mnie patrzeć!

Teraz odżywam, mimo tego, że od ponad 1,5 roku nie jestem już z tym kimś to wszystko dzieje się stopniowo. Powraca moja pewność siebie, choć do tej pory dość często nie wierzę w niektóre słowa, komplementy. Wyszłam do ludzi, na imprezy, znowu uwielbiam zakupy bo przecież on nigdzie nie chciał wychodzić, a już, żebym poszła sama to nie było mowy.
Mam czas dla siebie, na to, żeby robić coś dla siebie, ale i dla innych. Był okropnie zazdrosny i zaborczy...

Decyzja o rozstaniu dojrzewała we mnie od dawna, w końcu uznałam, że nie warto się tak szarpać. Szkoda życia na toksyszne związki
kitkulka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-10, 14:34   #15
Sigfa
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 348
Dot.: Pozytywne aspekty rozstania - po rozstaniu odzyłam.

Cytat:
Krolowazimy napisała:

Napisane przez Sigfa
Napisane przez Krolowazimy:

1. Kiedy zmęczona przychodzę do domu, mogę oddać się słodkiemu lenistwu\wyskoczyć do kumpeli\zrobić sobie spa\zrobić sobie pyszne lekkie jedzonko a nie: ogarniać mieszkanie jedną ręką, drugą pichcić tłusty obiadek, trzecią zaś doprowadzać się do perfekcji (choć Miś nieczęsto był zadowolony i z wyrzutem pytał, dlaczego znowu robię pikantne skrzydełka, gaszz).
To mi przypomina jak mój były (zaznaczam, że miał dość pokaźną nadwagę) spotykał sie ze mną tylko w weekendy i w jeden weekend zyczył sobie sajgonki, a kilka dni później w trakcie romozwy telefonicznej miał do mnie pretensje, że gotuję za tłusto (sama jestem szczupła i żywię się zdrowo, takie obiady robiłam tylko na jego życzenie). Raczej od jednego mojego obiadu raz w tygodniu nie roztył się, wiec w domu musiał jeść dużo i tłusto, więc skad naskoki na mnie, że za tłusto gotuję? A zapomniałabym - miał pretensję (ja przygotowywałam posiłek), że za rzadko sprzatam kuchnię i on to musi robić.
Wiesz co? Mój do kruszynek też nie należał. Naskakiwał jednak na lekką kuchnię; rybka fuj, sałatka z kurczakiem pfe (wiecie, nie dodaję majonezu), zupa z warzyw - ohyda. Gotowałam więc "męskie", ciężkie potrawy. I nie przeszkadzało mi to, bo ja lubię sobie pogotować. Dla kogoś - tym bardziej. Przykro jednak było, kiedy on z wyrzutem mówił: "znowu to samo?", a ja przy sobocie pół dnia przesiedziałam przy garach (nie używam dań z torebek, słoiczków itp.), żeby stworzyć sos doskonały Pretensje o nieporządek pojawiały się cały czas. Kiedy ustaliłam zasadę: ja gotuję, ty myjesz, nie podołał. 2 razy pozmywał, potem zaczął opowiadać, jak to jego była zawsze miała porządek. Strasznie się wtedy przejęłam

Ja też bardzo lubie gotować i robiłam to chętnie, ale za to, że się męcze w kuchni chciałabym jednak trochę wdzięczności. Sorry, nie jestem panią domu, która niejako gotuje z obowiązku bo dbanie o dom traktuje jak prace, tylko jestem kobieta pracującą 6 dni w tygodniu. Jeśli mam ochotę poswięcać swój czas na gotowanie w niedzielę, to powinien to docenić. Nigdy nie usłyszałam nawet głupiego dziękuję. Łaskawie powiedział ewentualnie, że dobre.

3. Nie muszę hasać na spotkania z jego znajomymi w każdej wolnej chwili (nie przepadaliśmy za sobą).
Moich z kolei nie znosił i zawsze musiałam wybierać - on albo oni.
O matko. Nie, u nas konieczności podejmowania takich wyborów nikt nie prowokował. Ja nawet tych jego przyjaciół nie krytykowałam, nie marudziłam, że trzeba iść, bo coś tam. Wkurzało mnie jednak niesamowicie, że on kochał ich bardziej ode mnie. Nie przesadzam. Niestety.

4. Nie muszę wysłuchiwać opowieści o jego fajnych koleżankach, nie martwię się, że z kimś flirtuje, nie jest mi przykro, bo on zachwyca się x przyjaciółką.
Och tak! Wreszcie nie muszę słuchać o kolezankach i się nimi martwić. nie jestem porównywana do kolezanek itd. Zapewne jak ze sobą zerwaliśmy to miał nadzieję, że dzikie tabuny kolezanek się na niego rzucą, ale z tego co wiem, to nie zrobiło to na nich żadnego wrażenia, że jest wolny i do wzięcia.
Myślę, że mój miał podobne nadzieje. I pewnie kiedy okazało się, że jednak nie - zaczął się odzywać. Tzn. wysyłać mi smsy, dwuznaczne.
DOKŁADNIE! Mój próbował wrócić jak zauwazył, że dziesiatki dziewczyn nie rzucają się na niego, żeby biedaka przygarnąć, nakarmić i pochwalić jaki to on wspaniały.
6. Zadbałam o stare przyjaźnie, mam czas dla przyjaciółek.
Też tak mam
Strasznie żałuję, że to zaniedbałam w czasie trwania związku. Co ja bym zrobiła, gdyby nie one - strach pomyśleć.
Bez przyjaciół bym chyba wykorkowała.
7. Wychodzę sama, gdzie chcę, z kim chcę, kiedy chcę. Odwiedzam knajpki z żarciem, kafejki, kluby, miasta (to było niemożliwe, bo dla Misia istniał jedynie makdonald, jeden jedyny klub, jedyni słuszni znajomi z którymi spędzaliśmy czas).
Dla mojego nie istniało nic. Ewentualnie ulubiona restauracji, ale w celu skonsumowania dobrego posiłku, a nie przyjemnych spotkań towarzyskich.
Mój nie przepadał za nowościami. A jeśli już chciałam go wyciągnąć gdzie indziej, mówił, że jasne, fajnie - da tylko znać swoim znajomym

11. Chudnę, ćwiczę, dbam o swój rozwój.
Ja schudłam jeszcze będac z nim, ale wszyscy znajomi mi mówią, że wyładniałam od zerwania.
O tak. Też to słyszę. Bo podobno zaczynało być ze mną źle - zmęczona, smutna, osowiała. No, nieszczęśliwa.

Widzę, że nie tylko ja mam takie "skutki uboczne" zerwania Jak na to wszystko patrzę to zastanawiam się jakim cudem mogłam być z nim tak długo
Ja odpadłam po 12 miesiącach. Pewnie gdybym miała 19, 20 lat uważałabym go za księcia z bajki. Na szczęście człowiek z wiekiem mądrzeje i wie, że jak jest źle, to może być tylko gorzej - a szkoda życia marnować.

Cytat:
Kitkulka napisała:

Napiszę tylko dla wyjaśnienia, że była w związku z takim typowym Miśkiem, który tylko leżałby w domu na kanapie, oglądał filmy na dvd, grał w gry na play station i pożerał każde ilości jedzenia, a jak nie było to był zły i wyżywał się na mnie. Ciągle krytykował to jak wyglądam i jaka jestem.
Ta, miałam chyba dokładnie taki sam typ Miśka. Siedziec w domu, przed telewizorem lub komputerem. Przy mnie nie jadał specjalnie dużo, ale spotykaliśmy się tylko raz w tygodniu, więc pewnie nie chciał mi pokazywac za bardzo swoich nawyków żywieniowych. Jak był u mnie na kilka dni to dopiero mogłamzobaczyć skąd się bierze jego tusza - przy graniu na komputerze potrafił zjeść całe opakowanie mieszanki wedlowskiej zajednym posiedzeniem.
Mnie tez krytykował za wyglad. Jestem zadbana, raczej ładna i szczupła,wiec krytykował mnie, że wygladam zbyt powaznie (z góry powiem, że wszyscy oceniają mnie na kilka lat mniej niż mam).Potrafił niezłe cuda wymyśleć...

Kitkulka, a może tego samego Miśka miałyśmy (żart).
__________________
SB od 30.06.09
Było : 57 kg
Jest: 51 kg (a było 47kg )
Będzie: 47 kg
(mam 158 cm wzrostu)
Sigfa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-10, 15:26   #16
kocim
Rozeznanie
 
Avatar kocim
 
Zarejestrowany: 2008-08
Wiadomości: 778
Dot.: Pozytywne aspekty rozstania - po rozstaniu odzyłam.

Dołączę bo lubię analizować przeszłość. Poza tym, może to komuś pomoże, jeśli zobaczy, ile dziewczyn "przeżyło" po rozstaniu z Misiem.

1. Poczułam ulgę. Taką ogromną. Myślałam, że będzie płacz, szał itp.
2. Mogę robić, co chcę-umalować się, założyć sukienkę, czytać książki, rozmawiać ze znajomymi, wychodzić z koleżankami do klubów. Normalnie to jak raj na ziemi
3. Nie muszę się tłumaczyć, że nie mogłam od razu odpisać na sms.a bo mama chciała pogadać, czy musiałam coś szybko zrobić.
4. Nie muszę się ukrywać ze spotkaniami (rodzice go nietolerowali).
5. Nikt nie mówi,że jestem głupia, nieczuła.
6. Nie muszę się nie wiadomo jak wysilać, żeby okazywać miłość bo mój TŻ sam to zauważa w najdrobniejszych gestach i zachowaniach.
7. Najważniejsze-poznałam mojego kochanego chłopaka bo zaczęłam w końcu zwracać uwagę na innych, a nie tylko na ex.
8. Czuję się wolna, szczęśliwa, zakochana, ważna, wyjątkowa.
9. Doceniam przyjaciół.
10. Realizuję swoje pasje i nikt nie narzeka, że to głupie.

Tego jest naprawdę sporo, ale chyba tyle wystarczy

Ojej współczuję takich Miśków, ja byłemu nie gotowałam bo byłam jeszcze poniżej 20, więc chyba byłoby na to za wcześnie
kocim jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-10, 15:33   #17
hailie21
Zakorzenienie
 
Avatar hailie21
 
Zarejestrowany: 2009-11
Lokalizacja: City of Joy
Wiadomości: 6 387
Dot.: Pozytywne aspekty rozstania - po rozstaniu odzyłam.

Miło czytać, że są kobiety, które widzą więcej plusów niż minusów, jeśli chodzi o rozstanie z facetem. I zamiast ryczeć w poduszkę, na nowo odkrywają uroki życia. Bo wbrew pozorom, bycie singielką nie jest wcale takie złe
__________________
Profesjonalne pokazy iluzji https://youtu.be/GobutlL0ty0


W moim niebie będą miękkie sierści,
nosy, łapy, ogony i kły.
W moim niebie będę znowu głaskać,
moje wszystkie pożegnane psy
hailie21 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-10, 16:38   #18
201701300922
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 9 327
Dot.: Pozytywne aspekty rozstania - po rozstaniu odzyłam.

Cytat:
Napisane przez hailie21 Pokaż wiadomość
Bo wbrew pozorom, bycie singielką nie jest wcale takie złe
Podpisuję się pod tym obiema rękami.

W końcu można robić co się chce, przebierać w chłopakach
Może za jakiś czas trafi się jakiś normalny facet, który będzie wart zainteresowania.
201701300922 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-10, 16:47   #19
AguŚ87
Zakorzenienie
 
Avatar AguŚ87
 
Zarejestrowany: 2005-12
Wiadomości: 4 340
Dot.: Pozytywne aspekty rozstania - po rozstaniu odzyłam.

Czytam i czytam i będę to czytać co dzien aż sobie wbije do głowy temat wątku.. bo jak natrazie ja nic takowego nie widze
może dlatego ze nic mi nie zabraniał chodziułam na imprezy koleżanki wyajzdy itp, nie zakazywał kompetnie niczego mogłam być soba i robić co chcę, on tak jak i ja lubił rozne rzeczy robić a nie siedzenie w domu. znajomych miał spoko rodzinę również
nie musialam się z niczego tłumaczyć , mogłam się reazliować a on zawsze był obok miał podobne pasje i zainteresownaia.

cholera a teraz to wszystko sama msuze robić i mi go brakuje , nie wiem juz jak znalesc plusy
<MACHA BIAŁĄ HUSTECZKĄ>
__________________
Marzenia się nie spełniają... Marzenia się spełnia !

Edytowane przez AguŚ87
Czas edycji: 2010-05-10 o 16:49
AguŚ87 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2010-05-10, 17:48   #20
201703081551
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 729
Dot.: Pozytywne aspekty rozstania - po rozstaniu odzyłam.

-Mogę wreszcie wypoczać
Będąc w związku nie miałam na to czasu... wiecznie w pogotowiu, bo a nuż zechce się spotkać, żechce wpaść, zechce mnie gdzieś zabrać... a odmówić nie wypada.

-odzyskałam czas: przez czekanie na niego, zapominałam/nie miałam nastroju do nauki, znajomych, książkek. Teraz wracam do tego wszystkiego i o dziwo! nie jest tak źle, jak sądziłam, że będzie: wcale nie narzekam na nudę

-jak mi się nie chce to nie układam włosów, siedzę w dresie cały dzień i w bałaganie, nie przejmując się że mnie "misio" taką zobaczy

-Zaczęłam znowu gdzieś wychodzić!!

-odzyskuje pewność sienie, flirtuję z innymi bez poczucia winy, cieszę sie z każdego komplementu

- oszczędzam na abonamencie telefonicznym

Edytowane przez 201703081551
Czas edycji: 2010-05-14 o 22:19
201703081551 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-10, 18:20   #21
Lakhi
Zadomowienie
 
Avatar Lakhi
 
Zarejestrowany: 2008-07
Wiadomości: 1 395
Dot.: Pozytywne aspekty rozstania - po rozstaniu odzyłam.

Oh mój Boże, moje rozstanie to najpiękniejsze co mnie w życiu spotkało... A było to jakieś 2 miesiące temu. Mój Boże, prawie dwa lata żyłam w toksycznym, zatruwającym życie "związku". No megabosko mi jest teraz. Mogę podrywać, mam dużo czasu na przyjaciół, ubieram się jak lubię, przyciemniłam włosy (tych dwóch ostatnich zabraniał mi ex). Cud, miód i orzeszki.
__________________
Staram się!

Lakhi jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-10, 19:53   #22
IvOnKa88
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-05
Wiadomości: 1
Dot.: Pozytywne aspekty rozstania - po rozstaniu odzyłam.

Witam , własnie sie tu zalogowalam jakims cudem sie udało , chcialabym dostrzec te pozytywne aspekty. Ale jest mi bardzo ciezko. Duzy bol sprawiło mi rozstanie.. szczegolnie ze powod jak dla mnie nie jest powodem. Na problemy sa rozwiazania, mozna walczyc moza sie starac, a on po prostu chce miec spokoj... Przykro mi, dlatego ze znow sie zawiodłam, dlatego ze tak bardzo zaufalam. Nie rozumiem tego dlaczego tak łatwo mozna sie poddac.. to dluga historia.. chciałabym komus na spokojnie o tym powiedziec napisac cokolwiek. Jestem zbyt wrazliwa na to wszystko ..
IvOnKa88 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-10, 20:54   #23
Sigfa
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 348
Dot.: Pozytywne aspekty rozstania - po rozstaniu odzyłam.

IvOnKa88,

Jeśli żyłaś w toksycznym związku, to pozytywy dostrzeżesz szybko. Jeśli po prostu rozpadł Ci się normalny, zdrowy związek, no cóż. Tak bywa niestety. Niemniej to nie jest miejsce do żalenia się. Pozytywów może być wiele:

- więcej czasu dla siebie
- mniej nerwów spowodowanych bolesnymi dla nas jego zachowaniami
- możliwość spotkania kogoś z kim lepiej ułożymy sobie życie

Musisz po prostu pomyśleć na spokojnie i chcieć zobaczyć te dobre strony, bo jeżeli myślisz w kategoriach "straciłam mojego kochanego Misia, to wszystko jest stracone i nie ważne" to znaczy, że Ty widzisz tylko Misia, a nie widzisz Siebie. Żeby dostrzec pozytywy trzeba najpierw skupić się na sobie.
__________________
SB od 30.06.09
Było : 57 kg
Jest: 51 kg (a było 47kg )
Będzie: 47 kg
(mam 158 cm wzrostu)
Sigfa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-10, 22:19   #24
kocim
Rozeznanie
 
Avatar kocim
 
Zarejestrowany: 2008-08
Wiadomości: 778
Dot.: Pozytywne aspekty rozstania - po rozstaniu odzyłam.

Wszyscy uważają, że w związkach trzeba się poświęcać, martwić bardziej drugą osobą i o nią dbać. Oczywiście to prawda, ale nie popadajmy w skrajność. Trzeba pamiętać też o sobie, o własnych potrzebach. Jeśli jest się z kimś odpowiednim, to on to rozumie i w związku panuje pewna równowaga. Jedna strona nie obciąża nadmiernie drugiej. Nie mówię w tym momencie o większych problemach, z którymi nie można sobie poradzić tak szybko, jak np. depresja, śmierć bliskiej osoby.

Nie doceniałam wcześniej tej wolności. Dopiero kiedy ją straciłam i po długim czasie odzyskałam, zaczęłam się cieszyć jak głupia z wielu mało ważnych rzeczy

Po rozstaniu zyskuje się taką siłę, energię i ochotę na robienie różnych rzeczy, chociażby naukę języka, czy rozwijanie jakichś umiejętności.
kocim jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-11, 22:32   #25
lady karen
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2006-09
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 1 610
Dot.: Pozytywne aspekty rozstania - po rozstaniu odzyłam.

Rozstałam się niedawno (trochę ponad tydzień temu) z facetem. Wydawało mi się, że to normalny, szczęśliwy związek, ale patrząc na ulgę, jaką teraz czuję, stwierdzam że musiałam się podświadomie strasznie męczyć...

Każdy następny dzień jest coraz lepszy, przyzwyczajam się do wolności, od razu zaczęłam lepiej sypiać, poprawił mi się apetyt, humor, mam więcej czasu dla przyjaciółek, zaczęłam znajdować przyjemność w wyjściach typu klub czy domówka, babski wieczór - my favourite... A to dopiero tydzień
lady karen jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-11, 23:54   #26
ashlix
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2008-03
Wiadomości: 1 974
Dot.: Pozytywne aspekty rozstania - po rozstaniu odzyłam.

toksyczny związek ... coś o tym wiem ... później może napiszę coś.
__________________
[*]

Edytowane przez ashlix
Czas edycji: 2010-05-31 o 10:00
ashlix jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-12, 20:36   #27
meredith012
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-05
Wiadomości: 1
Dot.: Pozytywne aspekty rozstania - po rozstaniu odzyłam.

Dziewczynki,a ja od 2 tygodni dojrzewam do tego, aby zakończyc to wszystko.
Na obecna chwilę przyznam się szczerze, ze od tak nagle odwagi zerwac z nim nie mam, nie wiem co robic. a najlepszą radą jest co? NIE ROBIC NIC. Dac sobie czas, aby ostygnąc, uspokoic... żeby wszystko AŻ tak bardzo nie parzyło. Wiadomo, szkoda tych lat, co razem spędziliśmy, do głowy przychodzą mimowolnie piękne chwile, za którymi się teśkni...ale przecież on nie jest jedyny, który może dac nam te chwile Są przecież mężczyźni, którzy mogą dac o wiele więcej niż nasze Misie wszyscy razem wzięci Przecież może byc o niebo lepiej!

Wiecie, teraz jestem w fazie "ważenia" wszystkich momentów, za i przeciw... Ale wiem, że stac mnie na coś więcej, że przedewszystkim zasługuję na coś więcej!No i na kogoś

Boję się troszkę jego reakcji, że będzie nachodził mnie, dzwonił i pisał.... a co najgorsze będzie chciał wywołac u mnie żal i znając go, pewnie winę.... do samej siebie. Jak wytrzymałyście ten okres czasu? Jak dałyście radę twardo trzymac się swojej pozycji, aby nie ulec melancholii chwil, które były kiedyś dobre i szczęśliwe?

Jestem ogromnie zadowolona z tego, że jest taki wątek na forum. Myślę, że powinien on sie stac codzienną lekturą dla dziewczyn z wątku "rozstanie z facetem" . Widzę, jak one się żalą, martwią, przeżywają... Normalnie widzę w nich siebie, kiedy to zerwaliśmy na jakiś czas!

Do roboty kochane, rozwińmy ten temat dla siebie i dla innych-takich typu mnie które dojrzewają do tego i potrzebują tylko małego pchnięcia w stronę WOLNOŚCI i szczęscia... Aby wkońcu przestac słuchac serce, a zacząc zwracac uwagę na to, co mówi nam rozum.

Brawo założycielce tego tematu... BRAWO
meredith012 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-12, 21:09   #28
kocim
Rozeznanie
 
Avatar kocim
 
Zarejestrowany: 2008-08
Wiadomości: 778
Dot.: Pozytywne aspekty rozstania - po rozstaniu odzyłam.

meredith012 Trzeba po prostu skończyć i się nie odzywać, nie słuchać, pokazywać, że Ci nie zależy. Mój nie robił scen, ale odzywał się co jakiś czas. Co ja na to? Nic.
Może mu się nie chciało...
kocim jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-12, 21:32   #29
irie18*
Wtajemniczenie
 
Avatar irie18*
 
Zarejestrowany: 2007-05
Lokalizacja: Szczecin
Wiadomości: 2 036
Dot.: Pozytywne aspekty rozstania - po rozstaniu odzyłam.

czy jak doznałam oświecenia, że mi lepiej bez pewnego idioty po pól roku od rozstania to się liczy?
jakoś tak mi lepiej, nie muszę się martwić tym co on robi, żyje sobie radośnie, chodzę na imprezy, nie muszę się nikomu spowiadać z tego o której wrócę i gdzie jestem. Przestałam wreszcie zaprzątać sobie nim głowę bo zrozumiałam, że nie jest tego wart. Czuje się lepiej sama ze sobą bo widzę, że sobie radzę i wcale go do szczęścia nie potrzebuję. Energia życiowa wróciła( lepiej późno niż wcale)
__________________
Postanowienie na 2015: nauczę się grac na gitarze
i nie będę już farbować włosów
irie18* jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-12, 21:33   #30
loloona_79
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 747
Dot.: Pozytywne aspekty rozstania - po rozstaniu odzyłam.

ojjj dziewczyny dokładnie wiem o czym mowicie

rozsstałam sie z TZ jakies 3 miesiące temu , bylismy ze soba długo (prawie 10 lat) ale nie układało sie od dłuuugiego czasu. nie dlatego ze był miśkiem, ale dlatego ze oboje lubilismy inna aktywność, co nas z roku na rok oddalało od siebie.
On sport, góry, koledzy, ja - morze , słońce, plaża i tańce do rana.
Wiec mimo ze długo było nam ze sobą super i kiedys naprawde myślałam ze spędzimy ze soba całe życie, w koncu wlazło zobojetnienie, przyzwyczajenie i szkoda było tego zakonczyć, tylko ze względu na ilość wspólnych lat. Ale nie działało - przestalismy mieć o czym rozmawiać po prostu, seks zniknął, zaczynałam wypatrywac dni , kiedy wyjdzie gdzieś z kolegami by mieć "spokój" w domu ( czyli luźne lenistwo w dresie, jeśli miałam na to ochotę)
W koncu on sobie kogoś znalazł - jeszcze jej nie poznałam, ale oczywiście już nie znoszę ale to paradoksalnie była najlepsza jego decyzja tak samo jak Wy - z dnia na dzień zaczeło mi się "chcieć": malować się bardziej sexi, nosić fajniejsze ciuchy i mini spodniczki, uśmiechać się na ulicy i widzę , że ludzie ( w tym również faceci...) odwzajemniaja ten uśmiech

zaczełam chodzić na randki, z jednym, drugim, trzecim i czuje się wreszcie dowartościowana nawet być może znalazłam fajnego faceta, jak sie znajomość dobrze rozwinie

oczywiście bywaja chwile sentymentów, jasne, ale jest ich coraz mniej i patrze w przyszłość optymistycznie jestem pewna ze niedługo znajdę Mr Right
__________________
Udany sex to taki, po którym nawet sąsiedzi wychodzą zapalić....
loloona_79 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 05:53.