wielka niechęć i antypatia

[Damayanti]

witajcie dziewczyny
nie wiedziałam gdzie umieścić wątek,czy tutaj czy na intymnym,najwyżej moderacja przeniesie.ale do rzeczy.

otóż nie znoszę swojej współlokatorki i mam straszne wyrzuty sumienia.najgorsze że nie mam konkretnego powodu,nie kłócimy się.owszem,ona ma kilka irytujących nawyków,ale kto ich nie ma ( stwierdzone obiektywnie przez drugą współlokatorkę-np mega głośne gadanie przez telefon w pokoju.na korytarz nie wyjdzie.wkurza mnie że ja wstaję o 7 a ona o 12 i przez to ja muszę przez 5 godzin być cicho.wkurza mnie cała jej osoba,nawet to że ona ,mimo że cały dzień leży w łóżku to i tak śmierdzi potem jak się przejdzie obok.
naśmiewam się w duchu że jestem od niej atrakcyjniejsza,z tego że nigdy nie była za granicą,snuję pomysły jakby jej dokuczyć...to straszne,wpadam w jakąś spiralę nienawiści! na szczęście rok akademicki już się kończy.
ale czuję się okropnie z tymi moimi myślami i mam takie wyrzuty sumienia że aż chyba pójdę do spowiedzi :P

miałyście kiedyś podobną sytuację?

[sine.ira]

Napisane przez Damayanti

witajcie dziewczyny
nie wiedziałam gdzie umieścić wątek,czy tutaj czy na intymnym,najwyżej moderacja przeniesie.ale do rzeczy.

otóż nie znoszę swojej współlokatorki i mam straszne wyrzuty sumienia.najgorsze że nie mam konkretnego powodu,nie kłócimy się.owszem,ona ma kilka irytujących nawyków,ale kto ich nie ma ( stwierdzone obiektywnie przez drugą współlokatorkę-np mega głośne gadanie przez telefon w pokoju.na korytarz nie wyjdzie.wkurza mnie że ja wstaję o 7 a ona o 12 i przez to ja muszę przez 5 godzin być cicho.wkurza mnie cała jej osoba,nawet to że ona ,mimo że cały dzień leży w łóżku to i tak śmierdzi potem jak się przejdzie obok.
naśmiewam się w duchu że jestem od niej atrakcyjniejsza,z tego że nigdy nie była za granicą,snuję pomysły jakby jej dokuczyć...to straszne,wpadam w jakąś spiralę nienawiści! na szczęście rok akademicki już się kończy.
ale czuję się okropnie z tymi moimi myślami i mam takie wyrzuty sumienia że aż chyba pójdę do spowiedzi :P

miałyście kiedyś podobną sytuację?

Jesteś jakaś dziwna.
Rozumiem, że można kogoś nie lubić i nie umieć tego nawet jakoś wytłumaczyć sensownie...ale zeby knuć i kombinować jak komuś dokuczyć ot, tak - dla mnie patologia.

[cholernarejestracja]

Twój avatar pasuje do założonego tematu

Moim zdaniem, jeżeli nie zamierzasz z nią utrzymywać dalszych kontaktów po zakończeniu roku akademickiego, to zacisnąć zęby i wytrzymać. Czasami tak już jest, że nie lubimy niektórych ludzi - nic się na to nie poradzi. Znam kilka takich osób do których po prostu żywię antypatię ze względu na to czy owo, i przecież nie wyhoduję sobie z tego powodu wrzodów nie chcę też z tych ludzi robić sobie zawziętych wrogów, bo i po co. Dobrze, że widzisz, że ta Twoja złość i agresja są trochę nieuzasadnione - równie dobrze ona może Cię nie cierpieć za to, że wstajesz o 7 a ona by chciała trochę pospać. Nie powinnaś jej okazywać tego, że jej nie lubisz, nawet nie wygłupiaj się z jakimiś złośliwościami i knuciem planów, postaraj się też nie nakręcać za bardzo takimi myślami (ona jest głupsza, brzydsza, mniej obyta), bo to bez sensu. Wytrzymaj do końca semestru, i papa

[muszynianka]

.wkurza mnie że ja wstaję o 7 a ona o 12 i przez to ja muszę przez 5 godzin być cicho.

ty bez przesady, to bardziej ty jesteś dziwna skoro w dzień wolny wstajesz skoro świt ja bym była cicho do 10:30 a potem zaczęła funkcjonować normalnie.

[Damayanti]

kto rano wstaje temu Pan Bóg daje :P
powtarzam,wiem że to jest bardzo nieładne.ale musiałam jakoś to wyrzucić z siebie,chyba lepiej na forum gdzie każdy jest anonimowy niż gdybym miała nadawać na nią sąsiadkom,nie?

[tiramisu_]

Napisane przez Damayanti

naśmiewam się w duchu że jestem od niej atrakcyjniejsza,z tego że nigdy nie była za granicą,snuję pomysły jakby jej dokuczyć...

współczuję Ci

[whatIthink]

Napisane przez Damayanti

kto rano wstaje temu Pan Bóg daje :P
powtarzam,wiem że to jest bardzo nieładne.ale musiałam jakoś to wyrzucić z siebie,chyba lepiej na forum gdzie każdy jest anonimowy niż gdybym miała nadawać na nią sąsiadkom,nie?

a ja Ciebie trochę rozumiem.
Tak to jest jak trzeba z kimś przebywać 24/24 w jednym pomieszczeniu/ mieszkaniu, kiedy wcale się tego nie chce. Nawet najlepsza przyjaźń może tego nie wytrzymać.
Zastanów się, czemu ona Ci tak przeszkadza? Może jednak jest jakiś racjonalny powód?

[Damayanti]

o,właśnie,to przebywanie non stop z kimś w jednym ciasnym pokoju...wyobrażacie sobie to? ona nie wychodzi do kina,na dyskotekę czy inną imprezę.siedzi w pokoju nawet jak impreza jest u sąsiadów,w pokoju obok i tylko klika tą myszą i klika na kompie.wtrąca się do rozmowy kiedy z chłopakiem leżymy sobie na łóżku i gadamy,wyraźnie tylko do siebie.
eh,głupio mi.
ale która nigdy nie miała podobnych myśli i satysfakcji że np lepiej od innej wygląda niech pierwsza rzuci kamieniem...

[whatIthink]

Napisane przez Damayanti

o,właśnie,to przebywanie non stop z kimś w jednym ciasnym pokoju...wyobrażacie sobie to? ona nie wychodzi do kina,na dyskotekę czy inną imprezę.siedzi w pokoju nawet jak impreza jest u sąsiadów,w pokoju obok i tylko klika tą myszą i klika na kompie.wtrąca się do rozmowy kiedy z chłopakiem leżymy sobie na łóżku i gadamy,wyraźnie tylko do siebie.
eh,głupio mi.
ale która nigdy nie miała podobnych myśli i satysfakcji że np lepiej od innej wygląda niech pierwsza rzuci kamieniem...

moim zdaniem sprawa jest prosta, nie lubisz jej dlatego, że Ci przeszkadza, choćby w byciu z chłopakiem sam na sam, jest dla Ciebie intruzem choć oczywiście formalnie nim nie jest, bo ma takie same prawa do tego pokoju jak Ty - przynajmniej tak się domyślam.
Twoje uczucia są całkiem normalne, ale to moje osobiste zdanie
Narusza ona twoją potrzebę intymności i własnej przestrzeni.
A to, że nigdzie nie wychodzi... potwierdza moje domysły.
Choć to też nic złego z jej strony.

[Damayanti]

dobrze piszesz.jakby to była tylko znajoma ze studiów to byłaby mi całkowicie obojętna.
chyba jednak na zdrowie by mi wyszło jakbym zamieszkała w jednoosobowym pokoju :P

[peggy_blue]

rozumiem antypatię do osoby, z którą musisz spędzać dużo czasu na co dzień, bo sama po roku ze współlokatorka jestem uczulona na prawie wszystko co robi... i też prawie nigdy nigdzie nie wychodzi, siedzi przed komputerem i co najgorsze, ciągle gada przez skypa(czy jak to się tam pisze). Ale nie staram się jej jakoś dokuczać, czy być złośliwa, po prostu prawie za każdym razem jak mi coś nie pasuje, to jej to mówię, nawet jesli miałabym powtarzać to 100 razy, może kiedyś dotrze.

Jak już któraś z dziewczyn pisała, trzeba zacisnąć zęby i wytrzymać do końca roku, ja np. często chodzę do biblioteki się uczyć, bo czasem sama jej obecność w pokoju mnie irytuje i rozprasza

[ulinkaaa]

Dziewczyno, po co sie nakrecasz? Juz koniec roku, zacisnij zeby i wytrzymaj. A ludzie sa rozni, nie kazdy lubi to co Ty i uszanuj to.

[srebrnykot]

A ja wcale nie rozumiem.
Ok, można kogoś nie lubić, ale obmyślać sposoby dokuczenia komuś za to, że jest - to wg mnie kwalifikuje się pod pomoc psychologa.

Mieszkałam przez rok ze współlokatorką z piekła rodem (taką z niszczeniem rzeczy, jedzenia, pretensjami non stop, złośliwościami, konfliktami ze wszystkimi domownikami, groźbami etc. Dzisiaj z perspektywy sądzę, że miała jakieś zaburzenia psychiczne) i, tak szczerze, zastanawiam się, co by było, gdybyś trafiła na kogoś takiego. Życzyć Ci nie życzę, ale...