matura 2010 z matematyką ;/

[viva91]

Napisane przez Marsi89

Bo w tym roku zdawałam polski podstawowy no i fajnie mi wyszedł, ale chciałabym za rok pisać rozszerzony pol i czy jak nie zdam tego rozszerzonego to będę miała to gdzieś zaznaczone lub nie będę mieć zdanej matury? a jak zdam to już mi się ta podstawa nie liczy czy po prostu wybierają lepszy wynik? bo byłam się pytać w szkole to ( śmiech na sali) powiedziano mi, że oni sami tego nie wiedzą .

Jesli nie zdasz rozszerzonego to dostaniesz karteczkę z wynikiem który osiągnęłaś, np. polski roz. 10% - ale to nic nie zmienia, podstawę zdałaś i to podstawa decyduje o zdanej maturze
i tak, wybierany jest lepszy wynik. np. u mnie na uczelni jeden przedmiot z podstawy liczy się jako 0,5 a z rozszerzenia jako 1. i jeśli z rozszerzenia będziesz miała 50% to wychodzi jakbyś podstawę napisała na 100% itp, w ten sposób się liczy, choć czasami różnią się przeliczniki.

[Paranoir]

Napisane przez Marsi89

Mi w szkole powiedzieli, że wyniki z poprawki będę w połowie września ;/

No coś Ty?! o.O
Mi w szkole dali do podpisania papierek w związku z poprawką, która ma się odbyć 10 sierpnia... Za to OKE na swojej stronie pisze ze poprawki są 23 sierpnia... I bądź tu człowieku mądry :|
Ale wrzesień? Przecież poprawki są dla ludzi którym coś nie poszło, żeby mogli też już od tego roku studiować...

[see]

Napisane przez Paranoir

No coś Ty?! o.O
Mi w szkole dali do podpisania papierek w związku z poprawką, która ma się odbyć 10 sierpnia... Za to OKE na swojej stronie pisze ze poprawki są 23 sierpnia... I bądź tu człowieku mądry :|
Ale wrzesień? Przecież poprawki są dla ludzi którym coś nie poszło, żeby mogli też już od tego roku studiować...

Ja słyszałam o 23 sierpnia, a wyniki mają być 2 tygodnie później...

[Paranoir]

Napisane przez see

Ja słyszałam o 23 sierpnia, a wyniki mają być 2 tygodnie później...

Ja, że jakoś pod koniec września. Cyrk na kółkach.
Pewnie na stronie OKE będzie dodawało informacje... I będzie w końcu wszystko jasne.

[see]

Napisane przez Paranoir

Ja, że jakoś pod koniec września. Cyrk na kółkach.
Pewnie na stronie OKE będzie dodawało informacje... I będzie w końcu wszystko jasne.

Nam mówił dyrektor, że w każdym razie zdąży się na dodatkowe nabory. Mam taką nadzieję.

[Marsi89]

Napisane przez ejMala

mi angol w tym roku przypominał troszkę próbne rozszerzenie, które pisałam w kwietniu :P

Po słowach krytyki tutaj tak pomyślałaś? Aż tak dużo osób ściągało?

nie po słowach krytyki tutaj bo tutaj mało osób krtykuje ale po słowach moich znajomych, którzy mi gadali, że tyle się uczyłam a nie zdałam a oni nic się nie uczyli i zdali, z takim sarkazmem to gadali. A co do ściągania to jasne, że ściągali jeszcze się chwalili jak wyszli, że równo ściągli, po prostu siedziała przed nimi dobra osoba, bo jak inaczej ktoś miał zdać maturę skoro co roku poprawkę z matury miał i jeszcze nigdy samodzielnie sprawdzianu nie pisał i pił zamiast się uczyć do matury? pewnie, że ściągli i to nie fair ale takie życie.

---------- Dopisano o 15:56 ---------- Poprzedni post napisano o 15:54 ----------

Napisane przez viva91

Jesli nie zdasz rozszerzonego to dostaniesz karteczkę z wynikiem który osiągnęłaś, np. polski roz. 10% - ale to nic nie zmienia, podstawę zdałaś i to podstawa decyduje o zdanej maturze
i tak, wybierany jest lepszy wynik. np. u mnie na uczelni jeden przedmiot z podstawy liczy się jako 0,5 a z rozszerzenia jako 1. i jeśli z rozszerzenia będziesz miała 50% to wychodzi jakbyś podstawę napisała na 100% itp, w ten sposób się liczy, choć czasami różnią się przeliczniki.

Aha. Dzięki za wiadomość. Mimo wszystko chcę podejść do rozszerzonej tak dla własnej satysfakcji

---------- Dopisano o 15:58 ---------- Poprzedni post napisano o 15:56 ----------

Napisane przez Paranoir

No coś Ty?! o.O
Mi w szkole dali do podpisania papierek w związku z poprawką, która ma się odbyć 10 sierpnia... Za to OKE na swojej stronie pisze ze poprawki są 23 sierpnia... I bądź tu człowieku mądry :|
Ale wrzesień? Przecież poprawki są dla ludzi którym coś nie poszło, żeby mogli też już od tego roku studiować...

mi dyrektor powiedział, że 23 sierpnia i że co roku jest albo 23 albo 26 nawet mi to napisała, żebym nie zapomniała tylko mam jeszcze się dwoiedzieć godziny i klasy. No a wyniki słyszałam, że w połowie, ale dyrektor zaznaczył, że oni to tak sprawdzą, żebyśmy się załapali na drugi nabór bo inaczej to by było bez sensu więc spokojnie.

[mykam]

nie czytałam wszystkiego, więc przepraszam jeśli się w coś wcinam.
U mnie calutka szkoła zdała maturę z matmy, jesteśmy najlepszą szkołą w kujawsko-pomorskim pod względem zdawalności matur(nie tylko matmy).
z polaka u nas było 94,4%, z angielskiego 96%, a z niemeickiego 98%
Podobno zaniżając nam oceny przez 4 lata zawyżają nam zdawalność matur, i tak od wielu lat jesteśmy najlepsi w mieście i w województwie.
To nie twoja wina, a nauczycieli, że nie zdałaś. I się nie zadręczaj... poprawisz. Trzymam kciuki

[No air]

To nie jest wina nauczycieli. Jeżeli ktoś ma zdawać jakiśprzedmiot obowiązkowo, to wg mnie jest oczywiste, że będzie sam się uczył, jeżeli przy tym ma dobre warnki w szkole, to fajnie, jeśli nie-trudno.

Ja miałam strasznie przerąbane z WOSem w szkole, nie mieliśmy żadnej teorii, tylko dyskusje o bieżących wydarzeniach, a jak wiadomo tego na maturze nie ma, a jednak udało mi się napisać rozszerzony WOS na 60%.

A do koleżanki przede mną, która tak chwali się swoją szkołą, to uważam, że nie ma racji. Ja chodziłam do nienajlepszego liceum w małej mieścinie, nie było wcale wysokiego poziomu, może z wyjątkiem polskiego, bo mieliśmy naprawdę dobrą nauczycielkę. Mimo tego napisałam polski na 97%, matmę na 82%, niemiecki na 92% <niemiecki miałam najgorszy, bo byłam w klasie z rozszerzonym angielskim>, rozszerzone WOS i polski po 60%.
I jestem zadowolona z tych wyników, ale wiem, że to efekt mojej ciężkiej pracy. Jeśli ktoś uważa, że wysoki wynik na maturze zapewni mu tylko przychodzenie do szkoły to jak widać się myli...

[elfka_91]

Wtrace sie.
Nie chce byc zarozumiala z powodu,ze zdalam mature i to dobrze,ale na zdrowy rozum mozna było ja zdac!!!

Jezyk polski-wszystko na logike! Czytanie ze zrozumieniem było ok,a wypracowanie...? Bez znajomosci lektury tez mozna by napisac. Byl podany fragment.

Matma-zamkniete nie były az tak trudne. To było w gimnazjum. Mozna było natluc punktów na min.30%

Jezyk angielski- zeby go zdac kazdy mogl zaczac od czego w czym jest dobry(czytanie badz pisanie) i tez mozna bylo zdobyc 30%. Ja zaczelam od pisania. Przemyslalam wszystko na spokojnie,napisalam i mialam czas na inne zadania. Wyrobilam sie.

Przedmioty dodatkowe wybieramy sami-wiec trzeba kuc,jesli sie podjelo zdawania .

Wniosek? Systematycznosc. Jesli chodzi o angielski pisalam duzo form pisemnych i oddawalam do sprawdzenia :pani w szkole czy mojej korepetytorce. Mialam bledy,ale były one małe. POza tym uczylam sie slowek.To podstawa.
Z matmy tez robilam duzo zadan. na strone komisji byly zadania.
Polski-powtarzalam epoki i lektury.
Dodatkowe-kulam ile wlezie.
Zero TV , troche kompa(wiadomo,czlowiek nie maszyna, a czasem potrzebne byly mi jakies inf.),imprez zadnych-zreszta i tak nie chodze.
A teraz mam luzik. I wspolczuje tym,ktorzy maja poprawki. Cale wakacje zepsute na nauke. Papiery zlozone i czekam na odpowiedz.

Sa policealne szkoly. Mozna sie w nich uczyc rok czy wiecej. Trzeba sie bylo uczyc. Chociaz na maturze moze sie noga kazdemu podwinac. Ale poziom tej był latwy.

[Marsi89]

Napisane przez No air

To nie jest wina nauczycieli. Jeżeli ktoś ma zdawać jakiśprzedmiot obowiązkowo, to wg mnie jest oczywiste, że będzie sam się uczył, jeżeli przy tym ma dobre warnki w szkole, to fajnie, jeśli nie-trudno.

Ja miałam strasznie przerąbane z WOSem w szkole, nie mieliśmy żadnej teorii, tylko dyskusje o bieżących wydarzeniach, a jak wiadomo tego na maturze nie ma, a jednak udało mi się napisać rozszerzony WOS na 60%.

A do koleżanki przede mną, która tak chwali się swoją szkołą, to uważam, że nie ma racji. Ja chodziłam do nienajlepszego liceum w małej mieścinie, nie było wcale wysokiego poziomu, może z wyjątkiem polskiego, bo mieliśmy naprawdę dobrą nauczycielkę. Mimo tego napisałam polski na 97%, matmę na 82%, niemiecki na 92% <niemiecki miałam najgorszy, bo byłam w klasie z rozszerzonym angielskim>, rozszerzone WOS i polski po 60%.
I jestem zadowolona z tych wyników, ale wiem, że to efekt mojej ciężkiej pracy. Jeśli ktoś uważa, że wysoki wynik na maturze zapewni mu tylko przychodzenie do szkoły to jak widać się myli...

Nie no moim zdanie jest to po czesci wina nauczycieli i podejścia nauczycieli do ucznia głupi przykład ja np. nienawidziłam polskiego i miałam słaeb oceny aż trafiłam na wymagającą nauczycielke która potrafiła wszystko wyjaśnić tak wyjaśnić by zaciekawiło i od tamtego momentu jestem dobra z polskiego i z polskim chcę wiazać przyszłość jeśli chodzi o matmę to jak mówiłam wcześniej zawsze miałam z nią trudności i u mnie lekcja wyglądała tak, że nauczycielka coś tłumaczyła ale bardziej do siebie i dawała przykład i każdy robił sam przykład i ktoś kto był dobry z mojej klasy odrazu wynik po pół minuty podał i ona leciała dalej a nie patrzyła na to, że słabsi nie skończyli. Ok to zrobiłam sobie ten przykład sama w domu ale np. nie kumałam czegoś i podchodze do niej i się pytam czy mi to może wytłumaczyć a ona na to , że nie ma czasu, że musi lecieć z mateiałem bo jak tych słabszych nie nauczy to chociaż tych dobrych nauczy coś w tym stylu ;/ wiec wiesz ;/ moim zdaniem szkoła jest po to by uczyć a nie bym jeszcze musiała dawac kase na dodatkowe korki. Wiec jak coś wina leży po obu stronach.

[WhyNotPL]

Napisane przez Marsi89

jeśli chodzi o matmę to jak mówiłam wcześniej zawsze miałam z nią trudności i u mnie lekcja wyglądała tak, że nauczycielka coś tłumaczyła ale bardziej do siebie i dawała przykład i każdy robił sam przykład i ktoś kto był dobry z mojej klasy odrazu wynik po pół minuty podał i ona leciała dalej a nie patrzyła na to, że słabsi nie skończyli. Ok to zrobiłam sobie ten przykład sama w domu ale np. nie kumałam czegoś i podchodze do niej i się pytam czy mi to może wytłumaczyć a ona na to , że nie ma czasu, że musi lecieć z mateiałem bo jak tych słabszych nie nauczy to chociaż tych dobrych nauczy coś w tym stylu ;/ wiec wiesz ;/ moim zdaniem szkoła jest po to by uczyć a nie bym jeszcze musiała dawac kase na dodatkowe korki. Wiec jak coś wina leży po obu stronach.

Nie chce mi się wierzyć w to co piszesz. Skoro taka sytuacja miała miejsce i nie była to sporadyczna rzecz trzeba było udać się grupką ludzi do dyrektora z stosownym pismem w tej sprawie. Lub chociaż zainteresować tym kogoś np wychowawcę. Nie lubię ludzi, którzy nic nie robią a potem mają pretensje do całego świata i robią z siebie największe ofiary. Najlepiej narzekać po fakcie...
Co do korepetycji - branie ich jest największą głupotą na świecie. Jak słusznie zauważyłaś szkoła powinna nauczyć - ale niestety nie działa to tak, że 'wrzucą' wiedzę do głowy w ciągu tych 45min lekcyjnych. To działa w obie strony, trzeba dać coś z siebie, ćwiczyć w domu - po prostu uczyć się. Nie chce mi się wierzyć, żeby nauczycielka np. nie pomogła po lekcji, na przerwie wytłumaczyć czegoś itp. Wiadomo, że nie musiała tego robić dla jednej osoby z 30 w klasie na lekcji, żeby tracić np. 15min z 45... bo wtedy na pewno nie zdążyła by z materiałem - który i tak jest już bardzo okrojony np. z taką matematyką. Jeśli już nauczyciel/ka nie ma czasu jak tutaj wspomniałaś to można przecież zapytać kolegę/koleżankę z klasy, lub kogoś z starszego rocznika... no tak, ale do tego wszystkiego trzeba chęci.


Co do tematu - nie martw się. Matematyka nie jest wcale taka straszna! Zdasz z pewnością poprawkę i to nie najgorzej. A na studia też się na pewno dostaniesz, jest jeszcze sporo wolnych miejsc przed październikiem. Jeśli jednak teraz by Ci się nie udało dostać na wymarzony kierunek(oczywiście nie będzie to miało miejsca) przez ten rok możesz przecież pójść na inny, a później się przenieść.

[see]

Napisane przez WhyNotPL

Nie chce mi się wierzyć w to co piszesz. Skoro taka sytuacja miała miejsce i nie była to sporadyczna rzecz trzeba było udać się grupką ludzi do dyrektora z stosownym pismem w tej sprawie. Lub chociaż zainteresować tym kogoś np wychowawcę.

Ja miałam bardzo podobną sytuację - nauczyciel zawsze dostawał klasy z rozszerzoną matmą, gdzie nikt nie miał większych problemów z opanowaniem materiału. I nagle trafiła mu się klasa humanistyczna, gdzie średnio połowa nie zaliczała sprawdzianu. Oczywiście, tłumaczył, ale co z tego, jeśli robił to szybko i sam rozwiązał dwa, trzy przykłady i na tym koniec, połowa klasy siedziała i nie wiedziała o co chodzi. Na początku dawaliśmy sygnały wychowawczyni, ale ona stwierdziła, że nie można nic zrobić. Po rozmowie z dyrektorem, gdzie poszła trójka klasowa, usłyszeliśmy "Niestety, nie można nic zrobić, plan jest tak ułożony, a poza tym ten nauczyciel jest bardzo dobry, ilu miał olimpijczyków..." .
Każda próba rozmowy z nim, okazywała się klęską, bo przecież on nam podaje definicje i robi przykład. W ogóle przerwa to święta rzecz, więc w życiu się nie zgodził, żeby coś dodatkowo wytłumaczyć. W końcu wszyscy dali sobie spokój i większość osób chodziła na korepetycje.

[nicRu]

Bo nad matmą trzeba usiaść i porobić samemu, a nie wymagac od nauczyciela tylko. Nauczyciel - na poziomie podstaw licealnych - ma pokazac schemat (bo te zadanai są cholernie schematyczne). Jak uczen ma to gdzieś i nie popruóbuje az zalapie, to skad nauczyciel ma wytrzasnac na dodatkowe 3 godziny by wbijac to uczniowi lopata do glowy?

Ja jakos potrafilam siedziec trzy godziny az wkułam impresjonizm i ekspresjonizm w literaturze wraz z przykładami lub inne Bóg wie co i nie wkurzałam sie na nauczycielke ze nei siedzi i nie mowi mi tego do ucha az sama cudem zapamietam.


Żeby nie było: do trzeciej kalsy liceum byłam matematycznym dnem. Az usiadłam i wzielam sie do nauki.

[viva91]

Napisane przez see

Ja miałam bardzo podobną sytuację - nauczyciel zawsze dostawał klasy z rozszerzoną matmą, gdzie nikt nie miał większych problemów z opanowaniem materiału. I nagle trafiła mu się klasa humanistyczna, gdzie średnio połowa nie zaliczała sprawdzianu. Oczywiście, tłumaczył, ale co z tego, jeśli robił to szybko i sam rozwiązał dwa, trzy przykłady i na tym koniec, połowa klasy siedziała i nie wiedziała o co chodzi. Na początku dawaliśmy sygnały wychowawczyni, ale ona stwierdziła, że nie można nic zrobić. Po rozmowie z dyrektorem, gdzie poszła trójka klasowa, usłyszeliśmy "Niestety, nie można nic zrobić, plan jest tak ułożony, a poza tym ten nauczyciel jest bardzo dobry, ilu miał olimpijczyków..." .
Każda próba rozmowy z nim, okazywała się klęską, bo przecież on nam podaje definicje i robi przykład. W ogóle przerwa to święta rzecz, więc w życiu się nie zgodził, żeby coś dodatkowo wytłumaczyć. W końcu wszyscy dali sobie spokój i większość osób chodziła na korepetycje.

czy ty jesteś mojej klasy? zaczęłam to podejrzewać póki nie spojrzałam skąd jesteś
do połowy tekst się zgadzał. tez miałam nauczyciela matematyki który wcześniej miał same mat-fizy. i nagle dostał nas - 33 humanistki. w 2 kl było najgorzej, najbardziej sie rozkręcił, ale po pewnym kosmicznym sprawdzianie trojka klasowa najpierw porozmawiala z naszym wychowawcą, on nam poradził żeby pogadać z naszym matematykiem. i sukces. było ok, już nie zawsze 20 osób pisało poprawę sprawdzianu. pod koniec 3 kl, im bliżej matury znowu zaczął szaleć, ale to nam nawet było na rękę, same się mobilizowałyśmy do pracy.
wcześniej wystarczyłoby mi 30% z matmy. nie sądziłam że będzie mi się liczyć na studia. A jednak. gdyby nie matma nie mogłabym teraz składać podania na mój kierunek. A gdyby nie ten nauczyciel, nie miałabym tak świetnego wyniku...

[Soph]

Napisane przez nicRu

Bo nad matmą trzeba usiaść i porobić samemu, a nie wymagac od nauczyciela tylko. Nauczyciel - na poziomie podstaw licealnych - ma pokazac schemat (bo te zadanai są cholernie schematyczne). Jak uczen ma to gdzieś i nie popruóbuje az zalapie, to skad nauczyciel ma wytrzasnac na dodatkowe 3 godziny by wbijac to uczniowi lopata do glowy?

Ja jakos potrafilam siedziec trzy godziny az wkułam impresjonizm i ekspresjonizm w literaturze wraz z przykładami lub inne Bóg wie co i nie wkurzałam sie na nauczycielke ze nei siedzi i nie mowi mi tego do ucha az sama cudem zapamietam.


Żeby nie było: do trzeciej kalsy liceum byłam matematycznym dnem. Az usiadłam i wzielam sie do nauki.

dokładnie
gorzej jak nauczyciel na podstawie zaczyna 'mieszać' itd- mam taką sytuację jak see no i cóż- kupiłam książkę 'powtórka do matury- teoria z zadaniami', ćwiczenia do książki z której się uczymy i będę siedzieć i uczyć się

[nicRu]

Ja matme zrozumialam dopiero jak sama usiadlam i robilam, szukalam, az zaczelo mi wychodzic. A jak nie wiedzialam to szukalam wskazówek w internecie, pytalam znajomych. I w koncu tak sie nauczylam, ze az polubiłam :P

[Soph]

najlepiej załóżmy wątek 'jak zdać maturę z matematyki'

[nicRu]

Robić zadania a nie biadolić
A jak nie to chetnie poudzielam korepetycji

[Skarfejs]

Napisane przez WhiteCherry

czy Ty chcesz uzyskać wykształcenie średnie i startować na studia, czy poziomem konkurować z podstawówką? Bo wybacz, ale już dzieci w podstawówce mają sprawdziany z podstawowych obliczeń, tabliczki mnożenia, wzorów.
to tak, jakby na maturze z polskiego miały pojawić się lektury z podstawówki, bo przecież też chodzi o podstawę ;] a z angielskiego niech na maturze będzie liczenie do 10 i podstawowe słówka ;]

i dodam, że w liceum byłam w klasie humanistycznej i nie uczyłam się matmy rozszerzonej na własną rękę, a obecnie jestem na studiach inżynierskich. Jeśli się chce - to można. Albo trzeba spojrzeć prawdzie w oczy, powiedzieć głośno że nie jesteście w stanie zdać na 30% i nie zwalać winy na wszystko wokół, albo wziąć się ostro do pracy i zdać w sierpniu.

A Ty umiesz czytać ze zrozumieniem? W matematyce też jest to potrzebne. Mówiłam o codziennym życiu a nie o maturze!! No chyba,że Ty na co dzień(pomijając studia) stosujesz wszystkie wzory itp to się nie czepiam ;]

[nicRu]

Matma jest potrzebna w życiu.
Pisałam wczesniej o czymś takim jak podatek progresywny, ale nie wiem czy znacie to pojecie po klasach humanistycznych...

[ejMala]

Napisane przez Skarfejs

te przedmioty są ważne, z tym ,że matematyka powinna być na poziomie podstawowym. Bo kto za 10lat będzie korzystał z funkcji w normalnym życiu. Ktoś wiąże przyszłość z matematyką, niech się uczy na studiach tych wszystkich tak naprawdę zbędnych w normalnym życiu obliczeń.

Napisane przez Skarfejs

Mówiąc o podstawie chodziło mi o mnożenie, dzielenie, dodawanie i odejmowanie oraz o podstawowe wzory geometryczne, z resztą pisałam już o tym więc nie ma sensu się powtarzać. Kto śledzi wątek od początku ten wie

Napisane przez Skarfejs

A Ty umiesz czytać ze zrozumieniem? W matematyce też jest to potrzebne. Mówiłam o codziennym życiu a nie o maturze!! No chyba,że Ty na co dzień(pomijając studia) stosujesz wszystkie wzory itp to się nie czepiam ;]

Może i się czepiam, ale... wpierw piszesz o maturze, że powinna być na poziomie podstawowym (mnożenie, dzielenie), a teraz, że to chodzi o codziennie życie.

---------- Dopisano o 20:33 ---------- Poprzedni post napisano o 20:33 ----------

Napisane przez nicRu

Matma jest potrzebna w życiu.
Pisałam wczesniej o czymś takim jak podatek progresywny, ale nie wiem czy znacie to pojecie po klasach humanistycznych...

Jak ktoś się interesuje tym to zna to pojęcie Ale to już nie zależy od profilu klasy

[nicRu]

Tak czy siak, każdy z tym czymś będzie mieć styczność, a to nic innego jak funkcja.
Ale nie! Funkcji nie uzywa się w życiu humanisty! :P

Tak czy inaczej ja o różnych "typach" podatków miałam chociażby na przedsiębiorczości.

[ejMala]

Napisane przez nicRu

Tak czy siak, każdy z tym czymś będzie mieć styczność, a to nic innego jak funkcja.
Ale nie! Funkcji nie uzywa się w życiu humanisty! :P

Tak czy inaczej ja o różnych "typach" podatków miałam chociażby na przedsiębiorczości.

A po co komu matematyka? Toć to zupełnie zbędne jest dla ''humanisty'' :P

[Skarfejs]

Napisane przez ejMala

Może i się czepiam, ale... wpierw piszesz o maturze, że powinna być na poziomie podstawowym (mnożenie, dzielenie), a teraz, że to chodzi o codziennie życie.

---------- Dopisano o 20:33 ---------- Poprzedni post napisano o 20:33 ----------


Jak ktoś się interesuje tym to zna to pojęcie Ale to już nie zależy od profilu klasy

A gdzie napisałam,że matematyka na maturze powinna być na poziomie podstawowym? chodzi mi o ogólne nauczanie w szkołach. Większość tego co nam wpajają w codziennym życiu jest bezużyteczne. Nie jestem jakąś wielką przeciwniczką matematyki bo w szkole średniej miałam wiele przedmiotów gdzie trzeba było liczyć : statystyka, ekonomia, ekonomika, rachunkowość i jakoś musiałam sobie z tym radzić

[ejMala]

Napisane przez Skarfejs

A gdzie napisałam,że matematyka na maturze powinna być na poziomie podstawowym? chodzi mi o ogólne nauczanie w szkołach. Większość tego co nam wpajają w codziennym życiu jest bezużyteczne. Nie jestem jakąś wielką przeciwniczką matematyki bo w szkole średniej miałam wiele przedmiotów gdzie trzeba było liczyć : statystyka, ekonomia, ekonomika, rachunkowość i jakoś musiałam sobie z tym radzić

A to przepraszam Ale uznałam, że skoro piszesz o nauce w szkole to i chodzi o taki sam poziom matury.

[Skarfejs]

Napisane przez ejMala

A to przepraszam Ale uznałam, że skoro piszesz o nauce w szkole to i chodzi o taki sam poziom matury.

Wybaczam ale gdyby był taki poziom nauczania w szkołach to i na maturze by taki był no ale jeśli chodzi o tegoroczną maturę to osoba ,która rozwiązywała zadania ze strony cke nie powinna być w ogóle zaskoczona.

[WhiteCherry]

Napisane przez Skarfejs

A Ty umiesz czytać ze zrozumieniem? W matematyce też jest to potrzebne. Mówiłam o codziennym życiu a nie o maturze!! No chyba,że Ty na co dzień(pomijając studia) stosujesz wszystkie wzory itp to się nie czepiam ;]

uczy logicznie myśleć - to przede wszystkim.

Napisane przez Skarfejs

A gdzie napisałam,że matematyka na maturze powinna być na poziomie podstawowym? chodzi mi o ogólne nauczanie w szkołach. Większość tego co nam wpajają w codziennym życiu jest bezużyteczne. Nie jestem jakąś wielką przeciwniczką matematyki bo w szkole średniej miałam wiele przedmiotów gdzie trzeba było liczyć : statystyka, ekonomia, ekonomika, rachunkowość i jakoś musiałam sobie z tym radzić

idąc takim tokiem rozumowania - nasze wykształcenie powinno się zakończyć na etapie podstawówki, bo przecież reszta jest bezużyteczna. Po co uczyć się matmy w liceum, w życiu wystarczy mi mnożenie. Po co uczyć się chemii, wystarczy że znam tablicę pierwiastków. Po co uczyć się biologii, w życiu nie przyda mi się wiedza nt cyklu rozwojowego ameby. W taki sposób powinniśmy w ogóle zlikwidować szkoły

jeśli jesteś przeciwniczką matmy, to pewnie określasz się mianem humanistki, a więc wytłumacz mi : w jaki sposób niezbędna mi jest do życia wiedza na temat podróży Mickiewicza ? (żeby nie było - polski zdałam na 80%). No chyba, że polski też zlikwidujemy bo czytać i pisać to ja się już w zerówce nauczyłam, reszta mi jest niepotrzebna, prawda?

[Skarfejs]

Napisane przez WhiteCherry

uczy logicznie myśleć - to przede wszystkim.

To powiedz jak w życiu codziennym stosowanie funkcji uczy Cię logicznego myślenia?



idąc takim tokiem rozumowania - nasze wykształcenie powinno się zakończyć na etapie podstawówki, bo przecież reszta jest bezużyteczna. Po co uczyć się matmy w liceum, w życiu wystarczy mi mnożenie. Po co uczyć się chemii, wystarczy że znam tablicę pierwiastków. Po co uczyć się biologii, w życiu nie przyda mi się wiedza nt cyklu rozwojowego ameby. W taki sposób powinniśmy w ogóle zlikwidować szkoły





jeśli jesteś przeciwniczką matmy, to pewnie określasz się mianem humanistki, a więc wytłumacz mi : w jaki sposób niezbędna mi jest do życia wiedza na temat podróży Mickiewicza ? (żeby nie było - polski zdałam na 80%). No chyba, że polski też zlikwidujemy bo czytać i pisać to ja się już w zerówce nauczyłam, reszta mi jest niepotrzebna, prawda?

I nie jestem przeciwniczką matematyki ( czytanie ze zrozumieniem ciągle się kłania)

Ehh nie wiem po co ta agresja w wypowiedzi. Się zachowujesz tak jakbyś pozjadała wszystkie rozumy. Masz racje...wszystko jest nam potrzebne. A Ty zapewne opanowałaś każdą dziedzinę wiedzy do perfekcji. Nie pozostaje Ci nic innego jak wyruszyć w świat i nauczać lud.

[WhiteCherry]

Napisane przez Skarfejs

I nie jestem przeciwniczką matematyki ( czytanie ze zrozumieniem ciągle się kłania)

Ehh nie wiem po co ta agresja w wypowiedzi. Się zachowujesz tak jakbyś pozjadała wszystkie rozumy. Masz racje...wszystko jest nam potrzebne. A Ty zapewne opanowałaś każdą dziedzinę wiedzy do perfekcji. Nie pozostaje Ci nic innego jak wyruszyć w świat i nauczać lud.

nie opanowałam wszystkich, a na pewno nie do perfekcji, dlatego też nie mam nic przeciwko, by je poznawać

i liczę na ripostę ''czytanie ze zrozumieniem się kłania''

[viva91]

Napisane przez Skarfejs

no ale jeśli chodzi o tegoroczną maturę to osoba ,która rozwiązywała zadania ze strony cke nie powinna być w ogóle zaskoczona.

pierwszy raz się z Tobą zgadzam, ale za to w 100%!

Napisane przez Skarfejs

Ehh nie wiem po co ta agresja w wypowiedzi. Się zachowujesz tak jakbyś pozjadała wszystkie rozumy. Masz racje...wszystko jest nam potrzebne. A Ty zapewne opanowałaś każdą dziedzinę wiedzy do perfekcji. Nie pozostaje Ci nic innego jak wyruszyć w świat i nauczać lud.

Ale tu już zgody nie ma.
Jej agresja jest taka sama jak twoja To nie watek w którym omawiamy umiejętności WhiteCherry. Ta wypowiedź była niepotrzebna. I słusznie gdybyśmy mieli uczyć się podstawy podstaw, to po podstawówce moglibyśmy już kończyć edukację. Gdyby w szkole mieli nas uczyć tylko tego co będzie przydatne w życiu, to mielibyśmy taki przedmiot jak np. "jak szybko załatwiać sprawy w urzędzie" albo "co zrobić gdy zupa jest za słona".

Btw. ciągle w swoich przykładach przytaczasz nieprzydatność funkcji, a czytałaś o podatku progresywnym?