Mężczyzna samotnik

[ambiguous87]

Mam niemały problem... Spotykam się z pewnym mężczyzną kilka miesięcy, mam 24 lata, On 26. Jest to facet z cieżkim charakterem, krytyczny, czepialski i marudny. Jednak wszystkie te negatywne cechy jestem w stanie zaakceptować. Problem jest inny - od kilku dni On całkiem sie wyalienował... nie chce sie widziec, nie chce rozmawiac... nie moze znalezc satysfakcjonujacej go pracy i przez to wydaje mi sie, czuje sie mniej wartosciowy... wyznał mi miłość, lecz jego wyznanie tak mnie zaskoczylo, ze nie bylam w stanie slowa wykrztusic.. boje sie, czy to tez go nie zabolalo? Na odpowiedzenie odwazylam sie dopiero po tygodniu, nie skomentował... Nie wiem co myslec, co robić... Wiem, że marnie u Niego teraz z pieniedzmi, chcialabym pomóc, ale boje sie, ze każda moja pomoc skonczy sie myslami, że to jałmużna z mojej strony... On jest bardzo samodzielny, meski i ma duuuze ego... Nigdy nie pozwalal mi placic za siebie, chociaz nie raz to proponowalam... Probowalam porozmawiac, powiedzialam, ze moze na mnie liczyc.... Powiedzial, ze po prostu nie chce sie teraz widziec, chce byc sam... Nie wiem co robic, boli mnie ten fakt.... Czy dać mu na razie spokoj? Nie pisac? Nie dzwonic? Powiedzial ze to nie moja wina, ze mam sie nie martwic... ale czy mowi prawde? Niby mezczyzni nie bawia sie w podchody, mowia prosto z mosto... Ale kto wie, moze boi sie mnie urazic? Mam straszny misz-masz w glowie.... Prosze o pomoc

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez ambiguous87

Mam niemały problem... Spotykam się z pewnym mężczyzną kilka miesięcy, mam 24 lata, On 26. Jest to facet z cieżkim charakterem, krytyczny, czepialski i marudny. Jednak wszystkie te negatywne cechy jestem w stanie zaakceptować. Problem jest inny - od kilku dni On całkiem sie wyalienował... nie chce sie widziec, nie chce rozmawiac... nie moze znalezc satysfakcjonujacej go pracy i przez to wydaje mi sie, czuje sie mniej wartosciowy... wyznał mi miłość, lecz jego wyznanie tak mnie zaskoczylo, ze nie bylam w stanie slowa wykrztusic.. boje sie, czy to tez go nie zabolalo? Na odpowiedzenie odwazylam sie dopiero po tygodniu, nie skomentował... Nie wiem co myslec, co robić... Wiem, że marnie u Niego teraz z pieniedzmi, chcialabym pomóc, ale boje sie, ze każda moja pomoc skonczy sie myslami, że to jałmużna z mojej strony... On jest bardzo samodzielny, meski i ma duuuze ego... Nigdy nie pozwalal mi placic za siebie, chociaz nie raz to proponowalam... Probowalam porozmawiac, powiedzialam, ze moze na mnie liczyc.... Powiedzial, ze po prostu nie chce sie teraz widziec, chce byc sam... Nie wiem co robic, boli mnie ten fakt.... Czy dać mu na razie spokoj? Nie pisac? Nie dzwonic? Powiedzial ze to nie moja wina, ze mam sie nie martwic... ale czy mowi prawde? Niby mezczyzni nie bawia sie w podchody, mowia prosto z mosto... Ale kto wie, moze boi sie mnie urazic? Mam straszny misz-masz w glowie.... Prosze o pomoc

daj mu kilka dni. czasami trzeba pobyc tylko we wlasnym towarzystwie i przemyslec jakies rzeczy

[Ofelia 20]

Właśnie daj mu trochę czasu, nie jest zadowolony z siebie może ma jakieś kompleksy. Możesz do niego napisać czy zadzwonić i powiedzieć, że może na Ciebie liczyć

PS jeżeli nie umiera z głodu, to nie proponuj mu pomocy finansowej. On chce być mężczyzną, pewnie gdzieś w głębi uważa, że to on powinien za Ciebie zapłacić a nie ma takiej możliwości. Kiedy Ty mówisz, że zapłacisz to facet się źle z tym czuje (tak mi się wydaje). Jeżeli wiesz, że krucho u niego z kasą, nie proponuj wyjść na miasto, które kosztują. Lepiej zorganizować coś w domu. Obejrzeć film, przygotować kanapki, drinka albo jakiś obiad. Wiem, że tak trochę po studencku, ale można fajnie i niedrogo spędzić czas razem

[SOCKI]

Daj mu parę dni...Każdy może mieć gorszy czas. Zwłaszcza, że to takie wasze początki jakby. Czasem po prostu trzeba samemu trochę pobyć.

A co do kwestii finansowej to zgadzam się z Ofelią.

[Mereth]

Zgadzam się z Dziewczynami.

Daj mu trochę czasu. Samotnicy mają to do siebie, że często zapadają się w swoje jaskinie - trzeba to uszanować - taki ich charakter.

A sytuacja z pracą na pewno mu nie pomaga, być może również z tego powodu "zaszył" się w sobie. Jego ego zostało zachwiane, bo ma problemy z pracą i być może sam chce się uporać z tymi własnymi słabościami/wątpliwościami.

Daj mu czas

[ambiguous87]

dziekuje dziewczyny! podnioslyscie mnie na duchu boje sie ze go strace... co do pieniedzy, to ja nie mam potrzeb "gdzies" wychodzic zadowala mnie obejrzenie filmu czy spacer eeeeeeh mam nadzieje ze bedzie dobrze i ze po prostu sie mna nie znudzil! chyba bym sie wtedy zalamala....

---------- Dopisano o 16:52 ---------- Poprzedni post napisano o 15:52 ----------

wlasnie sie spotkalismy....... zerwał........ jestem załamana.........

[SOCKI]

Napisane przez ambiguous87

dziekuje dziewczyny! podnioslyscie mnie na duchu boje sie ze go strace... co do pieniedzy, to ja nie mam potrzeb "gdzies" wychodzic zadowala mnie obejrzenie filmu czy spacer eeeeeeh mam nadzieje ze bedzie dobrze i ze po prostu sie mna nie znudzil! chyba bym sie wtedy zalamala....

---------- Dopisano o 16:52 ---------- Poprzedni post napisano o 15:52 ----------

wlasnie sie spotkalismy....... zerwał........ jestem załamana.........

Tak mi przykro kochana Uargumentował to jakoś?

[ambiguous87]

kilka dni temu wyznał miłość.... dziś stwierdził, że nic do mnie nie czuje, a widzi że ja się angażuje..... nagła zmiana w ciągu 4 dni o 180 stopni? Nie potrafię w to uwierzyć.... nie wiem dlaczego on tak..... nie umiem się z tym pogodzić....

[SOCKI]

Napisane przez ambiguous87

kilka dni temu wyznał miłość.... dziś stwierdził, że nic do mnie nie czuje, a widzi że ja się angażuje..... nagła zmiana w ciągu 4 dni o 180 stopni? Nie potrafię w to uwierzyć.... nie wiem dlaczego on tak..... nie umiem się z tym pogodzić....

Być może powiedział to, a nie był pewny do końca swoich uczuć?
Długo byliście ze sobą?

Trzymaj się dzielnie, jestem z Tobą

[ambiguous87]

stwierdził, że tak wtedy czuł, ale jednak nie czuje..... powiedział sobie coś tak oooo, a teraz się z tego wycofał........ byliśmy ze sobą około 4 miesiące.... intensywnego codziennego widywania się od rana do wieczora.... w końcu wakacje.... a tu nagle zostanie mi po Nim olbrzymia pustka....

[SOCKI]

Napisane przez ambiguous87

stwierdził, że tak wtedy czuł, ale jednak nie czuje..... powiedział sobie coś tak oooo, a teraz się z tego wycofał........ byliśmy ze sobą około 4 miesiące.... intensywnego codziennego widywania się od rana do wieczora.... w końcu wakacje.... a tu nagle zostanie mi po Nim olbrzymia pustka....

Coś musiało się stać na pewno, bez powodu by tak nie rzucał i nie odwoływał. Głupek
Rozumiem Cię doskonale...na razie boli i pewnie będzie jakiś czas jeszcze boleć. Ale może to i lepiej że wyszło tak teraz a nie cofnąłby takie słowa po miesiącu.

[żurawinka]

Przykro mi, wydaje mi się że nie każdy facet jest stworzony do związku gdzie trzeba jednak być dla drugiego człowieka oparciem.
Nie dojrzał, nie wie co czuje, chce być szczery sam ze sobą - powodów może być mnóstwo.Osobiście nie pakowałabym się w związek gdzie facet ma tyle wad.

[paula78]

4 miesiące i potrafisz wymienic tyle wad ??wow
i jeszcze rozpaczac bo się rozstaliście ?dziewczyno ,pozbyłas się problemu rozjerzyj się dookoła na facetów albo skup na sobie -to zazwyczaj wychodzi kobietom na dobre.

[Cathas]

Wiem, że na pewno boli Cię rozstanie, ale uwierz mi, to najlepsze, co mogło Cię spotkać. Facet, który sam nie wie, czego chce, co czuje, to na dłuższą metę koszmar. A do tego ciężki charakter, uciekanie od Ciebie - to się nie skończy, a jedynie będzie pogłębiać.
Jak coś już na samym początku jest nie tak, to upływ czasu tego nie naprawi.

[muumi]

Popieram przedmówczynie. Facet najwdoczniej nie wiedział czego chce. Albo nie wytrzymał psychicznie, że trafiła mu się taka fajna i sympatyczna dziewczyna. Palant!

Nie załamuj się - będzie dobrze Napewno jest Ci przykro, w końcu 4 miesiace to jest sporo czasu, ale to przejdzie.

[Mereth]

Napisane przez Cathas

Wiem, że na pewno boli Cię rozstanie, ale uwierz mi, to najlepsze, co mogło Cię spotkać. Facet, który sam nie wie, czego chce, co czuje, to na dłuższą metę koszmar. A do tego ciężki charakter, uciekanie od Ciebie - to się nie skończy, a jedynie będzie pogłębiać.
Jak coś już na samym początku jest nie tak, to upływ czasu tego nie naprawi.

Pogrubiłam to co najistotniejsze, bo tak jest. Takie ciągłe "nie wiem co chcę", "nie wiem czego chcę od ciebie" itp - coś wiedzieć, wie na pewno, tylko najpewniej nie wystarczy odwagi, by się do tego przyznać

[ambiguous87]

Napisane przez paula78

4 miesiące i potrafisz wymienic tyle wad ??wow
i jeszcze rozpaczac bo się rozstaliście ?dziewczyno ,pozbyłas się problemu rozjerzyj się dookoła na facetów albo skup na sobie -to zazwyczaj wychodzi kobietom na dobre.

Przez te 4 miesiące byliśmy ze sobą średnio od 10 rano do 23, bez przerwy.... Zupełnie jakbym z nim mieszkała, więc poznałam go od najlepszych i najgorszych stron.... Te najgorsze byłam w stanie zaakceptować.... Były wakacje, więc miałam dużo wolnego czasu.... Teraz mam full roboty, wracam z pracy około 20 i zastanawiam się czy to też nie jest przyczyną.... Wcześniej byłam na wyciągniecie ręki, teraz pnę się po szczeblach pracy..... Nie byłam już na jego wyłacznosc, nie czekalam w domu aż wróci....

Co do jego uczuć.... W tym sęk, że on przez ostatnie 2 miesiące bardzo często mówił, jak mu zależy, jak mu ze mną dobrze, same superlatywy..... dopiero w ciągu ostatnich kilku dni, nagle diametralnie się zmieniło..... zastanawiam się czy to nie jest jakieś depresyjne.... wyjechał do pracy za granicę, wrócił po kilku dniach, bo stęsknił się i warunki pracy mu nieodpowiadały... no i po powrocie jakby coś w nim umarło..... nie wiem czy się załamał, nie chciał rozmawiać na ten temat..... nie chciał się widzieć.... siedział w domu, leżał w łózku i myslal, myslal.... i w koncu postanowil mnie zostawic..... moze przybil go fakt, ze ja mam prace, ulozone zycie, a on starszy ode mnie, a nie uklada mu sie za dobrze.... wolalabym go wspierac, niz zeby mnie odtracal......... to pierwszy partner, o ktorym jak mysle, to widze same dobre chwile, jesli byly jakies zle, to moja pamiec ma je upchane bardzo gleboko.........

[insensible]

Mój ex też był krytyczny, czepialski , marudny. Moja pierwsza miłość. Nigdy nie potrafiłam mu pomóc bo sie zamykał w sobie z każdym problemem. Między innymi dlatego wszystko się skończyło. Też jak ty chciałam go wspierać być przy nim zawsze ale nienawidził całego świata i mimo starań odrzucał moje wsparcie. Wolał być sam. Możliwe , że jest to depresyjne . Z dnia na dzień napewno nie przestało mu zależeć tak więc napewno sie odezwie. Tylko czy naprawde jesteś w stanie dążyć do czegoś z nim? Takich ludzi ciężko zrozumieć . Ciężko z nimi przetrwać w związku. Rodzaj - samotnik już sie nigdy nie wpakuje w coś takiego mimo , że pierwszy raz kochałam ...

[ambiguous87]

Napisane przez insensible

Mój ex też był krytyczny, czepialski , marudny. Moja pierwsza miłość. Nigdy nie potrafiłam mu pomóc bo sie zamykał w sobie z każdym problemem. Między innymi dlatego wszystko się skończyło. Też jak ty chciałam go wspierać być przy nim zawsze ale nienawidził całego świata i mimo starań odrzucał moje wsparcie. Wolał być sam. Możliwe , że jest to depresyjne . Z dnia na dzień napewno nie przestało mu zależeć tak więc napewno sie odezwie. Tylko czy naprawde jesteś w stanie dążyć do czegoś z nim? Takich ludzi ciężko zrozumieć . Ciężko z nimi przetrwać w związku. Rodzaj - samotnik już sie nigdy nie wpakuje w coś takiego mimo , że pierwszy raz kochałam ...

jestem w stanie z nim być, te wady zaakceptowałam, nie przeszkadzają mi..... wiem jaki jest i po prostu się nie przejmowałam czepianiem i marudzeniem, nie robiłam z tego afer, milczenie było złotem.... ale on nie chce ze mną być dziś pierwszy dzień totalnego braku kontaktu..... najgorzej, że wracają do domu ZAWSZE mijam jego blok... nie da się iść z innej strony..... nawet jeślibym chciała zapomnieć, to zbyt wiele rzeczy będzie mi go przypominać.... a na dodatek nie chce zapomniec chce zeby wrocil..... chce na niego czekac..... tego kwiatu to pół światu? owszem, ale ja chce ten wlasnie jeden, konkretny kwiat....

[insensible]

Napisane przez ambiguous87

jestem w stanie z nim być, te wady zaakceptowałam, nie przeszkadzają mi..... wiem jaki jest i po prostu się nie przejmowałam czepianiem i marudzeniem, nie robiłam z tego afer, milczenie było złotem.... ale on nie chce ze mną być dziś pierwszy dzień totalnego braku kontaktu..... najgorzej, że wracają do domu ZAWSZE mijam jego blok... nie da się iść z innej strony..... nawet jeślibym chciała zapomnieć, to zbyt wiele rzeczy będzie mi go przypominać.... a na dodatek nie chce zapomniec chce zeby wrocil..... chce na niego czekac..... tego kwiatu to pół światu? owszem, ale ja chce ten wlasnie jeden, konkretny kwiat....

Ja z moim też miałam takie problemy przed związkiem. Nagle przestawał sie odzywać. Do teraz nie wiem co było tego przyczyną. Tylko że ja czekalam i udało sie nam być razem . Jeśli akceptujesz to i wierzysz w to że mimo tego będziesz w stanie z nim być. To walcz. Bądź cierpliwa jeśli on sie przez dłuższy czas nie bedzie odzywał z nieznanego ci powodu to ty sie odezwij. Jesli naprawde mu zależało a to jest oczywiste to nie zapomniał tak szybko. Tego kwiatu pół światu to prawda ale zawsze chcemy tego jednego... Żałujemy tego czego nie zrobiliśmy .Więc próbuj i walcz . Ja nie żałuje mimo że sie skończylo

[ambiguous87]

Bylam z nim niby tylko 3 miesiace, ale dla mnie to aż.... Ważna jest tu intensywność tych spotkań, tak wiele razy przeżylismy, w tylu miejscach bylismy...... Wiem czemu sie teraz nie odzywa.... Skoro stwierdzil, ze chce sie rozstac, to czemu mialby pisac? On nie uznaje znajomosci z kobieta po rozstaniu.... Pali most..... Mam u niego w domu jeszcze troche rzeczy, wiec tak czy siak bedziemy sie musieli jeszcze spotkac.... Ale dam mu chwile wytchnienia.... Na razie nie chce sie narzucac

[d0lcevita]

Napisane przez ambiguous87

Bylam z nim niby tylko 3 miesiace, ale dla mnie to aż.... Ważna jest tu intensywność tych spotkań, tak wiele razy przeżylismy, w tylu miejscach bylismy...... Wiem czemu sie teraz nie odzywa.... Skoro stwierdzil, ze chce sie rozstac, to czemu mialby pisac? On nie uznaje znajomosci z kobieta po rozstaniu.... Pali most..... Mam u niego w domu jeszcze troche rzeczy, wiec tak czy siak bedziemy sie musieli jeszcze spotkac.... Ale dam mu chwile wytchnienia.... Na razie nie chce sie narzucac

na razie daj mu chwilę wytchnienia choć wiem ze jest Ci cięzko sama przechodze teraz przez rozstanie z ex tż który tak jak TwÓj podobnie miał wyjazd zagranice w celach zarobkowych ale mu nie wypalił i w efekcie napisał mi że nie zasługuje na mnie i urwał kontakt ...gdybyś chciała pogadac to czekam na wiadomośc na prv

[Ponura]

Napisane przez ambiguous87

Mam niemały problem... Spotykam się z pewnym mężczyzną kilka miesięcy, mam 24 lata, On 26. Jest to facet z cieżkim charakterem, krytyczny, czepialski i marudny. Jednak wszystkie te negatywne cechy jestem w stanie zaakceptować. Problem jest inny - od kilku dni On całkiem sie wyalienował... nie chce sie widziec, nie chce rozmawiac... nie moze znalezc satysfakcjonujacej go pracy i przez to wydaje mi sie, czuje sie mniej wartosciowy... wyznał mi miłość, lecz jego wyznanie tak mnie zaskoczylo, ze nie bylam w stanie slowa wykrztusic.. boje sie, czy to tez go nie zabolalo? Na odpowiedzenie odwazylam sie dopiero po tygodniu, nie skomentował... Nie wiem co myslec, co robić... Wiem, że marnie u Niego teraz z pieniedzmi, chcialabym pomóc, ale boje sie, ze każda moja pomoc skonczy sie myslami, że to jałmużna z mojej strony... On jest bardzo samodzielny, meski i ma duuuze ego... Nigdy nie pozwalal mi placic za siebie, chociaz nie raz to proponowalam... Probowalam porozmawiac, powiedzialam, ze moze na mnie liczyc.... Powiedzial, ze po prostu nie chce sie teraz widziec, chce byc sam... Nie wiem co robic, boli mnie ten fakt.... Czy dać mu na razie spokoj? Nie pisac? Nie dzwonic? Powiedzial ze to nie moja wina, ze mam sie nie martwic... ale czy mowi prawde? Niby mezczyzni nie bawia sie w podchody, mowia prosto z mosto... Ale kto wie, moze boi sie mnie urazic? Mam straszny misz-masz w glowie.... Prosze o pomoc

To się nie nazywa ciężki charakter. Nie ma czegoś takiego jak ciężki charakter. Niektórzy ludzi są po prostu wredni. Serio, trzeba Ci kogoś kto jest marudny, krytyczny i czepialski i ma wybujałe ego?

[ambiguous87]

Napisane przez Ponura

To się nie nazywa ciężki charakter. Nie ma czegoś takiego jak ciężki charakter. Niektórzy ludzi są po prostu wredni. Serio, trzeba Ci kogoś kto jest marudny, krytyczny i czepialski i ma wybujałe ego?

Trzeba mi jego...... i te negatywne cechy to minimum, przy wielu jego zaletach

[Ponura]

Napisane przez ambiguous87

Trzeba mi jego...... i te negatywne cechy to minimum, przy wielu jego zaletach

Aha To powodzenia.

[ambiguous87]

niestety boje sie ze nie ma szans na powrot...

[Ponura]

Napisane przez ambiguous87

niestety boje sie ze nie ma szans na powrot...

To nawet lepiej, mam wrażenie.

[ambiguous87]

Napisane przez Ponura

To nawet lepiej, mam wrażenie.

wszystko zweryfikuje czas.....

[ambiguous87]

nie pisze, nie dzwoni... a ja tak strasznie tesknie

[cava]

Napisane przez ambiguous87

nie pisze, nie dzwoni... a ja tak strasznie tesknie

To sobie w wolnych chwilach powyobrażaj co by było dalej, jaki byłby z niego tatuś: czepialski, marudny, krytyczny z wybujałym ego = dzieci i ryby głosu nie mają.
Najlepsza recepta na wychowanie skrzywionych psychicznie dzieci.

Na dodatek pan najwyraźniej nieogarnięty psychicznie zupełnie, zero honoru i odpowiedzialności za słowa.
Wyznaje miłość a potem zrywa- po prostu dno i 7metrów mułu.

Miałaś farta że Cię od siebie uwolnił, bo to co da się przełknąć na samym początku związku, bywa powodem rozpadu starszego związku lub zniszczonego życia w razie braku decyzji o odejściu.
A z czasem takie zachowania olbrzymieją a nie się cofają.

No i prawdę któraś wizażanka napisała, niektórzy sa po prostu wredni i nalezy to nazywac po imieniu a nie że niby maja trudny charakter. Trudny charakter to ma osoba uparta i zdeterminowana, a nie wredna. ten twój były to wygląda na brak charakteru po prostu- a to jedzie do pracy a to wraca bo nie wiadomo co, a to kocha niby a to zrywa bo nie wiadomo co - jak chorągiewka.