Wiem, że blisko jest dzień, gdy się nam spotkają marzenia i sny...Zazdrośnic część 23

[Ilsa Lund]

Napisane przez OlkaR

A zauważyłaś, że wiele par mieszka razem będąc na utrzymaniu rodziców? Bo mi chodzi głównie o to, że są "gówniarze" którym za życie płacą rodzice ale oni sa wielce "dorośli" bo mieszkają razem. TO moim zdaniem jest ta moda.
Chyba bym się ze wstydu spaliła jakby mi rodzice mieli opłacać możliwość codziennego bzykania się z moim mężczynzą.

póki jestem na studiach moi rodzice i tak mają obowiązek od państwa mnie utrzymywać a taniej by im wyszło gdybym mieszkała z TŻ. Nie mam zamiaru czuć się dorosła tylko bezpieczna i mieć poczucie że mam dokąd wracać.

[OlkaR]

Napisane przez najfajniejsza

a to inna sprawa. ale różnie ludzie żyją. moja koleżanka pokłóciła się z mamą, bo ta jej nie chciała dać na tabsy anty
no ale jak ktoś ma chłopaka na swojej uczelni i oboje muszą wyjechać na tę uczelnię z miasta, to lepiej jest im i taniej, jak mieszkają razem, nawet jeśli rodzice za to płacą (bo studenci).

Noo... można i tak

No prawda też jest taka, że ludzie zamieszkują ze sobą z różnych różnistych powodów.
Ja bym nie chciała mieszkać z "chłopakiem" i tyle. Może dlatego, że do czasu zaobrączkowania po prostu chcę mieć spokój i chodzić na randki, czekac na nie itd... Jak ten mój książę będzie chciał ze mną żyć- to niech się ożeni- ot co

---------- Dopisano o 13:09 ---------- Poprzedni post napisano o 13:08 ----------

Napisane przez Ilsa Lund

póki jestem na studiach moi rodzice i tak mają obowiązek od państwa mnie utrzymywać a taniej by im wyszło gdybym mieszkała z TŻ. Nie mam zamiaru czuć się dorosła tylko bezpieczna i mieć poczucie że mam dokąd wracać.

Odkąd skończyłas lat 18 rodzice nie mają ŻADNYCH obowiązków wobec Ciebie moja droga.

edit: tymbardziej, że studia nie są obowiązkowe, więc równie dobrze można je podciągnąć pod Twoje widzimisię więc to tylko i wyłącznie dobra wola Twoich rodziców, że Cię nadal utrzymują

[Antii89]

Ja wychodzę z założenia, że jeżeli będziemy w stanie się sami utrzymać, wynająć mieszkanie czy wziąć kredyt to po co czekać ze ślubikiem?

[madziamacius8786]

Napisane przez OlkaR

No prawda też jest taka, że ludzie zamieszkują ze sobą z różnych różnistych powodów.
Ja bym nie chciała mieszkać z "chłopakiem" i tyle. Może dlatego, że do czasu zaobrączkowania po prostu chcę mieć spokój i chodzić na randki, czekac na nie itd... Jak ten mój książę będzie chciał ze mną żyć- to niech się ożeni- ot co

mam takie samo zdanie


ale nie widze nic złego w tym,że inne pary mieszkają ze sobą przed ślubem,absolutnie

[201608251020]

Napisane przez OlkaR

Odkąd skończyłas lat 18 rodzice nie mają ŻADNYCH obowiązków wobec Ciebie moja droga.

edit: tymbardziej, że studia nie są obowiązkowe, więc równie dobrze można je podciągnąć pod Twoje widzimisię więc to tylko i wyłącznie dobra wola Twoich rodziców, że Cię nadal utrzymują

Z tego co się orientuję to dopóki się dziecko uczy, dziennie, do 25.roku życia rodzice mają obowiązek łożyć na dziecko, ew. dziecko może ich pozwać do sądu o alimenty, ale to już drastyczna droga...

[madziamacius8786]

też o tym słyszałam..

[najfajniejsza]

no tak, jak stać nas na mieszkanie, to się ohajtajmy, ale po co przekładać wspólne mieszkanie na dwa lata/rok do przodu, jak można już supersprawa
ale ja mam takie podejście, bo właśnie wkurzały mnie randki, w sensie rozstawania się wieczorem, no i w ogóle uważam ,że ślub to tak zajmująca sprawa, że jakbym miała mieć jeszcze równolegle przeprowadzkę na głowie, tobym była brajdzilla aż miło

[elizka773]

Napisane przez OlkaR

elizka co do grzybków- ja wiem, że do słoiczków się pakuje coś takiego, ale chodziło mi konkretnie o pasteryzację. Bo nie wszystkie przetwory trzeba pasteryzować

wolałam to napisać bo dałam ten przepis kiedyś jednej osobie i ona myślała że w miseczce

tak swoją drogą nazbierałam dziś masę grzybów i będę to robić




Bisia kochana spełnienia marzeń,niekończącej się miłości,niekończącego się szczęścia i zadowolenia

[aleksandrettaa]

Napisane przez madziamacius8786

też o tym słyszałam..

Alimenty na dziecko przysługują do 18 roku życia lub 25 jeśli się uczy. Rodzice mają więc obowiązki wobec studiującego dziecka. Tak samo jak potem dziecko ma obowiązek pomocy finansowej rodzicom gdy są w trudnej sytuacji materialnej, istneije cos takiego jak alimenty na rodziców. No i żona po rozwodzie też może się ubiegać. A to przeciez dorośli ludzie.

[carmelova]

Napisane przez najfajniejsza

Olka, masz rację - każdy żyje jak chce ja nie znam nikogo, kto zamieszkał z partnerem, bo trzeba czy bo wypada. wręcz przeciwnie - rodzina zazwyczaj patrzy negatywnie na takie układy, jeśli nie rodzice, to dziadkowie, ciotki itp. wiadomo, należy olewać zdanie innych i żyć po swojemu, ale ja raczej widziałabym presję w drugą stronę

poza tym nic mnie tak nie wnerwia jak hipokryzja - seksią się aż miło, spirale czy tabsy anty stosują, ale nie zamieszkają z drugą połówką, bo co ludzie powiedzą żeby nie było niedomówień - piszę o konkretnej osobie, koleżance mej z liceum, o nikim z wątku.

Zgadzam się w 100%

Dla mnie z zamieszkaniem razem jest dokładnie tak samo jak z seksem - trzeba ponosić odpowiedzialność za własne czyny. Mieszkacie razem - znaczy że stać Was żeby się samodzielnie utrzymać, seksicie sie - stać Was na poniesienie wszelkich konsekwencji pojawienia się dziecka (finansowych i emocjonalnych).

[OlkaR]

Napisane przez paollino

Z tego co się orientuję to dopóki się dziecko uczy, dziennie, do 25.roku życia rodzice mają obowiązek łożyć na dziecko, ew. dziecko może ich pozwać do sądu o alimenty, ale to już drastyczna droga...

No to dziwnie w takim razie, bo przecież studia są sprawą indywidualną, nie zaliczają się do "obowiązku szkolnego" czy jak to się tam nazywa i przecież rodzice (co prawda jacyś wyrodni ale jednak) mają prawo po ukończeniu przez dziecko 18 lat wyprosić je z własnego domu... więc dlaczego mają płacić?
Czyli kolejny beznadziejny przepis

Napisane przez elizka773

wolałam to napisać bo dałam ten przepis kiedyś jednej osobie i ona myślała że w miseczce

Aha no dobra
Rozbawiło mnie to

[najfajniejsza]

Napisane przez aleksandrettaa

Alimenty na dziecko przysługują do 18 roku życia lub 25 jeśli się uczy. Rodzice mają więc obowiązki wobec studiującego dziecka. Tak samo jak potem dziecko ma obowiązek pomocy finansowej rodzicom gdy są w trudnej sytuacji materialnej, istneije cos takiego jak alimenty na rodziców. No i żona po rozwodzie też może się ubiegać. A to przeciez dorośli ludzie.

to jakby się dobrze ustawić, można studiować, być na utrzymaniu rodziców, a w międzyczasie wziąć ślub, potem się rozwieść i od 25. r.ż. brać alimenty od eksmęża, następnie od dzieci, które gdzieś tam po drodze się pojawiły - normalnie żyć, nie umierać odkryłam swoje powołanie

[Ilsa Lund]

Napisane przez OlkaR

Odkąd skończyłas lat 18 rodzice nie mają ŻADNYCH obowiązków wobec Ciebie moja droga.

edit: tymbardziej, że studia nie są obowiązkowe, więc równie dobrze można je podciągnąć pod Twoje widzimisię więc to tylko i wyłącznie dobra wola Twoich rodziców, że Cię nadal utrzymują

Póki się uczę ''obowiązek alimentacyjny'' jest przedłużony. Niby z jakiej paki dzieci z samotnych matek dostają od ojców alimenty na studiach ?

a poza tym przecież Tobie rodzice też płacą za ciuchy i kondomy, więc chodzi tylko o stopień ich wtajemniczenia w to, że Ty na pewno to robisz ? Eee, bez sensu tak się krygować

[madziamacius8786]

Napisane przez aleksandrettaa

Alimenty na dziecko przysługują do 18 roku życia lub 25 jeśli się uczy. Rodzice mają więc obowiązki wobec studiującego dziecka. Tak samo jak potem dziecko ma obowiązek pomocy finansowej rodzicom gdy są w trudnej sytuacji materialnej, istneije cos takiego jak alimenty na rodziców. No i żona po rozwodzie też może się ubiegać. A to przeciez dorośli ludzie.

Napisane przez najfajniejsza

to jakby się dobrze ustawić, można studiować, być na utrzymaniu rodziców, a w międzyczasie wziąć ślub, potem się rozwieść i od 25. r.ż. brać alimenty od eksmęża, następnie od dzieci, które gdzieś tam po drodze się pojawiły - normalnie żyć, nie umierać odkryłam swoje powołanie

[Ilsa Lund]

Napisane przez najfajniejsza

to jakby się dobrze ustawić, można studiować, być na utrzymaniu rodziców, a w międzyczasie wziąć ślub, potem się rozwieść i od 25. r.ż. brać alimenty od eksmęża, następnie od dzieci, które gdzieś tam po drodze się pojawiły - normalnie żyć, nie umierać odkryłam swoje powołanie

no to może zrób na tym małą firmę

[OlkaR]

Napisane przez carmelova

Zgadzam się w 100%

Dla mnie z zamieszkaniem razem jest dokładnie tak samo jak z seksem - trzeba ponosić odpowiedzialność za własne czyny. Mieszkacie razem - znaczy że stać Was żeby się samodzielnie utrzymać, seksicie sie - stać Was na poniesienie wszelkich konsekwencji pojawienia się dziecka (finansowych i emocjonalnych).

No tak, tu się zgodzę.
Ale jak doskonale wiemy, nie kazdy kto idzie do łóżka jest gotowy na dziecko (dlatego między innymi stosuje tabsy, gumki i inne takie) jak również wiele osób nie jest gotowych na mieszkanie razem.

A tak odnośnie mieszkania razem na studiach... miałam w grupie parę, byli ze sobą prawie 3 lata, mieszkali w mieszkaniu, które zakupili rodzice dziewczyny, wszystko było super pięknie do czasu aż Ona nie polubiła za bardzo współlokatora naszego kolegi z grupy. I co? On się musiał wyprowadzić bo go puściła w trąbę i w połowie roku akademickiego szukać mieszkania i w końcu wylądował w 3-osobowym pokoju w akademiku bo nic innego nie było.
Między innymi też dlatego, nie jestem za mieszkaniem razem na studiach.
Bo nigdy nie wiadomo, kiedy ktoś nas w ciula zrobi.

[najfajniejsza]

z innej beczki:
był dziś pan wymienić wodomierze. przy okazji obejrzał moje rozwalone po pokoju ciuchy (porządki robiłam) i majtki wiszące na suszarce w pokoju, bo się nie zmieścił w łazience z całym sprzęciorem. no nic... przyszedł, wymienił i w międzyczasie się dowiedziałam, że:
- moja szmata do podłogi to śliczny ręcznik (potargany różowy ręcznik, fakt, był prany, ale uznałam, że użyję go do podłogi, bo się roztargał, no to mu dałam), no i ogólnie to jakaś szalona jestem, że takim cudem podłogę wycieram;
- zużyliśmy bardzo mało wody, co pan skwitował: "ooo, tak mało?! i zimna, i ciepła ledwo ruszona..." ja na to: "no wie pan, to w końcu dwie osoby tylko korzystają, a i tak zawsze dopłacać musimy", a on: "no wieeeeem, niektórzy ludzie nie lubią się kąpać często, tylko raz w tygodniu, ale teraz możecie, naprawdę, bo zanim uruchomią te nowe liczniki, to minie kilka dni, to wręcz trzeba zużyć wody sporo!"

nawet nie skomentowałam...

[carmelova]

Napisane przez OlkaR

No tak, tu się zgodzę.
Ale jak doskonale wiemy, nie kazdy kto idzie do łóżka jest gotowy na dziecko (dlatego między innymi stosuje tabsy, gumki i inne takie) jak również wiele osób nie jest gotowych na mieszkanie razem.

A tak odnośnie mieszkania razem na studiach... miałam w grupie parę, byli ze sobą prawie 3 lata, mieszkali w mieszkaniu, które zakupili rodzice dziewczyny, wszystko było super pięknie do czasu aż Ona nie polubiła za bardzo współlokatora naszego kolegi z grupy. I co? On się musiał wyprowadzić bo go puściła w trąbę i w połowie roku akademickiego szukać mieszkania i w końcu wylądował w 3-osobowym pokoju w akademiku bo nic innego nie było.
Między innymi też dlatego, nie jestem za mieszkaniem razem na studiach.
Bo nigdy nie wiadomo, kiedy ktoś nas w ciula zrobi.

Oj Olka ale "w ciula" może nas puścić równie dobrze mąż po 20 latach małżeństwa.

[aleksandrettaa]

Napisane przez OlkaR

No tak, tu się zgodzę.
Ale jak doskonale wiemy, nie kazdy kto idzie do łóżka jest gotowy na dziecko (dlatego między innymi stosuje tabsy, gumki i inne takie) jak również wiele osób nie jest gotowych na mieszkanie razem.

A tak odnośnie mieszkania razem na studiach... miałam w grupie parę, byli ze sobą prawie 3 lata, mieszkali w mieszkaniu, które zakupili rodzice dziewczyny, wszystko było super pięknie do czasu aż Ona nie polubiła za bardzo współlokatora naszego kolegi z grupy. I co? On się musiał wyprowadzić bo go puściła w trąbę i w połowie roku akademickiego szukać mieszkania i w końcu wylądował w 3-osobowym pokoju w akademiku bo nic innego nie było.
Między innymi też dlatego, nie jestem za mieszkaniem razem na studiach.
Bo nigdy nie wiadomo, kiedy ktoś nas w ciula zrobi.

Tego to niestety przez całe życie nie wiadomo.

[OlkaR]

Napisane przez Ilsa Lund

Póki się uczę ''obowiązek alimentacyjny'' jest przedłużony. Niby z jakiej paki dzieci z samotnych matek dostają od ojców alimenty na studiach ?

a poza tym przecież Tobie rodzice też płacą za ciuchy i kondomy, więc chodzi tylko o stopień ich wtajemniczenia w to, że Ty na pewno to robisz ? Eee, bez sensu tak się krygować

O przepraszam bardzo, ale za kondomy to płaci mężczyzna, nie ja
A za ubrania- no płacą bo mnie chcą utrzymywać, trudno, żebym naga chodziła. Chcą mi płacić za mieszkanie- proszę bardzo, jestem im za to bardzo wdzięczna.
A co do seksu. Uważam, ze to moja sprawa, czy z kimś sypiam czy nie i rodzice nie powinni mieć wglądu do mojej sypialni, tak jak ja nie zaglądam do ich łóżka.
A uważam za co innego spotykanie się z kimś raz na jakiś czas a permanentne ruchanie pod portfelem rodziców. Wiedzą, każą uważać i tyle. A nie muszą płacić za to, żeby mój kochaś sobie dobry obiad zjadł.

[201608251020]

naj trzeba było powiedzieć że wy oszczędzacie wodę i dlatego się kąpiecie w dwójkę

[aleksandrettaa]

Napisane przez najfajniejsza

z innej beczki:
był dziś pan wymienić wodomierze. przy okazji obejrzał moje rozwalone po pokoju ciuchy (porządki robiłam) i majtki wiszące na suszarce w pokoju, bo się nie zmieścił w łazience z całym sprzęciorem. no nic... przyszedł, wymienił i w międzyczasie się dowiedziałam, że:
- moja szmata do podłogi to śliczny ręcznik (potargany różowy ręcznik, fakt, był pracy, ale uznałam, że użyję go do podłogi, bo się roztargał, no to mu dałam), no i ogólnie to jakaś szalona jestem, że takim cudem podłogę wycieram;
- zużyliśmy bardzo mało wody, co pan skwitował: "ooo, tak mało?! i zimna, i ciepła ledwo ruszona..." ja na to: "no wie pan, to w końcu dwie osoby tylko korzystają, a i tak zawsze dopłacać musimy", a on: "no wieeeeem, niektórzy ludzie nie lubią się kąpać często, tylko raz w tygodniu, ale teraz możecie, naprawdę, bo zanim uruchomią te nowe liczniki, to minie kilka dni, to wręcz trzeba zużyć wody sporo!"

nawet nie skomentowałam...

Korzystaj póki możesz

[madziamacius8786]

Napisane przez carmelova

Oj Olka ale "w ciula" może nas puścić równie dobrze mąż po 20 latach małżeństwa.

to prawda

[carmelova]

najeczko czyli wziął Was za brudasów, którzy się nie myją a ręczników używają jedynie jako szmaty do podłogi

[OlkaR]

Napisane przez carmelova

Oj Olka ale "w ciula" może nas puścić równie dobrze mąż po 20 latach małżeństwa.

W takim razie po co chcesz brać ślub skoro masz takie podejście?


Owszem, może, ale na tym polega małżeństwo, że jest to większy stopień zaawansowania, zaangażowania i cholera wie czego jeszcze. I tym się różni według mnie od "chodzenia ze sobą".
Uważam, ze ludzie którzy decydują się na małżeństwo, są na tyle dojrzali, zeby takich jazd nie urządzać, czego niestety nie można powiedzieć o studentach którzy trzymając się za rączkę chodzą sobie razem na uczelnię.

[carmelova]

Napisane przez OlkaR

O przepraszam bardzo, ale za kondomy to płaci mężczyzna, nie ja
A za ubrania- no płacą bo mnie chcą utrzymywać, trudno, żebym naga chodziła. Chcą mi płacić za mieszkanie- proszę bardzo, jestem im za to bardzo wdzięczna.
A co do seksu. Uważam, ze to moja sprawa, czy z kimś sypiam czy nie i rodzice nie powinni mieć wglądu do mojej sypialni, tak jak ja nie zaglądam do ich łóżka.
A uważam za co innego spotykanie się z kimś raz na jakiś czas a permanentne ruchanie pod portfelem rodziców. Wiedzą, każą uważać i tyle. A nie muszą płacić za to, żeby mój kochaś sobie dobry obiad zjadł.

Przypominam sobie, że kiedyś pisałaś jak koleżanka była bardzo oburzona jak zobaczyła w Rossmanie że w koszyku masz durexy

No i masz chyba jakieś błędne wyobrażenie o meiszkaniu razem. Uwierz mi, to nie jest nieustająca orgia

[OlkaR]

Napisane przez najfajniejsza

z innej beczki:
był dziś pan wymienić wodomierze. przy okazji obejrzał moje rozwalone po pokoju ciuchy (porządki robiłam) i majtki wiszące na suszarce w pokoju, bo się nie zmieścił w łazience z całym sprzęciorem. no nic... przyszedł, wymienił i w międzyczasie się dowiedziałam, że:
- moja szmata do podłogi to śliczny ręcznik (potargany różowy ręcznik, fakt, był pracy, ale uznałam, że użyję go do podłogi, bo się roztargał, no to mu dałam), no i ogólnie to jakaś szalona jestem, że takim cudem podłogę wycieram;
- zużyliśmy bardzo mało wody, co pan skwitował: "ooo, tak mało?! i zimna, i ciepła ledwo ruszona..." ja na to: "no wie pan, to w końcu dwie osoby tylko korzystają, a i tak zawsze dopłacać musimy", a on: "no wieeeeem, niektórzy ludzie nie lubią się kąpać często, tylko raz w tygodniu, ale teraz możecie, naprawdę, bo zanim uruchomią te nowe liczniki, to minie kilka dni, to wręcz trzeba zużyć wody sporo!"

nawet nie skomentowałam...

Eeeeeeeee...
Ale wiesz, ponoć po tygodniu brud sam odpada

W kazdym razie, kąpcie się ile wlezie!

[carmelova]

Napisane przez OlkaR

W takim razie po co chcesz brać ślub skoro masz takie podejście?


Owszem, może, ale na tym polega małżeństwo, że jest to większy stopień zaawansowania, zaangażowania i cholera wie czego jeszcze. I tym się różni według mnie od "chodzenia ze sobą".
Uważam, ze ludzie którzy decydują się na małżeństwo, są na tyle dojrzali, zeby takich jazd nie urządzać, czego niestety nie można powiedzieć o studentach którzy trzymając się za rączkę chodzą sobie razem na uczelnię.

Yyy... nie zrozumiałaś mnie. Dla mnie właśnie warto jest zaryzykować - zarówno zamieszkać razem przed ślubem jak i wziąć ślub.

[raingirl]

Napisane przez OlkaR

No bezczelna!! Wstydź się!

Napisane przez paollino

Co do mieszkania razem - kiedyś spotykałam się z chłopakiem który po 2 mies. chciał ze mną zamieszkać Mówił że to najlepsze wyjście dla związku, czy "wypali" Uciekłam gdzie pieprz rośnie

No i bardzo dobrze zrobiłaś

Napisane przez Ilsa Lund

czyli skoro jestem z moim 2,5 roku i chcę z nim zamieszkać to dlatego że taka jest moda ? Każdy ma inne pobudki, nie wiem czy ktoś szarga swoim życiem by wydać się cool, ja po prostu chciałabym już budzić się przy nim a czy się mi oświadczy to jest mniej ważne

Wszystko zależy od tego co kieruje człowiekiem - chęć rozpoczęcia życia razem "na czysto", czy nieco perfidna moim zdaniem chęć "sprawdzenia" i "przetestowania" związku/partnera/samaniewiemczego

Napisane przez najfajniejsza

Ech, co do mieszkania, to jeśli ktoś chce mieszkać z kimś, by przetestować COKOLWIEK, jest dla mnie egoistą
ja zamieszkałam, bo nie mogłam znieść randek. chciałam po prostu z nim żyć, a nie się spotykać 3 razy w tygodniu po 15-20 minut.

No i o to właśnie mi chodzi - konkretne powody, obustronnie uczciwe, a nie jakaś "jazda próbna" w stylu zmywarek z MM - jak się nie podoba to możesz oddać po miesiącu

Napisane przez najfajniejsza

a to inna sprawa. ale różnie ludzie żyją. moja koleżanka pokłóciła się z mamą, bo ta jej nie chciała dać na tabsy anty
no ale jak ktoś ma chłopaka na swojej uczelni i oboje muszą wyjechać na tę uczelnię z miasta, to lepiej jest im i taniej, jak mieszkają razem, nawet jeśli rodzice za to płacą (bo studenci).

Ile miała lat ta dziewczyna w momencie takiej kłótni ?
Jak wyjeżdżają razem do jakiegoś miasta to chyba logiczne, że lepiej mieszkać razem niż z bandą obcych ludzi, po których nie wiadomo czego się można spodziewać

Napisane przez OlkaR

No prawda też jest taka, że ludzie zamieszkują ze sobą z różnych różnistych powodów.
Ja bym nie chciała mieszkać z "chłopakiem" i tyle. Może dlatego, że do czasu zaobrączkowania po prostu chcę mieć spokój i chodzić na randki, czekac na nie itd... Jak ten mój książę będzie chciał ze mną żyć- to niech się ożeni- ot co

Ja na przykład cieszę się póki co tym, że mogę czasem pobyć sama, czy też pięknić się na spotkanie w sobotę, po tygodniu niewidzenia się

[OlkaR]

Napisane przez carmelova

Przypominam sobie, że kiedyś pisałaś jak koleżanka była bardzo oburzona jak zobaczyła w Rossmanie że w koszyku masz durexy

No i masz chyba jakieś błędne wyobrażenie o meiszkaniu razem. Uwierz mi, to nie jest nieustająca orgia

Owszem, miałam ale za kasę, którą M mi zostawił, więc ON za to płacił a nie moi rodzice

A czy ja twierdzę, że jest? Trzeba by być cyborgiem, żeby tak było. Ale nie wmówisz mi, że mieszkając ze swoim mężczyzną żyjesz jak cnotka bo w to to nie uwierzę.