Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :) - Strona 13 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Być rodzicem

Notka

Być rodzicem Forum dla osób, które starają się o dziecko, czekają na poród lub już posiadają potomstwo. Rozmawiamy o blaskach i cieniach macierzyństwa.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2010-09-03, 17:49   #361
Sweet_Jelly
Zakorzenienie
 
Avatar Sweet_Jelly
 
Zarejestrowany: 2007-11
Lokalizacja: UK:)
Wiadomości: 3 877
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Czytając wasze posty ....coś czuję że będę mieć najkrótszą wypowiedź ze wszystkich
Było tak (to mój 1 poród):
2 tyg. przed poszłam na kontrolę...lekarz z uśmiechem "oj już się nie zobaczymy..ma pani rozwarcie na 2 palce"
1 tydzień przed poszłam znowu na kontrolę a lekarz " o widzę że znowu się ruszyło..Ma pani rozwarcie na 5 cm" (ja wkurzona bo myślę..taa..a za tydzień co powie)..
2 dni przed kolejną wizytą (WTOREK) i jednocześnie na tydzięn przed planowanym terminem porodu o godzinie 00:01 dostałam 1 skurcz..Myślałam oczywiście że coś źle zjadłam i mi zaszkodziło i bedę mieć "luźną kupkę"w taki mnie sposób brzuch bolał..Ale siedzę w łazience i nic..A te "bóle" maleją i wzrastają co 3 minuty..I po pół godziny od 1 skuczu pojechałam z małżem do szpitala..Tam nie zdąrzyłam wypełnić papierów bo posadzili mnie na "fotel". Niezdąrzyli KTG zrobić .
mówię do pielęgniarki "odłącz to idę do ubikacji"..
Ona"a co chcesz: siku czy kupke"
ja "i to i to"
..ona "pokaż się...kobito ty nigdzie nie idziesz ty masz 10cm rozwarcia"
(było to po 5 minutach od przyjechania do szpitala)..jeszcze godzinę parłam i o 2:50 urodziłam córcie
Czyli mój poród trwał 2 h 50min...(+2tyg. rowarcie)
Lekarza nawet nie było bo nie zdąrzył Śmiał się że ja nie rodziłam tylo wleciałam z ulicy od razu z dzieckiem
__________________
03.02.2010 ZOSIA 18.04.2012 JAŚ




Edytowane przez Sweet_Jelly
Czas edycji: 2010-09-03 o 17:53
Sweet_Jelly jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-06, 07:56   #362
jastinada
Wtajemniczenie
 
Zarejestrowany: 2008-09
Lokalizacja: Bochnia
Wiadomości: 2 279
GG do jastinada
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Sweet-Jelly zdecydowanie za mega szybki poród- powinnas byc wzorem do naśladowania

Renatka- to w sumie miałaś tez dosc krótki poród,jak od przyjęcia do szpitala do 8 urodziłaś-to tylko pozazdrościc

Skierka- dla Twojej superwoman z rączką do przodu

Justyna- czytaj czytaj widzisz jakie szczęśliwe rozwiązanie-mniej lub bardziej bolsene najważniejszy jest dzidziuś

Pomidora - no to jestem w szoku i gratuluję Ci bardzo bardzo serdecznie

Jaszczka-gratuluję Patryczka i mega opisu

Kinia- ależ ekspresowy poró dajecie popalic- życzymy przytycia

ojjjj...ciągle myślę o Tobie Pomidora-ja CC przeżyłam w relaksie...
chociaż mi cewnik zakładali w takich skurczach,że wogóle tego nie czułam-poza tym po dolarganie byłam

a chciałam Was zapytac- te Panie którym wody odeszły w domu,czy dużo tych wód,czy to plami łóżko-materac??przepraszam za dziwne pytanie,ale mi wody odeszły na łóżku ginekologicznym i prawie ich nie czułam...
__________________


moje maleństwo
jastinada jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-06, 16:13   #363
jaszczka
Zadomowienie
 
Avatar jaszczka
 
Zarejestrowany: 2008-05
Lokalizacja: Waterford, Irlandia
Wiadomości: 1 066
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Cytat:
Napisane przez jastinada Pokaż wiadomość
Jaszczka-gratuluję Patryczka i mega opisu

a chciałam Was zapytac- te Panie którym wody odeszły w domu,czy dużo tych wód,czy to plami łóżko-materac??przepraszam za dziwne pytanie,ale mi wody odeszły na łóżku ginekologicznym i prawie ich nie czułam...
bo ja z tych małomównych jestem, ale jak się rozgadam...


wody:
mi odeszły właśnie na łóżko, nie chlusnęło wszystko, tak ciekło jak z kranu lekkim strumykiem, tylko ten początek taki obfitszy był... no i były takie trochę brązowe z krwią od czopa więc wszystko się pobrudziło... na szczęście materac ocalał, bo przezornie podłożyłam podkład już parę tygodni przed terminem
__________________
It's nice to be important but it's more important to be nice
jaszczka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-08, 09:40   #364
SambaMamba
Agencja Spamu - Nie stać nas na reklamę, więc spamujemy!
 
Zarejestrowany: 2010-09
Wiadomości: 202
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

A mnie poród wywołali, przebijając pęcherz płodowy, więc niespodzianek, rodzenia w taksówce, windzie, czy innych oryginalnych miejscach nie było. Wszystko przebiegło prawie zgodnie z planem, choć bolało jak cholera, cały szpital słyszał
SambaMamba jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-12, 11:20   #365
41606c31298bccbf4cae52b7859efbfee487d7f9
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2008-05
Wiadomości: 1 759
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Pomidora, ciary mnie przeszły... wiem co znaczą przygotowania do cc w biegu (pisałam wcześniej o moim porodzie), w panice... ale pamiętam tez tę ułamki sekund, kiedy lekarz przyłożył mi maskę do twarzy i odpłynęłam. nieopisana ulga, trudna do wytłumaczenia - mimo strachu o dziecko. a potem od razu słowa "proszę się obudzić" i położna która przyniosła mi córeczkę... nie wyobrażałam sobie, że mogło być gorzej, a jednak... dzielna byłaś, bardzo ale to bardzo.
41606c31298bccbf4cae52b7859efbfee487d7f9 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-15, 20:26   #366
jastinada
Wtajemniczenie
 
Zarejestrowany: 2008-09
Lokalizacja: Bochnia
Wiadomości: 2 279
GG do jastinada
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Jaszczka że ja też głupia nie pomyślałam,że można położyc podkład pod prześcieradło, a ja ciągle myślałam przed porodem,że jak mi wody odejdą w nocy to łóżko zaleję,materac zaplamię a przecież to takie proste przy następnej ciąży będę mądrzejsza
__________________


moje maleństwo
jastinada jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-15, 22:04   #367
despa
Zakorzenienie
 
Avatar despa
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 9 777
GG do despa
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Cytat:
Napisane przez Koteczek20lat Pokaż wiadomość
No to moja kolej, rodziłam 5 tyg temu. Więc wspomienia jeszcze świeże. Termin miałam na 4 lipca a urodziłam 21 lipca. od 19 lipca 2 razy dziennie jeżdziłam do szpitala na masaż śzyjki macicy i jakies czopki mi aplikowali, ale nic nie pomagało skurcze miałam ale zero rozwarcia, 21 pojechałam znowu, przebili mi wody płodowe, zrobili lewatywe i kazali pospacerowac, pozniej na sale i kroplówka to zadziałało, skurcze krzyzowe co 3 minuty, trwajace 1 minute Tragedia. po godzinie dostałam zzo. pomogło, ale na godzine... i dalej meczarnia. po 2 godzinach znwu sprawdzanie rozwarcia i jest na 10 2 godziny meczarni, nie miałałam siły przec,wogóle to nie miałam takiej potrzeby. Wiec musieli użyć próżnociągu. no i po w sumie 8 godz urodziłam synka 3354 i 53 cm. Mimo bólu planuje rodzenstwo dla patryczka acha narzyczony był cały czas przy mnie, i dzieki mu za to bo sama bym nie dała rady
Moje wspomnienia wróciły...po przeczytaniu tego co napisałaś. Ja miałam to samo. Termin na 20 czerwiec- srednio co dwa dni w szpitalu na ktg i badania i z powrotem do domu. 30 czerwca miałam się zgłosic na badanie rano, zaplanowalismy sobie z Tż-tem dzień że po badaniu pójdziemy na ogromna pizze, bo miałam takiego smaka na nią...Więc nie zjadłam w domu śniadania mysląć że szybko wrócimy. Po ktg od razu na salę, a rozwarcie mialam na 1 cm.Wysłałam Tż-ta do domu po torbę a ja na lighcie wypełniałam dokumenty. Przyjeli mnie na oddział kolo 9 rano. Do 20-tej mnie tak lekko pobolewał brzuch, wiec leżałam głodna i wściekła. Wszyscy chodzili stękali a ja czytalam książkę leżac na sali. Po 20-tej zmieniła sie zmiana, lekarz stwierdził że za dlugo sobie leżę już, wziął sprawy w swoje rece, nastapiło przebicie...i taki s*** ból że myślałam że zwariuję. Wody byly zielone, ból rozdzierał mnie od środka. Darłam się, wrzeszczałam z bólu a lekarz i położna stoicki spokój. Kazali mi chodzić , kąpać się- nie miałam sił żeby sie ruszyć traciłam przytomność... Po pólnocy stwierdzili że to za długo trwa, pamiętam tylko że koło mnie się zaroiło od ludzi a resztę sobie doczytałam w książeczce dziecka. Traciłam przytomność i odzyskiwałam podłączona pod jakieś urządzenia, moja córcia urodziła się przy pomocy próżnociagu, pociachali mnie tak że do dziś mam blizny. Mała była niedotleniona, dostała tylko 5 pkt, trzy dni była w inkubatorze a po tych trzech dniach dostała zapalenia płuc. Dwa tygodnie w szpitalu, wypisana do domu z taką anemią że zaraz trafiłyśmy do drugiego, skończyło się transfuzją. Może więcej nie będę pisać...

Podziwiam Was że mimo tych nieprzyjemnych chwil zdecydowałyście się na drugie. Mnie trauma została, moja córka ma 9 lat i niestety rodzeństwa się nie doczeka...
despa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2010-09-20, 03:18   #368
jastinada
Wtajemniczenie
 
Zarejestrowany: 2008-09
Lokalizacja: Bochnia
Wiadomości: 2 279
GG do jastinada
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Oj Despa straszne co przeżyłaś...moje słowa na pewno nie przekonają Cię do drugiego dziecka,ale myśle,że warto spóbowac!Bynajmniej ja pragnę bardzo bardzo drugiego dziecka,a coś nie bardzo się udaje...No może jeszcze zmienisz zdanie. dla córci
__________________


moje maleństwo
jastinada jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-20, 22:36   #369
taka_sobie_jedna
Wtajemniczenie
 
Avatar taka_sobie_jedna
 
Zarejestrowany: 2007-06
Wiadomości: 2 737
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Lekarze twierdzili że nie donoszę ciąży albo że na pewno urodzę przed terminem. A ja tak sobie w tej ciąży byłam i byłam, nie zapowiadalo się w ogóle na rozwiązanie. Od 38 tygodnia jeździłam na ktg, nic się nie działo więc byłam szczęśliwa że udało mi się na przekór tym mądrym specjalistom ciążę donosić. I tak tydzień 38, 39, 40.. 41 i myślałam sobie że bez przesady z tą moją przekorą możeby tak już wystarczyło noszenia tego brzuszka.. i dalej nic.. ktg, badania ciągle tylko "o to już chwileczka jeszcze" a tu dalej nic.. tydzień przed porodem (w wielki piątek) byłam na badaniu, lekarz się śmiał, że może w lany poniedziałek chlusną mi wody, bo dzisiaj to nic tu się nie dzieje, kazał zapisać się na ktg na wtorek. poszłam zapisać się na ktg - nie było wolnego terminu, na środe też nie, pani w rejestracji zaproponowała mi piątek, na co ja jej mówię, że bardzo chętnie ale właśnie zaczęłam 42 tydzień więc chyba juz nie skorzystam.. odesłała mnie do lekarza z powrotem a on mi powiedział "to wie pani co, proszę się nie zapisywać tylko jakby coś się działo to jechać na ostry dyżur, a jakby do czwartku nic się w ogóle nie wydarzyło to w czwartek zgłosić się na przyjęcie do szpitala." skoro tak to tak..
nic się nie działo a ja już tak strasznie czekałam, wstawałam rano z myslą "a może to dzisiaj", kładłam się myśląc "kiedy w końcu będzie po wszystkim". w środę rano pomyślałam, że będzie trzeba jutro pojechać do szpitala i pewnie tam posiedzieć więc zabrałam się za wszystkie niezbędne rzeczy, które do końca tygodnia następnego miałam zrobić. i dalej nic.. koło 22 położyłam się spać.. około północy obudziły mnie skurcze, taka wpół przytomna pomyślałam "RODZĘ" a za chwilę "ale nie ma jeszcze tragedii zdrzemnę się jeszcze" i tak pospałam sobie ze 3 godzinki jeszcze.
koło 4 nad ranem leżałam sobie spokojnie ze skurczami w łóżeczku, mój partner się przebudził, zapytał co robie, ja mu na to że rodzę, on popatrzył na mnie jak na głupią, myślał, że żartuję i poszedł spać dalej
wstałam, wzięłam ciepłą godzinną kąpiel. w międzyczasie wstał mój tż, spanikowany wpadł do łazienki i pyta "co ty robisz???!!" ja mu na to że się rozluźniam i że tą fazę porodu zamierzam spędzić w domu, w spokoju, w normalnej atmosferze a nie w szpitalnych ścianach, wody mi nie odeszly, skurcze są co 10 minut więc nigdzie się nie spieszę. Bo wiecie, standardowy facet myśli, że porod wygląda tak, że dwa skurcze, rozłożenie nóg i dziecko na świecie
Jak skurcze były co 5 minut, zebrałam się, pojechaliśmy do szpitala. Podchodzę do rejestracji mówię "dzień dobry chciałabym sie zarejestrować", pani mi na to "a do jakiego lekarza?" na co ja spokojnym tonem "wie pani co, rodzę więc obojętne" :P pani zrobiła wielkie oczy, wzięła karteczkę, spisała wszystko, kazała mi podejść pod drzwi i powiedziala "za chwilkę będą panią wołać". ta chwila trwała prawie godzinę
weszłam do gabinetu. tutaj dane, tutaj podpis, tutaj na fotelik, badanie i ciach idziemy na porodówkę. No to idziemy, a co!
Na porodowce problem z salą, teksty w stylu "tę damy tu a tę tu, ta już będzie po to może mieć tam, ta dzisiaj wychodzi... bla bla bla bla.... "proszę tutaj wejśc przebrać się za chwilkę przyjdę"
przebrałam się, położna przyszła pyta się mnie "znieczulenie, oksytocyna?" miałam akurat skurcz więc powiedziałam (jeśli to powiedzeniem nazwać można było) "WSZYSTKO"
skurcze były coraz mocniejsze ale dało się wytrzymać. przyszła położna pooglądała mnie i mówi, że rozwacie na 3. ja tak patrze na nią "COO?" i pomyślałam sobie "o k**** tyle to już trwa a to dopiero 3.. przecież ja za tydzień w takim tempie nie urodzę".wysłałam partnera po jakiś dziennik polski bo tam dużo do czytania a ja tu pewnie posiedzę długo. w międzyczasie lekarke mnie wysprawdzała, wybadała, wydotykała i przebiła. Wrócił tż, powiedziałam mu żeby jechał do domu (mieliśmy akurat psa po operacji którego trzeba było pilnować, żeby nie wstawał) podpięli mnie pod oksytocynę, podłaczyli też ktg położna powiedziała że wróci za 10 minut. poszła. zostałam sama, napisałam tylko tż-owi sms że wszystko ok i nagle taki przeraźliwy ból. okropny nieprzerwany ból. nie wiem ile trwał. pomyślałam sobie "jak dopiero było trzy to ja się nie nadaję na poród, jak to tak ma wyglądać to ja może innym razem"
i znowu okropny ból. przyszła położna więc mineło chyba 10 minut od podpięcia. mówi "rozwarcie na 8" a ja na to "COOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO? !" a ona: "idziemy już rodzić, jeszcze momencik"
nie wiedziałam co się dzieje tak to szybko się działo. pomyślałam sobie "to sie naczytałam.." zapytałam jescze tylko "moge iśc do łazienki?" położna mi powiedziała że jak najbardziej, ona szykuje salę porodową, za momencik po mnie przyjdzie. przyszla za ten momencik. pomogła mi wdrapać się na fotel, wygodnie się ułożyć a 10 miut później miałam na brzuszku moją małą córeczkę

Edytowane przez taka_sobie_jedna
Czas edycji: 2010-09-20 o 22:50
taka_sobie_jedna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-21, 16:04   #370
agad28
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-11
Lokalizacja: DG
Wiadomości: 179
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

taka_sobie_jedna to miałaś szybki i fajny poród gratulacje ,chociaż w ciąży sobie trochę pochodziłaś.
agad28 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-21, 20:52   #371
SugarbabyLove
Zakorzenienie
 
Avatar SugarbabyLove
 
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 7 446
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Cytat:
Napisane przez taka_sobie_jedna Pokaż wiadomość
Lekarze twierdzili że nie donoszę ciąży albo że na pewno urodzę przed terminem. A ja tak sobie w tej ciąży byłam i byłam, nie zapowiadalo się w ogóle na rozwiązanie. Od 38 tygodnia jeździłam na ktg, nic się nie działo więc byłam szczęśliwa że udało mi się na przekór tym mądrym specjalistom ciążę donosić. I tak tydzień 38, 39, 40.. 41 i myślałam sobie że bez przesady z tą moją przekorą możeby tak już wystarczyło noszenia tego brzuszka.. i dalej nic.. ktg, badania ciągle tylko "o to już chwileczka jeszcze" a tu dalej nic.. tydzień przed porodem (w wielki piątek) byłam na badaniu, lekarz się śmiał, że może w lany poniedziałek chlusną mi wody, bo dzisiaj to nic tu się nie dzieje, kazał zapisać się na ktg na wtorek. poszłam zapisać się na ktg - nie było wolnego terminu, na środe też nie, pani w rejestracji zaproponowała mi piątek, na co ja jej mówię, że bardzo chętnie ale właśnie zaczęłam 42 tydzień więc chyba juz nie skorzystam.. odesłała mnie do lekarza z powrotem a on mi powiedział "to wie pani co, proszę się nie zapisywać tylko jakby coś się działo to jechać na ostry dyżur, a jakby do czwartku nic się w ogóle nie wydarzyło to w czwartek zgłosić się na przyjęcie do szpitala." skoro tak to tak..
nic się nie działo a ja już tak strasznie czekałam, wstawałam rano z myslą "a może to dzisiaj", kładłam się myśląc "kiedy w końcu będzie po wszystkim". w środę rano pomyślałam, że będzie trzeba jutro pojechać do szpitala i pewnie tam posiedzieć więc zabrałam się za wszystkie niezbędne rzeczy, które do końca tygodnia następnego miałam zrobić. i dalej nic.. koło 22 położyłam się spać.. około północy obudziły mnie skurcze, taka wpół przytomna pomyślałam "RODZĘ" a za chwilę "ale nie ma jeszcze tragedii zdrzemnę się jeszcze" i tak pospałam sobie ze 3 godzinki jeszcze.
koło 4 nad ranem leżałam sobie spokojnie ze skurczami w łóżeczku, mój partner się przebudził, zapytał co robie, ja mu na to że rodzę, on popatrzył na mnie jak na głupią, myślał, że żartuję i poszedł spać dalej
wstałam, wzięłam ciepłą godzinną kąpiel. w międzyczasie wstał mój tż, spanikowany wpadł do łazienki i pyta "co ty robisz???!!" ja mu na to że się rozluźniam i że tą fazę porodu zamierzam spędzić w domu, w spokoju, w normalnej atmosferze a nie w szpitalnych ścianach, wody mi nie odeszly, skurcze są co 10 minut więc nigdzie się nie spieszę. Bo wiecie, standardowy facet myśli, że porod wygląda tak, że dwa skurcze, rozłożenie nóg i dziecko na świecie
Jak skurcze były co 5 minut, zebrałam się, pojechaliśmy do szpitala. Podchodzę do rejestracji mówię "dzień dobry chciałabym sie zarejestrować", pani mi na to "a do jakiego lekarza?" na co ja spokojnym tonem "wie pani co, rodzę więc obojętne" :P pani zrobiła wielkie oczy, wzięła karteczkę, spisała wszystko, kazała mi podejść pod drzwi i powiedziala "za chwilkę będą panią wołać". ta chwila trwała prawie godzinę
weszłam do gabinetu. tutaj dane, tutaj podpis, tutaj na fotelik, badanie i ciach idziemy na porodówkę. No to idziemy, a co!
Na porodowce problem z salą, teksty w stylu "tę damy tu a tę tu, ta już będzie po to może mieć tam, ta dzisiaj wychodzi... bla bla bla bla.... "proszę tutaj wejśc przebrać się za chwilkę przyjdę"
przebrałam się, położna przyszła pyta się mnie "znieczulenie, oksytocyna?" miałam akurat skurcz więc powiedziałam (jeśli to powiedzeniem nazwać można było) "WSZYSTKO"
skurcze były coraz mocniejsze ale dało się wytrzymać. przyszła położna pooglądała mnie i mówi, że rozwacie na 3. ja tak patrze na nią "COO?" i pomyślałam sobie "o k**** tyle to już trwa a to dopiero 3.. przecież ja za tydzień w takim tempie nie urodzę".wysłałam partnera po jakiś dziennik polski bo tam dużo do czytania a ja tu pewnie posiedzę długo. w międzyczasie lekarke mnie wysprawdzała, wybadała, wydotykała i przebiła. Wrócił tż, powiedziałam mu żeby jechał do domu (mieliśmy akurat psa po operacji którego trzeba było pilnować, żeby nie wstawał) podpięli mnie pod oksytocynę, podłaczyli też ktg położna powiedziała że wróci za 10 minut. poszła. zostałam sama, napisałam tylko tż-owi sms że wszystko ok i nagle taki przeraźliwy ból. okropny nieprzerwany ból. nie wiem ile trwał. pomyślałam sobie "jak dopiero było trzy to ja się nie nadaję na poród, jak to tak ma wyglądać to ja może innym razem"
i znowu okropny ból. przyszła położna więc mineło chyba 10 minut od podpięcia. mówi "rozwarcie na 8" a ja na to "COOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO? !" a ona: "idziemy już rodzić, jeszcze momencik"
nie wiedziałam co się dzieje tak to szybko się działo. pomyślałam sobie "to sie naczytałam.." zapytałam jescze tylko "moge iśc do łazienki?" położna mi powiedziała że jak najbardziej, ona szykuje salę porodową, za momencik po mnie przyjdzie. przyszla za ten momencik. pomogła mi wdrapać się na fotel, wygodnie się ułożyć a 10 miut później miałam na brzuszku moją małą córeczkę
Bardzo fajny poród i ten twoj spokoj.. wilkie gratulacje
jakby mi kazali ze skurczami czekac godzine to bym ich zwyzywala!
__________________
Nie ma mnie dla nikogo..
SugarbabyLove jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2010-09-22, 12:10   #372
jastinada
Wtajemniczenie
 
Zarejestrowany: 2008-09
Lokalizacja: Bochnia
Wiadomości: 2 279
GG do jastinada
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Taka_Sobie_jedna gratuluję opanowania i spokoju w sumie to widzę,że długo Cię nie bolało i tego gratatuluję jeszcze bardziej a najbardziej gratuluję CÓRCI
__________________


moje maleństwo
jastinada jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-22, 13:02   #373
taka_sobie_jedna
Wtajemniczenie
 
Avatar taka_sobie_jedna
 
Zarejestrowany: 2007-06
Wiadomości: 2 737
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

dzięki Dziewczyny
zapomniałam jeszcze dodać, że upragnionego znieczulenia się nie doczekałam ale na dłuższą metę cieszę się, że go nie miałam. prawda jest taka, że nawet nie miałam kiedy zacząć panikować i się denerwować
każdej kobietce życze takiego porodu
taka_sobie_jedna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-22, 14:36   #374
Oolcia86
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2009-12
Lokalizacja: Opolskie
Wiadomości: 543
GG do Oolcia86
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

witajcie

super temat ktos wymyslil


powdziele sie z Wami swoim porodem, chociaz bylo to 4 miesiace temu sni mi sie do dzis.

wiec pierwszy skurcz dostalam w sobote po 23 w nocy,oczywiscie do rana juz nie zasnelam i skrupulatnie zapisywalam czas midze skurczami. o 6 rano byly juz co 5 minut,wiec obudzilam meza,wzielam prysznic i spakowana i cala szczesliwa ze to bedzie juz dzis( termin mialam na 5 a byl juz 9 maj) pojechalam z mezem do szpitala.

jak juz znalazlam sie na trakcie porodowym(dostalam osobna sale bo mial byc poród rodzinny) uslyszalam, pan moze jechac do domu zona jeszcze dzis nie urodzi. a ja szok! boli jak cholera,skurcz co 4 minuty a oni ze dzis nie urodze. no i tak przelezalam niedziele i poniedzialek.

dawali kroplowki na przyspiesznie, te tłokowe które schodziły po kilka godzin( a ja co chwile siusiu musialam ) ktg mialam przyłaczone caly czas,juz sie sama nauczylam ja rozłączac i załączac jak z wc wracalam.
zastrzyki,czopki,ehhh wszystko co mozliwe na rozwarcie, a mi zatrzymalo sie na 6 cm i ani drgnie.oczywiscie bylam caly czas bez jedzeia bo a nóż sie zacznie,w nocy z pon na wtorek zrobili mi nawet lewatywe(bo a nóż sie zacznie)

w koncu po 58 godzinach skurczów jakis "przemiły" pan doktor spytał czy zgodze sie na cesarke. bo naturalnego moge juz nie przezyc bo dosc osłąbiona jestem.

o eureka! naprawde? pomyslalam...
dobrze ze mi powiedzial ze jestem osłabiona bo bym nie zauwazyla!

tak wiec o 9.50 moje maleństwo( nie takie małe bo 4200 mial) przyszedl na swiat przez CC,zdrowy,śliczny,10 pkt dostał.tylko wrzeszczal okropnie,Jezu jak on krzyczal,na calej porodówce bylo go slychac hi hi

ehhh ja wogóle pobyt w szpitalu źle wspominam,mam tylko nadzieje ze przy kolejnym bedzie juz tylko lepiej.

fajnie ze moglam to opisac......i z kims sie tym podzielic

---------- Dopisano o 15:36 ---------- Poprzedni post napisano o 15:29 ----------

ahhh i jeszcze jedno,jak tak sobie lezalam w poniedzialek(maz akurat u mnie byl) przychodzi jakas pielegniarka dac mi jakis kolejny zastrzyk, nagle skurcz(jak to przy skurczu zwinełam sie i wydaje z siebie blizej nie okreslone dzwięki) a ona na to

ale co pania boli???

ja na meza,maz na mnie, maz myslal ze jej przywale(bynajmniej taka mine mialam) a ja na to
wie pani rodze i tak troszke mnie pobolewa. juz bylam tak zmasakrowana ze bylo mi wszystko jedno.
Oolcia86 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-22, 16:51   #375
lucja26_wroc
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 93
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Cytat:
Napisane przez jastinada Pokaż wiadomość
a chciałam Was zapytac- te Panie którym wody odeszły w domu,czy dużo tych wód,czy to plami łóżko-materac??przepraszam za dziwne pytanie,ale mi wody odeszły na łóżku ginekologicznym i prawie ich nie czułam...
Mi wody odeszły w domu. Położyłam się do łóżka i nagle poczułam, ze chce mi sie siusiu. Chciałam wstać a tu chlust. Takich chluśnięć było ok 5-6 i przy każdym z litr co najmniej się wylewał. Wody płodowe miałam nawet w butach(a od razu chwyciłam podkłady poporodowe-niestety nie dawaly rady z tą niagarą)-także cieszę się, ze w domu a nie w sklepie mnie złapało

Cytat:
Napisane przez despa Pokaż wiadomość
Traciłam przytomność i odzyskiwałam podłączona pod jakieś urządzenia, moja córcia urodziła się przy pomocy próżnociagu, pociachali mnie tak że do dziś mam blizny. Mała była niedotleniona, dostała tylko 5 pkt, trzy dni była w inkubatorze a po tych trzech dniach dostała zapalenia płuc. Dwa tygodnie w szpitalu, wypisana do domu z taką anemią że zaraz trafiłyśmy do drugiego, skończyło się transfuzją. Może więcej nie będę pisać...
bidulka. Jak czytam co niektórzy lekarze robią z kobietami to mi się scyzoryk w kieszeni otwiera.

Ja miałam cc ze wzgledu na zielone wody i niewspółmierność płodowo-miednicową. Od odejścia wód do operacji minęły 3 godziny. Strasznie długo trzymali mnie pod kroplówką, ponieważ miałam bardzo niskie cisnienie. Operację wspominam super. Cały zespół żartował, uspokajał mnie. Młody lekarz bardzo długo mnie zszywał i muszę przyznać że zrobił to "pięknie". Na wzgórku mam tylko delikatną kreseczkę.Dziecko pokazali mi oczywiście od razu Pierwszy krzyk mojego synka pamiętam jakby to było wczoraj. Bezcenne wspomnienie.
W tydzień po cc nawet nie wiedziałam, ze rodziłam. Rana zagoiła się ekspresowo. Mogłam wszystko sama robić przy dziecku.

Dodam, że rodziłam w państwowym szpitalu, ale opiekę miałam jak w najlepszej prywatnej klinice.
__________________
22.05.2010 Borys
lucja26_wroc jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe

REKLAMA
Stary 2010-09-28, 11:26   #376
edittha
Przyczajenie
 
Avatar edittha
 
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: Toruń
Wiadomości: 13
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

witam wszystkie mamusie
Ja dostałam skierowanie do szpitala na poród ze względu na cukrzycę ciążową. Termin miałam na 18 grudnia a od 16 już byłam w szpitalu. Skurcze zaczeły się 19 ale takie nieregularne i czasem zanikały 20 grudnia popołudniu i wieczorem stawały się coraz silniejsze ale cały czas nieregularne więc kazali mi spróbować spać ale nie dało rady bo bolało coraz mocniej. Tak było do 22.00, położna wzieła mnie na ktg wyszło skurcze co 6min i 2 cm rozwarcia powiedziała że daje mi zastrzyk żebym mogła dospać do rana bo to jeszcze potrwa ale jeżeli organizm jest gotowy to po zastrzyku może się wszystko zacząc. Poszłam do łóżka ale wyleżeć nie mogłam 1 w nocy ból coraz gorszy i biegunka w łazience mierzyłam skurcze przez 30 min regularne co 3 min albo nawet 2 poszłam o tym powiedzieć położnej która powiedziała żeby poczekać do pełnej godziny regularnych skurczy jeżeli będą to znaczy że się zaczeło - były. o 2 w nocy podłączyła mnie pod ktg regularne skurcze co 2 min kazała dzwonić po męża i pakować się na porodówkę bo dzisiaj pewnie urodzę - ale dzisiaj według niej oznaczało jeszcze sporo godzin. Koleżanka z pokoju pomogła mi się spakować, chodziłam po korytarzu skurcze były co minute położna wypełniała dokumenty czekałyśmy na lekarza żeby mi zbadał rozwarcie i podjoł decyzję nagle chlusneły wody płodowe położna w panice kazała mi się szybko położyć i pobiegła na porodówkę po pomoc sprawdzili rozwarcie pokiwali głowami i szybko wieżli na salę porodową położne w drodze tylko komentowały do siebie i widzisz pierworódka! pierworódka nie pomyślałabym że tak szybko pójdzie! na sali tylko 2 razy poparłam i córeczka o 3. 20 była na świecie ponieważ mieszkam 45 min. drogi od szpitala mąż nie zdążył przyjechać gdy przyjechał było już dawno po wszystkim.
Poród wspominam dobrze nie był dla mnie jakiś straszny tym bardziej że będąc na patologii te kilka dni zdążyłam się napatrzeć jak pokolei dziewczyny wrzeszczały z bólu i jak to przebiega znałam również personel wydaje mi się że dobrze że byłam wcześniej w szpitalu.

Edytowane przez edittha
Czas edycji: 2010-09-28 o 11:31
edittha jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-14, 18:55   #377
gloria81
Rozeznanie
 
Avatar gloria81
 
Zarejestrowany: 2009-06
Lokalizacja: Powiat rybnicki
Wiadomości: 608
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Dziewczyny przeczytałam cały wątek choć koleżanki odradzały czytać takie rzeczy w ciąży.Poród mnie nie przeraża i choć niektóre z was przeżyły to strasznie ja nie mogę się doczekać kiedy maleństwo będzie już z nami.Będzie to dopiero na przełomie maja i czerwca więc jeszcze trochę się naczekam...Jesteście wszystkie bardzo dzielne i jestem pełna podziwu! A jak już będę po to na pewno też opiszę swoje wrażenia.Trzymajcie kciuki pozdrawiam serdecznie
gloria81 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-14, 19:04   #378
jastinada
Wtajemniczenie
 
Zarejestrowany: 2008-09
Lokalizacja: Bochnia
Wiadomości: 2 279
GG do jastinada
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Gloria-czekamy więc na relację i Tobie życzymy powodzenia i wszystkiego dobrego
__________________


moje maleństwo
jastinada jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-15, 13:42   #379
mamz
Zadomowienie
 
Avatar mamz
 
Zarejestrowany: 2004-05
Lokalizacja: małopolska
Wiadomości: 1 251
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Ja przed porodem wystrzegałam się jak ognia takich opisów, bo jestem na nie zbyt podatna, a niestety zwłaszcza te bardziej "krwawe"opisy mocniej zapadają w pamięć i po prostu nie chciałam się źle nastawiać i niepotrzebnie nakręcać. W rezultacie swój poród wspominam bardzo dobrze, bo był krótki i lekki. Rozpoczął się gdy pojechałam na kolejne ktg, po badaniu posaczyły się wody. Nie miałam ze sobą rzeczy do szpitala więc pojechalismy z mężm do domu, tam go jeszcze nakarmiłam, bo szykowała się ciekawa nocka, wzięłam prysznic i pojechaliśmy. Nie miałam wielkich skórczy, lekko tylko pobolewał mnie brzuch jak przy @. W szpitalu poleżałam chwilkę znów podłączona do ktg i gdy za jakiś czas przyszli sprawdzić rozwarcie, chlusnęły wody już na całego i wtedy tak naprawde wszystko się zaczęło. Miałam bóle krzyżowe, które są nieziemskie, nie potrafię ich z niczym porównać. Położna zapytała czy dajemy znieczulenie więc tylko kiwnęłam głową, że tak. Po chwilce gdy je dostałam, poczułam się jak w raju, miałam sobie odpoczywać i wołać jak poczuję parcie. Ostatnia faza trwała całe 15 min i nie powiem żeby była najprzyjemniejsza w życiu, ale bólem jej nazwać też nie mogę. Zdecydowanie najgorzej ze wszystkiego wspominam szycie. Cały poród trwał 3,5 godz. więc tak naprawdę nie zdążyłam się nawet zmęczyć.

I wszystkim oczekującym życze takiego szybkiego i lekkiego rozwiazania sprawy
mamz jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2010-10-15, 13:46   #380
41606c31298bccbf4cae52b7859efbfee487d7f9
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2008-05
Wiadomości: 1 759
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Cytat:
Napisane przez mamz Pokaż wiadomość
Ja przed porodem wystrzegałam się jak ognia takich opisów, bo jestem na nie zbyt podatna, a niestety zwłaszcza te bardziej "krwawe"opisy mocniej zapadają w pamięć i po prostu nie chciałam się źle nastawiać i niepotrzebnie nakręcać. W rezultacie swój poród wspominam bardzo dobrze, bo był krótki i lekki. Rozpoczął się gdy pojechałam na kolejne ktg, po badaniu posaczyły się wody. Nie miałam ze sobą rzeczy do szpitala więc pojechalismy z mężm do domu, tam go jeszcze nakarmiłam, bo szykowała się ciekawa nocka, wzięłam prysznic i pojechaliśmy. Nie miałam wielkich skórczy, lekko tylko pobolewał mnie brzuch jak przy @. W szpitalu poleżałam chwilkę znów podłączona do ktg i gdy za jakiś czas przyszli sprawdzić rozwarcie, chlusnęły wody już na całego i wtedy tak naprawde wszystko się zaczęło. Miałam bóle krzyżowe, które są nieziemskie, nie potrafię ich z niczym porównać. Położna zapytała czy dajemy znieczulenie więc tylko kiwnęłam głową, że tak. Po chwilce gdy je dostałam, poczułam się jak w raju, miałam sobie odpoczywać i wołać jak poczuję parcie. Ostatnia faza trwała całe 15 min i nie powiem żeby była najprzyjemniejsza w życiu, ale bólem jej nazwać też nie mogę. Zdecydowanie najgorzej ze wszystkiego wspominam szycie. Cały poród trwał 3,5 godz. więc tak naprawdę nie zdążyłam się nawet zmęczyć.

I wszystkim oczekującym życze takiego szybkiego i lekkiego rozwiazania sprawy
przy takiej akcji to ja nawet tuzin dzieci mogłabym mieć. gratulujęi zazdroszczę
41606c31298bccbf4cae52b7859efbfee487d7f9 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-15, 14:01   #381
mamz
Zadomowienie
 
Avatar mamz
 
Zarejestrowany: 2004-05
Lokalizacja: małopolska
Wiadomości: 1 251
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Toteż mimo, że mineło dopiero 5 miesięcy, juz się zastanawiam kiedy nastepne
mamz jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-15, 20:35   #382
Ray
Zakorzenienie
 
Avatar Ray
 
Zarejestrowany: 2005-12
Lokalizacja: warszawa
Wiadomości: 8 613
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

ja sie pochwale swoim bo moze komus poprawi to humor i nie bedzie sie bal

pierwszy porod mialam szybki ale drugi ktory obecnie przeszlam przeszedl najsmiejsze oczekiwania

moj porod trwal 30 min!!!
tak tak caly porod od odejscia wod po pierwszy skurcz do pojawienia sie corki rowno 30 min

w nocy przebudzilam sie myslac ze sie posiusialam, wstalam a tu chlust!
w pierwszej chwili myslalam wciaz ze to siusiu nie trzymam, dopiero moja mama drze sie "wody ci odchodza!"
a ja oooo....
wiec mowie ide wezme prysznic i pojedziemy do szpitala.....szpital mam 3 ulice dalej wiec nie wpadlam w panike ze nie zdarze myslalam ze pewnie z rana urodze dopiero
wlazlam pod prysznic a tu skurcz..... tak bolecny ze nogi mi sie ugiely i zgielo mnie w pol.... minelo 2 min kolejny mysle sobie o cholercia!!!
raz dwa wyszlm spod tego prysznica zarzucilam na siebie co mialam i biegiem do szpitala ( w 2 min tam bylam)

zeszla polozna, kazala mi usiasc i dac dokumenty, chciala jakies poapiery wypelniac, ale jak odliczyla sobie czas miedzy moimi skurczami i jak sa bolesne rzucila wiso i tylko slyszalam "pani krysiu szybko z wozkiem bedzie szybki porod"

biegiem na sale mnie zabrali, a tam jak w filmie
4 sie zlecialy biegiem podklady rozkladaly, wsadzily mnie na lozko a tu 8 cm rozwarcia !
nie zdarzyly polowy zrobic ani ktg nic po prostu jak juz wlazlam na lozko minelo kilka minut i musialam przec

porod expres wszyscy byli w szoku 3 dziecko kazali mezowi w domu juz odbierac

dluzej trwalo podpisywanie papierow po porodzie i szycie niz cala akcja
__________________
wiosna!! zaczynam biegać !
Ray jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-16, 03:35   #383
Seona
Zakorzenienie
 
Avatar Seona
 
Zarejestrowany: 2005-03
Lokalizacja: Rzeszów
Wiadomości: 10 537
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Ray, suuuuper!!:
__________________

Ślub
Pati
Lili
Seona jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-16, 10:33   #384
41606c31298bccbf4cae52b7859efbfee487d7f9
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2008-05
Wiadomości: 1 759
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Cytat:
Napisane przez Ray Pokaż wiadomość
ja sie pochwale swoim bo moze komus poprawi to humor i nie bedzie sie bal

pierwszy porod mialam szybki ale drugi ktory obecnie przeszlam przeszedl najsmiejsze oczekiwania

moj porod trwal 30 min!!!
tak tak caly porod od odejscia wod po pierwszy skurcz do pojawienia sie corki rowno 30 min

w nocy przebudzilam sie myslac ze sie posiusialam, wstalam a tu chlust!
w pierwszej chwili myslalam wciaz ze to siusiu nie trzymam, dopiero moja mama drze sie "wody ci odchodza!"
a ja oooo....
wiec mowie ide wezme prysznic i pojedziemy do szpitala.....szpital mam 3 ulice dalej wiec nie wpadlam w panike ze nie zdarze myslalam ze pewnie z rana urodze dopiero
wlazlam pod prysznic a tu skurcz..... tak bolecny ze nogi mi sie ugiely i zgielo mnie w pol.... minelo 2 min kolejny mysle sobie o cholercia!!!
raz dwa wyszlm spod tego prysznica zarzucilam na siebie co mialam i biegiem do szpitala ( w 2 min tam bylam)

zeszla polozna, kazala mi usiasc i dac dokumenty, chciala jakies poapiery wypelniac, ale jak odliczyla sobie czas miedzy moimi skurczami i jak sa bolesne rzucila wiso i tylko slyszalam "pani krysiu szybko z wozkiem bedzie szybki porod"

biegiem na sale mnie zabrali, a tam jak w filmie
4 sie zlecialy biegiem podklady rozkladaly, wsadzily mnie na lozko a tu 8 cm rozwarcia !
nie zdarzyly polowy zrobic ani ktg nic po prostu jak juz wlazlam na lozko minelo kilka minut i musialam przec

porod expres wszyscy byli w szoku 3 dziecko kazali mezowi w domu juz odbierac

dluzej trwalo podpisywanie papierow po porodzie i szycie niz cala akcja
nie ma sprawiedliwości na tym świecie

gratki
41606c31298bccbf4cae52b7859efbfee487d7f9 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-17, 10:18   #385
Paula SHIN
Zakorzenienie
 
Avatar Paula SHIN
 
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 3 870
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Mialam napisac wczesniej, na swiezo, ale jakos nie bylo czasu. Teraz co prawda mniej dokladnie pamietam, ale co mi tam
U mnie nie bylo za dobrze, wiec jesli ktos boi sie panstwowych szpitali - lepiej nie czytac.

Zaczelo sie od lekkiego plyniecia wod. O ile dobrze pamietam to byl poniedzialek lub wtorek, do tego czasami lekkie skurcze. We wtorek pojechalam na IP, KTG wykazalo lekkie skurcze, ktorych nawet nie czulam, wiec lekarz skomentowal, ze w takim razie skurczy brak, o wodach nic nie mowili, rozwarcie na opuszek palca. Kazali sie zglosic jak cos sie zacznie dziac. Dzien pozniej pojechalam tam do poloznej, powiedziala, ze pewnie odchodzi mi rozwodniony czop sluzowy, a skurcze sa przepowiadajace. Kolejny dzien pozniej (czwartek) bylam u lekarza. Zbadal mnie, rozwarcie na paluszek, pecherz caly, powiedzial, ze bede lekko krwawic. Do wieczora "kropila" ze mnie woda ze sluzem i krwia. Polozna mowila o rozwodnionym czopie, wiec sie nie przejmowalam. O 3 w nocy zaczelo konkretniej leciec, woda z krwia. Ok. 7-8 rano pojechalam na IP. Podlaczenie do KTG no i oczywiscie polozna znowu wszystko zbagatelizowala. Powiedziala, ze najpewniej odesle mnie do domu, ale wczesniej spyta lekarza. Za drzwiami czekala moja mama z bratowa. Okazalo sie, ze polozna to kolezanka z bylej pracy mojej mamy Zmiana o 180 stopni! "No czemu nie weszla z nia? Zbadalabym ja! Chwilka tylko cos zalatwie, zaraz ja zbadam!". Rozwarcie na palec. Polozna zadzwonila na gore, lekarz kazal mnie zostawic. Wrecz zwijalam sie z bolu, nie dosc ze mialam silne bole krzyzowe, to jeszcze Michas tak napieral glowa, ze myslalam, ze mnie rozerwie! Na gorze polozna pokazala mnie wszystkim i zaznaczyla, ze maja mnie specjalnie traktowac . Co prawda, bylam juz wywieszona u nich nad biurkiem, bo znajoma mojej mamy ruszyla wczesniej swoje znajomosci. Przyszedl czas na badanie. Najpierw moj lekarz zbadal mnie palcem, pecherz caly, wiec wody moga ew. wyplywac gdzies bokiem.
Na (nie)szczescie byl tam jeszcze student/stazysta/praktykant, wiec najpierw on badal mnie wziernikiem przy pomocy mojego lekarza i mlodej lekarki, ktorzy tlumaczyli mu jak ma to robic (glebiej, glebiej, szerzej, no jeszcze jeszcze.. nie boj sie).
Przyszla kolej na nastepne upewnianie sie, tzn. wsadzili mi jakis pasek, na ktorym mialo wyjsc czy plyna wody czy czop (szkoda, ze wczesniej nikt na to nie wpadl jak bylam na ip i u poloznej), wyszlo, ze wody. Chociaz bali sie, ze krew mogla zafalszowac wynik. I tak 3 osoby pod rzad badaly mnie palcem (rozwarcie no i nauka dla "nowego") az wody mocniej chlustnely. Uslyszalam "mhm, mhm, to na pewno wody. Musimy czekac az akcja sie rozpocznie, jesli do jutra nic nie ruszy, bedziemy zmuszeni wywolywac".
I tak caly dzien i noc spedzilam w okropnych bolach z dosc mocno cieknacymi wodami (musialam ciagle zmieniac wklady poporodowe), lekarka powiedziala, ze mam strasznie duzo wod i zebym sie o nic nie bala.
Z bolu nie moglam lezec, chodzilam po korytarzu. Kiedy przyszly kobiety na zmiane, uslyszalam jak rozmawiaja przez telefon ze znajoma mamy. "(Moje nazwisko)? Tak, tak wiemy, byc moze jeszcze dzisiaj w nocy urodzi. Dobrze bedzie protegowana, jak by co to damy znac nastepnej zmianie. Hmm, no dobra podamy jej." Po chwili wyszla polozna, powiedziala, ze dostane leki przeciwbolowe zebym sie nie meczyla, ale one na pewno nie zatrzymaja akcji i skurcze poczuje, za to nie bede sie tak meczyc i wyspie sie, bo rano moge zaczac rodzic. Bo przez ten czas prawie nie mialam skurczy, za to bol przeogromny! Skurcze pojawialy sie np. 3-4 co jakies 10 minut i znikaly. Najpierw po podaniu leku byl mocniejszy bol, pozniej wszystko sie uspokoilo i poszlam spac.
Na nastepny dzien wody zmienily kolor. Zglosilam to, zaraz przyszedl moj lekarz, zbadal mnie i kazal jak najszybciej zaczac wywolywanie. o godzinie 10 bylam juz w sali porodow rodzinnych i podlaczona do kroplowki. Wszystko przelecialo strasznie szybko. Najpierw moj lekarz, biegajacy za poloznymi, salowe szykujace dla mnie sale, lewatywa, kroplowka...
Niestey lekarz skonczyl zmiane i zaraz przyszli nowi. Bardzo mlody i sympatyczny lekarz i starszy, siwy, ale tak samo sympatyczny
Mlody lekarz wytlumaczyl mi po kolei co sie dzieje i powiedzial, ze pozostaje nam czekac, a ze wzgledu na ryzyko infekcji, beda mnie badac tylko co 2 godziny, zeby tam za duzo nie gmerac.
Przy skurczach wrecz plakalam z bolu, ale rozwarcie - 1 palec. I tak caly czas. W koncu cos ruszylo - rozwarcie na 2 palce. Zgaduje, ze to bylo okolo 13-15. Dostalam zastrzyk "rozluzniajacy", zeby szyjka zaczela sie skracac. Zakrecilo mi sie w glowie, zasnelam, skurcze znikly na jakis czas, po czym pojawily sie ze zdwojona sila. Po jakims czasie poczulam, ze musze, MUSZE przec. Lekarz mnie zbadal, chlustnely zielone wody, zalane lozko, miska pod spodem i podloga, ktos przybiegl z mopem. Lekarz powiedzial, ze niemozliwe, ze musze przec, jesli rozwarcie jest na jakies 2-3 palce, a szyjka cala, nie chce ruszyc. Ja sobie nie dalam nic wmowic, tlumaczylam co czuje. Lekarze z polozna wyszli z pokoju. To bylo ok 17. Chwilke po 17 przychodza i mowia, ze nie moga dluzej ryzykowac zycia dziecka i trzeba ciac. Wszystko poszlo ekspresem, wywiad, papiery do podpisania, cewnik, jakas kroplowka. Smignelo tak szybko jak by dzialo sie przez minute. Zaraz znalazlam sie na sali operacyjnej. Znieczulenie w kregoslup, do dzisiaj pamietam to laskotanie. Na sale wbiegli lekarze, kiedy mnie jeszcze przygotowywano. Na szybkiego psikali mi czyms po ciele zeby sprawdzic czy czuje zimno itd. Anestezjolog jeszcze mi tlumaczyl co bede czuc, a lekarze cieli.

Wyjmowanie dziecka z brzucha - najdziwniejsze uczucie w moim zyciu. Szarpalo, mialam wrazenie ze dziecko kopie mnie w brzuch. Uczucie jak by moj brzuch stal sie 2 razy wiekszy i bardzo naciagniety. Dostalam strasznych drgawek. Uslyszalam krzyk Michasia i slowa anestezjologa "17:55, sliczny synek, straszny z niego krzykacz bedzie". Polozyli mi go kolo glowy, bylam w strasznym szoku, ze to juz. Tak szybko, bezbolesnie... Przez drgawki nie bylam w stanie nawet go dotknac. Jak go tylko zabrali zaczely mi plynac lzy, chcialam go miec przy sobie...
Wszystko inne poszlo ekspresem w drodze do pokoju poprosilam polozna, zeby przystawili mi malego do piersi. Zgodzila sie. Ale powiedziala, ze poczekamy az przejda drgawki.

Teraz w nastepnym poscie opisze co bylo po porodzie KU PRZESTRODZE tych, ktorzy chca rodzic w panstwowych szpitalach z nienajlepsza opinia (niestety u mnie w miescie to jedyny szpital, a w innym miescie niestety nie chca nas przyjmowac, mowiac ze mamy wlasny szpital.
__________________
Uwielbiam moje życie po zmianach. Przeszłości nie zmienię, ale muszę pracować na lepszą przyszłość

Bardzo, bardzo, bardzo szczesliwa
Nasze Drugie Dziecko



Edytowane przez Paula SHIN
Czas edycji: 2012-03-30 o 11:30
Paula SHIN jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-17, 10:23   #386
Paula SHIN
Zakorzenienie
 
Avatar Paula SHIN
 
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 3 870
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)


Niestety przyszla nowa zmiana i inna polozna powiedziala, ze po CC nie przykladaja dziecka do piersi.Dluuugo sie wyklucalam "o swoje"... Po telefonie od znajomej mamy (mialam pokoj na przeciwko pokoju poloznych, wiec slyszalam wszystko) wrocila i powiedziala, ze zadzwoni na noworodki , zeby przyniesli i pokazali mi malego.
Oddzial tam podzielony jest na 2 czesci, oddzielone korytarzem. Poloznictwo i Noworodki. (To ma duze znaczenie w tym, co bede pisac dalej).
Przyniesli dziecko i znowu doslownie chwile je widzialam, zawolalam polozna i poprosilam zeby powiedziala mi ile maly mierzyl i wazyl.
Przez ta cala akcje ze znajoma mamy, co chwile ktos mi wchodzil do pokoju i pytal jak sie czuje. Dostalam jakies kroplowki z dodatkiem srodkow przeciwbolowych, pozniej jeszcze zastrzyk, pomimo moich sprzeciwow. Powiedzieli, ze jak mnie zacznie bolec to juz tak nie zadziala, wiec ostatecznie sie zgodzilam.
Znowu zagladali, bylo juz pozno, dali mi zastrzyk nasenny zebym odpoczela i miala sily, by sie podniesc po 12h.
Nie zadzialal, nie spalam. Ale ciagle zagladali czy spie. Krecilo mi sie w glowie po tym, nie chcialam nastepnego, wiec dla swietego spokoju zamykalam oczy za kazdym razem jak slyszalam kroki (zostawily otwarte drzwi).
Jeszcze przed koncem zmiany zawolalam polozna, ze minelo juz 11h od porodu i czy moge zaczac wstawac. Pomogla mi sie napic, podwyzszla podglowek i kazala poczekac. Pozniej przyszla, wyciagnela cewnik i pomogla mi usiasc, dostalam zawrotow glowy. Chwile przed wyjsciem (konczyla sie zmiana), jeszcze raz pomogla mi wstac. Na nastepnej zmianie tez mialam swietna opieke. I tutaj jest duzy plus.
Nie moge o nich powiedziec zlego slowa, super babki. Fakt, ze mialam lekko "lepsza" opieke, ale innymi pacjentkami tez zajmowaly sie baaaardzo dobrze. Byly po prostu kochane.
Ale byl tez duzy minus. Dzieciatko mialam tylko na chwile w ciagu dnia przy sobie... Ledwo chodzilam, strasznie mnie bolalo. Nawet nie sama rana, a opatrunek. Ten klej po bokach bardzo przeszkadzal, naciagal skore, pieklo i bolalo. Ale przy kazdym placzu Michala nie czulam bolu i wstawalam do niego.
W drugiej dobie, kiedy znowu pielegniarka z noworodkow po niego przyszla zapytalam czemu tak szybko. Zaczela sie na mnie wydzierac "a ma pampersa zmienionego?! Nakarmiony jest?! Umie pani to zrobic?!! To prosze bardzo, ja go zostawiam!!!" Odepchnela "wozek" z dzieckiem i wyszla. Od tych krzykow i tego, ze wozek walnal w lozko Michas strasznie zaczal plakac. Poprosilam polozna, zeby zadzwonila na noworodki po pampersa. Latwo nie bylo, siki, spora kupa... Jakos zmienilam, Michas plakal dalej. Probowalam przystawic go do piersi. Nie umial zlapac. A jak zlapal, to za slabo lecialo i plakal jeszcze bardziej. Poprosilam polozna, zeby zadzwonila do nich po mleko. Zaraz ktos przyniosl. Tego samego dnia przeniesiono mnie na noworodki. Nie mialam jeszcze swoich pampersow i gdy po niego poszlam (niestety trafilam na ta babe co wczesniej), zaczela sie na mnie drzec, ze to nie jest pomoc spoleczna i pampersy mam miec wlasne.
Butelki tam byly z wielkim przeplywem (nawet 2-3 spore dziury), na tyle duze, ze mleko wylewalo sie malemu bokami. Przyzwyczajony do takiego przeplywu odrzucal piers, a poza tym nie umial jej zlapac. Czasami plakal przy tym bardzo duzo, caly czerwony i spocony juz w ogole nie chcial probowac zlapac piersi. A jak prosilam o mleko slyszalam "ma pani pokarm". Mialam wtedy nawal. Cale piersi zaguzowane, jedna tak sie zaguzowala, ze pojawil sie zastoj. Jedna polozna "z drugiej strony" czyli poloznictwa przyszla do mnie w nocy i pomagala "wycisnac" mleko. Masowala mi piersi i cisnela. Wielka ulga.
Walka z pielegniarkami z nowordkow trwala do 5 doby, czyli do wyjscia. Co Michas zaczynal plakac - ja plakalam z nim... Bo wtedy przybiegala jedna z nich, chwytala go z calej sily za glowe (jeszcze chwile po tym mial odciski ich paluchow...) i pchala w moja piers. Przy tym strasznie na mnie krzyczaly. Nie chcialy dawac mi butelki, ewentualnie po to, zeby lac po mojej piersi i zachecic Michala. Skonczylo sie na tym, ze co karmienie musialam do nich isc i prosic o butelke "do polania" bo wtedy dostawal pare lyczkow i chociaz troszke zaspokajal glod, wtedy mniej piszczal i krzyczal przy lapaniu piersi.
Waga leciala w dol. Po nocach odciagalam mleko na tyle, na ile sie dalo, bo slabo lecialo, a piersi tak bolaly, ze nie moglam ich dotknac.
Nie pozwolili mi uzywac wlasnego laktatora, wiec musialam cisnac sama. Raz udalo mi sie troche wycisnac mu do butelki, ale krzyczal z glodu i zanim napelnilam chociaz 10-20ml to czas mijal. Tyle ile odciagnelam to mu podalam. Ktos sie ulitowal i dal mu butle. (podejrzewam, ze to dlatego, ze byla wtedy polozna z "drugiej strony" i sama poszla mi po butelke). To byla 4 doba po porodzie. Przyszla jedna z nich i powiedziala, ze nie wypuszcza mnie do domu dopoki maly nie nauczy sie chwytac piersi, bo inaczej w domu podam mu mleko modyfikowane. Zbuntowalam sie, powiedzialam, ze wychodze i koniec. Wyklocilam sie z nimi i od nastepnej zmiany (nocnej) zaczelam mu podawac butle. Powiedzialam, ze to nie jest ich sprawa jak bede karmila moje dziecko, a musza dac mi butelke, bo ja jemu piersi nie podam i koniec. Jesli nie dadza mi butelki to zaglodza moje dziecko. Duzo sie nasluchalam przy tym, ojjj duzo. Ale sie udalo. Na nastepny dzien wyszlam do domu.

Ogolnie po tym wszystkim wiem, ze nigdy wiecej tam nie pojde.
Z malym mialam problem, po ktorym kilka dni pozniej musialam wrocic do szpitala. Ulewal, wymiotowal, mial biegunki, kupke ze sluzem. Trafilam do kiepskiego lekarza, ktory kazal nam isc do szpitala, bo on nic nie zrobi. Wiec nie majac innego wyjscia poszlam tam. Mowilam, ze pewnie jest uczulony na mleko. Zbagatelizowali to. Kazali mi zglaszac kazdy klopot. Tj. wymioty, brak apetytu itd.
Kiedy poszlam to zglosic w odpowiedzi uslyszalam "a co mnie to obchodzi". "Lekarka z poprzedniej zmiany kazala mi wszystko zglaszac", "prosze stad wyjsc".
No tak. Przeszkodzilam jej w popoludniowej drzemce...
W dodatku jak w nocy plakal czasami przybiegala jakas pielegniarka (no tak, nie dawal im spac. A moja wina, ze bolal go brzuch i wymiotowal?) i mowila teksty w stylu "przy piersi tak by nie bylo". "no prosze prosze. a w domu mialo byc najlepiej, i co teraz?", "taa teraz to pani mu bedzie smoczka dawac, a normalne kobiety to przyloza do piersi i z glowy placz!".
Dzien przed wyjsciem zglosilam bardzo niemilej lekarce (tej ktorej moj maly "nie obchodzi"), ze maly dostal kataru. W odpowiedzi uslyszalam, ze to moja wina, bo odwijam go z becika (Byl opatulony becikiem, ale nie zwiazany sznurkiem). Zwyzywala mnie, nawet go nie zbadala. Niestety na nastepny dzien tez byla ona. Zbadala go przed wyjsciem. Badanie zajelo moze z 5 sekund? Przy osluchiwaniu ledwie go dotykala, "przykladala" stetoskop na ulamek sekundy i tyle. Po czym dodala "no nic nie slysze" i wyszla. Oczywiscie w ten sam dzien po powrocie do domu "okazalo sie", ze maly ma porzadny katar, trzeba odciagac, podawac wapno, wit. c. itd...
Oczywiscie lekarz znowu chcial go wyslac do szpitala, ale sie nie dalam. Przepisalam sie do lekarki polecanej przez znanych mi lekarzy. Od razu "okazalo sie", ze maluszek nie toleruje mleka i dostalismy recepte na bebilon pepti. Po zmianie mleka "dziwnym zbiegiem okolicznosci" przeszla biegunka i wymioty. hmmm

Aaaa, oczywiscie w wypisie ze szpitala lekarka napisala, ze Michas chetnie przyjmowal mleczko. Pomimo tego, ze zglaszalam brak apetytu (i co jakis czas przychodzila pielegniarka i na sile wlewala mu mleko).

Dziewczyny wybierajcie szpitale z dobra opinia! A jak u Was w miescie jest jeden szpital, w dodatku z nienajlepsza opinia, to i tak probojcie sie dostac do innego! W naszym najblizszym szpitalu odmawiaja przyjmowania osob z mojego miasta, ale znam kilka osob, ktore tam rodzily, czyli jednak jakos sie da!
__________________
Uwielbiam moje życie po zmianach. Przeszłości nie zmienię, ale muszę pracować na lepszą przyszłość

Bardzo, bardzo, bardzo szczesliwa
Nasze Drugie Dziecko



Edytowane przez Paula SHIN
Czas edycji: 2011-03-11 o 18:33
Paula SHIN jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-17, 10:43   #387
Aper
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 1 400
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Cytat:
Napisane przez Paula SHIN Pokaż wiadomość

......
Ku...wy i ch...e się cisną na usta po przeczytaniu Twojej historii. Gdzie to było? Choć zbliżone namiary podaj.
Do Twojej przestrogi dodam tyle, że warto zasięgać opinii właśnie o oddziale noworodkowym, a nie tylko o położnych - u mnie to były kochane kobiety, ale cóż - potem co do laktacji i dziecka nic nie miały do powiedzenia, a noworodkowe pielęgniary to prze****y czasem były (dla sprawiedliwości dodam, że były złote wyjątki).
Mam nadzieję, że niemiłe wspomnienia się zacierają w pamięci.
Aper jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-17, 11:00   #388
Paula SHIN
Zakorzenienie
 
Avatar Paula SHIN
 
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 3 870
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Cytat:
Napisane przez Aper Pokaż wiadomość
Ku...wy i ch...e się cisną na usta po przeczytaniu Twojej historii. Gdzie to było? Choć zbliżone namiary podaj.
Do Twojej przestrogi dodam tyle, że warto zasięgać opinii właśnie o oddziale noworodkowym, a nie tylko o położnych - u mnie to były kochane kobiety, ale cóż - potem co do laktacji i dziecka nic nie miały do powiedzenia, a noworodkowe pielęgniary to prze****y czasem były (dla sprawiedliwości dodam, że były złote wyjątki).
Mam nadzieję, że niemiłe wspomnienia się zacierają w pamięci.
Tak, zacieraja sie, ale wiadomo jak to jest. Bardzo zal mi Michala, ze tyle sie musial nacierpiec przy piersi na poczatku, pozniej jeszcze z tym mlekiem...
Szkoda, bo naprawde polozne to byly zlote kobiety, lekarze tez swietni. Zlego slowa o nich bym nie powiedziala (noo, moze mogli mnie szybciej pociac ale to zasada chyba wszystkim znana, ze w panstwowych szpitalach z cesarka czeka sie jak najdluzej).
Dziwne, ze u Ciebie tez na noworodkach sie takie zdarzyly. Czyzby kolejne minely sie z powolaniem?

Szpital w Lubinie A co mi tam. I tak nigdy wiecej tam nie pojde. Mowy nie ma!
Dodam jeszcze, ze w moim miescie jest prywatna klinika 'Femina' (kolo mojego bloku ), do ktorej mialam isc, ale remont nas finansowo zniszczyl.
Podobno wszystkie pracownice tam sa swietne i mile. Ale znowu w przypadku komplikacji trzeba jechac do szpitala. Wiem, ze wczesniej nie chcieli przyjmowac w tym naszym szpitalu, teraz nie wiem jak jest, ale chyba przyjmuja, bo kilka razy slyszalam od znajomych jak w tym szpitalu, na noworodkach wlasnie, wyzywali sie na pacjentkach przywiezionych z Feminy przy komplikacjach z dzieckiem. Albo na takich, ktore mialy jakis klopot z noworodkiem.
Nastepne dziecko albo urodze w Feminie, albo bede sie dobijac do szpitala w Legnicy i przysiegam, ze nie dam sie splawic, chocbym miala im urodzic w progu... Nie wroce do tamtego szpitala za nic w swiecie, po tym piekle ktore tam przeszlam, w dodatku z nerwow stracilam pokarm...
__________________
Uwielbiam moje życie po zmianach. Przeszłości nie zmienię, ale muszę pracować na lepszą przyszłość

Bardzo, bardzo, bardzo szczesliwa
Nasze Drugie Dziecko



Edytowane przez Paula SHIN
Czas edycji: 2010-10-17 o 11:11
Paula SHIN jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-17, 13:51   #389
jastinada
Wtajemniczenie
 
Zarejestrowany: 2008-09
Lokalizacja: Bochnia
Wiadomości: 2 279
GG do jastinada
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Mam, Ray , biję pokłony zazdroszczę- życzę wszystkim ciężarnym takich porodów

---------- Dopisano o 14:51 ---------- Poprzedni post napisano o 14:33 ----------

Paula Shin akcja orodowa podobnie jak u mnie...ja też skończyłam po mękach CC. i na oddziale noworodkowym u mnie to samo położne super ,noworodkowym p i c z o m nie chce się pracowac....Przykład: moja córka nie umiała jesc z piersi,to mje pierwsze dziecko więc panika ogromna....zadzwoniłam po nowoodkową żeby mi pomogła przystawic dziecko do piersi...a ona przychodzi i mówi: A CO JA PANI POMOGĘ NIE BĘDĘ NAD PANIĄ STAŁA,BO MNIE PLECY BOLĄ!!!!
wyobrażacie sobie? niech sobie idzie na L4 albo pracę zmieni jak ją plecy bolą-bo taki jej "psi"obowiązek żeby pomóc młodym matkom... na to ja do niej:
TO NIECH PANI STĄD WYJDZIE,BO NIE BĘDZIE PANI NADEMNĄ STAC I PATRZEC JAK SIE MECZĘ!!!!

pielęgniarka w szoku i mówi: NO NIE,CO PANI MÓWI,W CZYM PROBLEM?

ja: NIECH PANI SOBIE STĄD IDZIE,TO MOJE PIERWSZE DZIECKO ,NIE UMIEM JEJ KARMIC,JEST GŁODNA,A JAK PANIĄ BOLĄ PLECY TO NIECH SIE PANI STĄD WYNOSI!!!

p: NO,NICH PANI NIE PRZESADZA,NO W CZYM MAM PANI POMÓC?/wściekła jak byk/

ja; PROSZĘ STĄD WYJSC NATYCHMIAST...

gdbyby nie to,że moja teściowa pracuje w tym szpitalu,to posżłabym od oddziałowej albo do dyrektora szpitala na skarge,ale nie chciałam robic teściowej przykrości...

w każdym bądź razie dziewczyny:
NIE DAC SOBIE W KASZE DMUCHAC,JESTEŚCIE PACJENTKAMI A TE BABY MAJĄ SIĘ WAMI OPIEKOWAC,WALCZYC O SWOJE I NIE DAC SIE OLEWAC-TO WAŻNE!!!! NIE WAŻNE KTÓRA GODZINA,ONE SĄ DO WSZEJ DYSPOZYCJI I JAK COŚ TO OTWORZYC BUZIĘ I UPOMINAC SIĘ O SWOJE

ta pinda ,którą tak załatwiłam później chodziłana oddziale jak zegareczke,a kilka położnych mi pogratulowało
__________________


moje maleństwo
jastinada jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-17, 17:33   #390
Klarissa
Zakorzenienie
 
Avatar Klarissa
 
Zarejestrowany: 2007-11
Wiadomości: 16 431
Smile Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Ja swój poród wspominam dobrze.

Córeczkę przenosiłam o 9 dni, miałam mieć w czwartek wywołany poród, a w nocy z wtorku na środę urodziłam. Zaczęło się tak, że nie mogłam zasnąć, ciągle mnie coś bolało. Już wcześniej zaliczyłam wiele bezsennych nocy z regularnymi skurczami więc zbytnio się nie przejmowałam. Poszłam pod gorący prysznic, trochę mi ulżyło, ale nie na długo niestety, skurcze szybko wróciły. Były regularne, ale jak pisałam już wcześniej tak miałam. Dopiero mocny ból skłonił mnie do tego żeby obudzić męża. Mój mąż zadecydował, że jedziemy do szpitala. Gdy mnie przebadano dowiedziałam się, że jest rozwarcie na 2 cm i że "dzisiaj urodzę". Przydzielono nam pokój, podpięto do ktg i położna zaleciła odpocząć ile się da. Myślałam, że to kiepski żart - a potem żałowałam, że jej nie posłuchałam.

Od 2 w nocy do 7 rano był "luzik", bardzo bolało, ale do zniesienia - z mężem obejrzeliśmy sobie film na lapku, rozwarcie doszło do 4 cm. Natomiast od 7 do 10 myślałam, że oszaleję z bólu, po prostu wyłam sobie cichutko miażdżąc rękę mojego męża w uścisku na ktg moje skurcze nie mieściły się w skali więc taki śmieszny wykres się pisał. To, co parę godzin wcześniej wydawało mi się bolesne teraz odbierałam jako ulgę O godz. 11 przyszła pani anastezjolog, popyskowała na mój krzwy kregosłup, na skolioze, na to, że za duże rozwarcie na znieczulenie itd. ale dała mi jakąś małą dawkę i na 30 minut zasnęłam. Obudziłam się z chęcią pójścia do toalety i poszłam, tam poczułam się dziwnie i zawołałam męża żeby poszedł po położną. Gdy położna przyszła od razu z toalety zabrała mnie na łóżko, zbadała i usłyszałam "będzie pani rodzić". Ja się pytam "kiedy" a pani mi mówi "teraz" po czym zaczęła krzyczeć na pielęgniarkę że porodówka ma być gotowa i ekipa zebrana bo jest poród. Pomogła mi wstać, przejść na porodówkę, wejść na fotel (ja rodziłam na siedząco) i wytłumaczyła jak się prze. To była godz. 12.05. Zebrała się cała ekipa i zaczęła się akcja urodziłam moją córeczkę na 6 skurczy partych - 3 na główkę i 3 na resztę ciałka o 12.25. Było mi wstyd po wszystkim bo w trakcie porodu krzyczałam, ze "już nie mogę" i "nie dam rady". Mąż przez cały czas trzymał mi dłoń na ramieniu.

Super wspominam personel szpitala - cały czas czułam, że mam dobrą opiekę, że każdy chce mi pomóc i że ci wszyscy ludzie są tam dla mnie, po to żeby mi było łatwiej. Pamiętam, że moment położenia małej na brzuchu był dla mnie wielkim szokiem. Z wrażenia na pytanie lekarki (wypełniającej tą karteczkę, którą wkłada się do tego wózeczka z dzieckiem) "jak ma pani na imię" odpowiedziałam "nie wiem" i cała sala wybuchnęła śmiechem

Nikt mnie do niczego nie zmuszał, przed każdym zabiegiem pytano mnie o zdanie - pytano mnie czy chcę lewatywę, nikt mi nic nie kazał golić, pytano mnie przed porodem o nacięcie (nie chciałam) i gdy pękłam podczas porodu to jeszcze raz położna pytała czy na pewno mnie naciąć bo brzydko pęka. Po porodzie dokładnie sprawdzono czy nie zostało łożysko (bo było takie podejrzenie) oraz pytano mnie czy chcę być szyta - z tym, że lekarz powiedział wprost, że on zaleca bo pęknięcie jest duże. Zresztą to pęknięcie to moja największa poporodowa zmora była bo bardzo mnie to bolało, na szczęście już przeszło.

Nie mam żadnej traumy i chętnie urodzę kiedyś drugie dziecko
W sumie mój poród trwał 10h, uważam, że jak na pierwszy raz to ok.
__________________
Mam dwoje okruszków - jeden większy, a drugi całkiem malutki
Klarissa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Być rodzicem


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2020-07-29 12:41:24


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 18:30.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.