Offtopowe zapuszczanie, część XXIV :D

[xxxMikixxx]

Napisane przez kocurzyca

A no to faktycznie jeszcze z 5 miesięcy mogliby Ci dać.

A z zasiłkiem to jest tak ze jak masz przepracowane 12 miesięcy i 1 dzień, to rejestrujesz sie jako bezrobotna i dostajesz zasiłek dla bezrobotnych przez pół roku. Tą samą stawkę co stażysta, tylko, że siedzisz w domu.
Dlatego staże trwały zwykle do 11 miesięcy, żeby nie wyrobić sobie prawa do zasiłku.

Hmm u nas zasiłek jest jedynie po pracy. W okresie 18 miesięcy poprzedzających dzień rejestracji trzeba mieć przepracowane łącznie co najmniej 365 dni. Nie ma czegoś takiego jak zasiłek po stażu, przynajmniej w Polsce

Napisane przez Chatul

A nie możesz przez ten miesiąc szukać pracy? Co Ci szkodzi w sumie?

Zacznę szukać jeśli będę pewna że ze stażu nici

Napisane przez kocurzyca

Boszzzz jak ta Polska mnie złości

Żeby inteligentni, wykształceni ludzie musieli się godzić pracować za 1000zł, podczas gdy kasjerka w sklepie zarabia 1400, bez żadnego wykształceni czy kwalifikacji.
Żeby do byle gównianej roboty trzeba było mieć magistra

No po prostu się we łbie nie mieści. Ja mam dla was jedną rade. Zwiewać za granicę, bo tam to już się nigdy nie poprawi. A jeszcze czeka Polskę to co jest w Grecji obecnie. Już bliżej niż dalej.

Taka niestety prawda, w Polsce nie osiągnie się niczego Dowiedziałam się że kobieta pracująca u nas w UP mająca 35 letni staż pracy zarabia netto 1700 zł To jest jakaś kpina.

[Rinaa]

Napisane przez Chatul

Z tego, co napisała Kocurzyca, wynikało, że praca kasjerki jest bardziej opłacalna niż praca umysłowa. Ech, różnie to bywa. Wiadomo, bycie kasjerką nie jest fajne. Ale zawsze to praca. Dopóki płacą w miarę dobrze, to źle nie jest...

chyba chodziło o staż, bo tam zarabia się 760 albo 890 zł
no tak, jakbym miała możliwość to też bym poszła

[Chatul]

Mój TŻ chwali właśnie odżywkę Ziaja Pszenica Może uda mi się zrobić z niego włosomaniaka

---------- Dopisano o 21:26 ---------- Poprzedni post napisano o 21:24 ----------

Napisane przez Rinaa

chyba chodziło o staż, bo tam zarabia się 760 albo 890 zł
no tak, jakbym miała możliwość to też bym poszła

Aaa, możliwe. Nie zajarzyłam.
Cóż- staż to i tak tylko "praca chwilowa", nikt docelowo nie zostaje stażystą. Więc nawet jak kasjerka na stażu dostaje więcej, to chyba aż takie straszne to nie jest? Zwłaszcza, że być może jej staż jest "cięższy" niż inne, gorzej płatne?

[kocurzyca]

Napisane przez Czarna93

Kocurzyco a łatwo znaleźć pracę w UK ?

Może obecnie nie jest tak kolorowo jak 5 lat temu, czy nawet 3, ale w dalszym ciągu jest 1000 razy łatwiej niż w PL.

Napisane przez Chatul

A i tak jakoś rzadko kto się pcha na stanowisko kasjerki, mimo że zarobki wyższe

No bo mało kto uczył się pół życia żeby wylądować w sklepie.

Prawda jest taka, że w Polsce można dostać dobrą pracę, tylko trzeba mieć farta. Nie każdy z miejsca ją dostaje. Ale to nie tak, że się nie da. Chociaż wiadomo- w mniejszych miejscowościach trudniej...

I znajomości i wiele innych i na stanowisko sprzątaczki trzeba mieć doktorat i władać pięcioma językami.


A poza tym to na przykładzie Warszawy. W Warszawie niewarszawiacy dostają w większości jakieś odpadki a nie pracę.
Jak się jest spod warszawy to mozna liczyć jedynie na marne ochłapy. Jak znajomi słyszeli ze pracuje w Warszawie, to każdy myslał, ze pewnie nieżle zarabiam. I nikt nie mógł uwierzyć, że zarabiałam 850 zł.
Ale w całej firmie nie pracowała ani jedna osoba z Warszawy.

Świetny pomysł- za polskie pieniądze zdobyć wykształcenie, a potem pracować na zysk innego kraju...

Ja się kształciłam za własne pieniądze wiec wyrzutów sumienia nie mam. Zaoczne studium, wieczorowe studia. Nawet stypendium dostałam z UE, a nie z Polski.
A to co mi się w życiu najbardziej przyda skończyłam w UK i Królowa za to w 100% płaciła. Dyplomami mogę tapetować ściany i nie wydałam na to ani grosza.
I dzięki temu mam obecną pracę.
W PL na identyczne stanowisko musiałbym mieć przynajmniej magistra inżyniera i kilka lat doświadczenia w zawodzie. A tu wystarczyło, że udowodniłam, że mam pojęcie o tym co mam robić. I nikogo nie obchodziło to że nie mam na to papierków.

Napisane przez Rinaa

bo wiadomo, jak jest na kasie
moja mama pracuje w sklepie i zarabia o wiele mniej niż 1400 zł...pracuje 7 dni w tygodniu, nie ma urlopu...

No to też od regionu zależy niestety. Dziewczyny w sklepie u mnie "we wiosce" ok 1200 mają, a w mieście 10 km dalej w Marc Polu, tesco, biedronce, carfurze żadna nie ma mniej niż 1400.

A kiedyś przez przypadek posłuchałam rozmowę pani sprzedawczyni w normalnym sklepie spożywczym z jakimś kolegą. Kolega zasugerował _ to pewnie z 1200 masz, nie? A ona na to - Za 1200 to z łóżka bym nie wstawała.


Inna strona tego też jest taka, że w tych regionach dotkniętych większym bezrobociem, jest dużo taniej. Fakt, ceny te niestety nie są adekwatne do biedy, która w takich rejonach panuje.

Jeżdżę do rodziny pod Bydgoszcz i różnica pomiędzy tamtym miastem a miastem z którego ja pochodzę to jest niebo i ziemia.
Na ulicy same archaiczne samochody, polonezy i takie tam. Domy nawet nowe, budują takie jak na moich terenach w latach '80 - proste, ekonomiczne klocki z prawie płaskim dachem.

Zawsze jak tam jesteśmy to wracamy z całym bagażnikiem zakupów, bo jest tak tanio ( w porównaniu z moim miastem i wioską).
Głupie wafelki familijne kosztowały dokładnie połowę mniej niż u mnie.

A każdy dałby się pociąć, za pensje 5zł/h.
Naprawdę ciężko tam mają.

[jyyli]

Przepraszam, że się tak wtryniam bez nadrabiania, ale uwielbiam rozmowy o imionach

Napisane przez monjas1988

tzet tez tak stwierdzil i pytal czy zawsze bedzie miala dlugie wlosy :P

lekarze nic nie mowia ciagle badaja, rano sie dowiedzialam ze szybko nie wyjde ;/ zalamka, a wcoraj lekarz do tzet powiedzial ze grozi mi przedwczesny porod , tak sie boje

---------- Dopisano o 10:19 ---------- Poprzedni post napisano o 10:17 ----------




mamy i nie mamy. ja bym chciala Amelia, Nadia, ale tzet mowi ze tro oklepane, on chce cos wyjatkowego np Liliana

Liliana ślicznie Amelia też pięknie, a Nadia moim zdaniem nie Bo to niepolskie imię i jeszcze zdrobnienie od Nadjeżdy
U mnie wygrywają rzymskie imiona Dla obu płci Chociaż dzisiaj widziałam w tv gościa o imieniu Caius i to już mi się nie podobało, przecież to po prostu Gajusz, więc czemu tak go nie nazwali?
Teraz u mnie na pierwszym miejscu jest Idalia (tak miała się nazywać siostrzenica, ale jest Natalką. Jakaś dziennikarka z radia też ma tak na imię) i Klaudiusz

Zaraz Was nadrobię

[Szotta]

Napisane przez Chatul

Mój TŻ chwali właśnie odżywkę Ziaja Pszenica Może uda mi się zrobić z niego włosomaniaka

Przegapiłam coś?

[jyyli]

W Pl żeby dostać dobrą pracę, wystarczą znajomości. A jak się nie ma, to można na kasie pracować przy dużym szczęściu. Dla zwykłego szaraka nie ma żadnej pracy.

[Chatul]

Napisane przez kocurzyca

No bo mało kto uczył się pół życia żeby wylądować w sklepie.

Nie zawsze można mieć jednocześnie pracę prestiżową i dobrze płatną. Gdyby opłacało się być kasjerką, to nawet z doktoratem mogłabym na kasie pracować. Zawsze można w międzyczasie robić kolejne kursy, rozwijać się itd.

Ja się kształciłam za własne pieniądze wiec wyrzutów sumienia nie mam. Zaoczne studium, wieczorowe studia. Nawet stypendium dostałam z UE, a nie z Polski.

No widzisz. Ja nie mam szans kształcić się w swoim przyszłym zawodzie, za własne pieniądze...

A to co mi się w życiu najbardziej przyda skończyłam w UK i Królowa za to w 100% płaciła. Dyplomami mogę tapetować ściany i nie wydałam na to ani grosza.
I dzięki temu mam obecną pracę.
W PL na identyczne stanowisko musiałbym mieć przynajmniej magistra inżyniera i kilka lat doświadczenia w zawodzie. A tu wystarczyło, że udowodniłam, że mam pojęcie o tym co mam robić. I nikogo nie obchodziło to że nie mam na to papierków.

Fakt, pod tym względem na pewno jest w Anglii lepiej Liczą się umiejętności, a nie papierek. To rozumiem

---------- Dopisano o 21:35 ---------- Poprzedni post napisano o 21:33 ----------

Napisane przez Szotta

Przegapiłam coś?

?

Edycja.
Aaa, już wiem ocb. Tak, TŻ. Jestem z nim od 29 sierpnia

[kocurzyca]

Napisane przez xxxMikixxx

Hmm u nas zasiłek jest jedynie po pracy. W okresie 18 miesięcy poprzedzających dzień rejestracji trzeba mieć przepracowane łącznie co najmniej 365 dni. Nie ma czegoś takiego jak zasiłek po stażu, przynajmniej w Polsce

No ja o Polsce mówię, ale najwyraźniej się pozmieniało pod moją nieobecność i jestem zacofana w sprawach zasiłku dla bezrobotnych.
W każdym razie tak było. Szkoda, ze już nie jest.

Z wojskiem też tak było. Służba trwała niby rok, ale wypuszczali tuż przed upływem pełnego roku i tak państwo unikało wypłacania zasiłków. Zasiłek dostawali tylko ci szczęśliwcy, którzy coś przeskrobali i mieli dosługę (mój ex).

Napisane przez Rinaa

chyba chodziło o staż, bo tam zarabia się 760 albo 890 zł
no tak, jakbym miała możliwość to też bym poszła

Nie chodziło mi o staż. Niestety większość absolwentów uważa, że 1200 zł, to bardzo dobra pensja jak na pierwszą pracę po studiach. (w głowie mi sie to nie mieści)

W takim układzie wynagrodzenie dla człowieka z wykształceniem zawodowym powinno wynosić 200zł jeśli miałoby to być sprawiedliwe dla ludzi po studiach.

[saming]

A czasem do pracy potrzeba też smykałki i nosa do interesów.
U mnie na wsi, firmę autobusową rozkręciła pewna rodzina - gdzie większość synów tego gościa to zawodówkę kończyli, a i on to chyba tylko podstawówkę miał skończoną. Ale nosa do interesów mają - i pracę też. I ani papierków, ani dyplomów im nie trzeba. Jak ktoś chce - to da sobie radę.

Inna sprawa, że całe mnóstwo ludzi studiuje administrację, pedagogię, psychologię itp - i to na dziennych i zaocznych, a dla nich po prostu nie ma pracy - no bo iluż to pracowników takich można zatrudniać? I gdzie niby? Wszystko co było raczej jest już obstawione, a tam gdzie robi się miejsce to albo po znajomości - 1 osoba znajdzie tam pracę albo ktoś będzie miał szczęście. Ale to są pojedyncze przypadki. Bo przecież w firmach nie potrzeba nie wiadomo ilu sekretarek - wystarczy 1, czasem 2... a nie 10... A potem studenci zostają bezrobotni. I tyle.
A na kasie też ludzie muszą pracować. Bo KTOŚ musi. Inna kwestia, że płace są beznadziejne i to jest główny problem w tym wszystkim...

[kocurzyca]

Napisane przez Chatul

Nie zawsze można mieć jednocześnie pracę prestiżową i dobrze płatną. Gdyby opłacało się być kasjerką, to nawet z doktoratem mogłabym na kasie pracować. Zawsze można w międzyczasie robić kolejne kursy, rozwijać się itd.

Nie bój żaby... doktor pracy na kasie nie dostanie bo.... nie ma kursu na kasę fiskalną, to za trudne dla doktora.

No widzisz. Ja nie mam szans kształcić się w swoim przyszłym zawodzie, za własne pieniądze...

I pewnie twój przyszły zawód na niewiele by się zdał za granicą. Czy się mylę?

[jyyli]

Napisane przez saming

A czasem do pracy potrzeba też smykałki i nosa do interesów.
U mnie na wsi, firmę autobusową rozkręciła pewna rodzina - gdzie większość synów tego gościa to zawodówkę kończyli, a i on to chyba tylko podstawówkę miał skończoną. Ale nosa do interesów mają - i pracę też. I ani papierków, ani dyplomów im nie trzeba. Jak ktoś chce - to da sobie radę.

Inna sprawa, że całe mnóstwo ludzi studiuje administrację, pedagogię, psychologię itp - i to na dziennych i zaocznych, a dla nich po prostu nie ma pracy - no bo iluż to pracowników takich można zatrudniać? I gdzie niby? Wszystko co było raczej jest już obstawione, a tam gdzie robi się miejsce to albo po znajomości - 1 osoba znajdzie tam pracę albo ktoś będzie miał szczęście. Ale to są pojedyncze przypadki. Bo przecież w firmach nie potrzeba nie wiadomo ilu sekretarek - wystarczy 1, czasem 2... a nie 10... A potem studenci zostają bezrobotni. I tyle.
A na kasie też ludzie muszą pracować. Bo KTOŚ musi. Inna kwestia, że płace są beznadziejne i to jest główny problem w tym wszystkim...

Ale niestety na początek trzeba mieć trochę kasy i trafić z interesem. Ale się da

Szczególnie, że na psychologii z samej psychologii mają chyba 5 zajęć tygodniowo i wybaczcie, ale to dla mnie żadne studia Nie dziwię się, że nie ma pracy. Bo ja osobiście klientem żadnego psychologa nie zostanę jak widzę, na czym te studia polegają
I też nie rozumiem studiowania takich kierunków, na które wszyscy chcą iść, a po których nie ma pracy. Ale fakt, kasjerów też potrzebujemy No i do KFC zawsze będą tłumy chodzić Pewnie tam spotkam większość znajomych z liceum, chociaż podejrzewam, że nie będę chodzić w takie miejsca

---------- Dopisano o 21:53 ---------- Poprzedni post napisano o 21:51 ----------

Napisane przez kocurzyca

Nie bój żaby... doktor pracy na kasie nie dostanie bo.... nie ma kursu na kasę fiskalną, to za trudne dla doktora.



[COLOR=Silver][COLOR=Black]
I pewnie twój przyszły zawód na niewiele by się zdał za granicą. Czy się mylę?

Doktorzy za dużo zarabiają na uczelniach A profesorowie to już w ogóle... Nie będę liczbami rzucać, ale mnie jedna pensja profesorska starczyłaby na cały rok studiowania i to bez oszczędzania a wręcz z rozrzutnością

[Chatul]

Napisane przez saming

Jak ktoś chce - to da sobie radę.

Inna sprawa, że całe mnóstwo ludzi studiuje administrację, pedagogię, psychologię itp - i to na dziennych i zaocznych, a dla nich po prostu nie ma pracy - no bo iluż to pracowników takich można zatrudniać? I gdzie niby? Wszystko co było raczej jest już obstawione, a tam gdzie robi się miejsce to albo po znajomości - 1 osoba znajdzie tam pracę albo ktoś będzie miał szczęście. Ale to są pojedyncze przypadki. Bo przecież w firmach nie potrzeba nie wiadomo ilu sekretarek - wystarczy 1, czasem 2... a nie 10... A potem studenci zostają bezrobotni. I tyle.
A na kasie też ludzie muszą pracować. Bo KTOŚ musi. Inna kwestia, że płace są beznadziejne i to jest główny problem w tym wszystkim...

No taka prawda. Ludzie często bez sensu wybierają kierunek studiów. Jak ktoś potrzebuje tylko papierka, to niech idzie i na psychologię. Mam znajomych, którzy potrzebują jedynie papierka aby dostać podwyżkę w pracy, którą już mają. I oni wtedy idą na takie kierunki, a pracę mają niezależnie od tego.
Ale większość osób idzie na psychologię nie wiem na co licząc

Napisane przez kocurzyca

Nie bój żaby... doktor pracy na kasie nie dostanie bo.... nie ma kursu na kasę fiskalną, to za trudne dla doktora.

Ja wiem, te kursy to fikcja. Ale można zrobić ten papierek i po sprawie. Wiadomo- głupota. Ale znam większe

I pewnie twój przyszły zawód na niewiele by się zdał za granicą. Czy się mylę?

Myślę, że mój zawód by się zdał za granicą, chociaż pewności nie mam. Nie znam zagranicznych rynków pracy i totalnie nie wiem kogo gdzie teraz potrzeba

[kocurzyca]

Napisane przez saming

A czasem do pracy potrzeba też smykałki i nosa do interesów.
U mnie na wsi, firmę autobusową rozkręciła pewna rodzina - gdzie większość synów tego gościa to zawodówkę kończyli, a i on to chyba tylko podstawówkę miał skończoną. Ale nosa do interesów mają - i pracę też. I ani papierków, ani dyplomów im nie trzeba. Jak ktoś chce - to da sobie radę.

Inna sprawa, że całe mnóstwo ludzi studiuje administrację, pedagogię, psychologię itp - i to na dziennych i zaocznych, a dla nich po prostu nie ma pracy - no bo iluż to pracowników takich można zatrudniać? I gdzie niby? Wszystko co było raczej jest już obstawione, a tam gdzie robi się miejsce to albo po znajomości - 1 osoba znajdzie tam pracę albo ktoś będzie miał szczęście. Ale to są pojedyncze przypadki. Bo przecież w firmach nie potrzeba nie wiadomo ilu sekretarek - wystarczy 1, czasem 2... a nie 10... A potem studenci zostają bezrobotni. I tyle.
A na kasie też ludzie muszą pracować. Bo KTOŚ musi. Inna kwestia, że płace są beznadziejne i to jest główny problem w tym wszystkim...

A no interes się da rozkręcić, ale jednoosobowo to też wielkie nic można zdziałać. Niestety z moją rodziną to szans na założenie interesu to ja nie mam.



A te bezsensowne studia są i ludzie na nich studiują bo od zwykłej sekretarki czy recepcjonistki wymaga się wyższego wykształcenia. Po wuj!!!! Telefon lepiej będzie odbierała po pięciu latach wkuwania statystyki i innych bzdur????
I znów w UK do takich zawodów nikt nie wymaga studiów, bo po co.


Porządnych uniwerków też nie dla każdego wystarczy.

[pamfilia]

Napisane przez jyyli

Liliana ślicznie Amelia też pięknie, a Nadia moim zdaniem nie Bo to niepolskie imię i jeszcze zdrobnienie od Nadjeżdy

A nie przypadkiem od Nadziei?

[Chatul]

Napisane przez jyyli

Doktorzy za dużo zarabiają na uczelniach

Bujda. Mój wujek był wykładowcą na uczelni (ma już od dawna doktorat, i to z przedmiotu ścisłego), a teraz właśnie z tejże uczelni ucieka. Dlaczego? Ani dlatego, że mu się drastycznie zmniejszyła liczba godzin. Tną godziny jak się da. Po prostu teraz na uczelnie wchodzą już roczniki z niżu demograficznego. Nic na to nie można poradzić...

[jyyli]

Napisane przez kocurzyca

A no interes się da rozkręcić, ale jednoosobowo to też wielkie nic można zdziałać. Niestety z moją rodziną to szans na założenie interesu to ja nie mam.



A te bezsensowne studia są i ludzie na nich studiują bo od zwykłej sekretarki czy recepcjonistki wymaga się wyższego wykształcenia. Po wuj!!!! Telefon lepiej będzie odbierała po pięciu latach wkuwania statystyki i innych bzdur????
I znów w UK do takich zawodów nikt nie wymaga studiów, bo po co.


Porządnych uniwerków też nie dla każdego wystarczy.

Ja mam, ale dziękuję bardzo, ważniejsza od dobrej kasy jest dla mnie satysfakcja z pracy. No i jestem pewna, że zrobię taką karierę, że kasy będę miała jak lodu

---------- Dopisano o 22:10 ---------- Poprzedni post napisano o 22:06 ----------

Napisane przez pamfilia

A nie przypadkiem od Nadziei?

Możliwe, że to polska wersja zdrobnienia, tego nawet nie wiedziałam Wiem, że każda rosyjska Nadia to Nadjeżda

Znam jedną dziewczynę, która ma na drugie Nadzieja, bardzo fajne imię

Napisane przez Chatul

Bujda. Mój wujek był wykładowcą na uczelni (ma już od dawna doktorat, i to z przedmiotu ścisłego), a teraz właśnie z tejże uczelni ucieka. Dlaczego? Ani dlatego, że mu się drastycznie zmniejszyła liczba godzin. Tną godziny jak się da. Po prostu teraz na uczelnie wchodzą już roczniki z niżu demograficznego. Nic na to nie można poradzić...

Nie wiem, od czego to zależy. U nas (znaczy oczywiście na UWM-ie, bo na UAM-ie to ja tylko jestem na zesłaniu) zarabiają naprawdę dobre pieniądze
A to też zależy pewnie od uczelni i od wykładanego przedmiotu. Jak ktoś ma mało godzin, to nic dziwnego, że mniej zarobi.

A w niż demograficzny to ja nie wierzę, gdyby istniał, to łatwiej byłoby dostać się na studia, do liceum, albo chociażby do przedszkola, co dla naszego rocznika było nie lada wyczynem No a poza tym teraz każdy chce studiować

[kocurzyca]

Napisane przez Chatul

Ja wiem, te kursy to fikcja. Ale można zrobić ten papierek i po sprawie. Wiadomo- głupota. Ale znam większe

Nie jestem pewna jak jest teraz , ale jak ja skończyłam LO to nawet cienia szansy nie było, żebym dostała pracę nawet w wiejskim sklepiku bez kursu, a sam kurs był dosyć drogi i nie było mnie na niego stać.



Z własnymi interesami też próbowałam z mamą ale interes z moją mamą musiał być skazany na porażkę. Potem był interes z koleżanką, to mnie oszukała i tak mi się odechciało interesów.

Myślę, że mój zawód by się zdał za granicą, chociaż pewności nie mam. Nie znam zagranicznych rynków pracy i totalnie nie wiem kogo gdzie teraz potrzeba

Ja nie wiem dokładnie jaki jest twój przyszły zawód. Domyślam się tylko, że coś związanego z językiem polskim

Jeśli chodzi o nauczanie to w UK nie trzeba mieć studiów, żeby uczyć. Trzeba tylko kurs nauczycielski skończyć. Także jak ktoś mówi po polsku i angielsku, może iść na kurs i już może zostać nauczycielem polskiego.
Na tłumacza już ciężko się wbić. Strasznie duża konkurencja jest. I najlepiej jak się ma prawko.




A tak na marginesie, to ja miałam taki chytry plan, żeby tutaj iść na studia na języki słowiańskie. Wzięłabym polski, rosyjski i byłabym njlepszą studentką.

[Chatul]

Napisane przez jyyli

A w niż demograficzny to ja nie wierzę, gdyby istniał, to łatwiej byłoby dostać się na studia, do liceum, albo chociażby do przedszkola, co dla naszego rocznika było nie lada wyczynem No a poza tym teraz każdy chce studiować

Niż demograficzny istnieje. Potwierdzają to wszyscy nauczyciele z mojej rodziny. Ja im wierzę

[saming]

A te bezsensowne studia są i ludzie na nich studiują bo od zwykłej sekretarki czy recepcjonistki wymaga się wyższego wykształcenia. Po wuj!!!! Telefon lepiej będzie odbierała po pięciu latach wkuwania statystyki i innych bzdur????

Bo pani odbierająca telefon - powinna umieć się wysławiać, a tego się wymaga raczej od ludzi po studiach. Że potrafią mówić - ładnie i porządnie a nie byle jakim słownictwem. A z tym niestety różnie już bywa...

[Chatul]

Napisane przez kocurzyca

Jeśli chodzi o nauczanie to w UK nie trzeba mieć studiów, żeby uczyć. Trzeba tylko kurs nauczycielski skończyć. Także jak ktoś mówi po polsku i angielsku, może iść na kurs i już może zostać nauczycielem polskiego.

Według mnie głupota. Ale akurat edukacja niższego szczebla jest podobno w Anglii na żenująco niskim poziomie. Coś za coś

Chociaż zależy jak taki kurs wygląda. I ile na nim naprawdę uczą. Bo mówić po polsku, nie znaczy znać język polski...

[Jennifer85]

kocurzyco mieszkam nad morzem Bournemouth kolo Southampton Myslalam, ze juz pisalam

Kupila mojej malej krzeselko do karmienia
Mialam takie stare 5 letnie po moim synku ale troszke sie zepsulo i mi sie w nim blokowala. Raz jej nie moglam przez piec minut wyciagnac az sie balam, ze jej kregoslup uszkodze

---------- Dopisano o 21:35 ---------- Poprzedni post napisano o 21:32 ----------

Aaaa najlepsze, pojecghalam odebrac dzieci od brata 9jego mala spi znow u mnie) i cs sie tam dzialo, ze jego cora wypuscila psa mojej mamy na dwor (teraz moi rodzice mieszkaja z moim bratem, jeg dziewczyna i jej corka) juz mialam jechac do domu, rozgladam sie a psa nie ma.... Wolam cisza. Wybieglam na dwor na koncu ulicy widze jego ogon!!! Leceeeeeeeee.... az mi tchu brak. Dobiegam do skrzyzowania, psa nie ma. Dreeee sieeee: wolaaaammmmmm cisza.... Biegne dalej patrze, jest!!!

Myslalam, ze serce strace!!!

[kocurzyca]

Napisane przez jyyli

Ja mam, ale dziękuję bardzo, ważniejsza od dobrej kasy jest dla mnie satysfakcja z pracy. No i jestem pewna, że zrobię taką karierę, że kasy będę miała jak lodu

Terza to się zgubiłam. Ale co masz?

A w niż demograficzny to ja nie wierzę, gdyby istniał, to łatwiej byłoby dostać się na studia, do liceum, albo chociażby do przedszkola, co dla naszego rocznika było nie lada wyczynem No a poza tym teraz każdy chce studiować

Na przykładzie mojego miasta:
Tak, niezmiernie trudno jest u mnie dostać się do szkół bo z powodu niżu demograficznego zostały zlikwidowane 2 podstawówki, w szkołach średnich zlikwidowano wiele klas i kierunków.

Ja jestem z wyżu demograficznego i w moim roczniku w szkołach zawsze było najwięcej klas. W mojej podstawówce mój rocznik zajmował klasy od A do G i w każdej klasie było ok 35 dzieci. Roczniki kilka lat młodsze zajmowały klasy max. do D.

To że jest niż nie oznacza, ze będzie więcej miejsc, tylko tak jak Chatul mówi, kończy sie zwolnieniami personelu, likwidacją klas i placówek, a nie zwiększeniem ilości miejsc.


W moich okolicach nawet, żeby szkołę utrzymać rodzice płacą rachunki, bo jednego roku zabrakło jednego dziecka do wymaganego kompletu. Szkoła nie została zamknięta tylko dlatego, ze rodzice właśnie zaproponowali pomoc finansową dla szkoły i opłacają prąd ogrzewanie...

Gdyby ta szkoła została zamknięta to dzieci musiałyby iść do szkoły w mojej miejscowości oddalonej o 5 kilometrów, co spowodowałoby przepełnieniem tejże szkoły.

[jyyli]

Napisane przez kocurzyca

Terza to się zgubiłam. Ale co masz?
[/COLOR]


Na przykładzie mojego miasta:
Tak, niezmiernie trudno jest u mnie dostać się do szkół bo z powodu niżu demograficznego zostały zlikwidowane 2 podstawówki, w szkołach średnich zlikwidowano wiele klas i kierunków.

Ja jestem z wyżu demograficznego i w moim roczniku w szkołach zawsze było najwięcej klas. W mojej podstawówce mój rocznik zajmował klasy od A do G i w każdej klasie było ok 35 dzieci. Roczniki kilka lat młodsze zajmowały klasy max. do D.

To że jest niż nie oznacza, ze będzie więcej miejsc, tylko tak jak Chatul mówi, kończy sie zwolnieniami personelu, likwidacją klas i placówek, a nie zwiększeniem ilości miejsc.


W moich okolicach nawet, żeby szkołę utrzymać rodzice płacą rachunki, bo jednego roku zabrakło jednego dziecka do wymaganego kompletu. Szkoła nie została zamknięta tylko dlatego, ze rodzice właśnie zaproponowali pomoc finansową dla szkoły i opłacają prąd ogrzewanie...

Gdyby ta szkoła została zamknięta to dzieci musiałyby iść do szkoły w mojej miejscowości oddalonej o 5 kilometrów, co spowodowałoby przepełnieniem tejże szkoły.

Przepraszam, ja i ta moja skłonność do maksymalnych skrótów myślowych Nie dziwię się, że potem nikt nie wie, o co mi chodzi
Chodzi o to, że mam szanse na jakiś rodzinny biznes

A no właśnie, ja o tym cały czas słyszę. Ale sama tego nie doświadczyłam, bo u nas było wręcz przeciwnie, ciągle powstają nowe szkoły (ale niestety tylko w mieście ) a i tak klasy są przepełnione. Dlatego w ten niż nigdy nie wierzyłam.
Tak samo u nas z kierunkami na uniwerku, co chwile nowe powstają. Ale pewnie rzeczywiście takie zjawisko istnieje, skoro tyle osób o tym mówi

---------- Dopisano o 22:44 ---------- Poprzedni post napisano o 22:42 ----------

Napisane przez saming

Bo pani odbierająca telefon - powinna umieć się wysławiać, a tego się wymaga raczej od ludzi po studiach. Że potrafią mówić - ładnie i porządnie a nie byle jakim słownictwem. A z tym niestety różnie już bywa...

No właśnie, różnie z tym bywa, w tej chwili panie kasjerki mówią piękną polszczyzną, a studenci mówiom

[kocurzyca]

Napisane przez saming

Bo pani odbierająca telefon - powinna umieć się wysławiać, a tego się wymaga raczej od ludzi po studiach. Że potrafią mówić - ładnie i porządnie a nie byle jakim słownictwem. A z tym niestety różnie już bywa...

Wybacz, ale to, że ktoś nie ma skończonych studiów nie oznacza, że nie potrafi się ładnie wypowiedzieć.
Rozmowa kwalifikacyjna jest od tego żeby, oceniać czyjąś umiejętność wysławiania się i kulturę osobistą.
Poza tym znam kilka osób po najlepszych uniwersytetach i niestety ich umiejętności językowe i kultura pozostawiają wiele do życzenia i tutaj niestety najbardziej liczy się wychowanie, a nie edukacja. Kultury uczy się od urodzenia, a nie na studiach. I niestety studia z chama, pana nie zrobią.
I w dalszym ciągu nie rozumiem dlaczego cywilizowanym świecie do pracy w recepcji wystarczy kultura osobista, a w PL musi to być magister hotelarstwa. Nijak nie pomaga to we wklepywaniu rezerwacji do komputra. Do pracy w zarządzie hotelu, hotelarstwo jest niezbedne, ale nie do recepcji.

A włśnie w Polsce jest w tej chwili takie podejście. Człowiek bez studiów to śmieć, nie zależnie od tego jak jest inteligentny, kulturalny i elokwentny.
I dlatego jest cała masa byle jakich uczelni, żeby papierek na podwyższenie wartości sobie wyrobić.

Napisane przez Chatul

Według mnie głupota. Ale akurat edukacja niższego szczebla jest podobno w Anglii na żenująco niskim poziomie. Coś za coś

Niestety.
Wyższego też.

Chociaż zależy jak taki kurs wygląda. I ile na nim naprawdę uczą. Bo mówić po polsku, nie znaczy znać język polski...

Napiszę któregoś dnia jak tu angielskiego uczą (Anglików). Już nie dzisiaj, bo TŻ wrócił i chce moją wypłatę opijać

Napisane przez Jennifer85

kocurzyco mieszkam nad morzem Bournemouth kolo Southampton Myslalam, ze juz pisalam

Możliwe, że mi umknęło.
Fajnie masz.

---------- Dopisano o 22:04 ---------- Poprzedni post napisano o 21:55 ----------

Napisane przez jyyli

P
A no właśnie, ja o tym cały czas słyszę. Ale sama tego nie doświadczyłam, bo u nas było wręcz przeciwnie, ciągle powstają nowe szkoły (ale niestety tylko w mieście ) a i tak klasy są przepełnione. Dlatego w ten niż nigdy nie wierzyłam.
Tak samo u nas z kierunkami na uniwerku, co chwile nowe powstają. Ale pewnie rzeczywiście takie zjawisko istnieje, skoro tyle osób o tym mówi

U mnie też już od kilku lat jest coraz więcej dzieci i jest problem, bo dwie szkoły zamknięto, wyposażenie sprzedano budynki wynajęto, a dzieci nie ma gdzie upchnąć.
Typowy niż demograficzny właśnie poszedł na studia i jeszcze kilka następnych roczników. Dzieciaczki które są teraz w początkowych klasach podstawówki to nowy wyż (może nie aż taki jak rocznik 81, bo w 80-81 światła ciągle nie było i ludzie dzieci robili)

No właśnie, różnie z tym bywa, w tej chwili panie kasjerki mówią piękną polszczyzną, a studenci mówiom

Właśnie - mówiom

[Jennifer85]

Wcinam kolacje to co na snidanie Polski clepbek,polski serek zolty i krakowska Mmmmm pycha

[Chatul]

Napisane przez kocurzyca

I w dalszym ciągu nie rozumiem dlaczego cywilizowanym świecie do pracy w recepcji wystarczy kultura osobista, a w PL musi to być magister hotelarstwa. Nijak nie pomaga to we wklepywaniu rezerwacji do komputra. Do pracy w zarządzie hotelu, hotelarstwo jest niezbedne, ale nie do recepcji.

Po pierwsze- praca na tym samym stanowisku, ale w różnych firmach, różni się. Nigdy do końca nie wiesz, czego będą od Ciebie wymagali. Po drugie- to, że praca wymaga okreslonych kwalifikacji, nie znaczy, że trzeba na nich poprzestać. Lepiej mieć chociaż w jakimś kierunku szerszą wiedze, niż wymaga tego nasze stanowisko. Ponadto- może się okazać za jakiś czas, że chcemy/musimy zmienić pracę, na podobną, ale nie identyczną. I tam może się już okazać, że nasze kompetencje są za niskie.

Wiadomo, nie tylko na studiach można zdobyć dobre przeszkolenie itd., ale jednak wymaganie magistra nie jest aż takie dziwne. Moim zdaniem.

A włśnie w Polsce jest w tej chwili takie podejście. Człowiek bez studiów to śmieć, nie zależnie od tego jak jest inteligentny, kulturalny i elokwentny.
I dlatego jest cała

To fakt, człowiek bez studiów jest w Polsce człowiekiem drugiej kategorii. I to mi się nie podoba. Wiadomo, są zawody, w których studia są moim zdaniem potrzebne (nauczyciele, lekarze, prawnicy itd.), ale z drugiej strony już kucharz, murarz czy mechanik, studiów nie potrzebuje. Potrzebuje równie wysokiego wykształcenia w swoim zawodzie, ale niekoniecznie zdobytego na uniwersytecie...

[saming]

Wybacz, ale to, że ktoś nie ma skończonych studiów nie oznacza, że nie potrafi się ładnie wypowiedzieć.
Rozmowa kwalifikacyjna jest od tego żeby, oceniać czyjąś umiejętność wysławiania się i kulturę osobistą.
Poza tym znam kilka osób po najlepszych uniwersytetach i niestety ich umiejętności językowe i kultura pozostawiają wiele do życzenia i tutaj niestety najbardziej liczy się wychowanie, a nie edukacja. Kultury uczy się od urodzenia, a nie na studiach. I niestety studia z chama, pana nie zrobią.
I w dalszym ciągu nie rozumiem dlaczego cywilizowanym świecie do pracy w recepcji wystarczy kultura osobista, a w PL musi to być magister hotelarstwa. Nijak nie pomaga to we wklepywaniu rezerwacji do komputra. Do pracy w zarządzie hotelu, hotelarstwo jest niezbedne, ale nie do recepcji.

Ale ja nie napisałam, że ludzie po studiach potrafią się wysławiać i być kulturalni, tylko, że tego od takich się osób raczej wymaga. A przynajmniej ja mam takie podejście do tego.
Co do reszty to się całkowicie zgadzam.

[Smerfetkaa]

dobry wieczór

ale dziś zamotałam... miałam isć na emisję głosu, zapomniałam o tym i poszłam do pracy i mam już nieobecnosć

co do niżu... nie jest to kwestia wiary, to fakt

co do imion, Amelia mi sie podobała, dopóki się w Polsce nie zaamelkowało..

co do studiów... niektórzy własnie, którzy studiują nie dla papierka idą np na psychologię ze względu na zainteresowania... sama sie tym interesuję od dawna ale jedynie czytam ksiażki czasem z tej tematyki...

a co do elokwencji...hm
prawda jest taka że jak np w pracy rozmawiam z ludzmi przez tel to zazwyczaj na koncu są pytania demograficzne i po rozmowie z osobą jestem często w stanie przewidzieć ze osoba z którą lekko sie rozmawiało jest po studiach itp. Aczkolwiek bywa też i tak, że osoby z którymi się dobrze rozmawia, rozumieję wszystko są też po zawodówce i ejst to miłe zaskoczenie, ale też tak rzadko się to nie zdarza

Różne zawody są potrzebne i równie ważne, czy to po studiach czy nie... żeby jako tako społeczęństwo dawało sobie radę. Wszystkie role i pozycje powinny być obsadzone rpzez odpowiednie osoby jakby to ujęli Davis i Moore


ale się najadłam słodkiego... oj..

[jyyli]

Napisane przez Smerfetkaa

ale dziś zamotałam... miałam isć na emisję głosu, zapomniałam o tym i poszłam do pracy i mam już nieobecnosć

co do imion, Amelia mi sie podobała, dopóki się w Polsce nie zaamelkowało..

co do studiów... niektórzy własnie, którzy studiują nie dla papierka idą np na psychologię ze względu na zainteresowania... sama sie tym interesuję od dawna ale jedynie czytam ksiażki czasem z tej tematyki...

Masz na studiach emisję głosu?

O nie, dla mnie Amelka to imię dla yorka albo jamnika miniaturki Mimo, że Amelia jest ładnie Tak samo Tosia to dla mnie jamnicze imię, ale Antonina bardzo mi się podoba

Nie wiem, czy to taki dobry pomysł iść na studia tylko ze względu na zainteresowania... Za to robienie takiego czegoś jako drugi kierunek (co przy tej liczbie godzin jest nieziemsko proste) albo po prostu kształcenie się na własny rachunek jest super
Ja niby tak poszłam, ale w tym przypadku już po pierwszym roku otwierają się nowe możliwości