Dda - Strona 108 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Zamknij wątek
 
Narzędzia
Stary 2010-11-08, 22:18   #3211
Mallutka
Zadomowienie
 
Avatar Mallutka
 
Zarejestrowany: 2005-07
Wiadomości: 1 136
Dot.: Dda

waniliowa troszkę mi się twoje pytanie śmiesznie skojarzyło. Pomyślałam, że z tym przełamywaniem strachu DDA do miłości jest trochę tak jak z lataniem samolotem: jedni muszą wypić kilka głębszych na starcie, inny po prostu usiądą <może nie przy oknie> i polecą, a jeszcze inni całe życie będą jeździć koleją.

Czy ty tutaj możesz coś zrobić??
Nie wiem.
Bo to jego lęk, jego demony. To on musi się zdecydować i wsiąść na pokład samolotu. Tak naprawdę jak go na siłę zaciągniesz albo nie daj boże wepchniesz to on tego lęku nigdy w sobie nie przełamie, a i ty będziesz miała zawsze poczucie, że on to zrobił na siłę



Cytat:
Napisane przez bajeczka000 Pokaż wiadomość
Ja sobie tak myślę, że gdybyśmy (DDA) wiedzieli jak należy z 'nami postępować' to te wszystkie terapie nie byłyby potrzebne. Nie ma gotowej recepty i nikt Ci jej na talerzu nie poda. On się boi i to niesamowite, że potrafi Ci o tym powiedzieć wprost (ja nigdy nie umiałam).
bajeczko mnie się wydaje, że po prostu nie ma czegoś takiego jak recepta "jak należy postępować", choć tacy podobni to jednak zupełnie z nas różni ludzie.
Każdy ma swoją drogę do siebie.
Ja myślę, że problem tkwi <tkwił> bardziej w tym, że siebie nie znam <nie znałam>, że zaskakują mnie moje reakcje, a przez to nie mam <nie miałam> zaufania do siebie, swoich osądów i przez to się po prostu boję.
Ale to ja

A ty jak masz??

Cytat:
Ja nigdy nie patrzyłam na to jako na jakiś instynkt obronny.
A jak to postrzegałaś??

Cytat:
I co śmieszniejsze mnie też wszyscy biorą za pragmatyczkę i co gorsze sama też sie za taką uważam ale tylko dlatego, że ja nie znam romantyzmu,
No widzisz teraz ja bym nie pomyślała, że to mi się z niewiedzy bierze, z nieumiejętności pokazywania uczuć.
Może z nieumiejętności relaksu, zabawy.

Cytat:
ja go nigdy nie widziałam, nie czułam. Dla mnie jest śmieszny (w ten negatywny sposób).
Kiedyś sobie myślałam o okazywaniu uczuć. I choć to trudne to i tak widziałam, że mam większą łatwość w dosrywaniu i w mówieniu właśnie tych złych rzeczy niż tych miłych i sympatycznych. Gdzieś łatwiej mi się złościć i płakać niż się śmiać.

I może to śmiesznie zabrzmi ale się jakoś przytrzymywałam przy komplementach, robiłam sobie zadania typu: dziś powiem jednej osobie coś miłego.
To się nie stało w tydzień ale gdzieś po drodze chyba doceniłam swoją atrakcyjność i mam taką łatwość do mówienia i odszukiwania w ludziach dobrych rzeczy.
Nie jestem jeszcze gotowa na kocham cię, ale zależy mi na tobie, jesteś dla mnie ważny/ważna już się pojawiły w moim słowniku.

Jeszcze nie umiem się bawić, wygłupiać z drugim człowiekiem ale już próbuję
Mallutka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-11-13, 19:36   #3212
Milla_1984
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-11
Lokalizacja: Niemcy
Wiadomości: 261
Dot.: Dda

ja też jestem DDA
__________________
my home is where my heart is
Milla_1984 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-11-13, 20:05   #3213
bajeczka000
Wtajemniczenie
 
Avatar bajeczka000
 
Zarejestrowany: 2007-07
Wiadomości: 2 737
Dot.: Dda

Cytat:
Napisane przez Mallutka Pokaż wiadomość
Ja myślę, że problem tkwi <tkwił> bardziej w tym, że siebie nie znam <nie znałam>, że zaskakują mnie moje reakcje, a przez to nie mam <nie miałam> zaufania do siebie, swoich osądów i przez to się po prostu boję.
Ale to ja

A ty jak masz??
Boję się na pewno i z tego zdaję sobie sprawę (już), ale nigdy też nie wydawało mi się żeby ktoś mógł traktować mnie poważnie, nie czułam się tego warta. Jestem dobrą koleżanką (mówię teraz o relacjach damsko - męskich) ale jak przychodzi co do czego to mnie "wysztywnia". Jakbym straciła umiejętność nawet rozmowy. Jestem totalnie zagubiona jak dziecko we mgle. Czy ma to związek z tym czy ufam sobie to nie wiem. Nigdy o tym tak nie myślałam.



Cytat:
A jak to postrzegałaś??
Że ja tak mam, nie wiem kwestia charakteru. Ja bardzo długo nie zdawałam sobie sprawy z tego, że żyje w jakiejś skorupie. Teraz to wiem, teraz się powoli odkrywam - czasem i tylko dla niektórych - ale staram się.



Cytat:
No widzisz teraz ja bym nie pomyślała, że to mi się z niewiedzy bierze, z nieumiejętności pokazywania uczuć.
Może z nieumiejętności relaksu, zabawy.
Ja mam takie spostrzeżenie, że czuję się zagubiona właśnie dlatego, że moi rodzice nigdy sobie pozytywnych uczuć nie okazywali, a co więcej nie okazywali ich nam. Nie było magicznych słow typu kocham, zależy mi, jesteś ważna/y. I sądzę, że dlatego i ja ich nie umiem używać, że się ich boję.



Cytat:
Kiedyś sobie myślałam o okazywaniu uczuć. I choć to trudne to i tak widziałam, że mam większą łatwość w dosrywaniu i w mówieniu właśnie tych złych rzeczy niż tych miłych i sympatycznych. Gdzieś łatwiej mi się złościć i płakać niż się śmiać.
Też tak mam i chyba to jest jeden z moich większych problemów

Cytat:
I może to śmiesznie zabrzmi ale się jakoś przytrzymywałam przy komplementach, robiłam sobie zadania typu: dziś powiem jednej osobie coś miłego.
To się nie stało w tydzień ale gdzieś po drodze chyba doceniłam swoją atrakcyjność i mam taką łatwość do mówienia i odszukiwania w ludziach dobrych rzeczy.
Nie jestem jeszcze gotowa na kocham cię, ale zależy mi na tobie, jesteś dla mnie ważny/ważna już się pojawiły w moim słowniku.
Bardzo optymistyczne przesłanie dla czytających, ale widać w tym metodę. Staram się nie odpuszczać sobie, mimo że na terapię nie chodzę. Czuję, że to ważne. Na razie punktem nr 1 do wypracowania jest relacja z moją mamą i tutaj walczę ile mogę. Będę mówić innym miłe rzeczy chociaż mam jakieś dziwne poczucie, że to nie na miejscu, że innym wydam się dziwna.
__________________


Cytat:
Napisane przez marrellic
Jeżeli Wizaż jest bezradny, to nic tylko skakać z mostu



Edytowane przez bajeczka000
Czas edycji: 2010-11-14 o 13:35
bajeczka000 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-11-14, 10:29   #3214
lokiss
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-03
Wiadomości: 31
Dot.: Dda

Ja też jestem DDA. Codziennie staram się odbudować siebie. Moi rodzice rozwiedli się 5 lat temu. To był najszczęśliwszy dzień mojego życia. Wyprowadziłam się z siostrami od sadystycznego ojca. Od tego czasu też choruję. Cierpię na depresję, nerwice, fobie. Mam problemy sama ze sobą. Od 3 lat leczę się. Mam nawet za sobą pobyt w szpitalu psychiatrycznym. Tak naprawdę, dopiero w tym roku zaczęłam sobie uświadamiac, że nie ponoszę winy za pijaństwo mojego ojca. Niedługo zaczynam kolejną terapię.
lokiss jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-11-14, 13:16   #3215
ariadna90
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 464
Dot.: Dda

myśle, że terapie DDA są warte tego, żeby przez to przejsc, ja dopiero zaczęłam to, jest pogorszenie jak narazie,wierze, ze bedzie lepiej
ariadna90 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-11-14, 14:25   #3216
Czarnooka_Paula
Zakorzenienie
 
Avatar Czarnooka_Paula
 
Zarejestrowany: 2010-10
Lokalizacja: Niemcy
Wiadomości: 11 023
Dot.: Dda

Cytat:
Napisane przez lokiss Pokaż wiadomość
Ja też jestem DDA. Codziennie staram się odbudować siebie. Moi rodzice rozwiedli się 5 lat temu. To był najszczęśliwszy dzień mojego życia. Wyprowadziłam się z siostrami od sadystycznego ojca. Od tego czasu też choruję. Cierpię na depresję, nerwice, fobie. Mam problemy sama ze sobą. Od 3 lat leczę się. Mam nawet za sobą pobyt w szpitalu psychiatrycznym. Tak naprawdę, dopiero w tym roku zaczęłam sobie uświadamiac, że nie ponoszę winy za pijaństwo mojego ojca. Niedługo zaczynam kolejną terapię.

dobrze ze sie odważyłaś... ja nie mam tyle silnej woli
mieszkałam w małym miasteczku, tam czegoś takiego nie było... teraz sobie juz jakos z tym radze, mieszkam w wiekszym miescie, koncze studia, w maju obrona mgr-ki. Wiesz jaki temat sobie wybrałam? wpływ alkoholizmy rodzica na życie funkcjonowanie dziecka.
To bedzie moja terapia... piszac rozdziały teoretyczne wyłam jak bóbr. Ciekawe jak bedzie gdy przejde do opisywania swoich przeżyć. Ale wierze ze jak to wszystko przeleje na papier to mi ulży. chociaż troszkę. Moją trapia jest tez mój chłopak, zawsze moge na niego liczyć, wie o wszystkim co przeszłam. Stara sie mnie zrozumiec. Stara... bo ktos kto nie przeszedł przez takie piekło nigdy do konca nie zrozumie, czemu raptownie zaczynam płakać, oglądając film gdzie widze, swoja sytuacje domowa z przed lat...


ale czasu sie nie cofnie
__________________


Mia i Tosia <3


Czarnooka_Paula jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-11-14, 18:15   #3217
novemberry
Rozeznanie
 
Avatar novemberry
 
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 587
Dot.: Dda

Cytat:
Napisane przez ariadna90 Pokaż wiadomość
myśle, że terapie DDA są warte tego, żeby przez to przejsc, ja dopiero zaczęłam to, jest pogorszenie jak narazie,wierze, ze bedzie lepiej
Ja się waham od miesięcy, czy wybrać się na terapię, nawet kiedyś skontaktowałam się z jedną psychoterapeutką, ale nie mogę się zebrać
Trochę śmieszne mi się wydaje opowiadanie obcej osobie o swoich problemach, w sumie co mam jej powiedzieć? Zawsze mi się wydaje, że jak już się przełamię, to uzna mnie za jakiegoś dziwoląga/świra
Chyba nigdy nie rozmawiałam z nikim o alkoholizmie mojego ojca, dlatego to tak okropnie trudno mi przychodzi
novemberry jest offline Zgłoś do moderatora  

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2010-11-14, 18:55   #3218
Gosia_14
Rozeznanie
 
Avatar Gosia_14
 
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 781
Dot.: Dda

Wiecie co ostatnio dowiedziałam się,że mój ojciec,nie tak jak myślałam po śmierci dziadka zapije się,ale wziął się w garść,jeździ na jakiś kurs codziennie.Jest nadzieja w tym wszystkim.Ja zauważyłam,ze jestem okropna,doprowadzam moją mamę do szału,próbuję z tym walczyć ale jest tak jak było.Dzisiaj mi powiedziała,że powinnam zostać sama,bez niej.
Gosia_14 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-11-14, 19:48   #3219
Czarnooka_Paula
Zakorzenienie
 
Avatar Czarnooka_Paula
 
Zarejestrowany: 2010-10
Lokalizacja: Niemcy
Wiadomości: 11 023
Dot.: Dda

Cytat:
Napisane przez novemberry Pokaż wiadomość
Ja się waham od miesięcy, czy wybrać się na terapię, nawet kiedyś skontaktowałam się z jedną psychoterapeutką, ale nie mogę się zebrać
Trochę śmieszne mi się wydaje opowiadanie obcej osobie o swoich problemach, w sumie co mam jej powiedzieć? Zawsze mi się wydaje, że jak już się przełamię, to uzna mnie za jakiegoś dziwoląga/świra
Chyba nigdy nie rozmawiałam z nikim o alkoholizmie mojego ojca, dlatego to tak okropnie trudno mi przychodzi

myślę że to pomaga nie koniecznie do psychologa, terapeuty... przyjaciel tez jest dobry
__________________


Mia i Tosia <3


Czarnooka_Paula jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-11-14, 21:12   #3220
ariadna90
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 464
Dot.: Dda

hmm... to jest trudne, ale można wiele zyskac-zyskac nowego siebie.Ja jeszcze musze sie urwac z tego łańcucha.Obecnie przechodze okres żałoby ponownej.
ariadna90 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-11-15, 15:46   #3221
Czarnooka_Paula
Zakorzenienie
 
Avatar Czarnooka_Paula
 
Zarejestrowany: 2010-10
Lokalizacja: Niemcy
Wiadomości: 11 023
Dot.: Dda

Cytat:
Napisane przez ariadna90 Pokaż wiadomość
hmm... to jest trudne, ale można wiele zyskac-zyskac nowego siebie.Ja jeszcze musze sie urwac z tego łańcucha.Obecnie przechodze okres żałoby ponownej.

łatwe nie jest ....

ale warto sie postarać i odbudować swoje JA
__________________


Mia i Tosia <3


Czarnooka_Paula jest offline Zgłoś do moderatora  

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2010-11-16, 19:50   #3222
morfina02
Raczkowanie
 
Avatar morfina02
 
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 171
Dot.: Dda

wszędzie słyszę i czytam o DDA
a czy jest co takiego jak NDA - niedorosłe dzieci alkoholików?
niestety, ale do takiego grupy właśnie się zaliczam..
__________________
uwielbiam DIY.
szyję na maszynie.
przedłużam rzęsy.

www.oliwiaguzik.blogspot. com


morfina02 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-11-16, 19:59   #3223
Mallutka
Zadomowienie
 
Avatar Mallutka
 
Zarejestrowany: 2005-07
Wiadomości: 1 136
Dot.: Dda

Cytat:
Napisane przez morfina02 Pokaż wiadomość
wszędzie słyszę i czytam o DDA
a czy jest co takiego jak NDA - niedorosłe dzieci alkoholików?
niestety, ale do takiego grupy właśnie się zaliczam..
morfina w pojęciu dorosłe dzieci alkoholików chodzi o to, że twój stan emocjonalny jest nieadekwatny do tego ile masz lat.

Trochę na zasadzie masz tatę alkoholika który ma 50 lat i współuzależnioną mamę która ma lat 45. Tata ucieka w nałogi bo nie umie rozwiązywać problemów, mama jest na poziomie emocjonalnym 6 letniego dziecka i obarcza cię sobą.

W tej sytuacji ty, choćbyś miała lat 10, 12, 16 czy 18 będziesz na poziomie <upraszczając> 6 letniej dziewczynki.
No bo w myśl zasady z pustego i Salomon nie naleje twoja mama nie może cię nauczyć czegoś czego sama nie umie

Niekoniecznie trzeba być pełnoletnią by być DDA.
Mallutka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-11-16, 20:02   #3224
ariadna90
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 464
Dot.: Dda

zgadzam się z powyższym
ariadna90 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-11-16, 21:03   #3225
MalaCzarnaXS
Raczkowanie
 
Avatar MalaCzarnaXS
 
Zarejestrowany: 2007-08
Lokalizacja: jedenaste piętro
Wiadomości: 410
GG do MalaCzarnaXS
Dot.: Dda

Bardzo dawno tu nie pisałam (chyba ze 2 lata), ale chciałam się tylko pochwalić, że za miesiąc zaczynam terapię i bardzo proszę, żebyście trzymały za mnie kciuki.
Długo się zbierałam do wizyty u terapeuty, ale niestety pomimo tego, że moja sytuacja życiowa się bardzo unormowała i wszystko jest ok, to problemy emocjonalne nie zniknęły. Pokładam bardzo duże nadzieje w tych wizytach i mam nadzieję, że się nie zawiodę.
__________________
Follow the instinct. No past. No future. Just the moment.
MalaCzarnaXS jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-11-16, 21:41   #3226
marciab
Raczkowanie
 
Avatar marciab
 
Zarejestrowany: 2009-05
Lokalizacja: Lublin
Wiadomości: 159
GG do marciab
Dot.: Dda

MalaCzarnaXS
Trzymam kciuki -- i odezwij się po pierwszym dniu terapii z wiadomością jak było...
__________________
Amelia 18.10.2009

Edytowane przez marciab
Czas edycji: 2010-11-17 o 15:13
marciab jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-11-17, 15:52   #3227
Czarnooka_Paula
Zakorzenienie
 
Avatar Czarnooka_Paula
 
Zarejestrowany: 2010-10
Lokalizacja: Niemcy
Wiadomości: 11 023
Dot.: Dda

Cytat:
Napisane przez MalaCzarnaXS Pokaż wiadomość
Bardzo dawno tu nie pisałam (chyba ze 2 lata), ale chciałam się tylko pochwalić, że za miesiąc zaczynam terapię i bardzo proszę, żebyście trzymały za mnie kciuki.
Długo się zbierałam do wizyty u terapeuty, ale niestety pomimo tego, że moja sytuacja życiowa się bardzo unormowała i wszystko jest ok, to problemy emocjonalne nie zniknęły. Pokładam bardzo duże nadzieje w tych wizytach i mam nadzieję, że się nie zawiodę.


powodzenia!!! i koniecznie się odezwij jak było

co do pełnoletnich DDA, nie ma czegoś takiego
moja siostra ma teraz 18 lat, a juz z 8 jest dda. Nie ma ograniczeń wiekowych, im jest sie młodszym tym silniej i bardziej to dopada...
przynajmniej tak mnie uczyli i tak widze po sobie.
__________________


Mia i Tosia <3



Edytowane przez Czarnooka_Paula
Czas edycji: 2010-11-20 o 14:40
Czarnooka_Paula jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-11-18, 21:05   #3228
novemberry
Rozeznanie
 
Avatar novemberry
 
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 587
Dot.: Dda

Cytat:
Napisane przez MalaCzarnaXS Pokaż wiadomość
Bardzo dawno tu nie pisałam (chyba ze 2 lata), ale chciałam się tylko pochwalić, że za miesiąc zaczynam terapię i bardzo proszę, żebyście trzymały za mnie kciuki.
Długo się zbierałam do wizyty u terapeuty, ale niestety pomimo tego, że moja sytuacja życiowa się bardzo unormowała i wszystko jest ok, to problemy emocjonalne nie zniknęły. Pokładam bardzo duże nadzieje w tych wizytach i mam nadzieję, że się nie zawiodę.
Trzymam kciuki Pisz, jak Ci idzie na terapii
novemberry jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-11-19, 11:10   #3229
Izaczekk
Raczkowanie
 
Avatar Izaczekk
 
Zarejestrowany: 2010-10
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 143
Dot.: Dda

Witam.
Mam 16 lat i również jestem DDA. Problem z alkoholem występuję w mojej rodzinie od kiedy pamiętam. Nie pamiętam dobrego tatusia, który się interesuję swoimi dziećmi. Zawsze był znęcający się psychicznie i fizycznie nad swoją rodziną. Na mnie i na moją starszą siostrę (19lat) nigdy ręki nie podniósł, ale na moją mamę przy każdej kłótni czy starszych braci, którzy stawali w obronie mamy. Od małego tylko pamiętam wieczne awantury, wizyty policji i wzrok sąsiadów na drugi dzień oraz ogromny wstyd. Wielokrotnie awantury kończyły się okaleczeniem mamy, ojca czy braci. Nie wiem jak moja mama mogła wytrzymać z tym człowiekiem 27 lat ( na początku ojciec nie pił) . Moi rodzice się rozwiedli 3 lata temu (najmądrzejsza decyzja mojej mamy i podziwiam ją za to)- od tamtej pory mam rzadki kontakt z ojcem i chyba nie muszę dodawać, że kompletnie go nie interesujemy . Właśnie 3 lata temu straciłam brata również przez alkohol ( zginął w wypadku). Od zawsze czułam się gorsza od innych, nie zasługująca na cokolwiek, od izolowana od świata i zamknięta w sobie. A po stracie brata? Nie potrafię kompletnie funkcjonować. Ciężko jest mi się dogadać z rówieśnikami czy po prostu cieszyć się życiem. Z nikim nie potrafię o tym porozmawiać. Duszę to w sobie od 16 lat. I chyba nawet rodzeństwo, ani mama nie wie, że jestem w tak fatalnym stanie. Co najgorsze drugi brat popadł w alkoholizm. Wiem, że też nie radzi sobie z tym wszystkim i tylko czasami potrafi ze mną pogadać na ten temat ( nie mieszka z nami, ma 29 lat). Nie potrafię mu pomóc, ale nie mogę na to patrzeć. Próbuję z nim rozmawiać i tłumaczę mu, że nie mogę go stracić, ani mama ( mama również jest w złym stanie i się leczyła). Nawet tego opisać nie potrafię co się z nami dzieje.

Przez to chore dzieciństwo nie potrafię się z nikim zaprzyjaźnić. Obecnie jestem w związku. Mój Tż oczywiście nie wie o całej mojej przeszłości. Często ma żal, że jestem chłodna w stosunku do niego ( i słusznie bo tak jest), albo gdy się zbliżamy do siebie fizycznie/emocjonalnie ja po porostu uciekam. Boję się zaangażować. Jesteśmy już dłuższy czas ze sobą i widzę jak on przez to cierpi. Często myślę, żeby mu powiedzieć o tym wszystkim, ale po prostu nie potrafię, boję się odtrącenia ( co się wydaję śmieszne bo jestem pewna, że nigdy by mnie nie odsunął od siebie z tego powodu ). Cholernie mnie dręczy uczucie, że nigdy nie będę w stanie ułożyć zdrowych relacji z innymi ludźmi jak i partnerem.

Ciągle żyję przeszłością i nie wiem czy kiedykolwiek zrozumiem, że to nie moja wina i nie powinnam się tego wstydzić. I czy sama w sobie odnajdę poczucie wartości. Pierwszy raz od 16 lat opowiedziałam/napisałam o tym i mam nadzieję, że to będzie ten 1 krok do pracy nad samą sobą.

Genialny wątek i dziękuję, że mogłam gdzieś to z siebie wyrzucić. Chociaż pewnie niewiele osób przeczyta całość.

W sumie nigdy nie myślałam, że tyle osób ma takie problemy. Trzymam za was kciuki kochane, abyście " się wyleczyły" z tego .
Izaczekk jest offline Zgłoś do moderatora  

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2010-11-19, 15:02   #3230
Czarnooka_Paula
Zakorzenienie
 
Avatar Czarnooka_Paula
 
Zarejestrowany: 2010-10
Lokalizacja: Niemcy
Wiadomości: 11 023
Dot.: Dda

Cytat:
Napisane przez Izaczekk Pokaż wiadomość
Witam.
Mam 16 lat i również jestem DDA. Problem z alkoholem występuję w mojej rodzinie od kiedy pamiętam. Nie pamiętam dobrego tatusia, który się interesuję swoimi dziećmi. Zawsze był znęcający się psychicznie i fizycznie nad swoją rodziną. Na mnie i na moją starszą siostrę (19lat) nigdy ręki nie podniósł, ale na moją mamę przy każdej kłótni czy starszych braci, którzy stawali w obronie mamy. Od małego tylko pamiętam wieczne awantury, wizyty policji i wzrok sąsiadów na drugi dzień oraz ogromny wstyd. Wielokrotnie awantury kończyły się okaleczeniem mamy, ojca czy braci. Nie wiem jak moja mama mogła wytrzymać z tym człowiekiem 27 lat ( na początku ojciec nie pił) . Moi rodzice się rozwiedli 3 lata temu (najmądrzejsza decyzja mojej mamy i podziwiam ją za to)- od tamtej pory mam rzadki kontakt z ojcem i chyba nie muszę dodawać, że kompletnie go nie interesujemy . Właśnie 3 lata temu straciłam brata również przez alkohol ( zginął w wypadku). Od zawsze czułam się gorsza od innych, nie zasługująca na cokolwiek, od izolowana od świata i zamknięta w sobie. A po stracie brata? Nie potrafię kompletnie funkcjonować. Ciężko jest mi się dogadać z rówieśnikami czy po prostu cieszyć się życiem. Z nikim nie potrafię o tym porozmawiać. Duszę to w sobie od 16 lat. I chyba nawet rodzeństwo, ani mama nie wie, że jestem w tak fatalnym stanie. Co najgorsze drugi brat popadł w alkoholizm. Wiem, że też nie radzi sobie z tym wszystkim i tylko czasami potrafi ze mną pogadać na ten temat ( nie mieszka z nami, ma 29 lat). Nie potrafię mu pomóc, ale nie mogę na to patrzeć. Próbuję z nim rozmawiać i tłumaczę mu, że nie mogę go stracić, ani mama ( mama również jest w złym stanie i się leczyła). Nawet tego opisać nie potrafię co się z nami dzieje.

Przez to chore dzieciństwo nie potrafię się z nikim zaprzyjaźnić. Obecnie jestem w związku. Mój Tż oczywiście nie wie o całej mojej przeszłości. Często ma żal, że jestem chłodna w stosunku do niego ( i słusznie bo tak jest), albo gdy się zbliżamy do siebie fizycznie/emocjonalnie ja po porostu uciekam. Boję się zaangażować. Jesteśmy już dłuższy czas ze sobą i widzę jak on przez to cierpi. Często myślę, żeby mu powiedzieć o tym wszystkim, ale po prostu nie potrafię, boję się odtrącenia ( co się wydaję śmieszne bo jestem pewna, że nigdy by mnie nie odsunął od siebie z tego powodu ). Cholernie mnie dręczy uczucie, że nigdy nie będę w stanie ułożyć zdrowych relacji z innymi ludźmi jak i partnerem.

Ciągle żyję przeszłością i nie wiem czy kiedykolwiek zrozumiem, że to nie moja wina i nie powinnam się tego wstydzić. I czy sama w sobie odnajdę poczucie wartości. Pierwszy raz od 16 lat opowiedziałam/napisałam o tym i mam nadzieję, że to będzie ten 1 krok do pracy nad samą sobą.

Genialny wątek i dziękuję, że mogłam gdzieś to z siebie wyrzucić. Chociaż pewnie niewiele osób przeczyta całość.

W sumie nigdy nie myślałam, że tyle osób ma takie problemy. Trzymam za was kciuki kochane, abyście " się wyleczyły" z tego .


cześć kochana ;*
ta stronka jest po to żeby się wygadać. Nie jesteś sama
__________________


Mia i Tosia <3


Czarnooka_Paula jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-11-19, 19:16   #3231
Margareta12
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 2
Dot.: Dda

I ja się przyłącze...
Zawsze czułam się inna, można by rzec "odmieniec". Zawsze na uboczu, niewidoczna, zalękniona, nieznana nikomu a raczej nie pozwalająca na to by mnie poznać, ciągle uciekająca przed wszystkim a najbardziej przed "kimś" kto mógłby być ... no właśnie, jaki on mógłby być? Taki sam jak mój ojciec... I ten wstyd, niepewność tego co przyniesie jutro.
Picie, bicie i awantury. Złość, że nic nie mogę zrobić. Złość na niego? Nie, na siebie... bo jestem nieporadna, nie potrafię się postawić a jak się postawię to obrywają inni, nie potrafię adekwatnie zareagować i wziąć odpowiedzialności na własne barki i zakończyć tą gehenne. Bezradność i poczucie winy. I smutek.
Przez wiele lat nie zdawałam sobie sprawy z tego dlaczego taka jestem. Ale teraz już wiem i wiem, że to nie moja wina.
Od marca już go nie ma - zapił się a ja nie mogę powiedzieć mu prosto w twarz o tym wszystkim co mi zrobił, jak bardzo mnie skrzywdził, nie mogę wykrzyczeć tego wszystkiego i może usłyszeć "przepraszam", tylko tyle albo aż tyle. Moge sobie pokrzyczeć do kamienia, zresztą co za różnica skoro za życia był jak kamień
__________________
- PUK PUK
- Kto tam??
- Tooo myyyy, harcerze!!
- Eeee tam, nie wierzę!!
- Otwieraj chamie!! ZOMO nigdy nie kłamie!!

Margareta12 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-11-19, 19:56   #3232
ariadna90
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 464
Dot.: Dda

Izaczekk myśle, że warto powiedziec swojemu chlopakowi o DDA, ponieważ on nie wie z zcego wynika twojego zachowanie i może dojsc do rozpadu. Zastanów się nad terapią. Ja mam 20 lat i zaczynam DDA, a raczej najpierw musze ukonczcy terapie dla ofiar przemocy, a dopiero pozniej mam DDA.
ariadna90 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-11-19, 20:57   #3233
MalaCzarnaXS
Raczkowanie
 
Avatar MalaCzarnaXS
 
Zarejestrowany: 2007-08
Lokalizacja: jedenaste piętro
Wiadomości: 410
GG do MalaCzarnaXS
Dot.: Dda

Zgadzam się z ariadna90. Jedno z pierwszych pytań, jakie usłyszałam od psychologa, to czy mój narzeczony wie, że jestem DDA i mam nerwicę. Pytał, czy mnie wspiera i rozumie moje zachowanie. Wsparcie wśród najbliższych to podobno już połowa sukcesu.
Nie wyobrażam sobie, żeby najbliższa mi osoba nie wiedziała o moich największych problemach. Uważam też, że bez całego wsparcia, które otrzymuję nie radziłabym sobie tak dobrze. Powiedz o wszystkim chłopakowi. Uważam, że warto
__________________
Follow the instinct. No past. No future. Just the moment.
MalaCzarnaXS jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-11-19, 21:34   #3234
ariadna90
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 464
Dot.: Dda

ja również mam nerwice, wystarczy ze popłaczę wygadam się Tż-owi i juz jest lepiej, poza tym może mu byc przykro po iluś latach ze ukryłaś takie coś przed nim.
ariadna90 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-11-19, 21:59   #3235
Izaczekk
Raczkowanie
 
Avatar Izaczekk
 
Zarejestrowany: 2010-10
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 143
Dot.: Dda

Cytat:
Napisane przez Czarnooka_Paula Pokaż wiadomość
cześć kochana ;*
ta stronka jest po to żeby się wygadać. Nie jesteś sama
Dziękuję za miłe przywitanie ;*

Do Margareta12.
"Zawsze na uboczu, niewidoczna, zalękniona, nieznana nikomu a raczej nie pozwalająca na to by mnie poznać, ciągle uciekająca przed wszystkim..."


skąd ja to znam? Pracuj nad poczuciem swojej wartości kochana;*
( Ja również się staram).




Cytat:
Napisane przez ariadna90 Pokaż wiadomość
Izaczekk myśle, że warto powiedziec swojemu chlopakowi o DDA, ponieważ on nie wie z zcego wynika twojego zachowanie i może dojsc do rozpadu. Zastanów się nad terapią. Ja mam 20 lat i zaczynam DDA, a raczej najpierw musze ukonczcy terapie dla ofiar przemocy, a dopiero pozniej mam DDA.

Wiele razy myślałam, żeby powiedzieć o tym facetowi, ale najzwyczajniej się wstydzę. Mam nadzieję, że znajdę w sobie niebawem odwagę bo widzę, że przez moje zachowanie wszystko się sypie między nami.
Co do terapii próbowałam u psychologa, ale niestety oświadczył mi, że powinnam przyjść z osobą dorosłą i się zniechęciłam.

Trzymam kciuki za obie terapie i czekam na relacje o efektach;*


Cytat:
Napisane przez MalaCzarnaXS Pokaż wiadomość
Zgadzam się z ariadna90. Jedno z pierwszych pytań, jakie usłyszałam od psychologa, to czy mój narzeczony wie, że jestem DDA i mam nerwicę. Pytał, czy mnie wspiera i rozumie moje zachowanie. Wsparcie wśród najbliższych to podobno już połowa sukcesu.
Nie wyobrażam sobie, żeby najbliższa mi osoba nie wiedziała o moich największych problemach. Uważam też, że bez całego wsparcia, które otrzymuję nie radziłabym sobie tak dobrze. Powiedz o wszystkim chłopakowi. Uważam, że warto

Mi również jest ciężko ukrywać to przed nim, ale chyba nie mam jak na razie odwagi, żeby o tym z nim porozmawiać. A szkoda bo naprawdę jest między nami czasami kiepsko przez moje "uciekanie". I zdaję sobie z tego sprawę, że w pewnym momencie może tego nie wytrzymać:/. Nie potrafię z nikim rozmawiać na ten temat. Nawet z siostrą czy mamą, gdzie przecież wiedzą co się stało i przeżyły to samo. Może spróbuję poruszyć ten temat z chłopakiem. Bo nie chcę go stracić przez ojca. Chyba już za dużo mi zabrał.

Gratuluję, że miałaś tyle siły aby iść do psychologa i powiedzieć o DDA swojemu narzeczonemu. Domyślam się, że wiele Cię to musiało kosztować.
Izaczekk jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-11-19, 22:20   #3236
megi b
Wtajemniczenie
 
Avatar megi b
 
Zarejestrowany: 2006-01
Lokalizacja: PL
Wiadomości: 2 706
Dot.: Dda

Witam
Już kiedyś napisałam tu na wątku, że jestem DDA i to był mój jedyny wpis. Dzisiaj też pewnie za wiele nie dopiszę.... skąd bierzecie siłę na pójście na terapię. Ja czuję się tak zablokowana wręcz sparaliżowana... nie potrafię dopiero od niedawna zaczęłam zgłębiać ten temat i odkrywam siebie na nowo. Mam 29 lat, a czuję się jak mała dziewczynka. Sama mam dziecko i chcę być dla niej silna... boję się, że nie potrafię. Ilekroć zaczynam o tym pisać łzy same płyną i wszystko się przypomina. Mój ojciec pije....
__________________
Pomóżmy Maciusiowi!



Amelka 23.06.2009

Lilianka 19.07.2014



megi b jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-11-19, 23:24   #3237
novemberry
Rozeznanie
 
Avatar novemberry
 
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 587
Dot.: Dda

.....

Edytowane przez novemberry
Czas edycji: 2011-07-23 o 19:53 Powód: jednak wolę zachować to dla siebie;)
novemberry jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-11-20, 08:52   #3238
Margareta12
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 2
Dot.: Dda

Cytat:
Napisane przez Izaczekk Pokaż wiadomość
Dziękuję za miłe przywitanie ;*

Do Margareta12.
"Zawsze na uboczu, niewidoczna, zalękniona, nieznana nikomu a raczej nie pozwalająca na to by mnie poznać, ciągle uciekająca przed wszystkim..."


skąd ja to znam? Pracuj nad poczuciem swojej wartości kochana;*
( Ja również się staram).


Wiele razy myślałam, żeby powiedzieć o tym facetowi, ale najzwyczajniej się wstydzę. Mam nadzieję, że znajdę w sobie niebawem odwagę bo widzę, że przez moje zachowanie wszystko się sypie między nami.
Co do terapii próbowałam u psychologa, ale niestety oświadczył mi, że powinnam przyjść z osobą dorosłą i się zniechęciłam.
Trzymam kciuki za obie terapie i czekam na relacje o efektach ;*Mi również jest ciężko ukrywać to przed nim, ale chyba nie mam jak na razie odwagi, żeby o tym z nim porozmawiać. A szkoda bo naprawdę jest między nami czasami kiepsko przez moje "uciekanie". I zdaję sobie z tego sprawę, że w pewnym momencie może tego nie wytrzymać:/. Nie potrafię z nikim rozmawiać na ten temat. Nawet z siostrą czy mamą, gdzie przecież wiedzą co się stało i przeżyły to samo. Może spróbuję poruszyć ten temat z chłopakiem. Bo nie chcę go stracić przez ojca. Chyba już za dużo mi zabrał.
Pracuje, pracuje Staram się jak mogę wiadomo jak wychodzi: raz lepiej raz gorzej. Czasem robie krok na przód by za chwilę cofnąć się o dwa… Ale czasami zdarza mi się / chociaż „czasami” to zbyt wielkie słowo / wierzyć w to, że co nas nie zabije to nas wzmocni. Więc tak skromnie dodam, że chyba jakieś postępy są…

Właśnie sobie uświadomiłam, że niedługo minie rok odkąd z Kimś jestem a około 2msc temu przyznałam mu, że jestem DDA. W życiu mi tak serducho nie pikało, nie było łatwo ale skoro mi się udało przełamać i wielu innym osobom to dlaczego nie Tobie? Wiem łatwo mówić... Myślę, że gdyby nie fakt, że dowiedziałam się pewnej rzeczy o jego ex - również miała ten sam problem - to pewnie jeszcze sporo czasu musiałoby upłynąć… taki już chyba urok mego lubego: przyciąga osoby mające problemy

Skończyć ten związek to ja już nie wiem ile razy chciałam, straciłam rachubę. Uciekać, uciekać jak najdalej bo albo On mnie zostawi albo ja jego, bo mnie skrzywdzi, bo będe cierpiała, bo nie moge mu zaufać, nie moge nikomu zaufać. Wiem, że gdybym trafiła na innego człowieka to już dawno by mi podziękował za współpracę. A tu okazało się, że trafiłam na oaze spokoju, chociaż ta jego anielska cierpliwość nie raz doprowadza mnie do szewskiej pasji

Izaczekk trzymam kciuki i wierze, że dasz rade Z resztą wierze, że wszystkie/wszyscy damy rade. Podobno wiara czyni cuda
__________________
- PUK PUK
- Kto tam??
- Tooo myyyy, harcerze!!
- Eeee tam, nie wierzę!!
- Otwieraj chamie!! ZOMO nigdy nie kłamie!!

Margareta12 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-11-20, 13:32   #3239
ariadna90
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 464
Dot.: Dda

u mnie nikt nikt pieniędzy nie wynosił, było znęcenie się fizyczne i psychiczne...
ariadna90 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-11-20, 14:44   #3240
Czarnooka_Paula
Zakorzenienie
 
Avatar Czarnooka_Paula
 
Zarejestrowany: 2010-10
Lokalizacja: Niemcy
Wiadomości: 11 023
Dot.: Dda

Cytat:
Napisane przez novemberry Pokaż wiadomość
Muszę się 'wygadać' I komuś to wreszcie 'opowiedzieć' bo zwariuję.


Mój ojciec zawsze lubił wypić. Pamiętam rodzinne ‘imprezy’, wesela, imieniny, poprawiny po ‘imprezach’ podczas których nie odmówił kieliszka, jednak wtedy jego picie było jeszcze w normie. Poważniejszy problem zaczął się, kiedy byłam w piątej, może szóstej klasie podstawówki. Nawet nie pamiętam, jak dokładnie to się zaczęło, jednak zanim się obejrzałam nie było dnia, w którym nie wróciłby z pracy trzeźwy. Pamiętam godzinę 15 i to oczekiwanie- jedna z najgorszych rzeczy, jakie przeżywają związani z alkoholikiem, oczekiwanie, czy przyjdzie pijany, trochę wcięty czy kompletnie zalany i co z tego wyniknie. Czy tym razem będzie próbował pobić mamę i mnie? Czy znowu będzie się awanturował pół nocy? Jak wyznaczyć tą granicę, kiedy trzeba dzwonić po policję, czy może sam się uspokoi i pójdzie spać? Reakcja dalszej rodziny (dziadków, jego rodzeństwa) wahała się od całkowitego bagatelizowania problemu. Moja babka posunęła się do tego, że z oburzeniem potrafiła opowiadać mojej mamie o kobiecie mieszkającej w jej wsi, która ośmieliła się wezwać policję, kiedy jej pijany mąż awanturował się i pobił ją i dzieci. Jedynie siostra mojego ojca, moja ciotka, i jego ojciec, mój dziadek, nam pomagali.

Stopniowo dni, w których był nietrzeźwy zmieniły się w tygodnie, a tygodnie w miesiące. Jako, że w początkowym okresie picia tylko on pracował, a moja mama opiekowała się młodszym rodzeństwem, było ciężko. Przepijane wypłaty, nieustanne problemy finansowe, problemy, jak tu związać koniec z końcem, dalej tłumaczyć nie będę, bo większość DDA zrozumie to wszystko aż za bardzo.

W gimnazjum ojciec został zwolniony z pracy. Gdyby nie mama, która zatrudniła się jako sprzątaczka, byłoby po nas. Ojciec zaczął brać kredyty, zaciągać debety w banku, stawał się coraz bardziej agresywny. Nieraz mama i ja słyszałyśmy, że mamy „wypi*****ać z jego domu”. Sytuacja była tragiczna (a przynajmniej wtedy tak mi się wydawało, jaka byłam naiwna, żeby nazywać to ‘tragicznym’ i wierzyć, że gorzej już nie będzie). Nie mieliśmy się gdzie podziać, więc musieliśmy mieszkać z nim pod jednym dachem- nasz dom został wybudowany przez dziadka i podarowany w darowiźnie mojemu ojcu przed ślubem, jedynym wyjściem na uwolnienie się od niego byłoby odebranie mu tej darowizny, jednak na to nie zgodziła się jego matka, moja babka, skazując nas na lata gehenny z psychicznie chorym alkoholikiem.

Kiedy byłam w liceum, ojciec był na kilku przymusowych leczeniach, najdłuższy okres abstynencji wynosił jakieś 9 miesięcy, potem zaczynały się ciągi. W tym czasie pracował w kilku miejscach, jednak za każdym razem został wyrzucany za niestawianie się do pracy. Lata picia zrobiły swoje i już nie miał żadnych zahamowań: kiedyś próbował dusić mamę, rzucał we mnie krzesłami, targał za włosy, kopał , okradał, o innych formach przemocy fizycznej i psychicznej nie wspominając. Przemoc koncentrowała się na mojej mamie i mnie, ponieważ jako jedyna byłam na tle twarda (głupia?), żeby postawić mu się, wykrzyczeć, że go nienawidzę, bronić mamy (moje rodzeństwo ma teraz 13 i 10 lat, wtedy byli jeszcze młodsi, ominęła ich większość, przynajmniej bezpośrednio). Jednak ‘prezent’ , jaki zapamiętam do końca życia podarował mi dzień przed pierwszym egzaminem maturalnym. Byłam sama w domu z bratem ,wtedy 11 letnim, kiedy zjawił się nie do końca zalany i agresywny. Przetrzymywał nas w domu i znęcał się nade mną fizycznie i psychicznie, dopóki nie zadzwoniła ciotka, zaalarmowana telefonem od mojej kuzynki (ona i jej rodzice oraz moja rodzina mieszkamy w bliźniaku; śmieszne, że moimi krzykami zainteresowała się wtedy 16 letnia dziewczyna, a jej rodzice nie zareagowali w żaden sposób). Ja odebrałam telefon i kiedy powiedziałam jej, co wyprawia się u nas w domu ojciec wpadł w szał. Nie było wyjścia, musieliśmy z bratem uciekać. Myślałam, że na tym awantura się zakończy i dotrzemy do domu ciotki, ale ojciec gonił nas przez prawie godzinę po całym mieście, odcinając drogi do pobliskich posterunków policji (to była chyba niedziela wieczór, bo wszystkie sklepy były pozamykane) Wreszcie wróciliśmy do domu, gdzie na szczęście była już mama i ciotka. Skończyło się to wybitymi szybami, bójkami, policją, zatrzymaniem na 12 godzin, dla mnie długim płaczem i ogólną traumą. A jakieś 6 godzin później poszłam zdawać maturę, słuchając koleżanek, których największym problemem było czy nie mają zmiętej spódnicy.

Zdałam całkiem dobrze maturę i poszłam na studia, na kierunek, na który chciałam. Myślałam, że gdy wyjadę, odreaguję i rozwiążę problemy. Nie zobaczyłam nigdy od niego złotówki, chociaż pracował wtedy za granicą i wracał co trzy miesiące na dwa tygodnie (zanim postawił nogę w domu już nie był trzeźwy- przyjeżdżał dla wódki, nie dla nas), a pieniądze na akademik i życie dostawałam od dziadka. Pomimo problemów psychicznych radziłam sobie nieźle. W międzyczasie, kiedy miał okres bez pracy, ojciec z braku pieniędzy na picie i możliwości zaciągnięcia debetu na karcie (długi były już wtedy duże) dokonał napadu na bar-klub. Dostał zawiasy, dlatego, że znalazł dobrze płatną pracę za granicą i obiecał sądowi poprawę. Pracował pół roku, w czerwcu tego roku wrócił z oszczędnościami i rozpoczął się nieprzerwany ciąg. Nie mieszkał z nami już praktycznie, tylko czasami przychodził w nocy i nad ranem wracał na melinę.

Po wakacjach praktycznie bez ojca i terroru poczułam się trochę lepiej, w październiku wyjechałam na studia (już II rok) i po raz pierwszy w życiu poczułam, że coś się zmienia na lepsze, że coraz lepiej sobie radzę w życiu i może nie będę tak cholernie nieszczęśliwa jak do tej pory. Ułożyłam już sobie w głowie i zaakceptowałam fakt bycia córką alkoholika. Jednak dwa tygodnie temu dostałam telefon od mamy (stojąc przy kasie w Biedronce)- „Ojciec nie żyje”. Co poczułam? Niedowierzanie, ale głównie adrenalinę. Przez resztę wieczoru chodziłam jak robot, nie wierząc, że w końcu doczekałam się tego, o co (w czasach, gdy jeszcze odwiedzałam kościół) się modliłam: umarł, zostawił nas w spokoju. Jego sztywne ciało znaleziono w melinie, gdzie jego „najdrożsi przyjaciele” od kieliszka zorientowali się, że nie żyje dopiero po prawie dwóch dniach, kiedy nie wstawał z łóżka.
Byłam na pogrzebie, chociaż pewnie, gdyby to całkowicie ode mnie zależało, nie poszłabym.

I tu zaczyna się nowe stadium moich problemów : poradziłam sobie jakoś z akceptacją siebie jako DDA, ułożyłam sobie jakoś obraz życia, a teraz muszę to na nowo zdefiniować. Nie radzę sobie z tym, znowu zamykam się w sobie i cofam do punktu wyjścia: bycia zahukaną, nieśmiałą dziewczyną, starającą się, żeby nie zwracać na siebie uwagi (konsekwencja, a może kontynuacja bycia „dzieckiem niewidzialnym”). Wrócił na nowo problem z samooceną, są chwilę, że rezygnuję z wyjścia nawet do głupiego sklepu, żeby oszczędzić ludziom widoku takiej paskudnej, okropnej osoby. Ostatnio też doszłam do wniosku, że jestem głupia, niewystarczająco inteligentna. Wrócił problem z izolowaniem się: zaczynam unikać ludzi, a każda rozmowa jest dla mnie ‘gadką o pierdołach’, no bo co oni mogą wiedzieć o życiu i o tym, jak potrafi dokopać? Nie rozmawiam poważnie z nikim, z nikim też nie rozmawiałam nigdy o tym, jak ja się czuję w związku z tą sytuacją, nawet z mamą. Do tego stopnia, że kiedy ona porusza ten temat najeżam się i wychodzę. Nie powiedziałam także żadnej koleżance o tym, że mój ojciec pije. Z tego powodu chyba nigdy tak naprawdę się nie zaprzyjaźniłam się z nikim, chociaż mam dobre koleżanki, to nie wyobrażam sobie, żebym aż tak się przed nimi otworzyła.


Przeszkadza mi też to poczucie żalu.

Do ojca przede wszystkim.

Do reszty rodziny, która przez całe lata nie zrobiła nic, żeby przerwać ten koszmar.

Do policji, która nie zrobiła ABSOLUTNIE nic, poza stawieniem się na bezpośrednie wezwanie i spisaniem protokołu. Przez wszystkie te lata ojciec nie poniósł żadnych konsekwencji. Nawet kiedy minął jego termin stawienia się do odbycia kary pozbawienia wolności aż do śmierci nikt się tym też nie zainteresował. Dlatego wiem z autopsji, że ofiary przemocy mogą liczyć na siebie i tylko na siebie, a ja od lat liczę także na siebie i tylko na siebie.

......




witaj. czytając Twoją historie zobaczyłam sama siebie. Czytając o godz 15, o jego powrotach odnalazłam siebie z przed paru lat...

POLICJA... to byli kumple mojego ojca, pogadali, nakrzyczeli na moja mame ze czepia sie normalnego czlowieka i odchodzili... a ojciec z nożem w reku dziekował mi za ten telefon.... mam blizne na plecach do tej pory ...

ale kogo to obchodzilo...

każdej jednej nocy modliłam sie zeby wpadł pod tira, zeby zginal...

ale nadal żyje.....


ja nie szukałam psychologa, mam TŻ który nim dla mnie jest.

---------- Dopisano o 15:43 ---------- Poprzedni post napisano o 15:38 ----------

Wiele razy myślałam, żeby powiedzieć o tym facetowi, ale najzwyczajniej się wstydzę. Mam nadzieję, że znajdę w sobie niebawem odwagę bo widzę, że przez moje zachowanie wszystko się sypie między nami.


ja swój jeden związek przegrałam przez to ze nie powiedziałam, ale teraz z perspektywy czasu wiem ze tamten facet nie był dla mnie.
Ciesze sie z tego co mam teraz

---------- Dopisano o 15:44 ---------- Poprzedni post napisano o 15:43 ----------

Cytat:
Napisane przez ariadna90 Pokaż wiadomość
u mnie nikt nikt pieniędzy nie wynosił, było znęcenie się fizyczne i psychiczne...


w opini specjalistów znęcanie psychiczne jest najgorsza forma przemocy
__________________


Mia i Tosia <3


Czarnooka_Paula jest offline Zgłoś do moderatora  
Zamknij wątek

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 10:34.