|
Notka |
|
Sporty letnie, zimowe i wydarzenia sportowe Forum dla miłośników sportów letnich i zimowych. Tu dowiesz się wszystkiego o tym jak przygotować się do sezonu. Poczytasz o nowinkach sportowych. |
|
Narzędzia |
2009-01-06, 21:59 | #1 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-01
Wiadomości: 16
|
Potyczki na stoku
Opowiadajcie tu o potyczkach na stoku, nie muszą dotyczyć was. Mnie osobiście przydarzyło się kilka kontuzji, jak też przeżyłam kilka zabawnych zdarzeń.
Pierwszy wyjazd na narty - Instruktor stwierdził, że jeżdżę już pewnie i nie zaliczam dużo gleb. Oczywiście jako małe dziecko to mi bardzo schlebiło i poczułam się pewnie. Poszłam na duży wyciąg. Stok był dosyć stromy i się rozpędziłam. Nie miałam perfekcyjnie opanowanego hamowania. Wjechałam kijki narciarskie jakiś ludzi. Mocno "nakułam" się na jeden z kijków. Po powrocie okazało się, że mam złamany mostek. Facet na wyciągu - Normalnie podjeżdżam pod górę, nagle obok mnie idzie jakiś facet bez nart zaczepiony o wyciąg Podejrzewam, że był to ktoś z obsługi wyciągów bo w innym przypadku by go nie wpuścili na wyciąg bez nart. |
2009-01-06, 22:31 | #2 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2004-12
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 490
|
Dot.: Potyczki na stoku
Jak byłam mały szczyl jeździliśmy na Litwince w białce tatrzańskiej, wtedy stok nie był nawet oświetlany, o kotelnicy jeszcze górale nie marzyli
Nie potrafiłam się zaczepić o wyciąg, wywracałam sie caly czas, nawet z intruktorem nie umialam... wkuryzlam sie wzielam narty i poszlam na nogach na gore Zajeli mi to ponad godizne, siostra mnie suzkala, nie wiedziala z ejestem, wypatrzyla mnie maszerujaca pod gore z wyciagu... doszlam i jeden jedyny raz zjechalam z duuuuuzej gory Mialam moze z 10lat Innym razem w zeszłym sezonie byłam świadkiem wypadku... snowbordzistka na predkosci wyskoczyła z zakretu i wpadla w instruktora z kursantem... ladnie poleciala Do akcji wkroczyli nasi trenerzy i intuktorzy (na obozie bylam wtedy) i to bylo niesamowite. Rach ciach,z robili krzyz z nart, pierwsza pomoc, zanim przyjechal ratownik i w ogole... nie odzyskala laska przytomnosci i jak przyjechali toprowcy to stwierdizli uraz szyjnego wstepnie, helikoper ja zabral. Brrrrr Z niecierpliwoscia zcekam na wyplate i kupuje kask
__________________
|
2009-01-13, 19:07 | #3 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-10
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 3 330
|
Dot.: Potyczki na stoku
Jeżdżę zawsze w kasku odkąd we Włoszech z wyciągu zobaczyłam jak gość poślizgnął się na lodzie przy brzegu trasy i wyrżnął czołowo w drzewo. Leżał potem jak szmaciany pajacyk.Nieprzytomnego zabrał do szpitala helikopter.
A trasa byłą szeroka, świetnie utrzymana, nikt blisko niego nie jechał. Ot stracił na moment kontrolę nad nartami na lodzie i wypadł z trasy. Może się to każdemu zdarzyć. W tym roku gość opowiedział mi upadku po którym leciał jakieś 600 metrów nie mogąc się zatrzymać. Na szczęście był w kasku. Dzięki temu żyje i ma twarz zamiast krwawej miazgi. Sama w ubiegłym roku we Włoszech wjechałam w muldę (ściślej mówiąc w jej brzeg-bo na muldy celowo najeżdża się by na nich hamować i skręcać), w której był kamień. Było po wielkiej śnieżycy, nie zdążyli rano zratrakować wszystkiego. Narta wbiła mi się na wprost czubkiem w coś twardego i wpadła w rezonans. Wyleciałam w powietrze jak z procy a po upadku zrobiłam taki szpagat,że nie mogłam uwierzyć ,że tak potrafię.Ścięgna w pachwinie bolały mnie tydzień. Od tamtego czasu dbam o to,żeby jeździć po rozgrzewce i porozciągać się przed sezonem. Zawsze jeżdżę w goglach od czasu jak tuż przed oczami przeleciał mi czyjś rzucony w panice kijek.Skierowany ostrą stroną w kierunku mojej źrenicy. Na szczęście miałam wtedy gogole na twarzy bo mogłabym stracić prawe oko. Praktycznie co sezon mam jakąś sytuację, która utwierdza mnie w przekonaniu,że bez gogoli i kasku ani rusz.Np. facet który wali mnie poręczą od wyciagu krzesełkowego w głowę, ktoś walący mnie nartami w głowę w kolejce, "amanci" stokowi podrywający na wjechanie w dziewczynę z całym impetem itd. |
2009-01-14, 07:20 | #4 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 295
|
Dot.: Potyczki na stoku
Cytat:
Ale masz przygody!! |
|
2009-01-16, 18:06 | #5 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-09
Lokalizacja: *
Wiadomości: 119
|
Dot.: Potyczki na stoku
Ja z reguły nie jeździłam w kasku , tego dnia jednak w Austrii założyłam go . Sypał gęsty śnieg , a na stoku było pełno muld . Jadąc na desce potknęłam się o jedną z nich , nic groźnego nie zdążyłam jednak się podnieść bo z szaloną prędkością wjechał we mnie inny snowboardzista , który w tych warunkach pogodowych nie zauwazył mnie . Uderzył najpierw z pełną prędkością w mi w głowę ( mimo że miałam kask poczułam to i to mocno ) a dopiero potem w ramieniu . Przturaliśmy się kilkanaście metrów , a gdy się zatrzymaliśmy w pierwszej sekudzie nie wiedziałam który koniec góry to który, a jedyne co czułam to starszy ból w ramieniu . Nie było złamane ale siniak był tak wielki że następnego dnia było sine .
Nie wiem co by było gdybym tamtego dnia nie ubrała kasku , nawet boję się o tym myśleć . Od tamtej pory NIGDY nie weszłam na stok bez niego . Z weselszych historii to kiedyś chciałam wjechać na desce dokładnie równiutko do kolejki , niestety nie wzięłam pod uwagę lodu na dole i jakoś tak się złożyło że zatrzymałam się brzuchem na barierce przez którą z rozpędu i z snowbardem na nogach zrobiłam fikołka xd
__________________
"Lepiej żeby mnie nienawidzili takim jakim jestem , niż kochali kogoś kim nigdy nie będę ! " Kurt Cobain |
2009-01-25, 14:43 | #6 | ||
MUSEarka
Zarejestrowany: 2006-12
Lokalizacja: Rivia
Wiadomości: 10 557
|
Dot.: Potyczki na stoku
Cytat:
Cytat:
wybaczcie, ale - nieźle wogóle ma jakieś zacmienie dzisiaj i przeczytałam "patyczki na stoku" i od razu pomyslałam o takich do uszu i się głowię o co chodzi z patyczkami do uszu na stoku . No dobra, do meritum. W sumie to nie wiem, czy mam jakieś śmieszne. Może tylko to, co przytrafia się wszystkim snowboardzistom - problemy z orczykiem na początku Co mnie totalnie zraziło i jak słyszę o jakimkolwiek wypadzie na stok, bez krzeseł to mi się odechciewa.
__________________
Muse 21.08.2010 Kraków CLMF 28.08.2011 Reading Festival 23.11.2012 Łódź 14.07.2013 Berlin 14.06.2015 Warszawa OWF 21.08.2016 Kraków LMF 22.06.2019 Kraków |
||
2009-01-26, 20:03 | #7 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: Bydgoszcz
Wiadomości: 55
|
Dot.: Potyczki na stoku
jak jeszcze niezbyt mowilam po angielsku byłam w Szwajcarii i koniecznie musialam wiedziec ktora godzina a nie mialam zegarka i zapytalam dokładnie kogoś nastepująco:
- sory, eee, tajm tajm? a on na to: - wpół do szósta (po polsku!) - skad pan wiedzial ze jestem z Polski? - firma Campus - polska firma narciarska (mialam tej firmy kurtke) kiedys wybraliśmy sie ze znajomymi do Korbielowa - polecam. Moja koleżanka nie umiala jezdzic i wziela sobie pare lekcji i potem jezdzilysmy razem. po boku stoku byl niewielki rów - może z pół metra i oczywiście Malwina w niego wpadła. Wyjsc nie mogla wiec odpielam swoje narty potem jej, i pomoglam jej wyjsc. Zakladam narty spowrotem ale za to moja kolazanka ni w ząb nie moze sobie z nimi poradzic (przeszkadzalo jej nachylenie stoku ;p) wiec zeszla 2 metry nizej i dalej nic. wiec odpielam tez narty, wiazania zrobilam tak jakby mój but był w nich (czyli żeby nie hamowaly) i złączyłam je. usciadlysmy każda na swoich nartach tyłkiem w miejsce wiązań i tak dotarłyśmy do końca stoku (gdzies z 700metrow). Ludzie sie na nas patrzeli jak na wariatki a pracownicy wyciagu wręcz umierali ze smiechu... oczywiscie w polowie drogi Malwina zgubila 1 narte (czyt. odjechala jej na dół pozbawiona hamulców) i zjechala do końca na 1 numer 3. kiedys jechalam wraz ze znajomymi ze stoku (własnie w Korbielowie) i byla gesta mgla. moja kuzynka o 2 lata starsza jachala obok mnie takim sposobem: ja i obok zaraz kuzynka ( ) ) ( ( ) ) ( i w koncu zderzylysmy sie w tym momencie: )( razem "na kucka" i "na kreche" zjechalysmy z 500 metrow krzyczac w niebogłosy i trzymajac sie mocno kazda swojej towarzyszki. nie moglysmy skrecic ani zadnego manewru wykonac. w koncu przeszlysmy na kokolejny etap: turlanie sie ze stoku (narty wczesniej nam sie odpiely) i tak razem sie sturlalysmy ze 100m krzyczac i smiejac sie na zmiane... w koncu wpadlusmy na mulde ze swieżego śniegu która sie nad nami ulitowala i nas zatrzymala... nizła afera - atrakcja stoku przez caly tydzien. 3 dni potem jak stalysmy w kolejce na wyciag slyszymy jak jeden facet mowi do swojego kolegi: -patrz to te co tak szalały na Halli Miziowej... a my moglysmy sie tylko smiac ) |
2009-01-27, 11:57 | #8 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-08
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 4 883
|
Dot.: Potyczki na stoku
śmieszne macie te historie
osobiście najwięcej śmiesznych gleb miałam na desce. potrafiłam jechać jechać i nagle ni z tego ni z owego zaliczyć glebe taką, że aż gwiazdki widziałam. od czasu kiedy pierwszego dnia jazdy na nartach wywaliłam się tak, że aż narty się wypieły i nabiłam sobie na kolanie siniaka, który przez 2 tyg. zmieniał kolor, jeżdżę w ochraniaczach kiedyś schodząc z krzesełkowego wyciągu (snowboard w ręku) dostałam krzesełkiem w głowe na szczęście na tyle lekko, że nic się nie stło, na nieszczeście na tyle mocno, że zabolało. |
2009-01-28, 22:23 | #9 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-09
Lokalizacja: *
Wiadomości: 119
|
Dot.: Potyczki na stoku
A tak apropo wyciągu to kiedyś jadąc krzesełkowym (wsiadłam na niego mając wpiętą tylko jedną nogę w wiązania snowboardowe ) postanowiłam nie marnować czasu i przypiąć sobie drugą nogę .
Zapięłam , dojechałam do szczytu góry , nadchodzi pora wysiadania wiec chce podnieść tą no "barierke" która zabezpiecza przez wypadnięciem z krzesełka i ku mojemu zdumieniu nie moge ! Patrze w dół i co widze ? Zapinając wiązanie jednocześnie przypiełam się do podpórki na nogi ! Zaczynam się szamotać próbując to odpiąć , szarpie i z zdenerwowania nie moge ruszyć tego głupiego wiązania . Facet co pilnuje wyciągu coś do mnie wrzeszczy po słowacku ,puka się w czoło i na migi pokazuje że mam wysiadać . No ale jak ?! Zaczynam z moim krzesełkiem robić już pętle i wracać na dół , lecz w tym momencie ktoś zatrzymał wyciąg . Podbiegło do mnie pełno jakiś dziwnie wkurzonych słowaków , odpięłam się wreszcie a oni bardzo zirytowali pomogli mi skoczyć ( no tak z metr to był) na stok . Było mi bardzo bardzo głupio
__________________
"Lepiej żeby mnie nienawidzili takim jakim jestem , niż kochali kogoś kim nigdy nie będę ! " Kurt Cobain |
2009-01-29, 12:30 | #10 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2008-08
Wiadomości: 17
|
Dot.: Potyczki na stoku
hej babuszki !
JA w tym roku pierwszy raz na stoku co prawda na desce ale na jednym stoku z narciarzami i narciarkami NIE WYOBRAZAM SOBIE JEŹDZIĆ BEZ KASKU , jeździłam tydzień - fakt że się uczyłam- ale miałąm tyle przypadkowych (samodzielnych :P ) uderzeń głową w zieme, że chyba bym się nie podniosła, gsybym byłą bez kasku. Inna sprawa, że kilkakrotnie wjechał we mnie narciarz, bo nie wiedzieć czemu - przynajmniej takie mam wrażenei po pierwszym wyjeździe- że narciaże nie zdają sobie sprawy, że deskarze nie mogą jechać tak po prostu prosto przed sebie , bo jest to fizycznie nei możliwe, musimy robić S czyl izmieniać krawądki, co sprawia ze jesteśmy troche szersi niż tylko szerokość deski. Ale wracając do wypadków, to chyba były najgorsze upadki, takie po których człowiek zbiera sie do wstania 10 min i jeszcze tak na prawde nie wie czy jest ok. dziewczyny kask koniecznie ! gogle tez polecam! Moje najśmeszniejsze sytuacje, to te w których nie wiedziałam jak zsiąśćz krzesełkowego i po prostu staczałąm sie na ziemie i kulałąm jak najdalej od maszyn :P pozdrawiam |
2009-02-15, 10:36 | #11 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-06
Lokalizacja: Man
Wiadomości: 3 053
|
Dot.: Potyczki na stoku
oliwiaa to tak jak ja
pierwszy raz w życiu na nartach, wyciąg krzesełkowy. Jadę z TŻ. Mówi jak powiem teraz, to stawiasz narty i zjezdzamy w dół. Coś mi się w mózgu zawiesiło i nie zdążyłam. Wyciąg zaczął zawracać, więc ja bach skoczyłam pod krzesełka i leżę na glebie. Nogi wygięte we wszystkie strony świata. Zatrzymali wyciąg. Czesi pomogli mi wstać. Przełożyc nogi, i jakimś cudem dojechałam te kilka metrów do TŻ. Śmiałam się z siebie w niebogłosy. Ale mina TŻ - bezcenna.
__________________
Everything in life is temporary. So if things are going good, enjoy it because it won't last forever. And if things are going bad, don't worry... It can't last forever either... |
2010-11-23, 11:19 | #12 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2008-11
Lokalizacja: Na końcu świata
Wiadomości: 1 530
|
Dot.: Potyczki na stoku
mój pierwszy raz był bardzo trudny, panicznie bałam się zjechać nawet z maleńkiej zielonej trasy, lądowałam w każdej zaspie i krzakach potem z dłuższej zielonej trasy, gdy jechałam i miałam jeszcze małe problemy z hamowaniem wjechałam w w słupki z czerwonym sznurkiem pod koniec dnia już śmigałam bez wywracania się i potrafiłam hamować
Następnego dnia wybrałam si e z TZ już wyciągiem na górną trasę, by zjechać z niebieskiej trasy, najpierw odpięła mi się narta na orczyku w połowie drogi, przy czerwonej trasie, bo zahaczyłam o coś. No i miałam taki wybór iść miedzy drzewami w zaspach lub zjechać po czerwonej trasie. TZ był ze mną, a ja postanowiłam zejść z nartami na ramieniu bo było dość stromo jak dla mnie wtedy ale w połowie zapięłam narty i zjechałam. Następnym razem gdy już na górna stacje dotarłam, gdy spojrzałam na piękne widoki, ale bardzo wąski szlak i to jak jest stromo. Ja mam lek wysokości i obrazu wyobraziłam sobie ze wypadnę po za trasę, z tamtego miejsca rozwidlały się szlaki niebieskie i czerwone i czarne , lży mi w oczach stanęły i byłam zła na mojego TZ ze nie powiedział mi ze tam jest tak stromo, powiedziałam ze nigdzie się nie ruszam - potrzebowałam chwilki, TZ powiedział ze jak nie chce zjechać to zadzwoni po skuter a ja na to : "o nie, nie zrobisz mi takiej siary, jak nie zjadę to zejdę!" Ściągnęłam narty, zeszłam z 15 metrów a dalej już postanowiłam ubrać narty i zjechalam. Raz dojrzałam nowa niebieska długa trasę na mapie, pojechałam wyciągiem na gore, do trasy trzeba było dojechać zielona, okazało się ze to jakieś 1,5 km trasy prostej bez żadnej górki, musiałam przejść z nartami na ramieniu cala trasę by dojechać do innej trasy. ( była inna opcja- pojechać na szczyt i zjechać z bardzo szybkich tras czarnych lub czerwonych) z tamtej stacji z której mogłam zjechać już ta niebieska była tez czarna trasa kiedy przejeżdżałam obok bałam się patrzeć, to było dosłownie 90 stopni, narciarze i deskarze ginęli we mgle. To był pierwszy wypad mój i TZ i pierwszy chyba dzień. Moj TZ pod namowa swojego 5 letniego siostrzeńca pojechał z nim jakaś mała trasa przez lasek. Mały prowadził , tak go wyprowadził ze wylądował na drzewie bo nie zmieścił si e swoimi długimi nartami. |
Nowe wątki na forum Sporty letnie, zimowe i wydarzenia sportowe |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 02:13.