Michaelowa Nibylandia L - Heaven is here!

[groszek75]

Napisane przez Justyna33333

Ja ostatnio staram się ograniczać mięso ale tylko ze względów zdrowotnych.

Ja po prostu jestem mięsożerczynią i inaczej nie umiałabym. Ale właśnie męczy mnie jak np. moja szwagierka mówi, że jesteśmy okropni bo jemy mięso

to trza jej powiedziec tak :

buuuuuuuuuuu, to zaraz ciebie zjemy

[Anisia25]

Napisane przez groszek75

ale oni inaczej traktowali zwierzaki, no mi dziadkowie w sumie od strony mamy i dziadek ten drugi

a moja mama z takiej rodziny, ale nigdy tego nie jadla, znaczy krolikow i nie kazdy tak ma, bo niektorym rosnie w gardle

znam pania, co rodzice hodowali nutrie chyba i ona nigdy tego nie zjadla a jest w wieku mojej mamy


a wrazliwosc jest rozna, ale ustawy moglyby byc takie same we wszytskich krajach i nie mowie tu tylko o tym chowie przemyslowym, ale okrucienstwie wobec psow np. i malymi karami za to

w koncu po to w unii jestesmy, zebysmy byli bardziej cywilizowani

ja w życiu nie przęłknę dziczyzny... i jak mieso o ksztalcie zwierzecia stoi na stole to tez nie, w porcjach OK, ale jak widze całe to jakoś tak mi glupio skubnac go widelcem

[groszek75]

moja sis tak sie boi kur, masakra, kiedys sie zamknela w kiblu drewnianym, bo kogut ja gonil i nie szlo jej znaleźć

[Anisia25]

Napisane przez Pisarka

Aniśka, wredoto!

Mnie często gęsto gonił biały kogut, ledwo mnie zobaczył Nie, żebym mu coś złego zrobiła, bo ja grzecznym dzieckiem byłam, ale miał już taki mord w oczach od urodzenia Zawsze dziadek musiał mnie od niego ratować... Do czasu, aż odszedł na Zielone Pastwiska

ooo takiego koguta wrednego babcia też miała, ale ja zawsze od niego szerokim lukiem..
najbardziej mnie wnerwialo jak usiadlam na trawie i nie zauwazylam kurzych gowienek

[Bafi@Home]

Napisane przez Justyna33333

Ja ostatnio staram się ograniczać mięso ale tylko ze względów zdrowotnych.

Ja po prostu jestem mięsożerczynią i inaczej nie umiałabym. Ale właśnie męczy mnie jak np. moja szwagierka mówi, że jesteśmy okropni bo jemy mięso

Człowiek jest wszystkożerną istotą, tak go natura zbudowała, mięso jest jednym ze składników pokarmowych.

Czym różni się człowiek od roślinożercy ano prostą rzeczą powszechnie zwaną wyrostkiem robaczkowym, u roślinożerców jest on conajmniej 3x dłuższy i spełnia role magazynu - podczas gdy u ludzi prawie, żadnej roli nie spełnia. (byłam uważna na biologii -> w końcu ja na maturze zdawałam)

[Pisarka]

Napisane przez Anisia25

ale co zrobic, spertalać trzeba było jak ktoś gonił

Dokładnie

Ale się miało wtedy kondychę, nie, Aniu?

[Justyna33333]

Napisane przez Bafi@Home

Ode mnie zlego wzorku nie uswiadczysz bo u mnie wszyscy w domku miesozercy. Ja uwielbiam miecho, moja cora i moj malz tez. Ile dam rade kupic dobrego miesiwka tyle dam a jak nie dam to trudno, zreszta ja urozmaicone posilki mam, bo sa ryby, jest i miesiwko (najczesciej indyk badz kurak) wolowina od wielkiego dzwonu. Kiedys kupowalam cielecine ze sprawdzonej hodowli.

Cielęcina

Moja babunia miała taką zaprzyjaźnioną panią ze wsi i ona raz w tygodniu przychodziła do babci o 5 rano i sprzedawała jej mięso bo oni hodowali właśnie
Tak mnie to denerwowało, że nie mogę spać bo ta przychodzi (a ja mnóstwo czasu u babci spędzałam, każdy wolny czas) i potem babcia robiła najlepszą cielęcinkę na świecie. Teraz wiele wiele bym oddała za taką pobudki o 5 rano

[groszek75]

Napisane przez Anisia25

ja w życiu nie przęłknę dziczyzny... i jak mieso o ksztalcie zwierzecia stoi na stole to tez nie, w porcjach OK, ale jak widze całe to jakoś tak mi glupio skubnac go widelcem

tez to mam

ale tez i ostatnio kaczki bym nie ruszyla

no i ryby biedne, bo zdrowe i nieraz sledzik albo ( zapomnialam jaka rybe jemy )

[Justyna33333]

Napisane przez groszek75

ale oni inaczej traktowali zwierzaki, no mi dziadkowie w sumie od strony mamy i dziadek ten drugi

a moja mama z takiej rodziny, ale nigdy tego nie jadla, znaczy krolikow i nie kazdy tak ma, bo niektorym rosnie w gardle

znam pania, co rodzice hodowali nutrie chyba i ona nigdy tego nie zjadla a jest w wieku mojej mamy


a wrazliwosc jest rozna, ale ustawy moglyby byc takie same we wszytskich krajach i nie mowie tu tylko o tym chowie przemyslowym, ale okrucienstwie wobec psow np. i malymi karami za to

w koncu po to w unii jestesmy, zebysmy byli bardziej cywilizowani

20 lat temu jak przeprowadziliśmy się z Bielska na wieś do cioci to ona właśnie hodowała króliki ale ich nie pamiętam bo się ich bałam, taka tak była wtedy dziecko z miasta

[Anisia25]

Napisane przez Justyna33333

Rany, przypomniałaś mi coś

Jak byłam w podstawówce i wracałam ze szkoły to po drodze musiałam minąć dom koło którego biegały indyki

I ja się ich strasznie bałam, miałam wtedy czerwoną kurtkę i one za mną biegły Potem musiała po mnie ciocia (siostra babci) z którą mieszkaliśmy przychodzić

no wlasnie cos sobie przypominam, ze ponoc indyki draznil czerwony kolor...

ja w oborze kiedys chcialam zrobic bykowi przysluge.. wtedy to na serio Aniol Stroz mnie uratowal
mianowicie grzebie widlami gnoj ktory mial miedzy kopytami i grzebie, a on jadl... i w pewnym momencie jak mi nie kopnie tych wideł, polecialy na druga strone i dupły o sciane..
gdybym tak byla na linii tych widel to albo bym oberwala w glowe z kopyta albo by mnie tam rzucił

z czasem zrozumialam jakie mialam szczescie, a ja jeszcze swiergoląc polecialam do dziadka i opowiedzialam mu jaki byk był cham bo mi kopnal widly na druga sciane

mialam wtedy jakies 9 lat

[groszek75]

a cieleciny tez nie rusze, w ogole staram sie wolowiny nie jesc

[Anisia25]

Napisane przez groszek75

moja sis tak sie boi kur, masakra, kiedys sie zamknela w kiblu drewnianym, bo kogut ja gonil i nie szlo jej znaleźć

ja sie jej nie dziwie, jak zdupczalam przed ta gesia to nogami przebieralam jak wsciekla
jeszcze sie obejrzalam za nia, a ona tak ta szyje dluga wyciagnela i tym dziobem kłapała na mnie

[Bafi@Home]

Napisane przez Pisarka

Aniśka, wredoto!

Mnie często gęsto gonił biały kogut, ledwo mnie zobaczył Nie, żebym mu coś złego zrobiła, bo ja grzecznym dzieckiem byłam, ale miał już taki mord w oczach od urodzenia Zawsze dziadek musiał mnie od niego ratować... Do czasu, aż odszedł na Zielone Pastwiska

Pisarko, mnie taki kogut zaatakował (tyż biały). Miałam jakieś 5 lat i latałam w samych gatkach, ciupas na mnie tak skoczył że podrapał mi cały brzuch. Dziadek o mało na zawał nie zszedł, kogut dostał solidnego kopa od niego -> musiał mnie ratować przed wydrapaniem bądź wydziobaniem oczu . A potem uczynił dziadek swą powinność czyt. uciął łeb gadowi.

[Pisarka]

Napisane przez Anisia25

ooo takiego koguta wrednego babcia też miała, ale ja zawsze od niego szerokim lukiem..
najbardziej mnie wnerwialo jak usiadlam na trawie i nie zauwazylam kurzych gowienek

Przypomniała mi się jeszcze jedna akcja, jak urządzałyśmy sobie z kuzynkami skoki w siano w stodole. Wychodziłyśmy sobie po stromej drabinie na samą górę, ułożoną na li jedynie kilkunastu deskach, z których to nurkowałyśmy w sianie. Nie było szans się poobijać, siana był aż nadmiar, więc spokojnie można było rozkoszować się pędem i wiatrem we włosach Pewnego razu kuzynka tak nieszczęśliwie wpadła w taką rozpadlinę, że wylądowała na samym dole tego "basenu z sianem". Nic się jej nie stało, ale wyciągałyśmy ją chyba z godzinę, bo to strasznie głęboko jednak było

[Justyna33333]

Kaczki tak dawno nie jadłam Dziadziu z babcią robili pyszną faszerowaną

[Bafi@Home]

Napisane przez Anisia25

ja sie jej nie dziwie, jak zdupczalam przed ta gesia to nogami przebieralam jak wsciekla
jeszcze sie obejrzalam za nia, a ona tak ta szyje dluga wyciagnela i tym dziobem kłapała na mnie

Ja zazwyczaj mniej szczęścia miałam, bo zostałam przez tę gęś poszczypana, dokładnie po udzie, piękne sińce miałam, a darłam gębę tak, że mnie w całej wsi słyszeli - hyhyhy - omijałam szerokim łukiem albo spertalałam gdzie pieprz rośnie.

[Anisia25]

Napisane przez Pisarka

Dokładnie

Ale się miało wtedy kondychę, nie, Aniu?

o tak!

po wakacjach to zawsze wracalam szczesliwa do miasta, opalona, pocieta przez komary i z niesmakiem, ze wakacje u babci dopiero za rok
aa i jeszcze pamietam, ze ilekroc kocyk na trawe dawalismy, to czerwone mrowki nas w dupki gryzły

[groszek75]

zmieniam temat

wczoraj jak jechalam z kolega do us, to staly tramwaje, co sie okazalo, dzis jak poszlam to to samo bylo, tylko pani mowila, ze wczoraj 40 minut stala, a ja dzis mialam fuksa, bo pojechaly

a wiadomo jak teraz jest z tym sniegeim zawalone wszytsko i kierowcy zamiast szukac jakos miejsca, bo sie nie mieszcza to staja tak, ze tramwaj nie przejedzie

wczoraj to musiala byc policja i laweta, u nas duzo ludzi jezdzi komunikajcja miejska, miasto jest male, to nawet lepiej, i nieraz prosza jak takie sniegi, to lepiej samochod zostaw, to jeszcze to robia, ze zakorkuja tramwaje, no idoci po prostu

[Bafi@Home]

Napisane przez Pisarka

Przypomniała mi się jeszcze jedna akcja, jak urządzałyśmy sobie z kuzynkami skoki w siano w stodole. Wychodziłyśmy sobie po stromej drabinie na samą górę, ułożoną na li jedynie kilkunastu deskach, z których to nurkowałyśmy w sianie. Nie było szans się poobijać, siana był aż nadmiar, więc spokojnie można było rozkoszować się pędem i wiatrem we włosach Pewnego razu kuzynka tak nieszczęśliwie wpadła w taką rozpadlinę, że wylądowała na samym dole tego "basenu z sianem". Nic się jej nie stało, ale wyciągałyśmy ją chyba z godzinę, bo to strasznie głęboko jednak było

My robiłysmy zimnego trupa do siana, właziło się na legary (czy belki) odwraalysmy sie do tylu i fru na siano. Po takiej zabawie w sianie, zwykle widoczne były białka oczu i zęby - hahahahahahaha - a ile sie butów pogubiło

[groszek75]

Napisane przez Justyna33333

Kaczki tak dawno nie jadłam Dziadziu z babcią robili pyszną faszerowaną

moja tez robila


ale za duzo z nimi zcazelam gadac w parku i nie rusze juz, cale szzcescie nie mam okazji

[Justyna33333]

Napisane przez Bafi@Home

My robiłysmy zimnego trupa do siana, właziło się na legary (czy belki) odwraalysmy sie do tylu i fru na siano. Po takiej zabawie w sianie, zwykle widoczne były białka oczu i zęby - hahahahahahaha - a ile sie butów pogubiło

Co do historii z sianem w roli głównej: bawiłam się z kuzynami i kuzynkami z chowanego. I razem z kuzynką schowałyśmy się w sianie. A ja jestem uczulona I dostałam ataku kichania A kuzyn, który nas szukał słyszał tylko kichanie a nie wiedział gdzie jesteśmy

[Anisia25]

Napisane przez Pisarka

Przypomniała mi się jeszcze jedna akcja, jak urządzałyśmy sobie z kuzynkami skoki w siano w stodole. Wychodziłyśmy sobie po stromej drabinie na samą górę, ułożoną na li jedynie kilkunastu deskach, z których to nurkowałyśmy w sianie. Nie było szans się poobijać, siana był aż nadmiar, więc spokojnie można było rozkoszować się pędem i wiatrem we włosach Pewnego razu kuzynka tak nieszczęśliwie wpadła w taką rozpadlinę, że wylądowała na samym dole tego "basenu z sianem". Nic się jej nie stało, ale wyciągałyśmy ją chyba z godzinę, bo to strasznie głęboko jednak było

to my tak samo

dziadek siano albo widlami wrzucal do stodoly, a my z siostra i kuzynkami czy kolezankami skakalysmy z desek na siano robiac "zimnego trupa" czy fikołka
i co jakis czas dziadek konserwowal siano, soląc je taka gruba sola, jak zrobilam fikołka to tak nażarłam się tej soli, ze niesmak pozostał mi do dzisiaj
ubijalysmy siano wlasnym cialem, a potem sie chwalilysmy wszystkim jakie mamy odbite sianko na plecach

[Pisarka]

Napisane przez Anisia25

no wlasnie cos sobie przypominam, ze ponoc indyki draznil czerwony kolor...

ja w oborze kiedys chcialam zrobic bykowi przysluge.. wtedy to na serio Aniol Stroz mnie uratowal
mianowicie grzebie widlami gnoj ktory mial miedzy kopytami i grzebie, a on jadl... i w pewnym momencie jak mi nie kopnie tych wideł, polecialy na druga strone i dupły o sciane..
gdybym tak byla na linii tych widel to albo bym oberwala w glowe z kopyta albo by mnie tam rzucił

z czasem zrozumialam jakie mialam szczescie, a ja jeszcze swiergoląc polecialam do dziadka i opowiedzialam mu jaki byk był cham bo mi kopnal widly na druga sciane

mialam wtedy jakies 9 lat

O ludu, to faktycznie miałaś szczęście! Zresztą, które dziecko wychowane na wsi go nie ma?! Przecież tyle wypadków się mogło zdarzyć, a, odpukać, nie było...

Pamiętam jeszcze motyw [a propos chwalenia się dziadkowi ], jak dziecięciem będąc pięcioletnim, poszłam do niego i zaczęłam mu takie różne rzeczy opowiadać, jak to dziecko. Dziadek, tradycyjnie w takich przypadkach, słuchał jednym uchem, a drugim mu wylatywało.

Dialog właściwy:

Ja: Dziadziu, bo tam w stajni są takie różowe króliczki...
Dziadek: Różowe króliczki, taaak, różowe... <chwila zadumy, połączonej z szeroko zakrojoną refleksją na temat kolorystyki> Różowe?!

Jak się okazało, okocił się królik, którego dziadek uznawał za samca A rodzinka mi do dzisiaj wypomina te "różowe króliczki"

[Anisia25]

Napisane przez Bafi@Home

Ja zazwyczaj mniej szczęścia miałam, bo zostałam przez tę gęś poszczypana, dokładnie po udzie, piękne sińce miałam, a darłam gębę tak, że mnie w całej wsi słyszeli - hyhyhy - omijałam szerokim łukiem albo spertalałam gdzie pieprz rośnie.

coz, wiadomo kto szybciej biegał

---------- Dopisano o 13:19 ---------- Poprzedni post napisano o 13:18 ----------

Napisane przez Justyna33333

Co do historii z sianem w roli głównej: bawiłam się z kuzynami i kuzynkami z chowanego. I razem z kuzynką schowałyśmy się w sianie. A ja jestem uczulona I dostałam ataku kichania A kuzyn, który nas szukał słyszał tylko kichanie a nie wiedział gdzie jesteśmy

buahahahahah

"dziadziuuuu, nie wiem czy to jest wazne, ale siano ci kicha..."

---------- Dopisano o 13:19 ---------- Poprzedni post napisano o 13:19 ----------

Napisane przez groszek75

zmieniam temat

wczoraj jak jechalam z kolega do us, to staly tramwaje, co sie okazalo, dzis jak poszlam to to samo bylo, tylko pani mowila, ze wczoraj 40 minut stala, a ja dzis mialam fuksa, bo pojechaly

a wiadomo jak teraz jest z tym sniegeim zawalone wszytsko i kierowcy zamiast szukac jakos miejsca, bo sie nie mieszcza to staja tak, ze tramwaj nie przejedzie

wczoraj to musiala byc policja i laweta, u nas duzo ludzi jezdzi komunikajcja miejska, miasto jest male, to nawet lepiej, i nieraz prosza jak takie sniegi, to lepiej samochod zostaw, to jeszcze to robia, ze zakorkuja tramwaje, no idoci po prostu

a u nas odwilz...

---------- Dopisano o 13:20 ---------- Poprzedni post napisano o 13:19 ----------

Napisane przez Pisarka

O ludu, to faktycznie miałaś szczęście! Zresztą, które dziecko wychowane na wsi go nie ma?! Przecież tyle wypadków się mogło zdarzyć, a, odpukać, nie było...

Pamiętam jeszcze motyw [a propos chwalenia się dziadkowi ], jak dziecięciem będąc pięcioletnim, poszłam do niego i zaczęłam mu takie różne rzeczy opowiadać, jak to dziecko. Dziadek, tradycyjnie w takich przypadkach, słuchał jednym uchem, a drugim mu wylatywało.

Dialog właściwy:

Ja: Dziadziu, bo tam w stajni są takie różowe króliczki...
Dziadek: Różowe króliczki, taaak, różowe... <chwila zadumy, połączonej z szeroko zakrojoną refleksją na temat kolorystyki> Różowe?!

Jak się okazało, okocił się królik, którego dziadek uznawał za samca A rodzinka mi do dzisiaj wypomina te "różowe króliczki"

buahahahahahah

różowy króliczek a dziadziu, kurde dziecko na Playboya to jesteś jeszcze za mała

[Kasieńka_666]

Tutaj link do aukcji na allegro z której dochód zostanie przeznaczony na wykupienie Mikołaja i Gwiazdki, koników które są przeznaczone na... mięso.


Jedna wizytówka to tylko 5zł.

http://allegro.pl/fundacja-pegasus-p...368104692.html

[girlonthebridge]

laski spadam, życzcie mi siły bo się przyda, buziaki i widzimy się w piątek znaczy ja tu będę :P buziaki (może już w czwartek wieczorem zawitam jak dam rady) wesołych jakbyśmy jednak się miały nie zobaczyć

[Anisia25]

Napisane przez girlonthebridge

laski spadam, życzcie mi siły bo się przyda, buziaki i widzimy się w piątek znaczy ja tu będę :P buziaki (może już w czwartek wieczorem zawitam jak dam rady) wesołych jakbyśmy jednak się miały nie zobaczyć

powodzenia Lu

trzymam kciuki za pomyślny czas i zycze duzo siły

[Kasieńka_666]

Trzymaj się Lu



Ja się ubieram i do sklepu bo padam z głodu
A w domu zbytnio nic nie ma

[Justyna33333]

Lu


idę robić pierniki

[Bafi@Home]

Napisane przez Anisia25

coz, wiadomo kto szybciej biegał

no niestety ja w biegach zawsze przy Ance wymiekalam, małe to to kurna było ale takie zwinne - ja nawet widze roznice miedzy Klaudia a Piterkiem, ten to zadyla tak, ze normalnie turbo niepotrzebne - a moja taka ponętna anemiczka