Czy mam prawo uśpić psa?

[laisla]

Napisane przez malutka4590

właśnie wróciłam od weta i powiedział że na to leków żadnych nie ma ale mam spróbować jakoś go ciepło ubrać i moge spróbować dać mu coś na uspokojenie żeby miał spokojny oddech żeby nie wdychał tego mroźnego powietrza "dziko" wtedy powinno być lepiej ale gwarancji nie daje. Więc jest jakaś nadzieja już mu butki kupiłam i rozejrzę się za jakimś sweterkiem czy kurteczką

O, to widać, że sprawa jednak nie jest beznadziejna..Oby te wszystkie działania przyniosły pozytywny efekt daj znać jak Max się czuje, czy jest choć troszkę lepiej oraz czy ciągle musisz tak często biegać z nim na ten mróz.

[malutka4590]

Przykro mi z powodu pieska Niektórzy nie mają serca jak pozwalają zwierzętom się męczyć..
a jeśli chodzi o tabletki na uspokojenie dla mojego pieska to chodzi o takie zwykłe ziołowe tabletki bo takie mu nie zaszkodzą... Jak na razie jest temperatura na plusie więc max nie ma ataków ale czasem widze jak mu kręgosłup odzywa :/ czasem sie tak dziwnie kurczy ale to może na zmiane pogody? :/ ludzie też tak czasem mają...

[pixxa]

Najlepiej zapytać jeszcze drugiego weterynarza, aby potwierdził że pies może jeszcze żyć i nie cierpi. Z lekarzami to różnie bywa

[kat123]

Napisane przez malutka4590

Witam, chciałabym zapytać kto decyduje o uśpieniu psa? Pytam o to z tego względu że mam psa który ma 13 lat i w lutym wykryto u niego wadę serca (powiększony mięsień sercowy i jakby tego było mało to ma dyskopatie i ogólne problemy z kręgosłupem) bierze na to tabletki cały czas ale czasem miewał ataki a teraz kiedy na dworze temperatura schodzi poniżej -5 to on ma ataki związane ze zmianą temperaturą, pytałam o to weterynarza i powiedział mi że na to on nic nie poradzi i że mam sie tym nie przejmować :/ ale kurde jak mam się tym nie przejmować jak ja z nim na dwór nie moge normalnie iść bo prawie za każdym razem ma atak :/ kiedyś chciałam go uśpić jak miał uraz kręgosłupa który ciężko było wyleczyć a pies sie niesamowicie męczył to mi weterynarz powiedział ze mi bardziej zależy na śmierci mojego psa niż komukolwiek innemu, to mnie dobiło... oni nie widzą jak mój pies się męczy. Jak mam wyjść z nim na dwór to mam mega stres bo boje sie kolejnego ataku, gonie go na dworze a on sie nie może dobrze załatwić. Co gorsza dostaje tabletki na odwodnienie po których musze z nim chodzić na dwór co 2-3 godziny :/ nawet w nocy, a jak mu nie daje tych tabletek to strasznie kaszle, spać przy tym też nie idzie... I on się męczy i ja... Czy mam prawo go uśpić jak on jest taki chory?? U weterynarza nie chcą o tym słyszeć. Gdyby nie te jego ataki na dworze to też bym o tym nie myślała... Ale nie mogę patrzeć jak on się męczy, jak cierpi przy każdym ataku ;( nie wiem już co robić. Nie chce za każdym razem bać się iść z nim na dwór...

piszesz tak jakby zależało Ci na tym by go uśpić, bo jest DLA CIEBIE CIĘŻAREM, a nie bo cierpi

ja tam sobie nie wyobrażam, bym mogła uśpić mojego psa... I jeszcze o to prosić weterynarza. Gdyby weterynarz to proponował to co innego, ale samemu chcieć uśpić zwierze? Dziwi mnie Twoje podejście. Zamiast walczyć o jego życie i dobro to chcesz go zabić, gdy nie jest to konieczne... Co z Ciebie za właścicielka? Matkę też wywieziesz do Holandii i poddasz eutanazji jeśli zachoruje na jakąś nieuleczalną chorobę i będziesz musiała jej zmieniać pieluchy?

[karolynka90]

Napisane przez kat123

piszesz tak jakby zależało Ci na tym by go uśpić, bo jest DLA CIEBIE CIĘŻAREM, a nie bo cierpi

ja tam sobie nie wyobrażam, bym mogła uśpić mojego psa... I jeszcze o to prosić weterynarza. Gdyby weterynarz to proponował to co innego, ale samemu chcieć uśpić zwierze? Dziwi mnie Twoje podejście. Zamiast walczyć o jego życie i dobro to chcesz go zabić, gdy nie jest to konieczne... Co z Ciebie za właścicielka? Matkę też wywieziesz do Holandii i poddasz eutanazji jeśli zachoruje na jakąś nieuleczalną chorobę i będziesz musiała jej zmieniać pieluchy?

Taaaak? A gdybyś codziennie patrzyła jak Twój pies cierpi, jak się męczy, jak patrzy na Ciebie w sposób jakby prosił Cię o skrócenie mu cierpienia?
No wybacz, ale ja nie mogłabym na to patrzeć. Jasne, starałabym się jakoś mu ulżyć, pomóc, ale gdyby nie było możliwości by mu pomóc lub choćby sprawić żeby nie cierpiał, to po prostu z ciężkim sercem i pewnie niejedną wylaną łzą uśpiłabym go.

[kat123]

Napisane przez karolynka90

Taaaak? A gdybyś codziennie patrzyła jak Twój pies cierpi, jak się męczy, jak patrzy na Ciebie w sposób jakby prosił Cię o skrócenie mu cierpienia?
No wybacz, ale ja nie mogłabym na to patrzeć. Jasne, starałabym się jakoś mu ulżyć, pomóc, ale gdyby nie było możliwości by mu pomóc lub choćby sprawić żeby nie cierpiał, to po prostu z ciężkim sercem i pewnie niejedną wylaną łzą uśpiłabym go.

okay, ale jak pies może żyć to należy mu to przedłużać a nie go zabijać. Nie mówię by w ogóle nie usypiać zwierząt, ale jak dla mnie póki chodzi, je, pije i nie robi pod siebie to nie powinno się usypiać psa czy kota, bo to oszczędzanie sobie kłopotu, a nie kierowanie się dobrem zwierzęcia.

[karolynka90]

Napisane przez kat123

okay, ale jak pies może żyć to należy mu to przedłużać a nie go zabijać. Nie mówię by w ogóle nie usypiać zwierząt, ale jak dla mnie póki chodzi, je, pije i nie robi pod siebie to nie powinno się usypiać psa czy kota, bo to oszczędzanie sobie kłopotu, a nie kierowanie się dobrem zwierzęcia.

Przeczytałaś wszystkie posty malutkiej?
Napisała, że Jej piesek ma ataki, cierpi. Że ona traktuje go jak członka rodziny, ale nie może patrzeć jak cierpi.

Dopóki bliska Ci osoba (mama, facet) będzie chodziła, jadła i wydalała się, ale będzie niesamowicie cierpieć, a Ty nie będziesz mogła nic zrobić, dalej będziesz miec takie zdanie?

[kat123]

Napisane przez karolynka90

Przeczytałaś wszystkie posty malutkiej?
Napisała, że Jej piesek ma ataki, cierpi. Że ona traktuje go jak członka rodziny, ale nie może patrzeć jak cierpi.

Dopóki bliska Ci osoba (mama, facet) będzie chodziła, jadła i wydalała się, ale będzie niesamowicie cierpieć, a Ty nie będziesz mogła nic zrobić, dalej będziesz miec takie zdanie?

Przeczytałam, ale moja wypowiedź odnosiła się głównie do pierwszego posta, którego zresztą zacytowałam. Napisałam jak zabrzmiał w moim odczuciu. Dobrze, że się rozmyśliła z usypiania, bo pies mając ataki głównie na zewnątrz może żyć, nie trzeba go zabijać, bo na mrozie dostaje ataku

Niestety są na świecie idioci weterynarze i idioci właściciele, którzy usypiają zwierze, które np. straciło nogę, albo ma padaczkę. Jak dla mnie uśpienie to ostateczność, zwierze musi naprawdę utracić wolę życia, mieć złośliwy nowotwór albo inną nieuleczalną chorobę, która w niedługim czasie zabiłaby psa. Zabijać zwierzę, które ma ataki, ale też 2 lata życia przed sobą? Nigdy w życiu bym nawet o tym nie pomyślała.

A wracając do wzmianki o rodzinie -sugerujesz, by poddać eutanazji takiego człowieka? Bo nie rozumiem tego tekstu Takim osobom trzeba podnosić komfort życia i pomagać, a nie usypiać

[karolynka90]

Odniosłam, się do tematu rodziny, bo Ty pierwsza wspomniałaś o mamie.

Napisane przez kat123

A wracając do wzmianki o rodzinie -sugerujesz, by poddać eutanazji takiego człowieka? Bo nie rozumiem tego tekstu Takim osobom trzeba podnosić komfort życia i pomagać, a nie usypiać

Napisane przez kat123

Matkę też wywieziesz do Holandii i poddasz eutanazji jeśli zachoruje na jakąś nieuleczalną chorobę i będziesz musiała jej zmieniać pieluchy?

Tylko wiesz, człowiek, jeśli bardzo cierpi, może coś zrobić aby to cierpienie przerwać (chodzi mi tu o ostateczność - samobójstwo), a pies? Będzie cierpiał po cichu, zdany na łaskę czy niełaskę swojego właściciela i weterynarza.

[kat123]

Napisane przez karolynka90

Odniosłam, się do tematu rodziny, bo Ty pierwsza wspomniałaś o mamie.


Tylko wiesz, człowiek, jeśli bardzo cierpi, może coś zrobić aby to cierpienie przerwać (chodzi mi tu o ostateczność - samobójstwo), a pies? Będzie cierpiał po cichu, zdany na łaskę czy niełaskę swojego właściciela i weterynarza.

No to zrozumiałam, tylko nie łapię sensu jaki chciałaś mi przekazać -o to mi chodzi, poczułam się tak, jakbyś mi sugerowała, że powinnam chorą na raka dajmy na to ciotkę uśpić, a chyba nie o to Ci chodziło? :P

Ok, tylko dziwne, że jakoś nie widać chorych na raka, białaczkę i inne świństwa popełniających samobójstwa. Prawda jest taka, że nikt przy zdrowych zmysłach nie chce umierać, a każdy ma wolę walki. I sądzę, że psy, koty i wszystkie stworzenia mające uczucia tę wolę posiadają. Takie jest prawo przyrody. Takie mam zdanie.

[karolynka90]

Napisane przez kat123

No to zrozumiałam, tylko nie łapię sensu jaki chciałaś mi przekazać -o to mi chodzi, poczułam się tak, jakbyś mi sugerowała, że powinnam chorą na raka dajmy na to ciotkę uśpić, a chyba nie o to Ci chodziło? :P

Jasne, że nie o to. Przecież napisałam o co mi chodziło.

Ok, tylko dziwne, że jakoś nie widać chorych na raka, białaczkę i inne świństwa popełniających samobójstwa. Prawda jest taka, że nikt przy zdrowych zmysłach nie chce umierać, a każdy ma wolę walki. I sądzę, że psy, koty i wszystkie stworzenia mające uczucia tę wolę posiadają. Takie jest prawo przyrody. Takie mam zdanie.

A moim zdaniem bardzo łatwo jest stracić "zdrowe myślenie" kiedy się cierpi - dzień i noc, 24 godziny na dobę.

Ale zakończmy może offtop.

[marcjannak]

A ja mimo wszystko nie rozumiem, co to są za ataki, które męczą psa Autorki, kiedy wyjdzie na mróz? Ataki padaczki? Skurcze mięśni? Ataki duszności?????

[laisla]

Napisane przez kat123

Ok, tylko dziwne, że jakoś nie widać chorych na raka, białaczkę i inne świństwa popełniających samobójstwa. Prawda jest taka, że nikt przy zdrowych zmysłach nie chce umierać, a każdy ma wolę walki. I sądzę, że psy, koty i wszystkie stworzenia mające uczucia tę wolę posiadają. Takie jest prawo przyrody. Takie mam zdanie.

Może nie widać tych wszystkich nieuleczalnie chorych, popełniających samobójstwo bo w chwili, gdy byliby na to gotowi (tzn zrozumieli, że i tak przed nimi tylko cierpienie) to już nie są w stanie tego zrobić To bardzo trudny temat a wypowiadać się moglibysmy faktycznie rzeczowo gdybysmy przeżyli taką sytuację sami na własnej skórze.
Jednak moim zdaniem w pierwszym swoim poście uraziłaś autorkę bo dziewczyna jednak robi wszystko aby pomóc swojemu zwierzakowi, a Ty potraktowałaś ją niemal jak morderczynię nie ma lekko w długotrwałej chorobie psa i należy jej się nasze wsparcie a nie takie strzały między oczy

[hanusia505]

Zgadzam sie z kati123.
Z wypowiedzi autorki watku, mozna zrozumiec, ze pies ma ataki i to ona sobie z nimi nie radzi, poza tym gdy nie poda tabletek, to pies kaszle a ona nie moze spac, po takich slowach stwierdzenia, ze jest on czlonkiem rodziny itd sa dla mnie nieszczere...
Skoro weterynarz nie wspomnial o eutanazjii to cos to oznacza!
Autorka chyba ma ochote szukac kolejnych lekarzy dopoki nie znajdzie takiego ktore zgodzi sie na eutanazje i bedzie "po problemie".
Pies nie jest umierajacy, jak mozna wiec podejmowac decyzje za niego? No bo chyba nie powiedzial ludzkim glosem, ze woli odejsc, niz cierpiec przez kolejne 2 lata a moze nawet wiecej.

[Futbolowa]

Napisane przez kat123

okay, ale jak pies może żyć to należy mu to przedłużać a nie go zabijać. Nie mówię by w ogóle nie usypiać zwierząt, ale jak dla mnie póki chodzi, je, pije i nie robi pod siebie to nie powinno się usypiać psa czy kota, bo to oszczędzanie sobie kłopotu, a nie kierowanie się dobrem zwierzęcia.

Mój dog też chodził, jadł, pił i nie robił pod siebie, a mimo to męczył się tak niemiłosiernie, że razem z weterynarzem dwa miesiące przekonywałam rodziców, żeby go uśpili. Oni chcieli, żeby pies był z nimi jak najdłużej, podtrzymując go przy życiu tabunem zastrzyków, ja nie mogłam patrzeć na te męczarnie. To chyba najgorszy widok oglądać cierpiące zwierzę, któremu nie można pomóc
W końcu sami poszli po rozum do głowy i w tym wypadku tak naprawdę lekarz miał niewiele do powiedzenia - więc nie wiem już jak to wygląda: kto decyduje.

Za to znam przypadek u kolegi mojego ojca, gdzie młody kaukaz pilnował terenu, na którym mieści się jego firma. Gość wyjechał na wakacje, a jego współpracownik w tym czasie uśpił młodego, zdrowego psa, bo niby był nieposłuchany Jakby mi ktoś tak zwierzę potraktował, to bym go chyba zabiła. I co za lekarz w ogóle się na to zgodził?

[kala289]

jeśli zwierze na do końca życia cierpieć, jestem za uśpieniem. kilka lat temu nie zdecydowałam się na to i do tej pory mam wyrzuty sumienia, że pozwoliłam mojemu przyjacielowi umierać w bólu

[karolynka90]

Napisane przez hanusia505

Pies nie jest umierajacy, jak mozna wiec podejmowac decyzje za niego? No bo chyba nie powiedzial ludzkim glosem, ze woli odejsc, niz cierpiec przez kolejne 2 lata a moze nawet wiecej.

A jak miał to powiedzieć?
Nie powiedział tez, że chce tak żyć.

[kat123]

Napisane przez karolynka90

A jak miał to powiedzieć?
Nie powiedział tez, że chce tak żyć.

nic nie chcę mówić, ale możecie sobie tak gdybać w nieskończoność "co na to pies"? Każdy powiedział swoje zdanie, nie wiem po co się spieracie? Obie jesteście psimi psychologami? A może znacie tego psa i czytacie mu w myślach?

[karolynka90]

Napisane przez kat123

nic nie chcę mówić, ale możecie sobie tak gdybać w nieskończoność "co na to pies"? Każdy powiedział swoje zdanie, nie wiem po co się spieracie? Obie jesteście psimi psychologami? A może znacie tego psa i czytacie mu w myślach?

Napisane przez karolynka90

A jak miał to powiedzieć?
Nie powiedział tez, że chce tak żyć.

No przecież dokładnie o to sami mi chodziło, więc nie rozumiem dlaczego się, że tak brzydko powiem, czepiasz?

[laisla]

No chyba chodzi w tej chwili o to aby wesprzeć autorkę, która zdecydowała się jak widać powalczyć? a może się mylę..

[karolynka90]

Napisane przez laisla

No chyba chodzi w tej chwili o to aby wesprzeć autorkę, która zdecydowała się jak widać powalczyć? a może się mylę..

Zdecydowanie.
Mam nadzieję, że wszystkie trzymamy kciuki za Maxa.

malutka, dawaj znac czy z pieskiemjest lepiej.

[hanusia505]

Napisane przez karolynka90

A jak miał to powiedzieć?
Nie powiedział tez, że chce tak żyć.

Nie powiedzial bo mowic nie umie ale zwierze ktore nie umiera na pewno chce zyc, zwierzeta boja sie smierci, nie raz widzialam to na wlasne oczy. Tu nie chodzi o skrocenie agonii zwierzecia, tylko pozbycie sie problemu autorki watku.

[karolynka90]

Napisane przez hanusia505

Nie powiedzial bo mowic nie umie ale zwierze ktore nie umiera na pewno chce zyc, zwierzeta boja sie smierci, nie raz widzialam to na wlasne oczy. Tu nie chodzi o skrocenie agonii zwierzecia, tylko pozbycie sie problemu autorki watku.

Ja uważam inaczej, aczkolwiek wiadomo, że nie musisz się ze mną zgadzać.

[betik24]

Ja z decyzją uśpiena psa długo zwlekałam mój psina miał 13 lat i raka odbytu cierpiał strasznie nie mógł sie załatwić mial straszne guzy praktycznie nie widzial na oczy nie słyszał i ludzi już nie poznawał. do weterynarza szłam 3 razy i za każdym razem sie wracałam szkoda mi było psiaka był ze mną prawie całe dzieciństwo to tak jakby stracić kogoś bliskiego z rodziny.Ale teraz wiem że dobrze zrobiłam.Skróciłam jego cierpienia...

[malutka4590]

Denerwuje mnie jak ktoś mnie ocenia że chce sie pozbyć problemu, jakby tak było to nie zakładałabym tego wątku w ogóle tylko szukała kogoś kto uśpi psa i byłoby "po problemie", Dla mnie pies nie jest problemem, po prostu nie chce żeby pies sie męczył. Do weterynarza jak pojade to on go widzi przez 5-10 minut i on ma stwierdzić wszystko co należy? przecież ja go widzę na codzień, ja widze jak się męczy przy atakach , to ja go nie raz musiałam na dworze trzymać żeby mógł się załatwić, to ja mu podstawiałam nie raz miske z jedzeniem czy piciem bo nie miał siły chodzić a wet co? zobaczy go przez chwile, widzi jak sie kula i stwierdzi że jest OK? no wybaczcie co poniektórzy ale to głupie gadanie. Jak ktoś już się odniósł do rodziny że gdyby np mama była chora to czy bym chciała eutanazji... To nie tak, pies nie powie co go boli a człowiek tak, mój tata był chory, miał raka płuc z przerzutami i po 2 latach walki z chorobą się poddał i nie chciał dłużej żyć i zmarł w marcu tego roku. Widziałam jak mój tato cierpi każdego dnia a on mówił co mu jest a i tak mu nie pomogli... a ja nie chce żeby mój pies cierpiał i męczył się więc prosze mi nie mówić że chce sie pozbyć problemu bo tak samo mogłabym powiedzieć o tacie którym musiałam się na zmiane z mamą zajmować w dzień i w nocy. To też nie był dla mnie problem. mój max jak narazie ma się dobrze bo nie ma mrozów większych choć dziś już pokazało się -6 więc znów się zacznie :/ Jeśli chodzi o ataki to to są ataki serduszka i duszności, tak powiedział wet. A tak na marginesie mówiąc tylko o weterynarzy to tam gdzie ja chodze to zdzierają kase dosłownie ze wszystkiego więc im też zależy na kasie a nie na zwierzaku, koleżanka chodziła 2 tygodnie z psem do weta, dzień w dzień i go uśpili bo miał raka, codziennie chodzili na zastrzyki przez 2 tygodnie, a w dzień uśpienia jak już mieli dość patrzenia na męki psa to pani weterynarz powiedziała że ona wiedziała że on i tak "zdechnie" tak jej powiedziała, ale 600 zł przez 2 tygodnie wzięła, potem kolejne pieniądze za uśpienie... jak ja ide po recepte bez psa to też musze płacić... Stwierdzili że po roku zrobią mu ekg i inne badania, choć moim zdaniem powinni to zrobić zaraz jak wykryli wadę serca a nie po takim okresie no ale cóż...

[karolynka90]

Malutka, życzę dużo siły.

[hanusia505]

Autorko watku, denerwuja Cie posty, ktore nie zgadzaja sie z Twoja opinia? To w jakim celu pytasz czy mozesz go uspic?
Zalozylas topic wiec kazdy ma prawo wypowiedziec swoje zdanie.

[marcjannak]

Autorko, zmień lekarza. Albo chociaż zasięgnij opinii innego weta.
Jeśli pies ma ataki duszności, jak to nazywasz, głównie na mrozie, to niekoniecznie musi mieć problem z sercem, że tak to ujmę. A przynajmniej niekoniecznie akurat choroba serca, na którą możliwe, że cierpi, daje takie objawy.
Robili rtg klatki piersiowej?

[malutka4590]

każdy ma prawo do własnego zdania ale nie do bezpodstawnego osądzania...
a co do weta to myślałam żeby zmienić tylko wciąż szukam jakiegoś godnego zaufania :/ a co do jakiś konkretnych badań to nic nie robili, jedynie co to go osłuchała po czym powiedziała że ma wadę serca i zrobiła tylko badanie krwi co mnie zdziwiło że żadnego ekg nie zrobili ani nic i dopiero po roku będą to robić :/ a jeśli chodzi o te ataki to wet powiedział że to są ataki duszności i serca, wcześniej jak miał ataki serca w domu to wyglądało bardzo podobnie więc ja nie wiem... a może jest ktoś z zabrza kto mógłby polecić jakiegoś dobrego weta?

[monius9]

Napisane przez malutka4590

Witam, chciałabym zapytać kto decyduje o uśpieniu psa? Pytam o to z tego względu że mam psa który ma 13 lat i w lutym wykryto u niego wadę serca (powiększony mięsień sercowy i jakby tego było mało to ma dyskopatie i ogólne problemy z kręgosłupem) bierze na to tabletki cały czas ale czasem miewał ataki a teraz kiedy na dworze temperatura schodzi poniżej -5 to on ma ataki związane ze zmianą temperaturą, pytałam o to weterynarza i powiedział mi że na to on nic nie poradzi i że mam sie tym nie przejmować :/ ale kurde jak mam się tym nie przejmować jak ja z nim na dwór nie moge normalnie iść bo prawie za każdym razem ma atak :/ kiedyś chciałam go uśpić jak miał uraz kręgosłupa który ciężko było wyleczyć a pies sie niesamowicie męczył to mi weterynarz powiedział ze mi bardziej zależy na śmierci mojego psa niż komukolwiek innemu, to mnie dobiło... oni nie widzą jak mój pies się męczy. Jak mam wyjść z nim na dwór to mam mega stres bo boje sie kolejnego ataku, gonie go na dworze a on sie nie może dobrze załatwić. Co gorsza dostaje tabletki na odwodnienie po których musze z nim chodzić na dwór co 2-3 godziny :/ nawet w nocy, a jak mu nie daje tych tabletek to strasznie kaszle, spać przy tym też nie idzie... I on się męczy i ja... Czy mam prawo go uśpić jak on jest taki chory?? U weterynarza nie chcą o tym słyszeć. Gdyby nie te jego ataki na dworze to też bym o tym nie myślała... Ale nie mogę patrzeć jak on się męczy, jak cierpi przy każdym ataku ;( nie wiem już co robić. Nie chce za każdym razem bać się iść z nim na dwór...

przede wszystkim zasięgnij opinii innego weta, żeby wykluczyć, że twój chce tylko ciągnąć z ciebie kasę kosztem zwierzęcia.

po drugie - pytanie jak duży jest pies i jak duży jest twój dom. jeżeli pies nie największy a dom odwrotnie, może w ogóle zrezygnuj z wypuszczania go na dwór w zimę. jeżeli nie ma opcji żeby pies załatwiał 'swoje sprawy' że tak ujmę gdzieś w domu [łazienka, piwnica, jakaś kuweta, cokolwiek] to ubieraj go w cokolwiek, nie musisz od razu inwestować w nie wiadomo jakie buty czy kurtki - za buty dobrze robią 2 czy 3 pary takich zwykłych skarpetek krótkich takich rajstopowych, na grzbiecik uszyj mu ze starego koca jakiś pulowerek albo kup dziecięcą kurtkę w lumpeksie, daje radę.