Nie potrafie zapomniec... - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2011-01-03, 20:41   #1
ElaFanta
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2008-09
Wiadomości: 11

Nie potrafie zapomniec...


Pewnie macie juz dosc czytanie ciagle tych samych historii, ale chyba musze sie wyzalic bo nie moge sobie z ta sytuacja poradzic. Jestem slaba psychicznie. Duzy wplyw na to maja moi rodzice, ktorzy cale zycie trzymali mnie pod kloszem. Do tego totalnie w siebie nie wierze, mam strasznie niska samoocenę i nie ciezko nawiazuje kontakty z innymi ludzmi, poniewaz jestem stasznie niesmiala.
Ale przejdzmy do sedna sprawy... 4 lata temu zwiazalam sie z chlopakiem 7 lat starszym od siebie. Zakochałam sie po uszy. Zwiazek trwal 2,5 roku po czym rozpadl sie...a dokladniej zostalam rzucona. Moja matka od poczatku robila wszystko zeby ten zwiazek zniszczyc. Mowila bzdury na temat rodziny mojego tż (tzn. ze jest to rodzina patologiczna itd., dokladniej chodzilo jej o to ze dziadkowie mojego Tż byli alkoholikami, bo do jego rodzicow nie mogla sie uczepic, bo sa normalnymi ludzmi), do tego przeszkadzalo jej to, ze nie ma studiów, ze pracuje fizycznie, jest za stary itd. Pochodze z rodziny w miare zamozej, wyksztalconej itd. Od malego matka wmawiala mi ze bez studiow jestm nikim, sama mialam ambicje, zeby moj wybranek mial wyzsze wyksztalcenie, ale tz w sumie jak poznalismy sie mowil ze wybiera sie w tym roku na studia....Imponowalo mi, ze jest dojrzaly, opiekunczy, przystojny, niesamowicie meski. Niestety nie wyszlo poniewaz nie zniósl tego, ze nie przyprowadzam go do domu, ze nie ma akceptacji ze strony mojej rodziny. Kolejny powod to to, ze wyjechalam na studia. Wiem, ze ja tez nie bylam zawsze w porzadku, ale nie widze w tym swojej winy, ze moja rodzina go nie akceptuje, staralam sie to zmienic, probowalam go przyprowadzac, ale konczylo sie tym, ze matka po wyjsciu robila mi awantury, glupie komentarze...Wyjazdem na studia tez go nie zaskoczylam, bo od poczatku zwiazku o tym otwarcie mowilam, mialam scisle ukierunkowane plany co do kierunku i miasta. Uwazam, ze wywiazalam sie jako partnerka. To przeciez nie moja wina, ze nie akceptowali go moi najblizsi, studia planowalam od dawna. Wierzylam, ze przetrwamy chwilowa rozlake i pobierzemy sie na studiach, jednak przed samym wyjazdem na studia pokłocilismy sie, a jak przyjechalam za pare dni to sie okazalo, ze juz zwiaku nie ma...nie spotkal sie ze mna, tak po prostu zerwal kontakt, praktycznie bez zadnych wyjasnien....przez rok walczylam o niego....cholernie sie narzucalam, wydzwanialam, histeryzowalam, wiem, ze to byk blad...
Chcialabym tez przyblizyc jak wygladaly w relacje w tym zwiaku...a wiec na poczatku jak zawsze bylo kolorowo, troche krylam ten ziwazek przed rodzicami, bow wiedzialam, ze nie spodoba im sie wiek i brak wyksztacenia. On z czasem zaczal odwalac jakies krzywe akcje...mial pare sytuacji z akloholem..tzn.rozwalil lustro w jakims klubie bo sie zdenerwowal itd. Był agresywny po alkoholu...zdarzylo sie nawet raz ze przyszedl pijany i w klotni szarpalismy sie po czym wyladaowałam na ziemi...Zdarzyaly sie tez akcje z innymi laskami, znajdywalam smsy w ktorym z nimi flirtowal, zdarzyla sie nawet sytuacja, ze dziewczyna do niego obca dzwonila i wyznawala mu milosc...Byl rowniez zaborczy, nie chcial zebym sie spotykala z kolezankami, poniewaz uwazal, ze zle mnie traktuja, ze mnie wykorzystuja tylko...byl zazdrosny, podszywal sie w sms po jakiegos obcego kolesia, zeby sprawdzic czy bede wierna...Pokazalam te jego gorsze cechy, ale mimo tego byl rowniez bardzo opiekunczy, dlab o mnie, jak bylam chora wozil do lekarza, przywodzil owoce itd. Jego rodzice mowili, ze widac ze oszakal na moim punkcie,,,dla mnie nawet poszedl na studia, jednak po semestrze zrezygnowal... Nawet sie oswiadczyl,, jednak zerwal te oswiadczyny po 2 dniach bo poszalm na jakies ognisko ze znajomymi a on nie zyczyl sobie zebym poszla, ale sam nie chcial ze mna isc....Na studniowke mnie wystawil bo sie poklocilismy pare dni przed...kazal mi isc z kuzynem....po tej sytuacji tak to obrocil, ze wszylo ze to ja go nie wzielam a on jest biedny i pokrzywdzowny, tyklo szkoda , ze to ja mialam spieprzona studniowke i przeryczalam caly wieczor zamaist sie dobrze bawic. Po tej sytuacji to wkoncu jak go blagalam zeby nie odchodzil i zeby dal nam szanse i tak sobioe bylismy jeszcze 8 miesiecy po czym bez slowa wyjasnienia praktycznie mnie rzucil....po kilku tyg, moich prob wyjascienia plakania i blagania, zmianil nr. tel....zalawilam sobie ten numer i tak sie osmieszalam przed nim przez rok.... teraz nie mamy kontaktu, zwiazal sie z kims innym...ja nie potrafie sie przez 1,5 roku pozbierac....na poczatku nie chcialo mi sie zyc,nie spalam, wymiotowalam z nerwow, chudłam, mialam mysli samobojcze, bylam tak strasznie zakochana i nie potrafilam twego zrozumiec...mysle ze jedno jego slowo wystarczylo by zebym jesczze dzis do niego wrocila, ale wiem ze to nierealne...Czy kiedykolwiek to minie? Nie chce zeby przez cale zycie gdy spojrze na niego bedzie lamalo mi sie serce tak jak to jest teraz...kazde wspomnienie o nim powoduje ze swieczki staja mi w oczach.... myslalam ze jak minie 1,5 roku to sie z tego pozbieram a tu nie ma poprawy...nadal przynajmnej kilka razy w tyg. placze...zasypiam z mysla o nim i jak wstaje to staje mi nadal on przed oczami.... mam dosc tego koszmaru,,,nie potrafie cieszyc sie zyciem....jestem starsznym pesymista....boje sie ze juz nie spotakm faceta, ktorego tak pokocham....boje sie ze kojelny zrobi to samo co ten....ze kopnie mnie w dupe jak on...z grugiej strony strasznie nie chce byc samotna, boje sie ze juz nikogo nie spotkam...najgorsze jest ze mieszkamy w tej samej miejscowosci i cale zycie bedziemy sie mijac,,,boje sie ze juz nigdy sie z tego nie uwolnie...tak bardzo chcialabym go znienawidzic! Wiem ze sama rozdrapuje rany ale nie potrafie wziac sie w garsc... nie wiem czego od Was oczekuje, chyba kopa motywujacego i pocieszenia...

---------- Dopisano o 21:41 ---------- Poprzedni post napisano o 21:35 ----------

Sama tez juz nie wiem czy siebie w tym zwiazku wybielam, czy on naprawde byl taki zly, Juz mam spaczone wypbrazenie na ten temat i wydaje mi sie ze wyolbzymiam jego zle cechy, zeby uslyszec od innych, ze mam sie cieszyc ze tak wyszlo bo pewnie by mnie bil w malzenstwie itd. Nie potrafie na to spojrzec z dystansem...
ElaFanta jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-01-03, 20:42   #2
madana
Zakorzenienie
 
Avatar madana
 
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 17 071
Dot.: Nie potrafie zapomniec...

" On z czasem zaczal odwalac jakies krzywe akcje...mial pare sytuacji z akloholem..tzn.rozwalil lustro w jakims klubie bo sie zdenerwowal itd. Był agresywny po alkoholu...zdarzylo sie nawet raz ze przyszedl pijany i w klotni szarpalismy sie po czym wyladaowałam na ziemi...Zdarzyaly sie tez akcje z innymi laskami, znajdywalam smsy w ktorym z nimi flirtowal, zdarzyla sie nawet sytuacja, ze dziewczyna do niego obca dzwonila i wyznawala mu milosc...Byl rowniez zaborczy, nie chcial zebym sie spotykala z kolezankami, poniewaz uwazal, ze zle mnie traktuja, ze mnie wykorzyst"

- dziękuję, więcej pytań nie mam. NIC nie tłumaczy takich zachowań faceta, no chyba tylko to, że jest głupim dupkiem do kwadratu.
madana jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-01-03, 20:57   #3
ElaFanta
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2008-09
Wiadomości: 11
Dot.: Nie potrafie zapomniec...

Do tego mam wrazenie ze wszyscy do okola maja kogos, zareczaja sie itd. powoli czuje sie jak niechciana stara panna, tym bardziej ze patrzac na moja rodzine, to juz praktycznie mimo mlodego wieku wszysto albo w powaznych zaiwakach, albo hajtnieci...

---------- Dopisano o 21:47 ---------- Poprzedni post napisano o 21:43 ----------

Niby zdaje sobie sprawe ze nie tak powinny wygladac relacje w zwiazku, ale serce swoje i tak nadal sie mecze z ta glupia miloscia do niego i to ze rozumiem, ze jest zly nie rozwiazuje mojego problemu bo nie potrafie sie wyleczyc z tej chorej milosci. To beznadziejne, ze przeciez widzialam w jego oczach, ze jest zakochany a teraz jak gdyby nigdy nic jest z inna, tak jakby miedzy nami nigdy nic nie bylo..to tak cholernie boli...

---------- Dopisano o 21:57 ---------- Poprzedni post napisano o 21:47 ----------

Chyba oczekuje od Was ze uslysze od dziewczyn, ktore przeyzyly podobne sytuacje, ze mozna sie z tego pozbierac, ze sa teraz w szczesliwych zwiazkach i na widok bylego smieja sie ze swojej wlasnej glupoty, ze mogly byc z takim kims.
ElaFanta jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-01-03, 21:51   #4
Dotka90
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: stąd
Wiadomości: 36 831
Dot.: Nie potrafie zapomniec...

Cytat:
Napisane przez ElaFanta Pokaż wiadomość
Pewnie macie juz dosc czytanie ciagle tych samych historii, ale chyba musze sie wyzalic bo nie moge sobie z ta sytuacja poradzic. Jestem slaba psychicznie. Duzy wplyw na to maja moi rodzice, ktorzy cale zycie trzymali mnie pod kloszem. Do tego totalnie w siebie nie wierze, mam strasznie niska samoocenę i nie ciezko nawiazuje kontakty z innymi ludzmi, poniewaz jestem stasznie niesmiala.
Ale przejdzmy do sedna sprawy... 4 lata temu zwiazalam sie z chlopakiem 7 lat starszym od siebie. Zakochałam sie po uszy. Zwiazek trwal 2,5 roku po czym rozpadl sie...a dokladniej zostalam rzucona. Moja matka od poczatku robila wszystko zeby ten zwiazek zniszczyc. Mowila bzdury na temat rodziny mojego tż (tzn. ze jest to rodzina patologiczna itd., dokladniej chodzilo jej o to ze dziadkowie mojego Tż byli alkoholikami, bo do jego rodzicow nie mogla sie uczepic, bo sa normalnymi ludzmi), do tego przeszkadzalo jej to, ze nie ma studiów, ze pracuje fizycznie, jest za stary itd. Pochodze z rodziny w miare zamozej, wyksztalconej itd. Od malego matka wmawiala mi ze bez studiow jestm nikim, sama mialam ambicje, zeby moj wybranek mial wyzsze wyksztalcenie, ale tz w sumie jak poznalismy sie mowil ze wybiera sie w tym roku na studia....Imponowalo mi, ze jest dojrzaly, opiekunczy, przystojny, niesamowicie meski. Niestety nie wyszlo poniewaz nie zniósl tego, ze nie przyprowadzam go do domu, ze nie ma akceptacji ze strony mojej rodziny. Kolejny powod to to, ze wyjechalam na studia. Wiem, ze ja tez nie bylam zawsze w porzadku, ale nie widze w tym swojej winy, ze moja rodzina go nie akceptuje, staralam sie to zmienic, probowalam go przyprowadzac, ale konczylo sie tym, ze matka po wyjsciu robila mi awantury, glupie komentarze...Wyjazdem na studia tez go nie zaskoczylam, bo od poczatku zwiazku o tym otwarcie mowilam, mialam scisle ukierunkowane plany co do kierunku i miasta. Uwazam, ze wywiazalam sie jako partnerka. To przeciez nie moja wina, ze nie akceptowali go moi najblizsi, studia planowalam od dawna. Wierzylam, ze przetrwamy chwilowa rozlake i pobierzemy sie na studiach, jednak przed samym wyjazdem na studia pokłocilismy sie, a jak przyjechalam za pare dni to sie okazalo, ze juz zwiaku nie ma...nie spotkal sie ze mna, tak po prostu zerwal kontakt, praktycznie bez zadnych wyjasnien....przez rok walczylam o niego....cholernie sie narzucalam, wydzwanialam, histeryzowalam, wiem, ze to byk blad...
Chcialabym tez przyblizyc jak wygladaly w relacje w tym zwiaku...a wiec na poczatku jak zawsze bylo kolorowo, troche krylam ten ziwazek przed rodzicami, bow wiedzialam, ze nie spodoba im sie wiek i brak wyksztacenia. On z czasem zaczal odwalac jakies krzywe akcje...mial pare sytuacji z akloholem..tzn.rozwalil lustro w jakims klubie bo sie zdenerwowal itd. Był agresywny po alkoholu...zdarzylo sie nawet raz ze przyszedl pijany i w klotni szarpalismy sie po czym wyladaowałam na ziemi...Zdarzyaly sie tez akcje z innymi laskami, znajdywalam smsy w ktorym z nimi flirtowal, zdarzyla sie nawet sytuacja, ze dziewczyna do niego obca dzwonila i wyznawala mu milosc...Byl rowniez zaborczy, nie chcial zebym sie spotykala z kolezankami, poniewaz uwazal, ze zle mnie traktuja, ze mnie wykorzystuja tylko...byl zazdrosny, podszywal sie w sms po jakiegos obcego kolesia, zeby sprawdzic czy bede wierna...Pokazalam te jego gorsze cechy, ale mimo tego byl rowniez bardzo opiekunczy, dlab o mnie, jak bylam chora wozil do lekarza, przywodzil owoce itd. Jego rodzice mowili, ze widac ze oszakal na moim punkcie,,,dla mnie nawet poszedl na studia, jednak po semestrze zrezygnowal... Nawet sie oswiadczyl,, jednak zerwal te oswiadczyny po 2 dniach bo poszalm na jakies ognisko ze znajomymi a on nie zyczyl sobie zebym poszla, ale sam nie chcial ze mna isc....Na studniowke mnie wystawil bo sie poklocilismy pare dni przed...kazal mi isc z kuzynem....po tej sytuacji tak to obrocil, ze wszylo ze to ja go nie wzielam a on jest biedny i pokrzywdzowny, tyklo szkoda , ze to ja mialam spieprzona studniowke i przeryczalam caly wieczor zamaist sie dobrze bawic. Po tej sytuacji to wkoncu jak go blagalam zeby nie odchodzil i zeby dal nam szanse i tak sobioe bylismy jeszcze 8 miesiecy po czym bez slowa wyjasnienia praktycznie mnie rzucil....po kilku tyg, moich prob wyjascienia plakania i blagania, zmianil nr. tel....zalawilam sobie ten numer i tak sie osmieszalam przed nim przez rok.... teraz nie mamy kontaktu, zwiazal sie z kims innym...ja nie potrafie sie przez 1,5 roku pozbierac....na poczatku nie chcialo mi sie zyc,nie spalam, wymiotowalam z nerwow, chudłam, mialam mysli samobojcze, bylam tak strasznie zakochana i nie potrafilam twego zrozumiec...mysle ze jedno jego slowo wystarczylo by zebym jesczze dzis do niego wrocila, ale wiem ze to nierealne...Czy kiedykolwiek to minie? Nie chce zeby przez cale zycie gdy spojrze na niego bedzie lamalo mi sie serce tak jak to jest teraz...kazde wspomnienie o nim powoduje ze swieczki staja mi w oczach.... myslalam ze jak minie 1,5 roku to sie z tego pozbieram a tu nie ma poprawy...nadal przynajmnej kilka razy w tyg. placze...zasypiam z mysla o nim i jak wstaje to staje mi nadal on przed oczami.... mam dosc tego koszmaru,,,nie potrafie cieszyc sie zyciem....jestem starsznym pesymista....boje sie ze juz nie spotakm faceta, ktorego tak pokocham....boje sie ze kojelny zrobi to samo co ten....ze kopnie mnie w dupe jak on...z grugiej strony strasznie nie chce byc samotna, boje sie ze juz nikogo nie spotkam...najgorsze jest ze mieszkamy w tej samej miejscowosci i cale zycie bedziemy sie mijac,,,boje sie ze juz nigdy sie z tego nie uwolnie...tak bardzo chcialabym go znienawidzic! Wiem ze sama rozdrapuje rany ale nie potrafie wziac sie w garsc... nie wiem czego od Was oczekuje, chyba kopa motywujacego i pocieszenia...

---------- Dopisano o 21:41 ---------- Poprzedni post napisano o 21:35 ----------

Sama tez juz nie wiem czy siebie w tym zwiazku wybielam, czy on naprawde byl taki zly, Juz mam spaczone wypbrazenie na ten temat i wydaje mi sie ze wyolbzymiam jego zle cechy, zeby uslyszec od innych, ze mam sie cieszyc ze tak wyszlo bo pewnie by mnie bil w malzenstwie itd. Nie potrafie na to spojrzec z dystansem...
Dziewczyno, a teraz przeczytaj sobie wszystko podkreślone i dobrze się zastanów z kim Ty byłaś.
I takie małe porównanie - zobacz ile wypisałaś cech negatywnych, a ile pozytywnych i jakiej one są wagi. Stawianie na szali agresji wobec Ciebie z przywożeniem Ci owoców wypada 'nieco' żałośnie, nie sądzisz?
Ty się ciesz, że z nim nie jesteś, nie ośmieszaj się więcej, zacznij się szanować, podnoś powolutku swoją samoocenę, a nie walcz o takiego palanta, bo wierz mi - nie ma o co walczyć, tylko trzeba się cieszyć, że to nie Ty z nim jesteś.
Dotka90 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-01-03, 22:09   #5
Malla
Nie depcze krokusów
 
Avatar Malla
 
Zarejestrowany: 2004-08
Wiadomości: 53 233
Dot.: Nie potrafie zapomniec...

o, podobny wątek:
http://www.wizaz.pl/forum/showthread.php?t=494750
Cytat:
Napisane przez ElaFanta Pokaż wiadomość
Do tego mam wrazenie ze wszyscy do okola maja kogos, zareczaja sie itd. powoli czuje sie jak niechciana stara panna, tym bardziej ze patrzac na moja rodzine, to juz praktycznie mimo mlodego wieku wszysto albo w powaznych zaiwakach, albo hajtnieci...
Lat: 27, mężów i dzieci: 0. O rany, nikt mnie nie chce

Cytat:
Napisane przez ElaFanta Pokaż wiadomość
Niby zdaje sobie sprawe ze nie tak powinny wygladac relacje w zwiazku, ale serce swoje i tak nadal sie mecze z ta glupia miloscia do niego i to ze rozumiem, ze jest zly nie rozwiazuje mojego problemu bo nie potrafie sie wyleczyc z tej chorej milosci.
Z takich toksycznych związków leczy się na terapiach.
__________________
- Rób swoje, wiedźminie. Resztą się nie turbuj.
Geralt solennie obiecał sobie nie turbować się.
Malla jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-01-04, 08:27   #6
201608251020
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-04
Wiadomości: 15 304
Dot.: Nie potrafie zapomniec...

Powiedzcie mi jak to jest, że są kobiety które najbardziej kochają bydlaków i tyranów ? Co, ci dobrzy faceci są za nudni czy jak??
201608251020 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-01-04, 08:38   #7
Malla
Nie depcze krokusów
 
Avatar Malla
 
Zarejestrowany: 2004-08
Wiadomości: 53 233
Dot.: Nie potrafie zapomniec...

Cytat:
Napisane przez paollino Pokaż wiadomość
Powiedzcie mi jak to jest, że są kobiety które najbardziej kochają bydlaków i tyranów ? Co, ci dobrzy faceci są za nudni czy jak??
Wydaje mi się, że to ma głębsze podłoże i dlatego wymaga terapii - kobieta tak bardzo chce być kochana, że ślepnie na poważne defekty misia, byle tylko z nią był.
__________________
- Rób swoje, wiedźminie. Resztą się nie turbuj.
Geralt solennie obiecał sobie nie turbować się.
Malla jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2011-01-04, 08:46   #8
201608251020
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-04
Wiadomości: 15 304
Dot.: Nie potrafie zapomniec...

Cytat:
Napisane przez Malla Pokaż wiadomość
Wydaje mi się, że to ma głębsze podłoże i dlatego wymaga terapii - kobieta tak bardzo chce być kochana, że ślepnie na poważne defekty misia, byle tylko z nią był.
Ale widzę też często wątki pt "mam wszystko, on jest taki dobry, ale chyba nie iskrzy... monotonia itp." . No tak, za to jak raz czy drugi sponiewiera to iskrzy jak diabli i wtedy "ale ja tak strasznie misia kocham"
201608251020 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-01-04, 09:06   #9
Kura Nioska
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2009-07
Wiadomości: 1 019
Dot.: Nie potrafie zapomniec...

Na nieszczęśliwą miłość najlepszym lekarstwem jest nowa...
__________________

Edytowane przez Kura Nioska
Czas edycji: 2011-01-04 o 09:08
Kura Nioska jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-01-04, 09:10   #10
Malla
Nie depcze krokusów
 
Avatar Malla
 
Zarejestrowany: 2004-08
Wiadomości: 53 233
Dot.: Nie potrafie zapomniec...

Cytat:
Napisane przez paollino Pokaż wiadomość
Ale widzę też często wątki pt "mam wszystko, on jest taki dobry, ale chyba nie iskrzy... monotonia itp." . No tak, za to jak raz czy drugi sponiewiera to iskrzy jak diabli i wtedy "ale ja tak strasznie misia kocham"
Ja też nie lubię nudy, ale potrafię jej zapobiegać w inny sposób niż... pięściami

Kura Nioska - czemu wyedytowałaś posta?
__________________
- Rób swoje, wiedźminie. Resztą się nie turbuj.
Geralt solennie obiecał sobie nie turbować się.
Malla jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-01-04, 09:51   #11
ricca166
Wtajemniczenie
 
Avatar ricca166
 
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 2 430
Dot.: Nie potrafie zapomniec...

Piszesz,że pochodzisz z zamożnej rodziny.No to teraz zwróć się do mamy,która Ci tak utrudniała życie,i powiedz ,żeby dała na terapię u psychologa,bo przez to wszystko nie możesz się pozbierać.
ricca166 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-01-04, 10:12   #12
wandaweranda
Zakorzenienie
 
Avatar wandaweranda
 
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 3 227
Dot.: Nie potrafie zapomniec...

wiesz co? trzeba było słuchac rodziców i im zaufać. To nie jest tak, ze oni byli czy sa przeciwko Tobie. Przestań tyle myśleć o sobie, tak sie rozżalać nad sobą, że nieśmiąła, że pod kloszem chowana, że to, że śmo. To, że nie jesteś już z tym facetem, to naprawdę najwieksze szczęscie jakie Cię dotąd spotkało! Masz farta w zyciu, ja piszę serio. Zmień myślenie. Naprawdę, wszystko, co dobre dopiero przed Tobą. Pisze Ci to stara panna szczęsliwa, dodajmy
wandaweranda jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-01-04, 10:20   #13
la'Mbria
Zakorzenienie
 
Avatar la'Mbria
 
Zarejestrowany: 2007-07
Lokalizacja: Shmalzberg
Wiadomości: 7 002
Dot.: Nie potrafie zapomniec...

Cytat:
Napisane przez Malla Pokaż wiadomość
Ja też nie lubię nudy, ale potrafię jej zapobiegać w inny sposób niż... pięściami
ja mam swoją prywatną teoryjkę na temat tych wizażowych tematów- dziewczyny, jak jest dobrze, to nikt o tym nie pisze. Ot wszystko w temacie...
mi jak dobrze, albo w miarę dobrze z TŻem, to nie chwalę sie co dnia, zakładając nowy wątek na wizażu np "mam fajnego faceta, jest mi dobrze, kocham go, on mnie, układa nam się i bedziemy mieć cudnego (acz kopiącego po żebrach) potomka"...niby można by spróbować zakładać takie wątki, ale gdzie w nich akcja, gdzie budowanie napięcia, ani się w takim wątku nie mozna za bardzo zbulwersować (bo na co?!) ani ponabijać z autorki, nie bardzo da radę jakąś gorącą dyskusję podtrzymać...eh...nuuuuda
Stąd mamy na wizażu troche zaburzony obraz- ze wszsytkie gupie, niekochane, zapatrzone ślepo w misiaczków-rozbójniczków panny akurat trafiły na to forum...

A co do Autorki- sorry dziewczyna, ale jeśli ty nazwiesz to porąbane, chore uczucie do tego typa miłością, to ja jestem...papieżem!
Weź się zapisz na jakiś portal randkowy i nie rób z siebie ofiary losu...oj..jaka ja nieszczęśliwa bo mnie jakiś wykolejony buc zostawił lata temu..oj oj...no proszę cię- żenada to jest.
JA rozumiem- latami płakać za naprawdę wspaniałym człowiekiem, za dobrym, kochającym partnerem, za fajnym związkiem- to bym zrozumiała..wiesz wypadek czy coś i trach! była miłość-nie ma miłości twojego zycia...ale to?!
To jakaś farsa. Jaki niby z niego cud natury? Że pił, był agresywny, kiepski materiał z niego na partnera, ani wykształcony, ani zainteresowany tobą...kuźwa, co w nim było takiego, zeby tu wylewać po takim czasie "ochy i achy"???
Ty w ogóle jakieś bardziej "wspólczesne", obecne, teraźniejsze życie masz, czy tylko tak nad jego zdjęciem płaczesz?
I żeby nie było-ja ciebie NIE ATAKUJĘ, ale strasznie mnie wnerwia takie podejście- znalazł się byle nosiciel portek, byłe łajza, nic wartościowego (z tego co o nim napisałaś), a ty za nim peany byś wyśpiewywała, po co?
Do czego w życiu taki typ ci potrzebny? I poważnie się pytam- weź mi, kobiecie może nie świadomej co traci nie mając takiego, wyjaśnij, po co takie to to w domu???
będę wdzięczna za wyczerpującą odp
__________________
jedyne miejsce gdzie sukces jest wcześniej niż wysiłek, to słownik

jak chłopu zależy, to żeby skały srały, a mury pękały, to znajdzie czas i sposób, żeby się z Tobą skontaktować...

Edytowane przez la'Mbria
Czas edycji: 2011-01-04 o 10:23
la'Mbria jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-01-04, 10:37   #14
wandaweranda
Zakorzenienie
 
Avatar wandaweranda
 
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 3 227
Dot.: Nie potrafie zapomniec...

Cytat:
Napisane przez la'Mbria Pokaż wiadomość
A co do Autorki- sorry dziewczyna, ale jeśli ty nazwiesz to porąbane, chore uczucie do tego typa miłością, to ja jestem...papieżem!
Weź się zapisz na jakiś portal randkowy i nie rób z siebie ofiary losu...oj..jaka ja nieszczęśliwa bo mnie jakiś wykolejony buc zostawił lata temu..oj oj...no proszę cię- żenada to jest.
JA rozumiem- latami płakać za naprawdę wspaniałym człowiekiem, za dobrym, kochającym partnerem, za fajnym związkiem- to bym zrozumiała..wiesz wypadek czy coś i trach! była miłość-nie ma miłości twojego zycia...ale to?!
To jakaś farsa. Jaki niby z niego cud natury? Że pił, był agresywny, kiepski materiał z niego na partnera, ani wykształcony, ani zainteresowany tobą...kuźwa, co w nim było takiego, zeby tu wylewać po takim czasie "ochy i achy"???
Ty w ogóle jakieś bardziej "wspólczesne", obecne, teraźniejsze życie masz, czy tylko tak nad jego zdjęciem płaczesz?
I żeby nie było-ja ciebie NIE ATAKUJĘ, ale strasznie mnie wnerwia takie podejście- znalazł się byle nosiciel portek, byłe łajza, nic wartościowego (z tego co o nim napisałaś), a ty za nim peany byś wyśpiewywała, po co?
Do czego w życiu taki typ ci potrzebny? I poważnie się pytam- weź mi, kobiecie może nie świadomej co traci nie mając takiego, wyjaśnij, po co takie to to w domu???
będę wdzięczna za wyczerpującą odp
mocne słowa, ale prawdziwe. A pogrubione-coś wiem na ten temat. Dlatego uważam, ze nie ma sensu robić dramatu z czegoś co tak naprawde dramatem nie jest. To znaczy, ja rozumiem, pierwsza miłość, te uczucia, te wspomnienia. Ale to od nas zależy, czy i w którym momencie zdecydujemy odciąć sie od czegoś co już nie wróci i otworzyć się na nowe.
wandaweranda jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-01-04, 11:11   #15
Biedronilla
Zadomowienie
 
Avatar Biedronilla
 
Zarejestrowany: 2008-09
Wiadomości: 1 778
Dot.: Nie potrafie zapomniec...

Cytat:
Napisane przez wandaweranda Pokaż wiadomość
wiesz co? trzeba było słuchac rodziców i im zaufać. To nie jest tak, ze oni byli czy sa przeciwko Tobie. Przestań tyle myśleć o sobie, tak sie rozżalać nad sobą, że nieśmiąła, że pod kloszem chowana, że to, że śmo. To, że nie jesteś już z tym facetem, to naprawdę najwieksze szczęscie jakie Cię dotąd spotkało! Masz farta w zyciu, ja piszę serio. Zmień myślenie. Naprawdę, wszystko, co dobre dopiero przed Tobą. Pisze Ci to stara panna szczęsliwa, dodajmy
Dokładnie. Jeszcze im kiedyś podziękujesz, że byli przeciwni temu związkowi..
I jak na moje oko to mogłabyś się już przestać tak mazać i roztkliwiać nad sobą, bo powodu do tego nijak nie widzę. Wręcz przeciwnie, powinnaś być szczęśliwa, że ten dureń męczy teraz inną pannę, a ty masz święty spokój. I jeszcze wszystko przed tobą, tylko wyjdź do ludzi, zadbaj o to by mieć przyjaciół, z którymi będziesz spędzać czas, którym się wyżalisz, poimprezujesz a facet zawsze się znajdzie, prędzej czy później. I przestań mnożyć smuty a zacznij myśleć pozytywnie (nikt nie lubi ponuraków).


Do zapamiętania:

Cytat:
Napisane przez la'Mbria Pokaż wiadomość
JA rozumiem- latami płakać za naprawdę wspaniałym człowiekiem, za dobrym, kochającym partnerem, za fajnym związkiem- to bym zrozumiała..wiesz wypadek czy coś i trach! była miłość-nie ma miłości twojego zycia...ale to?!
To jakaś farsa. Jaki niby z niego cud natury? Że pił, był agresywny, kiepski materiał z niego na partnera, ani wykształcony, ani zainteresowany tobą...kuźwa, co w nim było takiego, zeby tu wylewać po takim czasie "ochy i achy"???
Biedronilla jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-01-04, 11:12   #16
Malla
Nie depcze krokusów
 
Avatar Malla
 
Zarejestrowany: 2004-08
Wiadomości: 53 233
Dot.: Nie potrafie zapomniec...

Cytat:
Napisane przez la'Mbria Pokaż wiadomość
ja mam swoją prywatną teoryjkę na temat tych wizażowych tematów- dziewczyny, jak jest dobrze, to nikt o tym nie pisze. Ot wszystko w temacie...
mi jak dobrze, albo w miarę dobrze z TŻem, to nie chwalę sie co dnia, zakładając nowy wątek na wizażu np "mam fajnego faceta, jest mi dobrze, kocham go, on mnie, układa nam się i bedziemy mieć cudnego (acz kopiącego po żebrach) potomka"...niby można by spróbować zakładać takie wątki, ale gdzie w nich akcja, gdzie budowanie napięcia, ani się w takim wątku nie mozna za bardzo zbulwersować (bo na co?!) ani ponabijać z autorki, nie bardzo da radę jakąś gorącą dyskusję podtrzymać...eh...nuuuuda
Spróbuj założyć taki temat, a zobaczysz, że zaraz znajdą się wpisy "jest dla Ciebie miły, więc na pewno Cię zdradza", "ale po co w ogóle o tym piszesz, chwalipięto!", "ach, te ciążowe huśtawki nastrojów", "za parę lat się sobie znudzicie i rozstaniecie" itp.

__________________
- Rób swoje, wiedźminie. Resztą się nie turbuj.
Geralt solennie obiecał sobie nie turbować się.
Malla jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-01-04, 19:48   #17
ElaFanta
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2008-09
Wiadomości: 11
Dot.: Nie potrafie zapomniec...

Cytat:
Napisane przez la'Mbria Pokaż wiadomość

A co do Autorki- sorry dziewczyna, ale jeśli ty nazwiesz to porąbane, chore uczucie do tego typa miłością, to ja jestem...papieżem!
Weź się zapisz na jakiś portal randkowy i nie rób z siebie ofiary losu...oj..jaka ja nieszczęśliwa bo mnie jakiś wykolejony buc zostawił lata temu..oj oj...no proszę cię- żenada to jest.
JA rozumiem- latami płakać za naprawdę wspaniałym człowiekiem, za dobrym, kochającym partnerem, za fajnym związkiem- to bym zrozumiała..wiesz wypadek czy coś i trach! była miłość-nie ma miłości twojego zycia...ale to?!
To jakaś farsa. Jaki niby z niego cud natury? Że pił, był agresywny, kiepski materiał z niego na partnera, ani wykształcony, ani zainteresowany tobą...kuźwa, co w nim było takiego, zeby tu wylewać po takim czasie "ochy i achy"???
Ty w ogóle jakieś bardziej "wspólczesne", obecne, teraźniejsze życie masz, czy tylko tak nad jego zdjęciem płaczesz?
I żeby nie było-ja ciebie NIE ATAKUJĘ, ale strasznie mnie wnerwia takie podejście- znalazł się byle nosiciel portek, byłe łajza, nic wartościowego (z tego co o nim napisałaś), a ty za nim peany byś wyśpiewywała, po co?
Do czego w życiu taki typ ci potrzebny? I poważnie się pytam- weź mi, kobiecie może nie świadomej co traci nie mając takiego, wyjaśnij, po co takie to to w domu???
będę wdzięczna za wyczerpującą odp
Tak mam swoje zycie, ale mimo tego, ze jestem na bardzo ciezkich studiach i nie mam praktycznie wolnego czasu, myslenie o nim nie potrafi mi sie wylaczyc. Co do drugiego pogrubionego sama Ci tego nie potrafie wyjasnic, bo czytajac co tu napisalyscie zgadzam sie zwami, ze dupek z niego itd. ale mimio tego nie potarafie sie wyzbyc tego myslenia o tym jak mnie potraktowal, nie potrafie nie wspominac i uzalac sie nad soba, jak same zreszta zauwazylyscie. Poza tym ciagle mam obawy, ze bede miec problem ze stworzeniem zwiazku, boje sie ze przez to, ze jestem zamknieta w sobie, ludzie mysla, ze jestem wyniosla, ze nosze glowe wysoko podniesioną, wiem, ze taka jest opinia na moj temat....do tego panicznie boję sie rozmowy z ludzmi ktorych dobrze nie znam, boje sie ze sie osmiesze. Prowadzi to do tego, ze spalam wszystkie sytuacje z potencjalym przyszlym tz....Boje sie, ze przez te cechy charakteru nie poznam nikogo...Z bylym wyszlo tak, ze on praktycznie wogole sie ze mna nie znajac, zdobyl numer, a wiadomo, ze wirtualnie kazdy jest odwazniejszy i jakos tak uparl sie i walczyl o mnie a wiem ze wiekszosc facetow by sobie odpuscila....
ElaFanta jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-01-04, 20:24   #18
madana
Zakorzenienie
 
Avatar madana
 
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 17 071
Dot.: Nie potrafie zapomniec...

"myslenie o nim nie potrafi mi sie wylaczyc."

- to myśl, ale zmień kierunek myślenia, zamiast użalać się nad sobą, myśl, jakie masz SZCZĘŚCIE, że taki dupek zniknął z twojego życia.
madana jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-01-04, 20:25   #19
kurczak Wolf
Zadomowienie
 
Avatar kurczak Wolf
 
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 1 680
Dot.: Nie potrafie zapomniec...

Ty się lepiej nad soba zastanów... z czym Ty masz problem... bo to nie jest normalne, że ktoś półtorej roku opłakuje kogoś, kto zachowaywał się jak pasztet... i jeszcze na koniec wykroił taki numer z zerwaniem...

Z resztą... znam podobny przypadek - tez panna z "dostatniego" domu... Ludzie ją postrzejają jako milusią i taką rozsądną... a ona już kupę czasu prowadza się z takim chamem, że szok... potrafi ją wyzwać, zgnoić, popchnąć a za chwilę nęka ją telefonami, ze ją kocha i bez niej strzeli sobie w łeb... no ale pewnie jej czasami owoce kupuje, bo ona zapatrzona w niego jak obraz... a ten się jej trzyma, bo jest ewidentnie leniem-gołodupcem i czerpie z niej korzysci garściami...

Nie piję tu do Ciebie - tyle, że zauważyłam analogię... a ja ewidentnie widzę, że ta panna, o której wspomniałam, ma problem głównie ze sobą - bo lubi z siebie robić cierpiętnicę, taką kochającą matkę Teresę... (przemyśl to) Tyle, że ona nie bedzie miala tyle szczęścia, co Ty, bo jej luby jej nie opuści aż do śmierci - wszak jest dobrą inwestycją na przyszłość...
__________________
Miłość jest jak wędlina: jest salami i jest mortadela...

Carlos Ruiz Zafón
kurczak Wolf jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-01-04, 21:18   #20
wandaweranda
Zakorzenienie
 
Avatar wandaweranda
 
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 3 227
Dot.: Nie potrafie zapomniec...

Cytat:
Napisane przez ElaFanta Pokaż wiadomość
Poza tym ciagle mam obawy, ze bede miec problem ze stworzeniem zwiazku, boje sie ze przez to, ze jestem zamknieta w sobie, ludzie mysla, ze jestem wyniosla, ze nosze glowe wysoko podniesioną, wiem, ze taka jest opinia na moj temat....do tego panicznie boję sie rozmowy z ludzmi ktorych dobrze nie znam, boje sie ze sie osmiesze. Prowadzi to do tego, ze spalam wszystkie sytuacje z potencjalym przyszlym tz....Boje sie, ze przez te cechy charakteru nie poznam nikogo...Z bylym wyszlo tak, ze on praktycznie wogole sie ze mna nie znajac, zdobyl numer, a wiadomo, ze wirtualnie kazdy jest odwazniejszy i jakos tak uparl sie i walczyl o mnie a wiem ze wiekszosc facetow by sobie odpuscila....
słuchaj, ale te Twoje lęki, obawy, czarnowidztwo jest w pewnym sensie normalnym zjawiskiem. CZłowiek, który zostaje porzucony ma obnizoną samoocenę, wydaje mu sie, ze juz nikomu nigdy się nie spodoba. To normalne. Pomyśl tak na logikę-ten patafian Cię zdołował, podkopał wiarę w siebie, zaraził Cię swoimi kompleksami, naprawde nie ma za kim płakać. Wyrzadził Ci krzywdę, więc ogarnij się i zrozum wreszcie, ze nie jest Ciebie wart ani trochę i na tym miłośc nie polega ani w ząb. Poza tym naprawdę źle by Ci było z taką miernotą.
Nie zamartwiaj sie na zapas, pamietaj-każda potwora znajdzie swojego amatora
musisz tylko uwierzyć w siebie, a przede wszystkim zacznij siebie szanować. To bardzo ważne.
wandaweranda jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 13:21.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.