Dlaczego nie chcemy miec dzieci?

[muszynianka]

Jeszcze tego trendu nie zaobserwowałam, może przypłynie do nas niedługo nie no ja lubię dzieci, takie małe są najlepsze, noworodki i niemowlęta. Takim moglabym się zająć nawet na dłużej niż tydzień :P

[Deede]

Napisane przez sine.ira

No to jest w ogóle osobna kwestia.

Ale nie mów, ze jak się o siebie zadba, to ciąża w ogóle w żaden sposób się na ciele nie "odciśnie". To nie jest takie proste, a i kremy nie na wszystko pomogą.

Napisałaś natomiast bez przesadyzmu też z tymi ciążami i dewastacją ciała - jak się zadba, tak się ma, a ja się z tym nie do końca zgadzam pomijając kwestię tego, że to pierdoła w zderzeniu z autentyczną potrzebą urodzenia dziecka. Chociaż...jak sobie przypomnę wspomniany wcześniej brzuch, to nie wiem czy to taka pierdoła

Oj, bo to uprościłam. Przecież wiem, że coś tam może się zmienić, tylko to "coś" raczej nie powstrzymało by mnie od posiadania dziecka (gdybym chciała je mieć) i nie robiłabym z tego mega poświęcenia (nie mówię o komplikacjach zdrowotnych, które czasami się przytrafiają). A jak już by mnie bardzo to "coś" nękało, to uciułałabym sobie na jakiś zabieg, naciągnęła, wypchała czy co tam trzeba Natomiast też mi nikt nie wmówi, że dbanie o formę i ciało przed ciażą, w trakcie i po nie ma wpływu na prędkość wiatru..

---------- Dopisano o 13:42 ---------- Poprzedni post napisano o 13:38 ----------

Napisane przez sine.ira

A wśród moich dzieciatych znajomych zapanowała moda na "nieciumkanie" w związku z czym zdarza mi sie słyszeć "znowu drze gębę, bo jest głodne", "muszę mu dupsko umyć" i takie tam. Przykro się tego słucha, zwłaszcza jak samemu ma się ochotę po stópkach wycałować takiego malucha Bo ja dzieciaki bardzo lubię, byleby nie były moje takam egoistka
Jakaś taka przeginka w drugą stronę się odbywa. Może to przejściowe.

A tego to nie zaobserwowałam. Faktycznie trochę to nie bardzo..
(a ja tam zachwytu nie czuję - właśnie mi po sąsiedzku przynoszą takie małe różowe, podtykają pod nos - a ja NIC.. No kurna wybrakowana jestem pod tym względem i już, koniec)

[muszynianka]

Ejjj bo jak się ogląda te nastoletnie matki z fajnymi ciałkami to aż milo, no ale tak z życia realnego moja znajoma ma brzuch nie że brzuch jej wisi tylko ogromne fałdy skóry pomarszczonej która wisi, bo się rozciągnęła bardzo no i tak sobie dynda... co z tym zrobić, chyba tylko lifting?

---------- Dopisano o 13:43 ---------- Poprzedni post napisano o 13:42 ----------

(a ja tam zachwytu nie czuję - właśnie mi po sąsiedzku przynoszą takie małe różowe, podtykają pod nos - a ja NIC.. No kurna wybrakowana jestem pod tym względem i już, koniec)

ja lubię małe dzieci, przy nich tak samo jak przy małych kotkach i pieskach zaczynam mieć takie "ojeeeeeeeeeeeeeeeeej <3" no ale ile można wzdychać, kiedyś trzeba zejść na ziemię.

[Luba]

Napisane przez muszynianka

z resztą co mnie drażni, kilka razy jak tam zdarzyło mi się być na porodówce, przytoczę sytuację; siedzimy sobie oglądamy dziecko no fajne łyse czerwone i w ogóle, przyszła jakaś pani która właśnie urodziła. blondynka z makijażem. i zaczyna się "boooże, nienormalna, pysk maluje a ledwo urodziła" no ale że co, nie można? jakieś przeciwwskazania medyczne? dla niektórych to przesaaaaaaaaaaaaada ale Booże jak panience lepiej się od tego zrobiło to nie wiem za co ją krytykować że jeszcze siły miała
może to ja mam spaczony tok rozumowania i kosmetyki wypaliły mi dziurę w mózgu?

Tak poza tematem, to wiesz, na porodówce czy tam przy noworodku czy niemowlaku lepiej niektórych kosmetyków nie używać.
Spoko jakiś tusz do rzes ale już jesli chodzi o jakieś, na przykład, pudry czy podkłady, to tak, sa przeciwwskazania medyczne 'Tak smo jak niezbyt wskazane jest używanie perfum.
Po prostu przytulasz potem dziecko do swojej twarzy i wycierasz w nie to co na sobie masz. I potem rozkminki młodych mam: A skąd u neigo ta wysypka, uczulenie czy moze jakas nietolerancja, albo po prostu ja mam mleko niedobre A to zwyczajnie przez to, że skóra dziecka miała stycznosć z mamy pudrem.

Napisane przez sine.ira

A wśród moich dzieciatych znajomych zapanowała moda na "nieciumkanie" w związku z czym zdarza mi sie słyszeć "znowu drze gębę, bo jest głodne", "muszę mu dupsko umyć" i takie tam. Przykro się tego słucha, zwłaszcza jak samemu ma się ochotę po stópkach wycałować takiego malucha Bo ja dzieciaki bardzo lubię, byleby nie były moje takam egoistka
Jakaś taka przeginka w drugą stronę się odbywa. Może to przejściowe.

Też to u niekórych obserwuję.
Ale mam nadzieję, ze to taka poza dla obcych a jak nikt nie widzi to się zachowują bardziej po maminemu Bo nie da sie dzeicka wychowywać w stylu zimny wychów cieląt i traktować go cały czas bez: a czyje to takie stópeczki słodziutkie, a czyje, a zaraz mamusia słodziaczka swojego wykąpie

[muszynianka]

No może to akurat o tym nie pomyślałam. Ale żeby sobie włosy ułożyć, paznokcie jakoś wypiłować pomalować to chyba okej.

[Deede]

Napisane przez muszynianka

Ejjj bo jak się ogląda te nastoletnie matki z fajnymi ciałkami to aż milo, no ale tak z życia realnego moja znajoma ma brzuch nie że brzuch jej wisi tylko ogromne fałdy skóry pomarszczonej która wisi, bo się rozciągnęła bardzo no i tak sobie dynda... co z tym zrobić, chyba tylko lifting?

Teraz to już chyba tak..

Napisane przez muszynianka

ja lubię małe dzieci, przy nich tak samo jak przy małych kotkach i pieskach zaczynam mieć takie "ojeeeeeeeeeeeeeeeeej <3" no ale ile można wzdychać, kiedyś trzeba zejść na ziemię.

Ja ani ich nie lubię, ani nie nie lubię - są mi obojętne. Szczerze to wolę takie 4-5-latki.
Za to psy i i koty w każdej postaci mogę ukochać

[Luba]

Napisane przez muszynianka

No może to akurat o tym nie pomyślałam. Ale żeby sobie włosy ułożyć, paznokcie jakoś wypiłować pomalować to chyba okej.

włosy ułożyć spoko, ale bez lakieru Paznokcie to sobie lepiej wypiłowac przed porodem, malowac lepiej nie.
Słuchaj, to jest krótki czas, ja nie mówie, żeby sie nie malować do 3 roku życia dziecka , niektóre rzeczy mozna robić zaraz po porodzie z innymi lepiej poczekac miesiąc, z jeszcze innymi dłuzej. Po prostu nie przesadzać z chemią, którą sie na siebie kładzie, bo takie dziecko maleńkie nie potrafi sie przed nią jeszcze obronić

[muszynianka]

Właśnie nie, ja z 4-5 latkami nie mogę, jestem po prostu... za mało kreatywna żeby je czymś zająć, jak zadają trudne pytania to nie wiem na jaką odpowiedź mogę sobie pozwolić i w ogóle są już duże. A takie małe puti puti to sobie leży, nakarmisz, przewiniesz, przytulisz, pozachwycasz się jak się śmieje. Drzemki urządzone zgodnie z rytmem dziecka

[sine.ira]

Napisane przez Deede

(a ja tam zachwytu nie czuję - właśnie mi po sąsiedzku przynoszą takie małe różowe, podtykają pod nos - a ja NIC.. No kurna wybrakowana jestem pod tym względem i już, koniec)

Ja tam też się nie zachywcam jak leci Musi mi się "podobać" żebym stupasa wycałowała albo łapki malutkie. Oczywista, z automatu bardzo lubię dzieci tych dorosłych, których bardzo lubię A że jest takich niewielu...

Napisane przez muszynianka

no ale ile można wzdychać, kiedyś trzeba zejść na ziemię.

No, to fakt

Napisane przez Luba

Też to u niekórych obserwuję.
Ale mam nadzieję, ze to taka poza dla obcych a jak nikt nie widzi to się zachowują bardziej po maminemu Bo nie da sie dzeicka wychowywać w stylu zimny wychów cieląt i traktować go cały czas bez: a czyje to takie stópeczki słodziutkie, a czyje, a zaraz mamusia słodziaczka swojego wykąpie

No też mam nadzieję. Aczkolwiek...da się pewnie bez tego wychować. Pytanie tylko na kogo

[muszynianka]

Ja tam też się nie zachywcam jak leci Musi mi się "podobać" żebym stupasa wycałowała albo łapki malutkie. Oczywista, z automatu bardzo lubię dzieci tych dorosłych, których bardzo lubię A że jest takich niewielu...

Ja niekoniecznie wszystkie dzieci lubię nie wiem, może jestem jakaś dziwna, ale koleżanka w wakacje została obdarowana dzieckiem... takie już nie wiem rok wzwyż ale jeszcze nie 2 lata które było tak brzydkie, tak denerwujące, tak oślinione, ciągle robiło kupę, jak mi go dała do potrzymania na spacerze bo... ozdobiło wózek wąpliwym materiałem, to dosłownie mi się cofnęło. Może nie wszystkie dzieci wzbudzają u mnie takie uczucie że mam ochotę się nimi zająć. Nie wiem czym to jest uwarunkowane. Wszystkie chore dzieci od razu taki odruch we mnie wyzwalają.

[Daeva]

Napisane przez sine.ira

Ja tam też się nie zachywcam jak leci Musi mi się "podobać" żebym stupasa wycałowała albo łapki malutkie.

Ja nie lubię, nie zachwycam się o tak o, nie potrafię. Jak będę chciała coś małego, piszczącego, absorbującego uwagę, robiącego kupę i wyjątkowo upierdliwego oraz wymagającego opieki - kupię yorka

[Hultaj]

No i popsułaś wydźwięk takiej tyrady ,

e tam, nie jest tak źle, przecież nie powiedziałam, że dbam o stopy, a do dentysty, to owszem, tak bardziej za potrzebą chadzam niźli towarzysko.

Hultaj - no nie wiem, czy zawsze mówimy o egoizmie. Chodzi o intencje - jeśli ja nie chcę, bo po prostu nie mam takiej potrzeby - a nie, że mi kasy żal, czasu, własnego ciała czy coś. NIE, chodzi po prostu o brak potrzeby - ZBĘDNE MI TO JEST (tak jak niektórzy nie czują potrzeby posiadania psa do szczęścia, tak ja nie czuję potrzeby posiadania dziecka do szczęścia - jaśniej się już nie da. Za to psy uwielbiam i przygarniam czasami różne bidy, słono za to płacąc - więc nie jestem taka żyła ) - to to jest egoizm?? Egoizmem było by, gdybym teraz, pomimo braku potrzeby rodzenia, jednak urodziła - "dla świętego spokoju" i z opcją "bo kto mi na starość pomoże, jak nie będę mieć dzieci?". Więc żaden egoizm, moja droga..

nazywam to egoizmem bardziej patrząc pod tym kątem, że jednak posiadanie dzieciaka generuje większą konieczność poświęceń niż jego nieposiadanie. Już były gadki, że egoizmem jest dzieci mieć, no i właśnie w zależności od kontekstu, na pewno owszem; pakowanie się tałatajstwo nie mając nań keszu czy keszu kompletnie, na zasadzie jakoś będzie, o ile nie zanosiłoby się przesadnie na to całe 'jakoś', powiedziałąbym, że jest raczej mocno nieodpowiedzialne, a pakowanie się, kiedy się nie ma na takie sprawy konkretniejszego parcia, na zasadzie, bo inni tak robią, bo ciotki każą, byłoby, jak gdyby głupie. Jeszcze inni pomysłem na ciąże mogą chcieć przytrzymać przy sobie faceta czy uciekać przed koniecznością pójścia do pracy. Natomiast rzeczywiście nie wierzę w to, że większość ludzi, którzy pacholęcia mają, nie mają ich na mniej lub bardziej własne życzenie, zwyczajnie nie wierzę, że średnio rozgarnięty człowiek jakby tak nie chciał dzieciuków jak diabeł wody święconej, to, żeby się skichał a nie zadbał o x-warstw ogumienia chociażby, i jedynie beztrosko pykał. A że potem wychodzi wszystko różnie, nie każdy ma np. cierpliwość, cóż, życie chyba.
Mnie jedynie rozchodziłoby się raczej o to, że bulwers jako taki byłby właściwie zbędny, za działanie wbrew naturze można by uznać choćby odpalanie lampy wieczorem czy postęp medycyny ; kto się takimi rzeczami na poważnie przejmuje , retoryczne, przecież mało kto wyrzuca telewizor przez okno i szuka do zamieszkiwania leśnej chatki. Więc nie kumam oburzenia jako takiego, zawsze uważałam, że co jak co, ale do egoizmu (może raczej: w pewnych określonych granicach ;-)) to chyba każdemu wolno.

[sine.ira]

Mnie tam osobiście bardziej chodziło o egoizm w znaczeniu samolubnego genu I działaniu pod dyktando tykającego zegara oraz cisnącej na mózg macicy.

A pewnie, że egoizm to nie jest cecha najgorsza z możliwych Powiedziałabym, że całkiem zdrowa w zdrowych granicach.

[Hultaj]

Mnie tam osobiście bardziej chodziło o egoizm w znaczeniu samolubnego genu I działaniu pod dyktando tykającego zegara oraz cisnącej na mózg macicy.

a ja myślę, że całkiem niemało ludzi myśli o tym, żeby najpierw się czy to pobawić, czy to z grubsza chociaż ustawić; cisnąca na mózg macica kojarzy mi się z mamusiami w okolicy 20tki (blisko tego zera na drugiej pozycji ). Nie każdego samolubny gen prowadzi prosto do ołtarza i pieluch, niektórych prowadzi po drodze do różnych takich tam.

[sine.ira]

Co nie zmienia faktu, że ten właśnie samolubny gen każe się ludziom rozmnażać. Kiedy, to już kwestia poboczna.

Nie, cisnąca ma mózg macica w pełni wyraża sie kiedy np. podstarzała pani w okolicach 30tki w panice wybiera dawcę spermy. Jak dla mnie.

[Deede]

Napisane przez Hultaj

e tam, nie jest tak źle, przecież nie powiedziałam, że dbam o stopy, a do dentysty, to owszem, tak bardziej za potrzebą chadzam niźli towarzysko.
nazywam to egoizmem bardziej patrząc pod tym kątem, że jednak posiadanie dzieciaka generuje większą konieczność poświęceń niż jego nieposiadanie. Już były gadki, że egoizmem jest dzieci mieć, no i właśnie w zależności od kontekstu, na pewno owszem; pakowanie się tałatajstwo nie mając nań keszu czy keszu kompletnie, na zasadzie jakoś będzie, o ile nie zanosiłoby się przesadnie na to całe 'jakoś', powiedziałąbym, że jest raczej mocno nieodpowiedzialne, a pakowanie się, kiedy się nie ma na takie sprawy konkretniejszego parcia, na zasadzie, bo inni tak robią, bo ciotki każą, byłoby, jak gdyby głupie. Jeszcze inni pomysłem na ciąże mogą chcieć przytrzymać przy sobie faceta czy uciekać przed koniecznością pójścia do pracy. Natomiast rzeczywiście nie wierzę w to, że większość ludzi, którzy pacholęcia mają, nie mają ich na mniej lub bardziej własne życzenie, zwyczajnie nie wierzę, że średnio rozgarnięty człowiek jakby tak nie chciał dzieciuków jak diabeł wody święconej, to, żeby się skichał a nie zadbał o x-warstw ogumienia chociażby, i jedynie beztrosko pykał. A że potem wychodzi wszystko różnie, nie każdy ma np. cierpliwość, cóż, życie chyba.
Mnie jedynie rozchodziłoby się raczej o to, że bulwers jako taki byłby właściwie zbędny, za działanie wbrew naturze można by uznać choćby odpalanie lampy wieczorem czy postęp medycyny ; kto się takimi rzeczami na poważnie przejmuje , retoryczne, przecież mało kto wyrzuca telewizor przez okno i szuka do zamieszkiwania leśnej chatki. Więc nie kumam oburzenia jako takiego, zawsze uważałam, że co jak co, ale do egoizmu (może raczej: w pewnych określonych granicach ;-)) to chyba każdemu wolno.

Patrząc tylko pod tym kątem to tak, jasne, że mniej obciąża posiadanie niż nie posiadanie dzieci. Tylko ja - tak sama dla siebie - rozpatruję to bardziej globalnie - dla mnie wyznacznikiem egoizmu nie jest posiadanie - lub nie - dzieci, tylko co się w tym życiu w ogóle robi. I jak to się robi. I to można długo ciągnąć: są ludzie, którym te dzieci potrzebne są jak kwiatek do kożucha, bo i tak żyją własnym życiem, te dzieciaki gdzieś tam są dalej, na doczepkę; są ludzie, którzy nie mają dzieci, ale robią w tym życiu takie rzeczy, że np. społeczeństwo ma z nich o wiele większy pożytek niż z przeciętnego "dzieciatego". Jeśli - załóżmy - nie chcę dzieci m.in. dlatego, że mam bardzo konkretne plany zawodowo-życiowe, które pozwolą mi coś fajnego (także dla innych) zrobić, to mnie tak trochę wkurza nazywanie tego egoizmem. Dzieci niby niczego nie przekreślają, jasne, ale czasami bardzo utrudniają realizację niektórych planów, albo mamy np. świadomość, że ich realizacja odbywałaby się kosztem tychże dzieci. Wiec czy to egoizm? Jeśli trzymanie się własnej hierarchii wartości jest egoizmem, to tak. Tylko co jeśli taki ktoś się złamie, urodzi, plany mu się skomplikują i świat zyska kolejnego frustrata? Na co to komu potrzebne?
A teraz clue - jeśli nie posiadanie dziecka jest egoizmem, to jego urodzenie (ciągnąc to logicznie) musi być altruizmem - a z tym się za Chiny nie zgodzę

Itd., itp. Ja tam się zdrowego egoizmu nie wstydzę, tylko nie podpisuję się pod twierdzeniem, że nie posiadanie dzieci z zasady (jeśli jest to z wyboru) jest egoizmem. Tym złym egoizmem.

[Luba]

Napisane przez Daeva

Ja nie lubię, nie zachwycam się o tak o, nie potrafię. Jak będę chciała coś małego, piszczącego, absorbującego uwagę, robiącego kupę i wyjątkowo upierdliwego oraz wymagającego opieki - kupię yorka

Ojej, jakie śmieszne sie ześmiałam ze śmiechu jak pszczoła.

Wierzę, że osoby bezdzietne mają problemy z jakimiś tam wścibskimi czy upierdliwymi osobami.
Ale czytając ten komentarz powyżej, domyślacie się czego muszą wysłuchiwać ci dzieciaci?
Nikt nie ma lekko

[muszynianka]

Może ze mną nie jest tak źle, bo mam uczucie że powinnam otoczyć takie dziecko opieką, tak jak małe kotki i pieski :PPPP

[dzustam]

Napisane przez Deede

A teraz clue - jeśli nie posiadanie dziecka jest egoizmem, to jego urodzenie (ciągnąc to logicznie) musi być altruizmem - a z tym się za Chiny nie zgodzę

Patrząc z perspektywy osób wyczekujących przyszłej emerytury, urodzenie dziecka przez Ciebie, to czyn altruistyczny. Ty rodząc potomka zwiększasz miesięczną emeryturę każdego o jedną milionową grosza*

*wyliczenia wzięte z kosmosu, po przeczytaniu posta reklamacji nie uznaje się

Napisane przez Luba

Ojej, jakie śmieszne sie ześmiałam ze śmiechu jak pszczoła.

Wierzę, że osoby bezdzietne mają problemy z jakimiś tam wścibskimi czy upierdliwymi osobami.
Ale czytając ten komentarz powyżej, domyślacie się czego muszą wysłuchiwać ci dzieciaci?
Nikt nie ma lekko

Prawda, że lekko niesmaczne?

Szczególnie, że jeszcze nie poznałam człowieka, który by, w swoim procesie przepoczwarzania w pełnowartościowego osobnika, ominął etap yorka

Ale punkt widzenia...tralalala...

[Deede]

Napisane przez dzustam

Patrząc z perspektywy osób wyczekujących przyszłej emerytury, urodzenie dziecka przez Ciebie, to czyn altruistyczny. Ty rodząc potomka zwiększasz miesięczną emeryturę każdego o jedną milionową grosza*

*wyliczenia wzięte z kosmosu, po przeczytaniu posta reklamacji nie uznaje się

Tak, tylko tym systemem, to na mojego dzieciaka - na jego emeryturę - też ktoś będzie musiał robić. Trzeba przerwać ten łańcuszek!

[katja_24]

Napisane przez Deede

Oj, bo to uprościłam. Przecież wiem, że coś tam może się zmienić, tylko to "coś" raczej nie powstrzymało by mnie od posiadania dziecka (gdybym chciała je mieć) i nie robiłabym z tego mega poświęcenia (nie mówię o komplikacjach zdrowotnych, które czasami się przytrafiają). A jak już by mnie bardzo to "coś" nękało, to uciułałabym sobie na jakiś zabieg, naciągnęła, wypchała czy co tam trzeba Natomiast też mi nikt nie wmówi, że dbanie o formę i ciało przed ciażą, w trakcie i po nie ma wpływu na prędkość wiatru..

---------- Dopisano o 13:42 ---------- Poprzedni post napisano o 13:38 ----------



A tego to nie zaobserwowałam. Faktycznie trochę to nie bardzo..
(a ja tam zachwytu nie czuję - właśnie mi po sąsiedzku przynoszą takie małe różowe, podtykają pod nos - a ja NIC.. No kurna wybrakowana jestem pod tym względem i już, koniec)

Nie jestes wybrakowana. Mam tak samo. Niemowle to niemowle. Ladne na pewno nie jest, a nie umiem sie zachwycac czyms, co tak naprawde mi sie nie podoba. Juz sie boje swojej reakcji na dzieciaka kolezanki, ktora jakos niedlugo rodzi.

[Luba]

Napisane przez dzustam

Prawda, że lekko niesmaczne?

Szczególnie, że jeszcze nie poznałam człowieka, który by, w swoim procesie przepoczwarzania w pełnowartościowego osobnika, ominął etap yorka

Ale punkt widzenia...tralalala...

No to jak już sie tak skarżymy () to ja też (chociaż nie powinnam chyba )
Dlaczego zawsze jak jest mowa o dzieciach, to zawsze znajdzie się pare osób, które mówią: ale ja lubię pieski i kotki
No a ja lubię biały ser ale jaki to ma związek z dziećmi?
Ludzie, litości.

A w ogóle, to dla (niektórych) ludzi, którzy dzieci mieć nie chcą lub nie lubią, to dziecko to jest COŚ a nie ktoś. Tak jak koleżanka nade mną "Nie nie umiem sie zachwycac czyms, co tak naprawde mi sie nie podoba". Bo to tylko niemowlę, nie? To co się przejmować. A odezwij się, ze Cie to matko boli, to usłyszysz, że macica ci wali na mózg i jesteś przewrażliwiona.

Albo hasło: A ja to swojego Azorka to kocham jak synka
I jeszcze jak tłumaczysz, ze to całkiem co innego niż dziecko, to oburzenie, bo jak to, jak ja mogę. No nie wiem, jak ktoś mi mówi, że wrażenia z wycieczki w kosmos to co innego niż wyjazd na Majorkę to się nie oburzam.

Albo: a ja wole podróże i wyscia na imprezę.
No tak, bo jak ja mam dzieci to wyjechać moge tylko wózkiem do windy.

Albo: ja się wole rozwijać.
A jak ja mam dzieci, to co, się zwijam?
No tak, bo matki to tylko o kupkach i zupkach. Wiadomix, to wie każdy.

Itd. Itp.

[mmm3m]

Napisane przez Deede

Tak, tylko tym systemem, to na mojego dzieciaka - na jego emeryturę - też ktoś będzie musiał robić. Trzeba przerwać ten łańcuszek!

Tak więc wyrywajmy sobie macice i nie rozmnażajmy się!

[stokrotka_to_ja]

Napisane przez Luba

No to jak już sie tak skarżymy () to ja też (chociaż nie powinnam chyba )
Dlaczego zawsze jak jest mowa o dzieciach, to zawsze znajdzie się pare osób, które mówią: ale ja lubię pieski i kotki
No a ja lubię biały ser ale jaki to ma związek z dziećmi?
Ludzie, litości.

A w ogóle, to dla (niektórych) ludzi, którzy dzieci mieć nie chcą lub nie lubią, to dziecko to jest COŚ a nie ktoś. Tak jak koleżanka nade mną "Nie nie umiem sie zachwycac czyms, co tak naprawde mi sie nie podoba". Bo to tylko niemowlę, nie? To co się przejmować. A odezwij się, ze Cie to matko boli, to usłyszysz, że macica ci wali na mózg i jesteś przewrażliwiona.

Albo hasło: A ja to swojego Azorka to kocham jak synka
I jeszcze jak tłumaczysz, ze to całkiem co innego niż dziecko, to oburzenie, bo jak to, jak ja mogę. No nie wiem, jak ktoś mi mówi, że wrażenia z wycieczki w kosmos to co innego niż wyjazd na Majorkę to się nie oburzam.

Albo: a ja wole podróże i wyscia na imprezę.
No tak, bo jak ja mam dzieci to wyjechać moge tylko wózkiem do windy.

Albo: ja się wole rozwijać.
A jak ja mam dzieci, to co, się zwijam?
No tak, bo matki to tylko o kupkach i zupkach. Wiadomix, to wie każdy.

Itd. Itp.

Ja usłyszałam ostatnio cały ten zestaw od znajomej
Wpadła na herbatę,wieki sie nie widziałysmy,nie wiedziala,ze jestem w ciazy.

Pierwsze pytanie : I jak to...tak chcieliscie? (Jak odpowiedziałam,ze owszem ,chcielismy,to jakos nie mogla uwierzyc)
A pozniej zaczela sie nade mna litowac Ze jak urodze to juz koniec zycia. Ze ona to na wakacje gdziestam wyjezdza,a ja biedna w tym roku to nie moge. A pozniej pewnie tez nie,bo z dzieckiem? (tak jakby matki 18 roku zycia dziecka byly przykute do kaloryfera w domu )
I ze ona wlasnie karierę rozwija ( sekretarka w szkole) i z mezem sobie pieska kupują,bo ona dziecka nie chce,bo to ja ograniczy.Ze dziecko beee i złooo,a piesek to milutki i poglaskac mozna, i caly dzien sam zostanie.
A w ogole to niedlugo zrobi mi sie z mozgu mleczna papka,bo kobiety jak urodza to glupieją. I ze ona nie rozumie jak mozna chciec byc w ciazy,przeciez to takie obrzydliwe. Coś sie rusza w środku,rozstępów mozna sie nabawić. A potem dochodzi mleko w piersiach i to karmienie....fujjjj.


A mnie sie tylko oczy otwierały coraz szerzej od tych mundrości....



Ja wszytsko rozumiem ,ktoś chce mieć-niech ma ,ktos nie chce -jego sprawa ,co mnie to interesuje? Ale żeby tak rozkimniać sprawę?

[katja_24]

Napisane przez Luba

No to jak już sie tak skarżymy () to ja też (chociaż nie powinnam chyba )
Dlaczego zawsze jak jest mowa o dzieciach, to zawsze znajdzie się pare osób, które mówią: ale ja lubię pieski i kotki
No a ja lubię biały ser ale jaki to ma związek z dziećmi?
Ludzie, litości.

A w ogóle, to dla (niektórych) ludzi, którzy dzieci mieć nie chcą lub nie lubią, to dziecko to jest COŚ a nie ktoś. Tak jak koleżanka nade mną "Nie nie umiem sie zachwycac czyms, co tak naprawde mi sie nie podoba". Bo to tylko niemowlę, nie? To co się przejmować. A odezwij się, ze Cie to matko boli, to usłyszysz, że macica ci wali na mózg i jesteś przewrażliwiona.

Albo hasło: A ja to swojego Azorka to kocham jak synka
I jeszcze jak tłumaczysz, ze to całkiem co innego niż dziecko, to oburzenie, bo jak to, jak ja mogę. No nie wiem, jak ktoś mi mówi, że wrażenia z wycieczki w kosmos to co innego niż wyjazd na Majorkę to się nie oburzam.

Albo: a ja wole podróże i wyscia na imprezę.
No tak, bo jak ja mam dzieci to wyjechać moge tylko wózkiem do windy.

Albo: ja się wole rozwijać.
A jak ja mam dzieci, to co, się zwijam?
No tak, bo matki to tylko o kupkach i zupkach. Wiadomix, to wie każdy.

Itd. Itp.

O rety no, napisalam "COS", bo tak ogolnie mialo byc. Fryzura/ubraniem/perfumami, ktore mi sie nie podobaja, tez nie bede sie falszywie zachwycac. Po prostu nie powiem nic. Taki ze mnie dziwny czlowiek, ze jakos nie umiem klamac

[Luba]

Napisane przez katja_24

O rety no, napisalam "COS", bo tak ogolnie mialo byc. Fryzura/ubraniem/perfumami, ktore mi sie nie podobaja, tez nie bede sie falszywie zachwycac. Po prostu nie powiem nic. Taki ze mnie dziwny czlowiek, ze jakos nie umiem klamac

Nikt nie mówi, że masz kłamać i chodzi o całkiem coś innego, nie udawaj, że nie wiesz o co
Pisałaś cały czas o niemowlaku i teraz nie odwracaj kota ogonem, bo z całej wypowiedzi widać, że chodziło o dziecko:
"Nie jestes wybrakowana. Mam tak samo. Niemowle to niemowle. Ladne na pewno nie jest, a nie umiem sie zachwycac czyms, co tak naprawde mi sie nie podoba. Juz sie boje swojej reakcji na dzieciaka kolezanki, ktora jakos niedlugo rodzi."

Ale oczywiście ja się tylko czepiam, bo co by to mogło byc innego, jak nie czepialstwo dzieciatych.

[Hultaj]

Co nie zmienia faktu, że ten właśnie samolubny gen każe się ludziom rozmnażać. Kiedy, to już kwestia poboczna.

A inny gen każe ludziom oddychać np.
Btw, zdaje się, że niedawno Elfir pisała w wątku aborcyjnym kąwersując z jednym z trolli;-), że jest również i taka teoria, że ludzie nie chcą mieć dzieci, bo nie chcą przekazywać dalej ukrytych wad (samoodstrzał z puli genowej w rzeczywistości umotywowany ;-)); w ten deseń; nie chcę czegoś ściemnić.

[Deede]

Napisane przez Luba

No to jak już sie tak skarżymy () to ja też (chociaż nie powinnam chyba )
Dlaczego zawsze jak jest mowa o dzieciach, to zawsze znajdzie się pare osób, które mówią: ale ja lubię pieski i kotki
No a ja lubię biały ser ale jaki to ma związek z dziećmi?
Ludzie, litości.

A w ogóle, to dla (niektórych) ludzi, którzy dzieci mieć nie chcą lub nie lubią, to dziecko to jest COŚ a nie ktoś. Tak jak koleżanka nade mną "Nie nie umiem sie zachwycac czyms, co tak naprawde mi sie nie podoba". Bo to tylko niemowlę, nie? To co się przejmować. A odezwij się, ze Cie to matko boli, to usłyszysz, że macica ci wali na mózg i jesteś przewrażliwiona.

Albo hasło: A ja to swojego Azorka to kocham jak synka
I jeszcze jak tłumaczysz, ze to całkiem co innego niż dziecko, to oburzenie, bo jak to, jak ja mogę. No nie wiem, jak ktoś mi mówi, że wrażenia z wycieczki w kosmos to co innego niż wyjazd na Majorkę to się nie oburzam.

Albo: a ja wole podróże i wyscia na imprezę.
No tak, bo jak ja mam dzieci to wyjechać moge tylko wózkiem do windy.

Albo: ja się wole rozwijać.
A jak ja mam dzieci, to co, się zwijam?
No tak, bo matki to tylko o kupkach i zupkach. Wiadomix, to wie każdy.

Itd. Itp.

Bo widzisz.. Pieski i kotki wzbudzają we mnie jakieś "macierzyńskie" (??) uczucia - w przeciwieństwie do dzieci.. Jedni zachwycają się małymi stópkami - ja małymi łapkami.
Poza tym "nieródki" wchodzą przy tym temacie na kotki i pieski, co by podkreślić, że posiadamy jakieś uczucia, empatię, potrafimy się opiekować itp. - wiesz, że my takie zimne, wybrakowane suki nie jesteśmy..

---------- Dopisano o 19:12 ---------- Poprzedni post napisano o 19:10 ----------

Napisane przez Hultaj

A inny gen każe ludziom oddychać np.
Btw, zdaje się, że niedawno Elfir pisała w wątku aborcyjnym kąwersując z jednym z trolli;-), że jest również i taka teoria, że ludzie nie chcą mieć dzieci, bo nie chcą przekazywać dalej ukrytych wad (samoodstrzał z puli genowej w rzeczywistości umotywowany ;-)); w ten deseń; nie chcę czegoś ściemnić.

A możliwe. Więc widzisz - to żaden egoizm - wręcz altruizm - oszukujemy własna naturę, żeby utrzymać gatunek w dobrej kondycji

[Luba]

Napisane przez Deede

Bo widzisz.. Pieski i kotki wzbudzają we mnie jakieś "macierzyńskie" (??) uczucia - w przeciwieństwie do dzieci.. Jedni zachwycają się małymi stópkami - ja małymi łapkami.
Poza tym "nieródki" wchodzą przy tym temacie na kotki i pieski, co by podkreślić, że posiadamy jakieś uczucia, empatię, potrafimy się opiekować itp. - wiesz, że my takie zimne, wybrakowane suki nie jesteśmy..

Wiesz, ale to tez nie jest tak, że wszystkie kobiety, które maja dzieci to normalnie zachwycają się wszystkimi rączkami i stópkami i myślą, że wszyscy tak mają
Na taki przykład ja, mam szczerze mówiąc do obcych dzeici stosunek raczej obojetny i owszem, mogę pochwalić, mogę się zainteresować ale zachwyt wzbudzają we mnie tylko i wyłącznie dwie pary rączek i nóżek Moich własnych dzieci.
I znam wiele takich kobiet, które na obce dzieci nie reagują piskiem.

Naprawdę, ludzie nie wymagają od nikogo rozczulania się nad cudzą kołyską i jeśli tego nei robisz, to nikt nie pomysli, żes suka zimna. Znaczy. Nikt normalny i jako tako myślący.

[Hultaj]

egoizm, altruizm, zadziwiające jest to, że ta sprawa potrafi wzbudzić tyle kontrowersji. O ile u Pań w okolicach 20tki bunczuczność jest czy byłaby wg mnie jak najbardziej zrozumiałą, o tyle wydaje mi się, że panie bliżej 30tki powinny już naprawdę zdawać sobie sprawę z faktu, że przecież, odpukać, to do nich należy decyzja, czy będą w macicy ziarka posiewać czy nie. Wiadomo, że pewnych rzeczy słucha się mniej lub bardziej nieprzyjemnie, np. wywodzeń ciotek na rodzinnych imprezkach, koleżanek aktywistek pełnych zapału, ale przecież gdyby mnie zaczepiła sąsiadka z naleganiem, żebym sobie pomalowała sufity w błękity i zapodała lustra to chyba co najwyżej musiałabym sobie rękaw do guzików;-) przywiązać, żeby się odruchowo nie popukać w głowę.