|
|
#1 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 6
|
psychicznie zdycham
Drugie konto, co prawda na pierwszym mało się wypowiadam, ale kilka osób z mojego otoczenia je zna, a wolę, żeby nie wiedzieli, że ja to napisałam.
Długo się zbierałam do napisania tego wątku, ale w końcu nic na tym nie tracę, a muszę się wygadać. Nie musicie tego czytać, po prostu nie mogę trzymać tego dłużej w sobie. Mam 17 lat. Nigdy nie byłam szczęśliwym dzieckiem, a przynajmniej tego nie pamiętam. Z dzieciństwa pamiętam dużo płaczu, lęk, że coś zrobię nie tak, że źle zmyję naczynia czy cokolwiek. Oczywiście były też dobre chwile, ale dobre chwile nie kształtowały aż tak mojej psychiki, nie wryły się w nią. Z czasem było tylko gorzej. Ojcu coraz bardziej odwalało. W pracy mu się nie układało, coraz mniej kasy przynosił do domu. Stresy z pracy odreagowywał na mnie i matce. Brat był jeszcze za młody. Potem starczyło mu nawet, że coś leżało nie na mniejscu, by wyzywać mnie od najgorszych. Miał też problem z komputerem, gry internetowe były dla niego ważniejsze od rodziny. Robił awantury kiedy na czas nie dostał się do internetu, kiedy coś się zawieszało, kiedy coś się psuło. Oczywiście wszystko było moją winą. Wraz z bratem baliśmy się zostawać z nim w domu. Było kilka awantur takich, w których on z krzykiem wychodził z domu, a my trzęśliśmy się ze strachu, że wróci do domu przed matką i coś nam zrobi. Dzień w dzień nazywał mnie ku*wą, pie*dolonym gównem, błędem życiowym. Mówił, że załuje, że sie urodziłam. Że jestem takim śmieciem, ze jakby mnie zabił, dostał by za mnie góra 2 lata w więzieniu. Nieraz od niego dostałam, kilka razy złapał mnie za gardło. Sytuacji takich było więcej, ale nie ma sensu przytaczać. Sytuacja w szkole też nie poprawiała mojego samopoczucia. Nienawidziłam być w domu, ale do szkoły też nie lubiłam chodzić. Jako dziecko miałam problem z wymową, dlatego byłąm pośmiewiskiem klasowym numer jeden. Z nikim nie mogłam pogadać, ryczałam na przerwach. Zakolegowałam się z jedną dziewczyną, która puszczała o mnie takie plotki, że pewnego dnia przyszłam do szkoły, a wszyscy, włącznie z nią patrzyli na mnie jak na bezwartościowego śmiecia. W gimnazjum sytuacja społeczna uległa poprawie, lata podstawówki wykształciły we mnie niemiłą, negatywnie podchodzącą do wszystkiego osobę. Ku mojemu zdziwieniu dużej ilości osób moje podejście do świata się spodobało. Oczywiście nikt nie wiedział co się u mnie dzieje, koszmar w domu się rozkręcał. Pierwsze myśli samobójcze pojawiły się w podstawówce. Tak samo jak i pierwsze rany. Mam duży problem z autoagresją. Moje nogi i ręce pokrywają liczne blizny. Te na nogach zakrywam spodniami, a te na rękach są na zasadzie "wiesz, mam tyle zwierząt". Teraz jestem w liceum, powtarzam klasę. Pamiętam, że w gimnazjum nienawidziłam siebie, wszystkich, świata, ale jakaś część mnie podpowiadała mi, że chcę żyć. Jeśli kiedyś będzie lepiej to chcę żyć. Liceum wszystko to zniszczyło. Tą całą chęć. Wychowawczyni wiernie mnie dobijała, wciskała wszystkim, że klasa mnie nienawidzi, choć z klasą miałam całkiem dobry kontakt. Udajesz, że jest ok i ludzie myślą, że jest ok. Ludzie mnie zawiedli, odczuwałam zbyt dużą presję społeczeństwa i zbyt małą chęć do walki. Przestałam się uczyć, to nie miało sensu. W połowie pierwszej liceum po wielkiej awanturze i kolejnych krzykach, że mamy wypie*dalać, zwinęłyśmy z matką i bratem najważniejsze rzeczy i wyprowadziliśmy się. Rodzina myśli, że u mnie jest już ok. Skoro nie ma ojca to nie ma problemu. Nic bardziej mylnego. Za długo umierałam, by teraz móc żyć. Każdy najmniejszy szczegół mnie dobijał. Zawaliłam rok. 2010 był do tej pory najgorszym rokiem w moim życiu, mimo iż przez ten czas ani razu nie widziałam się z ojcem. Teraz mam nową klasę, w zupełności ich nie trawię, oprócz 2-3 osób, nie mam chęci na rozmowy z nimi. Ze starymi znajomymi też już nie utrzymuję kontaktu. Wychodzę z domu tylko na krótkie spacery z psem. Mam kilku dobrych znajomych. Jedną przyjaciółkę znam od zawsze, obie mamy depresję, milion blizn i zrytą psychikę. Dogadujemy się idealnie, widujemy się rzadko, coraz rzadziej, ale to rozumiemy. Obie nie chcemy nigdzie wychodzić. Druga też ma problem psychiczny, jednak nie mogę powiedziej jej wszystkiego, często mi mówi, że sobie wymyślam problemy. Reszta jest na zasadzie, że możemy pogadać, powiedzieć o swoich problemach, wiedzą o moim stanie psychicznym, ale nie znają powodów. Aktualnie nie żyję, funkcje życiowe ograniczyłam do minimum, znowu olewam szkołę, ciągle próbuję się pochorować. Udaję, że po prostu nienawidzę tego miejsca. Ukrywam jakim bólem przepełnia mnie każde wejście do niego. W każdej minucie tam spędzonej myślę o śmierci. Myślę o tym, żeby w końcu to zrobić. Myślę o tym, że wrócę do domu i zrobię sobie kolejną ranę, traktuję to wręcz z ekscytacją, nie mogę się doczekać tej krwi cieknącej z ran. Nie chcę walczyć. Byłam u psychologa, zdiagnozowali mi depresję, jednak nie polubiłam pani psycholog, więc zaniechałam chodzenia tam. Zniechęciła mnie do dalszych prób. Poza tym boję się walki o szczęście. Nie umiem żyć inaczej, zawsze żyłam nieszczęśliwie. Jak miałabym się odnaleźć w nowej sytuacji? Boję się, że psycholog stwierdzi, że nic mi nie jest i sobie wymyślam. Co do reszty rodziny teraz- brat jest jeszcze dzieckiem, wyrzuca z pamięci dawne fakty, wmawia sobie, że nic w domu się nie działo. Matka trzyma się mniej więcej, sądze, że bardziej mniej. Jak coś idzie nie tak to teraz ona się na mnie wyżywa, drze się, ale nie tak jak ojciec. Po prostu sobie nie radzi. Z brakiem kasy np. Ojciec dokłada miesięcznie ok. 300 zł i sądzi, że za to się utrzymamy. Jedzenie, wynajem mieszkania, ubrania, wszystko, jego wkład to 300 zł. Trochę dużo tego mi wyszło, ale to i tak nie wszystko co chciałam napisać. Przepraszam, że tak się nagadałam. Nie wiem na co czekam. Po prostu musiałam w koncu to z siebie wyrzucić. I wcale nie jest mi przez to lepiej, chociaż myślałam, że poczuję się trochę lżej. |
|
|
|
|
#2 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-12
Wiadomości: 19 132
|
Dot.: psychicznie zdycham
Zacznę od tego że gratuluję mamie mądrego wyboru - dobra decyzja - wyprowadzka. Pierwszy ważny krok.
Kiedy kończysz osiemnaście lat? Nie dam ci rady w stylu idź do psychologa, bierz psychotropy to ci się polepszy... Mogę ci jedynie powiedzieć co bym się starała robić będąc na twoim miejscu. Nie lubisz szkoły tak? Źle się czujesz w swojej klasie? Masz problemy finansowe, więc rozważałabym pójście do pracy a liceum w trybie zaocznym albo wieczorowym. Nie wiem jak ważne są dla ciebie wyniki z matury i czy planujesz studia. Ale może będzie ci lżej gdy poczujesz się bardziej niezależna, nie wiem. Nie wiem też czy ci radzić zmianę klasy, bo co to zmieni? Będziesz apatyczna i raczej się z nikim nie dogadasz. Jesteś tak nieszczęśliwa że jest małe prawdopodobieństwo byś odnalazła się wśród rówieśników. Nie wiem też czy twoja przyjaciółka działa na ciebie pozytywnie. Piszesz że obie nie chcecie wychodzić... Osoba z depresją i osoba z depresją, to depresja podwójna . Może warto byłoby zamiast smęcić z nią, rzucić się w wir zabawy, oderwać się od tego przy weselszych ludziach? Nie mówię by się od niej odwrócić, ale wiem ze to raczej nie wróży nic dobrego. Szkoda że nie trafiłaś na żadną rzeczową koleżankę, która by cie troszeczkę ustawiła do pionu, ale przytuliła kiedy trzeba. Bo takie przytulanie cały czas, nie zawsze jest dobre.
|
|
|
|
|
#3 |
|
BAN stały
|
Dot.: psychicznie zdycham
Patrząc na to, co działo się u Ciebie, to miałem lajt. A mam olbrzymie pretensje do rodziców. I pretensje do matki, że nie wyniosła się od ojca.
Ale doskonale Ciebie rozumiem. Znam to uczucie, kiedy ktoś na Ciebie krzyczy, a ty szukasz swojej winy, chociaż nie było żadnego powodu. Aczkolwiek nie było takich akcji, jak dostawałem w skórę, to rzeczywiście za coś, a nie z powodu nerwów. W sumie kiedy ojciec przesadził krzykiem, nie tyle co przepraszał, ale tłumaczył się. Rodzice w stosunku do mnie byli nadambitni, ojciec cierpiał na matematyczno pie***lca i przez to trafiłem na politechnikę. Kiedy w LO powiedziałem, że dostałem dwie tróje z biologii, ojciec zrobił z tego taką tragedię, jakbym nie zdał z tego przedmiotu, albo co najmniej planował zostać lekarzem. W sumie wymieniając moje przeżycia z dzieciństwa, niektóre mogą być śmieszne. Ale do tej pory czuję wrogość do rodziców. Do tego stopnia, że będąc w domu prawie wogóle z nimi nie rozmawiam. |
|
|
|
|
#4 |
|
korzonek
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: Z gór i równin.
Wiadomości: 5 933
|
Dot.: psychicznie zdycham
Poleciłabym Ci mile forum, na którym są ludzie, którzy mają podobne problemy ze sobą. Tutaj nie napiszę, ponieważ byłaby to reklama, jeśli jednak byłabyś zainteresowana - napisz pw. Nie chcę się narzucać.
|
|
|
|
|
#5 | |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 1 103
|
Dot.: psychicznie zdycham
Cytat:
Daj szansę psychologowi-wierz mi to są osoby, których zawodem jest diagnozowanie takich problemów jak Twoje, nie sądzę, by zostały zbagatelizowane -w końcu przez lata się uczyli obserwacji pacjentów, diagnozy. Potrafią wyłapać "co jest grane". Co do tego,że nie polubiłaś pani psycholog..zauważ,że sama piszesz, że wszyscy Cię wkurzają. Aktualnie to wygląda tak,że nikogo nie lubisz. Potraktuj to jak stan przejściowy i daj szansę psycholożce. Myślę,że terapia to jedyne rozwiązanie. Sama pochodzę z "trudnej" rodziny i dopiero teraz wychodzę na prostą, a jestem po 30tce. Gdybym poszła na terapię już od dawna bym się nie męczyła. Dopuść do siebie myśl,że są "fachowcy", którzy o twoim stanie psychicznym będą potrafili Ci powiedzieć coś czego jeszcze nie wiesz.
__________________
Kiedy podchodzę do dziecka, wzbudza ono we mnie dwa rodzaje uczuć: czułość wobec tego, kim jest i szacunek dla tego, kim może się stać. Maryniu Niania Ogg zwykle kładła się spać wcześnie. W końcu miała już swoje lata. Czasami szła do łóżka nawet o szóstej rano. |
|
|
|
|
|
#6 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 2 581
|
Dot.: psychicznie zdycham
Cierpisz na depresję, masz myśli samobójcze, powinnaś być pod opieką dobrego paychologa, który pomoże Ci wyjść na prostą. Jeśli nie lubisz tamtej pani psycholog, to możesz poszukać innego psychologa, któremu zaufasz, przed którym bardziej się otworzysz. Nić porozumienia pomiędzy psychologiem a pacjentem ma duże znaczenie dla terapii. Ważne, abyś czuła komfort psychiczny podczas wizyt u psychologa. Uważam, że w Twojej sytuacji udanie się do psychologa i terapia są niezbędne, bo jesteś bardzo poraniona psychicznie wskutek ciężkiego dzieciństwa i sama bez pomocy masz niewielkie szanse na wyjście z zaklętego kręgu depresji i samookaleczania. Jednak uwierz, że dzięki terapii możesz odzyskać radość życia i normalnie funcjonować, tylko to wymaga także chęci i wiary w powodzenie z Twojej strony. To forum wskazane przez jedną z wizażanek może także Ci pomóc w walce z depresją, poznasz tam ludzi zmagających się z podobnymi problemami i możecie się wzajemnie wspierać i motywować do działania. Ważne także, abyś miała w otoczeniu kogoś, kto może Cię wspierać a nie cierpi na depresję. Taka osoba może wyciągnąć Cię z domu, zarażać otymizmem i podtrzymywać na duchu.
Kolejna sprawa. Czy jest coś, co daje Ci radość, sprawia, że warto żyć? Jakieś pasje, zainteresowania? Na pewno jest coś, w czym jesteś dobra i co lubisz robić. Rozwijanie pasji i robienie ,czegoś co się lubi, daje ogromną energię życiową i pomaga wielu osobom wyjśc z depresji. Odkryj w sobie swoje pasje. Jesteś młoda, całe życie przed Tobą. I nie musi ono wyglądać jak dotychczas, może być o wiele lepsze, udane, jeśli tylko zadasz sobie trochę trudo, żeby pokonać depresję. Wielu ludzi psychicznie poranionych, skrzywdzonych w dzieciństwie wychodzi na prostą, wiedzie szczęśliwe życie. Trzymam za Ciebie kciuki
|
|
|
|
|
#7 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-01
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 33
|
Dot.: psychicznie zdycham
Tak jak koleżanki wyżej... Masz depresję (też miałam) i potrzebujesz jakiegoś wsparcia, psychologowie są ludźmi wyrozumiałymi i nie bagatelizują problemów, nie powiedzą Ci jak przyjaciółki, że wyolbrzymiasz lub wymyślasz sobie problem. Wiem, że trudno się przełamać, ja jak miałam depresję to też mówiłam, że nie polubiłam psychologa, że ta babka mi nie odpowiadała, że ta dziwna była. Masz ogólny "wstręt" i niechęć do ludzi, bo boisz się zaufać. Jednak myślę, że terapia by Ci pomogła. Ja dopiero do szóstej pani psycholog się przekonałam, fakt, że miałam też wsparcie ze strony rodziców i chłopaka, ale myślę, że skoro Ty nie masz takich osób to chociaż spróbuj z panią psycholog.
I staraj się myśleć pozytywnie, choć to strasznie trudne... Nie siedź w domu, wiem jak to człowieka dobija, zacznij robić coś co lubisz, rozwijaj jakieś pasje. A co do szkoły i klasy... Może je po prostu zmień, może lepiej trafisz. Albo jak już ktoś wcześniej powiedział, zastanów się nad pracą i liceum zaocznym bądź wieczorowym. Kiedy sama zaczniesz decydować o swoim życiu, może przestaniesz tak negatywnie patrzeć i zobaczysz, że możesz ułożyć sobie sama lepsze życie. Z całego serca życzę Ci powodzenia.
__________________
szczęśliwa i spełniona... |
|
|
|
|
#8 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-05
Lokalizacja: Wonderland
Wiadomości: 14 387
|
Dot.: psychicznie zdycham
Wiem jak się czujesz bo sama przez to przechodzę. Nie mam takich problemów z ojcem jak ty, ale mój również wrzeszczy bez powodu, z każdego drobiazgu robi aferę. Już zostałam zwyzywana nie raz, nawet przez matkę. Może nie aż tak wulgarnie, ale przykro mi było i tak.
Też myślę o śmierci i samobójstwie, czasem wydaje mi się, że to jedyne rozwiązanie i pewnie dawno bym to zrobiła gdyby nie to, że mam trzyletniego brata którego bardzo kocham i nie potrafię go zostawić. On by jeszcze tego nie zrozumiał, nie chcę wyobrażać sobie jakby to przeżył. Czekam tylko aż zostanę wyrzucona przez rodziców. Jestem już pełnoletnia a widzę, że moja matka ma mnie dość. Uważa mnie za życiową nieudacznicę bo nie potrafi zrozumieć, że mam problemy z którymi nie mogę sobie poradzić. Zdaję sobie sprawę z tego, że powinnam iść do psychologa, ale jest to dla mnie trudne.
__________________
"Take my mind and take my pain
Like an empty bottle takes the rain And heal, heal, heal, heal." Edytowane przez veronicas15 Czas edycji: 2011-01-27 o 20:35 |
|
|
|
|
#9 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 87
|
Dot.: psychicznie zdycham
mysle ze jednak powinnas szukac profesjonalnej pomocy. to dobrze ze masz kolezanke, masz z kim pogadac ale piszesz ze ona takze ma podobne problemy do twoich. jesli tamta psycholog ci nie odpowiada to sprobuj u innego. kiedy w gre wchodzi autoagresja i do tego mysli samobojcze sprawa robi sie powazna. takie ciezkie przezycia potrafia dobic czlowieka. wiem to po sobie. tez nie mam zbyt milych wspomnien z dziecinstwa, ciagle awantury moich rodzicow, brak akceptacji ze strony rowiesnikow. przez to mam teraz problem w kontaktach z innymi ludzmi, jestem bardzo sceptycznie nastawiona do swiata, aspoleczna. ale wychodze z tego...wierze ze i tobie sie uda. tylko potrzebujesz pomocy z zewnatrz
|
|
|
|
|
#10 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-01
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 47
|
Dot.: psychicznie zdycham
Ja już dzisiaj planuję próbę... :|
Mój ojciec nas zostawił rok temu ( jest alkoholikiem ) nie mam w ogóle z nim kontaktu, moja mama przez to się załamała ... Próbowałam jej pomóc, wspieram ją... lecz kto nam pomoże ? Mi i siostrze... Czuję się fatalnie. Nie mam chęci do życia. staram się jak mogę aby mi coś wyszło, aby pomóc mamie. aby się pozbierała.... Na dodatek Mój chłopak chcę ze mną zerwać przez telefon po roku bycia razem:| nie widzi jak ja cierpię na co dzień, co się dzieje w domu... co przechodzę... ważne jest to co on czuje... na dodatek spóźnia mi się okres... Mam nudności od tygodnia... mogę być w ciąży.... Proszę o pomoc. o rozmowę ... Już na prawdę nie wiem co mam zrobić. Nie mam z kim o tym porozmawiać |
|
|
|
|
#11 | |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 2 581
|
Dot.: psychicznie zdycham
Cytat:
Powinnaś skorzystać z pomocy psychologa, porozmawiać z życzliwymi osobami, choćby z siostrą albo choćby pisać na Wizażu, jeśli chcesz i to sprawia Ci ulgę. Podniesiemy Cię na duchu. Zastanów się także, co Cię interesuje, co lubisz robić. Zajęcie się czymś, co sprawia nam przyjemność, daje siłę do życia i walki z depresją. Jednak uważam, że pomoc dobrego psychologa ma podstawowe znaczenie. Pozdrawiam Cię i życzę Ci siły. Musisz uwierzyć, że jeszcze będziesz szczęśliwa. Poczytaj sobie może wątek o pozytywnym myśleniu, jakieś optymistycze książki, coś w tym jest.
|
|
|
|
|
|
#12 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 87
|
Dot.: psychicznie zdycham
madga piszesz ze twoja mama sie zalamala. jak myslisz jak zareaguje na twoje samobojstwo co? z pewnoscia ja to podbuduje
chlopakiem sie nie przejmuja . skoro tak sie zachowuje to musi byc strasznym egoista, na dodatek bardzo dojrzalym skoro chce zerwac przez telefon. co do ciazy, okres moze sie skozniac z powodu stresu,sama kiedys tak mialam. ale dla pewnosci zrob test. poszukaj pomocy, fachowej pomocy. a masz jakas przyjaciole, taka od serca? czasami zwykla rozmowa przynosi choc malutka ulge... musicie jakos sie trzymac, wspierac sie nawzajem
|
|
|
|
|
#13 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-05
Lokalizacja: Wonderland
Wiadomości: 14 387
|
Dot.: psychicznie zdycham
Cytat:
__________________
"Take my mind and take my pain
Like an empty bottle takes the rain And heal, heal, heal, heal." |
|
|
|
|
|
#14 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-01
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 47
|
Dot.: psychicznie zdycham
Tak mam, lecz mi nie odpisuje ;| dziękuję Wam bardzo za rady
pomogło mi to trochę. Potrzebowałam z kimś o tym wszystkim porozmawiać, sama już nie daję rady... Pomagam mamie od roku. Przy nas zachowuje się normalnie, czasem się uśmiecha, zażartuje. Lecz kiedy przechodzę koło jej sypialni wieczorem. Płacze i to bardzo. Kiedy chce jej pomóc jest często niemiła ;/ I to mnie najbardziej dobija... Jeszcze w takiej sytuacji pół rodziny się do niej nie odzywa przez pewną kłótnię w naszym domu co ją jeszcze bardziej przygnębia. Lecz ona nie chce nic mówić. Nie radzę sobie z tym przez co wyżywam się na najbliższej mi osobie jaką mam - moim chłopaku. Mieszkamy od siebie 100 km więc nie mogę do niego nawet pójść w nocy aby choćby tylko się przytulić bez słowa.... Ranię go strasznie moimi zachowaniami, słowami , które są często odzwierciedleniem sytuacji jaka panuje w domu... Lecz tego nie chce. Za każdym razem gdy coś mu powiem złego, żałuję... Nie potrafię przeprosić przez co stracił do mnie zaufanie, uczucie mija... :| nie chcę Go stracić bo wiem, że jest dla mnie wszystkim, dodaje mi sił mimo , że tego nie pokazuje. Jest dla mnie promykiem światła, nadzieją na lepsze jutro ... Nie wyobrażam sobie życia bez niego... Kocham Go :|
|
|
|
|
|
#15 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 6
|
Dot.: psychicznie zdycham
Odpiszę bez cytowania, bo za dużo tego i się poplączę, a zaraz zbijam z kompa, bo spanie po 2h mi nie służy.
Opcja pracy odpada. Rodzina mnie wymeldowała i nie mam gdzie się zameldować, a bez meldunku nigdzie mnie nie zatrudnią. W wakacje próbowałam pracować po znajomości, ale kontakty z ludźmi mnie przerosły. Robiłam wszystko, najbrudniejszą robotę, byle by do nich nie wyjść. Liceum "chciałabym" zaliczyć normalnie, zdać maturę. Przez całe przedlicealne życie marzyła mi się weterynaria. W tym momencie jest mi to już obojętne, ale innych planów na przyszłość nie mam. Zresztą wychodzę z założenia, że przyszłości nie będzie, nie widzę jej, po prostu jej nie widzę. Nie wierzę, że psychicznie wytrzymam, żeby się nie zabić do tego czasu. Rozważam psychologa od kilku dni, tak intensywniej, ale właściwie nie wiem. Nie wiem jak miałabym tam wejść i po prostu wyśpiewać jej swoje życie. Oprócz problemu z depresją mam też stany lękowe, nerwicę natręctw, boję się zostawać w domu, bo czuję, że coś tam ze mną jest, bo często od dzieciństwa widzę różne rzeczy. To nie na temat depresji, ale też mnei to wszystko wykańcza. I nawet nie wiedziałabym od czego zacząć u psycholog. A wszystkie te rzeczy mnie męczą, nie chciałabym ich pominąć, jak już mam coś z sobą zrobić. Zadzwoniłam dziś nawet do mamy, żeby podała mi numer do poleconej psycholożki, ale po zdaniu "a co znowu wydaje ci sie, ze jest coś nie tak?" odechciało mi się dzwonić. Cały czas jest nie tak. Zresztą i tak bym nie zadzwoniła. Nie załatwiam żadnych spraw. Wyjście do sklepu czy telefon do kogoś stresują mnie niesamowicie, dostaje kołatania serca i cieżko mi sie oddycha. Myślałam o zmianie szkoły lub klasy, ale właściwie w wszystkich szkołach są ludzie, jest ich za dużo. Przejscie korytarzem stresuje mnie tu, a jestem w tej szkole juz drugi rok, jako nowa gdzies czułabym sie jeszcze gorzej. Po prostu muszę przecierpieć tą szkołę. Jutro idę, boję się strasznie tego dnia. Już w tej chwili wiem, że na tą i na tą lekcję nie pójdę, przesiedzę w bibliotece, może łazience. Mam kilka 'pozytywnych' znajomych. Nawet próbowali wkręcić mnie w swoje paczki, grupki, ale to nie dla mnie. Źle sie przy nich czułam, byli za optymistyczni, drażniło mnie to, że oni są szczęśliwi, a ja nie. No i mam duży problem w kontaktach z ludźmi, mam kilku znajomych, ale poza nimi w ogóle nie umiem nawiązać rozmowy, co chwile zapada cisza i czuję się nieswojo. Jeśli chodzi o pasję, zainteresowania. Od zawsze kochałam zwierzęta, zjawiska paranormalne, książki. Jeździłam z przyjaciółką przez pewien czas do schroniska dla zwierząt, przez kilka pierwszych wizyt uspokajało nas to miejsce, las, psy, cisza. Wracałyśmy trochę podniesione na duchu stamtąd. Ale teraz już nie jeżdżę, nie potrafiłam tam wejść, dowiedziec sie od innego wolontariusza co teraz zrobić, poprosić o kolejnego psa do wyprowadzenia. Nie dawałam rady, choć kochałam te psy. Strasznie kochałam też książki, to był dla mnie inny świat, można było do niego wejść i zniknąć. Wracałam do domu i czytałam, w kazdej wolnej chwili, zarywałam noce na czytanie. Teraz już nawet książek nie tykam. Kupiłam kilka, bo myślałam, ze sie zmotywuje, ale juz nie mogę. Leżą i się kurzą, nie mogę przebrnąć przez jedną linijkę. Jeszcze nigdy tak nie miałam. Magda, też mam to, że sytuacje w domu wyładowuję na ludziach na których mi zależy i przez to ich tracę. Zrób test, nie martw się o to na zapas, ja przez ciągły stres mam maksymalnie rozregulowany cykl, także to, że Ci się spóźnia jeszcze nic nie znaczy. Mówiłaś chłopakowi to, co nam tu napisałaś? |
|
|
|
|
#16 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 6
|
Dot.: psychicznie zdycham
cholera jasna, napisałam mega długiego posta i się skasował tzn. wyświetliło się, że coś tam coś tam moderator. Już zapomniałam co sie wyświetliło, wkurzyłam się:<
Napiszę potem, przepraszam, za tą bezwartościową wiadomość. Edytowane przez GeneracjaNic Czas edycji: 2011-01-28 o 00:33 |
|
|
|
|
#17 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-12
Wiadomości: 19 132
|
Dot.: psychicznie zdycham
w takim razie czekamy
|
|
|
|
|
#18 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-01
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 47
|
Dot.: psychicznie zdycham
:p
|
|
|
|
|
#19 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 6
|
Dot.: psychicznie zdycham
Dobra, podejście numer 2. Wiadomość będzie krótsza od poprzedniej, bo łeb mnie boli, spanie po 2h mi nie służy.
Opcja pracy odpada. Rodzina mnie wymeldowała, a obecnie nie mam gdzie sie zameldować, więc lipa. Zresztą pracowałam w wakacje po znajomości, praca z ludźmi, a ja przez cały czas brałam na siebie nawet najbrudniejszą robotę byle by tylko się do nich nie odzywać. O zmianie szkoły/klasy myślałam, ale właściwie wszędzie są ludzie, jest ich za dużo i mnie stresują. Tu przynajmniej znam szkołę i ludzi w niej, a nawet tu przejście korytarzem to dla mnie wielki stres. Poza tym "mam" jakiś plan na siebie, teoretycznie chciałabym zdać maturę z biologii i chemii i iść na weterynarie. Zawsze chciałam, tzn. zawsze, ale przed liceum. Teraz jest mi to obojętne, nie widzę przyszłości, nie ma jej. Mam kilku 'pozytywnych' znajomych. Nawet próbowali mnie wkręcić do swoich paczek, ale źle się z nimi czułam. Byli za optymistyczni, widzieli za dużo barw, a ja czułam się przy nich gorsza i jeszcze bardziej nieszczęśliwa. Nienawidziłam ich za to, ze u nich jest dobrze. Dlatego głównie przebywam z osobami z depresją, gadam głównie z 4 osobami(łącznie z tą przyjaciółką) i wszystkie mają depresję. Oczywiście śmiejemy się, bawimy, ale to wszystko dzieje sie jakby obok. Jedna z nich raz mnie mocno opieprzyła za to wszystko, powiedziała, że sie martwi, że powinnam coś z tym zrobić, że jak ja tego nie ogarne to siłą mnie zaciągnie do psycho, ale od tego czasu oddaliłam się od niej. Nie mam siły jej zamęczać sobą, nie mogę jej ciągle zawodzić. Nie powinna sie mną przejmować, po prostu czuję, że byłoby lepiej, gdybym to wszystko skonczyla. Co do pasji. Zawsze kochałam zwierzęta. Jeździłam nawet na wolontariat do schorniska, psy mnie uspokajały, ale tylko krótko terminowo. Stres związany w wchodzeniem do tego miejsca, odezwaniem sie do reszty wolonatiuszy, co było potrzebne to tego wszystkiego, był za duży, zdecydowanie pokrywał plusy z chodzenia tam. Boli mnie serce jak myślę o tych zwierzakach, tęsknie za nimi, ale nie odważę się tam wrócić. Od zawsze kochałam też literaturę, książki były moim życiem, pozwalały odciąć się od wszystkiego, wyłączyć i obudzić w innym świecie. Całe dnie spędzałam na czytaniu, zarywałam też noce. Teraz nawet ich nie dotykam. Nie potrafie sie na nich skupić. Męczę się po jednym zdaniu, nie mogę dalej. Kocham je czytać, ale nie mam siły. Nigdy tak nie miałam. Zawsze nawet znajomi twierdzili, ze chyba tylko te wszystkie książki mnie trzymają przy życiu. A teraz nie mogę. O psychologu myślałam od jakiegos czasu, ale nie wiedziałabym od czego zacząć. Oprócz depresji mam nerwicę, stany lękowe, masę natręctw utrudniających życie(kiedy myślę o pół godzinnym sprawdzaniu czy wszystko zamknęłam, staniu i patrzeniu się na kurki od gazu, a potem wychodząc z bloku wyobrazić sobie jak się przekręcają i wracać do domu, żeby to sprawdzić to odechciewa mi się wychodzic tym bardziej). Nie wiedziałąbym od czego zacząć, a nie chciałabym pominąć nic z tych rzeczy. Przyzwyczaiłam się do depresji, ale wybuchy agresji czy strach zwiazany z przebywaniem w pustym domu mnie wykańcza. Pewnie o czymś zapomniałam. Najwyżej dopisze potem. |
|
|
|
|
#20 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 70
|
Dot.: psychicznie zdycham
To, że tutaj napisałaś jest pierwszym krokiem w dobrą stronę wyrzuciłaś z siebie złe emocje. To co Cie trapi, nie chcesz tego trzymać w sobie, świadomie lub nie szukasz pomocy, uświadom sobie,że jej potrzebujesz , przede wszystkim, że jej chcesz. Niektóre rany goją się bardzo długo, po niektórych zostają ogromne blizny, ale nie wolno się poddawać. Malutkimi kroczkami próbuj pokochać świat, pokochać siebie, pokochać życie ono jest tylko jedno, nie dostaniesz drugiej szansy, nie marnuj jej. Większość Ci radzi wizytę u psychologa ostatecznie będzie to Twoja decyzja, ale może rzeczywiście warto jeszcze raz spróbować? masz chora dusze, samej będzie ci ciężko ją uleczyć.
Wiem, że to ciężkie i pewnie jeśli to zrobisz, będziesz się zmuszać ale czasami warto, wstań rano stań przed lustrem, spójrz na siebie i spróbuj się uśmiechnąć,powiedz sobie,wmów, że przed sobą masz całe życie i nie chcesz żeby tak wyglądało i mimo tego,że boisz się szczęścia spróbuj je znaleźć, tego życia co masz teraz też nie lubisz, może i się boisz a jednak jakoś dajesz rade, jakoś funkcjonujesz, może to życie którego nie znasz może być o niebo lepsze uwierz. Życie to ciągłe podejmowanie ciężkich prób, którym warto stawiać czoła,bo jest krótkie a naprawdę można je pokochać, więc nie odbieraj sobie tej szansy i walcz o siebie. |
|
|
|
|
#21 | ||
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 2 581
|
Dot.: psychicznie zdycham
Cytat:
Magda, myślę, że Twoja mama nie chce Was martwić, obarczać swoim smutkiem i czuje się w obowiązku przed Wami pokazać, że jest silna, i dlatego tak reaguje, kiedy przyłapiesz ją na płaczu i chcesz pocieszyć. Nie bierz tego do siebie. Zrozum ją. Ona Cię kocha, tylko też przechodzi przez ciężki okres, bo wszystko teraz praktycznie na jej głowie. Tak samo jak Ty wyładowujesz się na Twoim chlopaku. Może wyjaśnij mu, że przechodzisz przez ciężki okres, żeby był wyrozumiały i brał poprawkę na niektóre Twoje zachowania. Dlaczego nie chcesz go przeprosić? Jeśli mu na Tobie zależy, zrozumie i będzie Cię wspierał. Jeśli jednak to go przytłoczy i odejdzie, to bedzie znaczyło, że to nie było to, ale życie na pewno ma dla Ciebie w zanadrzu wiele szczęśliwych chwil, tylko myśl pozytywnie i staraj się uwierzyć, że zła passa minie i jeszcze wszystko się dla Was ułoży. Czy możecie liczyć na pomoc i wsparcie kogoś z rodziny, poza tą połową , która się obraziła? A może warto wyciągnąć rękę do kogoś z tych obrażonych, w końcu w rodzinie czasami zdarzają się takie kłótnie, ciche dni a potem w obliczu kryzysu rodzina potrafi się zjednoczyć, wzajemnie wspierać. Na pewno masz jakieś plany na przyszłość np. studia, szkoła policealna albo praca. Nie rezygnuj z nich. Dąż do osiągnięcia celów, które masz teraz albo które miałaś w przeszłości ale zarzuciłaś pod wpływem depresji. Znajdż sobie jakieś zajęcie, które da Ci radość i które będzie dla Ciebie odskocznią. Z doświadczenia wiem, że ludzie, które mają jakiś cel przed sobą, łatwiej znoszą trudny czas. Staraj się wychodzić z siostrą czy z jakąś bliską przyjacółką lub koleżanka, rób sobie drobne przyjemności, czytaj pozytywne motywujące książki. Może zapisz się np, na jakiś taniec, bo to daje potężny ładunek pozytywnej energii. I rozważ wizytę u psychologa. On może pomóc Ci uporać się z problemami w fachowy sposób. Jeśli przynosi Ci to ulgę, to pisz na forum. Życzę Ci jak najszybszego wyjścia z kryzysu i wszystkiego dobrego. Trzymaj się i bądż silna. ![]() ---------- Dopisano o 11:21 ---------- Poprzedni post napisano o 10:37 ---------- Cytat:
GeneracjaNic, to bardzo dobrze, że chcesz udać się do psychologa. To duży krok do przodu Jeśli masz ogóolnie dobre stosunki mamą, to może poproś ją pomoc, powiedz, że sobie nie radzisz. Może mogłaby Cię umówić z tym psychologiem, zaprowadzić do niego, żeby dodać Ci otuchy. Jak nie mama, to może jakaś inna bliska, zaufana osoba?Wierzę, że podejmiesz mądrą i odważną decyzję i skorzystasz z fachowej pomocy. Pamiętaj, że robisz to dla siebie i dla Twoich marzeń. ![]() Zmianę szkoły lub klasy bym Ci jednak odradzała, bo na tym etapie wejście w nowe środowisko ludzi już ze sobą zżytych może być dla Ciebie zbyt dużym stresem, skoro jak napisałaś kontakty z ludżmi Cię stresują. Tutaj przynajmniej już masz jakiś znajomych, znasz środowisko, nie czujesz się obco. Może warto odnowić spotkania z "pozytywnymi znajomymi". Może w jakimś stopniu zarażą Cię pozytywną energią? Jeśli spotkania z ich całą paczką Cię stresują, to może spotykaj się z nimi nie w grupie ale z osobna,np. wyskocz gdzieś z tylko z jedną pozytywnie zakręconą znajomą lub znajomym. Kolejna sprawa to Twoja pasja. Kochasz zwierzęta i one mogą być dla Ciebie oskocznią od rzeczywistości a także niesamowicie poprawić nastrój. Radziłabym Ci wznowić wolontariat w schronisku, bo po pierwsze miłość i wdzięczność tych zwierząt da Ci ogromną wartość a świadomość, że robisz coś pożytycznego, zwiększy Twoje poczucie wartości. Radziłabym także wzięcie jakiegoś zwierzaczka do domu, ale niew wiem czy masz taką możliwość i czy mama się zgodzi. Poza tym ten pobyt w schronisku będzie dla Ciebie korzystny także pod kątem zmniejszania Twoich lęków w stosunkach z ludźmi i pod kątem Twojej wymarzonej drogi zawodowej. ![]() Uwierz w siebie, że możesz zostać weterynarzem, jeśli dasz z siebie wszystko. Ucz się intesywnie biologii i chemii, tylko nie traktuj tego jako przykrego obowiązku ale jako coś, co przybliża Cię do marzeń, ucz się z pasją i zaangażowaniem. Wybrażaj sobie siebie prowadzącą przychodnię wterynaryjną, a gdy ogarnie Cię zwątpienie, przywołuj ten obraz.. Przygotuj się solidnie do matury. Spotykaj się z psychologiem, warto popracować szczególnie nad Twoim lękiem wobec ludzi, bo to Cię paraliżuje przed działaniem. I pamiętaj, żec chcieć, to móc, oczywiście jeśli się do tego przyłożysz i włożysz trochę wysiłku, ale człowiek pracujący na swoje marzenie, nie traktuje tego jako pracę lecz pasję. Jak kochasz czytać, to może sięgnij po ksiązki optymiostycznie nastawiające do życia. ![]() Życzę Ci powodzenia w walce z depresją i spenienia marzeń. |
||
|
|
|
|
#22 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 87
|
Dot.: psychicznie zdycham
magda twoja mam tak sie zachowuje poniewaz chce sprawiac wrazenie ze sama daje rade, ze nie przerasta ja to wszystko, pewnie po to zeby dodatkowo was nie martwic. ciesze sie ze wpisy tutaj ci pomagaja. a co do chlopaka, nie myslalas zeby z nim szczerze porozmawaic, powiedziec dlaczego czasami sie tak zachowujesz, ze po prostu dostaje mu sie "rykoszetem" i tak naprawde nie chodzi o niego... wydaje mi sie ze zrozumialby i to polepszyloby troche wasze stosunki. sprobuj
Generacja przestan przepraszac. mam wrazenie ze przepraszasz za to ze zyjesz. tez kiedys tak robilam. szkoda ze nie masz wsparcia ze strony mamy ale to nic. naprawde uwazam ze powinnas zadzwonic i umowic sie na spotkanie zpsychologiem. po opisie twoich "objawow" na bank jest to depresja ale fakt ze mowisz(piszesz) o tym swiadczy ze sytuacja nie jest ci na reke, ze chcesz cos zmienic. wiec zmien. jak rozmawaic z psychologiem? normalnie, powiedz jej to co napisalas nam. rozumiem ze moze to byc dla ciebie trudne bo boisz sie kontaktu z innymi ale jesli sama sie na to nie zdobedziesz nikt nie zrobi tego za ciebie. musisz wykonac ten krok sama. poki jeszcze nie jest za pozno... |
|
|
|
|
#23 | |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: z nienacka
Wiadomości: 2 233
|
Dot.: psychicznie zdycham
Cytat:
muszynianka, bardzo fajna treściwa i wartościowa wypowiedź. Popieram Cię w 100 %
__________________
nie masz żadnej szansy ale ją wykorzystaj |
|
|
|
|
|
#24 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2007-09
Wiadomości: 713
|
Dot.: psychicznie zdycham
Sądzę, ze kluczowe w Twoim przypadku jest to, ze Ty właśnie nie widzisz przyszłości, nie widzisz szczęścia, radości - drażni Cię to, bo tego właściwie nie zaznałaś na dłuższą metę. Nic dziwnego, że nie znasz tych uczuć, skoro nie były one obecne podczas Twojego wychowania. Musisz się ich nauczyć, a to wymaga pracy nad sobą, niestety to zniechęca i koło się zamyka.
Nie myśl za dużo o tym co powiesz pani psycholog, jak to usystematyzujesz i czy zdążysz albo czy niczego nie uronisz ze swojej historii. Psycholog pomoże Ci. Zada pytania, które uporządkują Twoja wypowiedź, albo rozjaśnią jakieś wątki. Nie stresuj się tym dodatkowo, tylko się umów i idź na wizytę.
__________________
"Nie mów mi, że nie lubisz żyć..." |
|
|
|
|
#25 | |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 515
|
Dot.: psychicznie zdycham
Cytat:
Praca z psychologiem pozwoli na zmianę postrzegania siebie, nabierzesz dystansu do przeszłości, pogodzisz się z nią i zaakceptujesz. Daj sobie szansę na szczęście a będzie lepiej. Może jakaś szkoła z internatem, odpoczęłabyś trochę od środowiska. |
|
|
|
|
|
#26 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-12
Lokalizacja: z pieca
Wiadomości: 515
|
Dot.: psychicznie zdycham
Cóż... nie jestem w stanie udzielić Ci żadnej rady, ale mam nadzieję, że Ci się w życiu jakoś ułoży i poradzisz sobie z problemami, bo widzę, że jak na swój wiek jesteś niegłupią osobą i masz świadomość co Cię trapi i jak można to zmieniać. Nie odkryję Ameryki, ale najlepiej chyba byłoby odnaleźć jakieś zainteresowanie, obrać sobie jakiś cel i zaangażować się w cokolwiek. Gdy człowiek robi coś tylko dla siebie i widzi chociażby małe osiągnięcia to trochę zmienia nastawienie. Moim zdaniem najgorszy Twój błąd to zawalenie nauki.
|
|
|
|
|
#27 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-01
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 47
|
Dot.: psychicznie zdycham
[QUOTE=josephine86;2467941 8]magda twoja mam tak sie zachowuje poniewaz chce sprawiac wrazenie ze sama daje rade, ze nie przerasta ja to wszystko, pewnie po to zeby dodatkowo was nie martwic. ciesze sie ze wpisy tutaj ci pomagaja. a co do chlopaka, nie myslalas zeby z nim szczerze porozmawaic, powiedziec dlaczego czasami sie tak zachowujesz, ze po prostu dostaje mu sie "rykoszetem" i tak naprawde nie chodzi o niego... wydaje mi sie ze zrozumialby i to polepszyloby troche wasze stosunki. sprobuj
Tak, próbowałam. Lecz on nie potrafi tego chyba zrozumieć. Zaraz się denerwuje i mówi, że zawsze kiedy ze mną piszę cyt. ma zrąbany humor ;/ co mnie jeszcze bardziej gasi i zamykam się w sobie... Nie wiem już co mam robić aby polepszyć z nim stosunki. Nie chcę Go stracić, bo wiem że to ten Jedyny. Doceniam, że próbował mi pomagać ale teraz liczą się jego uczucia, ja jestem ta zła co poniekąd rozumiem... ;| ale nie słyszę żadnego pozytywnego słowa na swój temat.... Co dodatkowo wpływa na moją samoocenę... :| |
|
|
|
|
#28 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 87
|
Dot.: psychicznie zdycham
to przykre
wiesz wydaje mi sie ze musisz po prostu przestac sie na nim wyrzywac. wiem ze kazdy czlowiek ma swoje granice i jestesmy tylko ludzmi. musimy na czyms/kims odreagowac ale sprobuj postawic sie w jego sytuacji... jest zdezorientowany ze dostaje mu sie za nic, bo mialas ciezki dzien. chociaz tak jak mowie to przykre ze juz nie stara sie ciebie wspierac. wiesz syty glodnego nie zrozumie. chodzi mi o to ze byc moze on ma dosyc twojego pesymistycznego nastawienia, ze ciezko wczuc mu sie w twoja sytuacje bo on ma inne doswiadczenia. i dlatego zawsze jak z toba pisze ma "zrabany humor"
|
|
|
|
|
#29 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-01
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 47
|
Dot.: psychicznie zdycham
nie radzę sobie już ... w tej chwili nie mam już sił na nic. nawet na wstanie z łóżka... czuje, ze naprawdę psychicznie umieram :|
|
|
|
|
|
#30 | |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 2 581
|
Dot.: psychicznie zdycham
Cytat:
Magda, powinnaś skorzystać z pomocy psychologa. Z depresji ciężko wyjść bez pomocy. Z dorażnych sposobów na szybką poprawę nastroju, czasami pomaga słuchanie muzyki, którą lubisz, rozmowa z kimś życzliwym (np. z siostrą) albo zajęcie się czymś, co daje radość. Naprawdę warto żyć. Na pewno masz jakieś plany marzenia, które chciałabyś zrealizować. Nie rezygnuj z życia w tak młodym wieku. Czasami spotykają nas ciężkie chwile, ale w końcu wszystko się układa, trzeba tylko w to wierzyć i nie dać się przygnębieniu. Życzę Ci dużo siły i przede wszystkim nadziei. |
|
|
|
![]() |
Nowe wątki na forum Intymnie
|
|
|
| Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 00:31.





. Może warto byłoby zamiast smęcić z nią, rzucić się w wir zabawy, oderwać się od tego przy weselszych ludziach? Nie mówię by się od niej odwrócić, ale wiem ze to raczej nie wróży nic dobrego. Szkoda że nie trafiłaś na żadną rzeczową koleżankę, która by cie troszeczkę ustawiła do pionu, ale przytuliła kiedy trzeba. Bo takie przytulanie cały czas, nie zawsze jest dobre.









chlopakiem sie nie przejmuja . skoro tak sie zachowuje to musi byc strasznym egoista, na dodatek bardzo dojrzalym skoro chce zerwac przez telefon. co do ciazy, okres moze sie skozniac z powodu stresu,sama kiedys tak mialam. ale dla pewnosci zrob test. poszukaj pomocy, fachowej pomocy. a masz jakas przyjaciole, taka od serca? czasami zwykla rozmowa przynosi choc malutka ulge... musicie jakos sie trzymac, wspierac sie nawzajem
Jeśli masz ogóolnie dobre stosunki mamą, to może poproś ją pomoc, powiedz, że sobie nie radzisz. Może mogłaby Cię umówić z tym psychologiem, zaprowadzić do niego, żeby dodać Ci otuchy. Jak nie mama, to może jakaś inna bliska, zaufana osoba?
