Zazdrośnice cz. XIV - zima przyszła drogie Panie, więc zacznijmy plotkowanie;)

[Honey_Girl]

Napisane przez PurBlanka

Mogła iść sama Następnym razem nie daj się namawiać i zostań z przystojniakiem Oby był następny raz

No mogła.
Co prawda nie wierzę w to... ale zobaczymy.

[hoppipolla]

ja miałam średnio udany weekend.

Mysza, jaki masz kolor?

Honey, jeśli podobało Ci się w tym klubie, to pewnie, że idź jeszcze raz. a nuż go spotkasz. albo kogoś fajniejszego.

Pur, Twój TŻ jest tam na stałe? tzn nie ma w planach powrotu do Polski? jeżeli gdzieś pisałaś i przeoczyłam to przepraszam. myślę, że sweet dobrze Ci radzi, musisz się przygotować, że może coś wypaść, że w danym dniu nie uda Wam się porozmawiać i uzbroić się w masę cierpliwości i zaufania. wszystko jest do przejścia, dziewczyna mojego przyjaciela wyleciała do UK na studia, przez pewien czas byli na odległość, bo później on do niej przyleciał. ale też było ciężko, bo ona miała studia, po uczelni praca i naprawdę mało czasu na rozmowy, ale dali radę. Wy też dacie, do wakacji już niedaleko.

[Honey_Girl]

Napisane przez hoppipolla

Honey, jeśli podobało Ci się w tym klubie, to pewnie, że idź jeszcze raz. a nuż go spotkasz. albo kogoś fajniejszego.

Pójdę pójdę.

A czemu weekend średnio się udał?

[PurBlanka]

Napisane przez hoppipolla

ja miałam średnio udany weekend.


Pur, Twój TŻ jest tam na stałe? tzn nie ma w planach powrotu do Polski? jeżeli gdzieś pisałaś i przeoczyłam to przepraszam. myślę, że sweet dobrze Ci radzi, musisz się przygotować, że może coś wypaść, że w danym dniu nie uda Wam się porozmawiać i uzbroić się w masę cierpliwości i zaufania. wszystko jest do przejścia, dziewczyna mojego przyjaciela wyleciała do UK na studia, przez pewien czas byli na odległość, bo później on do niej przyleciał. ale też było ciężko, bo ona miała studia, po uczelni praca i naprawdę mało czasu na rozmowy, ale dali radę. Wy też dacie, do wakacji już niedaleko.

Czemu nieudany, opowiadaj

Hm, jest tam od roku. Miał okazję, to wyjechał. Ale nie planuje być tam na stałe, mimo iż jest tam lepsze życie..Rozmawialiśmy o tym, że mogłabym kiedyś polecieć do niego i byśmy sobie żyli jak pączki w maśle, ale to tak bardziej dla śmiechu A on planuje zlecieć na zimę, żeby pobyć w Polsce i może znowu wylecieć..Powiedział, że wszystko będzie zależało od sytuacji Zobaczymy jak to będzie. Mam nadzieję, że dam radę jakoś to przetrwać

[Honey_Girl]

Purek dacie radę.
Trzymam za was kciuki.

[hoppipolla]

pokłóciłam się z TŻtem, w sumie to jakoś tak głupio wyszło.. TŻ w sobotę nad ranem odprowadzał mnie do domu po posiadówce u znajomego, który swoją drogą swoimi dywagacjami na temat związków zepsuł mi humor, no ale to mało ważne. rozmawialiśmy z TŻ normalnie, ale że byliśmy obydwoje po %, to on źle zrozumiał to co ja mówiłam, a ja powiedziałam to w zupełnie idiotycznym momencie po tym jak TŻ mówił mi bardzo piękne i ważne rzeczy a ja głupia zamiast odpuścić swoje żale, dalej ciągnęłam niezbyt miły temat i TŻ zrobiło się przykro i poszedł. później mi mówił, że go bardzo zraniłam, że to olałam, bo nie często mówi mi takie rzeczy, myślał, że się uspokoję i przestanę mówić o moich bezpodstawnych obawach, które zasiał we mnie kolega u którego byliśmy, że poczuł się źle, okropnie i ja rozumiem i wczoraj cały dzień smęciłam sobie, bo bardzo źle się czułam z tym jak się zachowałam, w ogóle nie pomyślałam, że on może to tak odebrać, yhm.

[tak bez ładu i składu to jest napisane, wybaczcie ]

miałam wczoraj 2h jazd i totalnie nie mogłam się skupić. instruktor nie wiedział co się ze mną dzieje, bo totalnie nie mogłam się skoncentrować, pierwszy raz tak często dawał po hamulcach, masakra jednym słowem. mówił jeszcze, że powinnam zostawiać wszystkie sprawy za drzwiami samochodu i skupiać się na jeździe. i tutaj miał całkowitą rację.

na szczęście już się pogodziliśmy z TŻ, już jest ok i za godzinę ma przyjść po mnie, ale dosyć rzadko mamy jakieś spięcia i jak już się pojawią to przeżywam jak głupek.

Pur, widać, że obydwoje chcecie, staracie, planujecie, rok to nie tak strasznie długo, trzymam kciuki.

[Honey_Girl]

Hoppi najważniejsze, że sobie już to wyjaśniliście i jesteście pogodzeni.

A co do jazd też zdarza mi się gorszy dzień i uwierz, że stres nie pomaga podczas prowadzenia auta, bo zamiast ostrożnie jeździć myślami jesteśmy w innym miejscu i może się to różnie skończyć.

[hoppipolla]

Napisane przez Honey_Girl

Hoppi najważniejsze, że sobie już to wyjaśniliście i jesteście pogodzeni.

A co do jazd też zdarza mi się gorszy dzień i uwierz, że stres nie pomaga podczas prowadzenia auta, bo zamiast ostrożnie jeździć myślami jesteśmy w innym miejscu i może się to różnie skończyć.

ja np nie zauważyłam tramwaju, który mi wyjeżdżał i dostałam po hamulcach.

a jak Ci idą jazdy?

[Honey_Girl]

Napisane przez hoppipolla

ja np nie zauważyłam tramwaju, który mi wyjeżdżał i dostałam po hamulcach.

a jak Ci idą jazdy?

Też tak miałam, zdążyłam sprawdzić tylko z jednej strony a z drugiej już nie.

Mi ogólnie dobrze, tylko myślę nad kupieniem jeszcze kilku godzin, bo muszę poćwiczyć łuk i parkowanie.

[hoppipolla]

Napisane przez Honey_Girl

Też tak miałam, zdążyłam sprawdzić tylko z jednej strony a z drugiej już nie.

Mi ogólnie dobrze, tylko myślę nad kupieniem jeszcze kilku godzin, bo muszę poćwiczyć łuk i parkowanie.

ja tak samo, ostatnio rozmawiałam z koleżanką, która niedawno zdała za 4 razem i powiedziała mi, że jeśli nie czuje się zbyt pewnie to lepiej kupić kilka godzin dodatkowo i dopiero iść na egzamin. mówiła, że żałuje, że chodziła na te egzaminy nie czując się pewnie, bo niepotrzebnie traciła kasę, myślę, że coś w tym jest, w końcu 30h to nie jest dużo, dla wielu osób wręcz zdecydowanie za mało.

[Cocaine essence]

Ja weekend spędziłam bardzo miło.
Wczoraj wynajeliśmy sobie z TŻtem i dwoma kolegami domek, posiedzieliśmy, popiliśmy, pobawiliśmy się , było bardzo miło
Wróciłam dzisiaj koło 11 i połowę dnia przespałam- wstaje tylko na jedzenie.

Co do prawka , to ja od razu po maturze chcę iść na kurs.
TŻ się ze mnie śmieje, że kupi mi malucha w kwiatki do mojej jazdy, żeby nie wyciągał więcej niż 100km/h
Już nie mogę się doczekać

[Honey_Girl]

Napisane przez hoppipolla

ja tak samo, ostatnio rozmawiałam z koleżanką, która niedawno zdała za 4 razem i powiedziała mi, że jeśli nie czuje się zbyt pewnie to lepiej kupić kilka godzin dodatkowo i dopiero iść na egzamin. mówiła, że żałuje, że chodziła na te egzaminy nie czując się pewnie, bo niepotrzebnie traciła kasę, myślę, że coś w tym jest, w końcu 30h to nie jest dużo, dla wielu osób wręcz zdecydowanie za mało.

Myślę, że dużo w tym racji.. 30 godzin wg mnie to za mało dla kogoś, kto nie miał styczności z autem a po egzaminie musi już sam jeździć, radzić sobie w różnych sytuacjach, których np. nie zdążyło się przerobić na kursie.
Lepiej wydać kilka zł, już nie chodzi o egzamin ale o samo poruszanie się po mieście, tym bardziej lepiej wyćwiczyć to jeżdżenie z kimś kto się na tym zna, bo wiadomo kierowcy są nieprzewidywalni a znając mnie bym spanikowała.

[hoppipolla]

Napisane przez Cocaine essence

Ja weekend spędziłam bardzo miło.
Wczoraj wynajeliśmy sobie z TŻtem i dwoma kolegami domek, posiedzieliśmy, popiliśmy, pobawiliśmy się , było bardzo miło
Wróciłam dzisiaj koło 11 i połowę dnia przespałam- wstaje tylko na jedzenie.

Co do prawka , to ja od razu po maturze chcę iść na kurs.
TŻ się ze mnie śmieje, że kupi mi malucha w kwiatki do mojej jazdy, żeby nie wyciągał więcej niż 100km/h
Już nie mogę się doczekać

próbowałaś już jeździć?

ja wczoraj wracałam sobie spokojnie do domu, jadę, jadę, coś tam sobie rozmawiamy z instruktorem, a on nagle 'puka' mnie w ramię - patrzę, a tu 60hm/h, w ogóle nie czuć tej prędkości

---------- Dopisano o 20:39 ---------- Poprzedni post napisano o 20:36 ----------

Napisane przez Honey_Girl

Myślę, że dużo w tym racji.. 30 godzin wg mnie to za mało dla kogoś, kto nie miał styczności z autem a po egzaminie musi już sam jeździć, radzić sobie w różnych sytuacjach, których np. nie zdążyło się przerobić na kursie.
Lepiej wydać kilka zł, już nie chodzi o egzamin ale o samo poruszanie się po mieście, tym bardziej lepiej wyćwiczyć to jeżdżenie z kimś kto się na tym zna, bo wiadomo kierowcy są nieprzewidywalni a znając mnie bym spanikowała.

dokładnie.
ja nigdy nie miałam styczności z samochodem, na początku szło mi trochę opornie, bo ciężko mi było robić tyyllee czynności na raz i o niczym nie zapomnieć ale teraz widzę, że to powoli wchodzi w krew. ja też wolę wydać trochę więcej kasy, niż fuksem zdać egzamin, a później bać się samej wsiąść do samochodu. wiadomo, że najpierw będę pewnie jeździła z tatą, ale jednak on nie będzie mógł dać mi po hamulcach w razie czego.

[Honey_Girl]

Napisane przez hoppipolla

ja wczoraj wracałam sobie spokojnie do domu, jadę, jadę, coś tam sobie rozmawiamy z instruktorem, a on nagle 'puka' mnie w ramię - patrzę, a tu 60hm/h, w ogóle nie czuć tej prędkości

Ja co chwilę patrzę jak już jestem przy 50 żeby nie przekroczyć.

[hoppipolla]

Napisane przez Honey_Girl

Ja co chwilę patrzę jak już jestem przy 50 żeby nie przekroczyć.

ja właśnie też, spoglądam co chwilę, a tutaj nie wiem, jakoś się zamyśliłam, dosłownie chwila, a tu już 60.

[Cocaine essence]

Napisane przez hoppipolla

próbowałaś już jeździć?

ja wczoraj wracałam sobie spokojnie do domu, jadę, jadę, coś tam sobie rozmawiamy z instruktorem, a on nagle 'puka' mnie w ramię - patrzę, a tu 60hm/h, w ogóle nie czuć tej prędkości

Próbowałam tylko automatem, manual to dla mnie czarna magia.

Nie boję się jeździć, ale boję się tego , że jakiś pijany kierowca , albo rowerzysta czy przechodzień wpakuje mi się pod koła. Na drodze nie da się odpowiadać za wszystkich, a ludzie często nie przestrzegają przepisów... To jest straszne, chwila i można zginąć, albo zabić kogoś.Jazda samochodem to jest jednak odpowiedzialność.

[hoppipolla]

Napisane przez Cocaine essence

Próbowałam tylko automatem, manual to dla mnie czarna magia.

Nie boję się jeździć, ale boję się tego , że jakiś pijany kierowca , albo rowerzysta czy przechodzień wpakuje mi się pod koła. Na drodze nie da się odpowiadać za wszystkich, a ludzie często nie przestrzegają przepisów... To jest straszne, chwila i można zginąć, albo zabić kogoś.Jazda samochodem to jest jednak odpowiedzialność.

ja się bałam jeździć, 40km/h wydawało mi się ogromną prędkością
teraz już obawiam się tego co Ty, że trzeba uważać nie tylko na to jak się samemu jeździ, ale tym bardziej na to, jak zachowują się inni. bo czasem, nawet na jazdach zdarzy mi się, że ktoś mi gdzieś wyjechał, w sumie nie wiadomo skąd i dlaczego.

[Honey_Girl]

Napisane przez hoppipolla

ja właśnie też, spoglądam co chwilę, a tutaj nie wiem, jakoś się zamyśliłam, dosłownie chwila, a tu już 60.

Zapewne przez tą kłótnię ale już jest dobrze.

Dlatego musisz uważać chociaż wiem po sobie, że to chwila moment i się przekracza dozwoloną prędkość

Co do innych kierowców czy pieszych.. pchają się przed ,,elkę'' bo wiedzą, że instruktor też ma hamulce..

[hoppipolla]

Napisane przez Honey_Girl

Zapewne przez tą kłótnię ale już jest dobrze.

Dlatego musisz uważać chociaż wiem po sobie, że to chwila moment i się przekracza dozwoloną prędkość

niestety, ciężko jest jeździć to przepisowe 50km/h

[Honey_Girl]

Napisane przez hoppipolla

niestety, ciężko jest jeździć to przepisowe 50km/h

Wiem wiem.. a najbardziej rozwalające jest to, że przez te 50 km robię za sobą sznur i wszyscy mnie wymijają.

[hoppipolla]

Napisane przez Honey_Girl

Wiem wiem.. a najbardziej rozwalające jest to, że przez te 50 km robię za sobą sznur i wszyscy mnie wymijają.

mam to samo.
ja omijam tylko te, które stoją

chociaż raz wyprzedziłam inną "L"

[Honey_Girl]

Napisane przez hoppipolla

mam to samo.
ja omijam tylko te, które stoją

chociaż raz wyprzedziłam inną "L"

Oo szaleństwo!

Ja na drodze ekspresowej ostatnio wyprzedzałam.

[Cocaine essence]

Napisane przez hoppipolla

ja się bałam jeździć, 40km/h wydawało mi się ogromną prędkością
teraz już obawiam się tego co Ty, że trzeba uważać nie tylko na to jak się samemu jeździ, ale tym bardziej na to, jak zachowują się inni. bo czasem, nawet na jazdach zdarzy mi się, że ktoś mi gdzieś wyjechał, w sumie nie wiadomo skąd i dlaczego.

To wszystko jest kwestią przyzwyczajenia.
Prędkość, ogarnięcie kierunków, znaków, ludzi na przejściu, pasów, na które trzeba wjechać itd. Na początku każdy się stresuje, a później jeździ, rozmawia, gada przez telefon i obserwowanie otoczenia jest bardziej odruchowe.

Prawda jest taka, że jeżeli ,ktoś jechałby równo z ograniczeniem to zostawałby w tyle za mnóstwem samochodów z przynajmniej 80km na liczniku.
Kiedy jadą ,,L-ki" przepisowo, 50/h to widać jak inni tylko je wyprzedzają , albo traktują jak ,,zawalidrogi" i tylko kombinują jak tu się nie czołgać za nimi.
A wystarczy , że dziecko czy pies wybiegnie na drogę i wypadek gotowy, bo hamowanie przy 100/h nie da efektów

[Parvanti]

Pur, ja też mam rocznicę związku 9 kwietniaWłaśnie niedawno minęły 4 lata...

[kamila2006]

ja sie tu raczej nie popisze poprawnością kierowcy bo notorycznie łamie przepisy dotyczące predkosci moze nie jezdze jakos szybko ale 50km/h to chyba mi sie nie zdarza jechac. co najmniej 60.
jadąc do tż tam gdzie mam ograniczenie 70km/h jade 90 a i tak jade skrajnym prawym pasem bo co drugi samochod mnie wyprzedza. w poblizu brak przejsc dla pieszych czy jakis niebezpiecznych miejsc wiec mozna sobie pozwolic.

dla "L' jestem bardzo wyrozumiała. Bo sama jezdzilam i wiem jak to jest jak ktos sie uczy. OStatnio wykazałam sie anielską cierpliwością bo "L" jechala 20km/h ! i przez chyba 100 metrow przygotowywala sie do skretu pomyslalam ze chyba trasy nie znaja skoro tak wczesnie zwolnini włączyli kierunkowskaz i jeszcze 100m jechali prosto :P

---------- Dopisano o 21:05 ---------- Poprzedni post napisano o 21:03 ----------

Napisane przez hoppipolla

niestety, ciężko jest jeździć to przepisowe 50km/h

oj tak



edit: o tym jak bardzo nieprzepisowo jezdze swiadczyc moze fakt ze ja jade do tż ok 10-13 minut, a on do mnie 25 min.

[PurBlanka]

Napisane przez Honey_Girl

Purek dacie radę.
Trzymam za was kciuki.

Nie dziękuję, żeby nie zapeszać Mam nadzieję, że jakoś to będzie

Napisane przez hoppipolla

pokłóciłam się z TŻtem, w sumie to jakoś tak głupio wyszło.. TŻ w sobotę nad ranem odprowadzał mnie do domu po posiadówce u znajomego, który swoją drogą swoimi dywagacjami na temat związków zepsuł mi humor, no ale to mało ważne. rozmawialiśmy z TŻ normalnie, ale że byliśmy obydwoje po %, to on źle zrozumiał to co ja mówiłam, a ja powiedziałam to w zupełnie idiotycznym momencie po tym jak TŻ mówił mi bardzo piękne i ważne rzeczy a ja głupia zamiast odpuścić swoje żale, dalej ciągnęłam niezbyt miły temat i TŻ zrobiło się przykro i poszedł. później mi mówił, że go bardzo zraniłam, że to olałam, bo nie często mówi mi takie rzeczy, myślał, że się uspokoję i przestanę mówić o moich bezpodstawnych obawach, które zasiał we mnie kolega u którego byliśmy, że poczuł się źle, okropnie i ja rozumiem i wczoraj cały dzień smęciłam sobie, bo bardzo źle się czułam z tym jak się zachowałam, w ogóle nie pomyślałam, że on może to tak odebrać, yhm.

[tak bez ładu i składu to jest napisane, wybaczcie ]

miałam wczoraj 2h jazd i totalnie nie mogłam się skupić. instruktor nie wiedział co się ze mną dzieje, bo totalnie nie mogłam się skoncentrować, pierwszy raz tak często dawał po hamulcach, masakra jednym słowem. mówił jeszcze, że powinnam zostawiać wszystkie sprawy za drzwiami samochodu i skupiać się na jeździe. i tutaj miał całkowitą rację.

na szczęście już się pogodziliśmy z TŻ, już jest ok i za godzinę ma przyjść po mnie, ale dosyć rzadko mamy jakieś spięcia i jak już się pojawią to przeżywam jak głupek.

Pur, widać, że obydwoje chcecie, staracie, planujecie, rok to nie tak strasznie długo, trzymam kciuki.

Hoppi, każdy z nas czasem w złości wypowiada słowa, które mogą zranić drugą osobę..ale skoro TŻ przyznał, że go zraniłaś, to chyba faktycznie tak było, bo facet rzadko kiedy mówi takie rzeczy. Najważniejsze jest to, że wszystko sobie wyjaśniliście. Takie kłótnie są czasem potrzebne (niekoniecznie po % :P ), żeby wiedzieć jakie są odczucia 2 strony na dany temat. Jak najmniej takich kłótni

Napisane przez Parvanti

Pur, ja też mam rocznicę związku 9 kwietniaWłaśnie niedawno minęły 4 lata...

Ooo No to nic, tylko pogratulować tych 4 lat Jak dobrze pójdzie, za rok będziemy razem świętować

[wjosna20]

Napisane przez Cocaine essence

Próbowałam tylko automatem, manual to dla mnie czarna magia.

Nie boję się jeździć, ale boję się tego , że jakiś pijany kierowca , albo rowerzysta czy przechodzień wpakuje mi się pod koła. Na drodze nie da się odpowiadać za wszystkich, a ludzie często nie przestrzegają przepisów... To jest straszne, chwila i można zginąć, albo zabić kogoś.Jazda samochodem to jest jednak odpowiedzialność.

Zgadzam się I im dłużej się jeździ, tym mocniej odczuwa się tą nieprzewidywalność ze strony innych kierowców Ja się niektórych boję. Można być pewnym siebie i swoich umiejętności, ale innych - nigdy.

---------- Dopisano o 21:57 ---------- Poprzedni post napisano o 21:56 ----------

Napisane przez kamila2006

ja sie tu raczej nie popisze poprawnością kierowcy bo notorycznie łamie przepisy dotyczące predkosci moze nie jezdze jakos szybko ale 50km/h to chyba mi sie nie zdarza jechac. co najmniej 60.
jadąc do tż tam gdzie mam ograniczenie 70km/h jade 90 a i tak jade skrajnym prawym pasem bo co drugi samochod mnie wyprzedza. w poblizu brak przejsc dla pieszych czy jakis niebezpiecznych miejsc wiec mozna sobie pozwolic.

dla "L' jestem bardzo wyrozumiała. Bo sama jezdzilam i wiem jak to jest jak ktos sie uczy. OStatnio wykazałam sie anielską cierpliwością bo "L" jechala 20km/h ! i przez chyba 100 metrow przygotowywala sie do skretu pomyslalam ze chyba trasy nie znaja skoro tak wczesnie zwolnini włączyli kierunkowskaz i jeszcze 100m jechali prosto :P[COLOR=Silver]

edit: o tym jak bardzo nieprzepisowo jezdze swiadczyc moze fakt ze ja jade do tż ok 10-13 minut, a on do mnie 25 min.

Witaj w klubie Za każdym razem jak wożę tatę to mi się obrywa za te prędkości

[Honey_Girl]

Purek będziesz świętować a my razem z Tobą !

[nafiyqa]

A u mnie nieciekawie z TZ... Poklocilismy sie z TZ.
Szkoda gadac o co.

Poza tym jestem mega zmeczona. Dostalam prace na pol etatu, w ten weekend pracowalam przez 23h :/

[Caroline1920]

Napisane przez kamila2006

ja dziś z moim swietuje 3 rok !!! w sumie zabawe zaczelismy juz wczoraj w klubie...w ktorym sie poznalismy dokladnie 3 lata temu a dzis leżakujemy i odpoczywamy

Podsumowujac te 3 lata.... kurcze nie było zle ale chce wiecej

Gratuluje
ja z TZtem tez niedlugo, bo 1 maja, mam rocznice i tez 3-cia
ale chyba sobie ja przelozymy na inny termin bo to swieto pracy i wszystko pozamykane a po drugie w tym dniu jest tez teraz beatyfikacja JPII...
na 2 i 3 maja wybieramy sie w fajne miejsce wiec pewnie wtedy bedziemy swietowac rocznice

Mysza a jaki masz teraz kolor i jaki byl kolor wyjsciowy?
Nafi 23h masakra... wiem jaka musisz byc zmeczona bo pamietam jak moja siostra wygladala po dwoch dniach o lacznej ilosci przepracowanych godzin=24h, jeden dzien przerwy i znowu 2 dni po 12h... masakra...
to nie fajnie, ze sie poklociliscie ale na pewno szybko sie pogodzicie