Zlituj się mój książę drogi i z pierścieniem padnij pod nogi! cz. 35

[justyna_dt]

Napisane przez Grapefrutka

jak czytasz to powinnaś wiedzieć dlaczego
sorrki, mam nadzieję że się nie obrazisz ale mam dziś bardzo wredny humor/nastrój

a tak serio nie raz już były na tablicy takie pytania i dobrej/zadowalającej wszystkich odpowiedzi raczej nie ma (ile kobiet tyle teorii ) ale w gruncie rzeczy chodzi o pewność że facet podjął decyzję i że chce spędzić z nami resztę życia (oczywiście czy tak będzie życie samo zweryfikuje ) no i o poczucie bezpieczeństwa
tak przynajmniej mnie się wydaje

Justyś ja też sie już nie śpieszę ale pozwoliłam sobie odpowiedzieć

siemano tak w ogóle

Przeż Ty już zaręczona

Ja tak sobie myślałam wczoraj i w ogóle i jednak na zaręczyny na razie nie jestem gotowa. Ot, skupiam się na czym innym i nawet na potencjalne przygotowania do ślubu za bardzo nie mam czasu

[Ilsa Lund]

na pewno kusi sama idea małżeństwa, zgodnego, stałego - to tak jak organizujemy święta wyobrażając sobie cudowną atmosferę i co roku kończąc z kłótniami

[Grapefrutka]

Napisane przez justyna_dt

Przeż Ty już zaręczona

Ja tak sobie myślałam wczoraj i w ogóle i jednak na zaręczyny na razie nie jestem gotowa. Ot, skupiam się na czym innym i nawet na potencjalne przygotowania do ślubu za bardzo nie mam czasu

oj tam, oj tam chwila moment i znowu mogę czekać czyż nie

a ja chyba na przygotowania do ślubu nie byłam gotowa
co do czasu to doba powinna mieć 48 godzin a i to pewnie by było mało

Napisane przez Ilsa Lund

na pewno kusi sama idea małżeństwa, zgodnego, stałego - to tak jak organizujemy święta wyobrażając sobie cudowną atmosferę i co roku kończąc z kłótniami

Ilsa jak zawsze trafnie

[gothka152]

Napisane przez justyna_dt

Ja tak sobie myślałam wczoraj i w ogóle i jednak na zaręczyny na razie nie jestem gotowa. Ot, skupiam się na czym innym i nawet na potencjalne przygotowania do ślubu za bardzo nie mam czasu

Ja bym teraz ślubu nie planowała ale tak mi jakoś dziwnie, jak pomyślę, że tż mógłby się oświadczyć... Nie najlepsza sytuacja w domu, kuzynostwo też się rozwodzi na potęgę no i jakąś apatie mam w związku ze swoim związkiem
Nawet jak moja bliska koleżanka w tym samym wieku i ze stażem związku dłuższym od mojego o pół roku się zaręczyła to mi się tak dziwnie zrobiło. Chyba też nie jestem jeszcze gotowa

[justyna_dt]

Ale mam teraz na to fazę w ogóle czytam go od wczoraj i muszę dzisiaj obejrzeć jego koncert

[Grapefrutka]

Basiek

[Smerfetka_88]

Dzień dobry!
Ja już po chrzcinach - wczoraj zostałam mamą...chrzestną Impreza była bardzo udana, posiedzieliśmy, popiliśmy za zdrowie małego.
Dziś obiad rodzinny u mnie, poza tym leniwie
Jutro trzeba będzie wrócić ;(
Miłego popołudnia życzę!
Teraz lecę na spacer z psami , z Tż oczywiście

[arrakis]

kwiatki, kwiatki, kwiatki kwiatki...... i jeszcze kwiatki tak dla odmiany

[justyna_dt]

Kurczę, pół godziny przy kompie i oczy mnie pieką i jak ja mam pisać magisterkę?

Idę się ogarnąć i jadę na obiad rodzinny

[Smerfetka_88]

Napisane przez justyna_dt

Kurczę, pół godziny przy kompie i oczy mnie pieką i jak ja mam pisać magisterkę?

to znak, że musisz odpocząć

[najfajniejsza]

Napisane przez justyna_dt

http://retrodrobiazgi.blogspot.com/2...cie-jajek.html

będę tak umiała

Napisane przez Smerfetka_88

Dzień dobry!
Ja już po chrzcinach - wczoraj zostałam mamą...chrzestną Impreza była bardzo udana, posiedzieliśmy, popiliśmy za zdrowie małego.
Dziś obiad rodzinny u mnie, poza tym leniwie
Jutro trzeba będzie wrócić ;(
Miłego popołudnia życzę!
Teraz lecę na spacer z psami , z Tż oczywiście

ooo, gratuluję!

Co do ślubów - to zależy od zbyt wielu czynników. Od wieku w dużej mierze. Ja tak po prawdzie od 1,5 roku czuję gotowość, wcześniej to była bardziej idea. A od pół roku, może trochę więcej, to już czekam jak na zbawienie W każdym razie boli mnie, że faceci rzadko dojrzewają do tego razem z nami

Idę się szykować do pracy. Dziś do północy, a jutro na rano, fakjea.

[anegdotka]

chodziło mi też o to czy dla was zaręczyny=ślub, jakie macie podejście do związków "na kocią łapę" czy sama deklaracja we dwoje by wam wystarczyła czy musi być ta przysięga przed ołtarzem? tak się pytam bo ja już 2 lata po zaręczynach i oj to długa i skomplikowana sytuacja ogólem ja mam jakies dziwne podeście do tego

[majasn]

Napisane przez anegdotka

chodziło mi też o to czy dla was zaręczyny=ślub, jakie macie podejście do związków "na kocią łapę" czy sama deklaracja we dwoje by wam wystarczyła czy musi być ta przysięga przed ołtarzem? tak się pytam bo ja już 2 lata po zaręczynach i oj to długa i skomplikowana sytuacja ogólem ja mam jakies dziwne podeście do tego

z racji, że tu na chwilę wpadłam i zastał mnie Twój post to Ci powiem, że dla mnie zaręczyny to krok na przód..znak, że nie tylko ja myślę o nas poważnie i decyzja, która będzie miała wpływ na całe moje życie..czekam na ten dzień, bo jest to dla mnie ważne..życie na kocią łapę mnie nie interesuje, bo moje podejście jest takie, że skoro się kogoś kocha to się nie zostawia furtki by móc szybko i bez problemu uciec..dla mnie małżeństwo jest bardzo ważne i sprawia, że dwoje obcych do tej pory ludzi staje się rodziną..ja chcę stworzyć swoją rodzinę i móc kiedyś powiedzieć "mąż" a nie "partner" czy "konkubent". Poza tym w moim przypadku zaręczyny są kwestią czasu, ślub tym bardziej, bo nie zamierzam szybko się zabierać za przygotowania..ze względów zarówno finansowych jak i osobistych..ale w momencie, gdy związek swoje trwa, ma się wspólne plany na życie to dla mnie naturalną rzeczą jest to, że chce się razem zrobić krok dalej..Ty nie chciałaś zaręczyn?

[Ilsa Lund]

uffff, za przykładem Justyny wysprzątałam w środku samochód, umyłam i padam ze zmęczenia

wcześniej próbowałam liczyć statystykę ale na razie mam kłopoty z tym (jakby zgodzili się mnie wpisać na 2gi rok to zawsze bym mogła też wziąć warunek ze statystyki i poprawiać do usranej śmierci w roku szkolnym )

[Zwies]

lol, doczytałam właśnie, że rodzice mogą wziąć ulgę na ślub dziecka
Może sięgać nawet 1000zł

[peach_passion]

Napisane przez anegdotka

chodziło mi też o to czy dla was zaręczyny=ślub, jakie macie podejście do związków "na kocią łapę" czy sama deklaracja we dwoje by wam wystarczyła czy musi być ta przysięga przed ołtarzem? tak się pytam bo ja już 2 lata po zaręczynach i oj to długa i skomplikowana sytuacja ogólem ja mam jakies dziwne podeście do tego

nie wystarczyłaby mi deklaracja bo ta deklaracja byłaby nie spełniona. facet podczas oświadczyn zadaje konkretne pytanie "wyjdziesz za mnie?" / "czy zostaniesz moją żoną?". oswiadczyny to kolejny krok do poważnej deklaracji jaką jest ślub.
oczywiście czas między zaręczynami a ślubem to indywidualna sprawa ale jednak przyklęk bez planowania w przyszłości ślubu to nie dla mnie

[anegdotka]

życie na "kocią łapę" nie zawsze jest życiem z otwartą furtką, małżeństwo w dzisiejszych czasach nie daje Ci żadnej gwarancji że Twój związek ma wszystkie "furtki" zamknięte. Jestem osobą wierzącą ale nie uznaje władzy kościoła i nie wyobrażam sobie że "obcy facet" (ksiądz) da mi gwarancję że mój partner nie zostawi mnie dla innej i dzięki tym słowom wypowiadanym przed wszystkimi nagle jestem pewna jego uczuć

---------- Dopisano o 15:46 ---------- Poprzedni post napisano o 15:44 ----------

a jeżeli by zapytał "czy chcesz ze mną spędzić resztę swego życia" tak było u mnie

[aleksandrettaa]

święta, święta i po świętach... Ja już w domu i zalegam na kanapie cięższa o tonę chyba. A co tam u was dziewczęta?

[peach_passion]

Napisane przez anegdotka

życie na "kocią łapę" nie zawsze jest życiem z otwartą furtką, małżeństwo w dzisiejszych czasach nie daje Ci żadnej gwarancji że Twój związek ma wszystkie "furtki" zamknięte. Jestem osobą wierzącą ale nie uznaje władzy kościoła i nie wyobrażam sobie że "obcy facet" (ksiądz) da mi gwarancję że mój partner nie zostawi mnie dla innej i dzięki tym słowom wypowiadanym przed wszystkimi nagle jestem pewna jego uczuć

---------- Dopisano o 15:46 ---------- Poprzedni post napisano o 15:44 ----------

a jeżeli by zapytał "czy chcesz ze mną spędzić resztę swego życia" tak było u mnie

wiadomo, niczego nie można być pewnym.
co do pogrubionego - istnieją również śluby cywilne.
ale Ty chyba nie chcesz ślubu co? przecież nie każdy musi dążyć do małżeństwa.
jeżeli tak zapytał i oboje jesteście zadowoleni to w czym problem?

[aleksandrettaa]

A co do tego życia na kocią łapę (tfuuu co za paskudne określenie, umniejszające związek) po zaręczynach to jak widzę ile mam problemów z rodziną na samo hasło "ślub", ile to kasy i ile czasu na przygotowania to coraz częściej mam wątpliwości czy ślub coś zmieni. Bo my już się zadeklarowaliśmy, że chcemy być razem, nie mamy furtek i nie traktujemy związku jako coś niepewnego bo obrączki nie ma. Ja czekałam na deklarację od faceta i mam poczucie, że ją dostałam. I niekoniecznie poparta dodatkową oprawą będzie więcej warta. Pewnie weźmiemy kiedyś ślub ale nie mam poczucia, że jest on konieczny.

[najfajniejsza]

Napisane przez anegdotka

chodziło mi też o to czy dla was zaręczyny=ślub, jakie macie podejście do związków "na kocią łapę" czy sama deklaracja we dwoje by wam wystarczyła czy musi być ta przysięga przed ołtarzem? tak się pytam bo ja już 2 lata po zaręczynach i oj to długa i skomplikowana sytuacja ogólem ja mam jakies dziwne podeście do tego

żyję w konkubinacie i podejrzewam, że po ślubie będzie nam się życ tak samo, bo traktujemy się poważnie. Nie jest to luźny związek. Zaręczyny to dla mnie początek organizacji ślubu i z tego co wiem mój chłopak ma to samo podejście, więc może dlatego z tym zwleka ;P
Chciałabym ślubu, ale przysięgi raczej nie złożę przed ołtarzem di end!

[Zwies]

Zasadniczo ja odnoszę wrażenie, że związki na kocią łapę/pozostałe po dłuższym czasie mogą bardzo łatwo wygasnąć.
Poza tym dla mnie jest to stabilizacja
Co więcej, nie wyobrażam sobie dzieci bez ślubu, a nie chciałabym tego odkładać na nie wiadomo kiedy.
Moja ciocia wyszła bardzo późno za mąż i pierwsze dziecko ma w wieku 36 lat.
Co jak co, ale uważam to trochę za późno Teraz dzieciak ma 1,5 roku

[aleksandrettaa]

opowiedzieć wam coś śmiesznego?
Moja mama w czwartek powitała mnie słowami, że oberwie mi się za ostatni wyjazd do krakowa. Sądziła, że po tym jak zabraliśmy moją siostrę na wódkę to kolosa nie zaliczyła albo coś takiego. No ale sprawa jest poważniejsza. Siostra powiedziała mi wtedy, że myśli nad zerwaniem z chłopakiem i mama ciągle do niej dzwoni i powtarza "bądź miła dla E.", "nie zostawiaj go bo drugiego takiego nie znajdziesz" itd. No to kazałam mamie nie mieszać się. No i młoda jednak zerwała z E. Ma 20 lat i zwyczajnie znudził jej się, nastoletnie miłostki zwykle się tak kończą. Nic wielkiego. Tyle, że moja mama uważa, że gdyby powtarzała siostrze "nie zrywaj z nim" to ta by nie zerwała i żyli by długo i szczęśliwie. No ale ja popsułam wszystko Coraz bardziej mam wrażenie, że matka jest toksyczna skoro tak chce kontrolować wszystko

[najfajniejsza]

Napisane przez aleksandrettaa

opowiedzieć wam coś śmiesznego?
Moja mama w czwartek powitała mnie słowami, że oberwie mi się za ostatni wyjazd do krakowa. Sądziła, że po tym jak zabraliśmy moją siostrę na wódkę to kolosa nie zaliczyła albo coś takiego. No ale sprawa jest poważniejsza. Siostra powiedziała mi wtedy, że myśli nad zerwaniem z chłopakiem i mama ciągle do niej dzwoni i powtarza "bądź miła dla E.", "nie zostawiaj go bo drugiego takiego nie znajdziesz" itd. No to kazałam mamie nie mieszać się. No i młoda jednak zerwała z E. Ma 20 lat i zwyczajnie znudził jej się, nastoletnie miłostki zwykle się tak kończą. Nic wielkiego. Tyle, że moja mama uważa, że gdyby powtarzała siostrze "nie zrywaj z nim" to ta by nie zerwała i żyli by długo i szczęśliwie. No ale ja popsułam wszystko Coraz bardziej mam wrażenie, że matka jest toksyczna skoro tak chce kontrolować wszystko

no bez jaj
przecież ona jest dorosła i raczej nie wpłynie na jej decyzję to, co kto jej każe

Zwies, ja tylko chciałam przypomnieć, że każdy związek staje się z czasem tym z długim stażem wspólnego mieszkania. Czy to dopiero po śluie, czy przed nim. Dlatego uważam, że długość czasu wspólnego mieszkania nie powinna mieć wpływu na osłabienie uczuć.

[Zwies]

Napisane przez najfajniejsza

no bez jaj
przecież ona jest dorosła i raczej nie wpłynie na jej decyzję to, co kto jej każe

Zwies, ja tylko chciałam przypomnieć, że każdy związek staje się z czasem tym z długim stażem wspólnego mieszkania. Czy to dopiero po śluie, czy przed nim. Dlatego uważam, że długość czasu wspólnego mieszkania nie powinna mieć wpływu na osłabienie uczuć.

Mogłam się wyrazić niezrozumiale Generalnie chodziło mi o związki z długim stażem.
Chodzi mi o "przechodzone związki".

[najfajniejsza]

Napisane przez Zwies

Mogłam się wyrazić niezrozumiale Generalnie chodziło mi o związki z długim stażem.
Chodzi mi o "przechodzone związki".

to i tak podtrzymuję moją opinię: przechodzenie = rutyna/wygasające uczucie itp.to się może zdarzyć zawsze, nie tylko w długim niezalegalizowanym związku, ale też w długim małżeństwie. Kwestia człowieka, siły uczuć itp. W każdym razie tego, że nas to ”przechodzenie” nie dopadnie nigdy nie możemy być pewni

[Antii89]

Napisane przez najfajniejsza

to i tak podtrzymuję moją opinię: przechodzenie = rutyna/wygasające uczucie itp.to się może zdarzyć zawsze, nie tylko w długim niezalegalizowanym związku, ale też w długim małżeństwie. Kwestia człowieka, siły uczuć itp. W każdym razie tego, że nas to ”przechodzenie” nie dopadnie nigdy nie możemy być pewni

Zgadzam się, ślub niczego nie gwarantuje.

[Zwies]

Napisane przez najfajniejsza

to i tak podtrzymuję moją opinię: przechodzenie = rutyna/wygasające uczucie itp.to się może zdarzyć zawsze, nie tylko w długim niezalegalizowanym związku, ale też w długim małżeństwie. Kwestia człowieka, siły uczuć itp. W każdym razie tego, że nas to ”przechodzenie” nie dopadnie nigdy nie możemy być pewni

A tu już bym inaczej na to patrzyła - sakrament łączy Cię inaczej aniżeli związek bez niego. Myślisz, że masz męża, dziecko i to stawia Cię w trochę innej sytuacji A nie, że masz chłopaka, który w sumie jest pewny, czego chce

[Antii89]

Napisane przez Zwies

Zasadniczo ja odnoszę wrażenie, że związki na kocią łapę/pozostałe po dłuższym czasie mogą bardzo łatwo wygasnąć.
Poza tym dla mnie jest to stabilizacja
Co więcej, nie wyobrażam sobie dzieci bez ślubu, a nie chciałabym tego odkładać na nie wiadomo kiedy.
Moja ciocia wyszła bardzo późno za mąż i pierwsze dziecko ma w wieku 36 lat.
Co jak co, ale uważam to trochę za późno Teraz dzieciak ma 1,5 roku

A ja nie uważam, moja mama miała tyle jak urodziła moją siostrę.

[Zwies]

Napisane przez Antii89

A ja nie uważam, moja mama miała tyle jak urodziła moją siostrę.

No ale ty mówisz również o pierwszym dziecku?

Mój Tż się też urodził późno Był pierwszym dzieckiem.
Wiadomo, że to możliwe.
Ale ja bym nie chciała tak. To, że jest coś możliwe, nie znaczy, że tak ma być.