Z cyklu : moja historia - Strona 9 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Zdrowie i Medycyna > Dietetyka > W krzywym zwierciadle odchudzania

Notka

W krzywym zwierciadle odchudzania
Jest do jedyne forum, na którym zamieszczamy wszystkie diety, które promują odchudzanie poprzez drastyczne ograniczenie kaloryczności, tzw. "diety głodówkowe", które nie mają nic wspólnego ze zdrowym odżywianiem.
  • Jest to forum stworzone dla osób, które chcą zwalczać wszystkie choroby powiązane z zaburzeniem łaknienia (anoreksja, bulimia, kompulsywne objadanie się) oraz dla osób, które pragną takim osobom radzić, pomagać i wspierać.
  • Na tym forum nie można namawiać do drastycznych metod zrzucania wagi, lecz można pisać o terapii przy ED.
  • Jedynie na tym forum osoby z zaburzeniami łaknienia mogą tworzyć swoje grupy wsparcia.
  • Forum to nie zastępuje psychologa ani profesjonalnej terapii.
  • Redakcja nie bierze odpowiedzialności za udzielane tutaj porady, natomiast z pełną stanowczością będziemy tępić wszelkie wątki "pro-ana".
  • Na forum obowiązuje dodatek do regulaminu, zapoznaj się z nim zanim weźmiesz udział w dyskusji.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2011-05-03, 14:26   #241
NothingElse
Rozeznanie
 
Avatar NothingElse
 
Zarejestrowany: 2009-08
Wiadomości: 814
Dot.: Z cyklu : moja historia

Cytat:
Napisane przez mroziq Pokaż wiadomość
Wiem jak to jest z rodzicami Ja mam 19 lat (jutro matura)
I zobacz w moim podpisie ile schudłam Tylko poświęciłam na to dużo czasu. Zaczynałam z wagi dużo większej niż Ty... Jeszcze 2 kg i będę ważyć tyle,ile ostatni raz 6 lat temu Więc jest to kochana możliwe,przy zdrowej diecie ! Trzymam za Ciebie kciuki Jakbyś kiedyś miała doła,to pisz na PW
dziekuje Ci bardzo no ja tez jutro matura,to bedzie jakas masakra ale przynajmniej skupie sie na czyms innym nic,wracam do powtarzania i zycze powodzenia
__________________
Always look on the bright side of life
NothingElse jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-05-03, 14:37   #242
mroziq
Zadomowienie
 
Avatar mroziq
 
Zarejestrowany: 2009-07
Wiadomości: 1 286
Dot.: Z cyklu : moja historia

Cytat:
Napisane przez NothingElse Pokaż wiadomość
dziekuje Ci bardzo no ja tez jutro matura,to bedzie jakas masakra ale przynajmniej skupie sie na czyms innym nic,wracam do powtarzania i zycze powodzenia
nie-dziękuję Tobie również połamania długopisu
mroziq jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-05-28, 11:56   #243
Eside
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 117
Dot.: Z cyklu : moja historia

Cześć po raz drugi.Postanowiłam tu zajrzeć i napisać .
Od tamtego postu co napisałam trochę czasu upłynęło.W zasadzie to wiele też się zdarzało w tym czasie.Kontrolowałam się jeszcze trochę,ale nie to ,że głodziłam.Po prostu jadłam kiedy byłam głodna.Myślenie o jedzeniu mam do teraz.Mogę stwierdzić w sumie,ze chyba trochę jest lepiej,bo kalorii już nie liczę ,a bynajmniej staram się,mam jeszcze taką fizyczną ochotę na jedzenie wszystkiego,jak zjem za dużo ,mam jeszcze małe wyrzuty sumienia.Po prostu czasem nie mogę wyczuć czy jestem głodna czy nie ,mam ochotę na wszystko nadal.Nie powiem sięgam po słodycze,jem,staram się normalnei życ.Ostatnio był moment,kiedy to nei radziłam sobie z tym ciągłym myśleniem o jedzeniu.Płakałam przez kilka dni.Potem wyjechałam do siostry na kilka dni i tam czułam się o wiele lepiej,nie myślałam tak o jedzeniu,jadłyśmy wszystko,a raczej ona mnie dokarmiała,bo uważała ,ze schudłam.Tak tak waże 54 kg na 174 wzrostu ,schudłam z 3 kg.Powoli chyba robie kroki jakieś.Nie odmawiam sobie ,ale sie nie obżeram też.Tylko to myslenie w iwelu rzeczach mi przeszkadza.Boję się ,ze nie moge nic robic,bo ciagle mysle o jedzeniu,kiedy zjem.Nikt nie wiedzial,kryłam to w sobie,płakalam.POwoli przełamałam sie i powiedziałam sisotrze ciotecznej .Nie wiem czy zrozumiala,raczej nie rozumie mnie,ale wysłuchała.Ale to nei wystarczyło.Wrazbywały momenty załamania.Ale postanowiłam juz powiedziec mamie,szykowałam sie do tego sporo czasu,płakałam,krzyczałam ,mówiłam,ze mam cośz psychiką i potrzebuje pomocy.NA początku zrozumiała mnie,ale onamyslala,ze nic nei jem,mowilam,ze jem kiedy jestem glodna.Moze mam pewne jeszcze hamulce do jedzenia,ale moze trzeba czasu???
Ale potem zrozumiała mnie.Koleżanka ktora przechodzila podobna do mnei sytuacje,dala mi nr do psychologa swojego,ale ze ma male dziecko,to raczej nic z tego nie będzie.Ale w poniedziałek mama będzie dzwoniła do psychologa i pewnie będę musiala czekać na wizytę,bo teraz z kasą tak srednio,wiec prywatnie pewnei odpada.Ale chcę żyć normalnie ,nie mysleć o jedzeniu,dlatego muszę się przełamać i po prostu pójść psychologa.Czasami myśle,czy mi pomoże psycholog,boję się,ze nie pomoże mi.CHociaż głęboko chcę wierzyć,że uda się.Dziewczyny szukajcie pomocy,nei dacie same rady.
JA się przełamałam i mamie powiedziałam,na poczatku myslala ze nie jem,potem juz zrozumiala mnie bardziej.Wie,ze potrzebuje pomocy.Ja też tego wiem.I muszę sama siebie polubić.Postaram się.Narazie chcę już się spotkać z tym psychologiem.Czuję już chyba małą poprawę sama w sobie,staram sie tak nei myslec o jedzeniu,moze mniej mysle,niz na początku,ale odrobinę.Nie bylo dnai abym nie myslala.Ale wiem,ze pomoc jest mi potrzebna...
Nie wstydzcie sie mówić bliskim,ja wstydziłam się też,ale po 2 miesiącach przełamałam sie,moze dlatego,ze nie potrafiłam dusić tego dłużej w sobie.Mam 17 lat,chcę zyć normalnie.CHcę mieć dla kogo życ,nie marnować sobie zycia.I nie stawiaćwagi na 1 miejscu.
Eside jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-05-29, 12:54   #244
mroziq
Zadomowienie
 
Avatar mroziq
 
Zarejestrowany: 2009-07
Wiadomości: 1 286
Dot.: Z cyklu : moja historia

Cytat:
Napisane przez Eside Pokaż wiadomość
Cześć po raz drugi.Postanowiłam tu zajrzeć i napisać .
Od tamtego postu co napisałam trochę czasu upłynęło.W zasadzie to wiele też się zdarzało w tym czasie.Kontrolowałam się jeszcze trochę,ale nie to ,że głodziłam.Po prostu jadłam kiedy byłam głodna.Myślenie o jedzeniu mam do teraz.Mogę stwierdzić w sumie,ze chyba trochę jest lepiej,bo kalorii już nie liczę ,a bynajmniej staram się,mam jeszcze taką fizyczną ochotę na jedzenie wszystkiego,jak zjem za dużo ,mam jeszcze małe wyrzuty sumienia.Po prostu czasem nie mogę wyczuć czy jestem głodna czy nie ,mam ochotę na wszystko nadal.Nie powiem sięgam po słodycze,jem,staram się normalnei życ.Ostatnio był moment,kiedy to nei radziłam sobie z tym ciągłym myśleniem o jedzeniu.Płakałam przez kilka dni.Potem wyjechałam do siostry na kilka dni i tam czułam się o wiele lepiej,nie myślałam tak o jedzeniu,jadłyśmy wszystko,a raczej ona mnie dokarmiała,bo uważała ,ze schudłam.Tak tak waże 54 kg na 174 wzrostu ,schudłam z 3 kg.Powoli chyba robie kroki jakieś.Nie odmawiam sobie ,ale sie nie obżeram też.Tylko to myslenie w iwelu rzeczach mi przeszkadza.Boję się ,ze nie moge nic robic,bo ciagle mysle o jedzeniu,kiedy zjem.Nikt nie wiedzial,kryłam to w sobie,płakalam.POwoli przełamałam sie i powiedziałam sisotrze ciotecznej .Nie wiem czy zrozumiala,raczej nie rozumie mnie,ale wysłuchała.Ale to nei wystarczyło.Wrazbywały momenty załamania.Ale postanowiłam juz powiedziec mamie,szykowałam sie do tego sporo czasu,płakałam,krzyczałam ,mówiłam,ze mam cośz psychiką i potrzebuje pomocy.NA początku zrozumiała mnie,ale onamyslala,ze nic nei jem,mowilam,ze jem kiedy jestem glodna.Moze mam pewne jeszcze hamulce do jedzenia,ale moze trzeba czasu???
Ale potem zrozumiała mnie.Koleżanka ktora przechodzila podobna do mnei sytuacje,dala mi nr do psychologa swojego,ale ze ma male dziecko,to raczej nic z tego nie będzie.Ale w poniedziałek mama będzie dzwoniła do psychologa i pewnie będę musiala czekać na wizytę,bo teraz z kasą tak srednio,wiec prywatnie pewnei odpada.Ale chcę żyć normalnie ,nie mysleć o jedzeniu,dlatego muszę się przełamać i po prostu pójść psychologa.Czasami myśle,czy mi pomoże psycholog,boję się,ze nie pomoże mi.CHociaż głęboko chcę wierzyć,że uda się.Dziewczyny szukajcie pomocy,nei dacie same rady.
JA się przełamałam i mamie powiedziałam,na poczatku myslala ze nie jem,potem juz zrozumiala mnie bardziej.Wie,ze potrzebuje pomocy.Ja też tego wiem.I muszę sama siebie polubić.Postaram się.Narazie chcę już się spotkać z tym psychologiem.Czuję już chyba małą poprawę sama w sobie,staram sie tak nei myslec o jedzeniu,moze mniej mysle,niz na początku,ale odrobinę.Nie bylo dnai abym nie myslala.Ale wiem,ze pomoc jest mi potrzebna...
Nie wstydzcie sie mówić bliskim,ja wstydziłam się też,ale po 2 miesiącach przełamałam sie,moze dlatego,ze nie potrafiłam dusić tego dłużej w sobie.Mam 17 lat,chcę zyć normalnie.CHcę mieć dla kogo życ,nie marnować sobie zycia.I nie stawiaćwagi na 1 miejscu.
Brawo za podjęte kroki. Życzę Ci szczęścia i powodzenia. Mam nadzieję,że w końcu wszystko będzie dobrze
mroziq jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-06-18, 16:58   #245
castin
Przyczajenie
 
Avatar castin
 
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 6
GG do castin
Dot.: Z cyklu : moja historia

Ja również życzę Ci szczęścia i trzymam za Ciebie kciuki

U mnie było trochę inaczej, tzn. nie chorowałam na bulimię czy anoreksję, ale chyba niewiele brakowało. Będąc małym dzieckiem - tak gdzieś do 3 klasy - byłam bardzo szczupła. Mało jadłam, ale to wynikało z tego, że ciągle byłam zajęta - a to u kolegów (najczęściej), a to na rowerze, a to z psem na spacer... W czwartej klasie chłopaki przestali się bliżej zadawać z dziewczynami i zostałam sama (mieszkam na wsi, a do przyjaciółki mam prawie 2km i to jeszcze pod górkę. Z innymi koleżankami widuję się sporadycznie, bo nie dość, że jest ich tylko 4, to jeszcze nie mamy o czym gadać). Siedząc w domu częściej zaglądałam do lodówki i pod koniec 5 klasy ważyłam 47kg przy wzroście 160cm. Wiem, że to nie nadwaga, ale moja mama twierdzi co innego. Mam wrażenie, że traktuje mnie jak osobę, której o krok do otyłości. Kiedyś zrobiła mi straszną awanturę o to, że zobaczyła w torbie 3 papierki po batonach. Nie chciała nawet słuchać tego, że one nie uzbierały się przez 1 dzień, tylko przez jakieś 2 tygodnie albo i więcej, a ze mnie okropna bałaganiara jest i rzadko kiedy sprzątam w plecaku . Z resztą, podobnych sytuacji było bardzo wiele. Mogłabym chyba wyliczać bez końca. Jednak po tym zajściu na poważnie pomyślałam, że jest coś ze mną nie tak. Pogorszyła mi się samoocena, zaczęłam się odchudzać. Zaczęły mi się też podobać wychudzone figury modelek, wyszukałam w bibliotece książki o odchudzaniu, m.in. "Chuda" czy "Dziennik Bulimiczki", czytałam blogi pro-ana. Już wcześniej wiedziałam, czym są te choroby, bo (może nawet za bardzo) interesowałam się stylem życia. Jednak czytanie tego służyło mi do jeszcze większego pogrążania samej siebie. Przez następny tydzień wolałam nie pokazywać się w kuchni w obawie, że mama będzie mi robić kolejne kazanie o odżywianiu i znów wybuchnie kłótnia. Sama wołała mnie na posiłki. Po tygodniu zaczęłam sobie samemu przyrządzać jedzenie i tak jest do tej pory. Nie schudłam. To było dla mnie wielkim problemem, ale teraz (od jakiegoś miesiąca) mam to gdzieś . Owszem, nie chcę nadmiernie przytyć, ale przestały mi się już podobać te ohydne szkielety. Nie chcę nikogo urazić określeniem "ohydny szkielet", ale po przemyśleniu tego, po tym, jak zdałam sobie sprawę, w co się wciągałam i jaki był mój sposób myślenia, odczuwam po prostu wstręt do samej siebie.

Wszystkim życzę dużo zdrówka i chciałabym powiedzieć dziewczynom, szczególnie tym z ruchu pro-ana, że odchudzanie nie zlikwiduje problemów leżących w psychice, tylko pogorszy nasz stan. Z autopsji jednak wiem, że takie gadanie i tak nic nie da, a niektóre przypadki mogą się jeszcze bardziej "napalić" na redukcję masy ciała, ślepo wierząc, że to zdrowe.
castin jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-06-19, 18:10   #246
Cathless
Rozeznanie
 
Avatar Cathless
 
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 553
GG do Cathless
Dot.: Z cyklu : moja historia

Witam Wszystkich,

Nie mam pojęcia jak mam zacząć. Nazywam się Paulina, mam 17 lat i mam problem. Nie wiem, czy cierpię na zaburzenia odżywiania... Anoreksja, ortoreksja? Faktem jest to, że jedzenie zawładnęło moi życiem.
Odchudzać zaczęłam się w 5 klasie podstawówki. Zauważyłam, że odstaję od swoich koleżanek. Zaczęłam porównywać ciała. Kto jest najchudszy, a kto najgrubszy. Nie miałam nadwagi, przynajmniej według moich rodziców... Teraz kiedy patrzę na zdjęcia z tamtego okresu widzę zwyczajną dziewczynę...
Dieta trwała krótko- 4 dni. Na dzień jadłam bułkę. Długo nie wytrzymałam.
I tak diety pojawiały się i znikały.
W pierwszej gimnazjum odchudzanie doprowadziło do zaniku okresu. Po jakimś czasie znowu powróciła miesiączka.
Teraz kończę pierwszą liceum. Efekt? Brak okresu. Brak przyjaciółki, chłopaka. Kilka koleżanek, znajomych.
Całe życie podporządkowałam wadze, jedzeniu.
Jem o określonych porach i tylko trzy posiłki dziennie (czasem wkradnie się jakiś owoc) o określonych porach. Ważę się przynajmniej raz dziennie. O słodyczach całkiem zapomniałam. Gdy coś zjem pojawiają się wyrzuty sumienia.
Zerwałam kontakty z najbliższymi. Każdego trzymam na dystans, wiem, że oni nie zrozumieliby tego w jaki sposób żyję. Sama się sobie dziwię. Jak można być taką głupią? Jednak potem patrzę na swoje uda i znowu mam ochotę ćwiczyć....
Nie wiem co dalej. Jeśli nadal będę żyć w taki sposób w końcu sama siebie wykończę i to nie z głodu, ale z samotności....
Cathless jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-06-21, 16:11   #247
castin
Przyczajenie
 
Avatar castin
 
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 6
GG do castin
Dot.: Z cyklu : moja historia

Cathless, poszukaj sobie kogoś do towarzystwa. Na pewno w Twoim otoczeniu znajdą się takie osoby, choćby koleżanki z klasy, albo inne rówieśniczki. Teraz będą wakacje - namów rodziców na wspólny wyjazd na kilka dni. Jeśli to niemożliwe, to często spaceruj po parku, idź na basen, do kina, klubu,... po prostu sobie odpuść. Zbliż się do ludzi. Uważam, że nic tak nie potrafi poprawić humoru, jak czas spędzony z przyjaciółmi. Ja też (żeby nie wyszło, że jestem hipokrytką ) postaram się poszukać kogoś w moim typie, najlepiej żeby to była dziewczyna. Nie ma co zganiać na brak rówieśników dookoła .
Życzę powodzenia, na pewno ktoś się znajdzie.
castin jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2011-06-21, 16:37   #248
Cathless
Rozeznanie
 
Avatar Cathless
 
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 553
GG do Cathless
Dot.: Z cyklu : moja historia

Gdyby wszystko było takie łatwe... Trudno jest gdzieś wyjść wiedząc, ze dokładnie o 14 muszę mieć obiad, a o 16 kolejny posiłek... To nie jest tak, że ja nie próbowałam tego zmienić, ale za każdym razem dopadały mnie wyrzuty sumienia...
Cathless jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-06-25, 11:45   #249
castin
Przyczajenie
 
Avatar castin
 
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 6
GG do castin
Dot.: Z cyklu : moja historia

Posiłek możesz zabrać ze sobą, bo przecież niekoniecznie musi to być zupa czy drugie danie, albo kupić na mieście (tam też sprzedają zdrowe rzeczy) .
Nie powinnaś czuć wyrzutów sumienia, bo tak właściewie za co? Za to, że chcesz się z kimś poznać, za to, że nie chcesz być sama? Że dążysz do szczęścia?
castin jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-06-27, 07:06   #250
Eside
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 117
Dot.: Z cyklu : moja historia

Tu jeszcze raz ja.
We wtorek mam już wizytę u psychologa.Nie dalo rady wczesniej,ale ciesze sie ,ze w ogole pójdę.Aczykolwiek boję się.
W sumie coraz więcej chyba sie zmienia.Ja zaczęłam wiecej jesc,czasem za duzo chybabo nie jestem głodna,ale tak jakby odczuwam głod fizyczny :conf used:Mam mniejsze już wyrzuty sumienia.
Ale martwi nadal mnie to,ze mimo jem normalnie,nadal myśle o jedzeniu,wiadomo chyba mniej,bo kiedys w towarzystwie myslalam nadal o żarciu,jak chodzilam na spacery to myślami byłam z jedzeniem(co zjem,kiedy)A teraz w sumie już mniej,czasem w ogole nie mysle,i przypominam sobie,ze 'o nie myslalam o zarciu'

Ale nadal mysle,nadal czasem mysle co zjem ,nadal to jest
martwi mnie to,bo zamiast myslec ciagle o czyms innym,to mysle o tym. i zadnego posiłku nie pomine,bo mysle.
a normalna osoba nie zwraca na to uwagi.
CHce tak zyc jak inni
Czy to bd mozliwe ze nie bd myslala o jedzeniu,co zjem i kiedy? ): bo teraz jedynie tym sie przyjmuje,bo ogolnie jest ze mna lepiej.
No i mam tak,ze nadal mogłaym wszystko zjeść i to w duzych porcjach,bez przestania. Nie wiem czy to wynik wygłodzonego organizmu,czy co? czy to jeszcze mam w głowie?Ale wygłodzony organizm po 3 miesiacach powinien byc normalny juz
Kurde nie wiem.martwi mnie to trochę.
Eside jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-06-27, 09:13   #251
agniusia17
Rozeznanie
 
Avatar agniusia17
 
Zarejestrowany: 2009-07
Wiadomości: 881
Dot.: Z cyklu : moja historia

Eside- nie myśl, że objawy miną od razu, jak ręką odjął. Gdyby dało się tak leczyć wszystkie choroby, że tylko pstryk i już, nie ma, to świat wyglądałby zupełnie inaczej Przed Tobą ciężka praca, a efekty będziesz zauważać stopniowo. najważniejsza w tym wszystkim jest terapia, bo bez niej masz marne szanse na całkowite wyleczenie.
Moje zdanie jest takie- jeżeli nie zajadasz żadnych emocji to nie jest to nic złego, że jesz dużo. Organizm widać tego potrzebuje. ja czasem mam tak, że czuję, iż mimo, że zjadłam np. twarożek lub jakiś jogurt i jestem pełna to mam taką chcicę na coś, co zawiera tłuszcz! Wtedy tłumaczę sobie, że organizmowi na pewno brakuje jeszcze cennych składników i sięgam po orzechy lub ser żółty
agniusia17 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-07-05, 16:38   #252
Malinka_gosiaczek
BAN stały
 
Avatar Malinka_gosiaczek
 
Zarejestrowany: 2011-05
Wiadomości: 258
Dot.: Z cyklu : moja historia

witam Wszystkich! długo szukałam tego wątku, przeczytałam od deski do deski wszystkie wypowiedzi, są smutne ale wiadomo jak jest... nie mogę się podpisać jako anorektyczka czy bulimiczka, natomiast wiem co znaczy iść w tą złą stronę, teraz sobie myślę że problem tkwi w chęci ukarania siebie, nie jedzenie = niedbanie o siebie, skąd się u mnie to bierze? myślę, że gdzieś z doświadczeń z dzieciństwa... jak dojrzeję to postaram się rozwinąć wątek
Malinka_gosiaczek jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-07-06, 22:46   #253
Ilta
Zadomowienie
 
Avatar Ilta
 
Zarejestrowany: 2011-05
Wiadomości: 1 972
Dot.: Z cyklu : moja historia

Wypowiem się pokrótce, z racji chociażby częstych pytań w stylu : "A Ty to kto?" w tym wątku

Mam ponad 20 lat, w wieku 15 lat z własnej i nieprzymuszonej woli postanowiłam mieć bulimię (jakkolwiek to brzmi - tak było), bo wydawało mi się to być (mimo pełnej świadomości szkodliwości) najszybszą drogą do schudnięcia (o tym że to także doskonała metoda karania samej siebie też myślałam, ale bardzo, bardzo po cichu).
Jak powiedziałam, tak też zrobiłam i przez pierwszy rok wymiotowałam po kilka razy dziennie, z czego czasem było to faktycznie czyszczenie lodówki, ale częściej wymioty po zwykłych posiłkach.
Po roku uspokoiło się do kilku napadów tygodniowo, z biegiem czasu - do kilku miesięcy a na studiach naszła mnie refleksja, że wymiotuje 2-4 razy w miesiącu i to nie jest dla mnie tak duży problem, jak, na zmianę,obsesyjne myślenie o jedzeniu i karaniu siebie.
Poszłam na terapię. Wyciszyłam się. Obecnie mogę mówić, że jestem wyleczona z bulimii.

Jednak bulimia okazała się być (jak zwykle z nią zresztą) tylko wierzchołkiem góry, jakim jest zdiagnozowany u mnie syndrom DDA. Obecnie staram się zniwelować jego efekty.

Ukończyłam studia psychologiczne, co od dawna było moim marzeniem Specjalizacja profilaktyczna. Chętnie pomagam poprzez Internet, z całymi jego cieniami i blaskami , jeśli chodzi o komunikację.

Edytowane przez Ilta
Czas edycji: 2012-08-22 o 20:30
Ilta jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-07-07, 10:33   #254
mickey_mouse
Raczkowanie
 
Avatar mickey_mouse
 
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 192
Dot.: Z cyklu : moja historia

Hej!
U mnie wszystko zaczęło się ok. 2 lata temu. Były wakacje przed pierwszą klasą liceum, a ja przy wzroście 175cm ważyłam ok. 67kg. Byłam radosna, pełna życia, miałam mnóstwo zajęć - szkoła muzyczna, kółka zainteresowań, chór, konkursy przedmiotowe... Już w gimnazjum zwracałam uwagę na kalorie i wygląd, ale utrzymywałam wagę ok 60kg, przytyłam dopiero w 3 klasie. Tak się zaczęło - docinki kolegów, którzy wyśmiewali mój wygląd i zamiłowanie do nauki. Początkowo się tym specjalnie nie przejmowałam - w końcu uczyłam się świetnie, pod koniec roku zostałam prymusem szkoły. Czułam się kimś. Wybrałam liceum uznawane za jedno z najlepszych w Polsce, dostałam się. Wtedy okazało się, że trafiłam w miejsce, w którym już nie jestem wyjątkowa i otacza mnie mnóstwo osób inteligentniejszych, posiadających większą wiedzę...
Dodatkowo zamieszkałam w internacie. Straciłam kontakt z ludźmi z gimnazjum, z którymi się przyjaźniłam.

W każdy piątek wracałam do domu coraz bardziej smutna, coraz mniej rozmowna i coraz szczuplejsza. Przestałam jeść masło, wyskubywałam środki bułek a dziury przykrywałam sałatą. Przy obiedzie pakowałam mięso i ziemniaki w majtki, a to co musiałam "zjeść" przy rodzicach upychałam w buzi, a później wypluwałam. Dostałam spazmów gdy mama kazała mi zjeść kostkę czekolady.

Moi rodzice szybko zorientowali się, że coś ze mną dzieje się nie tak. Mieliśmy w planach przeprowadzkę do zupełnie innego miasta, więc zabrali mnie z mojego "genialnego" liceum i umieścili w szkole mieszczącej się w moim nowym mieście, zresztą zrobili to na moją wyraźną prośbę. W kolejnej szkole nie było już tak ogromnej presji na olimpijskie wyniki. Była za to samotność. Nie znałam tam zupełnie nikogo, przestałam być zatem dziewczyną z gimnazjum biorącą udział we wszystkich szkolnych imprezach i przedsięwzięciach. Byłam nikim. Wracałam po szkole do domu, toczyłam z mamą ciężką walkę przy obiedzie, potem szłam się uczyć, o określonej porze jadłam swoją oszukaną mini kolację, znowu nauka, rozkosz gorącego prysznica, nauka. W międzyczasie kilka kubków gorącej herbaty i pół paczki bezcukrowych gum do żucia. Idąc spać czułam ssanie w żołądku, które sprawiało, że czułam się lepsza, bardziej czysta...

Tak to wszystko sobie trwało aż do lipca ubiegłego roku, gdy moja waga spadła do xxkg i trafiłam do szpitala psychiatrycznego. Spędziłam tam 2 miesiące (za✂✂✂iste wakacje, prawda?) i z wagą xx z groszami zostałam wypisana.

Po pierwszej hospitalizacji nie było nic lepiej - od razu zaczęłam chudnąć. W grudniu znowu xxkg, znowu psychiatryk. Tym razem pobyt potrwał 1,5 miesiąca, przy xxkg wypis.

Dalszy scenariusz? Chyba nie będzie zaskoczeniem! Znowu spadek. Zero refleksji. Tak naprawdę dopiero ostatnio coś zaczęło do mnie docierać, w końcu sama z siebie chcę coś zmienić, a nie dlatego, że ktoś mi każe. Nikt nie zmusza mnie już do jedzenia, robię to sama dla siebie. W efekcie w ciągu 3 tygodni przytyłam pół kilograma, ważę obecnie niecałe xx, bez kilkuset gram. Może to nie jest zbyt imponujący wynik, ale ja wierzę, że będzie lepiej i jestem pełna nadziei na szczęśliwe i normalne życie.

Buźka ;*
__________________
Mimo, że zgubiłem się
mimo, że zabrnąłem w mrok
wymieszałem z błotem krew
ocaleję mimo to

Edytowane przez iza_wiosenna
Czas edycji: 2011-08-01 o 13:53
mickey_mouse jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-07-18, 14:50   #255
Eside
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 117
Dot.: Z cyklu : moja historia

Cześc,tu znowu ja Otóz zapisałamsie do psychologa,zajmującego sie zaburzeniami,za 2 tyg mam drugą wizytę. Na pierweszym spotkaniu tłumaczyła mi ona na czym to polega,,jak do tego doszło i co zepsulam sobie przez to. :<
No,ale jest okej nawet,powiedziala,zebym nie nastawiala sie od razu,ze mi przejdzie.I ustalilismy,ze nie bd jezdzila rowerem,b opowiedzialam,ze trraktuje to czesto jako cos,na czym moge spalić kalorie :< No ale bd sie trzymać tego.
Wczoraj tyle zjadłam,przedwczoraj tez,ze to poezja . No,ale nie mam takich wyrzutów,moze sa jeszcze małe.
Ogólnie jem wszystko,staram sie.Ale myśli wciąż są,one mi przeszkadzają ,drecza mnie,bojęsie,ze mi te mysli nie przejdą nigdy
bo juz zaczynam normalnei jesc,jem naprawde wszystko,a mysli jak są tak zostały.
Czy ktos moze mi wyjaśnic ,czemu?
Powiedzieć na własnym przykładzie,ze komuś to przeszło?
I dzięki czemu przeszło? Przyn ajmniej trochę słowa otuchy.
Bo się boję.
Ale mam siłę ,aby z tym walczyć.VCoraz wiecej,mnoze dlatego,ze rodzice ,rodzenstwo wiedzą i jest mi łatwiej. Chcę z tego wyjść.
I muszę siebie zaakceptować taką jaką jestem. Zadłam duzo,nic sobie nie robilam z tego,czasem za mało. I tak wyglądało. Mam nadzieje,ze bedzie jak kiedyś.
tylko te mysli mnie jeszcze niepokoją.Czy one zostaną ,czy co Czy moze jeszcze potrzebuje czasu Dodam ,ze odchudzanie zakonczylam gdzies pod koneic marca,początkowo byly duzo wieksze ograniczenia,liczenie kalorii,jezda na rowerze bo spale Teraz juz nie liczę.jem dużo wiecej.Tylko te myśli i nie wiem kiedy odczuwam głod,a kiedy sytośc. Nie rozpoznaję czasem czy jestem najedzona. :<tylko te rzeczy mi przeszkadzaja
Moze jestem niecierpliwa za bardzo ;/

Edytowane przez Eside
Czas edycji: 2011-07-18 o 15:20
Eside jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe

REKLAMA
Stary 2011-07-20, 22:00   #256
Eside
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 117
Dot.: Z cyklu : moja historia

Czy ktoś mi odpiszę?
Boze,mnie bardziej ogarnia strach przed tym ,ze nie wyjdę z tego.
Chce wyjsc,jem normalnie i wszystk ow zasadzie, staram sie jak moge,zrezygnowalam z roweru bo psycholog kazał,naprawee sie staram,a myslenie zostało,nadal mysle o nim,poprzez co nie odczuwam tego czy jestem głodna czy co. I co z tego,ze juz nei licze kalorii,co z tego,ze juznei zawsze sie zastanawiam co zjesc,co z tego,ze juz na wszystko jednak nie mam ochoty,a kiedys mialam,skoro myslenie jest i pozostalo. Przezco mogę jeśc jeść i jeść. Zrezygnowałam juz z dodawanai przypraw ,na lepsze trawienie!
A tu nic chyba nie rusza.;(
JA juz nie wiem czyja bede miala tyle siły,aby walczyć dalej!Wiem,ze psycholog od razu powiedziala mi ,ze to ciezka droga i długa,ale ja juz nic nei rozumiem. ..Bojęsie,ze nie dam rady z tego wyjsc ,a nawet jak bd juz jadla wszystko to to myslenie zostanie !
tak mnie to przeraza.
To nie jest normalne. Ile ja bym dała do cholery ,aby być te 4 kg grubsza i życ normalnie. ..Jezuuuu.Głupota moja,wielka,oj wielka. ;<
Juz trace czasami nadzieje.
Nie wiem jak to leczenie bedzie wyglądało.Nie wiem,nei wiem jak ona odkryje moje przyczyny,bo objawy staram sie sama juz roiwiazac przez normalne jedzenie .Boje sie,ze leczenie pojdzie sie je**ac i ja wraz z tym pozostane sama.nei wyobrażam sobie tego. :conf used:
Eside jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-07-21, 15:41   #257
colson
Raczkowanie
 
Avatar colson
 
Zarejestrowany: 2011-04
Lokalizacja: wielkopolska
Wiadomości: 336
Dot.: Z cyklu : moja historia

Cytat:
Napisane przez Eside Pokaż wiadomość
Czy ktoś mi odpiszę?
Boze,mnie bardziej ogarnia strach przed tym ,ze nie wyjdę z tego.
Chce wyjsc,jem normalnie i wszystk ow zasadzie, staram sie jak moge,zrezygnowalam z roweru bo psycholog kazał,naprawee sie staram,a myslenie zostało,nadal mysle o nim,poprzez co nie odczuwam tego czy jestem głodna czy co. I co z tego,ze juz nei licze kalorii,co z tego,ze juznei zawsze sie zastanawiam co zjesc,co z tego,ze juz na wszystko jednak nie mam ochoty,a kiedys mialam,skoro myslenie jest i pozostalo. Przezco mogę jeśc jeść i jeść. Zrezygnowałam juz z dodawanai przypraw ,na lepsze trawienie!
A tu nic chyba nie rusza.;(
JA juz nie wiem czyja bede miala tyle siły,aby walczyć dalej!Wiem,ze psycholog od razu powiedziala mi ,ze to ciezka droga i długa,ale ja juz nic nei rozumiem. ..Bojęsie,ze nie dam rady z tego wyjsc ,a nawet jak bd juz jadla wszystko to to myslenie zostanie !
tak mnie to przeraza.
To nie jest normalne. Ile ja bym dała do cholery ,aby być te 4 kg grubsza i życ normalnie. ..Jezuuuu.Głupota moja,wielka,oj wielka. ;<
Juz trace czasami nadzieje.
Nie wiem jak to leczenie bedzie wyglądało.Nie wiem,nei wiem jak ona odkryje moje przyczyny,bo objawy staram sie sama juz roiwiazac przez normalne jedzenie .Boje sie,ze leczenie pojdzie sie je**ac i ja wraz z tym pozostane sama.nei wyobrażam sobie tego. :conf used:
kochana, kilogramy nie sprawią że będziesz szczęśliwsza - po prostu nie przestawaj walczyć, nie dawaj panować nad sobą chorobie - wtedy napewno będzie lepiej ! pomyśl sobie - super, mam więcej siły jestem zdrowsza !
__________________
Biologia R
Chemia R


cel : medycyna

Ignavia corpus habetat, labor firmat
colson jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-07-22, 18:57   #258
Maizy
Rozeznanie
 
Avatar Maizy
 
Zarejestrowany: 2007-08
Wiadomości: 946
Dot.: Z cyklu : moja historia

Pora i na mnie. Być może moja historia będzie łagodniejsza od pozostałych, bowiem nie otarłam się o anoreksję, ale pościg za perfekcyjną sylwetką zniszczył mi życie. Od zawsze byłam dziewczyną, która dbała o to, co je, od zawsze mówiłam, że jestem na diecie, krytycznie podchodziłam do swojej osoby. Na propozycję wypadu ze znajomymi do pizzerii, czy też kawiarni zawsze odmawiałam, bo wiązało się to ze zjedzeniem czegoś kalorycznego. Wszyscy dookoła wiedzieli, że dbam o sylwetkę, nie pozwalam sobie na jedzenie kalorycznych rzeczy. W gruncie rzeczy było inaczej, pilnowałam jedzenia zdrowych posiłków, jednak często kończyło się to napadami na coś słodkiego. Od pół roku jednak napady te są stanowczo większe. Przez cały dzień potrafię ładnie zjeść, a szaleńczy napad na lodówkę rozpoczyna się, jak nikogo w domu nie ma. Przykładowo dzisiaj zjadłam: całą makrelę wędzoną, paczkę suszonych rodzynek, Danio truskawkowe 250g, serek waniliowy, Danio z ziarnami, ogromną paczkę żelek, filet z makreli w sosie pomidorowym z puszki, połowę słoika masła orzechowego z dżemem, 2 pasztety z puszki i 3 paczki chipsów, za jednym razem... Nie, ja nie byłam głodna, po prostu gdzieś w głowie włącza mi się przycisk odpowiedzialny za jedzenia wszystkiego, co mi wpadnie w ręce. Długo na efekty nie trzeba było czekać, przytyłam już ze 4 kilo, paznokcie w ogóle mi nie rosną, zaczęły mi wypadać włosy, a zęby okrutnie bolą od nadmiaru cukru, nie mówiąc o moim rozciągniętym żołądku. Jutro jestem umówiona na wizytę z dietetykiem, może to spotkanie pozwoli mi się ogarnąć... jedno jest pewne, w pogoni za doskonałością straciłam znajomych, przyjaciół, chłopak mnie zdradził, do dzisiaj jest z tą dziewczyną... a ja jestem osobą bez pasji, bez zainteresowania, nie mam z kim wyjść na głupią kawę, całe dnie spędzam w domu, a swoją beznadziejność odbijam sobie jedzeniem. Chcę walczyć o siebie, mam ambicje, marzenia, plany na przyszłość, całe życie przed sobą. Co z tego, nie mogę tego realizować, dopóki nie będę wyglądać tak, jak to sobie zaplanowałam.
__________________
podpis zawierał niedozwolone treści - usunięty przez administrację forum

Edytowane przez Maizy
Czas edycji: 2011-07-27 o 09:05
Maizy jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-07-30, 21:35   #259
Patrii
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2011-07
Wiadomości: 1
Dot.: Z cyklu : moja historia

Hmm... u mnie chyba dosc wiele czynnikow wplynelo na ED. Moja matka jest choleryczka, uwielbia wszystko i wszystkich krytykowac (mnie, moja rodzine i szczegolnie moich znajomych...itp.) 4 lata temu przeprowadzilismy sie do niemiec, bo moj ojciec pracowal tam bardzo dlugo i to 'zle wpywalo na nasza rodzine'. Mialam wtedy 13 lat. W polsce byla nauczycielka i zawsze probowala wszystkimi rzadzic (ojciec nigdy nie ma nic do powiedzenia). Poza tym jest ona straszna pedantka. Uczyla w mojej podstawowce, wiec zawsze musialam miec najlepsze oceny. Czesto przebywalam z babcia, prawie mnie wychowywala, nigdy nie chcialam wracac do domu... jako 5-10 letnie dzecko pozwalalam sobie na bardzo duzo, nawet gdy dostawalam w tylek, nie uspokajalam sie, tylko krzyczalam 'jeszcze raz mnie zbij, no wal, odwaz sie,ty suk*!' Ona oczywiscie nie pozostawala mi dluzna... Mam rodzenstwo (siostra o 7 lat, a brat o 11 lat mlodszy), sa grzeczniejsi, bardziej podobni do taty, wola ustapic, niz sie klocic (w przeciwienstwie do mnie i mojej mamy) Teraz, gdy nie umie ona dobrze poslugiwac sie niemieckim, musi pracowac jako sprzataczka. W niemczech na poczatku nie mialam przyjaciol (granica jezykowa), siedzialam w domu czytajac ksiazki, uczac sie ORAZ objadajac sie chipsami, ciastkami i czekolada... Po roku przytylam do 60 kg i zaczelam sie odchudac... I wiem, ze juz nigdy nic nie bedzie takie jak zwykle... Schudlam prawie 20kg w 4 miesiace... Wpadlam w obsesje, bojac sie przytyc, a oni nic nie zauwazyli, chodz wygladalam jak smierc... Dostalam sie do najlepszej szkoly, mialam wiecej znajomych, ale tlumilam moje uczucia. Zaczelam chodzic na imprezy, palic, pic... Przestalam byc dla moich rodzicow 'idealnym' dzieckiem na pokaz... Z anoreksji wpadlam w bulimie i depresje... okropnie sie przy tym meczylam... przestalam siebie szanowac, nic nie mialo dla mnie sensu, ale przed wszystkimi dalej udawalam, ze wsystko jest okey. Ktoegos dnia nie wytrzymalam, bylam na skraju zalamania i powiedzialam wszystko tacie... on powiedzial mamie... a ona wywalila mnie z domu (mialam 17 lat)... 'Idz, idiotko, nie potrzebuje rzygajacego lenia w domu...' Nie mamy zadnej rodziny w niemczech, wiec poszlam do kolezanki, ona i jej mama bardzo mi pomogly, przestalam wymiotowac i wpychac w siebie tyle jedzenia, po 1.5 miesiaca wrocilam do domu, tato sie rozplakal... a matka powiedziala ze dobrze calej rodzinie jest, gdy mnie nie ma... Przestali mi dawac jakiekolwiek pieniadze, musialam jechac z nimi na wakacje, bo matka nie pozwolila jechac mi do polski (bo tam mnie nikt nie chce), ani zostac w domu... Nie dostaje juz ani grosza, nie chcami nawet na bilet miesieczny dac... Probuje jesc normalnie, nie wymiotuje, ale jem za malo...jakies 300-1000kcal dziennie (2000-3000 przy kompulsach) Teraz waze okolo 47-50 kg, przy wzroscie 163, ale i tak jestem z siebie dumna, bo sie nie poddalam. Ale problem nie zniknie nigdy. A napewno bedzie sie poglebial dopoki mieszkam w domu...

Edytowane przez Patrii
Czas edycji: 2011-08-01 o 22:55
Patrii jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-07-31, 23:21   #260
marandile
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2008-10
Wiadomości: 135
Dot.: Z cyklu : moja historia

Moja historia jeszcze sie nie skonczyla, ale mam nadzieje, ze skonczy sie pozytywnie.
Obecnie mam 17 lat, 76 kg i 165 cm. Odkad pamietam bylam gruba, w podstawowce stalam sie zarowno przez nadwage jak i przez dobre oceny, slaby charakter i niesmialosc klasowym popychadlem. W gimnazjum chodzilam do klasy z normalnymi ludzmi, wiec bylo mi nieco lzej, zwlaszcza, ze od czasu do czasu widywalam dziewczyny mojej postury. Zawsze nienawidzilam wf-u, bo oznaczał wysilek, osłabienie, presje, by byc tak samo sprawna jak reszta grupy, a poniewaz zwykle bylam we wszystkim na samym koncu - kompleksy i niezadowolenie. W moim domu do jedzenia przywiazywalo sie duza wage, jezeli nie protestowalas, to na obiad dostawalas porcje jak dla górnika. Oczywiscie w wieku podstawowka/poczatek gimnazjum nie myslalam bardzo o swoim wygladzie i wadze, o zadnych dietach. Bo lubilam jesc, moja mama lubila jesc, moj brat lubil jesc, tylko moj tata potrafil jesc tylko wtedy, gdy byl glodny. Od dziecinstwa mialam kontakt ze slodyczami, przez co dzis, nawet jak smakuja mi jakies owoce, bo sa slodkie, to nie sa w stanie zastapic mi pysznego batona. Mowilam wielokrotnie moim rodzicom o swoich problemach i zawsze konczylo sie to tak samo - mam wziac sie za siebie, a nie uzalac sie nad soba, a o pojsciu do specjalisty nie ma mowy, bo masz tylko lekka nadwage i on powie ci dokladnie to samo, ze wyjsciem z sytuacji jest dieta i cwiczenia. Mialam kiedys w gimnazjum taki okres, ze zeszlam od 75 do 71, ale poddalam sie, bo nie udalo mi sie zignorowac wiecznego apetytu. Ja naprawde tak lubie jesc, ze stalam sie anoreksjo-odporna, co czasami mi przeszkadza, bo jednak brak apetytu by mi sie bardzo przydal. Najgorsze jest to, ze im bardziej chce mi sie schudnac, tym bardziej tyje. Tak w ogole to nie przeszkadzaloby mi moje cialo, gdybym byla pewna siebie, a ludzie traktowali grubsze na rowni z chudymi, ale poniewaz raczej nigdy tak nie bedzie, to obawiam sie, ze dopoki nie bede wazyc tych 55 czy 60 kg, to nie bede umiala cieszyc sie zyciem i byc pewna siebie. Ja naprawde nie chce byc chuda jak modelka, poprostu chce wygladac jak zdrowa dziewczyna, chce byc w pelni sprawna, chce miec kondycje, chce miec rozmiar L, a nie XXL, chce miec 70 cm w talii, a nie prawie 90.
marandile jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-08-01, 12:05   #261
Ewelina093
Raczkowanie
 
Avatar Ewelina093
 
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 58
Dot.: Z cyklu : moja historia

Moja walka z anoreksją właściwie dopiero się zaczyna. Mam 18 lat, idę do III liceum.
Nigdy nie byłam gruba, nie miałam kompleksów. Ot, czasem słyszałam od rodziców, że mam lekko wystający brzuch, tzw. "boczki" , większy rozmiar spodni niż moja mama.
Na początku liceum poznałam chłopaka, zaczęliśmy się spotykać. Ważyłam 63 kg przy 170 cm wzrostu. Odżywiałam się kiepsko: słodycze, fast foody, ale było mi z tym dobrze. Pomimo kalorycznego jedzenia zaczęłam powoli tracić kilogramy i w ubiegłe wakacje ważyłam już ok. 58 kg. Pomyślałam, że skoro wyglądam lepiej zrzucę jeszcze kilka kilogramów. Zaczęłam jeść zdrowiej: razowe pieczywo, jogurty naturalne, owoce, ograniczyłam słodycze. Wyglądałam coraz lepiej. W styczniu postanowiłam zrezygnować całkowicie z 'jedzeniowych grzeszków' i zrobiłam eksperyment '100 dni bez słodyczy, fast foodów, chipsów i napojów gazowanych'. Byłam z siebie dumna, ponieważ miałam silną wolę, a waga wskazywała coraz mniej. W ferie (luty 2011) zaczęłam odczuwać zmiany nastrojów, apatyczność. Jadłam zdrowo, sporo ćwiczyłam, ale było mi koszmarnie zimno. Znajomi zaczęli się martwić (waga- xx kg), ale ja się tylko śmiałam. Teraz wiem, że wpadłam w wir odchudzania. Byłam szczęśliwa kiedy widziałam kilogram mniej. W marcu rozstałam się z chłopakiem, zaczęłam dużo się uczyć, odczuwałam dużo stresu i chęć bycia najlepszą. Jadłam mało i zdrowo. Mój eksperyment miał dobiegać końca, a ja bałam się co się stanie. W kwietniu (święta Wielkanocne) miałam zjeść ciasto (to mnie przerażało). Już wtedy słyszałam, że wyglądam jak 'anorektyczka'. Zaczęły wystawać mi obojczyki, kości biodrowe, ale ciągnęłam moją dietę dalej. Na przełomie maja i czerwca moim wyglądem bardziej zainteresowali się rodzice i szkoła. Miałam rozmowę ze szkolną pedagog, potem moja mama z wychowawcą. Byłam zła, smutna, nerwowa. Zdał się perfekcjonizm: uzależniłam się od nauki.
W czerwca po kolejnej rozmowie z pedagog i pielęgniarką mama została wezwana do szkoły. Dostała numer telefonu do psychologa, powiedziano, że ich zdaniem prawdopodobnie choruję na anoreksję. Zaczęłam chodzić do lekarzy, przeszłam serię badań (były zaskakująco dobre). Kontrolowano moje posiłki (koniecznie jedzenie 5 x na dzień). Zaczęłam oszukiwać: ...
Po wizycie u psychologa zdiagnozowano chorobę, zaczęłam regularnie chodzić do psychologa, miałam przytyć. Jednak mimo zwiększonej kaloryczności posiłków moja waga wskazywała coraz mniej. Zaczęły się wakacje- było coraz gorzej. W domu trwały nieustanne kłótnie. Musiałam zrezygnować ze wszystkich samodzielnych planów. Jedynym oparciem była i jest mama. Po tygodniowym wyjeździe nad morze (z mamą) zaczęłam chodzić do psychiatry (z moją psychiką jest coraz gorzej). Dostałam ultimatum: przytyję, albo dostanę skierowanie do szpitala. Obecnie jest mi ciężko. Niby jem więcej, ale nadal nie zdaję sobie sprawy z powagi sytuacji. Zdarza się, że oszukuję. Od września zmieniam szkołę, musiałam przerwać kurs prawo jazdy. Wszystkie moje plany stoją pod znakiem zapytania. Jem monotonnie, ciężko przekonać mi się do nowego jedzenia (tego bardziej kalorycznego, tuczącego). Moja waga jest śmiertelnie niska, mam mało siły, ale boje się. Wiem, że wykańczam psychicznie mamę i jest mi z tym źle. Muszę wziąć się w garść, bo moje życie wisi na włosku.
Napisałam to, ponieważ musiałam wyrazić swoje myśli. Mam nadzieję, że od teraz będzie lepiej, zacznę jeść, wyjdę z tego.

Edytowane przez iza_wiosenna
Czas edycji: 2011-08-01 o 13:54
Ewelina093 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-08-01, 13:55   #262
iza_wiosenna
Zakorzenienie
 
Avatar iza_wiosenna
 
Zarejestrowany: 2006-11
Wiadomości: 11 917
GG do iza_wiosenna
Dot.: Z cyklu : moja historia

Bardzo Was proszę, żebyście opisywały swoje historie bez podawania wagi, a zwłaszcza wagi, która w połączeniu ze wzrostem daje BMI niższe niż 19.

nie musicie cyferkami udowadniać, że Wasz stan jest / był poważny.
__________________
uśmiech pięknie zagrany.



sometimes i feel like screaming
iza_wiosenna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-08-26, 09:27   #263
kazzira
Raczkowanie
 
Avatar kazzira
 
Zarejestrowany: 2011-08
Wiadomości: 119
Dot.: Z cyklu : moja historia

Dziewczyny, czytam Wasze historie i myślę, że opisanie ich to świetny sposób, żeby zmierzyć się z problemem, to już dużo, jeśli jest się świadomym tego, że trzeba coś zmienić, że jest się chorym. Fajnie, że jest taki wątek, choć mam nadzieję, że nie będę musiała nigdy tu o sobie pisać...
kazzira jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-10-17, 00:30   #264
CancerMan
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 8
Dot.: Z cyklu : moja historia

Cytat:
Napisane przez Ilta Pokaż wiadomość
Wypowiem się pokrótce, z racji chociażby częstych pytań w stylu : "A Ty to kto?" w tym wątku

Mam ponad 20 lat, w wieku 15 lat z własnej i nieprzymuszonej woli postanowiłam mieć bulimię (jakkolwiek to brzmi - tak było), bo wydawało mi się to być (mimo pełnej świadomości szkodliwości) najszybszą drogą do schudnięcia (o tym że to także doskonała metoda dręczenia i karania samej siebie też myślałam, ale bardzo, bardzo po cichu).
Jak powiedziałam, tak też zrobiłam i przez pierwszy rok wymiotowałam po kilka razy dziennie, z czego czasem było to faktycznie czyszczenie lodówki, ale częściej wymioty po zwykłych posiłkach.
Po roku uspokoiło się do kilku napadów tygodniowo, z biegiem czasu - do kilku miesięcy a na studiach naszła mnie refleksja, że wymiotuje 2-4 razy w miesiącu i to nie jest dla mnie tak duży problem, jak, na zmianę,obsesyjne myślenie o jedzeniu i karaniu siebie.
Poszłam na terapię. Wyciszyłam się. Obecnie mogę mówić, że jestem wyleczona z bulimii.

Jednak bulimia okazała się być (jak zwykle z nią zresztą) tylko wierzchołkiem góry, jakim jest zdiagnozowany u mnie syndrom DDA. W jego skład, oprócz bulimii, wchodziły także myśli samobójcze i destrukcyjne od wczesnego dzieciństwa, depresja (rzadziej z sufitowaniem z łóżka, częściej w łagodnej formie klasycznego, ciągłego pesymizmu), samookaleczanie się na wiele sposobów aż po eksperymenty z lekami i alkoholem.

W chwili obecnej poskramiam wszystkie cienie związane z byciem DDA i staram się na tyle z tego wygrzebać, żeby przestać mówić o sobie, że jestem DDA (i w sumie o to chodzi w każdej terapii, żeby odkleić sobie etykietkę).

Ukończyłam studia psychologiczne, co od dawna było moim marzeniem Specjalizacja profilaktyczna. Chętnie pomagam poprzez Internet, z całymi jego cieniami i blaskami , jeśli chodzi o komunikację.

Jak radzisz sobie z pracą przy swoich problemach?
Czujesz się choć w częsci wyleczona?

Sam zacząłem miesiąc temu studia psychologiczne i mam poważne wątpliwości czy będę mógł kiedykolwiek pracować w klinicznej.
Na dodatek jeden z moich wykładowców domyśla się o moich problemach z dyskusji, mimo że próbuję się nie wychylać, po prostu, "anorektyczny" sposób myślenia, po co być zdrowym kiedy można być chudym.

Studia to szczerze mówiąc psychiczna udręka dla kogoś z ED. Mimo że szybko zapoznałem się z ludźmi i nie mam czasu się nudzić, dalej ciągnie mnie wszystko w stronę lodówki, tym bardziej że mój budżet jest ograniczony co działa na złość. Poza tym przestałem palić ze względów finansowych co przyczyni się do jakichś 5 kg ekstra w najbliższym czasie, a już unikam lustra jak tylko się da ;/ Z moim psychologiem widziałem się tylko raz, nie mam ochoty wracać już do domu, dużo problemów wynikało też z kontaktów z rodziną.

Cholera tak bardzo chciałbym być wreszcie zdrowy, jeść i za przeproszeniem wydalać normalnie, cieszyć się jedzeniem, a nie traktować jak największą torturę.

Trzymajcie się dziewczyny jakoś musimy...
CancerMan jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-10-17, 14:30   #265
Ilta
Zadomowienie
 
Avatar Ilta
 
Zarejestrowany: 2011-05
Wiadomości: 1 972
Dot.: Z cyklu : moja historia

Cytat:
Napisane przez CancerMan Pokaż wiadomość
Jak radzisz sobie z pracą przy swoich problemach?
Czujesz się choć w częsci wyleczona?

Sam zacząłem miesiąc temu studia psychologiczne i mam poważne wątpliwości czy będę mógł kiedykolwiek pracować w klinicznej.
Na dodatek jeden z moich wykładowców domyśla się o moich problemach z dyskusji, mimo że próbuję się nie wychylać, po prostu, "anorektyczny" sposób myślenia, po co być zdrowym kiedy można być chudym.

Studia to szczerze mówiąc psychiczna udręka dla kogoś z ED. Mimo że szybko zapoznałem się z ludźmi i nie mam czasu się nudzić, dalej ciągnie mnie wszystko w stronę lodówki, tym bardziej że mój budżet jest ograniczony co działa na złość. Poza tym przestałem palić ze względów finansowych co przyczyni się do jakichś 5 kg ekstra w najbliższym czasie, a już unikam lustra jak tylko się da ;/ Z moim psychologiem widziałem się tylko raz, nie mam ochoty wracać już do domu, dużo problemów wynikało też z kontaktów z rodziną.

Cholera tak bardzo chciałbym być wreszcie zdrowy, jeść i za przeproszeniem wydalać normalnie, cieszyć się jedzeniem, a nie traktować jak największą torturę.

Trzymajcie się dziewczyny jakoś musimy...
Odpowiadając na Twoje pytanie - ja już nie mam problemu z bulimią. Czasami pojawi mi się echo tego "bulimicznego myślenia", ale za tym nie idą żadne działania.
Częściej przeszkadza mi uogólniony smutek i pesymizm, ale to wypadkowa przyczyn powstania mojej choroby.
Jako szanowna pani psycholog świecę przykładem i pracuję nad tym, jako i inni powinni, gdy czują jakiś smutek, który może ich popchać do czynów szkodliwych.
I dzięki temu jestem zdrowa

Czy przeszkadza mi to w pracy ? Tylko gdy ktoś wytyka mi, że "na pewno poszłaś na te studia, żeby się wyleczyć", co nie ma pokrycia z rzeczywistością (studia psychologiczne wybrałam na długo przed chorobą a terapię robiłam równolegle).
Generalnie uważam, że jeśli ktoś chciał pomagać innym, zachorował a potem sam pokazał na swoim przykładzie, jak należy się leczyć i że można się wyleczyć - będzie dobrym pomagającym


Co do Twojego zaś postu to zanim skończysz studia MUSISZ przejść własną terapię i nie możesz robić czegoś takiego, jak ukrywanie za wszelką cenę, że chorujesz. Prowadzący i tak to zauważą, tylko wiesz - inaczej patrzą na osobę chorą, która chce pomagać innym a dodatkowo sama się leczy, żeby pomagać dobrze, a inaczej na osobę tylko chorą. Wtedy się słyszy dużo aluzji o: "takich co to przyszli tu bo chcą wyleczyć swoje problemy".
Swoją drogą jeśli tak naprawdę u Ciebie jest, to terapia zajmie mniej czasu jak trudne studia

Jestem daleka od osądzania chorych osób że wybrali taki kierunek studiów, niemniej musisz być szczery wobec siebie i kadry. Nie musisz wszystkim zaraz mówić, że jesteś chory, ale musisz równolegle iść na własną terapię i jeśli na studiach masz okazję uczestniczyć w warsztatach terapeutycznych połączonych z terapią własną - otwórz się na innych i daj sobie pomóc

Edytowane przez Ilta
Czas edycji: 2011-10-17 o 14:41
Ilta jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-10-20, 20:03   #266
ameliax
Zadomowienie
 
Avatar ameliax
 
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 1 718
Dot.: Z cyklu : moja historia

Długo zastanawiałam się czy jest jakikolwiek sens tutaj pisać, ale mam chęć się po prostu wyżalić.

Jestem młoda i cholerna głupia. Nigdy nie miałam problemów ze znajdowaniem znajomych. W przedszkolu oraz do 4. klasy szkoły podstawowej byłam żywym przykładem "dziecka z Oświęcimia". Wciśnięcie mi czegokolwiek graniczyło z cudem (kara było zjedzenia czekolady). Od 6. klasy wyglądałam coraz gorzej. Dostałam tzw. "brzuszka", słyszałam lekkie docinki na temat wyglądu ze strony rodziny i znajomych. Pamiętam jak pod koniec szkoły podstawnej byłam nad morzem. Tak, wstydziłam się zdjąć bluzkę (bo przecież ten brzuszek...).
Poszłam do gimnazjum i tu zaczęła się walka. Mój ojciec praktycznie mieszkał w Niemczech, a matka siedziała w pracy. Zmniejszałam radykalnie posiłki. Było pięknie do momentu, aż zauważyli, że jedzenie nie znika. Zaczęłam znowu dużo jeść, ale pojawiły się wyrzuty. Efekt? Prowokowanie wymiotów. Przestałam tak po pół roku jak babcia zapytała się mnie o spaghetti, które uwielbiałam (tak naprawdę zwymiotowałam). Zaczęłam szukać jakiś informacji w Internecie. Natrafiłam na forum dla "zdesperowanych anorektyczek" (jak to mówiła moja przyjaciółka) i powoli wprowadzałam zmniejszenie kalorii. W efekcie przez całą 2. i połowę 3. gimnazjum jadłam po maks. 300kcal dziennie + robiłam tzw. "dni motylków". Pod koniec jadłam tylko 3 razy w tygodniu i ćpałam leki z efedryną. Zaczęłam palić.
W liceum poznałam super chłopaka, który jakoś mi pomógł. Piszę "jakoś", bo niejedzenie nazywał wymysłem. Jakoś sama się pozbierałam dla niego. Sama. Przestałam brać te gówna (przepraszam za wyrażenie), chociaż wyniszczyło mnie to jeszcze bardziej.
Obecnie kończę liceum. Rozstałam się z moim "super chłopakiem", dalej palę oraz coraz mniej jem. Nie ćpam tylko ze względu na jazdę motocyklem, która lada moment się skończy. Z jednej strony mam niesamowitą chęć powrotu do tego "idealnego" świata". Nie widzę sensu we wszystkim.
Zapewne zaraz wyślecie mnie do specjalisty. Kiedyś w przypływie szału (narkotycznego czy innego) powiedziałam rodzicom, że jestem chora. Nie miałam okresu, praktycznie (nie)jadłam. Na następny dzień, zapytali się mnie czy chce pójść do psychologa. Odmówiłam. Pilnowali mnie przez miesiąc, ale znowu był spokój.

Po raz kolejny w życiu mam chęć powiedzieć: "znikam".
__________________
Załaduj wszechświat do działa. Wyceluj w mózg. Strzelaj.


kosmetyki
ameliax jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-01-21, 20:04   #267
Bellamy
Zadomowienie
 
Avatar Bellamy
 
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 1 092
Dot.: Z cyklu : moja historia

zbieram się, zbieram i zbieram, żeby coś tu napisać - napisałam długieeeeego posta, ale stwierdziłam, że nie chcę Was zanudzać. przeczytałam wszystkie Wasze posty i jedyne, co mogę powiedzieć, to że moja historia to zlepek Waszych historii, bo w każdej z Was znajduję coś z siebie. z ED walczę od trzech lat, ale problemy z jedzeniem miałam odkąd pamiętam... i to dosłownie. jako noworodek ważyłam 4 kg i nie było widać mi oczu, podczas gdy moja mama przed tym, jak zaszła ze mną w ciąże (bo potem wiadomo - zachcianki ciążowe, etc) ocierała się i to konkretnie o anoreksje. potem przez dłuuuuugi czas byłam chudzielcem, o którego martwiły się panie na świetlicy/ze stołówki szkolnej aż do czasu, gdy dostałam pierwszego okresu i wyrosłam z dziecięcej rozmiarówki, z czym nie mogę się pogodzić tak jak większość z Was, więc walczę. jest dużo lepiej niż kiedyś, moje BMI jest prawidłowe, ale walczę. wciąż, bezustannie (może z małymi wyjątkami...).
__________________
don't leave me here my guiding light
'cause I wouldn't know where to begin..
Bellamy jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-01-31, 17:49   #268
3cda010cf2365f85063684cab232c67a494edda3_61df6b81d462b
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 25 752
Dot.: Z cyklu : moja historia

witam,
pisałam tutaj kiedyś, miałam duże problemy z wagą, dziś, półtorej roku od rozpoczęcia diety, jestem innym człowiekiem, TŻ jest wniebowzięty, a ja w końcu mam bmi prawidłowe, może jeszcze kilka kg przydałoby się zrzuci,ć, ale jestem dowodem na to, że jak się chce to można
życzę wsyztskim również zadowolenia ze swojej wagi
3cda010cf2365f85063684cab232c67a494edda3_61df6b81d462b jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-04, 12:06   #269
Cztenastka14
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2012-02
Wiadomości: 8
Dot.: Z cyklu : moja historia

jestem w szoku. !
z całego serca gratuluje ... jeżeli Ty poradziłaś sobie z tyloma kilogramami to ja też powinnam poradzić sobie z moja mała nadwagą . : )
jeślibyś mogła napisać jakie ćwiczenia wykonujesz byłam bym wdzięczna
Cztenastka14 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-04, 17:19   #270
3cda010cf2365f85063684cab232c67a494edda3_61df6b81d462b
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 25 752
Dot.: Z cyklu : moja historia

Cztenastka
wcale nie ćwiczę
ale od października idę na srtudia i zaczynam z TŻem biegać i chodzić na siłownię, w grupie zawsze raźniej
3cda010cf2365f85063684cab232c67a494edda3_61df6b81d462b jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum W krzywym zwierciadle odchudzania


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2022-08-29 11:45:28


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 22:34.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.