Sterylkowo-kastracyjny wątek wsparcia ;D - Strona 30 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Hobby > Zwierzęta domowe - wiZOOż

Notka

Zwierzęta domowe - wiZOOż Forum dla miłośników zwierząt domowych. Szukasz porady w temacie psów, kotów, żółwi, chomików itp.? Forum wiZOOż to miejsce dla ciebie.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2011-03-27, 00:12   #871
AguŚ87
Zakorzenienie
 
Avatar AguŚ87
 
Zarejestrowany: 2005-12
Wiadomości: 4 340
Dot.: Ruja u kotki

reniaaa25 kotka nie umrze jak pare dni nie wyjdzie z domu a chyba to jest lepsze jak kolejna ciąża a ty jeszcze się zastanawiasz

i co z tego ze nie wyjdzie !! matko kochana.. przeciez to chyba jest mało wazne, skoro moze skonczyc sie kolejnym miotem, potem jej kolejne dzieci beda miały dzieci i te dzieci dzieci ITD policz sobie ile to dziesiątek nowych istnien.. które nie wiadomo jak skonczą.
__________________
Marzenia się nie spełniają... Marzenia się spełnia !

Edytowane przez AguŚ87
Czas edycji: 2011-03-27 o 00:14
AguŚ87 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-04-07, 21:05   #872
Zingiber
Raczkowanie
 
Avatar Zingiber
 
Zarejestrowany: 2010-05
Wiadomości: 354
Dot.: Ruja u kotki

Jak dla mnie to całe gadanie o KONIECZNOŚCI kastracji mlodej, zdrowej, sprawnej kotki to coś obrzydliwego. Chodzi albo o nabicie kabzy wetom, albo o tzw. święty spokój ludzi. Jeśli kotka nie jest puszczana luzem i w domu nie ma seksualnie sprawnego kocura, to po co niby kotkę ma się kastrować?

Dla mnie najważniejszy jest kot, a nie moje - takie czy inne - odczucia. Za cholerę nie uwierzę nikomu, kto mi tłumaczy, że kastracja jest dobra. DOBRA? Czy swoją ledwo dojrzewającą 12-letnią córkę też bym kastrowała??? Przecież hormony - także u kota - spełniać muszą jakąś jeszcze rolę poza "naciskiem na zapłodnienie"! Nikt mi nie wmówi, że to taki sobie zwykły DOBRY zabieg, po którym kotce jest lepie. Nie poddam swojej kotki temu horrorowi, chyba że wpadnie w rujki permanentne! Na razie - tfu tfu - jest spokój.

Mnie jej rujki nie męczą. Potarza się, pomiauczy - cóż, trzeba ją przytulać, głaskać, pocieszyć. Po kilku dniach jest spokój. Kotka ma półtora roku i RAZ, zupełnie wyjątkowo, miała noc, w trakcie której biegała od okna do okna i wyła, piszczała, spiewała. Poza tym bardzo rzadko ma rujki, które trwają kilka dni... nie wydaje mi się, żeby się jakoś strasznie męczyła. Za to uważam za szczyt wygodnictwa i bezmyślności kastrowanie młodej kotki.
Zingiber jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-04-07, 22:01   #873
Brookit
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2008-05
Wiadomości: 584
Dot.: Ruja u kotki

Cytat:
Napisane przez Zingiber Pokaż wiadomość
Jak dla mnie to całe gadanie o KONIECZNOŚCI kastracji mlodej, zdrowej, sprawnej kotki to coś obrzydliwego. Chodzi albo o nabicie kabzy wetom, albo o tzw. święty spokój ludzi. Jeśli kotka nie jest puszczana luzem i w domu nie ma seksualnie sprawnego kocura, to po co niby kotkę ma się kastrować?

Dla mnie najważniejszy jest kot, a nie moje - takie czy inne - odczucia. Za cholerę nie uwierzę nikomu, kto mi tłumaczy, że kastracja jest dobra. DOBRA? Czy swoją ledwo dojrzewającą 12-letnią córkę też bym kastrowała??? Przecież hormony - także u kota - spełniać muszą jakąś jeszcze rolę poza "naciskiem na zapłodnienie"! Nikt mi nie wmówi, że to taki sobie zwykły DOBRY zabieg, po którym kotce jest lepie. Nie poddam swojej kotki temu horrorowi, chyba że wpadnie w rujki permanentne! Na razie - tfu tfu - jest spokój.

Mnie jej rujki nie męczą. Potarza się, pomiauczy - cóż, trzeba ją przytulać, głaskać, pocieszyć. Po kilku dniach jest spokój. Kotka ma półtora roku i RAZ, zupełnie wyjątkowo, miała noc, w trakcie której biegała od okna do okna i wyła, piszczała, spiewała. Poza tym bardzo rzadko ma rujki, które trwają kilka dni... nie wydaje mi się, żeby się jakoś strasznie męczyła. Za to uważam za szczyt wygodnictwa i bezmyślności kastrowanie młodej kotki.
A ja za cholerę nie zrozumiem dlaczego miałabym nie wysterylizować kotki i patrzeć jak się męczy przy rujce. Jak zamęcza kocura (który zaczyna przed nią uciekać). To jest masakra. Że Twoja rujkuje rzadko i przechodzi ruję "lekko" nie oznacza, że inne kotki też tak mają.

Znam osobe, która teraz sobie "w twarz pluje" że nie wysterylizowała suki... Jak suka "dostała" ropomacicza....

Nawet gdyby moja kotka rzadko rujkowała to i tak bym wysterylizowała (mimo, ze nie wychodząca i mieszka z kastratem). A co jakby był wypadek w drodze do weta i by uciekła w stresie? Bo był taki przypadek realny....

A kastrowanie kocurów to już jest dla ciebie akceptowalne? A jakby kotka Tobie po kątach sikała to też byłoby ok? Albo gdyby była agresywna podczas rui?

Moim zdaniem bardziej bezmyślne jest niewysterylizowanie... ale to wyłącznie moje zdanie.

A jaki to horror dla kotki? Bo nie rozumiem. To że idzie do weta? Na szczepienie też się chodzi do weta i też wbija strzykawkę. Wiesz jak przebiega sterylizacja?
Bo nie chodzi o nabijanie komuś kiesy a o zdrowie mojej kotki.
Brookit jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-04-08, 08:48   #874
sunshain
Wtajemniczenie
 
Avatar sunshain
 
Zarejestrowany: 2008-09
Lokalizacja: PL
Wiadomości: 2 179
Dot.: Ruja u kotki

Cytat:
Napisane przez Zingiber Pokaż wiadomość
Jak dla mnie to całe gadanie o KONIECZNOŚCI kastracji mlodej, zdrowej, sprawnej kotki to coś obrzydliwego. Chodzi albo o nabicie kabzy wetom, albo o tzw. święty spokój ludzi. Jeśli kotka nie jest puszczana luzem i w domu nie ma seksualnie sprawnego kocura, to po co niby kotkę ma się kastrować?

Dla mnie najważniejszy jest kot, a nie moje - takie czy inne - odczucia. Za cholerę nie uwierzę nikomu, kto mi tłumaczy, że kastracja jest dobra. DOBRA? Czy swoją ledwo dojrzewającą 12-letnią córkę też bym kastrowała??? Przecież hormony - także u kota - spełniać muszą jakąś jeszcze rolę poza "naciskiem na zapłodnienie"! Nikt mi nie wmówi, że to taki sobie zwykły DOBRY zabieg, po którym kotce jest lepie. Nie poddam swojej kotki temu horrorowi, chyba że wpadnie w rujki permanentne! Na razie - tfu tfu - jest spokój.

Mnie jej rujki nie męczą. Potarza się, pomiauczy - cóż, trzeba ją przytulać, głaskać, pocieszyć. Po kilku dniach jest spokój. Kotka ma półtora roku i RAZ, zupełnie wyjątkowo, miała noc, w trakcie której biegała od okna do okna i wyła, piszczała, spiewała. Poza tym bardzo rzadko ma rujki, które trwają kilka dni... nie wydaje mi się, żeby się jakoś strasznie męczyła. Za to uważam za szczyt wygodnictwa i bezmyślności kastrowanie młodej kotki.
a słyszałaś o cichych rujkach

osoby nieodpowiedzialne nie powinny posiadać zwierząt

ciebie nie męczy a pomyślałaś o kotce ....
sunshain jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-04-08, 12:38   #875
Zingiber
Raczkowanie
 
Avatar Zingiber
 
Zarejestrowany: 2010-05
Wiadomości: 354
Dot.: Ruja u kotki

Ulala, na tekst o osobach nieodpowiedzialnych na pewno nie będę odpowiadać, bo świadczy o autorze, jeśli trafił nim kulą w płot.

Bardzo mi się nie podoba to, że ludzie generalnie przyjmują na wiarę to, co jest rozpowszechnione. I jak wet mówi, że koty się kastruje, to kastrują. Miliony much nie mogą się mylić, tak?

Oczywiście, powinno się kastrować koty podwórkowe czy wychodzące. Tak samo samczyki, jak samiczki. Tak samo wtedy, gdy ma się więcej kotów, szczególnie obupłciowych. Zresztą są ponoć agresywniejsze bez sterylki, ale nie zawsze po kastracji kot jest spokojniejszy.

Z tym sikaniem kocurów po kątach to jest argument - kotki też chyba znaczą teren, ale lajtowo.

Jest też drugi argument dla kotów w domu przesiadujących - kastracja ma ponoć przedłużać życie zwierzęcia. Mniej stresu, mniej energii zużywanej na ruje? Oraz to, ze organizm będzie inaczej po kastracji funkcjonował. I właśnie ten nie do końca dla mnie wiadomy czynnik jest argumentem przeciw. Tak samo jak to, że koty bardzo tyją, stają się mniej ruchliwe - nawet ci właściciele, którzy zachowują dietę, mają z tym problem. Znani mi właściciele. Niestety, znam też przypadki śmierci kota na stole operacyjnym oraz dużych problemów pooperacyjnych.

Zabieg widziałam na fotach i na filmiku, dużo o nim czytałam i jednak owe za mnie nie przekonują. Kotka jest zdrowa, wesoła, ruchliwa. Dlaczego mam ją przykrajać do moich gustów? Na szczęście, ma lajtowe rujki. Gdyby miała takie, że widziałabym jej prawdziwą mękę, czy też miała je często, to wtedy bym się mniej zastanawiala, a może zupełnie nie.

I dziewczyny, chodzi mi przede wszystkim o to, żeby się zastanawiać nad różnymi rzeczami. A na pewno nie ulegać terrorowi osób, które zakrzykują każdego, kto ma inne, mniej rozpowszechnione zdanie, że jest nieodpowiedzialnym, znęcającym się nad zwierzakiem potworem.

Tak samo dziwne jest to, że weci do wlaściciela małej jeszcze kotki na wstępie gadają: "Po pierwszej rujce sterylizujemy, prawda?" A właśnie nieprawda. Kot nie jest dorosły i już kastracja? Gdyby to był kot, który może zajść w ciążę/zapłodnić, to OK. A jeśli nie, to niby dlaczego mam od razu uginać się pod autorytetem człowieka w fartuchu?

Co do psich cieczek, to cel jest ten sam , ale przebieg inny. To bardziej wygląda jak miesiączka. No i psy muszą wychodzić na spacery zawsze i wszędzie - więc nawet pod opieką właściciela może się coś złego przytrafić. Wiele kotów z domu nie wychodzi, a spora część z nich jest 'ukochanymi jedynakami'. I suka, która nie zajdzie w ciążę, może wpaść w poważne problemy. Kotka raczej nie, z tego, co słyszałam, a ropomacicze jej grozi nie z powodu niewykastrowania, tylko używania środków hirmonalnych.

Edytowane przez Zingiber
Czas edycji: 2011-04-08 o 12:50 Powód: przypadkowe wykasowanie częśći wypowiedzi
Zingiber jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-04-08, 20:22   #876
Brookit
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2008-05
Wiadomości: 584
Dot.: Ruja u kotki

Cytat:
Napisane przez Zingiber Pokaż wiadomość
Ulala, na tekst o osobach nieodpowiedzialnych na pewno nie będę odpowiadać, bo świadczy o autorze, jeśli trafił nim kulą w płot.

Bardzo mi się nie podoba to, że ludzie generalnie przyjmują na wiarę to, co jest rozpowszechnione. I jak wet mówi, że koty się kastruje, to kastrują. Miliony much nie mogą się mylić, tak?

Oczywiście, powinno się kastrować koty podwórkowe czy wychodzące. Tak samo samczyki, jak samiczki. Tak samo wtedy, gdy ma się więcej kotów, szczególnie obupłciowych. Zresztą są ponoć agresywniejsze bez sterylki, ale nie zawsze po kastracji kot jest spokojniejszy.

Z tym sikaniem kocurów po kątach to jest argument - kotki też chyba znaczą teren, ale lajtowo.

Jest też drugi argument dla kotów w domu przesiadujących - kastracja ma ponoć przedłużać życie zwierzęcia. Mniej stresu, mniej energii zużywanej na ruje? Oraz to, ze organizm będzie inaczej po kastracji funkcjonował. I właśnie ten nie do końca dla mnie wiadomy czynnik jest argumentem przeciw. Tak samo jak to, że koty bardzo tyją, stają się mniej ruchliwe - nawet ci właściciele, którzy zachowują dietę, mają z tym problem. Znani mi właściciele. Niestety, znam też przypadki śmierci kota na stole operacyjnym oraz dużych problemów pooperacyjnych.

Zabieg widziałam na fotach i na filmiku, dużo o nim czytałam i jednak owe za mnie nie przekonują. Kotka jest zdrowa, wesoła, ruchliwa. Dlaczego mam ją przykrajać do moich gustów? Na szczęście, ma lajtowe rujki. Gdyby miała takie, że widziałabym jej prawdziwą mękę, czy też miała je często, to wtedy bym się mniej zastanawiala, a może zupełnie nie.

I dziewczyny, chodzi mi przede wszystkim o to, żeby się zastanawiać nad różnymi rzeczami. A na pewno nie ulegać terrorowi osób, które zakrzykują każdego, kto ma inne, mniej rozpowszechnione zdanie, że jest nieodpowiedzialnym, znęcającym się nad zwierzakiem potworem.

Tak samo dziwne jest to, że weci do wlaściciela małej jeszcze kotki na wstępie gadają: "Po pierwszej rujce sterylizujemy, prawda?" A właśnie nieprawda. Kot nie jest dorosły i już kastracja? Gdyby to był kot, który może zajść w ciążę/zapłodnić, to OK. A jeśli nie, to niby dlaczego mam od razu uginać się pod autorytetem człowieka w fartuchu?

Co do psich cieczek, to cel jest ten sam , ale przebieg inny. To bardziej wygląda jak miesiączka. No i psy muszą wychodzić na spacery zawsze i wszędzie - więc nawet pod opieką właściciela może się coś złego przytrafić. Wiele kotów z domu nie wychodzi, a spora część z nich jest 'ukochanymi jedynakami'. I suka, która nie zajdzie w ciążę, może wpaść w poważne problemy. Kotka raczej nie, z tego, co słyszałam, a ropomacicze jej grozi nie z powodu niewykastrowania, tylko używania środków hirmonalnych.

Ani mój kocur ani kotka nie mają żadnych problemów z tyciem. Wręcz wydaje mi się, że oba mają niedowagę. No ale są bardzo ruchliwe. Karmę dostają pełnowartościową (nie jakiś śmietnik typu whiskas). Cały czas jedzonko czeka w misce. Podobnie inne znane mi kastraty nie mają nadwagi.


A ja znam też przypadki śmierci kota na stole operacyjnym podczas innej operacji czy zabiegu... I tak samo powikłania po zupełnie innych operacjach. Skoro znasz przypadki śmierci kota na stole operacyjnym podczas sterylizacji czy też kastracji to odpowiedz mi co było tego powodem?

To masz fajnie. U mnie doszło do tego, że bałam się głaskać kotkę bo zbytnie "wygłaskanie" powodowało u niej rujkę... A ona miziasta straszliwie była i co miałam ją całe jej życie odganiać od głaskania? Odtrącać ją całe życie? Masakra....

No a rujka to już nie jest gotowość płciowa? Skoro Twoim zdaniem nie, to kiedy kotka jest gotowa?

Mnie nikt nie namawiał od razu wiedziałam, że moja kotka zostanie wysterylizowana. I w żaden sposób nie widzę by kocurowi czy kotce było źle po kastracji. Nawet po samym zabiegu zachowywały się jakby nic się nie stało. Mała jak tylko "wytrzeźwiała" zaczęła się bawić z kocurem i na drapak wskakiwać. Nawet na rankę nie zwracała żadnej uwagi.

Ciekawe co piszesz... Szkoda, że suka która miała ropomacicze nie była ani razu na lekach hormonalnych.....
Brookit jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-04-08, 21:55   #877
Zingiber
Raczkowanie
 
Avatar Zingiber
 
Zarejestrowany: 2010-05
Wiadomości: 354
Dot.: Ruja u kotki

Brookit, moja kotka, jak widać, jest wyjątkowa.

Dlatego właśnie użyłam porownania młodej, ledwo rujkującej kotki do 12-letniej dziewczynki, bo taka dziewczynka też może zajść w ciążę, a przecież dorosła na pewno nie jest. Kot pełnię dojrzałości osiąga chyba koło 2 roku życia, bo wtedy np. przestaje rosnąć - tak mniemam, porównując do człowieka. Oczywiście, z antropologicznymi porównaniami trzeba uważać. Jesteśmy zwierzętami, ale zwierzęta nie są ludźmi - to taka mała różnica

Sądzę jednak, ze moją półtoraroczną kotkę można właściwie uznać za dorosłą, ale gdy weci zaczęli gadać o kastracji, koteczka miała 3,5 miesiąca. To jest według mnie coś nie tak! Pierwszą rujkę miała... po kilku miesiącach, dokładnie nie pamietam, bo nie mam przy sobie teraz jej ksiązeczki zdrowia. W każdym razie na pewno była małym kotem.

Na szczęście, głaskanie jej pomaga, a nie szkodzi. Biorę ją na ręce, powygina się i widzę, że jest jej wtedy lżej. A moje zdanie jest takei, że ruja nie męczy. Kot na pewno traci energię, bo ... ćwiczy pod koniec intensywnie Ale to nie jest męka. To nam się tak wydaje, bo kot wygląda - no cóż - dziwnie. Czy gdy jesteśmy podniecone, to cierpimy? Np. w czasie owulacji, gdy mamy wzmożoną - że tak powiem - chcicę, to tak starsznie się mordujemy? Oczywiście, różnica między mną a kotką jest taka, że ja wiem, o co chodzi, a ona nie.

No i gdyby kot miał ruję co miesiąc po 5-7 dni, to z litości - nad utratą jej energii i apetytu - zastanowiłabym się nad kastracją. Kotka ma jednak rujkę ze kilka razy w roku po 2-3 dni i nic jej się takiego nie dzieje. Prawie cały czas jest normalna, tylko pod sam koniec ma szalone oczy i drepcze łapkami prezentując kocią lordozę, włazi na wyższe miejsca, etc.

Rui nie można porównywać do cierpienia zwierzecia spowodowanego biciem, znęcaniem się psychicznym czy głodem.

Każdy przypadek jest inny i to właściciel decyduje o tym, co dla znanego mu dobrze kota jest lepsze. Ja uważam, że lepiej jej z macicą i jajnikami niż bez.

Ta biedny kot, który padł na stole operacyjnym... nie pytalam, czy robiono sekcję i co wykazała. Mogło to byc uczulenie na jakiś składnik podawany przed operacją albo słabe serce, problemy z krążeniem, etc. Obstawiam coś takiego, ale dlatego, że tak jest zwykle u ludzi. Dwa kocurki wykastrowane czuły się fatalnie po operacji - a kot ma łatwiej niż kotka przecież - i miały poważne problemy z zagojeniem się ran. To są cechy osobnicze i nie dałabym głowy, że mojej kotce też by się coś złego nie stało. Nie chciałabym ryzykować, chyba, żebym musiała - ale kastracja to nie jest zabieg ratujący życie, więc nie mam tego dylematu.

Znane mi kotki, które miały ropomacicze, miały podawane wcześniej leki antykoncepcyjne. Twierdzi się, ze to jest czynnik ryzyka. Suki, o których słyszałam, że miały ropomacicze, nie miały podawanych hormonów.
Zingiber jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-04-08, 21:57   #878
lady opium
Zadomowienie
 
Avatar lady opium
 
Zarejestrowany: 2008-04
Wiadomości: 1 454
Dot.: Ruja u kotki

Moja bokserka nigdy nie brała żadnych leków hormonalnych, nie miała ciąż urojonych, cieczka nie była dla niej większym dyskomfortem... a tu nagle w wieku 12 lat zachorowała na ropomacicze i na prawdę cudem ją uratowano. Kilka lat wcześniej miała operację z powodu raka sutków. Żałuję, że jej w młodym wieku nie wysterylizowałam, nie było by tych wszystkich problemów, o kosztach operacji i leków nawet nie wspominam... Przy kotce już się nie zastanawiałam. Tak jak wcześniej pisałam, pierwszą rujkę miała w 4 m-cu życia (!), kolejną 2 tyg. później i tak w koło Macieju. Kotka była zdezorientowana, niespokojna, po prostu nieszczęśliwa, nie umiała przybrać na wadze. Tak jak w przypadku kotki Brookit, rujkę mogło wywołać zwykłe głaskanie. Brak możliwości zrealizowania instynktu to dla kotki ogromny dyskomfort...
Po sterylizacji wróciło jej zainteresowanie światem, różnica ogromna, w końcu mam cieszącego się życiem kota. Ma apetyt, ale nie jest odkurzaczem Kanapowcem się nie stała, wróciła jej wręcz ochota do zabawy i psot.
Nie chodziło o żadne "przekrajanie do swoich gustów"! Wygoda i spokój domowników były na dalszym planie. Przez nikogo nie byłam "terroryzowana", nigdy wet nie namawiał mnie do wysterylizowania kotki.
__________________

08.06.2012
, 17.08.2013, 06.11.2013, 03.02.2014

lady opium jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-04-08, 23:27   #879
Brookit
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2008-05
Wiadomości: 584
Dot.: Ruja u kotki

Cytat:
Napisane przez Zingiber Pokaż wiadomość
Brookit, moja kotka, jak widać, jest wyjątkowa.

Dlatego właśnie użyłam porownania młodej, ledwo rujkującej kotki do 12-letniej dziewczynki, bo taka dziewczynka też może zajść w ciążę, a przecież dorosła na pewno nie jest. Kot pełnię dojrzałości osiąga chyba koło 2 roku życia, bo wtedy np. przestaje rosnąć - tak mniemam, porównując do człowieka. Oczywiście, z antropologicznymi porównaniami trzeba uważać. Jesteśmy zwierzętami, ale zwierzęta nie są ludźmi - to taka mała różnica

Sądzę jednak, ze moją półtoraroczną kotkę można właściwie uznać za dorosłą, ale gdy weci zaczęli gadać o kastracji, koteczka miała 3,5 miesiąca. To jest według mnie coś nie tak! Pierwszą rujkę miała... po kilku miesiącach, dokładnie nie pamietam, bo nie mam przy sobie teraz jej ksiązeczki zdrowia. W każdym razie na pewno była małym kotem.

Na szczęście, głaskanie jej pomaga, a nie szkodzi. Biorę ją na ręce, powygina się i widzę, że jest jej wtedy lżej. A moje zdanie jest takei, że ruja nie męczy. Kot na pewno traci energię, bo ... ćwiczy pod koniec intensywnie Ale to nie jest męka. To nam się tak wydaje, bo kot wygląda - no cóż - dziwnie. Czy gdy jesteśmy podniecone, to cierpimy? Np. w czasie owulacji, gdy mamy wzmożoną - że tak powiem - chcicę, to tak starsznie się mordujemy? Oczywiście, różnica między mną a kotką jest taka, że ja wiem, o co chodzi, a ona nie.

No i gdyby kot miał ruję co miesiąc po 5-7 dni, to z litości - nad utratą jej energii i apetytu - zastanowiłabym się nad kastracją. Kotka ma jednak rujkę ze kilka razy w roku po 2-3 dni i nic jej się takiego nie dzieje. Prawie cały czas jest normalna, tylko pod sam koniec ma szalone oczy i drepcze łapkami prezentując kocią lordozę, włazi na wyższe miejsca, etc.

Rui nie można porównywać do cierpienia zwierzecia spowodowanego biciem, znęcaniem się psychicznym czy głodem.

Każdy przypadek jest inny i to właściciel decyduje o tym, co dla znanego mu dobrze kota jest lepsze
.
Ja uważam, że lepiej jej z macicą i jajnikami niż bez.

Ta biedny kot, który padł na stole operacyjnym... nie pytalam, czy robiono sekcję i co wykazała. Mogło to byc uczulenie na jakiś składnik podawany przed operacją albo słabe serce, problemy z krążeniem, etc. Obstawiam coś takiego, ale dlatego, że tak jest zwykle u ludzi. Dwa kocurki wykastrowane czuły się fatalnie po operacji - a kot ma łatwiej niż kotka przecież - i miały poważne problemy z zagojeniem się ran. To są cechy osobnicze i nie dałabym głowy, że mojej kotce też by się coś złego nie stało. Nie chciałabym ryzykować, chyba, żebym musiała - ale kastracja to nie jest zabieg ratujący życie, więc nie mam tego dylematu.

Znane mi kotki, które miały ropomacicze, miały podawane wcześniej leki antykoncepcyjne. Twierdzi się, ze to jest czynnik ryzyka. Suki, o których słyszałam, że miały ropomacicze, nie miały podawanych hormonów.
I z tego się ciesz. Bo zwykle kotki nie mają takich rujek jak Twoja.

Koty zupełnie inaczej dojrzewają niż ludzie. Inaczej przebiega dojrzewanie emocjonalne kotów i ludzi... Więc pod tym względem nie można porównywać dojrzewania człowieka i kota. Podobnie jest nawet z podziałem kotów na rasy. Jedne rasy dojrzewają znacznie szybciej niż np Maine Coon...

No ale chyba lepiej, że o tym gadają. Są weci, którzy dla zdrowia kotki/suki zalecają młode....

Jak może rujka nie męczyć, jak kotka prawie wcale nie śpi, mało je, cały czas chodzi na zgiętych łapkach, cały czas gada, cały czas się płaszczy przed wszystkimi. A po rujce kilka dni odsypia, milczy i chodzi jak otumaniona (cicha). To nie jest moje wymyślanie. Przeszłam ruje dwóch kotek... Jedna miała rujki 5 dniowe co dwa tygodnie...

Dlatego nie oceniaj ludzi że robią dla własnego wygodnictwa tylko na podstawie własnej kotki. Bo tak napisałaś w pierwszym poście. Uogólniłaś wszystko.

Jak się nie mylę to koty nie odczuwają podniecenia, którego podstawy są takie jak u człowieka. Człowiek potrafi się podniecić myśląc o kimś lub o czymś. Zwierzęta nie myślą tak abstrakcyjnie jak ludzie... Więc ponownie nietrafne porównanie... Nie uczłowieczaj zwierzęcia.

Ale jeżeli ruje sa męczące dla kota dlaczego patrzeć na to i dawać rujkować skoro i tak sie nie dopusci do niej kocura...


To dlaczego tak nieładnie uogólniłaś? Gdybym nie opisała jak ciężkie rujki były u moich kotek to wg Twojego pierwszego posta byłabym osobą, która sterylizuje z własnego widzi mi się. By mi było lepiej kosztem kotki... To nie fer.

A w jaki sposób jej lepiej "z"? Poza tym sterylizacja nie polega na całkowitym wycięciu.... Kotka sobie nie zdaje sprawy co ma w środku... Jakby Ciebie "uśpili" i wycięli jajniki to od razu wiedziałabyś że akurat jajniki wycięli a nie coś innego?


Równie dobrze kot mógł wymagać operacji (z innych powodów) i też mógł nie przeżyć. Bo słabe serce nie przestaje bić tylko akurat przy sterylizacji... Ja straciłam kotkę bo była uczulona... I nie ma znaczenia czy była oddawana na sterylizację czy na operację...


A może to wina weterynarza czy kliniki a nie samej kastracji?

Nie pisze tego wszystkiego by sie kłócić. Tak jak Ty wyrażam swoje zdanie. Bo w tym temacie moje kotki mnie dokształciły. Poza tym od lat pomagam zwierzętom i wiem jak ważna jest sterylizacja czy kastracja. Tobie się wydaje, że nie ma sensu ale życie nie raz już pokazało, że jednak jest sens. Bo kotka może uciec (np w wypadku). Tego nie przewidzisz... Chciałabyś by rodziła co chwila młode? By jakaś pseudohodowla ją przygarnęła mi mnożyła? Ja nie chcę więc sterylizuję. Ty nie uważasz to za potrzebne i to szanuję. To Twój wybór. Nie oceniam tego. Ale nie zgodze się na takie uogólnianie.... zwłaszcza jak masz doświadczenie z kotką "słabo" rujkującą.
Brookit jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-04-08, 23:37   #880
Zingiber
Raczkowanie
 
Avatar Zingiber
 
Zarejestrowany: 2010-05
Wiadomości: 354
Dot.: Ruja u kotki

Specjalnie napisałam ostrego pierwszego posta, prowokacyjnego wręcz, bo mam takie, a nie inne doświadczenia.

Gdy zdecydowałam się zostawić koteńkę, to byłam pewna, że sterylizacja to coś, co musi się robić. Bo preparatów hormonalnych bałabym się jej podawać po tym, co słyszałam. Choć znam kilka kotek, które od dawna biorą środki antykoncepcyjne i nic im się nie dzieje. Bardzo mnie jednak zdziwiło, że wetka od razu przy pierwszej wizycie mówiła o sterylizacji i to jak najszybciej. I zaczęłam się zastanawiać. Uznałam, że muszę poczekać i poobserwować zwierzę, żeby zobaczyć, czy te rujki to taka tragedia, czy nie. No i jednak zaczęłam bać się operacji, bo różnie to bywa. Poza tym moja kotka nie ma możliwości zajścia w ciąże i mieć nie będzie. No i okazało się, że rujki są zupełnie lajtowe, kot nie cierpi wcale, tylko musi odczuwać jakieś napięcie i dyskomfort, apetyt miała wpierw mniejszy, ale teraz nie ma żadnej różnicy. Po kilku dniach jest spokój. A przecież gdybym nie zaczęła się zastanawiać nad tym całym terrorem kastracji, to ciachałoby się kicię zaraz po pierwszej rujce. I po co? Pytam się: Po co?

W wypadku kotek Lady Opium i Brookit kastracja przywróciła kotkom radość życia. To po prostu inne kotki i tyle.

Natomiast bardzo mi się nie podoba wmawianie przez kociarzy i niekociarzy, że kastracja to konieczność w każdym przypadku. I przeciwko temu protestuję

Niestety, spotykałam się z opiniami, z których wynikało, że niektórzy ludzie kastrują kotki, bo po prostu im przeszkadza taka upierdliwa kotka. Nawet nie z litości, tylko dla własnego świętego spokoju. Bo kotka i tak w ciążę by nie zaszła, skoro jest sama i nie wychodzi z domu. A już zdenerwowałam się, gdy kiedyś przeczytałam o zamykaniu rujkującej kotki samej w garażu. Żeby mieć spokój i ciszę w domu! Tego bym na pewno mojej nie zrobiła.

EDIT po zabawie z kociczką

Jedna z dziewcząt napisała wcześniej: "chciałam ją wysterylizowac jak bedzie miałą rok, przestanie rosnac, wet mowił ze tak lepiej bo hormony beda jej potrzebne"
I to mi się podoba. Nie ciachać od razu kociątko, chociaż zaczęło rujkować, tylko w miarę dojrzałą kotkę.

Natomiast to jest zabawne: "Są weci, którzy dla zdrowia kotki/suki zalecają młode...."
Dlaczego? Bo do mnie jeden ginekolog tak wypalił. A jedna ze znajomych mówiła zupełnie na serio o tym, że ona zajdzie w ciążę musowo "dla zdrowia". Cóż...

"A w jaki sposób jej lepiej "z"? Poza tym sterylizacja nie polega na całkowitym wycięciu.... Kotka sobie nie zdaje sprawy co ma w środku... Jakby Ciebie "uśpili" i wycięli jajniki to od razu wiedziałabyś że akurat jajniki wycięli a nie coś innego"
No przepraszam, ona sobie nie zdaje sprawy, ale to ja jestem jej opiekunką i zdaję sobie sprawę, że dla prawidłowego rozwoju każdego organizmu nie powinno się po prostu wycinać jakichś organów, które nie są chorobowo zmienione. Co innego, gdyby na szali było nieplanowane rozmnażanie, bo uważam, że nie powinno się pomnażać cierpień na tym, ponoć najlepszym ze światów. Ewentualnie, gdyby kotka miała rujkę za rujką i przez to też nie mogła się prawidłowo rozwijać.

I uważam, że fizjologicznie jesteśmy na tyle podobni do kotów, że odczuwanie bólu czy podniecenia jest bardzo podobne. Nie sądzę, żeby ona inaczej czuła napięcie seksualne. Ma gorzej, bo ona nie rozumie, co to jest, prawda? Może to być napięcie silniejsze niż moje, poza tym ma ileś razy w ciągu dnia te napady, ale na pewno nie stale, bo ją obserwuję i widzę, ale nie jest to napięcie całkowicie inne od mojego.

Edytowane przez Zingiber
Czas edycji: 2011-04-09 o 00:10 Powód: Dodatek po przeczytaniu posta, którego nie widziałam, wysyłając swój
Zingiber jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-04-09, 00:00   #881
Brookit
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2008-05
Wiadomości: 584
Dot.: Ruja u kotki

Cytat:
Napisane przez Zingiber Pokaż wiadomość
Specjalnie napisałam ostrego pierwszego posta, prowokacyjnego wręcz, bo mam takie, a nie inne doświadczenia.

Gdy zdecydowałam się zostawić koteńkę, to byłam pewna, że sterylizacja to coś, co musi się robić. Bo preparatów hormonalnych bałabym się jej podawać po tym, co słyszałam. Choć znam kilka kotek, które od dawna biorą środki antykoncepcyjne i nic im się nie dzieje. Bardzo mnie jednak zdziwiło, że wetka od razu przy pierwszej wizycie mówiła o sterylizacji i to jak najszybciej. I zaczęłam się zastanawiać. Uznałam, że muszę poczekać i poobserwować zwierzę, żeby zobaczyć, czy te rujki to taka tragedia, czy nie. No i jednak zaczęłam bać się operacji, bo różnie to bywa. Poza tym moja kotka nie ma możliwości zajścia w ciąże i mieć nie będzie. No i okazało się, że rujki są zupełnie lajtowe, kot nie cierpi wcale, tylko musi odczuwać jakieś napięcie i dyskomfort, apetyt miała wpierw mniejszy, ale teraz nie ma żadnej różnicy. Po kilku dniach jest spokój. A przecież gdybym nie zaczęła się zastanawiać nad tym całym terrorem kastracji, to ciachałoby się kicię zaraz po pierwszej rujce. I po co? Pytam się: Po co?

W wypadku kotek Lady Opium i Brookit kastracja przywróciła kotkom radość życia. To po prostu inne kotki i tyle.

Natomiast bardzo mi się nie podoba wmawianie przez kociarzy i niekociarzy, że kastracja to konieczność w każdym przypadku. I przeciwko temu protestuję

Niestety, spotykałam się z opiniami, z których wynikało, że niektórzy ludzie kastrują kotki, bo po prostu im przeszkadza taka upierdliwa kotka. Nawet nie z litości, tylko dla własnego świętego spokoju. Bo kotka i tak w ciążę by nie zaszła, skoro jest sama i nie wychodzi z domu. A już zdenerwowałam się, gdy kiedyś przeczytałam o zamykaniu rujkującej kotki samej w garażu. Żeby mieć spokój i ciszę w domu! Tego bym na pewno mojej nie zrobiła.
Ale osoby nie mające pojęcia mogą się zrazić do sterylizacji i w pewnych przypadkach takie słowa moga wprowadzić w błąd. Zwłaszcza osoby nie świadome, którym jakiś weterynarz zaleci jeszcze po rujce jeden miot...

Teraz sobie pogdybam. Ale moze wetka widzi jak wiele kotek zostaje zapłodnionych i dlatego stara sie od razu doradzić sterylizację? Jakby miała zacząć pogadankę to zajęłoby jej to z kilka godzin Poczawszy od bnezdomności kończąc na zdrowiu czy różnicy pomiędzy hodowlą a pseudohodowlą, wpadkach z różnych przyczyn czy pomiędzy rasowym a w typie rasy...

W moim przypadku nie przywróciła radości zycia bo kotki zawsze były radosne tylko rujki były męczące więc ukróciłam te męczarnie...

Inne ale nie znaczy że odosobnione przypadki.... Bo z tego ile widzę przypadków (czy nawet podczytuję na forum dla hodowli) takie "cięższe" rujki są znacznie częściej spotykane niż rujka jak u Twojej kotki.

No to ja znów swoje. Ale tak było na prawdę. Co jak jadąc do weterynarza dojdzie do wypadku a kotka w stresie ucieknie? Znam taki przypadek.

Co jak zabierzesz kotkę na wakacje i ona w obcym terenie z jakiegoś powodu ucieknie? Bo taki był przypadek i to u odpowiedzialnej osoby...

Pewnych rzeczy się nie przewidzi... Ale niektórym można zapobiec...

Moje koty są niewychodzące ale są już "po" bo nie wiem jak będzie w przyszłości ale mam pewność, że moje koty nie przyczynią się do powstania kolejnych żyć...

Wiec może właśnie lepiej (nawet i dla kotki) wysterylizować.... Nie popieram zamykania gdzieś tam... Ale u często rujkującej kotki (jak jest kocur niekastrowany w domu) trzeba separować koty. Czasem i tak bywa... Aczkolwiek nie pochwalam zamykania w garażu...
Brookit jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-04-10, 17:00   #882
esfira
Zakorzenienie
 
Avatar esfira
 
Zarejestrowany: 2006-02
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 7 002
Dot.: Ruja u kotki

sterylka oprócz likwidacji rujek chroni też kotkę przed rakiem sutka i ropomaciczem. Nie da się przewidzieć, która kotka na to zachoruje, więc chociażby z tego powodu warto też rozważyć sterylizację i to wczesną sterylizację- tak tylko dopowiadam to, czego zapomniała Zingiber
__________________
Wiedzę o świecie czerpię z forum Wizaż

Scandinavian Sleeping & Living
esfira jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-04-11, 08:12   #883
sunshain
Wtajemniczenie
 
Avatar sunshain
 
Zarejestrowany: 2008-09
Lokalizacja: PL
Wiadomości: 2 179
Dot.: Ruja u kotki

Cytat:
Napisane przez Zingiber Pokaż wiadomość
....
Jest też drugi argument dla kotów w domu przesiadujących - kastracja ma ponoć przedłużać życie zwierzęcia. Mniej stresu, mniej energii zużywanej na ruje? Oraz to, ze organizm będzie inaczej po kastracji funkcjonował. I właśnie ten nie do końca dla mnie wiadomy czynnik jest argumentem przeciw. Tak samo jak to, że koty bardzo tyją, stają się mniej ruchliwe - nawet ci właściciele, którzy zachowują dietę, mają z tym problem. Znani mi właściciele. Niestety, znam też przypadki śmierci kota na stole operacyjnym oraz dużych problemów pooperacyjnych.

.....
I dziewczyny, chodzi mi przede wszystkim o to, żeby się zastanawiać nad różnymi rzeczami. A na pewno nie ulegać terrorowi osób, które zakrzykują każdego, kto ma inne, mniej rozpowszechnione zdanie, że jest nieodpowiedzialnym, znęcającym się nad zwierzakiem potworem.

.....
ma kocura po karierze hodowlanej - już kastrat, karmię go zwykłaymi bytówkami np. TOTW od 2008 roku od wiosny (kastracja) do dnia dzisiejszego przytył 1 kg (nie kontroluję mu wagi, suche dostępne non stop)

to nie terror ale odpowiedzialność każdego właściciela pamietaj co moze spotakć niekastrowaną kotkę np. ropomacicze lub rak "listwy"
sunshain jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-04-12, 10:43   #884
Zingiber
Raczkowanie
 
Avatar Zingiber
 
Zarejestrowany: 2010-05
Wiadomości: 354
Dot.: Ruja u kotki

Cóż, jeśli się nie ma macicy, to trudno zachorować na nowotwór, prawda? Ale jeśli się nie ma jajników, to organizm także nie pracuje zupełnie normalnie. Też prawda. Pytanie: Co się zmienia? To bardzo ważne pytanie, na które jakoś nie słyszę odpowiedzi. Nie sądzę, żeby weterynarz z przychodni go udzielił, ale przy najbliższej okazji spytam. Dziewczyny mające kastratków - może Wy coś na ten temat słyszałyście? Aaa, sprawdziłam też w jej kalendarzyku, kiedy miała pierwszą rujkę - miała dokładnie pół roku. Co do raka sutka, to u człowieka zmniejszone ryzyko zachorowania na ten nowotwór daje wczesna ciąża. Tylko czy to jest właściwa metoda? Nowotwory nie biorą się z niczego i duży wpływ na ich wystąpienie poza czynnikami genetycznymi i środowiskowymi ma wydłużanie życia. Im dłużej żyjemy i im dłużej żyją nasze zwierzaki, tym większa szansa na spotkanie z nowotworem. Wszystko ma dobre i złe strony. Znane mi trzy wykastrowane koty i tak umarły z powodu nowotworów.Nie możemy wiedzieć, na co kot zachoruje. Fakt. Ważna jest na pewno dieta - tak samo, jak u człowieka - oraz inne czynniki, że tak powiem, codzienne. Ja uważam, że ciachanie bez potrzeby zdrowej i młodej koty nie może być obojętne dla jej rozwoju. Koniec kropka. Tak samo wszystkiego nie damy rady przewidzieć i gdyby kotka mi jakimś cudem uciekła, to - kastrowana czy nie - długo by na wolności nie przeżyła. Niestety.
Zingiber jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-04-18, 11:47   #885
kinia2305
Zadomowienie
 
Avatar kinia2305
 
Zarejestrowany: 2006-01
Lokalizacja: Limerick, Irlandia
Wiadomości: 1 704
Dot.: Ruja u kotki

Wczoraj moja kotka zaczęła rujkować po raz drugi. Tym razem mała na prawdę cierpi Wrzeszczy nieustannie i nic nie jest w stanie jej powstrzymać. Biedactwo Ja głupia zamiast ją wysterylizować po pierwszej dużo spokojniejszej rujce postanowiłam poczekać i teraz kicia się męczy.
Dzwoniłam do ponoć najlepszego veta w mieście i zapytałam o zastrzyk czy tabletki na wstrzymanie aby mogła zostać poddana zabiegowi jak najszybciej i o dziwo Pani mi powiedziała, że nie ma takiej potrzeby i że mogę ją przywieźć jutro! Jak to możliwe? Byłam pewna, że musi jej się to skończyć.
Tak czy tak jej nie zawiozę, podzwonię do innych vetów i się dowiem co oni myślą. Co Wy wiecie na ten tamat?
kinia2305 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe

REKLAMA
Stary 2011-04-18, 15:07   #886
agusiajnw
Zakorzenienie
 
Avatar agusiajnw
 
Zarejestrowany: 2008-02
Wiadomości: 3 634
Dot.: Ruja u kotki

Cytat:
Napisane przez kinia2305 Pokaż wiadomość
Wczoraj moja kotka zaczęła rujkować po raz drugi. Tym razem mała na prawdę cierpi Wrzeszczy nieustannie i nic nie jest w stanie jej powstrzymać. Biedactwo Ja głupia zamiast ją wysterylizować po pierwszej dużo spokojniejszej rujce postanowiłam poczekać i teraz kicia się męczy.
Dzwoniłam do ponoć najlepszego veta w mieście i zapytałam o zastrzyk czy tabletki na wstrzymanie aby mogła zostać poddana zabiegowi jak najszybciej i o dziwo Pani mi powiedziała, że nie ma takiej potrzeby i że mogę ją przywieźć jutro! Jak to możliwe? Byłam pewna, że musi jej się to skończyć.
Tak czy tak jej nie zawiozę, podzwonię do innych vetów i się dowiem co oni myślą. Co Wy wiecie na ten tamat?
moja weterynarka dawała na wstrzymanie tabletki i nawet kazała tuż przed sterylizacją podać dla pewności, żeby przypadkiem w dniu sterylki jej sie rujkowac nie zachciało, więc powiem Ci szczerze że zdziwiło mnie to co napisałaś
agusiajnw jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-04-18, 18:18   #887
kinia2305
Zadomowienie
 
Avatar kinia2305
 
Zarejestrowany: 2006-01
Lokalizacja: Limerick, Irlandia
Wiadomości: 1 704
Dot.: Ruja u kotki

Mnie właśnie też.
Kiciolek dalej wrzeszczy, miauczy i grucha.
Dzisiaj nie dzwoniłam już do nikogo i chyba po prostu poczekam aż jej się to skończy i tyle. Biedna :/
kinia2305 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-04-19, 19:53   #888
Brookit
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2008-05
Wiadomości: 584
Dot.: Ruja u kotki

Mój wet by nie wysterylizował w czasie rujki...
Z tego co pamiętam jak tłumaczył mi przy pierwszej kotce kiedy mam się umówić na sterylkę koty - chodziło mu o zbytnie ukrwienie narządów rodnych (?) co może być niebezpieczne podczas sterylizacji.
Brookit jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-04-28, 13:03   #889
novacianka
Przyczajenie
 
Avatar novacianka
 
Zarejestrowany: 2010-09
Wiadomości: 9
Dot.: Ruja u kotki

Cytat:
Napisane przez kinia2305 Pokaż wiadomość
Wczoraj moja kotka zaczęła rujkować po raz drugi. Tym razem mała na prawdę cierpi Wrzeszczy nieustannie i nic nie jest w stanie jej powstrzymać. Biedactwo Ja głupia zamiast ją wysterylizować po pierwszej dużo spokojniejszej rujce postanowiłam poczekać i teraz kicia się męczy.
Dzwoniłam do ponoć najlepszego veta w mieście i zapytałam o zastrzyk czy tabletki na wstrzymanie aby mogła zostać poddana zabiegowi jak najszybciej i o dziwo Pani mi powiedziała, że nie ma takiej potrzeby i że mogę ją przywieźć jutro! Jak to możliwe? Byłam pewna, że musi jej się to skończyć.
Tak czy tak jej nie zawiozę, podzwonię do innych vetów i się dowiem co oni myślą. Co Wy wiecie na ten tamat?
z jednej prostej przyczyny nie sterylizuje się samic w rui. narządy rozrodcze są wtedy silniej ukrwione i byle co i dochodzi do krwotoku trudnego do opanowania. poczekaj aż jej przejdzie, nie szprycuj chemią, na spokojnie
novacianka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-04-30, 02:29   #890
Zingiber
Raczkowanie
 
Avatar Zingiber
 
Zarejestrowany: 2010-05
Wiadomości: 354
Dot.: Ruja u kotki

Jak piszą inne wizażanki, należy spokojnie przeczekać. Mimo szaleństw kotka naprawdę nie męczy się aż tak, jak myślimy. Czuje napięcie, ale nie ból.Jak czytam takie wątki http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=103130&start=0, to zdziwienie mnie wielkie bierze. Nie wyobrażam sobie, jak można miec rujki bez narządów rodnych. Jednak w przypadku ludzi mówi się o tym, że prawdziwym sterem, żeglarzem i okrętem w rozmnażaniu (i, co za tym idzie, seksowaniu) jest ... mózg. Być moze u kota jest - choć w części - podobnie? Co do ukrwienia narządów, to też o tym słyszałam. Jednak kociczka ma owulację - co dziwne u ssaków - sterowaną przez kocura, z którym dokonuje stosunku. Patrząc na inne ssaki, to w trakcie owulacji mamy cały cyrk ukrwienny macicy. Oczywiście, chodzi o zgranie czasowe, a niekoniecznie skutkowo-przyczynowe, bo przeciez miewa się miesiączki mimo braku owulacji. Koty są jednak tak dziwne, że automatycznie nasuwający się wniosek o niekompetencji najlepszego weta w mieście pozostawia wiele niejasności. Może wet ma rację? A może nie? Ja bym poczekała i po ustaniu rujki ciachała. Na miejscu innej wizażanki, bo z moją kotką nie zamierzam tego doświadczać, oczywiście.

Edytowane przez Zingiber
Czas edycji: 2011-04-30 o 02:32
Zingiber jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-05-02, 23:28   #891
novacianka
Przyczajenie
 
Avatar novacianka
 
Zarejestrowany: 2010-09
Wiadomości: 9
Dot.: Ruja u kotki

Cytat:
Napisane przez Zingiber Pokaż wiadomość
Jak piszą inne wizażanki, należy spokojnie przeczekać. Mimo szaleństw kotka naprawdę nie męczy się aż tak, jak myślimy. Czuje napięcie, ale nie ból.Jak czytam takie wątki http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=103130&start=0, to zdziwienie mnie wielkie bierze. Nie wyobrażam sobie, jak można miec rujki bez narządów rodnych. Jednak w przypadku ludzi mówi się o tym, że prawdziwym sterem, żeglarzem i okrętem w rozmnażaniu (i, co za tym idzie, seksowaniu) jest ... mózg. Być moze u kota jest - choć w części - podobnie? Co do ukrwienia narządów, to też o tym słyszałam. Jednak kociczka ma owulację - co dziwne u ssaków - sterowaną przez kocura, z którym dokonuje stosunku. Patrząc na inne ssaki, to w trakcie owulacji mamy cały cyrk ukrwienny macicy. Oczywiście, chodzi o zgranie czasowe, a niekoniecznie skutkowo-przyczynowe, bo przeciez miewa się miesiączki mimo braku owulacji. Koty są jednak tak dziwne, że automatycznie nasuwający się wniosek o niekompetencji najlepszego weta w mieście pozostawia wiele niejasności. Może wet ma rację? A może nie? Ja bym poczekała i po ustaniu rujki ciachała. Na miejscu innej wizażanki, bo z moją kotką nie zamierzam tego doświadczać, oczywiście.
1. nawet po owariohisterektomii kotki mogą mieć ruję. z prostej przyczyny - u niektórych osobników zdarza się tak, że nadnercza przejmują funkcję jajników i zaczynają produkcję hormonów płciowych. czyli objawy rui są, tylko zaciążyć nie ma jak [chociaż chęci delikwentce dopisują].
2. to, że kotowate [i parę innych też] mają owulację prowokowaną, nie ma nic wspólnego z mechanizmami sterującymi popędem płciowym. to
są zwierzęta dosyć silnie nastawione na jak najszybsze i najczęstsze rozmnażanie [dowód? kotka tydzień po porodzie może mieć kolejną ruję. niewiele przed porodem wypada wtedy termin 'odstawienia' poprzedniego miotu i jest możliwość odchowania następnego].
3. tylko naczelne mają miesiączkę. pozostałe ssaki - jedynie cykl rujowy. nawet to co u psa laik odbiera za krwawienie 'miesięczne', jest krwawieniem z pochwy, nie z macicy. poczytaj trochę o tym jak narządy rozrodcze [jajniki, jajowody i macica] przygotowują się do ewentualnej implantacji. bam! problem silniejszego ukrwienia rozwikłany
4. w rui najczęściej tnie się bezdomniaki, bo ciężko jest wstrzelić się w odpowiednią fazę cyklu w przypadku dzikiego kota. poza tym - wtedy łatwiej taką kotkę złapać. w przypadku kota domowego, nie ma sensu podejmować zbędnego ryzyka.
5. na podstawie czego padła ocena 'najlepszy wet w mieście'? bo jest miły i tak ładnie i mądrze mówi? czy może ma ładny gabinet i dużo dyplomów? a może ma najkorzystniejsze ceny? jak coś innego wpłynęło na ocenę to chętnie posłucham
novacianka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-05-03, 19:07   #892
Garadiela
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2009-06
Lokalizacja: czestochowa
Wiadomości: 1 687
Dot.: Ruja u kotki

dokladnie tak,nie sterylizuje sie w rujce bo moze kocica dostac krwotoku trudnego do zachamowania i bedzie klops
Lepiej poczekac,wyciac kocice i miec pozniej swiety spokoj z rujkami
Garadiela jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-06-21, 14:06   #893
bolo1963
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2011-06
Lokalizacja: szczecin
Wiadomości: 1
kastracja kotka pomocy prosze

Witam wszystkich mam problem gdyz dostalem kotka od sasiadki na dzialce i chcialbym go wziasc do domu gdyz dzieci by go chcialy w domu i tu jest problem bo kotka trzeba wykastrowac bo bedzie nie przyjemny zapach a mnie nie jest stac aby wydac 100 zl lub wiecej za kastracje moze ktos mi podpowie gdzie mozna wykastrowac kotka za darmo mieszkam w szczecinie a kotek ma szesc miesiacy dzwonilem do lecznicy zwierzat i fundacji opieki nad zwierzetami ale nikt nie chce wykastrowac za darmo a najtaniej zadaja 100zl pomozcie jezeli wiecie gdzie moge wykastrowac kotka dzieci sie przyzwyczaily do niego i by sie cieszyly gdyby byl w domku
pozdrawiam
bolo1963 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-06-21, 16:13   #894
201604190949
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2007-06
Wiadomości: 7 274
Dot.: kastracja kotka pomocy prosze

Cytat:
Napisane przez bolo1963 Pokaż wiadomość
Witam wszystkich mam problem gdyz dostalem kotka od sasiadki na dzialce i chcialbym go wziasc do domu gdyz dzieci by go chcialy w domu i tu jest problem bo kotka trzeba wykastrowac bo bedzie nie przyjemny zapach a mnie nie jest stac aby wydac 100 zl lub wiecej za kastracje moze ktos mi podpowie gdzie mozna wykastrowac kotka za darmo mieszkam w szczecinie a kotek ma szesc miesiacy dzwonilem do lecznicy zwierzat i fundacji opieki nad zwierzetami ale nikt nie chce wykastrowac za darmo a najtaniej zadaja 100zl pomozcie jezeli wiecie gdzie moge wykastrowac kotka dzieci sie przyzwyczaily do niego i by sie cieszyly gdyby byl w domku
pozdrawiam
1. Kota kastruje się po to, żeby się nie rozmnażał.
2. Kot ani żadne inne zwierzę nie jest odpowiednie dla dzieci, które są nieodpowiedzialne i szybko się nudzą nowym nabytkiem.
3. Posiadając jakiekolwiek zwierzę trzeba być przygotowanym na wydatki jakie wiążą się z utrzymaniem go. Jeśli nie masz funduszy lub żal ci pieniędzy by kota wykastrować to lepiej znajdź mu inny dom.
Co zrobisz jak kot będzie potrzebował poważnej pomocy weterynaryjnej? Poważnej a co za tym idzie najprawdopodobniej drogiej.
201604190949 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-06-21, 16:19   #895
esfira
Zakorzenienie
 
Avatar esfira
 
Zarejestrowany: 2006-02
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 7 002
Dot.: kastracja kotka pomocy prosze

rozumiem, że masz dobre chęci, ale jak nie stać Cię na kastrację, to jak wyżywisz kota? za co go zaszczepisz i odrobaczysz? a kot mieszkający z dziećmi musi być szczepiony i odrobaczany regularnie
__________________
Wiedzę o świecie czerpię z forum Wizaż

Scandinavian Sleeping & Living
esfira jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-06-21, 16:21   #896
MdM
in love with life
 
Avatar MdM
 
Zarejestrowany: 2005-09
Lokalizacja: Leśna Kraina
Wiadomości: 25 245
Dot.: kastracja kotka pomocy prosze

Nie slyszalam o darmowych kastracjach. 100zl to bardzo malo jak na taki zabieg. U wiekszosci weterynarzy kastracja kosztuje w granicach 300zl.
MdM jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-06-21, 16:27   #897
esfira
Zakorzenienie
 
Avatar esfira
 
Zarejestrowany: 2006-02
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 7 002
Dot.: kastracja kotka pomocy prosze

Cytat:
Napisane przez MdM Pokaż wiadomość
Nie slyszalam o darmowych kastracjach. 100zl to bardzo malo jak na taki zabieg. U wiekszosci weterynarzy kastracja kosztuje w granicach 300zl.
kastracja kocura? może bulmastifa to tak, ale koty są zazwyczaj koło stówy
__________________
Wiedzę o świecie czerpię z forum Wizaż

Scandinavian Sleeping & Living
esfira jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe

REKLAMA
Stary 2011-06-21, 16:48   #898
*Agatek*
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2007-04
Wiadomości: 9 232
Dot.: kastracja kotka pomocy prosze

Kastracja kocura kosztuje 100 zł, kotki więcej
My wykastrowaliśmy za tyle i nie zaznacza terenu, nie śmierdzi już, także super sprawa! Do tego 3 zastrzyki po kastracji i odrobacznie wyniosło mnie 110 zł
Radzę zbierać pieniążki na kastrację, chyba, że chcesz zbierać na farbę do ściany bo będzie na nie lał...

Nie słyszałam o darmowych kastracjach
__________________


*Agatek* jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-06-21, 17:44   #899
aga_tka_2
Zakorzenienie
 
Avatar aga_tka_2
 
Zarejestrowany: 2007-11
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Wiadomości: 3 243
GG do aga_tka_2
Dot.: kastracja kotka pomocy prosze

Cytat:
Napisane przez 1000days Pokaż wiadomość
1. Kota kastruje się po to, żeby się nie rozmnażał.
2. Kot ani żadne inne zwierzę nie jest odpowiednie dla dzieci, które są nieodpowiedzialne i szybko się nudzą nowym nabytkiem.
3. Posiadając jakiekolwiek zwierzę trzeba być przygotowanym na wydatki jakie wiążą się z utrzymaniem go. Jeśli nie masz funduszy lub żal ci pieniędzy by kota wykastrować to lepiej znajdź mu inny dom.
Co zrobisz jak kot będzie potrzebował poważnej pomocy weterynaryjnej? Poważnej a co za tym idzie najprawdopodobniej drogiej.
zgadzam się z powyższym, szczególnie z pogrubionym

Dodam tylko od siebie, że czy kot mniej czy poważnie chory to za wszystko trzeba płacić, szczepienie+odrobaczenie to wydatek ok. 50-60 zł, w zależności od tego co kotu dolega koszty leczenia, diagnostyki + np. odpowiedniej diety idą w górę
Ponadto nawet utrzymanie zdrowego kota to zawsze jakiś dodatkowy wydatek na karmę lub żwirek chociażby.
Nie chcę straszyć i zniechęcać, ale prawda jest brutalna, że niestety jeśli chce się być odpowiedzialnym opiekunem kota czy każdego innego zwierzęcia trzeba brać te koszty pod uwagę.
Na niezbędne badania wydałam w tym miesiącu 200 zł. + do tego dochodzi koszt karmy weterynaryjnej, którą musi stale jeść mój kot.

Dobrze, że chcesz dać kotu dom, ale jeśli nie stać Cię na ewentualne dodatkowe wydatki to rzeczywiście daj sobie spokój.
__________________
Tylko cukier w KOTKACH nie tuczy

aga_tka_2 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-06-21, 18:43   #900
Sloneczko19_
Raczkowanie
 
Avatar Sloneczko19_
 
Zarejestrowany: 2006-01
Lokalizacja: B-stok :)
Wiadomości: 387
Dot.: kastracja kotka pomocy prosze

ja za kastracje swojego kota zaplacilam 70 zl i zrobilam to tyko dlatego,ze sikal w domu(znaczyl swoj teren) gdyby tego nie robil, nie zafundowalabym mu tej "przyjemnosci". swego czasu moja kolezanka mowila cos,ze w bialymstoku w jakiejs lecznicy czy innej placowce dla zwierzat robili to za darmo,ale nie wiem czy to prawda czy nie. im wieksze miasto tym wiekszy koszt zabiegow weterynaryjnych
__________________
We wszystkim trzeba umieć uchwycić odpowiedni moment.


http://mi-mundo-subterraneo.blogspot.com/
Sloneczko19_ jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Zwierzęta domowe - wiZOOż


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2016-08-03 12:41:29


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 00:52.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.