Najbardziej skąpy facet- ranking:)

[szmyglo]

Napisane przez kotwilka

Przeczytałam cały wątek i dla mnie wygrywasz!

Ja miałam tylko jedną taką sytuację, nie wiem czy nazwać to skąpstwem, ale czymś w tym rodzaju
Zaprosiłam daawno niewidzianego kolegę na urodziny moje i mojej współlokatorki. Dzwoni w trakcie imprezy do mnie, czy może przyjść z kolegą. Ok, problem zero, niech przychodzi. Przyszli, witają się, życzenia, przynieśli flaszkę i mówią, żeby ją włożyć do zamrażarki, żeby się ochłodziła.
Posiedzieli, oczywiście pojedli, popili, bo był alkohol przez nas kupiony i ten który inni przynieśli otwarty w końcu się zbierają na jakąś kolejną imprezę. I do mnie, że oni by tę flaszkę zabrali skoro nie była otwierana

Znajomość została zakończona. Nie wiem, może jestem jakaś dziwna, ale jakiś niesmak mi pozostał

To już nawet nie jest szczyt buractwa. On lewituje nad szczytem

[Visez]

Napisane przez Mahdab

Nie rozumiem podejścia większości osób na wizażu, że od chłopaka coś przyjąć to wstyd i hańba. Nie przyjdzie nikomu do głowy, że może ktoś ma chłopaka (np. ja) który uwielbia to robić? Ja sama bardzo lubię i chyba nawet wolę wydawać pieniądze na drobne (lub większe) prezenty dla innych i byłoby mi strasznie przykro, jakby ktoś nie przyjął, bo wstyd.

Nie odwracaj kota ogonem ja też Tż kupuję czasem ciuchy i nie żałuję na to kasy tak jak on na mnie bo robi mi bardzo drogie prezenty, ale nie pisałaś o kupowaniu czegoś czasem tylko dałaś mu do zrozumienia że "chłopak koleżanki kupuje jej WSZYSTKIE ciuchy" co innego jak Tż na zakupach sam mi proponuje że mi coś sprezentuje ale nie wyobrażam sobie żebym miała jęczeć za Tż "KUP MI TE PIĘKNE DROGIE BUTY/SUKIENKĘ"

[Mahdab]

Napisane przez Visez

Nie odwracaj kota ogonem ja też Tż kupuję czasem ciuchy i nie żałuję na to kasy tak jak on na mnie bo robi mi bardzo drogie prezenty, ale nie pisałaś o kupowaniu czegoś czasem tylko dałaś mu do zrozumienia że "chłopak koleżanki kupuje jej WSZYSTKIE ciuchy" co innego jak Tż na zakupach sam mi proponuje że mi coś sprezentuje ale nie wyobrażam sobie żebym miała jęczeć za Tż "KUP MI TE PIĘKNE DROGIE BUTY/SUKIENKĘ"

Odwracam kota ogonem?
No bo tak było. Opowiedziałam mu to. A właściwie to opowiedziałam mu sytuację w której się o tym dowiedziałam. Rozmawia się o różnych rzeczach. To, że opowiedziałam mu jak ma koleżanka Twoim zdaniem znaczy, że podmawiałam się, żeby też tak robił? Stąd ten atak?

[Visez]

Napisane przez Mahdab

Odwracam kota ogonem?
No bo tak było. Opowiedziałam mu to. A właściwie to opowiedziałam mu sytuację w której się o tym dowiedziałam. Rozmawia się o różnych rzeczach. To, że opowiedziałam mu jak ma koleżanka Twoim zdaniem znaczy, że podmawiałam się, żeby też tak robił? Stąd ten atak?

Boże dziewczyno jaki atak

[kasica123]

:cic ho:

My tu się mamy podśmiewać a nie kłócić

[Mahdab]

,

Napisane przez Visez

Boże dziewczyno jaki atak

Ok, to pytanie, czy bym chciała, żeby mi też ciuchy kupował

Dla rozluźnienia napiszę historię którą chyba wygram


Miałam współlokatora który ogólnie mało jadł. To był strasznie dziwaczny facet. Dwie sytuacje utkwiły mi w pamięci.
- ponieważ X nie miał pracy od dawna, facet 30 lat tylko chodził na inwentury co jakiś czas, mój ówczesny Tż załatwił mu wspaniałomyślnie przez kogoś robotę. Dał mu numer komórki i miał tylko zadzwonić. Zadzwonił raz, coś tam się ugadali i miał jeszcze raz zadzwonić omówić konkrety. X niezadowolony, że traci kasę na telefony. Za drugim razem facet powiedział, że ma jakieś zebranie i nie może chwilowo gadać, powiedział mu godzinę o której może zadzwonić. Nie zadzwonił, bo się strasznie wkurzył bo "ciekawe czy mu ten pracodawca zwróci potem za impulsy".
- X kupił sobie kiełbasę. Czasami jest na końcówce taki mały kijek centymetrowy, nie wiem czy wiecie o co chodzi? Poszłam zjeść śniadanie, on wypakował sobię tę kiełbe z papieru i jak się nie wścieknie! Zaczął mi nawijać, że nie zauważył, bo powinien tę kobietę w mięsnym wyzwać, że mu sprzedała kiełbasę na wagę z kijem Mówię do niego "X, przecież ten kijek kosztował 5 groszy", a on na to, że to nic, bo on płaci za kiłbasę a nie za drewno 20 minut się pieklił o to.

Inni wspólokatorzy nie pozwalali na włączanie ogrzewania w łazience z prysznicem, mimo -16 stopni. Jak ktoś włączył, to wyłączali

Raz się jeszcze trafił na krótko koleś który kradł różne rzeczy. Głównie.... żele pod prysznic Ktoś zostawił np. 1/3 butelki, a ona znikała.

[Visez]

Napisane przez kasica123

:cic ho:

My tu się mamy podśmiewać a nie kłócić

z ust mi to wyjęłaś znaczy spod palców

[Mahdab]

Napisane przez Visez

z ust mi to wyjęłaś znaczy spod palców

Nie kłócę się, tylko wyszło, że jestem jakąś wyzyskiwaczką, a nie o to mi chodziło.
Dobra, niepotrzebnie się udzieliłam

[zlemistrasznie]

To ja, jeśli pozwolicie, opiszę również przypadek skąpstwa....ale KOBIETY Wiem, że wątek dotyczy facetów, ale...co tam. Mam nadzieję, że wybaczycie

Otóż miesiąc temu odwiedziła mnie kuzynka ze Stanów. Ale nie taka bliska, tylko to była córka kuzynki mojej Babci, więc jednak trochę dalsza rodzina. Była pierwszy raz w Polsce, więc miałam wraz z moimi rodzicami pokazać jej rodzinne miasto. Dodam, że już jest po studiach i pracuje. Słyszałam od rodziców, że im tam w Stanach ciężko. Że może chleba z masłem nie jedzą, ale na dolarach też nie leżą.

Wiadomo, mieszkała u nas i nikt nie będzie Jej liczył za nocleg, jedzenie czy benzynę zużytą na dojazdy. No ale wychodzimy pierwszego dnia, idziemy do kawiarni. Płacimy za nią. Potem mówi, że jest głodna (ja nie), ale oczekuje że ja zapłacę....Zamawia w restauracji jedzenie za 80 zł :/ Każde wejście do muzeum/parku/wieżę widokową....sponsorowane przeze mnie i moich rodziców. Poszłyśmy na imprezę, za wszystkie drinki, za wejście do klubu, za taksówkę do domu-ja płaciłam. Za bilety autobusowe również. No i tak po tygodniu delikatnie zaczęłam podpytywać jak tam z kasą u Niej.... Powiedziała, że w Stanach nie zdążyła wymienić pieniędzy na złotówki, ma ze sobą dolary, ale kurs jest niekorzystny :-/// (!)
A już zupełnie rozwalił mnie tekst "Mama prosiła żebym jej i siostrze kupiła w Polsce coś tam (tu podała nazwę, ale nie pamiętam co to bylo). Może kupię...ale najpierw ja sobie kupię co chcę . Jak mi zostanie jakaś kasa to im kupię. Jak nie to nie. Muszę myśleć też o sobie a nie o innych ciągle. Mam w domu 13 par skórzanych torebek. To mój hopel. Chcę sobie kupić jakąś w Polsce. Taką do 500 zł.". Ja chyba na te nasze atrakcje z 500 właśnie w tydzień wydałam.... Ostatnie trzy dni się zaparłam i.....siedziałyśmy w domu :P

Ale dla mnie to trochę bezczelność....Jak uważacie?

[bigmouth]

Napisane przez zlemistrasznie

Ale dla mnie to trochę bezczelność....Jak uważacie?

bezczelność, chamstwo i brak wychowania :p

Ja kiedyś byłam na randce trochę 'w ciemno'. Nie wiedziałam kim jest ten koleś, ale czegoś takiego się nie spodziewałam. Była zima, więc przypuszczałam że pójdziemy do jakiejś kawiarni/herbaciarni/cokolwiek. On zaproponował spacer. OKEJ, ale potem zaczął padać deszcz/śnieg/kto wie co to było, ja już otwarcie mówiłam że mi zimno, moknę i tak dalej, a on na to powiedział żebyśmy poszli do sklepu
oczywiście pognałam do domu i więcej się nie odezwałam

[Varicella]

Pani, której towarzyszył Jejmość w Centrum Handlowym spytała mnie, gdzie można tu napić się kawy. Rozejrzałam się i powiedziałam:
- Wygląda na to, że kawiarnia została zamknięta.
Nie przeszkodziło to oznajmić jej towarzyszowi:
- Słuchaj, jak ja mam płacić 10 złotych za dwie kawy, to ja za 20 minut jestem w domu i tam napiję się własnej.
Wypowiadając to szukał uznania z mojej strony.

[Dzika Ropucha]

Napisane przez bigmouth

bezczelność, chamstwo i brak wychowania :p

Ja kiedyś byłam na randce trochę 'w ciemno'. Nie wiedziałam kim jest ten koleś, ale czegoś takiego się nie spodziewałam. Była zima, więc przypuszczałam że pójdziemy do jakiejś kawiarni/herbaciarni/cokolwiek. On zaproponował spacer. OKEJ, ale potem zaczął padać deszcz/śnieg/kto wie co to było, ja już otwarcie mówiłam że mi zimno, moknę i tak dalej, a on na to powiedział żebyśmy poszli do sklepu
oczywiście pognałam do domu i więcej się nie odezwałam

Miałam dawno temu identyczną sytuacje Porażka jacy faceci istnieją na tym świecie... Dobrze że człowiek po wielu błedach i wielu masakrycznych doświadczeniach trafi na mężczyznę swojego zycia

[Lea_ny]

Napisane przez PoppyHoney

a nie picie na takiej imprezie dzwiną rzeczą, chyba, ze ktos nie lubi alkoholu, ten bal, jak sama nazwa wskazuje 100 dni przed waznym egzaminem jest po to zeby dobrze sie bawić ( nie mówie, ze do tego koniecznie potrzebny jest alkohol) a stwierdzenie, ze nie wypada pić przy nauzycielach brzmi po prostu glupio, bo oni sami 'łoją' ile wlezie moj Tzet kupil zarowno wodke na jego jak i moja studniowke i nie wyobrazam sobie zeby było inaczej

O kurczę, czyli ja jakaś dziwna jestem, bo jakoś kompletnie nie bawi mnie ukrywanie się z piciem pod stołem albo w kiblu Będąc osobą pełnoletnią i mogąc pić wszędzie, gdzie jest to dozwolone, nie widzę potrzeby robienia tego w miejscach, gdzie nie wolno (sorry, ale dorosłe osoby ukrywające się z alkoholem są dla mnie po prostu śmieszne - zwłaszcza, że sama piszesz, iż można dobrze bawić się i bez wódki). Tak więc nie dziwię się, że ktoś mógł nie chcieć kupować alkoholu na studniówkę i wcale nie musi to oznaczać skąpstwa.




A żeby nie było offtopu opiszę moją niezręczną i irytującą sytuację związaną z pieniędzmi.
Spotykałam się kiedyś z pewnym chłopakiem. To było na pierwszym roku studiów, ja jeszcze nie pracowałam, byłam na utrzymaniu rodziców - jego też utrzymywała rodzinna, a dodatkowo pracował.
Chłopak był maniakiem kina i chciał chodzić na wszystkie filmy. Jeśli nie byliśmy w kinie dwa razy w tygodniu, to był nieszczęśliwy i strzelał fochy, że nie chcę z nim wychodzić - a ja nie chciałam tyle chodzić, bo najzwyczajniej w świecie nie było mnie stać, żeby wydawać 50 zł tygodniowo na kino. On o tym wiedział i zawsze mówił: "Ale przecież to ja Cie zapraszam - stać mnie, więc zapłacę". Mimo jego zapewnień, nieraz było tak, że szliśmy do kina, on prosił o bilety, a kiedy kasjerka już je wydrukowała i prosiła o pieniądze, to on nagle zwracał się do mnie, że może jednak byśmy się złożyli I zawsze mówił, że to tylko tak jednorazowo, bo akurat nie ma pieniędzy... niestety wcale nie zdarzyło się to raz, a ja przy każdym kolejnym wyjściu naiwnie wierzyłam w jego obietnice. Dodam, że był strasznie zapatrzony w siebie i codziennie chwalił się jaki to on jest zaradny, bo znalazł sobie pracę, w której zarabia znacznie więcej, niż większość studentów

I żeby nie było: ja nie wymagam od nikogo, żeby mi coś fundował - ale jeśli mówię, ze mnie nie stać, a ktoś przekonuje mnie, ze chce zapłacić, bo wyjście ze mną będzie dla niego przyjemnością, a potem stawia mnie w niezręcznej sytuacji np. właśnie już po wydrukowaniu biletów, to szlag mnie trafia Dobrze, ze po trzech miesiącach przejrzałam na oczy i się z owym chłopakiem rozstałam (już nawet nie z powodu takich akcji - w większości życiowych sytuacji był strasznie irytujący; byłam głupia, że spotykałam się z nim aż te trzy miesiące).

[juniorka89]

Napisane przez zlemistrasznie

To ja, jeśli pozwolicie, opiszę również przypadek skąpstwa....ale KOBIETY Wiem, że wątek dotyczy facetów, ale...co tam. Mam nadzieję, że wybaczycie

Otóż miesiąc temu odwiedziła mnie kuzynka ze Stanów. Ale nie taka bliska, tylko to była córka kuzynki mojej Babci, więc jednak trochę dalsza rodzina. Była pierwszy raz w Polsce, więc miałam wraz z moimi rodzicami pokazać jej rodzinne miasto. Dodam, że już jest po studiach i pracuje. Słyszałam od rodziców, że im tam w Stanach ciężko. Że może chleba z masłem nie jedzą, ale na dolarach też nie leżą.

Wiadomo, mieszkała u nas i nikt nie będzie Jej liczył za nocleg, jedzenie czy benzynę zużytą na dojazdy. No ale wychodzimy pierwszego dnia, idziemy do kawiarni. Płacimy za nią. Potem mówi, że jest głodna (ja nie), ale oczekuje że ja zapłacę....Zamawia w restauracji jedzenie za 80 zł :/ Każde wejście do muzeum/parku/wieżę widokową....sponsorowane przeze mnie i moich rodziców. Poszłyśmy na imprezę, za wszystkie drinki, za wejście do klubu, za taksówkę do domu-ja płaciłam. Za bilety autobusowe również. No i tak po tygodniu delikatnie zaczęłam podpytywać jak tam z kasą u Niej.... Powiedziała, że w Stanach nie zdążyła wymienić pieniędzy na złotówki, ma ze sobą dolary, ale kurs jest niekorzystny :-/// (!)
A już zupełnie rozwalił mnie tekst "Mama prosiła żebym jej i siostrze kupiła w Polsce coś tam (tu podała nazwę, ale nie pamiętam co to bylo). Może kupię...ale najpierw ja sobie kupię co chcę . Jak mi zostanie jakaś kasa to im kupię. Jak nie to nie. Muszę myśleć też o sobie a nie o innych ciągle. Mam w domu 13 par skórzanych torebek. To mój hopel. Chcę sobie kupić jakąś w Polsce. Taką do 500 zł.". Ja chyba na te nasze atrakcje z 500 właśnie w tydzień wydałam.... Ostatnie trzy dni się zaparłam i.....siedziałyśmy w domu :P

Ale dla mnie to trochę bezczelność....Jak uważacie?

Wypisz wymaluj moja koleżanka
Poszłyśmy kiedyś z 2 koleżankami na zakupy do centrum.Qmpela miała sobie kupić czapkę i przeznaczyła na to ok.100 zł. Z racji tego,że zgłodniałyśmy,poszłyśmy do Maca po coś do jedzenia. Kupiłyśmy sobie chessburgery i szejki,3 z którą poszłyśmy na zakupy nie wzięła nic bo "szkoda jej było rozmieniać pieniądze" co nie zmienia faktu,że sępiła jedzenie od nas...

Kolejna sytuacja...Zawsze jak miała papierosy nie częstowała nikogo "bo mam mało" nie ważne,że miała całą paczkę. I kochałam to jej "sępienie" fajek,piwa i wszystkiego innego mimo,ze miała swoje ale lepiej zaoszczędzić i wziąć od kogoś innego...

Następna sytuacja...Napisała do mnie kiedyś czy idziemy na piwo..Napisałam,że nie ma problemu,ja za 20 minut jestem wolna możemy iść...Wchodzimy do sklepu,wyjmuję sobie piwo z lodówki,patrzę na nią i pytam "a Ty nic nie bierzesz??" co usłyszałam w odp."nie mam pieniędzy"
To po co umawiać się na piwo skoro nie ma się pieniędzy??!! Zlitowałam się i postawiłam jej to piwo chociaż wiem,że nie powinnam

[Felaa]

Kolega brata wyjechał do pracy do USA, jako, że jeszcze studiował, tylko na czas wakacji. Okazało się, że nie zdał jakiegoś egzaminu na uczelni ( a był już wtedy w Stanach jak dowiedział się o wynikach), a że nie opłacało mu się we wrześniu wracać na poprawkę (planował wrócić pod koniec października, wiadomo więcej kasy zarobi) to dogadał się z wykładowcą, że napisze jakąś pracę na zaliczenie tego egzaminu. Oczywiście wykładowca wiedział jaka była sytuacja, że on jest w Stanach i tak dalej, pracę miała donieść wykładowcy matka tego chłopaka.
Brat mi zaproponował czy nie chcę zarobić trochę gotówki i napisać mu tą pracę, bo jemu nie chce się tego podejmować, siostra chłopaka też się nie chciała tego podjąć. Zgodziłam się. Dostałam temat, zaczęłam chodzić po bibliotekach, okazało się, że nic nie mogę na ten temat znaleźć. Pisałam tą pracę 3 dni po kilka godzin dziennie. Brat mi powiedział, że kolega dobrze zapłaci. Ja powiedziałam, że chcę za to 100 zł. Brat przekazał tą wiadomość koledze, ten się zgodził. No chyba wolał zapłacić 100 zł niż przyjeżdżać wcześniej niż miał zaplanowane do Polski na egzamin i do tego jeszcze musiałby się uczyć do poprawki.
Kiedy kolega wrócił w październiku ze Stanów, przyszedł do mnie rozliczyć się z pieniędzy i mówi, że nie zapłaci mi 100 zł tylko najwyżej 40 zł, bo w Krakowie studenci napisali by mu to za grosze, a po drugie praca napisana przeze mnie została oceniona na 4 , a nie na 5


Inna historia:

Matka mojej koleżanki wyjeżdżała do Niemiec do pracy i koleżanka pyta się mnie czy nie mam pożyczyć słownika polsko-niemieckiego. Jakby nie mogła sobie kupić, a wiem, że było ją stać, bo wcześniej od kilku lat pracowała za granicą, ale w innym kraju.

[ciri15]

Napisane przez Felaa

Kolega brata wyjechał do pracy do USA, jako, że jeszcze studiował, tylko na czas wakacji. Okazało się, że nie zdał jakiegoś egzaminu na uczelni ( a był już wtedy w Stanach jak dowiedział się o wynikach), a że nie opłacało mu się we wrześniu wracać na poprawkę (planował wrócić pod koniec października, wiadomo więcej kasy zarobi) to dogadał się z wykładowcą, że napisze jakąś pracę na zaliczenie tego egzaminu. Oczywiście wykładowca wiedział jaka była sytuacja, że on jest w Stanach i tak dalej, pracę miała donieść wykładowcy matka tego chłopaka.
Brat mi zaproponował czy nie chcę zarobić trochę gotówki i napisać mu tą pracę, bo jemu nie chce się tego podejmować, siostra chłopaka też się nie chciała tego podjąć. Zgodziłam się. Dostałam temat, zaczęłam chodzić po bibliotekach, okazało się, że nic nie mogę na ten temat znaleźć. Pisałam tą pracę 3 dni po kilka godzin dziennie. Brat mi powiedział, że kolega dobrze zapłaci. Ja powiedziałam, że chcę za to 100 zł. Brat przekazał tą wiadomość koledze, ten się zgodził. No chyba wolał zapłacić 100 zł niż przyjeżdżać wcześniej niż miał zaplanowane do Polski na egzamin i do tego jeszcze musiałby się uczyć do poprawki.
Kiedy kolega wrócił w październiku ze Stanów, przyszedł do mnie rozliczyć się z pieniędzy i mówi, że nie zapłaci mi 100 zł tylko najwyżej 40 zł, bo w Krakowie studenci napisali by mu to za grosze, a po drugie praca napisana przeze mnie została oceniona na 4 , a nie na 5

Jaki perfidny cham!
Ja bym go trochę poszantażowała, podejrzewam że nawet nie wiedział o czym było w tej pracy, a Ty mogłabyś nieźle opisać i pójść do wykładowcy. A w każdym razie postraszyć kolegę.

[Arrianna]

Napisane przez ciri15

Jaki perfidny cham!
Ja bym go trochę poszantażowała, podejrzewam że nawet nie wiedział o czym było w tej pracy, a Ty mogłabyś nieźle opisać i pójść do wykładowcy. A w każdym razie postraszyć kolegę.

Dokładnie - też bym powiedziała że skontaktuje się z facetem i będzie musial w najlepszym wypadku uczyc sie jednak do poprawki :P

[Maneesha]

Mój były to zachowywał się jak królewicz.
Kiedy mieliśmy gdzieś pojechać np nad morze i myslalam ze pojedziemy pociągiem, oswiadczył mi że nie chce jechac pociągiem bo to nie komfortowo i jeszcze trzeba placic za bilet ! Także jesli pociągiem to przeprasza mnie bardzo ale chyba nie pojedzie wcale.. Jechalismy więc zawsze moim samochodem ( bo tylko ja go mialam ) i oczywiscie nie mial zamiaru dolożyc sie do paliwa co wyszlo mnie o wiele drozej niz pociąg.

Jak szliśmy np na pizze to oczywiscie kazdy zawsze placil za siebie , i zamawialismy np jedna duża to zaraz jak tylko pojawila sie na stole to zabieral sobie od razu największe kawałki na talerz .. chociaz ledwo sie miescily. Byleby tylko mieć te największe dla siebie

Musialam go też podwozic do sklepu oddalonego od naszej miejscowosci 20km ( autobusem oczywiscie nie pojedzie ) aby mogl kupic sobie wode ktora kosztowala o cale 30 groszy mniej niz w sklepie obok .

Zawsze zbierał wszelakie gazetki z promocjami , i jak mial zamiar cos kupic to zawsze porownywal ceny w roznych sklepach byleby tylko zaplacic te pare groszy taniej

Kiedy kupowalismy cos komus na urodziny to oczywiscie zawsze wspolny prezent, bo razem mniej zaplacimy. I też nigdy nie mial zamiaru wydac wiecej niz 10 zł, więc jak np moja przyjaciolka miala 18 urodziny i chcialam dac jej cos wyjatkowego musialam sama zaplacic wiecej bo on przeciez wiecej niz 10 zl nie da

[Felaa]

Napisane przez Arrianna

Dokładnie - też bym powiedziała że skontaktuje się z facetem i będzie musial w najlepszym wypadku uczyc sie jednak do poprawki :P

Tylko, że ten wykładowca wiedział, że ta praca nie była napisana przez niego, że ktoś inny mu to pisał. Same wiecie, studia zaoczne, prywatna byle jaka uczelnia, nastawiona na kasę, im więcej studentów tym lepiej. Oczywiście nie mam nic do prywatnych uczelni, bo wiem, że są takie z wysokim poziomem nauczania, ale ta akurat do takich nie należy.

[Arrianna]

To było go oskarżyć o bezprawne wykorzystanie twojej własności intelektualnej ahahah

[DarkChocolate666]

Na szczęście w mojej rodzinie nie ma skąpców , ale za to znam kilka przykładów takowych ludzi, którzy nie należą do ubogich, ale mimo to oszczędzają na rzeczach, na których nikt nie powinien oszczędzać.

Opowiadał mi kiedyś mój były jak to jego dość majętna (posiadająca baaardzo dużo krówek i 2 duże domy) rodzina ze wsi oszczędza na wodzie. Otóż sześcioosobowa rodzina zawsze po obrządku idzie przygotować sobie aromatyczną kąpiel i wyobraźcie sobie, że pierwsza osoba, która się wykąpała nie spuszcza po sobie wody i w tej samej wodzie myją się pozostałe osoby Więc jak prze****** musi mieć ostatnia osoba

Drugi przykład to mój kolega, który przesadnie oszczędza na samochód: na wszystko mu szkoda pieniędzy np. nie kupi wody w lidlu za 1 zł, bo w biedronce jest za 0,79 gr. Mało tego, on rozlicza ze wszystkiego wszystkich: ile to ktoś zarabia i oblicza mu kwotę ile powinien w takim razie oszczędzić. Jak zarobiłam 1800 zł, to on mi wyliczył, że powinnam oszczędzić CO NAJMNIEJ 1 000 zł.... Wtedy już nie wytrzymałam i wygarnęłam mu, że on choć ma 30 lat, to siedzi na garnuszku u mamusi, to sobie może pozwolić na oszczędzanie takich kwot, ale od mojej kieszeni, to wara, bo ja się sama utrzymuję Na szczęście, już się do mnie nie odzywa i nie muszę słuchać, że on nie pójdzie do szkoły (żeby zdać maturę), bo jest drogo, nie chce mieć dziewczyny (bo dziewczyna kosztuje) i nie pójdzie do lekarza jak jest chory (bo przecież trzeba recepty wykupić).

[nikisa]

takich ludzi to już zupełnie nie rozumiem...
Pewnie leczy się sokiem z cebuli i czosnkiem....
I pewnie zero samodzielności, jak w takim wieku mieszka u mamusi.

---------- Dopisano o 14:33 ---------- Poprzedni post napisano o 14:31 ----------

Napisane przez Maneesha

Mój były to zachowywał się jak królewicz.
Kiedy mieliśmy gdzieś pojechać np nad morze i myslalam ze pojedziemy pociągiem, oswiadczył mi że nie chce jechac pociągiem bo to nie komfortowo i jeszcze trzeba placic za bilet ! Także jesli pociągiem to przeprasza mnie bardzo ale chyba nie pojedzie wcale.. Jechalismy więc zawsze moim samochodem ( bo tylko ja go mialam ) i oczywiscie nie mial zamiaru dolożyc sie do paliwa co wyszlo mnie o wiele drozej niz pociąg.

Jak szliśmy np na pizze to oczywiscie kazdy zawsze placil za siebie , i zamawialismy np jedna duża to zaraz jak tylko pojawila sie na stole to zabieral sobie od razu największe kawałki na talerz .. chociaz ledwo sie miescily. Byleby tylko mieć te największe dla siebie

Musialam go też podwozic do sklepu oddalonego od naszej miejscowosci 20km ( autobusem oczywiscie nie pojedzie ) aby mogl kupic sobie wode ktora kosztowala o cale 30 groszy mniej niz w sklepie obok .

Zawsze zbierał wszelakie gazetki z promocjami , i jak mial zamiar cos kupic to zawsze porownywal ceny w roznych sklepach byleby tylko zaplacic te pare groszy taniej

Kiedy kupowalismy cos komus na urodziny to oczywiscie zawsze wspolny prezent, bo razem mniej zaplacimy. I też nigdy nie mial zamiaru wydac wiecej niz 10 zł, więc jak np moja przyjaciolka miala 18 urodziny i chcialam dac jej cos wyjatkowego musialam sama zaplacic wiecej bo on przeciez wiecej niz 10 zl nie da

Ile z nim byłaś, jeśli moge zapytać i dlaczego tak długo?
Przecież, jak tak można?! Nie pojedzie pociągiem i nie dołoży się do paliwa... Żenada

[2Mm]

To teraz ja
Mój pierwszy facet w życiu. Młoda, głupia i naiwna
Zaprosił mnie na imprezę. Przy kasie powiedział, że nie ma kasy i żebym mu dała. To mu dałam, a on zamiast oddać mi resztą to schował sobie do kieszeni jakby nigdy nic.
Kiedyś była moda na obrączki dla par.To było z 7 lat temu. Zaproponował, że kupi nam takie obrączki. Ja, że jak chce to czemu nie. Ok, jesteśmy w sklepie. Już przy kasie. Kosztowały chyba z 30 zł. A on mówi, że nie ma kasy i że mi później odda. Oczywiście nigdy tego nie zrobił
Teraz najlepsze!
Na każde jego urodziny/imieniny kupowałam mu jakiś prezent. I to nie tani. A on? Zawsze przed moimi urodzinami/imieninami zrywał ze mną pod byle pretekstem. Po 2-3 dniach wracał i mówił szkoda, że tak wyszło, akurat w moje święto
Kiedyś kupił mi kwiatka za 3 zł. Powiedział, że tylko na to zasłużyłam, a potem kazał mi ususzyć, żebym miała co wspominać.
Zresztą, ciągle pożyczał kasę, i nigdy nie oddawał. Kiedyś prosił o pożyczenie 30 zł. Później okazało się, że potrzebował ich na jakieś narkotyki, tego typu, że chyba wciągasz i później wszystko zapamiętujesz, bo miał jakiś test. Masakra.

[maszToCoChcesz]

mnie Wasz historie również rozbawiły :O ja sobie nie wyobrażam, żebym musiała płacić za chłopaka. Jestem zwolenniczką zasady 'każdy płaci za siebie', ale mój facet mi na to nie pozwala, więc.. płaci za mnie. Owszem, czasem zdarza się, że ja coś kupię, ale On oczywiście od razu chciałby oddać. Z jednej strony śmieszne, a z drugiej to aż mi przykro, że mamy takich buraków gdzieniegdzie..

[velara]

Napisane przez 2Mm

To teraz ja

Na każde jego urodziny/imieniny kupowałam mu jakiś prezent. I to nie tani. A on? Zawsze przed moimi urodzinami/imieninami zrywał ze mną pod byle pretekstem. Po 2-3 dniach wracał i mówił szkoda, że tak wyszło, akurat w moje święto

: hahaha:

[Felaa]

Napisane przez 2Mm

To teraz ja
Mój pierwszy facet w życiu. Młoda, głupia i naiwna
Zaprosił mnie na imprezę. Przy kasie powiedział, że nie ma kasy i żebym mu dała. To mu dałam, a on zamiast oddać mi resztą to schował sobie do kieszeni jakby nigdy nic.
Kiedyś była moda na obrączki dla par.To było z 7 lat temu. Zaproponował, że kupi nam takie obrączki. Ja, że jak chce to czemu nie. Ok, jesteśmy w sklepie. Już przy kasie. Kosztowały chyba z 30 zł. A on mówi, że nie ma kasy i że mi później odda. Oczywiście nigdy tego nie zrobił
Teraz najlepsze!
Na każde jego urodziny/imieniny kupowałam mu jakiś prezent. I to nie tani. A on? Zawsze przed moimi urodzinami/imieninami zrywał ze mną pod byle pretekstem. Po 2-3 dniach wracał i mówił szkoda, że tak wyszło, akurat w moje święto
Kiedyś kupił mi kwiatka za 3 zł. Powiedział, że tylko na to zasłużyłam, a potem kazał mi ususzyć, żebym miała co wspominać.
Zresztą, ciągle pożyczał kasę, i nigdy nie oddawał. Kiedyś prosił o pożyczenie 30 zł. Później okazało się, że potrzebował ich na jakieś narkotyki, tego typu, że chyba wciągasz i później wszystko zapamiętujesz, bo miał jakiś test. Masakra.

Nie no, jak można być tak skąpym. A z tym zrywaniem przed Twoimi urodzinami to już szczyt skąpstwa.

---------- Dopisano o 22:59 ---------- Poprzedni post napisano o 22:54 ----------

Napisane przez DarkChocolate666

Drugi przykład to mój kolega, który przesadnie oszczędza na samochód: na wszystko mu szkoda pieniędzy np. nie kupi wody w lidlu za 1 zł, bo w biedronce jest za 0,79 gr. Mało tego, on rozlicza ze wszystkiego wszystkich: ile to ktoś zarabia i oblicza mu kwotę ile powinien w takim razie oszczędzić. Jak zarobiłam 1800 zł, to on mi wyliczył, że powinnam oszczędzić CO NAJMNIEJ 1 000 zł.... Wtedy już nie wytrzymałam i wygarnęłam mu, że on choć ma 30 lat, to siedzi na garnuszku u mamusi, to sobie może pozwolić na oszczędzanie takich kwot, ale od mojej kieszeni, to wara, bo ja się sama utrzymuję Na szczęście, już się do mnie nie odzywa i nie muszę słuchać, że on nie pójdzie do szkoły (żeby zdać maturę), bo jest drogo, nie chce mieć dziewczyny (bo dziewczyna kosztuje) i nie pójdzie do lekarza jak jest chory (bo przecież trzeba recepty wykupić).

To on przez tyle lat jeszcze nie zaoszczędził na samochód jak mieszka z mamusią?Współczuj ę jego przyszłej dziewczynie, żonie, a przepraszam on nie będzie miał dziewczyny, bo dziewczyna kosztuje.

[Visez]

Nie wiem czy ten przypadek kwalifikuje się do tej kategorii, ale napiszę. Byłam kiedyś z rodzicami u znajomych, miałam z 16 lat i jak zajechaliśmy pani domu wysłała syna (w moim wieku) po jakieś ciastka do kawy, dała mu 40zł i mówiła żeby kupił bez reszty. Po 15 min na stole wylądowała jedna paczka delicji i chłopaka ni widu ni słychu. Kobieta go zawołała i pyta czemu tylko te ciastka kazałam ci bez reszty kupić. Koleś puścił buraka i powiedział że myślał że może kupić małe i nie oddawać reszty to logicznie chciał tej reszty jak najwięcej zagarnąć

[anowi1984]

Siostra i jej eks oraz koleżanka i jej eks stoją przed wejściem do klubu.
Eks koleżanki zapłacił za siebie i koleżankę, eks siostry wyjmuje wymiętolone 10 zł z kieszeni i zerka na siostrę, której nawet przez myśl nie przeszło, że będzie chciał, by za siebie zapłaciła. Gdy się zorientował, co i jak...
- Dobra, niech stracę.
Zapłacił, a siostrę wbiło w podłogę.
Usiedli w klubie, eks koleżanki spytał, czego się napije, widząc, że siostry eks nie pyta, siostrę też zapytał, ale zanim odszedł do baru...
Eks siostry do eksa koleżanki: Ja bym piwo wypił.

Tego samego wieczoru siostra z nim zerwała

[201803290936]

Napisane przez szmyglo

To już nawet nie jest szczyt buractwa. On lewituje nad szczytem

Czy mogę Cię zacytować w moim letnim podpisie?

[dziuba85]

U mnie nie ma aż tak długich historyjek z puetną, ale miałam chłopaka, który był takim sknerą, że nawet nie pozwalał wydawać mi swoich pieniędzy!

Chciałam kiedyś kupić sobie colę w sklepie, On mi ją wyrwał z ręki, nawrzeszczał, że wydaję pieniądze na bzdety. A potem się obraził!
Jak chciałam sobie kupić coś do jedzenia, to mówił: Chodź mam w mieszkaniu obiad przywieziony z domu (przyjeżdżałam do Niego na weekendy).

A najlepsze jest w tym to, że nie pozwalał mi wydawać swojej kasy na jedzenie, a jakoś nie przeszkadzało Mu, że jechałam co tydzień do Niego autobusem za 30zł w jedną stronę!
Ani razu mi nie zapłacił za bilet!!!