2011-03-15, 02:03 | #1 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: sercem w Bieszczadach
Wiadomości: 1 066
|
Tęsknota za domem
Zacznę od tego, że jestem studentką I roku, z domu wyprowadziłam się zaraz po maturze, mieszkam z chłopakiem od 10 miesięcy, a od domu dzieli mnie ok. 7 godzin jazdy pociągiem.
W domu jestem rzadko, średnio raz na 1,5 miesiąca. Chyba mam dzisiaj gorszy dzień (a właściwie noc), bo o ile zazwyczaj mam tyle zajęć, że właściwie nie mam kiedy tęsknić, o tyle w tej chwili zebrało mi się na płacz. Pewnie to, że zbliża mi się okres, też robi swoje, ale... Czy Wy- to znaczy dziewczyny, które mieszkają poza domem rodzinnym- też macie takie momenty, że tęsknicie? Nie jestem w żadnej histerii, na co dzień zupełnie normalnie funkcjonuję, wychodzę ze znajomymi i tak dalej, właściwie to sama jestem zaskoczona tym, że tak się rozkleiłam na myśl o domu i niedzielnym obiedzie (bynajmniej nie dlatego, że jestem głodna- to tak obalając stereotyp studenta żyjącego o kanapkach posmarowanych nożem), po prostu od czasu mojej wyprowadzki zmieniły się kompletnie moje stosunki z rodzicami i teraz chętnie tam wracam. Właściwie to chyba najbardziej źle mi jest z faktem, że moja mama chciałaby, żebym była w domu jak najczęściej, za każdym razem kiedy rozmawiamy przez telefon pyta kiedy przyjadę, a ja chciałabym czasami rzucić wszystko w cholerę na kilka dni i pojechać, ale nie mogę. Sama jestem w stanie ze swoją tęsknotą przejść do porządku dziennego zazwyczaj bez większego problemu, ale nie mogę poradzić z sobie z myślą, że moja mama chyba tego nie umie i jest z tego powodu nieszczęśliwa- ma za dużo wolnego czasu i wyraźny syndrom opuszczonego gniazda...
__________________
|
2011-03-15, 04:11 | #2 |
Zakorzenienie
|
Dot.: Tęsknota za domem
Wyrosniesz- MOZE, a moze nie.... Ja w tym wieku mieszkalam na odleglosc samolotowa, w innym kraju. Teraz, pare lat pozniej, mieszkam w odleglosci 24h samolotami i nie wadzi mi to. Zalezy od charakteru. Na poczatku wszystkim jest ciezko, a potem jedni przywykna, inni nie.
Z mama to rozumiem, ze jest ciezko. Ale tak jak Ty ona musi sie nauczyc i przyzwyczaic do nowej sytuacji. Ma syndrom opuszczonego gniazda, tez jej w koncu minie i bedzie dumna, ze corka wreszcie dorosla i jest samodzielna.
__________________
"Thunderstorms seldom clear the air" Santosowa rzezba ;-)
nie jestem zawodowym dietetykiem ani trenerem, to moje hobby. Chetnie udziele rad, ale korzystasz z nich na wlasna odpowiedzialnosc. Dziekuje za uwage |
2011-03-15, 04:24 | #3 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2008-02
Wiadomości: 2 299
|
Dot.: Tęsknota za domem
Podpisuję się pod powyższą wypowiedzią. Mieszkam w innym kraju (to znaczy spędzam tam 10 miesięcy w roku, bez wizyt w domu w międzyczasie) i dopiero po 6-8 miesiącach zaczęłam odczuwać radość z tego, że jestem samodzielna, a nie tęsknotę za domem. Teraz i ja jestem dumna, że dałam radę, i mama cieszy się, że córka się nie poddała i poradziła sama jedyne czego potrzebujesz, to czasu.
|
2011-03-15, 05:31 | #4 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: Hl.m. Praha
Wiadomości: 24 166
|
Dot.: Tęsknota za domem
Zgadzam się z poprzedniczkami
Moja mama miała podobnie, jestem jedynaczką i długo przyzwyczajała się do nowej sytuacji. Ja również na początku miałam dni kiedy rzuciłabym wszystko i zaraz wsiadła w pociąg, jechała do domu w każdy weekend, a w szczególności do mojego pokoju gdzie nikt by mi nie przeszkadzał i nie kręcił się bo wiadomo, urokiem studenckiego mieszkania jest jego dzielenie z kimś Ale z perspektywy widzę, że przechodzi. Mama nawet żartuje "Żebym przypadkiem nie przyjeżdzała bo sobie posprzątała a jak przyjadę do moje walizki leżą w całym domu i robi się bałagan" . Wyjechałam- znalazła czas na kurs na który wcześniej zbierała się i zbierała ale zawsze spieszyła się do domu żeby w nim pobyć Teraz wybiera się na kolejny. A gdy gadamy i podejmujemy kwestię ewentualnego przyjazdu na weekend i mówię, akurat jest koncert czy wyjście na miasto to mam kategoryczny "zakaz" przyjazdu- cieszy się, że się odnalazłam, spotkałam ludzi z którymi mogę wyjść, pogadać |
2011-03-15, 08:29 | #5 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2010-12
Lokalizacja: zewsząd
Wiadomości: 1 115
|
Dot.: Tęsknota za domem
Ja wyprowadziłam się z domu dwa lata temu. Nie dzieli mnie jakaś kosmiczna odległość, bo tylko niecałe 200km. Do domu wracam raz na 3 tygodnie zazwyczaj. Z początku byłam zadowolona, że jestem samodzielna, nikt mi nic nie każe, potrafie sobie poradzić sama. Do domu dzwoniłam czasem raz w tygodniu tylko.
A teraz? Teraz tęsknie co dzień bardziej. Dzwonie często do mamy, martwię się. Czasem siedzę w nocy i czuje jak łzy napływają mi do oczu. Później mija i nie myślę już o tym. Wracam do codzienności. Ale mimo to doskonale Cie rozumiem. Może potrzebujemy jeszcze kilku miesięcy albo i lat, żeby przywyknąć
__________________
Nie obiecam Ci, że będę bezbłędna, ale obiecam, że będę zawsze. |
2011-03-15, 08:50 | #6 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2008-08
Wiadomości: 19 651
|
Dot.: Tęsknota za domem
oj, ja też cholernie tęsknię za domem. Najbardziej tęskniłam, gdy miałam egzamin poprawkowy- wszyscy znajomi wyjechali, a ja sama w akademiku obłożona historią starożytną...
od razu po egzaminie pobiegłam na dworzec Nie jestem jedynaczka, więc rodzice nie odczuwają takiej pustki, ale wiem, że tak samo tęsknią jak ja za nimi Zauważyłam, że moje stosunki z rodzicami się zmieniły- wcześniej nie byliśmy tak blisko jak teraz |
2011-03-15, 09:14 | #7 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 1 672
|
Dot.: Tęsknota za domem
Cytat:
To normalka. Zawsze łatwiej mieć dobre kontakty, kiedy jest mnie okazji do spięć. Dlatego mam zamiar mieszkać stosunkowo daleko i od rodziców i od teściów
__________________
Edytowane przez Juliette88 Czas edycji: 2011-03-15 o 09:18 |
|
2011-03-15, 09:16 | #8 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-01
Lokalizacja: raz stąd, raz stamtąd ;)
Wiadomości: 3 944
|
Dot.: Tęsknota za domem
Wyprowadziłam się z domu 10 lat temu i cały mam dni w których zdarza mi się tęsknić. Najgorsze były pierwsze weekendy na studiach kiedy jeszcze nikogo nie znałam a zajęcia się dopiero rozkręcały, później kiedy już miałam co robić było już dużo lepiej. Ogólnie radzę sobie w życiu dobrze. Na co dzień starczają mi telefony. Teraz na przykład gdy ostatnio byłam u rodziców 7 miesięcy temu bardzo za nimi tęsknię i już się nie mogę doczekać weekendu (bo już w piątek wieczorem jadę do domu rodzinnego).
To że czasem brakuje mi mamy czy taty jest czymś zupełnie normalnym. W przeciwieństwie do tego co kiedyś wyczytałam na wizażu (w innym wątku) nie uważam abym była jakaś dziwna po prostu kocham swoją rodzinę i jestem do niej bardzo przywiązana a to nie jest nic wstydliwego. Do Twojej nie obecności w domu mama się z czasem przyzwyczai i też znajdzie sobie coś więcej do roboty więc się o nią nie martw.
__________________
|
2011-03-15, 11:37 | #9 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: sercem w Bieszczadach
Wiadomości: 1 066
|
Dot.: Tęsknota za domem
Ja też nie chciałabym wracać na stałe do mojego rodzinnego domu, bo wiem, że wtedy relacje z mamą znacznie by się pogorszyły i znowu byłyby takie, jak kiedyś. A w momencie kiedy się wyprowadziłam zaczęła mnie traktować na równi ze sobą, owszem zdarza się, że dzwoni i pyta czy jestem ciepło ubrana, zdrowa i czy zjadłam obiad, ale wiem, że to wynika z troski. Teraz, kiedy jestem od niej niezależna, przestała mnie traktować jak dziecko, a zaczęła jak osobę odpowiedzialną, z którą można porozmawiać, a nie tylko narzucać jej pewne rzeczy, wydawać polecenia i argumentować je "nie, bo nie". Dlatego zdecydowanie wolę mieszkać w innym mieście, mieć swoje pieniądze i nie dać jej możliwości pełnienia władzy absolutnej, tylko wolałabym, żeby to nie było 7 godzin jazdy, a np. 2-3, tak żebym mogła wpadać do domu częściej, np. co drugi weekend. Wtedy byłaby i owca cała, i wilk syty, i byłabym spokojniejsza. Postaram się zdziałać coś w tym kierunku jak już zrobię licencjata, to znaczy rozejrzę się za studiami magisterskimi gdzieś bliżej domu, jeśli nie odmieni się nic ani mi, ani mojej mamie.
__________________
|
2011-03-15, 12:32 | #10 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-11
Wiadomości: 10 183
|
Dot.: Tęsknota za domem
Scandalistko
Mam siostrę w Twoim wieku, wyjechała na studia do Poznania, w sumie to jakieś 4,5h jazdy pociągiem. Też strasznie tęskni za domem, zawsze jak miała wracać na studia, to płakała wieczorem przed wyjazdem. Teraz już się trochę przyzwyczaiła. Nadal nie jest lekko, ale w sumie dlaczego by nie tęsknić za domem? Kochasz swoją mamę, jesteś jej dzieckiem, więc wiadomo, że tęskni się czasem za maminym uściskiem, domowym obiadem i własnym łóżkiem. Najważniejsze, żeby ta tęsknota nie przysłaniała Ci innych spraw, żeby to nie zabierało Ci radości z innych rzeczy- wtedy jest ok. Taka jest kolejność rzeczy, wyfrunęłaś z gniazda. Mama musi się przyzwyczaić. Podejrzewam, że gdy już na maksa się zaaklimatyzujesz w nowym mieście, stworzysz z ludźmi zgraną paczkę imprezową i na ploty, to już nie będziesz tak tęsknić do granicy łez- pierwszy rok jest najgorszy, potem ta tęsknota zmniejsza się. Życzę powodzenia |
2011-03-15, 13:36 | #11 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2008-04
Wiadomości: 1 413
|
Dot.: Tęsknota za domem
ja juz mieszkam za granica 8 lat i na poczatku strasznie tesknilam. Z czasem wszystko staje sie latwiejsze. Tesknota za domem ( a dla mnie w ogole za krajem) jest zawsze ale czlowiek uczy sie z nia radzic
mnie tez zal mojej mamy, jestem jedyna jej corka i wiem ,ze strasznie teskni. Zwlaszcza ,ze nie ma zbyt towarzyskiego zycia.Zawsze mam wyrzuty jak pisze kiedy przyjade, albo jak przyjezdzam i chce sie z kims spotkac. Ona lubi jak w domu siedze ( nawet jak nie rozmawiamy - sama obecnosc jest dla niej wazna) |
2011-03-15, 14:53 | #12 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-06
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 4 010
|
Dot.: Tęsknota za domem
Ja jestem w podobnej sytuacji do Twojej, też na I roku, też mieszkam ze swoim Tż no i nawet tyle samo trwa moja podróż do rodziców, bo to 450 km
Powiem szczerze, ze jest mi teraz o niebo lepiej niż było tam. Może dlatego, ze miałam dosyć trudne relacje z rodzicami, tzn. w fundamentalnych sprawach się dogadywalismy, nie pochodzę z rodziny patologicznej, rodzice dbali o mnie, spędzaliśmy razem dużo czasu, ale często były drobne sprzeczki, kłótnie, które zwyczajnie wykańczały psychicznie, co wynikało niestety z tego, że wszyscy mamy raczej impulsywne charaktery. Może to wynika też z tego, że jest mi niesamowicie dobrze z moim facetem. Zdarza mi się tęsknić, ale zauważyłam, ze sporadycznie... W sumie nawet bardziej "domem" nazywam nasze mieszkanie, niż tamten dom rodzinny. Czuję się tutaj po prostu lepiej, czuję, że jestem u siebie, w miejscu gdzie czeka na mnie najważniejsza osoba. Podoba mi się to, że potrafimy rozwiązywać problemy poprzez spokojną rozmowę, a nie krzyk, awanturę i emocje, a to dla mnie naprawdę niesamowicie korzystna odmiana. Wracając do tamtego domu oczywiście się cieszę, ale będąc tam dłużej niż tydzien, zwyczajnie zaczynam się dusić i marzę o powrocie tutaj. Trochę też działa na mnie to, że jestem u siebie. Moja mama miała dosyć "czepialski" charakter, nie mówię o jakiś poważnych kwestiach, ale o pierdółkach, którymi potrafiła niesamowicie drażnić, czepiania się o najdrobniejsze szczególiki, a to bo buty nie tak ustawione itd. Sama lubię porządek, ale ona zwyczajnie jest trochę uciążliwa w codziennej współpracy. Generalnie jestem raczej osobą, która ceni sobie samodzielność, możliwość układania swojego życia tak, jak chcę. No i zauważyłam, że od czasu mojej wyprowadzki mam dużo lepsze kontakty z rodzicami, spotykamy się mniej więcej raz na miesiąc albo dwa i nawet nie mamy czasu na kłótnie. A jeszcze bardziej cieszy mnie to, że rodzice rzeczywiście zaczęli mnie postrzegać jako racjonalną osobą, która umie sobie poradzić i myślę, że to duży plus całej tej sytuacji. |
2011-03-15, 15:05 | #13 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2007-08
Wiadomości: 93
|
Dot.: Tęsknota za domem
Ja nie mieszkam z rodzicami praktycznie od 6 lat (w lo mieszkałam 7 km od nich u babci), obecnie mieszkam ok. 130 km od nich. Na początku była fasynacja nowym miejscem itd. Obecnie mimo, że mieszkam z Tż tęsknie jeszcze bardziej. Nawet myślałam poważnie nad tym żeby wrócić ( co było dla mnie niedopomyślenia jeszcze 3 lata temu), obiecałam sobie że nigdy tam nie wróce,ale teraz.... Z powodu mojej pracy i studiów jeżdżę do nich co miesiąc-dwa.... Dla mnie z czasem to jest jeszcze bardziej trudniejsze....
Oj to ja też! |
2011-03-15, 16:15 | #14 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: sercem w Bieszczadach
Wiadomości: 1 066
|
Dot.: Tęsknota za domem
Cytat:
Ja generalnie rzadko miewam momenty kiedy tęsknię, wiem, że ona bardziej odczuwa brak mojej osoby...
__________________
|
|
2011-03-15, 16:41 | #15 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 222
|
Dot.: Tęsknota za domem
Na pierwszym roku też tak miałam, dokładnie tak samo, też zdarzało mi się płakać bo chciałam być w swoim domu, w swoim pokoju, obok rodziny. To normalne
Teraz, po kilku latach, mi przeszło, do rodziców mam dużo bliżej niż Ty (100 km), bywam tam raz na dwa tygodnie i jest git Teraz to tutaj jest mój dom i jadąc do nich już nie mówię 'jadę do domu' tylko 'jadę do rodziców'. Taka kolej rzeczy. Ale mojej mamie chyba nie 'przeszło' bo wciąż w każdym telefonie pyta kiedy przyjadę. A propos stosunków z rodzicami - potwierdzam, moje też się o wiele poprawiły od kiedy się wyprowadziłam i widzę ich rzadziej. Także - nie przejmuj się, to normalne. Im dłużej będziesz sama mieszkać, tym ta tęsknota będzie mniejsza. |
2011-03-15, 20:20 | #16 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-04
Lokalizacja: krk
Wiadomości: 105
|
Dot.: Tęsknota za domem
u mnie troche inaczej wygląda sytuacja,owszem lubię wracac do domu ale niezbyt czesto,zbyt wiele przykrych dla mnie rzeczy w nim sie wydarzyło pomiedzy mna, a moimi rodzicami,dzwonie do nich raz tygodniowo i po krótce mowie im co u mnie i to mi wystarcza,przedtem w ogóle nie tęskniłam,teraz czasami...moze za duzo we mnie żalu,smutku...kiedy przyj.do domu pierwszy raz bedąc na studiach,nie mogłam powstrzymac sie od płaczu...wnioskując moje relacje polepszyły sie dzięki wyprowadzce,myśle ze nie chciałabym tam wrocic na stale.
__________________
Jeśli nie dążysz do rzeczy niemożliwych,NIGDY ich nie osiągniesz. |
2011-03-15, 20:59 | #17 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-04
Wiadomości: 15 304
|
Dot.: Tęsknota za domem
Cytat:
|
|
2011-03-15, 21:11 | #18 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-04
Lokalizacja: krk
Wiadomości: 105
|
Dot.: Tęsknota za domem
też tak wlasnie myśle... najlepszym wyjściem byłby wyjazd za granice na wakacjach...lecz nie mam żadnych znajomości nie moge mieszkac z moimi rodzicami zbyt długo bo znowu bedzie tak jak dawniej,jak przyj raz na jakis czas jest dobrze...
__________________
Jeśli nie dążysz do rzeczy niemożliwych,NIGDY ich nie osiągniesz. |
2011-03-15, 21:14 | #19 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-04
Wiadomości: 15 304
|
Dot.: Tęsknota za domem
widzę że mam bratnią duszyczkę...
|
2011-03-15, 23:14 | #20 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-04
Lokalizacja: krk
Wiadomości: 105
|
Dot.: Tęsknota za domem
__________________
Jeśli nie dążysz do rzeczy niemożliwych,NIGDY ich nie osiągniesz. |
2011-03-16, 00:21 | #21 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-11
Lokalizacja: Wlkp.
Wiadomości: 8 992
|
Dot.: Tęsknota za domem
To ja Was przebiję, bo mieszkam tylko 70 km od domu rodzinnego, a i tak tęsknię. W szczególności za mamą. Brakuje mi jej obecności, czasami chciałabym jej coś spontanicznie powiedzieć, przytulić. W domu rodzinnym jestem niemal co tydzień. Nie jest to taka rozdzierająca tęsknota, nie szlocham po kątach. Ale jednak jakiś żal, że już się opuściło dom rodzinny, że już nie ma rodziców na co dzień. Oczywiście nie non stop, ale czasami mnie coś takiego dopada.
|
2011-03-16, 07:44 | #22 |
Zadomowienie
|
Dot.: Tęsknota za domem
Wychodzi na to, ze ja byłam niezłą histeryczką
Wyjechałam z domu juz do LO, w prawdzie daleko to nie było, bo jakieś 50 km od domu i mogłam wracać do domu co tydzień. Ale pierwszy miesiąc przeryczałam w poduszkę. Bo jak to, jedynaczka, córeczka mamusi i jest tak daleko? Wiem, straszne Mieszkałam u cioci przez całe LO. Gdy poszłam na studia, znalazłam faceta to tesknota za domem jest od tej pory znacznie mniejsza, wracam raz na 3 tygodnie. Jednak ciężko mi sobie wyobrazić, ze miałabym pojechać na drugi koniec Polski, albo za granicę. Jestem chyba za bardzo z rodzicami związana i ciężko by mi było. Dlatego podziwiam osoby, które się na to decydują Autorko, z moją Mamą jest podobnie. Zbyt towarzyska niestety nie jest, a na dodatek są takie miesiące, ze nie pracuje i wtedy katastrofa. Na początku bardzo tęskniła i był płacz, a teraz, po kilku latach wszystko jest normalnie. Plusem jest usamodzielnienie sie i przejście z rodzicami do relacji dorosły-dorosły.
__________________
Aka kiiro himawari...
Daidai konjou ajisai... |
2011-03-22, 09:15 | #23 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2007-11
Wiadomości: 58 878
|
Dot.: Tęsknota za domem
ja mieszkam w innym kraju a w domu nie bylam juz pol roku..bardzo sie teskni no ale co zrobic z czasem czlowiek sie jakos z tym nauczy zyc,no bo trzeba. Kiedys sie swoja rodzine bedzie mialonie mozna za spodnice mamy sie trzymac cale zycie. Mozna dzwonic skype'owac i nie jest strasznie zle jak trzeba da sie rade
|
2011-07-14, 22:35 | #24 |
Rozeznanie
|
Dot.: Tęsknota za domem
Podobnie jak wiekszosc, jestem studentka I roku [właściwie juz II od października] i wyjechałam na studia z rodzinnego miasta [ponad 200km].
Odkad siegam pamiecia - moim zyciowym celem i marzeniem było dostanie sie na studia i opuszczenie rodzinnego gniazda na rzecz samodzielnosci, nowych wyzwan i wiekszych perspektyw. [Dalej nie moge uwierzyc, ze minal juz rok i to pragnienie doczelo sie realizacji?! ] Na poczatku bylo ciezko, wiadomo - nikogo nie znalam, wieksze miasto, sama musze o siebie zadbac etc. Udało sie. Bilans zyskow i strat oceniam na plus. Przystosowałam sie szybko do zycia w akademiku, bez telewizora, do mieszkania w pokoju z innymi dziewczynami, do pilnowania siebie, nie wspominajac o praniu, sprzatniu czy gotowaniu. Poznalam mnostwo ludzi - fajnych i mniej fajnych. Znalazlam super prace. Poznalam wiele ciekawych miejsc i czulam sie tam, jak u siebie. Od II semestru spałam po 5-6h, byłam non stop zajeta, co zreszta bardzo sobie cenie, bo nie miałam czasu na tak zwane 'rozkminianie'. Przyszły wakacje i wczesniejsze myśli mnie mocno dopadły. Zdałam sobie sprawe, ze za szybko wyprowadziłam się z Białegostoku, ze właśnie trwaja najpiekniejsze lata mojego zycia i powinnam je spedzac w moim ukochanym, najpiekniejszym, rodzinnym miescie, poniewaz tu mam prawdziwych, stałych przyjaciół od lat, ktorzy znaja moja przeszłość i terazniejszosc, z ktorymi rozumiem sie bez słow i moge na nich zawsze liczyc, mimo, ze w roku akademickim rzadko sie widywalismy. Kocham nad zycie moje miasto, mam mnostwo wspomnien niemal z kazda ulica [nasilił się we mnie sentyment juz od kilku dobrych lat, a nie tylko odkad wyjechałam.] Moje serce mocniej bije, kiedy mam mozliwosc pojscia do ulubionych pub'ow, posiedzienia na lawce w centrum, imprezowania w sprawdzonych klubach, czy nawet przejechania sie ukochana linia autobusowa. Jest mi cholernie przykro, ze omija mnie wiele rzeczy, spraw, ze nie jestem na biezaco, nie wiem, co sie dzieje [jedynie pobieznie], ze moje miasto sie rozwija, wciaz powstaje cos nowego, a ja w tym nie uczestnicze. Wiem, ze nie mozna sie rozdwoic i byc w 2 miejsach rownoczesnie i to mnie przytłacza. Nigdy nie pomyslalabym, ze bedzie istnial we mnie tak ogromny paradoks. Z jednej strony marzyłam o wyjechaniu do Warszawy - wiecej mozliwosci, zycie bez rodzicow, pelna swoboda -> marzenie sie spełniło, a z drugiej strony niewyobrazalna tesknota za Białymstokiem, a co za tym idzie, za przyjaciolmi, rodzina. Dobija mnie tym bardziej fakt, ze od 2 roku od I semestru bede pracowac, tak wiec jeszcze rzadziej bede w domu Cos za cos, jak to mowia. Nie chodzi o to, ze w Warszawie jest mi zle, wrecz przeciwnie. Podoba mi sie zycie w stolicy, mam nowych znajomych [nawet pokusiłabym sie o stwierdzenie, ze dobrych znajomych] itd, ale czuje, ze to chyba Białystok jest moim miejscem na ziemi. Co mam robic? Myslac logicznie, jesli wrocilabym do siebie po studiach [za 4 lata] z pewnoscia moje kontakty z przyjaciolmi mocno by sie poluzowały, byc moze kazdy z nich znalazłby na stale 2 polowke i nie mieliby dla mnie czasu. Denerwuje mnie bardzo, ze oni korzystaja z zycia, z mlodosci, umacniaja miedzy sobą więzi, a ja wybrałam inne zycie. Czy ewentualnie bede miala do czego/kogo wracac? Jestem rozdarta. Sama nie wiem czego chce Przepraszam, ze rozpisałam sie w watku SCANDALISTKI, ale prosze pomozcie, bo to dla mnie naprawde problem. Moze ktoras z Was czuła/czuje sie podobnie?
__________________
~ ''To, ze coś było jedynie złudzeniem, nie oznacza, ze jego utrata mniej boli.'' ~
|
2011-07-14, 23:57 | #25 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2008-07
Wiadomości: 1 295
|
Dot.: Tęsknota za domem
Tak Was czytam i mi słabi z lekka
Edytowane przez sugarcane Czas edycji: 2013-01-06 o 18:48 |
2011-07-15, 00:43 | #26 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 121
|
Dot.: Tęsknota za domem
Cytat:
Jesteś w dużym mieście, przeciez masz tam mnostwo możliwości do zabawy. Fajnie, że masz dobrych znajomych/ przyjaciół w Białymstoku, ale postaraj się umocnić więzi ze znajomymi z nowego miasta. Ze starymi możesz się przecież spotykać. Zaproś ich czasami na weekend do siebie. Dla nich to tez może być jakaś rozrywka. A jeśli uznasz, że wolisz jednak Białystok, to wacaj do niego, ale nie ze względu na znajomych. Oni raz są, raz nie. :/ No chyba, że to naprawdę oddani przyjaciele, ale z takimi kontakt będziesz potrafiła utrzymać i na końcu świata. |
|
2011-07-15, 01:31 | #27 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2011-06
Lokalizacja: całe życie na walizkach ;-)
Wiadomości: 6 298
|
Dot.: Tęsknota za domem
ech... to i ja do was dołączę dziewczyny
studiowałam za granicą konkretnie w Niemczech, jednak nie miałam aż tak daleko do domu, bo jakieś 3 godz. z hakiem pociągiem. autem jeszcze mniej, więc dosyć często odwiedzałam rodzinkę. no później trochę rzadziej, ale powodem tego było poznanie mojego obecnego TŻ, wiadomo chcieliśmy spędzać wolne chwilę razem. po studiach zaczęła się w sumie katastrofa, która trwa do dziś dostałam propozycję fajnej pracy, z tymże wiązała się ona z wyjazdem do Austrii. podjęłam się jej mimo wszystko, zwłaszcza że rodzice uważali, że to moja "szansa". no i powiem wam, że pierwszy okres, jaki tam spędziłam był tragiczny puste mieszkanie, rodzina daleko, chłopak daleko, za mało czasu wolnego, by jeździć w odwiedziny, znałam jeszcze mało osób, naprawdę miałam chęć spakować się i wrócić do domu. wtedy wbrew pozorom rzadko dzwoniłam do rodziców, bo nienawidziłam momentu odłożenia słuchawki czy rozłączenia się na skypie. do tej pory tego nie lubię. teraz jest zdecydowanie lepiej, bo i godziny pracy mi się "unormalniły", polubiłam nowe miejsce, poznałam fajnych ludzi. być może inaczej też do tego wszystkiego podchodzę, bo wiem, że od jesieni zamieszkamy z TŻ razem jak normalni ludzie, a nie wiecznie rozjazdy i w drodze. w ogóle sama się dziwie, że udało nam się taką sytuację wytrzymać. z kolei rodzice wspierają mnie. nie mają jeszcze tylko czasu dla siebie, bo został im jeszcze do odchowania mój młodszy brat; podejrzewam, że dzięki niemu nie narzekają na samotność i nudę, bo to straszny urwis jest i powiem wam, tak już na koniec, że bardzo tęsknię za kuchnią mojej mamy ja sama nie lubię gotować tylko dla siebie, przeważnie jadam byle co albo na mieście i z łezką wspominam to, jak mama zawsze mi nadskakiwała, bym spróbowała tego, zjadła tamto itp. i kończę, bo się rozpisałam i w sumie też trochę rozkleiłam, a tu przecież spać trzeba
__________________
Postanowienie: jeździć, latać, zwiedzać za grosze! 2016: Berlin, Monachium, Erfurt, Budapeszt, Chicago, Nowy Jork Podróże 2015: Praga, Bolonia, Oslo, Rodos, Kijów, Kos Podróże 2014: Wiedeń, Bratysława, Londyn, Lwów, Budapeszt, Ostrava, Berlin, Budva, Paryż K&K
|
2011-07-15, 14:05 | #28 | ||
Rozeznanie
|
Dot.: Tęsknota za domem
Cytat:
---------- Dopisano o 15:05 ---------- Poprzedni post napisano o 15:00 ---------- Cytat:
__________________
~ ''To, ze coś było jedynie złudzeniem, nie oznacza, ze jego utrata mniej boli.'' ~
|
||
2011-07-15, 15:38 | #29 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-06
Lokalizacja: RzeszUFF
Wiadomości: 7 528
|
Dot.: Tęsknota za domem
Ja Cię, Autorko, bardzo dobrze rozumiem. Również wyjechałam z domu na studia (500 km od domu - do Wrocławia) i ani mi przez myśl nie przeszło jak bardzo będę tęsknić. Założenie było, że we Wrocławiu zostanę po mgr (nie znałam miasta, ale wszyscy mówili że jest tam fajnie). I co....tęskniłam jak fix, dodatkowo Wrocław (jak dla mnie! nie obrażać się, miłośniczki ) okazał się no co tu dużo mówić ... nie podobało mi się tam wcale. To plus odległość plus plan zostania tam przytłaczał mnie okropnie, aż na III czy IV roku ogarnęłam się i stwierdziłam, że nie przejdzie i że jak tak żyć nie zamierzam, i nie zamierzam ani sama sobie ani losowi nie pozwolę narzucać mi że mam żyć tam, gdzie nie czuję się dobrze. Myślałam, myślałam i wymyśliłam że osiądę w jakimś sensownym ośrodku miejskim najbliżej domu, to podyktowało Rzeszów mam odległość kilkudziesięciu km i dobrze, bo jednak w tym samym miejscu z rodziną może być duszno
W międzyczasie wyjechałam na 5 lat za granicę, gdzie tęskniłam również - okropnie - ale było mi lżej, bo wiedziałam, że to na ściśle określony czas. Zaznaczam, że i we Wro i za granicą radziłam sobie dobrze pod względem życiowym, studiów, pracy, więc tęsknota nie była podyktowana jakimiś idealnymi wizjami z przeszłości. Teraz już wiem, że choć podróżować lubię (z przyjemnością jadę na miesięczne szkolenia etc) to tylko na Podkarpaciu czuję się jak w domu Z przygody wrocławskiej pozostał mi mąż, rodowity wrocławianin w II pokoleniu, który bezboleśnie przetransplantował się na wschód i również preferuje to nad Wrocław A że jak człowiek musi, i się stara, to zrobi co chce, to i tutaj poukładaliśmy sobie życie komfortowo, pod względem pracy i każdym innym. Jeżdżę do domu raz na jakieś 3 tygodnie i wreszcie nie tęsknię i jest mi dobrze Z drugiej strony, Autorko, Ty jesteś poza domem krótko - może Ci się jeszcze odmienić, może Ci ta tęsknota przejść. |
2011-07-15, 18:54 | #30 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 323
|
Dot.: Tęsknota za domem
Jestem w takiej samej sytuacji. Z domu na dobre wyprowadziłam się tydzień temu w poniedziałek... I to w dodatku za granicę, z narzeczonym... Wiedziałam, że moment pożegnania będzie potwornie ciężki dla mnie jak i dla moich rodziców, a szczególnie dla matki Płakała potwornie... Praktycznie całe swoje nastoletnie życie byłam z nią w ostrym konflikcie... Nie było nigdy dobrze pomiędzy mną a rodzicami. Zmieniło się to parę lat temu. JA się zmieniłam. A przez ostatni rok bardzo się zakumplowałam z moją mamusią Też właśnie nie prowadzi jakiegoś bujnego życia towarzyskiego, nie pracuje tylko zajmuje się domem... Jedyną pociechą na co dzień dla niej były nasze codzienne wypady na miasto, na zakupy, czy pogaduszki Uwielbiałam spędzać z nią czas. Domyślam się, że musi być jej teraz strasznie trudno Nie potrafię sobie z tym poradzić... chciałabym być z nią i dotrzymywać jej towarzystwa, jednoczesnie realizując swoje plany, ale to jest niemożliwe niestety Każdy wie o tym, że przychodzi taki moment w życiu, kiedy trzeba się rozstać z rodzicami i iść na swoje... Ale kiedy już do tego dochodzi to nigdy nie jest to proste
|
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 17:22.