odwołany ślub na 3 tygodnie przed..

[niunia290585]

Cześć dziewczyny! Nie wiem od czego zacząć.. Mój ślub ma się odbyć za 3 tygodnie i wszystko byłoby cudownie, gdyby nie nagła zmiana u mojego narzeczonego.. Powiedział,że nie chce się żenić że nie dorósł i takie tam... ślub jeszcze nie odwołany, ale to praktycznie przesądzone.... Ja go tak bardzo kocham i nie wyobrażam sobie życia bez niego tak bardzo czekałam na TEN dzień ... wszystko dopięte na ostatni guzik... a on wyskakuje z czymś takim... nie wiem co robić i co myśleć jak powiedzieć gościom... nie mam siły jestem załamana.... jeszcze tydzień temu wszystko było ok.. w przeciągu kilku dni zawalił się cały mój świat.....

---------- Dopisano o 20:33 ---------- Poprzedni post napisano o 20:22 ----------

Ja sobie chyba z tym nie poradzę.... Mieszkam w małej wsi..... ludzie szukają sensacji... stanę się pośmiewiskiem dla wszystkich.... Mieszkamy z narzeczonym 200km od siebie... poznaliśmy się na studiach i od początku to było "TO".. bardzo szybko zamieszkaliśmy razem.. po obronie każdy wrócił do siebie ... wdzieliśmy że nasza rozłąka nie będzie długa bo planowaliśmy ślub... no i za 3 tygodnie mieliśmy w końcu być już zawsze razem... jeszcze tydzień temu nic nie zapowiadało takiej zmiany.. mówił ze kocha i wszystko było ok.... co mam robić czy błagać żeby zmienił zdanie czy zostawić, jeśli tak bardzo kocham....

[sylvi_86]

a jaka jest przyczyna takiej zmiany? taki nagly zwrot o 180 stopni jest czyms spowodowany, a moze to zwykle obawy i mu przejdzie?

[dastin]

Ktoś kto kocha nie mówi z dnia na dzień, że już nie chce się żenić i nie chce już być z tą osobąAlbo ten facet od dawna Cię nie kochał albo zrobił jakąś głupotę i nie wie jak Ci o tym powiedzieć.
Jest mi bardzo przykro z powodu tej sytuacji mogę sobie tylko wyobrażać co możesz teraz czuć...
Nie rozumiem jak mógł odwołać wszystko na 3 tygodnie przed ślubemChyba najlepsza w tym wszystkim będzie szczera rozmowa...Musi być jakiś powód jego zachowaniaJesli to nie pomoże to nie pozostaje nic innego jak zapomnieć o nim. Na pewno nie powinnaś się poniżać i nie błagać go o to, żeby został z Tobą bo zapewne to nic nie zmieni a tylko będzie żył w przekonaniu, że będzie miał Cię w garści.

Trzymaj się

[Tanitka]

Napisane przez niunia290585

Cześć dziewczyny! Nie wiem od czego zacząć.. Mój ślub ma się odbyć za 3 tygodnie i wszystko byłoby cudownie, gdyby nie nagła zmiana u mojego narzeczonego.. Powiedział,że nie chce się żenić że nie dorósł i takie tam... ślub jeszcze nie odwołany, ale to praktycznie przesądzone.... Ja go tak bardzo kocham i nie wyobrażam sobie życia bez niego tak bardzo czekałam na TEN dzień ... wszystko dopięte na ostatni guzik... a on wyskakuje z czymś takim... nie wiem co robić i co myśleć jak powiedzieć gościom... nie mam siły jestem załamana.... jeszcze tydzień temu wszystko było ok.. w przeciągu kilku dni zawalił się cały mój świat.....

---------- Dopisano o 20:33 ---------- Poprzedni post napisano o 20:22 ----------

Ja sobie chyba z tym nie poradzę.... Mieszkam w małej wsi..... ludzie szukają sensacji... stanę się pośmiewiskiem dla wszystkich.... Mieszkamy z narzeczonym 200km od siebie... poznaliśmy się na studiach i od początku to było "TO".. bardzo szybko zamieszkaliśmy razem.. po obronie każdy wrócił do siebie ... wdzieliśmy że nasza rozłąka nie będzie długa bo planowaliśmy ślub... no i za 3 tygodnie mieliśmy w końcu być już zawsze razem... jeszcze tydzień temu nic nie zapowiadało takiej zmiany.. mówił ze kocha i wszystko było ok.... co mam robić czy błagać żeby zmienił zdanie czy zostawić, jeśli tak bardzo kocham....

tak mi przykro Ale nie byl Ciebie wart!!! Ludzmi sie nie przejmuj, wiadomo, ze beda gadac, ale kiedys przestaną! A TZ nie zaluje, ze nie bedzie mial takiej cudownej zony i Ty mu to udowodniJ!!!

[malinka9191]

Napisane przez dastin

Ktoś kto kocha nie mówi z dnia na dzień, że już nie chce się żenić i nie chce już być z tą osobąAlbo ten facet od dawna Cię nie kochał albo zrobił jakąś głupotę i nie wie jak Ci o tym powiedzieć.
Jest mi bardzo przykro z powodu tej sytuacji mogę sobie tylko wyobrażać co możesz teraz czuć...
Nie rozumiem jak mógł odwołać wszystko na 3 tygodnie przed ślubemChyba najlepsza w tym wszystkim będzie szczera rozmowa...Musi być jakiś powód jego zachowaniaJesli to nie pomoże to nie pozostaje nic innego jak zapomnieć o nim. Na pewno nie powinnaś się poniżać i nie błagać go o to, żeby został z Tobą bo zapewne to nic nie zmieni a tylko będzie żył w przekonaniu, że będzie miał Cię w garści.

Trzymaj się

w sumie wszystko co sama chciałam napisać, jest zawarte w tej wypowiedzi, więc się powtarzać nie będę...

[niunia290585]

Nie wiem jaka może być przyczyna takiej zmiany..... Jeszcze tydzień temu spotkaliśmy się razem z rodzicami żeby obgadać szczegóły ślubu.... Jak można w ciągu kilku dni zmienić nastawienie.... On twierdzi że kocha tylko że po ślubie wszystko się zepsuje, nasłuchał się opowiadań życzliwych osób.... Poza tym pochodzi z nieszczęśliwego małżeństwa swoich rodziców, którzy tkwią w związku, w którym od dawna nie ma nic, tylko dlatego,że tak wypada... Może przestraszyl sie ze u nas bedzie tak samo... tylko czemu teraz kiedy do slubu zostało tak niewiele czasu.... Nie potrafię zrozumieć .... Nie wybaczę nigdy.... Nie wiem czy potrafiłabym być z nim po czymś takim... udawać że nic się nie stało? Mam ogromny żal... Jak mam powiedzieć rodzicom i gościom.....

[Strazaksam]

Ale czego masz się wstydzić przecież to nie Twoja wina...zastanów się co wolisz,czy żeby ludzie pogadali sobie przez parę tygodni czy całe życie być z kimś kto Cie nie kocha....

[sylvi_86]

zapewne ktos "zyczliwy" mu glupot naopowiadal, tak mi przykro

[niunia290585]

A na domiar złego jakbym mało miała problemów niefortunnie upadłam kilka dni temu i doznałam urazu kolana, lekarze zastanawiali się nad założeniem gipsu, oczywiście nie zgodziłam się myśląc o weselu... jestem na zwolnieniu lekarskim do końca tygodnia i mam zamiar je wykorzystać na szczerą rozmowę z narzeczonym... Pojadę do niego i moze dowiem sie o co tak naprawdę chodzi... Przestał odbierać telefony, ale ze mną będzie musiał pogadać... nie chcę się narzucać ale po tylu cudownych latach chyba coś mi się należy.....

[sylvi_86]

baaardzo dziwnie, idiota. jak mozna tak po prostu nie dobierac telefonow. co za palant;/

[Mega1979]

Napisane przez niunia290585

A na domiar złego jakbym mało miała problemów niefortunnie upadłam kilka dni temu i doznałam urazu kolana, lekarze zastanawiali się nad założeniem gipsu, oczywiście nie zgodziłam się myśląc o weselu... jestem na zwolnieniu lekarskim do końca tygodnia i mam zamiar je wykorzystać na szczerą rozmowę z narzeczonym... Pojadę do niego i moze dowiem sie o co tak naprawdę chodzi... Przestał odbierać telefony, ale ze mną będzie musiał pogadać... nie chcę się narzucać ale po tylu cudownych latach chyba coś mi się należy.....

Bardzo dziwna ta historia. Dziewczyny Ci dobrze napisaly, ze najlepiej szczerze porozmawiać. Wydaje mi się, ze faktycznie ktoś musiał coś mu naopowiadac lub zrobił coś bardzo głupiego. Strasznie mi przykro. Mam nadzieje ze szybko szybko sie wyjaśni po Twojej myśli

[dastin]

Napisane przez niunia290585

Nie wiem jaka może być przyczyna takiej zmiany..... Jeszcze tydzień temu spotkaliśmy się razem z rodzicami żeby obgadać szczegóły ślubu.... Jak można w ciągu kilku dni zmienić nastawienie.... On twierdzi że kocha tylko że po ślubie wszystko się zepsuje, nasłuchał się opowiadań życzliwych osób.... Poza tym pochodzi z nieszczęśliwego małżeństwa swoich rodziców, którzy tkwią w związku, w którym od dawna nie ma nic, tylko dlatego,że tak wypada... Może przestraszyl sie ze u nas bedzie tak samo... tylko czemu teraz kiedy do slubu zostało tak niewiele czasu.... Nie potrafię zrozumieć .... Nie wybaczę nigdy.... Nie wiem czy potrafiłabym być z nim po czymś takim... udawać że nic się nie stało? Mam ogromny żal... Jak mam powiedzieć rodzicom i gościom.....

Napisane przez niunia290585

A na domiar złego jakbym mało miała problemów niefortunnie upadłam kilka dni temu i doznałam urazu kolana, lekarze zastanawiali się nad założeniem gipsu, oczywiście nie zgodziłam się myśląc o weselu... jestem na zwolnieniu lekarskim do końca tygodnia i mam zamiar je wykorzystać na szczerą rozmowę z narzeczonym... Pojadę do niego i moze dowiem sie o co tak naprawdę chodzi... Przestał odbierać telefony, ale ze mną będzie musiał pogadać... nie chcę się narzucać ale po tylu cudownych latach chyba coś mi się należy.....

bardzo mi przykro z powodu kolana
A tak ogólnie to nie wierzę, że nic się nie stało, że tak nagle zmienił zdanie!Musi być coś na rzeczyJeszcze te nieodbieranie telefonów!Samym gadaniem "życzliwych" nie przestraszyłby się tak bardzo, żeby wszystko rzucić na 3 tygodnie przed ślubem... Należą Ci się wyjaśnienia. Jeżeli ten tchórz nie przyzna się o co tak naprawdę chodzi to ja na Twoim miejscu rzuciłabym w niego pierścionkiem i napluła mu w twarz i wyszła

[sylvi_86]

wyjasnienia sie naleza. nie ma ze boli

a mnie sie po prostu wydaje ze facet kogos ma

[indja2]

Może po prostu się wystraszył... w końcu to decyzja na całe życie wiążąca się z odpowiedzialnością... Najlepiej porozmawiać szczerze wszystko wyjaśnić i podjąć wspólnie decyzję. A Tobie radzę się nie przejmować innymi, bo życie na to za krótkie i za cenne, żeby brać sobie do serca gadanie i plotki innych. Trzymam za Ciebie kciuki i mam nadzieję, że wszystko ułoży się po Twojej myśli. Pozdrawiam ciepło

[Ki@]

Napisane przez Strazaksam

Ale czego masz się wstydzić przecież to nie Twoja wina...zastanów się co wolisz,czy żeby ludzie pogadali sobie przez parę tygodni czy całe życie być z kimś kto Cie nie kocha....

W pełni się zgadzam z powyższym...
Nawet sobie nie wyobrażam, jak musi być Ci ciężko. Ale z drugiej strony, jak taki człowiek miałby Ci teraz ślubować: że Cię nie opuści aż do śmierci?! :/ W jego ustach brzmiałoby to co najmniej dziwnie po takiej akcji.
Na Twoim miejscu nie próbowałabym tego ratować, bo jak komuś takiemu zaufać?
Sama pochodzę z małej miejscowości, więc rozumiem jaki to wstyd przed ludźmi, ale lepiej że teraz to wyszło niż po ślubie.

A rodzicom powiedz po prostu jak było. Zasługują na wyjaśnienia. Jego staruszkom i gościom niech sam się tłumaczy. Ty poinformuj swoją rodzinę, że ślubu nie będzie i już (jak ochłoniesz, przyjdzie czas na głębsze wyjaśnienia. Może rodzice Cię w tym wyręczą?)
(Ja przynajmniej tak bym zrobiła...)

[Rogalia]

Niunia w tej sytuacji najlepiej jest nie dzialac pochopnie, 'nie pluc w twarz ani nie rzucac pierscionkiem'. Takie nerwy nic nie pomoga a jedynie pogorsza sprawe. Jestes dziewczyna z klasa, wiec nie bedziesz zachowywac sie jak histeryczka.
1. Nie dawaj mu tej satysfakcji, jesli cos przeskrobal to nie dawaj mu okazji, zeby na ciebie zrzucil wine i przed ludzmi mial wymowke.

2. Nie naciskaj, powiedz, ze szanujesz jego decyzje,ale domagasz sie prawdy a nie wykretow. Moze rzeczywiscie sie wystraszyl, zwlaszcza, ze jego 'dom rodzinny' to farsa. Na sile go nie przekonasz do malzenstwa, a to jest decydujacy krok w przyszlosc.

3. Jesli ma cos na sumieniu, zdradzil cie, zakochal sie w kims innym pamietaj, lepiej teraz przeplakac niedoszly slub niz pozniej sluchac wymowek o zmarnowanym zyciu.

4. Nastepna sprawa to wydatki na slub, powinien zwrocic twoim rodzicom i tobie wydane pieniadze na wesele.

Ta sprawe trzeba omowic z rodzicami, a potem z jego rodzicami.
To zbyt powazny wydatek, aby tak po prostu sie wycofac bez konsekwencji finansowych.

5. Kolejna sprawa to twoje kolano- jesli je teraz zaniedbasz to mozesz cierpiec do konca zycia. Nie nadwerezaj go, bo to najbardziej obciazony staw. Wielu ludzi po kilku latach zaniedbanych urazow chodzi o kulach i placi duze pieniadze za rehabilitacje.

Jesli jestes osoba naprawde wierzaca to pomodl sie o wlasciwe rozwiazanie tej sprawy. Nie ma tego zlego coby na dobre nie wyszlo. Nie masz sie czego wstydzic, to nie ty masz watpliwosci i nie musisz sie tlumaczyc nikomu.

[evoonia86]

bardzo mi przykro z powodu tej sytuacji nie rozumiem w ogóle jak można tak z dnia na dzień zmienić tak poważne zdanie.
jeśli On w ogóle będzie chciał porozmawiać z Tobą na ten temat to niech Ci wyjaśni jaki jest faktycznie powód tej zmiany decyzji. ale jeśli będzie próbował się wykręcać od rozmów i tylko powtarzał, że nie jest gotowy na ślub itd to powiedz mu :do widzenia. wiem, ze łatwo mówić, ale nie błagaj go o zmianę decyzji, bo kiedyś Ci może wypomnieć, że wziął z Tobą ślub, a wcale nie chciał. Ty nie masz się czego wstydzić- to On zachował się (za przeproszenie) jak nieodpowiedzialny gnojek. i to jemu będzie wstyd, a nie Tobie. a ludzie pogadają i przestaną. Trzymam mocno kciuki, żeby wszystko ułożyło się dobrze dla Ciebie.

[niunia290585]

Dziękuję Wam dziewczyny ... Za wsparcie i za tyle życzliwych słów to naprawdę podtrzymuje na duchu...

Przed chwilą rozmawiałam z nim ponad godzinę sam zadzwonił!
On sam nie wie czego chce... Mówi, że kocha tylko że decyzja o ślubie była zbyt pochopna ( to samo podobno twierdzą jego rodzice!)... Sam się gubi w tym co mówi... twierdzi, że wszystko załatwiał ze względu na mnie, bo mi zależało na tym.... Przecież gdyby powiedział wcześniej że nie jest jeszcze gotowy na małżeństwo moglibyśmy poczekać ze ślubem.... tylko czemu mówi to teraz, kiedy zostało tak mało czasu... kiedy sukienka czeka w salonie na odbiór, spędziłam tyle godzin na przygotowanie wszystkiego (on i jego rodzina nie angażowali się w to prawie w ogóle gdyż wesele organizowane u mnie), godziny przed komputerem w poszukiwaniu pomysłów na wesele... Dziewczyny nie wiem jak będzie trzymajcie kciuki.... Może to chwilowy kryzys i wszystko się wyjaśni... jadę tam we wtorek rozmówić się ....Tak bardzo go kocham i wiem że nie powinnam naciskać, ale rozum swoją drogą a serce swoją.... Dziękuję za wszystko Odezwę się jutro

[pomarancza24]

powodzenia!!!

[marylka80]

O kurcze!!! No to sie porobilo...nawet sobie nie probuje wyobrazic jak sie bidulko czujesz. Coz moge napisac, dziwczyny slusznie radza...

Wsiadaj w pociag, rozmow sie na spokojnie, najpierw z nim w cztery oczy, a pozniej z jego rodzicami, skoro tez maczali paluchy w tej decyzji (bo ewidentnie wyglada na to ze mieli na nia wplyw). I powiem ci tak szczerze, ze nie za bardzo wierze, ze chodzi o to ze on nie jest gotowy na slub, wg mnie jest cos innego na rzeczy. Dlatego jak bym powiedziala ze nie wyjde dopoki nie dowiem sie prawdy, bez wzgledu na to jaka by ona nie byla.
I na pewno nie powinnas robic nic w tym kierunku, by wplywac na zmiane jego decyzji...przynajmniej na razie...bo jak bedziesz na niego naciskac to przyniesie odwrotny efekt, a nawet jesli uda ci sie go przekonac, to chyba nie chcesz zeby zwial sprzed oltarza, bo to by dopiero bylo....a nawet jesli nie zwieje, to wyobraz sobie siebie podczas przysiegi malzenskiej, skoro juz wiesz ze cos jest nie tak...wesele w takiej sytuacji nie byloby dla ciebie zadna przyjemnoscia, bo ciagle mialabys w glowie te osostnie dni i jego watpliwosci....takze lepiej ze pojawily sie one teraz nizw dniu slubu, lub co gorzej zaraz po...
Zapytaj go wprost jak on te sytuacje widzi...bo wg mnie sa tylko 2 rozwiazania: albo wszystko odwolujecie ( i wtedy nie chcialabym go nigdy wiecej na oczy wiedziec) albo przesuwacie jedynie date slubu....jesli jest za druga opcja to nie ma co dramatyzowac....zapytaj go ile czasu potrzebuje i zastanow sie czy chcesz tyle czekac...ustalcie wspolnie jakis inny termin i postarajcie sie jakos to wszystko poprzesuwac...na pewno bez wiekszych kosztow sie wam uda...

A jak juz wszystko ze soba uzgodnicie, najlepiej by bylo zebyscie razem przyjechali do domu i zeby to on wyjasnil twoim rodzicom o co biega, po co ty sie masz tlumaczyc, przeciez to nie twoja wina...
Jesli zdecydujecie ze wesele zupelnie odwolujecie, to logiczne bedzie ze jego rodzinka powinna pokryc cale koszty, w koncu to oni maja niedojrzalego syna, ktory sam nie wie czego chce. A tak na marginesie, to powinien o tym pomyslec w momencie kiedy ci sie oswiadczal, a nie 3 tyg przed slubem.A ludzmi sie nie przejmuj, bo lepiej zebys odwolala slub na 3 tygodnie przed niz za miesiac sie rozwodzila, bo to by wywolalo jeszcze wieksza sensacje.

Jesli jednak wszystko sobie przedyskutujecie i dojdziecie do wniosku ze przesuniecie tylko date slubu, to wykorzystaj fakt zlamanej nogi. Niech ci ja wsadza do tego gipsu ( najlepiej do pol biodra, tak zeby wszyscy widzieli ze chodzic nie mozesz:0)i bedziesz miala super wymowke przed cala rodzinka i sasiadami ze jak to wesele z noga w gipsie. Przeciez nikt nie musi wiedziec jaka jest prawdziwa przyczyna...no jedyne co to rodzicom musicie powiedziec prawde!
Tak wiec glowa go gory moja droga, nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszlo! Wiem ze teraz trudno ci w to uwierzyc, ale sama pomysl, ze przez te noge to bys sobie nawet nie zatanczyla na tym weselu, a tak, jak przesuniecie go o jakis czas to i noga sie zagoi, i narzeczony nie bedzie mial zadnych watpliwosci co do swojego wyboru . Zawsze trzeba znajdowac pozytywne strony w takich sytuacjach
Trzymam kciuki i wierze ze wszystko sie pouklada

[dzustam]

Napisane przez niunia290585

Dziękuję Wam dziewczyny ... Za wsparcie i za tyle życzliwych słów to naprawdę podtrzymuje na duchu...

Przed chwilą rozmawiałam z nim ponad godzinę sam zadzwonił!
On sam nie wie czego chce... Mówi, że kocha tylko że decyzja o ślubie była zbyt pochopna ( to samo podobno twierdzą jego rodzice!)... Sam się gubi w tym co mówi... twierdzi, że wszystko załatwiał ze względu na mnie, bo mi zależało na tym.... Przecież gdyby powiedział wcześniej że nie jest jeszcze gotowy na małżeństwo moglibyśmy poczekać ze ślubem.... tylko czemu mówi to teraz, kiedy zostało tak mało czasu... kiedy sukienka czeka w salonie na odbiór, spędziłam tyle godzin na przygotowanie wszystkiego (on i jego rodzina nie angażowali się w to prawie w ogóle gdyż wesele organizowane u mnie), godziny przed komputerem w poszukiwaniu pomysłów na wesele... Dziewczyny nie wiem jak będzie trzymajcie kciuki.... Może to chwilowy kryzys i wszystko się wyjaśni... jadę tam we wtorek rozmówić się ....Tak bardzo go kocham i wiem że nie powinnam naciskać, ale rozum swoją drogą a serce swoją.... Dziękuję za wszystko Odezwę się jutro

Podchodząc spokojnie do tematu, to mogłaś naciskać od samego początku. Nie wsłuchałaś się w niego, nie wpatrzyłaś w reakcje, gesty, nie chciałaś widzieć, że coś jest nie tak. A okazało się, że w jego rodzinie istniał poważny front przeciwko temu ślubowi.

I nadal wybierasz się kręcić mu dziurę w brzuchu. Tylko jak już wymusisz na nim chęć wzięcia ślubu, to upewnij się, czy on tego nie mówi tylko po to, żebyś się odczepiła.

Bo w tym momencie to w swojej miejscowości możesz jeszcze powiedzieć np. że dowiedziałaś się, że on nie może mieć dzieci lub cokolwiek innego głupiego, co mieszkańcy małych miejscowości przyjmą ze zrozumieniem i potakiwaniem głowy.

Jak Ci narzeczony będzie zwiewał sprzed ołtarza, to już większa chryja będzie


Bardzo ci współczuję. Mam nadzieję, że nie uraziłaś się moim postem Pomyśl, że lepiej teraz niż miałby to zrobić rok po ślubie, zostawiając Cię z dzieckiem.

[takaya]

Przecież jest dorosły! nawet jak mu ktoś naopowiada to nie jest 7mio letnie dziecko by uwierzyć w bajanie obcych osób. Jeśli naprawdę by Cię kochał nie odwoływałby ślubu! Na twoim miejscu postawiłabym sprawę jasno albo jest z tobą i będzie ślub a jak nie to koniec.
Nie warto pchać się w ślub z kimś kto Cię nie kocha

[niunia290585]

Napisane przez marylka80

O kurcze!!! No to sie porobilo...nawet sobie nie probuje wyobrazic jak sie bidulko czujesz. Coz moge napisac, dziwczyny slusznie radza...

Wsiadaj w pociag, rozmow sie na spokojnie, najpierw z nim w cztery oczy, a pozniej z jego rodzicami, skoro tez maczali paluchy w tej decyzji (bo ewidentnie wyglada na to ze mieli na nia wplyw). I powiem ci tak szczerze, ze nie za bardzo wierze, ze chodzi o to ze on nie jest gotowy na slub, wg mnie jest cos innego na rzeczy. Dlatego jak bym powiedziala ze nie wyjde dopoki nie dowiem sie prawdy, bez wzgledu na to jaka by ona nie byla.
I na pewno nie powinnas robic nic w tym kierunku, by wplywac na zmiane jego decyzji...przynajmniej na razie...bo jak bedziesz na niego naciskac to przyniesie odwrotny efekt, a nawet jesli uda ci sie go przekonac, to chyba nie chcesz zeby zwial sprzed oltarza, bo to by dopiero bylo....a nawet jesli nie zwieje, to wyobraz sobie siebie podczas przysiegi malzenskiej, skoro juz wiesz ze cos jest nie tak...wesele w takiej sytuacji nie byloby dla ciebie zadna przyjemnoscia, bo ciagle mialabys w glowie te osostnie dni i jego watpliwosci....takze lepiej ze pojawily sie one teraz nizw dniu slubu, lub co gorzej zaraz po...
Zapytaj go wprost jak on te sytuacje widzi...bo wg mnie sa tylko 2 rozwiazania: albo wszystko odwolujecie ( i wtedy nie chcialabym go nigdy wiecej na oczy wiedziec) albo przesuwacie jedynie date slubu....jesli jest za druga opcja to nie ma co dramatyzowac....zapytaj go ile czasu potrzebuje i zastanow sie czy chcesz tyle czekac...ustalcie wspolnie jakis inny termin i postarajcie sie jakos to wszystko poprzesuwac...na pewno bez wiekszych kosztow sie wam uda...

A jak juz wszystko ze soba uzgodnicie, najlepiej by bylo zebyscie razem przyjechali do domu i zeby to on wyjasnil twoim rodzicom o co biega, po co ty sie masz tlumaczyc, przeciez to nie twoja wina...
Jesli zdecydujecie ze wesele zupelnie odwolujecie, to logiczne bedzie ze jego rodzinka powinna pokryc cale koszty, w koncu to oni maja niedojrzalego syna, ktory sam nie wie czego chce. A tak na marginesie, to powinien o tym pomyslec w momencie kiedy ci sie oswiadczal, a nie 3 tyg przed slubem.A ludzmi sie nie przejmuj, bo lepiej zebys odwolala slub na 3 tygodnie przed niz za miesiac sie rozwodzila, bo to by wywolalo jeszcze wieksza sensacje.

Jesli jednak wszystko sobie przedyskutujecie i dojdziecie do wniosku ze przesuniecie tylko date slubu, to wykorzystaj fakt zlamanej nogi. Niech ci ja wsadza do tego gipsu ( najlepiej do pol biodra, tak zeby wszyscy widzieli ze chodzic nie mozesz:0)i bedziesz miala super wymowke przed cala rodzinka i sasiadami ze jak to wesele z noga w gipsie. Przeciez nikt nie musi wiedziec jaka jest prawdziwa przyczyna...no jedyne co to rodzicom musicie powiedziec prawde!
Tak wiec glowa go gory moja droga, nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszlo! Wiem ze teraz trudno ci w to uwierzyc, ale sama pomysl, ze przez te noge to bys sobie nawet nie zatanczyla na tym weselu, a tak, jak przesuniecie go o jakis czas to i noga sie zagoi, i narzeczony nie bedzie mial zadnych watpliwosci co do swojego wyboru . Zawsze trzeba znajdowac pozytywne strony w takich sytuacjach
Trzymam kciuki i wierze ze wszystko sie pouklada

Dziękuję Ci za tyle mądrych rad! Może naprawdę moja noga to jakiś znak... Narazie czekam, bo póki co jeszcze nie odwołaliśmy rezerwacji.... Jutro będę u niego i spokojnie porozmawiamy, najlepiej na neutralnym gruncie.. Wyjaśnimy sobie wszystko... Może w koncu wytłumaczy mi skąd wzięły się te obawy, których nie miał oświadczając się 3 lata temu! pojechałabym już dzisiaj, bo nie lubię niczego odkładać na potem , ale jutro rano mam wizytę u ortopedy, więc będę wiedziała, co z moją nogą i czy obejdzie się bez gipsu.... Tak czy inaczej jutro dziewczyny, a najpóźniej w środę dowiem się co jest grane i co z nami dalej będzie....
Czy jest sens to jeszcze przeciągać na siłę, bo boję się żeby nie wywinął mi jakiegoś numeru dzień przed ślubem... Najgorsze w tym wszystkim, że ja strasznie go kocham i wiem, że on mnie też... tyle razem przeszliśmy... I naprawdę nie rozumiem, dlaczego on tak się zachowuje, czy to tylko lęk przed dorosłością... Póki mieszkamy z rodzicami wszystko jest różowo, a tu nagle trzeba będzie radzić sobie samemu... Może to go tak bardzo przytłacza, tym bardziej że to jedynak wychuchany... Dziękuję za wsparcie... Wiem że przynajmniej mam się teraz komu wygadać ;**

---------- Dopisano o 15:24 ---------- Poprzedni post napisano o 15:07 ----------

Napisane przez dzustam

Podchodząc spokojnie do tematu, to mogłaś naciskać od samego początku. Nie wsłuchałaś się w niego, nie wpatrzyłaś w reakcje, gesty, nie chciałaś widzieć, że coś jest nie tak. A okazało się, że w jego rodzinie istniał poważny front przeciwko temu ślubowi.

I nadal wybierasz się kręcić mu dziurę w brzuchu. Tylko jak już wymusisz na nim chęć wzięcia ślubu, to upewnij się, czy on tego nie mówi tylko po to, żebyś się odczepiła.

Bo w tym momencie to w swojej miejscowości możesz jeszcze powiedzieć np. że dowiedziałaś się, że on nie może mieć dzieci lub cokolwiek innego głupiego, co mieszkańcy małych miejscowości przyjmą ze zrozumieniem i potakiwaniem głowy.

Jak Ci narzeczony będzie zwiewał sprzed ołtarza, to już większa chryja będzie


Bardzo ci współczuję. Mam nadzieję, że nie uraziłaś się moim postem Pomyśl, że lepiej teraz niż miałby to zrobić rok po ślubie, zostawiając Cię z dzieckiem.

Masz po części rację... Może ja po prostu nie chciałam widzieć jego obaw związanych za ślubem... Tylko, że byłam tak zaaferowana tymi całymi przygotowaniami... Mieszkamy bardzo daleko od siebie przez ostanie pól roku widywaliśmy się dość rzadko, z racji pracy i braku czasu, ale staraliśmy się rozmawiać przez telefon, na skype... Gdybym wiedziała,że on tak bardzo się boi od razu przeniosłabym ślub na np za rok... Tylko cholera czemu mówi mi to teraz, a przez tyle czasu wszystko było Ok?..... Oboje doszliśmy do wniosku, ze powinniśmy w końcu wziąć ślub, gdyż zaręczyliśmy się 3 lata temu, więc najwyższa pora, nie można wieczni być narzeczonymi..... Decyzja ta nie była na nim wymuszona, tym bardziej zaręczyny, które były z jego inicjatywy... Wiadomo,że każda kobieta chce poślubić mężczyznę, którego kocha, a faceci robią to głownie dla nas, bo im nie potrzeba żadnego papierka...

[blueberry88]

To, że mówi to dopiero teraz to jedno. Moje oburzenie najbardziej wynika z tego w jaki sposób!
Powinien przyjechać, wyjaśnić, powiedzieć co dalej wg niego. A nie, że Ty teraz do niego jedziesz. Zupełnie niemęskie... ba! nieludzkie.

Trzymam kciuki za porozumienie! Powodzenia

[niunia290585]

Smutno mi... Dzisiaj nie odezwał się w ogóle... ja nie zadzwonię , nie chcę się narzucać, chcę dać mu czas na przemyślenie wszystkiego.... A ja go tak potrzebuje...
Chcę go przytulić i usłyszeć, że mnie kocha i że wszystko będzie dobrze...
Jutro go zobaczę.... mam nadzieję, że w końcu szczerze porozmawiamy....

[barwineczek]

a on chce być dalej z Tobą tylko, że bez ślubu, czy chce zakończć związek??

[aszkim]

Napisane przez niunia290585

Smutno mi... Dzisiaj nie odezwał się w ogóle... ja nie zadzwonię , nie chcę się narzucać, chcę dać mu czas na przemyślenie wszystkiego.... A ja go tak potrzebuje...
Chcę go przytulić i usłyszeć, że mnie kocha i że wszystko będzie dobrze...
Jutro go zobaczę.... mam nadzieję, że w końcu szczerze porozmawiamy....

Bardzo ci wspolczuje Nie potrafie sobie nawet tego wyobrazic jak sie w tym momencie czujesz.Miejmy nadzieje ze bedzie wszystko dobrze.Powodzenia zycze.

[niunia290585]

Napisane przez barwineczek

a on chce być dalej z Tobą tylko, że bez ślubu, czy chce zakończć związek??

Właśnie chce być ze mną... Chce ze mną zamieszkać, nawet rozglądał się za mieszkaniem... tylko instytucja małżeństwa chyba go przeraziła....

---------- Dopisano o 09:05 ---------- Poprzedni post napisano o 09:01 ----------

Zaraz jadę na wizytę do ortopedy, a koło 14 mam autobus do NIEGO... wiem, że to nie ja powinnam jechać, ale taka jestem, muszę wszystko wyjaśnić do końca... Zobaczymy jak będzie... Mam nadzieję,że dobrze.... Pozdrawiam Was i proszę o dalsze wsparcie niezależnie od tego jak się wszystko potoczy....

[sylvi_86]

lepiej odwolac slub i popracowac nad "dojrzaloscia" tzta niz pozniej sie rozwodzic, swoja droga dziwne ze najpierw sie sam oswiadczyl a poznie nagle przemyslal ze "nie dojrzal do malzenstwa" ;/

[gadunia]

Napisane przez niunia290585

Właśnie chce być ze mną... Chce ze mną zamieszkać, nawet rozglądał się za mieszkaniem... tylko instytucja małżeństwa chyba go przeraziła....

Zaraz jadę na wizytę do ortopedy, a koło 14 mam autobus do NIEGO... wiem, że to nie ja powinnam jechać, ale taka jestem, muszę wszystko wyjaśnić do końca... Zobaczymy jak będzie... Mam nadzieję,że dobrze.... Pozdrawiam Was i proszę o dalsze wsparcie niezależnie od tego jak się wszystko potoczy....

Przykra sprawa. Nie chcę Cię dołować, ale znam takie typy i wierz mi, że nic dobrego z tego nigdy nie wychodziło. Przerażająca go instytucja małżeństwa, to chyba raczej jedynie jego wymówka.

Nie wiem jakbym się czuła na Twoim miejscu, pewnie fatalnie, więc szczerze współczuję, ale niestety muszę napisać co myślę.
Masz rację!! To NIE TY powinnaś do niego jechać, tylko on do Ciebie. To po pierwsze. Trzeba mieć trochę godności w sobie, tym bardziej, że Ty masz problem z nogą. Czy tak postępuje osoba która kocha???? Zmuszać Cię do podróży z chorą nogą, żeby mieć możliwość coś wyjaśnić??? To on powinien przyjechać i jeszcze prosić, żebyś chciała się z nim spotkać. Tym bardziej, jeśli naprawdę chce z Tobą być (choćby bez ślubu)! Strasznie kręci moim zdaniem. Natomiast osobną sprawą jest postawa jego rodziców. Być może to pod ich wpływem podjął taką decyzję, ale nawet jeśli, to wcale go to nie usprawiedliwia!!!!! Jeśli mamuśka z tatuśkiem mają na niego taki wpływ, a on mimo, że Cię podobno kocha, nie jest w stanie obronić swojej decyzji o ślubie, to wybacz, ale nie sądzę, że jeśli dojdzie do ślubu, to cokolwiek się po tym ślubie zmieni. Będziesz mieć tylko despotyczną teściową i teścia, którzy będą manipulować Twoim mężem według swoich zachcianek. Zastanów się, czy o takim życiu marzyłaś?

Ja mam nadzieję, że wszystko ułoży się, tak,żeby Tobie było dobrze, mimo, że nie wiem czy akurat ślub w tym przypadku jest tym "dobrze". Wiem, ze to trochę boli, ale może lepiej, żeby teraz pobolało, niż żebyś miała zmarnowane życie? Zgadzam się z większością osób, które tutaj wyrażały swoją opinię. Ale decyzja jest Twoja. I trzymam kciuki, żebyś podjęła właściwą.
A gdyby doszło do odwołania ślubu, to nie odpuściłabym drańskiej rodzince, kosztów. Przez nich odwołane wszystko, więc niech ponoszą wszystkie koszty. Twojej winy i Twojego kaprysu w tym nie ma.

Daj znać jak się sprawa rozwija. Raz jeszcze trzymam kciuki.