2011-07-06, 21:32 | #121 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2004-05
Lokalizacja: małopolska
Wiadomości: 1 251
|
Dot.: Gdzie rodzić w Krakowie????
Cytat:
|
|
2011-07-06, 21:55 | #122 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2011-02
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 1 718
|
Dot.: Gdzie rodzić w Krakowie????
Dzięki. takie opinie własnie slyszę.
Co do cesarki ciężko mi się określic ponieważ nie jestem w ciązy jeszcze haha, ale jesli miałabym się teraz okreslić to raczej planować jej nie zamierzam Poród to jedyne czego się panicznie boje, dziwne bo ponoć pierworódki podchodzą do tematu dość luźno z racji tego że nie wiedzą czym to się je, jednak ... po prostu w głowie mi się kręci na samą myśl przepchnięcia główki przez .. no (chociaż ponoć to nie to jest najgorsze ). Jakiś obraz już mam, o reszcie będę myśleć jak już bedzie fasolka w brzuchu, dzięki ! |
2011-07-07, 13:04 | #123 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 2
|
Dot.: Gdzie rodzić w Krakowie????
Co do rodzenia w siemiradzkim to zgadzam sie z agunia. jesli wszystko jest w porzadku z dzieckiem i z mama to kazdy szpital jest dobry. jesli cos sie dzieje niedobrego to najlepiej wybrac ten z oddzialem neonatologicznym - kopernika, czy ujastek. pisze to z wlasnego doswiadczenia, niestety. Rodzilam synka w siemiradzkim, dwa lata temu. zaraz po porodzie okazalo sie ze maly ma drgawki i bezdechy, wyladowal w inkubatorze, lekarze nie dawali sobie z nim rady (konsultowali z lekarzami z prokocimia jak utrzymac malego przy zyciu na tyle zeby byli w stanie go przetransportowac na intensywna terapie do prokocimia) - po dwoch dniach tam pojechal. teraz ma porazenie mozgowe, czterokonczynowe. o tyle szczescie mamy ze jest super chlopczykiem, pogodnym i jak na razie wydaje nam sie ze z jego rozwojem intelektualnym jest wszystko ok. ale wiem ze moglo to sie skonczyc zupelnie inaczej - gdyby lekarze byli bardziej doswiadczeni w trudniejszych porodach!! w siemiradzkim w dniu w ktorym ja rodzilam tego zabraklo. bede zalowac do konca zycia ze zdecydowalam sie akurat tam rodzic
|
2011-07-07, 15:21 | #124 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2004-05
Lokalizacja: małopolska
Wiadomości: 1 251
|
Dot.: Gdzie rodzić w Krakowie????
Cytat:
|
|
2011-07-07, 16:08 | #125 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2008-07
Wiadomości: 1 214
|
Dot.: Gdzie rodzić w Krakowie????
oddział dla noworodków jest w każdym szpitalu no bo gdzie niby te dzieci miałyby przebywać ale tylko w niektórych są odpowiednie sprzęty do ratowania noworodków. Ujastek i Kopernik ma takie wyposażenie - inne szpitale nie wiem.
|
2011-07-07, 19:35 | #126 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2011-02
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 1 718
|
Dot.: Gdzie rodzić w Krakowie????
A czy dziewczyny rodzące w Ujastku mogły polecić jakiegoś lekarza z tego szpitala?
|
2011-07-25, 11:40 | #127 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2008-01
Wiadomości: 3
|
Dot.: Gdzie rodzić w Krakowie????
to może ja coś napiszę o Rydygierze... rodziłam tam co prawda 3 lata temu, ale może wiele się nie zmieniło...
Zdecydowałam się na ten szpital, pomimo, iż nie miałam stamtąd lekarza ani umówionej położnej. Przyszłam "z ulicy" i za nic nie płaciłam a mimo tego poród i opiekę wspominam bardzo pozytywnie. Rodziłam z mężem na sali do porodów rodzinnych - warunki naprawdę super, świetnie wyposażona duża sala z wanną, kanapą, nowoczesnym łóżkiem do porodu i 2 stanowiskami (dla neonatologa i pielęgniarki) do wykonania wszystkich niezbędnych zabiegów nad noworodkiem. Dziecko jest więc cały czas w zasięgu wzroku rodziców (zresztą tak już pozostaje do końca pobytu w szpitalu, jeśli nie ma żadnych komplikacji). Jak mnie zszywali to mój mąż już trzymał w ramionach naszego synka Czułam się swobodnie i bezpiecznie. Po szyciu położna pomogła mi przejść na rozłożoną kanapę, gdzie razem z mężem i synkiem leżeliśmy przez jakiś czas. Na miejscu była też łazienka, więc bez skrępowania mogłam skorzystać. Od początku przy porodzie była położna pani Wanda M., która może nie sprawia wrażenia osoby delikatnej, miłej i tryskającej humorem, ale opiekowała się nami jak należy - przychodziła wtedy kiedy trzeba, badała mnie, podpowiadała jak sobie ulżyć w bólach, podłączała kroplówki i robiła to co trzeba. Po porodzie tak mocno nacisnęła mi na brzuch, że zobaczyłam gwiazdki i miałam ochotę wyć z bólu, ale może dzięki temu szybciej macica doszła do siebie. Jedyny minus sali do porodów rodzinnych jest taki, że taka sala jest tylko jedna, więc koleżanka, z którą potem leżałyśmy razem na sali przyjechała po mnie i już musiała rodzić na zwykłej sali. Potem trafiłam na 2-osobową salę, która miała łazienkę wspólną z drugą 1-osobową salą. Standard sali i łazienki bez rewelacji, ale było czysto. Cieszę się, że trafiłam na salę 2-osobową, a nie do jedynki, bo po pierwsze jest z kim porozmawiać, a po drugie jak jedna chce wyjść do łazienki to druga dziecka przypilnuje. Dzieci są oczywiście cały czas z matkami, ale można poprosić aby położne/pielęgniarki zabrały dziecko na noc. Ja miałam to szczęście, że mój synek nie płakał i ładnie spał, ale synek koleżanki z pokoju cały czas płakał a ona razem z nim (miała baby bluesa), więc któregoś razu pielęgniarki zabrały jej dziecko i mogła się wyspać. Przy okazji po nocnej opiece nad małym stwierdziły, że nałykał się za dużo powietrza i stąd ten płacz, więc rano wszystko wytłumaczyły matce, pokazały jak karmić, uspokajały ją itd. Generalnie opieka super! Oczywiście jak wszędzie, tak i tu zdarzały się niemiłe babki, ale większość do rany przyłóż. Przychodziły, pytały, tłumaczyły, pokazywały jak przewijać, jak karmić, sprawdzały czy mamy pokarm a jak trzeba to dawały tabletki przeciwbólowe. I gdyby na tym zakończyła się moja przygoda z tym szpitalem, wrażenie pozostałoby naprawdę bardzo pozytywne. Niestety miałam problemy z raną krocza (dwukrotnie rozeszły mi się szwy) i musiałam wrócić tam do ponownego szycia. Za drugim razem trafiłam na dyżur niejakiego dr Janusza Wróżka, który był bardzo miły, ale mało konkretny. Odesłał mnie z rozwaloną raną na drugi dzień, obiecując, że przyjadę rano i pod narkozą mnie szybciutko zszyją tak, że zdążę wrócić na karmienie synka. Niestety było inaczej, przyjechałam na drugi dzień, zostałam przyjęta na oddział i oczywiście nikt nic nie wiedział o planowanym dla mnie zabiegu, a sam dr JW z szyderczym uśmiechem wszystkiego się wyparł. Pewnie byłoby inaczej, gdybyśmy przyjechali z kopertą, ale jego niedoczekanie! Całą sytuację uratował drugi lekarz, którego nazwiska niestety nie pamiętam i zabieg odbył się po południu. Ale było bardzo nerwowo i nieprzyjemnie. Potem okazało się, że dr JW był oskarżony bodajże o nielegalne aborcje czy jakieś przekręty, ale nie wiem jak się sprawa skończyła. Teraz jestem w 7 miesiącu drugiej ciąży, ale raczej nie zamierzam rodzić w Rydygierze, a to właśnie za sprawą dr JW, na którego wolałabym nie trafić przy porodzie. |
2011-07-26, 12:14 | #128 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2011-02
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 1 718
|
Dot.: Gdzie rodzić w Krakowie????
Ola , a gdzie zamierzasz rodzić ?
|
2011-07-26, 14:59 | #129 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2008-12
Wiadomości: 521
|
Dot.: Gdzie rodzić w Krakowie????
Cytat:
To prawda, że został oskarzony o to co piszesz. W efekcie musiał zamknąć swój gabinet w Wieliczce (tzn. podobno miał tam dyżury jakiś ginekolog w zastępstwie za JW), ale wiadomo że dużo pacjentek poszukało kogoś innego. Z tego co wiem to nie pracuje już w szpitalu Rydygiera. I masz rację to człowiek bardzo łakomy na pieniądze i być może właśnie to stało się jego zgubą. Ja właśnie mam zamiar rodzić w Rydygierze, stamtąd mam lekarza prowadzącego. mamz - a Ty gdzie rodzisz? Edytowane przez Makobratek Czas edycji: 2011-07-26 o 15:00 |
|
2011-07-26, 21:10 | #130 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2004-05
Lokalizacja: małopolska
Wiadomości: 1 251
|
Dot.: Gdzie rodzić w Krakowie????
|
2011-08-03, 11:25 | #131 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2008-01
Wiadomości: 3
|
Dot.: Gdzie rodzić w Krakowie????
jeszcze nie wiem, na razie się rozglądam-może Narutowicz, bo mam najbliżej, a może Rydygier o ile rzeczywiście dr JW już tam nie pracuje!
Chociaż może się okazać, że pozostanie mi tylko Kopernik, bo mam cukrzycę ciążową i nie wiem, czy będę mogła sama wybrać szpital |
2011-08-05, 19:33 | #132 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2008-07
Wiadomości: 1 214
|
Dot.: Gdzie rodzić w Krakowie????
olag - nik5t cię nie zmusi do rozenia na kopernika nawet z cukrzycą ciążową. Moja lekarka tylko mówiła, że jak juz ktoś ma cukrzycę wcześniej to radziłaby tam ale z normalną ciążową cukrzycą to nie jest tak źle. Ja nawet na insulinie byłam a nie rodziłam na kopernika pomimo tego, że lekarze z tut poradni patologii gdzie zostałam skierowana przez diabetologa wpisali mi że mam tam rodzic. No way.
|
2011-08-09, 21:43 | #133 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2008-01
Wiadomości: 3
|
Dot.: Gdzie rodzić w Krakowie????
Cytat:
|
|
2011-08-10, 11:42 | #134 | |
Zakorzenienie
|
Dot.: Gdzie rodzić w Krakowie????
Cytat:
Jestem ZACHWYCONA całością !! Nie mogę powiedzieć złego słowa, dodam, że nie miałam stamtąd ani lekarza, ani położnej. Mój prowadzący był z Siemiradzkiego, ale za to co kazał sobie płacić Siemiradzki w Narutowiczu miałam 100% za darmo. Poród, mimo, że to był mój 1 wspominam fantastycznie !! Drugi dzidziuś jak będzie to tylko tam przyjdzie na świat.
__________________
Kiedyś byłaś jak kropelka, czułaś serca mego bicie i już wtedy wiedziałaś jak jest wielka miłość, która daje życie Gabrysia 27.05.2011, godz. 3.10 Twój pierwszy krzyk... |
|
2011-08-10, 20:28 | #135 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2004-05
Lokalizacja: małopolska
Wiadomości: 1 251
|
Dot.: Gdzie rodzić w Krakowie????
Cytat:
|
|
2011-08-13, 21:56 | #136 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2008-07
Wiadomości: 1 214
|
Dot.: Gdzie rodzić w Krakowie????
na Ujastku.
|
2011-08-25, 01:12 | #137 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2011-08
Wiadomości: 1
|
Dot.: Gdzie rodzić w Krakowie????
Rodziłam niedawno NA SIEMIRADZKIEGO i zdecydowanie odradzam!! Wspominam to jak najgorszy horror i do dzisiaj nie mogę się nadziwić, że można w dzisiejszych czasach być jeszcze skazanym na taki poród.
Prawda jest zazwyczaj taka, że poród ściśle zależy od położnej, a na Siemiradzkiego można ją sobie zamówić (800zł). Moja ginekolog poradziła mi ten szpital i Panią Olimpię . Zawczasu załatwiłam formalności i wykupiłam opcje:
Przyjechałam do szpitala na zleconą próbę oksytocynową (było już kilka dni po ustalonym terminie porodu), niestety na tej próbie odeszły mi wody. O godz. 16:00 Zakwaterowano mnie do 5-o osobowej sali na patologii, gdyż akurat brakowało salek na porodówce. Byłam wyrozumiała i miałam pełne zaufanie do Pani Olimpii, dlatego sądziłam, że niedługo coś się zwolni i mnie przeniosą – każdemu szpitalowi może się przecież zdarzyć chwilowe przeciążenie. Moja położna Olimpia kończyła właśnie swój dyżur i poszła do domu w myśl zasady – jak to określiła – że dopóki nic się nie dzieje nie jest potrzebna. Ale o godz. 23:00 dalej byłam na patologii, a zaczęły mi się skurcze. Ponieważ byłam na oksytocynie, a moja szyjka macicy nie chciała się otworzyć, miałam bardzo bolesne skurcze, od samego początku co 4 min. Położna (?), która akurat miała na patologii dyżur była poirytowana tym, że wyszłam na korytarz z salki i chciałam pochodzić. Nakazała, żebym spróbowała się przespać, albo wzięła sobie prysznic. Raczej uważałam się zawsze z osobę wytrzymałą na ból, ale te skurcze były straszne – prysznic tylko pogarszał sprawę, a na łóżku zwijałam się z bólu, a konkretniej kładłam na podłodze pod łóżkiem tak to bolało. Położna z dyżuru była wściekła, bo reszta dziewczyn z mojego pokoju wpadła w histerię (wszystkie dopiero czekał poród i strasznie się wystraszyły) więc wspaniałomyślnie przystała jednak na to żebym po korytarzu chodziła. Sama jak sądzę poszła spać, a w każdym razie zniknęła ze swojego stanowiska. I tak zostałam na tym korytarzu sama, z koszmarnymi skurczami co kilka minut, a o mężu – którego nie można tam było wpuścić, i o drabinkach albo piłce mogłam pomarzyć (taki ekstra rodzinny poród). I co najlepsze tak do samego rana. Godzina za godziną nie mogłam uwierzyć, że wszyscy mają mnie tak dokładnie w d…e, że nikt nie przenosi mnie na porodówkę, żebym mogła rodzić na sali, z mężem, i w warunkach cywilizowanych, bo wątpię w czystość tego korytarza, a na kolanach po nim chodziłam i twarzą ciągnęłam po ścianie. Dwa razy w ciągu nocy miałam badanie – położna na siłę pchała mi rękę, żeby rozszerzyć moją szyjkę macicy, bo pomimo już tylu godzin dalej się nie otwierała ( w efekcie mam dzisiaj pękniętą szyjkę macicy). Błagałam ich o cesarkę, ale powiedziano mi, że u nich urodzę naturalnie! O chyba 6:00 rano zdecydowałam, że jednak nikt tego za mnie nie zrobi i zadzwoniłam do Pani Olimpii, że już nie mam siły nawet stać o własnych siłach – i takim to sposobem wreszcie trafiłam na porodówkę. Najpierw do pokoju przygotowań, gdzie położne z tego oddziału nakazały mi wziąć długi prysznic, a dokładnie lać gorącą wodą po brzuchu przez co najmniej 20min. Ostatnio się dowiedziałam, że tego nie wolno absolutnie robić, bo grozi odklejeniem łożyska, ale wtedy zastosowałam się do zaleceń, a ból pod tą ciepłą wodą był już zupełnie masakryczny. Położne szybko jednak uciszyły moje jęki arogancko informując mnie, że nie jestem na oddziale sama, a niektórzy śpią. Najbardziej bałam się, że zrobią krzywdę mi i mojemu dziecku. Siedziałam więc cicho w kuckach pod prysznicem nie mogąc uwierzyć, że to co się dzieje to mój poród. Następnie przy lewatywie przeprosiłam położną za to że wcześniej śmiałam zajęczeć za głośno i z pokorą wysłuchałam stwierdzenia, że „no trochę się za mocno egzaltowałam”. Następnie przeniesiono mnie na salę do porodu, wpuszczono męża i pojawiła się Pani Olimpia. To czysta paranoja – byłam już w tak złym stanie, że nie mogłam sama dojść do kibla w tej salce, żeby się wysikać, zresztą myślę, że o tym, w jak złym byłam stanie świadczyć może fakt, że dostałam wtedy znieczulenie od razu podpajęczynówkowe, a nie zewnątrzoponowe. Tak się trzęsłam, że bałam się, że nie będą w stanie się wkłuć we mnie albo nie zdążą pomiędzy skurczami. Znieczulenie jest fantastyczne. Zasnęłam po nim na 2 godziny, a kiedy się przebudziłam od razu zaczęła się druga faza porodu – nawet nie wzięłam już drugiej dawki znieczulenia, którą zawsze proponują. Faza porodu właściwego w porównaniu z tym co, przeszłam wcześniej, to była betka. Trochę pękłam przy ostatnim parciu, więc Pani Ola szybko mnie zaszyła – tu akurat żałowałam, że nie wzięłam tej drugiej dawki znieczulenia, bo to bolało, a wiem że dziewczyny po drugiej dawce nic nie czuły z szycia. I wszystko co złe – myślałam - już za mną. Euforia z posiadania dziecka była tak duża, że nawet podziękowałam jeszcze Pani Olimpii czekoladkami i dobrym trunkiem, podobnie pielęgniarkom i położnym na oddziale. A także mojej ginekolog, która prowadziła moją ciąże i zorganizowała poród w Siemiradzkim. Do niej jeszcze oczywiście poszłam w połogu na kontrolne badanie – tak wszystko pięknie i ładnie. I postanowiłam czym prędzej zapomnieć o koszmarze porodu. Aż tu właśnie ostatnio byłam u innego ginekologa i okazuje się, ŻE MAM PĘKNIĘTĄ SZYJKĘ MACICY – a jak to określił ten lekarz – wystarczyło tylko 2 szwy założyć, ale taką fuszerkę odstawiają w tych szpitalach. Teraz porządek może zrobić tylko plastyka. I co teraz myślę o Pani Olimpii i Siemiradzkim? |
2011-08-31, 09:50 | #138 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2004-05
Lokalizacja: małopolska
Wiadomości: 1 251
|
Dot.: Gdzie rodzić w Krakowie????
Właśnie niedawno rodziłam w Rydygierze i niestety nie polecam. Jeśli chodzi o sam poród to ok. tu nie mam żadnych zastrzeżeń, wszystko było w porządku, natomiast opieka i zainteresowanie personelu "po" pozostawia wg mnie wiele do życzenia. Nie wiem, czy to dlatego, że siedziałam tam akurat w weekend, bo urodziłam w piątek, ale np. wizyty lekarzy wyglądały tak, że przychodziła grupka lekarzy i pytała mnie czy wszystko w porządku, albo czy czegoś od nich potrzebuję. Po dwóch dniach przyszła pielęgniarka z pytaniem czy chcę paracetamol, akurat nie potrzebowałam bo nic mnie nie bolało, ale pomyślałam sobie, że gdybym była np.po cesarce, albo rzeczywiście bym potrzebowała leku przeciwbólowego dostała bym go dopiero po dwóch dniach. Dzieci nie były w ogóle kąpane, tylko w pierwszy wieczór po porodzie, potem to się nazywała "pielęgnacja wieczorna" polegająca na wytarciu dziecka wilgotną chusteczką. Personel owszem miły, ale co z tego jak jakoś taki mało użyteczny. To moje drugie dziecko więc w sumie wiedziałam co i jak, ale gdybym tu była z pierwszym nie było by mi tak wesoło. Wiadomo z pierwszym człowiek jest zupełnie zielony i potrzebuje trochę pomocy i zainteresowania.
Dodam jeszcze, że wyżywienie jest koszmarne. Można umrzeć z głodu jedząc to co tam podają, więc jak się ktoś do Rydygiera wybiera, to niech przygotuje rodzinę, że będzie musiała dostarczać posiłki |
2011-10-04, 09:15 | #139 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2011-10
Wiadomości: 1
|
Dot.: Gdzie rodzić w Krakowie????
Szanowny Czytelniku,
Z przykrością i poczuciem niezawinionej krzywdy przeczytaliśmy posty umieszczone przez osobę posługującą się nickiem Agata Sgdkh lub Agata.S. Ponieważ autorka podała na jednym z portali datę porodu - na podstawie dokumentacji medycznej - ustaliliśmy kto jest ich autorem i jak rzeczywiście wyglądał przebieg porodu. Wpis ten zawiera wiele nieprawdziwych i krzywdzących nasz Szpital twierdzeń. Pragniemy zatem odnieść się do najważniejszych z nich. 1. Pacjentki obserwowane pod kątem rozpoczynającego się porodu niekoniecznie muszą przebywać w Szpitalu. Z reguły przyjmowane są w sytuacji jeśli istnieje konieczność np. obserwacji dobrostanu dziecka, lub potrzeba ich hospitalizacji wynika np. z dalszej odległości zamieszkania od Szpitala. Obserwacja taka ma miejsce w sali przedporodowej, która znajduje się w obrębie oddziału patologii ciąży. Nie ma potrzeby umieszczania takiej ciężarnej w sali porodowej najczęściej aż do czasu rozwinięcia się regularnej czynności skurczowej tj. w momencie rozpoczęcia się tzw. aktywnego I okresu porodu. Ciężarne mają tam zapewnioną opiekę wykwalifikowanej położnej. 2. W trakcie pobytu na sali przedporodowej oprócz opieki położnej Autorka wpisu była co najmniej dwukrotnie badana przez dwóch różnych lekarzy i żaden z nich nie widział wskazań do przeniesienia jej na salę porodową i nie można w tej sytuacji powiedzieć, że nikt się pacjentką nie interesował cyt. „musiałam rodzić na korytarzu sama, bez męża i opieki”. 3. Rzeczywiście zdarza się, że przez niektóre ciężarne kobiety fizjologiczne skurcze przedporodowe odbierane są jako uporczywa często emocjonalnie trudna do zrozumienia dolegliwość /nie rodzę, a mnie boli/ i jednym ze sposobów łagodzenia tych dolegliwości jest imersja wodna. Zabieg ten nie stwarza zagrożenia odklejenia się łożyska i jest zabiegiem powszechnie stosowanym i zalecanym jako standardowa procedura w opiece nad kobietą w przebiegu porodu fizjologicznego. W żadnym też wypadku imersja wodna nie polega na polewaniu brzucha wrzątkiem, czy gorącą wodą. 4. Autorka podała nieprawdziwe informacje co do rodzaju znieczulenia, które zostało u niej zastosowane. 5. Nadużyciem jest stwierdzenie że cyt. „jawnym oszustwem” są wpisy w Karcie Informacyjnej z Leczenia Szpitalnego, oraz że wiele kobiet po porodach fizjologicznych w naszym Szpitalu ma niepełnosprawne dzieci. Dziecko Autorki urodziło się zdrowe, a poród wg stwierdzenia Autorki przebiegał prawidłowo. W naszym Szpitalu dokumentacja medyczna prowadzona jest rzetelnie. 6. Poporodowa laceracja szyjki macicy jest zjawiskiem dość częstym i wbrew temu co podaje Autorka może powstać nawet po jej zaopatrzeniu w trakcie prawidłowo wykonanej kontroli szyjki macicy. Większość drobnych laceracji nie jest wskazaniem do zabiegu operacyjnego i takiego nie wymaga. Zmiana ta nie powoduje z reguły dolegliwości bólowych u kobiety, stąd też należałoby przeprowadzić szczegółową diagnostykę i badanie konsultacyjne, ponieważ przyczyna opisywanych przez Autorkę dolegliwości może mieć inne podłoże. Szanowny czytelniku! Absolutnie nie twierdzimy że jako Szpital jesteśmy idealni i zawsze wszystko nam wspaniale wychodzi to jednak z całą stanowczością chcemy podkreślić, że w naszej pracy mocno się staramy aby każdą pacjentkę traktować indywidualnie z troską pochylając się nad jej problemem. Z wdzięcznością przyjmujemy również każdą merytoryczną krytykę, bo lata pracy w służbie zdrowia i zdobyte doświadczenie szczególnie w zakresie położnictwa nauczyły nas pokory, ale jednocześnie w łączności z wiedzą teoretyczną /ciągłe szkolenie/ jesteśmy otwarci i gotowi na trudne i skomplikowane problemy medyczne i takich nie unikamy. Do samodzielnej oceny Państwa czytających pozostawiamy fakt, dlaczego po półtorej roku od daty porodu, przebiegającego wg Autorki tekstu bez żadnych komplikacji i zakończonego urodzeniem zdrowego dziecka, pojawiły się pretensje i w ten sposób rozpowszechniane krzywdzące opinie o naszym Szpitalu rozsyłane po licznych portalach. *** Szpital na Siemiradzkiego w Krakowie |
2011-10-21, 10:12 | #140 |
Raczkowanie
|
Dot.: Gdzie rodzić w Krakowie????
Niestety czytając przeróżne posty i wypowiedzi nie tylko na wizażu, muszę stwierdzić że wrażenie jest takie iż to prawie jak wygrana w jakieś loteri, czy trafisz na humor lekarzy i położnych, czy akurat będzie wolna sala, itd. więc z Mężem postanowiliśmy że będę rodzić w prywatnej klinice, wolę zapłacić słono ale mieć pewność że w tak ważnym dla mnie dniu ktoś będzie koło mnie skakał.
W związku z tym bardzo proszę o informację na temat kliniki "LIFE" w Niepołomicach? Może ktoś rodził tam a może rodziła koleżanka? znalazłam parę opinii w necie i są pozytywne, ale pytam nadal bo mam jeszcze czas.
__________________
Najpiękniejsze są wspomnienie, które ma się jeszcze przed sobą... |
2011-10-25, 11:26 | #141 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2011-10
Wiadomości: 1
|
Dot.: Gdzie rodzić w Krakowie????
Witam
Ja rodziłam w Siemiradzkim i jestem bardzo zadowolona. Począwszy od przyjęcia do szpitala, poród i pobyt na oddziale poporodowym oceniam bardzo pozytywnie. Nie mogę powiedzieć złego słowa o personelu, wszyscy mili, pomocni, życzliwi. Po porodzie cały czas miałam dostęp do leków przeciwbólowych, położne były na każde zawołanie, chętne do pomocy i przemiłe. Pani od laktacji kilka razy przychodziła sprawdzać czy wszystko jest ok. Co do warunków lokalowych - zostały odremontowane sale dla pacjentek po porodzie oraz sale porodowe, jest kolorowo, czysto i przytulnie. Za kilka miesięcy kolejny raz będę rodzić i to tylko w szpitalu Siemiradzkiego, bo tam czułam się ja i mój maluszek bezpiecznie i pod dobra opieką. |
2011-12-05, 20:25 | #142 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-08
Wiadomości: 277
|
Dot.: Gdzie rodzić w Krakowie????
Ja urodziłam córke w Ujastku i mogę szczerze polecic każdemu. Na samym początku leżałam na patologii ponieważ byłam już kilka dni po terminie. Zaczęło się od wywołania- cewnik (balonik) po 20godzinach oksytocyna. Po dwóch kroplówkach niestety nic nie ruszyło. Po wcześniejszych usg wiedziałam, że dziecko jest duże, byłam tak przerażona, że modliłam się o cesarkę. Badało mnie wielu lekarzy, któryś z nich(niestety nie wiem, jak się nazywał) przebił mi wody. W końcu przyszedł dr. Kowalczyk i chwała Bogu zdecydował o cc. U mnie nie było mowy o porodzie naturalnym, dziecko było bardzo wysoko, rozwarcie było tylko takie jakie zrobił balonik. W końcu zaprowadzili mnie na sale operacyjną. Wszystko było ok. Zdziwiło mnie tylko to, że cięcie miałam robione w swojej koszuli nocnej, tylko podciągniętej do góry(myślałam, że założą mi coś jednorazowego). Jedynym "niedociągnięciem" bylo to, że w trakcie zabiegu latała nade mną mucha! No i jeszcze mam wielki żal, że Panie od noworodków " kazały" dokarmiać dzieci mm, ponieważ " wy po cesarce napewno jeszcze nie macie laktacji"... Teraz już bym na to nie pozwoliła, bo przez to nie miałam laktacji praktycznie wcale. Niestety tam gdzie idą na ilość nie wspiera się karmienia piersią, ponieważ nie mogą wypisać dziecka, które po spadku z wagi w pierwszej dobie nie przybiera. A wiadomo, że trzeba robić miejsce dla następnych. Ale ogólnie jakbym miała rodzic drugi raz to tylko tam.
|
2012-01-04, 22:07 | #143 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-08
Lokalizacja: Lesser Poland
Wiadomości: 296
|
Dot.: Gdzie rodzić w Krakowie????
Witam,
za 3mc bede rodzic swoje drugie dziecko. Pierwszy porod byl 2. 5 roku temu wlasnie na Siemiradzkiego. Polecilam ten szpital wowczas wielu swoim kolezankom, 2 rodzily wlasnie tam - jedna nie wziela poloznej i porod trwal 24h (moim zdaniem mialo to wplyw), druga wziela polozna i porod trwal 6h. Ja mialam polozna pania Danusie i porod rodzinny i musze powiedziec dzis, ze bez poloznej i meza nie dalabym rady. Mialam ogromne szczescie, ze wowczas na dyzurze byl wspanialy dr Chrostowski - dzieki niemu i p. Danusi moglam rodzic w zaufaniu do szpitala i jego pracownikow. Dzis jednak dr Chrostowski juz tam nie pracuje, znieczulenie nie jest juz bezplatne .... Dlaczego za "luksusy" cywilizacyjne 21 wieku (znieczulenie, porod rodzinny, 2 osobowa sala z lazienka) trzeba placic ciezkie pieniadze? Zaczelam zastanaiwac sie nad innym krakowskim szpitalem, gdzie chociaz porod rodzinny i zzo bede miala za darmo. Niestety w Siemiradzkim nie bylam zadowolona z opieki nade mna po porodzie - zestresowana, pozostawiona sobie, nie umialam przystawic dziecka do piersi, zabiegane polozne nie znajdywaly czasu na cierpliwa pomoc. Ale tak chyba jest w wielu szpitalach. Czy ktos jednak sie orientuje, jakie teraz sa koszty w Siemiradzkim?
__________________
|
2012-01-04, 22:40 | #144 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-12
Wiadomości: 4 366
|
Dot.: Gdzie rodzić w Krakowie????
Cytat:
Przez całą ciążę nastawiałam się na Ujastek, nawet mojemu gin prowadzącemu tak mówiłam - a on sam pracuje w Narutowiczu właśnie, aż - gdy przyszło co do czego pojechaliśmy do Narutowicza. Nie brałam znieczulenia bo było za późno(byłam na sali porodowej o 7, ur o 9.35, poród SN) ale miałam świetną położną, która naprawdę się mną interesowała mimo, że nie była opłacona. Opieka w trakcie porodu, po porodzie, później na sali poporodowej- nie mam zastrzeżeń. Opieka pediatry również- pani ordynator nie puści dziecka do domu jeśli nie będzie na 100% pewna, że z nim wszystko dobrze. No, może mam jedno ale - by bardziej pilnować godzin odwiedzin i wprowadzić limit osób, które mogą wejść na salę- bo pielgrzymka 12 osób jakie przyszły do dziewczyny na sąsiednim łóżku nie była tym, czego pragnęłam będąc 5h po porodzie Drugie dziecko jak będzie też będę tam rodzić aha- mimo, że mój lekarz stamtąd, żadnych przywilejów z tego powodu nie miałam- nie było go na dyżurze jak rodziłam, miał obchód dopiero następnego dnia rano.
__________________
Julitka Edytowane przez mooonik Czas edycji: 2012-01-04 o 22:48 |
|
2012-01-07, 22:14 | #145 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2012-01
Wiadomości: 1
|
Dot.: Gdzie rodzić w Krakowie????
Cytat:
Jedyne, co negatywnie wspominam, to zszywanie krocza, zresztą szwy mi później puszczały. Ogólnie wspominam szpital bardzo dobrze - opieka naprawdę dobra,ale niestety nie pamiętam imion położnych obecnych przy porodzie. Wtedy była tylko jedna sala do porodów rodzinnych, teraz już są nowe o lepszym standardzie. |
|
2012-01-08, 23:04 | #146 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-08
Lokalizacja: Lesser Poland
Wiadomości: 296
|
Dot.: Gdzie rodzić w Krakowie????
wlasnie dowiedzialam sie, ze dziewczyna, ktora rodzila w Narutowiczu miesiac temu, nie musiala placic ani za porod rodzinny, ani za cywilizowane warunki pobytu po porodzie w 2 osobowym pokoju z lazienka. To wlasnie jest dzis dla mnie wkurzajace, cos co nie przeszkadzalo mi przy pierwszym porodzie - w odniesieniu do Siemiradzkiego: kto jak kto, ale zeby kobieta po porodzie, ktora ciagle krwawi i ledwo stoi na nogach, nie miala dostepu do lazienki w pokoju??? Sklaniam sie ku Narutowiczu
__________________
|
2012-01-09, 15:45 | #147 |
Zakorzenienie
|
Dot.: Gdzie rodzić w Krakowie????
Chelbia, ja byłam zdecydowana na Siemiradzkiego, ale warunki, które proponuje Narutowicz całkowicie za free w Siemiradzkim słono kosztują.
Wybrałam Narutowicza, rodziłam na koniec maja i nie żałuję!! ! Było S U P E R !! Nie płaciłam za nic ani grosza. ---------- Dopisano o 16:45 ---------- Poprzedni post napisano o 16:42 ---------- mooonik, no ja podobnie ekspersowo jak Ty urodziłam ! Panią ordynator baardzo mile wspominam, cud kobieta. Nie wiesz jak się nazywa? Położna także nie była przeze mnie opłacona, ale wspaniale się mną opiekowała - pamiętam tylko tyle, że na imię miała Kasia
__________________
Kiedyś byłaś jak kropelka, czułaś serca mego bicie i już wtedy wiedziałaś jak jest wielka miłość, która daje życie Gabrysia 27.05.2011, godz. 3.10 Twój pierwszy krzyk... |
2012-01-09, 16:20 | #148 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-12
Wiadomości: 4 366
|
Dot.: Gdzie rodzić w Krakowie????
My też nie płaciliśmy za nic
ta, która u mnie była to p.o ordynator dr Halina Młodzińska- Walicka - taka w czarnych włosach i okularach W książeczce dziecka jest jej nazwisko Ja dzięki niej zrozumiałam, że jak nie będę karmić piersią to nie będzie to koniec świata, bardzo mi w tym pomogła... Moja położna miała na imię Agata, ale dodatkowo była jeszcze jedna, która mi kontrolowała ktg, bo niunia była po terminie, a wody odeszły zielone. I obie były super
__________________
Julitka |
2012-01-09, 23:47 | #149 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2006-10
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 499
|
Dot.: Gdzie rodzić w Krakowie????
A ja rodziłam wprawdzie już dwa lata temu prawie w szpitalu MSWiA na ul. Galla. I byłam bardzo zadowolona. Tam pracuje lekarz, który prowadził moją ciążę. Nie było go przy porodzie, ale miałam bardzo miłą i dobrą położną. Rodziłam z TŻtem na sali rodzinnej, położna cały czas przy mnie. Po porodzie świetna opieka nade mną jak i nad dzieckiem. Pielęgniarki często przychodziły, pytały czy ok, pokazywały jak karmić, jak miałam jakieś pytania to na każde miło odpowiadały. W sumie to nie było żadnej pielegniarki, która by była niemiła. Jedynie jak przyjechałam do szpitala ze skurczami o 3 w nocy to miałam niemiłą wymianę zdań z lekarką, którą obudziłam Sale czyste, łazienki też, jedzenie ok. Ale generalnie jakbym miałą drugi raz rodzić to też bym wybrała ten szpital
__________________
Amelia Edytowane przez Zaslona Czas edycji: 2012-01-09 o 23:48 |
2012-03-14, 11:01 | #150 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2012-03
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 1
|
Dot.: Gdzie rodzić w Krakowie????
ja rodziłam w Narutowiczu, super warunki i personel całkiem całkiem długo się zastanawialiśmy nad wyborem pomiędzy komernikiem a narutowiczem. Koleżanka która rodziła w podobnym terminie co ja wybrała kopernika i była średnio zadowolona z warunków. Jedyny plus to troskliwe studentki
|
Nowe wątki na forum Poczekalnia - będę mamą |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 12:12.