2011-08-08, 14:10 | #31 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: podlasie
Wiadomości: 4 220
|
Dot.: Mama nigdy go nie zaakceptuje...
nie wiem, jak tak można kogoś oceniać :O Myślę, że po prostu będzie MUSIAŁA go zaakceptować, by nie stracić Ciebie. Ty możesz jedynie nie brać tego do siebie.
__________________
it's a fool's game |
2011-08-08, 14:14 | #32 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2008-08
Wiadomości: 11
|
Dot.: Mama nigdy go nie zaakceptuje...
nie, że to nie pocieszenie, po prostu lepiej byłoby, gdyby prawie nikt nie miał takich problemów z mamą/rodzicami.... I dziękuję, za wszystkie słowa wsparcia.
|
2011-08-08, 14:20 | #33 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-12
Lokalizacja: Gdzie indziej jestem
Wiadomości: 8 397
|
Dot.: Mama nigdy go nie zaakceptuje...
Cytat:
Poza tym nie kasa się liczy a prestiż Kiedyś lekarze bardzo malo zarabiali (moja ciocia miala 1300 na rękę po 20 latach pracy, dwie specjalizacje)a zawsze był to zawód o wysokim statusie społecznym |
|
2011-08-08, 16:29 | #34 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2011-03
Wiadomości: 1 463
|
Dot.: Mama nigdy go nie zaakceptuje...
U mnie jest to samo.
Moja mama "zabrania" mi zadawania się z ludźmi niewykształconymi, zbyt biednymi, DDA, wogole z nikim z rodziny w ktorej bylo pijanstwo, strasznie zwraca uwage na status spoleczny, "plecy" rodziców, opinie sąsiadów. Absolutna tyranka, wymieniła mi nazwiskami kogo mogę przyprowadzić do domu a kogo nie !!!!!! ( ) tym sposobem nie mogłam zaprosić na herbatke super chłopaka... super tylko w moich oczach, w jej - nie. To przytłaczające;/ strasznie, tymbardziej że mnie .g... ochodzi jej opinia, kompletnie, wogole, i bardzo walcze ze soba by przemilczec takie rozmowy. Dobrze ze jestem studentka i nie mieszkam w trakcie roku akademickiego z nią bo inaczej byłoby ciężko. bardzo cieżko OLEJ MAMĘ, one przeważnie mają rację ale są tylko ludźmi i czasem się mylą. A z wiekiem coraz częściej |
2011-08-08, 18:16 | #35 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-08
Lokalizacja: Rypin
Wiadomości: 988
|
Dot.: Mama nigdy go nie zaakceptuje...
Cytat:
__________________
'Psycho, groupie, coccaine, crazy..' |
|
2011-08-08, 18:30 | #36 |
... choć nie Westwood
Zarejestrowany: 2005-05
Lokalizacja: Polska B
Wiadomości: 27 979
|
Dot.: Mama nigdy go nie zaakceptuje...
Na Twoim miejscu w czasie kłótni bym rzuciła, że zaden z Twoich kolegów przyszłych prawników/lekarzy nie chciałby się związać z kimś kto ma matkę TYLKO dyrektorkę w podrzędnej szkole*. Może tego typu uwaga by nieco ja otrzeźwiła.
Cieszę się, że moi rodzice nie są płytkimi ludźmi. Mój TŻ też nie ma wyższego, a zarabia kilka razy więcej niż taki kolega po administracji w urzędzie Przykre, że Twoja matka tak bardzo chciałaby się piąć po drabinie społecznej. Nie każdemu to dane * to tak, żeby złośliwiej było
__________________
Dopóki nie skorzystałem z Internetu,
nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów Stanisław Lem |
2011-08-08, 18:41 | #37 | |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: Nowhere
Wiadomości: 2 486
|
Dot.: Mama nigdy go nie zaakceptuje...
Cytat:
Ta Twoja mama to chyba nie za bardzo widzi co się teraz na świecie dzieje. Sama mam magistra, robię teraz drugie studia i guzik, o pracę w zawodzie jest bardzo ciężko. A nawet jak pracę się znajdzie (cudem), to płacą grosze, najczęściej nie na czas. Osobiście żałuję, że od razu po liceum nie poszłam do pracy, nie zrobiłam jakiegoś kursu czy czegokolwiek - tylko straciłam 5 lat życia na wymagające studia. Dzięki temu teraz mam papierek (owszem, dobrej uczelni, tylko co z tego), a poza tym prawie żadnego doświadczenia i.. perspektywę pracy w KFC O, proszę - graficzne zobrazowanie wartości dzisiejszych studiów: http://demotywatory.pl/3216156/Magistrze-Wojtku
__________________
"La curiosidad mató al gato." - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - [ Nie kupuję nowych zanim nie zużyję starych ] [ Biegam ] 10 - 15 - 20 - hM - 30 - M |
|
2011-08-08, 19:19 | #38 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2011-04
Wiadomości: 9 017
|
Dot.: Mama nigdy go nie zaakceptuje...
A ile macie lat ?
Bardzo współczuję Ci sytuacji, to smutne, że nadal tak wielu ludzi ocenia innych po wykształceniu. Jeżeli naprawdę jesteś szczęśliwa ze swoim chłopakiem, to najlepiej zacisnąć zęby. Czy macie możliwość wyprowadzić się ? Musisz być twarda, to Twoje życie, nie mamy. |
2011-08-08, 20:49 | #39 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 1 429
|
Dot.: Mama nigdy go nie zaakceptuje...
A jak Twoja mama traktuje Twojego tatę, skoro jest uprzedzona do prostych zwykłych ludzi?
|
2011-08-08, 21:40 | #40 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-12
Wiadomości: 342
|
Dot.: Mama nigdy go nie zaakceptuje...
no tak córka studentka...nadzieja matki ma byc dyrektorem, nauczycielem albo lekarzem. nie ma byc dobrym czlowiekiem? moja matka pruła mi mózg, tylko magister, do tomka przyczepiła sie bo jego ojciec pil, a tomek mial fatalne nazwisko i zawodowke, zerwalam z nim, i do domu zaczelam przyprowadzac tylko magistrów, studentow, przyprowadzac-w znaczeniu randek, nie byly to powazne milosci. ale to o mnie gdy mialam 20 lat.
gdyby twoja matka powiedziala: corko pojdziesz na mala miejscowosc, bedzie ciezko bo praca ciezka, malo pieniedzy itd, to bym zrozumiala, ze boi sie ciezkiego zycia dla ciebie, ale wykształcenie to kiepski argument. jedyna twoja szansa-obiecaj jej ze za kilka lat twoj chlopak pojdzie na jakis licencjat, obiecaj ale wiadomo ze nie musi tego robic. historia mojej siostry: ona studentka akademii artystycznej, on spawacz i dj, ona studiuje wokal w najlepszej uczelnii artystycznej, on w dyskotece gra, biedny i po zawodowce milosc przeciwko moim rodzicom, chlopak pojawia sie jednak z legitymacją technikum wieczorowego i od progu mówi ze idzie do szkoly, matka robi herbatę i wyciąga ciastka, rozmowa mija na obiecaniu zrobienia wyksztalcenia sredniego... po 3 latach tak lubia wojtka, ze zyc nie umierac przekonali sie, chlopak rzuca dyskoteki i wozi piwo dostawczym samochodem , jego szef sie przekonal bo go przesadzil za swoje biurko na asystenta, bo chlopak jest dziwnie uczciwy nawet litra paliwa sobie nie odlal, gowniarz ma 22 lata i mature i awansuje. papiery na marketing i zarządzanie do warszawy na sggw zawiozl od razu po maturze, magistra broni odbierając telefony od podwładnych, a ma ich juz 30, jest dyrektorem w duzej firmie. po magistrze bierze kredyt a inna firma odkupuje go za 4 razy wieksza pensja, dostaje na reke 20 tysi i jezdzi samochodem ktorej nazwy nie wymowie, utrzymuje moja siostre artystke ktora po swoich studiach byla nauczycielem muzyki i spiewu i zarabiala 1,3 gora 1,5. matka mu czapkuje, a ja nazywam szwagrem dyrektorem. i jeszcze cos.... ta zdolna cholera(szwagier) pokazywala ojcu dzialki za miastem, mowil kup pan panie wladziu, kup, tanio ,wez pan kredyt i kup hektar potem dasz pan na sprzedaz, mowie panu, sprzedają tanio, ja gołodupiec nie kupie, ja mam 400zl pensji(to rok chyba96-7?). ojciec nie kupil rok 2001. puscili droge, dzialki poszli w gore, zbudowali tam i biedronke, cpn, supermarket, pobudowali osiedla, a miejscowy wlasciciel za te kase zbudowal sobie palac zlocony. ma niecale 40lat lubie ludzi zdolnych co z nizin poszli, chociaz jak pamitam go jak palił ruskie faje, jezdzil rowerem i gral w dyskotekach, to... oj miala cholera intuicje i zdolny byl. moja siostra wiedziala kogo bierze wiedziala moj chlopak po technikum, kierowca koparki, w innym watku pisalam, ojciec pijak ,matka po urazie kregoslupa.rodzice raczej mu wspolczuja, juz nie gadaja o magistrach i takich pierdołach. naprawde wyksztalcenie to jedno, a potencja i fenomen czlowieka to drugie. Edytowane przez alegoria26 Czas edycji: 2011-08-08 o 21:47 |
2011-08-08, 22:59 | #41 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 464
|
Dot.: Mama nigdy go nie zaakceptuje...
Cytat:
|
|
2011-08-09, 05:47 | #42 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2011-07
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 21
|
Dot.: Mama nigdy go nie zaakceptuje...
Zapominacie o jednym - studia nie są tylko po to, by zarabiać dużo pieniędzy oraz by posiadać wysoki status społeczny.
Jest też jeden bardzo ważny, a dla mnie najważniejszy, aspekt. Gdybym miała 20 lat w Twojej sytuacji myślałabym dokładnie tak samo. Zresztą znajdowałam się w podobnej... Wielka miłość. Głęboka więź, plany na przyszłość. Moi rodzice patrzyli na Niego z przymrużeniem oka. Mój wybranek pochodził z rozbitej, patologicznej, biednej rodziny. Był bardzo zaradny, pracowity, poszedł na studia (sam zarabiał na utrzymanie się), ale na studia artystyczne ("co to za zawód?"). Na szczęście moi rodzice powstrzymywali się od narzekań, liczyli na to, że sama pewne rzeczy zrozumiem. Tylko czasem komentowali sytuację, dało się jednak na co dzień wyczuć ich dystans do pomysłu o naszej wspólnej przyszłości. I co było później? Poszłam na studia. Nie żadne medyczne, czy prawnicze, ale ot po prostu na studia humanistyczno-filologiczne. Po pierwszym roku czułam, że dzieje się coś niedobrego. Po drugim już wiedziałam na pewno... Okazało się po prostu, że studia mnie zmieniły. Rozwinęły. Kiedy poruszałam z TŻ jakiś ważny dla mnie temat, okazało się, że on zadowala się komunałami. Przykład? Kwestia kościoła. Ja sięgałam po książki teologiczne, on rzucał mi jakieś prostackie poglądy o tym, że nie szanuje księży, itp. Uogólnienia, brak poprawności logicznej, brak orientacji w podstawowych mechanizmach psychologicznych, brak oczytania. Nagle jakbym się przebudziła ze snu. Widocznie kiedyś pewne rzeczy mi wystarczały - to naturalne, że nie rodzimy się mędrcami, tylko powolutku i pokornie dążymy do mądrości całe życie. Miałam jednak wrażenie, że to sytuacja bez wyjścia. Marzenia. Obserwacje. Dochodzenie do wiedzy. Te kwestie wychodzą w codzienności. W rozmowach. Bardzo szybko TŻ przestał mi niestety imponować. Byliśmy jeszcze jakiś czas razem z sentymentu. Jednak ostatecznie każde z nas poszło w swoją stronę. Oboje odetchnęliśmy. Dziś nie wyobrażam sobie, by mój mąż skończył tylko technikum. Nawet jeśli miałby zarabiać grube tysiące. To nie jest kwestia tego, że byłby ode mnie gorszy - absolutnie nie, z pewnością potrafiłby wiele rzeczy, których ja nie potrafię, możliwe, że byłby lepszy moralnie, silniejszy psychicznie, etc. Pewne jest jednak, że byłby INNY niż ja. Mówilibyśmy innymi językami, mieli inne potrzeby, inną perspektywę w patrzeniu na świat, inne wartości, inne niepokoje. Studia naprawdę zmieniają ludzi. WyKSZTAŁCENIE - z zasady ma kształtować. Oczywiście jest masa przypadków, gdy studia to tylko fikcja. Jednak jeśli jesteś osobą ambitną - dużą część swojej osobowości będziesz zawdzięczać studiom, uwierz. Dlatego przysłuchaj się niepokojom mamy. Może nie chodzi jej w tym wszystkim tylko o tytuły? Bycie prawnikiem i lekarzem to także symbol pewnej ogłady intelektualnej. I fakt, że mama tego Ci życzy to na pewno nie jest działanie na Twoją krzywdę. Moja rada - bądźcie razem, mamę uspokajaj tym, że na razie ślubu nie planujesz. Skończ studia i wtedy podejmij decyzję. Pozdrawiam serdecznie! PS Pewnie znajdzie się parę osób łapiących mnie za słówka... - wierzę jednak, że znajdzie się co najmniej tyle samo tych, które dostrzegły ogólną intencję mojego postu - przestrogę. Edytowane przez NuitNoire Czas edycji: 2011-08-09 o 05:55 |
2011-08-09, 07:29 | #43 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2009-09
Lokalizacja: Lubuskie
Wiadomości: 581
|
Dot.: Mama nigdy go nie zaakceptuje...
Ja sie z Toba nie zgodzę. Studia nie kształcą wszystkich, nie wszyscy kończą je mądrzejsi. Znam bardzo wielu ludzi, ktorzy pokończyli studia i zadnej książki do tej pory nie mieli w ręku, nie mówiąc już o tym, ze nie potrafią samodzielnie mysleć. Znam tez wiele osób, ktore skończyły nauke na szkole średniej, maja własne firmy, sa oczytani , inteligentni i studia nie sa im do niczego potrzebne.
Nie obraź się, ale prezentujesz takie poglądy, że nie jest Ci daleko do mamy autorki wpisu. Nie zgadzam się z taka postawą. Studia to nie wszystko, trzeba miec własny rozum, znać poczucie własnej wartości, a nie kierować sie złudnym przekonanie, ze jak ktoś skończył studia to jest KIMŚ. Widocznie Ty trafiłas akurat na takiego, ktoremu i studia by nie pomogły. |
2011-08-09, 09:46 | #44 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: wygodny fotel
Wiadomości: 4 726
|
Dot.: Mama nigdy go nie zaakceptuje...
Cytat:
Po drugie: lepiej mieć pracowitego faceta po technikum czy znęcającego się nad rodziną i pełnego frustracji magistra? Przecież to takie istotne, bo skończył studia Po trzecie: czyli znaczna część świata tej ogłady nie ma, bo nie są lekarzami albo prawnikami? ---------- Dopisano o 10:46 ---------- Poprzedni post napisano o 10:45 ---------- |
|
2011-08-09, 09:49 | #45 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2011-08
Wiadomości: 1 378
|
Dot.: Mama nigdy go nie zaakceptuje...
Cytat:
|
|
2011-08-09, 09:57 | #46 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: wygodny fotel
Wiadomości: 4 726
|
Dot.: Mama nigdy go nie zaakceptuje...
Po prostu jest wiele ważniejszych rzeczy niż to czy ktoś skończył studia.
|
2011-08-09, 10:10 | #47 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-02
Wiadomości: 3 634
|
Dot.: Mama nigdy go nie zaakceptuje...
Cytat:
ale szczerze napisze że strasznym snobizmem mi tu zawiało i w sumie współczuję trochę, bo jak dla mnie smutna jest taka postawa... ale to moje zdanie, a nie atak. Pozdrawiam. |
|
2011-08-09, 10:35 | #48 | ||
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-12
Lokalizacja: Gdzie indziej jestem
Wiadomości: 8 397
|
Dot.: Mama nigdy go nie zaakceptuje...
Cytat:
---------- Dopisano o 11:35 ---------- Poprzedni post napisano o 11:29 ---------- Cytat:
ale są tacy , ktorzy maja wiedzę, czytają książki po technikum. Poza tym absolwent chemii też moglby sie nie palic do czytania ksiąg teologicznych i tez mógł rzucać komunalami. I co niby wykształcony a o izotopach byś nie miała pojęcia i Tobie mógłby zarzucic,że prosta jesteś |
||
2011-08-09, 11:08 | #49 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2011-08
Wiadomości: 7
|
Dot.: Mama nigdy go nie zaakceptuje...
Heh no ja miałem niestety podobnie jak założycielka tematu, tylko że w moim przypadku sytuacja jest nieco odwrotna podobna do tej opisanej przez NuitNoire.
Duma rodziny, zaradny student Uniwersytetu Medycznego mający przejąć rodzinną schedę... Taki to już los jedynaka... Babcia zawsze gadała, że obowiązkiem faceta jest zdobyć dobre wykształcenie i pomnażać osiągnięcia pokoleń, by następnym żyło się lepiej. Wtedy tego nie rozumiałem, ale z czasem... Stwierdziłem, że skoro ja będę miał dobre wykształcenie i jestem w stanie zapewnić rodzinie godziwe warunku, to wystarczy że dziewczyna będzie wparciem dla mnie... Nie liczył się dla mnie jej status społeczny, ważne było byśmy byli szczęśliwi. Niestety byłem w błędzie... Związek z drugą osobą jest nieco jak transakcja wiązana. Decydując się na nią bierzemy w pakiecie całą jej rodzinę, bo nie możemy liczyć na to, że tak nie będzie. Moja ostatnia partnerka, mimo iż była wykształcona pochodziła z bardzo, ale to bardzo zaściankowej rodziny... Dla nich ważniejsze było jak często chodzę do kościoła, a nie to kim jestem... Jak jej siostra na jednej z imprezek rodzinnych zapytała "Czy moja babcia trafiła do piekła, skoro nie chodziła do kościoła?" myślałem, że wyjdę z siebie, bo to akurat było to po tym jak przez rok opiekowałem się nią gdy odchodziła na raka... I co tu myśleć o takich ludziach? Ano hołota innego określenia nie ma. Nie twierdzę, że rodzice Twojego chłopaka są tacy, ale pamiętaj, że różnice w kulturze mogą być przeszkodą, czy tego chcesz czy nie. To czego teraz nie widzisz może się uwidocznić z czasem... U mnie to było niemal przed oświadczynami... Na szczęście się opamiętałem i zamieniłem pierścionek na pianino. Twoja mama ma trochę racji, ale ja bym do tego podchodził nie w kwestiach wykształcenia, a kultury tych ludzi. Jeśli są kulturali i wartościowi... Jak zwykłem mawiać inteligentnym się rodzisz. Mądrym zawsze się możesz stać.
__________________
"Albo jesteś człek światowy, albo sypiasz koło krowy..." |
2011-08-09, 15:05 | #50 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2011-03
Wiadomości: 1 463
|
Dot.: Mama nigdy go nie zaakceptuje...
Cytat:
|
|
2011-08-09, 15:23 | #51 |
... choć nie Westwood
Zarejestrowany: 2005-05
Lokalizacja: Polska B
Wiadomości: 27 979
|
Dot.: Mama nigdy go nie zaakceptuje...
NuitNoire, moim zdaniem to o czym piszesz (oczytanie, wiedza, rozwój), owszem, jest bardzo ważne, ale prawda jest taka, że fakt bycia studentem WCALE tego nie warunkuje. To, że ktoś jest po studiach, nie oznacza, że ma szerokie horyzonty, jak i fakt posiadania wykształcenia średniego czy zawodowego nie znaczy od razu, że ta osoba się niczym nie interesuje i ma płytkie myślenie. Nie.
Mój TŻ nie zna dzieł Marksa, ja nie mam pojęcia o geologii, on nie interesuje się zjawiskami społecznymi, a mnie średnio obchodzi inżynieria lądowa. Ale to nie przeszkadza jakoś nam rozmawiać, mieć wspólne poglądy na życie, politykę, związek. Uzupełniamy się. I... bądźmy szczerzy, jakoś nie zauważam by ludzie po studiach to był nasz kwiat narodu
__________________
Dopóki nie skorzystałem z Internetu,
nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów Stanisław Lem |
2011-08-09, 15:35 | #52 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-02
Lokalizacja: Chrzanów
Wiadomości: 248
|
Dot.: Mama nigdy go nie zaakceptuje...
Co za czysta paranoja...
ja wogole nie rozumiem dlaczego Mama ma cos do powiedzenia w tej kwestii....przeciez to ty bedziesz z nim zyc... Chociaz... powiem szczerze,,, ,ze rodzice jak rodzice...Martwia sie o nas Chca dla nas jak najlepiej... ale nie rozumiem rodzicow ktorzy mysla ze jak ktos jest "kims" naprawde sie bedzie z nim szczesliwym...:/
__________________
https://lifeisbrutalwoman.blogspot.com/ Zapraszam do świata kobiet anonimowo piszemy, rozmawiamy |
2011-08-09, 15:42 | #53 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-02
Wiadomości: 3 634
|
Dot.: Mama nigdy go nie zaakceptuje...
Cytat:
A takie płytkie myślenie w stylu: Tylko utwierdza mnie to, że ludzie od studiowania w większości potrafią tylko zadzierać nosa. Pomijam również fakt, że spora grupa studentów (dziennych) wygodnie się ustawiła - ciągle imprezki (bo jestem już dorosły) i wyciąganie pieniędzy od rodziców (bo przecież jeszcze się uczę)... Nie muszę chyba dodawać jaki /według mnie/ poziom to reprezentuje Edytowane przez agusiajnw Czas edycji: 2011-08-09 o 15:45 |
|
2011-08-09, 17:20 | #54 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 1 825
|
Dot.: Mama nigdy go nie zaakceptuje...
Jeśli rozpoczynamy studia z własnej inicjatywy, to zwykle po to, by m.in. poprawić swoją kondycję intelektualną.
Literatura (nawet obowiązkowa) zmienia nasze poglądy, kształtuje zainteresowania. Studia propagują indywidualny styl życia, nieograniczony przez konwenanse. Dla jednych, status studenta wiąże się wyłącznie z wieczną zabawą, zniżkami i indeksem w plecaku, dla innych, jest to przepustka do samodzielnego kształtowania własnej kariery. Znam sporo ludzi po technikum, którzy imponują mi swoją wiedzą, zaskakują nowinkami o świecie. Rozmawiam z nimi i czuję, że życie kształtuje ich umiejętności, a papierek ze skończonego technikum nie ogranicza do rozwijania siebie, ale znam też takich, którzy już wyglądem zniechęcają. Otwierają buzię i przedstawiają swoje płytkie, żeby nie powiedzieć prymitywne myślenie. Stąd moja opinia, że nie ma co generalizować i mierzyć ludzi tą samą miarą. Autorko, jeżeli Twój mężczyzna jest osobą prawą, ponadto pracowitą i sumienną, kochasz go i wiesz, że się uzupełniacie, bądź z nim dalej i nie zważaj na uwagi innych. Vivienne przedstawiła całkiem dobry, choć niewątpliwie złośliwy pomysł, który być może postawi Twoją mamę do pionu.
__________________
Edytowane przez CytrynowaPannica Czas edycji: 2011-08-09 o 17:22 |
2011-08-09, 18:32 | #55 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-12
Lokalizacja: Gdzie indziej jestem
Wiadomości: 8 397
|
Dot.: Mama nigdy go nie zaakceptuje...
Cytat:
Na studiach owszem ludzie się zmieniają bo są młodzi jeszcze a to jednak 5lat! Poznają inne osoby, atrakcyjniejsze więc partner idzie w odstawkę. Nikt mi nie wmówi,że wraz z indeksem otrzymuje monopol na naukę. Czyli co? Wcześniej się nie czytalo, nie rozwijało? no chyba,że ktos się w rynsztoku obracał i nagle na uczelni oczy jak 5 zl bo ktoś w drzwiach przepuścił czy dziękuje powiedział Jeszcze raz powtarzam, ludzie inteligentni zawsze mają ze soba o czym rozmawiac W przeciwnym razie fizyk z filologiem by się nie dogadali PS Sama skończyłam 2 kierunki i naprawdę wielu różnych ludzi poznałam i prymitywnych i inteligentnych
__________________
Edytowane przez dawidowskasia Czas edycji: 2011-08-09 o 18:33 |
|
2011-08-09, 20:14 | #56 | ||
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-05
Wiadomości: 465
|
Dot.: Mama nigdy go nie zaakceptuje...
Cytat:
Cytat:
Zapytałabym mamy czy nie mówi przypadkiem o sobie, oraz skwitowała, że nie życzę sobie uwag na temat TŻ. Może sobie myśleć co chce, może go nie lubić, ale powiedziałabym jej, że nie mam najmniejszej ochoty tego wysluchiwac. I tyle.
__________________
Klik, Klik ! [reebok_a]863331[/reebok_a] Wszyscy wiedzą, że czegoś nie da się zrobić, aż znajduje się taki jeden, który nie wie, że się nie da, i on to robi.
|
||
2011-08-10, 01:24 | #57 | ||||||
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2011-07
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 21
|
Dot.: Mama nigdy go nie zaakceptuje...
Cytat:
Zwróć proszę uwagę, na pewne nieścisłości w Twojej odpowiedzi na mój post. Nigdzie nie napisałam, że studia rozwijają WSZYSTKICH ludzi. Nie wkładaj mi proszę w usta tezy, której nigdy nie postawiłabym. Na tej podstawie obawiam się niestety, że nie uchwyciłaś mojej myśli. Postaram się powtórzyć ją zwięźlej jeszcze raz: uważam, że studia stanowią asumpt do zmian intelektualnych i rozwojowych. Jak się go wykorzysta - to indywidualna sprawa. Między innymi dlatego napisałam, że JEŚLI autorka jest osobą ambitną, to jest duże prawdopodobieństwo, że ten mechanizm u niej zadziała. Proszę czytać ze zrozumieniem. Cytat:
Powtórzę pytanie - dlaczego popadasz w skrajności? Jeśli tworzysz równoważnię, zadbaj, by miała jakiś sens i uzasadnienie logiczne. Np. pracowity absolwent technikum vs. pracowity magister. Jeśli chodzi o trzecią kwestię - to jest niepoprawny logicznie wniosek z moich przesłanek. Nie ma więc uzasadnienia odnoszenie się do niego. Odsyłam jeszcze raz, a z uwagą, do tego jak sformułowałam myśli. Starałam się zrobić to precyzyjnie, proszę więc o przyłożenie się do przeczytania przed skomentowaniem. ---------- Dopisano o 11:35 ---------- Poprzedni post napisano o 11:29 ---------- Cytat:
Cytat:
Ja nie mam na myśli wiedzy szczegółowej - czyli nie twierdzę, że różne dziedziny miałyby uniemożliwić komunikację. Mnie studia nauczyły raczej pewnej pokory w dochodzeniu do wiedzy. Nieważne, czy to matematyka, czy inżynieria lądowa. Tę umiejętność zawdzięczam uczelni i ją mam na myśli w swoich wypowiedziach. Oczywiście, że nie można powiedzieć, by ludzie po studiach to był nasz kwiat narodu - to generalizacja. Mam jednak intuicję, że więcej kwiatu znalazłabym wśród nich, niż wśród osób bez studiów. Cytat:
Cytat:
Nie uważam, że wraz z indeksem otrzymuje się monopol na naukę. Uważam, że dostaje się bardzo cenne narzędzia, metodologie i wskazówki autorytetów, osób, które ze swojej pozycji mogą pokierować nami w odpowiedni sposób i wskazać nam drogę, której sami jeszcze nie dostrzegamy, bo nie jesteśmy w stanie przeskoczyć samych siebie. A co się z tym zrobi, jak się to wykorzysta - to sprawa zupełnie indywidualna. Mieliście kiedyś sytuację, że chodziliście na zajęcia, które wydawały wam się stratą czasu, a po zdaniu egzaminu uświadomiliście sobie, że wzbogaciło was to o ważne spostrzeżenia i że ostatecznie jesteście wdzięczni, że ktoś was na te zajęcia posłał i zmusił do wytrwania? O tym właśnie mówię. Ja dotąd szukałam sensu takich zajęć, aż rzeczywiście mi się przekonująco ujawniał. Dziękuję Caramel1, Arakh, findsomething i CytrynowejPannicy za to, że... Wam się chciało. Że podjęliście temat. Dzięki za wysiłek wzięcia udziału w dyskusji. Takie głosy nastrajają optymistycznie podczas wizyt na tym forum. PS Szanowni oponenci! Świadomie w swoim poście podkreśliłam, ze wykształcony człowiek może mieć INNE spojrzenie na świat, a nie LEPSZE. Zauważcie, że wasze zarzuty wobec mojej wypowiedzi urosły na kanwie stereotypów w WASZYCH głowach, a nie na podstawie rzeczywistego sensu moich słów. Przemyślcie to. Pozdrawiam. Edytowane przez NuitNoire Czas edycji: 2011-08-10 o 01:43 |
||||||
2011-08-10, 03:53 | #58 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2011-04
Wiadomości: 9 017
|
Dot.: Mama nigdy go nie zaakceptuje...
Cytat:
Nie do końca się zgodzę. Wg mnie wykształcenie ma mało do rzeczy. A czemu ? Widocznie ogólnie do siebie nie pasowaliście, a nawet, gdyby był studentem, to byłoby to samo. Jest przecież wiele szczęśliwych par, gdzie on ma niższe wykształcenie niż ona i są zadowoleni ze swojego związku, dlatego nie ma reguły. Teraz z góry skreślasz , bo ktoś nie studiuje? Oczywiście, masz prawo dobierać partnerów jak chcesz, ale też mi to zalatuje zbyt wysokim mniemaniem o sobie, jakimś snobizmem. Sama studiuję, lecz widzę, że moje poglądy, są różne niż Twoje. Poza tym , dlaczego skoro Wam się nie udało, to stwierdzasz, że większość osób, które nie studiują nie byłoby Ciebie godnych ? Miałaś takiego tylko jednego. Chyba, że obracasz się wśród większej liczby takich ludzi , to można rozmawiać. Ty raczej generalizujesz, a przecież w każdej grupie można spotkać inteligentnych ludzi. A są też różne sytuacje życiowe, nad którymi może warto trochę podumać. Autorce może nie wyjść z chłopakiem, lecz może też wyjść i nie można spisywać od razu ich na straty. Jako matka też 'waliłabyś' do niej takimi tekstami ? Te teksty jakoś mało świadczą o 'inteligencji' mamusi . Edytowane przez Candy_lips Czas edycji: 2011-08-10 o 04:05 |
|
2011-08-10, 07:14 | #59 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2011-07
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 21
|
Dot.: Mama nigdy go nie zaakceptuje...
Cytat:
Tak. Skreślam. Jeśli studia potraktować jako metaforę wysiłku intelektualnego, obejmującego zagadnienia o których pisałam w poprzednim poście - to tak. Zalatuje Ci snobizmem? Pamiętaj, że za to zalatywanie odpowiadają Twoje stereotypy, nie moje poglądy. Wyjaśnijmy: snobizm rozumiem jako postawę polegającą na stawianiu się wyżej w hierarchii od innych. Po raz trzeci powtórzę. Stawiam się w innym miejscu, niż ludzie bez studiów. Ale nigdy, ale to nigdy nie powiedziałabym takiej bzdury, że jest to miejsce lepsze. Ba! Są momenty, że szczerze żałuję pewnej utraconej niewinności etc. Studia a szczęście to dla mnie rozbieżne rzeczy. A czy wszystko ostatecznie nie sprowadza się do szczęścia? Ale to tylko intuicja. Jeśli czuję się ukierunkowana, to po co mam zajmować swój i czyjś czas, jeżeli mam podstawy podejrzewać, że to nie jest to, czego szukam? Nie osiągnę w takiej relacji zadowalająco funkcjonującej komunikacji. Kolejna sprawa: wskaż mi miejsce, w którym stwierdzam, że ktokolwiek miałby nie być mnie GODNYM? Błagam, żebrzę już nawet o czytanie ze zrozumieniem. Tak się właśnie między innymi przejawia brak opanowania logiki klasycznej (której np. można nauczyć się na studiach). Jak pewnie zaczynasz podejrzewać, mnie taka sytuacja w rozmowie jak nasza wprawia w dyskomfort i przysparza mi sporo pracy u podstaw. Ale nie znaczy to, że uważam, że jesteś jakkolwiek gorsza ode mnie. Świadczy to tylko tyle, w czasie, gdy ja siedziałam nad logiką, Ty robiłaś coś innego, a z tego z kolei może wynikać co najwyżej to, że masz inne zainteresowania, niż ja. I tyle. Proste. Co nie zmienia faktu, że rozmawia nam się ciężko. Jesteśmy INNE i tyle. Różnorodność jest piękna. O, jedziemy dalej. Pokaż mi zdanie, w którym uznałam, że trzeba spisać związek autorki na straty. Dostrzegasz te wszystkie 'jeśli', 'możliwe, że', etc? To jest ból. Biorę odpowiedzialność za słowa, a nikt tych słów nie umie poprawnie przeczytać, zrozumieć, przetworzyć w głowie wg tego, co dokładnie ode znaczą. Smutno mi Tak, obracam się w większym gronie takich ludzi. Ale szczerze mówiąc nie jestem przekonana, że to ten właśnie fakt konstytuuje moje kompetencje do tej rozmowy... Znów smutno Generalizuję? Po raz kolejny: wskaż mi jedno zdanie, które padło ode mnie, a które jest twierdzeniem: 'nieprawdą jest, że w każdej grupie można spotkać inteligentnych ludzi'. Kolejna osoba wkłada mi idiotyczne tezy w usta. Odpowiadam na pytanie: nie, nie 'waliłabym' do córki takimi tekstami, gdybym była matką uwikłaną w opisaną sytuację. Dlaczego? Dlatego, że moje poglądy tylko po części pokrywają się z poglądami przytoczonymi przez autorkę, jako poglądy jej matki. Po drugie, mam wrażenie (gdy człowiek pisze, że ma wrażenie, to nie stwierdza, że tak jest, tylko że ma wrażenie, że tak jest), że wystarczy mieć mgliste pojęcie o pedagogice i umiejętność trzymania nerwów na wodzy by dojść do wniosku, że to zła metoda do osiągnięcia celu obranego w tej sytuacji przez matkę. A jeśli nawet moje poglądy pokrywałyby się z jej poglądami, to mając świadomość nieskuteczności metody, a tak się złożyło, że taką świadomość mam, nie stosowałabym jej. Czy mogę teraz ja zadać pytanie? Korci mnie. Piszesz, że zachowanie matki nie świadczy o jej inteligencji. Co wg Ciebie świadczy o inteligencji człowieka? To poważne pytanie. Bez ironii. Pozdrawiam Edytowane przez NuitNoire Czas edycji: 2011-08-10 o 07:21 |
|
2011-08-10, 08:17 | #60 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-02
Wiadomości: 3 634
|
Dot.: Mama nigdy go nie zaakceptuje...
Wyciągnęłam jedną z wielu definicji inteligencji:
Cytat:
W ten sposób może powstać "nieoczekiwane połączenie" - mądry chłopak po podstawówce, głupi po studiach. |
|
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 16:47.