Rozstanie z facetem, część XX

[no-angel]

A u mnie miesiąc od rozstania i masakra. Chciał się rozstać, to się rozstał. Tyle okropnych rzeczy mi powiedział, a teraz dalej uprzykrza mi życie.
Ostatnio mi powiedział, że nie powinniśmy być ze sobą dwa lata, ale dwa miesiące... jak można przekreślić tak dwa lata? To po co do cholery zabrał mi te dwa lata życia, jak nie chciał ze mną być? Znowu mi jest tak strasznie smutno... Za każdym razem, jak się trochę ogarnę, to on mi znowu dokopie - przecież chciał się rozstać, to powinien być szczęśliwy i dać mi spokój.
I czasem się zastanawiam, jak ja mogłam być z kimś takim dwa lata. Wychodzi na to, że wcale go nie znałam

[DarkChic]

Napisane przez beacia440

a ja mam wrażenie, że w moim związku trochę wygasło.. ale on nie widzi tego. jest kiepsko. biorę pod uwagę rozstanie. nie wiem czy jest sens ratowania tego, to chyba zależy tylko od mojego nastawienia. narazie nic nie robię.. czas pokaże.

Jesli w zwiazku sie sypie,to trzeba cos z tym zrobic.Jesli zalezy Wam obojgu na tym to starac sie,jesli nie,albo zalezy tylko jednemu to zakonczyc.

---------- Dopisano o 13:39 ---------- Poprzedni post napisano o 13:38 ----------

Napisane przez AguŚ87

A Ja mam motyle .

byłam na 2giej randce z nowym.
Nie mielismy swoich nr tel, wiec nie mielismy sie pozniej jak skontaktowac.

Moj kolega wczoraj podstepem zaciągnal go do pubu.. ale był po pracy i wpadł dosłownie na 2h.. bo dzisaij znów do pracy gdzies jechał.

Mamy juz swoje numery. Hmm myslalam ze sie odezwie wczoraj jeszcze albo rano ale nic. tak mysle czy czekac czekac dniami... i jak sie po paru nie odezwie to czy 1 zrobić krok ? ? ?
w sumie ma numer, będzie chciał to się odezwie.... ale ostatnio gadałam z kolegami i wysmiali to z e my czekamy az się odezwą, ze oni tez czekają ze są inne czasy bla bla i jak jestesmy zainteresowane tez mamy się odzywac.

No to moje gratulacje

Ja na Twoim miejscu rowniez poczekalabym az on sam sie odezwie
Chocby nie wiem jak mnie korcilo i wiercilo nie napisalabym

[Malla]

Napisane przez no-angel

Za każdym razem, jak się trochę ogarnę, to on mi znowu dokopie - przecież chciał się rozstać, to powinien być szczęśliwy i dać mi spokój.

Jak reagujesz na to, co on Ci serwuje?

[DarkChic]

Napisane przez no-angel

A u mnie miesiąc od rozstania i masakra. Chciał się rozstać, to się rozstał. Tyle okropnych rzeczy mi powiedział, a teraz dalej uprzykrza mi życie.
Ostatnio mi powiedział, że nie powinniśmy być ze sobą dwa lata, ale dwa miesiące... jak można przekreślić tak dwa lata? To po co do cholery zabrał mi te dwa lata życia, jak nie chciał ze mną być? Znowu mi jest tak strasznie smutno... Za każdym razem, jak się trochę ogarnę, to on mi znowu dokopie - przecież chciał się rozstać, to powinien być szczęśliwy i dać mi spokój.
I czasem się zastanawiam, jak ja mogłam być z kimś takim dwa lata. Wychodzi na to, że wcale go nie znałam

Co za du... i prostak!!!


Nie powinnas sie zastanawiac tylko wiedziec...ze bylas naprawde slepa i za dobra jesli moglas wytrzymac z takim burakiem i powinno dodawac Ci kopa to ze sie rozstaliscie i nie musisz sie juz wiecej z nim meczyc.


Dokucza Ci bo pewnie jego samego to rozstanie dotknelo, i chce sie wyladowac.Buraczysko jedne..
Trzymaj sie i nie daj sie

[AguŚ87]

Napisane przez Malla

AguŚ87 - rozumiem, że mamy równouprawnienie, ale jak odezwiesz się pierwsza, to nawet jak nie będzie realnie Tobą zainteresowany, może się z Tobą spotykać z nudów - bo jesteś chętna. Patrząc na Twoje wcześniejsze doświadczenia, dałabym się zdobywać, a nie zdobyć.

ok to poczekam... dam znać jak coś się ruszy. Dotarło do mnie ze w jego towarzystwie czuje się sobą, że taki ktoś mi potrzebny ustatkowany, nie imprezowicz, ogarnięty. przez niego nie polazlam juz ze 2 tyg do klubu( a łaziłam ostagtnio 3 razy w tyg z nudow ), zaczełam chodzić w bardziej kameralne miejssca zmienilam towarzystwo zaczelam chozic na koncerty z zupelnie inną muzyką. chyba potrzebny mi taki spokoj i zmiana.... wiec szkoda by było jak by sobie odszedł.

[no-angel]

Napisane przez Malla

Jak reagujesz na to, co on Ci serwuje?

No jak... no ryczę jak strażacka syrena... moja kobiecość sięgnęła podłogi - dowiedziałam się już, że jestem głupia, nieatrakcyjna, niekobieca, gruba (w rozmiarze 36/38 - ale w sumie co to ma za znaczenie), że bez niego jestem nikim, że stracił ze mną dwa lata, że mam urojenia i jestem psychiczna... no i tak na okrągło.
I niby wiem, że to nieprawda, ale gdzieś mi się to w głowie zaszczepiło głęboko.
A ja jestem rozpoznawalna w swoim mieście i to on był nikim, dopóki się nie zaczął ze mną pokazywać - taka jest prawda... Byłam silną, ambitną, kobietą sukcesu, a zrobił ze mnie strzępek człowieka i nie może przestać. Jakieś kompleksy może leczy? ale po co? no kur... no chciał być sam, to jest.
I gdziekolwiek sobie pójdę na imprezę, to przyłazi tam za mną i jak tylko zacznę się dobrze bawić, to się zaczyna...

[Malla]

no-angel - a co mu odpowiadasz na te wyimaginowane zarzuty?

AguŚ87 - możesz spróbować kontynuować znajomość na stopie przyjacielskiej, jeśli się okaże, że go "nie wzięło"

[AguŚ87]

Napisane przez Malla

AguŚ87 - możesz spróbować kontynuować znajomość na stopie przyjacielskiej, jeśli się okaże, że go "nie wzięło"

moze moze.. zoabczymy jak to będzie. dawnooo nie poznałam kogoś tak normalnego, bo jak wiadomo trafialam na samych popaprańców. w sumie jak by nie był zainterewsowany nie przybiegł by wczoraj po pracy chociaż na 2h. widziałam jak gralismy w bilarda i ciągle mnie obserwował... i dał buziaka w policzek jak wychodził... kurcze czuje się jak nastolatka.

[boangelina]

Ponawiam zapytanko : czy ktoś robi coś (terapia, medytacja) co przynosi poprawę Naszego stanu?

Ktoś próbował Sudarshan Kriya?

Ja teraz chwytam sie wszystkiego... Jak tonący
- ide do wróżki (mam nadzieje ze nie przepowie porażki... mam dosc porażek)
- psychoterapia (od przyszłego tyg.)
- dodatkowe zajęcia sportowe (sztuki walki)
- art of living (poszukuje kursu 'sztuka oddechu')
- dbam o siebie...

I chce wyjechac na erasmusa

[skaz]

Napisane przez boangelina

Ponawiam zapytanko : czy ktoś robi coś (terapia, medytacja) co przynosi poprawę Naszego stanu?

Tak, ja przychodzę na terapię na Wizaż Nic nie płacę i pomaga mi

[boangelina]

Napisane przez skaz

Tak, ja przychodzę na terapię na Wizaż Nic nie płacę i pomaga mi

Mi tez, jasne ze tak
Ale chodzi mi o cos, co naprawi mnie duchem na stale i doda sily w kazdej sytuacji.

chce sie nauczyc zyc sama

[DarkChic]

Napisane przez no-angel

No jak... no ryczę jak strażacka syrena... moja kobiecość sięgnęła podłogi - dowiedziałam się już, że jestem głupia, nieatrakcyjna, niekobieca, gruba (w rozmiarze 36/38 - ale w sumie co to ma za znaczenie), że bez niego jestem nikim, że stracił ze mną dwa lata, że mam urojenia i jestem psychiczna... no i tak na okrągło.
I niby wiem, że to nieprawda, ale gdzieś mi się to w głowie zaszczepiło głęboko.
A ja jestem rozpoznawalna w swoim mieście i to on był nikim, dopóki się nie zaczął ze mną pokazywać - taka jest prawda... Byłam silną, ambitną, kobietą sukcesu, a zrobił ze mnie strzępek człowieka i nie może przestać. Jakieś kompleksy może leczy? ale po co? no kur... no chciał być sam, to jest.
I gdziekolwiek sobie pójdę na imprezę, to przyłazi tam za mną i jak tylko zacznę się dobrze bawić, to się zaczyna...

Co za idiota

Wiesz dobrze ze to nieprawda....to sie nawet nie wyglupiaj przejmujac tym co ten prymityw wygaduje...( choc wiem takie cos moze zalamc...) Dasz rade

[boangelina]

no-angel
to, co on gada powinno jeszcze bardziej utwierdzic Cie w przekonaniu, ze to cham i nie jest w ani 0,00001 % Ciebie wart. Idiota po prostu


A mi znów chce się ryczeć, bo nie potrafie dopuścic do siebie mysli, ze ex przez 2,5 roku mnie nie kochał... Wydaje mi się to NIEMOŻLIWE....
takie absurdalne. Z jednej strony całował jakąs tam dziewczyne kiedyś, po pół roku na chwilę zerwał bo miał wątpliwości. A z drugiej... chyba czułam, że jestem ważna dla niego... I 2 tygodnie wyjechał mi z tekstem, że woli zerwać niz zdradzić. Ze ma wątpliwości i musi spróbować z inną. Jak to BOLI ;(

[aniuska_90]

Dziewczyny co zrobic jak dla naszego tz spotkania i pomoc kolega sa wazniejsze od nas? Jak wypomina ze za duzo czasu spedza z nami i nie ma na nic czasu, a prawda jest taka ze poswiecalby caly swoj czas kolegom.. nie wiem jak wy ale u mnie zaczyna tak byc
chyba znudził sie mna... Napisalam mu wczoraj ze jak woli poswiecac swoj czas koledze a dla mnie nie ma czasu, to koniec z nami.. myslice ze odpisał? do tej pory sie nie odezwał ;(((

[agniusia17]

Nie wiem, gdzie mogę to napisać, ale potrzebuję rady. jestem z moim chłopakiem ponad rok i nagle, w ciągu ostatnich miesięcy, zaczęłam mieć wrażenie, że z mojej strony uczucie wygasa...Po prostu jakby się coś wypaliło. I teraz gdy on mi mówi, że mnie kocha i tęskni (mieszka daleko) ja nie potrafię mu odpowiedzieć tym samym. Czuję jakiś wewnętrzny opór. Nie umiem mu powiedzieć, że go kocham bo chyba tak naprawdę nie jestem o tym przekonana, a nie chcę go oszukiwać. Z drugiej strony wiem, że tym samym ranię jego uczucia, bo nie okazuję mu tak dużego zainteresowania i czułości, jak dawniej. Co ja mam zrobić? Tkwię w takim stanie już od jakichś 3 miesięcy

[guleczek]

Napisane przez no-angel

No jak... no ryczę jak strażacka syrena... moja kobiecość sięgnęła podłogi - dowiedziałam się już, że jestem głupia, nieatrakcyjna, niekobieca, gruba (w rozmiarze 36/38 - ale w sumie co to ma za znaczenie), że bez niego jestem nikim, że stracił ze mną dwa lata, że mam urojenia i jestem psychiczna... no i tak na okrągło.
I niby wiem, że to nieprawda, ale gdzieś mi się to w głowie zaszczepiło głęboko.

Heh, miałam to samo. Dokładnie te same oskarżenia. Ale wiecie co? Wylatuje do Anglii 10 września. Napisałam dziś do eksa, że chcę się pożegnać przed wyjazdem, nie wiem czy wie może od znajomych ze lece gdzieś czy nie. Napisałam, że nie umiem wyjechać wiedząc, że oboje zachowaliśmy się jak urażone nastolatki i że chciałabym się z nim spotkać w miare możliwości w tym tyg. bo mimo że dobrze mu życzę to nie chcę go spotkać z jego nową dziewczyną.
Szczerze i wprost.

I mam pewien plan. Czekam na jego odpowiedź...

[tuliiipanek]

Napisane przez Yuuka

No tak Ale i tak chciałabym się spotkać tak w realu z wami dziewczynami z rozstaniowego

Byłoby zabawnie

Napisane przez aniuska_90

Dziewczyny co zrobic jak dla naszego tz spotkania i pomoc kolega sa wazniejsze od nas? Jak wypomina ze za duzo czasu spedza z nami i nie ma na nic czasu, a prawda jest taka ze poswiecalby caly swoj czas kolegom.. nie wiem jak wy ale u mnie zaczyna tak byc
chyba znudził sie mna... Napisalam mu wczoraj ze jak woli poswiecac swoj czas koledze a dla mnie nie ma czasu, to koniec z nami.. myslice ze odpisał? do tej pory sie nie odezwał ;(((

Ja na Twoim miejscu robiłabym to samo co on, więcej czasu spotykałabym się z koleżankami, wychodziła do kina, czy na jakieś zajęcia, taniec, fitness czy cokolwiek, a jeśli on chciałaby się spotkać to wtedy Ty mówisz,że nie masz czasu. Poczułby to co teraz Ty czujesz i może coś by zrozumiał a jeśli nie i koledzy byliby nadal ważniejsi to nie widzę sensu trwać w tym związku na którym mam wrażenie,że tylko Tobie zależy.

[skaz]

Napisane przez guleczek

Heh, miałam to samo. Dokładnie te same oskarżenia. Ale wiecie co? Wylatuje do Anglii 10 września. Napisałam dziś do eksa, że chcę się pożegnać przed wyjazdem, nie wiem czy wie może od znajomych ze lece gdzieś czy nie. Napisałam, że nie umiem wyjechać wiedząc, że oboje zachowaliśmy się jak urażone nastolatki i że chciałabym się z nim spotkać w miare możliwości w tym tyg. bo mimo że dobrze mu życzę to nie chcę go spotkać z jego nową dziewczyną.
Szczerze i wprost.

I mam pewien plan. Czekam na jego odpowiedź...

guleczek, po co się bawisz w takie gierki? olej go już. Po co się z kimś żegnać skoro i tak nie będzie czekał na Twój powrót.

[guleczek]

bo naprawdę dobrze mu życzę i nie chcę wyjeżdżać stąd z wrażeniem że fuczymy na siebie jak wściekłe koty. Mam nadzieję, że jak wrócę (rok? dwa? dziesięć?) spotkamy się na kawę i pośmiejemy z tego co było między nami.

Jeśli nie będzie chciał się spotkać to też to uszanuję. Czuję się dobrze z tym jak jest i nie płaczę już za nim. Nie kocham go już i to jest pewne. Niemniej jednak zależy mi na nim w sensie przyszłej-może-kumpelskiej-znajomości.

Więc nie gram w żadne gierki bo stawiam sprawę prosto i uczciwie.

[beacia440]

Napisane przez DarkChic

Jesli w zwiazku sie sypie,to trzeba cos z tym zrobic.Jesli zalezy Wam obojgu na tym to starac sie,jesli nie,albo zalezy tylko jednemu to zakonczyc.[COLOR="Silver"]

On w ogóle nie widzi problemu. Albo widzi a nie mówi. Ponoć to ja szukam problemu na siłę. Cholera wie co będzie. narazie to zostawiam. wyciszam się.
jak zechce to niech się postara i porozmawia ze mną . dojrzale, poważnie.
wiele razy ja wychodzilam z inicjatywa by rozwiazac klopot jaki sie miedzy nami pojawił.. wyjasnialam, zadawalam pytania.
jemu gadanie przez gg lub sms wychodzi najlepiej. kuźwa

[DarkChic]

Napisane przez boangelina

A mi znów chce się ryczeć, bo nie potrafie dopuścic do siebie mysli, ze ex przez 2,5 roku mnie nie kochał... Wydaje mi się to NIEMOŻLIWE....
takie absurdalne. Z jednej strony całował jakąs tam dziewczyne kiedyś, po pół roku na chwilę zerwał bo miał wątpliwości. A z drugiej... chyba czułam, że jestem ważna dla niego... I 2 tygodnie wyjechał mi z tekstem, że woli zerwać niz zdradzić. Ze ma wątpliwości i musi spróbować z inną. Jak to BOLI ;(

Mi byly tez wlasnie mowil ze od okolo roku juz tak naprawde nic nie czul do mnie,ze to przyzwyczajenie,itp itd teraz jak czasem sie widujemy to mowi ze kocha mnie,ale juz nie tak bardzo jak kiedys,i ze pewnie zawsze mnie bedzie kochal...coz...idzie sie pogubic...

Jak ma watpliwosci to niech sprobuje z inna....niech idzie w ch.. kopnie mu w du.. to znowu przyleci tylko zebys ty sie nie nabrala

Boli,ale kiedys przejdzie.
Ja bynajmniej mam taka nadzieje,choc znajac siebie mi nie przejdzie...

[boangelina]

Wogole troche mi chce sie smiac, bo konto na wizazu zalozylam jak rozstalam sie z moim 1-szym chlopakiem I tez tak myslalam jak teraz... I jeszcze plakalam, jak znalazl sobie ŻONĘ mając 18 lat i po 4 miesiacach wziął ślub... Jak ryczałam!
Oczywiście rozwiódł się po niecałych pół roku, a ja już dawno się wyleczyłam. Daaawno. Jakaś iskierka dalej jest, ale to nie to.

Choc teraz jest inaczej... 2,5 roku a pół roku to różnica.... Ale już wiem na czym stoję. DAMY RADĘ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

[aniuska_90]

Napisane przez tuliiipanek

Ja na Twoim miejscu robiłabym to samo co on, więcej czasu spotykałabym się z koleżankami, wychodziła do kina, czy na jakieś zajęcia, taniec, fitness czy cokolwiek, a jeśli on chciałaby się spotkać to wtedy Ty mówisz,że nie masz czasu. Poczułby to co teraz Ty czujesz i może coś by zrozumiał a jeśli nie i koledzy byliby nadal ważniejsi to nie widzę sensu trwać w tym związku na którym mam wrażenie,że tylko Tobie zależy.

Tez mam takie wrazenie, ze tylko ja podtrzymuje ten zwiazek ;/ Cala siebie poswiecilam dla niego, swoich znajomych(kolegow) kolezanki moze z 2 mi zostały ale nie maja tyle czasu... koleguje sie z jego znajomymi jak wychodzimy gdzies. Zadzwoniłam do niego czemu mi nie odpisuje na smsy to powiedział ze nie ma ochoty, ze nie bedzie mi sie tlumaczyl z kim i kiedy sie spotyka... itp itd Jestem nieszczesliwa w tym zwiazku ale nie potrafie sie z niego uwolnic nie mam na tyle sily

[Kenusia]

..

[boangelina]

Moze tęstnisz za jego wyobrażeniem/ lub za tym, zeby być z kimś, a nie za nim samym?
Też tak mam w tej chwili. Nie wiem, czy byloby mi dobrze z nim, ale mimo to cierpie...

[no-angel]

Ja z perspektywy wiem, że powroty nie mają sensu. My rozstawialiśmy się dwa razy, nigdzie nas to nie doprowadziło. Teraz wiem, że tak naprawdę nie można pójść do przodu, jak się człowiek będzie ciągle oglądał za siebie. U mnie chyba bardziej cierpi poczucie wartości.
I jeszcze się boję... strasznie się boję... mam 32 lata... powinnam mieć dzieci, rodzinę, a ja muszę zaczynać wszystko od początku... a jeśli nikogo sobie nie znajdę?

[tuliiipanek]

Napisane przez aniuska_90

Tez mam takie wrazenie, ze tylko ja podtrzymuje ten zwiazek ;/ Cala siebie poswiecilam dla niego, swoich znajomych(kolegow) kolezanki moze z 2 mi zostały ale nie maja tyle czasu...

To akurat jest często popełniany błąd przez kobiety będące w związku(w tym ja) poświęcamy się całe, nawet rezygnujemy ze znajomych dla niego, teraz już nic nie zrobisz ale na przyszłość niech to będzie dla Ciebie lekcja, że tak nie wolno robić.

Napisane przez aniuska_90

Zadzwoniłam do niego czemu mi nie odpisuje na smsy to powiedział ze nie ma ochoty, ze nie bedzie mi sie tlumaczyl z kim i kiedy sie spotyka... itp itd Jestem nieszczesliwa w tym zwiazku ale nie potrafie sie z niego uwolnic nie mam na tyle sily

Po jego wypowiedziach widać,że chyba coś się z jego strony wypaliło, jakby jemu już nie zależało, jak to Malla kiedyś mi napisała, a ja głupia nie posłuchałam oczywiście (Ty bądź mądrzejsza) rzuć go, zanim on rzuci Ciebie. Wiem to trudne, ale jeśli nie jesteś szczęśliwa to po co Ci taki związek, daj sobie szansę na coś lepszego. Znajdź w sobie tą siłę.

Kenusia też kiedyś myślałam,że lepiej gdyby on okazał się draniem, zdradził albo coś innego, wtedy bym go znienawidziła i byłoby łatwiej ale tutaj dziewczyny uświadomiły mi,że leczenie i podnoszenie się z upokorzenia (zdrady, bicie etc) wymaga dużo więcej siły i jest na pewno dłuższe i dużo trudniejsze. Naprawdę. Więc uwierz ,że lepiej rozstać się w zgodzie, kulturalnie.

[boangelina]

Napisane przez no-angel

Ja z perspektywy wiem, że powroty nie mają sensu. My rozstawialiśmy się dwa razy, nigdzie nas to nie doprowadziło. Teraz wiem, że tak naprawdę nie można pójść do przodu, jak się człowiek będzie ciągle oglądał za siebie. U mnie chyba bardziej cierpi poczucie wartości.
I jeszcze się boję... strasznie się boję... mam 32 lata... powinnam mieć dzieci, rodzinę, a ja muszę zaczynać wszystko od początku... a jeśli nikogo sobie nie znajdę?

Dlaczego 'powinnaś'? Każdy ma swój czas. Tyle małżeństw sie rozpada... Mnóstwo. I tak niestety jest

---------- Dopisano o 21:32 ---------- Poprzedni post napisano o 21:30 ----------



A co do powrotów... Ja znam przypadek gdzie było to bez sensu oraz taki, gdzie para wróciła do siebie po 2 latach. I sa małżenstwem. Różne rzeczy sie zdarzaja.

[Malla]

Napisane przez no-angel

Teraz wiem, że tak naprawdę nie można pójść do przodu, jak się człowiek będzie ciągle oglądał za siebie.

Napisane przez no-angel

I jeszcze się boję... strasznie się boję... mam 32 lata... powinnam mieć dzieci, rodzinę, a ja muszę zaczynać wszystko od początku... a jeśli nikogo sobie nie znajdę?

Nie daj się złapać w tę pułapkę. Tyle małżeństw trzyma się tylko "dla dobra dziecka" lub z wygody...
Lepiej mieć kogoś później, ale w szczęściu na całe życie. A przynajmniej tak się pocieszam

[guleczek]

Jestem w szoku. Eks po moim smsie zadzwonił O.o był miły, grzeczny i powiedział że nie ma nic przeciwko spotkaniu, a potem wręcz że chętnie się spotka. Chyba oboje potrzebowaliśmy czasu żeby zacząć się wobec siebie uprzejmie zachowywać. Lżej mi będzie na sercu i łatwiej wyjechać wiedząc, że między nami jest jednak jakieś minimum serdeczności. Hehe tak sobie myślę, że zgodził się spotkać bo zdziwił go (samokrytyki brak ) dojrzały ton mojej wiadomości- ja zawsze byłam rozhisteryzowana podczas rozstań i po nich, pisałam błagalne esy itp. a tu zonk.

Nie mogę się doczekać czwartku