|
Notka |
|
W krzywym zwierciadle odchudzania Jest do jedyne forum, na którym zamieszczamy wszystkie diety, które promują odchudzanie poprzez drastyczne ograniczenie kaloryczności, tzw. "diety głodówkowe", które nie mają nic wspólnego ze zdrowym odżywianiem.
|
![]() |
|
Narzędzia |
![]() |
#3631 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 58
|
Dot.: Nasze codzienne jadłospisy, część X. [posty chorobowe, wątek zbiorczy]
U/P (zaczynam dodawać kalorie):
I śniadanie: owsianka (5 łyżek płatków owsianych, szklanka mleka 2%, 3/4 banana, spora garść malin) II: śniadanie: grahamka na pół (z sałatą, polęgwicą sopocką, pomidorem, papryką; twarogiem półtłustym, czubatą łyżeczką dżemu truskawkowego) nektarynka Obiad: 1,5 porcji mięsa duszonego, 1/3 woreczka kaszy jęczmiennej, ogórek kiszony Podwieczorek: serek wiejski 3% z wkrojonym szczypiorkiem i rzodkiewką Kolacja: 2 kromki chleba razowego (z sałatą, schabem domowym, pomidorem, papryką; polęgwicą sopocką, serem żółtym) Edytowane przez Ewelina093 Czas edycji: 2011-08-24 o 21:36 |
![]() ![]() |
![]() |
#3632 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-04
Lokalizacja: wielkopolska
Wiadomości: 336
|
Dot.: Nasze codzienne jadłospisy, część X. [posty chorobowe, wątek zbiorczy]
Cytat:
![]()
__________________
Biologia R Chemia R cel : medycyna ![]() Ignavia corpus habetat, labor firmat |
|
![]() ![]() |
![]() |
#3633 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 58
|
Dot.: Nasze codzienne jadłospisy, część X. [posty chorobowe, wątek zbiorczy]
1 kawałek mięsa był wielkości hmm.. dłoni bez palców ?
Masła nie używam ale muszę się przełamać i zacząć, ponieważ to tłuszcze potrzebne do odzyskania miesiączki. Edytowane przez Ewelina093 Czas edycji: 2011-08-23 o 21:14 |
![]() ![]() |
![]() |
#3634 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-04
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 295
|
Dot.: Nasze codzienne jadłospisy, część X. [posty chorobowe, wątek zbiorczy]
1) jajecznica z dwóch jajek z cebulką, 200g smażonej cukinii, nektarynka
2) kotlet z indyka, pół paczki brokułów 3) koktajl truskawkowy - szklanka mleka, łyżka cukru, 100g truskawek 4) jabłko 850 jestem bardzo nieszczęśliwa i sama siebie psuję i nie wiem co się dzieje ![]()
__________________
never give up on anything just because it takes time to achieve it. time will pass anyway * all i want is everything it's always something more to get and i don't see the reason not to get it. * damaged people are dangerous because they know they can survive anything |
![]() ![]() |
![]() |
#3635 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-01
Lokalizacja: Zimna Woda
Wiadomości: 134
|
Dot.: Nasze codzienne jadłospisy, część X. [posty chorobowe, wątek zbiorczy]
----- Dopisano o 20:48 ---------- Poprzedni post napisano o 20:47 ----------
Cytat:
![]() |
|
![]() ![]() |
![]() |
#3636 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 5 812
|
Dot.: Nasze codzienne jadłospisy, część X. [posty chorobowe, wątek zbiorczy]
moze dlatego ze czasem nie da się nic zrobić? jak to mówią głową muru nie przebijesz... (ale to tylko na podstawie moich przeżyć)
|
![]() ![]() |
![]() |
#3637 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-04
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 295
|
Dot.: Nasze codzienne jadłospisy, część X. [posty chorobowe, wątek zbiorczy]
to żałosne okropnie, ale moje szczęście zależy w dużej mierze od zachowania innych ludzi :/ nienawidzę siebie za to
__________________
never give up on anything just because it takes time to achieve it. time will pass anyway * all i want is everything it's always something more to get and i don't see the reason not to get it. * damaged people are dangerous because they know they can survive anything |
![]() ![]() |
![]() |
#3638 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 5 812
|
Dot.: Nasze codzienne jadłospisy, część X. [posty chorobowe, wątek zbiorczy]
no to mamy ze sobą nieco wspólnego
a propos moja matka sprawia,że mam NEGATYWNY stosunek do jedzenia, pokłóciłam się na to ona że zjadłam to "dostałam ryja" (odebrałam to,że jedzenie=źle. To pogłębia chorobę ;/) no jaka matka by tak dziecku mówiła no jaka ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
#3639 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-04
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 295
|
Dot.: Nasze codzienne jadłospisy, część X. [posty chorobowe, wątek zbiorczy]
no chora psychicznie jest przecież. a jak Ci powie kiedyś w ataku schizofrenii że się Ci głowa pali to też uwierzysz?
__________________
never give up on anything just because it takes time to achieve it. time will pass anyway * all i want is everything it's always something more to get and i don't see the reason not to get it. * damaged people are dangerous because they know they can survive anything |
![]() ![]() |
![]() |
#3640 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 5 812
|
Dot.: Nasze codzienne jadłospisy, część X. [posty chorobowe, wątek zbiorczy]
wiem, ale ja tak mam,że jak inni mnie ranią, to czuję się beznadziejnie i jeszcze się wpędzam w poczucie winy
|
![]() ![]() |
![]() |
#3641 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-04
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 295
|
Dot.: Nasze codzienne jadłospisy, część X. [posty chorobowe, wątek zbiorczy]
ale właśnie nie rozumiem czemu Cię to rani jak ona Ci mówi, że dużo jesz. przecież sama wpie*dala nocami a poza tym jest chora psychicznie. czemu to dla Ciebie problem?
__________________
never give up on anything just because it takes time to achieve it. time will pass anyway * all i want is everything it's always something more to get and i don't see the reason not to get it. * damaged people are dangerous because they know they can survive anything |
![]() ![]() |
Okazje i pomysĹy na prezent
![]() |
#3642 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 5 812
|
Dot.: Nasze codzienne jadłospisy, część X. [posty chorobowe, wątek zbiorczy]
masz rację, po części spojrzałam na to jak ktoś z zewnątrz, i widzę wyraźnie tę chorą sytuację. Ostatnio dużo myślałam, bez psychologa ale doszłam do kilku ważnych wniosków. Poza tym wiem, czego potrzebuję. Tyle że kolejne kopy w d... wywołują depresję, kolejne moje niepowodzenia sprawiają,że znów zaczynam myśleć "a może, będąc megaszczupłą, ważąc te 40parę kg może coś sięruszy, może znajdę wreszcie sobie zajęcie,może ktoś da mi szansę,bo skoro wybierają na rozmowie ładną laskę dajmy na to, x. to czemu ona? może jak będę chudsza,to świat stanie otworem? bo mam wiedzę, itp. nie czuję się głupia, ba...ale... właśnie-co jest ze mną nie tak?" te myśli wracają. Bo nadal czuję PUSTKĘ w życiu, nadal czuję się jak zero. Nic nie osiągnę.
|
![]() ![]() |
![]() |
#3643 | |
Wtajemniczenie
|
Dot.: Nasze codzienne jadłospisy, część X. [posty chorobowe, wątek zbiorczy]
chyba musze sie ogarnac;/
1, -chyba tak masakraaa;/
__________________
Cytat:
Edytowane przez iza_wiosenna Czas edycji: 2011-08-30 o 21:17 |
|
![]() ![]() |
![]() |
#3644 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-04
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 295
|
Dot.: Nasze codzienne jadłospisy, część X. [posty chorobowe, wątek zbiorczy]
alkohol zamiast jedzenia?
![]()
__________________
never give up on anything just because it takes time to achieve it. time will pass anyway * all i want is everything it's always something more to get and i don't see the reason not to get it. * damaged people are dangerous because they know they can survive anything Edytowane przez iza_wiosenna Czas edycji: 2011-08-30 o 21:18 |
![]() ![]() |
![]() |
#3645 | ||
Wtajemniczenie
|
Dot.: Nasze codzienne jadłospisy, część X. [posty chorobowe, wątek zbiorczy]
Cytat:
![]()
__________________
Cytat:
|
||
![]() ![]() |
Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe
![]() |
#3646 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 572
|
Dot.: Nasze codzienne jadłospisy, część X. [posty chorobowe, wątek zbiorczy]
...aha.
chyba sobie nie radze Edytowane przez iza_wiosenna Czas edycji: 2011-08-30 o 21:18 |
![]() ![]() |
![]() |
#3647 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-01
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 4 731
|
Dot.: Nasze codzienne jadłospisy, część X. [posty chorobowe, wątek zbiorczy]
proszę was. S T O P
__________________
Francja/ Chorwacja/ Egipt/ Grecja Bułgaria /Hiszpania Kreta/ Agia Pelagia or 2013 ? Lloret |
![]() ![]() |
![]() |
#3648 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-04
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 295
|
Dot.: Nasze codzienne jadłospisy, część X. [posty chorobowe, wątek zbiorczy]
Cytat:
no to niestety nie wiem, co napisać bo chciałam Cię pocieszyć że nie będziesz mogła tak pić ciagle się ucząc ale studenci... mogą wszystko ;p
__________________
never give up on anything just because it takes time to achieve it. time will pass anyway * all i want is everything it's always something more to get and i don't see the reason not to get it. * damaged people are dangerous because they know they can survive anything |
|
![]() ![]() |
![]() |
#3649 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2011-05
Wiadomości: 642
|
Dot.: Nasze codzienne jadłospisy, część X. [posty chorobowe, wątek zbiorczy]
chodzicie na psychoterapię? bo ja właśnie jestem dzisiaj po pierwszym spotkaniu i nie narzekam
![]() ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
#3650 |
Zakorzenienie
|
Dot.: Nasze codzienne jadłospisy, część X. [posty chorobowe, wątek zbiorczy]
kto chce ostrzeżenie ręka w górę?
po co wstawiacie tutaj skrajnie głodówkowe jadłospisy, o których doskonale wiecie, że są tragiczne i że mogą zaszkodzić reszcie?
__________________
uśmiech pięknie zagrany. sometimes i feel like screaming
|
![]() ![]() |
![]() |
#3651 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-04
Lokalizacja: wielkopolska
Wiadomości: 336
|
Dot.: Nasze codzienne jadłospisy, część X. [posty chorobowe, wątek zbiorczy]
dzieki, iza
__________________
Biologia R Chemia R cel : medycyna ![]() Ignavia corpus habetat, labor firmat |
![]() ![]() |
![]() |
#3652 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 249
|
Dot.: Nasze Codzienne Jadłospisy XV
Hej, Od 2ch tyg.probuje jesc zdrowo, ale zastanawiam sie czy madrze postepuje? Z jedna kwestia to wiem, ze bardzo zle - ale coz
![]() Mimo mniejszej ilosci jedzenia, ciagle jestem taka sama ![]() Jem mnostwo warzyw i owocow. Na ogol jej sniadanie ok godz.10 - zazwyczaj jem salate, pomidory, ogorki, orzechy i do tego dressing (nie mam ochoty na pieczywo) Na lunch jem jakies warzywa, czasem jakies miesko. Jako przekaski tez jem owoce i potem obiad ok 6:30-7. Zazwyczaj jakies miesko, ryz i salata. Czasami zdarza mi sie zgrzeszyc (i wtedy niestety wywoluje wymioty) Wiem, ze nie powinnam tego robic, ale to jest silniejsze ode mnie. Duzo cwicze - zawsze ok 1h dziennie jezdze na rowerze. Do tego biore jeszcze tabletki wspomagajace odchudzanie i nic ![]() Macie jakies rady? |
![]() ![]() |
![]() |
#3653 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-05
Wiadomości: 1 358
|
Dot.: Nasze Codzienne Jadłospisy XV
Cytat:
wybacz.... KZ?????? |
|
![]() ![]() |
![]() |
#3654 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 249
|
Dot.: Nasze Codzienne Jadłospisy XV
nie rozumiem - KZ????
|
![]() ![]() |
![]() |
#3655 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 88 472
|
Dot.: Nasze Codzienne Jadłospisy XV
Wczorajsze P (na reście w domu)
Śniadanie - duża grahamka z masłem serkiem wiejskim (200 gram), pomidor, spory kawałek ciasta urodzinowego (kakaowo-kawowy biszkopt z masą masą serową polany czekoladą) II śniadanie - ta sama grahamka z sałatką grecką z pomidorami i oliwkami z Lisnera, ponownie spory kawałek tego samego ciasta, domowy kompot wiśniowy Obiad - talerz zupy jarzynowej z makaronem, 7 ruskich pierogów polanych stopionym masłem Podwieczorek - 4 bułki drożdżowe madehome (2 z wiśniami, 2 z serem), cały baton Sincers Duo Kolacja - 5 naleśników z dżemem (naleśniki smażone na patelni 24 cm) Co do postu mojej siostry to fakt potrącił mnie samochód i byłam w szpitalu jednak moja siostra jak zwykle przesadziła. Miałam lekkie wstrząśnienie mózgu, złamaną ręke i troche siniaków. Na szczęście już wszytko jest dobrze. Czasem boli mnie tylko głowa no i mam rękę w gipsie. Ze szpitala wyszłam wczoraj. Bardzo się cieszę, że obiad zjadłam już w domu (chociaż miałam o tyle luzu że czasem w porze obiadowej przychodziła mama i przynosiła mi domowy obiad). W szpitalu były tylko 3 posiłki a tak to miałam swoje jedzenie i musiałam się pilnować. Chociaż w sumie na śniadanie czy kolację czasem też jadłam swoje produkty (nie miałam ochoty na mielonkę czy baleron które gościły dość często na przemian z jajkami). Najgorsze, że swoje urodziny (31 sierpień) spędziłam w szpitalu. No ale przyjechała do mnie rodzina i przywieźli mi 3 kawałki ciasta (stąd w moim jadłospisie ciasto na śniadanie). Dzisiaj z kolei musialam pojechać do szkoły odebrać legitymacje. Pierwszy zjazd mam 17 i 18 września także mam jeszcze troche swobody. Szczerze to boję się po 2 latach przerwy wracać do szkoły. czuję się jak dziecko w zerówce. Nie wiem skąd ten strach i obawa. nie wiem czego się boję bo w sumie nie mam chyba czego. Nie wiem nawet jak się przygotować do tej szkoły. Jest to szkoła zaoczna i nie wiem jak tam wygląda nauka. Czuję się trochę niepewnie. Interesuje mnie jacy ludzie tam będą i w jakim wieku. Fajne jest to zę często jeżdżą na wycieczki i to nawet w ciągu wakacji, czyli nie będzie nudo. ![]() ![]() Dzisiejszy jadłospis umieszczę wieczorem (o ile będzie mi się chciało)
__________________
|
![]() ![]() |
![]() |
#3656 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 202
|
Dot.: Nasze codzienne jadłospisy, część X. [posty chorobowe, wątek zbiorczy]
a czy to że podjadam miedzy posiłkami to źle?? bo ja wlasnie ciągle czuję głod
![]() a np. orzechy jadlabym tonami dosłownie ![]() uwazam tez ze mam rozepchany zoladek bo zjadlam na kolacje: 50g chudego twarogu (pół tlusty mi nie wchodzi ![]() ![]() a za godzine zjadlam znów marchewkę i z 300-400g kapusty kizsonej.. i co nie mam rozepchanego zoladka?? mam bo ciagle czuje jakis niedosyt ![]() a i ciagle mam ochote na słodycze lub płatki kukurydziane lub takie smakowe typu: czekoladowe muszelki, poduszki, pszenica w miodzie itd. albo chrupki kukurydziane, paluszki z sezamem takie grube Edytowane przez ilcia089 Czas edycji: 2011-09-02 o 17:29 |
![]() ![]() |
![]() |
#3657 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-04
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 295
|
Dot.: Nasze codzienne jadłospisy, część X. [posty chorobowe, wątek zbiorczy]
Cytat:
__________________
never give up on anything just because it takes time to achieve it. time will pass anyway * all i want is everything it's always something more to get and i don't see the reason not to get it. * damaged people are dangerous because they know they can survive anything |
|
![]() ![]() |
![]() |
#3658 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 88 472
|
Dot.: Nasze codzienne jadłospisy, część X. [posty chorobowe, wątek zbiorczy]
Też jej to piszę. Mówię ze zeby jadła więcej węglodowadnów i białka a nie zamiast tego jadła warzywa bo warzywa nie sycą na długo tylko wzdymają ale mnie też olewa.
__________________
|
![]() ![]() |
![]() |
#3659 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 359
|
Dot.: Nasze codzienne jadłospisy, część X. [posty chorobowe, wątek zbiorczy]
Hej, co u Was dziewczyny?
Ja miałam miesiąc urlopu od wizażu, ale mam nadzieję, że mogę do Was dołączyć znowu. Przez ten miesiąc dużo się u mnie działo, strasznie dużo... Powróciły objawy chorobowe, depresja, uczucie bezsensu, stałam się okropna dla samej siebie i bliskich, byłam agresywna, nerwowa, nie potrafiłam opanować swoich nerwów. Do tego przestałam chodzić do swojej lekarki, co jeszcze spotęgowało niezbyt komfortową (lekko mówiąc) sytuację.. Nie radziłam sobie ze swoimi emocjami całkowicie, czułam się okropnie, ryczeć mi się chciało, nie widziałam sensu.. Była rodzinka zza granicy i czasem było na prawdę fajnie, ale później wszystko wracało.. W sumie od wtedy w zimę od tych niecałych xx kg przytyłam do ok xx, ale potem to spadło do xx, potem zaś długo się utrzymywało xx kg... Byłam też wtedy u ginekologa, dostałam lek na przygotowanie macicy do okresu, miałam badanie. Miałam jeszcze trochę przytyć... I wtedy właśnie się zaczął ten stan, o którym napisałam na początku. Wszystko się zbiegło... brak terapii (urlop pani psycholog), leki na okres (strach, że przytyję po nich.. ), do tego przestałam chodzić do lekarki... Te xx kg najpierw się utrzymywało, potem lekko w dół szło... ale starałam się tego nie zauważać... Jadłam, mama ze mną często była przy posiłkach, towarzyszyła mi, bo tak czułam się lepiej... Ale tylko ja wiedziałam, że tu odjęłam troszkę gramów mięsa, tam z kolei parę gramów pieczywa.. niby nic, ale później wszystko się zsumowało i waga właśnie trochę poleciała. Szukałyśmy z mamą płatnych ośrodków, żebym przed studiami nabrała sił... uspokoiła te okropne nerwy, agresję... ale później stwierdziłam, że nie chcę, że sama się uspokoję i że przytyję. Waga spadła jakieś 1,5 kg od tych xx, czyli obecnie jest ok xx kg.. Nie miałam odwagi pójść do lekarki, bałam się jej reakcji wtedy, więc napisałam list, a mama go zaniosła.. Na szczęście powiedziała, że da mi szansę i że domyślała się, że jest trochę gorzej, skoro nie przychodzę na wizyty (było to we wtorek 1,5 tyg. temu). W następny wtorek (ten co był) poszłam już na wizytę, mama ze mną. Ustaliłyśmy, żebym przytyła, lekarka pytała mnie, co proponuję w związku z tą całą sytuacją.. dała mi leki na nerwy, ale ich nie biorę, bo nie chcę chodzić przymulona.. Wiedziała już o wszystkim, że wtedy kłamałam co do wagi itd. I wtedy też mama od razu powiedziała, że waga mi spadła, ale nie jest mniej niż jak wychodziłam ze szpitala (ze szpitala wyszłam z xx kg, jak przytyłam od tych xx kg), więc mniej nie było. Powtarzałam sobie, że tragicznie nie jest, bo przecież było o wiele mniej kg, ale dobrze też nie, bo nadal jest za mało. I właśnie z tym mam problem.. ciągle mówię sobie, że i tak nie mam aż tak niskiej wagi, jak miałam, więc jest dobrze. A przecież nie jest dobrze! Boxx kg w moim wieku i przy moim wzroście (161 cm) to nadal duża niedowaga przecież (i ja zdaję sobie z tego sprawę, ale przecież wiecie jak to jest......) Do tego wtorku miałam postarać się przytyć doxx kg, ale niestety coś się zaczęło dziać w moim układem pokarmowym, dokładnie od 2 dni.. Mam straszne zaparcia, ból żołądka, cofanie się treści z żołądka do przełyku, brak apetytu, uczucie ciężkości, mdłości... okropne! Dzwoniłam wczoraj do p. doktor, bo miała dyżur w szpitalu i powiedziała, żebym poszła do lekarza dzisiaj i byłam. Przepisał jakieś leki na żołądek i stwierdził, że powinnam iść na gastroskopię, by zobaczyć co z tym żołądkiem, bo tak mnie boli. Najgorsze jest to, że muszę jakoś się trzymać posiłków, a po prostu fizycznie nie wyrabiam! Wczoraj płakałam wieczorem, tak mnie bolał, mama doradziła mi, żebym zjadła tylko 2 kromki chleba z masłem, i tak zrobiłam, bo nie dawałam rady nic... żołądek nie trawił, może to niestrawność? Dziś jem trochę więcej już, trzymam się schematu posiłków mniej więcej, ale nie wiem co się dzieje, co mogło mi zaszkodzić? Wracając do tego co pisałam na początku, mam też straszne natręctwa, po prostu żyję jak jakiś robot... Co do jedzenia też są straszne natręctwa, wręcz obsesja. Pieczywa od kilku miesięcy nie jadam kupnego (wczoraj wyjątek, żołądek zmusił do tego), sama piekę z mąki razowej żytniej typ 2000 lub mąki razowej graham typ 1850. Jem tylko wybrane produkty, w kółko to samo, tylko to, co uznam za zdrowe, mam obsesję na tym punkcie. Jem dużo białka i wolę zdrowe tłuszcze od węglowodanów. Nawet owoc stanowi lekki problem, najlepiej w godzinach porannych, chociaż też jem czasem na podwieczorek, ale wszystko to jest przemyślane, obliczone, zważone, zmierzone... Ważę jedzenie, ważę siebie codziennie... jakaś obsesja. I czekam na studia jak na zbawienie! Bo wydaje mi się, że jak będę miała zajęcie, to wszystko się złagodzi... Przecież wiosną, po wyjściu ze szpitala, gdy zajęłam się nauką, przygotowywaniem do matury itd. to jadłam dużo, nie skupiałam się na tym, jadłam więcej słodkich rzeczy, więcej wszystkiego, skupiałam się na nauce, bo to był priorytet. A później brak zajęcia, uczucie pustki, brak sensu, brak czegokolwiek co by mnie wypełniło i oczywiście jedzenie wróciło... bo przecież "musiałam się czymś zająć"... Rozumiecie o co mi chodzi? Nie miałam zajęcia, więc myślenie o jedzeniu wróciło... Poza tym lepiej myśleć o żarciu, niż przejmować się problemami prawdziwymi... Bałam się też tego, że mam stać się kobietą (okres) i dorosłą osobą, tak na prawdę... a ja nadal psychicznie czuję się trochę dzieckiem... ale ginekolog wie o tym, że spadła mi waga, ale i tak mam przyjechać na następną wizytę, bo lek brałam przez ok 3 tygodnie i miało krwawienie wystąpić, ale się nie pojawiło. Tym bardziej było mi trudno, bo miałam przerwę w terapii, więc całkowicie poruszałam się jedynie na płaszczyźnie jedzenia, że tak powiem. Nie próbowałam wejść głębiej, w swoją psychikę, głowę, myślenie. Zajmowałam się jedynie objawami, czego skutek był taki, że spadłam te 1,5 kg... Jednak teraz znowu z p. doktor gadałam no i jakoś ustaliłyśmy to wszystko. Do tego wtorku mam się postarać do tychxx kg, chociaż wczoraj dzwoniłam powiedzieć o żołądku, o tej niestrawności i wtedy chyba mi przedłuży ten czas przytycia... Ale gorsze od tego jedzenia i wagi są moje nerwy... A co do jedzenia, to na prawdę było tak fajnie... wtedy w szpitalu co przytyłam od tej dramatycznej wagi, to jadłam dużo, sama, nikt przecież nie pilnował, pamiętacie... jadłam ok 2800 kcal... potem w domu po wyjściu z tymi xx kg też kontynuowałam tycie, jadłam 2500 kcal itd... nawet więcej.... A potem się obniżyło, w ostatnim czasie jadłam ok 1200 kcal... (i to właśnie najgorsze, trochę zawiodłam mamę, bo teoretycznie jadłam, ona to widziała, była zadowolona, bo nie było tak jak wtedy jesienią, że prawie nic... że 300 kcal... jadłam! no ale co z tego, skoro było tych kcal za mało... zawiodłam też samą siebie, chyba przede wszystkim.) Teraz zwiększałam te kalorie, doszłam do ok 1400, muszę z dnia na dzień zwiększać, bo przytyć trzeba, ale co mam zrobić z tym żołądkiem? Mam dość... Mama zaproponowała mi, żebym doszła do 2000 kcal, skoro ostatnio jadłam te 1200 kcal niecałe, i że przytyję wtedy na pewno. I zwiększałam, ale wczoraj jakaś niestrawność właśnie i później już nic nie mogłam zjeść, tylko ten suchy chleb... a nadal źle się czuję... ale dzisiaj już nie będę na to patrzyła i nie patrzę i jem... bo chcę znowu iść w górę, a nie się cofać... Co do studiów, to lekarka chce, bym szła do Szczecina. Mama też tak woli. Odpocznie ode mnie. Lekarka powiedziała, że jakbym została w domu i np. do pobliskiego miasta na studia dojeżdżała czy coś, to po prostu byśmy z mamą się wykończyły we dwie. Zamęczyłabym mamę swoim gadaniem o jedzeniu, tyciu itd... Ja muszę się usamodzielnić, sama się zająć sobą, a przede wszystkim mieć zajęcie i wtedy na pewno te dolegliwości wszystkie się złagodzą. Nie będę miała przecież pretensji, że nie jem swojego chleba upieczonego przeze mnie, a jem kupny... bo przecież tam takich możliwości nie będzie. Tak samo jeśli chodzi o obiad, obecnie jem od dłuższego czasu przecież ciągle pierś z kurczaka grillowaną lub dorsza pieczonego... ( z ryżem/kaszą itd. nawet ziemniaki też, dziś też je muszę, bo są lżej strawne...) sama nie umiem się przemóc do innych rzeczy tak do końca, a przecież na studiach nie będę miała czasu na gotowanie sobie, więc studia zwolnią mnie w moich okropnych natręctw i schematów związanych z jedzeniem, odciążą mnie! Tak odgórnie po prostu... przecież będę musiała jeść w jakiejś stołówce, więc nie będę miała wyboru. To chyba lepiej. Dlatego czekam na studia jak na zbawienie! Tylko, że nie dostałam miejsca w akademiku i chyba się odwołam do tego... eh... I staram się już jeść więcej, mimo tych dolegliwości, nie wiem co mi jest... Ale będę pisała na NCJ jadłospisy i liczę na porady... bo na prawdę ich potrzebuję. Albo po prostu musiałam się wygadać... I biorę się za tycie, bo nie mogę przecież pójść na studia z wagą xx kg... Jeszcze ostatnio lekarka mówiła, że może ja tak jakby chcę (chyba podświadomie), żeby ona mnie wsadziła do szpitala i żebym na studia nie poszła i miała na kogo zgonić... tzn. że później bym mówiła, że nie poszłam na studia przez nią itd... a ona powiedziała, że nie chce mnie do szpitala, bo ja mam iść na te studia, z daleka od domu, sama... że na weekendy będę w domu i to wystarczy... A co do terapii, to też wymyślimy w moją terapeutką jak to rozwiązać, jeśli rzeczywiście pójdę do Szczecina. Jeszcze dodam, że też miałam straszne dolegliwości sercowe, że tak powiem... Byłam u kardiologa, serce ok, nie ma żadnej wagi, to po prostu skutek choroby... Bo to było tak, że jechałam pewnego dnia rowerem szybko (już po tym spadku wagi), zbyt szybko... dostałam zadyszki, myślałam, że serce wyskoczy, kuzynka po mnie przyjechała, mama wzięła rower, wróciła nim, a ja samochodem.. byłam cała blada, a później kilka dni dolegliwości się utrzymywały, duszności itd... ale to już prawdopodobnie na tle nerwowym, przez te różne lęki itd... Więc nerwicę też chyba mam... okropne to wszystko... kłębek nerwów jestem po prostu... Co Wy o tym myślicie?????? O tych studiach itd.? Przepraszam, że taki długi post, ale musiałam się wygadać i może Wy coś doradzicie... Edytowane przez iza_wiosenna Czas edycji: 2011-09-03 o 13:47 |
![]() ![]() |
![]() |
#3660 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-05
Wiadomości: 129
|
Dot.: Nasze codzienne jadłospisy, część X. [posty chorobowe, wątek zbiorczy]
OMG, Skomplikowana, Ty się wciąż kręcisz w kółko. Oszukujesz samą siebie. Przykro patrzeć jak marnujesz sobie życie, ale robisz to z dnia na dzień, bawisz się w kotka i myszkę, chrzaniąc o wadze, tyciu, chudnięciu, ciekawa jestem ile jeszcze pociągniesz... Smutne.
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
|



Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 12:19.