Mieszkanie czy akademik

[marchewkowe pole]

Napisane przez EarlGrey

Osoby które nie mieszkają w akademiku często są "wyłączone" z życia grupy.

no, bez przesady. na moich pierwszych studiach z całego roku w akademiku mieszkały może z 4 osoby, praktycznie każda w innym, w tym koleś który się do nikogo nie odzywał i moja bliska kolezanka która uciekła stamtąd po 2 miesiącach
pozniej studiowałam w małym mieście gdzie nie było akademika. teraz na 4-5 roku w grupie mam jedną osobę z akademika. i tyle. mój TŻ studiuje na 2 kierunkach i wśród znajomych bliższych i dalszych nie ma żadnych mieszkających w a.

[Lidia Paulina]

Napisane przez regularkate

Nie chcę czepiać się Twoich słówek, ale porównywanie nas, mieszkańców akademika, do dzieciaczków bawiących się na zielonej szkole, wystarczająco pokazuje Twój stosunek... Zbyt często spotykałam się z podobnymi opiniami, żeby nie domyślać się, co te poglądy znaczą. Zauważ, że ja nie osądzam osób ze stancji, jako sztywniaków i kujonów, a do tego burżujów.

Następnym razem czytaj uważnie. Nie napisałam niczego takiego o osobach mieszkających w akademikach! Pisałam wyłącznie o warunkach, jakie stwarza akademik - często pokoje 3-osobowe, łazienki na korytarzu, kontrola i wyganianie gości o 22.00. Nie wkładaj mi w usta słów, których nie powiedziałam.

[3cda010cf2365f85063684cab232c67a494edda3_61df6b81d462b]

Napisane przez regularkate

Nie chcę czepiać się Twoich słówek, ale porównywanie nas, mieszkańców akademika, do dzieciaczków bawiących się na zielonej szkole, wystarczająco pokazuje Twój stosunek... Zbyt często spotykałam się z podobnymi opiniami, żeby nie domyślać się, co te poglądy znaczą. Zauważ, że ja nie osądzam osób ze stancji, jako sztywniaków i kujonów, a do tego burżujów.




Widzicie więc, że praktycznie wszystkie wady można zmienić w zalety, jeśli się spojrzy z innego punktu widzenia. Trochę nie rozumiem Waszego uporu i chęci pokazania nam i innym, że akademik jest 'bleeee', skoro tyle osób mieszkających w akademiku zapewnia, że nie jest tak źle, a nawet jest nieźle Skoro wytrzymujemy tam na co dzień, to chyba nie kosztem własnego zdrowia fizycznego czy psychicznego, hmm? Ja również widzę zalety stancji, i mimo tego, że wolę akademik, nie wymyślam na siłę argumentów przeciw mieszkaniu tam...

Ale generalnie życzę wszystkim komfortowych warunków na studenckim mieszkaniu, gdzie ono by nie było

Ja osobiście nie mówię, że akademik to zło czy coś w tym stylu, po prostu jestem typem osoby, która w akademiku średnio potrafiłaby się odnaleźć. Jestem dość pedantyczna i sprzątać musze sobie sama, szczególnie pod względem łazienki, jakoś ciężko jest mo sobie wyobrazić myć się pod prysznicem, gdzie przede mną myli się tam jacyś obcy ludzie...

Napisane przez skazana_na_bluesa

nie, jeszcze nie idziesz, dopiero sie tam wybierasz - to raz. po drugie - chyba nie jestes swiadoma, ile dziewczyn studiuje na politechnikach. sa nawet kierunki sfeminizowane na tych uczelniach. jak ktos ciagle imprezuje i przeszkadza - zglasza sie kilka razy na portierni/kierownikowi. po kilku takich skargach (uzasadnionych) dana osoba moze byc wywalona z akademika. i czesto takie opowiesci sa przejaskrawiane, zeby pokazac "jaki ja jestem dzielny i jaka szkole zycia mialem

przeciez mozesz w tzw. miedzyczasie poznac jakas kolezanke, z ktora sie dogadujesz i nie bedzie to jeszcze gorsza wspollokatorka

Ok. nie czepiajmy się....
Ja wiem ile dziewczyn uczy się na polibudach, ale ja osobiście chce iść na informatykę, gdzie rocznie na jakieś 200 osób jest kilka dziewczyn... z resztą wydziały mają swoje budynki, pa polibudę do której SIĘ WYBIERAM to w budynku gdzie znajduje się wydział informatyki znajdują się praktycznie same typowo męskie wydziały(mechatronika itp.), inne budynki leżą w innej części miasta.
A mi się rozchodzi bardziej o to nie jacy ludzie mieszkają, ale o warunki, najbardziej niedorzeczne jest dla mnie: 1 łazienka na cały korytarz...

Napisane przez EarlGrey

Ja mieszkam w akademiku i nie zamieniłabym tego na stancję, dlatego, że:
1. Uczelnia oferuje stypendia na akademik. Mieszkam prawie za darmo.
2. Nawet jeśli nie masz stypendium możesz ze wszystkiego do woli korzystać (światło, woda itd)
3. Wydaje mi się, że właśnie w akademiku masz większe możliwości odwiedzin. Właściciele mieszkań niechętnie patrzą na gości tym bardziej jeśli śpią. A jesli dzielisz mieszkanie z właścicielami to juz całkowity brak prywatności jak dla mnie.
4. Faktycznie jest lepszy dostęp do notatek, idę piętro wyżej i już mam połowę grupy.
5. Nie przesadzajcie, że akademik=wieczne imprezy. W czasie sesji jest spokojnie.

Poza tym dziewczyny, jeszcze się "namieszkacie" w normalnym mieszkaniu. Studia to ten czas kiedy trzeba korzystać ze wszystkiego co oferuje. Tak bardzo chce być w pełni usamodzielnione ? Osoby które nie mieszkają w akademiku często są "wyłączone" z życia grupy. Jeśli dodatkowo mieszkają na końcu miasta to ich najczęstszym powodem odmowy przyjścia na imprezę jest to, że daleko jest i nie ma powrotu.

1. trzeba spełniac dane warunki, żeby dostać stypendium... ja się niegdy do rzadnego stypendium nie zaliczam...
3. wiele osób ma straszne problemy z odwiedzinami w akademikach, u mojej koleżanki jest z tym ciężko... a ja myślę o tym żeby wynająć całe mieszkanie w kilka osób.
Ja w mieskzaniu jakoś nie namieszkam się zbytnio gdyż mieszkam w domu jednorodzinnym i wolę mieć spokój...

[marchewkowe pole]

no i mieszkanie to też nie jest takie "normalne mieszkanie", normalne to jest jak ktoś ma całe dla siebie albo kawalerkę, a tu raczej mówimy o mieszkaniach gdzie mieszka kilka osób, obcych lub znajomych, gdzie tez się urządza imprezy, zaprasza ludzi etc.

[regularkate]

Napisane przez Lidia Paulina

Następnym razem czytaj uważnie. Nie napisałam niczego takiego o osobach mieszkających w akademikach! Pisałam wyłącznie o warunkach, jakie stwarza akademik - często pokoje 3-osobowe, łazienki na korytarzu, kontrola i wyganianie gości o 22.00. Nie wkładaj mi w usta słów, których nie powiedziałam.

Rozumiem Twoje oburzenie, ale każda wypowiedź, oprócz dosłownego sensu, ma też jakiś wydźwięk i budzi określone skojarzenia... To tak, jak powiedzieć: 'nie jesteś zbyt mądra', a mieć na myśli 'jesteś głupia'. Toteż nie dziw się, że mnie z kolei Twoje porównanie mogło ciut wkurzyć.

Ja myślę, że to jeden z tematów, w których naprawdę ciężko przekonać drugą stronę. Każdy i tak sam zadecyduje, co sądzić i co zrobić. Ja i kilka innych dziewczyn podałyśmy Wam zalety akademika, naprawdę nie koloryzując, więc mam nadzieję, że ktoś z tych, hmm, porad skorzysta

[abraxas2871]

Napisane przez marchewkowe pole

no i mieszkanie to też nie jest takie "normalne mieszkanie", normalne to jest jak ktoś ma całe dla siebie albo kawalerkę, a tu raczej mówimy o mieszkaniach gdzie mieszka kilka osób, obcych lub znajomych, gdzie tez się urządza imprezy, zaprasza ludzi etc.

I to jest moim zdaniem najlepsza opcja. Ja mieszkam w dwupokojowym mieszkaniu z siostrą. I dzięki temu mamy tam "dom" chociaż mieszkanie jest wynajmowane. Ale ja bardzo potrzebuję takiego domu, emocjonalnie nie wytrzymałabym w akademiku czy mieszkaniu studenckim. Jeśli ktoś nie ma takich potrzeb to ok, akademik przejdzie, ale polecam jednak stancję - zawsze jednak tam ma się większą kontrolę nad tym co się dzieje - również pod twoją nieobecność.
No i kwestia finansów - jak ktoś nie ma siostry na podorędziu to wynajęcie całego mieszkania dla siebie jest drogie... Nawet kawalerka na 1 osobę wychodzi drożej niż 2 pokoje na dwie.

[marchewkowe pole]

Napisane przez abraxas2871

Ale ja bardzo potrzebuję takiego domu, emocjonalnie nie wytrzymałabym w akademiku czy mieszkaniu studenckim. .

oj ja też tak myślałam jak się wyprowadzałam na studia. bałam się że nie wytrzymam z obcymi ludzmi w mieszkaniu, z kims dodatkowo w pokoju (własny pokoj przez całe życie) ale wcale tak nie było i mieszkanie z ludzmi to fajne doswiadczenie. teraz mieszkam z tż i w sumie moglibyśmy wynająć kawalerkę za te pieniądze co wynajmujemy pokój, ale nie chcemy bawić się w dom. poza tym zbyt wiele widziałam par które kisiły się w kawalerkach, bez kontaktu z innym, obrastały mchem, dziadziały i w końcu rozpadały się.

[abraxas2871]

Napisane przez marchewkowe pole

oj ja też tak myślałam jak się wyprowadzałam na studia. bałam się że nie wytrzymam z obcymi ludzmi w mieszkaniu, z kims dodatkowo w pokoju (własny pokoj przez całe życie) ale wcale tak nie było i mieszkanie z ludzmi to fajne doswiadczenie. teraz mieszkam z tż i w sumie moglibyśmy wynająć kawalerkę za te pieniądze co wynajmujemy pokój, ale nie chcemy bawić się w dom. poza tym zbyt wiele widziałam par które kisiły się w kawalerkach, bez kontaktu z innym, obrastały mchem, dziadziały i w końcu rozpadały się.

Oj nieeee... Ja w wakacje nie jestem w stanie wytrzymać 2 miesięcy wyjazdów i mieszkania z kimś w pokoju, poza - ewentualnie - siostrą. Same mieszkamy już 4 rok i jest dobrze - chociaż masz rację, nieco "dziadziejemy", bo w żadnym z naszych mieszkań nigdy nie było żadnej imprezy. Za to mamy spokój, nie muszę się martwić, że w piątek wieczorem współlokator chce zaprosić znajomych/partnera itp. Kwestia priorytetów - dla mnie jest nim spokój. I mam go zapewnionego całkowicie

[EarlGrey]

misislipy dlatego właśnie podałam punkt 2.

Każdy i tak wybierze co woli, nie ma co przekonywać, ważne żeby się dobrze mieszkało. Poza tym każda uczelnia ma inne akademiki. Niektóre są zapuszczone a inne prawie jak mieszkania z aneksem kuchennym w pokoju. Zawsze można się przenieść, przecież to nie jest decyzja na całe życie.

[BioIvO]

Napisane przez martynika01

Hmmm a ja lubię poznawać nowych ludzi, choc czasami faktycznie trafialiśmy na niezłą zmorę A co do imprez ja i tak wolę na miasto wylecieć niż bałagan w domu robić i narażać się na straż miejską czy policję

Bardzo mądra zasada- jak imprezowac to tylko u kogoś. W każdym momencie można sobie spokojnie wrócić do swojego łóżka.

[majka344]

Ja w czasach licealnych mieszkałam w internacie i naprawdę cudownie wspominam te trzy lata! Jednak nie wyobrażam sobie teraz moich medycznych studiów w akademiku, głównie dlatego, że jestem osobą, która nie potrafi odmówić towarzystwa i zawsze jestem chętna do pomocy, więc to by mnie skutecznie odciągało od nauki:-P
Ale tak ogólnie, jeżeli masz luźniejszy kierunek, to nie wahaj się i wybierz akademik!

[Stokrotek90]

Napisane przez skazana_na_bluesa

powiem szczerze, ze jak przegladalam zdjecia niektorych stancji to mi sie noz w kieszeni otwieral. obrzydliwy wystroj, nic tylko puscic pawia na srodek dywanu - roznicy by to nie zrobilo.o stancjach moznaby pisac ksiazki. mieszkanka w piwnicach, z malutkimi oknami przy suficie, temperatura jak w lodowce, bo okna nieszczelne/kaloryferow nie wolno mocniej odkrecac. a jak dla mnie dramatem nr 1 jest ilosc osob w pokojach/wielkosc pokoi. niektorzy wlasciciele sa strasznie pazerni. probuja wcisnac na 10m2 2 osoby albo 3-4 w pokoju mniejszym niz w akademiku.

Masz sporo racji. Jak szukałam sensownego pokoju musiałam zwiedzić jakieś 20 mieszkań zanim coś wybrałam. Co lepsze oferty mają "casting", gdzie lokatorzy sobie Ciebie wybierają, a nie Ty ich. Ceny są różne, tak jak i warunki. Nigdy nie zdecydowałabym się zamieszkać z właścicielami, nigdy nikt nie podjadał mi jedzenia z lodówki, nie było mi zimno, ale wkurzały mnie inne rzeczy; dojazdy autobusem (i jeszcze na przystanek daleko), z akademika masz pewnie rzut beretem, opłacanie rachunków (dodatkowe koszty), przywożenie butli gazowej (kiedyś mi się skończyła w Sylwestra) na własną rękę, sprzątanie mieszkania, gdzie wszystko było stare podniszczone, włączanie boilera w godzinach taryfy oszczędnościowej (w rodzinnym domu nie mam takiego mechanizmu). Miałam 2 stacje, a i tak lepiej było mi na tej wyżej opisanej, bo miałam pokój 1-os, a na tej pierwszej mieszkałam z koleżanką. Mimo wszystko wolę mieszkać w mieszkaniu.

[marchewkowe pole]

ja nie wiem czemu niektórzy są tacy zdesperowani i biorą takie mieszkania/pokoje, w dodatku w jakichś kosmicznych cenach

[Stokrotek90]

Gdzieś mieszkać trzeba, a cena jest bardzo porównywalna do pokoju 2-os. w akademiku.

[3cda010cf2365f85063684cab232c67a494edda3_61df6b81d462b]

Ja patrząc dziś na fakt, że mój TŻ wyjeżdza na studia z atydzień i będzie mieszkał w akademiku trochę mnie przeraża, najgorsze jest to że właściwie mogłabym przyjechać, ale on i tak będzie w pokoju z kimś innyjm, więc właściwie noc odpada, a mam tam za daleko aby przyjechać i tego samego dnia wrócić do domu. W mieszkaniu nie miałabym tego problemu...

[BioIvO]

[1=3cda010cf2365f85063684c ab232c67a494edda3_61df6b8 1d462b;29586304]Ja patrząc dziś na fakt, że mój TŻ wyjeżdza na studia z atydzień i będzie mieszkał w akademiku trochę mnie przeraża, najgorsze jest to że właściwie mogłabym przyjechać, ale on i tak będzie w pokoju z kimś innyjm, więc właściwie noc odpada, a mam tam za daleko aby przyjechać i tego samego dnia wrócić do domu. W mieszkaniu nie miałabym tego problemu...[/QUOTE]
Tylko, ze nie ma co porównywać ceny pokoju 1 os. w mieszkaniu do pokoju 2 czy 3 os. w akademiku. Jak to mówią, standard kilka gwiazdek wyżej, a za to sie płaci.

[3cda010cf2365f85063684cab232c67a494edda3_61df6b81d462b]

BioIvO tylko ja mówię o mieszkaniu wynajętym przez kilku studentów, więc cena rozkłada się na każdą z osób, a wiadomo, że w takim mieszkaniu współlokator z pokoju na 1-2 noce może się przenieść do innego pokoju. Z resztą znajomi wynajmowali pokój, 2 pary i 1 kolega mieszkanie 3-pokojowe. Każda z par po 1 pokoju a on miał cały pokój dla siebie, gigantyczny nie był, ale spokojnie dziewczyna mogła u niego nocować, z resztą za nocleg nie musiała płacić