XXL-ki chudną do M-ki :)

[Eldo_rado]

Napisane przez MaryAnne

wychodzenie psychicznie na prostą/odkochiwanie się trwa mniej więcej tyle ile dana sytuacja/zakochanie trwało

ile?

[MaryAnne]

Napisane przez Eldo_rado

ile?

no to nie znaczy, że cały czas jest tak samo źle raczej chodzi o to, że nie da się w tydzień czy miesiąc przetrawić zupełnie czegoś co trwało kilka lat.
tzn może ktoś potrafi, ja nie znam takich osób trzeba dać sobie czas i starać się przetrwać moim zdaniem.

[f_ola]

Napisane przez Eldo_rado

nikt nie jest w stanie mi pomóc, nawet gdyby bardzo chciał ... jakiś czas temu w koszmarnych okolicznościach rozstałam się z długoletnim chłopakiem od tej pory nie mogę się pozbierać, czuję się koszmarnie, nie śpię po nocach i nie wiem ile jeszcze wytrzymam... nigdy nie było ze mną tak źle.

Kochanaaaaaaaaaaa! Trzeba było tak od razu! *bierze bejsballa*
imię,nazw isko, adres a tak mu złoimy z Katiennn skórę i klejnoty,że nigdy ich nie użyje istanie się impotentem! Co za szmaciarz z niego! On nie był Ciebie wart! Zapamiętaj sobie Eldo że jesteś za✂✂✂ista laska i ŻADEN ŻADEN męskokształtny debil nie ma prawa sprawić byś czuła się tak jak teraz! Jesteś dzielną, zdecydowaną, chudnącą kobietą, która jest za✂✂✂ista! I żaden facet, żadna chandra porozstaniowa nic nie może sprawić byś nie cieszyła się z życia!
Wierzę że jest z Tobą okropnie. Pewna osoba którą znam była z facetem w sumie tydzień, potem tylko pisali miesiąc? I ona odchorowywała tego kretyna 9miesięcy! A ja ją reanimowałam - i raz było lepiej raz gorzej- ale się z niego wyleczyła.I Ty także to zrobisz. A wiesz czemu? Bo życie jest piękne! Odkryj je na nowo

[Eldo_rado]

dziewczyny, dziękuję za wszystkie słowa otuchy niestety narazie jestem w takiej rozsypce, że nie wiem sama co mam z sobą zrobić, wewnątrz mnie pali się ogień, który mnie niszczy co dnia... straciłam sens życia i nie będzie mi łatwo o tym zapomnieć, a nawet wrócić do normalnego życia...

chociaż w odchudzaniu się nie poddaję, bo może jest coś, co potrafię zrobić

[f_ola]

Napisane przez Eldo_rado

dziewczyny, dziękuję za wszystkie słowa otuchy niestety narazie jestem w takiej rozsypce, że nie wiem sama co mam z sobą zrobić, wewnątrz mnie pali się ogień, który mnie niszczy co dnia... straciłam sens życia i nie będzie mi łatwo o tym zapomnieć, a nawet wrócić do normalnego życia...

chociaż w odchudzaniu się nie poddaję, bo może jest coś, co potrafię zrobić

Nie nie nie! Posklejamy Cię superglue !!!
*podaje tubkę*
Szkoda życia kochana na rozsypkę. Obyś szybko doszła do siebie

[tyszka_]

Cześć dziewczyny!
Przyjmujecie każdego z otwartymi ramionami, więc i ja dołączę do Was. Z nieba mi spadacie.
Aktualnie wertuje wątek od pierwszej strony, chociaż chciałabym iść już spać, ale mnie strasznie wciągnęło
Jutro (tzn. jak się wyśpię ) napiszę coś więcej o swoich poczynaniach z wagą.
Buziaki!

[czwarta_plaga_egipska]

Napisane przez tyszka_

Cześć dziewczyny!
Przyjmujecie każdego z otwartymi ramionami, więc i ja dołączę do Was. Z nieba mi spadacie.
Aktualnie wertuje wątek od pierwszej strony, chociaż chciałabym iść już spać, ale mnie strasznie wciągnęło
Jutro (tzn. jak się wyśpię ) napiszę coś więcej o swoich poczynaniach z wagą.
Buziaki!

Cześć, Tyszka! Napisz nam, czym się zajmujesz, jak do tej pory wyglądała Twoja walka z kilogramami, z czego tym razem czerpiesz motywację do zmiany stylu życia? : ))

Eldo_rado, wiesz co? Zazdroszczę Ci. Zazdroszczę Ci tej trudnej chwili po rozstaniu, tych nieprzespanych nocy. Bo to świadczy jedynie o tym, że masz za sobą kilka długich lat spędzonych z cudownym partnerem, pełnych ciepłych wspomnień. Ja czegoś takiego jeszcze nie przeżyłam. : )

Dzisiaj zafundowałam sobie pobudkę o szóstej rano. W następny poniedziałek będę na nogach od 4:00. Zatrzymać czaaaas!

[Pasasymphonia]

Napisane przez Eldo_rado

dziewczyny, dziękuję za wszystkie słowa otuchy niestety narazie jestem w takiej rozsypce, że nie wiem sama co mam z sobą zrobić, wewnątrz mnie pali się ogień, który mnie niszczy co dnia... straciłam sens życia i nie będzie mi łatwo o tym zapomnieć, a nawet wrócić do normalnego życia...

chociaż w odchudzaniu się nie poddaję, bo może jest coś, co potrafię zrobić

Jestem z Was najstarsza i po raz trzeci zareczona, chociaz nigdy nie bylam mezatka. Eldo_rado ja juz przezylam i paskudne rozstania i zdrade i wiele, wiele dni na rozpaczaniu, zwlaszcza po ojcu mojego dziecka. Wierz mi najgorsze co mozesz zrobic to wbijac sobie do glowy, ze skoro on cie nie chce to znaczy, ze nic nie jestes warta. Laska... czy ty zdajesz sobie sprawe z tego jak silny masz charakter? Ile trzeba samokontroli i sily charakteru, zeby trzymac diete, nie poddawac sie jak waga stoi? Jestes silniejsza niz ci sie wydaje! Nie poddawaj sie i wbij sobie do glowy, ze on nie byl twoim "calym szczesciem". Szczescie to stan umyslu i nigdy ale to nigdy nie jest idealnie zawsze sa mniejsze lub wieksze problemy, szczescie to zaakceptowanie i docenienie tego co mamy w danej chwili.

[grita88]

Cześć...
No i poddałam się wczoraj poksie pyszności na urodzinach u szwagierki!!! 3 dni diety na marne............... Ale się nie poddaję, walczę dalej, przecież zdarzają się chwile słabości tak??? Dziś pierwsza ZUMBA Aż się boję... Waga się zepsuła, mąż zażartował oczywiście że to dlatego że na nią weszłam - jak miło... ech.......

[Pasasymphonia]

Napisane przez grita88

Cześć...
No i poddałam się wczoraj poksie pyszności na urodzinach u szwagierki!!! 3 dni diety na marne............... Ale się nie poddaję, walczę dalej, przecież zdarzają się chwile słabości tak??? Dziś pierwsza ZUMBA Aż się boję... Waga się zepsuła, mąż zażartował oczywiście że to dlatego że na nią weszłam - jak miło... ech.......

Na poczatku zawsze jest trudno sie oprzec pokusie, ale z czasem bedziesz coraz bardziej niezlomna i brawa za postawe najgorsze co mozna zrobic po wpadce to odpuscic sobie na kilka dni. Ja za kazdym razem jak sie skusze na cos staram sie to jakos spalic, wiec ide na piechote do pracy albo energicznie sprzatam caly domek

[czwarta_plaga_egipska]

Napisane przez grita88

Cześć...
No i poddałam się wczoraj poksie pyszności na urodzinach u szwagierki!!! 3 dni diety na marne............... Ale się nie poddaję, walczę dalej, przecież zdarzają się chwile słabości tak??? Dziś pierwsza ZUMBA Aż się boję... Waga się zepsuła, mąż zażartował oczywiście że to dlatego że na nią weszłam - jak miło... ech.......

Nie, nie! Nie można mówić, że coś poszło na marne. To największy błąd, jaki można popełnić. Bo stąd krótka droga do "x dni poszło na marne, nie umiem wytrzymać na diecie - odpuszczam". Cieszy mnie Twoja wytrwałość. Ja w pierwszym tygodniu diety zjadłam kawałek drożdżowego ciasta. Nie przeszkodziło mi to w zrzuceniu 10g w miesiąc. Keep goin'! I po powrocie opowiesz nam, jak było na zumbie.

[grita88]

Opowiem o ile będę w stanie się poruszać, ponoć to nezły wycisk a ja jak ostatnio weszłam na czwarte piętro to dostałam takiej zadyszki......... A pomyśleć że w gimnazjum uwielbiałam biegać i nie raz byłam liderem na powiatowych zawodach! Dziękuję za wasze słowa, myślałam że jmi się oberwie.. no ale teraz jeszcze bardziej wiem, że muszę!!!

[Eldo_rado]

grita nie myśl na zasadzie 'zjadłam 2 kawałki ciasta- dieta zmarnowana' ! wiele osób tak robi i osłabia się w ten sposób motywacja, siła... zjadłaś- trudno, ale następne kilka dni mają być ładne, żeby ten dzień grzeszku nie wpłynął na wagę w dniu ważenia

czwarta_plaga_egipska wiesz co, wychodzę z załozenia że szczęście każdego spotka- nie można go na siłę szukać, bo ono zaskakuje, gdy się tego zupełnie nie spodziewamy.. .tak też będzie z Tobą. lepiej poczekać, ale spotkać kogoś, z kim będziesz chciała się zestarzeć, kogo będziesz chciała widywać rano po przebudzeniu i z kim będziesz chciała dzielić wszystkie radości i smutki

Pasasymphonia dlatego się nie poddaję z dietą. może jeśli osiągnę ten 'fizyczny' cel to mnie to podbuduje... na początku tak było- totalnie się docięłam, zajęłam sobą, chciałam pokazać że MOGĘ... ale coś ostatnio we mnie pękło. ale walcze, mimo ze czasem mam ochotę rzucić to wszystko w kąt... jeszcze będziecie ze mnie dumne, obiecuję

[grita88]

Dzień ważenie to sobota tak??
Muszę do tego czasu zreperować "starą" wagę (kupiona niedawno w lidlu) albo kupić nową jakąś lepszą..

[Eldo_rado]

ja mam na sobotę cel - 63 kg

[Pasasymphonia]

Osobiscie wolalabym wazyc sie w poniwdzialek, bo to wlasnie w weekend mam najwieksze pokusy, a to jakies BBQ Party, albo wypad cala paczka do restauracji, imprezy urodzinowe, kino i popcorn itd. I fakt, ze po weekendzie mam jeszcze 5 dni na nadrobienie tego co sie nawyprawialo przez weekend mnie malo motywuje, a tak bede zagryzac kciuka, zeby w poniedzialek bylo ok na wadze.

[czwarta_plaga_egipska]

Jestem trochę zmęczona dietą. Ale to nie, że czuję brak energii, ospałość, inne pierdoły. Zwyczajnie chciałam pojawić się na wydziale po wakacyjnej przerwie i chociaż z jednych ust usłyszeć "o, jakby było Ciebie mniej, Aga". A mam wrażenie, że nie widać po mnie spadku. Zwłaszcza, że od 1 września ubyło 1,5kg. Wrześniu - skrół ju. Nie tak się umawialiśmy!

[Pasasymphonia]

Napisane przez czwarta_plaga_egipska

Jestem trochę zmęczona dietą. Ale to nie, że czuję brak energii, ospałość, inne pierdoły. Zwyczajnie chciałam pojawić się na wydziale po wakacyjnej przerwie i chociaż z jednych ust usłyszeć "o, jakby było Ciebie mniej, Aga". A mam wrażenie, że nie widać po mnie spadku. Zwłaszcza, że od 1 września ubyło 1,5kg. Wrześniu - skrół ju. Nie tak się umawialiśmy!

Czy ja dobrze policzylam Plago, ze w sumie zgubilas juz 12kg? Roznica pomiedzy prawie 110kg a prawie 95kg musi byc conajmniej zauwazalna... Glowa do gory jeszcze kawalek wrzesnia zostal

[czwarta_plaga_egipska]

Napisane przez Pasasymphonia

Czy ja dobrze policzylam Plago, ze w sumie zgubilas juz 12kg? Roznica pomiedzy prawie 110kg a prawie 95kg musi byc conajmniej zauwazalna... Glowa do gory jeszcze kawalek wrzesnia zostal

Jeszcze odrobina mi została do 12 kg. W tę sobotę powinno już stuknąć.
Myślę, że popełniłam pewien błąd. Pierwszego dnia diety nie zmierzyłam się, znałam tylko swoją wagę. Gdybym miała świadomość straconych centymetrów, byłoby inaczej. Siłą rzeczy teraz częściej się sobie przyglądam, mierzę to tu to tam. Chyba dopiero zaczęłam zauważać, że stworzyłam potwora. Wciąż jestem potwornie gruba, więc jak ja musiałam wyglądać 12kg temu.

EDIT:
Kupiłam sobie bransoletę skórzaną. Tak na poprawę nastroju. Dopiero teraz zauważyłam, że tam jest napisane "pasuje na nadgarstek do obwodu 18cm". Panika! Bieg po miarkę!
... 16-17cm. Pasi. <dumna>

[f_ola]

Witaaaam w deszczowy poniedziaaaałek!
I hate Mondays choć dzisiaj zapowiada się nieźle
64,3 na wadze i cały dzień pakowania się

Wredna_ UWAŻAAAJ! nadciągam już niedługo do Gdańska więc jak będziesz grzeszyć na tej polibudzie to...

czwarta_plaga_egipska jesteś cudowną osóbką z nadbagażem kilogramów, a nie potworem!!! Zapamiętaj to sobie!

Pasasymphonia możesz mi sprzatać jak nagrzeszysz. nie obrażę się
Nie bój się weekendów. Można zawsze znaleźć jakąś tam alternatywę.
Ja wraz z innymi studentkami na innym wątku pijemy tfu degustujemy trunki dość często albo grzeszymy...ale w ogólnym rozrachunku waga spadaaa. Bo po grzechu przychodzi kolejny dietkowy dzień i bierzemy tyłek w trokiii

Szczescie to stan umyslu i nigdy ale to nigdy nie jest idealnie zawsze sa mniejsze lub wieksze problemy, szczescie to zaakceptowanie i docenienie tego co mamy w danej chwil

i.

super definicja

[Pasasymphonia]

Napisane przez f_ola

możesz mi sprzatać jak nagrzeszysz. nie obrażę się:p

Akurat Ja tam sie ciebie boje, bedziesz ganiala mnie z palka dookola domu?

Ogolnie staram sie z calych sil opierac wszelkim pokusa, bo ja walcze nie tylko z nadliczbowymi kg ale tez z moim paskudnym charakterkiem Mnie tatus wychowal na krolewne i nawet z tymi nadliczbowymi kg uwazalam siebie za atrakcyjna babeczke i to wlasnie skutkowalo do tej pory poblazaniem sobie... Jestem mistrzynia wmawiania sobie, ze i tak jestem piekna. Jak juz dojde do tych 60 kg bede narcystycznym potworem jak nie popracuje nad soba. A w piatek wybieram sie na 3 dni do SPA moj ukochany zafundowal mi prezent w nagrode za 6 z przodu na wadze... juz sie nie moge doczekac... mam nadzieje, ze nie bedzie mnie kusic zlizywanie czekolady z siebie podczas masazu... ale juz czuje ten zapach...

[tyszka_]

Witam ponownie po przyjemnym spanku

Mam 24 lata, aktualnie się przygotowuje do obrony pracy dyplomowej. No i chudnę
Zaczynałam od wagi, którą wstydzę się podać nawet na forum ale co tam
110kg przy wzroście 175cm. Tragedia, tym bardziej, że jeszcze 4-5 lat temu ważyłam ok. 74kg. Oglądając foty myślę, że wyglądałam na prawdę świetnie. Miałam taką sylwetkę jaka mi się podoba. Jak to baba jednak, miałam jakieś fanaberie i przeszłam na diete 1000 kcal. Schudłam kilka kg. ale potężne jojo + brak motywacji doprowadziły mnie do obecnego stanu.

To tyle ze smutów. Teraz będzie już pozytywniej.
W ciągu (hmmmm) 1 i 2/3 miesiąca udało mi się zgubić 13 kg. Tak wynika z porannego ważenia. Możliwe, że ta liczba wzrośnie o 1-2kg, bo akurat dziś dostałam @. Zobaczymy za tydzień

Osiągnęłam to przede wszystkim zmianą nawyków żywieniowych, wywaleniu śmieci z diety, napojów/soków z dużą ilością cukru, nie jem smażonych rzeczy, kotletów czy innych cudów. Jem 4-5 a czasami wyjdzie i 6 małych posiłków dziennie. Poza tym dosyć dużo biegam. 4 razy w tygodniu po min. 5km (czyli jakieś 40 minut biegu + drugie tyle marszu na dojście do lasu i powrót do domu). Raz w tygodniu mam dłuższy bieg. Wczoraj np. biegałam godzinę i do tego godzinka spaceru po lesie. Czasem wybiorę się tez na rower, jednak w tym roku za duzo nie jeździłam. Rok temu wykręciłam w sezonie wiosna-lato troszkę ponad 2tys km

Zanim zaczęłam dbać o to co jem biegałam już od około miesiąca. W tym czasie waga raczej się nie ruszyła. Dopiero po rewolucji na talerzu mogę cieszyć się coraz mniejszą liczbą na wadze

Co do motywacji - sama nie wiem skąd mi się wzięła. Po prostu po długim czasie narzekania "od jutra dieta" rzeczywiście wprowadziłam ją w życie. No i teraz to już nawet mi ta motywacja nie słabnie. Mam kilka takich "utrzymywaczy", które trzymają ją w dobrej formie

[fiolusiek]

witajcie moge sie podłączyć

[czwarta_plaga_egipska]

Napisane przez fiolusiek

witajcie moge sie podłączyć

No jaha. Witaj wśród przyszłych M-ek. : ))

Tyszka! O.O Jesteś moim dieta-mAstah. Ogromne gratulacje, jestem pod wrażeniem. Widzę pomiędzy nami duże podobieństwo. Mam 176cm wzrostu, zaczynałam 31. lipca od 108 kilogramów. Jest ~12 mniej.

[nicky_1981]

Puk, puk....
To może i mnie przyjmiecie do siebie???
Mam na imię Magda, 168cm i 73kg.
Dwa lata temu urodziłam dziecko, wcześniej też nie byłam szczypiorkiem ale po ciąży jakby mnie przybyło.

Odkąd Was podczytuję (tj. ok tygodnia) i małpuję schudłam 1kg.
Mój problem to:
1. nie przepadam za śniadaniami, owsianki też nie lubię
2. mało się ruszam, tyle co z młodą
3. lubię winko i piwko dodatkowo jestem orzeszkoskrytożercą

Chyba tyle, przyjmiecie???????

[whisky79]

To i ja sie przylacze jesli pozwolicieChociaz u mnie juz dystans prawie pokonanyRok temu na wiosne osiagnelam maximum swojej wagi:80kg przy 173cm wzrostu.Tyc zaczelam dopiero po 30r.z.w UK-cale 7 m-cy siedzialam w domu,jadlam smazone nalogowo,do tego dochodzily piwa lub slodyczeI dopoki siedzialam w domu w dresach nawet nie zdawalam sobie sprawy z powagi sytuacjiNa wiosne ostro wzielam sie za siebie-zamienilam smazone w glebokim tluszczu miesa na pieczone w piekarniku;slodycze na swieze owoce ananasa lub grejfruty a piwo na wode mineralna bez gazu.
I tak z 80kg w ciagu 3 m-cy zeszlam na 68kg a teraz od roku waze 66 i nie moge zgubic ostatnich 4kg...
Wklejam zdjecia przed i aktualnie,moze kogos zmotywuje.

[katiennn]

Napisane przez Pasasymphonia

Jestem z Was najstarsza i po raz trzeci zareczona, chociaz nigdy nie bylam mezatka. Eldo_rado ja juz przezylam i paskudne rozstania i zdrade i wiele, wiele dni na rozpaczaniu, zwlaszcza po ojcu mojego dziecka. Wierz mi najgorsze co mozesz zrobic to wbijac sobie do glowy, ze skoro on cie nie chce to znaczy, ze nic nie jestes warta. Laska... czy ty zdajesz sobie sprawe z tego jak silny masz charakter? Ile trzeba samokontroli i sily charakteru, zeby trzymac diete, nie poddawac sie jak waga stoi? Jestes silniejsza niz ci sie wydaje! Nie poddawaj sie i wbij sobie do glowy, ze on nie byl twoim "calym szczesciem". Szczescie to stan umyslu i nigdy ale to nigdy nie jest idealnie zawsze sa mniejsze lub wieksze problemy, szczescie to zaakceptowanie i docenienie tego co mamy w danej chwili.

Napisane przez grita88

Cześć...
No i poddałam się wczoraj poksie pyszności na urodzinach u szwagierki!!! 3 dni diety na marne............... Ale się nie poddaję, walczę dalej, przecież zdarzają się chwile słabości tak??? Dziś pierwsza ZUMBA Aż się boję... Waga się zepsuła, mąż zażartował oczywiście że to dlatego że na nią weszłam - jak miło... ech.......

waaaaalcz!!!!

Napisane przez Eldo_rado

ja mam na sobotę cel - 63 kg

uda się, uwierz w to! i ladnie trzymasz u mnie dziś też spadło - 71,7

witam nowe chudzinki

[tyszka_]

Napisane przez czwarta_plaga_egipska

No jaha. Witaj wśród przyszłych M-ek. : ))

Tyszka! O.O Jesteś moim dieta-mAstah. Ogromne gratulacje, jestem pod wrażeniem. Widzę pomiędzy nami duże podobieństwo. Mam 176cm wzrostu, zaczynałam 31. lipca od 108 kilogramów. Jest ~12 mniej.

No z mastah to bez przesadyzmu Ja z tego co pamiętam zaczęłam z dietką 27.07 - całkiem podobnie.
Również gratuluje wyniku i mam nadzieje, ze równie szybko pogratulujemy sobie zejścia na 8 na przedzie

Napisane przez nicky_1981

Puk, puk....
To może i mnie przyjmiecie do siebie???
Mam na imię Magda, 168cm i 73kg.
Dwa lata temu urodziłam dziecko, wcześniej też nie byłam szczypiorkiem ale po ciąży jakby mnie przybyło.

Odkąd Was podczytuję (tj. ok tygodnia) i małpuję schudłam 1kg.
Mój problem to:
1. nie przepadam za śniadaniami, owsianki też nie lubię
2. mało się ruszam, tyle co z młodą
3. lubię winko i piwko dodatkowo jestem orzeszkoskrytożercą

Chyba tyle, przyjmiecie???????

Też miałam kiedyś problem ze śniadaniami. Polecam metodę krótkich postanowień. Tzn. powiedz sobie, że tylko przez ten tydzień zaczniesz jeść porządne śniadanko. Tydzień minie szybko a wraz z nim zadowolenie przyjdzie. Potem kolejny tydzień i kolejny. Ja takim sposobem przyzwyczaiłam się do 5 posiłków no i do nie-smażenia
Co do orzeszków i innych przekąsek - motywacja potrzebna, żeby starać się wystrzegać. I nie ma, że boli. Wiadomo, że czasami można, bo by człowiek oszalał. :P

[czwarta_plaga_egipska]

Napisane przez whisky79

Wklejam zdjecia przed i aktualnie,moze kogos zmotywuje.

Ei, dziewczęta! Patrzcie, jaka laska.
Whisky, gratulacje. Osiągnęłaś taki efekt za sprawą jedynie tych zmian, które wymieniłaś?

U mnie dziś:
I śniadanie: płatki żytnie (trzy łyżki), mleko 0,5% (3,4 szklanki), pomarańcza
II śniadanie: koktajl jogurtowy (80g malin, 170g jogurtu naturalnego)
obiad: ryba po grecku* (porcja 290g)
podwieczorek: tarta marchew(85g) z jabłkiem (120g)
kolacja: 40g bułki grahamki z gotowanym schabem (80g), pomidorem, papryką i ogórkiem

*Filety z ryby morskiej [niecałe 400g] pokroiłam na kostki 4x4cm. Wysmarowałam je mieszaniną łyżeczki soku z cytryny, łyżeczki soli i 50ml gorącej wody, posypałam pieprzem. Smażyłam na odrobinie oliwy z oliwek, a następnie zostały wyłożone na papierowe ręczniki kuchenne do odsączenia z tłuszczu. Na tej samej patelni podsmażyłam marchew [4 średnie sztuki, utarta na grubych oczkach] oraz 5 małych cebul krojonych w cienkie piórka, zalałam bulionem i dusiłam do momentu, aż warzywa zmiękły, a bulion został w całości odparowany. Wszystko zostało doprawione pieprzem, ostrą papryką i 1/3 słoiczka przecieru pomidorowego. Rybkę przełożyłam warstwami naprzemiennie z "sosem" w naczyniu żaroodpornym. Dzisiaj podgrzałam w piekarniku, była rewelacyjna.

[fiolusiek]

A próbowałyście mieszać płatki owsiane z jogurtem i owocami czy kislem Ja właśnie w taki sposób je polubiłam
A owsianki na mleku do dziś nie umiem zjeść bez odruchu obrzydzenia